MOJE DUZE LITERY
W KOMENTORZAK DO MOJEGO POPRZEDNIEGO WPISU GODALIŚCIE O WYTŁUSCONYK LITERAK, POCHYŁYK LITERAK I RÓZNYK TAM INKSYK LITERAK. A JO DZISIOK POGODOM SE O … DUZYK LITERAK.
ZASADY ZNOM – JAK FTOŚ PISE W INTERNECIE DUZYMI LITERAMI, TO ZNACY, ZE KRZYCY. ALE GODAJOM, ZE ZASADY PO TO SOM, COBY JE ŁAMAĆ. NO TO BARZO DOBRZE! BO WPROWDZIE PEWNYK ZASAD ZA NIC W ŚWIECIE ŁAMAĆ NIE FCE, ALE SOM TYZ TAKIE, FTÓRE ZŁAMOŁBYK Z NAJWIĘKSOM PRZYJEMNOŚCIOM. NA PRZYKŁAD ZASADE DUZYK LITER WŁAŚNIE.
O, POŹREJCIE. CAŁY TEN WPIS NAPISANY JEST DUZYMI LITERAMI. CY TO ZNACY, ZE JO TEN WPIS WYKRZYKUJE? W ZODNYM WYPAKU! JO MOGE NAWET PEDZIEĆ, ZE RYKTUJĄC TEN WPIS ZACHOWUJE SIE CAŁKIEM CICHO, BO W SĄSIEDNIEJ IZBIE SIEDZI AKURAT JANIELA, FTÓRO PRZYSŁA KU MOJEJ GAŹDZINIE POKWOLIĆ SIE SWOIM NOWO NARODZONYM WNUCKIEM. A TEN WNUCEK ŚPI SMACNIE, NO TO PRZECIE NIE MOGE HAŁASOWAĆ, BO PO CO MOM DZIECIAKA BUDZIĆ? KIE DOROŚNIE, TO NIE WIADOMO, KIELO BEDZIE MIOŁ CASU NA SPANIE, NIEK WIĘC ŚPI, PÓKI MOZE.
JEŚLI JO PISE JAKIEŚ SŁOWO WERSALIKAMI (O! TO BRZMI BARDZIEJ UCENIE NIZ DUZE LITERY! MOZE NAWET ZA UCENIE? :-)), TO ZNACY INO TELO, ZE JO NA TO SŁOWO KŁADE WIĘKSY NACISK NIZ NA POZOSTAŁE.
OCYWIŚCIE CASEM JEST TAKO POTRZEBA, COBY KRZYKNĄĆ. I CO WTE ZROBIĆ? ROZWIĄZANIE JEST PROSTE – PRZECIE WYNALEZIONO COŚ TAK PIKNEGO JAK WYKRZYKNIK. WIĘC JO STAWIOM SE TEN WYKRZYKNIK NA KOŃCU ZDANIA I JUZ – MIMO BRAKU WERSALIKÓW – DLO KOZDEGO JASNE JEST, ZE KRZYCE..
W DODATKU WYKRZYKNIKI DAJOM W KRZYCENIU WIĘKSE MOZLIWOŚCI NIZ WERSALIKI NO BO POWIEDZMY, ZE FTOŚ FCIOŁ SE W INTERNECIE KRZYKNĄĆ I NAPISOŁ COŚ DUZYMI LITERAMI. A JAK BEDZIE FCIOŁ KRZYKNĄĆ GŁOŚNIEJ, TO CO ZROBI? POWIĘKSY CCIONKE? Z TYM MOZE BYĆ KŁOPOT. Z WYKRZYKNIKAMI ZAŚ – JEST PEŁNO SWOBODA DZIAŁANIA.
JAK BEDE FCIOŁ KRZYKNĄĆ TAK, COBY BYŁO MNIE SŁYCHAĆ NA TURBACZU, TO NA KOŃCU ZDANIA POSTAWIE TRZY WYKRZYKNIKI.
JAK BEDE FCIOŁ BYĆ USŁYSANY W RABCE – DOM PIĘĆ WYKRZYKNIKÓW.
JAK BEDE FCIOŁ BYĆ USŁYSANY JAZ W KRAKOWIE – NO … TUTOK ZE DWADZIEŚCIA WYKRZYKNIKÓW MOZE BYĆ POTRZEBNE, BO SAMOCHODY JEZDZĄCE PO „ZAKOPIANCE” MOGOM MOJE WOŁANIE ZAGŁUSAĆ.
W KOZDYM ROZIE MOGE TE WYKRZYKNIKI MNOZYĆ PRAKTYCNIE W NIESKOŃCONOŚĆ. I DLOTEGO NIFTO MI NIE UDOWODNI, ZE PRZY UZYCIU DUZYK LITER BEDE MÓGŁ SIE BARDZIEJ WYKRZYCEĆ NIZ PRZY UZYCIU WYKRZYKNIKÓW.
A TEROZ, KIE JUZ WIECIE, JAK TO U MNIE Z DUZYMI LITERAMI JEST, MOGE BYĆ SPOKOJNY, ZE JEŚLI W MOIK WPISAK UWIDZICIE JAKIEŚ SŁOWA TAKIMI LITERAMI NAPISANE, TO NIE BEDZIECIE SIE MNIE BAĆ. NIE BEDZIECIE SIE BAĆ, BO BEDZIECIE WIEDZIELI, ZE U MNIE DUZE LITERY NIE MAJOM Z KRZYKIEM ZODNEGO ZWIĄZKU. HAU!
P.S. 1. O, kruca! Sam przecytołek, co wyzej napisołek i muse pedzieć, ze sakramencko cięzko cyto sie teksty samymi duzymi literami napisane. A zatem kwoła temu, co małe litery wynalozł! Bo kieby nifto ik nie wynalozł, to wyobrazocie se jak byśmy cytając cokolwiek straśnie sie męcyli?
P.S. 2. Powitać nowyk gości budy! Truskawecke, Barbrecke, no i Małego Profesorecka, ftóry w tak młodym wieku tak pikny komentorz nom wyryktowoł! Mom nadzieje, ze bedzie ryktowoł tyk komentorzy więcej! 🙂
Komentarze
No pięknie, to mam kontrargument dla Brata-informatyka, który mnie stale tresuje w zakresie net etiquette (młodszy o dekadę więc musi mieć jakieś przewagi 🙂 )
Dzień dobry w śnieżny, środowy poranek (przynajmniej w stolicy…:). A dla mnie taki wpis dużymi literami czyta się świetnie! Nie to, że już wzrok tak słaby w tak młodym wieku, ale w pracy (jedenaste przykazanie znów złamane… 🙂 mam malutki służbowy laptop z malutkim ekranikiem i nawet powiększanie widoku do maksymalnego niewiele daje – a drukowane litery czyta się świetnie :).
Co do netykiety… wczoraj byłam na konferencji z okazji Dnia Bezpiecznego Internetu i poznałam nowe dla mnie pojęcie- cyberbullying, czyli cybeprzemoc (ofiarami jest młodzież, a oprawcami… też młodzież, najczęściej znana ofiarom…). Na szczęście w Owczarkowej Budzie nic takiego nam nie grozi – nie dlatego bynajmniej, że do młodzieży raczej trudno nas już zaliczyć (ducheśmy zawsze młodzi przecież!:), ale przede wszystkim dlatego, że Owczarkowa Buda ma prawdziwą kindrsztubę i nawet jak narozrabiała wczoraj na blogu, to zaraz przeprosiła administratora :). A przycinki osobiste, jeśli już się trafiają, to mieszczą się w ramach przyjaznego przekomarzania się, a nie żadnego cyberbullyingu – a wiadomo przecież, że kto się czubi, ten się lubi :).
Jedenaste… robota czeka… :).
No, w przeciwieństwie do Oli, ja dostałam oczopląsu+ból głowy! Nie rób tego więcej Owczarku. Proszę.
Owczarku, nie przesadzaj z tymi
WIELKIMI LITERAMI!!!
do warszawy sie niedokrzyczysz chociaz bys dwie polowki obalil . oni tam w warszawie sa glosi na jakiekolwiek krzyki czy wykrzykniki. juz niedlugo zaczna chodzic po podgrzewanych chodnikach bo pewnie uwazaja ze ich nic juz nie ruszy. tak mysle owczarku ze jedyny ratunek jest w ociepleniu klimatu. jak sie morze podniesie to miejmy nadzieje slag trafi giertycha ,a skrzypek nie bedzie juz nam zempolil na nie swoich geslach . ty natomiast przypilnujesz zeby kaczory nigdy nie fajdaly po plazy pod turbaczem gdzie jak obiecales marychnie pospaceruje sobie w bikini.
ostatnio srajda pospiewuje sobie : miol se hipnac adas a prasnelo jasiem , hipnie se i jasiu i prasnie …… (slebodnym oscypkiem )
Owcarku litości!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
( po tylu wykrzyknikach w Kanadzie usłyszą) 😉
Po dzisiejszej lekturze oczy za uszy mi weszły i wyjść nie mogą – chyba muszę wyglądać jak z obrazka Picassa 🙂
A co? Nie mozemy sie kapecke pomyncyć cytając to co Owcarek napisoł?
A pomysleliście jako ón sie musioł namyncyć, coby tyn wpis wyryktować? Przeca trza bocyć, ze pise ino jednom łapom, drugom sie podpierając, a SHIFTA nacisko patykiem trzymanym w kufie! To dopiyro jes mordęga! I nawet włącenie CAPS LOCKA mu za barzo nie pomogło, bo przy syćkik polskik literak i tak musioł SHIFTA patykiem wciskać. Namyncył sie sakramencko i nolezy mu sie uznanie!
Do Blejkocicka:
Spieszę się teraz, chciałam Ci tylko pedzieć (od powiedzieć), że na dole strony, po edycji w Notatniku, jest zamieszczona informacja:
Możesz użyć tych tagów HTML:…i tu są podane.
Piszę, bo mówiłeś, że nie wiadomo, jakich można używać.
Pozdrówko dla WSZYSTKICH!!!
Profesorecku, Owcarek przy polskich literach to musioł patykiem wciskać ALT-a.
A co uznanieu mu sie nalezy to sie nalezy i JUZ. (napisałem duzymi literami co w pacy zbyt głośno nie dreć sie).
Jedynoste przykozonie Olecki pamintom i juz zmykom. Moze nie na długo.
Oj…. cosik mnie obudziło…. idę dospać, siódmej nie ma jeszcze na zegarze!
Ciekawe, co to mnie obudziło…
Ja tu nowa,ale mam nadzieję, że Owczarek i bywalcy Budy przyjmą mnie do swego grona. Dopiero uczę się komputra, więc zasady NETYKIETY(?) są mi, niestety, obce. Jeśli popełnię jakąś gafę, liczę na życzliwe zwrócenie mi uwagi.Co do wielkich liter, to zgadzam się z Owczarkiem. Dla mnie też służą one do podkreślenia jakiegoś słowa(bałabym się wytłuszczania po wczorajszych doświadczeniacz Budy), a jak zechcę sobie krzyknąć, to przy pomocy starego dobrego wykrzyknika! Miłego dnia wszystkim.
Śpij Alicjo, śpij…
kocem się nakryj…
Nowy wpis Owcarka czeka,
dużą „bukwą” pies w nim szczeka…
Teraz sobie śpij,
pikne cuda śnij 🙂
Owcarku,
a mnie te „bukwy”duze specjalnie nie przeszkadzaly.Chociaz wygodniej jest,gdy sa ciut mniejsze.Sama lubie od czasu do czasu cos podkreslic i wtedy pisze duzymi literami.Ale sie nie WYDZIERAM………..
Teraz prawie cala buda spi,wiec zajrze pozniej!
Alicjo,
Obudź się, na chmurach siada słońce
jak zerwana ważka, złota ćma
Wróbel z piórek srebrną rosę strąca
i przeciera senne oczy świat
Dopisałem do Mieciowej kołysanki dalszą część ale gdzieś je wcieło.
Jak się odnajdzie to będzie.
Widzę, że Szanowni Państwo przejęli się najnowszym przypiskiem do Dekalogu autorstwa mojej skromnej osoby. Pierwszy raz upominam się aż tak asertywnie 😉 o ‚copyright’ – w poczuciu winy i konieczności zadosyćuczynienia ewentualnych szkód moralnych.
