Jak Święty Pieter wroz ze Świętym Janem pohybali do grobu Poniezusa
Jak śtyrej ewangeliści opisujom pierwse godziny po zmartwykwstaniu Poniezusa? Ano pocątkowo – pomijając drobne scegóły – ik opisy som dosyć zgodne: najpierw o zmartwykwstaniu dowiadujom sie siumne niewiasty, potem te niewiasty idom z radosnom wieściom ku apostołom, ale apostołowie… nie za barzo fcom wierzyć, ze tak pikno wiadomość moze być prowdziwo.
Co dzieje sie dalej? Cóz… dalej mozno odnieść wrazenie, ze cosi w tyk Ewangeliak sie nie zgadzo. Święty Jan pado, ze on i Święty Pieter pohybali do Poniezusowego grobu i tamok piknie sie przekonali, ze niewiasty godały prowde. Z kolei według Świętego Łukasa zmartwykwstały Poniezus ukazoł sie apostołom w wiecerniku, oni syćka jednak pomyśleli, ze uwidzieli ducha… I właśnie tutok mozno by sie kapecke zdziwić. No bo skoro Święty Pieter i Święty Jan przekonali sie, ze Poniezus zyje, to cemu potem wroz z pozostałymi apostołami uznali, ze widzom ducha, a nie zywego Mesjasa? No cemu? Cyzby co najmniej jeden z ewangelistów cosi pokryncił?
Moi ostomili, nifto nic nie pokryncił. A te pozornom niezgodność do sie piknie wyjaśnić. I jo zaroz jom wyjaśnie. Haj.
No więc kie niewiasty opowiedziały apostołom, co uwidziały przy Poniezusowym grobie, to zaroz potem pohybały podzielić sie dobrom nowinom z inksymi ucniami Zbawiciela. Apostołowie tymcasem zacęli głowić sie nad tym, co od tyk siumnyk niewiast usłyseli. Święty Tomas, znany z zamiłowania do empirycnyk dowodów, pedzioł tak:
– Słuchojcie, jo wom powiem, co o tym syćkim myśle. Te niewiasty sły do grobu, coby namaścić ciało Poniezusa wonnościami. No i pewnie te wonności miały właściwości halucynogenne. Bidocki nawdychały sie tego, co ze sobom niesły, a potem zacęły mieć wizje, ze spotkały jakiegosi janioła, gwarzącego o zmartwykwstaniu. Typowy objaw zazycia róznyk środków odurzającyk. Haj.
– Moze jest tak, jako pados? – pedzioł Święty Bartłomiej, ftóry, jak wieść niesie, był wśród apostołów najlepiej wykstałcony. – Ale coby mieć pewność, nalezałoby zbadać skład chemicny tyk wonności i wte dopiero mozno by godać, cy majom one właściwości halucynogenne cy nie.
– Takie badania pochłonęłyby mnóstwo casu i mnóstwo dutków, ftóryk nie momy, bo oddaliśmy cysorzowi co cysorskie – zauwazył Święty Pieter. – Prościej chyba bedzie, jak pohybom do Poniezusowego grobu i sam sprawdze, co sie tamok stało. Jak wróce – zdom wom scegółowom relacje.
Nie cekając, co powiedzom pozostali apostołowie, Święty Pieter wybiegł z wiecernika i pohyboł ku grobowi.
– Nie powinien iść sam, to zbyt niebezpiecne – stwierdził Święty Jan. – Przecie wokoło jest pełno nasyk wrogów. Najlepiej bedzie, jak pohybom za nim, a wy sie tutok dobrze zamknijcie i cekojcie na nas powrót.
No i zaroz Święty Jan tyz wybiegł do pola. Zacął gonić Świętego Pietra. Tymcasem Święty Pieter… zatrzymoł sie w połowie drogi i zacął śpekulować:
– Na mój dusiu! Jo se tak beztrosko biegne ku grobowi, a przecie… tamok na strazy stojom rzymscy żołnirze! Kie mnie uwidzom, mogom mnie hereśtować! I co teroz zrobić? Z jednej strony obiecołek swym kompanom sprawdzić, cy Poniezus zmartwykwstoł, ba z drugiej – nie za barzo mom ochote zostać kolejnym ukrzizowanym na Golgocie bidokiem. Jeśli juz miołbyk zawisnąć na krzizu – to wolołbyk w jakimsi bardziej światowym miejscu, w takim Rzymie na przykład. Haj.
