Niek godo
Niedowno pedziołek, ze kiebyk nie był polskim owcarkiem, to głównym bohaterem skoków w Soczi byłby dlo mnie pon Kasai (przy całym piknym uznaniu dlo mistrzostwa nasego Kamila rzec jasno). Natomiast o biegak narciarskik na tej olimpiadzie moge pedzieć to, ze jakiej narodowości psem byk nie był – to i tak byk godoł, ze ik głównym bohaterem była Justyna Wielka z Kasiny Wielkiej. No bo na mój dusiu! Mieć połamanom stope, a mimo to zająć roz sóste miejsce indywidualnie, roz piąte miejsce w druzynie i roz… pikny złoty medal – to jest dopiero wycyn! A dostać od jednej z rywalek cios w te bidnom cierpiącom stope, a mimo to przez ponad 10 kilometrów piknie hybać i utrzymywać sie w cołowej dziesiątce – to tyz jest racej nie byle co! Heeeej! Co pon Korzeniowski nagodoł na te nasom Justysie, to nagodoł. A Justysia zrobiła swoje. I ślus.
Wypijmy więc roz jesce za te jej sukcesy. I za to, coby ta jej stopa zrosła sie jak trza i wyzdrowiała wreście. Kie zaś juz, ostomili, wypijecie, to mozecie siednąć przed komputrem i obejrzeć ten oto filmik. Najpierw niestety uwidzicie jakiesi sakramenckie reklamy. Ale zaroz potem – niedługi, ba pikny dokument, ka o nasej siumnej narciarce opowiadajom rózni ludzie, ftóryk napotkała ona w róznyk okresak swego zywobycia. Mniej więcej w ósmej minucie uwidzicie, jak gwarzy o niej jej downo poni naucycielka. Ta naucycielka zbocowuje, jak to roz Justysia została ukarano za godanie podcas lekcji z kolezankami. Kara była tako, ze kozdo z gaduł musiała po sto rozy napisać: nie będę gadała. Heeej! Justysie podobno jaz ręka rozbolała od pisania! Ba ciekawe, ze kartecka, na ftórej to pisała, zachowała sie do dzisiok. Bo ta skoła piknie zbiero tego rodzaju „pamiątki” (swojom drogom – to barzo dobry pomysł). Ta historycno juz kartecka została w filmie piknie pokazano. I co tamok widzimy? Ano… pracowicie wypisane: nie będę gadała, nie będę gadała, nie będę gadała… Nie widać, cy faktycnie sto rozy, ale nalezy sie domyślać, ze tak. Ba pod ostatnim nie będę gadała widnieje wyryktowany wielkimi literami napis: I TAK SOBIE POGADAM. I na koniec podpis: Justyna Kowalczyk.
Na mój dusiu! Cało Justysia! Cało prowda o niej! Cyz na olimpiadzie nie zadziało sie cosi podobnego? Chyba sie zadziało. Ta złamano stopa pedziała do swej właścicielki tak:
– Mojo ty ostomiło, Justysiu. Nie fce cie martwić, ale ty w tym Soczi nika nie pobiegnies.
– A to cemu? – spytała zdziwiono Justysia.
– Bidno, złamano jestem – pozaliła sie stopa. – Nie mozes biec.
– No, mozno chociaz spróbować… – zaproponowała Justysia.
– Co?! Spróbować?! – zawołała stopa. – Polski piłkorz przy duzo mniejsej dolegliwości nic nie próbuje, ino becy jak ta beksa-lala. I ukwalowuje, ze przez najblizsy rok nie do rady grać w polskiej reprezentacji. Co najwyzej kasi w zagranicnym klubie za zagranicne dutki. Haj.
– Ale jo tak piknie licyłak na kolejny olimpijski medal – westchnęła Justysia.
– Trudno, zycie jest brutalne. – Stopa ucięła dyskusje. – Im prędzej to zrozumies, tym lepiej. Wbij se to do głowy, ze nie bedzies biegać i ślus. Najlepiej weź se kawałek papieru, weź długopis i napis tysiąc rozy: Nie będę biegała.
