Co dostoł Eustachy Petronelski?
Na mój dusiu! Widzieliście w telewizji te reklame? Nie wiem jak wy, ale jo rozcarowołek sie straśnie, kie to uwidziołek! Tako pikno, wprowadzająco w świątecny nastrój muzycka, taki pikny cyściutki śniezek, tako pikno drewniano chałupecka, najpierw z zewnątrz, a potem od wewnątrz pokazano… Jaz sie prosiło, coby w tej chałupecce zza schodów, abo zza stosu drew, abo zza fotela wyskocył śwarny Święty Mikołaj z biołom brodom. Syćko wskazywało na to, ze tak właśnie sie stonie. Jo juz nawet zacąłek se wyobrazać, ze ten Mikołaj wyskakuje z telewizora i woło ku mnie:
– Witoj, owcarku! Mos tutok sto flasek Smadnego Mnicha w prezencie ode mnie i dodatkowe pięćdziesiąt od mojego renifera. A w Wigilie pod choinke to jo ci dom laptopa, cobyś mógł se bloga spokojnie w swojej budzie ryktować, a nie ciągle do bacowskiego komputra sie zakradać.
– Ach! Dziękuje, ostomiły Mikołaju! Piknie dziękuje! – mom ochote zawołać, jaz tu nagle… zaskakujący finał reklamy brutalnie na ziemie mnie ściągo. Zamiat uwidzieć Świętego z biołom brodom słyse hasło: MIKOŁAJA NIE MA, A ALLEGRO JEST! Na mój dusicku! Co to mo znacyć? Jo juz niejednom Mikołajowom reklame widziołek, ale Mikołajowom reklame bez Mikołaja to zdarzyło mi sie uwidzieć po roz pierwsy.
Jak sie nazywo cłek, ftóry takom reklame wymyślił, tego nie wiem, załózmy, ze Eustachy Petronelski. Nie bede zgadywoł, skąd ten Eustachy Petronelski pochodzi, ale wiem to na pewno, ze nie z mojej wsi. Bo u mnie pod Turbaczem dowodów na istnienie Świętego Mikołaja jest więksy dostatek niz miecy u króla Władysława Jagiełły. Choćby dzisiok – obudziłek sie rano, a przed mojom budom lezoł pikny kawał kiełbasy jałowcowej. Do kiełbasy przycepiono była kartecka ze starannie wykaligrafowanym napisem: To jest prezent dlo hultaja od Świętego Mikołaja. Kot zaś koło swego legowiska na piecu nolozł rybe zawiniętom w papier, na ftórym był taki odręcnie napisany tekst: Świezo ryba dlo fudamenta z okazji Mikojałowego święta. A baca dostoł od Mikołaja film z Indianom Dżonsem na di-wi-di. Wroz z filmem dostoł liscik takiej treści: Pikny filmik doje ci jo, chociaz jesteś beskurcyjom. Święty Mikołaj (tak w ogóle to trza przyznać, ze ten Mikołaj piknie umie naśladować charakter pisma mojej gaździny). A gaździna dostała od Mikołaja korale. Ino liściku nie dostała zodnego, widocnie Mikołaj go zgubił abo nie mioł pomysłu, co napisać. Za to te korale som pikne! Gaździnie straśnie sie one spodobały i przez cały dzień była dlo bacy milso niz zwykle, zupełnie jakby od bacy dostała ten prezent, a nie od Mikołaja.
No a co pon Eustachy Petronelski od tego swojego Allegro dostoł? Cy kie sie obudził, to nolozł pod poduskom pakunecek z napisem: Dlo Eustachecka od Allegro? Cy kie wstoł z wyrka i fcioł wsunąć stope do kapcia, to odkrył, ze w kapciu tym jest jakiś drobiazg z napisem: To dlo Ciebie, Eustachecku, za to ze cały rok byłeś grzecny. Allegro? Cy kie zakładoł kurtke, to zdziwił sie, ze jej kiesień wypełniajom cukierki podrzucone przez Allegro zupełnie, ale to zupełnie bezinteresownie? Bo jo od tego Allegro nie dostołek w prezencie nic. Kot tyz nic nie dostoł. Baca z gaździnom tyz. Nifto we wsi nie dostoł, bo kieby było inacej, coś byk o tym wiedzioł. Tak więc z moik dotykcasowyk obserwacji niezbicie wyniko, ze ALLEGRO NIMO, A MIKOŁAJ JEST! Hau!
P.S.1. Wselko zbiezność z allegrem z dziedziny Poni Dorotecki jest całkowicie przypadkowo ocywiście 🙂
P.S.2. Ale sietniok ze mnie! Zabocyłek, ze wcora były urodziny Zbysecka! Zbysecku! Z jednodniowym opóźnieniem wprowdzie, ale syckiego najnajnajlepsego! 🙂
P.S.3. A w nasej budzie pojawił sie nowy gość – Hortensjecka. Powitać piknie! 🙂
P.S.4. A ten słownicek góralsko-cperowski to nie jo wkleiłek! To nie jo! To Święty Mikołaj musioł zrobić! No to momy kolejny dowód na istnienie Mikołaja!!! 🙂
Komentarze
I ja Cię witam Owcarecku, milo mi, że mnie zauważyleś i cieszę się, że święty Mikolaj byl taki hojny dla Ciebie, kota, Twojego bacy i gazdziny. Pozdrawiam Cię mile.