Kie tak Pieter stoł i śpekulowoł – dogonił go Święty Jan.
– O! – zawołoł najmłodsy z apostołów. – Co sie stało, Święty Pietrze, ześ sie zatrzymoł?
– Jo… Yyy… Yyy… – Święty Pieter wstydził sie przyznać, ze strach go oblecioł. – No, kolka mnie chyciła, ostomiły Święty Janie i musiołek na kwilecke przystanąć. A ty tyz biegnies sprawdzić, cy Poniezus zmartwykwstoł?
– Bajuści – potwierdził Święty Jan.
– No to biegnij, nie bede cie zatrzymywoł – pedzioł Święty Pieter. – Jo kwilecke odpocne i zaroz cie dogonie.
I Święty Jan pobiegł dalej. Po kwili Święty Pieter tyz rusył, ale za barzo sie nie śpiesył. Specjalnie nie doganioł towarzysa.
– Jeśli żołnirze chycnom Świętego Jana – myśloł se – jo zdąze piknie uciec.
Święty Jan dobiegł do grobu. Od rozu uwidzioł, ze grób jest piknie otwarty. Bez przeskód mozno było wejść do środka, ale Jan postanowił pockać na Pietra.
– We dwók bedzie raźniej wchodzić do tej ciemnej groty niz w pojedynke – pomyśloł.
Święty Pieter zaś, kie dojrzoł prześwitujący przez zarośla grobowiec, zatrzymoł sie znowu i zawołoł głośno:
– Hej! Hej! Święty Janie!
– To ty, Święty Pietrze?! – odkrzyknął Jan. – Słyse cie, ale nie widze.
– Zaroz przyjde ku tobie – odpowiedzioł Święty Pieter. – Ale powiedz mi najpierw, cy nie widzis nika rzymskik żołnirzy?
– Cemu pytos? – spytoł Święty Jan.
– A… tak z cystej ciekawości – odrzekł Święty Pieter.
– Rozglądom sie wokoło i nie widze zodnego – stwierdził Jan. – Widocnie abo uciekli przed zmartwykwstałym Poniezusem, abo wyskocyli na wino.
Wte dopiero Święty Pieter odwazył sie podejść do grobu. Wnet obaj apostołowie wesli do jego wnętrza.
– Nimo tutok nikogo – stwierdził Święty Pieter. – Na ziemi lezy ino porzucony Całun Turyński. A tak poza tym nimo tutok nic.
– A zatem… niewiasty godały prowde! – zawołoł Jan. – Poniezus zmartwykwstoł! Skoro go tutok nimo, to znacy, ze piknie zmartwykwstoł!
Na mój dusiu! Ale sie Święty Jan uciesył! A Święty Pieter? Cóz, z jednej strony tyz sie uciesył, ale z drugiej… zacęło go gryźć sumienie. No bo krucafuks! Uzmysłowił se, ze znowu stchórzył! Dopiero co po trzykrotnym zaparciu sie Poniezusa postanowił, ze juz nigdy więcej nie stchórzy – i oto w drodze do grobu znów mu odwagi zabrakło! Kieby nie Święty Jan – to by do tego grobu nie dotorł wcale!
Obaj apostołowie uznali, ze pora wrócić do cekającyk w wiecerniku kompanów. No i rusyli w droge powrotnom. Ba w pewnej kwili Jan zauwazył, ze Pieter jest cosi markotny.
– Ejze, Święty Pietrze! – zagodnął Jan. – Cemu mos mine jak Kain przyłapany przez Pona Bócka na zabiciu Abla?
Święty Pieter pocuł, ze juz dłuzej nie moze tłumić w sobie straśliwego frasunku. Musioł sie komusi zwierzyć.
– Cóz tu ukrywać, Święty Janie – westchnął. – Powiem ci, co mnie tak turbuje.
No i zaroz opowiedzioł, jak to w drodze do grobu zatrzymoł sie wcale nie z powodu kolki, ino dlotego, ze przestrasył sie mozliwości spotkania rzymskik żołnirzy.
– Nawet wobec ciebie, Święty Janie, nie byłek w porządku – wyznoł Pieter. – Puściłek cie przodem, wiedząc, ze mozes sie natknąć na żołnirzy Piłata, ftórzy mogom cie hereśtować. Całe scynście, ze tak sie nie stało. Ale kieby sie stało – nie mógłbyś licyć na pomoc z mojej strony.