No i Justysia napisała Nie będę biegała tysiąc rozy. A na koniec dopisała: I TAK SOBIE POBIEGAM!!!. I pobiegła. I pikny medal zdobyła! Cyli w sumie o dwa mniej niz na poprzedniej olimpiadzie, ale bierąc pod uwage stan jej nogi, to ten jeden medal jest chyba więksym sukcesem niz tamte trzy. Bajako.
No a wracając do tego godania Justysi na lekcjak, to ciekaw jestem, cy ona w dalsym ciągu jest takom gadułom, jakom w casak skolnyk była? Barzo mozliwe, ze tak, bo przecie cym skorupka za młodu nasiąknie… i tak dalej. Ale jo piknie pytom, coby teroz juz nifto nie zabranioł jej gadulstwa, ani jej za to nie karoł. Za te wielkom radość, jakiej naryktowała nom – na olimpiadak i nie tylko – niek teroz godo se telo, kielo mo ino ochote. Dziewcyna zasłuzyła! Hau!
Komentarze
Dla mnie niesamowity był przypadek Dario COLOGNA, któremu po 48 kilometrach biegu w morderczym tempie złamała się narta. A prowadził i był o dwa duże kroki od zdobycia trzeciego złotego medalu!
W dalszym ciągu mam całą masę spraw do załatwiania a tu na domiar wszystkiego przeziębiłam się potężnie. Dzisiaj będę musiała poleżeć, zresztą wczoraj też nie mogłam się ruszać, tylko wczorajszego dnia nie żal gdyż w niedzielę i tak niczego bym nie ruszyła. 🙂
A Justysia charakterna jest i dobrze! 🙂
Niestety, film o naszej złotej Medalistce mi się nie otwiera, bo mam za słaby sygnał vi-fi. Ten pierwszy też, ale zdumiała mnie ilość wstrętnych komentarzy. Niechlubne mistrzostwo świata to chyba, takie wylewanie błota na wspaniałą Sportsmenkę! Chciałoby się powiedzieć jednemu i drugiemu: „cicho tam, bo jak nie…. to w …. ” tak, jak Kobuszewski do Gołasa w znanym skeczu o hydrauliku!
Oj Owczarku, przypomniałeś stare sprawy szkolne )) jak to za gadanie i nieuwagę na lekcji, dostawało się linijką po łapce (( jedna nawet postanowiła się złamać na mojej ręce ))(( albo pani nauczycielka pokazywała kąt przy tablicy a delikwent szedł do kąta i oglądał sobie, jak to malarz wykonał swoją robotę. Trochę bardziej dolegliwą karą było klęczenie na grochu, czyli trzeba było uklęknąć na takiej poduszce wypełnionej grochem (( chociaż później były na to sposoby, bo gdy nauczycielka zajmowała się lekcją delikwent delikaatnie kolanami przesuwał groch na boki, by w efekcie „dobić” do drugiego końca poszewki. Lecz to była najbardziej dolegliwa kara (( Oj pisało się przeróżne sentencje na kartkach )) przy większych ilościach podkładało się kalkę, ale nauczycielki szybko zorientowały się w tych kombinacjach (( Jest co wspominać )))
Co do komentarzy pod artykułami czy filmikami, to faktycznie tak jak proponuje Fusilla – wężykiem…. wężykiem …..
@Wawrzek: A jak wspominasz klapsy na goły tyłek? Przyjemnie czy wręcz przeciwnie? 😀
Te na goły tyłek, zawsze były otrzeźwiające i powodowały skutek taki, że po pierwsze starałem się unikać takich niegodnych sytuacji, a po drugie – dawały do myślenia, że świat mój, czyli dziecka rozmija się bardzo ze światem dorosłych.
