Zdobywcy
Pon Paweł Cywiński, pon Mateusz Luft, pon Jan Mencwel, pon Jarosław Ziółkowski i pon Szczepan Żurek. Worce, ostomili, zapamiętać te pięć nazwisk. Worce je dobrze zapamiętać, bo to som ludzie, ftórzy piknie zapisali sie na kartak historii polskiego alpinizmu. I bedom mieli w tej historii miejsce obok takik sław jak poni Wanda Rutkiewicz, pon Andrzej Zawada cy pon Jerzy Kukuczka. Haj. Cego dokonała ta siumno piątka? Ano… podjęła sie wejścia na iście niezwykłom góre. Wprowdzie nie jest to najwyzso góra na świecie, ale to nie znacy, ze jest ona łatwo do zdobycia. Nie trza być alpinistom, coby takie rzecy wiedzieć Najlepsy przykład to hyrny K2 – nizsy od Everestu, a jednak duzo trudniej wspiąć sie na niego niz na Everest.
Góra, ftórom upatrzyła se piątka nieustrasonyk alpinistów, pozostoje niezdobyto przez wielu hyrnyk wspinacy, w tym przez najwięksy autorytet światowego himalaizmu – pona Reinholda Messnera. Tak więc zadanie, jakie tyk pięciu postawiło przed sobom, to było nie lada wyzwanie. Na dodatek zadecydowali oni, ze wybierom sie tamok zimom, a nie latem, kie górsko wspinacka jest duzo bezpiecniejso. Ba to jesce nie syćko: oni postanowili wejść na ten scyt jednom z trudniejsyk tras! Cy nalezy to uznać za niesamowitom odwage cy racej za bezsensowne ryzykanctwo – trudno rzec. Rózni mogom mieć rózne zdania w tej sprawie. Haj.
Z całom pewnościom jednak nie mozno tym alpinistom zarzucić, ze lekcewazyli te góre. Do wyprawy bowiem przygotowali sie barzo starannie. Zadbali piknie, coby ryzyko niescynśliwego wypadku było jak najmniejse. Zaopatrzyli sie w wysokiej klasy sprzęt, taki jak liny i cekany. Sprawili se solidne mrozoodporne kurtki i obuwie przystosowane do chodzenia w ekstremalnyk warunkak. W miesiącak poprzedzającyk wyprawe odbyli kilka zgrupowań kondycyjnyk.
No i wreście… rusyli na swom zyciowom wyprawe ku wymarzonej górze. Dotarli do jej podnóza i tamok rozbili obóz. Atak na scyt zaplanowano na 18 lutego o świcie, cyli półtora tyźnia temu. Kie nadeseł ów 18 lutego, duł niesprzyjający wiater. Ale przynajmniej świeciło słonko i nie było mgieł ani opadów śniegu. Całe scynście! W inksyk warunkak pogodowyk – fto wie? Moze decydujący atak trza by było przełozyć na inksy dzień? A moze nawet w ogóle trza by było zrezygnować i zarządzić odwrót?
Piątka alpinistów, nie zwlekając, podjęła mozolnom wspinacke. Sli połąceni linkom aseukaryjnom, co było barzo rozsądnym posunięciem, bo przecie kielo to juz rozy okazywało sie, ze nadmiar ostrozności był lepsy niz jej brak!
Jak przebiegała wspinacka? Tak jak nalezało sie spodziewać – to nie był taki se zwycajny spacerek. Pon Cywiński zbocowoł później w wywiadzie dlo National Geographic: To nie jest prosta góra. Nie przewidzieliśmy pewnych czynników, zaskoczył nas silny wiatr, który zwiał obozowisko na południowej grani. Na mój dusiu! Wiater zwioł obozowisko! Cosi takiego nie wydarzyło sie nawet wte, kie 35 roków temu pon Krzysztof Wielicki i pon Leszek Cichy atakowali zimom scyt Everestu!
Ale mimo trudności, mimo nieprzewidzianyk przeskód – alpiniści zdobyli te sakramenckom góre! Piknie jom – kruca – zdobyli! I dzięki temu do listy górskik osiągnięć Polaków mozno dopisać kolejny pikny wycyn! Na mój dusicku! Gratulacje nalezom sie całej pięcioosobowej ekipie! Barzo pikne gratulacje nalezom sie i ślus!
A! Nie pedziołek ino jesce, jak ta zdobyto przez nik góra sie nazywo. Ale syćkiego, ostomili, mozecie sie dowiedzieć z tej oto filmowej relacji (mozecie tyz pocytać se o tej wyprawie na stronak zbocowonego wyzej National Geographic). Kie zaś relacje te obejrzycie, to mom nadzieje, ze przyłącycie sie piknie do moik gratulacji dlo pona Cywińskiego, pona Lufta, pona Mencwela, pona Ziółkowskiego i pona Żurka. Kwoła nasym siumnym zdobywcom! Hau!
