Strachowy pom! Pomocny strach! Słoniocy!
Od rozu wyjaśniom, ze nie barzo wiedziołek, jak zatytułować ten wpis, więc zatytułowołek go swoim ulubionym cytatem z wiadomej ksiązecki.* A kozdy wielbiciel wiadomej ksiązecki na pewno bez trudu se przybocy, ze autorem tego cytatu jest Prosiaczek uciekający przed straśliwym Słoniem, tym bardziej straśliwym, ze wyglądoł wcale nie jak Słoń, ino jak Kubuś Puchatek z gorckiem po miodzie na głowie.
Na mój dusiu! Dwa wpisy temu godołek o koniku Garbusku, teroz o Kubusiu Puchatku – i to na wyraźne zycenie autorów komentorzy. Cy to znacy, ze my (my, cyli cytelnicy mojego bloga i jo) dziecinniejemy? Pewnie tak … Ale podobno kozdy prędzej cy później zdziecinnieć musi. No to niekze ta. Zdziecinniejmy teroz i miejmy to juz za sobom.
Rzec, o ftórej was zdziecinniały owcarek fce opowiedzieć w swoim dzisiejsym zdziecinniałym wpisie, to historia imienia Kubuś Puchatek, a dokładniej jego oryginalnego brzmienia: Winnie-the-Pooh. Bo nad polskom wersjom nimo nawet co sie zastanawiać. Cy ftoś mo wątpliwości co do prawidłowości przekładu poni Ireny Tuwim na: Kubuś Puchatek? Jo nimom zodnyk!
No a z tom angielskom wersjom jest pewien kłopot. Bo nieftórzy majom wątpliwości, cy Winnie-the-Pooh to chłopak cy dziewcyna. Niby pon Milne cały cas pise, ze ten miś to „on” („he”), a nie „ona”, ale z drugiej strony Winnie to przecie angielskie zdrobnienie od imienia Winifreda, imienia, ftórego chłopom racej sie nie nadoje. O tym
syćkim pisała juz w swoim komentorzu Olecka, a jo tutok ino przybocuje.
Dodatkowo pon Milne zagmatwoł sprawe na pocątku pierwsego rozdziału „Kubusia Puchatka”, ka napisoł tak:
„Miś jest juz piknie gotów, coby go wom przedstawić. Oto Winnie-the-Pooh.
Kie pierwsy roz to imie usłysołek, pedziołek to, co pedzielibyście i wy:
– Ale jo myślołek, ze to chłopiec.
– Jo tyz – pedzioł Krzyś.
– No to nie mozes nazywać go Winnie.
– Moge.
– Przecie pedziołeś …
– To jest Winnie-the-Pooh. Cy cegoś tu nie rozumis?
– Ach, jasne ze rozumiem – pedziołek wartko i mom nadzieje, ze wy tyz rozumiecie, bo dalsyk wyjaśnień juz tutok nie bedzie.”**
Koniec cytatu.
Musiołek w tym miejscu pomóc se programem tłumacącym z angielskiego na góralski, bo tego kawałka akurat poni Tuwim nie przetłumacyła. A poni Adamczyk od Fredzi Phi-Phi? Nie wiem i nie bede sprawdzoł. Roz wziąłek przekład tej poni do łap, przekartkowołek, a potem … przed słoikiem pełnym przysmaku Kubusia Puchatka złozyłek urocystom przysięge, ze juz nigdy więcej nie zdradze poni Tuwim z poniom Adamczyk. Bo poni Tuwim tak piknie przetłumacyła Kubusia Puchatka, ze pikniej przetłumacyć sie nie do! I ślus!
No a z tego pona Milna to – hehe – niezły kawalorz. Bo fto jak fto, ale on to na pewno wiedzioł, ze imie Krzysiowego misia wzięło sie wcale nie od Winifredy, ino od miastecka Winnipeg w piknej kanadyjskiej prowincji Manitoba. Alecka juz uchyliła pare dni temu rąbka tajemnicy, więc jo uchyle całom reśte. Nie bedzie to zreśtom trudne, bo to jest tajemnica pona Poliszynela.
No więc w tym miastecku Winnipeg sto roków temu zył se pon weterynorz, co nazywoł sie Harry Colebourn. Kie przyseł brzyćki rok 1914 (brzyćki, bo straśliwo wojna wybuchła), pon Colebourn trafił do kanadyjskiej armii i wroz z inksymi żołnirzami wsiodł do pociągu ku wschodowi Kanady. Mioł potem popłynąć do Anglii, a stamtąd przedostać sie na front francuski. Pociąg jechoł, jechoł i jechoł, ale casem zatrzymywoł sie na róznyk stacjak. No i podcas jednego z postojów pon Colebourn uwidzioł na peronie myśliwego z malućkim, cornym niedźwiadkiem. Miś, jak to miś, był sakramencko śwarny. I tak straśnie spodoboł sie weterynorzowi, ze od rozu kupił malucha za dwadzieścia dolarów i zabroł ze sobom do pociągu. Na imie doł niedźwiadkowi … WINNIE, właśnie nie od Winifredy, ino od nazwy miastecka.
Na mój dusiu! Piknie temu Winniemu sie wiodło! Był zywom maskotkom całego oddziału, we ftórym pon Colebourn słuzył. Ino jak oddział dotorł do Anglii, zrobił sie kłopot. Co teroz pocąć z niedźwiadkiem? Zabrać do Francji, ka straśliwe walki sie tocyły? Wciągać tego bidoka w krwawe awantury między ludźmi? To chyba nie był dobry pomysł. Pon Colebourn tyz tak uwazoł. Dlotego postanowił zostawić Winniego w londyńskim zoo. No i zostawił.
W krótkim casie Winnie stoł sie ulubieńcem londyńcyków. Roki mijały, straśliwo wojna wreście sie skońcyła. Na scynście pon Colebourn jom przezył. Niebawem po zawieseniu broni przyjechoł do Londynu z zamiarem zabrania niedźwiadka do Kanady (no, teroz to juz był wielki niedźwiedź, nie niedźwiadek). Kie Kandyjcyk uwidzioł, jak barzo londyńcyki zakochały sie w Winniem, pomyśloł, ze lepiej jednak bedzie, jak ten zwierzok juz se w tym zoo zostonie. No i wrócił do Kanady sam. A Winnie jesce długie, długie roki, jaz do śmierzci w tym zoo mieskoł. Do tyk, co najchętniej go odwiedzali, nalozoł hyrny pisorz pon Milne i jego synek Krzyś. Winnie barzo przypodł Krzysiowi do serca i stoł sie jednym z jego dwók ulubionyk zwierząt. A kim to drugie zwierze było? Juz godom. To był łabędź zyjący pod Londynem. Na imie mioł Pooh. I kie poństwo Milnowie wyjezdali w święta na wieś, Krzyś barzo chętnie sie z tym Poohem spotykoł.
Rozu pewnego poństwo Milnowie pośli se do Harrodsa i kupili Krzysiowi plusowego misia, ftóremu dali na imie Edward. Mały Krzyś uznoł jednak, ze nie jest to najlepse imie dlo misia. Jakie zaś było najlepse? Krzyś nie mioł wątpliwości, ze na ceść londyńskiego niedźwiedzia i podlondyńskiego łabędzia imie to powinno brzmieć:
Winnie-the-Pooh!***
I jo tutok Krzysia całkowicie popierom. Bo jo tyz uwazom, ze Winnie-the-Pooh cyli Kubuś Puchatek to właściwse imie dlo plusowego misia niz jakisi Edward. Chyba zreśtom zgodzicie sie ze mnom, ze tytuł „Chatka Puchatka” brzmi duzo lepiej niz „Kordegarda Edwarda”?
No, ale na dzisiok juz chyba wystarcy tego gwarzenia o Puchatku. Moze pogwarze jesce o nim przy inksej okazji, ale teroz najwyzso pora przejść od słów do cynów, ocywiście puchatkowyk cynów, cyli … udać sie na MAŁE CONIECO. Hau!
* A.A. Milne, Kubuś Puchatek, przeł. I. Tuwim, Warszawa 1995, s. 62.
** A.A. Milne, The Complete Winnie-the-Pooh, London 1996, s. 15.
*** S. Richardson, The True Story of Winnie the Pooh, Antigonish 1996, s. 3-4.
Komentarze
W archiwach IPN, WSI, KGB, albo CIA napewno można znaleźć jeszcze inną wersję genezy imienia tego misia. 🙂
„Kordegarda Edwarda” Hi, hi, hi 😆
Obśmiałek się z rana na zdrowie. Dzięki, Owczareczku. Muszę biec do mamy. Wrócę wieczorkiem.
O! Prosiaczek wydawał te okrzyki, kiedy do niego i Puchatka przyszedł Hohoń! Zrobili pułapkę na Hohonie, ale sami się w nią złapali. A potem odnaleźli zaginionego Małego – jednego z Krewnych i Znajomych Królika! Pamiętam wszystko!
Dzięki Owczarku! Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości.(I na szerokość też) Kubuś jako Fredzia jakoś zupełnie mi nie podchodził. Za to wersja pani Ireny Tuwim to jedyna książka, która bardziej podobała mi się jako tłumaczenie niż jako oryginał.
Słońce za oknem, wiosna przyszła. Wezmę dziecko na spacer. Pobrykamy trochę 😉
Tak sobie czytam i czytam i tak sobie myślę, że Ty, Owcarku kochany, to mógłbyc fajną książkę zrobić z tych swoich tekstów! Pierwszy bym kupił! 😀 Pozdrawiam!
A moze by Ci w tym „Polityka” pomogła?
Haereticus pisze: „Tak sobie czytam i czytam i tak sobie myślę, że Ty, Owcarku kochany, to mógłbyc fajną książkę zrobić z tych swoich tekstów! Pierwszy bym kupił!”
Jesteśmy świadkami zmierzchu ery książki papierowej.
Nadchodzi czas wydawnictw elektronicznych (blogi, książki czytane, multimedia).
W tym sensie Owczarek stanął na czele antypapierowej rewolucji publikując swoją twórczość jedynie w cyberprzestrzeni.
E tam, jaki zmierzch ery papierowej? Ksiązkę też bym z chęcią kupił, tylko trzeba by zrobić wybór najlepszych tekstów Owczarka. Przynajmniej z z dziesięć propozycji mogę podrzucić, jesli by był problem z wybraniem. Pozdrówka i tyle na teraz ode mnie.
Drogi Owcarku,pieknie dziekuje Ci za te historie.Wyobraz sobie,ze jej nie znalam! A teraz juz wiem,skad pochodzi imie Puchatka!Nawet na starosc czlowiek czegos sie jesszcze dowie o jego bohaterach z dzieciecych lat.
Tlumaczenie Pani I.Tuwim jest najpiekniejsze jakie moze sobie dziecko wyobrazic 🙂 Pozdrawiam.
grześ pisze: „E tam, jaki zmierzch ery papierowej? Ksiązkę też bym z chęcią kupił”
To jest was dwóch. Reszta wydrukuje sobie teksty z Internetu, albo przeczyta na ekranie.
Trzecia! Za nic nie mogę się przekonać do e-booków. A potem taszczę te tomiszcza po świecie… Ale papier ma w sobie coś czego komputer nie zastąpi. Nigdy. Z książką można się zaprzyjaźnić. Z e-bookiem raczej nie.
a ja bym chciał mieć naprawdę wygodny e-book. Ileż to miejsca w domu by się zwolniło… I zabierać ze sobą wszędzie można by…
Borsuku, to raczej książkę można wszedzie ze sobą zabrać. W samolocie nikt na ciebie krzywo nie będzie patrzył, że pracę pilotów utrudniasz, w lesie nie będziesz się martwił, że ci za chwilę bateria padnie. Książka jest dyskretna i bezgłośna. No dobra, zajmuje miejsce, nawet dużo miejsca, ale nie potrafiłabym sie pozbyć tych moich szpargałów a zwłaszcza tych starych, zaczytanych na śmierć.
Mrrrał!
E-book ma pewną wadę.
Trudno się nim przykryć…
Pozdrawiam
Blejk Kot
a jak tych kiążek ma się tysiąc? Albo dwa?
To widzę, że chorujemy na to samo. Tyle, że ja się nie chcę leczyć. 😉
Mrrrał! A taki e-papier
Jak myślicie, można by się w to zawinąć?
(chociaż ja barrrdzo lubię stare monitory)
Ja też wybieram książkę (bez e)! To już czworo nas jest 😉 Papier szeleści i można go dotknąć, o innych walorach nie wspomnę. E-booki, owszem, są użyteczne, ale z duszą u nich raczej kiepsko… No i to toporne przewijanie zamiast zwiewnego kartkowania… eee tam.
Dzięki, Owczarku, za Puchatkową historię 🙂 Lepszej nie mogłabym sobie wymarzyć przy poniedziałku na dobry początek znojnego tygodnia. Pozdrawiam wszystkich
Staroświecki jestem-Książka drukowana TO JEST TO !!!
A E-book , oprócz Blejkkociej wady,ma zaletę,zawiera w sobie możliwość
bezpośredniego przekazu jak rozumieć to co sie czyta,czyli emotikon.
Znak 😀
W teatrze klakier z pracy rąk żyje
Wiedząc kiedy ręka rękę bije
Wymyslił Boy znak „perskiego oka”
Taka to z Boya była niecnota
Emotikon wobec tego
Nie jest to nic nowego
Wstawiamy,gdzie trzeba
A każda lebiega
Wie kiedy śmiać się,a kiedy
Nie obrażać bez potrzeby
Graficzny ersatz zastępuje godnie
Gdy myślenie niewygodne
Luz,blus,prostoty ful
A w sercu żal i ból
A nawet tęsknota
Za „Kochany jesteś” lub „Idyjota”
Archaiczne pismo obrazkowe
Zwalnia każdą głowę
Z myślenia trudu
Łubu dubu
Przyszła moda i czas
Na obciach czyli kwas! 😀
A ja tam wole ksiazke.Taka normalna,pachnaca farba!
Moi rodzice mieli wielgasna biblioteke,po sam sufit.Ja juz tez zgromadzilam
wcale niezly zbior.Uwielbiam wrocic do jakiejs ksiazki po wielu latach.
Nie lubie rozstawac sie z ksiazkami,a juz bron Boze innym pozyczac!
I nie dlatego,ze im zaluje,ale ludziska zapominaja oddawac!!!!! 🙁
Książka górą!
Z laptopem do łóżka, czy na fotel przy kominku? Bo z komputrem się nie da, trzeba siedzieć przed monitorem i to już nie to! Eeeee tam!
Ana, też nie lubię pożyczać, bo do niektórych książek wracam po latach, zresztą do wszystkich wracam, bo bywają długie okresy, że już jestem bez nowych – i co wtedy? No właśnie!
Ale wzięłam się na sposób, pożyczam tylko sprawdzonym oddawaczom, a i to muszą się oni własnoręcznie wpisać do „czarnej książki” – i wypisać przy oddawaniu. Działa. Mam „sąsiadów” oddalonych o 500km. regularnie się wymieniamy książkami jak się spotkamy, i bardzo miło, bo to są solidni oddawacze, a poza tym mają niezle zaopatrzoną bibliotekę. Pomysł z „czarną książką” wzięłam od nich. A najgorszym oddawaczem okazał się pewien dr. bibliotekoznawca – myślał, że z racji wykształcenia wszystkie książki może pożyczyć i nie oddać?! Do dziś dnia jak mu coś pożyczam, to z wielką nieufnością i na wszelki wypadek proszę jego żonę, żeby się czuła odpowiedzialna za pożyczkę. Na nieoddawaczy trzeba wywierać nacisk, książke z gardła wydrzeć i już więcej zarazie nie pożyczać! A w bliższym sąsiedztwie (45km) mam też miłośników dobrej książki, którym rodzice dość często coś z Polski podrzucają.
Powiem Wam, że wcale nie interesuje mnie literatura światowa, a już północnoamerykańska w szczególności, być może dlatego, że mieszkam tu od lat i nie ma dla mnie już posmaku egzotyki, czegoś nowego i dalekiego. Natomiast interesuje mnie wszystko co polskie, niemal wyłącznie. Tak mi się na starość zrobiło.
A Kubusia Puchatka czytałam sto lat temu, mało pamiętam, ale niedawno śledziłam parę odcinków kanadyjskiego serialu o ukochanym misiaczku.
A jednak „Małego Księcia” żadna książka mi nie przebije 🙂
Podarowałam ją kiedyś Agatce od wazonika, dla niej to było odkrycie, miala chyba coś ok. 10 lat, kupiłam swojemu, to i Agatce przy okazji. W szkole nie zawsze nauczyciel potrafi podrzucić coś do czytania.
Ops… południe się zbliża… pora na małe conieco?
P.S.
A Owczarek dalej nas wpuszcza w tematy nostalgiczne 🙂
Trochę was sprowokowałem do dyskusji nad książkami, ale przyszłość widzę taką, że książki elektroniczne wymiotą z rynku książki papierowe wtedy, gdy technologia e-papieru do tego dojrzeje. Oczywiście wykorzystywanie do tych celów obecnych urządzeń elektronicznych (komputery, notebooki, PDA) jest szalenie niewygodne i dlatego wciąż posługujemy się książkami papierowymi, ale przypomnijcie sobie, w jakim tempie płyta CD wymiotła płytę winylową. Jak szybko monitory i telewizory LCD zastępują urządzenia CRT.