Zawsze byłem dzieckiem niepokornym i lubiłem chadzać swoimi drogami, co było znakomitym remedium na moje zdrowie psychiczne )) Zresztą i dzisiaj potrafię maszerować „pod prąd” )))
,,Niedowno pedziołek, ze kiebyk nie był polskim owcarkiem, to głównym bohaterem skoków w Soczi byłby dlo mnie pon Kasai…. ”
Jak on ( Kasai) się pięknie cieszył z tego sreberka no jak się cieszył i ja się cieszyłam.
Łyżwiarstwo figurowe i pokazy mistrzów też były piękne:-) ( Yuzuru Hanyu podoba się młodemu pokoleniu) liczyłam że się da zobaczyć jeszcze Pluszczenkę.
http://www.youtube.com/watch?v=_Ac6sXa9rcE
A ja pamiętam takiego nauczyciela z podstawówki, którego nazywaliśmy Katem. Był „cinci, dzibci, chudzi, dudzi” – w tłumaczeniu z kaszubskiego języka: wysoki, chudy, gibki i duży w sensie- zasięg ramion i nóg – i miał potworną, jak na nasze mniemanie pare w rękach. Uczył historii. Gdy mu ktos na pytanie w temacie zadanym nie powiedział, jak należy, od razu dostawał w kark i lądował pod ławką! I słuchajcie. Jesli taki delikwent poskarżył się w domu na nauczyciela oprawce, to jeszcze miał dołożone dodatkowe manto po uważaniu swojego Rodzica. Teraz to sie normalnie w „pale nie mieści”, od razu nauczyciela by zwolnili, i z wilczym biletem puścili!
To było piękne, widzieć jak Noriaki Kasai cieszy się ze srebra. ja bym mu i złoto dała, no ale Kamil…:D
klapsy na gołą pupę..nie praktykowane obecnie- ale przy okazji przypomniała mi się „Wenus w futrze” Romana Polańskiego….:D
Widzisz, Hortensjo, też mnie dopadło przeziębienie..a już myślałam, że nic mnie nie ruszy tej zimowiosny 😉
Za bardzo wczesnej mojej podstawówki praktykowano linijką na otwartą dłoń. Był jeden pan-sadysta, który potrafił tak przylać kantem drewnianej linijki, że przecinał skórę.
Ja nie dostałam nigdy, chociaż raz była taka sytuacja – ktoś coś zbroił i pan kazał się przyznać. Zbrodzień się nie przyznał, nikt go nie wydał, pan postanowił, że w takim razie wszyscy dostaniemy na łapę. Kiedy doszedł do mnie, nie wyciągnęłam ręki. Nie wiedział, co zrobić – odpuścił. Potem częściej zdarzały się takie „odmowy”.
Dodam, że zazwyczaj nie było to jedno uderzenie w łapę, ale kilka, czasem kilkanaście, zależało od przewinienia. Bywało, że pan sadysta bił po palcach, czasem nawet po zewnętrzej stronie dłoni.
Pan ten przeszedł razem ze mną do ogólniaka, gdzie nauczał propedeutyki, czasem historii. Ale w ogólniaku już nie tłukło się po łapach. Czasem wyrzucali za drzwi, obniżony stopień ze sprawowania po kilku uwagach w dzienniku i różne inne sposoby gnębienia, ale bez fizycznego wyżywania się.
Zawsze znajda sie madrale,co wiedza lepiej.Fuj panie Korzeniowski!!!!!
W koncu byla (i jest) to stopa Justyny i mogla z nia robic ,co chciala.
Gdyby to byla stopa Korzeniowskiego,to moglby ja w gips wsadzic i na temblaku zawiesic 😆
Oczywiście, że jeszcze raz za Justysię i jej Stopę! 🙂
Przywołaliście koszmarne wspomnienia z podstawówki, brrr… Też pisałam jakieś zapewnienia sto razy, ale nie pamiętam jakie.
Do dzisiaj wspominam z uciechą, jak to moja najstarsza siostrzenica (w pierwszej klasie podstawówki była), na pytanie Pani, czy już przepisała z tablicy, co należało, odpowiedziała: „Jeszcze nie. Rozmawiam z Kasią.”