– A, niekze ta – Święty Jan machnął rękom. – Było, minęło. Mojo radość ze zmartwykwstania Poniezusa jest tak wielko, ze nic jej nie zmąci.
– A mojom mąci mój grzych – zolił sie dalej Święty Pieter. – Popełniłek grzych, bo naraziłek cie na niebezpieceństwo.
– Wies co, Święty Pietrze? – odporł Święty Jan. – Cosi mi sie widzi, ze wkrótce Poniezus do nom władze odpuscania grzychów. No to kie nom do – jo ci ten grzych od rozu piknie odpusce. Tak więc nie turbuj sie juz więcej, ino rozem przezywojmy piknom radość, ze Poniezus zawierchowoł nad śmierzciom.
– Łatwo ci pedzieć: nie turbuj sie – mruknął Święty Pieter. – Jak moge sie nie turbować, skoro wiem, ze jestem tchórzem i sietniokiem?
– Przesadzos – pedzioł Święty Jan. – Kiebyś był sietniokiem, to Poniezus nie godołby, ze do ci kluce do królestwa niebieskiego.
– A niby komu powierzo sie kluce? – spytoł Święty Pieter. – Cieciowi! Zwykłemu cieciowi. Tak więc nawet jeśli trafie do nieba, to bede tamok ino zwykłym cieciem, bo na nic więcej nie zasługuje.
– Znowu przesadzos. O zwykłym cieciu Zbawiciel nie pedziołby, ze jest skałom.
– Faktycnie, nazwoł mnie skałom. A wies dlocego? Na pewno dlotego, ze skała nimo rozumu. Jest głupio i bezmyślno. Tak więc piknie z twojej strony, ze próbujes mnie pociesyć, ale prowda jest tako, ze jestem sietniokiem! Sietniokiem i ślus!
– Ponie Bócku! – zawołoł Święty Jan, ale nie na głos, ino w myślak. – Wycerpały mi sie argumenty. Chętnie byk wyciągł tego bidoka z depresji, ale nie wiem jak! Cy nie mógłbyś zatem, Ponie Bócku, sprawić, coby Święty Pieter zabocył syćko, co wydarzyło sie od kwili jego wyrusenia z wiecernika? Piknie pytom.
Cy Janowo prośba dosła do usu Pona Bócka? Ocywiście ze dosła. Bo niby cemu miałaby nie dojść? Ino Pon Bócek… był akurat zajęty dekorowaniem nieba na Wielkanoc. Zawołoł więc nojdującego sie najblizej janiołka:
– Hej, janiołecku! Pódźze ku mnie.
– Słuchom cie, Ponie Bócku – pedzioł janiołek posłusnie przybywając na zawołanie.
– Janiołecku ostomiły. Hipnijze na ziemie, a dokładnie do Jerozolimy. Tamok trza skasować kawałecek pamięci jednemu apostołowi idącemu w tej kwili od grobu Syna Bozego. Skasuj mu te pamięć od momentu, kie wyseł z wiecernika.
– Ale, Ponie Bócku – janiołek nie za barzo palił sie do wykonania zadania – ty zrobis to lepiej niz jo, bo jesteś piknie wsekmogący.
– Owsem, jestem, ale wies, kielo jo mom juz roków? – spytoł Pon Bócek.
– Kielo? – fcioł sie dowiedzieć janiołek.
– Nieskońconom licbe! – odpowiedzioł Pon Bócek.
– To faktycnie sporo – musioł przyznać janiołek.
– Ano sporo, sporo – pedzioł Pon Bócek. – Nie to co ty, młodzioku, ftóry mos telo roków co wsekświat, cyli zaledwie siedem miliardów. A jo juz jestem stary i nie moge zajmować sie syćkimi sprawami naroz. W tej kwili muse skupić sie na wyryktowaniu w niebie piknyk świąt wielkanocnyk. Co nie jest łatwe, bo to przecie pierwso Wielkanoc w dziejak świata. Eh, kieby była tutok Matka Bosko, to ona, jako siumno gaździna, na pewno by mi piknie cosi doradziła. Ale ona dotrze tutok dopiero za jakisi cas, dlotego w sprawak organizacji zarówno niebiańskiej Wielkanocy, jak i niebiańskiego Lanego Poniedziałku jestem niestety zdany ino na siebie…
– To juz nie turbuj sie tym apostołem, Ponie Bócku. – Janiołek zrozumioł, ze faktycnie przydałoby sie Stwórcy kapecke pomóc. – Hipne do tej Jerozolimy i piknie zrobie to, o co mnie pytos.
