Prezent dlo pona de Funesa
Na mój dusiu! Skoda ze wceśniej nie wiedziołek, ze niedowno – dokładnie 31 lipca – były setne urodziny pona Louisa de Funesa. Kiebyk wiedzioł – to niniejsy wpis przygotowołbyk tydzień temu, a nie dopiero teroz. No ale niekze ta. Z kilkudniowym opóźnienieniem śle pikne zycenia ku tej tej jednej z najhyrniejsyk postaci w historii kina. Niekze dalej piknie mu sie występuje w piknyk komediak, choć juz nie francuskik, ino niebiańskik – ku wesołości syćkik świętyk, syćkik janiołków i samego Pona Bócka. Skąd jo w ogóle wiem, ze pon de Funes jest w niebie? Ano mom na to naukowy dowód: kieby poseł do piekła, to w piekle od rozu wesoło by sie zrobiło, a tamok przecie wesoło być nie moze. Na tej samej zasadzie zreśtom do nieba musieli trafić ponowie Flip i Flap i bracia Marx. Bajuści – syćka komicy idom do nieba. Przynajmniej ci najzabawniejsi. Haj.
A o jakim prezencie dlo pona de Funesa zbocyłek jo w tytule wpisu? Juz godom. Otóz Interia wyryktowała ankiete, ka kozdy internauta mógł wybrać najpikniejsy jego zdaniem film o jedzeniu. W sumie oddano tamok ponad półtora tysiąca głosów. A w tym miejscu, ostomili, mozecie sprawdzić, ftóry film zwycięzył…
No i ftóry? Skrzydełko czy nóżka! Wiadomo z kim w roli głównej! Zreśtom „zwycięzył” – to mało pedziane. Nalezałoby racej pedzieć, ze wygroł w cuglak! Zdobył ponad dwa rozy więcej głosów niz klasyk Wielkie żarcie i prawie pięć rozy więcej niz barzo pikny film Czekolada (chociaz… ksiązka była duzo pikniejso). Kapecke skoda, ze poza podiumem nolozł sie sympatycny filmicek Julia i Julia z siumnom poniom Meryl Streep i śwarnom poniom Amy Adams. Ba z drugiej strony – przegrać z takom trójkom konkurentów to zoden wstyd.
Skoda tyz, ze wśród kandydatów nie nolozł sie ani jeden film polski. Ale faktycnie… poni dziesiąto muza potela nie nakłoniła zodnego polskiego filmowca do wyryktowania cegosi piknie poświęconego jedzeniu. No, kieby sie uprzeć – mozno by zbocyć Gangsterów i filantropów, ka momy pikny wątek chemika branego przez restauratorów za inspektora PIH-u. Ale właśnie w tym rzec, ze to był ino jeden z wątków, a nie cały film. Tak więc jeśli ftosi zno blizej pona Wajde abo inksego pona Gruze, to moze powinien im zbocyć, ze w dorobku polskiej kinematografii furt brakuje filmu spozywcego. Haj.
Ba wrócmy do Skrzydełka czy nóżki. Cy to dobrze, ze właśnie ta komedia wygrała interiowom ankiete? Cóz, w tej dziedzinie bieglejsy ode mnie bedzie Pon Pieter i jego Łasuchowo Kompania. Ba moim owcarkowym zdaniem – dobrze sie stało. I to z dwók powodów. O pierwsym – ze to pikny prezent dlo hyrnego francuskiego aktora – juz godołek. A jaki jest powód drugi? Ha! Bocycie, fto w tym filmie był głównym cornym charakterem i najwięksym wrogiem pona de Funesa? Pon Tricatel! Sietniok i łoter Tricatel. Producent sakramencko paskudnej zywności. Jakie plugastwa wychodziły z jego fabryki, mozecie se przybocyć, pozirając tutok. Choć jeśli jesteście tuz przed obiadem abo inksom kolacjom – lepiej nie pozirojcie…
Ohyda! Nie? Cy naprowde niekany robi sie jedzenie właśnie tak, jak pokazano w tym filmie? Krucafuks! Sądząc po smaku tego, co oferuje więksość fast-foodów – niestety obawiom sie, ze tak. Film zreśtom jest chyba nie ino niewinnom komediom, ba tyz swego rodzaju protestem przeciwko tym syćkim beskurcyjom, ftóre mało ze ryktujom do jedzenia straśne świństwa, to jesce zabierajom miejsce na rynku tym, co starajom zywić swyk klientów smacnie i zdrowo. Cy jest na te beskurcyje jakisi sposób? Teoretycnie jest – nic od nik nie kupować. Ale do tego potrzeba piknie uświadomionego społeceństwa. A cy ono jest uświadomione? Cóz… powiem wom, ze… chyba jesce nie jest beznadziejnie. Zwycięstwo Skrzydełka czy nóżki w interiowej ankiecie świadcy o tym, ze jesce nie jest. Bo skoro ten film wygroł, to znacy, ze wielu internautom spodobały sie ukryte w nim głębse treści. Mozliwe ze podświadomie – ale sie spodobały. W sumie więc wynik tej ankiety to zło wiadomość dlo wselkik ponów Tricatelów, natomiast dlo przeciwników śtucnego jedzenia – jo se myśle, ze całkiem pikno. Hau!
P.S.1. A barzo dobre jedzenie i barzo dobrego Smadnego trza wyryktować na te środe. Bo to dzień Basieckowyk urodzin. Zdrowie Basiecki 😀
P.S.2. Równie dobre jedzenie i Smadnego Mnicha trza na najblizsom niedziele wyryktować. Bo to z kolei bedzie dzień Wawrzeckowyk imienin i Plumbumeckowej rocnicy ślubu. Zdrowie Wawrzecka i Poństwa Plumbumeckowyk! 😀
P.S.3. I momy nowego gościa w Owcarkówce – Andrzejecka52. Powitać Andrzejecka52 barzo piknie! 😀
Komentarze
A propos jedzenia – ktoś zeżarł mój komentarz pod poprzednim wpisem, więc może tu wejdzie:
@Andrzej52:
Piszesz: Doszliśmy do pary, ktora pyta sie jakim szlakiem iść na Baranią, bo ich ajfon zgubił trasę.
Czego to ma dowodzić? Że gdy w samochodzie przebijesz oponę, zrezygnujesz z korzystania z tego środka transportu do końca życia?
Piszesz: Ja uznaje tylko papierową mapę, żadnych GPS-ów i innych oglupiających stworzen. a trase, pieszą czy samochodową przygotowuje dlugo przed wyjście/wyjazdem.
O tym, czy coś Cię ogłupia, czy nie decydujesz Ty i tylko Ty. Warto zastanowić się nad tym zdaniem! 😉
Mapy papierowe są miłe i szykowne, ale trudno jest mieć ze sobą ich komplet dla całego świata. I to aktualnych. A w telefonie… pstryk i już! I nie chodzi tu o to, że jestem fanatykiem technologii, ale też nie akceptuję postaw negujących udogodnienia, które dzięki różnym wynalazkom mamy do dyspozycji. Ludzie kiedyś bali się samochodów, a teraz nikt nie dojeżdża do pracy na ośle.
Dostrzegam nieco obłudy w stwierdzeniach o niekorzystaniu z ogłupiających technologii, bo jakoś ich autorzy korzystają z toalety w swoim mieszkaniu – nie wychodzą za stodołę za potrzebą… 😉
Dzień dobry!
Smyram Gospodarza za uchem, jak już obwącha i pozwoli.
