Stop! Zywina na drodze!
8 lipca, o godzinie 19:15, ukazoł sie w Owcarkówce komentorz Anecki z niewesołom niestety nowinom: Kiedyś pisałam, że w naszej Krainie długo oczekiwano powrotu wilka. No i wrócił, ino jakaś wereda przejechała go samochodem.
Krucafuks! Zol mi sie bidoka zrobiło. Wprowdzie nalezoł on do gatunku, przed ftórym furt muse bronić owiecek mojego bacy… ale jednak zol. Pomyślołek se, ze trza koniecnie złapać tego nieodpowiedzialnego kierowce i oddać go w ręce mojej gaździny. A gaździna, za pomocom swojego piknego wałka, juz naucyłaby sietnioka, ze autem trza jeździć ostroznie i trza uwazać na przebiegającom przez droge zywine. Napisołek o tym w swoim komentorzu do Anecki o godzinie 20:33. Anecka – dwie godzinki później – piknie ten pomysł poparła.I cóz… trza było ino wymyślić, jak tego ancykrysta noleźć. Myślołek nad tym, myślołek, rózne pomysły przychodziły mi do głowy, ale jakosi zoden nie widzioł mi sie wystarcająco dobrym…
Jaze pare dni temu – korzystając z tego, ze baca i juhasi byli zajęci owieckami – otworzyłek se laptopa jednego z juhasów i poźrełek do swojej skrzinki mailowej. Nic nowego nie przysło, nie licąc maili reklamującyk rózne bździny. Ocywiście pokasowołek to całe plugastwo, w ogóle go nie cytając. I juz fciołek swojom skrzinke poctowom zamknąć, kie nagle… przyseł jesce jeden e-mail. Tym rozem nie była to zodno głupio reklama. Ale wiadomość od kogosi znajomego tyz to nie była. E-mail był takiej treści:
Witojcie, krzesny! Nie znocie mnie, więc niekze sie najpierw przedstawie. Nazywom sie Professor. Jestem psem jednego z wykładowców na hyrnej holenderskiej ucelni – Universiteit Utrecht. Niedowno przeglądołek se internet i zupełnie przypadkiem natrafiłek na wasego bloga. No i uwidziołek, ze ku tej wasej blogowej budzie dotarły juz wieści o bidnym wilku, ftórego na jednej z dróg w moim kraju rozjechała swym autem jakosi wereda. Przecytołek tyz was komentorz, ze waso gaździna mogłaby piknie te werede zresocjalizować. Na mój dusiu! Spodoboł mi sie was pomysł! Od rozu przystąpiłek do działania. Zmobilizowołek całom holenderskom zywine, coby pomogła w odnolezieniu sprawcy wypadku. Dzięki temu wartko udało sie go noleźć. I wkrótce wroz z paroma zaprzyjaźnionymi psami chyciłek go, związołek i zakneblowołek. Potem zaś piknie zaciągli my go jaz do wasej wsi. Z pomocom polskiej zywiny udało nom sie dowiedzieć, kany jest waso wieś i kany stoi waso chałupa. W tej kwilecce chłop siedzi juz związany przed wasym domem. Mom nadzieje, ze teroz waso gaździna rzecywiście naucy go odpowiedzialnego zachowania za kierownicom?
Piknie wos pozdrawiom i do zobacenia wkrótce!
Professor – uniwersytecki pies z samiućkiej Holandii
– Do zobacenia wkrótce… – powtórzyłem na głos końcowe słowa e-maila – Cóz, chętnie poznom nadawce tego listu.
– No to jestem – usłysołek znienacka głos z tyłu. – Witojcie, krzesny!
Poźrełek za siebie… Krucafuks! Za mnom stoł raźno merdający ogonem kundelek. A więc to był ten Professor! Podeseł ku mnie pod wiater i dlotego mój nos nie pocuł go wceśniej. Wyglądoł na piknie siumne psisko. Na syi mioł obroze, do ftórej przycepiony był smartfon, tak jak u bernardynów do obrozy przecepiono jest becułka rumu. Najwyraźniej właśnie z tego smartfona wysłoł mi maila, ftórego przed kwileckom przecytołek.
– No… witojcie… – odpowiedziołek na słowa powitania, kapecke jednak zaskocony tym nieocekiwanym spotkaniem.
– Nie spodziewaliście sie mnie. Przeprasom, ze jo tak bez zapowiedzi na wasom hole wpodłek – popytoł Professor. – Kie wroz z paroma inksymi psami dostarcyłek wasej gaździnie tego pirata drogowego z mojego kraju, to od rozu rusyli my nazod ku nasym domom. Ba nagle pomyślołek se, ze fajnie by było spotkać polskiego owcarka, ftóry ryktuje własnego bloga. Dlotego odłącyłek od moik kompanów i pohybołek w góry, coby wos odsukać. No i… nolozlek wos!
– Bajuści. – Dalej byłek nieco skołowany. – Więc naprowde ta wereda, ftóro rozjechała wilka w wasym kraju, siedzi teroz związano przed mojom chałupom?
– Naprowde – potwierdził Professor. – Zreśtom cosi wom zaroz pokaze.
To powiedziawsy, zręcnym ruchem przedniej prawej łapy odcepił smartfona od swojej obrozy i zaroz wyświetlił mi zdjęcie, na ftórym od rozu rozpoznołek swojom chałupe. Obok drzwi wejściowyk siedzioł oparty o ściane chłop. Był związany, zakneblowany i mioł naciągniętom na ocy copke (ocy – jak wyjaśnił Professor – zasłonięto po to, coby pukwa nie zorientowała sie, kany została zabrano i nie mogła później wnieść oskarzenia przeciwko mojej gaździnie o współudział w porwaniu). Do kosuli chłopa była przycepiono jakosi kartecka. Professor zrobił zblizenie i wte dało sie odcytać, co było tamok napisane. A było to:
Do gaździny spod Turbacza, pod ftórej chałupom nojdzie sie ten chłop.
Ostomiło gaździno, ten oto cłek to straśliwo beskurcyja, ftóro w Holandii przejechała autem piknego wilka. Pierwsego od ponad stu roków wilka w tym kraju! Oburzony tym postępkiem popytołek najlepsyk holenderskik agentów, coby noleźli osobe, ftóro najskutecniej naucy werede, ze jadąc autem wse nalezy uwazać na zywine. No i ci agenci – za pomocom supertajnego śpiegowskiego komputra – noleźli właśnie wos. Cy zatem moglibyście zresocjalizować tego fudamenta dlo dobra piknej niderlandzkiej przyrody? Jeśli spełnicie mojom prośbe – i jo, i cały holenderski naród bedziemy wom piknie wdzięcni!
Podpisano: Wilhelm Aleksander, król Holandii
Na dole kartecki widnioł zamasysty podpis.
– Krzesny – zwróciłek sie do Professora – ale ten podpis to chyba nie jest oryginalny?
Professor zachichotoł.
– Aha, cyli jednak jest – zrozumiołek.
– Mo sie swoje sposoby – rzekł z dumom Professor.
– Na mój dusiu! – zawołołek pełen uznania. – O syćkim zeście pomyśleli! Jaz skoda, ze nimo mnie teroz we wsi. Chętnie byk uwidzioł, jak mojo gaździna biere sie za tego bejdoka.
– Być moze nic straconego – pedzioł Professor. – Kie dostarcyli my tego chłopa pod wasom chałupe, w środku nikogo nie było. Waso gaździna musiała akurat kasi póść. Jeśli więc zaroz pohybomy w dół – moze jesce zdązymy?
– No to hybojmy! – zawołołek.
– Hybojmy – zgodził sie Professor.
Popytołek pozostałe owcarki na holi, coby uwazały na owiecki, kie mnie tutok nie bedzie. I po kwili wroz z moim nowym znajomym pobiegłek w dół.
