Najtrudniejsy Wielki Tydzień
Nie jest łatwo przygotować sie do świąt wielkanocnyk. Oj, nie jest! Roboty mo sie wte mnóstwo. Trza kartki świątecne porozsyłać, porobić zakupy, upiec wielkanocnom babke, upiec mazurka, wyryktować pisanki, wydmuchać wydmuski, poprasować kosulki, wytrzepać dywany, pomyć okna, odkurzyć w chałupie… A jeśli ftosi jest mieskańcem Chochołowa, to musi jesce swom chałupe piknie wymyć od zewnątrz! Kiesik juz zreśtom godołek o chochołowskik przedwielkanocnyk porządkak. Heeej! Wielki Tydzień to pikno radość z nadchodzącyk świąt, ale tyz straśnie duzo roboty. I tak jest co roku krucafuks!
Ba najtrudniejsy ze syćkik Wielkik Tyźni to był w rocku 33. To był ten rok, ostomili, kie tak sie piknie złozyło, ze akurat w Niedziele Palmowom Poniezus wjechoł na osiołku do Jerozolimy. Sam wjazd był barzo urocysty i radosny. Ale potem… Potem niestety barzo cięzkie dni nastały. W Wielki Cwortek – zamkli Poniezusa w hereście. W Wielki Piątek – ukrzyzowali go. A przez całom Wielkom Sobote bidni apostołowie siedzieli zestrachani w Wiecerniku i nie barzo wiedzieli, co robić. Siedzieli i długo nic nie godali, bo bali sie nawet odezwać. Dopiero święty Jakub nie mogąc znieść tak długotrwałej cisy, postanowił w końcu pedzieć cokolwiek.
– Moze by tak święconke wyryktować? – zaproponowoł.
– A po co? – spytoł święty Tomas.
– No, momy przecie Wielkom Sobote.
– Momy, momy. I co z tego? – znów spytoł święty Tomas. – Fto te nase wielkanocne pokarmy poświęci? Downiej mógłby to zrobić Poniezus. Ale teroz nic nie zrobi, bo w grobie lezy.
– Ano lezy – odezwoł sie święty Jan. – Ale godoł przecie, ze zmartwykwstonie.
– Eee! – Święty Tomas rękom machnął. – Duzo rzecy godoł. Ba głównie w przypowieściak. Skąd zatem momy wiedzieć, cy o tym zmartwykwstoniu to nie była ino kolejno przypowieść, ftórej nie nalezy rozumieć dosłownie?
– No to rzecywiście bida – westchnął święty Bartłomiej. – Jak nie bedzie zmartwykwstonia, to Wielkanocy tyz nie bedzie.
– A moze trza spytać Matki Boskiej? – odezwoł sie święty Jakub. – Ona na pewno bedzie wiedziała, cy Poniezus zmartwykwstonie cy nie.
– Ino fto teroz odwazy sie ku niej póść? – spytoł święty Filip. – Po tym syćkim, co sie ostatnio wydarzyło, jej chałupa pewnie jest pod obserwacjom tajniaków od Piłata. I fto sie ino do jej chałupy zblizy, ten moze mieć niemałe kłopoty.
– Mom pomysł! – zawołoł święty Pieter. – Poźrejmy do Ewangelii! Tamok powinno być wyraźnie napisane, jako jest prowda z tym zmartwykwstoniem!
– Ale przecie Ewangelia nie jest jesce napisano – zauwazył święty Mateus.
– A, prowda. Zabocyłek – uświadomił se święty Pieter.
– Jo sam mom zamiar jom napisać – godoł dalej święty Mateus. – Kiesi w przysłości.
– A to ciekawe! – zawołoł święty Jan. – Jo tyz miołek taki zamiar!
– A więc zanosi sie na to – pedzioł święty Andrzej – ze bedziemy mieli nie jednom Ewangelie, ba jaze dwie!
– Fto wie? – zacął sie głośno zastanawiać święty Jan. – Moze nawet bedzie ik jesce więcej?
– Jo na pewno zodnej Ewangelii nie napise – zapewnił święty Pieter. – Nimom talentu literackiego. Wyryktuje najwyzej ze dwa listy.
– To i tak nieźle – pedzioł z uznaniem święty Symon. – Jo to byk nawet apokryfu nie umioł napisać.