U nas co prawda w domu raczej kocia niż psia atmosfera, ale wszystko co ma futro i ogon(żeby nie było, że baba w futrze) jest mile widziane.
Nie spotkałem się z tą ankietą, ale głosowałbym podobnie, właśnie ze względu na te głębsze treści.
@TesTeq
Najważniejsze chyba to mieć wybór- Małżonka ma smartfona, ja zwykły telefon i świetnie się uzupełniamy, czy to w drodze, czy w pracy.
Pan Ludwik de Funes jak najbardziej zasłużył na ten tytuł )) Kiedyś było takie powiedzenie „Ludwiku – do rondla” Myślę, ze to powiedzenie powstało na cześć pana de Funes, by nasi panowie też wzięli się za kucharzenie )))
Co do naszego uświadomienia w zakupach, nie mam dobrych przeczuć (( Około 70 procent mieszkańców wsi, w której mieszkam jeździ do najtańszych dyskontów i tak zaopatrują się w żywność. Poza tym zjadamy olbrzymie ilości mięs i wędlin, w których nie wiadomo ile jest mięsa, a zwierzęta tuczy się szybko, by miały w jak najkrótszym czasie największą ilość masy. Obecnie wszystko jest pełne chemii i należy mądrze wybierać produkty, by nam nie szkodziły.
Poza tym dzisiaj przeczytałem, że niestety, żyjemy krótko i na wszystkie europejskie kraje zajmujemy 28 miejsce na 40 (( choć to i tak są niepełne dane (( Pan Tricatel na razie górą ((((
TesTeq
6 sierpnia o godz. 7:29
Szanowny TesTeq.
Po co tyle agresji ?.
Odpowiem na Twój komentarz wieczorem.
Owczarku-tak z ciekawości?
Ile trwa moderacja komentarzy na Twoim podwórku, w środku tygodnia, w godzinach pracy?
Robisz to sam, czy jak u Łasuchowej Kompanii masz od tego ludzi?
@Andrzej52: Agresji? 😯
Jeśli mocne, trudne do podważenia argumenty są agresją, to może nie kontynuujmy, ponieważ ja argumentuję z pasją, starając się celnie wypunktować brak logiki w rozumowaniu rozmówcy. Torpeduję błędne koncepcje i poglądy, a nie ich nosicieli, których szanuję i lubię! 😎
W pełni akceptuję to, że ktoś może mieć wstręt do komórek, ale dorabianie do tej emocji jakiejś teorii lub ideologii budzi mój sprzeciw.
Owcarecku!
A toś słusznie przywołał pana de Funesa. Zacny to był aktor, zacny czas i klimat jego filmów.
A „Skrzydełko czy nóżka” to Francja w esencji, Francja na miseczce, Francja na paterze…
Ale pan de Funes zrobił jeszcze inny film o jedzeniu: „Kapuśniaczek”
Jedzenie i otoczenie już inne, nie awansujące do Akademii Francuskiej, ale nie mniej francuskie, nie mniej dobre i nie mniej na gwiazdki w przewodniku Michelena zasługujące.
Zresztą -„Kapuśniaczek” jest koniecznym fundamentem kulinaryjnym i kulturowym na którym wyrasta „Skrzydełko…”
Jak jedno dodamy do drugiego, to Francuzi są mistrzem świata.
Ale i w Polsce są dobre podstawy. Taki żurek w niczym nie ustępuje kapuśniaczkowi. Tylko z nadbudową kłopot: knajpa „Chłopskie żarło” nie jest „Gospodą pod królową Gęsią Nóżką”.
Owcarku-wg mnie najlepszym filmem o zarelku byla „Uczta Babette”,a potem dluuuugo,dluuuugo nic ………………….Z wymienionych filmow wyroznilabym obie Julie 😉
Jednakowoz pan de Funes zasluzyl na nasz toast za wielkie osiagniecia w dziedzinie Smiechu 😆
Dziwiłem się niektórym z Was, ze łoter poprzestawiał wpisy i je pozjadał (( Mnie się też coś takiego dzisiaj zdarzyło (( Próbowałem kilka razy – i nic (( Może Owczarek znajdzie ten wpis w czeluściach, znanych tylko temu co je zjada (((
Jak dobrze ogląda się komedie z Luis de Finesem! A nie był to jedyny doskonały komik francuski! 😀
Zdrowie Basi po raz pierwszy! Niech nam żyje lat sto! 😀
Basia
100 lat w zdrowiu. Zdrówko najważniejsze.
Owcarku
Publiczne podawanie daty urodzin Basi, jest łamaniem ustawy o ochronie danych osobowych, ale myślę, że Basia Ci wybaczy.
TesTeq
6 sierpnia o godz. 14:30
„O tym, czy coś Cię ogłupia, czy nie decydujesz Ty i tylko Ty….
….Mapy papierowe są miłe i szykowne, ale trudno jest mieć ze sobą ich komplet dla całego świata. I to aktualnych. A w telefonie… pstryk i już!”
1. Masz racje, że to zależy ode mnie. Ale niestety większość użytkowników ajfonów zdaje sie calkowicie na łaskę maszyny, podchodząc do tego bezmyślnie. potem wjeżdżają do rzeki.
2. No chyba że jedziesz dookola świata, na wyprawe wystarczy ci mapa okolicy dokąd sie wybierasz. tez korzystam z map internetowych, ale wybrany fragment drukuje w odpowiedniej skali i zabieram.
A w telefonie pstryk.. telefon upadł na ziemie i po mapie. I co dalej. Jak mapa papierowa upadnie, to ja otrzepie z brudu i sluży mi nadal.
Teraz przykład bezmyślnego korzystania z GPS-ów.
Berliner Ring A10, okolice Dreieck Havelland kierunek na południe. Na parkingu podjeżdża do mnie osobówka na numerach szczecińskich. Facet pyta sie czy dobrze jedzie na Schönefeld (lotnisko w Berlinie). W pierwszym momencie zglupialem, ale szybko dodal, że kazano mu jechać w kierunku Lipska, wiec do GPS-a wklepał Leipzig (A9). Popatrz na mape ile nadlożył, podpowiem 100km. A wystarczyło spojrzeć na mapę.
Basiu – Wszystkiego co najlepsze ze zdrówkiem na czele )))
Próbuję jeszcze raz to, co zostało „zjedzone” – oby łoter dostał niestrawności )
Pan Ludwik de Funes jak najbardziej zasłużył na ten tytuł )) Kiedyś było takie powiedzenie „Ludwiku – do rondla” Myślę, ze to powiedzenie powstało na cześć pana de Funes, by nasi panowie też wzięli się za kucharzenie )))
Co do naszego uświadomienia w zakupach, nie mam dobrych przeczuć (( Około 70 procent mieszkańców wsi, w której mieszkam jeździ do najtańszych dyskontów i tak zaopatrują się w żywność. Poza tym zjadamy olbrzymie ilości mięs i wędlin, w których nie wiadomo ile jest mięsa, a zwierzęta tuczy się szybko, by miały w jak najkrótszym czasie największą ilość masy. Obecnie wszystko jest pełne chemii i należy mądrze wybierać produkty, by nam nie szkodziły.
Poza tym dzisiaj przeczytałem, że niestety, żyjemy krótko i na wszystkie europejskie kraje zajmujemy 28 miejsce na 40 (( choć to i tak są niepełne dane (( Pan Tricatel na razie górą ((((
Zawsze byłam głodna, nawet po kolacji, kiedy oglądałam serial „Przepis na życie”! A uchachałam sie do imentu, chociaż nie powiem, smacznie, na filmie z Jeanem Reno w jednej z głównych ról, pt: „Faceci od kuchni”! Ponoć już wchodzi na nasze ekrany film z Helen Mirren, którą uwielbiam, o połączeniu kuchni francuskiej z indyjską! Ło matko pojedyncza, zaraz chyba pobiegnę do mojej kuchni, by cos przekąsić!
