Zemsta osłów?
Pare tyźni temu pon Tomasz Jastrun pokwolił sie ponu Kubie Wątłemu, ze napisoł nowom ksiązke – Antoś i jeszcze ktoś. I pedzioł, ze wyryktowoł jom na wzór hyrnego Mikołajka… Na mój dusiu! Mikołajka? Tego, ftóry mioł piknie grubego przyjaciela Alcesta? I tego, ftóremu pon Rosół furt kazoł pozirać w ocy? Musiołek to przecytać! Musiołek i ślus!
Upłynęło jednak kapecke wody w Dunajcu, zanim natrafiła sie okazja, coby hipnąć do Nowego Targu i wykraść te ksiązecke z księgarni. Ale w końcu hipłek, wykrodłek i piknie przecytołek.
No i jako ta ksiązka jest? Jo se myśle, ze całkiem niezło. Choć moim owcarkowym zdaniem – Mikołajek pona Goscinnego był lepsy. Ba z kolei – tyz ocywiscie moim owcarkowym zdaniem – to, co wyryktowoł pon Jastrun, jest lepse od Jaśków pona Jeana-Philippe’a Arrou-Vignod, ftóre to Jaśki tyz som lekturom osadzonom w mikołajkowym klimacie. Haj.
Nie bede sie jo zbyt scegółowo o tym Antosiu rozgodywoł. Ba zacytuje wom jedno zdanie stamtela. Ino jedno, wypowiedziane przez tytułowego bohatera: Tata wkładał krawat i jak zwykle złościł się, co za osioł wymyślił krawaty!*
Nie wiem jak wy, ale jo najpierw pomyślołek, ze musi iść tutok o osła w przenośni, a nie dosłownie. Ba potem… zacąłek sie zastanawiać… A niby cemu w przenośni? Cy prowdziwe osły nie mogły mieć jakiegosi celu w wymyśleniu krawata? Przyjrzyjcie sie, ostomili, historii stosunków oślo-ludzkik. Zauwozcie, ze wy, ludzie, furt te bidne osły zniewalaliście. Furt nakładaliście im jakomsi pętle na syje abo uprząz na kufe. Poźrejcie choćby na ten staroegipski malunek. Co na nim widać? Ano bidnego osiołecka, ftórego syje okalo jakisi sakramencki śnur. Abo rzemyk. W kozdym rozie jakiesi plugastwo.
Z kolei na tej bizantyjskiej mozaice widać osła, ftórego głowe pętajom paski uprzęzy.
Ewangelia tyz gwarzy o wiązaniu tej bidnej zywiny. W Biblii Tysiąclecia cytomy, jak Poniezus godo ku apostołom: Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz przy wejściu do niej znajdziecie oślę uwiązane. Odwiążcie je i przyprowadźcie tutaj!
Bajako! Odwiązcie! Tak pedzioł Poniezus! To pikny dowód na to, ze Pon Bócek prociwioł sie zniewalaniu piknyk i sympatycnyk osiołków. Ale wy ludzie w ogóle nie zwróciliście na te słowa uwagi. I dalej pętaliście głowy lub syje tyk bidoków. I na obrazie pona Nicoli de Urbina z 1538 rocku to widać, i na obrazie pona Eduardo Zamacoisa y Zabali z 1868, i na obrazie współcesnego malorza, pona Derricka Higginsa tyz.
Ocywiście nie ino oślom godność zeście furt narusali. Koniom zakładaliście chomąta, psom obroze, na krówskie syje ryktowaliście pętle z łańcucha… Długo by wymieniać. Ale – jak wiadomo – to właśnie osły som wyjątkowo uparte. Dlotego w końcu uparły sie, ze musom wom sie zrewanzować za to ciągłe pętanie. I kie juz sie uparły – to nie popuściły, pokiela nie wymyśliły piknej zemsty. W końcu ukwalowały, ze dlo odmiany one spętajom wos. A dokładnie – wase syje. I tak właśnie wymyśliły krawaty.
Kłopot był ino w tym, jak wom te krawaty pozakładać? Siłom? To racej nie wchodziło w gre. Sarpacka z najbardziej niebezpiecnym drapieznikiem, cyli cłowiekiem, mogła sie źle skońcyć. Był jednak na wos inksy sposób – hipnoza! Osły postanowiły wos piknie zahipnotyzować. Co z pewnościom nie było łatwe, ale jako juz zbocyłek, to jest uparto zywina, więc ucyła sie długo i cierpliwie. Jaz biegle opanowała śtuke hipnotyzowania. A kie opanowała, to zahipnotyzowała wos piknie. Z jakim skutkiem? Dobrze wiecie, z jakim – zacęliście nosić te krawaty masowo, na kozdej długości i syrokości geograficnej. Zwłasca chłopy, ale baby casami tyz. Choć przecie krawat nie chroni wos ani przed zimnem, ani przed promieniowaniem słonecnym. Nie jest tyz zodnym okryciem ciała, bo przecie golas, ftóry załozy krawat, wcale nie przestoje być golasem. A jednak to nosicie. I w pewnyk okolicnościak nawet nie wyobrazocie se, coby móc z tego zrezygnować. Tak piknie ta oślo hipnoza na wos zadziałała. Bajako. No, od casu do casu ftosi próbuje sie buntować, jak ten tata Antosia. Ale te bunty nie na wiele sie zdajom. Krawaty piknie wierchujom dalej.