Wymarcie książki papierowej i bankructwo tradycyjnych księgarni nastąpi w ciągu kilku lat po pojawieniu się adekwatnej technologii e-papieru (zostaną tylko antykwariaty i nieliczne księgarnie z wydawnictwami luksusowymi).
Jadąc w podróż nie trzeba będzie zabierać żadnej książki, ponieważ każda lektura będzie odpłatnie dostępna za pomocą wszechświatowej sieci bezprzewodowej. A jak wasze oczy zmęczą się czytaniem, dalszy ciąg książki lektor odczyta wam prosto do ucha przez słuchawki waszego czytnika.
(A to ze mnie jasnowidz / czarnowidz 🙂 )
Alicjo,
calkiem dobry pomysl z Czarna Ksiega dla nieoddawaczy!
W tej chwili wymieniam ksiazki z moja kolezanka, Holenderka.Ale najpierw oczywiscie sprawdzilam.Okazala sie „oddawalna”,wiec co jakis czas dokonujemy wymiany naszych biblioteczek.
Z Polski przywoze ksiazki sama,albo „hurtem” sle mi je siostra.Oczywiscie najpierw sama je przeczyta.
Mam jednak slabosc do polnocnoamerykanskich pisarzy.Teraz poczytuje typowo babskie powiesci Douglasa Kennedy`go.Jego powiesc pt”The Pursuit of Happiness” jest godna uwagi.Kiedys czytalam sporo W.Styron`a
a w tej chwili J.Irving`a „Zanim cie znajde”.
A „Malego Ksiecia” tlumaczylam w liceum.Widocznie niezle bo psorka,byla zadowolona!Ach kiedy to bylo, wieki cale temu………….
Pozdrawiam 😀
TesTeq,
czyś Ty się dzisiaj z Alicją czorną widział, że tak czarnowidzisz?! Ja nie sądzę…
40 lat temu mówiono, że w roku 2000 nie będzie potrzeby gotować obiadów, bo wystarczy będzie połknąć pastylkę i cześć, i co jaiś czas się takie futurystyczne bajeczki puszcza. Płyty winylowe a cd to po prostu udoskonalenie technologii – a książka? Jak długo sapiącym homo towarzyszy? Oj długo! Nie widzę w najbliższej przyszłości, żeby to się miało zmienić 🙂
I oby wyszło na moje! Powiadają, że zaoszczędziłoby się tyle drzew i takie tam bzdury… drzewo nie jest wieczne i drzewa trzeba sadzić, ot co, a poza tym protestować przeciwko drukowaniu reklamowanego śmiecia, to jest dopiero zaraza! Książka górą!
Ja jeszcze dołożę:
A jak można sobie leżeć w łóżku i przy nocnej lampce czytać e-booki. Zupełnie nie możliwe.
A książek też nie znoszę pożyczać, A NAJBARDZIEJ MOJEMU SYNOWI, nigdy mi nie oddaje, ja zapominam, a później miotam się, przecież miałam i nie mam.
W daaawnych czasach, kiedy dzieliliśmy wspólny majątek małżeński, dokładnie nic mnie obchodziło i nic mi nie było potrzebne.
Taka – myślałam – jestem szlachetna, wzniosła i ponad to. Szlak mnie trafił przy książkach, poszło na noże.
Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że niewiele o sobie wiem.
Zauważyłam filozoficznie i idę doczytać resztę.
TesTeqecku, myślę, że trzeba technologie drążyć, choćby z tego banalnego powodu, że jest na świecie sporo osób – mam na myśli osoby słabo lub wcale niewidzące. Dla nich taki dostęp słuchowy do każdego słowa pisanego byłby bezcenny.
Ale normalne oko nie jest przystosowane do patrzenia w monitor, co niestety odczuwam coraz bardziej.
Muszę zmienić okulary.
Pozdrawiam Cię Prowokatorze Budowy! 🙂
Niemożliwe pisze się razem, oczywiście, ale ja bym chciała oddzielnie 🙂
Mt7, ja się już miotam, kiedy wyciągam rękę pewna tego, że znajdę w tym konkretnym miejscu tę konkretną książkę, a jej tam nie ma! 🙂
Aha, dzięki, Profesorku, za szczegółowe wyjaśnienie kwestii potrawy z kurczaka. Chyba też sobie coś takiego zrobię! Jak wyjdzie, to posłusznie zamelduję! 🙂
Ksiazki do lamusa? Chyba dla tych ktorzy nie czytaja ksiazek,czlowiek to taka istota ze lubi posiadac,kolekcjonowac,kupowac.
A na poczatku bylo slowo.
Alicjo czorna, zgodnie z tym, co wywieszczył TesTeq, to wygląda na to, że tak. Ale są przecież i amatorzy lamusów… 🙂
Ach, TesTequ, miałam Ci odpisać rano, ino się spieszyłam. Napisałeś:
„W archiwach IPN, WSI, KGB, albo CIA napewno można znaleźć jeszcze inną wersję genezy imienia tego misia.
Otóż spieszę Ci donieść, że w wiadomych archiwach już od dawna wiedzą, że osobnik podający się za Misia Puchatka vel
Winnie-the-Pooh to amerykański szpieg, który urządził zasadzkę na sowieckiego Griszę vel Prosiaczka, pod pretekstem polowania na słonie.
Ho, ho! A nawet hi, hi! ONI TAM WSZYSTKO WIEDZĄ i jest to wiedza P O R A Ż A J Ą C A.
Dlatego ja nie chcę być porażona i Tobie też radzę.
Mrrrał!
Testeczku!
Ostrożnie z tym wizjonerstwem i broń Boże z nikim o nic się nie zakładaj!
Mnie raz jeden podkusiło i… przegrałem skrzynkę wódki 😐
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
P.S. Swoją drogą zakład był bardzo ciekawy i przegrałem go jeno ciut-ciut.
Cóż, przeceniłem technologię, a nie doceniłem RYNKU.
Kocicku Blejku, zanim wezmę się za sprawdzanie swoich błędów, odpowiedz mi, jak to możliwe, że KOT PIJE WÓDKĘ.
Fuj! I to jeszcze skrzynkami!?
udalo mi sie wkoncu wpisy Owczarka poczytac… teraz tylko te starsze komentarze czekaja…
co do Owczarkowej ksiazki, to jestem jak najbardziej ZA!! jak cudownie byloby za 20-25 lat znalezc taka ksiazke na polce i przypomniec sobie o Was wszystkich, o tej wspanialej blogowej atmosferze, o tym, ze ja tez tu bylam i cos dopisalam, ze kogos moj wpis czy moje zdjecie poruszylo…
przeciez za te X lat tego blogu/bloga juz sie nie da w sieci znalezc! a ze sobie wydrukowac moge? to juz nie to… chociaz, jesli Polityka nie wezmie sie do dziela, to chyba sciagne z Budowej Galerii kilka zdjec i wlasna drukarka Owczarkowe wpisy i pare komentarzy uwiecznie…
pozdrawiam i uciekam… dziecko roczek konczy i trzeba impreze powoli zaczac szykowac 🙂
Mrrrał!
A kto tu mówi o piciu?
To był zakład 😉
Czy to oznacza Blejkociku, że Ty wódką handlujesz czy co? Bo po co miałbyś wygrywać/przegrywać, a nie było to się założyć o rzekę mleka? Dobra, dobra, już bodaj mt7 tłumaczyła kiedyś, że koty tego świństwa nie piją, bo im się coś w brzuszku robi, ale z racji nostalgicznych książek dla dzieci przypomniał mi się wierszyk, jak to się kotku śniła „wielka rzeka, pełna mleka aż po samo dno”, ale tylko tyle pamiętam, nawet autora nie 🙁
A gdzie TeżAlicja się zapodziała, co to, na głodzie internetowym dzisiaj?
Forsycja się kapkę wyforsowała, ale za oknem zima jak trzyma, tak trzyma….
http://alicja.homelinux.com/news/img_1379.jpg
Uuuu, Plumbumecko, to ucałuj od nas Małeństwo- Plumblumeciątko. Rok, to poważny wiek!
Niech się całej Twojej rodzince darzy, niech nie przestaje uśmiechać się do Was słoneczko!
************ to są liczne słonka, które tylko czekają, żeby się uśmiechać, a na końcu ja 🙂 🙂 🙂 🙂 i jeszcze dla osiołka 🙂
Dobry wieczór
Owczarku kochany, Kordegarda Edwarda rozłożyła mnie absolutnie i nieodwracalnie 🙂 Od dzisiaj tak będziemy tytułować ulubioną, rodzinną książeczkę, w której Kapiszoniątko ma swój „metr wzorcowy”, czyli autora słów: „I nie miejcie do mnie pretensji, jeśli będzie padał deszcz.” No, może trochę bardziej rozbrykany jest.. niż osiołek.
No i jutro Mu poczytam skąd się wzięło Kubusiowe imię.. będzie zachwycony, zwłaszcza tym Pooh(em).. 🙂
Co do książek, czy e-książek. Zdecydowanie opowiadam sie za staroświeckim papierem. Powiem więcej.. ja nawet gazetę muszę sobie w kiosku kupić.. w sieci owszem poczytam, ale potem i tak zasuwam do kiosku 🙂 Nie ma to jak zapach świeżo_drukowanego_papieru..
Pozdrawiam Szanownych Blogowiczów
Mrrrał!
Ależ Plumbuleczko!
Cokolwiek w Sieci ukazało się, chociaż raz, pozostanie tam na zawsze…
Także Twój ostatni wpis.
(i ten mój też)
Już je boty zarchiwizowały 😐
(a nawet jeśli nie, to zrobią to jutro)
Mrrrał!
Dla dzieciątka pozdrrrowionka!
Mam duże doświadczenie w kwestii zamruczania dzieci 🙂
Niestety, przez blog to prawie niemożliwe.
Pozdrawiam
Blejk Kot
P.S. A jak dzieciątko ma na imię i kiedy kończy roczek?
(odpowiedź nie wymagana- pytanie tylko ze wścibskości wrodzonej 😉
Mrrrał!
Ależ Alicjo!
Ja? Wódką? Handlować?!!!
No obraziłem się. Phy!
(tu się odwracam ostentacyjnie i wykonuję lekceważący ruch ogonem)
😉
Aj! zapomniałem o spacji…
😉
miauczy kotek miau
cos ty kotku mial
mialem ja miseczke mleczka
teraz pusta jest miseczka
a jeszcze bym chcial
westchnal kotek och
co ci kotku co
snila mi sie wielka rzeka
wielka rzeka pelna mleka
az po samo dno
pisnal kotek piii
spij koteczku spij
stulil ogon zmruzyl slipie
spi i we snie mleczko chlipie
bo znow mu sie sni…
Alicjo, to Tuwima jest…
Emtesiodemeczko i Blejkkociku, dziekuje bardzo goraco w imieniu Plumbumieciatka :)… na imie ma Mikkel i urodzil sie dwa dni po urodzinach swojej babci, w ktore to urodziny rowniez urodziny Owczarka przypadaja, co nam daje sobote 3-ego :)… wazyl chlop 5,2 kg, wiec bedzie co wspominac
a jesli chodzi o to, ze w sieci wszystko jest, to sie nie zgadzam, bo byl kiedys moj artykul, a teraz juz za nic nie moge go znalezc 🙁
to teraz juz naprawde uciekam
papatki
Alicjo, ten od „rzeki pełnej mleka” to J Tuwim. Brat pani, która przełożyła Winnie na Kubusia.
Całusy dla dzieciątka Plumbum 😀
Acha, byłabym zapomniała: „Ale podobno kozdy prędzej cy później zdziecinnieć musi. No to niekze ta. Zdziecinniejmy teroz i miejmy to juz za sobom.” – Jestem za!
Ja w sumie jeszcze apropos książek a właściwie gazet, to też tak mam, że wolę te z ,,reala” czyli papierowe. No bo pomyślcie ranny rytuał , po gazetę, jakiś jogurcik, póxniej kawa do tego, eh, żaden komputer tego nie zastąpi. Albo radość z papierowej ,,Polityki”, nawet jakby wszystko w necie było, to czytałbym papierową, a siedzenie w czytelni też ma swój klimat. Przyzwyczajenia ze studiów mi zostały, choć teraz komputra ciągle pod ręką mam( pod ręką to właściwie klawiaturę), to jednak nie ma to jak papier. Dobra, kończę, bo jeszcze na jutro trzeba nad zajęciami popracować. No i na 8.00 rano,buuuu, jak ja nie lubię rano wstawać:). No, ale dzieki temu o 11.10 już żem wolny. Więc pewnie do jutra mówię budowiczom, choć jak znam życie, to jeszcze przed snem, koło 1.00,2.00 tu zajrzę.Pozdrówka.
Plumblumecko! 5,2 kg to jakaś waga SUPER CIĘŻKA!
Jakosi wieliki chop urośnie. Faktycznie na zdjęciach duży jakiś mi się zdał.
No to lecę do rachunków.
Pa, całusków 102
Grzesicku, jak czytam Twoje wpisy w rodzaju:
„Więc pewnie do jutra mówię budowiczom, choć jak znam życie, to jeszcze przed snem, koło 1.00,2.00 tu zajrzę.”
Jestem, ale nie mam, jak znam siebie, nic więcej do powiedzenia. (kwintenecja cytatów z pamięci),/i>
to zupełnie, jakbym Kłapouchego słyszała i widziała.
A powiem Ci, że to mój najbardziej ulubiony Puchatkowy przyjaciel.
Spij dobrze, Grzesicku! Myślę, że nie raz jeszcze sam siebie zaskoczysz!
O kurczę, nie zamknęłam taga.
Przypomniał mi się jeszcze wpis Alicji.
TakożAlecka jest dzisiaj na odwyku. Ostatecznie jest to czas pokuty!
Nie wyobrazam sobie poranka bez mojego „Telegraaf`u”.Czytam,co tam w swiecie slychac rowniez w internecie,ale to nie to samo,oj nie 😮
A plumbeckowi zasylam serdecznosci i zyczenia szczescia (L) 😀 😀
Oj, miałam długi i ciężki dzień. Jutro i pojutrze jeszcze dłuższe się zapowiadają, ale w miłym towarzystwie, więc nie będę narzekać.
Blejkociku, to nie ja podejrzewałam Cię o handel wódką, to Alicja, o czym donoszę życzliwie! 🙂
Alicjo, mt7 – miałam już rzeczywiście objawy abstynenckie czy jak to się nazywa – w każdym razie ręce mi się trzęsły do klawiatury.
Oczywiście, że tylko prawdziwe książki! Jak wygram w lotto, to sprawię sobie oszklone szafy biblioteczne, żeby się zarazy nie kurzyły! Chodzi o książki, nie o szafy, oczywiście.
PRZEPRASZAM! Czytałam baz okularów i to był błąd! Blejk kot zwracał się do Alicji, nie do mnie, przepraszam jeszcze raz. Kurczę, taki ładny, zyczliwy donos mi się zmarnował… Zmęczenie robi swoje.
Zajrzałam na chwilkę przed spankiem, a tu widzę TeżAleckę.
Pozdrówko, dla pracujących kobiet miast i wsi. Trzymajcie się i nie dajcie się, kobietki.
TeżAlecce zazdroszczę, bo ma wnusię. Trzymaj się! 🙂
Donosik był istotnie, niczego sobie! 😀
Dla zmęczonych pracą:
Chętny młodzik i napalona dzierlatka
W sytuacji Kubusia Puchatka
Prorodzinnie się podniecą
A tu co? Małe co nie co!
Apetyt ma Dziadek i Babka
Na wielkieżarcie Puchatka
Ale sklerozę dyjetą leczą
A więc? Małe co nie co!
Cieszy dziewczę modna szmatka
Lecz podobna do Puchatka
Żal,bo na co chłopy lecą?
Wiadomo,na małe co nie co!
Wiersze? Nie,to rymowana gadka
gorsza od prozy Puchatka
Ale dla kogoś te rymy będą hecą
Takim niewielkim,małym co nie co! 😀
Jesli to kogokolwiek zabawiło,to cała przyjemność po mojej stronie 😀
Pięknych snów, mt7, i wszystkim udającym się w kierunku łóżka.
Mieć wnusię, mt7, to tak cudne,że aż czasami boli. Ale, o zgrozo!, ona nie lubi
Puchatka – to dla mnie wielki wstyd i plama na honorze. No i tym sposobem doniosłam na własną wnuczkę i na siebie… Muszę się napić, bo cóż innego…
Twoja „rymowana gadka” rozbawia do łez, Motylku! Część przyjemności i po mojej stronie. Pozdrowienia.
No i co z resztą świata? Wszyscy śpią? No to dobrej nocy życzę.
Jeszcze nie śpią, ale spać idą własnie.tzn. ja idę, obrudziwszy ręcę tuszem, no, ale kto powiedział, że napełnianie katridźy do drukarki to łatwa rzecz, ale udało się napełnic, wydrukować, to co do wydrukowania było, więc jutro będzie czym studentów katować. No, a po feriach trza ich troszkę do nauki pogonić, przy okazji siebie tyż. Więc spać idę, bo jakies 5 godzin snu przede mną tylko.
