Kany sie podziały witkacowskie casy?
Przeglądołek jo se zakopiański portal internetowy. No i nolozłek tamok informacje, ze tamtejsy Teatr Pona Witkacego obchodził niedowno dwudzieste ósme urodziny. No to staruskiem racej jesce nie jest. Ba i tak istnieje juz dłuzej niz teatr amatorski, ftóry przed wojnom wyryktowoł sam pon Witkacy. Haj.
W sumie oba teatry pikne: i ten dzisiejsy, i tamten przedwojenny. Ba ciekawe jest to, ze do tego przedwojennego nadawałoby sie barzo wielu nasyk obecnyk redaktorów telewizyjnyk. Cemu? A bo coby móc tamok występować, koniecnie trza było spełniać jeden warunek – kiepsko godać po polsku. Bajako. Wbrew pozorom pon Witkacy nie mioł więksyk problemów z nolezieniem takik ludzi. Ba wcale nie dlotego, ze wte Polacy tyz godali jak dzisiejse redaktory, ino dlotego, ze w tamtyk casak pod Tatrami zyło całkiem sporo cudzoziemców. Byli wśród nik uciekinierzy z porewolucyjnej Rosji, byli tyz przybyse z Europy Zachodniej, na przykład Angielka, poni Winifried Cooper, od ftórej pon Kasprowicz zakupił piknom Harende.1 Haj.
A pon Witkacy to był pon Witkacy. Dzięki niemu ten niezwykły zakopiański klimat – robił sie jesce bardziej niezwykły. Przez całe swoje zycie ten pon śpasowoł telo, ze nawet po śmierzci nie przestoł. Głośno przecie była w swoim casie historia, jak to w 1988 rocku z Ukrainy sprowadzono do Zakopanego trumne z jego ciałem. Urocyście pochowano go na Pęksowym Brzyzku. Sam jegomość Tischner przybył na pogrzeb i wygłosił kazanie o tym, ze piknie by było, kieby z tej oto trumny promieniowała odpowiedzialność „za sprawę polskiej nadziei”.2 Ba pare roków później dokonano ekshumacji i wte okazało sie, ze w trumnie zodnego pona Witkacego nie było, ino… jakosi poni!3 Kany więc naprowde lezy hyrny autor „Szewców”? Tego nie wie nifto. Na Pęksowym Brzyzku w kozdym rozie go nimo. I ślus.
Niedaleko zaś tego Pęksowego Brzyzka, w dole Krupówek, stoi se smukły, murowany kościół Świętej Rodziny. Nieftórzy z wos z pewnościom dobrze go znajom. Wiele ze swego wyglądu kościół ten zawdzięco ojcu pona Witkacego, staremu, piknie zasłuzonemu dlo Podhola ponu Stanisławowi Witkiewiczowi. Ba syn twórcy „stylu zakopiańskiego” – tyz kapecke przycynił sie do ozdobienia tej świątyni. Choć ino pośrednio. W jaki sposób? Ano w taki, ze… broł narkotyki. I robił to cynsto nie sam, ino w towarzystwie, w tym z utalentowanym malorzem ponem Januszem Kotarbińskim. Jak mozemy przecytać we wspomnieniak dobrze znającego tamtejse realia pona Rafała Malczewskiego, pon Kotarbiński po takik „zebraniak meskalinowo-kokainowyk” wse cuł straśliwe wyrzuty sumienia. Hyboł więc zaroz do kościoła przy Krupówkak i tamok lezoł krzizem, coby swom wine piknie odpokutować. Robił tak wielokrotnie: narkotyzowoł sie, lezoł krzizem w kościele, narkotyzowoł sie, lezoł krzizem w kościele, narkotyzowoł sie – i znów lezoł. Jaz w końcu zaprzyjaźnił sie z miejscowym proboscem. No i roz probosc ten zaproponowoł artyście wyryktowanie malowideł w kościelnyk wnętrzak. Pon Kotarbiński piknie sie zgodził4 i dzięki temu dzisiok – jak mozecie tutok przecytać – ściany prezbiterium zdobi piękna polichromia, przedstawiająca góralską interpretację Ośmiu Błogosławieństw. Bajuści. Ino właśnie mało fto wie, ze ta „piękna polichromia” pewnie nigdy by nie powstała, kieby jej autor nie broł narkotyków wroz z ponem Witkacym. Na mój dusiu! I niek ftosi jesce spróbuje zaprzecyć hyrnym słowom Świętego Pawła, ze niezbadane som wyroki i drogi Pona Bócka! Haj.