Cóz… musicie obiektywnie przyznać, ze te osły barzo sprytnie wos załatwiły. Sakramencko sprytnie! Dlotego najwyzso pora, cobyście przestali wreście uzywać zwrotów typu „głupi osioł”. Bo sami widzicie, ze on wcale taki głupi nie jest. Hau!
P.S.1. Poni Owcarkowa, kie przecytała ten wpis, to pedziała, ze pewnie było tak, ze osły zahipnotyzowały chłopów, coby nosiły krawaty, a baby – coby nosiły korale. Bajuści. Mogło to tak właśnie być…
P.S.2. Dzisiok pikny dzień dla Madgarecki jest – dzień jej urodzin. No to zdrowie Madgarecki! 😀
P.S.3. Sobota zaś – to pierwsy dzień nowego zycia dlo nasego Paffecka. Zarozem dzień jego imienin. A zatem zdrowie Paffecka! 😀
P.S.4. A w poniedziałek – rocnica ślubu Olecki i Pona Oleckowego. Zdrowie Poństwa Oleckowyk! 😀
* T. Jastrun, Antoś i jeszcze ktoś. Wydawnictwo Czarna Owieczka, Warszawa 2013, s. 78.
Komentarze
Nie jest tyz zodnym okryciem ciała, bo przecie golas, ftóry załozy krawat, wcale nie przestoje być golasem.
To zależy od długości krawata. 😉
A jednak to nosicie. I w pewnyk okolicnościak nawet nie wyobrazocie se, coby móc z tego zrezygnować. Tak piknie ta oślo hipnoza na wos zadziałała. Bajako. No, od casu do casu ftosi próbuje sie buntować, jak ten tata Antosia. Ale te bunty nie na wiele sie zdajom. Krawaty piknie wierchujom dalej.
To się już trochę zmienia. Coraz częściej, nawet w poważnych okolicznościach biznesowych i rodzinnych, wielu mężczyzn nie zakłada krawata. Byłem niedawno na ślubie i kilku eleganckich mężczyzn (w tym ja 😉 ) wystąpiło bez krawata. Popieram to rozluźnienie obyczajów pod szyją, którego prekursorem wydaje się być Kalifornia.
Jeśli to osiołki wymyśliły, że kobiety powinny nosić na szyi naszyjniki, czy inne jakieś korale, to chwała im za to! Ta ozdoba szyi kobiecej bardzo mi się podoba, zresztą nie tylko mnie. 😀
Dziki osioł ten z Afryki.
Znane wszystkim ma nawyki.
Dobrze wiemy, że uparty.
Często robi sobie żarty.
W ziemię nogi raptem zaprze.
Nie dasz rady, gdy się uprze.
Wtedy marchew cię ratuje,
rusza w mig, gdy ją poczuje.
Bo ciąganie go za uszy
śmieszne jest – przy jego tuszy.
Osioł ciężki towar dźwiga
i od pracy się nie miga.
Wiele zalet ma osiołek.
Silny, skromny ? nie matołek!
A że trochę porozrabia,
właśnie to go tak rozsławia!
Ten wierszyk Urszuli Kowalskiej dokładnie zmienia tradycyjne spojrzenie na to sympatyczne zwierzę. Dlatego myślę, że nie poczuciem zemsty osioł się kierował, ale wspaniałym poczuciem humoru! Czyż nie pięknie zrewanżować się ludziom podobnym do swego powrósłem? ;-))))
Hortensjo,
mnie też się podoba, tylko często zapominam, że mąż geolog podrzuci wspaniały minerał, oprawiam i…zapominam 🙁
Nie mam też zbyt dużego przedsięwzięcia, na którym by się to wspaniale prezentowało. Aczkolwiek ostatnio (na występach w Polsce, a jestem) panie zauważyły i zapytały.
ALE…wydaje mi się, że krawat, tak od czasu do czasu, na kobiecej pierwsi jest całkiem seksowny 😉
Tu Wam kopiuję z sąsiedniego, bo po co się powtarzać, a zmęczonam, złaziłam na piechotę cały stary Wrocław (dodam,że wczoraj, dzisiaj zdechniętam):
„Jak zwykle wlazłam na Jatki (wspaniałe galerie artystyczne). Zazwyczaj Jerzor mnie odciąga od różnych takich, tym razem stróza nie było przy mnie, natomiast z wystawy uśmiechnął się do mnie Anioł. Przecież nie przejdę obok, normalnie mnie wzywa uśmiechem! I w kolorach, w moich kolorach!
Właścicielka malutkiej galerii, Bożena Czok, artystka w szkle. No to ja zaczęłam od tego, jak to w czasach studenckich moim sąsiadem na Agrestowej był Zbigniew Horbowy (swoje prace wystawiał naonczas w ?Amforze? na Rynku) i mówiliśmy sobie dzień dobry na dzień dobry. Bożena na to, że to był jej profesor na ASP. Pogadałyśmy i krakowskim targiem nabyłam tego Janioła, chociaż prawdę mówiąc, dałabym za niego tyle, ile było napisane. Ale ja tam na pewno będę zaglądać przyjazdowo, już nawet coś sobie upatrzyłam…ale to trzeba mieć walichę, a nie torbiszcze.