– Nifto z nos nic nie napise, jeśli rzymscy żołnirze tutok przyjdom!- Tymi słowami święty Bartłomiej przybocył towarzysom o ik połozeniu. – A kie Rzymianie tutok przyjdom, to na pewno nie po to, coby zaprosić nos na rzymskie wakacje.
– Sprawa nie jest beznadziejno – zauwazył święty Juda Tadeus. – Przecie setnik jest chyba po nasej stronie?
– Niby tak – pedzioł święty Andrzej. – Ale jak to godajom jego rodacy – dura lex, sed lex. Jeśli zatem zgodnie z tym pierońskim duraleksem bedzie musioł nos hereśtować – to hereśtuje i powie ino, ze salus rei publicae…
– Na mój dusicku! Skońccie juz, krzesny, z tom łacinom! – przerwoł Andrzejowi święty Bartłomiej. – Bo mom ochote jaz do Indii uciekać!
– Przede syćkim, to skońcmy sie kłócić – popytoł święty Symon. – Przecie te nase krzyki to jaze na polu słychać. Ftosi moze nos usłyseć i donieść, ka sie ukrywomy.
– Wte tyz sprawa nie byłaby beznadziejno – pedzioł święty Juda Tadeus. – Wobec panującej wsędy biurokracji jest sansa, ze takiego donosiciela długo bedom odsyłali od Annasa do Kajfasa – dosłownie i w przenośni.
– Jo rozumiem, święty Judo Tadeusu, ze dlo wos zdono sprawa nie jest beznadziejno – pedzioł święty Pieter. – Ba kapecka ostrozności nie zaskodzi. Moze na wselki wypadek niek cały cas jeden z nos stoi przy drzwiak i poziro przez judasa, cy ftosi tutok nie nadchodzi?
– Przez judasa! – Święty Jakub Mniejsy nagle cosi se przybocył. – Na mój dusiu! Cy nifto nie wie, co sie z Judasem mogło stać? Wyseł kasi i cosi długo nie wraco.
– A skąd momy wiedzieć? – spytoł święty Pieter. – Moze go hereśtowali? Moze sie powiesił?
– No, nie śpasujcie, krzesny – popytoł święty Bartłomiej. – Niby cemu miołby sie on powiesić?
– E, tak mi sie bezmyślnie pedziało – odrzekł święty Pieter, bo nie mógł nie przyznać, ze nie widzioł powodu, dlo ftórego Judas miołby fcieć sie zabić. Kozdy apostoł to wiedzioł, ze Judas mioł głowe zaprzątniętom dutkami, a nie myślami samobójcymi.
– Cyli hereśtowali go! – jęknął święty Symon. – No to jeśli wezmom go na tortury i wygodo, ka sie ukrywomy, to juz po nos, ostomili! Juz po nos!
I wte na apostołów podł jesce więksy strach. Na mój dusicku! Ten strach w casie burzy na Jeziorze Galilejskim był nicym w porównaniu z tym, jaki przezyli w Wielkom Sobote w wiecerniku! Całe scynście, ze Pon Bócek piknie wte nad nimi cuwoł. Bo kieby nie cuwoł, to połowa z nik padłaby na zawał, a drugo połowa skońcyłaby w śpitalu dlo nerwowo choryk. A w takim śpitalu nie mieliby lekko. Bo wierzcie mi abo nie, ale w casak Cysorstwa Rzymskiego z opiekom medycnom było duzo gorzej niz teroz.
A potem nadeseł niedzielny wielkanocny poranek. I – jak wiadomo – syćko barzo dobrze sie skońcyło. Jednak kielo ci bidni apostołowie musieli sie nastresować, zanim ten poranek nadeseł, to tylko oni wiedzom. Tylko oni… Tak więc, ostomili, nie turbujcie sie za barzo, jeśli przygotowania do świąt nie idom wom tak, jako byście fcieli. Być moze nie syćko udo sie wom wysprzątać, być moze mazurek sie przypali, moze potłukom sie jajka, ftóre fcieliście na pisanki przeznacyć… Niekze ta! Wielkanoc przyjdzie i tak! Przyjdzie i na pewno bedzie pikno! Gorzej mieli apostołowie te 1977 roków temu. Bo oni, bidoki, tego przyjścia Wielkanocy wcale nie byli pewni. I to był dopiero prowdziwie trudny Wielki Tydzień! Hau!
