Niek godo

Niedowno pedziołek, ze kiebyk nie był polskim owcarkiem, to głównym bohaterem skoków w Soczi byłby dlo mnie pon Kasai (przy całym piknym uznaniu dlo mistrzostwa nasego Kamila rzec jasno). Natomiast o biegak narciarskik na tej olimpiadzie moge pedzieć to, ze jakiej narodowości psem byk nie był – to i tak byk godoł, ze ik głównym bohaterem była Justyna Wielka z Kasiny Wielkiej. No bo na mój dusiu! Mieć połamanom stope, a mimo to zająć roz sóste miejsce indywidualnie, roz piąte miejsce w druzynie i roz… pikny złoty medal – to jest dopiero wycyn! A dostać od jednej z rywalek cios w te bidnom cierpiącom stope, a mimo to przez ponad 10 kilometrów piknie hybać i utrzymywać sie w cołowej dziesiątce – to tyz jest racej nie byle co! Heeeej! Co pon Korzeniowski nagodoł na te nasom Justysie, to nagodoł. A Justysia zrobiła swoje. I ślus.

Wypijmy więc roz jesce za te jej sukcesy. I za to, coby ta jej stopa zrosła sie jak trza i wyzdrowiała wreście. Kie zaś juz, ostomili, wypijecie, to mozecie siednąć przed komputrem i obejrzeć ten oto filmik. Najpierw niestety uwidzicie jakiesi sakramenckie reklamy. Ale zaroz potem – niedługi, ba pikny dokument, ka o nasej siumnej narciarce opowiadajom rózni ludzie, ftóryk napotkała ona w róznyk okresak swego zywobycia. Mniej więcej w ósmej minucie uwidzicie, jak gwarzy o niej jej downo poni naucycielka. Ta naucycielka zbocowuje, jak to roz Justysia została ukarano za godanie podcas lekcji z kolezankami. Kara była tako, ze kozdo z gaduł musiała po sto rozy napisać: nie będę gadała. Heeej! Justysie podobno jaz ręka rozbolała od pisania! Ba ciekawe, ze kartecka, na ftórej to pisała, zachowała sie do dzisiok. Bo ta skoła piknie zbiero tego rodzaju „pamiątki” (swojom drogom – to barzo dobry pomysł). Ta historycno juz kartecka została w filmie piknie pokazano. I co tamok widzimy? Ano… pracowicie wypisane: nie będę gadała, nie będę gadała, nie będę gadała… Nie widać, cy faktycnie sto rozy, ale nalezy sie domyślać, ze tak. Ba pod ostatnim nie będę gadała widnieje wyryktowany wielkimi literami napis: I TAK SOBIE POGADAM. I na koniec podpis: Justyna Kowalczyk.

Na mój dusiu! Cało Justysia! Cało prowda o niej! Cyz na olimpiadzie nie zadziało sie cosi podobnego? Chyba sie zadziało. Ta złamano stopa pedziała do swej właścicielki tak:
– Mojo ty ostomiło, Justysiu. Nie fce cie martwić, ale ty w tym Soczi nika nie pobiegnies.
– A to cemu? – spytała zdziwiono Justysia.
– Bidno, złamano jestem – pozaliła sie stopa. – Nie mozes biec.
– No, mozno chociaz spróbować… – zaproponowała Justysia.
– Co?! Spróbować?! – zawołała stopa. – Polski piłkorz przy duzo mniejsej dolegliwości nic nie próbuje, ino becy jak ta beksa-lala. I ukwalowuje, ze przez najblizsy rok nie do rady grać w polskiej reprezentacji. Co najwyzej kasi w zagranicnym klubie za zagranicne dutki. Haj.
– Ale jo tak piknie licyłak na kolejny olimpijski medal – westchnęła Justysia.
– Trudno, zycie jest brutalne. – Stopa ucięła dyskusje. – Im prędzej to zrozumies, tym lepiej. Wbij se to do głowy, ze nie bedzies biegać i ślus. Najlepiej weź se kawałek papieru, weź długopis i napis tysiąc rozy: Nie będę biegała.

No i Justysia napisała Nie będę biegała tysiąc rozy. A na koniec dopisała: I TAK SOBIE POBIEGAM!!!. I pobiegła. I pikny medal zdobyła! Cyli w sumie o dwa mniej niz na poprzedniej olimpiadzie, ale bierąc pod uwage stan jej nogi, to ten jeden medal jest chyba więksym sukcesem niz tamte trzy. Bajako.

No a wracając do tego godania Justysi na lekcjak, to ciekaw jestem, cy ona w dalsym ciągu jest takom gadułom, jakom w casak skolnyk była? Barzo mozliwe, ze tak, bo przecie cym skorupka za młodu nasiąknie… i tak dalej. Ale jo piknie pytom, coby teroz juz nifto nie zabranioł jej gadulstwa, ani jej za to nie karoł. Za te wielkom radość, jakiej naryktowała nom – na olimpiadak i nie tylko – niek teroz godo se telo, kielo mo ino ochote. Dziewcyna zasłuzyła! Hau!