Wrocławianie,
warto tam zajrzeć, choćby pooglądać. Ja mam parcie na SZKŁO!
Jak ja się z tym Janiołem przez pół świata będę turlała, pływała, fruwała ? jeszcze nie wiem, ale na końcu do serca przytulę i nie wrzucę do żadnej torby miętkiej, o nie!
Książki zostawiłam pod ladą do odebrania jakimś trachtorem z przyczepką.
A miałam kupić klapki lekutkie do chodzenia oraz coś tam 🙄
Tu poszłam na pierogi, tam na lampkę wina, poleciałam obejrzeć muzeum mineralogiczne na Cybulskiego (jak od stu lat – remont!)
A kilometrów piechotnych tyle nabiłam, że ho-ho.
Z osiołkiem jako takim, sympatycznym i pożytecznym (choć upartym) zwierzakiem mam dwa niemal automatyczne skojarzenia literackie:
„Osiołkowi w żłobie dano”… – dydaktyczny wierszyk A. Fredry i
Osiełka Porfiriona – mistrza puenty u Gałczyńskiego.
Osiołek z „Zielonej Gęsi” jest wiecznie żywy, podobnie jak inni aktorzy tego miniaturowego teatrzyku, gdy się patrzy na dzisiejszą Polskę.
Obecne tzw. kabarety to na ogół można o pewien kant potłuc.
Czyż wszak nie?
Alicjo,
pozdrowienia dla Ciebie i Twojego Janioła. Tylko uważaj na Niego!
Ja kiedys dwa nabyłam przecudnej urody w jakiejś krakowskiej galerii.
Były zrobione chyba nawet nie z gliny wypalanej, ale… z chleba (bo lekuchne). Jeden mi się w podróży rozpękł.
Owczarek, ja to chyba założę krawat z okazji inauguracji nowej drogi życia a także dnia świetnego Piotra I Paffeua…
Wy tutaj Dziewczyny o samych pozytywach osiołkowych piszecie, a ja co ??
Chyba zostałem okropnie zahipnotyzowany przez jakiegoś Osiołkowego Maga (( W swojej kolekcji, takiej maciupeńkiej )) mam ponad 200 krawatów (( Czyli w tym „pochodzie” na cześć Osła, maszerowałbym gdzieś w pierwszym rządku ((
Wszyscy znajomi wiedzą, że najlepiej ze świata, sprezentować warto mi krawat i to taki porządny, nie na żadnej gumce, czy innym ustrojstwie. No i uzbierałem tych krawatów tyle, że pewną część, mniej używaną musiałem odłożyć do „domowego muzeum”(
Chociaż moja „zachłanność” jest taka, że jeszcze brakuje mi do kolekcji niektórych motywów (( I co najważniejsze, staram się, by w ciągu roku prawie wszystkie te krawaty „przewietrzyć” na sobie ))) chociaż niedawno jedna znajoma zastanawiała się co to na tym moim krawacie jest. Oświeciłem ja, że to krawat „for live”, bo były na nim same męskie plemniki ))) Są motywy greckie, antyczne, kulinarne, śmieszne, na Boże Narodzenie, (to zza Wody) japońskie, geometryczne i w ogóle ))
Wyszło na to, że jestem „Pierwszym Osłem w Budzie” ))) chyba, że ktoś pochwali się większą kolekcją ((
Mag,
mój Janioł jest ze szkła, ale solidnie wygląda. Pani artystka mi wyjaśniła jak i co, w walichę lepiej nie wrzucać, tylko przy się trzymać.
Ja walichy nawet nie mam, tylko torbę, bo pod koniec lipca mustruję się tradycyjnie na Dar Młodzieży i będę pod żaglami.
Szkoda, że nie umiem zrobić zdjęcia (umiem!), ale nie wiem, jak to zapodesłać stąd, bo tutaj inne ustrojstwa.
WAWRZEK!
Poczekajmy wprzódy, czy się kto jako większy kolekcjoner nie zgłosi, wtedy dopiero licytacja będzie! I tytuły! I zaszczyty! 😉
Wawrzek
No to podaj, ile masz tych krawatów w kolekcji?
Wtedy zastanowię się, czy w ogóle warto zgłaszać zbiór mojego Starego.
Licytację czas zacząć, panowie!
Czy Owczarek miłościwie nam panujący ma np. jakiś zestaw bandanek (w końcu to rodzaj krawatki)?
MAG!
Wawrzek się przyznaje do 200 szt.!