No i zaroz pohyboł na ziemie. Wnet nolozł sie w Jerozolimie. Tamok uwidzioł idącyk gościńcem Świętego Pietra i Świętego Jana.
– Na mój dusiu! – zawołoł janiołek. – Jo tutok widze nie jednego apostoła, ino dwók! I ftóremu z nik mom skasować pamięć? Chyba muse nazod hipnąć do nieba i spytać Pona Bócka… E, nie, Pon Bócek barzo zajęty, nie bede mu głowy zawracoł. Po prostu skasuje pamięć obu apostołom. To nawet lepiej, bo w ten sposób polecenie Pona Bócka bedzie wykonane w dwustu procentak! Haj.
Ze swego janielskiego plecaka janiołek wyciągł barzo zmyślne ustrojstwo, jakiego ani od Microsoftu, ani od Mackintosha nie kupicie. Za pomocom myśli uruchomił w tym ustrojstwie program kasujący ludzkom pamięć (tak, tak! – to nowocesne urządzenie jest wyposazone nie w ekran dotykowy, ino… myślowy). I piknie sprawił, ze nie ino Święty Pieter, ale tyz Święty Jan zabocył o syćkim, co sie wydarzyło od kwili ik wyjścia z wiecernika.*
W tej sekundzie kie Janiołek zakońcył operacje kasowania pamięci, Święty Jan cały cas radowoł sie zmartwykwstaniem Poniezusa, a Święty Pieter cały cas biadolił:
– Jestem sietniokiem, jestem sietniokiem, jestem siet… Eee… Święty Janie, nie wies przypadkiem, cemu jo godom, ze jestem sietniokiem?
– Pojęcia nimom – odpowiedzioł Święty Jan. – A jesteś?
– No, chyba nie – pedzioł Święty Pieter. – W końcu Poniezus godoł, ze do mi kluce do nieba i godoł, ze jestem skałom. To chyba nie moge być takim zupełnym sietniokiem. Co o tym myślis, Święty Janie?
– Sam juz nie wiem, co myśleć – rzekł Święty Jan. – Nawet nie wiem, co my tutok robimy. Dlocego jesteśmy tutok na polu, a nie w wiecerniku?
– Hmm… – zastanowił sie Święty Pieter. – Boce telo, ze niewiasty pedziały nom, ze Poniezus zmartwykwstoł. Rusyłek do grobu sprawdzić, cy to prowda, a potem… Mógłbyk pedzieć, ze film mi sie urwoł, kieby nie to, ze nie za barzo wiem, co to jest film.
– Jo tyz boce, ze rusyłek do grobu, zaroz za tobom – pedzioł Święty Jan. – Ale tyz nie boce, co było dalej. To syćko chyba przez to, ze od momentu ukrzizowania Poniezusa nie zmruzyliśmy oka. Musieliśmy usnąć w drodze do grobu i iść we śnie. Słysołek, ze przy wielkim zmęceniu takie rzecy som mozliwe. We śnie dotarli my do grobu, a potem we śnie rusyli w droge powrotnom i obudzili sie dopiero w tej kwilecce.
– Mos racje, Święty Janie, tak musiało być. – Święty Pieter nie widzioł inksego logicnego wyjaśnienia zaniku pamięci w dwók głowak naroz. – Ale w takim rozie chyba nie jest dobrze. No bo kieby przy grobie okazało sie, ze Poniezus zmartwykwstoł, to na pewno byśmy piknie oprzytomnieli. Tak radosnom rzec to byśmy bocyli, choćbyśmy byli nie wiem jak śpiący.
– Bajuści – zgodził sie Święty Jan. – A więc… Poniezus wcale nie zmartwykwstoł. Zacne niewiasty musiały mieć halucynacje, tak jak podejrzewoł Święty Tomas.