Wkrótce dotarli my do wsi i noleźli sie pod mojom chałupom. A tamok – tak jak dopiero co uwidziołek wceśniej na zdjęciu – siedzioł związany chłop. W dalsym ciągu mioł copke naciągniętom na ocy – prawie po cubek nosa – więc ino dolnom cynść jego kufy było widać.
I wte… pocułek nagle dobrze znany mi zapach.
– O krucafuks! – zawołołek. – Krucafuks!!!
– Co sie stało, krzesny? – spytoł Professor.
– To sie stało, ze jo tego chłopa znom! – odpowiedziołek. – To syn nasego sołtysa!
– Co? – Professor jaz nie mógł uwierzyć w taki zbieg okolicności. – Jesteście pewni?
– Krzesny – pedziołek – znom barzo dobrze zapachy syćkik mieskańców mojej wsi. Na pewno sie nie myle.
Krucafuks! Jak to sie w ogóle stało, ze syn nasego sołtysa nolozł sie w Holandii? Cóz… być moze bocycie mój wpis z 19 kwietnia. Opowiedziołek wte wom o tym, jak mojo gaździna – działając zreśtom w obronie swej wnucki – sprawiła temuz sołtysiemu synalkowi niezłe lanie. Ino niebawem okazało sie, ze młodziok był barzo podatny na tak zwany syndrom śtokholmski. Więc zamiast mojom gaździne znienawidzieć – to sie w niej zakochoł! I to na zabój! Tak ze poźniej nie dawoł jej spokoju, ino furt jom nachodził, bezskutecnie próbując zdobyć jej serce. Haj.
O tym syćkim gwarzyłek w tamtym wpisie. Ba jakosi nie było potela okazji, coby pedzieć wom, co było dalej. Więc powiem teroz. Otóz gaździna, mając coroz bardziej dosyć natrętnego zalotnika, posła wreście do sołtysa i pedziała mu, ze jeśli nie fce on przegrać przysłorocnyk wyborów samorządowyk, niek wyśle synalka kasi daleko. Najdalej jak to mozliwe. U sołtysa miłość do władzy zawierchowała nad miłościom ojcowskom, więc posłuchoł gaździny i posłoł swom latorośl do krewnyk w Holandii. No i tamok chłopecek siedziołby do dzisiok, kieby nie przejechoł tego bidnego wilka. Ale przejechoł… I tym sposobem zapocątkowoł cały ciąg wydarzeń, ftórego z pewnościom zupełnie sie nie spodziewoł.
– I fto by pomyśloł! – nie mógł sie nadziwić Professor. – Sietniok, ftóry zabił wilka w moim kraju, okazoł sie być mieskańcem tej wsi!
Tyz fciołek wyrazić swoje zdumienie, ale nagle… mój nos pocuł, ze ku chałupie zblizo sie gaździna. Nie była sama – sła z jednym ze swoik wnuków. Wracała z zakupami, a wnuk pomagoł jej te zakupy dźwigać.
– Ukryjmy sie za oborom – pedziołek do swego kompana.
Zaroz we dwók schowali my sie za rogiem obory. I stamtela pozirali, co bedzie działo sie dalej.
Tymcasem gaździna i jej wnuk dosli do chałupy. Ocywiście oboje zdziwili sie straśnie, kie uwidzieli związanego bidoka z naciągniętom na połowe kufy copkom. Zaroz zauwazyli przycepionom do jego kosuli kartecke z rzekomom wiadomościom od króla Wilhelma Aleksandra. Gaździna oderwała kartke od ubrania młodzioka, wyciągła z kieseni okulary i zacęła cytać.
– Eee, to niemozliwe – pedziała, kie przecytała. – Sam król Holandii miołby mnie pytać o pomoc? Chyba ftosi robi mi głupi śpas.
– Babciu, mom pomysł – pedzioł na to wnuk gaździny. – Poźre do internetu i tamok posukom prowdziwego podpisu króla Holandii. A kie nojde – to porównomy go z tym na tej kartce.
Gaździna pedziała, ze to dobry pomysł. Wesli zaroz oboje do chałupy, włącyli komputer, uruchomili internet i w końcu noleźli pikny podpis holenderskiego monarchy. No i dosli do wniosku, ze podpis na kartce jest jednak autentycny. Cóz, ani gaździna, ani jej wnuk nie jest grafologiem – ale to nie zmnienio faktu, ze ik wniosek był piknie prawidłowy. Bajako.
Co sie zadziało dalej? Ano gaździna uznała, ze skoro sam król- syćko jedno jakiego kraju – mo ku niej piknom prośbe, to nie wypado odmówić. Zaroz posła do kuchni i wyciągła z safki swój pikny wielofunkcyjny przyrząd słuzący zarówno do wałkowania ciasta, jak i do resocjalizowania róznego rodzaju łotrów. Następnie wysła z chałupy i stanęła przed związanym bejdokiem. Wnuk gaździny stanął obok i poziroł ciekawy, co teroz jego babka zrobi.
– Hmm… – zastanowiła sie gaździna – Ino jak jo z tom beskurcyjom bede rozmawiała? Przecie on godo po holendersku, a jo po polsku, w dodatku gwarom… No cóz, na pocątek wyciągnijmy mu knebel z gymby.
Jak gaździna postanowiła – tak zrobiła.
– Ratunkuuuu!!! – wrzasnął syn sołtysa, kie ino knebel przestoł go zatykać. – Kimkolwiek jesteście – pomózcie mi! Piknie pytom! Pomózcie!
– Ooo! – uciesyła sie gaździna. – Ten holenderski jest nawet całkiem zrozumiały! To by wyjaśniało, cemu król Holandii nie widzioł przeskód, coby wysłać tego fudamenta ku mnie.
– Kim wy jesteście? – spytoł syn sołtysa, ftóry ciągle mając na ocak copke, nie mógł widzieć, z kim godo. – I cemu godocie, ze holenderski jest zrozumiały, kie jo wcale nie godom po holendersku?
– Wy mnie tutok, panocku, nie próbujcie wyonacyć – odpowiedziała gaździna. – Zostaliście przysłani z Holandii, więc niby po jakiemu mielibyście godać? Po chińsku?
– No… – zacął śpekulować syn sołtysa. – Pare tyźni juz w tej Holandii siedze… Więc moze faktycnie nawet nie zauwazyłek, jak zacąłek biegle posługiwać sie tutejsym językiem…
W tej kwilecce gaździne cosi tknęło…
– Panocku… – pedziała – jo chyba poznoje wos po głosie.
– Yyy… jo wos chyba tyz… – uświadomił se syn sołtysa.
– Cyzbyście byli… – zacęła gaździna, ba nie dokońcyła, ino wartko ściągła copke z głowy chłopoka.
– O, Jezusicku! – zawołała, kie wreście uwidziała z kim godo. – To ty! Tak mi sie zacęło widzieć, ze to ty!
– Mojo ukochano! – zawołoł syn sołtysa.
– Obacys, jak cie zaroz tym wałkiem prasne, jeśli jesce roz nazwies mnie ukochanom – ostrzegła gaździna. – A teroz godoj mi tutok całom prowde! Sam król Holandii napisoł do mnie, ześ przejechoł jakiegosi bidnego wilka. Przyznoj sie: przejechołeś?
– Na mój dusiu! Nie myślołek, ze dowie sie o tym sam król – zdumioł sie syn sołtysa. – Ale… no cóz… stało sie. Przyznoje. Kapecke przynapity wsiodłek wte do auta. Jakosi nie zauwazyłek, jak wilk seł samiućkim środeckiem drogi. No i rozjechołek go. Ino nie spodziewołek sie, ze kogosi bedzie interesowoł jeden głupi wilk. A tymcasem… cało Holandia zacęła sie nad nim uzolać! I syćka w tym kraju fcieli noleźć sprawce, cyli mnie! Wydawało mi sie jednak, ze zodnyk świadków wypadku nie było, więc cułek sie racej bezpiecny. Jaz roz ciemnom nocom… ftosi sie na mnie rzucił. Chyba jakiesi psy. Pewnie specjalnie przez kogosi wytresowane. Związano mnie, zakneblowano, a na ocy wciśnięto copke, tak ze nie mogłek nawet widzieć, co sie wokoło mnie dzieje. A potem… sam nie wiem jak długo ftosi mnie niesł. I pewnie mi nie uwierzycie, ale przez cały ten cas nie słysołek zodnyk ludzkik rozmów, ino tak jakby głosy zywiny.
