1 km = 1055,37 m
Dzisiok bedzie kapecka matematyki. Ba najpierw niek spytom, co myślicie, ostomili, o angielskik jednostkak miar? Z tego, co jo wiem, to myślicie tak: Angielskie miary? Skaranie boskie! Weźmy choćby takie mile i jardy. Kielo jardów jest w jednej mili? Sto? Tysiąc? Nie! Jedno mila to… 1760 jardów. Krucafuks! Fto to wymyślił, coby było tak dziwacnie? Jak tutok policyć w pamięci, kielo jardów mieści sie w pięciu milak? Abo w seściu? Jeśli ftosi jest ponem Einsteinem, to moze i policy… Ale zwykły cłek – bez kalkulatora nie do rady! Za to nas system metrycny – to co inksego! To jest barzo pikny system! Syćko sie w nim licy łatwo i przyjemnie. Fcecie wiedzieć, kielo metrów mieści sie w pięciu kilometrak? Odpowiadom bez zastanowienia – pięć tysięcy. Kie mnie spytocie, kielo mieści sie ik w seściu kilometrak, to tyz bez trudu odpowiem. Kie spytocie, kielo mieści sie w siedmiu – tyz od rozu bede wiedzioł. Haj.
Moi ostomili. Okazuje sie jednak, ze to wcale nie jest takie proste. Właśnie w interiowyk wiadomościak sportowyk pocytołek se o końcowyk przygotowaniak do narciarskik mistrzostw świata w Oslo. Juz trasy biegowe piknie cekajom na zawodników z róznyk krajów. I trasa 30-kilometrowo dlo poń jest juz gotowo, i trasa 50-kilometrowo dlo chłopów tyz. Ino wycytołek przy okazji, ze organizatorzy zawodów w Oslo ponownie zmierzyli długość tras na przełomie grudnia i stycznia. Wówczas okazało się, że trasa biegu na 30 km ma 31606 m, a na 50 km – 52860 m. Na mój dusicku! A więc 30 kilometrów to wcale nie jest 30 tysięcy metrów, ino więcej? No to w takim rozie kielo metrów licy kilometr? Sprawdźmy:
31606 : 30 = 1053,53
Telo bedzie w zaokrągleniu. Bo kie policycie se sami, to uwidzicie, ze cyfr po przecinku wyjdzie duzo więcej niz dwie. Ba skoro na PIT-ak dlo urzędów skarbowyk dwie cyfry po przecinku wystarcom, to jo tyz nie bede tutok ryktowoł tyk cyferek więcej. No i wychodzi na to, ze kilometr tak naprowde mo… ponad 1053 i pół metra.
Ba na wselki wypadek weźmy jesce te 50-kilometrowom trase dlo chłopów i tyz policmy:
52860 : 50 = 1057,20
Na mój dusiu! Tutok ten kilometr mo prawie śtyry metry więcej niz w tym pierwsym przypadku! Skąd tako róznica? Cyzby chłopski kilometr był dłuzsy od babskiego? Nieee. To chyba niemozliwe. Nie w casak, kie cało Europa piknie dązy do równouprawnienia. Kany więc lezy prowda? Pewnie jak zwykle – pośrodku. No to, ostomili, wyciągnijmy średniom arytmetycnom i bedzie po kłopocie:
(1053,53 + 1057,20) : 2 = 1055,365
Cyli – znów w zaokrągleniu do dwók miejsc po przecinku – wychodzi 1055,37. Telo jest właśnie metrów w kilometrze. Telo i ślus!
No to chyba syćka powinniśmy być wdzięcni organizatorom tegorocnyk mistrzostw, ze wyprowadzili nos wreście z błędu, we ftórym syćka tkwili od casu, kie w Sevres pod Paryzem pojawiło sie to hyrne platynoirydowe ustrojstwo. Co prowda teroz całom kupe podręcników do matematyki i fizyki bedzie trza przeinacyć, ale trudno. W podręcnikak przecie nie moze być bździn! Haj.
A tak poza tym – skoro juz o tyk norweskik trasak narciarskik gwarzymy – zycmy nasej Justynce, coby na tyk trasak piknie sie jej biegało. Bez względu na to, kielo ona tyk metrów i kilometrów bedzie miała do pokonania. Hau!
