Felek ryktuje reklame
Felek znad młaki, co to jest najbogatsy w mojej wsi, posiado barzo wiele róznyk firm. Jednom z nik jest pikno agencja reklamowo. No i niedowno Felek wezwoł do siebie dyrektora tej agencji.
– Słuchojcie, krzesny – pedzioł. – Słyseliście pewnie o tym, ze w Warsiawie furt zamykajom dwie stacje metra?
– Słyszałem, szefie – potwierdził dyrektor. – Jak wiadomo, w stolicy budują teraz drugą linię metra. I właśnie z powodu tej budowy te dwie stacje muszą od czasu do czasu zamykać.
– Hahaha! – zaśmioł sie Felek. – To, co godocie, to jest oficjalno wersja.
– A istnieje jakaś nieoficjalna? – zaciekawił sie dyrektor.
– Bajuści – pedzioł Felek. – Nieoficjalno, ale prowdziwo. Bo budowa tej drugiej linii wcale tej pierwsej jaz tak barzo nie przeskadzo.
– W takim razie jaki jest ten rzeczywisty powód? – spytoł dyrektor.
– Powiem wom – pedzioł Felek. – Postanowiłek wybudować w centrum Warsiawy pikny supermarket. Tak pikny i tak wielki, jakiego jesce w Polsce nie było. Ba! W całej Europie!
– Brzmi interesująco – pedzioł dyrektor.
– Ino wiecie, jak w tym centrum stolicy jest – godoł dalej Felek. – Dom przy domu stoi. Wiezowiec przy wiezowcu. Biurowiec przy biurowcu. Więc kiebyk fcioł jesce wcisnąć tamok wielki supermarket – to właściwie nie byłoby kany. Dlotego wpodłek na inksy pomysł. Postanowiłek wyryktować ten supermarket pod ziemiom, pod ulicami Warsiawy. Cało bida w tym, ze przy jego ryktowaniu koniecne jest wyłącanie ruchu metra na odcinku między tymi dwiema stacjami. To jest właśnie ten prowdziwy powód.
– Nigdy bym na to nie wpadł – przyznoł dyrektor.
– Ryktowołek te budowe bez rozgłosu, coby było więkse zaskocenie, kie supermarket bedzie gotów – pedzioł Felek. – I właśnie juz prawie jest gotów. Dlotego jesteście mi teroz potrzebni. Musicie wyryktować reklame mojego nowego supermarketu.
– Zrobi się szefie – zapewnił dyrektor. – Razem z moim zespołem zrobimy tak fantastyczną kampanię reklamową…
– Nie, nie – przerwoł Felek. – Nie róbcie nic fantastycnego. Reklama musi być paskudno. Sakramencko paskudno!
– Że co? – Dyrektor najwyraźniej potrzebowoł jakisik dodatkowyk wyjaśnień. Felek nie zwlekoł z ik udzieleniem.
– Zaroz wom cosi pokoze – pedzioł, po cym włącył swojego laptopa i otworzył strone internetowom radia TOK FM, ka była barzo ciekawo informacja o tym, ze ogłosono konkurs na najpaskudniejsom reklame. Zwycięzca tego konkursu mo dostać tytuł „Miastoszpeciciela”.
– Chyba nie rozumiem – pedzioł dyrektor. – Chce pan, żebym zrobił reklamę, która zostanie uznana za najszkaradniejszą? Przecież to będzie samobój!
– Samobój pozorny – odporł na to Felek. – Nie znocie starodownej zasady, ze niewozne, co o nos godajom, wozne, coby godali? Reklam wsędy wokoło jest wiele. Jedno podobno do drugiej. Zodno sie nie wyróznio. Ale kie ta naso zdobędzie tytuł „Miastoszpeciciela”, to ludzie od rozu zainteresujom sie, cego ona dotycy. Kie sie dowiedzom, ze dotycy supermarketu, to zaroz bedom fcieli sprawdzić, jaki ten supermarket jest. Więc przyjdom sprawdzić. A kie przyjdom, to cosi przy okazji kupiom. I zostawiom nom dutki!
Felek zatorł ręce z zadowolenia.
– Szefie! Jest pan genialny! – wykrzyknął zakwycony dyrektor.
Felek, ftóry jest bardziej łasy na bogactwa niz na pochlebstwa, nie zwrócił zbytniej uwagi na te słowa uznania. Pedzioł natomiast:
– Biercie sie, krzesny, do roboty. Reklamy do tego konkursu mozno zgłasać ino do 10 cyrwca. Nie zostało więc zbyt wiele casu.
To powiedziawsy, trącił niefcący klawiature swojego laptopa. I wte na ekranie ukazała sie fotka z wesela, jakie w łońskom sobote było w mojej wsi. Felek właśnie dostoł te fotke meilem od nowozeńców.
– Szefie – pedzioł dyrektor pozirając na laptopa – właśnie mnie coś natchnęło.
Wskazoł na jednego z widniejącyk na fotce weselnyk gości.
– Co za gęba! Rany! Co za gęba! Czy dałoby sie namówić tego faceta, żeby wystąpił w reklamie tego supermarketu? Jeśli się zgodzi – nasze zwycięstwo w tym konkursie będzie murowane!
– Eee… na pewno? – spytoł Felek.
– Szefie – odrzekł dyrektor – w branży reklamowej działam nie od dziś. Jeśli chłopisko z taką facjatą pojawi się na wielkim billboardzie – gwarantuję, że w konkursie na najbrzydszą reklamę wygramy w cuglach!
– Kłopot w tym, krzesny – rzekł Felek – ze to jest… nas sołtys.
Ta informacja ani kapecke nie ostudziła zapału dyrektora.
– Sołtys, nie sołtys… – pedzioł. – Jeśli mu dobrze zapłacić, to chyba się zgodzi? Poza tym można mu wytłumaczyć, że jako sołtys to on jest znany tylko lokalnie. A tam w Warszawie – będzie przecież anonimową postacią.
– No, moge spróbować z nim pogodać – pedzioł Felek, z jednej strony nie do końca przekonany, co sołtys powie na taki pomysł, ale z drugiej – skoro profesjonalista zapewnioł, ze reklama z takom kufom bedzie miała pewne zwycięstwo w tym osobliwym konkursie, to moze worce zaryzykować?
Felek pozegnoł sie z podwładnym, a wkrótce potem wziął flaske Łąckiej Śliwowicy i poseł do sołtysa.
– Krzesny – pedzioł Felek, kie obaj wypili juz po kielisu śliwowicki. – Jest taki interes. Yyy… Yyy… Pracownik mojej agencji reklamowej… yyy… pedzioł mi, ze piknie nadawalibyście sie do reklamy mojego nowego supermarketu.
– Piknie! Piknie! – Sołtys zareagowoł takim entuzjazmem, jakiego Felek zupełnie sie nie spodziewoł. – Potrzebujecie chłopa, ftóry swoim wyglądem wyrazołby mądrość, rozwage, siłe, bohaterstwo i w ogóle syćkie mozliwe zalety. Zgadzo sie?
– No, z-z-zgadzo – wybąkoł zaskocony Felek, ftóry nie wiedzioł, cy wyprowadzać sołtysa z błędu cy nie. W końcu uznoł, ze najwozniejse to uzyskać jego zgode na udział w reklamie. A co bedzie potem – to sie obacy.
I juz następnego dnia do chałupy sołtysa zgłosił sie dyrektor Felkowej agencji reklamowej. Towarzysyły mu dwie ponie: jedno była fotografikiem, a drugo wizazystkom. Przed rozpocęciem zdjęć poni wizazystka zrobiła sołtysowi to, co kiesik cepry nazywały z francuska makijazem, a dzisiok coroz cynściej nazywajom z angielska mejkapem. Sołtys cierpliwie poddoł sie zabiegom wizazystki. Kie ta skońcyła, poźreł w lustro i… straśnie sie skrzywił. I pedzioł:
– E, wiecie co, ostomiło poni? Trza mi było jednak zrobić makijaz, a nie mejkap. Bo po tym mejkapie mojo przystojno kufa wyglado jakosi mniej przystojnie.
– Jest tak, jak ma być – odezwoł sie dyrektor agencji. – Przecież reklama z pana twarzą ma być jak najszkaradniejsza.
– Ze co, panocku? – zdziwił sie sołtys. – Powtórzcie, bo chyba źle wos usłysołek.
– No, szef chciał, żeby reklama z pana twarzą wygrała ten konkurs. O niczym pan nie wie?
– Nie wiem, kruca! – odrzekł sołtys. – O jakim konkursie wy godocie?
Dyrektor wyciągnął z kieseni smartfona i doł sołtysowi do przecytania tekst o tym konkursie na nabrzydsom reklame. Sołtys cytoł… a gymba rodziawiała mu sie coroz bardziej.
– I jo miołek widnieć w takiej reklamie? – spytoł z niedowierzaniem.
Kufa ze złości zrobiła mu sie cyrwono jak zachód słonka. Po kwili ryknął jak lew, jaz syby w oknak zadźwięcały:
– Feleeeeek!!! Ty łotrze!!! Zabije cie!!! Zabije!!!
Cało trójka pracowników agencji struchlała. Sołtys zaś pohyboł do izby, we ftórej trzymoł dubeltówke. Chycił jom wroz z zapasem naboi. A potem pognoł ku Felkowej chałupie.
– Juz nie zyjes, Felek! – dorł sie biegnąc. – Ukatrupie cie! Ukatrupie!
Kieby tak nie wrzescoł, moze udałoby mu sie Felaka zaskocyć. A tak – jego wrzaski juz z daleka dosły do Felkowyk usu. Felek od rozu pojął, ze sołtys musioł sie właśnie dowiedzeć, po co jego kufa była potrzebno do reklamy.
Po kwili rozległ sie huk wystrzału. Kula przez otwarte okno wpadła do izby i trafiła w wisący na przeciwległej ścianie zegar z kukułkom. Po kwili świsła drugo kula. Jeśli ta pierwso nie zabiła bidnej kukułki – z pewnościom zrobiła to ta drugo.
Sołtys otworzył dubeltówke, coby włozyć do niej nowe naboje. Felek nie cekoł. Chycił klucyki do swego auta i pohyboł do garazu. Siodł zaroz za kierownicom, ale był tak straśnie zdenerwowany i tak mu sie ręka trzynsła, ze nie mógł trafić klucykami do stacyjki. Wreście trafił. Auto zacęło robić brum-brum. Jednak kie Felek fcioł rusyć, to w panice zbyt wartko zdjął lewom noge ze sprzęgła i silnik od rozu zgosł. Kie uruchomił go ponownie – znów zbyt wartko noge cofnął i auto znów zamilkło. Za trzecim rozem tak samo. Wte Felek wyskocył z auta i w uciekaca na piechote.
– Nie próbuj uciekać, ancykrysćie – ryknął sołtys, widząc, ze jego ofiara próbuje sie ratować. – I tak cie dopodne!
I zaroz… PIF! PAF! – hukło z sołtysowej dubeltówki. Ba oba strzały były na scynście niecelne. Sołtys musioł ponownie załadować strzelbe, dzięki cemu Felek kapecke zyskoł na casie. A ten cas barzo mu sie przydoł, bo sołtys sybciej gonił, niz Felek uciekoł.
I tak sie to pare rozy powtórzyło: ścigający, będąc juz w miare blisko ściganego, strzeloł, ale furt pudłowoł, więc musioł przystawać, coby nazod załadować broń, a wte odległość między ścigającym a ściganym ponownie sie zwięksała.
Felek uświadomił se w pewnej kwili, ze ino jedno osba we wsi moze go ocalić – i pohyboł do mojej gaździny. Dobiegł do nasej chałupy.
– Krzesno, otwórzcie! – błagoł waląc w drzwi pięściami. – To sprawa zycia i śmierzci!
Mojo gaździna w końcu otworzyła. Felek wpodł do środka jak bomba. A potem wbiegł do sypialni i tamok wlozł pod wyrko. Mojo gaździna – zdziwiono sakramencko – zamkła drzwi i fciała spytać Felka, o co tutok idzie. Ale zaroz do chałupy dobiegł tyz sołtys. Kolbom dubeltówki zacął walić do drzwi i wołoł:
– Jestem najwyzsom władzom w tej wsi! Otwierać! Otwierać w imieniu prawa!
– O, Jezusicku! Co sie dzieje? – spytała gaździna, kie znów otworzyła drzwi.
– W wasej chałupie ukrywo sie ten łoter! – oznajmił sołtys.
– Godocie o Felku? – fciała sie upewnić gaździna.
– O Felku, o Felku – potwierdził sołtys. – Fcioł zhańbić moje dobre imie! Fcioł mojom ślachetnom i przystojnom twarz przeinacyć na paskudnom! Fcioł mnie ośmiesyć przed całom Polskom! Za cosi takiego zasługuje on ino na jedno – śmierzć!
– Pockojcie krzesny – pedziała gaździna. – Jeśli fcecie tego bidoka zastrzelić, to od rozu godom, ze ani jemu nie pozwole zginąć, ani wom nie pozwole popełnić głupstwa, za ftóre pódziecie na dwajścia pięć roków do hereśtu.
– Nie póde do zodnego hereśtu, bo kozdy sąd mnie uniewinni, kie sie dowie, jak barzo ten ancykryst fcioł skalać mój honor – pedzioł z przekonaniem sołtys. – I lepiej mnie puśćcie, bo inacej wos tyz zastrzele.
– Nie radze – odpowiedziała spokojnie gaździna. – Jeśli mnie zastrzelicie, to obiecuje wom, ze furt bede strasyła wos po nocak, jaz dostoniecie obłędu i skońcycie w wariatkowie.
Gaździna pedziała to takim tonem, ze sołtys barzo powoznie potraktowoł jej ostrzezenie.
– Schowojcie, krzesny, to karabinisko – poleciła gaździna. – A ty, Felek, wyłaź spod wyrka. I obaj wyjaśnijcie mi wreście, o co tutok idzie.
Zaroz gaździna wroz z sołtysem i Felkiem siedła przy stole w kuchni. No i wkrótce poznała całom historie, ftóro doprowadziła do tego, ze w sołtysie obudziły sie morderce instynkty. Kie juz wiedziała, o co posło, zwróciła sie do sołtysa:
– Nie zrozumieliście Felkowyk intencji, krzesny. Owsem, Felek fcioł wykorzystać wasom kufe do konkursu na najśpetniejsom reklame. Ale wiecie cemu? Bo wiedzioł, ze tako reklama zajmie w tym konkursie… ostatnie miejsce. I o cym to bedzie świadyło? Ano o tym, ze reklama jest – najpikniejso! Skoro zaś w reklamie, ftóro jest najpikniejso, widniałaby waso kufa, to by znacyło, ze jesteście najpikniejsym chłopem pod słońcem! I o to właśnie sło Felkowi. Prowda Feluś?
– T-t-tak, o-o-o-cywiście ze tak – wydusił z siebie Felek, ftóry domyślił sie, ze gaździna pedziała to, co pedziała, coby ratować jego rzyć. I nie tylko rzyć, ale tyz całom jego reśte.
Gniewno kufa sołtysa… nagle sie rozjanieliła.
– Aaa! Więc o to chodziło! – zawołoł.
Po cym wstoł. podeseł do Felka, chycił go za ramiona i wybośkoł w oba policki. Ba nie fcąc wyjść na głuptoka, ftóry nie zrozumioł Felkowyk intencji, zacął sie zaroz tłumacyć:
– A tak w ogóle to jo od rozu wiedziołek, jaki jest Felkowy zamiar. Ino tak dlo śpasu udawołek, ze nie wiem. I specjalnie chybiłek, kie strzelołek z tej swojej dubeltówki, bo przecie kiebyk fcioł Felka trafić, to byk trafił. No, nie? No to wracojmy ryktować te reklame.
– Eee… eee… – Felek zacął stękać. – Jo dosłek właśnie do wniosku, ze inwestowanie w ten warsiawski supermarket jednak mi sie nie opłaco. Tak więc tej reklamy jednak nie bedzie.
– Nie bedzie? – spytoł rozcarowany sołtys. – I nie nojde sie w konkursie, we ftórym dzięki ostatniemu miejscu posełby w świat hyr, ze nimo pikniejsego chłopa ode mnie?
– No… yyy… przykro mi, krzesny – pedzioł Felek. – Ale po głębokim namyśle stwierdziłek, ze teroz, w dobie światowego kryzysu, ludzie nicego nie bedom w moim supermarkecie kupowali. Miołbyk z tego interesu same ino straty.
No i sołtys obraził sie na Felka za to, ze wycowoł sie z wyryktowania piknej reklamy. Z kolei Felek obraził sie na sołtysa za to, ze ten na niego sie obraził. Ale spokojnie. Pogodzom sie. Prędzej cy później spotkajom sie w korcmie przy piwie i sie piknie pogodzom. A moze nawet juz sie pogodzili? W końcu na holi teroz siedze, więc niusy ze wsi docierajom do mnie z opóźnieniem.