O tym, ze pon Witkacy mioł w Zakopanem Firme Portetowom, to ogólnie wiadomo. Firma ta miała barzo pikny Regulamin. O, na przykład tutok mozno sie z nim zapoznać. Regulamin pikne ukwalowoł, jak nalezy płacić za wykonany portret: klient […] podchodzi […] do tak zwanego „okienka kasowego”, to znaczy po prostu wręcza firmie umówioną sumę. Ale cy wiecie, jak wyglądało to „okienko kasowe”? Było to, ostomili… krzesło. Najzwycajniejse w świecie krzesło. Kie pon Witkacy pobieroł opłaty za wykonany portret, to przekładoł ręke pod górnom poręcom mebla i wte klient wręcoł nalezne twórcy dutki.5
Na mój dusiu! Okienko kasowe to barzo wozno rzec. Powinno być w kozdej firmie, choć niekany – z róznyk względów – moze być kłopot z nadaniem mu godnego wyglądu. Ale wte – worce wiedzieć, ze mozno je wyryktować w sposób uproscony, tak jak Firma Portretowo to zrobiła.
Nie wiem, cy w firmie nasego TesTeqecka jest jakiesi okienko kasowe? Jeśli nie – to cym prędzej powinien on sprawić se jakiesi krzesło, coby takowy brak piknie uzupełnić. Haj.
Z Regulaminu Firmy Portretowej dowiadujemy sie tyz, ze ryktowane przez siebie portety pon Witkacy dzielił na rózne typy. Bajako. Swoik znajomyk z kolei – dzielił na rózne kategorie. Syćka, ftóryk znoł, byli przez niego starannie pokategoryzowani: od serdecnego przyjaciela do śmierztelnego wroga. I tak na przykład – jak cytomy u pona Malczewskiego – w czternastej kategorii już nie podaje się ręki, ale się jeszcze uchyla kapelusza.6
W kategoriak tyk mozno było awanasować lub spaść. Sam pon Malczewski – choć z Witkiewiczem przyjaźnił sie piknie – spodł roz ponizej mozliwości uchylenia kapelusa. I to tylko dlotego, ze odmówił zakwycania sie filozofiom pona Husserla. Na krótko przed wojnom ci dwaj hyrni zakopiańcycy pogodzili sie nazod. Mozno pedzieć, ze w samom pore, bo przecie juz wkrótce po jednego z nik miała sie zgłosić śmierztecka – na zycenie bezpośrednio zainteresowanego zreśtom…
Ostatnie spotkanie obu ponów nastąpiło niemalze na kwile przed końcem dwudziestolecia międzywojennego. Pon Malczewski tak to spotkanie zbocowoł: Widziałem go na szosie Morskie Oko – Zakopane, czekającego na autobus, tydzień może przed wojną. Szosa była pusta i zachód spływał na lasy i góry. „Wiesz – powiedział – wojna to koniec naszemu pokoleniu – żadnych złudzeń.” Pamiętam – podjechał autobus i Witkacy wkroczył w jego wnętrze wielki i ponury. I tak już dla mnie odjechał w wieczność…7
Na mój dusicku! Wte to chyba nie ino pon Witkacy odjechoł w te wiecność, ale wroz z nim – pikny duch tamtego Zakopanego! Bo później – to miasto było juz jakiesi inkse… Owsem, pozostało piknym ośrodkiem turystyki. Pozostało tyz piknym ośrodkiem podhalańskiego folkloru. Ale ośrodkiem kultury inksej niz góralsko – juz mniej. Choć przecie rózni artyści i pisorze zyli tamok tyz po wojnie. I zyjom tyz dzisiok. Jednak wyryktować tamok takiego klimatu, jaki ryktowoł pon Witkacy i jego kompani – jakosi nifto nie umie. Zasumiały góry, zasumiały lasy, kany sie podziały witkacowskie casy? – fciałoby sie zaśpiewać, kapecke przeinacając słowa jednej z piknyk góralskik piosnek.