A Basi najlepszego wszystkiego życzę, bo Basie to fajne dziewczyny są!
Andrzej52,
urodziny i imieniny sami z własnej woli tu wpisaliśmy, chwilowo coś tam się pochrzaniło, ale jak technik od tych rzeczy wróci z fabryki, to poproszę go, żeby naprawił.
W sprawach mapowych jestem nadal za bardzo sympatycznym atlasem samochodowym, żadna baba do mnie nie przemawia, nie przerywa muzyki albo rozmowy, no i przede wszystkim nie wyprowadza mnie na manowce. A tak bywa!
Najlepszego Basi 🙂
06.08 – urodziny Basi
10.08 – rocznica slubu plumbumecki i imieniny Wawrzka
29.08 – urodziny Anecki Schroniskowej
01.09 – DZIEN BUDY
Basi-szystkiego najlepszego!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Alicja
6 sierpnia o godz. 21:27
To był z mojej strony żart.
chociaż w tym kraju można sie wszystkiego spodziewać, np. w klatce schodowej w bloku nie może być spisu mieszkańców, a mój numer telefonu znaja wszyscy akwizytorzy, chociaż nikomu go nie podawalem. Taka to jest ochrona danych osobowych.
Witojcie! No to zdrowie Basiecki po roz pierwsy! 😀
Do TesTeqecka
„A propos jedzenia – ktoś zeżarł mój komentarz pod poprzednim wpisem”
Widocnie nie był z fabryki pona Tricatel. Bo kieby był – nifto tutok nie fciołby go jeść 😀
Do Krzychecka
„U nas co prawda w domu raczej kocia niż psia atmosfera”
To w mojej chałupie – nie ino psio, ale kocio tyz. A poza tym: owieckowo, krowio i kurzo.
Co do moderacji komentorzy – robie jom ino jo, najcynściej wiecorem abo w nocy. I niestety nie codziennie. Takie zycie. Ale skoro juz roz, Krzychecku, Twój komentorz zostoł przepuscony, to następne powinny juz przechodzić bez moderacji 😀
Do Wawrzecka
„Kiedyś było takie powiedzenie ‚Ludwiku – do rondla’ Myślę, ze to powiedzenie powstało na cześć pana de Funes”
Tyz tak mi sie widzi. Słowo „rondel” mogło być zreśtom nawiązaniem do kstałtu copek francuskik zandarmów. A jak wiadomo – pon de Funes był nie ino mistrzem kuchni, ale tyz znakomitym zandarmem. I to z samiućkiego Saint Tropez!
„Może Owczarek znajdzie ten wpis w czeluściach, znanych tylko temu co je zjada”
Ano… wyrwołek, Wawrzecku, Twój komentorz z gardła tym sakramenckim celuściom 😀
Do Andrzejecka52
„np. w klatce schodowej w bloku nie może być spisu mieszkańców, a mój numer telefonu znaja wszyscy akwizytorzy, chociaż nikomu go nie podawalem. Taka to jest ochrona danych osobowych.”
Moze, Andrzejecku, sposobem na takik byłaby metoda pona Richarda? A skoro akwizytorów jest wielu, to moze nawet jesce więcej byś na tym zarobił? 😀
Do Tanakecka
„Ale pan de Funes zrobił jeszcze inny film o jedzeniu: ‚Kapuśniaczek'”
Bajuści! Tyz pikny! I w dodatku dający pewne wskazówki po temu, w jak barzo prosty (fizjologicny) sposób mozno nawiązać pikny kontakt z pozaziemskimi cywilizacjami.
A jesce był film z ponem de Funesem „Sławna restauracja”. Tak więc był to chyba najbardziej gastronomicny komik w historii światowego kina 😀
Do Anecki
„Owcarku-wg mnie najlepszym filmem o zarelku byla ‚Uczta Babette’,a potem dluuuugo,dluuuugo nic”
Jo z kolei znom pare osób zawiedzionyk tym filmem, ale poni Owcarkowej – barzo sie on podoboł. A jo sam – potela go nie widziołek. Ba mom nadzieje, ze prędzej cy później udo mi sie ten brak piknie nadrobić 😀
Do Hortensjecki
„Jak dobrze ogląda się komedie z Luis de Finesem! A nie był to jedyny doskonały komik francuski!”
Bajuści! Był pon Fernandel i pon Pierre Richard. A i pon Belmondo – choć teoretycnie nie komik – tyz całkiem dobrze w komediak wypadoł. I pon Jean Reno. I pon Christian Clavier. I pon Gerard Depardieu… A! Zabocyłek, ze pon Depardieu teroz juz nie jest Francuzem 😀
Do Fusillecki
„Zawsze byłam głodna, nawet po kolacji, kiedy oglądałam serial ‚Przepis na życie’!”
Aaa! No faktycnie! Polskiego pełnometrazowego filmu jedzeniowego (chyba) nimo, ale jest serial. „Facetów od kuchni” nie widziołek, ba mom go na płytce wykradzionej z Felkowego sklepu. Cyli rozumiem, ze worce obejrzeć? 😀
Do Alecki
„W sprawach mapowych jestem nadal za bardzo sympatycznym atlasem samochodowym”
A jo… za swoim nosem. No ale ludzie nie majom psiego węchu, więc rozumiem, ze potrzebujom jakisik dodaktowyk pomocy.
Jak by co, Alecko, to jo mom osobno zachowany budowy kalendorz. Chyba aktualny. Więc jak by trza go było podesłać – nimo problemu 😀
Owcarku
Znakomita metode zastosowal Pan Richard. tylko chyba bylo to mozliwe w Anglii, u nas posądzili by cię o próbe wyludzenia.
PS. Zrobiłes Owcarku znakomity blog, ze świetna atmosfera, bez polityki. Tak trzymaj.
Politykę.pl czytam jakies 6 lat, ale zajrzałem tu dopiero, kiedy napisałes o świstakach, akurat codziennie z nimi „obcowałem”. A bylo ich kilka razy wiecej niz turystów.
@Andrzej52: Cieszę się, że mimo mojego awanturniczego stylu dyskusja toczy się nadal. Postaram się nie nadużywać Twojej cierpliwości ponad miarę! 🙂
1. Masz racje, że to zależy ode mnie. Ale niestety większość użytkowników ajfonów zdaje sie calkowicie na łaskę maszyny, podchodząc do tego bezmyślnie. potem wjeżdżają do rzeki.
Zgadzam się. Nie ajfon zatem winny, ale ludzka bezmyślność. Czy zatem ludzie tak zmyślni, jak Ty i Alicja powinni odrzucać dobrodziejstwa ajfona tylko dlatego, że inni są bezmyślni?
2. No chyba że jedziesz dookola świata, na wyprawe wystarczy ci mapa okolicy dokąd sie wybierasz. tez korzystam z map internetowych, ale wybrany fragment drukuje w odpowiedniej skali i zabieram.
A w telefonie pstryk.. telefon upadł na ziemie i po mapie. I co dalej. Jak mapa papierowa upadnie, to ja otrzepie z brudu i sluży mi nadal.
Ćśśś… Tylko nie mów nikomu (szczególnie ekologom)! Ja też nierzadko drukuję! Właśnie na wypadek upadku ajfona i nawigacji w samochodzie.