Do TesTeqecka
„Dla mnie niesamowity był przypadek Dario COLOGNA, któremu po 48 kilometrach biegu w morderczym tempie złamała się narta. A prowadził i był o dwa duże kroki od zdobycia trzeciego złotego medalu!”
Właściwie naso Justysia mogłaby mu pedzieć: Witoj w klubie, Dario 😀
Do Hortensjecki
„W dalszym ciągu mam całą masę spraw do załatwiania a tu na domiar wszystkiego przeziębiłam się potężnie.”
Precki z przeziębieniem i precki z wirusami! Niek idom daleko od Ciebie, Hortensjecko! 😀
Do Fusillecki
„Chciałoby się powiedzieć jednemu i drugiemu: ‚cicho tam, bo jak nie….. to w ….'”
Takie niedomówienie – padoł majster Kobuszewski ku ponu Michnikowskiemu, a Jasio, cyli pon Gołas, poziroł i sie ucył. Pikne to było! 😀
Do Wawrzecka
„Trochę bardziej dolegliwą karą było klęczenie na grochu, czyli trzeba było uklęknąć na takiej poduszce wypełnionej grochem”
To chyba najlepiej było zaproponować uklęknięcie na torebce mrozonego grosku. Pod wpływem ciepła ludzkiego ciała grosek rozmroziłby sie i rozmiękł. I od rozu klęcenie byłoby piknie łatwiejse! 😀
Do Wiecnościecki
„Jak on ( Kasai) się pięknie cieszył z tego sreberka no jak się cieszył i ja się cieszyłam.”
Ocywiście zalezało mi na zwycięstwie nasego Kamila. Ale kieby juz mioł przegrać, to najmniej by mnie bolało, kieby przegroł właśnie z tym niesamowitym Japońcykiem 😀
Do Potworecki
„To było piękne, widzieć jak Noriaki Kasai cieszy się ze srebra. ja bym mu i złoto dała, no ale Kamil…”
No to moze najlepiej by było, kieby pon Kasai zdobył telo punktów, co Kamil i obaj by byli pierwsi ex aequo? Nom radości by nie ubyło, za to Japońcykom by przybyło 😀
Do Alecki
„Ale w ogólniaku już nie tłukło się po łapach.”
Aaaaa! Cyli bali sie, ze licaelista oddo, bo mioł juz więcej krzepy! Natomiast dzieciacek z podstawówki mioł jej mniej, więc mniej tyz trza było sie obawiać działań odwetowyk z jego strony 😀
Do Anecki
„Zawsze znajda sie madrale,co wiedza lepiej.Fuj panie Korzeniowski!!!!!
W koncu byla (i jest) to stopa Justyny i mogla z nia robic ,co chciala.”
Tyz tak od rozu pomyślołek, kie usłysołek, co pon Korzeniowski pado. Jedynom osobom mającom prawo do decydowania o stopie Justysi powinna być… Justysia. I ślus 😀
Do Alsecki
„na pytanie Pani, czy już przepisała z tablicy, co należało, odpowiedziała: ‚Jeszcze nie. Rozmawiam z Kasią.'”
I siostrzenice nalezało pokwolić za prowdomówność. Jeśli poni naucycielka jej nie pokwoliła – to było barzo niepedagogicne 😀
Noriaki Kasai to fenomen, bez dwóch słów! Mistrza poznaje się nie tyle po jednorazowym zwycięstwie, ale po utrzymaniu formy i stylu kiedy wszyscy mistrzowi chcą wlać.
Justyna to też taki fenomen. Ale tajemnica jej ostatnich sukcesów musi się kryć w gadaniu z własną nogą. Chyba żadna inna biegaczka nie posiadła takiej sztuki. Jakby kto podsłuchał – wziąłby za niedozwolone zażycie środków halucynogennych. A ona nie – bez dopingu, ale z gadającą nogą – złoto raz i super dobre miejsca – dwa i trzy!