P.S.1. A w nasym budowym kalendorzu – najblizsom okazje do świętowania bedziemy mieli we wtorek. W tym dniu Fusilleckowe urodziny bedziemy mieli. Zdrowie Fusillecki! 😀
P.S.2. W sobote 7 marca zaś – Profesoreckowe imieniny. No to zdrowie Profesorecka! 😀
Komentarze
I to nie jest ostatnie słowo tych zdobywców! Przed nimi kolejne wyzwania!
Do wszelkich wspinaczek mam dziwne podejście ( Nie lubię, gdy ludzie, by podnieść sobie poziom adrenaliny wspinają się na góry ( Komu to potrzebne, poza tymi, którzy łakomie patrzą na szczyty ( Rozumiem, każdy z nas ma jakiegoś konika i chce się wykazać. Chodzenie po górach, a nawet górkach bywa niebezpieczne i czasami źle się to wszystko kończy, lecz pogoń za sławą „na 5 minut” jest silniejsza. Być może takie zdobywanie szczytów jest jak narkotyk, zdobył ktoś jeden szczyt szuka możliwości by wejść na następny. Gdy byłem młodszy z ciekawością obserwowałem wyczyny pana Kukuczki, dzisiaj uważam, że takie wspinanie jest be ( Cóż, nie mnie oceniać postępowania ludzi którzy w górach widzą to, czego ja nigdy nie dostrzegę. Oby wszyscy zawsze wracali szczęśliwie do swoich domów i rodzin. Amen.
Wreszcie mamy SUKCES !
Tak trzymać do 1 kwietnia !
Pytanie – czy oddali mocz do analizy na obecność (ust. o przeciwdziałaniu…) po swoim wyczynie?
I czy przed podjęciem heroicznej próby u podnóża góry pojawił się patrol ze stołecznej policji z certyfikowanym alko?
Bo inaczej to Juziek i Stasek z Centralnego po wypiciu miarki dziennej zrobią to w godzinę. W adidaskach.
Owcarku-juz myslalam,ze przespalam 1-go kwietnia!!!
Gratuluje panom wspanialego sukcesu i zdobycie jeszcze niezdobytych szczytow.Po prostu o nich zapomniano,wiec trzeba bylo zaleglosci nadrobic.Swoja droga po co pchac sie w Alpy,kiedy tutaj pod nosem,tyle „pikow”do zdobycia 😆
Tymczasem smutna wiesc o smierci Bohdana Tomaszewskiego 🙁
Bardzo,bardzo Go lubilam.Wlasciwie tenis kojarzyl mi sie glownie z jego postacia.Pamietam jego komentarz,gdy pierwszy raz W.Fibak gral w turnieju mistrzow z Orantesem.Tej klasy,kultury,wiedzy teraz w mediach ze swieca szukac!!!
Wielki zal,ze juz odszedl…………….
@Wawrzek: Co Ci przeszkadza „wspinaczka” na górkę w warszawskim parku?
TesTeq – mam problem z „”wspinaczką” na górkę w warszawskim parku”.
Nie mieszkam w Warszawie a górki, gdziekolwiek są, nie interesują mnie wcale (
Jestem chory i wystarczy mi, na dziś, że daje radę się poruszać (( o lasce, ale daję radę ))
Podobnie jak Wawrzek, nie lubię wspinaczki, nie lubię też chodzenia po górach; dla mnie góry są najpiękniejsze z dali, np. bardzo mi podoba się widok Tatr z Krakowa. Są naprawdę piękne. Najgorsze jednak jest to, że gdy te góry widać, to za trzy dni na ogół leje. 😀
@Wawrzek & hortensja: Cóż, szkoda, że Wam się nawet nie chciało zajrzeć na stronę National Geographic, gdzie opisano tę sympatyczną, charytatywną akcję fundacji Rak&Roll. 🙁
Zacytuję, żebyście nie musieli wysilać swoich paluszków i klikać:
Nie chodzi wyłącznie o cel sportowy. Każdy, kto chce dołączyć do Ekspedycji, może to zrobić na zasadach komercyjnych. Całość zebranych środków zostanie przeznaczona na rzecz Fundacji Rak&Roll Wygraj Życie. Więcej na stronie Ekspedycji: koronawarszawy.pl
I żeby nie było – szczerze życzę Wam zdrowia.
Wawrzek i pozostali.
Góry są po to, żeby je zdobywać.
A jak już wejdziesz na wierzchołek i rozejrzysz się dookoła, to zobaczysz ile jeszcze jest do zdobycia.
„Od smierci w dolinach uchowaj nas Pane.”
Najpiękniejsza modlitwa, autorstwa Jerzego Kukuczki.