Bo to był skrót myślowy
Pełne brzmienie 11. Przykazania to:
nie będziesz zaglądać na blog Owczarka Podhalańskiego w godzinach pracy
chyba, że
-szef nie patrzy
-szef patrzy, ale myśli, że w tej chwili pilnie studiujesz jakąś mądrą analizę
-szef jest wyrozumiały i myśli, że się śmiejesz z najnowszego dowcipu o Kwa-Dwa
-i tak jesteś nieproduktywny(a)/ nietwórczy(a)/ sfrustrowany(a)
-zajrzenie przyniesie Ci korzyść intelektualną, emocjonalną i każdą inną
-zajrzenie spowoduje turbo-doładowanie i poczwórną efektywność i kreatywność (byle nie kreatywną księgowość)
…
…
…
Szanowni Bywalcy łaskawie uzupełnią
Małyszomania2 nabiera swingu; przypominały mi się więc cudowne czasy jej pierwszej odsłony przeżyte w Monachium. Weszłam więc dziś po raz pierwszy od paru lat na
http://www.skispringen.com
i znalazłam tam – jak zwykle 😉 – wiele interesujących zdjęć (m.in. widoki różnych skoczni), fachowych zestawień, analiz i innych archiwaliów. Nie wiem, czemu tak wielką radochę sprawia mi wciąż czytanie o sukcesach Adama M właśnie po niemiecku. Zastanawiam się nad tym najciszej jak mogę, ciiichusieeeńko – czyli niepozornym, normalnym drukiem… Bez przypisów, bez podtekstów 😉
Alicji tu tu do wyboru, do koloru! Witaj TeżAlicjo!
Czorną jakby wcięlo na dwa dni, ale może się pojawi. Chce ktoś mrozu? Na moim poludniu -18C znowu, a z wiatrem to nie chcę mówić ile, okopałam się w chałupie i nosa nie wytknę. Telewizornia powiada, że dzisiaj jest Dzień Bezpiecznego Internetu, co mi przypomina uwagi Alicji czornej.
TeżAlicjo, jeśli będziesz miała jakieś problemy komputrowo-internetowe, to wal tu jak w dym, specjalistów tylu, że omal Budy przedwczoraj nie rozwalili, jak się wzięli za wypasanie liter. Owce w owczarniach, nie ma co wypasać do wiosny, to towarzystwo się rozbrykało! Tłustych liter i kursywy im się zachciało…
Sniadanko jakieś trzeba…
Zbysek, Ty mi tu nie ściemniaj o jakiejś ważce i rosie, jaka ważka, jaka rosa przy -18C ?! Nawet wróble się pochowały!
Niemniej jednak, wierszyk ładny, jak znajdziesz co się zgubiło, to dodam do mieciowego, ze wskazaniem na autorów 🙂
Olecko,
to samo myślem coby nik nie widzioł i tak dalij.
No pięknie piszę Olecko a okazuje się , że to napisała Basia.
Składam wyrazy ubolewnia za nadmiar roztrzepania. (tu powinna byc smutna kufa tylko ja analfabeta komputerowy)
P.S. Ola pisze, że bezpieczny internet obchodzimy (z daleka lub bliska) wczoraj, Alicja – że dzisiaj… Tak czy owak najlepsze życzenia, pozdrowienia i podziękowania dla Pana Wojtka i całej informatycznej ekipy Polityki. Tym bardziej, że Tygodnik zmienił właśnie swą elektroniczną postać, zatem musieli mieć naprawdę dużo ‚przedświątecznej’ pracy 😉
🙂 🙂 🙂
No, no wpis dużoliterowy się rzeczywiście ciężko czyta, ale jaka przyjemność z treści. Warto się pomeczyć.
A co do Profesorka juniora to w końcu talenty odziedziczył po tacie( po mamie pewnie też dużo), więc geniusz z niego będzie, ciekawe czy też literacko taki świetny jak Profesorek się stanie. A właśnie, właśnie, co u smoka, bo chyba dawno nie było nowej historii, przynajmniej ja nie pamiętam albo przeoczyłem, chyba o Włoszczowie to ostatnia historia ze Smokiem?
Śij Alicjo?Lepiej nie śpij
Zjedz śniadanko
Popij kawy ze Smietanką
Zrób smaczny obiadek
Z deserem na wszelki wypadek
Potem podwieczorek
Smaczny jak faworek
Kolację we dwoje
Ze świecą na stole
Póżniej na podkurek
Świeżutki ogórek
By zasnąć smacznie i śnić
Jak miło jeść i nie tyć.
Spij,Alicjo,smacznie śpij
A przed snem coś wypij
Na zdrowie,trawienie
I senne marzenie.
Owczarku klawiature sie czysci/piere mozna nawet wybrac ino trza pamietac co by nie wykreca/wyzymac tak samo jak z kotem mozno wybrac ino nie wolno wyzymac 🙂 wtedy capslock dzialo dobrze .
Mialo byc wyprac tylko mi siem klawiatura zaciena
Sebastianicku, czy to była sugestia aby BlejkKota włożyć do pralki w towarzystwie Owczarkowej klawiatury (tylko ewentualnie, w humanitarnym odruchu, nie odwirować)?
🙂
Nic dziwnego, że Ci się klawiatura zacięła…
a mi tam się podoba pisanie dużymi, przynajmniej coś widać. Znaczy – tekst wyrazisty jest 🙂
Mały profesorecek ino potwierdził wazność wielkik liter. Ino nie wiym kie jego wpis zostanie umiescony, bo jego komentorz ocekuje na akceptacje
W pełni popieram zdanie Basi,w sprawie zaglądania na blog Owczarka
tylko pod warunkiem,że zaglądanie spowoduje wzrost aktywności w pracy.
Uzasadnienie.
Najmiłosciwiej nam Panujące,Najjaśniejsze i Jedyne Słoneczko Jedynie
Słusznej Demokracji IV RP /uniżenie zapodaję zbierającym materiały
do mojej teczki,iż w/w tytuły piszę w pozycji klęczącej na oba kolana /
raczył ,mnie ,biednego emeryta objaśnić,iż 25 lat składek emerytalnych
ukradła mi tzw.komuna niecna i obrzydliwa,a nastepne 15 lat składek
zdefraudował znany wszystkim aczkolwiek bliżej nie okreslony UKŁAD
—w tej sytuacji na moją emeryturę musi aktualnie pracować / dobrze
i uczciwie/ co najmniej 4 aktualnie zatrudnionych.
Tak więc jeśli ktoś w wyniku zaglądania na Blog Owczarka odważy sie
zaniedbywać w pracy,to zagraża memu życiu i zdrowiu,chyba,że
powoduje to wzmożoną i bardziej efektywną pracę–to proszę bardzo!
Zaraz zabieram się za powtarzanie elementarnej matematyki,chyba
za komuny zle mnie uczono podstawowych czterech działań bo:
jesli w kraju jest około 10mln.emerytów,to na ich emerytury powinno
pracować średnio około 40mln. zatrudnionych . Dodając emerytów
do zatrudnionych otrzymujemu 50mln. rodaków /nie licząc dzieci/
Wychodzi jednak na to,że z całą perfidią,juz w szkole podstawowej
celowo zle uczyła komuna czterech najprostszych działań matematycznych.
Bo przez myśl mi nie przechodzi ,że KTOŚ KŁAMIE.
Krucafuks!
Teroz dopiyro sie zorientowołek, ze wpis Małego Profesorecka moze sie wcale nie ukazać, bo ón jesce nie pise po polsku ino po małoprofesoreckowemu. A to dziwny język i administrator moze go nie znać…
Cheba wróce do wersji, ze Mały Profesorecek bedzie ryktowoł swoje wpisy pod moim nickem.
borsuk pisze: „a mi tam się podoba pisanie dużymi, przynajmniej coś widać. Znaczy – tekst wyrazisty jest”
skreślam dziś DUŻE LITERY –
taki mój zamiar jest szczery,
by nie wywyższać się wcale
będę stosował te małe!
w dół zrównam wszystkich – jak leci:
borsuki, owczarki i dzieci!
Dzień dobry Państwu 🙂
Wszystkimi kończynami pod teorią: „Wyższość wykrzykników nad wersalikami” się podpisuję. Nie wiem tylko dlaczego Owczarek zakłada, że ktoś się może Go bać? Szczepiony przecież regularnie, no i nie wygląda jak krwiożercza bestia.. 😉 Więc o co z tym chodzi? Że pokrzyczy? To niegroźne raczej..
Motylku, a może te ’emerytalne wykłady’ trzeba przeliczyć nie na osoby, tylko na roboczogodziny? (śliczne słowo) No bo jak ktoś pracuje 16 godzin na dobę to: albo się obija i jest niewydajny, albo zasuwa podwójnie na emerycką stawkę. Wtedy nie potrzeba by 40mln, a 20..hmmm… też coś dużo…
Idę nad tym pomyśleć 😉
Basiu mam nadzieje ze blejkot wybaczy chociaz jak popatrze na to zdjecie
http://info.fuw.edu.pl/~molasek/kot/pralka.jpg moze koty lubia sie prac
Znowu mi sie zle napisalo mialo byc BlejkKot ech ide jedna wyprac te klawiature moze mnie nie byc przez pare dni na blogu przez to 🙂
Nie miała baba kłopotu, to zachciało jej się pierogów z kaszą gryczaną i grzybami. A ponieważ na jeden obiad dla 2 osób się nie opłaca, to baba robi na pułk piechoty WP i zamraża – w końcu jakoś ten mróz trzeba wykorzystać, a zamrożone na śniegu wrzucić do zamrażarki w odpowiednich porcjach. Właśnie, chyba muszę mieć to zamrażanie na oku, bo u mnie wiewióry nie śpią niestety, jeszcze mi się zarazy dobiorą do mrożonek w trakcie mrożenia! Idę do kuchni lepić i trzymać oko na mrożące się za oknem…
Chyba ktoś jakiś urok na te komputery rzucił. Za nic nie mogę żadnego maila wysłać, chociaż wszystkie do mnie dochodzą. Ma ktoś pomysł dlaczego? Nic nie zmieniałam w ustawieniach
Wobec tego, że nie mogę wiadomości Alicji wysłać, piszę tutaj, ze posłałam jej parę zdjęć 🙂
Kapishonie – Ty nie myśl,myslenie może doprowadzić do Herezji.
Oj, Motylku kochany, nie kuś 🙂 odmóżdżenie – chociaż częściowe – mocno by mi się przydało.
Alicjo do mnie te pierogi, do mnie!!!!
I dziękuję za inv. 🙂 zaraz sobie konto założę..
Pozdrówka
Alicjo, nie pisz o takich rzeczach jak pierogi z grzybami, bo towarzystwo smaku nabierze. Ja już się głodny robię, a nic pod ręką podobnego nie ma, i tylkko frustracje, po co mi to?Pozdrówka i miłej konsumpcji. Jak tam za dużo masz tych pierogów, to chociaż wirtualnie je wrzuć jako zdjęcie może, zawsze to jak się napatrzymy to już może trochę moje łakomstwo zaspokoję.
No i od łakomstwa wirtualnego, Grzesiu, brzuch nie boli… 🙂
A i jeszcze jedno, bo wczesniej zapomniałem, Oli Hera jest tak cudowna na zdjęciach, że po prostu nie da się tego ująć w słowach. Pozdrawiam więc piesa. Hm, jak ja bym chciał takie cuś mieć, masakra.
W tak zwanym międzyczasie zajrzałam do jagusinej skrzynki i przerzuciłam do Galerii, co należy.
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Jagus/
I wracam do pierogów, grzesiu, podrzucę niebawem!
Jagus,bardzo ,bardzo piekne zdjecia!!
Chociaz na zime troche sie pogapie.
Pamietam u nas ostatnia,prawdziwa zima byla w 1997.Pieknie zamarzly kanaly.Ludziska szaleli na lyzwach.A jeszcze trzy lata wczesniej tez mocno zmrozilo i mozna bylo cala Holandie przejechac po lodzie.Bylo tak,jak na obrazach Breugla.
Ach,gdzie te zimy……………………
Jakie piękne te Jagusine pireneje! A owiecki też się tam pasą jakie? Bo jak owiecki są, to i może jaki krewny naszego Owczarka… 🙂
No, tak! Pireneje duże są, to je trzeba z dużej litery… Co mam sobie za pokutę wyznaczyć? No, dobrze – nie będę już dzisiaj odwiedzać galerii Alicji. Jakoś trzeba wytrzymać.