Teraz przykład bezmyślnego korzystania z GPS-ów.
Mój dentysta kiedyś spóźnił się o godzinę (za co bardzo przepraszał), bo w nawigacji wybrał nie ten Tomaszów i bezmyślnie podążając za wskazówkami wylądował w jakieś zapadłej wsi zamiast w Tomaszowie Mazowieckim. Dobrze, że Pani Demarczyk nie posługiwała się takim sprzętem! 😀
A co do ochrony danych osobowych, to Owczarek sprytnie to wymyślił: trzyma spis na serwerze poza granicami kraju i zatrudnia niejakiego Jerzora jako administratora, więc GIODO może mu skoczyć po bezowocnym przeszukaniu budy!
Alicja pisze: W sprawach mapowych jestem nadal za bardzo sympatycznym atlasem samochodowym, żadna baba do mnie nie przemawia, nie przerywa muzyki albo rozmowy, no i przede wszystkim nie wyprowadza mnie na manowce.
Mam w samochodzie 2 atlasy, ale w żaden sposób nie potrafiłyby mi tak pomóc, jak ostatnio nawigacja. Stałem w długaśnym korku przed Kałuszynem i zadałem nawigacji pytanie:
– A co by było, gdybyśmy skręcili tu w lewo?
– Byłoby dobrze, poprowadzę cię – odrzekła nawigacja aksamitnym głosem.
I w ten sposób wyprzedziłem całą resztę o dobre pół godziny jadąc wygodnymi, lokalnymi drogami, których jeszcze nie zaznaczono w żadnym atlasie.
TesTequ,
jeżeli jesteś kierowcą w nieznanych terenach bez pilota, to Cię rozumiem. U nas pilotem jestem ja i nigdy nie wpuszczam kierowcy w maliny 😉
No….czasami, jak mi się przypomni Bolesław Leśmian… 😉
Dostaliśmy w używanie GPS, a w wielu przypadkach korzystamy z niego w sposób nieodpowiedni, zawierzając mu jak przysłowiowemu Zawiszy ( a potem – same kłopoty (( Generalnie wybieramy pierwszą miejscowość z listy, choć takich miejscowości jest kilka, no i jedziemy w zupełnie w innym kierunku. Może tak powinno być, byśmy mogli poznać i zwiedzić nową część kraju ))))
To tak, jak w kuchni, jeżeli nie użyjemy właściwych materiałów wyjdzie zakalec lub przypalimy lub wyjdzie zupełnie nowa potrawa (( i nie ma się co dziwić, wstawiając do piekarnika czy na kuchenkę, zajmujemy się czymś innym, a potem płacz i zgrzytanie zębów, bo potrawa „nie wyszła” ((
Jeżeli mogę, korzystam z map, nawet w miastach, choć denerwują mnie czasami znaki drogowe wskazujące nie najbliższą większą miejscowość, tylko miejscowość zupełnie nieznaną i przypadkową, choć znajduje się na trasie ((
Wawrzek pisze: denerwują mnie czasami znaki drogowe wskazujące nie najbliższą większą miejscowość, tylko miejscowość zupełnie nieznaną i przypadkową, choć znajduje się na trasie ((
Moim zdaniem wszystkie znaki powinny wskazywać drogę do Rzymu. Wtedy nikt nie mógłby zarzucić drogowcom pomyłki! 😀
Najwazniejsze to nie zwariowac na punkcie calej tej elektroniki.Od dwoch tygodni jestem posiadaczka ajfona,dziecie mi go podarowalo,i czasami sobie chwale.Zdjecia robi toto dziecinnie latwo,samo koryguje itp cuda.Jest tez internet,wiec od czasu do czasu pozieram,….wiecej grzechow nie popelniam 😆
Jak mam ochote byc tylko sam na sam ze soba,to ustrojstwa nie biore.Nie lubie,gdy mnie niepotrzebnie niepokoja.
Niestety ludziska wydaja sie byc od niego uzaleznieni,a to juz jest mniej pikne 🙁
Hej.
I tylko torcik z Manii wielkości raczej nikomu na zdrowie nie wyszedł :(.
TasTeq – jesteś GENIALNY ))) Faktycznie, na każdym skrzyżowaniu należy postawić znak, że ta, konkretna droga prowadzi do Rzymu ! I żeby było jasno – podać też kilometraż ))) Może wreszcie zaczniemy myśleć ))) Propozycja super )))
owcarek podhalański
6 sierpnia o godz. 23:43
Tak jest – „Wielka restauracja” !
Ale i w filmie „Żandarm w Nowym Yorku” pan de Funes musiał obiec całe miasto, żeby znaleźć porządny antrykot. A kiedy w hotelu cała ekipa żandarmów przyrządzała potrawę z wielką starannością i z wielką uciechą, jeden z nich, leżąc w szpitalu mógł się nawąchać zapachu jadła przez telefon, przez co od razu stan zdrowia mu się poprawił.
Z kolei w filmie „Wielkie wakacje” – wielki finał ma miejsce w destylarni szkockiej whisky, kiedy pan de Funes i niedoszły teść jego syna pływają na beczkach w jeziorze alkoholu.
No i w „Wielkiej włóczędze” też jest pyszna scena kuchenna.
Słowem – cokolwiek się dzieje, zawsze z kulinarnym tłem.
Wawrzek, TesTeq
„choć denerwują mnie czasami znaki drogowe …”
Albo bardzo często za każdym razem inna miejscowośc na tej drodze.
Najbardziej odpowiadaja mi oznaczenia niemieckie.
Podawane jest bardzo dalekie miasto , bliższe miasto, oraz następny zjazd. A co najlepsze, to na zjazdach z autostrady są male niebieskie tabliczki z napisem np. U 23 Berlin, jest to oznaczenie objazdu na wypadek korka. tabliczki te powtarzaja sie na calej dlugości objazdu. nie trzeba mapy , że by z tego udogodnienia skorzystać.
A w miastach/miasteczkach niebieskie znaki prowadza nas do autostrady.
Kiedy u nas takie rzeczy będą możliwe ?
kupiłem dzisiaj wio-auto, zobacze jak sprawdza sie na bramkach A4.
Do Andrzejecka52
„Zrobiłes Owcarku znakomity blog, ze świetna atmosfera, bez polityki.”
Dziękuje piknie! Choć pocątkowo polityki było na tym blogu więcej, naprzemiennie z tematykom górskom, góralskom i róznom inksom. Ale z casem… wyryktowała sie ogólno zgoda na to, ze po pierwse nimo sensu powielać tematyki z inksyk blogów, a po drugie – od polityki fce sie casem zwycajnie odpocąć. Sporadycnie nadal zdarzajom sie tutok politycne akcenty. Ale sporadycnie.
„Kiedy u nas takie rzeczy będą możliwe ?”
Trudno rzec, ale… przecie w średniowiecu wiele polskik miejscowości zostało osadzonyk na prawie miemieckim. No to jo se myśle, ze przynajmniej te miejscowości powinny mieć takie oznakowania, jakie Miemcy majom 😀
Do TesTeqecka
„Mój dentysta kiedyś spóźnił się o godzinę (za co bardzo przepraszał), bo w nawigacji wybrał nie ten Tomaszów i bezmyślnie podążając za wskazówkami wylądował w jakieś zapadłej wsi zamiast w Tomaszowie Mazowieckim.”
To i tak, TesTeqecku, nie miołeś chyba najgorzej. Wyobroź se, jak długo musiołby cekać pacjent, ftórego dentysta wybrołby w swej nawigacji Krynice Morskom zamiast górskiej. Abo na odwyrtke.