Wszyscy spia slodkim snem,pewnie Kubus Puchatek im sie sni.
Czy Kubus Puchatek tez sni?
kapishon pisze: „Nie ma to jak zapach świeżo_drukowanego_papieru”
Ja tam wolę zapach świeżo upieczonego piernika. 🙂
Alicja pisze: „Z laptopem do łóżka, czy na fotel przy kominku? Bo z komputrem się nie da, trzeba siedzieć przed monitorem i to już nie to!
grześ pisze: „No bo pomyślcie ranny rytuał , po gazetę, jakiś jogurcik, póxniej kawa do tego, eh, żaden komputer tego nie zastąpi.”
Ech, niedowiarki. To wyobraźcie sobie lekką, cienką, oprawioną w skórę tabliczkę o wymiarach kartki A4 (letter size za Wielką Wodą). Na idealnie gładkiej powierzchni tej tabliczki pojawia się bezszelestnie spis treści najnowszej Polityki. Wskazujecie palcem interesujący was artykuł i po chwili już go czytacie. Lekkim muśnięciem palca w lewo lub w prawo zmieniacie strony do przodu i do tyłu. Przykładacie dwa palce do ekranu i lekko je rozsuwacie – natychmiast pojawia się powiększenie fotografii, której chcecie się dokładniej przyjrzeć. Czarne litery na białym tle są tak wyraźne, jak na papierze, a jeśli w pokoju jest ciemno, włącza się delikatne podświetlenie.
W artykule Pani Janiny Paradowskiej znajdujecie stwierdzenie „tak, jak napisałam w moim artykule dwa tygodnie temu”. Wskazujecie palcem ten fragment i na tabliczce natychmiast pojawia się artykuł sprzed dwóch tygodni. W tekście wspomniany jest jeden z posłów, którego nie kojarzycie – wskazujecie więc palcem jego nazwisko i wyświetlony zostaje jego oficjalny życiorys z zasobów Sejmu RP. I tak dalej, i tak dalej…
Nowy wspaniały świat – bez komputerów w postaci takiej, jaką obecnie znamy.
powiedzcie mi jedno: Dlaczego wybierac??
w 14-godzinna podroz do Polski zabieram TesTeq’owa folijke, w domu na polkach pozostana papierowe tomy..
trzeba isc z duchem czasu, zwlaszcza, ze ten duch bardzo jest nam przyjazny i pomocny, ale po co od razu wyzbywac sie tych starych, wcale nie zlych nawykow i upodoban?
dziekuje serdecznie wszystkim za zyczenia roczkowe dla mojego chlopa… teraz juz taki duzy nie jest.. zrownal do normy… ale noworodkiem bedac zaszokowal caly personel szpitalny i nas – rodzicow oczywiscie tez…
acha, a jesli o Puchatka chodzi, to moja corcia szaleje na jego punkcie.. niestety nauczyli ja najpierw jego dunskiego imienia Peter Plys i o Puchatku nie chce slyszec… no i oczywiscie narazie szaleje za Disney’owska jego wersja… ale od czegos trzeba zaczac
to uciekam.. milego dnia zycze
papa
Witam Wszystkich bardzo serdecznie!!!
…a ja przyjmuję postęp technologiczny z niekłamaną radością i czekam na przyjazne oczom, dłoniom i portfelowi e-booki – przecież przez to nie zdematerializują się moje ukochane książki:
– ‚Psotki i śmieszki’ Porazińskiej – najpierwsza szkolna nagroda
– albumy (np. górskie)
– poezje (np. ‚Najpiękniejsze wiersze’ Baczyńskiego – wiele z dedykacją ‚Basi’ na cześć żony poety – z którym to tomikiem (nowo-pozyskanym z okazji urodzin) przewędrowałam kiedyś Kornwalię, Dewon i Riwierę Angielską (Znów wędrujemy ciepłym krajem, malachitową łąką morza…)
– leksykony bijące na głowę Wiki
– i wiele innych…
Co nie przeszkadza by jednosezonowe czytadła, klasyka beletrystyczna, reference libraries, publicystyka polityczna, wszelkie piśmiennictwo fachowe, itd., były online.
Choć lubię pocelebrować to i owo – bezboleśnie (więcej – z euforyczną radością) przeszłam od etapu taszczenia stosu gazet z kiosku do porannego przeglądania doniesień i komentarzy z paru kręgów językowych: taniej, szybciej i dietetyczniej (kawa z bitą śmietaną i ciemną tartą czekoladą ALIŚCI bez załączników ‚stałych’ – klawiatura i touchpad muszą być czyste 😉 ). Co ważniejsze – nie ma możliwości robienia wycinków (i tak przywożę ich zbyt dużo ze świata) 😉
Co do materialnych pamiątek przeszłości, o czym tak pieknie rozmawiali Państwo pod poprzednim wpisem – TEŻ (jak TesTeq) jestem za pozbywaniem się większości z nich bez zmrużenia oka (co najwyżej można obfotografować).
W ogóle – jestem za wyrafinowanym (nawet sterylnym 😉 ) minimalizmem wystroju wnętrz. Dość szerokie obserwacje (z paru kręgów kulturowych) dają mi się uogólnić w tezę, że im bardziej minimalistycznie-wysmakowane mieszkanie, tym ciekawsze życie zewnętrzne (i wewnętrzne) mieszkańców (działalność charytatywna, sport z dziećmi (nie tylko weekendowy), własne sporty (w tym ekstremalne), ambitna turystyka, wieczorne hobby, going out (teatr, kino, filharmonia, restauracje, taniec), doskonalenie zawodowe, częste podejmowanie przyjaciół, itd.) Nie, żeby to była aż tak prosta zależność, ale pewien sygnał stylu życia da się tu zauważyć i rozczytać jeszcze przed pierwszą rozmową.
To powiedziawszy dodaję spiesznie (błagając usilnie, by mnie przed czasem nie klasyfikować jako ‚bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy’ 😉 ), że mam wielki sentyment do paru rzeczy, w których zaklęta została praca bliskich mi Osób. Osób, które wpłynęły na mój rozwój i widzenie świata.
Warsztat stolarski Dziadzia (akurat dziś druga rocznica Jego odejścia). Po prostu poezja; uwielbialiśmy z rodzeństwem zachodzić tam podczas odwiedzin i podziwiać specjalny stół z imadłami, dłuta, pilniki, heble (potem też mechaniczną błyszczącą heblarkę) pachnące strużynki, kleje i kity; wodziliśmy paluszkami po gładziutkich deskach różnych kolorów i deseni, wyłaniających się formach i gapiliśmy się z rozdziawionymi buziami na proces powstawania pierwszych dziecięcych nartek (ktoś wie, jak to się robiło chałupniczym sposobem? 🙂 )
Singer Mamy zakupiony pod koniec lat czterdziestych przez wspomnianego Dziadzia dla pierworodnej córeczki, wówczas czteroletniej. Maszyna dotąd szyje i najcieńsze jedwabie i poczwórną skórę a w przeszłości była współ-żywicielką rodziny. Po latach słyszę, że my, Organiścięta, mieliśmy ‚status arystokratyczny’ w naszej małej społeczności nie tylko za sprawą Taty 😉 … a tu ‚tylko’ Mama robiła co mogła (czasem do późnej nocy) byśmy mieli coś atrakcyjnego do kościoła, szkoły i na codzień (najczęściej wycinała nowe formy z zagranicznych ciuchów podsyłanych przez ciocię-elegantkę 🙂 )
Owczarek twierdzi, że zdjęcie fragmentów tego akurat singera zmobilizowało go do dokończenia tekstu ‚Stora masyna’… 🙂
Kamerton od Taty – zgubił się dokładnie w pierwszą rocznicę śmierci Ofiarodawcy – zresztą w Domu, więc może się odnajdzie… Ale po Tacie są dwa inne, i ostatnio uzyskałam pozwolenie na wzięcie sobie jednego (nie zgubić!). Zwykłe proste kamertony, ze sklepu…
Baśnie Andersena w bezobrazkowej wersji Biblioteki Pisarzy Polskich i Obcych. Moja najpierwsza książka (od Taty). Pierwsza ‚dorosła’ czyli do samodzielnego czytania, bo bajek-bajeczek miałam strasznie dużo (pochłaniałam wszystkie na pamięć ku zdumionej uciesze babć).
Charakterystyczna jest ta bezobrazkowość w naszej rodzinie: gdy na studiach nagrywałam wywiad z najmłodszym Bratem (wówczas uczniem czwartej klasy podstawówki) na temat jego podręcznika do języka polskiego – wypalił, że ilustracje ignoruje a nawet przeszkadzają one jego wyobraźni. Zaniemówiłam na chwilę (co słychać w sposobie zadania kolejnego pytania 😉 ) a Brat uzyskał fanów (i fanki!) w osobach mojej grupy zajęciowej tudzież Metodyka o znanym w polonistyce nazwisku 🙂
Zimowymi wieczorami czytaliśmy w domu na głos (mocno wypytując Rodziców i dyskutując) wspomnianego Andersena, Tomki Szklarskiego, Verne’a (zwł. ‚Dwa lata wakacji’), wiele książek przygodowych z kręgu tematycznego ‚imperium brytyjskie’, odkrycia geograficzne, Sybir; Sienkiewicza, Kraszewskiego… Pychota!!!
Braci Grimm ‚mam wciąż do przeczytania’. A Winnie-the-Pooh zaliczyłam dopiero parę lat temu. Najpierw po angielsku, potem po polsku. Ale Puchatek tkwi tak mocno w polskich wyobraźniach, frazeologii, poczuciu humoru, że nie miałam poczucia jakiegoś ‚novum’ podczas lektury. Co nie przeszkadza stwierdzić, że wersja Ireny Tuwim jest congenialna. Co prowda to nie grzych, jak mawiał pewien mędrzec ludowy w mojej Arkadii 🙂
Oooj – ‚alem się spisał, powiedział kończący się ołówek’ – Wybacz Owczarku tę grafomanię, wybaczcie Bywalcy… 🙁
Dobrego dnia!!! 🙂
P.S. BlejkKocie – ukłony za kufowy samouczek-systematyzację 🙂
Alicjo (i Inni) – też uwielbiam czosnek i wciąż na nowo dziwię się tej dziwnej manierze deprecjonowania go nad Wisłą (ceniony jest w całym basenie Morza Śródziemnego i chyba wszystkich innych ‚kuchniach z wyobraźnią’).
… ale kończę bo znów mnie palce świerzbią – a w blogu ‚Hau!’ wpisów dokonuje Owczarek; my dodajemy TYLKO komentarze 😉
…ptaki powrotne umieraja wsrod pomaranczy na rozdrozach…
Basiu, skad Ty znasz wszystkie ‚moje’ piosenki???
A ja w „malachicie” zakochałam się, gdy usłyszałam, jak śpiewa go Grzegorz Turnau. Wtedy dopiero poznałam smak poezji, tak potwornie katowanej na lekcjach języka polskiego 🙁
I proszę mnie również dopisać do klubu mola książkowego-potrafię ostatni grosz przepuścić na wytęsknioną kniżkę, nie bacząc na to, że do końca miesiąca jeszcze kilka dni, i przez to szaleństwo przyjdzie mi jeść korzonki 😉
Co do wyższości papierowych książek nad komputerowymi… Do pracy jadę godzinę, najczęściej właśnie z książką w ręku. Wyobraźcie sobie taki obrazek-przepełniony tramwaj, mieciowa stoi na jednej nodze, trzymając się jedną ręką poręczy, w drugiej dzierży laptopa z jakąś powieścią 😉
Da się? Raczej nie! A z papierową wykonalne w 100%
mieciowa pisze: „Co do wyższości papierowych książek nad komputerowymi? Do pracy jadę godzinę, najczęściej właśnie z książką w ręku. Wyobraźcie sobie taki obrazek-przepełniony tramwaj, mieciowa stoi na jednej nodze, trzymając się jedną ręką poręczy, w drugiej dzierży laptopa z jakąś powieścią. Da się? Raczej nie! A z papierową wykonalne w 100%”
A jeśli to nie będzie laptop, tylko „lekka, cienka, oprawiona w skórę tabliczka o wymiarach kartki A4”? Lżejsza i mniejsza niż książka papierowa i doskonale czytelna przy każdym oświetleniu? Gwarantująca, że jak skończysz jedną książkę, to masz ze sobą jeszcze milion innych do wyboru? Albo ostatni numer Polityki, jeśli wolisz? A jak Ci zmęczą się oczy, to potrafiąca odczytywać tekst prosto do Twojego ucha?
Czyż to nie piękna perspektywa?
TesTequ! Kiedyś ludziska wyśmiewali się z latających machin Leonarda, dziś nie potrafimy żyć bez samolotu…
Jestem tradycjonalistką, ale nie mówię NIE!
Tylko, że zanim te Twoje cudeńka trafią pod każdą strzechę, mieciowej już na tym świecie może nie być 🙂
mieciowa pisze: „Tylko, że zanim te Twoje cudeńka trafią pod każdą strzechę, mieciowej już na tym świecie może nie być”
Eee, tam… 🙂
Ale jakby co, to na to też mam futurystyczny sposób. Już niedługo będzie można zapisać w przepastnych pamięciach komputerów strukturę każdego ludzkiego mózgu. Jeśli uda się odkryć zasady tworzenia i modyfikacji tej struktury oraz uzewnętrzniania informacji w niej zawartych, dusza i umysł każdego człowieka staną się prawdziwie nieśmiertelne. Ciało nie będzie już przeszkodą w dalszym istnieniu intelektualnym.
Pytanie tylko, czy wystarczy nam świadomość tego istnienia bez prawdziwego czucia świata zewnętrznego, bez dotyku delikatnego, wiosennego wiatru i ciepłych promieni słonecznych na naszych policzkach. Bez widoku śmiejących się oczu ukochanej osoby…
Mrrrał!
Testeczku! Aleś się rozbujał!
Pamiętaj, że ostrzegałem 😀
A w kwestii książek.
Jeśli o mnie (tzn. mówię w imieniu mojego kolegi człowieka 😉 chodzi, jestem tradycjonalistą, ale umiarkowanym.
Chociaż miejsca już brakuje i co jakiś czas do piwnicy część wyjeżdża.
Ale co będzie za lat powiedzmy 30?
Ano, całkiem możliwe, że będzie tak:
Dziadku! Co to były książki?
Książki, książki… Zaraz! Coś sobie przypominam!
A! Takie prostokątne przedmioty, grube i ciężkie.
Z wymalowanymi na stałe literami…
Fantazja?
Bynajmniej!
Kilka miesięcy temu znajomy za 300 PLN kupił takie proste urządzenie.
Po czym… wyrzucił na śmietnik (no, przesadzam, większość jednak rozdał) kilkaset kaset VHS.
I nic na tym nie stracił 🙂
Myślicie, że z książkami będzie inaczej?
No, może faktycznie trochę przesadzam.
Ale gdybym mógł, to już teraz zutylizowałbym osiemdziesiąt procent swoich zbiorów w sposób analogiczny do powyższego.
Oczywiście, zawsze pozostanie te dwadzieścia procent… 😉
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Dzień dobry o moim świcie,
oho, jutrzenka na wschodzie, będzie słońce dzisiaj!
A Wy jeszcze o tych książkach, będą czy nie będą?
Spokojna głowa, będą 🙂
Komputery chyba też, w takiej czy innej formie…
Blejkociku, w Twojej budzie dla kota (w czym koty rezydują?!) to faktycznie, za dużo się nie pomieści!
Znalazłam (?) sposób na utylizację. Nie wiem, czy zawsze działa. Już dwa razy wyniosłam sporo książek i rozlokowałam je na boksie pocztowym na parterze z kartką: do zabrania.
Wszystkie ktoś zabrał.
A raz nawet nowy, duży dywan. Ucieszyłam się, że mogą się komuś przydać.
Spróbuj Blejk Kocicku.
Mrrrał!
Emtesiódemeczko!
Też tak czasem robię.
Problem w tym, że czasami serce boli 🙁
A gdyby przed pozbyciem się danej książki można było zachować sobie jej duszę (czyli treść) na jakim krążku czy kryształku, to…
Bolało by dużo mniej 🙂
Pozdrawiam
Blejk Kot
Wydaje mi się,że Testeq prostą drogą prowadził do modelu w/g
„Solaris”p.Lema,zatrzymał go jedna zapach piernika
i śmiejące sie oczy ukochanej osoby-i bardzo dobrze! 😀
Ja nie wyrzucam żadnych ksiązek( poza ewentualnie starymi podręcznikami), za to zdarzyło mi się skorzystać z tego, ze inni wyrzucają i tym sposobem nabyłem( he, he, ładne stwierdzenie pasuje do sytuacji, że książka leżała sobie wygodnie w tzw. altanie śmietnikowej( mówi się tak?, bo nie wiedzieć czemu, taki wyraz mnie dopadł) obok pojemnika na śmiecie), nabyłem więc w taki sposób ,,Baśnie lapońskie”, rzecz była cudowna, zupełnie nie zniszczona(twarde okładki są jednak nie do przecenienia), i wszystko by było dobrze, gdybym w swej dobroci nie pożyczył książki , no i oczywiście ciąg dalszy znany, baśnie lapońskie już do mnie nie wróciły, osoba, której pożyczyłem twierdzi, że mi oddała( mam jeszcze drugą podejrzaną, ta twierdzi to samo), a książka albo gdzieś krąży albo sobie leży wygodnie na półce u znajomej ze studiów.
