Skąd ta kacka?
Niecałe dwa tyźnie temu Gazeta Wyborco ukazała sie wroz z piknym dodatkiem „Palce lizać”, a dokładniej – z jego piętnostom cynściom. Cosi w sam roz dlo Pona Pietra! Ale dlo mnie tyz. Bo tytuł tej piętnostej cynści to: Kuchnia z gór. Bajako. Co w środku mozno noleźć? Ano pikne oscypki, piknom kwaśnice, piknom golonecke… A poza tym taki felieton poni Ewy Furtak. Ba jedno informacja w tym felietonie jest nieprowdziwo. Posłuchojcie:
Wiecie, co jest ulubioną potrawą Adama Małysza? Wcale nie bułka z bananami, o której swojego czasu było tak głośno, ale kaczka. Zwykła pieczona kaczka.*
No, na mój dusiu! Kacka? Jako kacka? Skąd? Kany Autorka to wycytała? W piśmidle brukowym? To mozliwe. Bo chyba ino brukowca stać na takie wymysły. Pewnie jakisi paparacci zrobił Adasiowi zdjęcie akurat wte, kie ten jodł te swojom bułke z bananem. Ino zdjęcie wysło nieostro i potem redakcja, dlo ftorej ten paparacci pracowoł, banana wzięła za syjke kacki, a bułke – za jej tułów. No i posła w świat bojka, ze Adaś najbardziej kacke lubi.
Mogło być tyz inacej. Być moze ftosi uwidzioł, jak Adaś, ryktując sie do kolejnyk zawodów, rozwiązuje dlo odpręzenia krzyzówke. Potem ten ftosi zacął o tej krzyzówce opowiadać znajomym, ba jeden z tyk znajomyk słuchoł niedokładnie i potem zacął godać, ze widziano Adasia jedzącego… kacke krzyzówke.** No i wkrótce poseł hyr, ze kacka to jest to, co Adaś lubi najbardziej. A ze wiadomo, jak to z plotkami bywo, być moze juz niedługo zacnom gwarzyć, ze Adaś juz syćkie kacki w Wiśle pozjadoł i teroz bidno poni Iza Małyszowo, coby zaspokoić apetyt męza, musi do pobliskiego Ustronia po nie jeździć. Potem bedom godali, ze syćkie kacki ustrońskie tyz Adaś juz zjodł i poni Iza musi jeździć po nie jaz do Skoczowa. A wkrótce potem – do samiućkiego Bielska.
Jesce jedno wyjaśnienie przychodzi mi do głowy. Wiecie, ftóry ze śpasów o Adasiu najbardziej mi sie podobo? Ten, ze Małysz utrzymuje sie w powietrzu dłuzej niz Gołota na ringu. Ostatnio jednak nie ino Adaś tak piknie nad ponem Gołotom wierchuje. Coroz cynściej udoje sie to tyz Kamilowi Stochowi. Więc moze to Kamil lubi kacke? I moze ftosi usłysoł, ze ulubionom potrawom nasego piknego skocka jest kacka piecono, ino zabocył, ze teroz to momy nie jednego piknego skocka, ale dwók?
Jedno jest w kozdym rozie pewne: informacja, ze Adaś najbardziej lubi kacke, to kacka dziennikarsko. Bo przecie hyr o jego bułce z bananem jest tak wielki, ze to po prostu niemozliwe, coby nasemu Orłu z Wisły cosi mogło bardziej smakować. To jest po prostu niemozliwe i ślus.
Ba tak poza tym, to jo muse pedzieć, ze całkiem pikny i sympatycny jest ten felietonik poni Furtak. Więc te jednom nieprowdziwom informacje, jo proponuje pikne jej darować. To jak? Darujemy? Hau?
P.S. Momy w Owcarkówce nowego gościa – Pickardecka. Powitać piknie! Haj 😀
* E. Furtak, Nic tak zimą nie syci jak beskidzkie smakołyki, „Palce lizać” 2011, nr 5 (9), s. 4.
** Przy okazji. Kieby ftosi fcioł naukowo wyjaśnić, cemu kacka krzyzówka nazywo sie kackom krzyzówkom, ten moze hipnąć do bloga Pona Marka.
Komentarze
Eeeeetam, Owczarku — nie jesteś na bieżąco… 😛 Ja tam od zawsze wiem o kaczce jako ulubionym daniu Adaśka… i że ten banan to właśnie była kaczka dziennikarska! 😈
… … … Kaczka z jabłkami… mniammm… 🙄 😛 [obliż] — cóż za perfidne, wredne pokusy teraz, gdy trzeba walczyć co tchu o linię i kondycję!!!
(Ale karnawał trwa, zimno jest, walentynki idą, chłopcy poskakali pięknie, może jeszcze poskaczą – zatem pretekścik maleńki… pretekściki maleńkie… większe… — muszę to jeszcze przemyśleć 😉 😀 )
Orzeł z Wisły dobrze skacze,
Bo ma w brzuchu mięso kacze.
Jak tak dalej pójdzie, to będą w końcu musieli pojechać po kaczkę do Warszawy – i wtedy dopiero będzie afera 🙂
Myślisz o tej słynnej i legendarnej b>Złotej Kaczce warszawskiej?… 🙄
I wszystko wiadomo:
Kaczka doda ci skrzydeł ! 🙂
Próbowałam wyobrazić sobie tę bułkę z bananem, która wygląda na zdjęciu jak kaczka. Prawie mi się udało. 😉
Oczywiście, też pięknie witam Pickarda. 🙂
A pani Furtok oczywiście darujemy! 🙂
„Kaczka dziennikarska”jak nic.
Przecie najlepszym przysmakiem wszystkich Orlow sa myszy!! 😉 😀
Powitac kolejnego, budowniczego-Pickardecka 🙂
Hej.