Cóż… moze jesce kiesik narodzi sie pod Giewontem ftosi na miare pona od hyrnej „czystej formy”? I moze przywróci on Zakopanemu te piknom wariacko-artystycnom atmosfere? Fto wie? Ba jeśli tak sie stonie, to trza bocyć, ze kieby ten nowy Witkacy nolozł sie kiesik o zachodzie słońca na drodze wiodącej z Morskiego Oka – to pod zodnym pozorem nie wolno mu pozwolić na wsiednięcie do autobusu do Zakopanego! Nie wolno! Bo inacej znowu wyryktowany przez niego koloryt mógłby ulecieć kasi precki. Niek lepiej taki cłek pocko na poranny autobus. Abo niek wraco do Zakopanego na piechote. W końcu mały spacerek z Wysokik Tater pod Gubałówke jesce nigdy nikomu nie zaskodził. Hau!
1. R. Malczewski, Pępek świata. Wspomnienia z Zakopanego. Wydawnictwo LTW, Łomianki [ca 2010], s. 101.
2. W. Bonowicz, Tischner. Wydawnictwo Znak, Kraków 2001, s. 408.
3. Więcej o ostatnim śpasie pona Witkacego mozno se pocytać w tym oto artykule pona Pinkwarta .
4. R. Malczewski, op. cit., s. 98.
5. Ibidem, s. 92.
6. Ibidem, s. 106-107.
7. Ibidem, s. 107.
Komentarze
Nie mam okienka (krzesła) kasowego! Co za niedopatrzenie! Już lecę do meblowni w celu nabycia. Postawię je w koncie bankowym. 😀
pikne
„Czystą formą” to są same Tatry ( no może nie zawsze 😉
W Zakopanem to z tej „formy” zostały „okienka kasowe” – bo z czystością i formą to jest różnie.
Z pewnych podań można wnosić, że Witkacy jak miał czystą to miał i formę (a nawet to zaznaczał na obrazach 😉
Taki człowiek jak Witkacy rodzi się nie częściej jak raz na 100 lat, więc musimy jeszcze poczekać zanim stanie na przystanku przy Morskim Oku.
A co do tej pani, którą znaleziono w trumnie zamiast niego, to mogą być różne odpowiedzi: albo Witkacy wpadł w szewską pasję i gdzieś się oddalił zza horyzont, a swoje miejsce kazał popilnować swojej znajomej z zaświatów. Albo na skutek zażywania i mieszania różnych środków stał się kobietą )
Myślę, że u Witkacego obie wersje mogą być prawdopodobne )
No i czego się czepiać artystów, że biorą prochy? 😉
A atmosfery dawnego Zakopanego już się chyba nie da przywrócić – chociaż, nie traćmy nadziei. 🙂
Owczarek podarował nam cząstkę gór z zanikającą atmosferą dawniejszych lat. Sam pamiętam jeszcze trochę Zakopane późnych lat pięćdziesiątch, gdy woziła mnie tam Mama ucząc jak na góry trzeba spoglądć i co w nich zauważać – żeby skorupka za młodu nasiąkała… I wdychało się góralską gwarę i góry, zapach ścieżki pod reglami, lub widoki z Krupówek.