Owczarku, widzę, że obie z panią Owczarkową miałyśmy podobne skojarzenia, a raczej ciężkie, w dosłownym sensie tego słowa, doświadczenia z koralami 😉 Krawat to mały pikuś, zawsze można go odrobinę poluzować, a spróbujcie drodzy panowie dźwigać na szyi sznur (albo kilka) drewnianych lub kamiennych korali, kark boli przeraźliwie. To jest prawdziwa zemsta osła-projektanta 😉
Kiedyś u znajomej góralki zobaczyłam zawieszone na lustrze bardzo ładne trzy sznury czerwonych korali, zaczęłyśmy o nich rozmawiać i zaskoczona ich ciężarem powiedziałam, że nie zdawałam sobie sprawy, że mogą tyle ważyć i jak można było w nich wytrzymać. Na to starsza pani się roześmiała, że chodzenie to nie problem, gorzej było przy skocznych tańcach, wracało się z siniakami na dekolcie 🙂
Alicjo, Wrocław jest z roku na rok coraz piękniejszy, też uprawiam po nim wielogodzinne włóczęgostwo. W tym roku w końcu zorganizowałam sobie zwiedzanie z przewodnikiem, świetna sprawa.
fusilla
Ło matko!
Czy ktoś przebije Wawrzka?
Ja w imieniu mojego Starego wymiękłam aż mi sie kolana ugięły.
MAG!
Dlatego z pięcioma na krzyż krawatkami własnego Ślubnego, nawet z największej dziury się nie wyrwę! Chociaż? Jakby spojrzeć z d… strony, wychodzi, iż odporny był na ośle pokusy! :-)))
Moje „chlopy”maja jeden krawat przechodni.Nie zanosi sie,aby przybyly jeszcze jakies nowe egzemplarze 😉
Osiolki to bardzo inteligentne zwierzaki,jak czegos nie chca robic,to nie robia i slus!
Aaaa nie nalezy ich karmic chlebem,ale o tym juz chyba wspominalam???
Tak wogole,to wpadlam do budy,zeby pozdrowic wszystkich solenizantow i jubilatow,zyczyc slodkich dni i duzo zdrowia!!!! 😀
A pniewaz jutro moge tutaj nie zdazyc,wiec juz cichutko spiewam naszemu Owcarkowi-
„Sto lat,sto lat niech zyje nam.Stooooooooooooooo lat niech zyje nam!!!!
Owcarku wszystkiego naaaaaaaaajlepszego z okazji imienin!! 😀 😀 😀
Salute amici.
Wawrzek, nie wstyd Ci? Ty masz 200 krawatów, a w Afryce dzieci boso ganiają po gorącym piasku!
fusilla
No to mnie pocieszyłaś. Nie będziem się ścigać. Bo i po co.
Jak osiołkowi w żłobie dano, to i owo – jak wiadomo – zgłupł od rozmaitości (ten od Fredry).
Uchowaj Bóg, nie mam na myśli naszych Budeckowych kolekcjonerów krawatowych, bo szanuję wszelkie pasje.
A swoją drogą ciekawa jestem, czy nasz zacny Owczarek, choć czasem, jakąś bandankę nosi. Już go zapytowałam i mam nadzieję, że odpowie.
Znam kilka bardzo porządnych psów, które tak się dają ustroić, zwłaszcza gdy idą na spacer z panią/panem.
Stosunek do tego mam ambiwalentny.
Życzę dzisiejszym Solenizantom dużo uśmiechów na twarzy i zawsze wspaniałego humoru!!! :-)))
Niech nie sprawdzi się to przysłowie, że jak Święty Piotr i Paweł płaczą, ludzie przez tydzień słońca nie zobaczą!
Bo tu gdzie jestem, leje od rana!!
Hej, Hej, aż musiałem sprawdzić w szafie (I liczyłem 2 razy) – jestem posiadaczem 13 krawatów 🙂 …
Wasz zimowo-deszczowy Paff
Wszystkiego najlepszego Owczarkowi i Paffeu z okazji Imienin, zdrowia i uśmiechów wielu 😀
Paffeu,
Przyjemności na nowym etapie, mam nadzieję, że czas będzie Ci upływał milej niż w pracy. 😀
Owczarku – najlepsze życzenia imieninowe )) Wszystkiego co najlepsze )
Paffeu – Niech Tobie ta zima szybko minie, bo emerytura czeka na wspaniałe doznania )) Wszystkiego najlepszego ))
Owcarecku i Paffeuecku
…Niech Wam gwiazdka pomyślności nigdy nie zagaśnie!
Owczarkowi, Paffeckowi oraz wszystkim Piotrom i Pawłom – Najlepszego!
Wrocław odwiedzam co roku od lat. Zawsze piękny. Lubię się włóczyć sama po znanych mi zaułkach w centrum, po knajpkach i księgarniach.
Panie z empiku poprosiły, żeby częściej na zakupy. Wybrane przedwczoraj przeze mnie książki (tylko polskie!) czekały pod kontuarem, ładnie poukładane.
Dostałam pudło na wysłanie, ale nie jestem pewna, czy to wszystko, przecież zostaję na dłużej.
Mam troszkę czerwonego w kielichu – zdrowie Piotrów i Pawłów!
Witojcie piknie! To po pierwse – zdrowie Paffecka! W dzień jego imienin i w dzień jego wstąpienia na nowom piknom droge zycia! 😀
Po drugie – za syćkie pikne zycenia imieninowe baaaaarzo piknie dziękuje! I juz dodatkowe becki Smadnego Mnicha tutok ściągom, coby zabawić sie piknie 😀
Do TesTeqecka
„To zależy od długości krawata. 😉 ”
Tutok myśle, ze nie ino od długości, ale od syrokości tyz.