Ba Felek nie zmyśloł, ino naprowde zrezygnowoł z tego supermarketu w Warsiawie. Zrezygnowoł, bo uznoł, ze skoro z powodu tej inwestycji o mało co nie stracił zycia, to musi być zły omen. Tak więc teroz ten juz prawie gotowy supermarket bedzie trza zlikwidować. To i owo bedzie trza zdemontować, to i owo wywieźć abo jakosi zabezpiecyć… Z powodu tyk prac te dwie stacje metra w centrum Warsiawy wkrótce znów bedom musiały być przez pewien cas zamknięte. Fciołbyk więc – w imieniu Felka – przeprosić syćkik warsiawiaków za cekające ik niedogodności komunikacyjne. Hau!
P.S.1. Uuuu! Zrobiła nom sie jedno zaległość. W minionom sobote urodziny Olecki były. No to wprowdzie z opóźnieniem, ale jednak wypijmy piknie za zdrowie Olecki! 😀
P.S.2. Dzisiok zaś kolejne urodziny momy – BlejkKocickowe. No to wypijmy za zdrowie BlejkKocicka! 😀
P.S.3. A w poniedziałek… bedziemy mieli całe mnóstwo piknyk imienin! Emileckowe, Gosickowe, Małgosieckowe i
Komentarze
No to zdrowie Olecki za dzień wcorajsy! 😀
Zdrowie BlejkKocicka za dzień dzisiejsy! 😀
Komentorze – jako widzicie – juz odblokowane. A fto je zablokowoł? Najwyraźniej abo ftosi związany z budowom warsiawskiego metra, abo ftosi związany z budowom Felkowego supermarketu w podziemiak Warsiawy 😀
Już się dziwowałam, że tu tak cicho! Ale nie będę dochodzić, kto zawinił, bom niezbyt złośliwa jest!
Ale też mnie „jaśnista z ogonkiem” trafia, jak jadąc przez nasz piękny kraj, co rusz wjeżdżam nie do miast, miasteczek, czy wsi, tylko w chaszcze reklam przeróżnych! 🙁
Ale chyba to nie tylko nasza ciężka choroba. We Włoszech niedawno oglądałam na przykład, całą przednią fasadę bazyliki świętego Antoniego w rusztowaniach, i oczywiście ogromniastym banerze. W Wenecji? Powtórka z rozrywki, zwłaszcza na bazylice św. Marka! I tak wszędzie w słonecznej Italii. Horrendum po prostu! Inna sprawa, że tam te banery są zdejmowane po remontach. U nas? Wiszą wiecznie!
Tak mi się skojarzyło, że niedawno wybierano „makabryłę”! Teraz mamy konkurs na „miastoszpeciciela”! Wniosek prosty. Zamiłowaniem do estetyki, to my nie grzeszymy. Prędzej gotowi jesteśmy stwierdzić, że „nasza chata z kraja”, i budujemy sobie pałacyki, że pożal się Boże, i nic nas nie obchodzi, iż tam gdzieś jakiś architekt gminny czy miejski ma swoją koncepcję!
Dużo to jeszcze wody upłynie, i wiele się musi zmienić w mentalności przyszłych pokoleń, aby coś się w tym względzie na lepsze miało. Bo teraz, jak się patrzy na niektóre bohomazy, to lepiej się upić!
No, to zdrowie tych, co Świętowali i Świętują dzisiaj! :-))))
Owcarku ostomiły!
Od samego rana chciałam Ci podziękować za radosną nowinę, że Felek nie będzie jednak budował podziemnego supermarketu i budowa drugiej nitki metra pójdzie już galopem.
Swoją drogą wybitnie rozumna jest ta Twoja Gaździna i kłaniam się jej pięknie.
A potem się zafrasowałam, czy się aby Felkowi znowu nie odwidziało i może sam paluchy maczał w tym zablokowaniu budeckowego blogu. Co by Twoją info zakryć i uznać, że jej nie było.
No, ale ku chwale Pana i Naszej wszystko się wyjaśniło.
Emileckę, Gosickę, Oleckę, Małgosickę, Margereckę i BlejKocicka gorąco pozdrawiam i Najlepszego życzę.
Zdrowie wszystkich świętujących wczoraj, dzisiaj i jutro!
No to szykuje nam się tygodniowy kac 😉
Piękna pogoda, idę się przejść.
Nie jestem pewien Owcarku, czy uprawiasz propagandę sukcesu jak TesTeq, czy też tak jak ja udowadniasz że Polska jest okupowana. Bo wspominając o budowie metra w Warszawie nie możesz zaprzeczyć że warszawskie metro wybudowali Szwedzi w czasach Potopu. Kto nie wierzy może przeczytać książkę „Szwedzi w Warszawie”, gdzie opisane są wędrówki w tunelach metra. Po wygnaniu Szwedów dopuściliśmy do zawalenia metra, jak zwykle podczas polskich rządów, ale już w czasie rozbiorów Moskale znów odbudowali nam metro o czym możemy poczytać w książeczce „W podziemiach Warszawy”, której akcja dzieje się w czasach powstania styczniowego. Po odzyskaniu niepodległości w 1918 pierwszym co Polacy zrobili było ponowne dopuszczenie do zawalenia metra, ale niemieccy okupanci szybko je uruchomili dzięki czemu powstańcy warszawscy mogli z niego korzystać. Ale teraz sam nie wiem co myśleć, bo metro w Warszawie znów jest odbudowywane! I może rację mają ci, którzy twierdzą że mamy okupację watykańską, albo ci, którzy wszędzie widzą rękę okupantów żydowskich? A może skrót PO oznacza Polską Okupację?
Nie ma metra, nie ma Trasy Toruńskiej, nic już nie ma! Wszystko zalane!
Idę się zalać.
Tubylcu, Ty też utop swe żale w kałuży!
Jak to u Felka – najpierw robi, a potem dopiero, gdy świstają kulki z dubeltówki zaczyna myśleć, a i momentami żałować, że coś komuś zaproponował.
Ja na miejscu Felka zwolnił bym tego reklamowego dyrektora, który „wypaplał” o co tutaj chodzi ( Wyszło na to, że sołtys miał „lepsze” atuty w ręku. Co władza, to władza )) A czemuż to Felek jako biznesmen nie posiada jakiejś broni do swojej obrony ? Dopiero by zrobiłoby się ciekawie ) jak „okopali” by się na z góry upatrzonych pozycjach )
Teraz tę powierzchnię na ten supermarket wykupi jakiś inny Felek, który będzie chciał zbić na tym odpowiedni zysk.
Co do reklam, to faktycznie jest ich tyle, że nawet idąc spacerkiem, nie jest człowiek wszystkie je przeczytać (( Poza tym gdy szuka się jakiejś konkretnej firmy, to nie uwidzi się żadnej informacji, gdzie trzeba się skierować, by do nich trafić (( Wiec po co są te wszystkie szpetoty które mają coś reklamować, a są tylko zawalidrogami ?! Naprawdę szkoda pieniędzy (( Poza tym kolorystycznie są tak dobrane, że trudno coś na tych szyldach przeczytać ((
Nie poddawaj się TesTequ! Nie dołączaj do grona malkontentów! Jeszcze nie wszystko stracone! Zostało jeszcze tak wiele do zalania!
TesTequ
Wszystko jest! Serio!
Zalało tu i ówdzie, ale trwało to krótko, jest ciepło, wszystko szybko wsiąka, a służby pracują.
U mnie na Żoliborzu podlało dwie stacje metra (mieszkam akurat między), ale ruch już jest przywrócony. Na wierzchu nie dzieje się nic. Nawet chodniki i jezdnie zdążyły podeschnąć (właśnie wróciłam ze spaceru).
Nie musisz się zalewać, chyba że masz po prostu ochotę.
Ja sobie strzelę piwko Warka strong (very smaczne!) za pomyślność ogólną Budowiczów, a w szczególości solenizantów i jubilatów.
Tybylec
Polacy Okupują Polaków, stąd okupacja obecna raczej głównie polska jest.
Poza tym mamy, rzecz jasna, kondominium, okupację watykańską i unijną.
Ale to tylko margines.
Aha, no i jeszcze wisi nad nami globalizm, jak miecz Damoklesa.
Jak żyć, Tubylcu, jak żyć?!
Zawsze pozostanie nam Mag pieśń niepodległościowa:
„Więc pijmy piwo szwoleżerowie! Bóg pobłogosławi, Ojczyznę nam zbawi!”
mag pisze: U mnie na Żoliborzu podlało dwie stacje metra (mieszkam akurat między), ale ruch już jest przywrócony. Na wierzchu nie dzieje się nic. Nawet chodniki i jezdnie zdążyły podeschnąć (właśnie wróciłam ze spaceru).
Nie musisz się zalewać, chyba że masz po prostu ochotę.
No przecież patrzę i widzę. W TVP Info właśnie pokazują rozmiar tego żoliborskiego dramatu. Siedź w domu i czekaj na kuriera – wysłałem Ci ponton. A ja zaleję się w geście solidarności, a nie z Ochoty!
My tu sobie budujemy w Budzie, a tu arkę czas budować!
Widzisz TesTequ, jak Bóg Was karze potopem za niedowierzanie moim proroctwom?! A ja z cwanym Owcarkiem siedzimy sobie w suchej budzie na samym czubuszku góry Ararat i czekamy kiedy podpłyniecie arką. Nie chciałbym być nachalny i natrętny, ale przypominam, że Noe miał na arce spory zapas przedniego wina, którym zaraz po wylądowaniu upił się jak Polak. Czego sobie i wam życzę!
Chyba opiłeś się tym Araratem. Buda jest pod Turbaczem! 😛
Przesyłam Ci Magu jeszcze jedną pieśń okolicznościową, którą trzeba śpiewać raźno aby brzmiała straszliwie!
NOE
Nasz praszczur Noe świętym był
I chodził wciąż przed panem,
Jak ognia się tak wody bał
A wino spijał dzbanem.
I za to Go miłował pan
I w każdej strzegł przygodzie,
A gdy potopu nadszedł czas
Nie dał mu zginąć w wodzie.
Przez dni 40 padał deszcz,
Pan wodą ziemię raził.
Przez dni 40 Noe pił,
Spod beczki nie wyłaził.
Aż raz się stropił praszczur nasz,
Przebrawszy trochę miarki.
Zrobiło mu się jakoś tak
I poszedł spać do arki.
I przyszedł cham i zaczął drwić,
Że Noe taki święty
I za to chama przeklął pan
I cham do dziś przeklęty.
Z piosenki tej moralny sens,
Taki jak na dłoni leży.
Że świętym jest pijacki cech
I drwić zeń nie należy.
Z piosenki tej moralny sens,
Wynika dla Narodu,
Że kto z pijaka śmieje się
Ten jest chamskiego rodu.
Turbacz to po hebrajsku Ararat!
Polak – Węgier dwa bratanki, od powodzi i od szklanki…
Też nie maja wesoło 🙁
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114912,14068391,Europa_Srodkowa_pod_woda__Zbliza_sie_kulminacyjna.html?wall=1#BoxWiadTxt
U mnie lepiej niech nic nie wylewa…najwyżej szklanka Smadnego do gardła 😉
I żebyś TesTequ nie malkontencił przesyłam Ci jedną zwrotkę znanej szanty ;
Piętnastu chłopa na umrzyka skrzyni
Jo ho ho ho i butelka rumu!
Pijmy za zdrowie resztę czart uczyni
Jo ho ho ho i butelka rumu!
Tubylcu drogi, najlepiej byłoby gdyby te wylewające rzeki zamieniały się w dostojne wino. Zawsze to lepiej z winem wokół znosić te wszystkie wylewy rzek. A przy okazji jest to dobry środek przeciwgrzybiczny. No i TesTeq nie musiałby szukać w jakimś markecie coś do zalania się. Miałby napitku wokół siebie pod dostatkiem, no chyba, że lubi wino czerwone, a tu samo białe wokół, ale zawsze można zamknąć oczy przy przechylaniu szklanicy )
No to dla Ciebie Wawrzynie i wszystkich budkowych kapitanów i kapitanówien:
http://www.youtube.com/watch?v=QBUxO-vEAzU
Coś mi się z tymi szwoleżerami Tubylca nie zgadza!
http://www.youtube.com/watch?v=4tSYyBlN57Q
Bo ta moja wersja Fusillo jest pacyfistyczna i jest śpiewana przez szwoleżerów – emerytów.
Wawrzek (22:06),
ja za tym! Ludziska by zagospodarowali w mig te strugi wina!
Zabutelkowali i tak dalej. Czerwone jednak też by się przydało, oj przydało!
Z szantami, to jak z żurawiejkami. Można mnożyć zwrotki bez końca i popijać nie tylko rumem, ale co tam kto ma pod ręką.
http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=piosenki%20szanty&source=web&cd=3&cad=rja&ved=0CDsQFjAC&url=http%3A%2F%2Fteksty.wywrota.pl%2Ftekst-chwyty%2F14855-szanty-morskie-opowiesci.html&ei=su60UZOeIKzP4QSctIHIBg&usg=AFQjCNG9R7oZYKkdsQEF6u8mr5SF9AHA4Q&bvm=bv.47534661,d.bGE
Dzieki za szanty i szwolezerow. Moja propozycja do zalania.
www,youtube.com/watch?v=80fagR1wBiA
http://www.youtube.com/watch?v=80fagR1wBiA
Niestety Evo! To wideo nie chce się otworzyć! Ale za to muszę zameldować TesTeqowi, że odkryłem nareszcie znaczenie słowa OBYWATEL. Obywatel, to ktoś taki, kto musi się bez czegoś OBYWAĆ! A w Polsce musimy się OBYWAĆ bez wielu rzeczy! Musisz przyznać TesTequ, że jak tak czasami sobie pomyślę, to i wymyślę! Aż się boję tego, co bym wymyślił gdybym myślał bez przerwy!
Załączam jeszcze tekst następnej szanty i jej wykonanie po rosyjsku:Na okręcie od rana ciągle słychać bosmana,
Bez potrzeby piekielnie się drze.
Choćbyś ręce poranił, bosman zawsze cię zgani,
Zawsze powie : „Zrobione jest źle!”.
„Co wam chłopcy się stało? Jeszcze raz czyścić działo!
Jak do kotła, to każdy się rwie.
To nie balia niemiecka, trzeba wiedzieć od dziecka,
Że to okręt wojenny RP”.
Ale czasem się zdarzy, że się bosman rozmarzy
Każdy bosman uczucie to zna.
Gdy go wtedy poprosisz, swą harmonię przynosi,
Siada w kącie, na rufie, i gra.
Opowiada o morzach, o bezkresnych przestworzach,
I o walkach, co przeżył je w te dni
O dziewczynach z Bombaju, co namiętnie kochają
I całują tak mocno, do krwi.
Jeśli spytasz go tylko, o czym myślał przed chwilką
Czemu nagle zajaśniał mu wzrok –
„Hej tam w Gdyni – odpowie – będę stawał na głowie,
Tak do serca mi przypadł ten port”.
Urwał bosman, wiatr ścicha, aż tu nagle, u licha,
Coś tak jasno błysnęło we mgle.
Ujrzał bosman jak cała Polska w blaskach wstawała,
Na okręcie wojennym RP.
https://www.youtube.com/watch?v=4arTg2qtyIU
Video tez mi sie nie otwarlo, ale jezeli wpisze sie „upic sie warto youtube” to sie otwiera. Nie wiem dlaczego tak jest.
Polecam goraco oryginalne przedwojenne wykonanie.
Pozdrawiam z nadmorza.
Tubylec pisze: Musisz przyznać TesTequ, że jak tak czasami sobie pomyślę, to i wymyślę! Aż się boję tego, co bym wymyślił gdybym myślał bez przerwy!
Skoro muszę, to przyznaję bez bicia, z radością i klaskaniem mając obrzękłe prawice. Ciekawa etymologia słowa OBYWATEL. Wydaje mi się jednak, że OBYWATELI coraz mniej – pojawiła się nowa klasa społeczna: NABYWATEL – czyli osobnik, który kupuje zamiast żyć.
Tubylec
Proszę, zostaw już w spokoju tę naszą „umęczoną ojczyznę”, w której obywatele muszą się obywać bez wielu rzeczy. Jakich?! których gdzie indziej jest całe mnóstwo od wyboru do koloru i dostępnych dla każdego obywatela?
Czy Ty w ogóle wyściubiasz nos gdzieś poza Polskę, oglądasz jakieś info, reportaże o tym, jak ludzie żyją gdzie gdzie indziej? Słuchasz tego co mają do powiedzenia/napisania choćby Budowcy mieszkający poza krajem, ale często tu bywający?