Do Basiecki
„Eeeeetam, Owczarku – nie jesteś na bieżąco… 😛 Ja tam od zawsze wiem o kaczce jako ulubionym daniu Adaśka”
Nawet Tobie, Basiecko, nie uwierze, ze Adaś moze lubić cosi bardziej niz BzB (powinni wreście oficjalnie wyryktować skrót dlo tej bułki z bananem). 😀
Do TEsTeqeck
„Orzeł z Wisły dobrze skacze,
Bo ma w brzuchu mięso kacze.”
Kie w brzuchu kacka kwace,
To wte sie dalej skace? 😀
Do Hokecka
„Jak tak dalej pójdzie, to będą w końcu musieli pojechać po kaczkę do Warszawy”
Jeśli mos, Hokecku, na myśli te samom kacke co jo, to przez wzgląd na wyniki ostatnik wyborów prezydenckik w Wiśle jo nie jestem pewien, cy ta kacka byłaby zakwycono, kieby poni Iza do Wisły jom zabrała 😀
Do Małgosiecki
„I wszystko wiadomo:
Kaczka doda ci skrzydeł”
W to zreśtom jestem bardziej skłonny uwierzyć, niz ze Red Bull ik dodoje 😀
Do Alsecki
„Próbowałam wyobrazić sobie tę bułkę z bananem, która wygląda na zdjęciu jak kaczka. Prawie mi się udało.”
Moze w Wiśle majom bardziej kackopodobne banany i bardziej kackopodobne bułki? 😀
Do Anecki
„Przecie najlepszym przysmakiem wszystkich Orlow sa myszy!!”
Pokiela nie pomogłek Marynie Krywaniec rozsmakować sie w Smadnym Mnichu – chyba rzecywiście tak było 😀
O masz…ja się tak spieszyłam, że nowego wpisu nie zauważyłam 🙄
Idę poczytać do góry.
# Alicja pisze:
2011-02-11 o godz. 16:51
Bry!
Rozwinął się 😉 Następne w drodze.
http://alicja.homelinux.com/news/img_5587.jpg
W tę bułkę z bananem mogę uwierzyć, bo banany są takie masłowate trochę.
Co do kaczki, to nie ma, jak kaczka w pomarańczach! Polecam – kaczka, pomarańcze w środek, pomarańczami obłożyć, sokiem dobrze potraktować (z prawdziwych pomarańczy, nie z butelki!), niech postoi 2 godziny – i do piekarnika. Piec, aż będzie dobrze przypieczona.
Nie kombinować, nie dodawać nic więcej! Kaczka, pomarańcze.
Kaczka tylko z jablkami i suszonymi sliwkami! Choc i na taka pomaranczowa kiedys moze sie skusze. A kanapki z bananami to u nas codziennosc, podobnie jak kanapki z rodzynkami i kanapki z prazona cebulka :). Smacznego!
A u mnie juz sie grzybki suszone z kapkiszem gotuja na pierogi. Do tego duzo smazonej cebuli i boczku i kolacja, jak z marzen!
Plumbum,
skuś się na tę z pomarańczami. U mnie zrobiła ją Paryżanka, chwilowo przebywająca na wakacjach któregoś lutego 😯
Mimo, że ostrzegałam – weź ze sobą ciepłe odzienie, przyjechała w kusej kurteczce, co to ewentualnie w początkach listopada można tu nosić.
Doubierałam kobitę, zwłaszcza jak pojechaliśmy pokazać jej Ottawę, tam zawsze parę stopni chłodniej, niż u nas.
Wracając do adremu, Natalia zrobiła kaczkę jak wyżej w moim wpisie, ja się z niedowierzaniem wielkim przyglądałam, bo ani pieprzu, ani soli…ale było szaleństwo w tej metodzie 😉
Alicjo, dobrze, ze piszesz bez soli i pieprzu, bo mi by tam do glowy nie przyszlo, zeby nie przyprawic. Ostatnio zbyt czesto te kaczki jedlismy, wiec troche poczekam, a potem zrobie z pomarancza. Cos jeszcze trzeba o niej wiedziec?
P.S. Pierogi byly pyszne! I oczywiscie poszly wszystkie 🙂
Do Alecki
„Co do kaczki, to nie ma, jak kaczka w pomarańczach! Polecam – kaczka, pomarańcze w środek, pomarańczami obłożyć, sokiem dobrze potraktować ”
Mozliwe, Alecko, ze to jest barzo smacne, ba to chyba nie jest przepis na kacke, ino na pomarańce z lekka przyprawione kackom 😀
Do Plumbumecki
„A kanapki z bananami to u nas codziennosc”
A to znacy, Plumbumecko, ze w Duńcykak drzemie pikny potencjał, coby stali sie światowom potęgom w skokak narciarskik 😀
Potencjal drzemie, jak najbardziej. Problem w tym, ze zapadl w sen niedzwiedzi, a jak wiadomo niedzwiedzie sypiaja zima, wiec na skoki sie potencjal nie obudzi :/
Som tyz letnie konkursy na igielicie. Moze więc spróbuj, Plumbumecko, pogodać z tym potencjałem, coby na igielicie pokazoł, co potrafi? 😀
Podsyłam wam moją dzisiejszą zimę. Plumbum, nie dałabyś rady wskoczyć 😉
Jutro ciąg dalszy, jak się uda, chcę się wprosić do chatki, dzisiaj oglądali mecz w tv 🙄
Nie ośmieliłam się przeszkadzać.
https://picasaweb.google.com/alicja.adwent/Luty#
Po tym kursie to plumbum pewnie da radę nawet do przerębla wyrąbanego przez wędkarzy wskoczyć! 🙂
Wczoraj wieczorem oglądałam Szkło kontaktowe. Puścili filmik z kamery ochroniarskiej (chyba). Dwóch facetów próbuje włamać się do sklepu czy czegoś tam. Jeden z nich rzuca kamolem w oszklone drzwi. Kamol odbija się od antywłamaniowej szyby i wali w łeb stojącego z tyłu bandziora. Bandzior pada. Rzucający tego nie widzi, wali drugim kamolem i tym razem on zostaje znokautowany! Piękne to było!!!