Jaz sie zaniepokoiłek, Tanakecku, ze nasej Justysi ten jej pikny złoty medal zabierom i wartko poźrełek na liste niedozwolonyk środków dopingującyk. Ale na scynście o godającej stopie nic tamok nie było. I uspokoiłek sie 😀
Tanaka pisze: Noriaki Kasai to fenomen, bez dwóch słów! (…) Justyna to też taki fenomen
Skoro Pan Kasai to fenomen, to Justyna jest fenomenką albo fenowomen. 😀
owcarek podhalański
24 lutego o godz. 23:38
Justyna była spokojna o swoją mistrzowską formę jeszcze zanim pobiegła. Z jednej strony stopa bolała, ale z drugiej – gadała. A Justyna już wie, jak przegadać, zagadać i dogadać, co było widać po jej odpowiedzi różnym niedowiarkom i krytykantom. Z nogą sobie pogadała i się dogadała. I złoto ma!
TesTeq
25 lutego o godz. 6:55
„fenowomen”? Brzmi trochę technicznie i leki dziwnie. „Fenomenka”? Lepiej, ale i ta forma jest pochodna od męskiej: „men” -” menka”. A Justyna nie jest pochodna, ale – że tak powiem – samorodna. Nawet jeśli tak chętnie przyznaje wielkie zasługi „menowi” – trenerowi Wierietelnemu.
Więc może krótko: „fenka”? Co pasuje do dzisiejszego skrótowego języka. A jeśli w formie pełnej to może „wenomen”, ewentualnie „wenomenka”. To pierwsze nie ma końcówki od-męskiej i zaczyna się od „w” jak „woman”, znaczy się, „kobieta”. To drugie co prawda ma od-męską formę „menka”, ale początek – „w” ją kobieco akcentuje i męskość wyprzedza.
Stawiałbym na „wenomen”. Ten rzeczownik ma liczne zalety i ukrytą siłę:
1. to nowe słowo, stworzone specjalnie dla Justyny i podobnych jej pań. Czyli słowo na medal.
2. zaczyna się od kobiecego „w”.
3. niesie w sobie „wenę” – pewnie dlatego Justyna ma w sobie taki sportowy hart i złoto wygrała.
4. no i jest w tym „omen”. Nomen-omen. Tak jest, wygrać musiała! I wygrała !
Chociaż, po prawdzie, ten „fenomen” też nie jest taki zły. Ma „omen”, nie ma „weny”, nie ma „w”, od „woman”, ale ma „f”, jak „femina”. Co równoważy, a nawet przewyższa, bo poprzedza męskie „men” na końcu.
Tanaka – 😆 Fenomenalne! 😆
Ta wiadomosc na pewno zaciekawi Owcarka.Otoz jak „zapodala”nasza prasa,Wegrzy przeprowadzili badania na psach i ich wlascicielach.Okazalo sie,ze psy uaktywniaja inna czesc mozgu,gdy slysza szczekanie,czy dochodzace odglosy,jak szmer,stukanie itp.i jeszcze inna, gdy chodzi o mowe ludzka.
I ta wlasnie uaktywniona czesc mozgu,jest dokladnie te sama,jaka uaktywnia u siebie czlowiek w czasie rozmowy.
Powyzsze tlumaczy,dlaczego doskonale rozumiemy sie z Owcarkiem,i tak nas do budy ciagnie!! 😉
Hej.
Alsa
25 lutego o godz. 13:38
Tanaka ? 😆 Fenomenalne! 😆
Tak jest!
Ale najweńsze, lub najfeńsze to:
A. Justyna
B. Owcarek
Kolejność do dysusji. Haj!
Też czytałem ten węgierski artykuł o naszych Mniejszych Braciach ))
Podnosi na duchu, że możemy się nie tylko porozumieć z psami, ale i psy też potrafią )) co miałem okazję sprawdzić w czasie 11 letniej przyjaźni ze swoim dobermanem )) Niestety, nie napisałem naukowej dysertacji ((( ))
Do TesTeqecka
„Skoro Pan Kasai to fenomen, to Justyna jest fenomenką albo fenowomen.”
