Wesołe ambasady

W piątkowej „Gazecie Wyborczej” napisali, ze ambasady Polski, Czech, Słowacji i Węgier w jednym staną domu – w Mongolii czy Urugwaju. Taki pomysł forsują dyplomaci ze środkowej Europy. Powód – światowy kryzys. Madziarski minister spraw zagranicnyk pon Peter Balazs pado tak: Zasada jest prosta. Wspólnie wynajmowalibyśmy budynek, dzielilibyśmy go na cztery części. Wspólne byłyby recepcja i okienko przyjmujące wnioski wizowe. I oczywiście ochrona i sprzątaczki.*

No to chyba bedzie trza tyz ogłosić konkurs na połąconom flage polskom, czeskom, słowackom i węgierskom? Bo jak kryzys, to kryzys. Jedno flaga przed takom pocwórnom ambasadom bedzie tańso niz śtyry.

Rodzi sie zarozem pytanie, cy wspólno sprzątacka w takiej ambasadzie moze mieć śtyrek pracodawców naroz? No… chyba moze. W Ewangelii jest wprowdzie mowa, ze nie mozno być sługom dwók ponów, ale o śtyrek ponak nimo tamok ani słowa. Inkso rzec, ze ta sprzątacka chyba bedzie musiała być absolwentkom filologii polskiej, czeskiej, słowackiej i węgierskiej. Bo inacej to jak bedzie nalezycie rozumiała polecenia swoik syćkik śtyrek sefów?

Ba choć jo se tutok śpasuje z takik śtyrek ambasad w jednej, to jednak pomysł mi sie podobo. I to barzo! No bo kim jest Polak wroz z Węgrem? Wiadomo kim! I do sabli, i do śklanki! Sabla wprowdzie do dyplomacji racej sie nie nadoje, za to śklanka – jak najbardziej! Nietrudno zatem przewidzieć, ze kie Polak i Madziar nojdom sie we wspólnej ambasadzie, to śklanki tamok kurzem obrastać nie bedom. Heeej! Wesoło bedzie i piknie! A co wte zrobiom dyplomaci czescy? Ocywiście dołącom do zabawy. Nie wyobrazom se, coby rodacy dobrego wojaka Szwejka mogli zachować sie inacej. A cy wte Słowacy tyz dołącom? Na pewno tak! W końcu Polaków i Słowaków łący wiele. A ostatnio połącyło ik jesce jedno – najnowsy film poni Agnieszki Holland.

Pesymiści mogom gwarzyć, ze jest tutok pewien kłopot: Słowacy i Węgrzy niezbyt sie lubiom. Ba jo nie widze problemu. Przecie ani jedni, ani drudzy nie bedom fcieli wziąć na siebie odpowiedzialności za zepsucie wspólnej zabawy. Zrobiom więc syćko, coby ta zabawa sie udała. A kie sie udo, to od rozu pikno przyjaźń słowacko-węgiersko zakwitnie!

No i kie w takiej Mongolii cy Urugwaju pracownicy ambasady polsko-czesko-słowacko-węgierskiej bedom sie piknie bawili, to odgłosy wesołej zabawy pewnie bedom słysane z daleka. A wte niejeden Mongoł cy Urugwajcyk przyjdzie z ciekawości i spyto:
– Co tutok sie dzieje?
– A nic – odpowiedzom ambasadorzy Polski, Czech, Słowacji i Węgier – bawimy sie wesoło!
– Na mój dusiu! – zawoło Mongoł cy Urugwajcyk. – Jo tyz byk fcioł sie tak zabawić! Moge do wos dołącyć?
– Pewnie ze mozecie! – odpowiedzom rozochoceni ambasadorzy Polski, Czech, Słowacji i Węgier. – Im bedzie nos więcej, tym bedzie tutok weselej! Śmiało wchodźcie, ostomiły Mongole cy Urugwajcyku! Wchodźcie do nasej ambasady i bawcie sie z nomi piknie!
No i taki Mongoł cy Urugwajcyk zaroz wejdzie. A potem do zabawy dołący kolejny zwabiony radosnymi okrzykami tubylec. A potem jesce kolejny. Jaz cały tłum Mongołów cy Urugwajcyków do polsko-czesko-słowacko-węgierskik dyplomatów dołący! A śmiechom, śpiewom i radosnym harcom nie bedzie tamok końca! Kieby nas wiesc zył jesce, to opisołby to pewnie tak:

Jedzą, piją, trwa biesiada,
Czardasz, zbójnicki i polka;
Aż się trzęsie ambasada,
Cha cha, chi chi, hejza, holka!

Heeej! Jaze zacynom zazdrościć Mongołom, Urugwajcykom i syćkim inksym krajom, ka wroz z Czechami, Słowakami i Madziarami takie wspólne ambasady wyryktujemy. Bo to naprowde bedom barzo wesołe ambasady! Hau!

* B.T. Wieliński, Dyplomacja wespół w zespół, „Gazeta Wyborcza” 2009, nr 207 (6120), s. 1.