„Popieram to rozluźnienie obyczajów pod szyją, którego prekursorem wydaje się być Kalifornia.”
Cóz, mozliwe, ze ogólnie uznano, ze skoro gubernator-terminator moze chodzić bez krawata, to inksi tyz mogom 😀
Do Hortensjecki
„Jeśli to osiołki wymyśliły, że kobiety powinny nosić na szyi naszyjniki, czy inne jakieś korale, to chwała im za to! Ta ozdoba szyi kobiecej bardzo mi się podoba”
Cyli niekoniecnie musi być to zemsta osłów? Moze być tyz przysługa? Ino syćko zalezy od punktu widzenia 😀
Do Fusillecki
„myślę, że nie poczuciem zemsty osioł się kierował, ale wspaniałym poczuciem humoru!”
A moze… wesoło zemsta? Nieftórzy godajom, ze zemsta jest słodko. Ale jo se myśle, ze casem właśnie moze być nie telo słodko, co wesoło 😀
Do Alecki
„ALE…wydaje mi się, że krawat, tak od czasu do czasu, na kobiecej pierwsi jest całkiem seksowny ;)”
A, na kobiecej – to tak. Na chłopskiej natomiast nie. Ale dlo mnie u chłopa nic nie jest seksowne, więc moze po prostu sie nie znom?
„Jak ja się z tym Janiołem przez pół świata będę turlała, pływała, fruwała ?”
Jak z Janiołem – to chyba głównie fruwała? W koncu od cego mo on skrzidełka?
„Wrocław odwiedzam co roku od lat. Zawsze piękny. Lubię się włóczyć sama po znanych mi zaułkach w centrum, po knajpkach i księgarniach.”
Jo znanom knajpke we Wrocławiu mom ino jednom. Ale za to jakie pikne piwo tamok podajom! Ryktowane na miejscu! To knajpka w podziemiak ratusa na rynku. Nawet w takie miejsa casem owcarki spod Turbacza rzuco 😀
Do Magecki
„Z osiołkiem jako takim, sympatycznym i pożytecznym (choć upartym) zwierzakiem mam dwa niemal automatyczne skojarzenia literackie”
A jo jesce jedno – pikny Kłapouchy. Niby wiecny pesymista, niby furt na cosi narzekoł, a jednak… ten cały Stumilowy Las byłby jakisi smutniejsy bez tego wiecnego malkontenta.
„Obecne tzw. kabarety to na ogół można o pewien kant potłuc.
Czyż wszak nie?”
Bajuści… kie zbocyć Starsyk Ponów, Dudka, „60 minut na godzinę”… to te obecne ino tłuc!
„Czy Owczarek miłościwie nam panujący ma np. jakiś zestaw bandanek (w końcu to rodzaj krawatki)?”
Mi to nawet obroze trudno załozyć. Tako to juz beskurcyja ze mnie 😀
Do Paffecka
„Owczarek, ja to chyba założę krawat z okazji inauguracji nowej drogi życia a także dnia świetnego Piotra I Paffeua…”
Ale, Paffecku, jesteś przecie w Australii, więc chodzis do góry nogami. A zatem krawat nie bedzie zwisoł Ci na pierś, ino bedzie zasłanioł ocy… Jesteś pewien, ze tak Ci bedzie wygodnie?
A tak w ogóle to jesce roz Twoje zdrowie, Paffecku! 😀
Do Wawrzecka
„Chyba zostałem okropnie zahipnotyzowany przez jakiegoś Osiołkowego Maga (( W swojej kolekcji, takiej maciupeńkiej )) mam ponad 200 krawatów”
Jo se myśle, Wawrzecku, ze ta sympatycno zywina barzo Cie lubi. I dlotego właśnie tak gruntownie Cie zahipnotyzowała.
„Chociaż moja ‚zachłanność’ jest taka, że jeszcze brakuje mi do kolekcji niektórych motywów”
To przynajmniej bedziemy wiedzieli, Wawrzecku, cego Ci zycyć, kie bedzie Twoje święto – duzo nowyk krawatów 😀
Do Emilecki
„Kiedyś u znajomej góralki zobaczyłam zawieszone na lustrze bardzo ładne trzy sznury czerwonych korali, zaczęłyśmy o nich rozmawiać i zaskoczona ich ciężarem powiedziałam, że nie zdawałam sobie sprawy, że mogą tyle ważyć i jak można było w nich wytrzymać. Na to starsza pani się roześmiała, że chodzenie to nie problem, gorzej było przy skocznych tańcach, wracało się z siniakami na dekolcie :)”
Ale chłop, ftóry z takom okoralowanom góraleckom tańcowoł, to pewnie tyz był na te siniaki narazony. A nawet na utrate przednik zębów 😀
Do Anecki
„Moje ‚chlopy’ maja jeden krawat przechodni.Nie zanosi sie,aby przybyly jeszcze jakies nowe egzemplarze ;)”
Ale majom, Anecko, po jednym krawacie cy jeden na dwók? Bo w tym drugim przypadku mógłby być kłopot, kieby obaj w tym samym casie śli na dwie rózne imprezy.
„Aaaa nie nalezy ich karmic chlebem,ale o tym juz chyba wspominalam???”