P.S.1. No ale jak by nie było, to jo wom piknie zyce, ostomili, coby porządki i inkse wielkanocne prace sły wom lekko, łatwo i przyjemnie. A w Wielkanoc niek wase pisanki bedom pikne na zewnątrz i smacne wewnątrz. A na Śmigusa-Dyngusa niek wody bedzie nie za duzo, nie za mało, ino dokładnie telo, kielo uwazocie za stosowne. Wesołyk Świąt! 😀
P.S.2. Na mój dusiu! Mało ze Poni Basia z Ponem Pietrem do świąt sie ryktujom, to jesce w Wielkom Sobote ślub bierom! No to zdrowia i pomyślności dlo Ostomiłyk Nowozeńców! 😀
P.S.3. Do Owcarkówki zaś przybył nowy gość. A właściwie przypłynął, bo to Pon Kapitan. No to niek siednie se między nomi i niek sie rozgości. A moze jakiesi pikne morskie opowieści od niego usłysymy? 😀
Komentarze
Owczarku! Rewelacja! Znakomity wpis wielkanocny!
Telo pikne co cut !
Trza się zbierać i zanieść dutki do banku. Jak to mówią co cysorskie cysorzowi. Babę trza będzie upiec w Wielką Sobotę wspominając co się działo w tym dniu wśród uczniów Poniezusa.
Moze ze strachu nie opadnie. Jak opadnie trza bedzie jeść zakalec.
Mieli trudno, mieli, bez dwóch zdań. Mnie się ten Juda Tadeus podoba. 🙂
Misiu, przed świętami to banki dajom dutki na zakupy. 😉
A Kapitan pewnie wiele mógłby opowiedzieć. 😀
Coś ganiam i ganiam po swiecie, choć nie planowałam.
Nawet „Merlin”, który dwa miesiące książki szukał, teraz ją właśnie znalazł i mnie zaprasza. Dowcipniś! 😀
Hejka!
Owczarku drogi, dziekujemy za zyczenia. Ja jeszcze tylko dozycze wiosny, zeby tego dyngusa zbytnio nie odchorowywac.
Zrobilo sie swiatecznie w chalupie. Bigos sie gotuje, warzywka na salatke tez. Na jutro zostaly placki i malowanie jajek, czyli najwazniejsze. Narazie robimy jajka i zajaczki z koralikow. (Niedlugo tyle tego bedzie, ze na eksport bede slac. 🙂 )
MT7 😀 Ta szopka to na rowery, nie bydlatka. Jak skonczy, to wrzuce fotke.
A dzisiaj 205. rocznica urodzin H.C. Andersena, przypominaja wszedzie. Wiec jak najbardziej God Paaske mozna zyczyc!
Rzeźba mojego przyjaciela Stanisława Trafalskiego ze Stefkowej w Bieszchttp://kulikowski.aminus3.com/image/2010-04-02.htmlzadach.
Dziś w Warszawie podczas Drogi Krzyżowej będzie niesiony krzyż który wyrzeźbił dla sparaliżowanej żony. Został ofiarowany Janowi Pawłowi II.
http://kulikowski.aminus3.com/image/2010-04-02.html
Hej,
swieta tuz tuz,chate mam pachnaca,bo jakzeby inaczej, skoro 12 hiacyntow pokoj zdobi 🙂
Wyrosly wszystkie w sama pore.Jak przekwitna przeniose je do ogrodu.
Chata tez juz zaprowiantowana,ciasta popieczone,karty wyslane, a teraz……………….pora na odpoczynek.
Nie wiem,czy bede mogla do budy wpasc,wiec juz teraz skladam budowniczym,Pani Owcarkowej i Owcarkowi-zyczenia WESOLYCH SWIAT,pomyslnosci.Tradycyjnie:Smacznego Jajka!!!!!!!!!
I duzo,duzo slonca.
Vrolijke Pasen 🙂
Ja też składam wszystkim serdeczne życzenia:
http://picasaweb.google.pl/maria.tajchman/OwczarkowaBuda#slideshow/5455657204503907586
Mario!
Zerknęłam do tyłu w przeróżne życzenia na Twojej stronie, no i popatrzaj 😯
http://picasaweb.google.pl/maria.tajchman/OwczarkowaBuda#slideshow/5054542093370205810
No dobra, nie mój jacht, może kapeczkę mniejszy, ale pożeglowałam sobie ostatnio 🙂
Dzięki Kapitanowi, a morskich opowieści to on ma ho-ho, ile! Prosiliśmy, zeby spisał. Jak będę stary, powiada. Fakt, ciężko spisywać, jak się żegluje!