„A co do ochrony danych osobowych, to Owczarek sprytnie to wymyślił: trzyma spis na serwerze poza granicami kraju i zatrudnia niejakiego Jerzora jako administratora, więc GIODO może mu skoczyć po bezowocnym przeszukaniu budy!”
Oddojmy Alecce sprawiedliwość, bo to była jej inicjatywa. Ale… faktycnie! Uchroniła mnie ona tym samym przed konsekwencjami ze strony jeśli nie GIODO, to przynajmniej Generalnego Inspektora Ochrony Danych Urodzinowych i Imieninowych 😀
Do Alecki
„U nas pilotem jestem ja i nigdy nie wpuszczam kierowcy w maliny”
Jeśli, Alecko, wpuściłabyś w owe maliny dosłownie, a nie w przenośni, to jo se myśle, ze kierowca byłby całkiem zadowolony 😀
Do Wawrzecka
„denerwują mnie czasami znaki drogowe wskazujące nie najbliższą większą miejscowość”
Mnie z kolei denerwujom znaki drogowe zezwalające na zbyt duzom prędkość. No bo auto jadące z prędkościom 100 km/h jest duzo trudniej obscekiwać niz auto jadące 30 km/h 😀
Do Anecki
„Niestety ludziska wydaja sie byc od niego uzaleznieni,a to juz jest mniej pikne”
Co prowda to prowda. Mozliwe ze niedługo bedzie trza ryktować spotkania anonimowyk ajfoholików 😀
Do PikuMychecka
„I tylko torcik z Manii wielkości raczej nikomu na zdrowie nie wyszedł”
Ano nie wyseł. Chociaz… na koniec pon de Funes – chociaz jego sytuacja była racej nie do pozadroscenia – sprawioł wrazenie, ze jest w całkiem dobrym humorze 😀
Do Tanakecka
„Ale i w filmie ‚Żandarm w Nowym Yorku’ pan de Funes musiał obiec całe miasto, żeby znaleźć porządny antrykot.”
Inksom ciekawom spozywcom rzecom w tym filmie były lody. W tymze Nowym Jorku jakiego koloru lody jedli zandarmi – takiego nabierały ik kufy. Chętnie choć roz byk spróbowoł takik lodów. Ocywiście nie śmietankowyk, bo wte – w moim wypdaku – efekt nie byłby widocny 😀
Owczarku, Hortensjo, Andrzeju52, Wawrzku, Fusillo, Alicjo, Ano — dzięki Wam za życzenia!!!
😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀
Wieczór wigilii Urodzin spędziłam bardzo mile, m..in. na Najgłówniejszym – śpiewając z zespołem reprezentacyjnym WP piosenki „Pierwszokadrowe” (dzielę Dzień z „ich” wymarszem z Oleandrów 😎 )
Szóstego uciekliśmy przed deszczami na Jurę —
— słońce, obłoczki, zamki, skałki, ruiny, Złoty Potok, Krasińscy, wędrówka nieduża, ot, może piętnaście km, pstrąg złoto-tęczowy z jeziornym widokiem, inne łakocie cały dzień… przemiłe Towarzystwo, stale dzwoniący telefon… – sielanka! 😀
Wczoraj znów powróciłam w okolice Olkusza (a, Tour de Pologne tam też był, przedwczoraj! 😀 ) – odwiedziłam Siostrę tuptającą z 34. Krakowską Pielgrzymką Pieszą, posiliłam dziewczyny kawą, czekoladą, itd. (termos z lodem nie miał brania, bo, mimo, iż niewiele to km na zachód od krk, tu była trzydziestostopniowa duchota a tam przeddeszczowy, pochmurny chłód), w gościnnej Sułoszowej wysłuchałam z nimi konferencji bpa Rysia (chadza od zawsze z Szóstą grupą, Św. Jana z Kęt – nb. z „mojej” chórowej Kolegiaty – z którą wędruje też O.), oraz przeszłam się z nimi te kilka km wieczornych, prawie do mca noclegów: chyba z 300 miejsc w szkole (grupa liczy ponad 400 osób; „moim” trafiły się nie tylko piernaty, ale i wystawny obiad u rodziny, w ogóle gościnność i życzliwość Sułoszowej ma tradycję!)
Teraz zgrać zdjęcia, powysyłać listy dziękczynne, do pracy się przejść, last but not least… I poobczajać prezenciki — aż dwa nowe gadżety elektroniczne do naumienia się! 😎 😎
(Inna sprawa, że możliwości zeszłorocznego gadżecika jeszcze nie wszystkie obczajone… – daleko nie wszystkie! 🙄 )
Jeszcze raz dziękuję, pozdrawiam! 😀
ps, zabawne odczucie, jechać zmierzchowo i w sporym deszczu wśród tych wszystkich maczug herkulesa i innych skałek – Ojcowski PN znałam dotąd – pieszo, rowerowo, samochodowo – wyłącznie z super-dobrej pogody (albo z nastrojowych poranków…)
wczoraj Kaplica na Wodzie otwarta, pięknie wewnątrz oświetlona – trzeba przyznać, że Pielgrzymka krakowska ma cudną trasę!
Mama moja pisała, że w okolicach Św. Krzyża, w krainie scyzoryków, też gościli pielgrzymkę-śniadaniem na plebanii.
Gdy wspomniała, ze impreza była składkowa, zrozumiałem, że parafianie zbierali datki. Dopiero gdy podała śniadaniowe menu, m.in. pizza i żurek, zrozumiałem, że składkowa to znaczy, kto co przyniósł, to pielgrzymi jedli.
I pizza, i żurek miały pono wzięcie 🙂
Andrzeju – wielokrotnie jeździłem po i przez Niemcy i zawsze stwierdzałem, że Niemcy ustawiają na trasach takie oznaczenia, ze i niewidomy by trafił bez problemu do właściwego celu ))
Niemądry Niemiec i przed szkodą, i po szkodzie. Gdyby w 1945 roku nie mieli takich dobrych oznaczeń, Armia Czerwona nie doszłaby do Berlina! 😀
Wawrzek i Testeq
gdyby ujek Adolf nie wybudowal autostrady do Gliwic (no prawie), to do dzisiaj by jej nie było.
Może ktoś z Was był w holandii. Ja mam przyjemność tam jeździć przynajmniej raz w miesiącu od 10 lat. na początku, aż poznalem ten kra, zmorą byly drogowskazy umieszczone na wysokości pierwszego piętra (na drogach lokalnych), oraz zupelny brak jakichkolwiek znaków w centrach miasteczek. Nawet nie ma za bardzo rozdzialu jezdni od chodnika. wszedzie obowiazuje regula prawej ręki, do tego wszechobecni kolejarze, ups. kolarze. I nie ma wypadków.
Doszliby, doszli- mech porastał pancerze od północy 😉
A http://pl.wikipedia.org/wiki/Berlinka_%28autostrada%29 już nie zbudował. Niesamowite jest, że do dziś na zdjęciach satelitarnych Google widać ślad tej niewybudowanej szosy wiodący przez Pojezierze Drawskie…
Bry!
Chwilowo nie dziala strona Budy, bo Jerzor rozebral moj stacjonarny komputer, uzywam laptopka. I znakow diakrytycznych tu nie mam zainstalowanych 🙄
Przyjemnego weekendu!