P.S. Kieby ftosi uwidzioł pona Mendelsona, to niek do mu znać, coby na najblizsom sobote ryktowoł sie ze swoim marsem dlo Anecki i Pona Aneckowego. Bo w tym dniu Anecka i Pon Aneckowy bierom ślub! Zdrowie Ostomiłej Młodej Pary! 😀
Komentarze
No to mam problem, Owczarku. Chce sie pochwalic, ze maz kuzynki mojego meza ( 🙂 ) ponownie zloty medal olimpijski w rzucie kula wlasnie wywalczyl, ale nie mam teraz pojecia, jak daleko on ta kula rzucil!
Trzeba wprowadzic swojska jednostke miary dlugosci i ja na swiecie rozpowszechnic! Ot np. taka laska jalowcowej? Poza dlugoscia, odlegloscia i wysokoscia moznaby taka jalowcowa rowniez mase mierzyc, i objetosc, i prace (chodzi mi tutaj o prace gruczolow slinowych, ewt. prace potrzebna, zeby na owa jalowcowa zarobic) i energie (potrzebna, zeby te laske nabyc i spozyc). I czas: ile czasu potrzeba, zeby owa laska zniknela z talerza… Uniwersalna jednostka!
To ja juz moze pojde spac. 🙂 Dobranoc wszystkim, u ktorych noc. Pa
Moim zdaniem tę średnią należy policzyć inaczej (żeby wziąć pod uwagę proporcjonalne wydłużanie się kilometra wraz z dystansem):
(31606 + 52860) / (30 + 50) = 1055,825
Albo jeszcze inaczej, bardziej naukowo. Jeżeli dla 30 km kilometr ma 31606/30 metrów, a dla 50 km kilometr ma 52860/50 metrów, to dysponujemy dwoma punktami w układzie współrzędnych, przez które przechodzi prosta służąca do znajdowania długości kilometra dla dowolnego dystansu – są to punkt A (30, 31606/30) i punkt B (52860/50).
Równanie tej prostej to:
(y – yA)(xB – xA) – (yB – yA)(x – xA) = 0
Po podstawieniu:
(y – 31606/30)(50 – 30) – (52860/50 – 31606/30)(x – 30) = 0
Po wymnożeniu:
20y – 632120/30 – (550/150)x + 16500/150 = 0
Po przekształceniach:
20y = (11/3)x + 62882/3
Po podzieleniu obu stron przez 20:
y = (11/60)x + 62882/60
czyli:
y = (11x + 62882)/60 ❗
Ten wzór pozwala nam lekko, łatwo i przyjemnie obliczyć długość kilometra y dla podanego dystansu x.
Na przykład:
x = 0 km : y = (11 * 0 + 62882) / 60 = 1048,03
x = 30 km : y = (11 * 30 + 62882) / 60 = 1053,53 – zgadza się ❗
x = 50 km : y = (11 * 50 + 62882) / 60 = 1057,20 – zgadza się ❗
x = 400 km (Warszawa-Zakopane) : y = (11 * 400 + 62882) / 60 = 1121,37
Nic dziwnego, że im dłuższa podróż, tym bardziej się dłuży ❗
Gdy tylko przeczytałam tytuł nowego wpisu, to wiedziałam, że nie powinnam czytać dalej! Czysta zgroza!
Dlaczego tym organizatorom zawodów przeszkadzał kilometr, który miał 1000 metrów?!
TesTeq – genialnie proste! 😆 A jakie lekkie, łatwe i przyjemne!
Owczarku, wyjaśnienie tego zjawiska jest bardzo proste. Organizatorzy wyznaczali trasy i robili pierwsze pomiary latem. Suche trasy miały 30 i 50 km, zimą trasy pokryte są warstwą zmrożonego śniegu, a wiadomo, że woda zamarzając zwiększa swoją objętość, stąd ten przyrost długości. Latem po stopnieniu wszystko znowu wróci do normy. Wstrzymajmy się ze zmianami w podręcznikach. Tym bardziej, że te prawa fizyki to chyba raczej zostały potwierdzone 🙂
Do Plumbumecki
„No to mam problem, Owczarku. Chce sie pochwalic, ze maz kuzynki mojego meza ( 🙂 ) ponownie zloty medal olimpijski w rzucie kula wlasnie wywalczyl, ale nie mam teraz pojecia, jak daleko on ta kula rzucil!”