Ana, jak ino znajde więcy zimowyk zdjęć, to pośle Alicji. Mie się nojdziwniejso zima tryfiła w Nowyj Zelandii. jakem tam pzyjechała to po roz pirsy od 25 roków śnig spod. Fajnie wyglądoł na drzewiastyk paprociaki drzewak herbacianyk 😀
Owiecki Gosicku som i to doś troche ik jes. Owcarki tys sie tryfiajom ino mniejscowe pirenejskie. No i misie tyz som. I to nase tatrzańskie. Importowane. A same Pireneje straśnie sie na Tatry podały 😉
Muse sie śpiesyć, bo akurat syn mojego bacy ku nom przyjechoł i cały cas siedzi przy komputrze. Teroz akurat poseł zjeść kolacje, więc wykorzystuje okazje, coby napisać pare słów, a jutro mom nadzieje, ze jutro napise więcej.
W kozdym rozie fciołek pedzieć, ze na prośbe Blejkocicka podziękowołek ponu Wojtkowi za odchudzenie liter, ftóre w komentorzak do poprzedniego wpisu pogrubiły sie straśnie. Nie wyglądało na to, coby pon Wojtek na Blejkocicka sie gniewoł 🙂 Powiem więcej – chyba nawet uciesył sie, ze w nasej budzie piwo za jego zdrowie wypito 🙂
No, ale mom nadzieje, ze juz więcej nie bedziemy ponu Wojtkowi ryktowali dodatkowej roboty 🙂
A! I pon Wojtek pedzioł jesce, ze juz w Polityce myślom o zwiękseniu zasobu emotikuf, coby w komentorzak do blogów mozno je było zamiescać.
O, krucafuks! Chyba syn bacy końcy juz kolacje. No to uciekaca! I do jutra! 🙂
TesTequ
bywa tak, że człek (albo borsuk) zgubi się w powodzi czyjejś elokwencji (szczególnie jeśli jest wierszowana) i nie zrozumie intencji. Tak jak ja nie do końca rozumiem, czemu wolisz stosować małe literki. No, chyba że wolisz żebym nie czytał – bo małe słabo widzę 🙂
A za DUŻYMI u OWCARKA przemawia jeszcze jeden argument: Owcarek jest owcarkiem górskim. W górach, żeby się usłyszeć, trzeba czasem KRZYKNąć 🙂
Cicho!
… bo ostatnią porcje pierogów kleję. Borsuku, OKULARY. Albo „text increase”, czy tam „zoom” 🙂
Myślisz, że jak Owcarek warknie (owczarki ne krzycza!) lekuchno po jałowcowej i Smadnym, to echo nie niesie pod Kraków?
Jak nic niesie! Czekam tylko, czy Smoczysko vel Wawelok nie poświadczy!
Borsucku, jo nie wim, czy w górach można krzycze\ć, zwłaszcza zimom. A lawiny, a świstaki, które śpią, o misiach nie wspomniawszy.
A w „Gazecie” widziałam pikne zdęcie Pona Wajraka chyba z Tobą Borsucku.
Pozdrówko!
Fciołek Wos przestrzec, coby kolejny opowieści o smoku nie cytać dzieciom, ani młodziezy przed osiemnastym rokiem zycia!
Lojalnie ostrzegom, coby mi nifto nie zazucił, ze deprawuje nieletnik!
W zasadzie, powinienek przed tekstem umieścić cyrwone kółko, ino jesce nie wiym, jak sie takie kółko w hateemelu ryktuje. Dlotego jesce roz ostrzegom!
EMTASIUDEMECKO
PAN WAJRAK TO FAJNY CZłOWIEK, ALE RAZ MI PODPADł. MIESZKAM OTóż W MIEśCIE, W KTóRYM JEST LOTNISKO, A NA LOTNISKU NAJWIęKSZA W EUROPIE KOLONIA SUSEłKóW PEREłKOWATYCH (NAWIASEM MóWIąC, W DNIU śWISTAKA SUSEłKI SPAłY, WIęC ZIMA JESZCZE POTRWA). SUESłKI STAłY SIę PRETEKSTEM DLA JEDNEGO MIEJSCOWEGO FRUSTRATA PRETEKSTEM DO WYRAżANIA SWOICH FRUSTRACJI I CZYNIENIA ZłA INNYM LUDZIOM. PAN WAJRAK PRZEZ NIEśWIADOMOść DAł SIę TEMUż FRUSTRATOWI WYKORZYSTAć I POPARł GO W APELU W GW. POTEM WIDAć DOWIEDZIAł SIę SZCZEGółóW I JUż FRUSTRATA NIE POPIERA, ALE – SPOWIDZIEWAł BYM SIę żE CZłOWIEK Z TAKą REPUTACJą SPRAWDZA SYGNAłY KTóRE DO NIEGO DOCHODZą.
Może kurde ten frustrat go zakrzyczał????
W kązdym razie – wierz mi Emtesiudemecko, że susełkom, a świstakom pewnie też, krzykanie w niczym nie przeszkadza :-). Na lotnisku, nad któym bardzo często latają śmigłowce, czują się wspaniale. Co więcej, dzięki istnieniu głośnego w końcu lotniska, istnieje ta ich kolonia. Ergo – krzykanie (pomijając że zdrowe dla płuc) bywa korzystne. Z umiarem 🙂 jak wszystko.
Podpisano – Borsuk, cadyk z Borsukowa 😉
Wawelok mioł juz nie pić.Wiym! Som go do tego zmusiłek. Ale kie sie dowiedziołek, ze ón Kraków ocalił od tatarskiego najeźdźcy, co miołek robić? Jako sie odwdzięcyć, w imieniu syćkik obywateli miasta, mając w dodatku świadomość, ze ino jo moge mu podziękować? W gre wchodziła ino flaska jakisi dobry wódecki, i to nie zwykło połówecka! Znając definicje małości (mało to jes flaska na dwók…) wiedziołek ze połówecka dlo Waweloka i dlo mnie to jes jesce mniej. No to kupiłek zero – siódemecke bardzo dobrego produktu powstałego z destylacji gruli… A zeby nom sie lepiy piło, wyposazyłek sie jesce w pokaźne pęto kiełbasy jałowcowy, wiejski chlebuś, kisone ogórecki i ćwierć funta smolcu ze skwarkami i cebulkom. Jako tako zaopatrzony posedłek do Smoka w odwiedziny.
– Witojze Profesorecku! – przywitoł mnie serdecnie jako zwykle.
– Serwus! No, dzisiok Waweloku, to se pogwarzymy!
– A to cemu?
– A temu! – i wyciągłek na stół syckie specjały, z flaseckom na cele. Widzis Smoku, za to, ześ sie staroł Kraków uratować, obiecołek Ci flaske i jom mos! Wiym, obiecołeś mi ze nie bedzies wiyncy pił, ale dzisiok sie nie licy! Dzisiok robimy urocystość na Twojom ceść! I fce Ci pedzieć, ze jo nie jes tutok prywatnie, ino słuzbowo, jako samozwańcy przedstawiciel Królewskiego Stołecnego Miasta Krakowa!
– Weź no se Profesorecku siednij, i napij sie piwecka – powiedzioł legutko zmiesany.
– Cekoj, najsampierw cęść oficjalno! – kontynuowołek urocyście mojom wypowiedź, cały cas stojąc. Dowiedziawsy sie od Ciebie o twoim bohaterskim wycynie, w imieniu syćkik mieskańców nasego piyknego miasta, fciołek Cie serdecnie zaprosić na wódke! A ze na miasto wyjść nie mozemy, przyniesłek jom tutok!
– No barzo Ci dzienkuje, Profesorku i cuje sie zascycony! – odpowiedzioł tak samo urocyście
– No, to teroz juz mozemy siednąć, i rozpocąć cęść nieoficjalnom. Leć po kielichy!
– Kie, Profesorecku, takik kielisków nadającyk sie do tego ankoholu, tojo cheba nie mom… – zafrasowoł sie Smok
– Dawoj co mos! Mogom być zwycajne kubki abo jakiesi puchary z downyk casów!
– To jo ide , a Ty rozlej piwo do kufli – powiedzioł i poseł do drugi izby.
Zrobiłek co mi kozoł, a kie wrócił z dwoma kubkami, wychylilimy po kufelku zimnego Smadnego. Ech, zapowiadała sie niezło impreza!
– Jak tam, Smoku zyjes? – zapytołek, rozlewając piyrsom kolejke głowny potrawy dnia
– Barzo dobrze se zyje, siedze se, pozirom na filmy w telewizorze, barzo mi tu dobrze.. Twoje zdrowie Profesorecku!
– Nojlepsego! Popróbuj kiełbaski!
– Mmmm pycha! – zawołoł z uznaniem. A jako to kiełbaska?
– To jes, drogi Smoku, kełbaska jałowcowo! Nojlepso kiełbaska ryktowano tradycyjnom metodom i wędzono w wędzarni dymem z dodatkiem jałowca! Twoje zdrowie! – wypilimy zaś.
– No to Hej!
– Smoku, po ogórecku, po ogórecku! – namowiołek go
– Ogórecki tyz pysne!
– Bo jo Ci zodnego kiepskiego jodła nie dom! A powidz mi, jaki Ci sie ostatnio film spodoboł?
– Barzo mi sie podoboł ostatnio jedyn taki film, o taki jedny poni, co sakramencko spadom władała i pobijała syćkik chłopów, a scególnie od jednego kardynała…
– Aaa, to ześ pewnikiem Muskieterke poziroł… Wypij!
– Moze i Muskieterka to beła… zdrowie!
We flasecce ubywało trunku, a nom przybywało humoru. Radość ogarneła nos wielko. To takie ucucie, jakie jes kie sie dwók kamratów od casu do casu spotko przy flasce! Nie zeby sie przynapić na umór, ino zeby wesoło pogwarzyć o róznyk sprawak. Chłopy casem tak majom, ze sie musom napić i telo! Mozno nawet stwierzić, ze wymago tego dbałość o zdrowie psychicne chłopa. Jak jes z kobitami nie wiym, ale pewnikiem podobnie…
– A wracając do tyk filmów…- wrócił do tematu – to mnie sie podobajom takie coby beło do śmichu. A juz nojlepse to som polskie komedie!
– A bo po prowdzie to mos racje! (zdrowie Twoje!) Nojlepse som polskie filmy. I to nie ino komedie. Óne som jako wino.
– Jak to? – zdziwił sie Wawelok
– Polski film im starsy, tym lepsy! Stary film polski jes lepsy od nowego hamerykańskiego, godom Ci!
– Moze i tak jes, Ty sie Profesorku pewnikiem lepiy na tym znos niz jo! No to w takim razie Twoje nieustajonce!
– Oby nom sie!
Przegryźlimy teroz chlebym ze smolcem. To beł dopiyro rarytas! Jaze sie Smok roześmioł. Musioł mu tyn chleb barzo smakować, bo sie uśmiechoł cały cas.
– Ooopowiedziołbyś jako to z tymi Tatarami beło…
– Ssss Tatarami? Ssss jakimi Taratami…?
– No kruca, z tymi co ześ ik spolił!
– Aaaa… ssss tymi….tatatami! – zacon mu sie język kapecke plontać. Sss nimi… beło barzo wee..yp…soło! Taa, beło wesoło! Ssssopoliłek im copki, hehe!
– No to wypij se na tom okolicność!
Ocka mu sie zrobiły takie śklonce, widać produkt destylacji gruli działoł niezawodnie i to w sybkim tempie. Nogle sie zerwoł ze śmiechem, podniósł łape do góry i wykrzycoł:
– Sursum corda!
– Nihil novi! – wykrzycołek tak samo radośnie, co zupełnie nie miało sensu. Ale bezsensowność tego okrzyku beła wprost proporcjonalno do radości, jakom ón mi przyspozył
– Na pohybel! – krzycoł dali Wawelok
– Aaale… kómu? – zapytołek
– Syćkim Tatarom ze ssspolonymi copkami!
– I za to sie z tobom napije!
Napilimy sie po roz kolejny, ftóry niestety okozoł sie rozem ostatnim. Przynojmni jak sie rozchodzi o tom flasecke, ftórom do Smoka przyniesłek. Na mojom uwage, ze sie wódka skóńcyła, Wawelok zerwoł sie i wartko, choć kapecke kwiejnie, polecioł do drugi izby, skąd zaroz wrócił trzymając w łapie butelke reńskiego wina i podnosąc jom triumfalnie do góry. Nie zauwazył ino, ze kie wracoł, prasnoł sie legutko w łeb, bo powałe w tym miejscu mo niskom.Moze nie bedzie mioł guza. W kozdym razie , kie go bedzie jutro łeb boloł, nie bedzie wiedzioł od cego.
