Zbójnicki honor Maryny Krywaniec
Jak Marynie Krywaniec, kotu i mnie posły badania naukowe nad neutrinami – to juz ostomili wiecie. Co było potem? Ano po zakońceniu nasyk badań Maryna fciała polecieć ku swoim Tatrom. Ale wte spytołek jom:
– Wiecie co, krzesno? A nie polecielibyście do Holandii?
– Do Holandii? – zastanowiła sie orlica. – Juz roz próbowałak. I bocycie chyba, co z tego wysło?
– Bajako. Zamiast do Holandii, trafiliście do Południowej Afryki – pedziołek, dobrze bocąc Maryninom przygode, o ftórej opowiedziołek wom we wpisie z 31 marca 2009 rocku.
– Ale nie przejmujcie sie – dodołek po kwilecce. – Kozdy przecie mógł sie pomylić.
– No dobrze, ba co jo mom w tej Holandii robić? – spytała Maryna.
– Syćkiego sie dowiecie – pedziołek. – Ino pockojmy, jaz mój baca i gaździna pódom spać.
No i późnom nocom – kie gaździna juz piknie spała, a baca piknie społ i jesce pikniej chrapoł – zakradli my sie z Marynom do chałupy. Tamok włącyłek komputer, otworzyłek mojego bloga, a potem pokazołek i przecytołek orlicy komentorz Anecki z 14 października, z godziny 12:14:
Niech to diabli, chyba przyjdzie mi Marynę wypożyczyć?!
A to za sprawą srok. Tak je zimą podkarmiałam, że „bestyje” rozmnożyły się, jak chwasty i moich śpiewaków, kosy ma sie rozumieć, przegoniły.
W tym roku wyjątkowa cisza w ogrodzie panowała. A jeszcze niedawno cała kosowa rodzina koncertowała do późnego wieczora. Czas na porządki. Trzeba przywrócić równowagę w ptasim świecie, a to potrafi tylko Maryna!!!!
Myślę, że nie odmówi tej skromnej przysługi!?
– No i jak, krzesno – spytołek Maryne. – Chyba nie odmówicie?
– Pewnie, ze nie! – padła zdecydowano odpowiedź. – Przecie jo zbójnik jestem, a nawet harnaś. No to nie moge odmówić pomocy komusi, fto jej potrzebuje. Inacej splamiłabyk swój zbójnicki honor.
– Piknie! – uciesyłek sie. – No to teroz, krzesno, pokoze wom trase, coby tym rozem nic sie wom nie pokiełbasiło.
Otworzyłek na komputrze guglowom mape. Popytołek Gugle, coby wyryktowały trase od mojej wsi do Holandii. Ino wiecie co? Ta mapa w Guglak jest jednak kapecke głupio. No bo pokazuje ona, jak dojechać do celu autem, pokazuje, jak dojść na piechote, ba jak trafić drogom lotnicom – tego nie pokazuje. A Maryne przecie właśnie tako droga najbardziej interesowała.
Ba jakosi my se poradzili. Maryna piknie naucyła sie, kany powinna lecieć. I tym rozem nie było takiej mozliwości, coby poleciała w złym kierunku. Haj.
Rankiem orlica rusyła w droge. Leciała, leciał, leciała… I jakosi tak na wysokości Lubonia Wielkiego uwidziała w dole stado srok. Nolazły se one tamok jakomsi wyzerke i tłocyły sie wokół niej, hałasując przy tym sakramencko.
– To chyba nie som te sroki, co przegoniły Aneckowe kosy? – pomyślała Maryna. – Za daleko od Holandii. Ale fto je tam wie? Moze one zyjom w Holandii, a do Polski przyleciały w odwiedziny do krewnyk? Lepiej bedzie, jak z nimi pogodom.
Orlica sfrunęła w dół.
– Hej, sroki! – zawołała.
– Przerwa śniadaniowo! – odpowiedziały sroki.
– To jedzcie se to śniadanie dalej, ba słuchojcie, co bede ku wom godała – poleciła orlica. – Otóz z wiarygodnyk źródeł wiem, ze przynajmniej nieftóre z wos barzo brzyćko zachowujom sie wobec kosów.
– Fto? My? – spytały sroki głosami niewinątek.
– Wy! Wy! – odrzekła Maryna. – Utrudniocie tym bidokom zywobycie! Tako spokojno kosowo rodzinka osiedlo sie kasi blisko ludzi, piknie tym ludziom śpiewo, ludzie sie do tyk śpiewów przyzwycajajom… A wy wte co? Przeganiocie tyk śpiewoków precki, weredy jedne! Bidne kosy musom se sukać nowyk terenów, a ludzie zamiast piknyk kosowyk koncertów musom słuchać wasyk srokowyk skrzeków! I jak wom nie wstyd!
– Oj, wstyd nom, wstyd – pedziały skrusone sroki. – Przeprasomy piknie. To juz sie więcej nie powtórzy.
– Na pewno? – Maryna jakosi cuła, ze takim beskurcyjom nie nalezy zbytnio ufać.
– Przysięgomy na groby nasyk przodków na Pęksowym Brzyzku! – oświadcyły urocyście sroki.
– No, dobrze. I lepiej, cobyście dotrzymały swej przysięgi – ostrzegła Maryna. – Inacej bedziecie miały do cynienia z moimi śponami.
I odfrunęła, zabocowując zupełnie o tym, ze przecie na Pęksowym Brzyzku nie jest pochowano ani jedno sroka.
– Mojo misja jest łatwiejso, niz sie spodziewałak – pomyślała zadowolono. – Syćkie napotkane po drodze sroki bede poucała, ze nie wolno im prześladować kosów. A kie dolece do Holandii…
– Krzesno! Krzesno! – Wołanie pozostawionyk w tyle srok przerwało Marynine rozmyślania.
Orlica zawróciła.
– O co wom idzie? – spytała.
– Fciały my ino wyjaśnić, kogo właściwie nie wolno nom przeganiać? Kosów cy kabanosów?
– Kosów! Przecie wyraźnie godałak, ze kosów! – przybocyła Maryna.
– Tak właśnie sie nom wydawało – pedziały sroki. – Ale na wselki wypadek wolały my sie upewnić.
– No to teroz juz sie upewniłyście – pedziała Maryna. – Zegnom.
I znów rusyła w droge. Nie odleciała jednak daleko, jak sroki znowu zacęły wołać:
– Krzesno! Krzesno!