I ja również dolączam się do życzeń urodzinowych dla Zbysecka. Wprawdzie są spóznione, ale serdeczne i wznoszę toast za zdrowie Solenizanta wczorajszego.
A u mnie Mikołaje walą drzwaimi i oknami i zabierają obrazki ze ścian. i te stojące na podłodze. Humor Misię poprawił bo będzie Misia stać na świąteczną jałowcową i Smadnego Mnicha , o miodzie nie wspominając. Niech żyją Święte Mikołaje , niech żyją!!!
A u mnie Mikołaje walą drzwaimi i oknami i zabierają obrazki ze ścian. i te stojące na podłodze. Humor Misię poprawił bo będzie Misia stać na świąteczną jałowcową i Smadnego Mnicha , o miodzie nie wspominając. Niech żyją Święte Mikołaje , niech żyją!!!
Wszystkiego najlepszego dla Zbysecka. Tak jak Mikołajowie Podwójnie : niech żyje!!!
Owczarku,
Sw. Mikolaj jak rozwiezie prezenty to pewno gazduje w naszych pieknych gorach. Gdy go zobaczysz to popros by uzupelnial kolejnie wydania slownika bo goralskie gadanie jest bogatsze niz ceprowskie. No jak ty zaczynasz prawie kazda gadke to nas? No mu dusiu – jak! A ten dus to co? Mikolaj zapomnial.
Do mnie tez juz przyszedl, przyniosl mi ksiazke o podrozach. Podrozuje z Herodotem. Dowiem sie w koncu dlaczego mowi sie „ale z ciebie Krezus”, przy okazji kto to byl Cyrus, Dariusz, dlaczego ciagle bili sie chociaz zle na tym wychodzili. Acha i jeszcze o tych niecnosciach w Babilonie. I przy okazji kto to ten Herodot z ktorym podrozuje. Z pierwszego osadu wyglada na milego czleka, podroz powinna byc przyjemna.
Do zyczen dla Zbysecka dolaczam sie i zapytuje co z mycha?
Owczarku! Oto Twój ratunek :
Helena pisze:
2006-12-16 o godz. 21:44
Posiekany imbir (1 cm kłącza na szklanke wody) z miodem zalany wrzatkiem i ?naciagniety? przez pare minut jest od lat moim podstwowym lekarstwem na kaszel i przeziebienie. Bardzo lagodzi podraznione stany zapalne w gardle. Mozna dodac soku z pol odcisnietej cytryny. Zas podobny napar imbiru z mieta jest lekarstwem na gniecenie w zoladku i stanby wymiotne. Podala mi to kiedys chinska pielegniarka i natychmiast pomoglo. Wykonać, wypić!
Jak kto myśli,że zmienimy
Mikołaja na Allegro,
Ten na haku bedzie wisiał
Za najpośledniejsze żebro. 🙂
Jedrzeju ,Okoniu- stokrotne dzieki za wspaniala muzyka F.Domino i spolki!
Co za frajda,zobaczyc ich w akcjii.To nie to samo co sluchanie plyt.
W komunie pozbawiony byl czlowiek takich koncertowych uciech!!!
Chlopaki caluje was w „mordki”i do „”spotkania” na nastepnych koncertach 🙂
Nie moglam wczesniej zajrzec,bo nie dosc,ze mam do komputera „pod gore”,to jeszcze maszyna wydaje praawie ostatnie tchnienie i zawodzi!!!
Wracajac do Owczarkowego tekstu-masz racje piesku,ze Sw. Mikolaj istnieje!! A jakies tam Allegro,to chyba podrobka !!??
Ja juz wim,co mi Sw.Mikolaj pod choinke przyniesie,bo taka jedna paczka zapodziala sie w szafie 😆 Sa tam jeszcze insze dary dla meza.Mikolaje sa bardzo zajete,wiec rozumiem,ze musza to i owo wczesniej „rozrzucic” 😉
Pozdrawiam serdecznie i zycze ZDROWIA!!
A pozwolcie,ze dorzuce spoznione,acz serdeczne zyczenia dla Zbyszeczka!
Hej.
Mis 2
Misie tyz podoba i imsie i wamsie podoba i namsie podoba i cisie podoba i jejsie podoba i jemusie podoba !!! Jakzes robiel i robiel tos zorobil ! To znak, ze w przyszlym roku tez tak bedzie szlo. Sie przelamalo ! Serdeczne gratulacje Misiu ! Bardzo sie ciesze.
A do mnie nawet listonosz nie przyszedł. Może jeszcze zajrzy???
Misiu, aleś się ucieszył tymi, co to wpadają i zabierają obrazki ze ścian 🙂
Oby tak dalej, oby tak dalej!
Misiu2 – pikna wiadomosc!! Gratuluje!!!
Teraz odplywam, jak dopuszcza do maszyne zajrze pozniej.Tymczasem….
Ale sfotografować tego co zrobiłem i sprzedałem zapomniałem 🙁
Misiu, sfotografuj to cos zgarnal !
Alicjo
A ja tam wole dzindzirowke. Te same skladniki tylko zamiast wrzatku woda ognista.
Jedna niedogodnosc, trzeba byc baaaaardzo ciepliwym albo planowac z wyprzedzeniem czyli zawsze miec zapas. Wlasnie sie robi. Wedlug przepisu ma to trwac 6 miesiecy. Chyba nie wytrzymam i skroce procedure oczekiwania 🙂 .