– To pewnie syćko robota tyk agentów, o ftóryk król zbocył w swoim liście – mrukła gaździna do siebie. – A te głosy zywiny to pewnie ci agenci specjalnie wydawali, coby głuptoka zmylić.
– Co godocie? – spytoł syn sołtysa, ftóry choć był duzo blizej gaździny niz jo z Professorem, to jednak mając duzo gorsy słuch niz my psy, nie barzo mógł zrozumieć jej mrucenie.
W ocak gaździny nagle doł sie zauwazyć piknie selmowski błysk. O, krucafuks! Juz wiedziołek, ze cosi uknuła!
– Jo godom – rzekła gaździna ku młodziokowi – ze najprowdopodobniej porwały cie wilki.
– Co? Wilki? Przecie to niemozliwe! – zawołoł syn sołtysa.
– Mozliwe, mozliwe – odpowiedziała gaździna. – Kiebyś zamiast jakisik Stevenów Seagalów cy inksyk Van Dammów oglądoł filmy przyrodnice, to byś wiedzioł, ze wilki to inteligentne beskurcyje. Sakramencko inteligentne! Więc pewnie kie dowiedziały sie, ześ przez lekkomyślność zabił ik pobratymca, to postanowiły sie na tobie zemścić. Tak, tak, to wilki cie porwały. To one cie zniewoliły. One związały cie, zakneblowały i jesce tak wcisły te copke na łeb, ześ nawet nie mógł bidoku nic widzieć.
– Krzesny, co ona godo? – sepnął ku mnie Professor. – Przecie to nimo sensu! Przy całym sacunku dlo wasej gaździny, to… zacynom sie zastanawiać, cy faktycnie oddanie tego sietnioka w jej ręce było dobrym pomysłem.
– Spokojnie – odpowiedziołek, bo choć pocątkowo tyz byłek zdziwiony, to po kwili jednak zrozumiołek, o co mojej gaździnie idzie. – Gaździna, podobnie jak jo zreśtom, wie, ze ten bejdok nadzwycaj łatwo ulego syndromowi śtokholmskiemu.
– Naprowde? – zaciekawił sie Professor.
– Bajuści – pedziołek. – Poźrejcie ino, jak zaroz bedzie sie zachowywoł.
– Wilki, godocie? – odezwoł sie tymcasem syn sołtysa ni to do siebie, ni to do gaździny. – No tak… Wilki… Uwięziły mnie… Wilki… Z dalekiej Holandii jaz tutok pod Turbacz mnie niesły… Niesły mnie, niesły… Heeej! Właściwie… mozno pedzieć, ze stołek sie w ten sposób cłonkiem ik stada. Bajako. Jakiesi pikne braterstwo między nomi zaistniało… Taaak… Kochom syćkie wilki! Kochom je! Pon Bócek mi świadkiem!
Gaździna uznała, ze królewsko prośba została spełniono i mozno juz puścić młodzioka wolno. Popytała wnuka, coby wartko przyniesł jej z kuchni ostrego noza. I zaroz przecięła bidokowi więzy. A ten… jak ino odzyskoł wolność, to zaroz pohyboł ku lasowi, stanął na jego skraju i zacął wołać:
– Hej! Wilki! Jesteście tamok? Kochom wos! Słysycie!? Kochom! Kochooooooom!!! I przepytuje piknie, ze w Holandii przejechołek jednego z wos! To sie juz nigdy więcej nie powtórzy!
I tak oto gaździnie udało sie upiec dwie piecenie na jednym ogniu: sprawiła, ze namolny adorator wreście sie od niej odcepił, a jednoceśnie przeinacyła go z nieodpowiedzialnego kierowcy w cłowieka, ftóry teroz juz z całom pewnościom bedzie jeździł ostroznie, coby zodnego wilka na drodze nie rozjechać. Bajako.
Jo zaś z Professorem wkrótce sie rozstołek. Ba najpierw wypili my po Smadnym Mnichu, ftórego wspólnie wykradliśmy z wiejskiego sklepiku nalezącego do Felka znad młaki. Potem mój nowy znajomy rusył ku swym ojcystym stronom, jo zaś – wróciłek na hole do mojego bacy.
A tak w ogóle to przez przypadek nolozłek na stronak TVN Meteo nowom informacje o tym bidoku przejechanym w Holandii. Podobno zacęto podejrzewać, ze musioł on zostać przywieziony tamok przez jakisik zartownisiów i tak dalej, i tak dalej… E, znowu cosi te redaktory wymyśliły. Wymyśliły i telo. A prowda, ostomili, jest tako, jako wom tutok opowiedziołek. Hau!
P.S.1. Na mój dusiu! Kie ryktowołek poprzedni wpis, to poźrełek do starej wersji budowego kalendorza zamiast do nowej. No i przez to przegapilek fakt, ze w ostatni piątek opróc imienin Anecki i Anecki Schroniskowej były tyz imieniny Fusillecki. No to koniecnie – choć niestety z opóźnieniem – Fusilleckowe zdrowie trza wypić! Zdrowie Fusillecki! 😀
P.S.2. I jesce jedno zaległość nom sie tutok wyryktowała – w ostatni poniedziałek Grzesickowe urodziny były. A zatem – zdrowie Grzesicka! 😀
P.S.3. I to trza jesce zbocyć, ze pod ostatnim wpisem pojawił sie w Owcarkówce nowy gość Seiendesecek. Powitać pikne Seiendesecka! 😀
P.S.4. Zaś w najblizsy wtorek – bedziemy mieli Basieckowe urodziny. A zatem Smadne Mnichy do wierchu i pijmy piknie za zdrowie Basiecki! 😀
Komentarze
Według mnie ten wilk w Holandii wyszedl ze ściany ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Wilki_w_ścianach ).
Nie ma zbrodni doskonałej ! Zawsze są jacyś świadkowie ! A żywiny nikt nie bierze na poważnie, a to błąd. Powstały nawet filmy jak chociażby „Doktor Dolittle”, gdzie zwierzaki wzięły sprawy w swoje ręce i cwaniacy musieli uznać swoją małość.
Synek sołtysa się nie popisał w wyjeździe no i skompromitował się okropnie. Dobrze, że gaździna wiedziała jak sprawę załatwić, chociaż mam odrobinę niedosytu, mogła mu wałeczkiem zrobić kilka guzów, tak dla zasady i dla jego poprawy )) Ale może doszła do wniosku, że inna metoda (sztokholmska) będzie lepsza ? Ważne, że są nadzieje na poprawę, chociaż wilka szkoda.
Owcarku-mam nadzieje,ze nauki gazdziny beda na tyle skuteczne,ze juz sie taka wereda nie pojawi na drogach i wilki beda mogly spokojnie zyc!! Teraz juz wiem,dlaczego naszym agentom nie udalo sie odnalezc spawcy calego zamieszania,psi profesorek okazal sie byc prawdziwym detektywem 😉
A przy okazji wszystkim jubilatom i solenizantom zycze powodzenia i szczescia 😀 😀 😀
Ana pisze: Owcarku-mam nadzieje,ze nauki gazdziny beda na tyle skuteczne,ze juz sie taka wereda nie pojawi na drogach i wilki beda mogly spokojnie zyc!!
To chyba ten wilk był weredą! Kto to słyszał, żeby piesi-wilcy wałęsali się po autostradach! Pewnie był pijany!
