Śniadanie reportera
Wyobroźcie se spacerującego ulicom reportera zatrudnionego w jakiejsi gazecie. Idzie se on tom ulicom, idzie… W jednej ręce mo telefon komórkowy, a w drugiej aparat fotograficny. Nagle poziro – i widzi, ze wydarzył sie wypadek! Krew sie leje, jakisi bidok lezy ranny i potrzebuje pomocy! Co taki reporter powinien zrobić? Rzucić precki aparat i zadzwonić po pogotowie? Cy moze racej rzucić telefon i zacąć robić zdjęcia, coby potem zanieść je do swej redakcji?
Domyślom sie, ze więksość cytającyk te słowa od rozu zawoło: Na mój dusiu! Co za głupie pytanie! Przecie wiadomo, ze nalezy zrobić to pierwse!
Bajako. Ale… som i tacy, dlo ftóryk to wcale nie jest takie ocywiste. Haj. Jest, ostomili, tako stacja telewizyjno, co to nazywo sie Superstacja. Zreśtom poni Janina Paradowska z politykowego podwórka prowadzi tamok rozmowy z róznymi znanymi ludźmi. No i jest tyz w tej Superstacji program, co to nazywo sie „Krzywe Zwierciadło”, ka na wesoło – choć casami tyz na powoznie – gwarzom o tym, co sie ostatnio wydarzyło w świecie, a w Polsce w scególności.
Przed tyźniem ponowie występujący w tym „Krzywym Zwierciadle” gwarzyli o niezwykłej wypowiedzi znanego miedioznawcy, pona Wiesław Godzica. Potem zreśtom nolozłek tyz te wypowiedź w Guglak. O, tutok ona jest. I co takiego ten pon Godzic mioł pedzieć? Ano posłuchojcie:
Reporter zawsze stoi przed dylematem – skupić się na rejestrowaniu zdarzeń czy w nich uczestniczyć? Np. podczas wypadku – powinien robić zdjęcia, czy pomóc ofierze? – Nie ma ogólnej zasady, co ma robić dziennikarz, który jest świadkiem szokującego zdarzenia.
No, krucafuks! Nimo ogólnej zasady, co trza robić, kie zdarzył sie wypadek? Na mój dusiu! Ponowie z owego „Krzywego Zwierciadła” byli tak zdumieni tom wypowiedziom, ze jaz zastanawiali sie, cy pon Godzic naprowde cosi takiego pedzioł. Bo moze jednak nie pedzioł, ino ftosi jego słowa przeinacył? Ale tak cy siak – problem istnieje. Bo som przecie tacy, co rzecywiście myślom, ze w rozie jakiegosi niescynścia reporter jest nie od ratowania, ino od zdobywania niusa.
Ino tak mi sie widzi, ze worce póść dalej tropem takiego myślenia. Jak powinien wyglądać dzień takiego reportera? Z pewnościom nalezy wymagać od niego piknej reporterskiej cujności. Cujności wse i w kozdyk okolicnościak! Bo przecie w kozdej kwili cosi niezwykłego moze sie wydarzyć. Więc takiemu reporterowi z prowdziwego zdarzenia nie wolno dać sie zaskocyć. Juz kie zasiado do śniadania, to niek nie biere sie bezmyślnie do jedzenia, ino najpierw powinien wyciągnąć aparat fotograficny i cekać. Na co? No, na cosi niezwykłego, na jakisi pikny materiał na niusa. Bo fto wie, co moze sie zdarzyć nawet przy takim zwycajnym śniadaniu? Moze pomiędzy konserwantem E-9384 w baleronie a konserwantem E-5403 w lezącym obok serze dojdzie do jakiejsi wybuchowej reakcji chemicnej? Moze nagle spodnie na to śniadanie pocisk z pistolca, wystrzelony w trakcie dokonanego nieopodal napadu na bank? A moze spod kanapki wyskocy znienacka jakosi beskurcyja przysłano na Ziemie przez kosmitów? Syćko mozliwe. Haj.