Ha, musisz Alicjo jakś pompkę kupić i nieźle nadmuchać Kapitanową łajbę, żebyśmy się wszyscy zmieścili i jeszcze miejsce na tańce i swawole zostało.
Jakoś do Twojej chałupy w Monaco trzeba się dostać, nie? 😀
Na poważnie. Pan Bóg robi z sercami ludzkimi małe-wielkie cuda.
To niesamowite! 🙂
PS. Pora na święcenie pokarmów.
Owczarkowi i wszystkim BB (Bywalcom Budy) składam świąteczne życzenia: Niech te Święta przyniosą Wam radość, ona jest w nie przecież wpisana… 🙂
Radosnych i pogodnych Świąt Wielkanocnych 😀
Gdybym był barankiem w bielutkich kudełkach
w życzeniach mych smaczne byłyby ździebełka,
lecz że psa nie cieszą żadne oziminy,
życzę smacznych jajek, a zwłaszcza wędliny! 😀
Bobiku!
Jajek Ci nie podsyłam, ale mam kabanosy, jałowcową, krakowską suchą, parówki i takie inne kości i żeberka, proszę bardzo 🙂
Wesołych Świąt!
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Tadeusz Chyla – Sen psa.mp3
🙂
O, zapomniałam… sznureczek należało zmnienić na ciągły!
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Tadeusz_Chyla-Sen_psa.mp3
No i czas – u mnie lekko po południu, sobota…
życzenia pogodnych i radosnych Świąt, dla bywalców, podczytujących i tych, którzy bywali i przestali, ale nadzieję mam, że są z nami 🙂
Wszystkiego dobrego!
Tylko sie nie przejedzcie jajkami… 😉
Zdrowych, pogodnych, pysznych i rodzinnych Świąt! 🙂
Mrrrał!
Smacznych :mlask: Świąt 🙂
Życzy
Blejk Kot z Rodzinką
Miło widzieć Blejkota i innych bywalców!
Ja przerabiam zdjęcia z Florydy (a po co tyle robiła?!) i podrzucam:
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_1925.JPG
Milych, pogodnych Swiąt 🙂
Witajcie w ten (ponury) swiateczny dzien!
Ponury,bo pogoda nie dopisala 🙁 Juz drugi dzien pada,zimno i tylko od czasu do czasu slonce przebija zza chmur!
Mam nadzieje,ze wszystkim dopisuja humory i apetyt!?
Nie mozna spacerowac,wiec nadrabiamy zaleglosci prasowe i sluchamy radia.Sluchamy Radia 227,ktore przypomina piosenki z lat 50 i 60-ych.Przeplatane dzisiejszymi, spokojnymi przebojemi.I to bez natretnych reklam,gadulstwa………………..nic tylko sluchac i przezywac 😉
Pozdrawiam wszystkich,zyczac wieccccccccccccccej Slonca!!
Pa,salute amici.
No to pierwszy dzien Swiat mamy za soba. Pogoda u nas tez nie dopisala, ale na spacerze cala rodzina bylismy. Trzeba bylo zrobic miejsce na kolacje. 🙂 Jajek dzieci szukaly przez caly dzien, i jeszcze o 16 im sie udalo gdzies 2 wygrzebac. Teraz przez 3 miesiace beda je jesc.
Jutro drugi dzien Swiat i obzarstwa. Niestety goscie nie wzieli walowki ze soba, wiec sami bedziemy musieli to likwidowac. No coz, od czego sa diety?
To do uslyszenia. I milego swietowania!
Wczoraj był piękny słoneczny dzień, udało mi się namówić brata na spacer.
Zapraszam na krótkie wspomnienie:
http://picasaweb.google.pl/maria.tajchman/NiedzielaWielkanocna04042010#slideshow/5456698456530343490
Dzisiaj leniuchuję! 😀
Padła była w niedzielę neostrada, a jak długo nie ma łączności, to później sprzęt odmawia mi posłuszeństwa, komputer nie może uruchomić sieci, a modem telewizyjny jakiegokolwiek programu.
Nie oglądam telewizji, ale czasami mogę mieć ochotę, a już raz po takim dłuższym wyłączeniu przez rok nie dawała się uruchomić, aż wymienić musiałam modem po wielomiesięcznych dyskusjach.