No, ale wybaczam, bo obie osoby podejrzane lubię, jedną nawet bardziej niż lubię, choć co z tego:(.
No oczywiście nie muszę chyba dodawać, że obie podejrzane osoby to kobiety:).
Mam nadzieję, że panie z budy owczarkowej wybaczą ten szowinistyczny akcent na koniec.
A tak swoją drogą, to co sądzicie budowicze o twierdzeniu, że kobiety czytają dużo więcej niż faceci. Podobnoż jest to prawda i nawet wszelkie badania to potwierdzają. Hm, zawsze wiedziałem, że mam w sobie dużo kobiecych cech:)
Dobra kończę, bo w niebezpieczne rejony się zapuszczam.
A post trochę przydługi, ale mam nadzieje, że wybaczycie.
Owczarku, nie szaleje za „Kubusiem Puchatkiem”, byl okres, ze jego wszechobecnosc mocno mnie zniechecila. Ale tlumaczenie pani Tuwim jest faktycznie cudowne i dzieki, ze podjales ten wlasnie, tlumaczen, temat.
Ostatnio czytalam niemieckojezycznym dzieciom fragmenty z antologii polskiej literatury dzieciecej „dzieci to lubia najbardziej” w tlumaczeniu Joanny Manc, 2004. Bylo ok. Pare dni potem w czasie wizyty u znajomych ma uwage zwrocila znana mi z dziecinstwa obwoluta „Plastusiowego Pamietnika” … po niemiecku tyle, ze w tlumaczeniu Karin Wolff z r.1973. Tlumaczenie takie, ze mucha nie siada, dzwieczaly mi w uszach odpowiednie fragmenty po polsku. Ten sam nastroj, swietne. Do tego zachowana grafika, przeciez jedyna w przypadku Plastusia.
Hm. Blejk Kot poruszyl ciekawy aspekt sprawy. E-bookiem przykryc sie nie da, ale przy notebooku mozna sie pogrzac jak na piecu bez grozby poparzenia. Ksiazke papierowa mozna zas w potrzebie spalic, tak jak spalic mozna drewniane meble (takze te stylowe po przodkach) w przeciwienstwie do wspolczesnych typu trociny z klejem.
Wracajac do ksiazki, mysle, ze kazda forma ksiazki jest dobra, o ile tresc jest fajna czy potrzebna. Ulubiony e-book mozna udostepnic bez obawy o zwrot.
Bardzo sie ciesze, ze moge w komputerze korzystac z kilku ksiazek, do ktorych moze nie chcialoby mi sie ruszyc od biurka, ze moge zabrac najwazniejsze pozycje w teren a takze nie musze przetrzymywac w domu ton ksiazek telefonicznych, slownikow, podrecznikow, kobylastych albumow z fotografiami.
grzesiu,
„czarna książka” – i pożyczkobiorcy mają się własnoręcznie wpisać i wypisać, co pożyczyli, kiedy i kiedy łaskawie oddali. Własnej rączki się nie wyprą!
Uwaga – nie korzystać z oddawania „przy okazji”, bez „czarnej książki pod ręką!
grześ pisze: „co sądzicie budowicze o twierdzeniu, że kobiety czytają dużo więcej niż faceci.”
To oburzające! Zamiast gotować, prać, zmywać gary i sprzątać mieszkanie tracą czas na czytanie! Już wiem dlaczego raz na pół roku muszę trzepać dywany. Zamknę wszystkie książki w szafie na klucz, żeby ją nie kusiło!
Przy okazji tego trzepania dywanów sam się odświeżysz kapkę, TesTequ, na dobre Ci wyjdzie!
A i gimnastyki nie zawadzi trochę. No właśnie… idę poodkurzać, bo słoneczko świeci i widać wszystko świetnie.
TesTeczku, a słyszałeś o literaturze dla kucharek? Podejrzewam, że nadal taki gatunek istnieje, tylko teraz nazywa się troszkę inaczej – przez grzeczność zmilczę :).
A może sposobem na nieoddawalskich jest znakowanie książek? Ja powklejałam w co wartościowsze pozycje exlibrisy (wiem, wiem, że szanujący się bibliofil powinien sam wyrzeźbić sobie pieczątkę i ostemplować nią własnoręcznie swój księgozbiór, ale w krakowskiej księgarni znalazłam takie ładne naklejki-exlibrisy… :).
I sprawa druga: jakim systemem ustawiać książki na półkach? Autorami, tematyką, wielkością okładek, a może gatunkami? (powieść, poezja…). Macie jakieś sprawdzone pomysły?
Olu, jestem w tej sprawie dość niekonsekwentna, nie znalazłam jeszcze dobrego klucza. Część mam poukładaną seriami (a w ramach serii numerami bądź alfabetycznie), cześć typami wydawnictw (encyklopedie, słowniki), część tematami… Ważne, że po pewnym czasie mam ten układ w miarę wzrokowo opanowany i jak ktoś coś przestawi, to – jak napisałam wcześniej mt7 – zaczynam się miotać… 😉
‚lekka, cienka, oprawiona w skórę tabliczka o wymiarach kartki A4’ – TesTequ, Bywalcy, eureka!!!
Pal licho takie czy inne czytanie książek – e-book to cudowna sprawa jeśli chodzi o nuty podczas koncertu. Zwłaszcza, jeśli będzie tak lekki (i tak a4), jak kusi-obiecuje TesTeq. Bo widzą Państwo, trzymanie nutowych arkuszy, zszywek i zbiorów w ozdobnej teczce to nie taka prosta i atrakcyjna sprawa, jak mogłoby się wydawać widzom-słuchaczom: w lewej ręce, daleko od siebie (by umożliwić właściwą technikę śpiewu); teczka musi być otwarta trwale i pod odpowiednim kątem (bo w sumie na dyrygenta trza też pozirać ;-)… no i to przewracanie kartek (prawą ręką) – szybko i bezszelestnie, zwłaszcza na pianach (dżwiękach śpiewanych cicho 😉 ) lub pauzach. Czasem człowiek jest zmęczony już samym staniem (panie w ‚eleganckim obuwiu’ – zawsze mamy atrakcyjniej 😉 ) długo, w świetle wszelkich lamp albo duchocie jakiegoś śródziemnomorskiego lata… lub też w chłodzie polskich świątyń zimą. A przeponę trzeba trzymać – mimo wszystko i wbrew wszystkiemu 😉
… więc z nutowym e-bookiem byłoby kapeckę lżej 😀
Olu, polecam zbiór wywiadów Barbary Łopieńskiej ‚Książki i ludzie’ – o księgozbiorach znanych artystów i intelektualistów polskich. Wiele tam znajdziesz o porządku i porządkowaniu zbiorów 😉 Sama przeczytałam chyba 3 razy (ostatnio po śmierci R. Kapuścińskiego) – tak mi się te rozmowy wydają smakowite 🙂
Plumbumecko, po prostu obie mamy dobry gust (tu obfite Borsukowe mrug, mrug – sam odnośny emotikon mógłby nie wystarczyć) 🙂
I pięknego roczku dla Synka!!! 😀
Autorami – trzymam w kupie książki jednego autora. Osobno poezyje, osobno słowniki, książki do nauki języków obcych, kucharskie w kuchni oczywiście, a autorzy pojedynczych książek jak leci, niech piszą wiecej! Serie niemal same ustawiają się kupą.
I tak się namiesza, i tak się namiesza, a pedantycznie ustawione książki budzą moje podejrzenie, że stoją dla „wystawy”…
A kto chce utylizować – do mnie, do mnie!!!
Phiuuu… odkurzanie to fizycznie wyczerpujące zajęcie, zwłaszcza w „biurze” ze sprzętem radio-tele-elektro… Tych cholernych kabli mogło być mniej!
P.S. A co do sławnych ludzi i ich księgozbiorów, najbardziej mi się podobały opowieści Kałużyńskiego o swoich zbiorach – stosami na podłodze w końcu, bo miejsca nie stało, aż się „korytarze” między tymi stosami porobiły, a wśród nich niesmiertelne „koty” z kurzu (nie, nie nasze koty z Budy!). Mieszkanie to można było obejrzeć we wspomnieniowym filmie-wywiadzie z Kałużyńskim, po jego śmierci się to ukazało, jak ktoś by chciał, mogę udostępnić do pobrania. I było to wcale sympatyczne, wręcz piękne mieszkanie, a nie taka ponura zaniedbana jama, jak Kałużyński w którejś ze swoich książek czy felietonów opisał.
Witam wszystkich,
dopiero teraz moglam przeczytac kolejne wasze komentarze i nasunela mi sie taka oto mysl.Mowimy caly czas o dobrych ksiazkach,ktore obiegly prawie caly swiat,a co z „Ceglami”?Czy w zyciu nie natrafiliscie na prawdziwe Cegly,na ktorych mozna polamac ostatnie zeby?
A mozeby tak stworzyc mala liste ksiazek-cegiel,ot tak ku przestrodze,zeby innym zaoszczedzic mek Tantala 😉
Na poczatek podaje jeden tytul-Donna Tartt „Maly Przyjaciel” 😕
Co Wy na to buda-goscie?
Pozdrawiam.
Kilka złych ksiązek, może nie cegieł, ale okropnych , bez wartości: horrory kieszonkowe z wydawnictwa Phantom Press International czy jakoś tak autorstwa Guya Smitha, zaczytywałem się tym gdzieś w 8 klasie, najsmiezniejsze było, że gość pisze seriami,np. seria ,,Kraby jakos tam” miała z 8 części, coś w stylu Kraby jeden, powrót krabów, zew krabów, kraby kontratakują itd. Obrzydlistwo.
ciekawy przypadek to także ,,Gormenghast” Mervyna Peake, książka ma z 700 stron, w egzemplarzu bibliotecznym, który pożyczyłem,brakowało gdzieś z 50 stron, w sumie tego nawet nie zauwazyłem , bo książka była tak nuuuudna, choć klimatyczna. Muszę się za nią wziąć, może teraz docenię bardziej.
Nie mogłem też jakoś ,,Ulissesa ” przetrawić, ze 200 stron przeczytałem, ale więcej się nie dało.
Ale ja jestem dziwny, bo np. jako przykład wyjątkowo złej książki czesto podawane ,,nad Niemnem” Orzeszkowej mi się całkiem podobało,
Zresztą chyba mam szczęście, bo więcej dobrych książek czytam niż złych.
Do TesTeqecka
„W archiwach IPN, WSI, KGB, albo CIA napewno można znaleźć jeszcze inną wersję genezy imienia tego misia.”
A ze zlustrujom Puchatka, to pewne. Przecie kie on stoł sie ulubieńcem polskik dzieci? Za PRL-u!!!
„A to ze mnie jasnowidz / czarnowidz”
Chyba „technowidz” fciołek pedzieć, TesTeqecku 🙂
Do EMTeSiódemecki
„‚Kordegarda Edwarda’ Hi, hi, hi”
A jo se potem uświadomiłek, ze mogłek niefcący jakiemuś Edwardowi wyryktować przykrość. Wyjaśniom więc, ze Edward to barzo dobre imie, ino po prostu bardziej pasujące do ludzi niz do plusowyk misiów 🙂
Do Borsucka
„O! Prosiaczek wydawał te okrzyki, kiedy do niego i Puchatka przyszedł Hohoń! Zrobili pułapkę na Hohonie, ale sami się w nią złapali. A potem odnaleźli zaginionego Małego – jednego z Krewnych i Znajomych Królika! Pamiętam wszystko!”
Znacy sie w sumie dwa rozy te pułapke zastawili. I roz faktycnie Słoń stoł sie Hohoniem, i muse pedzieć, ze po polsku „pułapka na Hohonie” brzmi pikniej niz w oryginale „trap for Hohos” 🙂
Do Jagusicki
Nie znom jaz tak dobrze angielskiego coby porównywać wersje poni Tuwim z oryginalnom, ale jesteś, Jagusicko, kolejnom osobom, co potwierdza, ze naso poni Tuwim była lepsom autorkom Kubusia niz pon Milne 🙂
Do Hereticka
Jak zostone, Hereticku, milionerem, to sam se ksiązecke wyryktuje. Ino muse sie dowiedzieć, jak owcarki zostajom milionerami 🙂
Do Grzesicka
„E tam, jaki zmierzch ery papierowej?”
Jo tyz mom nadzieje, ze nie bedzie tego zmierzchu. Tak jak wynalazek filmu nie spowodowoł zmierzchu teatru, choć na pewno jakoś tam wpłynął na miejsce teatru w zyciu ludzi 🙂
Do Anecki
Podobno w Londynie stoi nawet pomnik tego Winniego i sam Krzyś (tzn. juz nie Krzyś, a dorosły Christopher Milne) go odsłanioł. Ino musis Anecko, przerobić jaki wiatrak na tratwe, coby przepłynąć przez La-Mansz, jeśli fces ten pomnik uwidzieć.
A cegły? Juz kiesik pisołek o „Dziennikak motocyklowyk” Che Guevary. Właściwie to nie cegła, to mało ksiązecka, ale i tak mnie znudziła, ze nawet do połowy nie dosłek.
I miołek odwrotnie niz Grzesicek: „Ulissesa” przecytołek z przyjemnościom (choć pocątkowo cięzko było), natomiast „Nad Niemnem” nie dołek rady 🙂
Do Borsucka
„a ja bym chciał mieć naprawdę wygodny e-book.”
Jo tyz, Borsucku, ale opróc tego … duuuuzo półek na papierowe ksiązki 🙂
Do Blejkocicka
„Mrrrał! E-book ma pewną wadę.”
Ciekawe w ogóle, Blejkociku, cy som mole e-bookowe tak samo jak ksiązkowe 🙂
Do Dydyjecki
Przy moik owcarkowyk łapak i z ksiązkami, i z e-bookami jest cięzko. Ale z ksiązkami jednak łatwiej 🙂
Do Motylecka
„Archaiczne pismo obrazkowe”
Tak nie wiem cemu, Motylecku, przy tyk słowak pomyślało mi sie o egipskik hieroglifak. Na mój dusiu! Ale starozytnik Egipcjanie mieliby klawiatury, kieby to oni wynaleźli komputer!
Ta piosnka Puchatku pikno, ino zastanawio mnie jedno rzec. Piosnki ryktowane przez Puchatka to MRUCANKI. A jak sie nazywajom piosnki ryktowane przez Motylecka? 🙂
Do Alecki
„A jednak ‚Małego Księcia’ żadna książka mi nie przebije”
Mi, przy całym sacunku dlo Małego Księcia, kilka ksiązecek dziecięcyk przebiło, ale jeden kawałecek z „M.K.” jest przepikny – jak wylądowoł na asteroidzie, na ftórej mieskoł pijok.
I dobrze, ze mi przybocyłaś, Alecko o tym oddawaniu, bo jesce „Konika Garbuska” pozyconego na potrzebe wpisu z ubiegłego tyźnia nie oddołek. Co prowda do zodnej cornej ksiązki sie nie wpisołek, ale idzie przecie o mój owcarkowy honor!!! 🙂
Do Gosicki
No to przynajmniej wiadomo, Gosicko, fto wymyślił powiedzienie: „Dobry zwyczaj – nie pożyczaj”, ftoś fto pozycył komuś ksiązke i juz nigdy więcej jej nie uwidzioł 🙂
Do Cornej Alecki
„A na poczatku bylo slowo.”
Ftór stało sie ciałem i ksiązka to jest jakieś tam ciało. A e-book? 🙂
Do Plumbumecki
No jo tyz se na twardym dysku te teksty kopiuje. Moze kiesik drukne i schowom dobrze w mojej budzie?
I niek gwiazdka pomyślności Małemu Plumbumeckowi nigdy nie zagaśnie! 🙂
Do Kapisoneck
Po polsku, Kapisonecko, jest tako ksiązecka Briana Sibleya „Hejże ha! Niech żyje Miś!” i tamok tyz jest historia Puchatka od kuchni. Jest tyz o tym skąd sie wziął Winnie, nimo chyba natomiast, skąd wziął sie Pooh. Abo jest, ino nie boce 🙂
Do TyzAlecki
Z Wnusiom sie nie martw, TyzAlecko. Znom takik co polubili Kubusia Puchatka wte .. kie juz przestali być dziećmi 🙂
„Czy Kubus Puchatek tez sni?”
Roz śnił mu sie kosmar: ze Słonie zjadajom jego miód. I to rzecywiście jest prowdziwy kosmar, a nie ze ino jakieś tam potwory sie śniom 🙂
Do Basiecki
„Owczarek twierdzi, że zdjęcie fragmentów tego akurat singera zmobilizowało go do dokończenia tekstu ‚Stora masyna'”
Bo to prowda! Opowiadanie to ryktowołek jesce do swojego storego bloga, kie pojawiła sie mozliwość (jesce nie pewność) przejścia na strony Polityki. No i zostało to opowiadanie zabocone kasi w zakamarkak komputra i dopiero ta fotka przybocyła mi o jego istnieniu.