Od razu zabroł sie za otwieranie wina, przy cym pokozoł całom swojom biegłość w tym zakresie, bo najsampierw stuknął pięściom w denko, a potem chycił wystający korek miendzy zymby i wyciągnął go błyskawicnym ruchem, jaze sie rozległo znajome i barzo przyjemne plum! Następny przyjemny dźwięk rozesed sie, kie nalewoł to wino do pucharów, a beło to takie bul bul bul, ftóre wydaje pełniućko flaska Wino okozało sie barzo smacne, jak dobrze boce, półwytrawne. Ocywiście co nojlepse, wartko sie kóńcy.
– Sssm….Sssmokuu…. to juz kóniec….ty flaseecki…
– Zaarozz….
Wstoł. Jednom łapom chycił sie stołu, musi po to zeby nie przyłozyc kościami o glebe, a drugom łape wyciągnoł przed siebie, pewnikiem coby zatrzymać świat, ftóry mu we łbie mocno wirowoł. Kie juz go spowolnił na telo, coby sie zorientowac w kierunkak, rusył do zapasów Smadnego Mnicha, ftóre stały po ścianom. Barzo sprawnie posło mu przywlecenie kilku piwecek do stołu. Znacnie gorzy wysło mu wlanie piwa do kufli, bo loł zupełnie obok. Musiały mu sie nieźle ogniskowe w ocak rozjechać, bo sie zupełnie nie zorientowoł ze marnuje napój.
– Pockoj…jo Ci pomoge…
Chyciłek jego łape i naprowadziłek go do kufla. Śmioł sie jak dzieciok.
– Ooo! Wyloło sie….! – powiedzioł i pokozoł palcem na plame piwa na stole, po cym usiod na swoim miejscu.
– Nic to…Wawelocku…jutro ssse zetrzes! Waawelocku…. śpis juz…?
Nawet nie zauwazyłek, kie usnoł. Na siedząco. Trzymając niedokońcone piwo w łapie. No i niek ftosi powiy, ze picie nie jes męcące! Umordowoł sie tak, ze jaze zacon chrapać…Próbowołek go podnieść i w swoi naiwności myslołek, ze go przeniese na posłanie. Ale ón wazył cheba ze trzysta kilo! Jedyne co mi udało, to podłozyc mu poduske pod łeb
Nic tu po mnie! – pomyślołek i zabrołek sie do wyjścia. Wartko wróciłek sie nazod, bo pomyliłek wyjscie z groty z wejsciem do drugi smocy izby. Przez kwilke namierzołek wewnętrzym dżipiesem droge i po wyznaceniu azymutu rusyłek ku moi chałupie…
http://www.lublin.lasy.gov.pl/strony/1/i/22034.php tak ten susełek wygląda 🙂
Ok OK już zmykam, Smok ma pierwszeństwo 🙂
Nieee no Profesorku, aż się popłakałam 🙂 🙂 Ale… muszę pędzić do lodówy.. takiegoś mi smaku narobił, że pewnikiem ze trzy kg w górę 😉
No, Profesorku, nieładnie, nie dość, ze pijanego kamrata zostawiasz, to jeszcze pewnie go o konsekwencjach nie uprzedziłeś. Ciekawe, co będzie jak się obudzi , zdziwiony, czemu się tak niefajnie czuje: ból głowy, nudności i podobne klimaty.:)
mam nadzieję, że to tez opiszesz, drogi Profesorku, a przemyslenia o picu, cudo, zgadzam się, no i ta fraza: ,,rozległo się znajome i barzo przyjemne plum” genialna. Pozdrawiam.
Borsuczku, ależ to stwór kosmiczny.. i one tak sobie tam biegają i można je zobaczyć? Czy tak jak świstaki w górach.. pół dnia przyczajówki i wyjdzie… albo nie wyjdzie 😉
A! I jeszcze miałam powiedzieć, że dzisiejsza opowieść Profesorka to miód/nektar dla Motylka 😉 , którego niezmiennie i niestrudzenie pozdrawiam 🙂
Oj Profesorku… rozpijać Smoka? I jak Blejkkocik mo wyonacyć dzieciskom, ze godki nie bedzie? 😉
A susełki są prześliczne 😀
A mi się najbardziej podobało biesiadne hasło-odzew: sursum corda – nihil novi. Jeśli wymyślone na potrzeby tej konkretnej libacji – jest genialne. Jeśli wprowadzone do sztuki z ‚życia jako takiego’ – równie genialne! 🙂
Ojej, ile atrakcji: Smok, susełki przesłodkie (pamiętam tę aferę z lotniskiem) i jeszcze wszystkie nowe zdjęcia Jagusi! Buda Owczarka zaczyna się kręcić prawie tak szybko i atrakcyjnie jak ‚życie samo’ 😉
Wyszło na to ze dokształcać sie przyjdzie. „a beło to takie bul bul bul, ftóre wydaje pełniućko flaska ” – musze posłuchać butelek. Jakoś mi to nigdy do głowy nie przyszło 😉
No i ta technika otwierania…poezja. Mało nie padłam ze śmiechu.
Jaguś, czyżbyś nigdy nie widziała mistrzów tej techniki otwierania?! 🙂
Takiego artysty, który by zębami korek z butelki wina wyciągnął jeszcze nie widziałam 😀
Ale gdy już jest częściowo wypchnięty uderzeniem w dno butelki…
chociaz takiego, który wykręcał korek za pomocą noża owiniętego w ścierkę, a i owszem. Było to następstwem przykrej niespodzianki. Jedyny korkociąg (made in China) zabrany na odludzie przy próbie użycia…wyprostował się. 😀
No, ja pamiętam bieganie za godnym korkociągiem po całym akademiku bo kolega przyniósł bardzo godne wino na naszą imprezę pożegnalną (kompletne wyprowadzanie się…) Od tej pory mojego szwajcara mam zawsze pod ręką (niezależnie od korkociągów) 😀
susełki można przyczaić 🙂 w sumie powinieniem się w lecie wybrać na lotnisko z aparatem 🙂
Do tej pory widziałem susełki powiedzmy w innej postaci. Okna mojego niegdysiejszego biura wychodziły na trzy sosny. Na tych sosnach wysiadywało coś z tuzin sów (albo puszczyków, aż tak dobrze się nie znam). Czasem ćwiczyłem oko, próbując je wszystkie policzyć 🙂 (z odległości jakichś 5 mstrów). No więc te susełki, uważacie, a raczej to co z nich zostało, spoczywały pod tymi sosnami…
Duża kolonia takich małych gryzoni przyciąga drapieżniki. W ogóle pracuję (na razie) w ciekawym miejscu – zimą w terenie firmy wędrują sobie bażanty, lisy, zające :-). Zeszłej zimy dokarmiałem bażancicę, koczowała prawie dwa tygodnie dosłownie pod moim oknem.
Co do meritum, czyli obecnie Wawelskiego, to przynajmniej będzie zdrowy. U mnie w domu zaraza – Pani Borsukowa bardzo ciężko przechodzi grypę, a mnie nic. „Zaszczepiam” się co dzień żołądkową, jak Colas Breugnon winem. Więc i Wawelski nie zachoruje 🙂 a jest na pewno w Czerwonej Księdze Gatunków Zagrożonych, szkoda by było. Ostatni taki smok…
Życz zdrowia, Borsuczku, Twojej Pani. Jakieś okropnie infekcyjne powietrze mamy w tym roku (zima za lekka…)
Basiu, bo to albo żołądkową, albo pigwóweczką (z wit. C!) trzeba zaleczyć… chociaż mi na anginę nie pomogła.. 🙁
Wiesz Borsuczku, jakoś Ci to ‚uściślenie’ mało poetyckie i mało apetyczne wyszło.. przynajmniej dla mnie. Nie wiem jak dla sów 😉
I oczywiście ZDROWIA! dla Pani Borsukowej 🙂
Borsucku,
ale zjechałeś z tematu, była mowa o hałasach w GÓRACH. Świstaki to są górskie stworzenia, a ja kocham góry, świstaki i ciszę.
Dziwaki, jak Twoje susły zawsze się znajdą, co nie znaczy, że lotnisko to dobre dla nich środowisko.
A to zdjęcie Wajraka jest tu:
http://szukaj.gazeta.pl/aliasy/mod/zoom.jsp?xx=2264980
Czy to z Tobą, Borsuczku?
Pozdrów Panią Borsuczkową i natrzyj Ją czymś rozgrzewającym, otul kołderką i opowiedz na dobranoc, jakie piękne będziecie pędzić życie przy kominku.
A co się stało z Blejkiem? Nie zajrzał tu ani razu? Wyrażam swoje najżywsze zdziwienie: 😮
Zjechałem abo i nie 🙂 susełek to jak świstak, bliski krewny. Susłom lotnisko i hałas służą 🙂 to KRZYCZENIE pewne nie przeszkadza świstakom 🙂
No dobra, umiar 🙂
A zdjęcie – kurde, to ja…zawsze się znajdzie jakiś paparazzi 😉
kapishonku, nic nie poradzę na nieapetyczność świadectwa obecności susełków, cóż życie…(niedłączne od śmierci)
A Panią Borsukową co wieczór smaruję Amolem. Pomaga. Zaraz po antybiotyku…
No dobrze, chyba trzeba się udać do łożnicy.
Pozdrawlaju wsiech owczarkowych wielbicieli. 🙂 🙂 ….
Profesorku-gratulacje,nareszcie ktoś pisze ze znajomością rzeczy,mam
serdecznie dość pisarzy-teoretyków.To się czyta,a to się widzi po
komentarzach.Faktycznie,dla praktyków-nihil novi,poznać Mistrza
po wspomnieniach.
Alicjo-jaką Ty masz wydajność na godzinę w pierogach,jak pracowicie
policzyłem to kleiłaś minimum 3godz.10min.?
To rzeczywiście będzie ilość na pułk wojska,czy ja nie mówiłem,żeś
pracowita jak pszczółka? Klękajcie narody!!
Profesorku-jedna uwaga techniczna,pięknie przedstawiłeś , czym grozi
rozpoczynanie męskich rozmówek od piwa,poprzez gorzałę,a kończenie
winem/dobrze,że choć półwytrawnym a nie słodkim/.
Nawet Basia cytowała bardzo dydaktyczną piosneczkę rodzinną jak i co
należy pić,by zdrowym być.
To ja stary wróbel na te sprawy,zapamiętałem,a Ty młokos ,co to pamięć
lepsza i wogóle-zapomniałeś?
Oj , nieładnie zapominać co kobieta mówi,a szczegółnie jeśli cytuje
własnego Tatę /Mamę można sobie odpuścić/
Ja jestem kobieta pracująca…
żadnej pracy się nie boje! Choćby niedzwiedz, to dostoję!
Wydajność w pierogach mam raz na rok, a teraz może i nawet 2 razy na rok całkiem dużą, Ty się Motylku, o szczególy nie dopytuj, co widzisz, to jest
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Ala/Pierogi/
Pan J. się najadł i w rączkę pocalował.
Acha – żeby mnie nikt nie atakował, że ciemna mąka!
Mąka pszenno/żytnia z otrębami, musiałam je trochę odsiać, bo do ciasta na pierogi za bardzo sie nie nadaje, „przecina” ciasto cienkie.
Zjadłem ze smakiem,wycofaj te zdjęcia,bo niektóre łakomczuchy
porozbijają komputery,a co bardziej pracowici wezmą się do roboty
i jutro będzie „Dzień Pieroga” ,co daj Boże!!
Dobrej nocy,może przyśni mi się następna taka partia-oby!
oj, Profesorku… ale Wy zlopy (rzuopy :)) jestescie! zeby tak w srodku tygodnia!! ale rozumiem, ze Wy ‚zaraza’ ubijacie/upijacie?
Alicjo, dobrze, ze wolne mam w przyszlym tygodniu, bo sie chyba za pierogi bede musiala wziac… tylko kapkiszu nie ma 🙁 hmmmmmm……
acha, a jesli chodzi o krzyczenie na swistaki w gorach… to ja mam kolo domu zajace i jelonki :D… jelonki zreszta zarloczne okropnie- co roku mi wszystkie krokusy zjadaja, a odstrzelic nie mozna, bo to nie sezon… a by pyszna kolacyjka byla… z krokusami 🙂
Grzesiu, piszesz o 19.17:
„A i jeszcze jedno, bo wczesniej zapomniałem, Oli Hera jest tak cudowna na zdjęciach, że po prostu nie da się tego ująć w słowach. Pozdrawiam więc piesa. Hm, jak ja bym chciał takie cuś mieć, masakra” – cudowna w jakim sensie? Że ma miłą kufę? :). W rzeczywistości też jest cudowna, tylko charakterek ma ciut wredny – jak to prawdziwa Hera… :).