Lubię góry, nigdzie nie ma piękniejszych pejzaży i tak wielkiej różnorodności, jak w górach. Lubię chodzić po górach jak mam okazję, ale rzadko mam okazję, bo mieszkam na takim płaskim, że głowa boli, a wyrosłam w cieniu Gór Złotych. Niewysokich, ale przyjaznych włóczeniu się bez specjalnego wysiłku i bez targania ze sobą plecaków.
Swego czasu ćwiczyłam wspinaczkę w Skałkach Janowickich. I na tym się skończyło, po śmierci naszego kolegi w Tatrach.
Zawsze mnie pociągały wyprawy w góry i książki napisane przez tych, co TAM byli, jedna z ulubionych to książka Lionela Terray’a o dużo mówiącym tytule „Niepotrzebne zwycięstwa”.
Lubię o tym czytać, śledzę, co kto i gdzie, ale sama bym nigdy, bo Góry Wysokie zawsze są po niebo i zimno tam jest 😉
TesTeq,
mnie po pierwsze nasunęło się na myśl to, co powyżej napisałam. A potem kliknęłam na podane strony.
Andrzeju52,
ludzie zawsze byli ciekawi, co TAM jest. Czy to góry, oceany, przestrzeń kosmiczna, bieguny, coś nas tam gna.
Nie każdy ma taką potrzebę, żeby sprawdzić, co za horyzontem, a cóż dopiero co tam, na Wielkiej Górze. Wolę o tym poczytać 😉
Dobrze, że są tacy śmiałkowie i pasjonaci.
https://www.youtube.com/watch?v=GKHOYIrg-6Q
U nas miesiącem tego, co „do tyłu chodzi” jest kwiecień, luty jest miesiącem serca i chorób z nim związanych. Są też inne miesiące, do których przypisane są Alzheimer, depresja i tak dalej, nie znam dokładnie tego rozkładu. Z takich „chorobowych” okazji organizuje się wiele społecznych imprez (biegi zwłaszcza, koncerty gwiazd, aukcje przeróżne), podczas których zbiera się „co łaska” i są to wcale pokaźne sumy, przekazywane na badania naukowe.
Ja za tym, żeby wydatki na zbrojenia skierować w tę stronę, ale podobno wszystko ma jakieś swoje uzasadnienie, zbrojenia i wojny też. No i co pan zrobisz? Nic pan nie zrobisz…
Tyle mojego zdobywania najwyższego szczytu Ameryki Południowej, właśnie schodzimy (byliśmy parę kilometrów dalej po leciuchno płaskim-górkowatym), a tu prawdziwi wspinacze i solidna wyprawa na szczyt (ten w dalekim tle, pod aureolą chmurki).
http://bartniki.noip.me/news/Aconcagua.jpg
…i ci, którzy zostali w cieniu Wielkiej Góry…
http://bartniki.noip.me/news/Los_Andinistas/
Pon Jon Krakauer juz pewnie zbiera materialy, aby napisac ksiazke „Into Thin Korona Air”. Podobno w Seattle zalozyl swoj plecak i ruszyl w kierunju wybrzeza Atlantyku, gdzie czekal na niego Pon Duda ze swoim kajakiem. Razem przeplyneli przez Atlantyk prosto do Korony Warszawy. Reszta bedzie historia tej historycznej wspinaczki.
@Alicja-Irena: Wielokrotnie prezentowalłem tu swoją niechęć do łażenia po górach, ale w stosunku do akcji, o której napisał Owczarek, nie śmiałbym podnieść tego zarzutu. Ta akcja to wręcz życzliwa parodia wspinaczek. W TYM PRZYPADKU JESTEM ZA!
Tak jest !
Góry są do bani, bo wszystko zasłaniają.
I są żenująco nierówne! A niektóre kończą się bez ostrzeżenia!
Eh ja jestem za i przeciw 😉 Jesli ktos bardzo musi wdrapywac sie na gorke,to nich ta wlazi,ino potem zabierze ze soba ten caly smieciowy bajzel,ktory wtaszczyl,czym zapaskudzil pikna nature,ooooooooooooo!!!!
Krótka lekcja geologii na temat, jak powstały Andy 😉
http://bartniki.noip.me/news/IMG_1180.JPG
Wcoraj wzbogaciłam się o kamyczek (Artigas, Urugwaj)
http://bartniki.noip.me/news/IMG_6051.JPG
Cennik wejścia na teren Aconcagua National Park, w zależności od tego, co się tam chce robić, pospacerować czy wspinać itd. oraz w zależności od pory roku. Dla latyno-amerykanów osobny cennik.
Tak ot sobie wejść nie można, podobnie jest w Nepalu.