A z tymi lekturami, Basiecko, najbardziej zastanowiłaś mnie „Dwoma latami wakacji”. Bo jo jako sceniak z przyjemnościom zacytywołek sie ponem Wernem: przeleciołek w 80 dni dookoła świata, odbyłek 20 tysięcy mil podmorskiej zeglugi, byłek dzieckiem kapitana Granta i 15-rocnym kapitanem, spędziłek 5 tyźni w balonie, zwiedziłek napowietrznom wioske, poleciołek rakietom naokoło księzyca, zyłek na tajemnicej wyspie, zmagołek sie z węzem morskim, odbyłek podróz do wnętrza ziemi, ale … na dwuletnik wakacjak nie byłek nigdy.
„ale kończę bo znów mnie palce świerzbią – a w blogu ‚Hau!’ wpisów dokonuje Owczarek; my dodajemy TYLKO komentarze”
Ale jo, Basiecko, tyz zacynołek od pisania w Polityce komentorzy. Jest w tej budzie pare osób, ftóre to piknie potwierdzom 🙂
Do Mietecki
„Wyobraźcie sobie taki obrazek-przepełniony tramwaj, mieciowa stoi na jednej nodze”
Wyobrazom se bociana stojącego na jednej nodze (bo to akurat wybrazić se nietrudno) i próbuje na jego miejsce wstawić Ciebie, Mietecko 🙂
Do KaeSicki
„Owczarku, nie szaleje za ‚Kubusiem Puchatkiem’, byl okres, ze jego wszechobecnosc mocno mnie zniechecila.”
To akurat doskonale rozumiem, bo właśnie z powodu wsekobecności trzymom sie z dala od Harego Potera. Ale jak ta wsekobecność juz przeminie, to wte sięgne i przecytom. I nie wyklucom, ze przecytom z przyjemnościom 🙂
Do Olecki
„I sprawa druga: jakim systemem ustawiać książki na półkach?”
Jo lubie tematycnie. Dzięki temu kie ryktowołek niniejsy wpis, syćkie ksiązecki na temat Kubusia Puchatka miołek od rozu w jednym miejscu 🙂
Mrrrał!
Owczarku!
‚Ciekawe w ogóle, cy som mole e-bookowe tak samo jak ksiązkowe’
Oooo! Emole na pewno się znajdą.
Niech no się tylko ebuki rozpowszechnią!
Ale, moim zdaniem, wbrew temu, co TesTeq sądzi szybko to nie będzie 😐
Bo póki co, już za nędzne 3000 USD, można sobie coś takiego złożyć metodą imć Pana Adama Słodowego http://www.eink.com/kits/index.html
No, jakby taką kwotę wydać na konwencjonalne książki…
To ja jednak jeszcze poczekam z tymi ebukami 🙂
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Oj, owcarku. Myślę, że najważniejsza chęć, a wydawca jakoś by się znalazł! Jest trochę takich, co są nastawieni na sztukę, nie na kasę.
owcarek podhalański pisze: „Wyobrazom se bociana stojącego na jednej nodze (bo to akurat wybrazić se nietrudno) i próbuje na jego miejsce wstawić Ciebie, Mietecko
A dokąd ten bocian na jednej nodze jedzie tramwajem czytając książkę?
Owczarek napisał:
Ciekawe w ogóle, Blejkociku, cy som mole e-bookowe tak samo jak ksiązkowe
Te mole, które panoszą się w mojej okolicy, to one są jak najbardziej e-bookowe.
Sam oceń:
Miałam w mieszkaniu kiedyś dosyć dużo włóczek, w tym paskudną anilanową, aż mnie zęby bolą,jak o niej myślę. Więc to sztuczne, śliskie tworzywo trzymałam w bardzo grubym worku foliowym na pawlaczu, po jakimś czasie okazało się, że worek ma powygryzane mnóstwo dziur, a mole raczą się paskudztwem. To były – ani chybi – jakieś plastikożerne mole o ogromnych szczękach. Do dziś pozostaję w osłupieniu.
Teraz dzięki Tobie odkryłam, że to były bardzo przyszłościowe mole.
Bocian? W kierunku następnego mokradła. Po co ma lecieć, jak tramwaj go może podwiezć, a on w tym czasie książkę poczyta sobie. Bocianom też należy się!
Co tu tak pusto, już śpią?
Mole w akrylu?! A i dobrze, niech go na zdrowie! Zdaje się, że one w desperacji za wszystko się brały, ciesz się mt7, że to nie była czysta zywa wełna, jakiś szetland albo cuś…
„A dokąd ten bocian na jednej nodze jedzie tramwajem czytając książkę? ”
Oj, TesTeqecku, co Ty taki konkretny jesteś!
Tramwaj buja w obłokach na przykład.
Niestety szetlandy i inne szlachetne włóczki też żarły.
Moje osiedle jest jakieś zamolone, wszystko mam poobryzane lub wygryzione. Sweterek chcę założyć, a tu dziury na plecach.
Zrobiłam czystki w szafach, 75% rzeczy wyrzuciłam, a one – jak przychodzi pora – latają jak motyle i wlatują do mieszkania.
Zaczęłam je traktować biblijnie. Niczego nie kupuję i nie gromadzę, bo mól zeżre.
To tyle molowej balladki.
Ciekawe!?
Nie przypominam sobie kiedy ostatni raz widzialam jakiegos mola 😆
Czasami,zwlaszcza latem pojawiaja sie w domu inne bestie-mrowki,wtedy traktuje je Papuciem i po klopocie 🙄
ps.trzeba przygotowac odpowiednia ilosc papuci ma sie rozumiec 😉
Owczarek pyta”jak sie nazywają piosnki ryktowane przez Motylecka”-
-rymowana gadka,a wykonuje sie toto jako szeptany na przydechu rap.
Mt7 pisze”mole latają jak motyle’=jesteś w całkowicie i absolutnie
mylnym błędzie=mole latają jak mole/proszę nie mieszać do tej
draki motyli/
Jeden ze sposobów na mole – poza naftaliną – gozdziki, te przyprawowe, powkładane po kilka-kilkanaście do toreb czy szuflad z wełna i takimi tam. U mnie działa, a u mnie miałyby co zreć….
Bracia i Siostry trza laurkę jakąś sposobić, bo nasz Owczarek urodziny niebawem obchodzi. 😀
Ale ty, Alecko, mieszkasz w domku. A ja na wysokościach. Nade mną jest przestrzeń dachowa izolowana materacami (wiem, bo byłam – ja wszędzie muszę wszystko sprawdzić).
Taką sobie wymyśliłam teorię, że te mole w tych materacach siedzą. Budynków jest dużo, materacy też, to i mole dobrze się mają. Trwa ta wojna tyle lat, że ja już się poddałam.
A te o których wcześniej pisałam naprawdę mnie zdumiały, bo nie wiedziałam, że grubą folię, której nie mogłam przebić agrafką, poszatkują jak sitko. To co to dla nich taka e-kartka? Żarty! 😀
Motylku, ciiiii…. niespodziankowo powinno być!
Ale po cichu, po wielkiemu cichu się coś wymyśli 🙂
Ja z taką ciekawostką w sprawie emotikona.Może się mylę,ale znalazłem
przy wierszu T.Żeleńskiego Boya pt.”Piosenka wzruszająca” z 1908r.
znak „perskiego oka”narysowany przez Autora przy końcu pierwszej
zwrotki i na zakończenie wiersza/urokliwy zresztą bardzo/.
Jest również odautorski tekst ,cytuję:
„Autor uczuł potrzebę wzbogacenia pisowni polskiej nowym znakiem,który
pozwala sobie nazwać terminem perskie oko.Znak ten pisarski,którego
brak dawał sie dotychczas dotkliwie uczuć,zwłaszcza w poezji lirycznej,
powinien stać sie wkrótce równie niezbędnym,jak dwukropek,myślnik,
wykrzyknik itd.” koniec cytatu.
Jasno z tego wynika,że prekursorem współczesnego emotikona był
Boy Żeleński,czyli nasz ci on jest!! Niebawem mija sto lat-okrągła
rocznica pierwszego polskiego emotikona.Współczesny odpowiednik
perskiego oka wygląda tak: 😉 😉
Ps.Z przyczyn technicznych następny wpis za 24godziny-pardon!
co to ja chciałem…
aa już wiem: dobranoc 🙂
Dobranoc śpiochy…
Motylku!
Jesteś tam? Bo tę Twoją notkę o Zeleńskim to ja bym wkleiła do blogu Bralczyka – akurat jest na rzeczy.
Jak Cię nie zastanę za jakiś czas tutaj i sam nie wkleisz, to ja przekleję ten Twoj wpis stąd, dobra? Jak nie dasz głosu, to będzie znaczyło, że dobra 🙂
Perskie oko w lewo,perskie oko w prawo i pora na sen.
Nikt dziś jeszcze nic nie napisał, to ja powiem:
DOBREGO DNIA wszystkim życzę 🙂 *\*/* a to są kwiatki. Czyżby wszyscy się przyczaili przed urodzinami Owczarka?
No, biegnę. Hej!
wpół do szóstej… spokojnie… najpierw trzeba oko otworzyć jedno i drugie… perskie albo i inne.
Dzień dobry, idę dospać!
Witam, witam!
Ja tylko przelotem, bo dziś się wdrażam w nowy program komputerowy.
Właśnie odtrąbili przerwę śniadaniową, więc pędzę jakąś kanapeczkę wrzucić na ruszcik. Smacznego wszystkim i sobie życząc, oddalam się w kierunku pracowniczej qchni 🙂
Alicja pisze o godz. 11:33: „wpół do szóstej? spokojnie? najpierw trzeba oko otworzyć jedno i drugie? perskie albo i inne.”
I to jest właśnie to, co w dzisiejszym, zglobalizowanym świecie należy naprawić. Alicja o 11:30 pisze, że jest wpół do szóstej. Najwyższy czas skończyć ze strefami czasowymi, bo tylko powodują zamieszanie. Wszyscy używajmy GMT. Skończmy też z czasem letnim. Przecież można w lecie umówić się, że wstajemy o godzinę wcześniej i już. Nie potrzebne jest wówczas zmienianie godziny na wszystkich zegarach i przetrzymywanie pociągów na stacjach, żeby letnie nie pozderzały się z zimowymi. Alicja szybko przyzwyczaiłaby się, że 11:30 to jeszcze wczesny ranek i można pospać.
Eeee..najlepiej to czas zlikidowac,na zegarkach sie oszczedzi.Jedna uchwala Sejmu RP i po czasie.
Hm, budowicze leniwi, mało komentarzy, nic się nie dzieje. Owczarek gdziesik zniknął, co u smoka nie wiadomo, tematu książek już nie drąży nikt. Mi się spać chce, a tu do pracy czas się brać.Widzę, że pustki w budzie, więc i ja uciekam.
Halo ,
witam wszystkich w owcarkowej budzie! Poczytalam ostatnie wpisy i zaraz lece jakis wierszyk na okolicznosc(wiecie jaka) rychtowac.
Moze i mnie sie uda cos sensownego splodzic!
No to na razie………… 🙂
Jak wszyscy pracują, mróweczki takie!
Ja też, ja też, ale tu zaglądam! Alicjo czorna, względem tego zniesienia czasu – to jak to, wtedy permanentnie nie mielibyśmy czasu?! Niedobrze, oj niedobrze, bo i tak go już brakuje!
Popieram TesTeqa, ale przy okazji trzeba by wstrzymać Ziemię. Niech sobie słońce lata wokół Ziemi, jak to przed Kopernikiem bywało.
To się wdrożyłam…
Patrzę i jakieś niedobitki widzę 🙁
Chyba nie planujecie po hamerykańsku wyskoczyć zza węgła, rycząc suprajs?!?!?!
Już wszystkie ptaszki od Kanady po Danię cwierkają, jaka tam suprajz!
W coś Ty się Mieciowo wdrażała? Co za program?
mt7,
tu Ci odpowiadam – ano, chyba nas osierocił i to padnie, widać nie „czuje” idei blogu, w końcu nie wszyscy muszą. Szkoda, ale widać było od poczatku, że to nie szło. Może się mylę, tak tylko sobie kombinuję, co może być przyczyną.
Mrrrał!
A ja czytam właśnie dzisiejszy, najnowszy, jubileuszowy numer „Polityki”.
Z segregatorem 8)
Inni pewnie też to robią, no i stąd na blogu zastój.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Oj jak dobrze po gorącym prysznicu!!! Teraz jakaś strawa dla ciała, i mieciowa jak nowa 🙂
A wdrażałam się droga Alicjo w taki bardzo mądry program, co się SAP nazywa. Nazwę wzięło draństwo chyba od zadyszki, którą przez niego mamy, bo szefostwo od kwietnia chce już ruszyć pełną parą 🙁
Mrrrał!
Mieci… Miete… no kruca!
MIETECZKO!
(Chybam jeszcze ku Tobie nie pisał, bo mam jakieś dziwne problemy z artykulacją ?)
Jeśli to jest ten SAP co ja myślę, to…
No po prostu trzeba przetrzymać.
Procesom mówimy nasze zdecydowane… po co?
Pozdrrrawiam i współczuję.
Z poważaniem
Blejk Kot
Sapać to ja i bez komputrowego programu potrafię, jak zechcę! Wielkie mi mecyje…
Tymczasem idę się powdrażać w kuchni, jeść trzeba!
Podziękował BlejkKocie, podziękował!
Jutro hasło wydrukuję i się cała oflaguję 😉
A co!
Witojcie!
Fciołek Wos poinformować, ze Wawelok wyzdrowioł i cuje sie barzo dobrze! Ino jo nie mom, kruca, casu coby go na dłuzy odwiedzić i Wom o tym napisać…
Popatrz drogi owczarku, kiedys lach sadecki napisal ze znajda sie Buce dzieki ktorym bedziemy mogli moczyc nogi w morzu pod krzyzem na Giewoncie . I co teraz powiesz ?
Znalazly sie Buce ktore przeniosa Giewont razem z krzyzem nad morze.
Jest to juz IV-rzed czy jeszcze IV-ta rzplita?
Witajcie! Odpracowałam obowiązki rodzinne i towarzyskie i nareszcie mogłam odrobić zaległości. ‚ Już ledwo SAPię, już ledwo zipię’, ale postaram się dotrwać do godziny 0. Mieciowa się rozrymowała, że hej!
A właściwie to gdzie są wszyscy?
O co chodzi z Giewontem i morzem? Dwa dni miałam wyjęte z życiorysu i nie rozumiem.
Marzec 01, 2007
Dziś Owczarka Urodziny –
niech dostanie od gazdziny
jałowcowej wielkie pęto,
bo to Owczareczka święto!
Już ze Smadnym baca bieży,
toast wypić czymś należy.
Dla niektórych będzie wino,
w tym już głowa Jagusino.
Więc do Budy goście lecą
na Smadnego i conieco.
Zyj nam Owczareczku zdrowo
razem z Panią Owczarkową!
I z Kanady prezent mały –
górski kryształ w środku skały,
a do tego piękny kwiatek
i życzenia setki latek !
http://alicja.homelinux.com/news/Prezent/
😉
URODZINY TO JUBILEUSZ OLDBOYA
zacznjmy więc od cytatów z Boya
Jubileusz
Przyjęła sie ta zabawa
Jako że w niej leży sposób
Co każdemu daje prawa
Kpić z najszacowniejszych osób
Bierze się do tego celu
Tęgiego,starego pryka
Sadza się go w fotelu
I siarczyście go się tyka
Wstaje rzędem człek niektóry
Kogo tam zaswędzi ozór
I wygłasza srogie bzdury
W uroczysty dmąc je pozór. 😉
Tyle by było wprowadzenia z klasyka-
Teraz będzie głos ludu 😉
Dziś Owczarek urodziny obchodzi
„Troche picu nie zaszkodzi”
Gdy pogoda dyjabła warta
Czytaj Owczarka!
Zabraknie Ci do pierwszego
Czytaj Onego!
Żona wstąpić do PK zechce
Z Owczarkiem bierz to lekce
Polityka Cię wpieni
Owczarek to odmieni
Fudament to zbyt mało na szefa
W Owczarku pociecha
Dzieci banialuki plotą
Owczarka czytaj z ochotą
Media płyną wazeliną
Nie jest to Owczarka winą
Na katzenjammer i doły egzystencjalizmu
Studiujcie dzieła zebrane Owczarkizmu
Na utratę swego EGO
Dobre jest czytanie Jego
Owczarek jest dobry na wszystko
Nawet na kłójące w stopy rżysko!!!
Pijący abstynenci
Weseli malkontenci
Optymistyczni pesymiści
On wasze życzenia ziści! 😉
Więc pisz jak najwięcej
Żyj jak najdłużej
Słońce noś w sercu -nie burze
STO LAT SZCZĘŚCIA W TWOJE RĘCE!!! 😉
PS.
PK to oczywiście Partia Kobiet
PS nr2.
Znajomy kret mi donosi/wiadomość niesprawdzona/:
-Syndykat Trzech Alicji,ma zamiar wykonać na melodię z dawnych lat
Hawai jest piękny,Hawai uroczy
Owczarek kocha nas,a jego My
itd.itd.