Owczarek wspomnial o stylu zakopiańskim (to co dzisiaj się tam buduje to już w ogóle nie to) i wtedy moje wspomnienia powędrowały z Zakopanego do najbardziej ukochanej mojej miejscowosci – do Nałęczowa. Tam pan Żeromski zażyczył sobie mieć chatkę w stylu z gór ściągniętym, a że rodzina Witkiewiczów w zdolnych ludzi bogata była – to autor „Popiołów” zaprosił swojego znajomka, pana Jana Koszyc Witkiewicza, kuzyna słynnego Stanisława Ignacego. I powstało tam kilka do dziś istniejących budynków – chata, Ochronka, mały kościółek – kapliczka. Bardzo dobrze się wtopiły w lubelski krajobraz. Ale w Nałęczowie stało się podobnie jak w Zakopanem – niby wszystko jest, ale coś dawno już prysło i nigdy nie wróci. To niewidoczna gołym okiem dusza, która na nowe czasy za nic się nigdy nie przestawi. To samo odczuwa się w Kazimierzu n/Wisłą, gdzie śladów Jana Koszyc Witkiewicza jest do dzisiaj sporo.
Wracając do Witkacego – mam tutaj jego zbiorek „Myśli o Polsce, sztuce, filozofi”, dużo tam pozaznaczałem na kolorowo, a żadna z zawartych w nim myśli nie straciła na aktualności.
,, Pamiętam ? podjechał autobus i Witkacy wkroczył w jego wnętrze wielki i ponury. I tak już dla mnie odjechał w wieczność?”
A wieczność na to że ten Pan Witkacy to pojawia się oj pojawia , ja osobiście ostatnio widziałam go na czarnej skale spadającej w morze ale może kilka przykładów:-)))
http://www.youtube.com/watch?v=4CgnIbOIoJg
autoportret:ktokolwiek widział, ktokolwiek wie :-))))
http://www.youtube.com/watch?v=VyXsRzR0ioA
A gdzie jest największa kolekcja obrazów Witkacego no gdzie? W Słupsku w którym nigdy nie był:-))))
http://www.youtube.com/watch?v=whm7WMUZbJM
Dwudziestolecie międzywojenne to takie barwne czasy a postać Witkacego fantastyczna :-))
…………..bo potrzeba bardzo wielkiej kultury narodu,zeby docenic to,co sie ma i jeszcze zachowac w stanie nienaruszonym!!!!
Nie wszystkim to sie udaje.Mysle,ze Skandynawia dosc madrze chroni swoja nature i krajobraz.
Podobne uczucia zwatpienia mna targaj,gdy patrze na to, co dzieje sie nad morzem 🙁
Az wierzyc sie nie chce,ze we wczesnych latach 60-tych Mielno,to byly trzy chaty stojace na zalesionych wydmach,ktore prowadzily wprost na plaze 😮
Nie mam ochoty juz tam bywac,chociaz mieszkalam tam dlugo, o rzut kuflem…..Teraz ci ,co maja dutki „zagospodarowuja”nam przestrzen,przepedzajac „pikna” jej dusze. 🙁 przy wturze jeszcze glupszych i przekupnych radnych!!!!
Salute.
Przeczytałem dzisiaj w GW artykuł o Zakopanem w zimie.
Artykuł da się przeczytać, bo widać w głosie piszącego chęć, by jak najwięcej ludzi przyjeżdżało zimą do tej naszej Zimowej Stolicy.