A jeszcze piękniejszy komentarz prowadzących: „Włamywacze o bardzo dyskretnej inteligencji”. 😆
Muszę zapamiętać na przyszłość.
Miłego dnia! 🙂
Bułka z bananem + pomarańcze bez kaczki, no tak to jeszcze bym mogła 🙂
Also, ta książka to ‚Altowiolista’ Homy
http://www.granice.pl/recenzja,Altowiolista,2076
A ja myślę, że całe zło tego świata bierze się z myślenia. Zwłaszcza w wykonaniu ludzi całkiem ku temu nie mających predyspozycji.
? Andrzej Sapkowski
Narrenturm
tak mi się skojarzyło z tą dyskretną inteligencją 😉 Also, ciekawa jestem, czy czytałaś Trylogię husycką Sapkowskiego, dosyć niesamowita sprawa. Nie wiem, czy lubisz takie książki, ale może zainteresuję Cię miejsce akcji, pogranicze polsko-czeskie Wrocław, Oleśnica, Ząbkowice, Świdnica itd. Krwawe i okrutne czasy, ale wciąga 😉
http://strona105.blogspot.com/2010/01/andrzej-sapkowski-trylogia-husycka.html
Kaczki przy mnie sa absolutnie bezpieczne,bo ich nie jadam!!
Wydzielaja jakies przedziwne zapachy nie do zniesienia 😮
A czy ja je musze jesc??? „Niech ta se lataja” 😉
A bandyci i inne oprychy maja teraz bycze zycie.Zwlaszcza wtedy,gdy trafia do „holinderskiego” wiezienia?!
Wlasnie sledze w krajowej prasie ciekawa wymiane opinii miedzy pensjonariuszem zakladu karnego,a pensjonariuszem z domu opieki dla starszych ludzi.
Po tej fascynujacej lekturze,juz nie mam zadnej watpliwosci,kogo spotkala kara!!!!!!!!!!!
Ciao amici.
PS.A czemu to „Pan Bozia” poskapil mi wygranej,he????
Bry!
Emi, to miejsce akcji prawie się zgadza z miejscem akcji ostatniej książki Olgi Tokarczuk, o której wspominałam, tytuł jest niemal nie do zapamiętania, „Prowadź swój pług przez kości umarłych”.
Może Alsa czyta, ale ja literaturę s/f i fantasy omijam szerokim łukiem, jakoś mi nie wchodzi. Pewnie coś tracę, ale na wszystko i tak nie wystarczy mi czasu. Z drugiej strony tak zareklamowałaś tę książkę, że poleciałabym do najbliższej księgarni, tyle, że ona trochę daleko 😉
Moja wiosna doczekała się drugiego tulipanka.
http://alicja.homelinux.com/news/img_5624.jpg
A propos kaczki w pomarańczach – Plumbum, nic więcej nie trzeba wiedzieć. Kaczka i pomarańcze, kaczka ma tyle tłuszczu, że sam się wytopi.
Ana,
te pomarańcze znakomicie redukują owe zapachy, za którymi nie przepadasz, chyba też jabłka używa się w tym celu (to moja teoria, zaznaczam).
U mnie pochmurno dzisiaj i pewnie spadnie coś białego znowu.
A może chodziło tu o bułkę z kaczką? Taki kaczburger czy co…
Emi – dzięki. Oczywiście, że znam Trylogię husycką – całkiem inny Sapkowski! Zmęczona i udręczona byłam tymi opisywanymi okrucieństwami, ale to historia ziemi, na której kawałku się urodziłam i mieszkam, więc… Pierwszą część czytałam z mapą bardzo dawnego Śląska – chyba GW dołączała dawno temu takie mapki różnych regionów. Fajne było. Gdzie to jest, krucafuks?! Kiedyś pewnie mi się przypomni albo samo się znajdzie.
Alicjo, spokojnie możesz zabrać się za Narrenturm – to nie jest fantasy! Raczej powieść historyczna/łotrzykowska.
Zapiszę. Ale nadal polecam Ci ostatnią (2009) Tokarczuk.
Przyznam się, że tytuł mnie odstraszył.
Ja dostałam tę książke od Haneczki. Polecam Ci, bo to taki kryminał, coś zupełnie niepodobnego do Tokarczuk. Dobra rzecz, a na tytuł nie zwracaj uwagi. Więcej nie powiem, bo wygadam i co za frajda z czytania – żadna.
Narrenturm na super wersję do słuchania:
http://audioteka.pl/magazyn/2009/10/06/co-slychac-w-sredniowieczu/
Małgosiu, a jak wyprawa do stolycy? Udało Wam się dostać do Centrum Kopernika?
Also,
Dopiero w tę sobotę. 🙂
Oj, sklerotyczna trąba ze mnie! 🙁
Moja wnuczka z mamą i dziadkiem na nartach. Zachwycona! Dziadek dumny z wnusi, bo świetnie sobie radzi. Babcia, oczywiście, codziennie wydzwania i ma mnóstwo ‚dobrych rad’, a zwłaszcza przestróg. Ciekawa jestem, kiedy R. przestanie odbierać telefony ode mnie. 😉
Also,
przecież on świętej cierpliwości człowiek, bo znając Ciebie, najpóźniej po 3 dniu udałabym, że zgubiłam komórę 😉
Gdzie się udało towarzystwo na narty?
