Mojo luksusowo łazienka

30 stycnia, 22 minutki po północy, Plumbumecka piknie ogłosiła, ze właśnie zakońcyła remont swej łazienki. No i zaroz mało dyskusja na tematy łazienkowe sie wyryktowała. A cy wiecie, ostomili, ze jo tyz mom łazienke? O, poźrejcie:

Pewnie dziwi wos, skąd tutok telo wody? Ocywiście woda w łazience to nic dziwnego – ale zeby jaz telo? Cóz, ta woda leje sie tutok i leje, bo w ogóle nie jest zakryncano. A cemu nie jest? To proste – potrzeba zakryncania wody jest wte, kie płaci sie za niom rachunki. A za wode w mojej łazience nic płacić nie trza. No to po co zakryncać? W dodatku kiebyk mioł zakryncać, to musiołbyk najpierw wyryktować jakisi zawór. A kieby był zawór, to potrzebne by tyz były uscelki. Uscelki zaś sie smektajom i roz na jakisi cas trza je wymieniać. No to krucafuks! Po co przydawać se roboty? Lepiej zawora nie mieć, to kłopotów z uscelkami tyz nie bedzie. I ślus.

Nimom tyz – przyznoje – ciepłej wody. Mom ino zimnom. Ale to nie wada, ino zaleta. Przodek mojego bacy kąpoł sie ino w zimnej wodzie i zył 119 roków. A pewnie wielu z wos słysało o poni generałowej Zajączkowej, ftóro tyz ino zimne kąpiele uznawała – i przezyła 91 roków. Cyli tyz piknie. W dodatku jak ona wyglądała! Kie w rocku 1836 uwidzioł jom hyrny pon Balzak, to pomyśloł, ze mo ona jakiesi 35 roków. Tymcasem naprowde miała ik wte… osiemdziesiąt dwa! Na mój dusiu! Skoro kąpiele w zimnej wodzie dajom telo korzyści – to precki z ciepłomi wodom! No chyba ze w herbatce góralskiej. Haj.

Nimo tyz w tej mojej łazience zodnego ręcnika. Ale na co mi on? Jo mom swój własny owcarkowy sposób susenia sie po kąpieli. Otrząsom sie z wody i telo. A kie w poblizu nojdzie sie jakisi cłowiek, to dodatkowo mom dzięki temu piknom rozrywke. Bo kie podbiegne do tego cłowieka i przy nim otrząsne sie z caluśkiej zalegającej w moik kudłak wody, to – hahaha! – cłowiek zaroz zacyno machać rękami, kwiceć i robić sakramencko śmiesne miny! Godom wom, najwięksy ludzki ponurak zachowuje sie w takik sytuacjak jak rasowy komik! Jak Flip i Flap ze syćkimi braćmi Marx rozem wzięci!

Cego jesce w mojej łazience nimo? Ano… mydła, siampona i płynu do kąpieli. Ba takik rzecy jo tyz nie potrzebuje. Bo po nik to jo byk mioł zapach… jakisi taki mało owcarkowy. Wyobrazocie se, co to by było, kieby do turystów podeseł owcarek pachnący Luksjom abo inksym Timotei? Zaroz zacęliby godać, ze to nie jest prowdziwy podhalański owcarek, ino jakosi cepelia. Jo juz nawet wole se nie wyobrazać, kielo kanapkowyk pocęstunków mógłbyk z tego powodu stracić.

A co w mojej łazience jest? A, rózne pikne rzecy. Jest pikny zapach smreków, pikny śpiew maluśkik ptosków, dookoła wiersycki piknie sie zieleniące… No, teroz to one racej sie bielom – ale tyz piknie! A w wodzie, zamiast lateksowyk piscącyk kacusek, pływajom prowdziwe pstrągi, ftóre wierchujom nad lateksowymi kacuskami o telo, ze mozno je zjeść.

Rozmiary tej mojej łazienki zaś som takie, ze kieby fciało w niej sie wykąpać sto owcarków podhalańskik i stu ludzi naroz – dlo syćkik starcyłoby miejsca. Bajako.

Heeej! Domyślom sie jo, ze w takik hotelak Ritzak to musom mieć barzo pikne łazienki. W takik Hiltonak pewnie tyz. I w Sheratonak. Ba jo se myśle, ze zodno z nik nie jest tak luksusowo jako mojo. Hau!

P.S. Pikny dzień dzisiok momy. Pikny z powodu Motyleckowyk urodzin. Zdrowie nasego Motylecka! 😀