Jedno wydaje sie pewne, Plumbumecko – rzucił tom kulom dalej, niz wceśniej sądzono. Tym pikniejse gratulacje nalezom sie męzowi kuzynki Twojego męza 😀
Do TesTeqecka
„Nic dziwnego, że im dłuższa podróż, tym bardziej się dłuży”
To teroz wreście rozumiem, cemu jesce niedowno NASA piknie sie kwoliło, ze juz wkrótce wyśle cłowieka na Marsa, a ostatnio – jakosi cisa na ten temat sie zrobiła. Widocnie tamtejsi mędrole uświadomili se, ze odległość z Ziemi do Marsa jest w rzecywistości więkso, niz to wynikało z wceśniejsyk obliceń 😀
Do Alsecki
„Gdy tylko przeczytałam tytuł nowego wpisu, to wiedziałam, że nie powinnam czytać dalej! Czysta zgroza!”
To prowda, Alsecko. Ale cóz, nie mozemy tutok gwarzyć ino o przyjemnyk rzecak. O groźnyk casem tyz trza 😀
Do Emilecki
„Organizatorzy wyznaczali trasy i robili pierwsze pomiary latem. Suche trasy miały 30 i 50 km, zimą trasy pokryte są warstwą zmrożonego śniegu, a wiadomo, że woda zamarzając zwiększa swoją objętość, stąd ten przyrost długości.”
Moze być i tak, Emilecko. Chociaz z drugiej strony, kie przysła zima, to ziemia pod wpływem zimna powinna sie skurcyć, więc te dystanse powinny sie skrócić, a nie wydłuzyć 😀
Chcecie mnie wykończyć?! Już od tej matematyki zrobiło mi się słabo, a teraz jeszcze kombinujecie z fizyką? A byłam pewna, że „praw fizyki pan nie zmienisz”.
😆
Nie mam czasu przysiąść na dłuzej, bo zrobiłam rewolucję w domu całkiem niekulturalną, a tu jeszcze różne terminy gonią, nowe programy trzeba wdrożyć, a do tego trzeba poksiegować różnosci.
Be! Nie mam sił! Ja już jestem naprawdę starszą panią i chciałabym wreszcie odpocząć.
Dobranoc!
Pyszne są te Owczarkowe historie.
O prosz…
Matema ściema! 🙄
…ja juz wolę Archimedesa 😉
Dzień dobry,
przepraszam, że zjawiam się tu tak w sobotni poranek bez zaproszenia.
Chciałam powiedzieć kilka słów w sprawie „deklaracji poparcia” na blogu Bobika. Przeczytałam u Bobika wypowiedź Owczarka na temat „deklaracji”. Zaglądnęłam tutaj. Przeczytałam dyskusję jaka się rozwinęła po „przyniesieniu linka” na ten blog.
Proszę pozwolić, że powiem co nieco na temat spontaniczności, antycypacji skuteczności i celów tej inicjatywy.
Być może teraz, kiedy deklarację podpisało tyle osób, będzie to wyglądało na rodzaj autoreklamy. Trudno. Wszystko jest zapisane na blogu Bobika. Kto chce może sprawdzić.
To był mój pomysł. Szukającym inspiracji tego pomysłu mogę podać dwa źródła.
Społeczny – Jacek Kuroń i jego „nie palmy komitetów, budujmy własne”. Tu przełożyło mi się na: nie naparzajmy się anonimowo na blogach z „prawdziwymi Polakami”, pokażmy, „z otwartą przyłbicą”, jakie jest nasze stanowisko.
Psychologiczny – Marcus i jego „paradoksalna teoria zmiany”, zmiana następuje nie wtedy kiedy walczymy z „niepożądanym”, ale wtedy kiedy tworzymy „pożądane”.
Do tego pomysłu odniesiono sie na blogu Bobika sceptycznie. Jednym z większych sceptyków był właśnie Kot Mordechaj. Prawie nikt nie wierzył w społeczny odzew takiej deklaracji.
Na szczęście Bobik podzielił moją opinię, że ilość podpisów nie jest najważniejsza. Wydawało nam się, że 30 – 50, to już będzie jakiś konkretny wyraz poparcia.
Wspólnie napisałyśmy „deklarację”, dyskutując długo nad każdym słowem i zwrotem. Zmieniały się pomysły co do miejsca zamieszczenia deklaracji.
Ostatecznie, po blisko dwóch tygodniach od powstania pomysłu, deklaracja została umieszczona w sieci. Kot Mordechaj „przyniósł” ją tutaj dosłownie w pierwszych minutach po umieszczeniu u Bobika.
Jego sceptycyzm nie miał jeszcze kiedy wyparować, a zakresu poparcia nikt nie mógł przewidzieć.