U mnie odwilż, ale zamróz zapowiadany. Właśnie dogadywałam z kumplem szczegóły wyprawy na Islandię, a co – wybieram się na wieloryby 😉
Jeżeli, to w marcu. Jeszcze nie wiem, czy to sezon połowów, ale co mi tam, najwyżej zjem w knajpie jakiegoś wieloryba, albo aromatycznego harkla 😉
Lecę do kuchni, niekoniecznie z entuzjazmem, ale też nic mi nie zostało innego, tylko lekutko podgotować kalafior i przysmaćyć do niego bułkę.
Reszta gotowa.
*żyć 🙄
Wieloryby spożywczo kojarzą mi się tylko i wyłącznie z tranem, wmuszanym w niewinne dzieci, a na zagrychę chleb z solą, brrr… Wyjątkowe obrzydlistwo!
Towarzystwo jeździ na Kaprun.
Also, obrzydliwy tran to pieśń przeszłości. Teraz tran jest w kapsułkach. Werze aplikuję od pon. miesiąca i nie narzeka, za to zdrowa i apetyt dopisuje. 🙂
Ale ja przerabiałam tę pieśń przeszłości właśnie. 🙁 Mówisz, że to dobre na apetyt, Małgosiu? No, to nabędę drogą kupna i będę podawać Natalce. Ostatnio wyznała, że chciałaby być taka, jak inne dzieci z klasy, tzn. większa i ‚grubsiejsza’. Sugestię, żeby więcej jadła, odrzuciła z obrzydzeniem, więc pocieszaliśmy ją, że nie będzie musiała się odchudzać w przyszłości. To ją trochę pocieszyło, ale jeśli te kapsułki z wieloryba pomogłyby przekroczyć 30 kg, to zainwestuję. 🙂
Ja jestem jakiś wyrodek, bo lubiłam tran 🙄
Alsa,
daj Natalce czas – organizm o swoje się upomni, byle nie wtykać i podtykać (Ty podtykasz ciągle!), bo to zniechęca. Opowiadałam Ci, jak opiekowałam się przez parę tygodni córką Kryśki. Doba totalnego kryzysu, druga polowa roku 80-go.
Kryśka przywoziła do mnie Ewę, specjalne jedzenie, bo Ewa (3 lata) nic poza polędwiczką pokrajaną w kosteczke i jajkiem na półmiękko nie zje, nie chce też bananów ani innych ciężko przez matkę zdobytych dóbr. Mam tę polędwiczkę kroić w kosteczkę, jajko jak wyżej, oraz karmić ją łyżeczką (jajko – rozumiem, ale polędwiczkę?!).
Ewę znałam od urodzenia. Dobra, niech będzie polędwiczka pokrajana. Jajeczko. Podaję – odruch wymiotny. Nie – to nie (Maciek zjadł, miał 8 m-cy i był okropnym żarłokiem, bo już zaczął chodzić, potrzeba mu było paliwa). Drugiego dnia tak samo. Trzeciego dnia – Ewa, tu jest kromeczka, jak będziesz chciala to zjedz i powiedz, czy chcesz jajko, ugotuję.
Kromucha zniknęła z talerzyka, a za parę godzin poprosiła o jajeczko.
I od tej pory miałam spokój. A smarkata przybyła na wadze bardzo niewiele, ale coś tam – wypisz wymaluj Natalka, przezroczyste takie małe, ale tym się nie należy i nawet nie wolno przejmować. Nie ma nic gorszego, niż martwić się o to, czy dziecko zjadło. To rodzice i dziadkowie robią z dziecka niejadka 👿
Howgh!
„bardzo dyskretna inteligencja” 😆
To określenie nadaje się do różnych zestawień.
Trochę jestem zabiegana, a trochę zaczytana, skoro już odkurzyłam stosunki z biblioteką.
Pożyczyłam trzy książki Marka Krajewskiego z Breslau w tytule.
Kończę pierwszą. Uczucia mam mieszane.
Ogólne, nieprzeparte odczucie, to książki faceta dla facetów.
Brutalne, krwawe, ze sporą ilością erotycznych opisów w dosyć wulgarnej formie, nie wiem, nie porywa mnie, czytam, bo wszyscy pewnie już przeczytali.
Trzymajcie się ciepło. 🙂
No…, jak przeczytałam komentarz Alicji skierowany do mnie, to złapałam za wynalazek pana Bella i … pogadałyśmy sobie ‚na stronie’. Grunt, że w dalszym ciągu się koleżankujemy! 🙂
mt7 – powieści Krajewskiego to bardzo mroczne kryminały. Czytałam ze względu na miejsce akcji (Polityka tez polecała), ale nie zachęcam. Koszmarne.
Dopiero co (kilka dni temu ) skończyłam czytać „Głowę Minotaura”. Wcześniej „przerobiłam” 2 ze słowem Breslau i zawsze miałam takie same odczucia jak mt7- taka powieść faceta dla facetów. 🙂
Also,moja siostra serwuje tran swemu synowi w wieku Wery i Natalki, niejadkowi zresztą. Dostał apetytu. 🙂
to książki faceta dla facetów.
ostatnio zrobiłam sobie na ten temat ‚rachunek sumienia’ 😉 . Otóż niedawno, w mojej ulubionej audycji rozmawiano na temat książek płaszcza i szpady (mogę podesłać link, gdy ktoś zechce posłuchać), poprzednio były to kryminały i książki o Indianach. Wszystko fajnie dopóki nie zakończyło się dzieleniem na książki dla chłopców i dziewczynek. Dobrze, że jednak nie dodzwoniłam się do audycji 😆 bo wzburzyło mnie to straszliwie. Okazało się, że wszystkie książki mojego dzieciństwa panowie z udziałem (nie reprezentatywnym oczywiście 😉 ) słuchaczy zagarnęli dla siebie. Nie trzeba być chłopcem, aby lubić książki Coopera, Szklarskich itd. a Anię z Zielonego Wzgórza przeczytać dopiero po długich naleganiach koleżanek.