Ależ TesTequ! Dlaczego o tak przyziemnych sprawach? Pomyśl, że parę milionów obywateli obywa się bez pracy, bez służby zdrowia choćby na takim poziomie jak za „komuny”, bez szkoły uczącej samodzielnego myślenia, matematyki, logiki, języka polskiego i poszukiwanego zawodu? Bez równego dla wszystkich wymiaru sprawiedliwości, kompetentnej, zrozumiałej i życzliwej dla Nabywatela administracji? Wygląda na to, że tylko rządzące elity pozbawione są praw obywatelskich!
Ja nie mogę Mago pisać o innych niż Polska krajach i krytykować ich! Grzeczność mi na to nie pozwala. Jak jak bym się czuł, gdybym po powrocie z jakiegoś kraju zaczął narzekać na to czy tamto, co w tym kraju mi się nie spodobało? Przecież byłbym jak niewdzięczny chamuś zaproszony do czyjegoś domu i obrabiający d… gospodarzom bo skończonej wizycie. W Polsce jestem u siebie i spokojnie mogę krytykować co się da. Ale nie przejmuj się moją pisaniną, bo dzięki Bogu napotkałem TesTeQa który logicznie udowadnia swoje odmienne od mojego zdanie. I to właśnie jest najcenniejsze, bo co to za przyjemność dyskutować z kimś, kto ustawicznie przytakuje? Tylko różnice poglądów są w stanie wydobyć prawdę o otaczającym nas świecie. Parę lat temu udowadniałem Owcarkowi, że Górale są najgorszym plemieniem Narodu Polskiego i jakoś się nie obraził, tylko pośmieliśmy się razem. Jeśli chcesz, to załączę ten post, o ile jeszcze go nie skasowałem. Niedawno przekonałem część kółka różańcowego Żywa Róża, że Judasz był najbardziej wierzącym i najlepszym z apostołów. Nie mogły zaprzeczyć, choć orzekły że pójdę do piekła! Czego sobie i Tobie nie życzę.
To już nie będzie supermarketu bo by go zalało.
Chyba że byłby to prototypowy pływający , podwodny supermarket dla żółtych łodzi podwodnych :-)))
Otóż, wybrano naj.. reklamę, czyli miastoszpeciciela, którą ogłoszono okrąglak z Olsztyna ! A ja naiwny myślałem, ze tylko Poznań posiada okrąglak ((
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,14074438,_Miastoszpeciciel__wybrany__Wygral__okraglak__z_Olsztyna_.html#BoxWiadTxt
Tubylcu – co do Judasza masz zupełna rację. Bez Judasza nie byłoby i Męki i Zmartwychwstania ! Dla mnie jest ważniejszy niż Piotr i Paweł, którzy zajmowali się nauczaniem, a Judasz zrobił to, bez czego apostołowie by nie istnieli.
Nie wiem, czy wiesz, ale w XIX wieku jezuici chcieli, by Judasza ogłosić świętym !!! Logicznie rozumowali, że MUSIAŁ to zrobić, gdyż bez tego „kroku”, chrześcijaństwo by nie powstało. Ale cóż, Watykan zablokował tę propozycję (( Ja byłbym za !!
Owczarku, czy aby na pewno Felek zrezygnował z tego pomysłu, może przerzucił się tylko na marketing szeptany.Zobacz ilu osobom juz o tym powiedziałeś, taki andegrandowy supermarket wymaga undergrandowej akcji promocyjnej 😉
Opis pościgu piękny 🙂
Owczarku, mag, Alicjo – bardzo Wam dziękuję za życzenia 😀 i przyłączam się do toastów za zdrowie i pomyślność wszystkich zaglądających tu Małgoś i Małgorzat 🙂
Felus jak zawsze mial pikny pomysl,ino nie te gebe wybral co trzeba 😉
Na szczescie gazdzina w sama pore uratowala mu zycie,przez co Felek powinien jej byc dozgonnie wdziecznym i podrzucac Owcarkowi od czasu do czasu zapasik Jalowcowej,o budzie przez skromnosc nie wspomne 😆
Wypijam wiec zdrowie nie tylko wszystkich swietujacych Solenizantow,Jubilatow,ale i Felka.Wasze ZDROWIE!!!!
No coz Warszawe zalalo,musialo,bo przecie musi byc jakas sprawiedliwosc!! Nas zalewalo caly maj!Ogrod mi podtopilo.Zastanawialam sie,czy nie odkurzyc wiosel i poszukac jakiegos pontonu?? W sama pore Primawera przyprowadzila Lato i niech tak zostanie,czego i Wam zycze 😉 😀
ulotna wieczność, emi
Undergrandowy supermarket, zwłaszcza podwodny, chyba by mi się spodobał.
Zamiast koszyków – małe żólte łodzie podwodne i Yellow san marine Beathelsów na „wejściu”.
Ciekawe co na to Felek?
Ja Wawrzyńcu nie brałem pod uwagę ukrzyżowania i męki Jezusa, bo założyłem że Judasz przed faktem nie miał o tym zielonego pojęcia. On po prostu uwierzył święcie w boskość Jezusa i jako żydowski patriota pragnął, aby Jezus jak najprędzej wyzwolił Izrael spod panowania Rzymu. W tym celu dokonał małej prowokacji zdradzając Rzymianom miejsce pobytu i wskazując Jezusa dla uprawdopodobnienia swojej „zdrady” odbierając 30 srebrników jako zapłatę dla tajnego współpracownika. Zwróć uwagę, że po pojmaniu Jezusa wszyscy apostołowie rozbiegli się w panice bo w gruncie rzeczy nie wierzyli w boskość Jezusa, a tylko Judasz czekał aż zstąpią z nieba aniołowie z mieczami, którymi popędzą rzymską komunę, a cały świat pomoże Izraelowi, który jest narodem wybranym i zasłużył na to swą martyrologią. Judasz być może planował sfinansowanie Pierwszego Niepodległego Śniadania przy Okrągłym Stole i widząc fiasko Jezusa na krzyżu i fiasko swoich planów powiesił się z rozpaczy. Dlatego uważam, że Judasz pierwszy z apostołów zasłużył na kanonizację, bo umarł na stryczku za wiarę, albo przez wiarę. Czyż nie wzruszająca opowieść?
Czas na tańce i swawole, Małgośki 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=fS11oYme9Rw
Witojcie! No to zdrowie syćkik nasy budowyk Małgosiecek! Ale tyk pozabudowyk – ocywiście tyz! 😀
Do Fusillecki
„Inna sprawa, że tam te banery są zdejmowane po remontach. U nas? Wiszą wiecznie!”
No krucafuks! Cyli oni majom Wiecne Miasto, a my – Wiecne Bannery 😀
Do Magecki
„A potem się zafrasowałam, czy się aby Felkowi znowu nie odwidziało i może sam paluchy maczał w tym zablokowaniu budeckowego blogu.”
Felka byk podejrzewoł na samym końcu. Juz prędzej sołtysa, ftóry dbo barzo o swój imydż. Ale… fto wie?
„U mnie na Żoliborzu podlało dwie stacje metra”
Hmmm… a moze Felek między dwiema stacjami w Centrum ryktowoł supermarket, a między dwiema stacjami na Zoliborzu – basen? Nie widziałaś ostatnio w swoik stronak, Magecko, coby jakisi chłop w garniturze i w góralskim kapelusu sie kryncił? To mógłby być jakisi trop! 😀
Do Alecki
„Polak – Węgier dwa bratanki, od powodzi i od szklanki”
Pozostoje zycyć nasym bratankom, coby nolozł sie u nik jakisi nowy Stefan Batory. I wte wspónymi polsko-madziarskimi siłami wyryktujemy takom piknom potęge, ze zodno powódź nie do nom rady. I w ogóle kozdy zywioł bedzie mógł co najwyzej pocałować w nosom piknie niezwycięzonom polsko-madziarskom rzyć.
„Czas na tańce i swawole, Małgośki
http://www.youtube.com/watch?v=fS11oYme9Rw”
Bajako. W taki cas – jaki widać – nawet poni Maryla Rodowicz przeinaco sie kwilowo w… Małgośke Rodowicz 😀
Do Tubylecka
„Turbacz to po hebrajsku Ararat!”
No, prawie. Dokładnie Ararat to Wdżar, cyli wiersycek nieopodal drogi z Nowego Targu do Krościenka. I właśnie na tym Wdżarze osiadła arka Noego. A ze powietrze tamok barzo zdrowe – to dlatego właśnie Noe tak długo zył.
„Judasz pierwszy z apostołów zasłużył na kanonizację, bo umarł na stryczku za wiarę, albo przez wiarę.”
No ale właśnie popełnił ten błąd, ze powinien pomreć honornom śmierzciom, jak zbójnik, jak Janosik, cyli powinien powiesić sie na haku za poślednie ziebro, a nie na byle strycku, jak jakisi Zygfryd de Löwe. A ze ten błąd popełnił, to teroz musi kapecke odpokutować, zanim bedzie mógł być kanonizowany 😀
Do TesTeqecka
„Nie ma metra, nie ma Trasy Toruńskiej, nic już nie ma! Wszystko zalane!”
Ale nie wiem, cy Felek mo jaz telo dutków, coby wpływać juz nawet na zjawiska atmosferycne 😀
Do Wawrzecka
„A czemuż to Felek jako biznesmen nie posiada jakiejś broni do swojej obrony ?”
Felek posiado. Ino abo w panice o tej swojej broni nie pomyśloł, abo od rozu uznoł, ze jest gorsym strzelcem niz sołtys i woloł uciekać. Abo jedno i drugie.
„Otóż, wybrano naj.. reklamę, czyli miastoszpeciciela, którą ogłoszono okrąglak z Olsztyna !”
A tak niewiele brakowało, coby wygroł… wiadomo fto!
„Judasz zrobił to, bez czego apostołowie by nie istnieli.”
Judas, zrobił to, Wawrzecku, bo przegroł zakład ze Świętym Pietrem, o cym zbocowołek w 2006 rocku we wpisie „Jak Poniezus urodził sie pod Giewontem” 😀
Do Evecki
„Video tez mi sie nie otwarlo, ale jezeli wpisze sie ‚upic sie warto youtube’ to sie otwiera. Nie wiem dlaczego tak jest.”
A jo sie domyślom, Evecko, cemu. Pewnie Jutub, kie usłysoł, ze upić sie warto – to sie upił. Ale przez Gugle – faktycnie mozno noleźć 😀
Do Wiecnościecki
„Chyba że byłby to prototypowy pływający , podwodny supermarket dla żółtych łodzi podwodnych ))”
Bajuści, Wiecnościecko! I nawiazując do tego, co juz pedziała Magecka, myśle, ze Beatlesi, kieby nie to, ze połowa z nik juz nie zyje, mogliby śpiewać: „We are buying in yellow submarket, yellow submarket, yellow submarket…” 😀
Do Emilecki
„Owczarku, czy aby na pewno Felek zrezygnował z tego pomysłu, może przerzucił się tylko na marketing szeptany.”
Moze? Sam juz nie wiem. Telo tyk marketingów naryktowano: marketing bezpośredni, marketing partyzancki, marketing septany właśnie… A moze i ryktuje sie tyz jakisi marketing Felkowy?
I Twoje zdrowie po roz pierwsy, Emilecko! 😀
Do Anecki
„Na szczescie gazdzina w sama pore uratowala mu zycie,przez co Felek powinien jej byc dozgonnie wdziecznym i podrzucac Owcarkowi od czasu do czasu zapasik Jalowcowej,o budzie przez skromnosc nie wspomne”
O, to, to! Felek jak najbardziej powinien być nasym sponsorem!
„Zastanawialam sie,czy nie odkurzyc wiosel i poszukac jakiegos pontonu??”
Tobie, Anecko, doradzołbyk racej cosi z zaglem. W końcu Holandia to nie kraj wioślorzy, ino zeglorzy, z Latającym Holendrem włącnie 😀
Tubylec
Dodam do tej pięknej opowieści, Szanowny Tubylcze, że potem uczeń i ewangelista Jan wykradł z pomocnikami ciało Pana i wynajął jegomościa, który udawał Jezusa (stąd żaden z uczniów go nie rozpoznał). Ale dla mnie ciekawsze jest, że matka Jezusa zamieszkała u Jana. Bo co się stało – z Józefem się rozeszła? Taka święta rodzina? No i czemu ten jakoby zmartwychwstały nie popędził do matki, a Jan, który wedle ewangelii spotkał się z nim trzy razy, matce o tym nawet nie pisnął. No cóż, ona jedna nie dałaby się nabrać i, jak to dziecko, co krzyknęło, że król jest nagi, powiedziałaby: – To nie mój syn.
I by nie było chrześcijaństwa. I całkiem inaczej by się toczyła historia.
Tubylec pisze: dzięki Bogu napotkałem TesTeQa który logicznie udowadnia swoje odmienne od mojego zdanie.
Nie dzięki żadnemu Bogu, ale Owczarkowi. I szybko korzystaj z moich darmowych usług w zakresie logiki, ponieważ od pierwszego lipca koniec promocji – będzie kosztowało! 😛
Też pomysł TesTequ! Ja miałbym płacić, choć w zamian udostępniam Ci moje światłe pomysły?! Jeśli już jesteś taki chytry na pieniądze, to poradź optymistycznie zbankrutowanemu Felkowi, żeby zamiast zalanego marketu czy handlowej galerii założył podwodny fitnessclub „Galera”, albo na powierzchni na przystankach tramwajowych handlował systemem Amway!
@Tubylec: Felek to jakiś leszcz. Skoro nie stać go na samochód z przyciskiem START zamiast kluczyka i automatyczną skrzynią biegów, to na moje usługi konsultacyjne – tym bardziej.
Czy widzisz coś niestosownego w tym, żebyś mi płacił za to, że poświęcam swój czas na zapoznawanie się z Twoimi światłymi pomysłami? Na życzenie wystawiam fakturę VAT. 😀
Jaki przycisk TesTequ? Jaki przycisk?! Prawdziwi biznesmeni mają KIEROWCĘ do uruchamiania samochodu, a nie przycisk. Czy widziałeś choć raz za kierownicą samochodu papieża, albo prezydenta? Albo Billa Gates’a? Domaganiem się ode mnie pieniędzy potwierdzasz tylko moją tezę o powszechnej polskiej biedzie! Żebrasz TesTequ, po prostu żebrasz!
Naprawdę nie stać cię na choć z dwóch sekretarzy?
@Tubylec: Kolejna darmowa porcja edukacji. Korzystaj, korzystaj, póki promocja wciąż trwa:
Pytasz: Czy widziałeś choć raz za kierownicą samochodu papieża, albo prezydenta? Albo Billa Gates?a?
Pamiętam, że ktoś kiedyś sprzedawał samochód należący do Karola Wojtyły. A Bill Gates? Proszę bardzo – tu znajdziesz dowód: http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Bill_Gates_mugshot.png
Piszesz: Domaganiem się ode mnie pieniędzy potwierdzasz tylko moją tezę o powszechnej polskiej biedzie! Żebrasz TesTequ, po prostu żebrasz!
Rozumiem, że jesteś wyznawcą komunistycznej teorii, że każdemu według potrzeb i za darmo. Że kasjerka w sklepie to żebraczka, skoro żąda od Ciebie pieniędzy. Nie znałem Szanownego Pana z tej strony! Wyjaśnię, że kapitalizm na tym polega, że ktoś wykonuje usługę, a ktoś inny za nią płaci. Moje usługi edukacyjne nie są tanie, więc ostrzegam Cię zawczasu – w okresie darmowej promocji.
Pytasz: Naprawdę nie stać cię na choć z dwóch sekretarzy?
To nie ma nic wspólnego ze staniem. 🙂
Po prostu, jako Pierwszy Sekretarz, mogę mieć tylko Drugiego! 😀
Tubylcu – wracam do Judasza ) Czy zauważyłeś, jakie są duże różnice w opisach Ewangelistów ? Oni po prostu nie lubili Judasza ( i to wcale nie za to, że jak napisali „kradł ze wspólnej kasy”. O coś musieli go oskarżyć, by samymi się wybielić. Oni (według mnie) byli zazdrośni o relacje między Jezusem a Judaszem. Rozmawiali i prowadzili dysputę na zupełnie innym poziomie niż mogli to sobie zrozumieć.
Jest taki opis w Pasji, gdzie Jan, „podpuszczony” przez współbiesiadników pyta się kto Go ma zdradzić. I Jezus mówi mu, że ten któremu podam kawałek chleba umoczonego w misie, ten mnie zdradzi !! I kawałek chleba podaje Judaszowi ! Znając porywczość Piotra i innych Apostołów, nie wyobrażam sobie, by Judasza gdzieś wypuścili. Raczej pobili by go poważnie i związanego gdzieś ukryli. Dla mnie to naciągany fragment, bo w opisie Judasz wychodzi sobie jakby nigdy nic, a cała reszta, łącznie z Janem uważa, że wyszedł by zrobić jakieś zakupy.