Maryna zawróciła po roz drugi.
– Cego wy jesce fcecie?
– Fciały my sie dowiedzieć, o ftóre kosy wom chodziło?
– Jak to o ftóre?
– No bo my znomy dwa gatunki kosów: kos śpiewak (Turdus ericetorum) i kos obrozny (Turdus torquatus). To ftórego z tyk dwók gatunków nie wolno nom przeganiać?
– Zodnego krucafuks! – Maryna zacęła juz tracić cierpliwość. – Choćby było milion gatunków kosów, to od kozdego z nik mocie sie trzymać z dala! Rozumiecie?
– Tak, tak, rozumiemy – pedziały sroki. – Przepytujemy piknie, ześmy niepotrzebnie wos zawróciły.
Maryna przyjęła przeprosiny i znów zerwała sie do lotu.
– Juz chyba wystarcająco duzo casu tutok straciłak – pomyślała. – Muse lecieć, bo inacej to do świąt do tej Holandii nie dotre.
A tymcasem sroki znów zawołały:
– Krzesno! Krzesno!
– No, nie! – zeźliła sie Maryna.
Ale zawróciła. Fciała mieć pewność, ze te beskurcyje bedom dobrze bocyły syćko, co im nakazała.
– Cego jesce fciałyście sie dowiedzieć? – spytała, kie znów nolazła sie przy srokak.
– E, nicego – usłysała w odpowiedzi. – Ino uświadomiły my se, ze zasła pomyłka. Bo to przecie nie kosy dzielom sie na śpiewaki i obrozne, ino drozdy!
– I po to ino wołałyście mnie nazod ku sobie? – spytała z wyrzutem Maryna.
– No, fciały my wos przepytać za nasom pomyłke – pedziały sroki. – I więcej juz nie bedziemy wos niepokoić.
– Oby – burkła Maryna.
I po roz kolejny poderwała sie do lotu.
– Moze jednak napotkanyk po drodze srok nie powinnak poucać? – zacęła śpekulować. – W sumie przecie wystarcy, jak pouce ino te weredy, ftóre zmusiły Aneckowe kosy do przeprowadzki.
Fciała tyz zacąć sie modlić, coby znowu nie usłyseć okrzyku: „Krzesno! Krzesno!” Ale zanim zacęła… to go właśnie usłysała.
– Śpasy se ryktujecie cy jak? – spytała, kie wróciła ku srokom po roz kolejny. – Miałyście mnie juz nie niepokoić!
– To prowda. Przepytujemy piknie – pedziały sroki sprawiając wrazenie barzo skrusonyk. – Ba momy jesce jedno – dosłownie jedno – pytanie.
– No to godojcie – westchnęła Maryna. – Byle wartko.
– Fciały my sie dowiedzieć, cy na Kajmanak tyz nie wolno nom przeganiać kosów?
– Na Kajmanak? Jakik Kajmanak? – Maryna zupełnie nie rozumiała pytania.
– To takie wyspy barzo daleko stela – wyjaśniły sroki. – Dlo ludzi te Kajmany słynom jako raj podakowy. No to pomyślały my, ze moze jest to tyz raj srokowy i moze wolno tamok srokom przeganiać kosy?
– Nie wolno!!! – rykła Maryna. – Nika wom tyk kosów nie wolno przeganiać! Ani na Kajmanak, ani nika we wsekświecie!
– Rozumiemy – pedziały sroki. – I barzo piknie dziękujemy za wycerpującom odpowiedź. Więcej pytań juz nie momy.
Ale ocywiście kie ino Maryna kawałecek odleciała – sroki miały kolejne pytanie. A potem kolejne. A potem jesce kolejne… Pytały, cy zakaz przeganiania kosów jest prawomocny, cy w dni świątecne tyz ten zakaz obowiązuje, cy jest sansa, ze przegonienie kosa nie bedzie karane za względu na znikomom skodliwość społecnom… i tak dalej, i tak dalej. Za kozdym rozem sroki obiecywały, ze więcej pytań do orlicy nie bedom juz miały. A bidno Maryna coroz bardziej opadała z sił. Kie sroki fciały zawrócić jom po roz sto pięćdziesionty, orlica postanowiła tym rozem ik nie słuchać. Ba wte sroki jom dogoniły (bidocka była juz tak wymęcono, ze nietrudno było jom dogonić) i zacęły zasypywać kolejnymi pytaniami. Maryna – ledwo zywo i juz zupełnie skołowano – rzekła tak:
– Słuchojcie, ancykrysty… Godom wom po roz ostatni…. Nigdy, pod zodnym pozorem nie wolno wom przeganiać… drozdów… To znacy… fciałak pedzieć… kajmanów… To znacy… kabanosów obroznyk… I nie bedzie zodnej znikomej skodliwości świątecnej… Eee… O, Jezusicku!… Słabo mi!…
Orlica opadła na ziem i zemdlała. No, krucafuks! I jak jo mom nazwać to, co te sroki jej zrobiły? Molestowanie? Racej nie. Mobbing? Chyba tyz nie. O! Juz wiem! Sroking!
Trza jednak oddać tym weredom sprawiedliwość – kie orlica straciła przytomność, to głupio sie im zrobiło.
– Prowdziwy twardziel z niej – pedziały z uznaniem. – Ftosi inksy downo dołby za wygranom i odwołoł ten zakaz przeganiania kosów. A ona – nie!
Sroki postanowiły Marynie pomóc. Nie wiedziały ino jak. Ba uznały, ze skoro jest ona tatrzańskim ptokiem, to najlepiej zabrać jom ku Tatrom i tamok posukać jej krewnyk. Wciągły bezwładnom Maryne na rozłozystom smrekowom gałąź, ftóro lezała nieopodal, pewnie ucięto przez jakiegosi drwala. A potem wspólnie uniesły te gałąź do wierchu i rusyły na południe. Zanim doleciały do Tater, przelatywały nad mojom wsiom. Całe scynście, ze dojrzoł je kot, ftóry akurat kryncił sie po podwórzu.
– Na mój dusiu! – zawołoł. – Widziołek juz rózne lotnie, paralotnie, motolotnie… Ale smrekolotnie to jo chyba widze po roz pierwsy! Cego to ci głupi ludzie nie wymyślom! Zaroz! To chyba nie ludzie! To sroki!