W ogóle okazało się, że większość książek, na których poległam napisały kobiety, może trafiłam na kiepskie autorki, nie wiem. Nie znoszę pewnego rodzaju czułostkowości, emocjonalnego dzielenia włosa na czworo, mnożenia problemów – jakie akurat tam znalazłam. W dodatku często były to książki polecane przez znajome, tak że po paru moich ‚recenzjach’ zostałam wykluczona z czytającego towarzystwa 🙂 i teraz nawzajem skwapliwie unikamy wymienianych przez siebie książek.
Alicjo, czytałam ‚Prowadź swój pług’, raczej średnio mi się podobała, tak gdzieś do połowy przebijałam się z uporem (egzemplarz z autografem zobowiązywał 😉 ), tak samo jak „Bieguni’. Słyszałam bardzo entuzjastyczne recenzje, w tym w audycjach z udziałem autorki 😉 a książka… problemy i pytania przeżuwane w obcy mi sposób, gdzieś już to widziałam, czytałam, myślałam o tym – podane w sposób który do mnie nie przemawiał
Bry!
Emi, ja podobnie odebrałam „Bieguni” – przebrnęłam przez połowę i czeka na doczytanie, kiedy już nic nie będę miała do czytania. Nie podobał mi się „Dom dzienny, dom nocny”. Mam wrażenie, że niektóre powieści autorzy (nie wszyscy) piszą tak jakby „na siłę”, żeby podtrzymać obecność na rynku.
A Myśliwskiemu wystarczy, że raz na 10 lat napisze książkę…i jak dla mnie, zawsze znakomitą.
Z pługiem Olga zaskoczyła mnie tym, że to swego rodzaju kryminał, początek trochę zniechęca, ale potem wciagnęło mnie, bo byłam ciekawa, co to za licho tam grasuje. No i moje znajome tereny geograficzne!
Nie uznaję podziałów na – dla panieniek, dla chłopaków, nigdy nie przeczytałam „Ani z Zielonego wzgórza”, natomiast za „Dzieci z Bullerbyn” dałabym się posiekać!
Krajewski bardzo mi podchodzi – mroczne, ale bardzo dobrze napisane kryminały, historyczne, można powiedzieć. Tereny doskonale mi znane, akcja jednego z nich toczy sie w domu, który kiedyś bardzo dobrze znałam – w byłym „Szklanym Domu” na Pl. Teatralnym.
Nie lubię wydziwiania – książka to po prostu dobrze opowiedziana historia.
Zapomniałam, kto to powiedział, ale zgadzam się 🙂
Wszystko jest zresztą sprawą gustu.
Życzę miłego dzionka, u mnie z plusów spadło na spore minusy 🙁
Emi, ja też czytałam Szklarskiego, Maya, Fiedlera itd! Na ucho ci wyznam, że „Ani z Zielonego Wzgórza” nie dałam rady zmęczyć, ani „Tajemniczego ogrodu” ani wielu innych pozycji „dla dziewczynek”. Krajewski pisze językiem facetów, o facetach i kobiety tam są tylko jako obiekt seksualny. Nie znalazłam tam ani jednej bohaterki mądrej, pozytywnej, dorównującej panom. Obraz społeczeństwa wyłania się takie- nawet najbardziej zapijaczony i sponiewierany życiem facet stoi w hierarchii społecznej wyżej od najporządniejszej gosposi bo o damach to tam raczej nie ma. 😉
Małgosiu,
mnie się wydaje, że tego wymagał temat i dlatego Krajewski tak napisał, jak napisał. W książce rzadko kiedy jest wszystko dla wszystkich „po równo”, w końcu to autor ma pomysł na akcję. Czyż nie?
Alicjo,
To prawda. Takie miał autor zamierzenie i tak opisał . Stwierdziłam tylko fakt, że jako kobieta zauważam wyjątkowo skrajne podejście do bądź co bądź mojej płci. Obraz sprytnych, elokwentnych, znających biegle łacinę rozpustników żłopiących alkohol z jednej strony a z drugiej- samych rozpustnic i przygłupich naiwniaczek jest bardzo hm… seksistowski, no nie? 🙂
A stwierdzenie, że książka faceta dla facetów odnosi się TYLKO do tego, że raczej żadna kobieta nie napisałaby książki o zgrai naiwnych idiotek i ladacznic wśród wyedukowanych, zaradnych panów. 😉
Dobrze, więc wyrażę swoje zdanie bardziej dosadnie.
Nigdy nie dzielę literatury wg płci autora, bo jest, co oczywiste, albo dobra literatura, albo grafomaństwo.
I tym ostatnim jest dla mnie ta książka, którą przeczytałam.
Autor jest na tyle wykształcony i inteligentny, że podlewa to sosem historycznym. To co Alicję zachwyca, mnie drażni.
Nie potrzebuję w książce informacji przez kilka stron, że jechał Marszałkowską minął dom towarowy z lewej, a szkołę taką a taką z prawej, skręcił w Królewską…., i tak za każdym razem kiedy ktokolwiek z osób występujących w książce ruszy się po mieście.
A grafomańska literatura „dla panów” roi się, wg. mnie, od opisów godnych erotomana skrzyżowanego z sadystą. Takie próbki czytałam i tak odbieram tę książkę.
Może w następnych, zwłaszcza tej polecanej przez Politykę, autor trochę sfolgował. Nie wiem, sprawdzę, bo chcę mieć więcej materiału dla wyrobienia sobie zdania.
Nie widzę niczego intersującego w tym, że wszystkie kobiety to dziwki, a metody stosowane przez bohaterów tylko tym się różnią od tortur SS, że są stosowane w rzekomo słusznej sprawie. Barwnych i szczegółowych opisów tortur, wyglądów trupów i tym podobnych rozrywek jest pełno.
Dla mnie jest to prymitywne epatowanie brutalnymi scenami, podlanymi seksem w odrażającym wydaniu.
