Blask okrzyku

A gdy rzuci nas los do Meksyku,
tam gdzie prerii głos wzywa i gna,
w blasku ognia i Indian okrzyku
wesół biegnę co noc i co dnia.

To, co wom właśnie zaśpiewołek (racej zafałsowołek, bo niestety ładnie śpiewać to jo nie umiem), to zwrotka z takiej piosnki kowbojskiej. I turystycnej jednoceśnie. Kowbojskiej – bo muzycka wzięto jest z piosnki „Red River Valley”, ftórom na Dzikim Zachodzie kowboje
śpiewali stadom krów jako kołysanke, a turystycnej – bo dawnymi casy wyśpiewywali jom beskidzcy turyści, kie po całodziennyk wędrówkak wśród buków i smreków siadali se przy ognisku i w samiućkiej głębi swej turystycnej dusy culi, ze trza cosi zaśpiewać.
Jakiś cas temu na ostatniej stronicce „Tygodnika Powszechnego” przybocył te piosnke pon Podsiadło. Właściwie to ftoś ponu Podsiadle jej słowa przybocył, a on zaroz poświęcił jej cały
felieton. No i piknie w tym felietonie wyjaśnił, o cym ta piosnka jest, ale zarozem przyznoł: „Zjawiska blasku Indian okrzyku na razie nie udało mi się wyjaśnić, więc zostawmy je naukowcom”*  No, faktycnie! Ze zwrotki, ftórom wom tutok zaśpiewołek (wiem, wiem, zafałsowołek) wyraźnie wyniko, ze ftoś biegnie se wesół … w blasku Indian okrzyku! No i jakiegoś tam ognia jesce, ale blask ognia to akurat nikogo nie dziwi. Jo felieton pona Podsiadły zrozumiołek tak, ze autor barzo fce, coby ftoś wytłumacył, o co z tym zjawiskiem idzie.

Wyraźnie zreśtom pedzioł, kogo tutok pyto o pomoc. Ale … minęły juz śtyry tyźnie, jak felieton sie ukazoł. I co? Cy naukowcy zrobili coś, coby ponu Podsiadle pomóc? Niestety, z wielkom przykrościom muse pedzieć, ze nic nie zrobili. Nic mi nie wiadomo, coby jakosi placówka naukowo podjęła sie badań nad blaskiem Indian okrzyku. Zoden ucony nie wyryktowoł symulacji komputrowej tego blasku. Zodno ekspedycja nie wyprawiła sie do indiańskiego rezerwatu, coby popytać jego mieskańców o wydanie okrzyku i zmierzenie jego blasku za pomocom róznyk tam urządzeń, ftóre nie wiem, jak sie nazywajom. No to widze, ze som dwie mozliwości: abo tym blaskiem zajme sie jo, abo pozostonie on niezbadany jaz do dnia sądnego, cyli – jak by to pedzieli Indianie – dopóki trawa bedzie rosła, a rzeki bedom płynęły.

Więc chyba juz lepiej bedzie, jak jo sam naukowo całom rzec wyłoze. No to wykładom. Na pocątek zajme sie samym blaskiem okrzyku jako takim, bez Indian, Indian na rozie zostowie z bocku, niek tam se spokojnie kurzom telo fajek pokoju, kielo fcom, dopóki ik nie zawołom. Natomiast do badań wezme se siumnego myśliwego Davy’ego Crocketta. Nie wiem, cy to nazwisko coś wom mówi? W Polsce jest on prawie nieznony, a i Hamerykanie zabocować o nim zacynajom. Ale w XIX wieku był to jeden z najbardziej hyrnyk bohaterów hamerykańskiego Zachodu I jakie pikne legendy o nim krązyły! Sam baron Minhałzen by sie ik nie powstydził. Jedno z tyk legend gwarzy, ze roz Davy Crockett zakochoł sie w dziewcynie. Jaz po cubek swej copki z sopa sie zakochoł! Ale zakochanym być nie fcioł, więc siodł se i zacął myśleć, jak by sie z tej całej miłości wylecyć? Myśloł, myśloł, jaze przybocył se, ze jest tako elektrycno masyna do lecenia artretyzmu. No to jak z artretyzmu mozno sie prądem wylecyć, to z miłości moze tyz? – rozumowoł Davy. Ino skąd kruca na Dzikim Zachodzie wytrzasnąć takom masyne? Ale Davy głupi nie był. Wiedzioł, ze prąd jest nie ino w wyrytkowanyk przez cłowieka masynak, ale w piorunak tyz. No i ten nas Davy Crockett pockoł spokojnie, jaz przydzie burza. A kie przysła, wdrapoł sie na wiersycek, zadorł głowe do góry i zacął głośno wzywać pioruny. I nagle … krucafuks! Jak go nie prasło prosto w otwartom kufe! Jaz dziw ze go w ziem nie wbiło. Ale pomogło! Davy sie odkochoł! I to jesce nie syćko, bo był tyz skutek ubocny tego praśnięcia: Davy przez kilka tyźni mógł jeść surowe mięso, bo i tak mu sie ono w brzuchu piekło.**
I jak? Był w tej historii okrzyk? Był – Davy go wydawoł. Był blask? Był – przecie kie jest burza, to zawse sie błysko. A zatem blask okrzyku to jest … blask błyskawicy na zawołanie.
Cy po Davym Crockecie ftosi próbowoł jesce takik eksperymentów z burzom? Źródła historycne na ten temat milcom. Ale naukowe hipotezy wysuwać mozno zawse (teroz wzywom Indian i pytom piknie, coby na kwile przerwali kurzenie fajki i wsparli mnie w moim wywodzie). No i mojo naukowo hipoteza jest tako, ze Davy’ego podejrzeli Indianie i potem tyz zacęli pioruny wzywać. I stąd właśnie wziął sie BLASK INDIAN OKRZYKU.

W nasym piknym kraju klimat jest ocywiście nieco inksy niz na Dzikim Zachodzie, więc nie wiem, cy u nos taki piorun na zawołanie tyz jest mozliwy. Dlo wielu mogłoby to być nawet fajne. Od rozu w kuchniak zrobiłoby sie wom więcej miejsca, bo kuchenki moglibyście powyrzucać na śmietnik. No i dutki na gazie abo na prądzie, w zalezności do tego jakom kuchenke mocie, byście zaoscędzili. Bo wystarcyłoby wom jeść syćko na surowo, ino roz na jakiś cas jakiegoś pioruna musielibyście zawołać. No, ale jeśli jednoceśnie mielibyście sie odkochać, to jo byk wom jednak radził ostrozność w postępowaniu z tom pioruńskom (dosłownie i w przenośni) siłom przyrody. Bo takik, co nikogo nie kochajom (co najwyzej samyk siebie) i tak juz momy racej za duzo niz za mało Hau!

* J. Podsiadło, Gdzie los wichru połączy serc dwa…, „Tygodnik Powszechny” 2007, nr 4, s. 24.
** R.V. Hine, The American West: an Interpretative History, Glenview 1984, s. 285.