Pozdrawiam dyngusowo! 🙂
Dzieńdoberek poświąteczny!
Ucha do góry, dość leniuchowania.
Ana z Plumbumeczką miały kiepską pogodę, to duuuża przykrość w wiosenne święto. 🙁
U mnie lany poniedziałek spisał się i pokropił wszystkich sprawiedliwie, nie żałując. 😀
Biegnę do tego „Merlina”, bo ogłosił, że tylko jeszcze dwa dni będzie trzymał książki. To, że 3 dni świętował nie ma znaczenia.
Miłego dnia!
Also, co z Twoim komputrem?
Bry!
A co tu taka cisza na szlaku? Zmęczenie poświętne? Ja też… chociaż właściwie nie było się czym zmęczyć, ani wielkiego rozgardiaszu, ani gości, ani w gości – może to mnie tak zmęczyło, ten święty spokój? 😯
Pogoda była piękna, więc pod gołym bo gołym, ale drzewkiem na ogródku posiedziało się z książką i jeszcze nie trzeba było się odganiać od namolnych much. Niestety, od dzisiaj pada i tak ma byc przez kilka dni.
Właściwie nie takie niestety – deszcz jest potrzebny na wiosnę. No nic, wczesne przedpołudnie, udaję się do zajęć…Spałam dzisiaj ze 3 godziny, czasami tak mam, i niedorobiona jestem jakaś taka, i ten deszcz…
Jeśli Alsa się nie odezwała, to znaczy, że komputr nadal nie podniesion do stanu używalności.
Owczarku,
dziękujemy za pamięć i życzenia. Nie tylko Ty pamiętałeś o naszej rocznicy. Nad naszą chałupa w dzień ten uroczysty przeleciały cztery klucze dzikich gęsi. To pewnie były te, które widzieliśmy dwa tygodnie wcześniej nad Morzem Czerwonym gdy leciały pod wiatr na pólnoc. Czyli do nas na Kurpie.
Czy ja już mówiłam, przed świętami, że nic mi się nie chce.
…chyba mi się jeszcze pogorszyło 😉
To jeszcze tylko ‚w temacie wiosennej zwierzyny’ bezwysiłkowo się pochwalę: 27 marca widziałam 5 bocianów obiadujących (taką porą to było) na polu 😎
do Ustronia też już przyleciały
http://www.bociany.edu.pl/
Gdzie są pola z bocianami?
A w zeszłym roku udało im się w tym Ustroniu uchować jakieś młode?
Do Misia.
To Ty faktycznie mistrz jesteś, Misiu.
Piękne te polichromie na krucyfiksie.
W Ustroniu momy Grazynecke. Moze dowiemy sie od niej cegosi, jak tam nase boćki sie cujom? 😀
Święta, jak rozumiem, u syćkik jakie były, takie były, ale w sumie piknie sie udały? No to piknie! 😀
😀 😀 😀
— suuuuuper-wpis, Owczarku!
🙂 🙂 🙂
A skoro galerę apostolskich bohaterów gawędy otwiera święty Jakub, może nie zaszkodzi przypomnieć (expressis verbis), że mamy właśnie Rok Jakubowy, zatem „do zrobienia” (niekoniecznie w Wielkim Tygodniu) pozostaje też dreptanko do Santiago di Compostella… Niektórzy podreptali tam już pod koniec zeszłego roku… ze śpiewem na ustach (który to śpiew wciąż nieukompaktowiony 🙁 – mimo, iż rok biegnie… 😉 )
🙂 🙂 🙂
Wielkanocnie (choć poświątecznie) tudzież wiosennie składam Gospodarzowi, jego Bliskim oraz Gościom Blogu najserdeczniejsze życzenia radości, nadziei, smakowitości, odnowienia energii wszelakich oraz wszelkich innych potrzebnych łask Zmartwychwstałego (dla wierzących)… albo darów losu (dla (m)nie(j)-wierzących.