Pozdrowienia oczywiście przekażę, a Tobie radzę rozejrzeć się za jakimś krzaczkiem, bo właśnie pod krzaczkiem Herę znalazłam…
A było to tak: do znajomego przyplątała się szczenna suka (taka mała, niewyględna, kudelkowata), więc ją umieścił u siebie na podwórku. Ale suka cwana była, nie chciała spać w przygotowanym jej miejscu-wypędziła z budy owczarka niemieckiego (gospodarza na tym terenie!) i w budzie onej przyszły na świat szczeniaki, między innymi moja Hera. Kiedy znajomy rozpuścił wici, że ma piesy do oddania, pojechałyśmy do niego z zamiarem zabrania jednego piesa (nie suki bynajmniej!). Ale zostały tylko dwie panienki… I nie wiedziałam, którą wybrać, bo obie śliczne (jak to szczeniaki…) – jedna siedziała w budzie, a druga schowała się pod krzakiem. I podkusiło mnie, żeby wyciągnąć tę panienkę spod krzaka – i jakoś tak wyszło, że ta panienka jest już z nami prawie 4 lata (w marcu będzie miała urodziny:). Zatem, Grzesiu – szukaj krzaczków, może gdzieś tam pod którymś z nich na Ciebie czeka jakaś psia miłość… :).
Pozdrawiam!
PS. Poszukam jeszcze jakiś zdjęć Herowych specjalnie dla Ciebie… :).
Mrrrał!
Owczarkowi za przekazanie DZIĘKUJĘ 🙂
Phy!
Sebastianicku! A ty wiesz co ten kotek na fotografii mówi?
‚No chyba cię pokręciło!’ 😉
Mrrrał!
MTSiódemeczko!
Wczoraj faktycznie mnie nie było, a dzisiaj 11!
(Chodzi o jedenaste przykazanie Jagusi oczywiście)
Tak sobie tylko delikatnie kątem prawego oka podczytuję 😉
No to na razie!
Mrrrał!
Blejk Kot
Olu! Popieram Ciebie w 100 procentach 🙂
Od ponad 30 lat w naszym domu rządzi „płowa zwierzyna z odzysku”
Niestety pospały się, gdy Pan Bócek rozdawał urodę 😉 … ale w zamian podwójnie dostały dar najpiękniejszy: mądrość i wielką psio-kocią miłość, którą na każdym kroku nas obdarzają.
„gratulacje,nareszcie ktoś pisze ze znajomością rzeczy,mam
serdecznie dość pisarzy-teoretyków.To się czyta,a to się widzi po
komentarzach.” – Motylku, do mnie pijesz? :-/
Olu i mieciowo, „zwierzęta z odzysku” są bezkonkurencyjne. A zwłaszcza te wielorasowe.:D Do nas kilkanaście lat temu trafiła suczka, którą poprzedni właściciele zdecydowali uśpić, „bo się rozwodzą, to pies im już nie potrzebny”. Ech…
Skoro piszecie o znajdach,to ja dorzuce pare slow o kocie,pol-znajdzie!
Dlaczego pol-znajdzie?Ano dlatego,ze kocisko mialo wlascicieli,ale chyba ich nie kochalo wystarczajaco mocno.A raczej oni jego!
Kot(plci meskiej) imieniem NINA(?),byl naszym sasiadem.Przez 3 lata pomieszkiwal u nas.Kazdego ranka,juz o 6-ej rano darl morduche,zeby go do srodka wpuscic.Jak raz wszedl,tak wychodzil o 22-ej.
Zastanawialismy sie dlaczego stary kot,13-letni uciekal z wlasnego domu.Rychlo okazalo sie,ze wlasciciele sprawili sobie dwa dogi niemieckie i kot byl im juz niepotrzebny!!!!!
Rok temu szanowne panstwo wyjechalo,a wraz z nimi Nina.Nie wiem ,czy zyje i jaki jest jego los.Nam pozostaly wspaniale wspomnienia i zdjecia.
Strasznie zal mi tego kota.Szkoda,ze zwierzaki nie zawsze moga same wybierac swych wlascicieli.Jestem pewna,ze wielu nie dostapiloby zaszczytu posiadania zwierzecia…………
Pozdrawiam.Ana
A propos psiej urody.
Pracowałam w firmie, która miała swój budynek i kawałek ogródka. Kiedyś przyplątał się pies, kundzioła z kundziołów najprawdziwsza. Oczywiście, nie zyskał aprobaty 1 szefa ale cichą drugiego. Stanęło na tym, że kupią budę (tysiąc razy za dużą dla niedużego pieska) i tam będzie mieszkał (naiwni). Pies podbił serca wszystkich niewątpliwym sprytem. Wiedział, że główne naczalstwo jest mu niechętne i kategorycznie zabroniło przebywania w budynku, więc kiedy się zjawiało, pies przezornie znikał pod biurkami.
Bardzo cierpiał prestiż firmy i duma szefa. Taki kundel z kundlów najpospolitszy -fakt, że urodziwy nie był – w takiej poważnej, zagranicznej spółce.
Któregoś dnia, szef mówi do nas:
Ten pies będzie drogo nas kosztował.
Myślałyśmy, że to dalszy ciąg wojny o psa, protestujemy, przecież to my głównie utrzymujemy kundziołę, pytamy dlaczego.
A szef:
Bo trzeba mu będzie zrobić operację plastyczną.
Tak pies uzyskał status obywatelski. Po jakimś czasie zabrał go do swojego domku w innym mieście jeden z pracowników.
Jaguś-adresowane to było do Profesorka,ale jeśli,po uderzeniu w stół
zabrzęczą jeszcze jedne nożyce? Nie jest to moja wina.Chciałem tylko
podkreślić znajomość rzeczy Profesorka jeśli chodzi o degustację,
W sprawie produkcji szlachetnych płynów się nie wypowiadam.
A do Ciebie Jaguś przepić ? Zawsze i przy każdej okazji.
Muszkieter w takich wypadkach nie odmawia.
mt7! „kundzioła z kundziołów”?!?!!! 🙂 tego określenia nie znałam-pozwolisz, że do naszej rodziny nazwę wprowadzę, bo pasować będzie…
Brzucho ze śmiechu boli, a tu szefowa przez szybkę zagląda…może przekupię ją endorfinkami??
Motylku, wiem, że to było adresowane do Profesorka 😀 Wydawało mi się że waść narzekasz na rzeczowość komentarzy i brak odpowiedniego przygotowania komentujących. Nawet mi przez myśl nie przeszło mieszać w to mój zawód. Trzeba przyznać, ze profesjonalizm Profesorka z resztą był porażający.
A z tym przepijaniem to może poczekajmy do wieczora, mam jeszcze trochę roboty. 😉
Nigdy bym nie śmiał kwestionować przygotowanie komentujących.
Czasem się nie zgadzam,częściej prowokuję,ale to zupełnie inna para
kaloszy.Właśnie na zasadzie prowokowania awansowałem na blogu
na czołowego deprawatora nieletnich maluczkich.którzy potrzebują
argumentu „A bo mnie sprowokowano”, właśnie z chęci poprawy
wizerunku /gęby przyprawionej/ z pełną odpowiedzialnością muszę
oświadczyć,że mimo wielkich chęci,sprawę przepijania proponuję
przełożyć na sobotę . Powód jest bardzo prozaiczny-aktualnie
nie używam tych środków dopingujących /antybiotyki/
PS.Napisałem ostatnie zdanie , a w uszach dżwięczy mi szatańskie
Ha! Ha! Ha! Kapishonka.
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/gangster-ducks.jpg
Alicjo ten w środku to Dorn czy Kaczmarek ???
muszę opisać moje spotkanie z „Parówą” Dobrych lilka lat temu przyspasabiałam sobie dzieci w rodzinę zastępczą z pewnego Domu Dziecka. Wszystko było gotowe pojechałam po dzieciaki (Nie jakieś tam maleńtasy kolejno 11,12,13,15 i 16 lat; tak 5 sztuk rodzeństwa!) A tu nagle bunt! „My nie pojedziemy bez parówki”! Dom dziecka na wsi, najbliższy wędliniarski ok 5 km….Myślę sobie: co mam nieszczęsna zrobić..Zaczęłam nawijać, że przecież w nowym domu jest jedzenie i itym podobne..A tu spod łóżka (rzecz się działa w pokoju w DD) wyłazi coś …Krótki opis: czarne, podługaśne, bez oka, oszarpane prawe ucho, kilka widocznych blizn…Jednym słowem : psina po przejściach jako te dzieci. Parówa!!! jak tego nie zabrać???
Ludzie! Miałam w swoim życiu owczarka niemieckiego. wyżła ale tak cudownej, mądrej i oddanej psiny nigdy.
Parówy już nie ma. Nie mogę się zdecydować na następną sukę…No, nie mogę. Rozumiecie?
A przejścia Parówa miała klasyczne: inne suczki i koty. Mieszkam w dość sporym mieście. Miała paskudny jeden nawyk, zagryzała …koty.
Z góry przepraszam miłośników kotów na tym forum…Cóż za wszystkie drapieżniki świata odpowiadać nie będę.
Na usprawiedliwienie Parówki podam tylko: to była krwawa zemsta za oko.
Trzeba bedzie, Owcarku, urozmaicic menu Budy, bo na Smadnego i jalowcowa chyba dla Malego Profesoreczka jeszcze za wczesnie. Chociaz kto wie? Smoki zyja baaaaaaardzo dlugo i po Profesorku, niech zyje w zdrowiu sto lat, ktos bedzie musial przejac paleczke. Nalezy wiec wprawiac sie od malenkosci 🙂
Witam Szanownych Państwa 🙂
Zgadzam się, że mieszane znajdy są najwspanialsze. Moje kocisko (którego zdjęcia niebawem wyślę) miało iść do odstrzału.. tzn. do „humanitarnego” wyprawienia do Krainy_Wiecznych_ Łowów przy pomocy „humanitarnego” zastrzyku w wykonaniu „humanitarnego” weterynarza.
Ale ponieważ tylko trzy kociaki były (po matce syberyjskiej, ojcu jakimś_tam), z Siostrą P_K się zakrzątnęłyśmy i kociaki rozdałyśmy.. A nasz Rudzielec mruczy nam teraz co wieczór i gryzie jak się go z łóżka próbuje wyrugować 😉 Cudny jest i charakterny.. Kapiszoniątko nawet ma pluszowy substytut kocura (oryginał znika kiedy Go tylko zobaczy/usłyszy), żeby go wreszcie wytulić do woli.
Ale kiedy dziecięciem byłam, była też Fiolka. Krwiożerczy ratlerek moich Rodziców, sunia która do upadłego potrafiła walczyć ze swoją myszką (tak, tak, myszką z kocimiętką wewnątrz) albo obszczekiwała kamyczek na podwórku. Była też rzeczona Kola (pożeraczka żab), ale obydwie odeszły zbyt szybko, z powodu pewnego skorupiaka… W każdym razie, każde zwierzę jest cudowne, jeśli się wie, że ono też ma swój charakter.. nie jest podnóżkiem czy poduszką, ale żywym stworzeniem 🙂
Motylku kochany, zaśmiałabym się szatańsko, gdybym nie wiedziała jak cierpisz 😉 Ale do soboty niedaleko. Poczekamy 🙂 Tymczasem łączę się w bólu.. i piję Twoje zdrowie moją ‚pigwówką’!
Pozdrówka
Mysecko, daj spokój. Mnie się od samego czytania zrobiło niedobrze, chocia winko stołowe do obiadku popijam i piwo dobre też lubię, nie powiem.
Miej litość nad Profesoreczkomaleństwem.
Kapishonku-nie używam antybiotyków z apteki,biorę do użytku
wewnętrznego 3xdziennie po 50 gram nalewki na czosnku–
–przynajmniej nie zaszkodzi/jedyny kłopot to swoisty aromat/
I to mnie bardzo boli!!
Ja tam rozumiem.
Miałam za wielkiego młodu (ok 4 lata sobie liczyłam) psa, który zwał się Tygrys – był to bokser. Mieszkaliśmy wówczas w takiej starej, „poniemieckiej” willi, na wysoki parter prowadziły wielkie, rozszerzające się ku dołowi schody (poszukam w Albumie!). Pewnego dnia Tygrys stanął u szczytu schodów, zaskowyczał i stoczył się na sam dół. I koniec. I ja od tego czasu nie chcę mieć piesa.