Wyprawy na szczyt wyceniane osobno (to już dziesiątki tysięcy $$$), poza tym trzeba się zapisać na termin i czekać w kolejce.
http://bartniki.noip.me/news/IMG_1176.JPG
Alicja
Ładny cmentarzyk.
W Sulden w Południowym Tyrolu, przy szlaku na Ortlera (3905) jest głaz z tabliczkami upamiętniającymi tych, co wspinali się północno – wschodnim żlebem i nie wrócili. A z góry co jakiś czas leci mała lawinka.
Natomiast w wiosce przy starym kościółku (XII w) jest pomnik i „książka” z mosiężnymi kartkami, a na każdej wygrawerowane 2 nazwiska tych co nie wrócili. Dosyć pokaźna księga.
Alicja
Cennik.
Całe szczęście , że żyjemy w Unii i nie ma możliwości stosowana cen zależnych od narodowości.
Górale zakopiańscy mieli by pole do popisu.
Ana.
prawdziwy turysta cały śmieciowy bajzel zabiera ze sobą.
Drogi Owcarku-Wszystkiego NajNajNajlepszego!!!!!!!!!!!!!! Kolejnych,szczesliwych,zdrowych i dluuuuuuuuuuuuuuuuuuugich lat zycia.Oby prowiantu nie zabraklo,dobrego humoru,a wilki owieczek nie podkradaly 😉 😉 Zyczenia zdrowia dla Gazdziny i calej rodzinki 😀 😀 😀
@ Andrzej-w takim razie tych prawdziwych mamy jak na lekarstwo 🙁
Ana
nie jest tak źle, ja spotykam prawie wyłącznie prawdziwych turystów. a za takich nie uznaje klapkowiczów w rejonach przykolejkowych i to nie musza być polscy obywatele
Spotkalem takich latem w Samnaun, byli to skośnoocy którzy w śniegu próbowali w pólbutach i pod parasolem wejść na górke na której my wyposażeni w raki mieliśmy przy zejściu drobne problemy.
Najwyzsza pora wzniesc toast za zdrowie Owcarka,dzisiajszego JUBILATA!!
Szklanki w dlon-Zdrowie Owcarka po raz pierwszy!!!!!!!!!!!!!!!!! 🙂
Kufle w dłoń, Smadnego za zdrowie Owczarka 🙂
To ile wiosen zaliczył już Gospodarz?
Niek sie darzy zdrowotnie i rodzinnie !
Jubilatowi najpiękniejsze życzenia, wszelkiej pomyślności i długiego życia w zdrowiu oraz życzliwości do świata, nie tylko z gór pochodzącego! :-)))
Owczarku -tak ten czas szybko mija, że znowuż mamy Twoją Uroczystość ))
Wszystkiego co najlepsze, by owieczki słuchały Ciebie, a Maryna przynosiła same dobre i ciekawe sprawy )) Zdrówka i wszelkiej pomyślności by nigdy Tobie i Gaździnie nie zabrakło jałowcowej i Smadnego )))
P.S. Mój Smadny ma na imię Leżajsk i jest to jedno z moich ulubionych piw. Właśnie wznoszę toast. I pomyśleć, że jest to najtańsze zagraniczne piwo – 1.95$ (Stella Artois – 2.75$, w Belgii kupisz za to szóstkę, a nie jedną butelkę).
Zdrowie Jubilata po raz pierwszy!!! 🙂
Domyslam sie,ze szanowny Jubilat obgryza slusznych rozmiarow smakowita kosc i popija Smadnym 😆
Zdrowie OWCARKA!!!!
I ja przylaczam sie do uroczystosci. Przesylam Owczarkowi serdeczne zyczenia, duzo skrzynek Smadnego i zwoje jalowcowej. 🙂
Do zyczen dolacza sie para orlow z Decorah w stanie Iowa i trzy jajka zniesione kilka dni temu 🙂
http://www.farmyou.com/falcon_cams/index.html
Znowu się zagapiłam, ale wznoszę zdrowie Owczarka i do tego spóźnionego toastu załączam miły uśmiech! Wszystkiego najlepszego. 😀
Fusillo,
Wszystkiego najlepszego z okazji Urodzin, a nade wszystko zdrowia. 😀
Zdrowie Fusileczki po raz pierwszy!!!
Duzo szczescia i pomyslnosci,i wszyyyyyyyyyyystkiego najlepszego 😀
Pogoda niestety nie sprzyja wspinaczkom 😉 Deszcze i calkiem niewiosenne temperatury 😮
Fusillo – najlepsze życzenia dla Ciebie )) zdrowia i samych dobrych dni ))
Zdrowie fusilli, sto lat 🙂
HORTENSJA!
ANA!
WAWRZEK!
ALICJA!