Janie, Mikołaj nie zapomniał, napisał przecież:
na mój dusiu! – (dosłownie: na moją duszę!) swoisty okrzyk albo przerywnik 🙂
a prezent dostałeś ładny, też odbyłam tę podróż, może czas wyruszyć jeszcze raz… 🙂
emi,
a propos wczorajszego „para męt pikczers” plus inne, to mam tyle, pobieraj:
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Audio/
Słuchajcie,
zgłaszam oficjalny protest, Motylek nas opuścił bez słowa, Profesorek z Wawelokiem także zarówno, co to do cholery jest?! Zara mi tu wracać ze słowami usprawiedliwienia! Nie chcę byc nachalna, to sie nie dopytywam co tyznia, ale w koncu człeku nerwy puszczają!
A o Zbysecku zapomniawszy 🙁
Ale – oczywiście zdrowie nieustajace, tym bardziej, ze kapecke spóznione życzenia 🙂
I jeszcze jedna sprawa. Oficjalnie protestuje 😕 . Probowalem raz ale niesmialo jak myshka pod miotla.
Mamy juz walentynki w Polsce, hollowyny i inne paskudztwa. Co sie jeszcze okazalo, Aniolki dostaly wypowiedzenie umowy o prace i prezenty pod choinke przynosi Mikolaj. Na dodatek nasz piesek dostaje extra prezent od renifera. Zawsze jak widzialem podrozujacego Sw. Mikolaja to do sanek zaprzegniete byly sarenki lub jelenie.
Podobne ale nie calkiem. Co za czasy sie zrobily 😀 .
Dzięki Alicjo, jakoś nie zauważyłam tego wcześniej 🙂
Fajnie spotkać ludzi, którzy reagują na hasło fajny film wczoraj widziałem 🙂
Alicjo-„parament pikczers”jest cudowny! Milo jest powspominac i przypomniec stare kabaretowe kawalki 🙂
Ostatnio przechodze na retro.Odkrylam u nas badzo dobre Radio 5.Dla takich „przezytkow”jak my 😉
Muzyke nadaja tak piekna,ze nie chce sie z pokoju wychodzic! Teraz leca wczesne lata 50-e
Byl moj ulubiony Ive Montand z „Martwymi liscmi”,ach cudo!!!
No to na razie…………..
Hortensjecko, tylko ćwiczenie czyni mistrza. Nie zrażaj się, bo komputr, to fantastyczne narzędzie. 🙂
Cieszę się Misiurazem z Tobą z najazdu Mikołajów.
I jak tu nie wierzyć w świętego? 🙂
DlaZbysecka, ma się rozumieć najlepsze życzenia. Zapewne Zbyseckowa Mama szczególnie lubiła Świętego Mikołaja. 🙂
Alicja pospieszyła Owczarkowi na ratunek. Ja też śpieszę z dobrymi myślami, nie daj się Piesku, wykichaj na jakąś choinkę całą chorobę. Niech cię Pani Owczarkowa, jakowąś kołderką nakryje i grzanego Smadnego przyniesie. Zdrówka Ci życzę i pięknie dziękuję – Mikołajowi – za piękny prezent.
Tak czułam, że cosik nam tu dadzą. 🙂
Ano, błąd. Mówi się „mordo moja” tu „mordy moje” całuję Was itd.
Może Ci Mikołaj przyniesie nowy komputr, tylko musisz parę razy głośno o tym powiedzieć, bo on jest trochę przygłuchy. 🙂
mt7,
wytłuściłaś! tera wychunnąć by trza!
Mogły wyjść głupoty. To kasuję.
Spieszyłam się, bo czekam na syna, powinien już dawno być.
*wychudnąć
Bardzo brakuje mi holenderskiego radia Concertzender od kiedy zniknęło z Astry i pakietu Canaldigital. Jako jedyne nadawało całe płyty , kóre po skonwertowaniu można było nagrać na CD z bardzo dobrą jakością. Przez bardzo długo było niekodowane. Teraz dostępne jest w internecie i można nawet pobrać mp3 z całych audycji ale to już nie ta jakość. Teraz słucham koncertu gwiazd muzyki operowej.
Radio 5 jest transmitowane z Astry i kiedyś nawet słuchałem.
‚A gaździna dostała od Mikołaja korale. Ino liściku nie dostała zodnego, widocnie Mikołaj go zgubił abo nie mioł pomysłu, co napisać.’ – spekuluje znad pęta swej pysznej jałowcowej przeziębiony Owczarek.
Owczarku, pogląd, że panowie w ogólności a Twój Baca w szczególności mają jakieś problemy z ekspresją werbalną należy między bajki włożyć. Czasami im się nie chce, ot co. Ale gdyby mu (Twemu Bacy = rodzinnemu pomocnikowi Mikołaja nr 2) obiecać nieśmiertelność, chwałę i światowe rozpoznanie… na przykład – zachęcając go, by coś miłego o Gaździnie powiedział w Twoim blogu – nie poznałbyś Szefa!