Iście bondowska historia! a mnie się skojarzyła z tym:
https://www.youtube.com/watch?v=GCGveA39VYA ( reżyserem videoklipu jest Michael Gondry) 🙂
Najserdeczniejsze, choć bardzo spóznione życzenia dla Fusilli i Grzesia. Sto lat! 😀
TesTeq-no nie wiem,kto komu sie walesa po autostradach???
Wszak zywina byla „najsamprzod”na tym padole,a potem czlek!!!
Wilki to bardzo pozyteczna zwierzyna.Wlasnie dzisiaj prasa doniosla,ze pojawienie sie wilkow w Yellowston,przyczynilo sie do zwiekszenia populacji misiow grizzly.
Wilki bowiem uszczuplily zdziebko stadka saren,ktore objadaly krzaki jagod i innych owocow niezmiernie misiowi potrzebnych do przetrwania zimy.I tak oto wilk syty,mis zdrowy i ……mamy rownowage w naturze-cbdu. 😉
Hej.
Fusillo – wiele dobra, wiary, że jest dobrze i musi być lepiej )) Żyj nam Dziewczyno sto lat, byśmy mogli jak najdłużej czytać również Twój blog )))
Grzesiowi także zdrówka do stu lat, a potem niech sprawdza jak się rozpędził ponad setkę ))))
Serdeczne zyczenia dla solenizantow.
Szkoda tego piknego wilka z Krainy Wiatrakow. Okazuje sie, ze ta historia ma wiele tajemnic, ktore tylko Owczarek potrafi rozwiazac.
Kiedy czlowiek zabiera sie za naprawianie tego, co nie wymaga naprawy, wtedy zaczynaja sie problemy. Tego za duzo, tamtego za malo, to zniklo lub wkrotce zniknie.
Na drogach w wielu miejscach sa znaki ostrzegawcze informujace o zywinie. Pisalam juz o „Elk x-ing”. Inny popularny znak to „Ducks x-ing”. Widzialam rowniez znak „Killer ducks x-ing”. Ten znak ma podwojne znaczenie. „Killer” jako niebezpieczne lub „killer” jako bardzo atrakcyjne. Po Owczarsku „sakramencko śwarne”.
Dziękuję pięknie za miłe życzenia!
U nas na Pomorzu Smadnego nie ma, ale Żywiec jak najbardziej, więc pięknie wznoszę kufel z tymże za przemiłych Budowiczów! :-)))
Wpis Owczarka pięknie pokazuje, że na całe szczęście Żywina Żywinie nie jest, tak jak „Człowiek Człowiekowi” – Wilkiem!
Trzeba by Holendrom podpowiedzieć, aby zgłosili się po jakąś małą watahę do Słowaków lub Szwedów, to przynajmniej zapobiegną choćby na czas jakiś „czyszczącym populację wilka”, prawnie dozwolonym odstrzałom! Wtedy Słowacy np. nie będą strzelać też do naszych wilków, które wszak nie znają granic, bacowie mniej wydadzą na grodzenie pastwisk, a nasz Owczarek będzie miał ciut-ciut więcej czasu na pisanie pięknych tekstów! :-))))
Wilk – wilkiem, ale mamy przecież wiele żywiny, która kręci się przy lub po drodze. Ostatnio widziałem jakiegoś „osła” w samochodzie, który próbował przejechać kota ( Ot tak dla zabawy (( Na szczęście kot zdążył się uratować )) Gdy jadę, to lubię obserwować, choćby kątem oka i co widzę ? Wiele rozjechanych zwierząt na poboczu, bardzo dużo jeży ( A wiec takie zwierzę ktoś z premedytacją zabił !! zjechał z asfaltu na pobocze by „dopaść” biedne zwierzę ( Ja rozumiem, gdy przejechane zostało zwierzę, gdzieś na środku drogi, chociaż, gdyby jechało się rozważnie można by tego i też uniknąć. Stara piosenka Grześkowiaka – „Chłop żywemu nie przepuści” niestety nadal jest aktualna ((
Wawrzek pisze: Gdy jadę, to lubię obserwować, choćby kątem oka i co widzę ? Wiele rozjechanych zwierząt na poboczu, bardzo dużo jeży ( A wiec takie zwierzę ktoś z premedytacją zabił !! zjechał z asfaltu na pobocze by ?dopaść? biedne zwierzę
Chyba ponosi Cię rozbuchana wyobraźnia. Nie sądzę, żeby kierowcy ganiali zwierzaki po poboczach ryzykując rozwalenie sobie zawieszenia.
Wawrzek pisze: Ja rozumiem, gdy przejechane zostało zwierzę, gdzieś na środku drogi, chociaż, gdyby jechało się rozważnie można by tego i też uniknąć.
Słyszałem o wielu wypadkach, kiedy kierowca starając się ominąć zwierzę powodował zderzenie z innym samochodem lub wpadał na drzewo zabijając swoją rodzinę.
@wawrzek
a wersję Kazika ” Chłop żywemu nie przepuści” ( Silny Kazik Pod Wezwaniem 😉 znasz? cała płyta świetna, przeszła bez echa. Widziałam w Niemczech ( a może we Francji, już nie wiem) specjalne przejścia nad autostradą dla zwierzaków ; ciekawe, czy korzystają?
normalnie-potwor-tak korzystaja,przynajmniej w mojej krainie.Mamy wiele takich przejsc dla zywiny,i nie tylko pod autostrada,ale i „gora” moga przechodzic po specjalnie dla nich wybudowanych kladkach 😀
Wawrzek-slyszalam od znawcy,ze jak na jezdniach sporo jest (niestety) przejechanych jezy,to swiadczy (paradoksalnie) o duzej ich populacji 😮
Za to prasa doniosla,ze w lasach znajduje sie, porzucone czworonogi przez prawdziwe weredy.Wiadomo-wakacje, wtedy milosc konczy sie do zywiny ……………………………..
Ciao amici.
Ufffffffffff goraco!!!!!!!!!!!!!
Drogi TesTeq’u ) Jesteś logicznie myślącym człowiekiem ) wiec jeżeli widzę przejechanego jeża na poboczu, poza asfaltem, to chyba nikt akurat w tym miejscu nie robił uniku, by uniknąć wypadku z nadjeżdżającym z przeciwka. Ale przypuśćmy, że tak było, to jak wytłumaczysz inne takie sytuacje, które zdarzają się na drodze ? Też unik przed wypadkiem ? Ja nie mówię o głębokim poboczu i o kierowcach, którzy dbają o swoje opony i amortyzatory. Widać mało jeździsz poza terenem zabudowanym.
Sam już tutaj na blogu, chyba rok temu pisałem o „ośle”, który chcąc przejechać dwa młode gołębie, wjechał aż na chodnik z wysokim krawężnikiem. Gołębie uciekły a „osioł”, zresztą z mojej wioski, urwał sobie układ wydechowy )) Widać więcej takich „przyjaciół żywiny” jeździ po naszych drogach ((
Potworeczku )) – wersji Kazika nie znam (( ale poszukam w sieci ))
Z tego co wiem, na niektórych takich przejściach nad lub pod autostradą dużo żywiny korzysta. Są nawet na niektórych takich przejściach montowane kamery na podczerwień i wszystko widać jak na dłoni. Zwierzęta, nawet te dzikie, też są wyuczalne ))
Wobec tego cieszę się, że korzystają! 🙂 biedaki, uczą się, że idąc tym przejściem, mają szansę na przeżycie. akurat to nadziemne przejście rzucało się w oczy, bo namalowany był dzik, sarna i lis 🙂
We firmie,w której pracuję podzielono załogę na trzy grupy: Canis lupus lupus, canis lupus nubilus oraz canis lupus rufus – czyż to nie piękne 😉
Na moje pytanie, na spotkaniu oddziałowym: – gdzie basior a gdzie wadera? – zapadła skonsternowana cisza.