Za to wypowiedzi ludzi są okropne, nie ze względu na język, tylko że oni już nie chcą przyjeżdżać na ferie zimowe do Zakopanego ( I niektórzy nawet „bardzo starannie” opisują dlaczego nie chcą mieć do czynienia z Zakopanem ( Smutne ale i prawdziwe (
http://nanarty.sport.pl/narty/1,110250,13437102,Koniec_Zakopanego__Co_sie_stalo_z_Zimowa_Stolica_Polski.html#Cuk
Też czytałam ten artykuł – potwierdza smutną rzeczywistość. 🙁
Ano – nie da się chyba ‚zachować w stanie nienaruszonym’. Problem polega na tym, jak się ‚narusza’. Ta ‚wolna amerykanka’ to jakiś koszmar – w imię mamony albo nie wiem czego. 👿 I skutki jakie są, każdy widzi. 🙁
Ja tez pamietam Zakopane sprzed 40 laty. W moim pierwszym zyciu mieszkalam w Katowicach i w Zakopanem bywalam dwa razy w roku, w marcu i we wrzesniu, a czasem nawet czesciej. Zaklad pracy mojego ojca wynajmowal wille chyba na ulicy Pocztowcow, w ktorej mozna bylo mieszkac w ciagu calego roku, placilo sie po 5 zlotych za noc. Wlascicielami bylo mlode malzenstwo pan Stanislaw i pani Stanislawa, gotowali dla nas wspaniale obiady. Potem przejeli nowo wybudowany duzy hotel
Od 30lat mieszkam w Europie zachodniej, w Zakopanem bylam latem 2007 roku i nie podobalo mi sie! Nie bylo Poraja, nie bylo Kmicica, nie bylo Coctailbaru, za to budy-stragany az na Gubalowke, Krupowek wogole nie bylo widac! Wiecej tam nie pojade. Szkoda, mam wiele pieknych wspomnien.
Zdaje sobie sprawe,ze bez naruszania natury nie da sie juz zyc i rozwijac,ale mozna to robic z glowa,nie zapominajac o przyszlych pokoleniach.Zastanawiam sie,gdzeie sie podziewa minister od srodowiska i ochrony naturalnych zasobow?????
Jesli nawet jest,to i tak rozumu nie starcza,zeby uczyc sie na cudzych bledach 🙁
Do TesTeqecka
„Nie mam okienka (krzesła) kasowego! Co za niedopatrzenie! Już lecę do meblowni w celu nabycia. Postawię je w koncie bankowym.”
Sam pon Witkacy musiołby przyznać, ze to znakomity pomysł! 😀
Do Bycka
„pikne”
Dokonania pona Witkacego? Jak najbardziej! Zreśtom w tej ksiązce pona Malczewskiego jest duzo więcej piknyk ciekawostek o tym, jak to w downym Zakopanem było 😀
Do Zbysecka
„Z pewnych podań można wnosić, że Witkacy jak miał czystą to miał i formę (a nawet to zaznaczał na obrazach”
Bajako. Były tamok zasyfrowane rózne informacje. Na przykład NPI-21 znacyło, ze od 21 dni nie pił, C – znacyło, ze przed namalowaniem obrazu zjodł ciastko, MP – ze wypił małe piwko. To tyz w tej ksiązce pona Malczewskiego jest piknie poobjaśniane 😀
Do Wawrzecka
„Taki człowiek jak Witkacy rodzi się nie częściej jak raz na 100 lat”
O! To dobrze. Bo pon Witkacy urodził sie 128 roków temu. Cyli… jego godny następca powinien mieć teroz 28 roków. Więc moze… juz wkrótce piknie sie uaktywni?
„Przeczytałem dzisiaj w GW artykuł o Zakopanem w zimie.”
I faktycnie, tak jak tamok napisano, grozi, ze bedzie… Zakopass 😀
Do Alsecki
„A atmosfery dawnego Zakopanego już się chyba nie da przywrócić ? chociaż, nie traćmy nadziei.”
Jako pedziała bywająco cynsto w Zakopanem noblistka – nic dwa rozy sie nie zdarzo. Ale cóz… cyz nie moze sie casem trafić wyjątek piknie potwierdzający regułe? 😀
Do Nowecka
„I wdychało się góralską gwarę i góry, zapach ścieżki pod reglami, lub widoki z Krupówek.”
Kie idzie o Krupówki – to dzisiok lepiej ik nie wdychać. Natomiast Ściezke nad Reglami – racej dalej wdychać mozno i oby tak pozostało.