-Basia Acapella wykonać ma ludową piosneczkę
Gdybym ja była słoneczkiem na niebie
To bym świeciła Owczarku dla Ciebie
-Kapishon organizuje huczne
bajecznie kolorowe ognie sztuczne.
Raz jeszcze wszystkiego najlepszego dla Jubilata!!!
Ciekaw jestem,czy kret zarobił u mnie na życie? 😉
Piję zdrowie Owczarka, rozpoczynając jubel (od : Jubilat)
Motylku, ja nie wiem, czy to bezpiecznie oddelegować nas wszystkie trzy do wykonania melodii z dawnych lat… może być zwyczajowe sto lat ze wszystkimi?
Sto lat, sto lat niech zyje zyje nam!!!
Hawai – przewidziane wykonanie po części oficjalnej i po wielokrotnym
wykonaniu tradycyjnego :Sto lat: Spoko-nie takie piosnki się wykonywało
znajdą się tacy co pomogą,bardzo chętnie sam pomruczę.
Sto lat , sto lat!!! Alicjo, możemy wykonać, ale dopiero, jak jubel się rozkręci, bo mnie oj! nie motylek na ucho nadepnął!
Niech Mu gwiazdka pomyślności nigdy nie zagaśnie!!!! 🙂
Racja względem tego rozkręcania, TeżAlicjo, racja!
Poza tym gardła trzeba nieco naoliwić! Motylek, spodziewam się, ma T&M ?
Motylku, Ty mi w myślach czytasz, zanim ja je zdążę wydrukować!
No to oliwmy za zdrowie i pomyślność Drogiego Jubilata! Co z Czorną? Gotowa?
A bo to ja wiem? Czorna sie czerni może, urodę na twarz wrzuca? Trudno powiedzieć. Zebyśmy się czasami nie obudzili z kacem jutro, jak Jubilat się bedzie rozkręcał :). Kapeckę jednak nie zawadzi…
U mnie jutro znowu jakieś zawieje i plagi egipskie, a potem marznący deszcz, marca aura nie widzi czy co?
A gdzie mt7 i reszta towarzystwa? Poszli spać???
Co najwyżej posiedzimy sobie chwilkę, dwie muszkieterki i muszkieter!
Hm, sami poeci tu. grześ oczywiście rymów klecić nie umie,więc złoży proste zyczenia.
Owczarku, dużo Smadnego i Jałowcowej dla Tiebie i dużo jeszcze lepszych tekstów dla nas.Eh, egoizm ze mnie wychodzi nawet w urodziny owczarkowe. A ja oczywiście jak zwykle nie poinformowany, więc które to urodziny.
To na razie. Spadam do przypominania sobie zawiłości kiedy czasowniki rozdzielne, kiedy nierozdielne w niemczyźnie być powinny, bo jutro zastępstwo mam i ten temat realizować trza. Kurde, eh, germanista, który takich rzeczy nie wie. No, ale od pierwszego roku studiów już prawie 6 lat minęło, bo takie pierdoły się wtedy przerabia. Pozdrowienia, słucham sobie Ennio Morricone i gramatykę studiuję.
A i oczywiście za Owczarka browarka popijam, nie mam się zkim stuknąć, bo rodzice śpią:), a nikogo więcej w domku ni ma. Ale duchowo się z budowiczami stukam. Niestety nie Smadnym.Więc zdrowie wznoszę piwem innym ( autocenzura wycięła nazwę).To tyle już.
Nie śpię, ino zmęczonam i humor mi nie dopisuje. Muszę teraz pomyśleć o laurce! :/
Ja mam wino czerwone, Kalifornia, Gray Fox. A Motylek nie ujawnia, co popija 🙂
Grzesiu, byś nie straszył jakimiś czasownikami nierozdzielnymi w języku niemieckim, toż my z TeżAlicją ćwiczymy nasz występ po cichutku, nie stresuj nas!
No to własnie pora, by sobie humor poprawić, mt7!
Grzesiu, grozą powiało…Napij się z nami, a młodzież niech ma wolne od tych pieruńskich czasowników. Hawai jest piękny, Hawai uroczy….
mt7, przyłącz się – ja też padałam na twarz, a teraz jakoś mi się polepszyło.
Hawai jest pięknyyyy…
Słuchajcie, a program oficjalny na dzień to o której? Musze wiedzieć kiedy wystepy, bo Ziemia jeszcze nie jest wstrzymana, czasy rózne, żeby nie było tak, że Wy tu w najlepsze balujecie, a ja nadal śpię!
Ja, cholerka, nie znam tej piosenki o Hawai….
Grzesiu, skasuj mój poprzedni wpis! Sześć lat od pierwszego roku studiów!
Ucz się i pracuj, żadnego picia o tej porze!!! Powodzenia.
Sześć lat od pierwszego roku studiów i czasowników tych tam nierozłącznych zapomniał… a dzieci ma uczyć!
(Alicja patrzy z naganą w stronę Grzesia)
Do nauki!
A my tymczasem wypijmy zdrowie Owczarka, kurdesz nad kurdeszami! (kto może, to może…)
Ja już ledwo …
Alicjo, niemożliwe jest, żebyś nie pamiętała ogólnonarodowj pieśni biesiadnej!
Nie dość, że trzeciej od tercetu nie ma, to jeszcze pierwsza nie zna słów ani melodii! Blamaż!
Idę spać, Motylek chyba musi zmienić scenariusz.
Myślę, że program oficjalny będzie trwał długo, a jak się nie załapiemy, to nieoficjalny jeszcze lepszy…
Pozdrowienia i nieustające zdrowie Owczarka!
Hm, to nie jest takie proste jak myślicie, oczywiście banalnie odróznić kiedy nierozdielny , kiedy rozdzielny, bo rozdzielne zawsze z przedrosktami ab, auf, zu, vor i jeszcze kilkoma innym, nierozdzielne zawsze z be-, ent-, emp, ver, i kilkoma innym. Ale zawsze jest jakies ale, jest grupa czasowników z przedrostkami ueber, unter, hinter, um, durch, i tu czasem są takie motki, że maskara, niby zasady są, ale od zasad mnóstwo wyjątków, a są i takie przypadki, ze sami Niemcy( i to nauczyciele:)) niewiedzieli, dlaczego w tym kontekście ma byc rozdzielnie, a w tym odwrotnie. I robili to intuicyjnie, ale nie u mieli wytłumaczyć. Oki, konczę wykład i spac już idę. Piwo i tak się kończy powoli. Dobranoc.
Też Alicjo, ja pamiętamy tylko „Niebo skąpi suchej ziemi kropli deszczu…”, której na biesiadach zresztą nie słyszałam, bo tam gdzie bywałam, zazwyczaj był łomot rock&rolla, bardzo mi odpowiadający.
Oj, trzeba to bedzie odświezyc… może jak usłyszę, to sobie przypomnę?
No dobra – nie róbcie oficjalnej imprezy za wcześnie, pamiętajcie, ze ja 6 godzin za Wami!!! Poczekajta!
Tymczasem oglądnę sobie teleexpress swoim wieczornym zwyczajem, wszystkich śpiochów żegnam, mtsiódemecce zycze dobrych snów mimo wszystko (jutro będzie dobry dzień, tylko swoją (—?) zmień! Czy to jawa jest czy sen? Dzień , dzień, dzień będzie jutro! o, pamietam tę piosenkę! ale słowa zapomniawszy i tych, co napisałam, nie jestem pewna…)
Jeszcze tu zajrzę w miedzyczasie…
Czy to jawa, czy to sen – bądż, bądz ze mną jutro!
Jak się robi dż z ‚kreseczką’?
mt7, śpij dobrze, złemu na pohybel.
Dobrej nocy wszystkim.
Zara, zara…dalej szło :
Zapamiętaj jeszcze raz
(możliwości) wszystkie znasz
czy to (?) czy to (?)
dzień, dzień ,dzień będzie jutro!
Jak znam ten blog i jego Budagości, mtsiódemecka tekst nam przypomni…
O kurdesz, faktycznie! TeżAlicjo, robimy jutro za Helenę Majdaniec? 🙂
Dobranoc Wam, do rana!
\__%__/ Na zdrowie w budzie Owczarkowej!
\ / Owczarkowi stuknal kolejny hau hau rok.
Obys nam zyl dlugo i szczesliwie.
A gorole powiadaja ze bedziesz.
No to zbojeckiego!
Tu są życzenia dla Ciebie, Owczareczku:
http://foto.onet.pl/drydq,lswoawg5s88s,7anzk,u.html?D=1#7anzk
Głaszczę Cię po główce i przytulam się do kufy. 🙂
Jutro będzie dobry dzień,
tylko małą prośbę spełń,
gdy nad miasto spłynie cień,
przyjdź, przyjdź do mnie jutro.
Ź pisze się z + (alti i x). Ż z kroką jest na alt i z, a obok na x jest ŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹ.
A tych Hawai.. to ja też nie znam.
Idę spać, DOBRANOC.
To jeszcze ja. Znalazłam śmieszny komentarz na Onecie do informacji o zmianach w telewizji:
„PROGRAM TELEWIZYJNY TVP 1 NA CZWARTEK
6.OO – Modlitwa poranna z Ojcem Dyrektorem.
6.3O – Anielskie pienia – chór posłów koalicji śpiewa pieśni poranne.
7.3O – Moherowe cudeńka – Wiejskie Koło Miłośniczek Radia Maryja proponuje.
8.OO – Karmmy kaczki – program ekologiczny.
9.OO – Rozśpiewane PISanki – program dla dzieci.
1O.OO – Na czworaka – najnowszy teledysk Ani Fotygi.
1O.O5 – Nieoczekiwana zmiana miejsc – komedia familijna prod.USA, w rolach głównych Radek Sikorski i Alek Szczygło.
12.OO – Samolotem do Gdańska – 20 podróż z prezydentem.
12.3O – Rospudam wszystko, czyli minister Szyszko na tropie ekologów.
13.3O – Ssanie z palca – kolejna odsłona raportu WSI.
14.OO – Papka informacyjna.
14.15 – Z gejem nie jem – cz.2 – program kulinarny z udziałem Wojciecha Wierzejskiego – dziś kaczor po pekińsku.
14.45 – Nadubowcy – serial kryminalny.
15.45 – Koncert pobożnych życzeń prosto z sanktuarium toruńskiego.
17.OO -Ojczyzna wolszczyzna – czy jaszczomb to patalogia? – 154 gawęda profesora Jana Miodka.
18.OO – Wszyscy jesteśmy agentami – film dokumentalny w reżyserii A. Macierewicza.
19.OO – Wieczorynka – Zakapowałem Prosiaczka – porażające wyznania Misia Uszatka, agenta WSI.
19.3O – Wiadomości wieczorne poprawione – prowadzi Piotr Semka.
2O.O5 – Z tarczą czy na tarczy? – dyskusja panelowa
2O.3O – Nikt mnie nie przekona, że czarne jest czarne – dramat psychologiczny
21.30 – Co z tą Wolską? – program publicystyczny Tomasza Pisa.
22.3O – No i co, komuszki? – program rozrywkowy Tadeusza Mroczki.
23.3O – Seks, kłamstwa i kasety wideo – krótka historia Samoobrony – tylko dla widzów dorosłych(!).
OO.O5 – Czy można zgwałcić prostytutkę? – wykład profesora Andrzeja Leppera – tylko dla widzów dorosłych(!).
1. OO – Jak się bawi Młodzież Wszechpolska? – reportaż.
1.5O – Chłop żywemu nie przepuści – wyznania Tadeusza Łyżwińskiego – tylko dla widzów dorosłych(!).
2.15 – Bura suka – telenowela brazylijska dla wytrwałych – odc.4565.
2.45 – Nocne czuwanie w pałacu prezydenckim – transmisja.
5.5O – Zakończenie Programu:
~ANNA MARIA MAGDALENA, 28.02.2007 20:38
sto lat dla Owcarka!!!
Owcarku,Szanowny Jubilacie-poetka ze mnie zadna przeto skladam tradycyje najnajnajjjjjjjjjlepszego 😆 😆
Przy okazji dziekuje
-za ta ze Jestes,
-za ciepla bude,
-za sluszny zapas jalowcowej i Smadnego Mnicha,
-za chwile wytchnienia wsrod uroczych buda-gosci,
-za Twoje opowiesci i kazde mile slowo…………… 🙂
A te zyczenia przesylam expresem,wraz z wiatrem,bo u nas nie tylko pada ale i solidnie dmie!
Kudlato-kosmate pozdrowienia z Krainy Wiatrakow sle Ana wraz z rodzinka
😀 😀 😀
A tu widzę obchody już trwają… I wszyscy prawie poezyją suną… 😉 To ja dla odmiany prozą: Chciałoby się, Owczarku, życzyć Ci owczarkowego raju, ale ponieważ na ziemi raju nie ma, to życzę Ci, żeby rzeczywistość jak najczęściej ten raj przypominała! Niech Cię psie smutki nie trapią! 🙂
A prezentem niech będą zdjęcia z Twojego dzieciństwa, które całkiem niedawno odnalazłam w internecie. 🙂 🙂 🙂
http://www.podhalan.pl/Naszepsy/Hyrny/hyrny_maly.html#
Aha, zapomniałam dodać, że tradycyjny toast spełniam oczywiście Smadnym i zagryzam jałowcową.. 🙂
Jak ja teraz będę pracować?! 😉
Czego można życzyć Owczarkowi? Wiadomo, czego życzy się ludziom: zdrowia, szczęścia, pomyślności itepe. A czego życzyć psu tak wyjątkowemu jak Owczarek? Chyba tylko własnego komputera, żeby nie musiał podkradać się do bacowego :). Chyba że baca, z okazji urodzin Owczarka, kupi mu komputer – albo nawet klawiaturę przystosowaną do jego psich możliwości :). Co Ty na to, Owczarku drogi? Na razie toast wznoszę kawą, bom w pracy; ale wieczorem coś stosowniejszego w domu znajdę – mam jeszcze trochę tuzemaka (czeskiego rumu) – może być? :).
mt7, chciałam znaleźć ten komentarz na onecie – ale znalazłam tylko notkę o treści: „Notka usunięta – zgłoszenie naruszenia regulaminu”. Szkoda wielka…
Jestem tylko kotką o małym rozumku nie wiem czemu ten Puchatek taki przerekalmowany, nawet ma swoje ulice. Mam nadzieję, że IPN sobie z nim poradzi, wiadomo nie jest to prawdziwy Polak.
Uważam, że wszystkie byłe ulice Kubusia Puchatka powinny zmienić nazwę na ulice Kotki Zuzanny, która nie tylko ma słuszne pochodzenie (Polka dachówka), ponadto urodziła się po 1978 roku (znacznie, znacznie później), więc nie podlega lustracji.
DROGI OWCZARKU PROSZĘ o poparcie!!!!
ZUZIA
Na Owcarka urodziny
przyszli chłopcy i dziewczyny.
A Owcarek gości wita,
i o zdrowie grzecznie pyta.
Muszkieterzy salutują,
Zbysek z Aną już tańcują,
gra muzyka, Basia śpiewa,
Borsuk w kącie cichcem ziewa…
Jaga bieży z napojami,
mt7 też jest z nami!
Klan Alicji z Wawelokiem,
popijają wódkę z sokiem.
Kapishon fotografuje,
Plumbum laurkę maluje,
I Grześ wyrwał się ze szkoły,
przez co bardzo jest wesoły!
Kot Mordechaj cudnie mruczy,
TesTeq Olę tańczyć uczy,
Gosicek z Haereticusem
dyskutują za fikusem.
Mysha oscypka kosztuje,
Dydyja prezent pakuje,
Magdar z Margo niosą kwiaty,
by je wręczyć w Piesa łapy!
Zaraz „Sto lat!” zaśpiewamy,
„Niech Ci gwiazdka”, także znamy…
Uroczyste mamy miny 🙂
Dziś Owcarka Urodziny!
(…)
A mieciowa też tam była,
i smadnego mnicha piła…
A to, co tam uwidziała,
Dla potomnych opisała…
Owcarku! Dziękuję za przyjęcie mnie do Budy!
Z okazji Twych urodzin,
dużo, dużo zdrowia życzę 🙂
A ta gwiazdka pomyślności niech rozświeca Twe drogi!
Toast niestety też wznoszę kawą, bom w pracy 🙁
Ale na mój dusiu, jak wrócę do domu, to smadnego odkapsluję 🙂
Owcarecku Drogi!!!
W tak uroczystym Dniu, pozwol, ze powtorze za Danuta Rinn:
-Wszystkiego najleszego, radości, szczęścia moc, słoneczka wesołego, snów pięknych co noc.
Śpiewając idź przez życie, rozkwitaj jak ten kwiat przy dobrym apetycie i zdrowiu sto lat.
Pieniądze szczęścia nie dają być może lecz kufereczek stóweczek daj Boże.
Wakacji w Złotym Brzegu, podróży morskich też.
Wszystkiego najlepszego, wszystkiego czego chcesz 🙂
http://img45.imageshack.us/img45/4059/ratoncitos0jc.gif
Wielkiego ducha poetycko-kronikarskiego Gallusa i Długosza odnajduję w Twoich natchnionych rymach Mietecko.