„Droga redakcjo i co ja mam o tym myśleć (tym bardziej , że czerwone żyją tylko w niewoli)? „-)
Do TesTeqecka
„Według mnie ten wilk w Holandii wyszedl ze ściany”
Ale wilki w tej bojce mioły racje: wilk wychodzący ze ściany to pół bidy, natomiast cłowiek wychodzący ze ściany – i w ogóle syćko jedno z cego – to juz bardziej niebezpiecne.
„Słyszałem o wielu wypadkach, kiedy kierowca starając się ominąć zwierzę powodował zderzenie z innym samochodem lub wpadał na drzewo zabijając swoją rodzinę.”
Som ludzie i ludziska. Jegomośc Tischner zwykł dodawać: som księza i księzyska. No to jo byk tutok dodoł: som kierowcy i kierowcyska 😀
Do Wawrzecka
„Synek sołtysa się nie popisał w wyjeździe no i skompromitował się okropnie. Dobrze, że gaździna wiedziała jak sprawę załatwić, chociaż mam odrobinę niedosytu, mogła mu wałeczkiem zrobić kilka guzów, tak dla zasady”
Jest jeden argument za ogranicaniem uzywania wałka jako środka resocjalizacyjnego na fudamentów – po stłuceniu wałkiem fudamenta trza potem ten wałek barzo, ale to barzo dokładnie wymyć, coby nie popsuć smaku wałkowanego nim potem ciasta.
„Stara piosenka Grześkowiaka – ‚Chłop żywemu nie przepuści’ niestety nadal jest aktualna”
Sakamencko pikno piosnka! Choć skoda, ze mo smutny podtekst… Ale sama w sobie – pikno!
„Gołębie uciekły a ‚osioł’, zresztą z mojej wioski, urwał sobie układ wydechowy”
Cyli przynajmniej w tym wypadku – sprawiedliwości stało sie zadość 😀
Do Anecki
„Wilki to bardzo pozyteczna zwierzyna.”
Ano pozytecno. I w sumie nieskodliwo. No bo nawet kieby fciała być skodliwo dlo owiecek mojego bacy – to my owcarki do tego nie dopuscomy.
„Za to prasa doniosla,ze w lasach znajduje sie, porzucone czworonogi przez prawdziwe weredy.”
Jaz obawiom sie, ze nawet mojo gaździna nie do rady rozprawić sie z teloma jaz weredami. Pozostoje mieć nadzieje, ze takik ludzi jak mojo gaździna jest na tym świecie więcej. Gaździny syćki krajów łąccie sie! 😀
Do Potworecki
„Iście bondowska historia!”
Jo zakładołek, ze zbójnicko. Ale bondowsko tyz moze być! A ten teledysk z poniom Bjork jo tyz lubie. I „skazikowanego” pona Grześkowiaka tyz 😀
Do Hortensjecki
„Najserdeczniejsze, choć bardzo spóznione życzenia dla Fusilli i Grzesia. Sto lat!”
Bajuści! Jesce roz sto lat Fusillecce i Grzesickowi! 😀
Do Orecki
„Kiedy czlowiek zabiera sie za naprawianie tego, co nie wymaga naprawy, wtedy zaczynaja sie problemy.
To prowda. A jeśli juz jakisi cłowiek mo cosi naprawiać – niek robi to mojo gaździna. Ona przynajmniej – tak mi sie widzi – faktycnie wie, co i jak trza naprawiać 😀
Do Fusillecki
„Dziękuję pięknie za miłe życzenia!”
Cało przyjmność po stronie zyceniodawców, Fusillecko! I postarom sie w przysłym roku juz nie być takom gapom jako teroz.
„Trzeba by Holendrom podpowiedzieć, aby zgłosili się po jakąś małą watahę do Słowaków lub Szwedów”
Abo nawet do mnie! Zaroz im wyśle te, co na owiecki mojego bacy polujom 😀
Do Zbysecka
„We firmie,w której pracuję podzielono załogę na trzy grupy: Canis lupus lupus, canis lupus nubilus oraz canis lupus rufus – czyż to nie piękne”
Pomijając, ze rodzi to pewne pytania – zgadzom sie, ze jest to pikne 😀
,, Przecytołek tyz was komentorz, ze waso gaździna mogłaby piknie te werede zresocjalizować. Na mój dusiu! Spodoboł mi sie was pomysł! ”
Ojej mi też ten pomysł się spodobał 🙂
Do resocjalizacji w praktyce trzeba dołączyć niezbędne urządzenie wielofunkcyjne i wielofunkcjonalne:-)
A jo fce sie zapytać Wilhelma Aleksandra – Króla Holandii dlocego ichni wilk jogging
uprawioł na autostradzie? Wychodzi mi na to, ze Król holenderski mo barzo lichych
budolańców autostrad , co to nie wybudowali łodpowiednich mostów dlo zywiny. Nasi
budowlańcy ło mostach nie zapuminają i budują te mosty dlo duzych i małych zywin
Momy mosty dlo zab, jeży, lisów i jeleni, a i słysoł zech, ze ponoć i dlo glizd.
A ze bez te mosty, budowa kawałecka nasy autostrady jes najdrozso w Europie,
ale na nasych autostradach zodno zywina joggingu nie uprawio, ino korzysto z mostów…Hej!
Mam nadzieję, że w taki upał żadna żywina nie wyjdzie na autostradę, ani drogę szybkiego ruchu. Ja w każdym razie nie zamierzam w ogóle ruszać się z domu, bo nie wyobrażam sobie spaceru w taką pogodę. 😀 😉
I słusznie, Hortensjo, słusznie. W taki upał zwierzaki też się chowają gdzie mogą. Kochani Budowicze, wystawiajcie – jeśli kto może – naczynia z wodą dla ptaków. Może skorzystają?
Dla innej żywiny też warto wystawić jakieś naczynie z wodą. Pić w takie upały powinni wszyscy ) Naturalnie, o ile tylko kręci się gdzieś niedaleko. Ptaki, zawsze dolecą do jakiegoś źródełka, ale czworonogi już mają gorzej.
Ja wystawiam naczynie z wodą dla much. A potem je łapię i celnym rzutem umieszczam w tym naczyniu, żeby sobie popływały w chłodnej wodzie… 😀
@TesTeq
😀
czyli robisz im basen? na pewno są wdzięczne :)) u mnie muchy, bestie jedne, wytropiły chłodny nawiew klimatyzatora, i siedzą na zasłonie, bujają się…może im jeszcze jaką muzyczkę zagrać? smooth jazz albo co…:))
Każdy brzechta się w upał jak może
byle woda była w źródlanym kolorze
Nawet muchi pływają w spodeczku
U naszej miłej szalenie TesTecki. 🙂
Jakie picie miał Wawrzuś na myśli
Dał półuśmiechu, jakby się rozmyślił
Lecz dzięki jego pamięci o zywinie
Ugasi pragnienie i zywina nie zginie
N parapecie wystawiłem miskę
Kąpią się tam gołębie wszystkie
Myślałem, że są z nich czyścioszki
A na parapecie zostawiają…broszki. 🙂
Zagroj muchom, – http://www.youtube.com/watch?v=tPzlYsaJyKI moze zatańcujom, jak
Seasick Steve na farmie. 😉
Jaśku, Seasick Steve jest świetny, natomiast muchy ani drgnęły. wiersz fajny…(zawsze myślałam, że TesTeq to facet :))w Twoim utworze jest kobietą. ciekawe co on na to…;)
Hortensjo-mnie „tyz” zadna sila z domu nie wywlecze.Wczoraj przesiedzialam prawie caly dzien przy wentylatorze.Na szczescie dzisiaj przyszedl zbawczy chlodny wiaterek i temp.spadly do stanow normalnych 😉
A muchy przeganiam plastikowa lapa.Dobry sposob na trenowanie forehandu,lub backhandu
😆
Ciekawą łapkę na muchy i inne paskudztwo trzyma w ręce Seasick Steve ))
Te struny smaruje się chyba jakimś wabikiem, i gdy się zlecą, to włącza się to do prądu ? A może trzeba wykonać taki taniec, by te owady przybyły na swoją stypę ?