Panie i Panowie
My tu o nizinnych drogach wybudowanych współcześnie. A to znacie :
http://de.wikipedia.org/wiki/Stilfser_Joch
Wybudowana w latach 1820-26 przez Austriaków, łączy Tyrol Południowy z Lombardią, podjazd prawie 1500m, 48 zakretów, takich prawdziwych. Moja Ślubna, chociaż obyta z wysokością i ekspozycją w górach, piszczała i nie patrzyla na bok jak podjeżdżaliśmy. Jedna z nielicznych bezpłatnych dróg wysokogórskich. Tylko nie wybierajcie sie w sobote, w tym dniu są tłumy kolejarzy , ups. kolarzy.
Przeczytałem o tej drodze w języku, który rozumiem http://pl.wikipedia.org/wiki/Przełęcz_Stelvio i znowu wyszło brakoróbstwo! Napisano:
Na podjazd od strony północnej prowadzi droga o długości 24,3 kilometra przy średnim nachyleniu 7,4 procent, zawierająca 48 ponumerowanych zakrętów. Daje to rzadko spotykane na innych alpejskich drogach przewyższenie trasy wynoszące ponad 1800 metrów. Podjazd od strony południowo-wschodniej liczy 21,5 kilometra przy średnim nachyleniu 7,1 procent (różnica wysokości to 1533 metry).
Znowu krzywo! Z jednej strony 1800 metrów, z drugiej 1533 metry. Ktoś zwędził kilkaset metrów! 😀
Za to panu Yvesowi Montandowi do śmiechu bynajmniej nie było… jemu jednemu, biedaczkowi…
Może są to dwie drogi jedna podjazd, druga zjazd ??
Prawdopodobnie jest to wąska droga, wiec na dwa samochody jest za mało miejsca ??? Spekuluję ((((
@ Andrzej52- widac co kraj, to obyczaj.Oznakowania tutejszych drog niejednego doprowadzily do szalu.Najwazniejsze,zeby wybrac glowny kierunek podrozy,wtedy juz sie trafi pod wlasciwy adres.Tutaj nie wymienia sie czesto mniejszych miejscowosci.
A ze nie ma wypadkow-to efekt dobrej edukacji.Trzeba sobie spoleczenstwo wychowac.Ale to juz temat rzeka!!! 😉
Nie narzekam na oznakowania drog w Ameryce Polnocnej – jedzie sie jak po sznurku, juz duzo wczesniej wielkie tablice nad autostradami informuja, niedy bedzie zjazd na droge taka czy inna, zeby na czas zmienic pasmo.
Drogi podrzedne sa takze oznaczone dobrze i „na czas”, nie ma nic gorszego niz w ostatniej chwili znak, ze trzeba skrecac, a my musimy ostro wyhamowywac, nawet jaj jedziemy z dozwolona predkoscia (a tego sie trzymamy, bo kary sa duze, lacznie z rekwiracja pojazdu!).
W Krainie Wiatrakow dawno nie bylismy, ale sporo kiedys sie najezdzilismy, bo zwyykle ladowalismy w Amsterdamie i stamtad do Niemiec. Jazda z Schiphol byla prosta, wyskakiwalo sie na autostrade i prosto na wschod. Pare razy wybralismy sie samochodem do Amsterdamu, do centrum, tez nie mielismy problemow, ale ja jestem zaprawiony w bojach pilot. Niemniej jednak GPS w samochodzie sie przydaje – raz nam sie przydal, bo byl w wypozyczonym w Berlinie samochodzie i swietnie nas z Berlina wyprowadzil na Szczecin – a wczesniej troche sobie po Berlinie pojezdzilismy wycieczkowo, zeby rzucic okiem na to i owo. Nie musialam gapic sie w mape – GPS dzialalo z niemiecka precyzja 😉
*kiedy, nie „niedy” 🙄
Nie ma gorszego oznakowania dróg jak u nas. Jadąc z mojej wsi do Katowic, dzięki genialnemu oznakowaniu, zamiast na Śląsk skręciłam do Krakowa. 😀 Ale na szczęście w tej chwili nie ma obawy abym znowu się tak pomyliła, bo pozbyłam się już auta i mam święty spokój, co polecam innym narzekającym. 😉 😀
Owczareczku,
Te pijane litery znowu nie dają się odczytać 😥 👿
Ana
8 sierpnia o godz. 19:47
Ja mam klienta w prowincji Gelderland, dalej na zachód sie nie zapuszczam. A do drogowskazów na pierwszym piętrze bardzo szybko sie przyzwyczaiłem. Raz byłem w Amsterdamie, nie było problemów z dojazdem, a po mieście chodziłem pieszo.
TesTeq
8 sierpnia o godz. 19:18
Wytłumaczenie jest proste. Od wschodu, od Tyrolu Południowego, wyjeżdżamy z niższego poziomu, od zachodu w Limbardii jest wyżej, droga nie jest aż tak wąska, dwa samochody sie mina, jest ograniczenie dlugości pojazdu do 12m ze wzgledu na zakręty, które sa tak ciasne, że ja prawie zawsze musialem sie zatrzymac, wrzucić jedynkę i zaczynać oraz kończyć zakręt na przeciwnym pasie. Pani Ślubna miala za zadanie obserwować, czy ktoś z przeciwka nie nadjeżdża.
Na przełeczy po wloskiej stronie jest letni ośrodek narciarski Thöni 3000, od nazwiska alpejczyka Gustavo Thöni który urodzil sie i mieszka w ostatniej wiosce po stronie tyrolskiej, w Trafoi, 60 mieszkańców. A od pólnocnej strony jest Góra Trzech Języków, jako że spotykaja sie tam 3 kraje, Tyrol Południowy, Lombardia i Graubünden (CH). Nawet jest kamień graniczny z tymi językami.
Troche na północ na grani jest źródelko z którego wody spływają do dwóch mórz, Morza Czarnego oraz Adriatyku.
A caly obszar to teren chyba najwiiększego w Europie parku narodowego, Stilfserjoch oraz królestwo Ortlera (3905m) najwyższego szczytu Tyrolu.
Jak mi sie uda, i Owcarek pozwoli, to jutro wrzuce kilka fotek.
hortensja
A mnie se trafiły cyferki. Też troche pijane.
Mnie sie wydaje, ze w Polsce problem oznaczen drogowych zaczyna sie w duzych miastach, bo na ogol nie potrzeba mapy, jadac z, powiedzmy Wroclawia na Poznan czy na Krakow lub Warszawe, droga jest jedna, tu czy tam. Ale w miescie to juz problem, rozwiazaniem bylyby obwodnice, a nie kazde duze miasto ma obwodnice.
Poza tym, jak wspomnialam wczesniej, niemieckie GPS dziala precyzyjnie – na niektorych (w roznych krajach) nie mozna bylo polegac i ja zwykle polegalam na mapie.
Polskiemu GPS nie dowierzam, ciagle zerkam na mape.
TesTeq
Przeczytałem polska wersje Wiki o drodze. kupa bzdur.
Nie ma miejscowości Stelvio, jest przełęcz Stelvio/Stilfserjoch, droga z Tyrolu nie wspina sie od północy, a od wschodu, odnogą doliny Vinschgau.
Do Basiecki
„Szóstego uciekliśmy przed deszczami na Jurę –
– słońce, obłoczki, zamki, skałki, ruiny, Złoty Potok, Krasińscy”
… Ryczów (jeśli nazwy nie pokrynciłek, a nie bede seł na łatwizne i do Gugli poziroł), Ogrodzieniec, Bobolice, Mirów… juhuuuu!!!