I nie nalezy mu dawać w jeden złób owsa, a w drugi siana, bo wiadomo, ze dlo osiołka – co to juz Magecka zbocyła – to źle sie końcy 😀
Serdeczne zyczenia dla Owczarka i gratulacje dla Paffeu
Owczarku,
Znajomy pies imieniem Teddy ma do Ciebie bardzo wazne pytanie. Teddy potrafi szczekac i wyc tylko po angielski z hamerykanskim akcentem. Po polski Teddy potrzebuje tlumacza i poprosil mnie o pomoc. Ja ucze sie szczekac i wyc w kilku jezykach. Bez specjanych postepow, ale nie trace nadziei.
Teddy pyta, czy Ty regularnie musisz byc szczepiony u lekarza. Jesli nie, to Teddy jest bardzo zainteresowany w jaki sposob uniknac kontaktow z lekarzem i zwiazanych z tym szczepien lekarskich.
Wow!
Faithfully yours,
Teddy
Teraz jest u nas sezon na wisnie i czeresnie. Najwieksza atrakcja jest wycieczka do sadow polozonych na wschod od Cascade Mountains. Tam mieszcza sie farmy roznych owocow i warzyw.
Od kilku lat jezdze do Thompson Farm w Naches, WA polozonej nad rzeka … Naches. Naches to nazwa indianska od plemienia … Naches. Dawno, dawno temu zanim espedycja pierwszych bladych kuf, czyli ekspedycja kapitana Lewisa i kapitana Clarka, dotarla do Pacyfiku, Indianie Naches mieszkajacy na wschod od Cascade Mountains powitali czlonkow eskpedycji pieczonymi lososiami. Brzmi to smakowicie, ale problem w tym, ze czlonkowie ekspedycji byli zaglodzeni po bardzo trudnym przejsciu przez gory. Dotychczas jedli tylko mieso bizonow. Lososie byly im nieznane. Indianie Naches nie wiedzieli o tym i z duza radoscia poczestowali zaglodzonych wedrowcow pieczonymi lososiami. Wszyscy czlonkowie ekspedycji dostali rozstroju zoladka. Minelo kilka dni zanim doszli do normy.
Wracajac do obecnych czasow na farmie Thompson rosnie odmiana wisni o nazwie „Thompson pie cherry”. Mr. Thompson, wlasciciel farmy, powiedzial, ze jego dziadek przybyl na tereny Naches kiedy biale kufy zasiedlaly te tereny. Dziadek przywiozl wozem miedzy innymi male drzewo wisni. Dziadek nie mial zadnych problemow z przewiezieniem drzewa wisni poniewaz wtedy nikt nie sprawdzal, czy w bagazu sa owoce, warzywa, nasiona lub oscypek!
Dziadek Thompson posadzil drzewo wisni i co roku ze smakiem cala rodzina zjadala owoce. Obecnie na farmie Mr. Thompsona rosnie okolo 40 drzew wisni. Wszystkie drzewa powstaly z oryginalnego drzewa przywiezionego przez Dziadka. Mr. Thompson nie wie, jak nazywa sie ta odmiana wiec nazwal je „Thompson pie cherries”. Powiedzialam panu Thompson, ze znam te wisnie, ale nie znam oficjalnej nazwy tej odmiany.
Niestety w tym roku drzewo wisniowe przywiezione przez Dziadka zakonczylo swoj zywot. Mr. Thompson postanowil to drzewo utrzymac w holdzie Dziadkowi.
Wisnie dopiero niedawno zaczely tu byc popularne. Czeresnie sa tu pierwsze na liscie.
Mr. Thompson powiedzial, ze najwiecej chetnych na wisnie jest pochodzenia czeskiego i niemieckiego. Nie wiadomo dokladnie z jakiego kraju pochodzi oryginalne drzewo, ale na pewno z Europy.
Na zdjeciu Mr Thompson stoi przed drzewem wisni, ktore dawno temu, podczas osiedlenia na Dzikim Zachodzie, przywiozl jego Dziadek gdzies z Europy. Drzewo ma przynajmniej 80 lat i w tym roku po raz pierwszy nie mialo owocow. Mr. Thompson powiedzial, ze bedzie trzymal to drzewo „forever”.
https://picasaweb.google.com/112949968625505040842/MrThompsonOfThompsonFarm?authkey=Gv1sRgCPK61M_KnfPnsgE#5895139681614492914
Czeresni mamy teraz tyz sporo,ino pochodza one z innych, cieplejszych krajow.
Niedlugo beda rodzime.Zas z wisniami, jest juz wiekszy klopot.Otoz w ogrodach praktycznie ich sie nie spotyka.Przecietny Holinder nie zna smaku surowej wisni, ino w postaci dzemow?!Na dodatek nazywaja wisnie -„morel”,zas drzewo wisni,”morelleboom” 🙁
Hej.
Owcarku-chlopaki rzeczywiscie maja klopot,ale to juz nie moje zmartwienie 😆
Do Orecki
„Teddy pyta, czy Ty regularnie musisz byc szczepiony u lekarza.”