Myślołek, co by tutok odpisać, a potem uwdziołek wywód Tanakecka i… cóz jesce tutok mógłbyk dodać? 😀
Do Tanakecka
„Justyna była spokojna o swoją mistrzowską formę jeszcze zanim pobiegła.”
Bajako! Przecie kie wrzuciła do tego całego tłitera to swoje zdjęcie rentgenowskie ze złamanom stopom, to od rozu dodała: „Spokojnie, bede biegała”. Teroz juz wiemy dokładnie, co miała na myśli pisąc „spokojnie” 😀
Do Alsecki
„Tanaka – 😆 Fenomenalne! 😆 ”
I z logicnego punktu widzenia – bez zarzutu 😀
Do Anecki
„Otoz jak ‚zapodala’ nasza prasa,Wegrzy przeprowadzili badania na psach i ich wlascicielach.Okazalo sie,ze psy uaktywniaja inna czesc mozgu,gdy slysza szczekanie,czy dochodzace odglosy,jak szmer,stukanie itp.i jeszcze inna, gdy chodzi o mowe ludzka.
I ta wlasnie uaktywniona czesc mozgu,jest dokladnie te sama,jaka uaktywnia u siebie czlowiek w czasie rozmowy.
Powyzsze tlumaczy,dlaczego doskonale rozumiemy sie z Owcarkiem,i tak nas do budy ciagnie!!”
Na mój dusiu! Teroz ta mojo cynść mózgu odpowiedzialno za kontakty z ludźmi jaz skace mi po całej głowie z radości, ze wreście jom doceniono! 😀
Do Wawrzecka
„Podnosi na duchu, że możemy się nie tylko porozumieć z psami, ale i psy też potrafią”
Choć przed wynalezieniem komputrów i internetu to porozumienie dlo psów było trudniejse. Jo no scynście mom juz do dyspozycji jedno i drugie 😀
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_2295.JPG
7:00, słoneczko wstało, -15C
Justysia miała kłopot ze stopą, a biathlonistka z jakimiś ciemnymi siłami?
Ana,
nic nie pisano na temat kotów? Ja wyczytałam, że koty uważają ludzi za trochę przerośnięte koty 😯
Jest o kotach – tam wyczytałam, jak nas postrzegają koty. Ciekawa jestem właśnie tego – skąd MY wiemy, jak postrzegaja nas koty? 😯
http://www.cats.alpha.pl/faktyokotach.htm
Z tego, co wiem, jeden Kot dziś skacze na nartach…
Alicjo-jak na razie mowa byla tylko o psach.Ale moze juz niedlugo uczeni zabiora sie za koty?!
Mysle,ze z kotami bedzie wiekszy klopot,bo nie dosc,ze chodza z minami sfinksow,to nie wykazuja zinteresowania mowa ludzka, ino miska 😆
Moja kotka nie wykazuje zainteresowania mową ludzką, aczkolwiek rozumie znaczenie „chodź, dam ci cukierka”.
Biegnie na wyprzódki i omal łapek sobie nie połamie, jest pierwsza w kuchni i siedzi pod lodówką z głową uniesioną w wiadomym kierunku. Na lodówce są kocie przysmaki, dostaje kilka „cukierków” w ciągu dnia.
Mnie natomiast nauczyła kociego narzecza i co mam robić na różne jej „mrau”.
-Kot w wannie, mrau znaczy – puść mi wodę cieniutkim strumyczkiem.
-Skok na łóżko i deptanie po człowieku z gromkim mrau o 5-6 rano znaczy „micha pusta, a wy tu śpicie! Wstawać!”
-W środku nocy to samo znaczy – posuńcie się, wyrka wystarczy dla wszystkich! Po czym się rozpycha i zabiera tyle miejsca, że niedźwiadkowi by wystarczyło 🙄
-Skrobanie w drzwi piwnicy i mrau-mrau – otwórzcie mi ten sezam, tam jest MYSZ!
-Kot leży tuż przed kominkiem i wrzeszczy mrau, mrau, mrau! – przysmażyła kudełki i zaraz będzie leciała do wanny ochłodzić się.