Tygrys dawał sie zaprząc do sanek, woził mnie i siostrę „na barana” i w ogóle to był wspaniały pies, wytrzymały na wszystkie tortury małolatów. Drugiego takiego… i tak dalej. Ojciec nam wyjaśnił, że Tygrys, który przyzwyczajony był do jedzenia surowych jajek (Mama go rozpieszczała!) zjadł zatrute jajko, które kłusownicy rozstawiali w pobliskich krzakach na kuny. Prawda wyszła na jaw wiele lat pózniej – Tata, weterynarz zresztą, pomylił szczepionki, szczepiąc Tygrysa dorocznie przeciw wsciekliznie. Od tamtej pory zanim zwierzu podał jakikolwiek lek, sprawdzał go po trzy razy…
A z racji tego weteryniarstwa w naszym domu pojawiały się na przykład chore sarenki, które trzeba było podleczyć. Jedna z nich miała sparaliżowane zadnie nogi – wyobrażacie sobie nasza radość, jak ktoregoś dnia wreszcie podniosła tyłek?!
Wyżerała, zaraza jedna, smalec z kamiennego garnka w spiżarni, myślała, że śladów nie zostawia!
A myśmy doszli zbrodniarza po… zębach!
Te sarenki podrzucał nam pan leśniczy, wyleczone oddawaliśmy mu z powrotem, chociaż Tato twierdził, że taki zwierz, nawykły do człowieka, za długo nie pożyje – ufny, sam się myśliwemu pod kulę wystawi, wszak każdy człowiek to przyjaciel…
Ale zatrzymać nie mogliśmy, mimo że i ogród był wielki, i na zimę mogłaby w jakiejś stajence się przechować – przepisy nie pozwalały.
Mieliśmy też razu pewnego malutkiego zająca, znalezionego w śniegu podczas szkolnej wycieczki.
Był na wpół zamarznięty, ale Tato mnie zrugał, że powinniśmy byli nie ruszać, widocznie matka poszła po jedzenie albo coś w tym stylu. Zając został ochrzczony Kicusiem, zadomowił się pod kuchennym kredensem, a jak się ciepło zrobiło, wypuściliśmy go do ogrodu i tam sobie hasał. Zebyście widzieli tę ilość bobków pod kredensem… Oczywiście ja i siostra musiałyśmy to wszystko sprzątać! Nie dał się oswoić, jak sarenki, które za nami chodziły krok w krok, był bardzo płochliwy.
Dodam, że wszystkie zwierzaki karmiłyśmy butelką mleka na początku. Mamuśki byłyśmy, a co!
No… chcieliście o zwierzetach, to macie!
Co do meni Małego Profesorecka, to fciołek zaznacyć, ze po prowdzie piwa jesce nie pije, ale dobrom kiełbaske zje! Straśnie sie za to ciesy, kie jego tatuś, cyli jo, piwo spozywo. Podtyko mi kufel pod usta i koze pić duskiem. A kie sie prawie dławie, zaśmiewo sie do łez!
No tak Motylku… Ja już chciałam ubolewać nad Twoim losem, a Ty waść tu podpuchę robisz i nalewką się raczysz!! Nieładnie tak czułe serce kobiety wykorzystywać, oj nieładnie 🙂 🙂
No masz.. następny deprawator się znalazł na blogu.. i to w takim wieku.. O ile dobrze pamiętam, to Mały Profesorek liczy sobie circa 1,5-2 latek.. A czym skorupka za młodu… 🙂
No dobra. Poszperałam w archiwach… A teraz w tej Lecznicy dla Zwierzat urzęduje mój kolega szkolny. Ma dwa rotweilery, ale na czas mojej wizyty zamknął je – nie są to psy przyjazne każdemu człowiekowi, przeciwnie wręcz, powiedział. http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Ala/Bartniki/
Bartniki to 3 domy, dookoła stawy, na horyzoncie południowym Góry Złote… żyć, nie umierać!
Teraz się dużo zmieniło, ale ogród nadal piekny, otoczony murem, bardziej „ucywilizowany”, za moich czasów to był bardzo tajemniczy ogród ze starą altanka, do tego resztki jakiejś oranżerii w głębi ogrodu… jaka szkoda, że wtedy tak rzadko robiło się zdjęcia i ten świat pozostał tylko w mojej pamięci. A ile szczegółów uciekło, to nie powiem…
Kapishonie-miło było.
Podpucha to moja specjalność,czyżby była to jakaś tajemnica?
No, Motylku, postać leku, to jedna sprawa, a z tym czosnkiem masz rację. Nie ma szans, zeby cokolwiek było w stanie się nań uodpornić. I na tym polega jego przewaga 🙂 A drobne niedogodności związane z faktem, że rodzina ucieka na sam widok można rozwiązać podając np na kolację chleb czosnkowy… Wtedy już zapach nikomu nie przeszkadza 😀
A bo wszyscy powinni jeść czosnek!
Ja za! Uwielbiam! Polecam pieczone całe główki czosnku – wkłada się do piekarnika na tacy, kapeczkę oliwy z oliwek wlewa się do środka, piekarnik na 200C
i po 15 minutach gotowe.
Powinien być obowiązkowy, czosnek – bo jak jaguś pisze, jakby wszyscy, toby nikt (nie czuł) 🙂
Macie dziewczyny rację,jak zwykle,ale ja poszedłem dalej,wprowadziłem
zasadę–jak je czosnek jeden–jedzą wszyscy/ i niech mi ktoś powie,że
nie lubi,u mnie działa jeszcze dyktatura rodzinnego proletariatu! /
Motylecku! Jes wyjście salamonowe!
som w sprzedazy w aptekak, takie perełki cosnkowe – skutecne jak cosnek, ale bez zapachu. Jo juz sprowdziłek działanie.
Ano są. kiedyś to się Aliofil nazywało. Pod jaką nazwą to teraz sprzedają?
Apteczny czosnek? Chemicznie poprawiony?Wolę swojskie aromaty!
nie poprawiany. suszony, zmielony i sprasowany w tabletki
Alcja-TezAlicja-Alicja czorna ,jedno cialo w trzech osobach,niech nas wszyscy swieci maja w swojej opiece.
Rozumiem Motylka – toż to prawie jak czerwone wino w tabletkach! (coś takiego podobno istnieje)
Zwariowaliście?! Czosnek w tabletkach?!
Ludzie! To ze 40 roków nazad albo i więcej nam wmawiali, że żadne tam gotowanie, w roku dwutysięcznym będziemy sobie tabletki zamiast obiadu, bo komu by się chciało gotować…
Przepraszam, że przepraszam , są trzy podstawowe rzeczy na tej Ziemi, które się nie zmienią:
1.Chce się żyć
2.Chce się zjeść
3.Sex jak najbardziej!
Tabletek nie ma i nie będzie, a jak wymyślą, to zapłaczą, bo to już nie będzie Ziemia, tylko jakiś Mars. A ja i tak dziwić się przestanę, bo w mym sercu wygaśnie czerwień, i może lepiej, żeby 🙂
CZOSNEK!! mniam… chwalac sie perfidnie powiem, ze wspaniale pieczone ziemniaki czosnkowe robie… a ostatnio ‚upolowalismy’ jagnie, wiec czosnku pelna spizarnia, bo bez niego i tymianku sie nie obejdzie… a z dziecinnych lat to do dzisiaj pamietam, jak sie pajde chleba z gruba warstwa masla i czosnkiem wlasnie w plasterkach jadalo… pycha!
Alicja czorna pisze:
2007-02-08 o godz. 19:10
Alcja-TezAlicja-Alicja czorna ,jedno cialo w trzech osobach,niech nas wszyscy swieci maja w swojej opiece…
Sie nie martw Alicjo czorna – Alicje po prostu zawłaszczają powoli terytoria!
I o to biega! A nawet chodzi. Hawq!
niech „ich” wszyscy święci w opiece maja 🙂
ogolnie to Was dziewczat-na-A jest duzo, bo i Agnieszki dwie i Ana i Anecka… a kto wie czy Blejkkocik lub Profesorek to nie dziewczeta-na-A… Motylek tez moze Anielka jaka jest…. imion w koncu nie podali 🙂
Tyż prowda…. a może Tischnera trzecia prowda? 🙂
Najważniejsze, żeby się dzialo niezamało!
Plumbumecko!
No tutok to przesadziłaś, i to zdrowo!
Zebyk jo beł dziewcynom?
Abo Blejkocik?
Abo Motylek?
To co, moze cworty muskieter, Owcarek tyz dziewcyna?
A moze Kopernik tyz beła kobietom?
Pochnie mi tu SEKSMISJOM!
Plumbum, jak robisz te ziemniaki czosnkowe? Bo brzmi apetycznie.
Czosnek pieczony w całości, pycha. U nas bywa dość często, jak i jagnięcina z resztą. Jeśli Australijczyk ma coś ugotować, to najpierw szuka grilla, jeśli nie znajdzie, to chociaż za jagnięciną się rozgląda. Najszczęśliwsi są mając jedno i drugie pod ręką. I koniecznie piwo, bo gotowanie, to taka wyczerpująca praca 😉
O właśnie! Profesorek opił Wawelskiego…sorry, że teraz sobie przypomniałam, ale ja też się leczę…Może nie tak wysokoprocentowo jak Motylek, ale się leczę…Jutro czeka to Smoka i jak sądzę Profesoreczka. Nie! Kurczę! Już wytrzeźwiał, przecież przedemną coś tam napisał.
Wietrze kłamstwo w opowieściach ze Smoczej Jamy..Potakiej mieszance, tak szybko??
Magdarecko!
Śpiese Ci wyjaśnić, ze smoce opowieści ryktuje i umiescom na blogu z opóźnieniem. Najsampierw sie spotykom ze Smokiem, potem mysle jako to opisać (ew.mom cas na wytrzeźwienie) a potem dopyro pise o tym na blogu.
Jo nie jes Tefałen 24 i wolno mi sie z wiadomościami od Smoka spóźniać!
Profesorku, skoro ostatnio w polskiej tv film o muszkieterce puszczali, to moze i Wy plci pieknej jestescie :)… nie, nie, jak tylko znajde jakis kalendarz z imieninami (Tunczyki takiego swieta nie maja – zupelnie nie wiedza, co dobre), to sprawdze jakie Wy piekne chlopiece imiona nosicie 😉
Jagusiu, te ziemniaki bardzo prosto sie robi: najlepsze sa mlode, ze skorka; trzeba porkoic w lodeczki, wrzucic do garnka z zimna woda i grzac az do zagotowania + ew. 3-4 minuty – zalezy jakie duze te lodeczki; w miedzyczasie wymieszac dobra oliwe z oliwek z sola, pieprzem, siekanym drobno czosnkiem i tymiankiem i po odlaniu w tej mieszance te ziemniaki wykulac; no i na blache je i do piekarnika na ok. 30-40 min. w temp. 200 st. bardzo smaczne sa… i bardzo gorace 🙂
to smacznego zycze
a teraz juz do lozeczka lece, bo mnie w kosciach lamie, a i dziecko przez ostatnich pare nocy spac nie dalo…
dobranoc
Plumbumecko w spraie imion, to jo Ci juz pise, jako my sie wołomy….
Atos, Portos i Aramis, hehehe… 🙂
Do Basiecki
Mos, Basiecko, pełne prawo do rozwinięcia jedenastego przykazonia. W końcu Poniezus, ftóry z kolei mioł kopirajta do Dekalogu, tyz ten Dekalog w pewnym momencie rozwinął. I to jak piknie rozwinął! Uzupełnił o pikne przykazonie miłości!
A o Adasiu i jego dawnyk sukcesak miło sie cyto, nie ino dlotego, ze to były casy Adasiowej kwoły, ftóro w jakiś sposób na cały lud między Tatrami a Bałtykiem spłynęła, ale tyz dlotego, ze ww. lud właśnie dzięki Adasiowi naucył sie sanować przeciwnika. Publicność, ftóro jednego roku na Krokwi straśnie wigwizdała pona Hanawalda, rok później piknie gratulowała mu zwycięstwa, choć było to zwycięstwo kostem Adasia przecie 🙂
Do Olecki
NO TO PISE KU TOBIE DUZYMI LITERAMI, OLECKO, SKORO TAK CI WYGODNIEJ CYTAĆ.