Jak długo ten nas reporter powinien tak z aparatem przy tym śniadaniu cekać? To proste – pokiela cosi sie nie wydarzy. A jeśli nic sie nie wydarzy? Prowdziwemu reporterowi nawet nie wolno o tym myśleć! Kieby syćka tak myśleli, to w ogóle zodnyk niusów by nie było! Mo cekać do skutku i ślus!
Cóż… być moze nie zadzieje sie przy tym śniadaniu nic opróc tego, ze w końcu zepsuje sie ono i ucieknie z talerza. Ino zanim ucieknie – to bidny reporter z głodu pomre. I wte co najwyzej sam stonie sie niusem, na ftórego cekoł. Ale trudno. Taki zawód. Moze ftosi pedzieć, ze reporter głupote popełnił, głodząc sie tak na śmierzć. Ba rozumny medioznawca ocywiście z takom opiniom sie nie zgodzi. Nie zgodzi sie, ino piknie wyjaśni, ze to nie była zodno głupota, ino wręc przeciwnie – to było prowdziwie rzetelne wypełnienie reporterskiego obowiązku. Hau!
P.S. Ale za to niedzieeela, ale za to niedzieeela, ale za to niedzieeela będzie dla naaas! Ba ta najblizso niedziela – to bedzie przede syćkim dlo Anecki i Pona Aneckowego. Bo to ik rocnica ślubu w tym dniu właśnie jest. Zdrowie nasej piknej Młodej Pary! 😀
Komentarze
Owczarku, rzeczywistość jest jeszcze bardziej wstrząsająca!
Skuteczny reporter w dzisiejszych czasach nie czeka bezczynnie, aż wydarzy się wypadek. Reporter organizuje ten wypadek, swoją obecnością mobilizuje ludzi do czynienia zła i w ten sposób zdobywa cenny materiał opisujący naszą rzeczywistość.
Reporter nie stoi na ulicy czekając, aż ludzie zaczną rzucać kamieniami. Poprzedniego dnia ogłasza, że zapowiada się, iż w tym miejscu ludzie będą rzucali kamieniami, a potem cyka fotki żądnym sławy chuliganom.
Witaj Owczarku i dobrze, że poświęciłeś nieco uwagi naszym młodym specom „od niusa”. Tylko sam pomyśl: zacznie taki udzielać pomocy, ratować nieszczęśnika, a kto inny go w „niusie” ubiegnie i forsę zgarnie. A jeszcze, nie daj Bóg, jakaś gwiazdeczka przejdzie z nowym narzeczonym, za to może bez desusów i on to przegapi? Kolejny poseł powie coś głupiego i on nie usłyszy? W końcu czy wiadomo, czy to rzeczywiście wypadek czy kolejna operetkowa próba samobójstwa? I jak on by zaczął postępować jak uczył p.Churchill, p.Wańkowicz i p.Kapuściński, to by na pysk z redakcji poleciał. Owczarki tego nie wiedzą, pieseczku ale prawdziwych dziennikarzy świat już jakby nie potrzebuje. I definicja patrzenia władzy na ręce i informacji i bezstronności i parę innych została w muzeum, a nikt się do niej nie stosuje.
Bardzo to wszystko przygnębiające, zważywszy dodatkowo poziom tych przekazów i żenujący brak elementarnej wiedzy.
Jak można coś kontrolować, Jaruto, nie mając bladego pojęcia o co chodzi.
A wydawało się, że masowy dostęp do wiedzy i kultury podniesie poziom.
W haśle dostępu ZZ – zygu, zyg?
Wiedza i kultura zjechały do obecnego poziomu dzięki temu, że najważniejsza jest oglądalność, a efekty budzą grozę. I co najgorsze, nie ma nadziei, że to się zmieni. Kultura powinna być dla mas ale nie kosztem jakości!
Czy to nie ucieczka przed fotoreporterem była , między innymi, powodem wypadku z księżna Dianą?
Z drugiej strony, reporter zatelefonował po pomoc na osławionej konferencji prasowej wojskowej prokuratury w Poznaniu.
Pytanie: czy najpierw się jest człowiekiem (bliźnim) czy reporterem ? (… można wymienić dowolna profesję). Prawo do wolności (dowolności) wypowiedzi, ma czy też nie, pierwszeństwo przed moralnością (etyką)?