No i dwaj zasmuceni święci wrócili do wiecernika. Kie wrócili, pedzieli cekającym na nik kompanom, ze niestety zodnego zmartwykwstania nie było. Syćka apostołowie zmartwili sie straśnie i wyzbyli złudzeń, ze jesce kiedykolwiek ujrzom zywego Poniezusa. I dlotego właśnie, moi ostomili, byli tak barzo zaskoceni, kie wkrótce Zbawiciel piknie ku nim przybył. Heeej! Ale kie juz przybył – to nastała dlo nik tak radosno Wielkanoc, ze radośniejsom trudno se wyobrazić. Bajako.
Jo tyz zyce wom, ostomili, niewyobrazalnie radosnej Wielkanocy. Niek kolorowe pisanki sie ku wom śmiejom. Niek cukrowe baranki tyz sie ku wom śmiejom. I mazurki, i wselkie świątecne potrawy… Niek śmieje sie ku wom syćko i syćka. Wesołyk Świąt! Hau!
P.S.1. A ten cwortek jest Wielkim Cwortkiem, ba zarozem… jest dniem Gosickowyk urodzin. Zdrowie Gosicki! 😀
P.S.2. Zaś najblizsy piątek bedzie Wielkim Piątkiem, ba zarozem – dniem Aleckowyk urodzin. No to zdrowie Alecki! 😀
* Później, ale to dopiero później, Pon Bócek przywrócił pamięć Świętemu Janowi, coby Święty Jan mógł opisać całom rzec w swojej ewangelii.
Komentarze
Piękna ta opowieść )) i jak to w opowieści z prawdziwego zdarzenia musi być i groza i radość ) Co do grozy – wiadomo, co do uśmiechu – wywołało go zdanie „Na ziemi lezy ino porzucony Całun Turyński.” Pięknie to zostało opisane ))
Zdrowych i radosnych świąt wielkanocnych ))
Ja się zachwycam ustrojstwem, które miało ekran myślowy. Ileż on trudu musi oszczędzać, bo wiadomo – ekran dotykowy trzeba od czasu do czasu przetrzeć aby był czysty. 😀
– A, niekze ta – Święty Jan machnął rękom. – Było, minęło.
Tego wszystkim życzę.
hortensja pisze: Ja się zachwycam ustrojstwem, które miało ekran myślowy. Ileż on trudu musi oszczędzać, bo wiadomo ? ekran dotykowy trzeba od czasu do czasu przetrzeć aby był czysty.
No nie wiem. Ekran dotykowy brudzi się od brudnych paluchów, a ekran myślowy od brudnych myśli. Czym je wytrzeć?
TesTeq,
Wiadomo czym – żalem za grzechy 😉 😆
Ja od żalu za grzechy
Wolę żel i orzechy!
Nie wiem, co to oznacza, ale się rymuje i niesie w sobie nieskończoną głębię filozoficzną! 🙂
TesTequ,
żel może być różny i do różnych celów, ale w zestawieniu z orzechami pasowałyby mi żelki 😉
http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BBelki_%28s%C5%82odycze%29
Ot i po głębi filozoficznej…
„W gruncie rzeczy nie jestem ani nie będę nikim więcej niż jednym z szesnaściorga dzieci telegrafisty z Aracataki”
Gabriel Garcia Marquez
Witojcie! Kie idzie o dzień wcorajsy – to zdrowie Gosicki! 😀 A kie idzie dzień dzisiejsy – to zdrowie Alecki! 😀
Do Wawrzecka
„co do uśmiechu – wywołało go zdanie ‚Na ziemi lezy ino porzucony Całun Turyński.'”
Zdanie przytacające fakt historycny – bo Całun Turyński jak najbardziej w Poniezusowym grobie lezoł. Pokiela go stamtela nie zabrali ocywiście 😀
Do Hortensjecki
„Ja się zachwycam ustrojstwem, które miało ekran myślowy. Ileż on trudu musi oszczędzać”
Oj, tak! Bo przy moik owcarkowyk łapak – nawet z ekranem dotykowym nie jest łatwo. A ekran myślowy – to by było to! 😀
Do TesTeqecka
„Ekran dotykowy brudzi się od brudnych paluchów, a ekran myślowy od brudnych myśli.”
Śladom po brudnyk paluchak na takik ekranak zapobiegajom nakładki matowe. To moze na ekran myślowy tyz nolazłyby sie jakiesi nakładki? 😀
Do Alecki
„‚W gruncie rzeczy nie jestem ani nie będę nikim więcej niż jednym z szesnaściorga dzieci telegrafisty z Aracataki’
Gabriel Garcia Marquez”
Taaaaak, to jest przecie takie normalne, ze dzieci z wielodzietnyk rodzin telegrafistów dostajom Nobla… Eh, skoda, ze ten pon zabroł sie z tego świata. Ale piknie telo piknyk opowieści po sobie ostawił! Haj.