Bardzo dziękuję za piękne życzenia! Miłych słów nigdy dość! ☺
Witojcie! No to zdrowie nasej Fusillecki po roz pierwsy! 😀
I piknie dziękuje wom, ostomili, za syćkie pikne urodzinowe zycenia!!! Heeej! I tak oto kolejny rocek przeminął. Ale to dobrze. Bo starość to radość. Starość to radość, bo im jest sie starsym, tym więcej mo sie wokół siebie takik, ftóryk mozno nazywać smarkacami 😀
Do TesTeqecka
„Całość zebranych środków zostanie przeznaczona na rzecz Fundacji Rak&Roll Wygraj Życie”
I tutok moge uściślić, ze gratulacje, jakie nalezom sie tym pięciu wspinacom, powinny być podwójne: po pierwse za oryginalny pomysł, a po drugie za wykorzystanie tego pomysłu do ślachetnyk celów 😀
Do Wawrzecka
„Nie lubię, gdy ludzie, by podnieść sobie poziom adrenaliny wspinają się na góry”
Kie ino dlo adrenaliny – to jo tyz nie. Natomiast dlo piknyk widocków – oooo! – to juz co inksego. Inkso sprawa to ryzyko, jakie casem musi być, coby uwidzieć pikny widocek. No… ale wyjście z domu po zakupy – to tyz jest jakiesi ryzyko. Dalej nie brne, bo to temat-rzeka. I to nie rzeka Dunajec, ba racej Amazonka. Abo inkso Missisipi 😀
Do Original_Replikecka
„Góry są do bani”
Jak to do BANI? Przecie BANIA to tyz góra. Całkiem blisko Turbacza zreśtom
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bania_%28Rabka%29
😀
Do Anecki
„Swoja droga po co pchac sie w Alpy,kiedy tutaj pod nosem,tyle ‚pikow’ do zdobycia”
Bajuści! Tak teroz piknie – i jak najbardziej słusnie! – walcy sie z rozmaitymi dyskryminacjami. Dyskryminacji nizsyk scytów tyz nalezy sie prociwiać!
„Jesli ktos bardzo musi wdrapywac sie na gorke,to nich ta wlazi,ino potem zabierze ze soba ten caly smieciowy bajzel,ktory wtaszczyl,czym zapaskudzil pikna nature,ooooooooooooo!!!!”
Dokładnie tak! Kie ftosi chodzi po górak i nie pozostawio w nik śladów po sobie – jestem za!!!!! Kie ftosi chodzi po nik i straśliwy śmietnik po sobie ostawio – to precki z takimi „miłośnikami” gór!!!! 😀
Do Hortensjecki
„bardzo mi podoba się widok Tatr z Krakowa. Są naprawdę piękne. Najgorsze jednak jest to, że gdy te góry widać, to za trzy dni na ogół leje.”
To niesprawiedliwe! Jezeli juz – to mogłoby chociaz być na odwyrtke: najpierw nieprzyjemności, a potem przyjemności. Cyli najpierw dysc – a dopiero potem pikne widocki 😀
Do Andrzejecka
„Góry są po to, żeby je zdobywać.”
I po to tyz, coby je podziwiać. Ba nie do sie ukryć, ze jedno barzo cynsto łący sie z drugim.
„Całe szczęście , że żyjemy w Unii i nie ma możliwości stosowana cen zależnych od narodowości.
Górale zakopiańscy mieli by pole do popisu.”
I wte tako na przykład Polana Pisana zmieniłaby nazwe na… Polana Popisana 😀
Do Alecki
„a wyrosłam w cieniu Gór Złotych”
To tyz piknie! Tym bardziej, ze z tego co wiem, nazwa tyk gór wcale nie jest przypadkowo. A gorącka złota w tyk górak była – heeeeej!…. w casak kie nie ino nikomu sie jesce nie śniła gorącka złota w Kalifornii, ale zodno blado kufa nawet nie wiedziała, ze cosi takiego jak Kalifornia w ogóle istnieje.
„Wyprawy na szczyt wyceniane osobno (to już dziesiątki tysięcy $$$), poza tym trzeba się zapisać na termin i czekać w kolejce.”
I tak niek sie wspinace ciesom, ze nie jest jak za PRL-u. Bo kieby było… to nie ino musieliby cekać w kolejce, ale jesce góry byłyby na kartki 😀
Do Orecki
„Podobno w Seattle zalozyl swoj plecak i ruszyl w kierunju wybrzeza Atlantyku, gdzie czekal na niego Pon Duda ze swoim kajakiem. Razem przeplyneli przez Atlantyk prosto do Korony Warszawy.”