-Kot przychodzi do mnie, staje i opiera łapki o krawędź fotela czy kanapy – nudzę się….. i wskakuje na kolana.
Lubi sobie tak poleżeć, ale jak ma dość, nie wolno jej zatrzymywać, o czym niejednokrotnie przekonał się Jerzor.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_2220.JPG
To nie wszystkie znaczenia mrau – wiele zależy od intonacji.
Jest mrau z pytajnikiem, jest mrau pełne dezaprobaty, mrau oznaczające rozczarowanie, no i trzeba słyszeć to słodziutkie mrau-mrau-mrau, kiedy micha jest napełniana 😯
Wtedy łasi się przy napełniającym michę i radośnie mrau mrau w różnej tonacji, tak jakby naprawdę rozmawiała.
Kiedyś świetnie opisał to ostatnie w którejś z książek, pewnie zaobserwował to u Iwana.
Dzisiaj zabrakło cukierków, bo zaopatrzeniowiec zapolniał kupić. Nie ma zmiłowania dla zapominania!
Mrau-mrau dezaprobaty, podkreślone kilkoma mocnymi uderzeniami ogona o podłogę, tak mnie przed chwilą potraktowała w kuchni 🙄
*Tadeusz Konwicki – dodać do „świetnie opisał to ostatnie…”
Kiedys odwiedzal nas kocurek sasiadow.Alez to bylo gadatliwe kocisko 😮
Czesto gadaniem domagal sie pelnej miski,ale czasami stawal na srodku pokoju i tak dziwnie sie uzalal.Mysle,ze wtedy chcial nam cos waznego przekazac,ale my bylismy „takie niekumate” 😉
Sasiadow juz nie ma ,kota tyz.Pozostaly po nim ino zdjecia……………
Hej.
Okazuje sie, ze zywina potrafi byc wredna (jerks). 🙂
Oto dowody:
http://www.youtube.com/watch?v=_vx1OVLX5Rc#aid=P-s2oORFGLU
A potrafi! Zwłaszcza czyścioszek kot, który nie skorzysta ze swojej toalety, jeśli personel zapomni posprzątać (trzeba to robić codziennie!)
Przekonał się o tym Jerzor, który zapomniał o swoich obowiązkach. Mrusia „nadała mu paczkę” na chodniczku w przedpokoju.
Dobrze, że nie gdzie indziej! Czasem wystarczy donica (tak się zdarzyło mojej znajomej).
Do Alecki
„Ciekawa jestem właśnie tego – skąd MY wiemy, jak postrzegaja nas koty?”
Kot mojej gaździny pado, ze ludzie guzik tam wiedzom. Podejrzewom, ze Mrusia pado to samo.
„Moja kotka nie wykazuje zainteresowania mową ludzką, aczkolwiek rozumie znaczenie ‚chodź, dam ci cukierka’.”
Nie wykazywać, nie wykazuje. Ba rozumieć… to juz co inksego 😀
Do TesTeqecka
„Z tego, co wiem, jeden Kot dziś skacze na nartach…”
Ino musi furt uwazać, coby spaśc na dwie narty, a nie na śtyry łapy, bo inacej sędziowie mu punkty odejmom 😀
Do Anecki
„Mysle,ze z kotami bedzie wiekszy klopot,bo nie dosc,ze chodza z minami sfinksow”
No to moze tacy naukowcy powinni hipnąć do Egiptu i zbadać mózg Sfinksa?
„Kiedys odwiedzal nas kocurek sasiadow.Alez to bylo gadatliwe kocisko”
Kot mojej gaździny pado, ze z pewnościom nie gadatliwe, ino elokwentne 😀
Do Orecki
„Okazuje sie, ze zywina potrafi byc wredna”
Ba widze, ze więksość tyk „wrednyk” zachowań, to przewracanie. No to i tak mniej wredne niz na przikład strzelanie z pistolca 😀
„O… ktoś tu wszedł z fotoaparatem…trzeba przyjąć godną pozę”.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_2217.JPG