Powyższe błyskotliwe odkrycia i obserwacje basia ogłasza światu w pierwszą rocznicę swego pierwszego komentarza w Owczarkowym Blogu… w jakimkolwiek blogu. Przez ten rok obserwowała pilnie i z ogromną momentami radochą…
😎
http://picasaweb.google.com/basia.acappella/UOwczarkaPodhalaSkiego/photo#5140881085210842594
Sto lat, Zbyszku, sto lat!!! 🙂 🙂 🙂
I bywaj w Budzie częściej! 😉
No właśnie, IE nie widać wytłuszczeń. Hortenję musiałam źle zamknąć. :(.
Wrócę później. Hej. 🙂
A Motylek i Profesorek, to są …. nie powiem co.
Czego nas tak porzucili, jak stare rękawiczki.
*Nic nie szkoda*, jak mawiał mój syn, dziecięciem będąc – odchudziłaś,
Mario 🙂
Mt7
Wybierasz się w poniedziałek o 18 na promocję książki p.Adamczewskich?
No, Kochani, a jakiego ja dzis mialam Mikolaja! Wlasnie wrocilam z miasta i renkom, nogom nie moge ruszyc.
A zaczelo sie tak. Wczoraj pozno zajechal do mnie na przenocowanie nowojorski jeszcze kumpel, ktory mieszka w Devon, albowiem jego syn Mateusz mial dzis, jak mi powiedzial, wystapic na jakims koncercie charytatywnym na rzecz NSPCC (towarzystwo ochrony dzieci przed okrucienstwem – zasluzona organizacja).
Rano przy sniadaniu Janek zaczal mnie namawiac na ten koncert, na ktrory, przyznaje, bardzo mi sie nie chcialo. No, ale poniewaz byl samochodem, w koncu uleglam.
Albo ja cos zle zrozumialam, albo nie sluchalam uwaznie, ale juz w samochodzie okazalo sie, ze nie jest to jeden koncert, trylko…. trzy i ze odbywaja sie one… na ulicy – przed Harrodsem, niedaleko Palacu oraz na Oxford Street.
Przed Harrodsem czekala juz kilkunastososobowa grupa perkusyjno-wokalna w wieku od lat osmiu do 18 (ten najstarszy to byl Matt, ktorego nie widzialam odkad mial 4 latka i sie mnie bal). Kiedy pierwszy raz rykneli „Joy to the World”, myslalam, ze ogluchne. Ale grali i spiewali tak pieknie, i z takim entuzjazmem, ze postanowilam dac im szanse. Co wiecej wciagnelam sie w ducha calej imprezy. Deszcz ustal i nawet wyjrzalo na chwile slonce. Potem tylko troche kapalo. Ludzie reagowali genialnie, dawali pieniadze do wiaderek (jedno zostalo mi wreczone na zbieranie) i klaskali do rytmu.
PO godzinnych wystepach byla godzinna przerwa, ktora spedzilismy na kawie. Nastepnie autobus odwiozl artystopw na plac niedaleko Palacu, gdzie spiewali tak, ze JKMOsc musiala chyna slyszec, turysci wloscy szaleli z radosci i wrzucali pieniadze do wiaderek i stamtad prosto na Oxford Street, gdzie przed skoepem John Lewis rozpoczal sie kolejny koncert i zbiorka pieniedzy.
Bylo juz ciemno i tlumy ludzi gromadzili sie wokol nas – tak jakby chcieli odpoczac od przedswiatecznych zakupow. . Najwieksza furore wzbudzala jakas pani, chyba 80- letnia, ktora tanczyla przed orkeistra – niezbyt zgrabnie, ale z wielkim zapalem i ludzie sie cieszyli i ja oklaskiwali. Trzymalam jej kurtke i torebke, a ona krazyla na chodniku, podskakiwala, podrygiwala i sie smiala. Musiala byc niezla rokendrolowka w latatch 50-tych.
Kiedy ten ostatrni wystap w koncu sie skonczyl, zabralam Janka, Matta i jego dziewczyne Carle (ktora dojechala ze szkoly, uczy sie projektowania mody) do restauracji na zasluzony obiad. Zamowilismy confit de canard i butelke wspanialego rose, a potem desery i kawe.
Janek podrzucil mnie do domu, mlodych do ich mieszkania i odjechal do Devon, gdzie jutro musi isc do pracy.
Jakbym wiedziala, ze to nie jeden koncert i zajmie mi caly dzien, to bym sie pewnie nie zgodzila ze wzgledu chocby na pogode. Ale nie wiedzialam i mialam cudny dzien! Ciekawa jestem ile ta mala orkiestra swiatecznej pomocy zebrala pieniedzy, ale chyba calkiem niezle.
Ano, czy wiesz, ze slowa do Martwych lisci, spiewanych przez Montanda napisal Jacque Prevert, moj ukochany poeta francuski? Kiedys uslyszalam „Liscie” na cyganskim taborze, spiewane w jezyku romskim i strasznie sie ucieszylam, ze trafil, no nie pod strzechy, ale pod niebo gwiazdziste. A siedzial obok mnie francuski dziennikarz i nadziwic sie nie mogl. Wymienilismy tylko spojrzenia.
http://www.youtube.com/watch?v=7WwJclybPhM
Heleno-nie wiedzialam,kto napisal te slowa,ale teraz(dzieki Tobie) wiem 🙂
Wspaniala piosenka, i slowa oczywiscie! Znam tylko w wykonaniu Iva.
Spiewa ja rowniez cudownie!!