A o zakopiańskik akcentak w Nałęczowie nie wiedziołek. Ba dobrze wiedzieć 😀
Do Wiecnościecki
„A gdzie jest największa kolekcja obrazów Witkacego no gdzie? W Słupsku w którym nigdy nie był:-))))”
I to by do kogosi takiego jak pon Witacy nawet pasowało! Co nie zmienio faktu, ze – jako juz wielu stwierdziło – dlo Zakopanego to wstyd, za nawet muzeuma pona Witkacego tamok nimo. Jak to mozliwe, ze sie tamok jesce z tego wstydu nie spalili? Chyba ino dzięki wilgotnemu klimatowi 😀
Do Anecki
„Mysle,ze Skandynawia dosc madrze chroni swoja nature i krajobraz.”
I wte robi sie kapecke zol, ześmy jednak tego „Potopu” nie przegrali.
„Az wierzyc sie nie chce,ze we wczesnych latach 60-tych Mielno,to byly trzy chaty stojace na zalesionych wydmach,ktore prowadzily wprost na plaze”
Oj, fciałoby sie tutok zaśpiewać „Powróćmy jak za dawnych lat”. Piknie by sie fciało! 😀
Do Evecki
„Ja tez pamietam Zakopane sprzed 40 laty.”
Cóz… faktycnie dobrze jest piknie bocyć, co było tamok 40 roków temu i jak najsybciej zabocyć, co było tamok niedowno. A cy kiesik znowu bedzie worce Zakopane bocyć? Niek samorząd Zakopanego postaro sie – coby było 😀
Owczareczku Najmilejszy!
Tyle zdrowia ile Ci się należy, tyle kiełbasy ile zjesz z ochotą, tyle smadnego, żeby i dla Przyjaciół Budy starczyło ( a jakby czego zbrakło, to zawsze przy stole łasuchów godna miska dla Najmilszego Owczarka czeka) Tego Ci z serca życzy najstarsza Pyra
Dziękuje piknie! A Smadnego i jałowcowom – ocywiście stawiom syćkim! 😀
Owczarku,
U mnie jeszcze Twoje wczoraj, ale spoglądam na zegar z polskim czasem i tam już Twoje dzisiaj. 🙂
I to jest bardzo dobrze – dobrze bo mogę Ci już życzyć wszystkiego co tylko najlepsze, a przede wszystkim stąpania zawsze po szczytach – tych tatrzańskich i tych życiowych, cobyś miał wieczną ochotę robić tę wielką robotę jaką robisz – dla polskich gór, dla tamtejszej gwary i dla nas, żebyśmy tego nie zapomnieli!
Twoje zdrowie!!! Mam nalany Cabernet Sauvignon z argentyjskiej Mendozy. Ma szczególne właściwości, z bliska, gdy się pije i na odległość. Zaraz się jeszcze lepiej poczujesz! 🙂 STO LAT!!!! 🙂
Owczareczku ostomiły
wzmacniaj znacznie swoje siły
Jałowcową jedz kiełbasę
Smadnym Mnichem popij czasem
Niech Twój humor będzie z nami
Kurdesz nad kurdeszami 🙂
Niech się spełniają wszystkie Twoje Owczarkowe marzenia, niech Ci Przyjaciół w Budzie przybywa, życie nabiera zawsze jasniejszych kolorów, a szczęście niech nie opuszcza!
Ohoho swieto w Budzie!!!!
Owcarkowi-zyczenia spelnienia marzen,pelnej michy i smakowitej Jalowcowej i wszystkiego co najanajpiekniejsze 🙂 🙂 🙂
Hej.
I ja życzę Owczarkowi wszystkiego najlepszego, wznosząc toast za jego zdrowie Smadnym! 😀
Niech nam Owczarek
z nami tu świętuje,
wszak urodziny kalendarz wskazuje.
Cieszmy się wszyscy
i Owczarek z nami
Kurdesz, kurdesz
nad kurdeszami!
Sto lat Owczarku 🙂
Miało być 😳
„Niech nasz Owczarek” w pierwszej linijce 😳
Niech nasz Owczarek w pierwszej linijce
Się nie zamieni w wilczaste wyjce!