Widać że jest to bardzo męczący taniec przywołujący )))
Łoj, myślołech, ze to babecka
mus mi przeprosić TesTecka.
Dlotego, ze tyz jes Un miły
Przeproszom go z cały siły. 🙂
Jasiecek podał linka jak Seasick Steve tańczy na farmie.
W tym linku gra)) Jest to mistrzostwo świata: jedna struna, zdepnięta puszka po piwie, prawdopodobnie to Bud, stara deska wyrwana z podłogi a jaka gra )) Zobaczcie ))
http://www.youtube.com/watch?v=Zss3T9-Yry4
Puk, puk, puk ))) Czyżby wszyscy gdzieś nad wodą chłodzili swoje ciała ? Boć to faktycznie upały dają się we znaki (( a i z myśleniem też w taką aurę ciężkawo, bo tylko pić się chce ((
Wiele wskazuje na to, że jestem facetem, ale nie przywiązuję się zbytnio do tej roli społecznej. 😉
przysłowie ludowe twierdzi, że ‚od św.Anki chłodne wieczory i poranki’ no nie wiem, nie wiem…:)
A propos żywiny na drodze: zapłakuję się ze śmiechu gdy oglądam „żywinę na drodze” w filmie ” Wielka heca Bowfingera” /’Bowfinger’/
https://www.youtube.com/watch?v=4DGu5X3Dy0I zwierzęta być może tak się czują jak Eddie Murphy, któremu każą przebiec przez autostradę, wmawiając, że ‚w tych samochodach to nasi kaskaderzy siedzą’ 😉
Zimno-nie dobrze,goraco tyz nie dobrze,no i jak tu dogodzic czlowiekowi 😉
Zywinie chyba rownie ciezko te upaly przezyc?! W moim ogrodzie zadomowily sie na dobre zaby 😮 Nie mam pojecia skad tu sie wziely.Stawu nie mamy,tudziez innej wody,ale widocznie zabkom to nie przeszkadza.Mnie zreszta tyz nie,byle by po nocach nie kumkaly 🙂
Ciao amici.
@Ana
a masz cykady w ogródku? to dopiero bestie. Ich śpiew zagłusza kosiarkę do trawy! sprawdziłam ‚ u cioci wiki’, gdzie napisane, że cykady produkują dźwięki o sile ponad 100 dB. żabusie cykadom nie podskoczą 😉
Ana,
a może to nie żaby tylko ropuszki? Podobno właśnie ropuchy lubią ogrody; co do kumkania, to chyba one są ciche. Musiałabym sprawdzić w Wikipedii, ale nie mam siły. Ten upał jest obezwładniający. 🙁
A na naszej budowlanej działce zjawiły się jeże! I sobie łażą między tujami, spryciule! Nijak nie idzie ich ułapić aparatem, bo wędrówki uskuteczniają, kiedy już pod wieczór budowlańce jadą do domu. Sąsiad proponował, abym mu fotoaparat zostawiła, to je ustrzeli, ale boję się, że te strzelanki mogą być niebezpieczne. Bo, a nóż-kakauko lampa błyskowa któregoś jeża trafi i na zawał zejdzie! ;-(
Fusillo – jeśli wiesz, jakimi dróżkami chodzą jeże, to w jakimś miejscu postaw miseczkę z mlekiem, świeżym, lub z jakimiś łakociami, np. z mokrą karmą dla kotów ) Jeże uwielbiają wylizywanie tych specjałów )) a wtedy możesz i z tysiąc zdjęć zrobić, gdy tylko spokojnie będziesz się zachowywała )) Najlepiej wtedy wyłącz lampę błyskową )
Hortensjo-zaby „moje”to widocznie rapuszki,bo ciche jakies 😉
A cykady jazgotu moga narobic,ze o spaniu mozna rzeczywiscie zapomniec.W naszej krainie jeszcze ich nie ma!! Chociaz kto wie,jak bedzie zawsze takie gorace lato,to i u nas sie zadomowia 🙁
Tymczasem pojawil sie grozny komar,zwany tygrysim,ktory roznosi zarazki choroby dong,czy jakos tak!?
Zlapane osobniki jeszcze nie byly nimi ku naszej radosci zakazone 😥
WAWRZEK!
Akurat ja rzadko na budowie bywam, to i jeże będą nie napojone! Muszę pewnie sąsiadeczce scedować tą pracę!
Ale też faktem jest, że jeszcze parę lat temu na naszej nadjeziornej działce widywaliśmy świetliki! Teraz zapomnij! Skosili sąsiady z innej strony swoje łąki i trawy, i teraz z lunetą trza biegać, coby świetlika dojrzeć!
Witojcie! Wpadom na kwilecke, bo juz wiem, ze do wtorku nie zdąze wyryktować nowego wpisu, a tymcasem w tenze wtorek – cyli juz za trzy kwadranse – som urodziny Basiecki. Nalezałoby więc jesce jednego stosownego postskriptuma wyryktować. No to wyryktowołek 😀
A za 3-4 dni… mom nadzieje, ze dom rade piknie pobyć tutok dłuzej 😀
Mozliwe, ze zwroci Wasza uwage informacja, ktora rozeszla sie dzisiaj po poludniu miejscowego czasu z szybkoscia blyskawicy. Jeff Bezos kupil gazete „Washington Post”. Jest to wazna informacja w swiecie biznesu. „Washington Post” ma bardzo dobra reputacje i jest szanowanym zrodlem informacji i analizy politycznej. Jeff Bezos jest bardzo dobrym biznesmanem, ktory zalozyl amazon.com.
Kazdy „zakup” na te skale jest oglaszany po zamknieciu Wall Street, czyli po 4 po poludniu czasu wschodniego. U nas byla godzina 1 po poludniu.
Mozliwe, ze wiele osob poszuka na Internecie dom w Medina nad Lake Washington, gdzie mieszka Jeff Bezos. Jego sasiadami sa miedzy innymi Bill Gates i Howard Schultz.
Nie wiem, czy w Polsce jest znany fakt, ze Jeff Bezos jest fanatykiem techniki na wielka skale. Bezos Expeditions to miejsce, gdzie Jeff Bezos pisze o swoich projektach i pasjach.
http://www.bezosexpeditions.com/index.html
Orca pisze: Mozliwe, ze wiele osob poszuka na Internecie dom w Medina nad Lake Washington, gdzie mieszka Jeff Bezos. Jego sasiadami sa miedzy innymi Bill Gates i Howard Schultz.
Nie wiem, czy w Polsce jest znany fakt, ze Jeff Bezos jest fanatykiem techniki na wielka skale. Bezos Expeditions to miejsce, gdzie Jeff Bezos pisze o swoich projektach i pasjach.
1. Nie poszukam domu Bezosa, dopóki on nie poszuka mojego.
2. Od wielu lat podziwiam Bezosa jako przedsiębiorcę. Innego niż Gates czy Jobs. Skorego do częstych zmian poglądów i uważającego tę cechę za swoją zaletę.
3. W Polsce znany jest fakt, że Bezos zdecydował o wstrzymaniu wejścia Amazona do Polski (dzięki czemu Merlin i Empik jeszcze egzystują). Słyszałem dwa uzasadnienia: zły stan dróg i złe doświadczenia z Pocztą Polską.
4. Bezos zapowiedział eksperymenty na ciele „Washington Post”. Mam nadzieję, że pacjent przeżyje. 🙂
Najpiekniejsze życzenia dla Basiecki! :-)))
Basiu – Zdrowia i wszystkiego co najlepsze ))
Pzostaje miec nadzieje,ze „Washington Post”przezyje te rewolucje i utrzyma poziom 🙂
Oczywiscie zyczenia pomyslnosci dla Jubilatki 🙂
Wszystkiego najlepszego dla Basi! 😀
Pozdrowienia dla Solenizantki.