Ps. ciesze sie,ze Mialas piekny dzien,bo ja swoj spedzilam przy garach,trac miedzy innymi kartofle na placki!! Ale za to przy akompaniamencie dobrej muzyki z Radia 5 🙂
Misiu2-jest jeszcze Radio clasik FM.Czy to mozesz u siebie zlapac???
Dzieki Jedrek. Po cygansku tez niezle.
I jak zwykle niezawodny JEDRZEJ!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ana
No to posluchajcie jeszcze takiego wykonania…
http://www.youtube.com/watch?v=nCGNRQzzfaE&feature=related
Heleno,
Ty rozpustnico! Dobrze chociaż, że na dobry cel 🙂
No, to w tej sytuacji przepisuje dla Ciebie, Ano, wiersz Jaquesa Preverta, ktora zawsze czytam zaprzyjaznionym dziecim i ktory jest tez o martwych lisciach, a wlasciwie o martwym lisciu na ktorego pogrzeb ida dwa slimaki:
Na pogrzeb zmarlego liscia
Dwa slimaki ida w drige
Przystroily w czern skorupy
Opasaly krepa glowe
I tak ida w noc jesienna
Bardzo piekna chociaz ciemna
Lecz niestety gdy dochodza
Do cmentarza jest juz wiosna
I wszystkie umarle liscie
Zmartwychwstaly i znow rosna
Wiec dwa slimaki przystaja
Ogromnie rozczarowane
Gdy wtem slonce rozesmiane
Odslaniajac swiat po trosze
Mowi do nich: Prosze prosze
Bardzo bardzo siadzcie predko
Napijcie sie kufel piwa
Jesli tylko macie chetke
Niedlugo sie wieczor zbliza
Wiec mozecie jednym susem
Wrocic sobie do Paryza
Wieczornym autobusem
Tylko zrzuccie te zalobe
Ja to wam powiadam, slonce,
Bo gotowa smutku strzalka
Zamazac wam w oczach bialka
A zalosny ciemny polor
Wyglada niesamowicie
Wiec przywriccie sobie kolor
Kolor wiosny kolor zycia.
Po tych slowach wszystkie liscie
Kwiaty drzewa i zwierzeta
Zaczynaja spiewac spiewac
Jak nikt dawno nie pamieta
Piesn musujacego lata
Caly swiat pije do swiata
Wiwatujac w swym narzeczu
Piekny to naprawde wieczor
Bardzo piekny wieczor lata
I powoli dwa slimaki
Zabieraja sie do domu
Zabieraja sie wzruszone
Zabieraja sie szczesliwe
A ze troche sie upily
Zataczaja sie po ziemi
Lecz na szczescie ksiezyc mily
Wstal juz i czuwa nad nimi.
A przelozyl na polski pan Stanislaw Balinski, z ktorym raz w zyciu rozmawialam przez telefon i wtedy poskarzylam sie, ze ktos mi podwedzil jego tlumaczenia Preverta wydane bardzo dawno temu. I dobry Pan Balinski wzial i przyslal mi wlasny egzemplarz. Niestety nie podpisal, czego bardzo zaluje.
A potem szybko wzial i zmarl, co juz jest kompletnie niewybaczalne.
Czahna syhena Nocy byla Wielka.
Heleno,
to jest bardzo optymistyczny wiersz, wyobrazmy sobie, że jesteśmy te ślimaki 🙂
Aby do wiosny i lata!
Tak, Alicjo, tak. Choc Prevert nazbyt optymistycznym poeta nie byl i miewa „kawalki” bardzo smutne. A ten przeklad pochodzi z malego tomiku jego wierszy „Spacer Picassa i inne wiersze”. Kiedy bylo stulecie urodzin Preverta, napisalam o nim ladny program. Nikt (nikt!) z moich kolegow nigdy o nim nie slyszal, ale wszyscy znali Jesienne liscie.
Juliette Gréco w Sali Kongresowej
16 stycznia na jeden koncert do Polski przyjedzie Juliette Gréco. Muza Milesa Davisa i Jeana Cocteau wystąpi 16 stycznia 2008 roku w Sali Kongresowej w Warszawie
O rany, to ona jeszcze spiewa?
Wygląda,że tak… 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=PtXzVFYPkyc&feature=related
A ja się zdziwiłam, że jeszcze żyje. Ale przyjemniaczki! 🙂
Jak myślicie, czy Yves Montand był lepszym piosenkarzem, czy aktorem?
Do Misia nie wybieram się, mam inne zajęcia.
Jest z 27 roku, na fimie Jędrzeja (67) ma 40 lat, a teraz 80.
Nieżle. Ciekawe, jaki ma głos.
Czahna Syhena ma 80 lat! Koniec swiata.
Mój pierwszy mąż miał na drugie nimię Eustachy. Podobno zdrobnienie to Łezdek, a może Łeztek. Nie wiem czemu takie.
No dobrze, pora robi sie późna.
Pooglądam jeszcze tu i tam.
Dobranoc! 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=epp17inT1gw&feature=related
Ciel de Paris bardzo kochal moj Ojciec. A poniewaz nie znal francuskiego, to piosenka nazywala sie Tra’la’la’la lala. tralala , la laa, la.
Jak ja Cię lubię, Owczarku! 🙂
Tak wezbrało uczucie do naszego Piesa. 😀
Idę spać. Helence podpowiedziałam – obleśniaka i weredę.