A NA TYM CYBERBULLINGU TO JO SIE NIE ZNOM. POPYTOM BYKA Z NASEJ OBORY. MOZE ON COś O TYM BEDZIE WIEDZIOŁ? 🙂
Do Magdarecki
„ja dostałam oczopląsu+ból głowy!”
Jo tyz, jak przecytołek to, co sam napisołek. I dlotego nawet skróciłek powyzsy wpis prawie dwukrotnie w stosunku do tego, jakim był w pierwotnej wersji 🙂
Do TesTeqecka
„Owczarku, nie przesadzaj z tymi WIELKIMI LITERAMI!!!”
No, roz chyba wolno? Bo kiesik kusiło mnie, coby wpis z samymi błędami ortograficnymi wyrytkować, ale jak se przybocyłek, ze juz dwa takie felietony widziołek, to uświadomiłek se, ze nie bede oryginalny. A tak, jeśli nawet ftoś juz kiesik coś specjalnie duzymi literami napisoł, to jo przynajmniej nic o tym nie wiem 🙂
Do Lachecka
„tak mysle owczarku ze jedyny ratunek jest w ociepleniu klimatu.”
No właśnie tutok tyz moze być kłopot, Lachecku, bo w cwortym numerze tegorocnej Polityki wycytołek, ze jesce pare roków i klimat zacnie sie ochładzać. Ale to moze właśnie dobrze? Moze ostudzi to paru polityków? 🙂
Do Mietecki
Skoro Parówka miała ino jedno oko, to była piratem, a dlo piratów, tak jak dlo zbójników, mom wielki sacunek.
Z Picassem zaś przybocyłaś mi taki śpas, Mietecko, jak pon Picasso zolił sie przed
znajomym:
– Cholera! Namalowałem portet pewnej damie, a ona teraz zażyczyła sobie,
żebym zmniejszył jej nos.
– No to o co chodzi? Zmniejsz jej ten nos i po kłopocie.
– No tak, ale ja już zapomniałem, w którym miejscu ja ten nos namalowałem! 🙂
Do Profesorecka
„A co? Nie mozemy sie kapecke pomyncyć cytając to co Owcarek napisoł?”
Właśnie se pomyślołek, Profesorecku, ze mógłbyk wyryktować jakiś wpis od ostatniej litery do pierwsej i napisać ino: Prose cytac od tyłu. Ale od rozu pomyślołek se: Nie! Jaz tak okrutny być nie moge.
No i wreście wiem, skąd wzięło sie powiedzienie: „Na złodzieju copka gore” – od Waweloka, ftóry spoli copki łupiącym ns Tatarom.
A tak w ogóle to zastanawiom sie, cy przypadkiem Mały Profesorecek nie powinien trafić do Księgi Pona Ginesa jako najmłodsy internetowy komentator? 🙂
Do EMTeSiódemecki
„Możesz użyć tych tagów HTML i tu są podane.”
Na mój dusiu! A jak sie pojawiom jakieś NOWE TAGI, to bede musioł sie naucyć, jako jest róznica między NOWYM TAGIEM a NOWYM TARGIEM 🙂
Do Zbysecka
„Profesorecku, Owcarek przy polskich literach to musioł patykiem wciskać ALT-a.”
Wciskanie patykiem dodatkowyk klawisy to jesce nic. Najgorzej mi idzie obsługiwanie mysy, krucafuks!
A tak w ogóle, Zbysecku, to gratulacje! Bo widze ześ w „Wycinkak,przycinkak” zostoł zalicony do grona wiesców 🙂
Do Alecki
„Ciekawe, co to mnie obudził ”
To Mietecka! To Mietecka! Wcora sama w swoim komentorzu z godziny 11.11 przyznała, ze krzykła tak głośno, ze w Kanadzie było jom słychać. Zreśtom musiała cuć wyrzuty sumienia, skoro zaroz potem kołysanke zacęła Ci śpiewać 🙂
A co do kalendorza imprez, to przybocuje se jesce, ze niedawno, 30 stycnia, rocnica ślubu Anecki była.
„specjalistów tylu, że omal Budy przedwczoraj nie rozwalili”
Zdoje sie, ze bardziej „ucniów carnoksięznika” niz „specjalistów” 🙂 🙂 🙂 Ale cyz bez takik ucniów carnoksięznika świat nie byłby sakramencko nudny? 🙂
Do Anecki
„Teraz prawie cala buda spi,wiec zajrze pozniej!”
Twój wpis, Anecko, był o 13.48. O tej godzinie buda chyba nie telo spała, co pracowała i jedenastego przykazonia strzegła (kopirajt: Basiecka ocywiście) 🙂
Do Tyz Alecki
Witomy w budzie, TyzAlecko! Jeśli idzie o netykiete, to jo wiem telo, ze istnieje, ale jesce nigdy nika jej nie przecytołek. Jo sie zdoje po prostu na swój instynkt, cyli na psietykiete 🙂
Do Grzesicka
„A właśnie, właśnie, co u smoka, bo chyba dawno nie było nowej historii”
Jako juz Profesoreckowi wytłumacyłek, Mały Profesorecek pytoł go o spotkanie z Wawelokiem. Mom nadzieje, ze nie odmówi prośbie własnego dziecka? 🙂
Do Borsucka
„W górach, żeby się usłyszeć, trzeba czasem KRZYKNąć”
Ano casem trza. Ka indziej wystarcy komórka, ale przecie w górak w wielu miejscak nimo zasięgu. Choć zimom, jak to zauwazyła EMTeSiódemecka, trza kapecke uwazać z tym krzykiem 🙂
Do Kapisonecki
„pewnikiem ze trzy kg w górę”
W mojej wsi, Kapisonecko, to store gaździny uciesyłyby sie, a nie zmartwiły. Bo bycie hrubom gaździnom znacyło, ze jest sie KIMŚ 🙂
Do Jagusicki
„I jak Blejkkocik mo wyonacyć dzieciskom, ze godki nie bedzie?”
Tak jak w storym góralski śpasie: kie bedzie mowa o piciu, Blejkocicek bedzie godoł, ze Profesorecek ze Smokiem cytali ksiązki 🙂
Do Gosicki
„No i od łakomstwa wirtualnego, Grzesiu, brzuch nie boli”
Chyba ze to jest brzuch wirtualny 🙂
Do Motylecka
„uniżenie zapodaję zbierającym materiały
do mojej teczki,iż w/w tytuły piszę w pozycji klęczącej na oba kolana”
Motylecku! A kadzidło? A ofiara z barana abo kozła? A łzy wzrusenia z wdzięcności za syćkie łaski doznane od Najjaśniejsyk Braci? Myślis, ze samo ino padnięcie na kolana wystarcy? 🙂
Do Sebastianicka
Ha! Jo ocywiście wiem, Sebastianicku, jakiś śpas mos na myśli z tym wyrzymaniem kota. Ale jeśli ftoś tego śpasa nie zno, bedziemy musieli go tutok opowiedzieć 🙂
Do Plumbumecki
„oj, Profesorku ale Wy zlopy (rzuopy ) jestescie! zeby tak w srodku tygodnia!! ale rozumiem, ze Wy zaraza ubijacie/upijacie?”
Ale na usprawiedliwienie Profesorecka trza pedzieć, ze mioł on prawo sądzić, ze Smocysko mo mocny łeb 🙂
Do Blejkocicka
Ooo! No to dobrze, ze jesteś, Blejkocicku, bo juz myślołek, ześ tak sie przestrasył skutków utucenia ccionek, ze trudno bedzie Cie tutok z powrotem ściągnąć. No ale widze, ześ na scynście jaz tak barzo sie nie wystrasył 🙂
Do Mysecki
Dlo Małego Profesorecka mom pikne mleko! Nie jakieś tam pasteryzowane z kartonu i nie jakieś odtłuscone paskudztwo, ale świezutkie mleko wydojone przez mojom gaździne 🙂
Do Cornej Alecki
„Alcja-TezAlicja-Alicja czorna ,jedno cialo w trzech osobach”
To sie nazywo triumwirat. Abo racej … triummulierat 🙂
Owczarku!!!!Parówa to moja suczka, nie Mietecki!! Ojej! Wiem, że była piratką. Wiesz ile ona kotów ma na sumioeniu? Tzn. nie powiem, bo wstyd normalnie…
Strasznie mnie się podoba owa psietykieta, która tutaj panuje…Taki luzik, że się oddycha jak drzewiej w Tatrach bywało…Oj, zapędziłam się…
Śpasa o wyrzymanym kocie już słuchać nie chcę, bo mam dość widoku zmaltretowanych kotów
Cosi dudniło! Ciekawe, spółdzielnia mieskaniowo nie wywiesała zodny informacji, ze bedom cosi tłuc od rana na osiedlu. Co to mogło być? Zastanowiołek sie mocno, przy okazji ustalanio, ftóro ręka jes prawo, a ftóro lewo. Kie juz dosedłek do tego ftóro jes ftóro, zorientowołek sie tyz, ze to dudni w moim łbie. Wstołek wartko, i to beł mój błąd! Ftosi za mnom stoł i przywalił mi młotkiem w łeb, ino takim fest, ze podłek na posłanie z sybkościom błyskawicy. Trudno! Kie natura fce, coby jesce polezeć, bede lezoł…
Po kwili, kie wirujący pokój juz sie zatrzymoł, spóbowołek wstać jesce roz. Sukces! Od razu skierowołek moje kroki ku lodówce. Sedłek barzo ostroznie, bo nie wiedziołek, cy mój łeb zmieści sie dzisiok w drzwiak. Po prowdzie zawdy sie mieścił, ale nika nic nie jes wiadome do kóńca…
Jako jes piyrso zasada picia? Nie miesać! Niestety, wcora zabocyłek o ty zasadzie. A jako jes drugo zasada picia? Zawdy mieć kefir w lodówce! Na scyńście o ty zasadzie nie zabocyłek. Dlotego posedłek do kuchni. W przedpokoju z lustra spoziroł na mnie jakisi nieznajomy pon. Niee, to nie mogłek być jo! A jednak, przy blizsym poznaniu to byłek jo… Ino ciekawo rzec, w tym lustrze kufe miołek zielonom, a kwiotki na ścianie beły biołe… Nie miołek casu zastanawiać sie nad tym, bo w lodówecce cekoł na mnie zimny kefir. Taki kefir mo wiele zalet. Po piyrse, jes zimny. Po drugie, jes mokry. Po trzecie, nie zawiero alkoholu…
Po wypiciu kefiru poprawiło mi sie na telo, ze kie zaś przechodziłek obok lustra, kufa beła bioło, a kwiotki zielone. Dobra jes! Bede zył!
Kolejnym etapem powrotu do trzeźwości beł prysnic. Godzinny. Na siedzonco… (Przydoł sie taboret z kuchni) No i juz byłek prawie gotowy, do tego, coby podjąć heroicny wysiłek pójścia w dalekom droge do Smoka Wawelskiego.
Siedzioł przy stole. Wiedziołek ze jes to smok, ino musiołek sie upewnić cy to Wawelok, bo beł zupełnie niepodobny do siebie. Szarość na jego kufie beła grubo podbito zółtościom. A na cole mioł pokaźnego guza. ( Pozostałość po wcorajsym bliskim spotkaniu trzeciego stopnia z powałom) Na stole widać jesce beło ślady wcorajsy imprezy. Opróc pustyk flasek róznego autoramentu, beły tamuk jesce okruski chleba, reśtki smolcu i wielko plama po piwie. Usiodłek bez słowa naprzeciwko i postawiłek przed nim dwa kefiry. Spojzoł na mnie i bez słowa wypił oba naroz. Po kwili zółtość kufy znikła, pozostawiając ino szarość. Pomyślołek se, ze musi minąć jakisi cas, coby jego kolory doprowadziły sie do porządku.
– Zyjes? – zapytoł sie mnie Wawelok.
– Jako i Ty – odpowiedziołek
– Co sie wcora działo?
– Dzienkowołek Ci za uratowanie Krakowa przed Tatarami…
– Kielo my wypili?
– Jednom flaske gorzałki, cheba dwie flaski wina, nie boce kielo piwa…
– Łeb mnie sakramencko boli… – poskarzył sie cichym głosem
– Boś przechodził przez próg z rozmachem i zawadziłeś cołem o powałe – wytłumacyłek mu.
– A cy jo jodłek wcora asfalt?