Takich nieścisłości jest wiele. A czy się powiesił, mam wątpliwości. Czy wziął te srebrniki ? też nie wiemy. Zazdrośnicy napisali i każą wierzyć.
Nie wiem czy słyszałeś o tzw. apokryfie Judasza ? gdzie te wszystkie zdarzenia są opisane z punktu widzenia Judasza i dowodzą, że Judasz bił inteligencją wszystkich Apostołów razem wziętych. Dlatego Jezus zlecił mu tę „robotę”, bo tylko na Judaszu mógł polegać.
A jakąż Ty TesTequ usługę edukacyjną wykonujesz?! W najlepszym wypadku Twoje usługi przypominają menela, który na parkingu obiecuje „zaopiekować” się samochodem w zamian za nędzny datek. Jak to w kapitalizmie. Ja publikuję w owcarkowej budzie cykl wykładów w celach rozwojowo-cywilizacyjnych, a ty z podziwu godnym uporem konserwatysty bronisz XVIII wiecznego kapitalizmu i jeszcze próbujesz naciągnąć mnie na datki! To na tym polega kapitalizm? Gorszy jesteś od Judasza, który jakoś nie domagał się od Jezusa opłat za udzielane mu nauki! To tylko w pierwszych latach komunizmu w Rosji studenci otrzymywali stałe pensje!
Jakoś ewangelii Judasza jeszcze nie zdążyłem przeczytać Wawrzku, bo po prostu niezbyt mi się spieszy. Już w podstawówce zauważyłem niezgodność nauk religii z normami życia społecznego i zrozumiałem, że religia wcale nie musi łagodzić obyczajów. Nastąpiło to po laniu, jakie dostałem od Ojca za pobicie kolegi, który mnie przezywał. Stanowczo i bezlitośnie zostałem pouczony, że nie wolno nikogo bić za przezywanie. I pomyśl, jaki szok przeżyłem, gdy następnego dnia na lekcji religii dowiedziałem się że Bóg zesłał 2 niedźwiedzie, które pożarły 42 dzieci za przezywanie i wyśmiewanie się z proroka (o ile dobrze pamiętam Eliasza). Pomyślałem sobie, że albo Ojciec wciska mi ciemnotę, albo katechetka, czyli Stary Testament. Rozważając sprawę bezstronnie stwierdziłem, że to raczej Ojciec miał rację, a nie Stary Testament, bo społeczna szkodliwość przezywania jest znacznie mniejsza od rozszarpywania 42 dzieci choćby to był wyrok boski. Zdałem sobie sprawę, że będąc przezywany i wyśmiewany cierpię tylko ja, a radość odczuwają przeżywający i grono świadków, a w przypadku rozszarpanych 42 dzieci tragedię przeżywa kilkaset osób z rodzin dzieci i ich znajomi oraz wrażliwsi sąsiedzi, a radość odczuwa tylko wyśmiewany prorok i mściwy Bóg. Od tego chyba czasu zacząłem uważniej słuchać katechetki, i dopatrywałem się coraz większych absurdów w nauce religii. I jakoś nie domagam się od Kościoła zwrotu pieniędzy za czas stracony na lekcjach religii jak to czyni znany naciągacz TesTeQ!
Tubylec pisze: Ja publikuję w owcarkowej budzie cykl wykładów w celach rozwojowo-cywilizacyjnych
Zaniemówiłem. Zwykle takie rzeczy zauważam, a tu niespodzianka – okazuje się, że Ty wykładasz. I w Twoim mniemaniu bynajmniej nie jest to wykładanie terakoty na balkonie, ani wołowego z kością w mięsnym.
I w dodatku wiesz, co i jak robią menele na parkingu…
Piszesz: Gorszy jesteś od Judasza, który jakoś nie domagał się od Jezusa opłat za udzielane mu nauki!
Chyba to rzeczywiście ja powinienem płacić Ci za naukę, szczególnie w dziedzinie sztuki prowadzenia dyskusji. Na szczęście – biorąc pod uwagę Twoje przekonania – nie zażądasz ani grosza. I gitara! Lubię tanio kupować i drogo sprzedawać. 😀
Oburza Cię TesTequ sposób prowadzenia z Tobą dyskusji, a przecież nie dalej jak kilka dni temu sam pisałeś, że nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie złodziejom i oszustom żyje się łatwiej i przyjemniej niż ludziom pracowitym. Jednocześnie zachwalałeś pozytywne (według Ciebie ) zmiany w naszym kraju czym sam uplasowałeś się w gronie tych wychwalających kłamców i złodziei odżegnując się od moich poglądów i tym samym od grona ludzi którym żyje się trudniej z powodu wrodzonej uczciwości i pracowitości. Zauważ że nie starałem się namawiać Cię do zejścia z drogi kłamstwa i złodziejstwa, bo jesteś człowiekiem dorosłym i myślącym samodzielnie, ale dyskusję z Tobą jestem zmuszony do prowadzenia z pozycji człowieka pracowitego i uczciwego litującego się w głębi ducha nad nędzą duchową ludzi podzielających Twoje poglądy. Ale cóż! To jest Twój wybór!
@Tubylec: Drogi Fantasto-Insynuatorze! Gdzie ja napisałem, że mnie oburza Twój sposób prowadzenia dyskusji. Skąd! Jestem pełen podziwu! Prowadzisz ją pryncypialnie, bez pola na kompromis, używając wszelkich nowoczesnych środków rażenia przeciwnika! Taka postawa cechuje największych wodzów, o których dzieci uczą się w szkołach!
Piszesz: nie starałem się namawiać Cię do zejścia z drogi kłamstwa i złodziejstwa, bo jesteś człowiekiem dorosłym i myślącym samodzielnie, ale dyskusję z Tobą jestem zmuszony do prowadzenia z pozycji człowieka pracowitego i uczciwego litującego się w głębi ducha nad nędzą duchową ludzi podzielających Twoje poglądy. Ale cóż! To jest Twój wybór!
Pozostaje mi jedynie podziękować Ci, że wspaniałomyślnie pozwalasz mi błądzić w moich wyborach, że nie czatujesz na mnie z kamulcem w ręku. Że przekomarzamy się tak sympatycznie w gościnnej Budzie…
Tubylec
Tubylce w Polsce, podobnie jak na caluśkim świecie, są różne, a u nas np. Ty, Tes-Teq, czy ja.
Mają prawo do różnej oceny tych samych zdarzeń czy w ogóle realu.
Nie rozumiem tylko Twoich dydaktyczno-moralizatorskich zapędów.
Dlaczego akurat miałbyś „naprawiać”/”prostować” TesTeqa, czy kogokolwiek?
Twoje wspólczucie dla „nędzy duchowej podzielających poglądy TesTeqa” jest nie tylko zbędne, ale i wysoce niestosowne.
Już sama nie wiem, czy piszesz serio, czy robisz sobie jaja.
Droga Mag! Miej ufność w dobro tkwiące w ludziach! Nawet TesTeQ jak widać w jego powyższym poście zdał sobie sprawę ze swych błędów i przyznał, że uczynił to pod wpływem moich perswazji, choć wyraźnie zaznaczyłem że nie oczekuję tego od niego. Umiejętności kaznodziejskich nabyłem dyskutując z pobożnymi katolikami, ale nie dorównuję im na tym polu. Moja pobożność nie zniosła nauki Pisma Świętego które nakazuje miłować swych bliźnich. Gdy przyplątałem się raz do grupki katolików głoszących miłość bliźniego i oczekiwałem objawów tej miłości z ich strony (szczególnie z tej damskiej strony) wyjaśniono mi, że bliźni oznacza brata-bliźniaka, czyli istotę niemal identyczną cieleśnie i duchowo. W związku z tym zbawienie i opieka boska, oraz miłość bliźniego dotyczy tylko katolików, a jeśli chodzi o ateistów, czy innowierców, to nawlekanie ich na pal przez katolików, gotowanie we wrzącym oleju czy palenie na stosach jest czynnością Bogu miłą i pomaga im w zbawieniu. Moja pobożność była wprawdzie wielka, ale na szczęście zdążyłem oddalić się na bezpieczną odległość od tych świętych ludzi, bo najwidoczniej Bóg zdecydował dać mi jeszcze trochę czasu na poprawę. Wspominam o tym tylko dlatego, że zarzucasz mi chęć naprawy TesTeqa, a przecież on sam pisze o swej wdzięczności dla mnie w tym względzie i pozostawieniu Mu wolnej woli. A tak mówiąc krótko, to robię sobie jaja i pękam ze śmiechu pisząc te wszystkie pobożne banialuki!
Tubylec,
Jak to się stało, że znalazłeś się na zebraniu kółka różańcowego i chciałabym jeszcze wiedzieć, czy szanownym tam zebranym osobom najpierw zrobiłeś wykład o Judaszu, czy poczekałeś aż skończą różaniec?
To pytanie chciałam Ci zadać wczoraj po południu, ale wyłączyli mi połączenie z netem. Na szczęście z tym piekielnym dostawcą /UPC/ usług niebawem się pożegnam, chyba już od około 21 czerwca. 🙂 😉
Ja nie bylem Hortensjo na zebraniu kółka różańcowego, tylko udzieliłem pociechy duchowej czterem paniom – członkiniom w/w kółka. A było to tak. Siedziałem sobie na parkowej ławeczce i zastanawiałem się czego by tu się napić w taki cudny wiosenny wieczór. Przypadkiem siedziałem naprzeciwko kościoła, co skłoniło mnie do rozważań na temat listu do Efezjan (ale kto go pisał, już nie pamiętam). Autor tego listu porusza bardzo ważną sprawę spożywania trunków wyskokowych i ostrzega wiernych: ” A nie upijajcie się winem, bo to jest [przyczyną] rozwiązłości, ale napełniajcie się Duchem” Skłaniałem się już do interpretacji tych słów jako ostrzeżenia przed piciem wina które może wszak zawierać trujący dwutlenek siarki i do zaleceń świątobliwego autora do picia spirytusu, bo każde chyba dziecko wie, że Duch to po łacinie spirytus. Każde również dziecko wie, że spirytus jest o wiele bardziej przyswajalny przez męski organizm, niż mdłe i kwaśne wino przeznaczone raczej dla pań. I tak sobie nieśpiesznie rozmyślałem, gdy naprzeciw mnie usiadły cztery dystyngowane panie, których rozmowy nie mogłem nie słyszeć, bo głośnio zaczęły obrabiać cztery litery nieobecnej członkini ich kółka różańcowego, która odmawia różaniec niedbale, śpiewając stara się przekrzyczeć inne członkinie, a głównie podrywa księdza wikarego czego dowodzi wyzywający makijaż i jaskrawe ciuchy nieobecnej żywej róży. Orzekły, że jest gorsza od Judasza, więc nieopatrznie wtrąciłem, że Judasz był najpobożniejszym a apostołów i wyjaśniłem dlaczego. Obecne w parku żywe róże nie podjęły dyskusji, ani nie przytoczyły żadnych argumentów, tylko w sposób obelżywy wyraziły się o pijakach przebywających bezprawnie w parku, splunęły i zapewniły mnie że skończę w piekle, gdzie moje miejsce. Różańca więc nie widziałem i zdegustowany oddaliłem się prowadzić hulaszczy tryb życia w miejscu spokojniejszym.
Ja tam na wszelki wypadek do niczego się nie przyznaję.
No dobra, przyznam… wykłady mnie nudzą!
Ale są pożądane podobno, mimo nieobowiązkowego uczestnictwa. Czy mogę liczyć na jakiś dyplom ukończenia tego i owego?
Leje, wieje, 15C i jest paskudnie (szaro, buro i ponuro).
Czego Wam nie życzę.
Tubylcu,
„Każde również dziecko wie, że spirytus jest o wiele bardziej przyswajalny przez męski organizm, niż mdłe i kwaśne wino przeznaczone raczej dla pań”
Mdłe i kwaśne wino?! Przeznaczone dla pań?!
Mało wiesz o winie. Mało też wiesz o przyswajalności spirytusu (nie mówię o czystym) przez panie.
Te „panie” to protekcjonalnie poklepujesz po ramieniu, biedulki wy, biedulki…
O czym już pisałam byłam. Może byś się tak przeniósł w 21-wiek? Czas najwyższy 🙄
Witaj Alicjo! Niesłusznie czynisz mi zarzut niedoceniania pań w możliwościach spożywania szlachetnych trunków. Zwróć uwagę, że napisałem o wiedzy na ten temat, jaką mają DZIECI!. Chłopy w sile wieku już od setek lat doceniają krzepę pań i wielu z nas dobiera sobie partnerką życiową na tyle silną, aby była zdolna po wspólnie wypitej kolacji odnieść zmęczonego towarzystwem męża do domowych pieleszy i ułożyć go spać. Już w czasach krzyżackich Zbyszko z Bogdańca porzucił wątłą Danuśkę i ożenił się z Jagienką, której ulubionym zajęciem było gniecenie pupą orzechów. Chyba laskowych, bo włoskie sprowadziła do Polski dopiero królowa Bona razem z włoszczyzną niezbędną do przyrządzania ożywczego bulionu podawanego na pijatykach nad ranem dla pokrzepienia serc. Już w XVIII wieku normandzcy rybacy zdali sobie sprawę że do połowu krewetek na zalewanych przypływem plażach Normandii nadają się wyłącznie kobiety. Podczas pracy trzeba było kilka godzin przebywać prawie po szyję w lodowatej wodzie, czego nie wytrzymałby żaden mężczyzna, a kobiety wytrzymywały, bo mają równomiernie na całym ciele rozłożoną pod skóra warstwę tłuszczu. Tak wiec panie łowiły, a panowie popijali calvados za ich zdrowie i obie strony były zadowolone. W gęstych od rekinów wodach raf koralowych to głównie panie nurkują w poszukiwaniu pereł, bo tylko kobieta może wystraszyć rekina nagle wyszczerzonymi zębami. Panie mają dodatkowe zbiorniki powietrza w biuście, których pozbawieni są mężczyźni. W czasach, gdy do domowego użytku wchodziły wchodziły pralki automatyczne i pewien szczęśliwy posiadacz głośno chwalił się że jego pralka sama pierze, płucze i odwirowuje, przysłuchujący się temu wywodowi kolega odparł ze znudzeniem: „A moja żona dodatkowo jeszcze wodę nosi i wynosi pranie na strych” czym bardzo zawstydził zwolennika pralek automatycznych. W dzisiejszych czasach wspólne spożywanie jednakowych ilości alkoholu przez panów i panie stały się regułą. Ujemnym skutkiem takich zachowań jest niewytłumaczalna pazerność niektórych pań na alkohol, co czasami tragicznie się kończy. Stosunkowo niedawno pewien pan zabił swoją małżonkę aluminiowym garnkiem, gdyż wypiła mu piwo pozostawione w lodówce na kaca. Pani kac okazał się silniejszy, czego nie zniósł wątlejszy system nerwowy jej męża. Może się mylę, ale wydaje mi się a to panie wynalazły alkohol w czasach zamierzchłych. Po prostu któraś flejtuchowata jaskiniówka zapomniała o odstawionym w kącie naczyniu z sokiem owocowym. Sok przefermentował i wytworzyło się lekkie winko, które ostrożna jaskiniówka najpierw podała jaskiniowemu mężowi, aby sprawdzić czy nie jest to trucizną. Widząc wesołość męża napiła się również i została pierwszą alkoholiczką. Jak widzisz, w pełni doceniam ofiarny wkład pań w spożywanie alkoholu i popieram ich dążenia w ustanowieniu parytetu na jego spożywanie!
🙄
Przepraszam, że się wcinam z innym tematem w tak fascynującą wymianę zdań, ale jest robota 😉 ławeczka nie zając na szanownych dyskutantów zaczeka, a ja, mam nadzieję, skuteczniej niż Felek coś zareklamuję:
Wystarczy obejrzeć poniższy filmik i gdy zdobędzie on 500 tys. wyświetleń schronisko dla zwierząt otrzyma darmowo tonę karmy. Chwila uwagi i odrobinę pchniemy w dobrym kierunku pieski (a w tym konkretnym przypadku psi) świat 😉 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=YMw8lsfOxzU&feature=share
pisałam wcześniej o psie do adopcji, nie wiem czy kogoś to wtedy zainteresowało, ale i tak dopowiem historię do końca, otóż znaleźli się jego właściciele i psiak wrócił do swojego domu. Owczarku nasze życzenia, aby los się do niego uśmiechnął spełniły się, ha! ależ mamy moc 😉
ps.
znam wolontariusza z tego schroniska, dlatego wiem, że jest to sprawdzona akcja i dobrze prowadzone schronisko
Panie, Panowie – do oglądania 🙂
Do Jerzecka Pieculecka
„Dodam do tej pięknej opowieści, Szanowny Tubylcze, że potem uczeń i ewangelista Jan wykradł z pomocnikami ciało Pana i wynajął jegomościa, który udawał Jezusa (stąd żaden z uczniów go nie rozpoznał).”