Nie wiem, Emi, czy czytałaś książkę, o której mówię, tzn. pierwszą książkę autora „Śmierć w Breslau”.
Tak się składa, że rzadko czytam beletrystykę i rzadko ją komu polecam, chciałam w tym wypadku użyć eleganckiej formy opisowej na określenie – grafomańsko-erotomańska.
To jest moje zdanie, po przeczytaniu tej jednej książki.
I jeszcze dopowiem, że np. Hubert Klimko-Dobrzaniecki też pisze brutalną prozę, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, tak nazwać jego pisarstwa, chociaż też nie odpowiadają mi różne jego opisy.
To tyle.
Narka! 🙂
Skorzystam z chwili i przesadzę kaktusy 🙁
E tam! Owszem, panie pisują podobnie. Może nie tak krwiożerczo, ale…
…bo to jest kwestia gustu, jakeśmy już dawno…jeden lubi pomarańcze, inny jabłka, a wymienić opinie – czemu nie.
Przesadzanie kaktusów – jak już, bo one na byle czym i specjalnie nie lubią przesadzania, deczko ziemi piaszczystej im wystarczy, otóż wziąć gazetę, zwinąć jakoś tam, w szeroki pas, i tym kaktusa owijając wyciągnąć z doniczki i wsadzić do następnej.
Nooo, rozważania o waginie i jej przeżyciach, też mnie niekoniecznie fascynują.
Ale każdy może czytać, co chce.
Mam dużo książek do przeczytania, ale chwilowo się nie nadaję.
To wspomnę jeszcze o Donnie Leon, które w swoim czasie polecała Nemo.
Kupiłam trzy i zastanawiałam się, co ta osoba robi w kraju, którego serdecznie nie znosi. Wykłada(ła) na uczelni w Wenecji i nie pozwala swoich książek tłumaczyć na włoski, język kraju który opisuje w bardzo przygnębiających barwach i brutalnie właśnie.
Miałam jej dosyć, teraz zamówiłam 2 książki, bo chcę sprawdzić, czy tamta moja niechęć ma dalej uzasadnienie.
Tak więc brutalny opis, ponury klimat nie jest czymś, co deprecjonuje książkę.
Zresztą o gustach się podobno nie dyskutuje.
Ja jestem nieprzyjemnie zaskoczona, bo po wrzawie wokół osoby autora spodziewałam się ambitniejszej literatury.
Może dalej będzie lepiej. 🙂
Zwątpiłam, że przesadzę te kaktusy. Chciałam z czterech pojemników zrobić trzy. One są tak wielkie i tak kolczaste, że nie mam jak wsypywać ziemi żeby je obsypać i ugnieść dookoła.
Całe mieszkanie jest w ziemi, kaktusy też są wszędzie, a ja ledwo jeden pojemnik wsadziłam do wanny, żeby prysznicem spłukać ziemię z kaktusów w przestrzenie między kolcami. 🙁
Kacka jest z buracka, o ile mnie pamięć nie myli.
Chociaż nie z zająca w burackach.
Plumbum napisała, że jedzą bułki z bananem, niech im będzie na zdrowie, ale jakoś mnie nie rajcuje takie menu.
Emi, nie miej mi za złe, że tak się mądrzę o tych książkach, ja jestem trochę jak ta kaczka z buraczka – dziwaczka.
Piszę, jak to odbieram, co przecież nie znaczy, że odmawiam im wartości, czy zasług dla literatury.
Idę do tych kaktusów. 🙁 🙁
Przepraszam za braki interpunkcyjne.
mt7,
wrzawa dźwignią handlu 😉
Prawda, że wszystko kwestią gustu. Mnie się Krajewski podoba. Trudno określić, co mnie tam wciąga, może te mroczne klimaty, akcja, napięcie, pewnie wszystko do kupy, a poza tym (moim zdaniem) jest to świetnie napisane.
Trudno powiedzieć, co podciągnąć pod termin „ambitna literatura”. Kryminały podobno nie są ambitną literaturą – a jeśli jest coś takiego, jak „ambitny kryminał”, to chyba Krajewski jest na szczycie tej listy, podobnie jak wspominany przez Anę Henning Mankell. Biorąc do ręki kryminał – wiadomo, że musimy się nastawić na *okoliczności zbrodni i kary*.
Ja jestem odwrotnie zaskoczona, bo kryminał to kryminał, trup ma padać gęsto i tyle, jakiś Poirot ma rozwikłać, co, kto, po co i dlaczego. Od wieków nie czytuję kryminałów, ale to mnie wciagnęło, bo jest to innego rodzaju kryminał.
Co do książek, polegam na czytaniu recenzji (kilku przynajmniej, dot. jednej książki), oraz na opinii Alsy. Stąd Krajewski na mojej półce, i nie żałuję.
Są książki, które warto czytać, kiedy się człowiek do czytania nie nadaje, książkowe antydepresanty. Ale każdy musi je sobie dobierać sam.
Małgosiu,
otóż właśnie, autor napisał, co napisał, nie ma tam kobiet, a jak są, to dziwki itd. Pisze kryminały, w których tzw. porządnych kobiet nie ma, tylko półświatek, jak to w kryminałach. Seksistowski on ci jest? W życiu bym tak nie pomyślała.
A wymiana myśli na temat książek bardzo mi się podoba, bo czasami ktoś mi podsunie myśl, po co warto sięgnąć i wiem, że mi się będzie podobało.
Klimko pisze inaczej – i inna to proza, wszystko kwestią formy chyba. Im bardziej rozmaicie, tym lepiej, każdy znajdzie coś dla siebie. I o to biega 🙂
Do Alecki
„Właśnie dogadywałam z kumplem szczegóły wyprawy na Islandię”
No tak! Wulkan energii-Alecka jedzie na wyspe wulkanów! Ciekawe, co z tego wyniknie?