I jesce roz Twoje zdrowie Alecko po roz pierwsy! 😀
Straśliwie kocham pona Marqueza.
Akurat wystarczy tyle, ile napisał – lepiej mniej, niż więcej.
Może tak płynąć sobie, jak w „Miłość w czasach cholery”, i od paru lat płynął. Śkoda, ale wszystko ma swój kres. https://www.youtube.com/watch?v=2SCmchJTPPo
Alicja pisze: Straśliwie kocham pona Marqueza.
Jak dorosnę, to coś przeczytam. Tytuł „Miłość w czasach cholery” brzmi zaraźliwie, żeby nie powiedzieć – niebezpiecznie… 😉
Gosickowi i Alecce-samych szczesliwych dni,duzo zdrowia i wszystkiego co „pikne” 😀
sw.Piotr, bardzo mile mi sie kojarzy z dowcipem o ruskiej „Prawdzie”,no i jak ten dowcip stal sie aktualny?! Oj historia lubi sie powtarzac 😮
Wszystkim Budowniczym,Owcarkowi,Gazdzinie -Wesolych i Szczesliwych Swiat Wielkiej Nocy!!!Smacznego jajeczka,”mokrego”dyngusa”i duzo duzo sloneczka 😀 😀 😀
Wszystkiego najlepszego Alicji i Gosiczkowi, zdrowia i pomyślności 😀
Zdrowych, pogodnych Świąt Owczarkowi, Gaździnie i wszystkim Bywalcom Owczarkówki 😀
Przesylam serdeczne zyczenia Wesolych Swiat dla gosci Owczarkowki i dla Owczarka. Wszystkiego dobrego.
Dla solenizantek przesylam specjalne pozdrowienia.
Wszorajszym i Dzisiejszym Jubilatkom – samej Szczęśliwości!
Szanownemu GOSPODARZOWI i wszystkim GOŚCIOM Budy, najpiekniej życzę kolorowo-tęczowych Świąt Wielkiej Nocy, słodkości bab, mazurków i cukrowych jajeczek, a w poniedziałek wielkanocny deszczu bogactwa wszelkiego rodzaju! :-)))
Może żle nie jest to całkiem
gdy sześdziesiąt lat już mamy,
wielkie życia rewolucje
już za nami, już za nami?
A przed nami ? na leniwo
można spijać piankę z piwa,
Nie to robić, co się musi,
ale to, co diabeł kusi 🙂
Nikt nie będzie nas strofował,
co najwyżej współmałżonek,
ale on też ma świadomość,
że to życia już ogonek.
A więc zdrowie, najlepszego,
gdzieś się kiedyś doturlamy,
nikt z nas nie wie, niebo, piekło,
życie będzie już za nami.
(18.04.2014)
autor …ehum, Alicja Adwent, a co!
Pytajniki pomijajcie, łotr się wtrynia 🙁
Przecudna, bardzo logicznie wyjaśniająca nieścisłości ewangeliczne, opowieść! 😆
Wczorajszej i dzisiejszej Jubilatce – wszelkiej pomyślności i spełnienia marzeń. Zdrowie po raz pierwszy! 🙂
Witojcie! Wpadom na kwilecke, coby jesce roz syćkim zycyć PIKNYK ŚWIĄT!!!! 😀
Choć przy Owczarku niewielki-m kundel,
normę spróbuję większą wyrobić,
głośno wszczekując się w życzeń rundę:
jesce pikniejsych Świąt życzy Bobik. 😀
Do Alecki
„Może tak płynąć sobie, jak w ‚Miłość w czasach cholery'”
Dlo ścisłości – w polskim przekładzie to mo tytuł „Miłość w czasach zarazy”. Ale w sumie róznica niewielko. A w pewnyk wypadkak – zodno.
„autor …ehum, Alicja Adwent, a co!”