Ino wte powstoje pytanie: jak ów wynajęty miołby frunąć do nieba na 1870 roków przed wynalazkiem braci Wright? 😀
Do TesTeqecka
„I szybko korzystaj z moich darmowych usług w zakresie logiki, ponieważ od pierwszego lipca koniec promocji – będzie kosztowało!”
O, Jezusicku! Cyli bidni Chorwaci sie nie załapiom! Bo oni dopiero od owego 1 lipca bedom mieli mozliwość korzystać z promocji ryktowanyk na terenie UE!
„Felek to jakiś leszcz. Skoro nie stać go na samochód z przyciskiem START zamiast kluczyka”
Nie więksy lesc niz Rockeffeller, ftóry furt na uzytek całej rodziny mioł ino jeden story egzemplorz Biblii, bo tłumacył, ze na nowom go nie stać 😀
Do Tubylecka
„I jakoś nie domagam się od Kościoła zwrotu pieniędzy za czas stracony na lekcjach religii jak to czyni znany naciągacz TesTeQ!”
A teroz właśnie, Tubylecku, mógłbyś. No bo kie wcora papiez Francisek po roz kolejny pedzioł księdzom, coby wyzbyli sie nadmiaru dutków, to co oni majom z tym nadmiarem zrobić? W kosmos wystrzelić? Więc niekze choćby Tobie, Tubylecku, je oddadzom 😀
Do Wawrzecka
„w opisie Judasz wychodzi sobie jakby nigdy nic, a cała reszta, łącznie z Janem uważa, że wyszedł by zrobić jakieś zakupy.”
A bo nie pomyśleli, ze jest przecie późny wiecór (skoro była wiecerza – to musioł być wiecór, a skoro ta wiecerze juz od jakiegosi casu trwała – ten wiecór musioł być juz późny), w związku z cym sklepy musiały być juz pozamykane. No chyba ze ci apostołowie pomyśleli, ze Judas idzie na stacje benzynowom, ka cynsto działajom sklepy całodobowe 😀
Do Magecki
„Już sama nie wiem, czy piszesz serio, czy robisz sobie jaja.”
Znając Tubylecka – bardziej to drugie. A znając jego kulinarne zamiłowania – nie ino w przenośni je robi, ba dosłownie tyz, na patelni abo w inksym gorcku. Moze przy okazji nos pocynstuje? 😀
Do Hortensjecki
„Na szczęście z tym piekielnym dostawcą /UPC/ usług niebawem się pożegnam, chyba już od około 21 czerwca.”
Dobrze wiedzieć. Nawet z takiej okazji nie zaskodzi wychylić kufelecka Smadnego Mnicha – choćby za dobre sprawowanie nowego dostawcy 😀
Do Alecki
„Czy mogę liczyć na jakiś dyplom ukończenia tego i owego?”
Jak najbardziej, Alecko! Skoda ino, ze nie umiem tak piknie ryktować dyplomów jak EMTeSiódemecka. Ale… moze zajrzy tutok i piknie wyryktuje? 😀
Do Emilecki
„Wystarczy obejrzeć poniższy filmik i gdy zdobędzie on 500 tys. wyświetleń schronisko dla zwierząt otrzyma darmowo tonę karmy.”
Obejrzołek. Cyli popchłek sprawe o 1/500000. Ba ziorko do ziorka… 😀
A tu się takie rzeczy dzieją… 😯
http://alicja.homelinux.com/news/img_0159.jpg
A ja wiem Alicjo co to jest to na zdjęciu! To jest kapar zwany inaczej homarem. Chętnie spożywany przez arystokrację i warszawiaków jako przystawka. Podawany w słoikach. Posiada właściwości moczopędne, wzmacnia łupież i pragnienie!
O cholera…to ja nawet nie wiem, co mam na mojej Górce, kapary homarowe żreją moje paprocie 😯
Mówisz Tubylcu, żeby to zasłoikować i pchnąć do Warszawy?
Pytam o Warszawę, bo arystokratów nie znam.
A ile płacą za tę wykwintną przystawkę? To tak z ciekawości, bo w końcu interes musi się opłacać 😉
Z warszawiakami nie tak łatwo! Na przykład TesTeq domagałby się dopłaty do każdego kapara i dodatkowej dopłaty do homara. Warszawiacy tacy już są, ale arystokracja chyba jeszcze pazerniejsza!
To już nie wiem 🙁
Toż ja to ewentualnie bym jako prezent 🙄
Od prezentów nie wymaga się dopłaty?
Oj, idę dospać.
Alicjo,
nie sluchaj Tubylecka, bo to straszny krętacz i przechera.
Warszawiaki są różne, ale raczej nie skąpe. Jak jest z arystokratami, nie wiem. Kilku sobie nawet bliżej kojarzę (ma się te znajomości!), ale ani nie są bogaci, ani pazerni.
Kto chce i może, to bez przeszków jada homary z kaparami, a te ostatnie można dostać nawet w małym sklepie osiedlowym.
Biznes kaparowo-homarowy rzczej by Ci się nie opłacił, bo ciut za daleko mieszkasz. Od cholery drogi transport.
Zresztą niektórzy świeżo upieczeni warszawiacy, zwani pieszczotliwie słoikami, przywożą od rodziców i dziadków, w słoikach, różniste smakowistości.
Nie jest wykluczone, że także tzw. polskie kapary. Są to marynowane w winnym occie, z dodatkiem kawałeczka chrzanu, czosnku, gałązki rozmarynu, odrobiny gałki muszkatołowej i ziaren pieprzu (choć niekoniecznie) młode jędre NASIONA NASTURCJI albo jeszcze zielone, nierozwinięte kwiaty mniszku lekarskiego, czyli MLECZA.
Nie słuchaj tej warszawskiej krętaczki Magi Alicjo! Moje szachrajstwo i krętactwo to pikuś przy krętactwie warszawiaków! TesTeq usiłował wyłudzić, ode mnie pieniądze za moje (będące prawdziwą uczta duchową) nauki, a Mag najpierw Go broniła, a teraz próbuje mnie oczernić i przy okazji upiec druga pieczeń – naciągnąć Cię na pieniądze! To dlatego tłumaczy Ci, że wysyłka kaparów byłaby nieopłacalna ze względu na odległość. Sprytnie liczy przy tym na Twoja domyślność zawiadamiając Cię, że kapary i homary może kupić w najbliższym sklepie (w domyśle, jeśli przyślesz na to pieniądze). Jak Alicjo widzisz, niepotrzebnie ostrzegałaś mnie przed XXI-wiecznymi kobietami, bo choć jestem poczciwym i uczciwym tubylcem z interioru, to jednak warszawiakom i warszawiankom nie dam się! Czego Tobie i wszystkim życzę.
I tu Cię poczciwy Tubylcze z interioru zaskoczę.
Po cichu, w swoim niezgłębionym sprycie warszawskim i kobiecym zarazem, liczyłam na to, że to Ty w poczuciu dumy narodowej krajowca, odciążając Alicję zaoceaniczną, sam mi prześlesz choć jeden słoik kaparów i jeden homarów. Bez zaliczki pocztowej, rzecz jasna.
Czytam te opisy i zastanawiam się, czy czasami nie pozbierać tych wpisów i wydać jakąś książkę, lepszą niż Mrożek and Kafka by napisali.
Jak to mówią, gdzie się dwóch, (Mag i Tubylec), a czasami trzech (TesTeq) biją, tam ten ostatni korzysta ))
Wawrzku,
ja już kiedyś zrobiłam taki numer i mam nawet prawa autorskie do wydania książki od autora wpisów, śp. już niestety Pana Lulka. Ten człowiek pisał na sąsiednim blogu Łasuchów, ale tak fajnie, że nie oparłam się, by tego nie pozbierać.
Tutaj jest do poczytania:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Teksty/Rok_w_Burgenlandii/
A powyższe przekomarki bardzo mi się podobają 🙂
Rozbroiłaś mnie Mago. Alicja tak mnie wystraszyła i uczuliła na te XXI wieczne kobiety, którym coś się najwidoczniej w głowach przelało, że podejrzewałem najgorsze! Przyszło mi bowiem do głowy, że razem z TesTeqiem tworzycie szajkę sprytnych warszawskich oszustów pragnących Owcarka wyzuć z budy, wziąć kredyt na jego konto i sprzedać go jako psa pociągowego na Alaskę! Nawet wasze nicki pasowały! Mag jest skrótem od Międzynarodowego Agenta Globalnego, a TesTeq to tak naprawdę dwie osoby o tytułach 1: Tajny Ekspert Skarbowy i 2: Tajny Ekspert Kurialny, dla lepszego kamuflażu zamiast KU wprowadziliście Q! Wszystko wskazywało na to, że być może jesteście oszustami tej miary co Bagsik i Gąsiorowski, a może i oni sami z rodziną. Nawet niedawna wzmianka o przeniesieniu Owcarka do Australii, czy Nowej Zelandii wskazywała na opisywany scenariusz. I nagle piszesz Mag :”Po cichu, w swoim niezgłębionym sprycie warszawskim i kobiecym zarazem, liczyłam na to, że to Ty w poczuciu dumy narodowej krajowca, odciążając Alicję zaoceaniczną, sam mi prześlesz choć jeden słoik kaparów i jeden homarów. Bez zaliczki pocztowej, rzecz jasna. I tu Mag przedobrzyłaś, bo zapomniałaś, ze to w TWOIM pobliskim sklepiku nabyć można kapary i homary, a tubylcy z interioru mogą co najwyżej zażerać się mirabelkami i dzikim szczawiem! I w tej sytuacji to TY powinnaś mi przysłać kapary i homary (mogą być z uprzednią zaliczką) i dopiero wtedy ja będę mógł Ci je odesłać. Czego tobie i sobie życzę!
Tubylec
OK. Mogę ci podesłać to cóś z mojego sklepiku.
Za mirabelki dziękuję, mam w miniogródku na Żoliborzu, a szczw rośnie u mnie na działce.
Nie kombinuj z tymi spiskami, bo przekompinujesz, jak mawia moja moja sąsiadka antymoherówka, warszawianka z dziada pradziada.
A jednak opłaca się kompinowanie, bo zgodziłaś się przysłąć mi coś ze swojego sklepiku! No i wygadałaś się, że masz swój sklepik! To dlatego jestem Mag taki mądry, że kiedyś pracowałem w punkcie skupu makulatury i przeczytałem jedną książkę o takim detektywie, co się nazywał Sherlock Holmes. Od tego czasu znam się doskonale na dykcji, indukcji i dedukcji, czy jakoś tak. Książki opłaca się czytać, bo na ten przykład z książki „Pręgowata” poznałem życie wyższych sfer, zacząłem używać wyszukanego i wykwintnego życia tych sfer, co chyba wszyscy zauważyli i poznałem psychologię kobiet, którą ostatnio co prawda Alicja nieco mi zbakierowała i uaktualniła.
Errata: Zamiast wykwintnego ŻYCIA, powinno być wykwintnego JĘZYKA. w przeciwnym razie zdanie nie ma sensu.
Tybylecku
Co do czytania, to zakładam się o kolejne słoiki ze stosownym wkładem, że mnie przebijesz.
Prawdowpodobnie nadrabiam w pojedynkę roczne statystyki miasta co najmniej średniej wielkości.
Oczywiście miało być „mojego” sklepiku, a nie mojego. Nigdy nie trudniłam się handlem, nawet na bazarku.
Oj, Tubylcu (18:34)
Ze wszystkim mogę sie zgodzić, co tam poznałeś, przeczytałeś i tak dalej, ale „poznałem psychologię kobiet”
to chyba gruba przesada, co ? 😉
p.s.
Zapomniałam Ci powiedzieć mag, że ja te kapary to właśnie tak marynuję i wolę je od prawdziwych, bo są ostrzejsze. No, te nasturcyjne 😉
Szczawiu zazdraszczam, u mnie nie występuje, a mirabelek to już tak zazdraszczam, że aż!!!
Ach, co to były za wspaniałe lata (raczej zimy…), kiedy otwierało się słoik z mirabelkami i zanim one stały się kompotem…no, wiadomo 🙄
Mirabelki z drzewa nigdy mi tak nie smakowały, jak te zasłoikowane. Tutaj również nie występują, a tamtych dawno nie ma 🙁
Trudniłaś się Mag, trudniłaś. I w sklepikach i w galeriach handlowych i na bazarkach. Jak wszyscy wiemy, do handlu potrzebne są co, najmniej dwie osoby: klient i sprzedawczyk. Sprzedawczyków jest mniejszość, ale klientami jest chyba cała ludzkość, czyli handlujemy WSZYSCY, tylko niektórzy na tym zarabiają. A co do książek, to poważnie mówiąc są również pewnym rodzajem opium dla ludu. Mało kto (poza fachowcami od propagandy) zdaje sobie sprawę z prania mózgów dokonywanego przy pomocy książek. Przytoczę przykład znanego na całym świecie „Quo Vadis”, dzięki której to książce prawie wszyscy czytelnicy są przekonani, że Neron prześladował katolików. A tymczasem Neron nie prześladował ANI JEDNEGO katolika z tej przyczyny, że Kościół Katolicki powstał 300 lat później, a w czasach Nerona chrześcijanami w niemal 100 procentach byli Żydzi. Albo weźmy pierwsze zdanie którego uczymy dzieci z elementarza: „Ala ma kota” (nie Alicja). Już to proste zdanie informuje dożywotnio dziecko, że posiadanie czegoś jest czymś pozytywnym i każde normalne dziecko powinno jak najwcześniej wystartować w wyścigu szczurów, aby nie zostać nieudacznikiem z pustymi rękami pozbawionymi liczącej się własności. Dobrze napisane książki potrafią pozbawić osoby naiwniejsze instynktu samozachowawczego i skłonić je do narażania życia za śmiejących się w kułak cwaniaków (głownie osiadłych w Warszawie).
A ja bardzo lubiłem mirabelki z drzewa )) Nawet sobie, jak już podjadłem, wkładałem ze dwa kilo za pazuchę, na później ))
Z drzewa bardzo jeszcze lubiłem tzw. rajskie jabłuszka, które rosły przy ulicy koło domu ) Ale trzeba było być cierpliwym w zrywaniu, gdyż tylko dojrzałe, czerwone jabłuszka, smakowały wspaniale )) Dwa razy do ust i po jabłku )))
Oczywiście Alicjo, o damskiej ( czy jak się domagasz egalitarnie babskiej) psychologii można pisać tomy, ale podstawowe kompendium wiedzy powinno wyglądać następująco: Faceci to świnie mające tylko jedno na myśli, którzy po zaspokojeniu swych ohydnych chuci odwracają się na drugi bok i zasypiają. Tylko kobieta jest w stanie dopilnować aby chłop przeszedł przez życie nie nabijając sobie zbyt wiele guzów i w tym celu kobieta powinna USIDLIĆ jakieś ( jak mówią ) ciacho o takim wyglądzie zewnętrznym, żeby nie wstydzić się przed psiapsiółkami i rodziną. Oczywiście to usidlanie jest tym lepsze, im szybsze, żeby rodzina była spokojna i psiapsiółki zazdrościły. Dobrze jest, jeśli męska ofiara dysponuje jakimś majątkiem i odpowiednimi znajomościami oraz ma perspektywiczne stanowisko lub odpowiedni zawód. Reklamy zapewniające o „zniewalającym'” działaniu jakichś kosmetyków, czy ciuchów dowodzi, że kobiety po zdobyciu swego „ciacha” nie mają zamiaru przestać, tylko nadal pragną zniewalać, usidlać, uwodzić i dowodzić jak największą armią mężczyzn ślepo wykonujących ich rozkazy i w lot odgadujących życzenia zniewalających dam które kochają miłością szaloną. Domowe, dawno zdobyte ciacho nazywane jest pogardliwie rozlazłym niedopieczonym ciastem, czyli zakalcem. Wszystkie panie marzą o szalonej miłości, czyli pragną doprowadzić jak największą liczbę mężczyzn do szaleństwa. Ale jeśli któremuś biedakowi zdarzy się oszaleć i korzystając ze swej przewagi fizycznej dokona tego, do czego kusiła go i zniewalała kobieta, wtedy okazuje się zezwierzęconym bydlakiem potwierdzającym najpierwotniejszą opinię pań o facetach. To tak najkrócej.
Tubylec
Może się co poniektórym narażę, ale akurat Sienkiewicza, a w szczególności Quo Vadisu nigdy nie poważałam. I jakoś nie udało mi się przeczytać całej Trylogii.