…W tym oczywiście – wędrówek, wypraw i wycieczek różnych typów… 😉 😀
Basia
🙂 🙂 🙂
mt7, pole było z 50-60 km na północ od Częstochowy 🙂 Zapamiętałam ten dzień, bo zaplanowaliśmy sobie przedświąteczną wizytę na Jasnej Górze. Pogoda była okropna, zimno, deszcz i wiatr, ale postanowiliśmy trzymać się planów. Jedziemy i marudzimy na to co za oknem, a tu naraz na zaoranym polu przy drodze, w tym zacinającym deszczu chodzi ta piątka boćków. Wyglądały tak, jakby musiały nieźle pluć sobie w dzioby, że nie poczekały jeszcze choć tygodnia z przylotem 😉
„pluć sobie w dzioby” 😆
Ciekawe, czy dałoby się radę przejść z Polski do Santiago di Compostella.
Trzeba by nieźle potrenować.
Lecę do brata – środa, dzień wizyt. 😀
Hej, Ludu Owczarkowy!
No, nie mogę! Muszę Wam to pokazać!
UŚMIECHNIĘTA Alicja:
http://picasaweb.google.com/alicja.adwent/Marzec2010FloridaRejs#slideshow/5456715431471889810
To jeszcze jedno zdjęcie dla Mani – nienajlepsze, bo był to juz wieczór , tutaj same bougenville w róznych kolorach.
http://alicja.homelinux.com/news/Dla_M.JPG
Ja się nie uśmiecham?! Ja się! Tylko nie zawsze pełną gębą, ze tak powiem.
No wiecie co 🙄
Ciao amici!!
Prawda,swieta uplynely pod chmurka,ale wczoraj i dzisiaj bylo pieknie,prawie lato.Wiec,”poszlo sie” do ogrodu.Posadzilam nowe kwiatki i jeden krzaczek,a jutro mam zamiar kupic jakiegos prunusa.On tak pieknie kwitnie,ze nie moge sobie odmowic,zeby jeszcze jedno drzewko upchnac w ogrodzie 😉
Dzisiaj bylismy na pierwszym picknicku.Cicho wszedzie, tylko ptaki rajcuja.Nie ma turystow,wiec spokojnie mozna podgladac nature.A ta czyni czasami prwadziwe niespodzianki.Wyobrazcie sobie,ze mielismy okazje podziwiac poraz pierwszy zolwia blotnego.Byl to wyjatkowy okaz,wielkosci duzego rondla.Koloru ciemno szarego, z morda w czerwone prazki.Niestety kamera zostala w domu i zdjecia nie budziet 🙁
A z Alicja-to swieta prawda.Nie chce sie „kobita” smiac i juz 😉
Hej.
…u mnie burza 😯
Ciemno, pieron za pieronem, to ja tu po cichutku w „wewnetrznym” pokoju siedzę i udaję, ze nic nie widzę, nic nie słuszę…
Zaraz zaraz.. z tym śmianiem się… oso chodzi? O suszenie zębów, czy wyraz twarzy? Bo mnie sie wydaje, że mam pogodny zazwyczaj ten wyraz.
Uśmiechnięty.
Idę pod biurko 😯 tak pieprznęło….
A kto wybiera się na przyrodnicze łono bez aparatu?
Żółw „z morda w czerwone prazki”, jak mogłaś nam to zrobić, żeby nie zrobić!
Chyba się napiję, albo co. ;(
Alicjo, dla mnie często masz wyraz twarzy nieprzenikniony i Jerzor też.
Z opisu wiadomo, że jesteście zadowoleni.
Bardzo mi brakowało Twojego uśmiechu, a nie lubię wywierać presji. 🙂
Marysienko-no dupa ze mnie i juz,ale postaram sie poprawic 😉
Salute.
Ale,ale zapomnialam sie pochwalic,ze moje zdjecie wyslane do lokalnej prasy,zostalo zamieszczone,a jakze……………………… 🙂
Ana, a co to za zdjecie? Mozemy zobaczyc? No i gratulacje oczywiscie! Hi hi… Wiem jak to cieszy. 🙂 Kiedys wydrukowali w Zaglach moj artykul. Chyba caly naklad wykupilam 😀
Ja mam nieprzenikniony wyraz gęby?!
Jesteś drugą osobą , która mi to mówi 😯
Szczeżuja nie jestem, to prawda… ale usmiecham się czasami…
Alu, pewnie się uśmiechasz dość często.
Czemu tak Cię to dotknęło?
Żałujesz starej ciotce uśmiechniętej kufy.