Do TesTeqecka
„Reporter nie stoi na ulicy czekając, aż ludzie zaczną rzucać kamieniami. Poprzedniego dnia ogłasza, że zapowiada się, iż w tym miejscu ludzie będą rzucali kamieniami, a potem cyka fotki żądnym sławy chuliganom.”
Za PRL-u był zawód prowokator. Jak tak dalej pódzie, to weterani tego zawodu zacnom zgłasać sie do redakcji, coby zaoferować swoje usługi i doświadcenie. I wte kwoła tym redakcjom, ftóre pokazom fudamentom droge do drzwi 😀
Do Jarutecki
„I definicja patrzenia władzy na ręce i informacji i bezstronności i parę innych została w muzeum, a nikt się do niej nie stosuje.”
Jeśli tak – to jo wole mieskać w takim muzeum. Ba zycmy se, coby kiesik do muzeuma posli spece od niusów, a do redakcji piknie powrócili ponowie Kapuścińscy 😀
Do EMTeSiódemecki
„Bardzo to wszystko przygnębiające, zważywszy dodatkowo poziom tych przekazów i żenujący brak elementarnej wiedzy.”
A opróc braku wiedzy – sakramencki brak znajomości języka polskiego. Juz kiesik chyba pon redaktor Szostkiewicz zbocowoł o tym na swoim blogu. I tym rozem wcale nie idzie o to hyrne „miłego dnia” 😀
Do Hortensjecki
„I co najgorsze, nie ma nadziei, że to się zmieni.”
Jo z kolei, Hortensjecko, mom nadzieje, ze zadziało prawo pona Fedorowicza: kie osiągniemy dno, to odbijemy sie od niego – byle by nie było muliste 😀
Do Zbysecka
„Pytanie: czy najpierw się jest człowiekiem (bliźnim) czy reporterem ? (… można wymienić dowolna profesję).”
Jegomośc Tischner godoł: najpierw jestem cłowiekiem, a dopiero potem księdzem. Kieby reportery słuchały jegomościa, to by wiedziały, ze kozdy najpierw powienien być cłowiekiem, a dopiero potem reporterem, górnikiem, hutnikiem, doktórkom, hydraulikiem, łyzwiarkom figurowom na lodzie ………. 😀
W tym tyźniu bedziemy z poniom Owcarkowom kapecke sie przemeblowywali. W najblizsyk dniak moge więc nie mieć casu, coby tutok zaglądać. Ocywiście ostawiom zapas jałowcowej i Smadnego, coby piknie starcyło dlo syćkik na cas, kie mnie tutok nie bedzie 😀
Troche w lzejszym nastroju o zawodzie reportera.
Czytam teraz ksiazke Wankowicza pod tytulem „Krolik i oceany”. Jest to reportaz autora z podrozy do Meksyku (Baja California) i stamtad do polnocnej Kalifornii i do stanu Nevada.
Autora zainteresowal maly, zapuszczony bar przy drodze na granicy Kalifornii i Nevady. Zatrzymal samochod z zamiarem odwiedzenia tego przybytku. Zona Wankowicza powiedziala, ze do takiej speluny nie wejdzie. Na co Wankowicz odpowiedzial, ze jako zona reportera jest skazana na zwiedzanie miejsc, ktore jego zawodowo interesuja.
Weszli oboje do speluny. Przez srodek pomieszczenia byla przeprowadzona belka. Ta belka to granica miedzy Kalifornia i Nevada. W Nevadzie hazard jest legalny, w Kalifornii nie.
Wankowicz pisze, ze zostawil zone w Kalifornii, przeszedl ma druga polowe speluny i zaczal namietnie grac w gry hazardowe. I taki byl los tego wspanialego reportera.
To może nas zaproś do pomocy, będziemy stękać i ocierać pot z czoła. 😀
To owocnego przemeblowania, żeby wszystko gładko poszło, Owczarku.