Nie wiem Wawrzku czy wiesz, że z mirabelek (spadów) wyrabia się jedną z doskonałych bałkańskich śliwowic, która po leżakowaniu jest ceniona równie wysoko jak wiele francuskich koniaków. Tylko szkoda, ze zapomniałem nazwy śliwowicy i kraju wytwórców. A rajskie jabłuszka smakują wspaniale po usmażeniu w syropie.
Ja w dzieciństwie uwielbiałem Sienkiewicza, ale już jakiś czas temu przekonałem się, że zrobił więcej złego niż dobrego swymi utworami. Rozpowszechnił i utrwalił najbardziej kołtuńskie cechy naszego Narodu, z których dzięki Sienkiewiczowi wielu współczesnych Polaków jest dumnych.
Alicjo, Wawrzku,
mirabelki… mniam, mniam. A jak ładnie taki kompocik pachnie!
Czy „prowadzisz” Alicjo u siebie koperek?
Mnie go szalenie brakowało we Francji i w Belgii. W ogóle nie używają.
W Paryżu raz udało mi się kupić „u Żydów” w dzielnicy St. Paul. Moja synowa w Brukseli hoduje w skrzynce z nasion przywiezionych z Polski.
Ja akurat mam świra na punkcie koperku i dodaję do czego się tylko da. Pewnie nie ja jedna.
Wyczytałam we wspomnieniach Marleny Dietrich, która bardzo lubiła gotować, że też wręcz koperku nadużywała.
Tubylec
Właśnie z tych samych powodów odrzucało mnie od Sienkiewicza, najpierw bardziej intuicyjnie (bo byłam małolatem raczej zbuntowanym i pod prąd), a potem już całkiem świadomie.
Mirabelki to ja „tyz” lubie.Takie prosto z drzewa,ale szczawiu brrrrrrrrrr nie jadam.Pamietam babcina zupe szczawiowa, zielona taka z plywajacym jajem na twardo…………….Fuj wcale za nia nie tesknie!! 😉
Natomiast koperek mam przez caly rok pod reka.Kartofelki bez niego, ani rusz 😆
Emi-zaluje,ze nie mozemy w tej chwili przygarnac zadnego zwierza.Zawsze mielismy albo kota,albo psa przyblede.Niestety zycie zrzucilo na nas moc innych obowiazkow………..
Wierze,ze kiedys bedzie lepiej i bedziemy mogli poswiecic wiecej uwagi mniejszym braciom!
A ja chętnie czytywałam Sienkiewicza jako dziecko, bo była to lektura potoczysta, podobał mi się język i niesamowite historie, których bynajmniej nie odczytywałam jako historii rzeczywistej. Tej uczyłam się na odpowiednich lekcjach, a i też po czasie okazało się, że tu i tam była to bajkologia, a nie historia.
Tubylec (20:18),
piszesz piramidalne bzdury, kreśląc taką psychologiczną sylwetkę przeciętnej kobiety, obrażasz tym samym każdą jedną z nas, a także kobiety ze swojej rodziny z Matką włącznie – bo znikąd przecież się nie wziąłeś. Ja takich kobiet nie znam. Mój mężczyzna nie jest mi potrzebny jako kwiatek do futra, tylko jako towarzysz życiowy. I jako taki towarzyszy mi już prawie 40 lat (nieoficjalna 40-tka minie w grudniu, oficjalna za 3 lata).
Jeżeli miała to być z Twojej strony prowokacja do dyskusji, to dla mnie jest to bardzo niskich lotów prowokacja.
Czyżbyś wiedzę o kobietach czerpał ze współczesnej telewizji i kolorowych czasopism? 😯
Koperek właśnie zasiałam. Niestety, areał mam mały, na nim porzeczki, a bazylię i koperek wysiewam do takiej pół-beczki, bo przynajmniej mam pewność, że mi wzejdzie i nic po drodze nie zeżre. Koperek zawsze mogę dostać w sklepie, a ten „beczkowy” hoduję na ogórki kiszone.
Nie wiem, czy mi coś z tego wyjdzie, bo za chwilę wyjeżdżam i zdaje się, że szykują mi sie 8-tygodniowe wakacje, albo coś koło tego.
Swiezy koperek kupuje w sklepie i go zamrazam.Natomiast latem zawsze wysiewam w doniczkach.Moj ogrodek jest tez rozmiarow znaczka pocztowego.Nie ma w nim niestety wiele miejsca na owoce,dlatego musimy sie zadowolic jednym krzaczkiem bialej porzeczki rosnacej w donicy 🙁
Aaaaa wakacje,pikna rzecz!!! Tymczasem dla nas niedostepna przyjemnosc…………..
Przecież pisałem Alicjo, że moje wiadomości o psychice kobiet czerpałem ze składu makulatury. A tak poważnie mówiąc, to „Trędowatej” nie byłem w stanie dokończyć, choć próbowałem dwukrotnie. Podobnie z „Ulissesem” i”Końcem Zgody Narodów”. I tak jak piszesz, wiedzę o kobietach XXI wieku czerpię z codziennych obserwacji otoczenia, mediów, kolorowych pism kobiecych i filmów. I im starszy jestem, tym gorszą mam opinię o rodzaju ludzkim. Tak sobie myślę, że jeśli człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo boskie, to Bóg musi być podobny do ludzi i w takim wypadku należy unikać żywota wiecznego jak ognia.Już lepsza jest nicość. A Twoja opinia, że kobieta potrzebuje towarzysza życia rozśmieszyła mnie. Walka o dominację zaczyna się już pod ołtarzem i polega na siłowaniu się kto kogo obróci dookoła siebie. Oczywiście są wyjątki. W obie skrajności.
Pytanie do Emi: czy wielokrotne włączenie podanego linka skutkuje naliczeniem wielu połączeń? Ja na wszelki wypadek połączyłem się kilkanaście razy i nie wiem, czy to było potrzebne.
Tubylec –
ja mówię o sobie. Nie, nie jestem samotniczką i nie „poderwałam sobie faceta”, by mi go zazdrosciły koleżanki. Słyszałeś o czymś takim jak miłość?
Ty wyglądasz mi na mega-cynika i mega-malkontenta, a przy tym lubisz uogólniać, i to bardzo.
Gdyby ludzie byli tacy wredni, jak ich postrzegasz, a kobiety zwłaszcza, to już dawno byśmy się wszyscy pozabijali.
Wygląda na to, że przyszedłeś na blog wylewać żółć, co bardzo słusznie TesTeq zauważył po jednym z Twoich pierwszych wpisów. Ja też dosyć długo żyję, a jednak, jakkolwiek górnolotnie to zabrzmi, wierzę w człowieka.
p.s.Nie musisz pałać miłością do ludzkości, ale nie musisz nam też obrzydzać bliźniego swego.
Szanowny Owczareczku, ów wynajęty frunął do nieba dokładnie tak samo jak ja w młodszych latach. Piękne to było i nigdy w czasie fruwania nie zdawałem sobie sprawy, że fruwam we śnie. Aż żal, że już nie fruwam. Po przebudzeniu zdarzało się, że szedłem do pracy, nie dotykając ziemi. Ale jeszcze bardziej nie dotykałem po pracy.
Trochę pofantazjowałem. W rzeczywistości, idąc do pracy, podskakiwałem w nadziei, że pofrunę. Fruwanie wydawało mi się bardzo proste: wystarczy nie pozwolić nodze wykrocznej, by opadła na ziemię. Skurkowana – zawsze opadała.
Szanowny Owczareczku, skoro w środku nocy zagadałem o pracy, to może jeszcze raz o pracy.
Jak bezbożnik z dewotą
Wracam z roboty. Jak uczepiła się myśl, tak się nie chce odczepić: „Czyńcie dobrze, niczego się za to nie spodziewając”. Tego, jako najmicie, nie trzeba mi tłumaczyć, ale zaraz za tym idzie: „a nagroda wasza będzie wielka”. Tysiąc razy powtarzam i tysiąc razy widzę, że rozum mam po to, żebym miał czym nie rozumieć: niczego się nie spodziewajcie, będzie nagroda.
– Gdzie się pan tak spieszy, panie Jureczku?
– Dzień dobry, Pani Dorciu. Tylko nogi się starają, ja jako ja stoję w miejscu.
– A ja właśnie pana pilnuję. Jakby się panu nie spieszyło, to mam mały kłopot.
– Co się stało?
– Ksiądz będzie chodzić po kolędzie, a obraz mi ze ściany spadł.
Wieszanie świętych pani Dorci to moja specjalność od lat. Urządzała swoją galerię własnoręcznie, więc co rusz coś leci na łeb. Pierwszy raz zgłosiła się do mnie w czasie wojny o krzyże w szkołach. Tam wieszali, jej akurat spadało. Od razu widziałem, że gówniana robota. Proponowałem, że poprawię za jednym zamachem całość, bo spadnie jaki święty i zabije ? nie ją, to chociaż kota.
– A tam ? powiedziała ? będziemy się naprzód martwić. Spadnie to spadnie, to się powiesi, ale może nie spadnie.
Ale spada. Rozumiem: emerytura nie daje inwestorskiej odwagi. Zrobiłbym, rzecz jasna, za frajer, ale jej ambicja nie strawi. I tak zrobię, tyle że po kawałku, w razie nagłej potrzeby, jak tym razem: obraz spadł, bo w żaden sposób nie chciał wisieć. Przywołałem świętego do porządku.
– Panie Jureczku ? mówi pani Dorcia ? pieniędzy pan nie weźmie, a już się tych przysług uzbierało ? to ja się inaczej przygotowałam. Chyba pan nie pogardzi?
Patrzę: flaszka. Gardzić można, ale trzeba mieć miarę. Popiłem jak szewc. Nagroda była wielka: krowa.
Łotr świętej naprawił, święta łotra nadpsuła ? na guzik im potrzebna była preambuła. Spokojnie, bez nerwów wypełniło się Pismo sprzed dwóch tysięcy lat.
Witajcie! Zdumiewa mnie Alicjo Twoja niekonsekwencja. Najpierw domagałaś się, aby Cię traktować jak kobietę 21 wieku, więc opisałem jak wygląda model 21-wiecznej kobiety lansowany w mediach. Najbardziej podziwiane są kobiety-rosiczki. Małe skromne kwiatuszki do których zwabione nektarem zlatują się pszczółeczki i motyleczki, a wtedy rosiczka nagle pokazuje zęby i jest zdolna jednym ciosem ręki czy nogi znokautować ku radości widzów największego draba, inną kobietę, bądź dziecko. A teraz oburzasz się na mnie, że nie przystajesz do tego wizerunku, więc niepotrzebnie uogólniam i wylewam żółć! Zastanów się logicznie: jeśli nie mam racji, to nie masz powodu się oburzać, bo ja nie opisywałem konkretnie Ciebie, tylko wirtualny, lansowany przez media obraz kobiety 21 wieku. Możesz więc wzruszyć ramionami i skwitować mój opis jakimś pogardliwym epitetem. A jeśli mam rację, to Twoje oburzenie jest nie na miejscu, bo nie powinno się zamykać oczu na zło wokół nas. Wspominasz o miłości, co jest od wieków bardzo modne. I wszelkie religie, i literatura gloryfikują to uczucie i wszyscy chyba, a już szczególnie panie marzą o wielkiej, szalonej miłości aż po grób. A czym tak naprawdę jest miłość? Oszołomieniem nie pozwalającym rozsądnie i logicznie dostrzegać otaczającego nas świata. Jest złudzeniem lokującym w ukochanej osobie wszystkie nasze wyobrażenia o miłości nie mające często z tą osobą nic wspólnego. Każde oszołomienie kiedyś się kończy i pozostaje niesłuszny żal i pretensja (a czasem nienawiść), że ukochana osoba zawiodła pokładane w niej nadzieje i okazała się całkiem inna niż się spodziewaliśmy. I niesprawiedliwie traktujemy prawdę jako zdradę. Pamiętaj Alicjo, że ludzkość składa się również z malkontentów i nie powinnaś odbierać im prawa głosu tylko z tego powodu, że Twoje widzenie świata jest odmienne. Panie, płaczące jak norki na łzawych melodramatach nienawidzą miłości w realu. Oczywiście takiej miłości, która ich nie dotyczy i zrobią wszystko, aby tą miłość zabić i wyszydzić, a potem ostrzegać przed nią swe córki. Nie znam ani jednego przypadku szczęśliwej miłości w realnym świecie. I to miłości wszelkiego rodzaju: Miłości do płci przeciwnej, do dziecka, do rodziców, czy do Ojczyzny. Wszystkie skończyły się tragicznie, albo szczęśliwie jeśli śmierć nazwiemy jedynym osiągalnym szczęściem.
Złota myśl słynnego satyryka Marka Twaina: Zdrowie psychiczne i szczęście są niemożliwą kombinacją. Żaden zdrowy na umyśle człowiek nie może być szczęśliwy, gdyż dla niego życie jest realne, przeto widzi, jakie jest ono straszne.
Ostatnio jadłem łososia z koperkiem )) Nie wiedziałem, że może ta ryba tak wspaniale smakować ))
Alicjo – jak czasami nie zgadzam się Tubylcem, tak w sprawie „kobiet XXI wieku” muszę stanąć w Jego obronie.
My wszyscy, jesteśmy już „inną ligą” niż obecne pokolenie. Wartości, które nam „włożono” do głów, dla obecnego pokolenia są jakimiś bajkami i zacofaniem.
O kobietach XXI wieku powiem to co widzę w sąsiedztwie:
Kilkanaście lat temu, bogaty młodzian wziął sobie za żonę bidulkę, z dosłownie jedna torebką, acz wyglądającą modelowo. Obecnie sytuacja wygląda tak, że małżonek pomnożył swój majątek ciężką pracą. W międzyczasie miał wypadek. I co robi jego małżonka ? Po pierwsze cały czas udawała bogatą utracjuszkę, co małżonek zarobił ona starała się wydać. Każdego roku nowe, bardzo drogie auto, Kilkanaście razy „wypady” w wszelkie strony świata, boć przecież MI się należy (( Stroje zmienia co chwilę, bo tak jak aktorki, ona nie będzie tej samej szmatki zakładała po raz drugi ((
Po wypadku doszła do wniosku, że już jej małżonek „śmierdzi”, więc powiedziała mu, ze chce rozwodu i przede wszystkim pieniędzy, (a są to naprawdę duże pieniądze). Dzieci może sobie zostawić, bo jej by tylko w nowym życiu przeszkadzały (( No i chce dodatkowo co miesięcznych alimentów DLA SIEBIE !!! A w rozwoju firmy i w pracy małżonka nie wzięła udziału przez jedną minutę małżeństwa. Piękna postawa roszczeniowa !
Znam takich przykładów jeszcze kilkanaście ((( Młode XXI wieczne dziewczyny są nic nie warte !! w co najmniej 80 procentach !! Chcą „złapać” bogatego męża, pochwalić się nim, a przy okazji i kochanek też nie byłby złą partią, bo jest tak w ciągu dnia wynudzona, czekając na tego „brudasa” który haruje na JEJ pieniądze ((
Nasze pokolenie to pokolenie, które nie rozumie młodych, gdyż kierujemy się zasadami, oni nie mają już żadnych zasad poza pieniędzmi i pokazaniem się (
Ciekawe czy łosoś byłby też taki zachwycony po spożyciu Wawrzka z koperkiem?
Przypomnę może znane fakty historyczne. W XIX wieku mężczyznom nie wypadało palić tytoniu w damskim towarzystwie, nie wypadało przeklinać, czy być pijanym. Kobietom należało okazywać szacunek i być dla nich uprzedzająco grzecznym, a jeśli chodzi o poziom umysłowy, to mężczyźni najchętniej widzieli rozwój psychiczny pań na poziome dziecka. Panowie wzięli na siebie obowiązek utrzymywania rodziny, a kobiety poświęcały się wychowaniu potomstwa. Takie traktowanie pań obowiązywało oczywiście w wyższych sferach społecznych. Sfery niższe, wykonujące otępiającą pracę rąk traktowały kobiety jako istoty niższe, ponieważ były fizycznie słabsze i mniejszy był z nich pożytek w polu czy w prymitywnych fabrykach. Również umysł kobiet powodował, że nie nadawały się do licznych zawodów wymagających logicznego myślenia, jak mechaników, elektryków, czy elektroników. Większość pań ( głównie tych lepiej wykształconych) porażał widok myszy, albo martwej muchy. Dwudziesty wiek spowodował liczne zatrudnienie kobiet w miejsce mężczyzn walczących w okopach dwu wojen.Technika trochę poszła do przodu i praca fizyczna nie wymagała takiej kondycji jak wcześniej. I kobiety uwierzyły że niczym się od mężczyzn nie różnią. Mogły kląć jak mężczyźni, pić jak mężczyźni i walczyć, czy pracować jak mężczyźni, więc pod koniec dwudziestego wieku zaczęły domagać się dopuszczenia do rządów. Historia zna wiele przypadków fantastycznych władczyń rządzących państwami i doprowadzających je do rozkwitu, ale tu chodziło o rządy WSZĘDZIE. W domu, w szkole, w biurze, w przychodni lekarskiej, w sądach i policji, oraz w armii. Brzmiało to logicznie, bo mężczyźni-twardziele wyginęli w wojnach, a pozostały przy życiu tyłowe łamagi i ich męskie potomstwo. No i kobiety zdobyły większość w szkolnictwie, w administracji, w sądownictwie, w służbie zdrowia, a i w domach mają zawsze rację. Tylko dlaczego wszystkie wyżej wymienione dziedziny opanowane przez kobiety LEŻĄ? Delikatnych arystokratek mdlejących na widok myszy już dawno nie ma. Wyhodowały się babo-chłopy przekonane że im się wszystko należy i (być może słusznie) pogardzające oślizłymi mężczyznami gotowymi sprzedać rodzoną matkę w zamian za władze i pieniądze.