Owczarku – wszystkiego co najlepsze )))
Od czasu do czasu połaś się do Gaździny, byś zawsze miał i Smadnego i jałowcową, oraz inne smakowite kąski )) Żyj nam w zdrowiu i miłości STO LAT !! a potem, to się zobaczy )))
Owczarku – radości z życia i wszystkiego dobrego! 😀
Zdrowie Owczarka po raz pierwszy! 😀
Owczarku,
Przesyłamy serdeczne życzenia. Wódz Przeziębiony Łosoś załącza duży kawał wędzonego łososia na przekąskę z jałowcową i smadnym.
Wszystkiego dobrego.
Owczarku 😀 wszystkiego najlepszego! 😀
Witojcie! Baaaaarzo piknie za syćkie zycenia dziękuje! 😀
Tak w ogóle to muse chyba naucyć sie ryktować tort z kiełbasy jałowcowej, coby w cas urodzinowyk imprez było cym cynstować gości. Moze do przysłego roku sie nauce? 😀
Tak sobie pomyślałem, ze gdyby np. na przyszły rok, zamiast zawodników, wystartowaliby za nich dziennikarze, i pobiegli by w sprincie oraz w biegu na 30 km, za zawodników i dla nich zdobywali by medale to może by już nie byli tacy wszystko wiedzący))
Z tym wielokrotnym zdobyciem tego pierwszego, złotego miejsca, to też dobry pomysł ) Tylko, że działacze wszystko popsują, bo zaczną wymyślać jeszcze bardziej „okrutne” metody by wyłonić zwycięzcę ( Doszło by do tego, ze liczyłyby się ułamki atomu, by wyłonić zwycięzcę (( a przecież w sporcie nie o to chodzi.
Każdy występujący w zawodach chciałby w głębi serca wygrać, ale każdy po swojemu, przygotowuje „wewnętrznego harleya”. Kamil Stoch wyregulował wszystko idealnie i zasłużenie wygrał, choć po wszystkim zrobiła się nerwówka, bo za szybko zdjął ten swój kombinezon. Na szczęście skończyło się na strachu )) Brawo dla Pana Kamila, a dzisiaj czekam na jak najlepszy bieg Pani Justyny i trzymam za nią kciuki ))
Owczarku,
nie ostał się jakiś Smadny na kaca? No bo po wczorajszym balu….
Żartuję, zartuję!
Ze mnie kibicka żadna, sportsmenka tym bardziej. Straciłam serce do sportu od czasu olimpiady w Seulu – już tak na dobre, bo i wcześniej miałam wątpliwości, czy sobie w ogóle tym kibicowaniem zawracać głowę. Nie mam wątpliwości, że w sporcie wszyscy „biorą”, tylko nie wszyscy zostają na tym przyłapani. Sprawa Lance’a Armstronga, którego podziwiałam przede wszystkim za walkę z rakiem i wszystkimi przeciwnościami z tym zwiazanymi dowiodła, że mam rację. Szprycuje się sportowiec z najwyższej półki i jeszcze z kamienną twarzą o tym łże. Jego kolega też łże – no i wreszcie tama pękła.
Doping jest zawsze o jeden krok do przodu. Wczoraj było przetaczanie krwi czy coś tam, dziś jest coś innego, a jutro znowu jakis geniusz medycyny sportowej wymyśli coś nowego. To nie sport, to produkcja maszyn do nabijania kibica w butelkę, a sportowcom i tych, co o nich „dbają”, maszyna do robienia wielkiej kasy.
O ofiarach śmiertelnych tej cynicznej zabawy w „sport” też warto wspomnieć, na myśl przychodzi Flo-Jo, czyli Florence Griffith-Joyner.
Ale sama chciała i była świadoma, co pobiera, żeby być najlepszą sprinterką świata. Warto było dla tego umrzeć w pięknym wieku 38 lat?
Smętnie mi się zrobiło, myśląc o sporcie i stąd smętny wpis 🙁