Inni też wielce przez muzę natchnieni. Widać żywe uczucie dla Owczarka wyzwala prawdziwie twórcze moce.
Hej, hej! Biorę się za pracę. 🙂
A bo to było tak Emtesiódemeczko: czytałam Młodemu siostrzeńcowi niedawno wierszyk o urodzinach marchewki, i jakoś te przytupy jarzyn silnie podziałały na mą psychikę 🙂
Zresztą, w takie Święto, to mieciowa i Matejką może być 😉
mieciowa pisze: „TesTeq Olę tańczyć uczy,”
Do „Tańca z Gwiazdami” trenujemy! 🙂
Ej, TesTeczku, męża jeszcze o zgodę spytać muszę ;).
Niech anioły się nie lenią
Niechaj chochliki nie drzemią
Niech wiatr dziś przyczesze włosy
Niech zapłoną całe stosy
Oczu szarych, czarnych, piwnych
Niech się dzieje mnóstwo dziwnych
I niesamowitych czarów
I niechaj żaden z ogarów
W las nie waży się dziś wplątać
Bo impreza – trzeba sprzątać!
Owczarkowe urodziny!
Kiecki szykujecie gaździny!
A dalej prozą, Owczarku – życzę Ci, żebyś zawsze miał pod dostatkiem wszystkiego, co jest miłe Twojemu kudłatemu jestestwu 🙂 Dużo piękna wokół (żeby Cię zachwycało do radosnej pracy – twórczej oczywiście 🙂
Serdecznie pozdrawiam
Mieciowo widze,ze prawdziwa wena na Ciebie splynela 😉
Ja na okazje Owcarkowego swieta zgromadzilam stosowny zapasik piwka.
Na wlasnych plecach przynioslam Heineken`a, Murphy`s, no i Trapipist tripel.Oj zapowiada sie wesoly wieczor………….:-D
Ps.Owcarka nigdzie nie widac?Kto wie,moze juz lezy do gory lapami,bo jalowcowej sie obiadl 😉
Dzień dobry z mojego rana w tak uroczystym dniu!
mt7 – zajrzałam nieopatrznie na Twoją laurkę i zaraz muszę pędzić do kuchni! Niebezpieczne dla głodnych ludzi przed śniadaniem! To jest normalne znęcanie się nad człowiekiem głodnym i spragnionym!
Ten program TVP skopiowałam i włożyłam do Galerii Budy na wszelki wypadek, pośmiać się można. A poezyje sukcesywnie też wkładam, tylko tym razem numeruję w miarę pojawiania się, zeby było wiadomo, co kto już czytał, a co nie.
Idę do kuchni! Biegnę!
Mrrrał!
Owczareczku Ostomiły!
No to ja tak po kociemu.
=(^_^)=
Bo jak kot kogoś bardzo ceni i poważa, to daje prezent.
A największym prezentem, jaki kot dać może, jest własnołapnie upolowana zdobycz.
No to ja taką malutką zdobycz Tobie niniejszym przekazuję. 🙄
Sto lat! STo lat! Niech żyje, żyje nam… 🙂
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
P.S. Oczywiście wiem, że ludzie nie mają krztyny zrozumienia dla tego kociego zwyczaju, ale psy jak najbardziej!
A zdobycz faktycznie jakiś czas temu upolowałem w Internecie właśnie na taką okazję.
P.S.2. Dziękuję Alicjo 🙂
Owczarku, zdrowia, szczescia, regularnych dostaw Smadnego Mnicha, Jalowcowej i innych smakolykow.
Poslusznych i zadowolonych Podopiecznych (Owieczek), malo klopotow z Wilkami i predkiego nadejscia wiosny.
A dzisiaj – udanego swieta w gronie Bliskich i Przyjaciol. Twoje Zdrowie!
Blejku,
nie musiales daleko prezentu dla Owcarka szukac, bo tylko kilka postow w zwyz. No ale, jak wszystkim wiadomo, Koty nie lubia sie przemeczac, za to przechwalac… i owszem 🙂 🙂 🙂
Mysecko, widzę tu łapki Blejka i Alicji.
Biegnę dalej pracować! 🙁
Mrrrał!
Myszeczko!
Ale plama! 😳 😳 😳
Spróbuję naprawić
Mrrra!
Ola pisze: „Ej, TesTeczku, męża jeszcze o zgodę spytać muszę”
Eee, tam… A on by się Ciebie pytał o zgodę, gdyby zamierzał ze mną wystąpić w „Tańcu z Gwiazdami”? 🙂
Witom piknie! I BARZO, BARZO, BARZO PIKNIE DZIĘKUJE za syćkie zycenia wiersowane i niewiersowane, za syćkie prezenty krystałowe, smadnomnichowe z kiełbaskami i owocami, fotkowe z casów młodości, myskokwiatowe (prezent od Beljkocicka w tej kwili mi sie nie otwiero, ale później spróbuje jesce roz :-)).
Cały cas wypijom Smadnego Mnicha za zdrowie syćkik budowyk gości! Co wypije flaske, to lece wykraść bacy następnom. Jak jutro baca zorientuje sie, ze straśnie duzo flasek mu w ciągu jednego dnia ubyło – to trudno.
No to lece wykraść kolejnom flaske, coby po roz kolejny zdrowie Wase wypić 🙂
Sto lat Owczarku !
Wszystkiego naj… naj…co już zostało wyżej pięknie Ci złożone 🙂
a do tego
wielki bukiet kwiatów !
i mnogości innych specjałów o bogatym bukiecie ! 😉
Oj widzę, że do tych innych Owczarek już dotarł 🙂
Myślałam, że Blejkkocicek skorzystał z okazji, że Mysecka się załączyła z kwiatkami do życzeń i „upolował” ją dla żartu dla Owczarka. Tym sposobem wystąpiła jako podwójny prezent.
No lecę dalej! 🙂
Mrrrał!
No tak.
Blejk Kot
Samochwała 😳
Oszust 😳
A w dodatku znajomą myshkę w Budzie chciał ukrzywdzić 😳 😳
No to pa!
Być może odezwę się, jak wrócę z Kanossy 😐
Owcarecku ostomiyły!
Sto roków w zdrowiu i scyńśćiu!
Cobyś z owieckami mioł jak nojmni roboty!
Cobyś w spizarni Gaździny zawdy mioł kawołek jałowcowy, a w komórce Bacy zawdy flasecke Smadnego Mnicha!
Krucafuks! Musiołek dokonywać cudów, coby na impreze do Budy zdązyć, a i tak sie prawie spóźniłek! Acha! Jesce od Waweloka serdecne zycenia! Surowo mi przykozoł, cobym od niego tyz zycenia złozył. Powiedzioł, ze kiebym zabocył, to bede ostatnim sietniokiem z ftórym ón przestanie sie kolegować.
No to przynojmni to mi nie grozi, bo nie zabocyłek!
Blejkocie,
beskurcyjo jedna, nie do żadnej Kannosy, tylko tu w uroczystościach partycypować! Bo jak kota nie ma, to myszy tańcują same ze sobą i jest nie do pary, a Mordechaj jeszcze swojej mordki tu nie pokazał.
Zuziu,
dzisiaj propagandy politycznej prosiemy nie uprawiać! Będziemy popierać, żeby ulica Twojego imienia itd. ale to nie powód, żeby kanadyjskiego misia zaraz pozbawiać wszystkiego! Ma zasługi? Ma! Co wykazała dyskusja pod tematem ostatniego Owczarkowego wpisu, pokolenia Polaków się na Puchatku wychowały, nie wspominając całego świata! No! Ale między nami mówiąc nie jestem pewna, czy jak Ty mu wybaczysz wraże pochodzenie, to się uciszy wokół Puchatka, oj nie!
Właśnie wróciłam ze sklepu za rogiem, robiąc stosowne zapasy, bo idzie ta plaga egipska z zachodu, już jest za Toronto i za jakieś 2 godziny dojdzie do mnie, śnieżyca, wiatry, marznący deszcz i takie inne okoliczności przyrody. Słońce już znika, dobrze, że się wybrałam przed południem.
Blejkociku, nie wiem, czy odebrałeś pocztę – wszystko jest tam, gdzie trzeba, zajrzyj. I przestań z tą Kannosą!
Nieprzespana noc upojna
Jeszcze trwa na ustach ślad…….
Najwyższy czas na poprawiny. 😀
Sto lat,sto lat,niech zyje żyje nam
Jeszcze jeden i jeszcze raz
Sto lat sto lat niech żyje nam!
Sto lat ,sto lat nieeeeeeeech żyyyyyje naaaaaaaaam!!!
Wzywam cały „Klan Alicji z Wawelokiem” do udziału w poprawinach.
Oficjałka sie kończy.czas na hulanki i swawole……
Co wypijem – to dla nas
bo za sto lat nie będzie nas
Proszę Państwa,kielichy pełne a procenty jak żywe,bez pozytku
zatruwą atmosferę—Zdrowie Jubilata!
PS. Obecność Muszkieterów – obowiązkowa,to jest tak oczywiste,że
niewymaga tłumaczenia.
Do boju,Panowie,do boju!
Do TesTeqa: mąż zawsze się mnie pyta 🙂 /nawet jeśli coś już zamówił z dostawą do domu – np. kolejny gadżet do aparatu – i listonosz juz stoi pod drzwiami z przesyłką, to mąż i tak pyta, czy może zamówić ;)/. Zresztą, w tak istotnej sprawie jak występ w „Tańcu z gwiazdami” z Tobą na pewno spytałby – tak jak ja go zawsze pytam, co by chciał zjeść na obiad, choć dobrze znam odpowiedź, która niezmiennie brzmi: „schabowe” :).
http://www.joemonster.org/article/6997/porady-szalonego-bibliotekarza – a tutaj takie małe pendant do niedawnej dyskusji o książkach i księgozbiorach…
Jeszcze raz plurimos annos dla Dzisiejszego Jubilata :).
Ależ Motylku my cały czas świętujemy, nie oszczędzamy się wcale! Nie słyszysz, jak towarzyszymy Ci w tym nieeeeeeeech żyyyyyje naaaaaaaaam!!! Nie wiem, jak inni, ale ja już gardło mało co czuję! Choć systematycznie przepłukuję… 🙂
I tak trzymać!!! 😀
(…) a kto nie wypije,
tego we dwa kije!
Łupu cupu, łupu cupu…
Tego we dwa kije!
A Mały Profesorecek wzniós owcarkowy toast mlecnom kaskom!
A jego tatuś wznosi toast cymś, co sie z mlekiem nijak nie łący!
Zdrowieee!
mieciowo,
prosze nas kijami nie straszyc 😉
bo my tu juz cala buteleczke bialego wina wypilismy i ………………….
pijemy dalej!
No to za ZDROWIE Owcarka i Gazdziny 🙄
„Jesce po kropelce! Jesce po kropelce!
Póki ….* jest w butelce!”
* – w miejsce kropecek, uprzejmie pytom coby se kozdy wstawił nazwe trunku, ftóry dzisiok pije!
Mało brakowało spóźniłabym się z kretesem.
Owczarku drogi, życzę Ci , zebyś był zawsze szczęśliwy i żeby wokół nigdy nie zabrakło przyjaciół. (I jałowcowej oraz Smadnego)
Nie jestem w stanie niestety zdobyć się dziś na żadne poezje, bo jakieś wściekłe mikroby mnie atakują, ale nic to, nie daję się. Po głowie mi łaził od wczoraj, przytoczony już przez Motylka „przepis na jubileusz po krakowsku”, ale uznałam , że niestosowny dla tak szacownego jubilata. Z resztą kto wie które to właściwie urodziny? Na zdjęciach Owczarek wyglądał bardzo młodo. 🙂
Wznoszę toast kubkiem grzańca (z powodu mikrobów) i dołączam się do chóru Nieeeeeeech żyyyyyyyyyyyyyje naaaaaaaaaam!!!!!!!!!!!!!!!!!! 😀
Owczarku drogi!
Czasu okutnie brakuje, wiec tak szybko i krotko, niemniej bardzo szczerze pozycze Ci wszystkiego dobrego, i zeby Ci sie szczescilo, i zebys zawsze butelke Smadnego i petko jalowcowej pod reka/lapa mial! Sto lat, w psich latach liczonych!!
Ja tam jestem na placówce wysuniętej, nie wiem, jak z innymi Alicjami. Zdecydowanie odmawiam zaśpiewania Hawaja, bo nie wiem, co to takiego.
Zaproponuj coś innego, Motylku (chyba jesteś tak zwanym kaowcem tej imprezy!)
Mrrrał!
Ja tu jestem.
Tylko jeszcze mi wstydno.
Mysho! Przepraszam!
Ale jak wytrząsnąłem zawartość cache-a, to te Twoje myszki takie apetyczne były, że… no tylko złapać i podarować.
I tylko zagadką dla mnie pozostanie, jak to się stało, że nie skojarzyłem, że to Twoje.
No dobrrra!
Zdrrrowie Owczarka po raz pierwszy!
Bo każdy raz jest jest PIERWSZY 😉
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Na biegówkach na Turbacz pierwszego marca 2007
Mówcie co chcecie, nima na świecie
jak blog Owcarka Gorczańskiego.
Hej rymowanie, hej śpasowanie –
Co jesce wyjdzie kiedy z tego?!
[z offu: WordPress w drzazgi a potem tylko mocniej?]
Jak jo se nojde casu kapecke
hej, to sie zbierem na Rdzawecke.
Ku Storym Wierchom, ku Turbaczowi
a moze nawet Lubaniowi.
…Stójze, dyć Gorce zimom niełatwe
lajtowo potraktujmy dziatwe.
Tu jes kaplicka, tam mos schronisko,
izba-muzeum – wies juz syćko.
Divaj! – Tam gdziesi jedna dolina,
w niej ‚pewna wioska’ sie zacyna
gdzie nasz Owcarek se rezyduje,
grzecnych oscypkiem pocęstuje.
…Ależ zajęty… musisz poczekać…
dzisiaj obchodzi Urodziny!!!
Bees dziarsko jechać, nic nie narzekać
nadejdom z casem zaprosiny.
Ola,
Porady Szalonego Bibliotekarza po prostu musiałam ściągnąć do Galerii Budy! Pycha!
Zdrowie Owczarka przedobiednie u mnie!
Owczarku,
http://foto.onet.pl/dvcwh,gslo8eegcecm,7ao6a,u.html?D=1
Twój niedawny cykl fotek ‚białych na białym’ (Owczarek i Towarzystwo) zainspirował mnie do życzeń
– szybkiej wiosny pod Turbaczem i wszędzie indziej
– szybkiego przebicia się Twej twórczości poprzez blogową skorupę-lawinę ku nagrodzie co najmniej równoważnej literackiej Nike (zgłoszę Cię natychmiast jeśli się coś odpowiednio-prestiżowego pojawi na horyzoncie; zgłoszę – nawet ryzykując niechęć Współkomentatorów 😉 i własny dyskomfort związany z nalotem ciekawskich na Twą Budę…
…Bo nie jest Światło, by pod korcem stało 🙂
Życzę też, Owczarku, by Twe siły i radość życia były jak żywotność przebiśniegów pod moim domem: w zeszły czwartek – przytłumione obfitym śniegiem, skazane na (zdawałoby się) nieuchronne przemarznięcie w weekendowe mrozy – podniosły się i jakby nigdy nic cieszą oczy w bezśnieżnym ogrodzie. Sto lat, sto lat – Owczareczku!!!!! 🙂 🙂 🙂
W dniu Owczarkowych Urodzin, Św. Dawida, patrona Walii (oraz … rocznicy basinej ewakuacji z Wyspy po 3-letnim pobycie 😉 ) stał się cud
Cud potrójny
1) Czas w środku tygodnia 😮
2) Znośna prognoza pogody gdy jest (wyszarpnięty) czas 😮
3) Kompania też może się urwać gdy jest czas i (będą) warunki 😮
Było cuuudownie – tyle, że teraz padam na twarz (ze zmęczenia, szoku tlenowego, odzywających się ramion (biegówki!) i jakiegoś drastycznego spadku ciśnienia w i-bez-tego niskociśniennym Kraku). Ale nic to – piwka trzech najpopularniejszych na południu marek czekają a ja idę poczytać komentarze dopisane od wtorku. Na pierwszy rzut oka – Boże Narodzenie, Karnawał, Noc Świętojańska i Święto Gór w jednym 🙂 😀 😆
Pija jak smoki wawelskie,a ja co? A ja tez sobie golne.Zdrowie gospodarza !
Alicjo ja tez na wysunietym posterunku sie znajduje.
Na którym, Alicjo czorna?
Zdrowie nieustające SzamPana Jubilata!
Kocie Blejkocie… adresy kontakty.. Ty sie lepiej myszami zajmij!