– Sroki? – Kie to usłysołek, od rozu tknęło mnie złe przecucie. Poźrełek do wierchu. Psy wprowdzie nie majom tak dobrego wzroku jak koty, ale tyz uwidziołek, ze cosi dziwnego pośród obłocków frunie.
– Ej! – zawołołek ku wierchowi. – Wy, co tamok fruwocie, wylądujcie tutok na kwilecke. Piknie pytom.
Sroki, kapecke strudzone juz transportem Maryny, nawet chętnie mnie posłuchały. Na mój dusiu! Teroz dopiero my z kotem uwidzieli, kogo one na tej smrekowej gałęzi niesły! Maryna tymcasem pomału dochodziła do siebie. Ale wyglądała marnie. Zakrodłek sie więc do chałupy i wyniesłek z kuchni flaske Łąckiej Śliwowicki. I wnet wroz z kotem wlali my do dzioba poskodowanej pare kropel. Pomogło! Wprowdzie mocny trunek prasnął orlicom roz w lewo i roz w prawo, ale zaroz potem – nazod była w pełni sił. A po kwili wroz ze srokami opowiedziała kotu i mnie, jak to sie stało, ze tutok do nasego obejścia trafiły.
– No to ładnie! – pedziołek, kie wysłuchołek całej opowieści. – A tamok w Holandii bidne kosy nadal nie mogom ku Aneckowemu domkowi wrócić.
– Co gorso – sprawy sie pogmatwały – rzekła Maryna. – Bo co mi te sroki naryktowały głupiego śpasu – to naryktowały. Ale kie straciłak przytomność – to one piknie mi pomogły! No i teroz nie barzo moge przeciwko srokom działać. Inacej byłabyk niewdzięcnicom i splamiłabyk swój zbójnicki honor.
Na kwile zamilkła i sie zamyśliła.
– No i jestem w rozterce – dodała po kwilecce. – Zbójnicki honor nakazuje mi pomóc Anecce i zbójnicki honor nie pozwalo mi występować przeciwko srokom. Jak mom pogodzić jedno z drugim?
Na mój dusiu! To faktycnie sie porobiło. Takiego konfliktu honorów to nawet pon Boziewicz nie przewidzioł.
Ale oto… okazało sie, ze sroki zaciekawiła naso śliwowica, ftóro tak piknie postawiła Maryne na nogi. Zacęły pytać, coby im tyz dać skostować. No to jo pedziołek im, ze je pocynstuje, ale… pod jednym warunkiem – za najpierw polecom do Holandii, odsukajom tamok Aneckowe kosy i sprawiom, coby nazod ku Anecce wróciły. Srokom tak barzo zalezało na skostowaniu śliwowicki, ze od rozu sie zgodziły. I nie fcąc tracić casu, zaroz rusyły ku piknej Krainie Wiatraków.
No i w ten sposób honor Maryny zostoł uratowany – bo nolozł sie ftosi, fto zgodził sie w jej zastępstwie przywrócić ptasi porządek w Aneckowyk stronak. Jak sroki sie z tego zadania wywiązom? Tego nie wiem. Ale jakosi wywiązać sie musom. Bo pokiela nie bede mioł oficjalnego potwierdzenia od Anecki, ze kosy nazod u niej koncertujom, to jo beskurcyjom ani kropelki Łąckiej Śliwowicy nie dom. Hau!
Komentarze
A jak on, ten wpis, może być z 22:51, jak jest 22:14? 😯
Aaa, teraz już wiem! 😀
Tam na górze, nad Twoją podobizną, jakaś panienka z pejczem lokaty pogania. To lokaty są sado-maso? 😆
@mt7: Nie ukrywajmy – treść Owczarkowych wpisów to tylko dekoracja dla reklam, które są istotą przekazu… Reklamy… O nich warto rozmawiać… Tylko one są nośnikiem nowych idei. Cała reszta to postmodernistyczny miks.
Polecam dodatek do firefoxa
https://addons.mozilla.org/pl/firefox/addon/adblock-plus/?src=hp-dl-mostpopular
-zero reklam
A to dlatego pare dni temu pojawil sie kos- zwiadowca.Pewnikiem sprawdzal,czy sroki juz sie wyniosly i szukal miejsca na nowe gniazdo dla swojej rodziny!?
Czy misja Maryny sie powiodla,dowiemy sie wraz z nadejsciem wiosny.
Jestem dobrej mysli.Marynie (i posrednikom) przekazuje swe podziekowania, ptaszysko ryzykowalo prawie swym zyciem.To sie nazywa poswiecenie 😮 😉
Witojcie! Z jednej strony – Owcarkówka to nie jest najlepse miejsce do porusania takik spraw, jak ukaranie księdza za to, ze jest księdzem katolickim, a nie moherowym. Ale z drugiej strony – kany jak nie w Owcarkówce o tym zbocyć, skoro sprawa dotycy jednego z najblizsyk przyjaciół jegomościa Tischnera? A idzie, ostomili, o to:
Do religii.tv dotarła dziś informacja, że ksiądz Adam Boniecki decyzją władz zgromadzenia Księży Marianów ma zakaz wypowiadania się w mediach i publicznych wystąpień, do czasu gdy zbierze się rada prowincji i zdecyduje o jego dalszym losie.
Dalsy ciąg tego tekstu mozecie przecytać tutok. Jest tyz o tej sprawie tutok.
Obacymy jesce, co ukwaluje rada prowincji. Ba jeśli taki zwycajny pies pasterski jako jo mo prawo cosi jej podpowiedzieć, to przybocyłbyk jej biskupa Pierre’a Cauchona i spytoł, cy na pewno fce być dlo księdza Bonieckiego tym (no, ocywiście w łagodniejsej duzo formie), cym ten biskup był dlo Joanny d’Arc?
Do EMTeSiódemecki
„Tam na górze, nad Twoją podobizną, jakaś panienka z pejczem lokaty pogania. To lokaty są sado-maso?”
W tej kwili jest jakisi Samsung. Widocnie wygryzł te panienke nicym sroki Aneckowe kosy 😀
Do TesTeqecka
„Nie ukrywajmy ? treść Owczarkowych wpisów to tylko dekoracja dla reklam, które są istotą przekazu… Reklamy… O nich warto rozmawiać… Tylko one są nośnikiem nowych idei. Cała reszta to postmodernistyczny miks.”