„Nie ma nic gorszego, niż martwić się o to, czy dziecko zjadło”
Tyz prowda. Choć były takie casy, kie strasyło sie dzieci historiom bidnego Michasia. Oj, strasyło sie! Teroz juz jest naukowo udowodnione, ze z tym Michasiem to musiała być ino bojka 😀
Do Alsecki
„Po tym kursie to plumbum pewnie da radę nawet do przerębla wyrąbanego przez wędkarzy wskoczyć!”
I zaroz wyskocyć zeń z piknom rybkom w gorzci!
„jeśli te kapsułki z wieloryba pomogłyby przekroczyć 30 kg, to zainwestuję.”
Nie wiem, cy pomogom (choć Małgosiecka pedziała, ze dodajom apetytu – to moze jednak?), ale za to powinny pomóc w sarpacce z wirusami – a to tyz piknie! 😀
Do Emilecki
„Bułka z bananem + pomarańcze bez kaczki, no tak to jeszcze bym mogła”
Skoro mleko moze zawierać 0% tłuscu, to moze tyz kacka z pomarańcami moze zawierać 0% kacki?
„W ogóle okazało się, że większość książek, na których poległam napisały kobiety”
Ale nasej poni Fannie Flagg to chyba nie dotycy, Emilecko? 😀
Do Anecki
„Kaczki przy mnie sa absolutnie bezpieczne,bo ich nie jadam!!
Wydzielaja jakies przedziwne zapachy nie do zniesienia”
W tym felietonie poni Furtak chyba napisała tyz, ze porządnie wyryktowano kacka zapachów nie wydzielo. Niestety juz nie moge sprawdzić, bo ten dodatek do Wyborcej gaździna uzyła juz na podpałke 😀
Do Jerzecka
„A może chodziło tu o bułkę z kaczką? Taki kaczburger czy co…”
Kaczburger? Bajuści, mogło być i tak, Jerzecku 😀
Do Małgosiecki
„Teraz tran jest w kapsułkach.”
Jest jesce tran w żelkak. Dlo dziecisków – to taki przysmak, ze nie fcom wierzyć, ze ik rodzice i dziadkowie, kie byli mali, to tran był dlo nik najstraśliwsym plugastwem 😀
Do EMteSiódemecki
„‚bardzo dyskretna inteligencja’ 😆
To określenie nadaje się do różnych zestawień.”
I do kompletu z hyrnym powiedzeniem: „mom pamięć dobrom, ale krótkom”. Choć kiebyk juz musioł wybierać, to wolołbyk mieć krótkom pamięć niz dyskretnom inteligencje.
„to książki faceta dla facetów”
Nie cytołek, więc trudno mi godać. Zreśtom nie wiem, cy ksiązka owego faceta jest ino dlo facetów-ludzi cy dlo facetów-zywiny tyz. W kozdym rozie ciekaw jestem, co by pon Autor pedzioł, kieby te syćkie zarzuty tutok przecytoł? A cosi pedzieć by chyba musioł? 😀
Owczarku,
nie słyszałam o żelkach tranowych. 🙂 Za to preparat osłonowy na antybiotyki w kształcie misiów o smaku białej czekolady- pycha. Nie to, co te wszystkie lacidofile i temu podobne. 🙂
Alicjo,
Ja też bardzo lubię pogadać o książkach. Gusty są różne i każdy z nas różne rzeczy lubi czytać. Co do kobiet u Krajewskiego to wspomnij, jak przedstawił np. córkę komisarza Popielskiego, jej koleżanki czy ciotkę. A nie były to kobiety z półświatka . 😉
Też lubię te rozmowy o książkach 🙂
Na temat Krajewskiego mam takie zdanie jak Alicja. To jak pisze ma stworzyć pewien klimat i doskonale mu się to udaje.
W Sezonie na Dwójkę (pr. 2 radia) od czasu do czasu pojawiają się bardzo ciekawe i urokliwe rozmowy red. Montowskiego z prof. Mikołejko, których uwielbiam słuchać. Znalazłam tę poświęconą kryminałom:
http://www.polskieradio.pl/8/196/Artykul/200070,Sezon-na-Dwojke-O-portrecie-wspolczesnosci-wobec-dobra-i-zla
bardzo was zachęcam do posłuchania (włącza się pod ‚posłuchaj audycji’)
jeżeli nie lubicie kryminałów to polubicie 😉
Acha, …i czytuję też inne książki oprócz kryminałów 😆 😉
Ale się kryminalnie zrobiło! 😉 Co do Krajewskiego, to zaczęłam czytać jego powieści właśnie ze względu na miejsce akcji – dla mnie było to atrakcyjne. Przeszło mi ze względu na nadmiar koszmaru – jakoś już nie trawię. Poza tym, w kryminałach główny bohater(ka) – detektyw budzi sympatię czytelnika. U Krajewskiego zdecydowanie nie, chociaż jest niewątpliwie świetny w swoim fachu.
A ja ostatnio odkryłam angielski serial kryminalny – Morderstwa w Midsomer. Uważam, że świetny! Akcja rozgrywa się na angielskiej prowincji. Niby sielsko i schludnie, ale jakie emocje! Ten serial ma ‚klimat’, o którym to kiedyś rozmawialiśmy przy okazji powieści A. Christie i M. Grimes.
Matko, chyba zwymiotuję.
Zrobię to co Alsa, zakończę lekturę i zwrócę książki do biblioteki.
Zmaterializowana ektoplazma, noc żywych trupów w barwnych opisach wyłupywanych oczu, wyciekających wnętrzności i wszelkich patologii w scenerii Wrocławia.
Jeszcze mi się to nie zdarzyło, żeby lektura doprowadziła mnie do odruchów wymiotnych.
Wystarczy.
Muszę trochę ochłonąć.
W swoim czasie mój syn ekscytował się literaturą fantastyczną we wszystkich jej odmianach.