„Wczoraj znów powróciłam w okolice Olkusza”
No i jak w jego okolicak cuje sie mojo ostomiło Pustynia Błędowsko? Bo juz przed rokami zol mi było bidocki, ze dogorywo. Moze jakiegosi piasku z Felkowyk zakładów przydałoby sie tamok podrzucić? 😀
Do Krzychecka
„Mama moja pisała, że w okolicach Św. Krzyża, w krainie scyzoryków, też gościli pielgrzymkę-śniadaniem na plebanii.”
O! A przecie właśnie w okolicak Św. Krzyża jest ten hyrny Kamienny Pielgrzym. No to moze powinien zabroć sie w droge wroz z inksymi pielgrzymami? Bo pielgrzymowanie indywidualne – jakosi straśnie powoli mu idzie 😀
Do Wawrzecka
„Andrzeju – wielokrotnie jeździłem po i przez Niemcy i zawsze stwierdzałem, że Niemcy ustawiają na trasach takie oznaczenia, ze i niewidomy by trafił bez problemu do właściwego celu”
Domagom sie, coby Miemcy ryktowali tyz znaki zapachowe – coby psy po zapachu mogły rozpoznawać, co one oznacajom.
„Może są to dwie drogi jedna podjazd, druga zjazd ??”
Mozliwe tyz, ze na tej drodze panujom rózne temperatury. I tamok, ka jest chłodniej, droga sie skurcyła 😀
Do TesTeqecka
„Niemądry Niemiec i przed szkodą, i po szkodzie. Gdyby w 1945 roku nie mieli takich dobrych oznaczeń, Armia Czerwona nie doszłaby do Berlina!”
Mało tego! Oni juz przed wojnom zacęli budować u siebie pierwse autostrady! Dzięki cemu ta Armia Cyrwono mogła dojechać do Berlina duzo sybciej 😀
Do Andrzejecka52
„Wybudowana w latach 1820-26 przez Austriaków”
A to w takim rozie droge przez Przełęc Knurowskom, niedaleko mojego Turbacza, to Austriacy musieli wyryktować (bo ta droga to tyz austriacko robota) juz ot tak w ramak odpocynku.
„Jak mi sie uda, i Owcarek pozwoli, to jutro wrzuce kilka fotek.”
Coby mioł nie pozwolić! Nimo najmniejsego problemu! 😀
Do Alecki
„Chwilowo nie dziala strona Budy, bo Jerzor rozebral moj stacjonarny komputer”
Moze ubranie tego komputera było juz niemodne? Jeśli zatem Jerzorecek ubiere go w nowe ubranko, takie na casie – to barzo dobrze!
„Nie narzekam na oznakowania drog w Ameryce Polnocnej”
A w Południowej? Bo w końcu mos Alecko doświadcenia z oby Hameryk 😀
Do PikuMychecka
„Za to panu Yvesowi Montandowi do śmiechu bynajmniej nie było… jemu jednemu, biedaczkowi…”
I to był dopiero paradoks! Wydostoł sie na ślebode – i nie było mu do śmiechu. A tym, ftórzy w niewoli pozostali – było 😀
Do Anecki
„A ze nie ma wypadkow-to efekt dobrej edukacji.Trzeba sobie spoleczenstwo wychowac.Ale to juz temat rzeka!!!”
Bajuści, temat-rzeka. I teroz cało rzec w tym, coby dobre obycaje znad rzeki Mozy dotarły tyz do rzeki Wisły. Moze przez Bałtyk dadzom rade dopłynąć? 😀
Do Hortensjecki
„Te pijane litery znowu nie dają się odczytać”
Roz pijane, a roz nie – sam nie wiem cemu. Moze nie nalezy dawać literom Smadnego Mnicha? A tym bardziej cegosi jesce mocniejsego 😀
Dwa lata temu Pustynia Błędowska czuła się bardzo!
Bardzo zielono (jej w głowie było).
Prawie tak zielono, jak Stawowi Zielonemu/ łamane przez/ Sen Nocy Letniej w Złotym Potoku… 😀
…Bobolice natomiast czują się jak najbardziej udany jurajski zamek dwudziestopierwszowieczny… 🙄 😀
Owczarku,
Ja bym im chętnie dała 99 procentowego spirytusu o ile takowy jest, niech się wreszcie tak urżną, żeby nie były w stanie dostać się do tego piekielnego kapcia! 👿 😉
No i popatrz, znowu mnie łotr wrócił 👿 👿
Andrzej52 pisze: Wytłumaczenie jest proste. Od wschodu, od Tyrolu Południowego, wyjeżdżamy z niższego poziomu, od zachodu w Limbardii jest wyżej
No i to właśnie jest skandaliczne. Albo Tyrolczycy wykopali za dużą dziurę, albo Limbardczycy podpierali łopaty zamiast fedrować. A w ogóle nieraz już tu mówiłem, że góry należałoby wyrównać na płask, bo są bezmyślnie zaprojektowane. Sam piszesz, jakie okropne trudności mają na tych zakrętach kierowcy!
TesTequ, zalecam jak najszybsze odwiązanie się od ideału, że świat ma być równy dla wszystkich (albo równo-dziurawy 🙄 ) 😀
Z tymi literami i cyframi to jest tak, że najpierw popiją, a następnego dnia mają kaca (( więc cały czas sytuacja jest niewesoła (( Może myśl Hortensji z tym spirytusem jest dobra. Niech się upiją raz a dobrze, a my będziemy mieć wreszcie spokój z pomstowaniem na „kapcia” )
WAWRZEK!
Życzę Ci Imieninowo: pogody Ducha, duchowej beztroski, beztroskiego nastroju, i wielu nastrojowych chwil z najblizszymi! :-)))
Wawrzku,
Wszystkiego najlepszego w dniu Imienin, zdrowia nade wszystko i czego tylko pragniesz.
Zdrowie Wawrzka po raz pierwszy 😀
Wawrzku,Plumbumeckom-wszystkiego najnajnajlepszego w dniu Waszego swieta!!!! 🙂
Dzięki Wam Dziewczyny za życzenia imieninowe )))
Wawrzkowi – Najlepszego! Oraz stosowna piosenka 😉
https://www.youtube.com/watch?v=2Cc8W-hMjbo
hortensja pisze: Nie ma gorszego oznakowania dróg jak u nas.
Tak sądzisz? A przykład oznaczenia w Libii? Są dla Ciebie czytelne? Lepsze niż w Polsce?
TesTeq,
Nie mogę wypowiadać się na temat oznakowania dróg w Libii, gdyż nigdy tam nie byłam i chyba nie pojadę. Pamiętam tylko jak umordowałam się w czasie tej jazdy, o której pisałam. To był naprawdę koszmar; dobrze, że to już tylko wspomnienie. 😀
Ale właśnie wypowiedziałaś się. I to mnie boli. Napisałaś Nie ma gorszego oznakowania dróg jak u nas. Nie ma ani w Niemczech, ani w Libii, ani na Księżycu. Jesteśmy na samym dnie! 🙁
TesTeq,
Ja piszę tylko o moich doświadczeniach u nas. Nie jestem globtroterem i nie lubię podróżować, więc nie możesz mi podsuwać, żebym wypowiedziała się na temat stanu i oznakowania dróg w innych krajach niż Polska. A polskie drogi trochę znam z racji tego, że mieszkając przez pewien czas na wsi, musiałam jednak zacząć jeździć samochodem, gdyż wszędzie było daleko, no i poznać uroki dróg na ścianie wschodniej. Na szczęście to już przeszłość, nie mieszkam na wsi i nie mam samochodu.