Aaa! Więc to Ty, TesTeqecku, jesteś tym psychoanalitykiem, ftóry w najnowsej reklamie BPH godo z ponem Opaniom juniorem (fciołek dać linka, coby nieoglądający polskiej telewizji wiedzieli, o co idzie, ale niestety w Youtubie tej reklamy nimo) 😀
Do Kasecka
„Polecam dodatek do firefoxa
https://addons.mozilla.org/pl/firefox/addon/adblock-plus/?src=hp-dl-mostpopular
-zero reklam”
Cóz, wychodzi na to, ze Twojo rada, Kasecku, moze sie nie spodobać TesTeqeckowi. Natomiast EMTeSiódemecce – owsem! 😀
Do Anecki
„A to dlatego pare dni temu pojawil sie kos- zwiadowca.Pewnikiem sprawdzal,czy sroki juz sie wyniosly i szukal miejsca na nowe gniazdo dla swojej rodziny!?”
Jeden kos – to za mało. Musi sie, Anecko, więcej kosów ku Tobie sprowadzić i dopiero wte sroki mogom licyć na mały pocęstunek w postaci wiadomej śliwowicki 😀
Nie mam teraz czasu, żeby przeczytać, bo zaraz obiad czwartkowy się odbędzie, ale w sprawie zakazu dla Księdza Bonieckiego powiem, że to jest wyjątkowo obrzydliwe zagranie.
Nie dalej jak w sobotę, rozmawiałam w gronie znajomych i księdza diecezjalnego, też mającego kłopoty ze zwierzchnością, o możliwych karach, które mogą spotkać niepokornych. Znajomy mówił, że najgorzej mają właśnie duchowni będący też zakonnikami, bo ich szast-prast można zamknąć, wydając zakazy różnego rodzaju. Tam obowiązuje reguła posłuszeństwa. Mówiliśmy o byłych księżach Więcławskim, Obirku i o tym, że Ksiądz Boniecki też jest zakonnikiem.
Wydawało mi się jednak, że w stosunku do Księdza Adama taka rzecz nie może się wydarzyć.
Po raz kolejny zwierzchnicy mojego kościoła dowiedli, że jestem bardzo naiwna.
Nie wiem, co można zrobić. To zwoływanie się na Facebooku, żeby słać maile z protestem do Marianów jest przeciw skuteczne.
Mario,
też mnie to zdumiało. Ja lubię słuchać madrych duchownych i niekoniecznie ta dyskusja ma się odbywać w ścisłych ramach Kościoła czy zakonu.
Jan Paweł II był pierwszym papieżem, który z mediów uczynił narzędzie, wspierajace kosciół i otwierajace bramy Watykanu dla wszystkich zainteresowanych.
Rydzykowi wolno, jak słusznie ktoś zauważył…
Owczarku, to jest znakomite miejsce, żeby o tej sprawie pisać, bo zwierzchność kościelna jak raz jak te sroki się zachowała! Przywołany do porządku, to powinien zostać biskup nawołujący do niepłacenia abonamentu. Proszę bardzo, niech nawołuje do nieoglądania telwizji w ogólności, albo pewnych programów w szczególności – nie demonizując ich przy tym, bo to śmieszne. Niedemonicznych argumentów za nieoglądaniem tej nadziewanej reklamami papki jak mrówków – brać, wybierać. Przynajmniej póki co, bo może nadejdą takie czasy, że w telewizji będzie bosko. 😉 Tak, wiem, utopia – jedna „Boska” wiosny nie czyni. Ale ja lubię bajki.
Nic mnie wlasciwie w kwestii KK nie dziwi.Ta instytucja juz tak czesto sie skompromitowala??? Jej odpornosc na kazda postepowa mysl jest zadziwiajaca,wiec cudow nie oczekuje,nawet w noc wigilijna!!!!
Salute amici.
„Ta instytucja” nie jest jednolita, Ano.
Ja jestem poza wszelkimi kościołami (agnostyczka) i wydaje mi się, że oceniam w miarę obiektywnie.
Nie można wrzucać Tischnera czy Bonieckiego (o Janie Pawle nie wspomnę) do tego samego worka, co Rydzyk, to po pierwsze.
Po drugie, w KK jest wielu duchownych, którzy są znakomici i wierzący to doceniają, potrzebują takich duchownych.
Poczytaj o skandalach w anglikańskich kościołach i innych… mimo tych niby postępowych idei, że mogą zawierać małżeństwa i tak dalej. Wszystko zależy od człowieka, i tyle. Nie ma powodu się unosić. Przedstawicielami Boga na Ziemi są duchowni właśnie, a to są ludzie, ułomni, jak każdy inny człowiek. Tak mi się wydaje.
Zamknięcie ust ks.Bonieckiemu wydało mi się bardzo niesprawiedliwe, bo on przybliza kościół i jego sprawy takim, jak ja. To jest bardzo ludzki kosciół, dzięki Jegomościowi i ks.Bonieckiemu, i pewnie wielu takich jest po parafiach. To są księża otwarci na ludzi, a nie zamknięci w sztywnych ramach kościoła, zapomnieli, że Jezus przygarniał wszystkich…
Ana,
Mam prosbe. Kiedy Maryna Krywaniec zakonczy swoja misje u Ciebie, popros ja, aby przyleciala do mnie. Mam problem z kretem, ktory zamiast kopac tunele w lesie, kopie te tunele wokol moich kwiatow.
Nie musze ogladac, co Maryna zrobi z tym kretem. Niech go tylko przepedzi w las.
Przy okazji Maryna moze zapoznac sie z para orlow, ktore mieszkaja niedaleko ode mnie. Te orly maja biale glowy i biale ogony. One nie sa zainteresowane kretami.
Alicjo-nikogo nie wrzucam do jednego wora.Po prostu w kosciolach,i nie koniecznie katolickich „konserwa” trzyma sie zawsze baaaaaardzo dobrze,stad moj osad,ze zadnej poprawy jeszcze dluuuuuuuuuuuuugo nie bedzie.Co do JP II,mam mocno mieszane uczucia 🙁
Orca-mysle,ze tylko Owcarek jest w mocy namowic Maryne do wyprawy na drugi kontynent.Pewnosci nie mam,czy Maryna gustuje w kretach,lub czy zna sposoby na krecia robote.Warto popytac naszego kosmatego gospodarza 😉
Hej.
Ana,
Ja rowniez watpie, aby Maryna zajmowala sie przeganianiem kretow. Kret na razie jest panem.