Dobrej nocy Wam życzę, zdrówka i słoneczka w sercach. 🙂
Jeszcze do ANECKI
Tu piszą, że Holandia ma kłopoty z Polakami:
http://www.gazetawyborcza.pl/1,75477,4739419.html
Czy to prawda?
emi z 06.12. g.12;08, dzięki za rady, ale niestety na razie mój komputer jest wlaśnie nowiutki i na razie nie mogę go zmienić i chyba jeszcze dlugo pozostanie zaśmiecony, chyba że nauczę się jak się czyści dysk. Pozdrawiam.
mt7, 06.12. g.21;24 ja się nie zrażam, ale brak mi cierpliwości, żeby wziąć książkę do ręki, usiąść przed komputrem i poćwiczyć, bo otwieram komputra i zamiast do książki, niesie mnie na blogi i stąd, EMTesiódemecko, tyle klopotów. Ale przyrzekam poprawę. POzdrowienia.
Jak miło, ze ktos jeszcze lubi Preverta 🙂
Nie wpadlabym na polaczenie confit de canard z rose, zwykle nie zastanawiajac sie pedze do piwnicy po madiran, albo cos podobnie ciezkiego. Ale w zasadzie, dlaczego nie?
Acha, niech zyje Mikolaj! (i juz 😉 )
hortensja pisze: „niestety na razie mój komputer jest wlaśnie nowiutki i na razie nie mogę go zmienić i chyba jeszcze dlugo pozostanie zaśmiecony, chyba że nauczę się jak się czyści dysk.”
Jedyną efektywną metodą jest ponowna instalacja systemu operacyjnego i niezaśmiecanie niepotrzebnym oprogramowaniem (nawet w celach eksperymentalnych – śmietnik pozostaje nawet po odinstalowaniu każdego programu). A na zaśmiecanie zdecydowanie odporniejszy jest Linux. Dystrybucja Ubuntu jest naprawdę lekka, łatwa i przyjemna. No i nie ma wirusów!
mt7 pisze: „Spieszyłam się, bo czekam na syna, powinien już dawno być.”
Jak można się spieszyć czekając? Chętnie bym to zastosował – wtedy krócej bym czekał, jak mniemam? 🙂
Niniejszym wzywa się Obywatela Podhalańskiego Owczarka do stawienia się w Prokuraturze w celu złożenia wyjaśnień i odszczekania zawartych w blogu Hau! stwierdzeń podważających istnienie firmy Allegro Sp. z o.o.
Podpisano: Eustachy Petronelski, Prokurator
Dziękuję Wam Ostomili
myślem o Was
w każdej chwili.
Gdy wybije już trzynasta
prędko udam się do miasta
gdzie nabędę kupna drogą
flasze wina – niezadrogą
Jakiś zacny , dobry trunek
by na wszelki był frasunek
pociągając wina łyk
aby wnet frasunek znikł
Piję także Budy zdrowie
miłe Panie i Panowie 🙂
mt7 pisze:
Zapewne Zbyseckowa Mama szczególnie lubiła Świętego Mikołaja.
Miła Emtesiódemeczko: Mama lubiła MIkołaja ale mnie się trochę śpieszyło. Bałem się,że mnie prezenty ominą 😉
Mama była z Wielkopolski i bardzo lubiła Gwiazdorów jednak oni chodzą na Gody znacz Świeta Bożego Narodzenia.
Oj, TesTequ, tak krótko żyjesz na świecie? Jak się czeka, że ktoś przyjdzie z wizytą i gość się spóźnia, to w każdej chwili spodziewasz się dżwonka. Trudno wtedy spokojnie oddawać się lekturze i pisaniu odpowiedzi do przyjaciół. Człek się spieszy. 🙂
Rozumiem, że przyjacielsko mnie zaczepiasz, więc przesyłam pozdrowienia za pamięć. 😆
Hortensjecko,
jak masz nowy komputr, to znaczy, że masz pewnie Windows XP. Rejestru sama nie wyczyścisz, ściąganie różności na komputer w początkowej fazie jest normą. Spokojnie. Trzeba od czasy do czasu wejść w opcję oczyszczania dysku i defragmentację:
W menu START wejdź:
– Programy:
– Akcesoria:
– Narzędzia systemowe
– Oczyszczanie dysku
– Defragmentacja
W opcji oczyszczania dysku wskaże Ci pliki do usunięcia (głownie tymczasowe, kopie i inne śmieci), po akceptacji usunie je.
W opcji defragmentacji porządkuje dysk, jeżeli nie ma takiej potrzeby, to po analizie powie Ci, że nie, jeżeli stwierdzi, że trzeba i zatwierdzisz, to przeprowadzi porządek. Może to trwać kilka godzi, więc można zostawić na noc. Ja tak robię. Bardzo pożyteczne to narzędzia, choć oczywiście nie wyczerpują tematu.
Pozdrówko! 🙂
Zbysecku, Ty się marnujesz z taaaakim talentem, a nam tu w budzie brakuje poezyj różnych, więc nas nie pozbawiaj za długo swojego towarzystwa. 🙂
Do Jagusi macham radośnie i zapytuję, jak tam a Szwajcarii?
Poplotkuj trochę, co? A rybki żyją? Mój syn mówi, że wiele jego rzadkich ryb zdechło mu z nadmiaru troski, w tym przekarmiania. 🙁
mt7 pisze: „Rozumiem, że przyjacielsko mnie zaczepiasz”
No pewnie, że przyjacielsko, ale zainspirowała mnie ta pozorna sprzeczność „spieszyłam się, bo czekałam”.