Mojo gaździna sie uparła – a na upór mojej gaździny nimo rady. Ale za to kielo rozy pon weterynorz mnie scepi, to jo za kozdom scepionke co najmniej dwa rozy go gryze. Nie za mocno, bo przecie nie fce mu robić krziwdy, ale gryze. Tak więc w sumie mozno uznać, ze przy kozdej wizycie to jo wierchuje nad weterynorzem, a nie weterynorz nade mnom.
„Indianie Naches nie wiedzieli o tym i z duza radoscia poczestowali zaglodzonych wedrowcow pieczonymi lososiami. Wszyscy czlonkowie ekspedycji dostali rozstroju zoladka. Minelo kilka dni zanim doszli do normy.”
Piecony łosoś jest tak pikny, ze worce dlo niego nawet rozstroju zołądka dostać!
A historia drzewa pona Thompsona pikno! Skoda ino, ze zdjęcie mi sie nie otwiero. Ale moze później – jak baca i juhasi nie bedom widzieli – przejde w inkse miejsce na holi, ka bedzie lepsy zasięg? 😀
Do Anecki
„Przecietny Holinder nie zna smaku surowej wisni, ino w postaci dzemow?!”
To moze Japońcyki powinny cynściej zaprasać Holendrów do siebie? W końcu Japonia to Kraj Kwitnącej Wiśni.
„Owcarku-chlopaki rzeczywiscie maja klopot,ale to juz nie moje zmartwienie 😆 ”
Mógłbyk wykraść Felkowi jeden krawat i przesłać Twoim chłopakom, coby kozdy mioł po jednym. Ino… cy one rzecywiście bedom tego fciały? Z chłopami róznie bywo. Nas Wawrzecek piknie krawaty kolekcjonuje. Ale dlo inksyk chłopów – więcej niz jeden krawat to co najmniej grubo przesada 😀
Ano – jeśli trzeba to mogę podzielić się swoimi krawatami ))
W końcu każdy „zahipnotyzowany” powinien mieć coś takiego w szafie, tak na wszelki wypadek ))
Ana,
Bardzo mozliwe, ze odmiana wisni na Thompson Farm nazywa sie morello. W sklepach niemieckich mozna kupic kompot z wisni. Na nalepce jest napis „Morello cherries”.
Wisnie, odmiana Montmorency, staly sie tu bardzo popularne rok temu.
Owczarku,
Teddy prosi, abys pozdrowil Twojego weterynarza.
Indianie Naches i wszyscy Indianie w tym rejonie pieka lososia w ten sam sposob od setek lat. Juz kiedys pokazywalam video z coroczych uroczystosci obchodzonych przez miejscowych Indian Makah. Jedna z atrakcji jest pieczony losos.
Nowsi gosci Owczarkowki prawdopodobnie nie widzieli tego video.
http://www.youtube.com/watch?v=6XDrgjkT9fc
Wawrzek-ach gdziezbym smiala uszczuplac twa kolekcje krawatow 😉
Moje „mlodsze chlopie” na pewno wkrotce bedzie musialo zadbac o swoja garderobe.Teraz widac ma inne „wazniejsze” sprawy na glowie?Takie czasy…………………
Ciao amici.
W Niemczech sprzedaja dwa rodzaje wisni, Sauerkirschen- jasniejsze i bardzo kwasne, zwane rowniez Glas-Kirsch (w Polsce „szklanki”) i te ciemne, slodko-kwasne zwane Schatenmorelle, niezbedne do schwarzwalder Kirschtorte.
Pozdrawiam z nadmorza.
Owczarku,
Wczoraj opisales, jak wygladaja Twoje wizyty u weterynarza. Dzisiaj Teddy przekazal komentarz o Twojej taktyce. Cytuje ponizej:
„Teddy was very impressed with Owczarku’s response to the question about how to avoid shots! Teddy likes the idea of letting the vet know who really is in charge!”
Co oznacza, ze odpowiedz Owczarka na pytanie, jak unikac szczepien, zaimponowala Teddy’iemu (po jakiemu to jest?). Teddy popiera pomysl okazywania weterynarzowi, kto tu rzadzi.
Eva47
Mozliwe ze „szklanki” tu nazywaja sie Montmorency. Natomiast wisnie, ktore Mr. Thompson nazwal „Thompson pie cherries” i ktore pochodza z tajemniczego drzewa przywiezionego przez Dziadka, nazywaja sie morello.
Brawo, Agnieszka!
O rany, jak tu sennie! Chyba wszyscy śpią, albo co bardziej możliwe – korzystają z tego, że pogoda wreszcie się poprawiła i poszli na spacer. 😀
Nie śpią, ale zaraz idą (Jerzor już się udał), z Krakowa dzisiaj do Wrocławia przez kilka wsi spokojna, wsi wesoła jechaliśmy, zawadzając o różne okoliczności przyrody i geografii.
No to dobranoc!
Do Wawrzecka
„Ano – jeśli trzeba to mogę podzielić się swoimi krawatami ))”
Jeśli to by miało wzmocnić przyjażń polsko-holenderskom – to jo se myśle, ze to barzo dobry pomysł 😀
Do Orecki
„Teddy prosi, abys pozdrowil Twojego weterynarza.”