To jest barzo prosto sprawa. Wystarcy takim kajakiem hipnąć na drugom strone Atlantyku. Potem przez cieśnine Sund hipnąć ku Bałtykowi. Potem Wisłom do Warsiawy i juz mozno pikne zacąć zdobywać tamtejsom „korone”. Cyli… z Seattle do Warsiawy to tak naprowde ino mały spacerek 😀
Do Fusillecki
„życzliwości do świata, nie tylko z gór pochodzącego!”
Dzięki, Fusillecko! Jo se zyce tego samego. Bo co to za owcarek byłby ze mnie, kiebyk nie był dlo caluśkiego świata zycliwy 😀
Wracając do wspinaczki, niedawny wywiad z Wojciechem Kurtyką:
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,137938,15961387,Wojciech_Kurtyka__Igrzyska_smierci.html
Fajniejsza BANIA jest w Białce Tatrzańskiej.
Z wyszynkiem 🙂
Owcarku,slowo sie rzeklo i odezwal sie szef nepalskiego stowarzyszenia „gorolazow”i powiedzial,ze najwyzszy czas cos zrobic z ludzkimi odchodami zostawianymi na M.Everescie,bo nie tylko zasmiecaja srodowisko,ale stanowia zagrozenie dla zdrowia okolicznych mieszkancow!!!
Wyobrazam sobie,jak musi( hmmmmm ) wygladac ta slynna gora,skoro rocznie wdrapuje sie na nia tysiace ludzi 😮
A to źle, że najwyższa góra świata jest coraz wyższa? I że jest to przyrost naturalny? 😀
Z tymi tysiącami rocznie na Evereście to gruba przesada, koszty wyprawy są ogromne, a poza tym trzeba mieć odpowiednie warunki fizyczne…
„As of February 2014, the final 2013 numbers on the Himalayan Database showed that 658 climbers made the summit. There were 539 from the south and 119 from the north side. 9 did not use supplemental oxygen and there were 8 confirmed deaths.”
Lekko nie było…
http://off.sport.pl/off/1,111379,17417725,35_lat_temu_pierwsi_ludzie_zdobyli_zima_Mount_Everest_.html
Alicja-Irena
4 marca o godz. 21:54 182699
A tego Pana z wąsem po lewej stronie na fotce poznałem w 1977 roku.
Czy pamietacie pieska imieniem Eclipse, ktory sam wsiada do autobusu, jedzie kilka przystankow i wysiada przy parku dla pieskow? Z tej historii powstala ksiazka dla dzieci i napisana przez dzieci.
Nauczycielka z Aurora w stanie Colorado, poni Whitney Yeager, zaproponowala uczniom, aby opisali historie Eclipse z psiego punktu widzenia. Jedno zdanie z tekstu kazdego 12 letniego ucznia stanowi calosc ksiazki. Ksiazka liczy 22 strony i jest ilustrowana zdjeciami naszej bohaterki imieniem Eclipse.
Tu sa fragmenty ksiazki
” ‚Morning, Eclipse!’ the bus driver greeted. I responded with a low ‚arf’ and trot to the very back of the bus. On the bus, as I go down the road to my seat, everyone watches me like I’m an alien. I jump up and take a seat. When I’m on the bus, I feel like a cloud, free to go wherever I want to.
A lot of people find me cute & stuff, but others find me odd. When people snap photos of me, I can’t help but greet them with a friendly kiss.”
Zdjecia wszystkich stron ksiazki sa tu dostepne:
http://www.komonews.com/news/local/Seattle-dog-who-rides-the-Metro-bus-by-himself-now-part-of-a-Childrens-book-295049091.html?tab=gallery
andrzej52 (4 marca o godz. 22:23),
na początku listopada 1980r ekipa, która jako pierwsza zdobyła zimą Everest, miała spotkanie w Dolinie Roztoki w Tatrach, imprezę we własnym gronie, żeby uczcić zwycięstwo, powspominać wyprawę, pooglądać zdjęcia, slajdy i tak dalej.
W tym czasie byłam w Morskim Oku, zamknięte schronisko, ale była okazja, żeby tam zerknąć, było sporo śniegu i pusto. Autobusy jeszcze wtedy podjeżdżały prawie pod Morskie Oko, ostatni był o godz.18-tej i nam (byłam z kolegą) uciekł.
Cóż było robić, postanowiliśmy wracać do Zakopanego na piechotę. Ledwie wyruszyliśmy, zaczął padać gęsty śnieg, ale temperaturowo było znośnie i nie było wiatru. Szliśmy i szliśmy, śnieg wali coraz bardziej, ja czekałam, kiedy z lasu jakiś zwierz wychynie, w końcu usłyszeliśmy jakieś głosy – Dolina Roztoki!