Tubylec,
Chciałam Cię poprzeć, gdyż znałam podobny przypadek, który opisujesz ale obawiam się, że ściągnę na swoją głowę burzę. 😉 😯
Wawrzku,
ja może na widok myszy nie mdleję, ale pamiętam jak kiedyś dowodziłam, że ich się nie boję i w tym momencie wypadła dziecku gości, którzy u mnie byli, z rączki kołatka. I co? wskoczyłam z krzykiem na fotel, że mysz właśnie biegnie. 😯 Ale się wszyscy ze mnie śmiali, trzeba było to słyszeć i widzieć przede wszystkim. 😉
Ojej, znowu się pomyliłam. Mój komentarz dotyczył tego co pisze Wawrzek o g.10,33, a drugi dotyczy komentarza Tubylca z g. 11,26. 😳
Wszystko jedno Hortensjo. Obawiasz się zemsty forumowych optymistów-terrorystów i wolisz nie zdradzać swego zdania? Więc optymiści-terroryści powinni się wstydzić!
Wawrzek
Z tego powodu, że sami pierniczejemy, nie szukajmy łatwych uogólnień.
Za naszych czasów, panie dzieju, to były Kobiety!
A teraz to nic tylko chcą „złapać” bogatego męża, mieć kilku kochanków, a jak się mężowi noga powinie, to zażadać rozwodu i alimentów.
Piszesz, że znasz kilkanascie takich przypadków. A ja znam kilkanaście innych, samodzielnych energicznych kobiet, które nie szukają niczyjego oparcia, są piękne, mądre i mogą przebierać chłopów pęczkami, ale im niespieszno do ołtarza, bo nie kasy szukają, tylko faceta, z którym warto się związać dla tysiąca innych powodów.
Rozejrzyj sie wokół, ile jest singielek, albo kobiet żyjącyh w wolnych związkach, na zasadzie parrtnerstwa?
To nie tak Mag. Pamiętasz z pewnością słynny przypadek Pawki Morozowa, który doniósł do ówczesnej czeki na swoich rodziców, którzy wskutek tego donosu zostali aresztowani i zesłani do Gułagu? To był JEDYNY nagłośniony taki przypadek, który spotkał się z powszechnym potępieniem, a dziadek ponoć Pawkę ukatrupił. I przypomnij sobie wzruszające filmy, czy opisy w prasie jak to dorosła kobieta przypomniała sobie że jej ojciec molestował ją seksualnie w wieku 6 miesięcy, doniosła na ojca i domagała się wysokiego odszkodowania za straty moralne. I sad skazywał starego ojca na zapłacenie odszkodowania ku radości córki i wszystkich widzów! I takie donosy XXI-wiecznych biznełumen na rodzonych ojców są społecznie aprobowane!
tubylec
No i co z tego, że wyciągnąłeś jakiś drastyczny przypadek (molestowania w wieku 6 miesięcy? – może byś podał jakieś źródło).
Inna sprawa, że molestowania wychodzą na jaw, odkąd ten temat przestał być tabu.
Kiedyś rozmawiałyśmy o tym w gronie przyjaciólek i każda przyznała, że miała za sobą taki „epizod” z udziałem jakiegoś wujka, przyjaciela domu itp., niekoniecznie aż dramatyczny z defloracją włącznie, ale wstydziła się komukolwiek do tego przyznać, bo „czasy byli inne”.
Tubylec
Nie rozwinęłam pierwszego zdania, co wpólnego ma „donos” na jakąś panią, która wystąpiła w sądzie przeciwko molestującemu ją ojcu rodzonemu (widocznie biedny stary ojciec sobie na to zasłużył, skoro sąd go osądził) z naszą dyskusją o wspólczesnych kobietach, które są jakoby en mass żmijami i hienami?
@mag: Nie warto.
Wawrzek kom. z 13-go godz.10.33-tak Cie zabolal los jakiegos goscia,”wycyckanego” przez pewna pania, a co powiesz o losie milionow kobiet gwalconych pod kazda szerokoscia geograficzna.Tych w Afryce, Indiach,Pakistanie.Kobiet-dzieci wydawanych za maz w wieku 9 lat.Kobiet oblewanych kwasem,czy benzyna,albo tych uprowadzanych,mordowanych w Meksyku.O tych rzadzacych teraz mniejszych i wiekszych meskich dyktatorkach w Syrii,Rosji,Ukrainie,Kazachstanie……………….Jak widzisz o panach 21-go wieku mozna by bez konca,ze nie wspomne tych „poprawiaczy”swiata,jak Pol Pot,Mao,Castro,czy hitler…..ktoraz to z niewiast moglaby przycmic „zaslugi” w/w samcow!!???? 😮
Salute.
Wiecie co? Najmądrzejszy człowiek może mieć chwile zaćmienia umysłowego i największy idiota miewa czasem przebłyski rozsądku. Do mnie wreszcie dotarło, że źle robię. Sam nie lubię programów typu Interwencje, czy innej Blanki Jaworowicz, bo szlag mnie trafia gdy słucham o bezkarnych urzędasach i dziwię się ludziom wywlekającym swoje kłopoty przed publiczność, a sam nie jestem lepszy. Zaglądacie na owcarkowe forum dla chwili wytchnienia i oderwania się od codziennych kłopotów, a ja zakłócam Wam spokój i denerwuję swoimi postami. Przepraszam wszystkich, a już TesTeqa, Alicję i Magę szczególnie i obiecuję że więcej nie będę. Jeśli nie będę miał niczego pogodnego do podzielenia się z Wami, to będę cicho siedział. Jeszcze raz gorąco przepraszam i znikam.
Tubylec Ohydny
Miła Ano – ja jestem człowiekiem wrażliwym na ludzką krzywdę, gdziekolwiek by się działa, więc proszę Cię, nie denerwuj się, gdyż to co napisałem było potwierdzeniem, że świństwa nie uprawiają tylko mężczyźni, ale i kobiety też nie są wcale „gorsze”. Gdy byłem prawie 50 lat temu w wojsku, niedaleko była wielka wojskowa pralnia i w tej pralni, pracujące tam kobiety potrafiły być tak obsceniczne w swoich rozmowach, nawet z nami, że mężczyźni by chyba tak nie potrafili (( Ale wszędzie są ludzie i ludziska i tak było, jest i będzie. Ale z każdym przejawem wykorzystywania bliźniego należy walczyć i piętnować.
Bądźmy mili i wyrozumiali dla siebie )))
Mag – ostatnio uśmiałem się (w duchu), bo dwie młode kobiety chciałyby się ze mną spotykać i zamieszkać wspólnie ) Każda z pań osobno ) Zostałbym kochankiem – bigamistą )) Poszło o to, że one szukają mężczyzny, który zapewniłby in spokój i bezpieczeństwo, i nie chodzi tutaj w ogóle o finanse ! One chcą w domu spokoju i ładu. Mają dość zakręcone życie zawodowe, a w domu czeka na nich roszczeniowy małżonek. No i co ja bym z tymi kobietami robił ?? Samo utulenie w „bólu” to za mało (( Ale problem jest, bo żyjemy w zwariowanym świecie, a każdy z nas pragnie spokoju i ładu chociaż w swoich czterech ścianach.
Też znam panie, które szukają ostoi w życiu, kogoś komu można wierzyć, zwierzyć się z kłopotów i wspólnie poszukać rozwiązania. Ja czasami rozmawiam z nimi, bo wiedzą, że mogą się wyżalić przede mną, czasami klną jak szewcowe i mają 120 procentową pewność, że to zostanie między nami. Ale bez przesady, jesteśmy tylko przyjaciółmi, mimo różnicy wieku, chociaż panowie chętnie pokazaliby się z dużo młodszą partnerką, chociaż zawsze to budzi pewne skojarzenia u bliźnich. Ale fakt jest taki, że wszyscy szukamy, niektórzy „eksperymentują” poprzez małżeństwa, ale poszukanie tej drugiej, idealnej połówki trwa u nas, w większości, przez całe życie.
Szczęśliwi ci, którzy znajdują swoją pokrewną duszę od pierwszego razu )
Szanowny Owczareczku i Szanowni Państwo, może kwiateczek (właściwie parę płatków) do odwiecznej przekomarzaneczki „Ona a on”. Napisał pewnie i gdzie indziej znany pisarz mojego Pomorza Środkowego CZESŁAW KURIATA.
A kochanie od wieczności
nie jest krótsze
(…)
On
Ile w tobie jest kobiety w ogóle?
Ile w tobie jest tylko ciebie?
Ona
Wciąż chcemy czytać siebie
Warstwa po warstwie
Od liryki naszych ciał
po oschłe sedno orzecha
Czy starczy nam
jedno życie?
W dodatku
tylko ludzkie
Narrator
Odtąd wiedzą, że bez siebie nie zrobią kroku
Ona jest w nim wrażliwością skrawka skóry
I każdą myśl w zwątpieniu Powietrzem wokół
W pustce po niej on bywa odwróceniem góry
Wiedzą bez miłości wysechłby ocean i rzeki
A ich życie byłoby tylko stanem trwania
Co dzień pytają siebie czy czas już niedaleki
Gdy odtąd nikt nie zakłóci ich rozkochania
(…)
Narrator
Nie ważne kto z nich
odtąd silniejszy
Tak samo drży liść osiki
jak i dębu
Po przejściu huraganu
Nie pamiętali
Ścinając drzewo –
Jak mówią Indianie –
Trzeba poczekać
aż dusza z niego uleci
Ona
Wzniecaliśmy bunty Czemu w nas wspólnych miejsc tak mało!
I jak rzeźbiarz z bryły wycinaliśmy codziennie miejsca
obce
zbliżając siebie do ideału niszcząc uczuć dysproporcje…
Dzisiaj już niewiele wspólnego w nas zostało!
Narrator
Wciąż zadawali sobie ból nawzajem
chcieli w miłości dorównać ideałom…
A kiedy jedność między nimi się stała
Krzyknęli czemu w nas różnic tak mało!?
On
Gdy znaleźliśmy się w miłości na bezdrożach
we mgle bezkresnej w chaosie bez granic –
Wśród mielizn i raf niczym na wzburzonym morzu –
Nadaliśmy do siebie kodem świetlnym
Nie odpowiadamy już za nic!
Odtąd dla mnie i dla ciebie czas skamieniał
w słowo które nikt z nas nie odmienia
Ona
Czy nie zabraknie nam życia
na naszą przyszłość
mnie bez ciebie
ciebie beze mnie?
Narrator
Nareszcie zrozumieli!
Już wiedzą, dlaczego po arabsku
„zakochany” i „szalony”
znaczy to samo!
Ona
Tego co przeżyliśmy
w szczęściu i miłości niepojętej
w nienawiści Dążąc do spełnienia
Nikt nam nie odbierze
Do końca dni naszych
Nawet po śmierci
On
To było trzy tysiące nocy
i ani jednego dnia obojętności
Narrator
Chcieli zrównać w sobie najpełniej miłość i życie
Ona była jak żona Lota która w nieznane znika…
Czy jednak on może nie spojrzeć gdzie Eurydyka
Gdy obok kobiety nie podobnej do niej w niczym
Czy mogą za sobą już nigdy nie oglądać się wstecz
Gdy żyli tak mocno ? a to na ziemi ważna rzecz
Odtąd milczą Ich wielkość będzie dziś i pojutrze
Bo kochanie od wieczności wcale nie jest krótsze.
Co mnie obchodzi, co lansują w telewizji, jaki model?
Ja jestem stary model, ale znam młode polskie kobiety, które głupotami z mediów się nie zajmują, bo nie mają na to czasu, a przede wszystkim mają swój rozum.
Wyczytałam dzisiaj w prasie, że Kiribati za kilkadziesiąt lat zniknie z powierzchni Ziemi, bo ja Pacyfik powoli zatapia.
Może niektórzy pamiętają, jak to odkryliśmy kiedyś, że mamy tam przyczółek, miejscowość (jedną z zaledwie kilku na wyspach) pod nazwą Poland. Zdziwiłam się, że w dzisiejszym artykule o tym nie wspomniano, chociażby jako ciekawostkę, dotyczącą naszego kraju…
http://pl.wikipedia.org/wiki/Poland_%28Kiribati%29
O masz, mak zasiali i Tuybylec sobie poszedł.
Dopiero teraz doczytałam do góry – jasne, wszyscy maja prawo do wygłaszania swoich poglądów, ale można to robić tak, można inaczej, nie psując nikomu humoru, choć temat może być poważny i bardzo poważny.
Twoja wypowiedź, tubylcu, była agresywna i jak dla mnie – obraźliwa. Myślałeś, że żadna z nas się nie odezwie? Ja mogę na te tematy rozmawiać, ale nie w takim pogardliwym tonie!
Naprawdę znam sporo młodych kobiet w Polsce, które nie ulegają czarowi mediów i naporowi wszechobecnych reklam (no, to jest choróbsko straszliwe, wszędzie reklamy, paskudzące pejzaż i miejscowości!). Otóż te kobiety, w pojedynkę czy w związku zajmują się swoim życiem. O to mi szło. A Ty wszystkie wsadzasz do jednego wora i potępiasz w czambuł, dobrze Ana zauważyła o mężczyznach, pal sześć ubiegły wiek, ale spójrzmy na obecnych młodych.
Z tym, że zdaję sobie sprawę z tego, że media informacyjne najchętniej serwują sensacje i sensacyjki, wyolbrzymiają je często, bo to się dobrze sprzedaje.
I tak deformowana jest rzeczywistość, która jest o wiele bardziej złożona, niż serwuje nam to papka medialna. I z pewnością „ludzi dobrej woli jest więcej”, że zacytuję klasyka.
Życzę wszystkim miłego i ciepłego weekendu 🙂
Witojcie! Wpadom dać znać, ze zyje i za kwile muse wypadać. Ba mom nadzieje, ze od połowy przysłego tyźnia nazod bede mógł dłuzej w Owcarkówce bywać. Podrzucom zatem zapas Smadnego i jałowcowej, coby przynajmniej na najblizsyk kilka dni wystarcyło dlo syćkik spragnionyk i głodnyk 😀
Zajętyś Owczarku okrutnie 🙂
W połowie „przysłego tyźnia” ja będę we Wrocławiu 🙂
Ale jak zwykle się odezwę.
Owczarku, coś ten wypad z owieczkami na hale zajmuje Tobie za wiele czasu. Twoje zaaferowanie pracą jest o tyle chyba poważne, że coś musiało się chyba wydarzyć () A może jakaś nowa, nieznana wataha wilków zaczęła dobierać się do Twoich owieczek ? może jakiś zgłodniały niedźwiedź zawitał w Twoje strony ?, może juhasi wychodzą wieczorami na jakieś potańcówki ? a Tobie zostaje nawał pracy, bo musisz i za siebie i za nich pracować ? Może Maryna przyniosła jakąś nową wiadomość, a Ty nie możesz jej od razu sprawdzić ?
Ale to dobrze, że w przyszłym tygodniu będziesz trochę wolniejszy )) bo przecież nadciąga lato, a lato wiadomo – urlopy i wypoczynek oraz odwiedzanie rodzin i znajomych ))
Sezon rozpoczęty 🙂
Wczorajsze zajęcia przygotowawcze do lata:
https://plus.google.com/u/0/photos/115054190595906771868/albums/5889827446564286417
Koniec swiata blisko!!
Jak trzeba walczyc i ratowac poczciwe laki,to zle sie dzieje na tym padole 😮
Wlasnie wczoraj przeczytalam,ze zmniejsza sie w szybkim tempie areal lak porosnietych kawiatami polnymi,ziolami, trawami,ktore to krowki bardzo lubia jesc i zdrowe mleko produkowac.Zamiast ukwieconych lak, mamy pastwiska pokryte tlusta trawa,wyrosnieta na roznych nawozach i innej chemi!!!