Do czasu, panie Krecie, do czasu. Mozesz zaczac sie pakowac!
Do EMTeSiódemecki
„Nie wiem, co można zrobić. To zwoływanie się na Facebooku, żeby słać maile z protestem do Marianów jest przeciw skuteczne.”
Mozno tyz pisać do redakcji Tygodnika Powsechnego na redakcja@tygodnik.com.pl. Sami tamok zachęcajom, coby swoje zdanie na ten temat słać ku nim. No i cóz… jak to godajom – kropla wody drązy kamień. No to… drązmy 😀
Do Alecki
„Nie można wrzucać Tischnera czy Bonieckiego (o Janie Pawle nie wspomnę) do tego samego worka, co Rydzyk”
Za to jo – siedze se w swoim własnym owcarkowym worku, ale myśle, ze worki jegomościów Tischnera i Bonieckiego som niedaleko mojego. Natomiast od Rydzykowego worka… ooo! Roki świetlne mnie dzielom 😀
Do Agecki
„Owczarku, to jest znakomite miejsce, żeby o tej sprawie pisać, bo zwierzchność kościelna jak raz jak te sroki się zachowała! Przywołany do porządku, to powinien zostać biskup nawołujący do niepłacenia abonamentu.”
Jo to co prowda jestem dolność kościelno, a nie zwierzchność, ale na scynście dolność tyz mo pełne prawo zwracać sie do Najwyzsej Zwierzchności. A zatem: ostomiły Ponie Bócku, piknie pytom – i chyba nie ino jo – przywołoj do porządku tego biskupa i jesce paru inksyk. Ocywiście przywołoj w takiej formie, jakom uznos za najodpowiedniejsom. Amen 😀
Do Anecki
„cudow nie oczekuje,nawet w noc wigilijna!!!!”
Cóz, to byłby faktycnie wielki cud, kieby w te noc pewne osoby przemówiły ludzkim głosem. Byłby to prowdziwie wielki cud. Ale jo tak jak Agecka – lubie bojki 😀
Do Orecki
„Mam prosbe. Kiedy Maryna Krywaniec zakonczy swoja misje u Ciebie, popros ja, aby przyleciala do mnie. Mam problem z kretem, ktory zamiast kopac tunele w lesie, kopie te tunele wokol moich kwiatow.”
Ooo! To skoda, ze Maryna wceśniej o tym nie wiedziała. No bo byli ostatnio w Polsce ci specjaliści z Seattle, coby pomóc ściągnąć z lotniska na Okęciu tego niescynsnego Boeinga 767. Kie ci rusali w droge powrotnom – Maryna mogłaby sie zabrać wroz z nimi. Wse byłoby to sybciej, nic kieby na własnyk skrzidłak leciała.
„Do czasu, panie Krecie, do czasu. Mozesz zaczac sie pakowac!”
Jo proponuje mu, coby sie przeniesł tutok 😀
Znam sposób na krety, a czkolwiek nie mam kretów, bo w mojej okolicy nie występują. Znajomy stosował taki patent, po prostu lał w kretowisko wodę, silnym strumieniem z takiej ogrodowej polewaczki. Łagodne perswazje nie działały, więc poleciał (popłynął?) radykalnie.
Można się oburzać, ale z drugiej strony w przyrodzie działa prawo – zjedz, albo ciebie zjedzą 🙄
Pamiętacie… 😉
http://www.youtube.com/watch?v=UPxXF-KXmfg
Może oswoić się da? No, taki miły krtek!
Żeśmy łajza się minęli, Owczarku 🙂
Oj, rozpanoszyły się te konwaliowe sroki ponad miarę!
Rozmowę ks. Bonieckiego z M. Olejnik słyszałam/widziałam. To kneblowanie oburzyło mnie okropnie. Mam wrażenie, że KK stracił kontakt z rzeczywistością i to już dość dawno.
O wpuściliście mnie w Krteka 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=rdQz3VG37Hg&feature=related
Na zachęcenie kretów do wyprowadzki podobno wymyślono sposób – jest jakies takie urządzenie, które umieszczone w kretowisku wysyła dźwięki nie do zniesienia dla krecich uszu, więc uciekają, gdzie pieprz rośnie.
Also
ja nie mam wrażenia – ja mam pewność, że dawno, bo mnie od kościoła w czasach średniej podstawówki odstraszył ksiądz, który na lekcjach religii bił dzieci.
Tak jest, bił. Terroryzował wręcz, nie zapomnę jego wyczynów na lekcjach religii, jak z wściekłości nie wiadomo na co podniósł ciężki dębowy stół – i roztrzaskał go. My, dzieci małe, siedzieliśmy przerażeni.
Po jednym z takich „występów” wyszłam z lekcji religii, kościoła i w ogóle.
Ja nie potrzebuję pośredników do Pana Boga.
Za to jo – siedze se w swoim własnym owcarkowym worku, ale myśle, ze worki jegomościów Tischnera i Bonieckiego som niedaleko mojego.
😀
Tylko uważaj… powiedzmy, iż Smadnym tam możesz wonieć (od czasu do czasu), ale gdybyś – będąc w tak pobliskim worku – zaczął regularnie łąckiej nadużywać… i jeszcze swoje nią-terapie obmyślać i testować… tego mogliby nie wytrzymać nie tylko dwaj ekumeniczni męże , ale nawet Maryna K… i jej skrzeczące dręczycielki… 🙄
PS Alegoria super – może nawet do pierwszej dziesiątki Owczarkowych super-hitów się zmieści… … … 😉
😀 😀 😀
Nie jestem pewna, czy ‚gdzie pieprz rośnie”, to jest dobry kierunek – ja akurat lubię mieć sporo pieprzu w wielu potrawach, a jak tam w pieprznych uprawach krety zaczną rozrabiać, to się trzeba będzie obejść smakiem. 😉 Całkiem już wtedy przejdę na dietę deserową i przestanę się mieścić w drzwiach, windach i siedzeniach samolotowych…
Zobaczylam, gdzie Owczarek i Amazon.com zabiora krteka. Google przetlumaczyl tytul i teraz wszystko jest jasne. Krtek nie przenosi sie tam gdzie pieprz rosnie, ani do windy. Nie bedzie plynal rzeka podziemna lub sluchal muzyki elektronicznej. Google mowi, ze kret bedzie w tym miejscu:
„How the Mole Trousers came”
Nadal nie wiem, gdzie krtek pojdzie nowym tunelem, ktory wczoraj wykopal. Wiem tylko, ze zalozy spodnie.