Washington Post podupadal finansowo. Wszyscy mamy nadzieje, ze gazeta utrzyma wysoki standart w jakimkolwiek bedzie formacie. To Jeff Bezos zakupil WP, nie amazon.
Co do amazon to Polska firma Ziaja ma umowe z amazon na dystrybycje swoich produktow na cale U.S. Jest to bardzo dobra decyzja. Produkty Ziaja maja tu dobra opinie, a firma nie musi martwic sie o sklepy.
W dziedzinie biznesu/muzyki dzisiaj jest jeszcze jedno wydarzenie. Paul Allen, jeden z dwoch zalozycieli Microsoft, od najmlodszych lat pasjonowal sie gra na gitarze. W holdzie dla Jimi Hendrixa zbudowal w Seattle muzeum muzyki o nazwie Experience Music Project.
Od dzisiaj na amazon jest do nabycia pierwszy CD, na ktorym Paul Allen i kilku zaproszonych muzykow wykonuje kompozycje Allena. CD jest pod nazwa „Everywhere at once”. Dochody ze sprzedazy sa przeznaczone na Experience Music Project.
http://www.amazon.com/Everywhere-Once-Paul-Allen-Underthinkers/dp/B00CWHJSTS/ref=sr_1_1?ie=UTF8&qid=1375817320&sr=8-1&keywords=paul+allen+and+the+underthinkers
Sprawdzilam, co Amazon dostarcza dla zwolennikow marijuany.
No problem…
http://www.amazon.com/s/ref=nb_sb_sabc?url=search-alias%3Daps&pageMinusResults=1&suo=1375844299727#/ref=nb_sb_ss_i_0_9?url=search-alias%3Daps&field-keywords=marijuana&sprefix=marijuana%2Caps%2C311&rh=i%3Aaps%2Ck%3Amarijuana
To nie Polacy podrzucili wilka. Sam przyszedł do Holandii.
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/to-nie-polacy-podrzucili-wilka-sam-przyszedl-do-holandii,95009,1,0.html
🙂 😉
A, witojcie! Nie było mnie tutok we wtorek, ale urodzinowe zdrowie Basiecki ocywiście piłek piknie 😀
Do Wiecnościecki
„Do resocjalizacji w praktyce trzeba dołączyć niezbędne urządzenie wielofunkcyjne i wielofunkcjonalne”
Ciekawe, cy wynalazce tego urządzenia zdawoł se sprawe z tego, kielo piknyk funkcji bedzie ono mogło spełniać. Barzo ciekawe 😀
Do Jasiecka Juhasa
„A jo fce sie zapytać Wilhelma Aleksandra – Króla Holandii dlocego ichni wilk jogging
uprawioł na autostradzie? Wychodzi mi na to, ze Król holenderski mo barzo lichych
budolańców autostrad , co to nie wybudowali łodpowiednich mostów dlo zywiny.”
Na rozie, Jasiecku, jo se myśle, ze teroz jesce mozno królowi wybacyć, bo on pocątkujący monarcha i dopiero zacął swoje panowanie. Ale do przysłego rocku – mosty dlo zywiny musom być!
„To nie Polacy podrzucili wilka. Sam przyszedł do Holandii.”
Tyz nolozłek te wiadomość. Chociaz – jako wykazołek w powyzsym wpisie – jednak wiedzieli, ze cosi dzwoni, ino nie wiedzieli, we ftórym kościele. Bo z Polakami, a dokładnie z jednym Polakiem, cosi jednak ten wilk wspólnego mioł 😀
Do Hortensjecki
„Mam nadzieję, że w taki upał żadna żywina nie wyjdzie na autostradę, ani drogę szybkiego ruchu. Ja w każdym razie nie zamierzam w ogóle ruszać się z domu, bo nie wyobrażam sobie spaceru w taką pogodę.”
Moze kobra by mogła. Jej takie temperatury chyba pasujom. Nie wiem ino, kielo tyk kóbr zyje w okolicak zarówno holenderskik, jak i polskik autostrad.
„Ten upał jest obezwładniający.”
Oj, tak. Wse z odsiecom przybywała lekko kawaleria. Teroz by sie przydała odsiec zimnej kawalerii 😀
Do Potworecki
„Kochani Budowicze, wystawiajcie – jeśli kto może – naczynia z wodą dla ptaków. Może skorzystają?”
Apel słusny! U mnie na holi wprowdzie nie trza, bo jest pikne źródełecko, ale w miastak – z tego co wiem – nimo takik piknyk źródełecek jako na mojej holi. No, som fontanny, ale chyba nie wse…
A „Wielka heca Bowfingera” to dlo mnie jeden z lepsyk filmów pona Eddiego Murphy. Bo miewoł lepse i gorse. Ale ten – nalezoł do tyk lepsyk. Opróc „Gliniarza” i „Nieoczekiwanej zmiany miejsc” ocywiście 😀
Do Wawrzecka
„Dla innej żywiny też warto wystawić jakieś naczynie z wodą.”
Właśnie se cosi uświadomiłek, Wawrzecku! Wprowdzie, jako pedziołek juz Potworecce, nacynia z wodom wystawiać nie muse, ale… nacynie ze schłodzonym w górskim potocku Smadnym Mnichem – cemu nie?
„A może trzeba wykonać taki taniec, by te owady przybyły na swoją stypę ?”
Cóz… kiesik piknym wabikiem był carodziejski flet, to moze teroz jest nim carodziejski taniec? 😀
Do TesTeqecka
„Ja wystawiam naczynie z wodą dla much. A potem je łapię i celnym rzutem umieszczam w tym naczyniu, żeby sobie popływały w chłodnej wodzie…”
Ale cy chociaz jedno z tyk much, nazywo sie Otylia Jędrzejczak?
„W Polsce znany jest fakt, że Bezos zdecydował o wstrzymaniu wejścia Amazona do Polski (dzięki czemu Merlin i Empik jeszcze egzystują). Słyszałem dwa uzasadnienia: zły stan dróg i złe doświadczenia z Pocztą Polską”
Znacy sie woloł Washington Post niz Polish Post? 😀
Do Anecki
„A muchy przeganiam plastikowa lapa.Dobry sposob na trenowanie forehandu,lub backhandu”
Na mój dusiu! Pikny pomysł, Anecko! Tak jak kozdy sanujący sie bokser ryktuje treningi na workak treningowyk, to kozdy sanujący sie tenista powinien trenować na muchak! I fto wie? Moze kieby nie muchy, to naso Isia nie byłaby dzisiok tak wysoko w światowyk rankingak? Fto wie?
„Zimno-nie dobrze,goraco tyz nie dobrze,no i jak tu dogodzic czlowiekowi”
Kie jest zimno – grzanym Smadnym Mnichem. Kie jest gorąco – schłodzonym Smadnym Mnichem 😀
Do Fusillecki
„Bo, a nóż-kakauko lampa błyskowa któregoś jeża trafi i na zawał zejdzie!”
Racej to nie grozi, Fusillecko. Moze takim błyskiem nie bedzie zakwycony, ale wnuki mojego bacy pstrykały kiesik jeze z lampom i nic nie wskazuje na to, coby im zaskodziło. Moze pomyślały, ze to zwycajno błyskawica? W kozdym rozie – powodzenia w fotograficnyk łowak! 😀
Do Orecki
„Bezos Expeditions to miejsce, gdzie Jeff Bezos pisze o swoich projektach i pasjach.”