U drzwi stał cerber i nie chciał nas wpuścić, była to impreza zamknięta, schronisko wynajęte. Jak usłyszeliśmy, kto wynajął, postanowilismy stać u drzwi, aż nas wpuszczą. Sytuację uratował Alek Lwow, znajomy kolegi, z którym byłam. Zaprosił nas do stołu, wyznaczył posłania (materace) na poddaszu posłania i mieliśmy jedyną w życiu okazję być na imprezie, o której miłośnicy wspinania mogą tylko marzyć. Dużo się działo, oglądaliśmy slajdy, zdjęcia, słuchaliśmy opowieści, jedliśmy i piliśmy. Punktem programu było ognisko, przy którym kierownik wyprawy, Andrzej Zawada, przepijał do każdego, także do mnie – przepijał z jednego kieliszka czystym prądem. To pamiętam szczególnie, wysłuchując najpierw instrukcji, jak się pije „prąd” -głęboki wdech, wychylić do dna od razu wszystko przełykając, zakąsić chlebem. Udało się 😉
Mogę powiedzieć, że poznałam całą ekipę tej wyprawy, ale nadużyciem byłoby powiedzieć, że oni „poznali” mnie, może tylko na chwilę i pewnie nie pamiętają, że taki ktoś się tam pętał 😉
Alicja
zazdroszczę.
Każdy zazdrości Alicji-Irenie-i-koledze-nieJerzorowi procentów stawianych przez gospodarza, na którego imprezę udało się wcisnąć bez zaproszenia. Zawsze wiedziałem, że w tych wspinaczkach chodzi o coś więcej niż o łażenie po górach. I teraz już wiem – to pretekst do drinkowania na potęgę pod pozorem oglądania slajdów.
A nie lepiej po prostu pójść do pobliskiego sklepu zamiast na montewerest?
Witojcie! Profesoreckowe imieniny som dzisiok. A zatem zdrowie Profesorecka po roz pierwsy! 😀
Do Alecki
„Lekko nie było…”
Ano nie było. A tutok jesce tow. Gierek nie ułatwioł nasym zdobywcom zywobycia, bo – jako dowiadujemy sie z tego artykułu – zamiast sie ciesyć, to sie obraził 😀
Do Original_Replikecka
„Fajniejsza BANIA jest w Białce Tatrzańskiej.”
I w tyk okolicnościak nalezałoby na dobrom sprawe na nowo rozwazyć, co własciwie oznaco powiedzienie, ze cosi jest do bani 😀
Do Anecki
„Wyobrazam sobie,jak musi( hmmmmm ) wygladac ta slynna gora,skoro rocznie
wdrapuje sie na nia tysiace ludzi”
Kasi widziołek zdjęcia. I cóz… ta słynno góra musi chyba casem załować, ze jest jaz tak barzo słynno 😀
Do TesTeqecka
„A to źle, że najwyższa góra świata jest coraz wyższa? I że jest to
przyrost naturalny?”
Żle cy dobrze… Podręcniki do geologii trza w kozdym rozie kapecke uzupełnić tamok, ka som rozdziały o ruchak górotwórcyk 😀
Do Andrzejecka
„A tego Pana z wąsem po lewej stronie na fotce poznałem w 1977 roku.”
Na mój dusicku! To nie mozno, Andrzejecku, wyklucyć, ze kieby Cie nie spotkoł, to by nigdy tego Everestu nie zdobył! 😀
Do Orecki
„Zdjecia wszystkich stron ksiazki sa tu dostepne:
http://www.komonews.com/news/local/Seattle-dog-who-rides-the-Metro-bus-by-himself-now-part-of-a-Childrens-book-295049091.html?tab=gallery ”
Piknie to sympatycne! A ponizej – przynajmniej kie jo tamok poźrełek – był link do wiadomości o tym, ze pon Harrison Ford prasnął samolotem. Ale przezył! Na mój dusiu! Zaiste to jest Han Solo i Indiana Jones w jednym! 😀
TesTequ,
wiadomo, osochozi – każdy pretekst (choćby pierwsze zimowe wejście na Eweresta) dobre do zrobienia imprezy 🙂
Ten śnieg tośmy z Leszkiem zabajerowali, żebyśmy i my mieli pretekst do zatrzymania się w Dolinie Roztoki 😉
Owczarku,
te ruchy górotwórce już zobrazowałam, zamieszczając zdjęcie przy wejściu do Aconcagua National Park :
http://bartniki.noip.me/news/IMG_1180.JPG
Po prostu przyjechał skądsik spychacz* i tak spychał ziemię, że aż powstały góry, proste. To były te ruchy górotwórce 😉
A potem przyjdzie walec i wyrówna 🙄
Przy okazji – Wanda Rutkiewicz zdobyła samotnie Aconcaguę, ale nie wiem, którą drogą, jest ich wiele, prawie spacerkiem też można wejść.