Naszym celem było, przede wszystkim, pokazanie ludziom, wobec których zastosowano mobbing, że nie są sami.
W środę 26 stycznia zadzwoniłam do redakcji Znaku. Oni o niczym nie mieli pojęcia. Ja im podałam adres. Usłyszałam od nich: w tej całej nagonce, przy tym co się wypisuje na murach, co się tutaj dzieje, podarowaliście nam państwo haust świeżego powietrza.
Nasz cel został osiągnięty. Pięknie podsumował to Bobik nie brukowaliśmy piekła dobrymi chęciami.
W chwili, kiedy dzwoniłam do Znaku, 107 osób podpisało deklarację. I już to wydawało nam się czymś niewiarygodnym. Przecieraliśmy oczy ze zdumienia.
Kiedy zabrałam się do tego wpisu, podpisów było o ponad 1000 więcej. I rodzi się nastepne pytanie. Ktoś je już na blogu postawił i toczy się wokół niego dyskusja. Głosy są podzielone. Pytanie: co dalej z podpisami. Jest to ogromny kapitał i potencjał społeczny.
Kończąc, pragnę z całą stanowczością podkreślić, że deklaracja nie powstała by, gdyby nie atmosfera na blogu Bobika. Gdyby nie osobista odwaga Bobika. To do niego przychodzą listy od „obrońców polskości”.
Jeżeli odzew na deklarację uzna się za sukces, należy ten sukces przypisać Gospodarzowi i Gościom blogu Bobika.
Zastrzeżenia, co do intencji powstania tej deklaracji, antycypowania rozmiarów poparcia, proszę kierować pod moim adresem.
Jeszcz raz przepraszam za niespodziewane wejście.
Niskie ukłony i serdeczne pozdrowienia dla Gospodarza i Gości tego Blogu.
Witojcie! Niek nom zyjom Państwo Młodzi! Anecka i Pon Aneckowy! Nieeek zyyyjom noooooom!!! 😀
Do Alsecki
„A byłam pewna, że ‚praw fizyki pan nie zmienisz’.”
Praw fizyki nie. O to zadboł majster-pon Kobuszewski. Natomiast nifto nie zadboł o niezmienność praw matematyki – no i stało sie to, co sie stało 😀
Do EMTeSiódemecki
„zrobiłam rewolucję w domu całkiem niekulturalną”
To barzo dobrze, EMTeSiódemecko, ze zrobiłaś niekulturalnom rewolucje, bo kiebyć zrobiła kulturalnom, to Chińcycy mogliby Cie oskarzyć o plagiat 😀
Do Alecki
„ja juz wolę Archimedesa”
Sądząc po miejscu, we ftórym ten pon wyryktowoł te swojom całom eureke, nauki Archimedesa nie som ani z matematyki, ani z fizyki, ino z hydrauliki 😀
Do Jotecki
„Zastrzeżenia, co do intencji powstania tej deklaracji, antycypowania rozmiarów poparcia, proszę kierować pod moim adresem.”
Jeśli idzie, Jotecko, o moje zastrzezenia (choć właściwsym tutok słowem byłoby racej „zastanowienie” niz zastrzezenie”), to nie miołek ino pewności, cy idzie tutok o obrone treści ksiązki cy o obrone prawa autora do wypowiedzi. Treści ksiązki trudno mi było bronić, skoro jej jesce nie przecytołek (ocywiście barzo mozliwe, ze kie przecytom – to wte bede bronił). Z kolei prawa autora do wypowiedzi wiem, ze muse bronić obowiązkowo. Kie Mordechajecek uświadomił mi, ze idzie o to drugie – to wte juz syćko było dlo mnie jasne 😀
Witajcie,
mysle sobie,ze Norwegia to tak troszke blizej bieguna lezy,to im sie kilometry wydluzyly 😉 Pewnie wszystko przez te sily magnetyczne,czy jak im tam!?
Salute amici.
PS.Owcarku pikne dzieki za zyczenia!!
Państwu Aneckostwu, dłuuuuuugiego żywobycia w miłości, zrozumieniu i dostatkach wszelakich.
Niech Wam się wiedzie, Kochani!!! 😀
Nieeek zyyyjom noooooom!!! 🙂
Ja tam wiem, że z zimna to się kurczy.
To w Norwegii powinno być mniej niż 1.000, a w takiej Afryce z 1.500. 🙂
mt7-wielkie dzieki Marys.