A ciekawe, cy przyzno sie on kiesik do polskiego pochodzenia? Bo nie ulego wątpliwości, ze musi on mieć polskie pochodzenie. Jego przodek z całom pewnościom nie lubił os. I lubił przebywać ino w takik miejscak, we ftóryk nie nojdowała sie ani jedno osa. Stela właśnie sie wzięło jego nazwisko: Bez-os 😀
„Sprawdzilam, co Amazon dostarcza dla zwolennikow marijuany”
To jo postanowiłek sprawdzić, cy Amazon mo Smadnego Mnicha. I nimo. Więc postanowiłek sprawdzić, cy mo chociaz oscypka. I…
http://www.amazon.com/s/ref=nb_sb_sabc?url=search-alias%3Daps&pageMinusResults=1&suo=1375844299727#/ref=nb_sb_noss_1/188-1435406-4662565?url=search-alias%3Daps&field-keywords=oscypek&rh=i%3Aaps%2Ck%3Aoscypek
😀
Na moj dusiu! Prawdziwy oscypek!
Kiedy zobaczylam zdjecia pomyslalam, ze moge zamowic pikny oscypek serwowany na desce. Popatrzylam dluzej na zdjecia i … zastanowilam sie, czy ta deska jest jadalna.
Oscypki na tym Amazonie strasznie drogie (( To chyba dlatego, że jak przez ten Ocean przepłyną, to nabierają lepszej mocy ?? Sól w Oceanie jest jakaś droższa i to dlatego taka cena (
@Wawrzek
bo to są „nasze drogie oscypki” 😉
Owczarku! „Wielką hecę Bowfingera” oglądam nawet nie ze względu na Eddiego M. Tam wszyscy dobrze grają, no i ten humor ..- wiem, że nie każdemu pasuje, ale ja akurat skręcam się ze śmiechu.
Co do marihuany…wśród kaszubskich wyrobów regionalnych w kwiaty malowanych, wypatrzyłam listek ziela 😉 tęsknota za roślinką ? :)) chyba tak!
Albo moze to jest indianska wersja oscypkow i dlatego tak sakramencko droga jest ta deska, ktora kusi smakowitymi serkami.
Od wczoraj w stanie WA jest Amber Alert. Amber to imie dziewczynki, ktora byla porwana I zamordowona w 1996. Od jej imienia nazwano system Child Abduction Emergency. Polega to na tym, ze przez radio, tv, Internet I wszystkie elektroniczne gadgety podawany jest krotki sygnal, po ktorym podawane sa informacje o podejrzanym porywaczu. Kazdy w WA na swoim gadgecie otrzymal wczoraj AMBER ALERT. Imie Amber i system szybkiego przekazu informacji symbolicznie utrwala pamiec o porwanej i zamordowanej 9 letniej dziewczynce z Teksasu. Dzieki temu systemowi zycie wielu porwanych dzieci bylo ocalone. Statystyki sa dostepne na Internecie.
Dzisiaj rano na wszystkich elektronicznych tablicach umieszczonych powyzej autostrady sa napisy AMBER ALERT BLUE NISSAN VERSA, CALIFORNIA PLATES 6WCU986. AMBER ALERT zaczal sie w niedziele w San Diego. Podejrzany jest prawdopodobnie w WA i zmierza do Kanady.
http://www.komonews.com/news/local/Amber-Alert-issued-in-Washington-for-teen-abducted-in-California-218765981.html
Do Orecki
„Kiedy zobaczylam zdjecia pomyslalam, ze moge zamowic pikny oscypek serwowany na desce.”
Przyznoje, ze w pierwsej kwili fciołek nawet skostować. Dopiero potem zorientowołek sie, ze moge co najwyzej skostować deske.
I ocywiście na pohybel syćkim sakramenckim porywacom!!!!
😀
Do Wawrzecka
„Oscypki na tym Amazonie strasznie drogie”
Bajuści. Owsem, wse były one drogie nasym sercom. Ale tutok… nie ino sercom som drogie , ba portfelom tyz 😀
Do Potworecki
„Tam wszyscy dobrze grają, no i ten humor … – wiem, że nie każdemu pasuje, ale ja akurat skręcam się ze śmiechu.”
Oj, Potworecko, to lepiej sie turloj ze śmiechu zamiast skryncać. Turlanie jest zdrowse. Ocywiście pod warunkiem, ze na nie za twardym podłozu 😀
Owczarku!
„co to się działo, co się działo…uzdrowiska pół ze śmiechu się skręcało/ i skręciłoby do końca biednych ludzi……” itd.itd. to był cytat z klasyka już 🙂 czyli Wojciecha Młynarskiego :)) a tak naprawdę sturlałabym się skądś, jak w dzieciństwie, gdy z kuzynostwem turlaliśmy się z górki, nie zważając na leżące na trawie wczesne śliwki oraz inne tam…ozdoby :)) ech…….:)
POTWORKO!
Wśród motywów kaszubskich haftów najczęściej pojawiają się: owoc granatu, gwiazda morska, tulipany, palmety, rozety, róże, Margarity oraz wisienki, niezapominajki, pszczółki, dzwoneczki. Spotykamy wiele odmian jednego motywu ? najbardziej różnorodne formy przybiera motyw granatu. W hafcie kaszubskim nie spotyka się motywów geometrycznych występujących samodzielnie, stosuje się je jedynie do uzupełnienia pola motywu roślinnego. Podstawowymi ściegami stosowanymi w hafcie kaszubskim są: sznureczek, ścieg płaski, krzyżyki, węzełki.
Dlatego nie bardzo wiem, o jakim motywie przypominającym marihuanę piszesz.
Orca pisze: Od wczoraj w stanie WA jest Amber Alert. Amber to imie dziewczynki, ktora byla porwana I zamordowona w 1996…
Skoro już dotarł do mnie – dzięki Tobie – ten alert, to co powinienem zrobić z tą informacją. Jakie podjąć działania?
Do Potworecki
„a tak naprawdę sturlałabym się skądś, jak w dzieciństwie, gdy z kuzynostwem turlaliśmy się z górki”
Som juz w nasyk górak ślaki piese, som ślaki rowerowe, ślaki narciarskie… moze najwyzsy cas zacąć ryktować tyz ślaki turlaniowe? 😀
Do Fusillecki
„Wśród motywów kaszubskich haftów najczęściej pojawiają się: owoc granatu, gwiazda morska, tulipany, palmety, rozety, róże, Margarity oraz wisienki, niezapominajki, pszczółki, dzwoneczki.”
Pikny atlas botanicny! I nie tylko botanicny, skoro som tyz pscoły 😀
Do TesTeqecka
„Skoro już dotarł do mnie – dzięki Tobie – ten alert, to co powinienem zrobić z tą informacją. Jakie podjąć działania?”
To proste: skoro w Hameryce dotycy on stanu Waszyngton, to w Warsiawie musi dotycyć ulicy Waszyngtona 😀
@fusillo
oczywiście, że wśród tradycyjnych motywów kaszubskich nie ma listka marihuany, ani w szkole borowiackiej, ani w szkole chojnickiej, kociewskiej, puckiej, słupskiej, tucholskiej, wdzydzkiej, wejherowskiej, ani tym bardziej żukowskiej ;)ALE współczesny artysta/ artystka dołączył, wplótł – dowcipniś, psotnik albo okulista („wytęż wzrok i znajdź ..” ) taki liść i zrobię zdjęcie, wkleję tu, OK ? PS. rzecz kupiona w 2012r. w Jastarni. 🙂
Owczarku, Fusillo, Wawrzku, Ano, Hortensjo, Orko – dzięki za urodzinową pamięć 😀 😀 😀
…Tym większe, że klikałam tu ostatnio… chyba w styczniu… 😳
Nb, urodziny spędziłam w Dolinie Małej Zimnej Wody i na Przełęczy Lodowej — w stosownym kontrapunkcie do upalnej pogody 😎
Żywinę na drodze też spotkaliśmy – na samym środku Lodowej Autostrady w Dolinie Jaworowej! 😀 😉
Pozdrowienia dla Autora i Gości Blogu! 🙂
Cyli, Basiecko, tatrzańsko przyroda tyz wyryktowała Ci pikny urodzinowy prezent. I barzo ładnie z jej strony! 😀
Dziękuję bardzo za życzenia:) Pozdrawiam OWczarku! Hau!Hau!