– Jodłeś kiełbase jałowcowom, ogórecki i chleb ze smolcem…
– Ciekawe… w gembie cuje smak asfaltu… Taaa…- powiedzioł w zamyśleniu. Jo mom Profesorecku jednom prośbe co Ciebie…
– Słuchom…
– Piyknie Cie pytom, Ty mi juz za nic nie dzienkuj!
– Nie bój sie. Dalimy w polnik i starcy na jakisi cas. Pewnikiem barzo długi cas. Obiecuje Ci, ze juz takim sposobem dzienkowoł Ci nie bede, nawet kieby beło za co.
– Bede Ci wdzięcny. O krucafuks… – westchnył…
Siedzielimy kwile w milceniu. Potem Smok rusył sie i powolućku przesed do drugi izby, ka zawinoł se łeb w mokrom smate. Wrócił i usiodł cięzko na fotel.
– Ale impreze mielimy cheba niezłom? – ni to zapytoł, ni to stwierdził fakt
– Nawet… Słuchoj, nima sie co przejmówać. Za swoje my pili a to zodyn wstyd. Okazja tyz beła nie byle jako. Podzienkowołek Ci i teroz mom cyste sumienie. A ze łeb boli, no to juz trudno. Moglimy trunków nie miesać.
– Prowda! Za duzo my pomiesali. Zupełnie inacy by beło, kiebymy sie trzymali jednego gatunku. A my takom ochote mieli, ze kiebymy mogli, wypilibymy syćkie ludzkie wynalazki z tematu procentów I to nos zgubiło – podsumowoł
– A ty ześ cały cas społ przy stole? – zapytołek
– Jak przy stole? – zdziwił sie Wawelok. Obudziłek sie na posłaniu…
– Kie wychodziłek od Ciebie, społeś tamuk, ka ześ usnoł, cyli przy stole, na siedzonco. Próbowołek Cie przetransportować, ale wazys cheba ze trzysta kilo… Dlotego podłozyłek Ci ino poduske pod łeb, cobyś za twardo nie mioł.
– Dziwne, jo sie obudziłek, normalnie, na posłaniu. Musiołek jakosi sie tam dowlec, ale nawet kieby ze mnie pasy darli, nie przyboce se, jak to zrobiłek… Zreśtom, niewozne!
– Wiys co? Trzaby tu kapecke ogarnąć, bo wyglondo ta izba niescególnie… Razym my pili, to razym posprzątomy.
Wzienimy sie za robote. Puste flaski po piwie wsadzilimy do krzynek, a reśte wrazilimy do worka., Kie bede sed ku chałupie, wyrzuce do kontenera. Smok ścierkom wytarł stół i pozanosił uzywane przez nos nacynia do ty izby, ka mioł wode. Ale umyć ik juz nie doł rady, ino przysed z powrotem i klapnął cięzko na fotel.
– Dobrze, ze jo nika nie robie, bo byk musioł zgłosić urlop na żądanie…- powiedzioł. A ty do roboty dzisiok nie idzies?
– W takim stanie? Syćkik ino byk wystrasył. Poradzom se beze mnie. Ale jedno Ci powiym… Trzaby cosi zjeść…
– Prowda! Mnie tyz juz kiski marsa grajom. Kruca, mogłyby przynojmni grać tego marsa jakiegosi weselsego!
– Ino problem w tym, ze nic do zjedzenia nima! A warzyć mi sie nie fce.
– To co zrobimy? – zapytoł.
– Ha! Trza bedzie uruchomić plan awaryjny i skorzystać z publicny gastronomii. Po prowdzie barzo tego nie lubie, ale jako powiedzołek, sytuacja jes awaryjno. Tutok obok zomku jes tako jedno jadłodajnia, ka dajom cołkiem niezły zurek z jojkiem i kiełbasom. Skoce i wezne do słoika, to zjemy oba!
Poleciołek wartko, ocywiście bierąc poprawke na mój stan. Po kilkunastu minutak byłek z powrotem, niesąc w dwulitrowum słoju gorący zurek. W tym casie Wawelok przygotowoł talerze i zjedlimy tyn zurek z chlebem co sie zostoł jesce z wcorajsy imprezy. Nawet smakowoł. Beło to wspaniałe lykarstwo na syndrom dnia wcorajsego, bo samopocucie nase poprawił na telo, ze Smokowi wróciły pierwotne kolory na kufe. A jo przestołek wreście cuć pustke w trzewiak
– Uff, dobre beło, pomogło mi – powiedzioł wawelok obcierając gembe po posiłku Myślis, ze przysed cas na małe zimne piwko?
– Fces to sie napij, jo juz bede sie zbiyroł. To ze nie posedłek do roboty, nie zancy jesce, ze nie mom dzisiok zodnyk zajęć. Nojwazniejse, ze doślimy jako tako do siebie…
– Ano prowda, Profesorku.
– No to ide. Wpodne do Ciebie za niedługo, to se pogwarzymy o filmak, bo my wcora nie wycerpali tematu.
– Acha, to my wcora o filmak gwarzyli? No dobra. Ino Profesorku, moze mnie nie być przez kilka dni, bo sie wybiyrom do Krzywoleca w odwiedziny. Zapasy Smadnego mom juz na wycerpaniu.
– Ino uwazoj na siebie!
– Nie mortw sie! A pozdrów ode mnie syćkik blogowiców. Downo mi o nik nie opowiadołeś!
– Bedzie cas nostępnym razem! To bywoj, Smoku!
No to, jako obiecołek, nadzwycaj serdecnie pozdrowiom syćkik blogowiców od Waweloka!
Profesorku pozdrow odemnie Smoka!!
Teraz udaje sie na spoczynek,zycze wam piknych snow i do jutra.
Ana
A zapomniałam Profesorkowi wysłać kefirku z rana! 🙂
wszystkie opowieści w :
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Opowiesci_ze_Smoczej_Jamy/Podaję dla nowych!
Owcarecek napisał do Blejkocicka:
No to dobrze, ze jesteś, Blejkocicku, bo juz myślołek, ześ tak sie przestrasył skutków utucenia ccionek, ze trudno bedzie Cie tutok z powrotem ściągnąć.
Przecież to jest nieprawda. To ja nie zamknęłam tagów, próbując przekazać wiedzę Profesoreczkowi.
Kocicek próbował tylko ratować sytuację.
Swoją drogą, zastanawiam się, czy samo wstawienie w dowolnym miejscu znaku zamykającego tag byłoby skuteczne.
Próbować tu nie będę, spoko!
Matko Boska!
Emtesiódemecko! Zostawmy te tagi w spokoju 🙂
Ja tam sie nie tykam…. cholera wie, co w tych okienkach windows siedzi…
(ja siedzę na linuksie i dzięki temu istnieje Galeria_Budy :))))
A zauważyliście, jak działa ? 🙂
A jo fce piknie, ale to piknie przeprosić Parówecke za to, ze pomyliłek jej właścicielke i obiecuje jej, ze jak tyz trafie na tamtom strone, to dom jej 10 ton niebiańskiej kiełbasy jałowcowej w ramak odskodowania 🙂
Właśnie przesłołek do Polityki nowy wpis. Wyryktowany dzięki ponu Adamczewskiemu zreśtom 🙂
Dobranoc syćkim 🙂
Żurek jako lekarstwo na syndrom dnia wczorajszego nie ma sobie równych!
Do Alicji Czornej i czerwonej
Nie zna granic ni kordonów…
Do magdar
Jako wzięta z zaskoczenia właścicielka wrednej ale kochanej(bez wzajemności, niestety) kotki, jestem za wyprowadzaniem psów – piratów na smyczy i w kagańcu. Za jedno ucho??? Zgroza!
Ruch AA to ja jeszcze rozumiem,ale koalicję AAA śpiewającą znaną
skądinąd pieśn tzw.masową „Nie zna granic ni kordonów..”
–no to mi pachnie spiskiem feministek .
Nic to,nie takie rzeczy się obalało,a swoją drogą,wszelkie odchyłki
od normy trzeba leczyć w zarodku /patrz ruch AA/,czasem pomaga.
Litości, Motylku, nie obalaj nas! Ja ani feministka, ani aktywistka, jeno wczesna emerytka, babcia wnuczce. Tak z tej radości, ze Buda mnie przyjeła, wyrwała mi sie często we wczesnej młodości słyszana pieśń. Na leczenie moich odchyłek chyba za póżno, a tym innym odpuść.
Motylku!
Zadne takie tam ruchy AA!
Koalicję Alicji sobie zawiązujemy, my trzy w kupie… a kupy nikt nie ruszy!
Feministki może jesteśmy, ale popatrz na mnie – gotować lubię, chłopa mojego Jerzora uwielbiam od lat … nie wspomnę ile
Ta TeżAlicja, bardzo porządna kobieta. triumwirat.
O cholera!
Musimy tu Alicje Motylkowi jakis odpór dać!
Motylku ,my jestesmy od Gretkowskiej.Jak chcesz sie do nas przylaczyc to musisz udowodnic ,ze jestes motylkiem plci zenskiej.
Prosze o przeslanie fotografii,albo zaswiadczenie odpowiednich wladz.
Musimy sie lustrowac,to potrzeba chwili i trendy.
Alicja czorna pisze: „my jestesmy od Gretkowskiej.Jak chcesz sie do nas przylaczyc to musisz udowodnic ,ze jestes motylkiem plci zenskiej. Prosze o przeslanie fotografii,albo zaswiadczenie odpowiednich wladz.”
A ja słyszałem, że paru motyli płci męskiej już przyjęłyście w swoje szeregi, więc nie dyskryminujcie naszego Motylka!
Czy na fotografii ma być prawe, czy lewe ucho? 🙂
Mrrrał!
MT7 ‚Kocicek próbował tylko ratować sytuację.’
No nie do końca :-9
W końcu to ja zacząłem rozróbę z tagami, tak że do odpowiedzialności jednak się poczuwam.
Oj! Kłębuszkiem było się mnie bawić a nie HTML-em! 😉
Ale wcale się nie ukrywam 🙂
Po prostu
Jestem zarobiony
Na obydwie strony
I w pracy i w domu
Czytam po kryjomu
Mrrrał!
Pozdrawiam
Blejk Kot
P.S. 1. Jaguś ‚I jak Blejkkocik mo wyonacyć dzieciskom, ze godki nie bedzie?’
Nie turbuj się, są sposoby 😉
Zresztą Owczarek już o jednym wspomniał 🙂
P.S. 2. Kategorycznie zaprzeczam jakoby Kopernik była kobietą!
Bo chyba co do mnie, to nie ma wątpliwości 😉
A ja sobie czytam wczorajszy wpis Profesorka, i tak myślę, że jeszcze kilka takich eskapad, a Profesorkową żywcem do nieba zabiorą- bo to święta kobieta jest 🙂
Blejk żyje? A już myślałem że Paróweczka go zagryzła albo inne psisko 😉
Psy na ogół są dobrotliwe i choć pogonią kota kotu, zazwyczaj zostawiają go w spokoju. Widać Paroweczce jakiś kot zalazł za skórę
Przeciwko” Koalicji 3 Alicji ” to ja nic nie mam.Szczęść Boże na nowej
drodze życia!!
Gretkowska i jej partyjka – niemowlęta -jak na razie , też mnie ani
ziębi,ani grzeje,ale jeśli ja słyszę,że cokolwiek muszę komukolwiek
udawadniać na swój własny temat,to ja dziekuję !
Do Owczarka!
Parówka kocha kiełbase i wszystkie samce…Czeka, ale poczeka długo jak sądze.
Do tych co nie rozumieją Parówki, powtarzam: Jak Parówka była młodą suczką i miała pierwsze dzieci, kot jej wydłubał/wydrapał oko i zabił młode!
Darowalibyście? Ja ją doskonale rozumiałam…
Teraz jest w niebie psim. Czeka na Owczarka, nie chodzi w kagańcu, nie zabija kotów
Może ktoś mi odpowie na pytanie: dlaczego Parówka, będąc na ziemskim padole NIGDY nie zagryzła kotki? A te brzemienne lub z małymi omijała z daleka?
Jakaś solidarność? Pierwsza suczka feministka?
o proszę, a nie mówiłem? Z tą Paróweczką?
Psy górą!
ej a mi sie podabają durze litery i nic do tego nie mam :d
Hello, I do think your web site could possibly be having web browser
compatibility problems. When I look at your web site in Safari,
it looks fine however, when opening in I.
E., it’s got some overlapping issues. I merely wanted to give you a quick heads up! Besides that, excellent website!
Everything is very open with a clear description of the challenges.
It was really informative. Your website is very helpful.
Thank you for sharing!