Jakis taki swiateczny nastroj mam dzisiaj. Za oknem pada snieg, tempertura dwie kreski ponizej zera, milo jest. Choinke chcialbym juz ubierac.
http://www.flashfunpages.com/couple.swf
janie33,
skoro przy temacie, przekopiuję Ci mój wpis:
Moja znajoma od lat jako choinki używa żyrandola wiszącego nad stołem jadalnym. Taki sam w sobie niezbyt interesujący ten żyrandol, ma tam ileś tych ramion, na nich to Ela wiesza drobne ozdoby choinkowe i jakieś cacuszka, małe szyszki, gałązkę jarzębiny przymrożonej – robi to bardzo artystycznie. Ten żyrandol zawsze jest czymś ozdobiony, tylko na święta z akcentami wiadomymi. Poszukam w archiwach, moze jakieś zdjęcie znajdę. A za choinkę robi spora araukaria, na której Ela rozpina choinkowe światełka. Właśnie mi przyszło do głowy, że też nie będę sie wygłupiać i w tym roku ustroję sporego , rozgałęzionego figowca. Niech nie stoi bezczynnie i zbiera kurz!
Alicjo, Dzieki 😀 .
My tez stroimy zyrandol ale nie taki okazaly, wiencem i banieczkami. Choinke w domu mamy sztuczna bo moja (jak mowia gorale) kazdego kto ma naturalna uwaza za barbarzynce i morderce. natomiast na rogu domu jest piekne zywe drzewko i zawsze ma swiatelka, a poniewaz okna sa duze to prawie jest w pokoju.
Przy okazji prosze o instrukcje jak wrzucic do budy zdjecie zrobione wlasnym aparatem.
EMTeSiódemecko, dzięki za radę, myślę że przy tak wspanialej Nauczycielce szybko uporam się z tą piekielną maszyną, no i trochę zaoszczędzę, bo nie będę musiala kupowac nowego oprogramowania. Pozdrowienia.
Tes Teq, przyznam się, że myslalam o tym żeby kupić nowe oprogramowanie, bo faktycznie tego śmiecia jest za dużo, ale jak widzidz, EMTeSiódemeczka podpowiedziala, co zrobić, no więc trzeba wykorzystać bezplatną metodę /wiadomo, skąpstwo przeze mnie przemawia/. Pozdrawiam
janie33,
podeślij do mnie na alicja.adwent@gmail.com
Chyba, że zechcesz skorzystać z picassy, ale na tym to ja się nie znam i nie używam, natomiast wrzutę do Galerii_Budy mogę zrobić tak szybko, jak tylko zdjęcie znajdzie się w moich łapach 🙂
Ja tez ozdabiam zyrandole, choc mialam raz przygode, ktora z E czesto wspominamy w dlugie zimowe wieczory.
Kiedys przyszedl do nas nasz kolega z pracy, lysiejacy mocno, bardzo dostojny intelektualista, piszacy ksiazki, ktore sa dla mnie za trudne. I stanal sobie pod zyrandolem, cos tam zawziecie perorujac. Kot M., ktory mial wtedy 1 rok i 3 miesiace tylko na to czekal. Bardzo zwinnie, w pol sekundy wspial mu sie po ubraniu na glowe, wczepil sie tylnymi pazurkami w lysine, stanal wyprostowany jak struna, a przedniki lapami zaczal badac co tam wisi i czy jest to jadalne.
Kolega zamarl z bolu, oburzenia i przerazenia . E. nie mogla podbiec aby kota zlapac, bo ona nie biega, zas ja dostalam takiego chichotu, ze troche potrwalo zanim kot zostal ewakuowany na ziemie.
Come to think of it, byla to ostatnia wizyta Krzysia w moim domu….
Heleno zabawna historia, aczkolwiek zalezy dla kogo. Prawdopodobnie szybko upodobnie sie do twojego kolegi. Mam nadzieje ze do rozwodu z moja i jej kotam inie dojdzie bo zyrandol jest nad stolem, wiec gdy sie siedzi jest dosyc wysoko nad lysa glowa 😉 .
Alicjo 😀 dziekuje za propozycje pewno skorzystam. Ale chcialby tez przez Picasa umiec to zrobic. Moze w wolnej chwili popracujenad tym.
Dlatego niech żyrandol wisi nad sporym stołem, jak u Eli 🙂
Znalazłam zdjęcie z ubiegłego listopada, na żyrandolu niewiele, bo miał to być jesienny żyrandol i był właśnie „w budowie”, kiedy wpadliśmy na suprise b-day party (i weekend, bo z daleka!). Ale jak się przyjrzeć przez lupę, to pokręcone gałązki winorośli i śtucne kryształy są. Ela przepięknie ubiera ten żyrandol i za każdym razem coś nowego. O psiakość (pardon, Piesku)! Właśnie sobie uświadomiłam, że oni sprzedali tę chałupę i w maju przenieśli się do innego domu! A w nowym jeszcze nie byłam. Znając Elę, na pewno coś artystycznego wymyśli.
http://alicja.homelinux.com/news/img_0577.jpg
Witajcie moi mili!!