Kłaniaj się Pani Owczarkowej. 🙂
W Las Vegas przegrałam 20$ w ’86 roku, bo tyle przeznaczylam sobie na wygranie-przegranie. Załozyłam też, że jak coś powyżej dwudziestki, to biorę kasę i umykam. Niestety, zawsze było poniżej 🙁
Powtórkę z rozrywki miałam w Reno (też Nevada). Dwie dychy na wygrywki, i nico 🙁
Orca, pewna nie jestem, ale poza Nevadą chyba jeszcze tylko Atlantic City w Stanie Nowy Jork ma pozwolenie na kasyna gry i Floryda?
U nas jest niedaleko (circa 40 km), ale to kasyno prowadzone przez Indian – bo im wolno.
Niby jest to „charity” (charytatywne), z przeznaczeniem zysków na coś, jakis tam cel zbożny. A niech sobie jest…
http://www.gananoque.com/casino/
Ha! Wzięło mi i wcięło wpisy o moich hazardowych wyczynach w Las Vegas i Reno 😯
Poniżej Reno, Nevada (’87 rok) – wzięłam dwie dychy i wpadłam w szpony hazardu. Założyłam, że jak będę miała powyżej dwóch dych (czysty zysk), to łapię kasę i kończę z hazardem. Łe tam…nigdy tak nie wyszło, drobnica jakaś, no i na koniec wszystko przegrałam, czyli całe 2 dychy. W Las Vegas uskuteczniłam rok wcześniej to samo. Ja wam mówię – oni wszystko mają tam poustawiane 🙄
http://alicja.dyns.cx/news/Reno-3.jpg
20 nie jest tak zle, nawet w roku 87.
Wankowicz pisze w swojej ksiazce, ze wprowadzil metode na kontrolowanie wlasnych pieniedzy podczas pobytu w kasynie. W dniu, kiedy byl chyba w Reno, przeznaczyl $200.00 na gry, czytaj „straty”. Podszedl do tego metodycznie. Do lewej kieszeni wlozyl przeznaczone do gry 200 dolarow. Kazda wygrana sume wkladal do prawej kieszeni. Kiedy lewa kieszen byla pusta, byl zmuszony przez zone do powrotu do hotelu.
Z jego opisu wynika dosyc duza pasja do hazardu.
Orca – niezupełnie – on do tej kieszeni z przeznaczeniem na wygrane wkładał połowę wygranej, a druga część zasilała fundusz na grę. Czyli je żeli przegrał, to to, co zabrał na grę i połowę sumy uzyskanej z gry. Resztę przynosił do domu. To była gra „bezpieczna”. Potem tę metodę próbowała powtarzać Chmielewska ale temperament gracza ją ponosił. Opracowała za to grę w ruletę metodą „na przeczekanie” – czyli nie stawiała przez ileś kolejek, aż prawdopodobne stało się trafienie w jej cyfrę i kolor. Majątku na tym nie zrobiła.
Bry!
Leje i jest paskudnie 🙁
Jeszcze o hazardzie – u nas niedaleko jest The
Thousand Islands OLG Charity Casino. Nie wiem, na czym to polega, kto to prowadzi, kto zarabia – bo tracic chyba nie traci, działa 24/7 i zawsze są tam tłumy.
Ostatniego lata przyjechali do nas Kapitanostwo z Florydy, postanowilismy im pokazać nasze 1000 Wysp na St.Lawrence River. Popłynęliśmy, jako bonus kazdy z nas dostał vaucher na 10$ do stracenia w tymże kasynie.
Po kilku godzinach pływania i podziwiania wysp pojachaliśmy do kasyna. Ja przerżnęłam swoją dychę biegiem, Jerzor nieco wolniej, ale też, natomiast Kapitanowa wzięła swój, wygrała 20$, więc Kapitan przekazał jej swój, skoro jej tak sypie. No i sypnęło, wyszło prawie 90$, zwinęliśmy kasę – i chodu 🙂
Wracając do tematu poruszonego przez Owczarka – nie ma dylematu, co ma robić dziennikarz, uczestnik zdarzeń.
Najpierw pomoc – potem relacja filmowo-zdjęciowo-pisemna.
Co do zdarzenia, które wzbudziło dyskusję na ten temat w polskich mediach, napisałam do tego dziennikarza parę słów uznania za ludzką postawę w takiej sytuacji.
Podziękował – przecież to tylko zwykły odruch.