Jerzor miał pomysł, żeby każdy włażący na szczyt wziął w łapę kamieć i zaniósł na szczyt – górze brakuje 40 metrów z groszem do równych 7 000 metrów 🙂
*spychacz, czy jak to się tam nazywa poprawnie technicznie, przypomniało mi się, że za mojego wczesnego dzieciństwa nazywało się to „stalinowiec”. Taka wielka maszyna, stalinowiec właśnie naonczas, zdzierał pierwszą warstwę ziemi w miejscu, gdzie miała powstać nowa odkrywka żwiru. Potem przychodziła kopara ze zdolnością wydobywczą do 8 metrów w dół – i w ten sposób powstały dodatkowe 3 stawy na Bartnikach (tak zwanych poniemieckich było 2)
Staliniec – jego kierowca mógł być stalinowcem, chociaż wątpię.:)))
Oryginal_replica,
masz rację, ja nie byłam pewna, co jest poprawne, to był ’59 -61 rok może. Staliniec!
Alicja
Takie kamyczki ukladane na górze to po alpejsku „Steinmandl”. Uklada je każdy wedrowiec.
To było takie coś, od razu przepraszam, że jeszcze się nie nauczyłam zmniejszać sznureczka 😳
https://images.search.yahoo.com/images/view;_ylt=A0LEV7trbvtUpXUALxclnIlQ;_ylu=X3oDMTBsa3ZzMnBvBHNlYwNzYwRjb2xvA2JmMQR2dGlkAw–?p=staliniec&back=https%3A%2F%2Fsearch.yahoo.com%2Fyhs%2Fsearch%3Fp%3Dstaliniec%26ei%3DUTF-8%26hsimp%3Dyhs-004%26hspart%3Dmozilla&w=800&h=600&imgurl=images.iagro.pl%2F2011-07%2F236830707_big.jpg&size=117KB&name=236830707_big.jpg&rcurl=http%3A%2F%2Fwww.iagro.pl%2Fstaliniec-t-130-sprawny%2Cat-73344.html&rurl=http%3A%2F%2Fwww.iagro.pl%2Fstaliniec-t-130-sprawny%2Cat-73344.html&type=&no=5&tt=120&oid=d366ba624a035661d11769690e35293d&tit=Staliniec+T+130+sprawny&sigr=11p356dqs&sigi=1199bncqp&sign=10h7o1mj0&sigt=103vg5ole&sigb=12ltkbptk&fr=yhs-mozilla-004&hspart=mozilla&hsimp=yhs-004
Góry póki co nadal się wypiętrzają i za chwilę (kilka milionów lat) osiągną te kilka czy kilkadziesiąt metrów 🙂
p.s. do TesTeqa,
otóż nie wcisnęliśmy się, ale z Doliny Roztoki iść do Zakopanego to kawał drogi, a warunki były wredne, my po nocy nieprzespanej, jadąc do Zakopanego, potem cały dzień. Poza tym Leszek miał tam wtykę, Alka Lwowa, kolegę.
W taką pogodę, z przeproszeniem Owczarka, psa by nie wypędził!
Do Alecki
„Po prostu przyjechał skądsik spychacz* i tak spychał ziemię, że aż powstały góry, proste.”
Kimkolwiek był operator tego spychaca – piknie mu gratuluje, bo wynik jego pracy jest naprowde barzo pikny! 😀
Do Original_Replikecka
„Staliniec – jego kierowca mógł być stalinowcem, chociaż wątpię.”
Ba nawet jeśli nie był – lepiej by dlo niego było, coby sie do tego nie przyznawoł. Przynajmniej do 24 lutego 1956 rocku 😀
Do Andrzejecka
„Takie kamyczki ukladane na górze to po alpejsku ‚Steinmandl’. Uklada je każdy wedrowiec.”
W ogóle to myśle o wpisie, ka takie układanie kamycków bedzie odgrywało barzo woznom role. Ino jesce nie jestem pewien, kie jo go wyryktuje i wkleje 😀
Nie słyszałam o zwyczaju, żeby zabierać kamyki ze sobą i dorzucać na wierchu 😉
Przyznam się, że zabieram kamyczki z róźnych miejsc, gdzie bywam, bardzo malutkie. I pamiętam, które skąd 🙂
Jo wiem, ze jest taki pon, co wnosi kamyki na Rysy, coby wreście przestały mieć 2499 metrów wysokości, a zacęły mieć pikne dwa i pół kilometra 😀
Alicja-Irena pisze: otóż nie wcisnęliśmy się
Alicja-Irena wcześniej pisze: U drzwi stał cerber i nie chciał nas wpuścić, była to impreza zamknięta, schronisko wynajęte. Jak usłyszeliśmy, kto wynajął, postanowilismy stać u drzwi, aż nas wpuszczą.
Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet! 😉
Wpuścili bez stania u drzwi 😉
Dziękuję za życzenia 🙂