Pogody oblicza Ci nie odmawiam. 😀
Wcale mnie nie dotknęło, jam ci nie taka dotykliwa 🙂
Tylko ostatnio też coś takiego usłyszałam, to mi się pokojarzyło 🙂
Za to jo nie uśmiechne sie nigdy, bo nimom odpowiednik mięśni kufowyk, coby móc sie uśmiechać. Moge co najwyzej postawić kufe w komputrze. O, takom 😀
Owczarku,
moim skromnym zdaniem masz uśmiechniętą kufę.
Smutny owczarek wyglądałby tak:
http://picasaweb.google.pl/maria.tajchman/OwczarkowaBuda#slideshow/5457511327207031218
O, Jezusicku! To sie uśmiołek, EMTeSiódemecko, kie uwidziołek ten obrazek! Tym rozem nawet brak odpowiednik mięśni kufowyk mi w tym nie przeskodził! 😀
Mam nadzieję, że nie zobaczę Twojej smutnej kufy.
A teraz pożegnam się już i idę śnić o rzadkich zółwiach z mordkami w czerwone prążki, pięknie kwitnących śliwach, domu Plumbumeczki, zepsutym komputerze Alsy i bugenvillach Alicji.
Dobranoc Budeczko! 🙂
Jakiesi 20 roków temu widziano zółwie błotne nad Jeziorkami Zawadowskimi w Ochotnicy Górnej. Potem juz ik tamok nie widziano. Moze wyrusyły do Holandii? Moze sły zółwim tempem i właśnie dosły? Fto wie? Mozliwe, ze Anecka uwidziała ochotnickie zółwie spod Turbacza. Syćko mozliwe… 😀
O… następny dowód… i to czwarta nad ranem, przed wylotem z Florydy… też się szczerzę, chociaż niewyraznie, bom niedospana 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/img_2273.jpg
Jak zobaczyłam smutnego Owczarka… ślozy (śmiechowe) same poleciały 😉
Alicjo,
ja nie twierdzę, że jesteś smutas.
Zapodałam jeno, że na większości zdjęć, które prezentujesz masz (i Jerzor też) poważno-neutralną minę.
Gdyby nie Twój komentarz, częst trudno byłoby domyślić się, że ten czas i to miejsce podobają się Wam.
Może to wynika z faktu, że na większości zdjęć pozujecie.
Człek uchwycony w locie ma różne miny i częściej pokazuje zęby.
Sprawiło mi dużą frajdę zobaczenie Ciebie z uśmiechniętą kufą. Pragnienie mojego serca zostało zaspokojone i już dalej nic nie mam na poprzek.
Trudno mi byłoby sobie wyobrazić, że masz coś na poprzek i wręcz naprzeciw, Mario!
A ze zdjęciami to zwykle tak jest, że sie ustawia jakoś… ja robię dużo bez żadnych postaci, a te, na których jestem to zwykle po to, żeby uwiecznić pod tytułem – byłam tam! I zapominam szczerzyć kufę. Może dlatego, że „po amerykańsku” wręcz należy, jest nawet takie zawołanie „cheese please” do zdjęcia, bo wtedy chcąc niechcąc się szczerzy, a córka mojej koleżanki wymyśliła polski odpowiednik – jak foto robione, należy powiedzieć – marmolada! Działa 😯
Ciekawe, czy dałoby się radę przejść z Polski do Santiago di Compostella. pisze MT7.
Są tacy (dośc liczni), którzy chodzą… – ale nie znam osobiście, tylko ze słyszenia. Dyrygencja mojego chóru chodzi od 11 lat różne zachodnioeuropejskie dystanse… krótsze i dłuższe – zatem już pewnie przeszła „całość stosowną dla Nadwiślan”… 🙂
Do lit staropolskiej uczyłam się dośc dokładnie tras do Compostelli z różnych krajów w tym odległych jak Polska (co się działo, jakie ważne miasta się ‚zaliczało’… – zatem rzecz ma kilkuwiekową tradycję, która teraz się odradza… 🙂
‚…zatem rzecz ma kilkuwiekową tradycję, która teraz się odradza?’
Tu jednak chyba chodzi o dystans dla pielgrzymkowych autokarów…
(Choć kościół miejski leżącego ‚u stóp’ Okocimia Brzeska jest własnie pod wezwaniem Św. Jakuba… – więc w sumie kto wie?… 😉 ) 🙂
Tak czy siak, trzeba ostro poćwiczyć i wstępnie przejść trasę w Hiszpanii.
Marzenia dobra rzecz i są za darmo. 🙂