Jaruta – rzeczywiscie celowo uproscilam opis metody Wankowicza. Przypuszczam, ze jest to skuteczna metoda dla pasjonatow hazardu.
Nie tylko w Nevadzie mozna posmakowac hazardu. Indianie na swoich terenach z duzym sukcesem prowadza kasyna gry. Kasyna w stanie WA sa zawsze zaprojektowane tak, aby uwzglednic rozne symbole danego plemienia. Na przyklad Indianie z plemienia S’Klallam prowadza na swoim terenie kasyno o nazwie 7 Cedars (7 cedrow). Na stronie tego kasyna widac duze i piekne totemy z drzewa cedrowego ustawione przed kasynem.
Czesto przejezdzam obok tego kasyna, jadac droga 101 na gorskie wyprawy. Droga 101, ktorej poswiecono kilka piosenek i opowiesci i ktora zaczyna sie w stanie WA, prowadzi wzdluz brzegu oceanu i konczy sie w poludniowej Kalifornii. Wankowicz w swojej ksiazce „Krolik i oceany” kilka razy wymienia swoje podroze droga 101.
Z bardzo duza przyjemnoscia przeczytalam te ksiazke.
Parking w kasynie 7 Cedars jest zawsze zapelniony.
http://www.7cedarsresort.com/about-cedars.html
Hej, Bractwo kochane.
Umieściliśmy (bo jest to dzieło Heleny i Bobika, ja jestem tylko skromnym pomocnikiem) wniosek do poselskiej komisji etyki o ukaranie posła Suskiego za obraźliwe i rasistowskie wypowiedzi.
Jeżeli też uważacie, że są niegodne posła, to dajcie temu wyraz, podpisując się pod petycją:
http://www.petycje.pl/petycjePodglad.php?petycjeid=8375
To my, zwykli ludzie, możemy wpłynąć na zmianę złych obyczajów.
Przepraszam za nieco patetyczny ton, tak mi wyszło. 🙂
Do Orecki
„Przez srodek pomieszczenia byla przeprowadzona belka. Ta belka to granica miedzy Kalifornia i Nevada. W Nevadzie hazard jest legalny, w Kalifornii nie.
Wankowicz pisze, ze zostawil zone w Kalifornii, przeszedl ma druga polowe speluny i zaczal namietnie grac w gry hazardowe.”
Jo z kolei od jednego studenta prawa słysołek jak to w USA, bodajze kasi w Nowej Anglii, postawiono roz supermarket na planie prostokąta… ba z obciętym naroznikiem. Cemu? Bo ten naroznik nojdowołby sie juz w inksym stanie, ka obowiązywały wyzse podatki od sprzedanego towaru. Właściciel supermarketu, w obawie, ze za towar nojdujący sie w tym narozniku przyjdzie mu płacić wyzsy podatek – w taki oto sposób rozwiązoł problem.
„Na przyklad Indianie z plemienia S?Klallam prowadza na swoim terenie kasyno o nazwie 7 Cedars (7 cedrow). Na stronie tego kasyna widac duze i piekne totemy z drzewa cedrowego ustawione przed kasynem.”
Na mój dusiu! W takim piknym kasynie – nawet przegrać to cysto przyjemność! 😀
Do EMTeSiódemecki
„To owocnego przemeblowania, żeby wszystko gładko poszło, Owczarku.
Kłaniaj się Pani Owczarkowej.”
Dzięki, EMTeSiódemecko. Jakosi posło. Choć ze zmęcenia po tym syćkim kłaniołek sie nie ino poni Owcarkowej, ale syćkiemu wokoło.
„Umieściliśmy (bo jest to dzieło Heleny i Bobika, ja jestem tylko skromnym pomocnikiem) wniosek do poselskiej komisji etyki o ukaranie posła Suskiego za obraźliwe i rasistowskie wypowiedzi.”