Wprawdzie w zimnym sie kurczy,ale teraz przy tych zmianach klimatu,to i moze na odwrot,kto wie??? 😉
Hej.
No, zdążyłam!
Anie i temu szczęściarzowi, który jest z nią codziennie i od święta – wszelkiej pomyślności i wielu powodów do radości życzę! 😀
Nieeek zyyyjooom nooom! 😀
Mysle sobie,ze w takim razie nasza wspaniala Justyna,powinna dluzsze narty przypiac.Nie raz bywalo,ze centymetry o zwyciestwie decydowaly!
Skoro kilometr sie wydluzyl,to i narty „tyz”!
Dzieki Alicjo-zyjemy,zyjemy.Troszke objedzeni,bo swietowalismy w „naszej” oberzy.
A czy „szczesliwy” jest szczesliwy,no moze nie bede pytac,jakos wytrzymuje…………….. 😀
Salute.
Alsie podziekowania przecie,chyba za duzo wina,albo Smadnego wypilam??? 😮
Jakie za duzo? Dobrego nigdy za wiele! 🙂
Dopiero teraz zauważyłam, że mt7 podesłała mi link do plumbumkowej gry – dzięki! 🙂 Nie gram w żadne komputerowe gry, ale mój syn przed laty – prawdziwe szaleństwo! Nawet pisywał ‚recenzje’? do jakiegoś czasopisma i nawet mu za to płacili. Oczywiście, że pisał wspaniale!!! 😀
Ana, cos mi umknelo? Bo chyba wypada gratulacje zlozyc 🙂
Alsa, ja tez w sumie juz na komputerze nie grywam, ale to jest takie diabelstwo jedno, ze dojdzie sie do takiej jednej planszy i ani rusz dalej! I czlowiek siedzi, i sie irytuje, i probuje i caly dzien na tym traci. 🙂 Dobrze, ze dzieci sa… odciagna do gier planszowych 😀
A mysmy dzisiaj skonczyli remont pierwszej lazienki i jestem niezmiernie szczesliwa z tego powodu KUFA OGROMNIE UCHACHANA
Rocznica ślubu! 🙂
Cieszę się razem z Wami, plumbum! 🙂
Plumbum- a kto te lazienke remontowal?? Wlasnymi „rencami”,czy cudzymi???
Pytam,bo za swego pierwszego zycia nie doczekam.U nas wszystko na gumke,tasme klejaca i na sznurek!!!
W najblizszej przyszlosci mam zamiar przystapic do robot hydraulicznych.Jak pocwicze,to i moze to i owo jeszcze wyremontuje,i bedzie wstyd.Nie moj oczywiscie 😀
Hej.
Ana, najlepsze zyczenia z okazji rocznicy slubu! Od tego zaczne 🙂
A lazienke kochanie robilo i jego przyjaciele z lat dziecinnych (czyt. wszyscy inni potrzebni fachowycy). Jeszcze jedna nam zostala, ale przynajmniej kapac sie juz mozna 😀
Rezultat: http://picasaweb.google.com/PaulinaChristensen/Lazienka#
Piękna łazienka. O użytkownikach już nie wspominam. 🙂
Z wanną to jest problem, bo ja też lubię się pomoczyć, a łazienka mała.
Mieszkanko dla jednej osoby, dwupokojowe, ale kuchnia i łazienka nieduże.
Kabina rozwiązałaby wiele problemów, ale…
Niech Wam dobrze służy.
Dzieki Plumbum 😀
Lazienka rzeczywiscie bardzo ladna!!
U nas „tyz” nie ma wanny,bo pomieszczenie przykrotkie.Ale mnie w zupelnosci wystarcza prysznic.
Fajnie miec „wlasnego” fachowca i jego przyjaciol 😉
Salute amici.Biegne poglebiac italianska wiedze,hej!!
Jak to dobrze mieć kumpli o różnych przydatnych talentach i umiejętnościach! 🙂 Bardzo elegancka łazienka wyszła!
Ana, sama potrafisz wykonywać prace hydrauliczne? Zaimponowałaś mi! Nie licz na to, że Szczęściarzowi będzie wstyd – pogadaj z Alicją, to powie Ci, co robi facet, gdy żona własnoręcznie remontuje dom. 😆
Swoją drogą, co za ekipę mogłybyście stworzyć, gdyby jeszcze mt7 dołączyła! 😀
Przepiękne okoliczności przyrody u nas – drzewa, krzewy, trawy białe, chociaż śniegu nie ma. Wczoraj było jeszcze przepiękniej, bo słonecznie.