Dziękuje piknie i pozdrawiom piknie Teddy’ego, ftóry – jako widze – nosi imie jednego z najsympatycniejsyk hamerykańskik prezydentów – tego od plusowyk misiów.
„Teddy was very impressed with Owczarku’s response to the question about how to avoid shots!”
Ooo! A jo nawet nie wiedziołek, ze słowo „shot” oznaco po angielsku tyz scepionke, a nie ino wystrzał z pistolca. Dzięki Teddy’emu zatem jestem teroz o jedno słowo mądrzejsy 😀
Do Anecki
„Wawrzek-ach gdziezbym smiala uszczuplac twa kolekcje krawatow”
Mozliwe, ze za dobre serce Wawrzeckowi spadłoby z nieba sto nowyk krawatów. Niby takie rzecy mozliwe som tylko w bojkak, ale… podobno w kozdej bojce jest ziorko prowdy 😀
Do Evecki
„W Niemczech sprzedaja dwa rodzaje wisni, Sauerkirschen- jasniejsze i bardzo kwasne, zwane rowniez Glas-Kirsch (w Polsce ‚szklanki’) i te ciemne, slodko-kwasne zwane Schatenmorelle, niezbedne do schwarzwalder Kirschtorte.”
Rozumiem, ze te pierwse som po to, coby były wisienkami na jasnym torcie, a te drugie – na ciemnym 😀
Do Hortensjecki
„Chyba wszyscy śpią”
Co do mnie – jo nie śpie, ino zdobywom naukowe dowody na to, ze blondynki som mądre, a nie głupie. Scegóły w następnym wpisie. Ba to juz chyba w następnom nocke najprędzej 😀
Do Alecki
„Nie śpią, ale zaraz idą (Jerzor już się udał), z Krakowa dzisiaj do Wrocławia”
Jeśli we Wrocławiu trafis, Alecko, na rynek – to tyz sen Ci nie grozi. Bo rynek we Wrocławiu nawet nocom piknie tętni zyciem. A moze nawet – zwłasca nocom? Co zreśtom na pewno wies lepiej ode mnie 😀
Wystrzaly z pistolca to my slyszymy juz od kilku dni. To znaczy te wystrzaly brzmia jak z pistolca. ale faktycznie sa to fajerwerki (po polsku „fajerwerski”).
Jest to dosyc ciekawe, poniewaz juz od kilku lat jest zakaz strzelania fajerwerkow nie tylko z okazji swieta 4 lipca, ale przez caly rok. Zakaz wprowadzono ze wzgledu na bezpieczenstwo ludzi i zywiny. Tylko wladze miasta moga przygotowac specjalny pokaz fajerwerkow z okazji swieta.
Teddy’emu (!) bardzo podoba sie ten zakaz.
4 lipca w miejskich parkach beda specjalne uroczystosci, zespoly muzyczne zagraja rozne tradycyjne melodie i wszyscy bedziemy jedli hot dogi. Hot dogi z musztarda, pokrojona cebula i ketchupem. Hot dogi smakuja najlepiej 4 lipca. Hot dogi smakuja tylko 4 lipca. W pozostale dni roku hot dogi sa niejadalne. Wyzsze sfery (po polsku „salony”) objedza sie pieczonymi zeberkami. U nas kroluje hot dog – symbol tradycji kulinarnej tego piknego kraju.
Zastanawiam sie jaka wybrac piosenke z okazji 4 lipca, „Oh, Beautiful” w wykonaniu Raya Charles’a, hymn w wykonaniu Marvina Gaye’a albo „Country Roads” w wykonaniu Johna Denvera.
Zdecydowalam sie na „City of New Orleans” w wykonaniu Arlo Guthrie.
Happy Independence Day everybody!
http://www.youtube.com/watch?v=piUWIqWSthA
Owcarecku, hau! hau!
Wrzasłam Ci nad uchem, bo coś mi się widzi, że temat krawatów się wyczerpał, a o wakacyjnych przeżyciach i przygodach można nieskończenie.
Przy okazji pozdro dla Alicji, która przemieszcza sie po faterlandzie i raczej sobie nie krzywduje.
tomasz jastrun…
niedaleko pada jabłko od jabłoni 😉
Oj, nie krzywduję sobie, aczkolwiek nóżki mi znowu odpadają, bo połaziliśmy po Wrocławiu, upał i duchota, omal nie umarłam z gorąca. Na szczęście są liczne piwiarnie.
Do Orecki
„Zdecydowalam sie na ‚City of New Orleans’ w wykonaniu Arlo Guthrie.”
A jo barzo lubie to Country Road. Ale Nowy Orlean tyz pikny 😀
Do Magecki
„Wrzasłam Ci nad uchem, bo coś mi się widzi, że temat krawatów się wyczerpał”
To za kwilecke – temat blondynek 😀
Do Bycka
„tomasz jastrun…
niedaleko pada jabłko od jabłoni”
Znacy sie, Bycku, idzie konkretnie o jabłoń-pona Jastruna i jabłko-Antosia? 😀
Do Alecki
„połaziliśmy po Wrocławiu, upał i duchota, omal nie umarłam z gorąca. Na szczęście są liczne piwiarnie.”
Bajuści! Niek zyjom piwiarnie! I syćko, co chłodzi w takie upały! 😀