Komisja jak najbardziej powinna tego pona obśturcować. Ba jesce lepiej – coby ukarali go wyborcy, nie głosując na niego. Cóz, moze to marzenie, ba nieftóre marzenia jednak sie spełniajom 😀
Do Alecki
„Ha! Wzięło mi i wcięło wpisy o moich hazardowych wyczynach w Las Vegas i Reno”
Ta beskurcyja Łotrpress wrzuciła je do spamów. Juz przywróciłek. Ale na rozie nie barzo wiem, jakie słowo sie tu znowu temu Łotrowi nie spodobało
A skoro juz wpadłaś, Alecko, w te śpony hazardu, to mos tutok pare rad od pewnego doświadconego hazardzisty
http://www.youtube.com/watch?v=azZr1cSu9-4&feature=related
😀
Do Jarutecki
„on do tej kieszeni z przeznaczeniem na wygrane wkładał połowę wygranej, a druga część zasilała fundusz na grę. Czyli je żeli przegrał, to to, co zabrał na grę i połowę sumy uzyskanej z gry. Resztę przynosił do domu. To była gra ‚bezpieczna’. Potem tę metodę próbowała powtarzać Chmielewska ale temperament gracza ją ponosił.”
Tak cy siak – i dlo pona Wańkowicza, i dlo poni Chmielewskiej bardziej dochodowym interesem od hazardu było pisanie ksiązek. Z pozytkiem nie tylko dlo nik zreśtom 😀
A od kwadransa juz momy rocnice ślubu Anecki i Pona Aneckowego. Zdrowie nasej Ostomiłej Młodej Pary po roz pierwsy! 😀
Bry!
Zdrowie Młodej Pary po raz pierwszy!
Niech Im się wiedzie jak najlepiej!
„W takim piknym kasynie ? nawet przegrać to cysto przyjemność!” – wydaje mi sie, ze wiekszosc osob lubi chodzic do kasyna nie dlatego, aby cos wygrac. Chodza dlatego, ze bardzo lubia zagrac bez wzledu na straty lub zyski. Pon Wankowicz lubil zagrac w kasynie i jednoczesnie lubil obserwowac zachowanie ludzi. Potem piknie to opisal.
Co do podatkow, to rzeczywiscie przepisy roznia sie miedzy stanami. W Oregon, na poludnie od WA, nie ma podatku od sprzedazy (sales tax). Stad duzo ludzi, szczegolnie przed swietami, przejezdza piknym mostem przez rzeke Columbia (granica OR i WA) w celu zakupow w stanie Oregon.
Wszystkie tereny Indian sa zwolnione od podatkow – stad bardzo lukratywny biznes hazardowy.
Zdrowie Any i jej Męża! Wszystkiego najlepszego!!! 😀
Zdrowie Aneczkostwa po raz pierwszy, drugi i trzeci! 😀
Niech im się wiedzie najlepiej pod każdym względem.
Stolaty obowiązkowe.
Aneczkostwu radości z bycia razem! 😀 Chlup stolata po raz pierwszy! 😀
Zakończyłam feriowanie z wnuczką, odgruzowałam z grubsza chałupkę i wieczorem (wczoraj) zasiadłam przed komputerem z dużą szklanką piwa, żeby nawiązać kontakt z Budą. I co? I pstro – ta wielka szklanka spadła na podłogę. Komu się zdarzyło, ten wie, jakie są konsekwencje. 🙁 Później nie miałam już sił na nic.
Co do tematu – szkoda słów! Ale to chyba jednak znak nie tylko naszych czasów. Zanim przyszli dzisiejsi goście, to obejrzałam kawałek „Jesieni Czejenów” – rok produkcji – 1964. Naczelny gazety wpada i wrzeszczy, że wszyscy piszą to samo, co oni – Czejenowie mordują i gwałcą – więc trzeba zmienić profil i pisać o biednych Indianach, bo to podniesie nakład. Media nie komentują – media tworzą rzeczywistość.
Wszystkich bywalców Budy zachęcam do odwiedzin na blogu DP – tam apel do naszych sumień i kieszeni. Wiem jedno – tylko za to, że moje dzieci i wnuki to nieszczęście ominęło nie przejdę obojętnie wobec Kamili i jej choroby.
Za niedługo, Jarutecko, wklejom nowy wpis. Ale w takim rozie – na wselki wypadek – pod tym nowym wpisem przyboce to, o cym tutok napisałaś.