Barzo dobry autor! Dzięki Alecko 😀
Do TesTeqecka
„Tytuł ‚Miłość w czasach cholery’ brzmi zaraźliwie”
Moze przed przecytaniem wystarcy skonsultować sie lekarzem lub farmaceutom? 😀
Do Anecki
„sw.Piotr, bardzo mile mi sie kojarzy z dowcipem o ruskiej ‚Prawdzie'”
Tego śpasu nie znom. Abo nie boce. Mozes przybocyć, Anecko? 😀
Do Hortensjecki
„Zdrowych, pogodnych Świąt Owczarkowi, Gaździnie i wszystkim Bywalcom Owczarkówki”
Dzięki, Hortensjecko! U mnie na pewno bedom to święta zdrowe, bo… bez gumy guar 😀
Do Orecki
„Przesylam serdeczne zyczenia Wesolych Swiat dla gosci Owczarkowki i dla Owczarka. Wszystkiego dobrego.”
I Tobie tyz, Orecko! A Maryna Krywaniec pyto, cobyś przekazała zycenia siumnym orłom hamerykańskim 😀
Do Fusillecki
„a w poniedziałek wielkanocny deszczu bogactwa wszelkiego rodzaju!”
Bajuści! W końcu fto pedzioł, ze dysc w Lany Poniedziałek moze być ino wodny? Dzięki Fusillecko 😀
Do Alsecki
„Przecudna, bardzo logicznie wyjaśniająca nieścisłości ewangeliczne, opowieść!”
Ocywiście cało historia jest podparto mocnymi naukowymi dowodami. To znacy… fciołbyk, coby tak było, ale przecie podobno fcieć to móc 😀
Do Bobicka
„Choć przy Owczarku niewielki-m kundel”
Jo, Bobicku, to casem załuje, ze nie jestem kundlem. No bo kiebyk był – to byłbyk bardziej wsekstronny 😀
No to jesce roz Wesołyk Świąt syćkim! 😀
Staropolskim obyczajem dużo szynki życzę z jajem,
niech zające i barany pospełniają Wasze plany,
niech to będzie czas uroczy – życzę miłej Wielkanocy
Jaj przepięknie malowanych,
Świąt słonecznie roześmianych,
W poniedziałek dużo wody,
Zdrowia, szczęścia oraz zgody
Wesołych Świąt ))))
Wawrzku,
BARAN dzisiaj kończy swoje panowanie jako znak zodiaku 🙂
Wesołych i pogodnych świąt bywalcom Owczarkówki, Owczarkowi z Owczarkową, wszystkim we wsi i Felkowi znad młaki, Alleluja!
https://www.youtube.com/watch?v=YrLk4vdY28Q
O rany!
Teraz się dowiedziałam o sobie… 🙄
http://www.astrolabium.pl/astrologia/zodiak/znaki-zodiaku/251-baran
Alicjo – ucieszyło mnie, że jestem przyjaznym znakiem dla Ciebie ))) Co do dowiedzenia się o sobie, to wszystko jest w normie )) Astrologia to wiedza tajemna, więc mimo starań i tak wciąż się uczymy ) astrologowie też ))
Wielkanocne pozdrowienia od Mrusi 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_3808.JPG
Wszystko gotowe do świętowania? No to życzę radosnych, pogodnych Świąt! 😀
Alicjo – wychodzi na to, że ja nie jestem przyjaznym znakiem dla Ciebie. No, to teraz przynajmniej wiadomo, dlaczego tak często się hmm… nie zgadzamy. 😉
Also,
nie zgadzałyśmy się od zawsze, co nie przeszkadzało nam być przez dziesiątki lat w przyjaźni.
Myślę, że przyjaźnie „dobierają się” na zasadzie przeciwieństw charakterów, ale też na zasadzie pewnych upodobań.
Baran jest uparty i tak dalej… Jerzor jest przyjazny Twojemu znakowi 😉
Coś w tym jest – na Jerzora to chyba tylko raz się wydarłam (to, oczywiście, przenośnia, bo ja się nie wydzieram, tylko używam rzeczowych argumentów bardzo opanowanym głosem). 😉
Owcarku,z tym spasem to bylo tak: Swiety Piotr oprowadza po niebie kolejna dusze,objasniajac to mi owo,jak to „nasze”niebo funkcjonuje.W pewnym momencie odezwal sie dzwon,a to co pyta duszyczka?? A to ktos na ziemi wypowiedzial klamstwo.Ida dalej, i nagle zaczely bic wszystkie niebianskie dzwony.Sw.Piotrze a teraz to co…………….aaaaa teraz, to wlasnie zaczeli drukowac rosyjska „Prawde”!!! 😆
http://www.youtube.com/watch?v=BCX4jZVOyTE
Radosnych Świąt Wielkanocnych 🙂
Życzy mieciowa z drugiej strony mocno wiosennego, choć wyjątkowo burzowego Turbacza!