Z samolotem dla Maryny to dobry i praktyczny pomysl. Podobno inzynierowie z Boeing wyladowala w Krakowie lub w Katowicach (na pewno nie w Krteku) i stamtad polecieli helikopterem do Warszawy.
Ja nadal jestem pod wrazeniem talentu kapitana, pierwszego pilota, zalogi i pasazerow. Tu niektorzy mowia, ze kapitan Wrona wyladowal lepiej bez podwozia niz oni sami, jako pasazerowie w samolocie z podwoziem.
Sluchalam konferencji prasowej kapitana i pierwszego pilota. Kapitan Wrona, po uslyszeniu, ze poklad jest pusty, sprawdzil sam caly samolot. Powiedzial, ze czesto przewoza zwierzeta i chcial sie upewnic, czy na pokladzie nie zostaly jakies zyjatka. Na przyklad…
Pamietam kiedy LOT po raz pierwszy kupowal Boeingi. Precedura odbioru jest taka, ze piloci przylatuja z kraju klienta i pustym samolotem wracaja do kraju. Kto zna pilotow moze sie zabrac na przelot za darmo. Jesli Maryna chce z tego skorzystac, to niech sie przygotuje na odbior Dreamlinera.
A dokąd może iść kret w spodniach? Na podwieczorek do ropuchy. 😉 Przypomniałam sobie, że wśród moich starych przezwisk jest i takie: Agnieszka-who-saved-a-mole. Biegał taki jeden krtek, panicznie przestraszony, pod Wawelem 😯 i ciągle trafiał a to w kamienną ścianę, a to na kamieniste podłoże. Żal mi się go zrobiło, złapałam (jak mi się to, krucafuks, udało, to naprawdę nie wiem) i wypuściłam na trawie. A że oprowadzałam wtedy po Krakowie znajomych z Londynu, to i dostało mi się podsumowanie w lengłydżu. 😉
Oczywiscie, ze na podwieczorek do ropuchy. Tam podaja smaczne muchy.
Jonasza Kofty piękny tekst, wyśpiewany przez Marylę
To na dobranoc.
http://www.youtube.com/watch?v=iJvz0OEN2d4
Ale to jest inne, ja wolałabym starą Marylę z drapieżnym głosem.
Krtecka kocham bardzo. No, tego z serialu, bo jakby mi taki rozrabiał na ogródku, to nie wiem, co bym zrobiła.
U mnie rozrabiają chipmunki, chciałam je na różne sposoby zniechęcić (las pod nosem), ale one w końcu wygrały 🙄
Jerzor kupuje im wory orzeszków. Teraz już przygotowuja zimowe leże, nie widać ich.
W ostatniej ‚Polityce’ jest ciekawy artykuł Edwina Bendyka o metodach ekonomicznej wyceny wartości zasobów środowiskowych. Okazuje się, że ekonomiści poczynili tu znaczne postępy, choć, niestety, z wykorzystywaniem ich osiągnięć w rzeczywistości nadal bywa różnie. Ale czasem się udaje. We francuskich Pirenejach ekolodzy, planujący – w imię ochrony bioróżnorodności – reintrodukcję niedźwiedzia brunatnego napotkali na opór tamtejszych mieszkańców. Opór także był w imię – ochrony owiec. Nierozwiązywalny konflikt interesów? Okazało się, że nie: wystarczyło wprowadzić do gry psy pasterskie. Pozdrowienia dla Twoich francuskich kuzynów, Owczarku. 🙂 I po raz kolejny brawa dla Ciebie i Maryny Krywaniec – za Wasz wkład w, prowadzoną pokojowymi metodami, walkę o bioróżnorodność. 😉
@Aga: Czy to oznacza, że te psy pogryzły opierających się tamtejszych mieszkańców?
No nie sądziłam, żeby ktokolwiek z tu bywających TAKI koniec tej historii sobie dośpiewał! 😉 Nie, psy wytłumaczyły mieszkańcom, że one będą chroniły owce, podczas gdy misie będą swą obecnością zwiększały bioróżnorodność. I że będzie bajako. Temat Smadnego, zdaje się, nie był omawianay. 😉
Aga,
Czy to oznacza, ze niedzwiedz brunatny zyjacy w Europie lubi jesc mieso? Amerykanskie niedzwiedzie, z wyjatkiem polarnego, jedza tylko owoce, liscie, trawe i oczywiscie ryby. Nawet jesli to jest pachnaca Polish kobasa to przejda obok i skubna kawal galezi.
Nie jestem niedźwiedzim ekspertem, ale wiki twierdzi, że niedźwiedź brunatny jest i drapieżny, i wszystkożerny. http://pl.wikipedia.org/wiki/Nied%C5%BAwied%C5%BA_brunatny
Oglądał ktoś z was ten film? Boki można zrywać ze śmiechu, a i rozczulić też się można…
http://www.youtube.com/watch?v=pOYqqRaGxpU
To jest film kanadyjski, ale filmowany w Dolomitach włoskich
🙂
Trochę smutno, potem śmiesznie 🙂
I jaki ten misio jest „ludzki”. Jak macie okazję, to obejrzyjcie ten film, jest pełnometrażowy, pada tam zaledwie kilka zdań (kłusownicy), ale trzyma w napięciu cały czas. Polecam!
http://www.youtube.com/watch?v=pOYqqRaGxpU
Do Alecki
„w przyrodzie działa prawo – zjedz, albo ciebie zjedzą”
A co majom robić bidoki, ftóre nie majom gymby? Występujom przecie takie w przyrodzie.
„Na zachęcenie kretów do wyprowadzki podobno wymyślono sposób ? jest jakies takie urządzenie, które umieszczone w kretowisku wysyła dźwięki nie do zniesienia dla krecich uszu, więc uciekają, gdzie pieprz rośnie.”
To bidne som te narody, ka pieprz rośnie. Musom przezywać prowdziwom inwazje kretów z całego świata!