A tej podróży, o której pisałam, a którą to musiałam przedsięwziąć, gdyż jechałam wtedy obejrzeć mieszkanie, które zamierzaliśmy kupić, nie zapomnę do końca życia. Żebyś Ty wiedział jak błądziłam po Dęblinie właśnie dlatego, że źle umieszczono znak drogowy. Czytałam kiedyś opinię, że drogi są oznakowane przez ludzi mieszkających w danej okolicy i doskonale znających teren i to jest niestety prawda. I na tym polega cały ten dylemat. Niestety, ale oznakowanie dróg powinni robić ludzie nie znający okolicy. 😀
hortensja pisze: nie możesz mi podsuwać, żebym wypowiedziała się na temat stanu i oznakowania dróg w innych krajach niż Polska.
To co w takim razie oznacza Twoje oświadczenie: Nie ma gorszego oznakowania dróg jak u nas. Mój mózg wysiada i całe moje doświadczenie w logicznym myśleniu rozpada się w pył i proch!
Moim zdaniem twierdzenie to oznacza, że „u nas” jest najgorzej, ponieważ nie ma gorszego oznakowania niż „u nas”. A skoro „u nas” jest najgorzej, to wszędzie gdzie indziej jest lepiej. W Libii też. W którym miejscu tego rozumowania popełniam błąd?
Do Basiecki
„Dwa lata temu Pustynia Błędowska czuła się bardzo!”
Łeee! Chociaz… to przecie pustynia. Więc moze to była ino zielono fatamorgana?
A Bobolic – na mój dusicku! – nie poznoje! Jaz zastanawiom sie, cy to tyz nie fatamorgana 😀
Do Hortensjecki
„Ja bym im chętnie dała 99 procentowego spirytusu o ile takowy jest, niech się wreszcie tak urżną, żeby nie były w stanie dostać się do tego piekielnego kapcia!”
Bajuści! Moze sposobem by było właśnie podawać trunki jak najmocniejse? Moze do tego celu przydałoby sie nawet wyryktować spirytus… 200-procentowy? 😀
Do TesTeqecka
„To co w takim razie oznacza Twoje oświadczenie: Nie ma gorszego oznakowania dróg jak u nas.”
W języku góralskim, kie gaździna godo: „Mój chłop jest najgorsy na świecie”, to znacy, ze godo: „Mój chłop jest taki, jaki jest, ale i tak kochom go jak nikogo inksego”. Więc powiedzenie: „U nos to abo tamto jest najgorse na świecie” moze oznacać: „Jest u nos, jak jest, ale i tak kochom ten kraj”. Ale powtarzom, ze tak być moze. Nie twierdze, ze wse tak jest 😀
Do Wawrzecka
„Z tymi literami i cyframi to jest tak, że najpierw popiją, a następnego dnia mają kaca”
Hmm… ale tak w ogóle cy one tylko alkoholu naduzywajom? Som tyz przecie rózne inkse uzywki 😀
Do Fusillecki
„WAWRZEK!
Życzę Ci Imieninowo: pogody Ducha, duchowej beztroski, beztroskiego nastroju, i wielu nastrojowych chwil z najblizszymi!”
Bajako! Zdrowie jesce roz! 😀
Do Anecki
„Wawrzku,Plumbumeckom-wszystkiego najnajnajlepszego w dniu Waszego swieta!!!!”
Bajuści! Wawrzecka i Plumbumecków jesce roz zdrowie po roz pierwsy! 😀
Do Alecki
„Wawrzkowi – Najlepszego! Oraz stosowna piosenka 😉
https://www.youtube.com/watch?v=2Cc8W-hMjbo ”
Ano najlepsego! Jako w tej piosnce! 😀
TesTeq,
Właściwie to Owczarek Ci odpowiedział. 😀
A ja tylko mogę to potwierdzić. I proszę Cię, nie zmuszaj mnie do myślenia w tym piekielnym upale. 😀
Owczarek nie tylko mi odpowiedział, ale jeszcze dziabnął w tyłek! A może mi się zdawało…
TesTeq,
Chyba Ci się zdawało. 😀 😉
A u nas była burza i ulewa, i wreszcie chłodniej, ufff… 😀
http://bartniki.noip.me/news/IMG_4874.JPG
Wszędzie jest pełno fatalnych oznaczeń i fatalnych dróg, a na powyższym (zrobione wczoraj o mojej 22-giej) to w ogóle dróg nie widać, myślę, że Twardowski się tam leni 👿
oglądam twoją twarz
oglądam twoją twarz w lunecie
i nie wiesz o mnie nic
zasypiasz naga w swoim świecie
gdy myjesz ciało swe
i gdy rozpuszczasz długie włosy
nic nie wiesz nie wiesz że
podgląda cię astronom obcy
wysyłam w kosmos pocałunki swe
wysyłam w kosmos pocałunki swe
komety niosą do niej SOS
moje SOS – SOS – SOS
niosą jej
więc gdy podglądam cię
me serce myli sejsmografy
lecz nie potrafię przejść
po drodze mlecznej nie potrafię…
Do Hortensjecki
„A u nas była burza i ulewa, i wreszcie chłodniej”
Bajuści. Za burzami i ulewami racej nie przepadomy, ale po sakramenckim upale… to co inksego 😀
Do TesTeqecka
„Owczarek nie tylko mi odpowiedział, ale jeszcze dziabnął w tyłek!”
Jo dziabłek? No chyba ze coby dać znać, ze oto kufel Smadnego Mnicha ceko na wypicie 😀
Do Alecki
„Wszędzie jest pełno fatalnych oznaczeń i fatalnych dróg, a na powyższym (zrobione wczoraj o mojej 22-giej) to w ogóle dróg nie widać, myślę, że Twardowski się tam leni”
No i tutok dlo nos Polaków to jest niestety kapecke wstyd, ze nas rodak pon Twardowski nie wyryktowoł odpowiednio piknyk dróg dlo pona Neila Armstronga i jego kompanów 😀
Wiele lat temu lecialam samolotem do Warszawy. Nie mialam pojecia, ze na pokladzie tego samego samolotu siedzi Robin Williams. Na lotnisku w Warszawie zobaczylam wiele osob z kamerami. Spojrzalam, co oni filmuja. Dopiero wtedy zobaczylam Robina Williamsa. Robin przylecial do Warszawy, aby grac w filmie Jacob’s Ladder.
Robin Williams to moim zdaniem geniusz artystyczny. Po raz pierwszy zobaczylam go w filmie Moscow on the Hudson. Wiele lat pozniej Johnny Carson zaprosil Robina do swojego studia podczas promocji filmu Awakenings. Genialnie zagrana postac lekarza Olivera Sacksa. Dzisiaj po raz kolejny obejrzalam scene, kiedy doktor Sayre mowi „what I believe, what I know, these people are alive inside.”
Przy innej okazji genialne aktorstwo podczas wywiadu w Inside the Actors Studio. Robin improwizuje, imituje i inspiruje.
Tylko Robin mogl nadac swojej corce imie Zelda od gry komputerowej. Nie od Zeldy Fitzgerald.
Zawsze mial czas, aby poleciec na Bliski Wschod. Rozsmieszal zolnierzy, ktorym zabraklo powodow do smiechu.
Dziekuje za wszystko. Rest in Peace.
Rozśmieszał, a jemu nie było do śmiechu. Ludzie inteligentni tak mają. I powinni mieć prawo do odejścia bez tłumaczenia się, dlaczego…
Skoda pona Williamsa. Straśnie skoda. A ze jednom z najbardziej sanowanyk na tym blogu sił jest vis comica, to tak se myśle, ze tak hyrnemu komikowi nalezy sie tutok osobny wpis. No to zaroz bedzie…