Mieciowa!
Nawzajemnie! Ja po śniadaniu Wielkanocnym przysiadłam się do archiwów i szukałam pewnego zdjęcia, ale po drodze zapomniałam, czego szukałam.
Dziecko podesłało mi zdjęcie z wczorajszych (Z) „dalekich wypraw” (tytuł piosenki) i zastanawiam się, czy to przypadkiem nie jest budka suflera 😉
Co prawda, budka suflera powinna być niezbyt wystająca i tuż przy scenie, ale być może okoliczności przyrody wymagaja solidnej, sporej budki 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Budka_Suflera.jpg
Zauważcie solidne ogrodzenie – dostać sie do takiej budki niełatwo. Nie wiem dokładnie, gdzie to jest, bo dostałam tylko zdjęcie i drobny opis, że to południowe rejony stanu Washington, wzdłuż Columbia River – to tereny bliskie Orcy 🙂
A propos, dziecko było w Seatle niedawno, całe zachwycone, jakie to piękne miasto. Na twitterze wypowiadał się w tej sprawie, wiem to od innych, bo ja twittera omijam jak, z przeproszeniem, diabeł świeconą wodę. Podobno jeśli tam mnie nie ma, to nie istnieję.
Niekze ta 😉
Za to my wczoraj bylismy w Rotterdamie,zeby odpoczac przed swietami 😉
Wpadlismy jak zwykle do tamtejszego muzeum.Zabladzilismy do duzej sali, w ktorej eksponowane byly dziela artystki,ktorej nazwiska nie spamietalam,za to jej wytwory wprawily nas w doskonaly humor.Jak tu sie nie smiac,gdy pod sufitem zawieszono drag a z niego zwisaly roznej grubosci liny,sznurki,do ktorych przyczepione byly stare klamoty.Czego tam nie bylo kanister,brudna szmata,puszki,deksle…………..itp.Dalej staly dwie galezie przymocowane do jakiejs cegly,ze zwisajacymi sznurkami,butelkami,i innym smieciem.W drugiej sali, na scianie zawieszono dwie ramy od roweru,a na przeciwko rozciete kombinezony motocyklistow,na podlodze zas dwa na pol przeciete motocykle. 😮
Patrzac na te wszystkie dziela,doszlismy do wniosku,ze nasza piwniczka pelna jest muzealnych eksponatow.Jeszcze tylko znalezc solidna galaz …………………………. 😆
Ana,
nie ma się co śmiać, taką sztukę dawno temu wymyślił Władysław Hasior, on jednak miał zamysł w tym bałaganie.
Pamiętam, trochę mgliście, bo to było jakieś 40 lat temu z dobrym plusem, jego „instalację”, czy jak to nazwać, bo obraz to nie był tak całkiem.
Wyobraź sobie obraz, przedstawiający człowieka od pasa w górę, rozdarta klata „pierwsiowa”, w niej…prawdziwe żelazko z „duszą”, takie bardzo starodawne 😯
Tytuł dzieła – „Dusza”.
Alicjo-Hasiora pamietam,nawet mamy w Koszlinie jego pomnik,ktory mnie sie bardzo podoba.Hasior przekazywal zawsze jakas mysl,idee……………..ale te z Rotterdamu wg mnie sa niczym innym,jak zwykla ukladanka pt.”co sie pod reke nawinie”!
A! To taki był ten śpas o Świętym Pietrze! Dzięki, Anecko 😀
I downo nie widziani Mietecka i Radwicek zajrzeli. Piknie! 😀
No to połowa Świąt za nomi, ale jesce drugo połowa ostała. No to dlo syćkik radosnej Drugiej Połowy Świąt! 😀
Ana,
to chyba nie Hasiora wina, tylko tych, którzy robią wystawę, wybierają prace takie czy inne. Czyli „co się nawinie”…
Szkoda, że Artysta nie ma nic już do powiedzenia, jeśli chodzi o układ wystawy, wybranie dzieł, które chciałby pokazać.
Nie zapomnę tej jego „Duszy”, to było w Muzeum Śląskim we Wrocławiu, szkolna wycieczka 🙂