„nie zapomnę jego wyczynów na lekcjach religii, jak z wściekłości nie wiadomo na co podniósł ciężki dębowy stół – i roztrzaskał go”
Widocnie syćko sie temu księdzu pokiełbasiło. Przecie wiara miała przenosić góry, a nie roztrzaskiwać stoły! A tak na serio: to kolejny dowód na prowdziwość słów jegomościa Tischnera, ze nifto nie odeseł od kościoła po lekturze Marksa, za to wielu odesło po spotkaniu z własnym proboscem…
A ten film o misiu (w Polsce seł pt. „Niedźwiadek”) – to na podstawie powieści pona Curwooda, co to w Polsce ukazała sie pod tytułem „Władca Skalnej Doliny”. Jedno z moik ulubionyk ksiązek z casów, kie byłek sceniakiem 😀
Do Alsecki
„Rozmowę ks. Bonieckiego z M. Olejnik słyszałam/widziałam. To kneblowanie oburzyło mnie okropnie.”
Abo wysyłanie do okulisty… Jako zrobił jeden biskup, po wypowiedzi księdza Bonieckiego na temat pona Nergala. Widocnie biskup ten zabocył, jak sam Poniezus zycliwie sie odnosił do telu grzysników. A jeśli ten biskup nie zabocył, to dziwne, ze jesce nie wysłoł do okulisty Poniezusa 😀
Do Basiecki
„Tylko uważaj… powiedzmy, iż Smadnym tam możesz wonieć (od czasu do czasu), ale gdybyś – będąc w tak pobliskim worku – zaczął regularnie łąckiej nadużywać… i jeszcze swoje nią-terapie obmyślać i testować… tego mogliby nie wytrzymać nie tylko dwaj ekumeniczni męże”
Ale ten z tyk dwók męzów, co to juz teroz na Niebieskiej Holi miesko, mógłby na tej podstawie dalej rozwijać swojom myśl o związkak dialektyki z przynapitymi osobnikami 😀
Do Agecki
„Całkiem już wtedy przejdę na dietę deserową i przestanę się mieścić w drzwiach, windach i siedzeniach samolotowych”
Ale za to, Agecko, byle wiater Cie nie zdmuchnie. I to jest pikny argument za tym, ze lepiej być grubym niz chudym.
„Przypomniałam sobie, że wśród moich starych przezwisk jest i takie: Agnieszka-who-saved-a-mole”
Heeej! No to pewnie jaz po dziś dzień store krety opowiadajom swoim wnukom starokrecie legendy o dzielnej Agecce. A jeśli nie – to znacy, ze som niewdzięcnikami weredy jedne!
„Pozdrowienia dla Twoich francuskich kuzynów, Owczarku.”
A to chyba owcarki pirenejskie som. Nawet podobne do podhalańskik. Pozdrowienie, przy najblizsej okazji, ocywiście przekaze 😀
Do Orecki
„Nadal nie wiem, gdzie krtek pojdzie nowym tunelem, ktory wczoraj wykopal. Wiem tylko, ze zalozy spodnie.”
Ino we ftórym prosku on potem te portki dopiere? Przecie pod ziemiom to te jego portecki ubrudzom sie sakramencko!
A Maryne spróbuje dopaść, ino – w tej kwili wroz z kotem ryktujemy pewien plan wobec Felka. Ale moze zdązymy, zanim ponowie boeingolodzy stela odlecom? 😀
Do TesTeqecka
„@Aga: Czy to oznacza, że te psy pogryzły opierających się tamtejszych mieszkańców?”
Agecka juz wprowdzie zbocowała, ze temat Smadnego racej nie był tamok omawiany, ale… jo byk jednak takiej mozliwości nie wyklucoł 😀
Aga,
Na pewno ten tekst jest zgodny z prawda. Ja mieszkam w krainie niedzwiedzi. Pisalam juz przy innej okazji, ze niedzwiedz (mama bear) jest niebezpieczny w towarzystwie swoich baby bears. W innych sytuacjach nalezy unikac, a nie szukac kontaku z niedzwiedziem.
Tu jest film z Yosemite National Park. Dwa „baby bears” (jeden super chudy) postanowily bawic sie na srodku drogi. G-Mama obserwuje z krzakow. Ludziska obserwuja z zamknietych samochodow az „babies” w podskokach przylacza do G-Mamy i znikna. Wtedy droga jest bezpieczna.
http://www.youtube.com/watch?v=HDvjoIUNYtU&feature=results_video&playnext=1&list=PLB891EA8746B00C91
Alicja,
Z przyjemnoscia obejrze caly film. Spojrzalam tylko na pierwsza czesc.
Owczarku,
Jesli cos „ryktujesz” z kotem to na pewno caly Turbacz bedzie o tym mowil.
Jeśli o niedźwiadkach, to jeszcze opowiem (a na pewno już kiedyś mówiłam), jak na moja Ulicę Łazienkową (Bath Road) zaplątały się dwa małe niedźwiadki czarne. Wlazły na drzewo (jakieś 200-300 metrów od mojego domu, przy drodze) i płakały rzewnie. Zjechała telewizja, a zaraz potem towarzystwo przyjaciół zwierząt tutejsze, owo towarzystwo ściągnęło michasie z drzewa i wywieźli je do lasu gdzieś na północ. Teoria była taka (telewizja zajmowała się teoriami), że misie z mamuśką snuły się gdzieś tam, mamusia niestety, padła, więc one się doturlały, gdzie z zasady misie nie chodzą. Naturalną granicą jest autostrada, która oddziela miasto od północy, ale misie mogły przejść kanałami pod autostradą, a zresztą, takie młode, głupie i skonfundowane…
Cały kawałek moich Łazienek zamknięto dla ruchu samochodowego i pieszego na okoliczność ratowania misiaczków, dopiero potem telewizja i prasa udostępniła obrazki z „akcji”.
Orca,
film jest warto obejrzeć, ja z przyjemnością znowu sobie przypomniałam. Nie trzeba znać języka angielskiego nawet, bo głównym językiem jest język misiaczkowy 😉
A ten jest, jak wiadomo, językiem międzynarodowym 🙂
p.s.
Oczywiście domyślam sie, że Orca jest po tej stronie Wielkiej Kałuży i język angielski zna, ale to tak dla zachęty dla tych, co niespecjalnie z angielskim są na dzień dobry.
I jeszcze coś – moja Łazienkowa leci sobie kilkanaście kilometrów wzdłuż jez. Ontario, michasie chyba doszły do wniosku, że teraz tylko na drzewo, bo na pływanie nie mają siły.