Motylku, z dziką rozkoszą odśpiewuję Życzenie Szopena w Twojej wersji tekstowej (nie jakąś ludową piosneczkę, Podpuszczaczu Wielce Paskudny i Podkomorzy Ty Nasz… dwa w jednym 🙂 )
Z fortepianem a nie a cappella śpiewam bo tak chciał Fryderyk a poza tym gardło mam hm… po górskich eskapadach… (chyba, że te piwka… może by tak grzańca jak się roztopimy? 😆 )
Umówmy się, że nagrania nie budiet bo brak dobrze zbierającego mika 😉
Olu, Testequ – tańczcie i nie pytajcie! To (moim skromnym zdaniem) najlepsze połączenie usportowienia, umuzykalnienia i flirtu, jakie wymyślił(o) wyprostowane homo. Leciutkieeego flirciku – uspokajam młode mężatki 😉 A trening przed TzG jest znakomitym pretekstem (obok klubów tańca, zrzucania wagi, suchej zaprawy narciarskiej, itp) – tak w ogóle mamy wszak Wielki Post. Nb., czy wiedzą Państwo, ile kalorii spala człek przy takim rock’n’rollu sportowym – szaleństwie mojej szczenięcej młodości? – porównywalnie z wymagającą wspinaczką górską 😯
Wszystkim balującym życzę mocnych głów w dniu jutrzejszym 😉
i cichcem-tylcem kieruję się do wyjścia 🙁
Niestety-służba nie drużba!
Ps. Rozumiem, że jutro spotykamy się na poprawinach 😉
Owczarku!
Obyś żył nam lat sto!
Co ja mówię, obyś żył nam lat dwieście!
Obyś żył nam dwieście, a potem umarł!
Ale nie tak zwyczajnie umarł, ale żebyś został zabity!
Ale nie tak normalnie zabity, tylko zastrzelony!
Ale nie tak normalnie zastrzelony, tylko zastrzelony przez zazdrośnika!
Ale nie takiego normalnego zazdrośnika, tylko zazdrośnika o kobietę!
Ale nie taką normalną kobietę, ale o kobietę piękną jak Helena Trojańska!
I żeby ten zazdrośnik miał rację!
Zdrrrowie Owczarka!
Po raz PIERWSZY!
Blejk Kot
Mrrrał!
Pozdrowienia dla Pani Owczarkowej!
A jak Jejmości Święto będzie, to toast już przygotowany mam 😉
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
P.S. Zdrrrowie Owczarka po raz PIERWSZY!
Nie było TeżAlecki. Borsucek głosik dał nieduży. Kogo jeszcze nie widzieliśmy? Niech się odezwie! Nieładnie tak siedzieć cicho,
Ja jeszcze muszę – niestety – popracować. Więc hycam z tego okna do innego. HOP!
Cosik mi się widzi, że Blejk zygzakiem maszeruje i chyba ma czkawkę. Hę?
No to zdrowie Owczarka po raz PIERWSZY!
Litości, ja już nie mogę, jestem wykończona, w końcu impreza trwa już 23 godziny. Coś nam ten tercet nie wyszedł…wydaje mi się, że tylko ‚sto lat’ i ‚gwiazdka pomyślności’ jakoś wybrzmiała.
Ciągle jeszcze mamy szansę, TeżAlicjo! Przynajmniej na duet! Proponuję wskoczyć na stół i cosik takiego wykombinować … taniec widzę seksowny typu Kalina Jedrusik (stać nas na to, TeżAlicjo!), a piosenkę? Podrzuć coś! To już pora kiedy dzieci poszły spać 🙂
Zaśpiewajcie:
PAMELO,ŻEGNAJ
PARLONDO:
SŁYSZYSZ,PAMELO,TEN ŚPIEW I DŹWIĘKI GITAR ?
TO ŚPIEWAJĄ CHŁOPCY Z NASZEGO PUEBLA.
JUTRO O ŚWICIE IDZIEMY W ŚWIAT.
GŁÓD WYPĘDZA NAS Z TEGO PUSTEGO STEPU,
NA KTÓRYM ROSNĄ TYLKO KOLCZASTE OPUNCJE.
MOŻE W DALEKIM MIEŚCIE ZNAJDZIEMY
ODROBINĘ CHLEBA I ODROBINĘ SZCZĘŚCIA ?
NIEBO SKĄPI SUCHEJ ZIEMI KROPLI DESZCZU,
NIEBO SKĄPI SZCZĘŚCIA BIEDNYM TAK,JAK MY.
UKOCHANY,TO JEST NASZ OSTATNI WIECZÓR,
ODEJDZIEMY,KIEDY BŁYŚNIE SIWY ŚWIT.
ZA TYM PUSTYM STEPEM MIASTO JEST OGROMNE,
DLA NAS DWOJGA TAM ZBUDUJĘ PIĘKNY DOM,
PRZYŚLĘ LIST, A POTEM TY PRZYJEDZIESZ DO MNIE,
ODNAJDZIEMY SZCZĘŚCIE SWE DALEKO STĄD.
PARLANDO :
JUŻ TYLU CHŁOPCÓW ODCHODZIŁO Z NASZEGO PUEBLA
I WSZYSCY PRZYSIĘGALI SWYM DZIEWCZYNOM,
ŻE WKRÓTCE JE DO SIEBIE ZABIORĄ –
ŻADEN NIE PRZYSŁAŁ LISTU.
PEWNIE I W TYM MIEŚCIE ŻYCIE
JEST ŁATWIEJSZE,NIŻ U NAS.
ŻEGNAJ WIĘC,KOCHANY,LECZ PROSZĘ CIĘ :
NIE ZAPOMNIJ NIGDY O MNIE.
KSIĘŻYC SWOJĄ ZŁOTĄ TWARZ POCHYLIŁ NISKO,
NIECH NIE SŁUCHA – NIE ZROZUMIE NASZYCH SŁÓW.
CHOCIAŻ WIEM,ŻE NIE OTRZYMAM TWEGO LISTU,
MÓW O SZCZĘŚCIU,O SPOTKANIU NASZYM MÓW.
ZA TYM PUSTYM STEPEM MIASTO JEST OGROMNE,
DLA NAS DWOJGA TAM ZBUDUJĘ PIĘKNY DOM,
PRZYŚLĘ LIST,A POTEM TY PRZYJEDZIESZ DO MNIE,
ODNAJDZIEMY SZCZĘŚCIE SWE DALEKO STĄD.
ODNAJDZIEMY SZCZĘŚCIE SWE DALEKO STĄD.
Ja się dołączę altem.
Może włączy się Motylek i przerobi na cześć Owczarka część śpiewającą.
A ja miałam rachunki sprawdzać!
To ja parlando będę wykonywać! Wszyscy będą wdzięczni.
mt7,
może być 🙂
Ja sobie naleje poobiadowego, dajcie 5 minut!
Już to widzę oczyma wyobrazni!
Cholerka, szykujta kamery! A TeżAlicjo, się szykuj!
No to trzy-cztery, wskakujemy na stół po pierwsze primo.
Po drugie primo, zaczynamy śpiewać, ale zacznijmy od „Niebo skąpi…”
Hm. Czy to się nadaje na gorące przedstawienie na stole? A może „Bo we mnie jest seks”?
Możemy jeszcze tak:
„Tango kat!”
Kiedy ujrzałam go w knajpie „Pod Knotem”
Zabiło serce radosnym łomotem,
Zabiło serce, a ciało zadrżało,
Wiedziało, że się stało to,
Co stać się miało.
A potem w noce zbryzgane gwiazdami
Gdy moich pieszczot go znużył aksamit
Ot, dla rozrywki mnie bijał masami,
A ja szeptałam wtedy ciche słowa te:
Katuj!
Tratuj!
Ja przebaczę wszystko ci jak bratu.
Męcz mnie!
Dręcz mnie
Ręcznie!
Smagaj, poniewieraj, steraj, truj!
Ech, butem,
Knutem,
Znęcaj się nad ciałem mem zepsutem!
Za cię,
Dla cię
W szmacie
Ja
pójdę na kraj świata,
Kacie mój!
Kiedy zabrali go z knajpy „Pod Knotem”
Zabiło serce bolesnym łomotem,
Zabiło serce, a ciało zadrżało,
Wiedziało, że się stało to,
Co stać się miało.
A teraz w noce raniące gwiazdami
Na tego ciała spoglądam aksamit
I ślady razów rachując ze łzami
Do fotografii jego szepczę słowa te:
Katuj…
No kruca, a rachunki?
To katuj, raczej na występy w dolnych rejonach się nadaje. Podłoga lub inna gleba.
Sluchajcie kobitki,
potrzebna jest jeszcze gitara i dwa sombrera 😆
ja moge zagrac na grzechotach……………
Ojej… a ja tego nie znam 🙁
Jeszcze zdążę przed północą na szczęście do imprezy dołączyć, życzenia już złożyłem, browarki dwa za Owczarka wypiłem( w tym jedno duńskie, czy Plumbum mieszka w Danii?, bo oczywiście zapomniałem). A impreza choć intensywna, to ja się już ewakuuję, bo wyspać się w końcu trzeba. dobranoc budowiczom.
no dobra- to lecim na Szczecin, bo za chwilę pólnoc i koniec uroczystości!
Ana, dawaj na tych grzechotkach, sombrera w wyobrazni, lecim z tym koksem:
Niebo skąpi suchej zieeeemi kroopli deszczu….
Oczywiście, że znasz, Alicjo – toż to Kabaret Starszych Panów!
Jestem za dolnymi rejonami, bo mam lęk wysokości, a na stół to mogę się ewentualnie wdrapać, a nie wskoczyć.
Jak tam twoje czasowniki, Grzesiu?
Hmmm, khmmm.
Ukoooochany, to jest naaasz oooostaaatniiii wieeeeczóóóór..
No, dobra – już tylu chłopców odeszło z naszego puebla…
A piosenkę do kata śpiewała Hrabina Kwiatkowska z obowiązkowym sznurem pereł na memłonie.
Jak to dobra, że odeszło tylu chłopców?
No to lecim!
„ksiezyc swa zlota twarz pochylil nisko
niech nie slucha -nie zrozumie naszych slow………
(i tu wkraczaja grzechotki) tyr tyr tyr………….
Pozna noc zapada,milych i spokojnych snow zatem Wam wszystkim Ana zyczy 😀
Ja mogę jeszcze pograć na grzebieniu. Bardzo dobrze mi wychodzi:
bzzzzzz bzzz bzzz bzzzzzzzyyyy bzzzzzyyyy bzy bzy bzy,
bzy bzy bzy, bzzzzzzzzzzzzzzz, bzzzzzzzzzzzzy,
nieostatni, nieostatni 🙂
Ale impreza była pikna i mam nadzieję, że Owczarek się dobrze bawił!
Ja już głosu jestem pozbawiona, wydzierałam sie tak, ze wszystkie wrony z okolicy sie wyniosły!
Chwila… chyba sie wyniosły, bo zimowy sztorm! Ja pięknie śpiewam!
‚No, dobra’ to było takie moje ‚raz, dwa, trzy’, żeby wejść w rytm i takt.
No, moim zdaniem, pięknie nam wyszło! A swoją drogą, to chyba rzeczywiście wszyscy chłopcy odeszli z naszego puebla.
Piosenka jest dobra na wszystko
Piosenka na droge za śliską
Piosenka na stope za niską
Piosenka podniesie Ci ją
Piosenka to sposób z refrenkiem
na inną nieładną piosenkę
na ładną niewinną panienkę
piosenka chanson de chanson
Piosenka to jest klinek na splinek
na brzydki bliźniego uczynek
Na braczek rzucony na rynek
Na taki jakiś nie taki ten byt
Piosenka pomoże na wiele
Na codzień jak i na niedzielę
Na to żebyś Ty patrzał weselej
Jej słowa, melodia i rytm
Chłopcy odeszli, bo usłyszeli, że śpiewamy.
Eh, co do czasowników to takie przykłady dziś plastyczne na zajęciach i objasnienia wymyslałem, że jak nie zrozumieli, to znaczy, że tępi są:).
Normalnie, dobry dzień miałem, no, ale nauczyciel musi mieć coś z showmana:), a ja dzisiaj teksty na zajęciach bardzo kreatywne wygłaszałem. Pozdrawiam.Spać idę już naprawdę.
Grzesicku, nie pośpiewałbyś z nami?
No to więcej już im nie zaśpiewamy, nawet jak wrócą i wyrażą skruchę.
Oj, na takiej długiej imprezie to jeszcze nie byłam. Pięknych snów wszystkim
i radosnego poranka.
Jak się biesiadnikom nie przeszkadza,to zabawa kręci sie jak szalona
karuzela,damy po stołach tańcują,grzechotki,sombrera,upojny ton
hawajskich gitar….ech,tylko koni żal-stoją biedaki i czekają,aby
porozwozić z fasonem rozbawione towarzystwo,służba poodnosi
do łóżeczek,poprzebiera w pyjamu,odmówi paciorek i utuli do snu,
czarnego jak oczy partnera/ki–
Wszystko zgodnie z planem,drobne odchyłki przydały tylko uroku
tej zzabawie.No,ja też juz mam co nie co w czubie,czas się odtransportować na spoczynek.Dobranoc 😀 😀 😀
grzesiu,
du bist willcommen 🙂 sprzedalam znajomym Niemcom, bardzo im sie podoba!
Kobity – śpiewałysmy jak syreny, jestem pewna, że Owczarek nas słyszał i docenił!
Dzieki za przypominanie Starszych Panów, mt7, którzy byli Starszymi Panami za mojego dzieciństwa i Twojego, i patrz, jak nam zostało. Cholera… indoktrynacja jakaś? 🙂
Pora na Telesfora, czyli idziemy spać chłopcy i dziewczynki.
Doooobranooooc. 🙂
Jesce roz piknie za syćkie pikne zycenia dziękuje 🙂
I juz nawet obrazek od Blejkocicka zacął mi sie otwierać (moim zdaniem zodnyk antymysowyk akcentów w nim nimo, a wręc przeciwnie :-)) i od Basiecki pikne przebiśniegi tyz 🙂
Pod Turbaczem 1 marca juz sie skońcył. Ale sam takie strefy casowe, we ftóryk jesce sie nie skońcył. No to dalej pije zdrowie syćkik Gości 🙂 🙂 🙂
Mon Dieu, ależ do późna siedzicie…
Właśnie skończył się świetny film, „Prawo i pięść’ z Holoubkiem. Pora spać
Olu,
tymi Poradami Szalonego Bibliotekarza trafilas w dziesiatke; Owcarek pewnie bardzo sie ucieszy – zgadnij dlaczego 🙂
I ja rowniez z tego samego powodu bardzo sie ucieszylam.
Ja bym dodala jeszcze jedna ksiazke: RM Gronski „Nauka plywania dla topielcow”. W ksiegarni, kiedy pytalam o te ksiazke, pani skierowala mnie do dzialu poradnikow 🙂
Blejku,
juz tak nie przezywaj wpadki z myszkami. Obrazek, ktory teraz wkleiles, jest rownie uroczy. Mowie Ci to ja, mysha. I dzieki, ze sam myszek nie pozarles. U Owcarka na pewno sie uchowaja 🙂
ZDROWIE OWCARKA PO RAZ PIERWSZY…. dzisiaj 🙂
No właśnie, Mysecko i Borsucku, alez do późna siedzicie 🙂 🙂 🙂
Jeśli o mnie idzie, to jo juz śpie, a niniejsy komentorz ryktuje przez sen 🙂
Chrrr … chrrr … chrrr …..
Wy tam sobie śpicie, a u mnie plagi egipskie w najlepsze. Po zawiei śnieżnej w okna siecze lód i jest tak głośno, jakby ktoś grochem walił w okna.
O…. patrząc po godzinach wpisów, czy Wy już czasem poprawin nie zaczęliście?!
No dobra… u Was ósma rano, wstawać! Albo… śpijcie sobie 🙂
A ja spać, jak się w tym hałasie lodowym uda….
http://alicja.homelinux.com/news/forsycja/
Macie tu na poranek słoneczny… dobrze, ze zabezpieczylam sobie na parapecie, bo co poza oknem, to lepiej nie patrzeć 🙁
Uf! Ale balanga była!
(Na muzykę „komu piosenkę”)
Komu kefirek, komu kefirek, komu kefirek komuuu? 😉
Mrrrał!
mi 😕
Chyba widziałam Kotecka 😉
Służę uprzejmie! Prosto z lodówki !!!
Blejk Kocie coś wyblakłeś… Ciekawe jak reszta imprezowiczów…
POBUDKA WSTAĆ,
KONIOM WODY DAĆ!
Wcora beło:
„W Polskę idziemy, moi Panowie
W Polskę Idziemy!
Nim pierwsza seta zaszumi w głowie
Drugą pijemy!”
A dzisiok:
„Tupot białych mew, o pokład pusty…”
Cosi mi sie widzi, ze dzisiok nowego owcarkowego wpisu sie nie docekomy…
Ale syćka mu to cheba wybocymy, nie? 🙂
Mrrrał!
Chlip, chlip, chlip, mniam mniam…
Noooo!
Zdecydowanie lepiej 🙂
Wielkie dzięki Mieteczko!
Wracam do życia i chop z powrotem do reala!
Wpadnę później.
Z poważaniem
Blejk Kot
PS. Oczywiście nie miałem na myśli sieci hipermarketów.
Profesorku, jeśli tylko nie jest ” z twarzą wtuloną w kotlet schabowy, panierowany”, to chyba nie jest najgorzej 😉