Też były pełne krwi, seksu i nadprzyrodzonych mocy. Były to książki z ambitnej półki tej dziedziny, ale zawsze raczej budziły moje rozbawienie.
Myślałam, że po pierwszej książce autor trochę odpuści.
Dobrze, zamykam ten temat.
_____________________________________________________________
Miłego dnia!
Muszę ziemię poubijać jakimś przyrządem w tych kaktusach.
Dużo mi zostało po tej akcji , głównie takich szybko rozrastających się w kolczaste kępy.
Zastanawiam się, co z nimi zrobić, bo szkoda mi je wyrzucić.
Misdomerki mają już swoje strony w Internecie:
http://midsomer.blox.pl/html
Ach, Owczarku – kaczka, stado kaczek, wszystkie dzikie i udomowione kaczki Beskidu Śląskiego i Żywieckiego… — to nie jest wygórowana cena za ostatnio-niedzielny super-skok z rekordem Polski! 😀
…tylko tę jedną-jedyną dziką-oswojoną postulowałabym ocalić… 🙂
/literatura parwdziwsza, niż życie…/
Do Małgosiecki
„Owczarku, nie słyszałam o żelkach tranowych.”
Jest, Małgosiecko, cosi takiego. Smacne to całkiem (nie wiem ino, na kielo te całe barwniki som zdrowe), no i przy okazji mozno sie piknie zemścić na rekinak za zjadanie ludzi 😀
Do Emilecki
„W Sezonie na Dwójkę (pr. 2 radia) od czasu do czasu pojawiają się bardzo ciekawe i urokliwe rozmowy red. Montowskiego z prof. Mikołejko”
Profesora Mikołejki akurat w Dwójce nigdy nie słuchołek. Ba przyznoje, Emilecko, ze piknie on godo 😀
Do Alsecki
„A ja ostatnio odkryłam angielski serial kryminalny – Morderstwa w Midsomer.”
Nawet w Wikipedii jest ten serial. Napisali tamok, ze syćko dzieje sie w fikcyjnym hrabstwie Midsomer. Podczas 67 odcinków, w Midsomer miejsce miały aż 132 podejrzane zgony, w tym 113 morderstw, sześć samobójstw, pięć śmierci z przyczyn naturalnych oraz osiem w wypadkach. No to niezłe hrabstwo krucafuks 😀
Do EMTeSiódemecki
„Zmaterializowana ektoplazma, noc żywych trupów w barwnych opisach wyłupywanych oczu, wyciekających wnętrzności i wszelkich patologii w scenerii Wrocławia.”
Jako juz godołek – trudno mi gwarzyć o ksiązce, ftórej nie cytołek. Ale kiebyk był we Wrocławiu, to z pewnościom wolołbyk zwiedzać Ostrów Tumski i Ogród Japoński niz wyłupane ocy i wyciekające flaki 😀
Do Basiecki
„Ach, Owczarku – kaczka, stado kaczek, wszystkie dzikie i udomowione kaczki Beskidu Śląskiego i Żywieckiego? ? to nie jest wygórowana cena za ostatnio-niedzielny super-skok z rekordem Polski!”
Ano nie jest, Basiecko. A co do kackowyk gustów Adasia, to… pojawił sie nowy trop – w sąsiadującym z Adasiowom Wisłom Ustroniu. Ba o tym to jo moze opowiem w postskriptumie do nowego wpisu 😀
Jeszcze mi się to nie zdarzyło, żeby lektura doprowadziła mnie do odruchów wymiotnych.
a mnie i owszem – ‚Malowany ptak’, nigdy nie przeczytałam niczego o takim nagromadzeniu zwyrodnienia i ohydy
Obejrzyjcie, to o mnie: 😆
Naprawdę.
http://przodownik.warszawa2016.pl/#home?id=97eb44de79d1
Każdy może zosać. 😀
67 odcinków? No to jeszcze duuu…żo przede mną. 🙂
mt7 – brawo!!! 😆 😆 😆
O! Owczarek 🙂 szukałam tej audycji mówiącej o tematyce indiańskiej, ale chyba nie mają jej zarejestrowanej 🙁 . Profesor faktycznie piknie gada, te rozmowy unoszą się jak wietrzyk nad tematem, coś poruszą, gdzieś musną, już przeskoczą do nowego skojarzenia, bardzo je lubię
mt7 😀 – tylko najlepsi 😀
Bry!
mt7 😆
Do Emilecki
„szukałam tej audycji mówiącej o tematyce indiańskiej, ale chyba nie mają jej zarejestrowanej”
Moze jesce kasi sie nojdzie? A skoro o tematyce indiańskiej mowa, to pokwole sie, ze właśnie z księgarni w Nowym Targu wykrodłek biografie hyrnego wodza Siuksów – Cyrwonej Chmury. Muse zgłębić te ksiązke barzo dokładnie. Bo fto wie, cy nie odkryje, ze z tym wodzem tyz przodek mojego bacy sie spotkoł? 😀
Do EMTeSiódemecki
„Obejrzyjcie, to o mnie”
Tak śpekuluje ino, EMTeSiódemecko, jakim cudem zdobyłaś linka do filmu z 2016 roku? Ale ocywiście GRATULUJE! 😀
Do Alsecki
„67 odcinków? No to jeszcze duuu…żo przede mną.”
Duzo odcinków i… jesce więcej trupów, Alsecko! 😀
Do Alecki
„mt7 😆 ”
Bajako 😆 😀
Emi,
Dzięki za link. 🙂
Owczarku,
Pewnie nie taki zdrowy jak ten niedobry, pity m.in. przez Alsę w dzieciństwie, ale na pewno łatwiejszy do podania dzieciakom. Dzięki za namiary! 🙂
Mt7,
😆 😆 😆
Jesteś wielka! 🙂
Naszym kaowcem jest mt7 😉
Dobranoc wszystkim!