I paszportów biedaki nie miały – po drugiej stronie USA 🙂
Co pewien cas ten film pusco tako cy inkso polsko telewizja. Moze na przykład na święta puscom? Choć ostatnio to telewizje coroz chętniej puscajom w święta jakiesi Ramba abo inkse Śwarcenegery. No ale moze zrobiom wyjątek i puscom? Jeśli przyuwaze w pore – to dom znać 😀
…
http://www.youtube.com/watch?v=na0RdUxSx2U
Film o misiaku ogladalam laaaaaata temu jeszcze w kinie,potem znowu w TV!!
Misie sa takie „misiakowe”,ale jak przyloza lapa,to hoho 🙁
A tak na marginesie,to zal mi bardzo tych zwierzakow,bo ich przestrzen zyciowa,zwlaszcza w Europie mocno sie kurczy.W Pirenejach misie beda mialy dosc miejsca,ale w naszej Krainie Wiatrakow,byloby im ciezko!?
Milosnicy natury czekaja na wilka.Podobno juz przekroczyl granice z Niemcami.Ktos go widzial,inni mowia,ze to duzy pies byl i tyle.Tak czy siek przepowiada sie,ze wilki na powrot beda zyc w Holandii.Zastanawiam sie,czy to ma sen,bo jak twierdza przeciwnicy „zasiedlania” dzika zwierzyna naszej krainy,tutejsze lasy,to raczej duze parki.
Troche maja racji,bo za kazdym laskiem biegna niekonczace sie autostrady,wiec gdzie mialyby te zwirzaki polowac i zakladac swoje siedliska 😮
Hej.
U mnie jest dużo miejsca, zwłaszcza na północ od autostrady (jedynej w moim wielkim kraju). Zwierzyna nie przeszkadza, miejsca jest sporo, nawet jak zapląta się w ludzkie obszary. Zaplątowuje się głównie dlatego, że śmietniki miastowe mamy tam gdzieś…kapkę na północ od miasta.
A w śmietnikach różne takie, co to misie (i nie tylko) chcą popróbować, bo pachnie coś miodem i tak dalej.
Ja jestem przeciwniczką zasiedlania na siłę. Wybijania – tym bardziej. Zostawić naturę w spokoju, wszystko się NATURALNIE wyrówna. Tak mi się zdaje.
Pon Młynarski z kolei o wyrównaniu mioł inkse zdanie. Godoł (a racej śpiewoł), ze przyjdzie walec i wyrówna 😀
Walec wyrowna, a czlowiek postawi plot.
Rodzice znajomych mieszkaja w stanie Minnesota niedaleko granicy z Kanada. Latami miejscowi mowili, ze gdzies na ich lakach i w lasach jest jakas granica. Nikogo to nie obchodzilo, a krowy jadly trawe tam, gdzie im najbardziej smakowala.
Kilka lat temu postawiono plot, ktory oznaczal granice miedzy Kanada i U.S. Najbardziej ucierpialy na tym krowy. Kanadyjskie krowy chcialy jesc amerykanska trawe, a krowy z Minnesoty zasmakowaly w trawie kanadyjskiej.
Przy plocie krowy zrobily narade, to znaczy patrzyly na siebie przez plot, nic nie rozumiejac. Wlasciciele krow z obu stron tego plota (plotu?) przylaczyli sie do krow i rozmawiali przez plot.
W koncu nadlecial helikopter, a wkrotce przyjechal samochod strazy granicznej. Oficerowie chcieli sprawdzic, czy wszystko jest w porzadku i nikt nikogo nie atakuje.
To jest absurdalna i prawdziwa historia, ktora miala miejsce po roku 2001.
Orca,
ja pamietam tę historię – chodziło chyba o to, żeby zatrudnić wreszcie do jakiejś roboty tych pograniczników, raz na jakiś czas trzeba się wykazać 🙄
A swoja drogą, przyjacielska granica między Kanadą a USA jest pilniej strzeżona, niz jakakolwiek granica na świecie (wiem, bo latam).
Niedawno (ponad miesiąc temu) jechałam – tak, jak przetrzepano nasz samochód, w którym prawie nic nie było, a co było, to na widoku…
Podobno Kanadyjczycy szmuglują do Stanów terrorystów. Ręce bolą 🙄
No cóz… od casu kie w 1854 rocku dosło na Dzikim Zachodzie do prowdziwej jatki z powodu jednej krowy, to jo tam sie nie dziwie, ze takie słuzby barzo teroz uwazajom wsędy, ka uwidzom choćby jednom maluśkom krówke. A co dopiero całe stado! 😀
A propos tego Dzikiego Zachodu (teraz nazywanego Zgniłym), przypomniały mi się takie okoliczności przyrody:
http://alicja.homelinux.com/news/and%20more%20salt.jpg
Wielkie Jezioro Słone jest naprawdę słone, próbowałam!
To białe – to sól. Zdjęcie jest zrobione już przy samym końcu (albo początku) przy Sault Lake City, zapewniam, że to jezioro jest WIELKIE!
W tym miejscu spokojniutko można sobie przejść na drugą stronę, woda nie sięga kolan.
Nie pomyślałam, żeby wziąć worek i nabrać soli 🙄
-u, oczywiście 🙄
Worek soli? Niekze ta. Najwozniejse, Alecko, ze tak piknie wyryktowałaś tamtejsom skocnie, ze w 2002 rocku nas Adaś Małysz jaz dwa medale olimpijskie w tym Solt Lejk Siti zdobył!:D
Nawet kciuki mnie nie bolały wtedy, Owczarku, bo Adaś tak latał, że można było spokojnie na te jego medale liczyć 😉
Może by go wpisać na listę Honorowych Obywateli Owczarkówki?
Ja się wieczorem wezmę za tę listę, dawno powinnam była poskładać, ale jakosi tak… 🙄
Chyba trza. Obacymy ino kie. No bo w najblizsym casie fce napisać o najsłodsej kradziezy stulecia, potem wreście przebrać Felka w garnitur, potem wyekspediować Maryne jaz do Seattle, coby z gnębiącym Orecke kretem sie rozprawiła, potem – za pomocom przysłanej przez EMTeSiódemecke śtuki pona Brylla – udowodnić, ze Pon Bócek popiero zbójowanie, potem opowiedzieć o przysłanej przez Grazynecke z Ustronia piknom legende spod Czantorii, potem… Na mój dusicku! Tematy na kolejne wpisy mnozom sie jak króliki, a casu na ik ryktowanie furt brakuje! Przez te sakramenckie neutriny ocywiście 😀