I pomyslec,ze poczciwa laka moze pojsc w zapomnienie.Laka na ktora sie biegalo,zeby zerwac maki,konkole,chabry,szczaw, konieczyne czy kwiatki ,ktore nazywalismy dzwoneczkami!
Tak dzieje sie w naszej krainie,moze w Polsce jest ciut lepiej,ale licho nie spi i trzeba byc czujnym 😉
Hej.
Dobrze że choć poemat ,,Łąka” Leśmiana ( jeden z moich ulubionych)
zostanie :-))
,,Czy pamiętasz, jak głowę wynurzyłeś z boru,
Aby nazwać mnie Łąką pewnego wieczoru?
Zawołana po imieniu
Raz przejrzałam się w strumieniu –
I odtąd poznam siebie wśród reszty przestworu.
Przyszły do mnie motyle, utrudzone lotem,
Przyszły pszczoły z kadzidłem i mirrą i złotem,
Przyszła sama Nieskończoność,
By popatrzeć w mą zieloność –
Popatrzyła i odejść nie chciała z powrotem……..”
http://literat.ug.edu.pl/lesman/laka.htm
Do Wawrzka w odpowiedzi na jego post z 13.06. godz17.19
Idealna partnerka
Dawno, dawno temu do pewnego mistrza zen przyszedł człowiek i powiedział, że nie może znaleźć dla siebie partnerki, która by mu odpowiadała i którą kochałby do końca życia.
– A jaka miałaby być ta kobieta? – zapytał mędrzec.
Człowiek zastanowił się chwilę, a potem rzekł:
– Tęsknię do kobiety kochającej, mądrej, odpowiedzialnej, szlachetnej, radosnej, czułej, wrażliwej, delikatnej, pięknej, zmysłowej, zaradnej, silnej, samodzielnej… która kochałaby mnie do końca życia.
Dodał jeszcze kilka równie rzadkich cnót, po czym zapytał mnicha, co ma począć.
Mędrzec zajrzał mu głęboko w oczy i powiedział:
– Znam absolutnie pewny, lecz bardzo trudny sposób, dzięki któremu spotkasz właśnie taką kobietę.
– Jaki to sposób?! – zapytał ucieszony człowiek. – Jeśli mi go zdradzisz, oddam ci wszystko, co posiadam!
– Niczego od ciebie nie potrzebuję – odpowiedział mistrz. – Musisz mi tylko przysiąc, że z niego skorzystasz.
Człowiek przysiągł na wszystkie świętości, że zastosuje się do rady mędrca, a kiedy trochę się uspokoił, mistrz z naciskiem wyszeptał mu do ucha:
– Jeśli pragniesz spotkać kobietę kochającą, mądrą, odpowiedzialną, szlachetną, radosną, czułą, wrażliwą, delikatną, piękną, zaradną, silną i samodzielną – to najpierw sam musisz się takim stać. Tylko w ten sposób ją znajdziesz. A nawet jeśli jej nie spotkasz, nie będzie to już wtedy miało dla Ciebie większego znaczenia.
ulotna-wiecznosc -pikne!!!! I wiersz i opowiastka 😀
Owczarku! Twoja posada jest zagrożona! Obejrzyj sobie ten film o owczej samoobronie:
http://www.vgtv.no/#!/video/65490/utrolig-video-sau-jager-ulv
Leśmian jest właśnie taki leśmianiowaty…jak nie w chruśniaku, to na łące, albo w polu…
Dwoje nas w ciszy polnego zakątka.
strumień na oślep ku słońcu się pali…
w liściu, co trafił na krzywy prąd fali,
wiruje, płynie szafirowa łątka.
Nadbrzeżna trawa zwisając potrąca
o swe odbicie zsiwiałą kończynę,
do której ślimak, pęczniejąc z gorąca,
przylepił muszlę swym ciałem i śliną….
p.s.
Jak się to czyta, to się widzi oczyma duszy swojej i czuje, zwłaszcza jak ktoś wyrósł w podobnych okolicznościach przyrody.
Ale tego nie ma już w miejscach, gdzie wyrosłam 🙁
Niestety, zabetonowali nasze łąki (( Postawili wieżowce, wyasfaltowano dróżki i alejki a trawa, kwiaty, motyle, ślimaki i wszelka inna zwierzyna została tylko w naszym sercu.
Wawrzku,
u mnie na starych śmieciach trochę jest łąk i zieleni i nie powinnam narzekać, ale jednak Bartniki się zmieniły. Nie zasypali stawów, ale…to już nie to.
„W obszarze miejscowości jest mała osada Bartniki[2]. Jest położona przy trasie Kamieniec Ząbkowicki-Paczków. Składa się zaledwie z trzech domostw, w jednym z nich znajduje się lecznica dla zwierząt. Prawdopodobnie był to niegdyś majątek ziemski. W pobliżu znajduje się kilka stawów, pozostałość po eksploatacji żwirów czwartorzędowych, przy stawach znajduje się pole namiotowe i kemping.”
To z wiki. A to moje, z lat dziecinnych starszych, a nawet nastoletnich, juz wtedy mieszkałam w domu obok, jednym z tych „trzech” na Bartnikach. Okno po prawej na dole to był „pokój gościnny”, wielki.
http://alicja.homelinux.com/news/Bartniki2.jpg
Owszem, była tam Lecznica dla Zwierząt za moich czasów (Tata weterynarz), ale potem się to wszystko zmieniło, pozostał marny punkt weterynaryjny, i to nie w głównym budynku, tylko w przysposobionych starych kurnikach 😯
Alicjo – ja urodziłem się w dużym mieście, lecz trochę na uboczu. Były wspaniałe łąki, gdzie graliśmy w piłkę i palanta, zakole rzeki, gdzie łapaliśmy żaby, była rzeczka, w której się kąpaliśmy, były sady, które „odwiedzaliśmy przez płot” ((( były wydmy piachu, w których hasaliśmy całą grupą, a dzisiaj – droga dwujezdniowa, postawione bloki, wybudowany nowy szeroki most, rzeka obetonowana, tam gdzie po wojnie były okopy wojskowe, nie ma nic, asfalt ((
Dzisiaj to już tylko wspomnienia, o przyrodzie i „wolności powietrza”, które nas otaczało. Na szczęście przed wielu laty zamieszkałem na wsi i mam chociaż namiastkę tego, czym zachwycałem się za młodych lat. Nigdy nie chciałem zamieszkać w bloku i Bozia mi tego oszczędziła )) Lecz gdy przyjeżdżam, już coraz rzadziej w miejsce swojej młodości, to jest mi smutno, bo nic nie zostało z „widoku” młodości (( Takie życie ))
Jeszcze a propos sadu odwiedzanego przez płot:
Jednego razu wybraliśmy się z kolegami do plebana na śliwki. Nazrywaliśmy ich tyle, że nasze koszule zrobiły sie okrągłe od owoców. Koledzy czmychnęli, a ja jakoś nie zauważyłem, że już ich nie ma. Gdy zacząłem zmierzać do płotu, natknąłem się na plebana, który nawet nie krzyczał ani nie wygrażał mi tylko poprowadził mnie do altanki i kazał wysypać na stół cały zapas zerwanych śliwek – kazał mi je jeść !! W miedzy czasie zaczął rozmawiać ale pilnował, bym te śliwki dalej konsumował, a było tego z jakieś 4 kilogramy (( Gdy po jakimś czasie dobrnąłem do połowy, nie miałem już sił dalej ich jeść, a w żołądku czułem wzbierającą „rewolucję”, ale on dalej pokazywał, bym je jadł. W końcu się zbuntowałem i powiedziałem, ze już nie włożę do ust żadnej śliwki, bo nie dam rady. Wtedy on wstał, kazał mi siedzieć w tej altance i za chwilę przyniósł koszyk ze śliwkami, a ja spojrzałem na niego z wielkim przerażeniem, że to dalszy ciąg (( Ale on dał mi te śliwki mnie i powiedział, bym dał je mamie, a mama już będzie widziała co z tym zrobić !
Śliwki dałem Mamie, ale nie przyznałem się, co było przyczyną )) Zresztą i on też jej nie powiedział, jak buszowałem w jego ogrodzie.
Skutek był taki, że już nigdy nie poszedłem do tego ogrodu ))) chociaż do innych zaglądałem (((
Mam dokladnie podobne wspomnienia.Urodzilam sie w malej miejscowosci,i pod bokiem mielismy rzeczke i piekne laki,ktore zima zamienialy sie we wspaniale naturalne lodowiska.
Lowilismy rybki,budowalismy tamy na rzecce i bawilismy sie w podchody.
Wlasciwie cale wakacje bylismy na dworzu.Zabaw nie bylo konca.A jak byl sezon na jagody,maliny,czy borowki to obowiazkowo wyprawa do lasu…………………………..
Ach co to byly za czasy??? Szkoda,ze takich miejsc co raz mniej 🙁
Hej.
Łeee… mnie nie przebijecie! Mogłabym napisać książkę na temat Dzieci z Bartnik, nawiązując do „Dzieci z Bullerbyn”, bo tak to właśnie było. Na uboczu, z dala i do szkoły pod górkę prawie 2 km. 😉
Alicjo – napisz proszę książkę – „Dzieci z Bartnik” )) Z przyjemnością bym poczytał ))
Wawrzku,
Ja bym chętnie napisała taką książkę, tylko obawiam się, że nie potrafiłabym tego przekazać. Bitwy z „Adamami” i różne takie… parę lat temu odnalazłam Jerzyka, sąsiada z góry, syna kierownika lecznicy. Tłukliśmy się z Jerzykiem spokojnie i dobrze nam było, nikt się nie skarżył, ale raz mu dałam witkami wierzbowymi po nóżkach (w słusznej sprawie!) i ślady zauważyli rodzice 🙄
Pan Kierownik przyszedł do mojego Taty i dał mu lekcję, jak należy wychowywać dziecko. Mój Tata na szczęście olał tę naukę, bo jak świat śwatem wiadomo było, że małe smarkate będą się naparzały i już 🙄
Bez specjalnej szkody na ciele. Wielkie mi tam 🙄
Ja z Jurkiem na Mikrusie najprawdziwszym, za kierownicą moja Mama i Sławek, mój nieżyjący już Braciszek.
http://alicja.homelinux.com/news/Bartniki1960-Mikrusy.jpg
A z Jurkiem obiecaliśmy sobie spotkanie po latach w tym roku w Kłodzku (on tam mieszka), tylko bez wierzbowych witek 🙂
Ciekawe, że ja to tak dobrze pamiętam, a on nie. Stawia piwo!
Jutro lecę do Wrocławia, ale będę w kontakcie 🙂
Alicja pisze: Łeee? mnie nie przebijecie!
Nie znam nikogo, kto by się odważył podjąć taką próbę!
Alicjo – Jureczek zapomniał o sprawie być może w chwili, gdy przestało go boleć ) Zdał sobie sprawę, że „zawalił” a Twój odzew był słuszny i gniewny. A może tak tylko mówi, bo mu wstyd za tamto co przeskrobał ?
Co do Rodzicieli, to mój Tata, gdy przyszli okoliczni sąsiedzi by powiedzieć jakiego to syna wychowuje, miał to tak samo w nosie jak i Twój Rodziciel, za to gdy dowiedziała się o „sprawie” Mama, to lepiej było przyjść do domu jak najpóźniej, lanie było pewne (( chociaż czasami Ojciec nas bronił przed „karzącą ręką” Mamy. W końcu była nas piątka rodzeństwa i ktoś musiał trzymać porządek w domu.
Najlepiej wychodził na tym mój brat, bo gdy miał oberwać „swoją zapłatę”, to robił „smutne oczka” i mówił, nie bij mnie, bo ja jestem chory ! No i Rodzicielka mu odpuszczała (( Nawet wtedy, gdy podpalił firankę w kuchni. Faktycznie chorował na dość paskudną astmę, która mu w dorosłości minęła, ale za to później „przeszła” na mnie )
Moi ostomili!
Każdy gdzieś tam głęboko hołubi w sobie swoje zaczarowane podwórka, parki, tajemnicze ogrody z dzieciństwa i nastoletności.
Jak się do nich wraca po latach, są już nie takie, nawet jeśli widoki mało się zmieniły, ale wszystko jakoś przyblakło, proporcje zmalały, jakby dusza z tych miejsc uleciała.
Dlatego… piszmy wspomnienia!!!
Niechby i podkoloryzowane albo zderzone z naszą dojrzałością i realem, w jakim dziś żyjemy.
Sama to robię i wychodzi mi na zdrowie, daje pewną satysfakcję „niepowtarzalności” własnych kolei losu.
Może okaże się to ciekawe, jeśli nie dla całej „potomności”, to może dla moich wnuków.
Ja akurat tak mam, że uwielbiam czytać cudze opamiętniki czy wspomnienia, bo dowiaduję się z nich nieporównanie więcej niż z analiz i opracowań historycznych.
Dotykam żywej materii życia, doświadczam jego smaczków i tych słodkich, i gorzko-kwaśnych.
Jeden z moich stryjów będąc już na emeryturze zajął się w wolnym czasie sporządzaniem drzewa genealogicznego a potem całej rodzinie owo drzewo pięknie wydrukowane i oprawione z własnym komentarzem podarował 🙂
Takie pisanie o własnej przeszłości ( kraina dzieciństwa czy młodości) może tez być fajną formą jej porządkowania choćby dla siebie czy szuflady.
Może kiedyś ! 🙂
Coś wam powiem – mój Tata nigdy dziecka nie uderzył (a miał ich czworo), przypuszczam że dlatego, że sam był bity w dziecięctwie.
Nigdy o tym nie mówił, ale myślę, że tak właśnie było.
Mama czasem przysłowiową ścierką przez łeb, dla „opamiętania”, ale nie było to bicie. Dodam, że byłam czarną owcą rodziny (Owczarku?) i jak tylko coś, to wiadomo, że ja łapy w tym maczałam 🙄
Przyznaję, byłam dzieckiem ciekawskim i wlazłam tam, gdzie mi było zabronione, spadłam z niejednego drzewa i muru, cud, że się nie utopiłam 🙄
Ale za to świetnie pływam 😎
No dobra…dzisiaj lecim na Wrocław, ale będę w kontakcie.
Chyba powinnam się spakować albo cuś?
Pojutrze z kumą z klasy po raz pierwszy od lat będziemy razem obchodziły imieniny – miejcie Smadnego pod ręką, bo obie jesteśmy w Budzie, a taka okazja często się nie zdarza!
Takie wspominki z dziecięctwa… jednego razu rodzice wyjechali gdzieś tam, a ja ze siostrą starszą zostałam (młodszego rodzeństwa nie było jeszcze) na tak zwanym hadziajstwie.
Miało być spokojnie, ale przy krupniku rozpoczęłyśmy wojnę na to, która którą łychą trafi 🙄
Niestety, trafiałyśmy na ścianę, a ponieważ krupnik był na kościach dosyć tłustych, zostały tłuste plamy na ścianie 🙄
Podobno ja tam najwięcej nawrzucałam, w co do dzisiaj niw wierzę, bo oko mam dobre, oraz rękę 👿
Alicjo,
ło matko, to Ty do kraju przylatujesz jako ten bocian (ciut latoś spóźniony)!
A może o Warszawę zahaczysz?
Bardzo chciałabym Cię „zapoznać” w realu.
Zahaczym, taki mam plan – tylko mi daj adres na adres
alicja.adwent@gmail.com
Bez komputra się nie ruszam w świat, tak że śmiało pisz 🙂
O rany….idę dopakować 🙄
Spakowanam….Jerzor dorabia kilometry na rowerze.
Chłopy 🙄
Alicjo,
już Ci podrzuciłam dane.
No to a bientot, mam nadzieję!
A po co pisać o własnej przeszłości? Nie lepiej wspominać przyszłość?
Witojcie! Mom nadzieje, ze długi cas mojego niebycia w Owcarkówce dobiegł wreście końca. Trza ino teroz zaległości w lekturze komentorzy ponadrabiać piknie 😀
No wiesz co Testequ… przyszłość przed nami, jak mamy ją wspominać, kiedy jeszcze nie nadeszła, ta przyszłość? 😯
Żem se jest we Wrocławiu, trzecia nad ranem, księżyc (tylko w mordę mu dać) i te rzeczy, wszyscy śpią, a ja po wielogodzinnym locie… nico. Chwilę się przespałam przy pomocy Smadnego, a teraz mnie nosi 🙄
Mag,
będziemy w kontakcie, jak odeśpię trochę i się ustawię w tych realiach 😎
Ale gorunco przeokropnie tu jest 🙄