No, a teraz uciekam jak motyl śpiewając w podskokach…
Miłego! 🙂
Alsa, za pol roku bede autoryzowanym elektrykiem (elektryczka?), to i ja sie do ekipy remontowej przylaczam :D. I mozemy Bude restaurowac, jak zajdzie taka potrzeba :).
Lece na kolacje.
Bry!
Ponawypisywałam, nie skopiowałam, mam za swoje.
O tem potem, bo zajęcia wrzeszczą i muszę się udać, a nie udawać, że się udaję. Plumbum, łazienka nie do poznania 🙂
Also-ja tylko teoretycznie znam sie na pracach hydraulicznych.Jak sprobuje,to sie przekonam, na ile praktyka zgadza sie z teoria! 😉
Wiecie usmialam sie na wloskim.Mialysmy temat- „Zdrada”.
Nalezalo wlasnymi slowami powidziec,co bysmy zrobily w razie takiej nieprzyjemnej sytuacji.Cosmy sie po wlosku nagimnastykowali,to nasze!
Ale jedna z kursantek ograniczyla swa wypowiedz do minimum-„won” 😀
Hej.
http://www.polskieradio.pl/9/201/Artykul/304185,Benefis-Janusza-Glowackiego-uslysz-w-Trojce-zobacz-na-naszej-stronie
No, plumbum – będziesz niewątpliwie bardzo pożądanym fachowcem! 🙂 to dojrzewanie jabłek w niskich temperaturach to z elektryki?! 😯
Ano – teoria na ogół tak sobie zgadza się z praktyka, ale nie wątpię, że dasz radę! 🙂
A jak po włosku „won”? Cudne! 😆
Jo wiem ino, jak jest „won” po góralsku: „precki” 😀
Alsa, te jablka to technologia chlodzenia, czy jak by to tlumaczyl, czyli jeden z przedmiotow. A elektryczka to tylko dodatkowy fach po mojej szkole. Z wyksztlacenia bede menagerem 😀 . Ucze sie o calej technice za wydobyciem ropy i gazu oraz energia odnawialna… i troche tez majstrowania przy dieslowych silnikach 🙂 A zupelnie aktualnie to we wspolpracy z jedna taka firma projektuje zasilenie platformy wiertniczej na M. Polnocnym z ladu. I fajnie jest! 🙂
A ja wiem, jak jest „won” po wlosku, ale nie napisze, bo brzydkich slow nie uzywam 😉
O, krucafuks! To jo niestety uzywom. Właśnie tego „krucafuksa” uzywom 😀
Plumbum – szapoba! 🙂 😯
Wciąż liczę na italiańskie ‚won’ – to, moim zdaniem, nie jest brzydkie słowo. 🙂
Alicjo, dzieki za link. 🙂
To dlatego, ze chlopy maja mniejszy opor powietrza to dostali kompensacyjnie plus 2 metry… dla zawodnikow sumo kilometr ma gora 320 metrow… ;D
a Google mówi, że „won” po włosku znaczy – wygrałem! 😆
Jak Italiano wygra w Lotto to krzyczy:
-Won, won, won!!!!
Ja używam „psiakostka” 🙄
A wywiad z „Głową” dobry, zaniedbałam obowiązki na 2 godziny, tak mnie wzięło i wciagnęło 😯
Mam słabość do gościa 😉
A mówiłam, że to nie jest brzydkie słowo! 🙂
Które chłopy mają mniejszy opór powietrza? Bo chyba nie wszystkie? 🙂
mt7,
u nas przekłada się to na „łan, łan, łan”!
A tak naprowde won to po prostu koreańsko waluta. No to chyba nie moze być brzyćkie słowo? 😀
„won” jest ladne i niebrzydkie 🙂 Za to to italienskie won, ktore mi przyszlo do glowy jest nie do wypowiadania na glos…. za duzo czasu tam spedzilam, za duzo sie nasluchalam 🙂
Połączmy won z tonem 😉
Zaznaczam, że jest to bardzo smakowite. Nie oglądać na głodniaka!
http://en.wikipedia.org/wiki/File:Wonton_noodle_soup_boston.jpg
Przeczytałam, chciałam coś bardzo matematycznie-efektownego powiedzieć… ale mowę odjął mi komentarz TesTeqa… 😮
😉 😀