Heleno -dzieki za wiersz! Niegdy niczego tego poety nie czytalam,pora zanurkowac w bibliotece 😉
Jedrzejowi dzieki wielkie za kawalek Francji 🙂
mt7-czko odpowiadam na Twoje pytanie a propos Polakow w Holandii!!
Jest to zlozony temat,wiec krotko.Sama nie mam problemow z nowymi przybyszami,ale prasa jest co raz mniej im przychylna.Nieststy wiekszosc z nich wpada w lapy cwaniakow,ktorzy wynajmuja im mieszkania.Ipychajac po 10-20 osob w jednym lokalu.To musi wywolywac spiecia i awantury.Zdarzaja sie juz pijanstwa!!!
Sami tubylcy moze nie sa tak na nich zli,co na rzad.Nauczeni bowiem przykrym doswiadczeniem z wczesniejszymi emigrantami (z Maroka i Turcji) nie chca,zeby taki stan sie powtorzyl! Maja za zle rzadowi,ze wpuszcza mase ludzi nie myslac,gdzie oni sie podzieja ???No i sola w oku sa ci,ktorzy zasilaja szeregi bezdomnych i zyjacych z zasilkow,jakby nie bylo,z podatkow ciezko pracujacych Holendrow.Ludzie maja potrosze dosc utrzymywania pol swiata,tak to odbieraja! A czy maja racje,ocenisz na pewno sama!!
Pozdrawiam .
Ana
Aaaaaaapsik!!!!!! Na zdrowie! Dziękuje 🙂
Doje znać, ze zyje!
A słownicek góralsko-ceprowski spodziewom sie rozbudowywać, bo wiele ciekawyk słów pewnie sie jesce nojdzie. Inkso rzec, ze z takim słownikiem jest ten kłopot, ze – jako nie roz godołek – niemalze co wieś to inksy góralski. A to syćko – jak to Jagusicka zauwazyła – przez tego sakramenckiego Babela!
No to trzymojcie sie! Lece dalej sie w budzie wygrzewać 🙂
Owczareczku, a ostatnie slowo w Twoim slowniczku (zywobycie) przypomnialo mi skad ja je znam. Otoz wiele lat temu, wiecej niz chce mi sie pamietac, a bylo to w Nowym Jorku, uczyl mnie na uniwersytecie nieslychanie mily czlowiek. ktory byl skromnym pisarzem bardzo skromnych, ale nieslychanie chwytajacych za serce ksiazek. Nazywal sie Pawel Lysek i prowadzil zajecia z tlumaczenia tekstow literackich. Jego najbardziej znana ksiazka nosila tytul „Twarde zywobycie Jury Odcesty” i byla cala napisana goralskim (Beskid Niski) dialektem. A inna, jesli dobrze pamietam, „Z Istebnej w swiat” – autobiografoiczna. Byl pierwszym chlopcem ze swej wsi (Istebnej wlasnie), ktory zdobyl wyzsze wyksztalcenie, bodajze w Anglii, gdzie jako mlody zolnierz zostal po wojnie. Czesto to podkreslal.
Bylam kiedys u niego w domu, kiedy zaprosil nas, studentow na weekend.
Byl to piekny dom zbudowany jak goralska chata (dlugo szukal architekta i lokalizacji) , w gorach Catskills, bo nie mogl zyc bez gor. Jedno ja roznilo od goralskiej chaty, to ze jedna sciana wychodzila na lake i byla cala szklana. Na te lake przychodzily sarny, jelenie, nawet wilki, bo je karmil. Wcale sie go nie baly. No i ogromne ilosci ptactwa. Nawet perc tam kamienna wylozyl do tej chaty.
W czasie tej wizyty poprosilismy go, aby nam pokazal swoje nowe, jeszcze nie drukowane opowiadania. Dal mi do czytania na glos jedno, a ja w trakcie czytania dostalam gardla tak scisnietego, ze nie moglam czytac, zaczelam beczec jak krowa. I nie doczytalam go do konca, bo nie widzialam druku poprzez lzy.
Nie wiedzielismy wtedy, ze byl umierajacy na raka. Umarl dwa miesiace pozniej.
A ja mam wobec sw.p. Pawla Lyska specjalny dlug. Zadal mi na kursie do przertlumaczenia wiersze Khalil Gibrana. Ja je przetumaczylam, prawie na kolanie, minal miesiac, a tu Pan Profesor przynosi mi swiezy numer londynskich Wiadomosci ( te same, co kiedys redagowal M. Grydzewski), a tam – moje przeklady! Byl to pierwszy raz, kiedy mi cokolwiek wydrukowano, wiec to bylo wielkie przezycie.
Takie rzeczy ptzypomnialo mi slowo „zywobycie”.
Nikt nie mówi o jemiole?
Tylko stroją żyrandole!
Strójcie nawet ruszt z kominka,
Dla mnie nie ma jak choinka! 😀
Słownicek góralsko-ceprowski jest wrzucony gdzie trzeba, będzie go mozna uzupełniać o kolejne hasła.
Pytanie zasadnicze, Owczarku:
Czy wysłałeś Pania Owczarkową pomyszkować (haha…) po kuchni gazdziny za imbirem i miodem?
Wczoraj zamieściłam przepis od Heleny na takie przypadłości, jak Twoja!
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Slownicek_goralsko_ceprowski.html
„Kiedy żegnasz przyjaciela, nie smuć się, ponieważ jego nieobecność pozwoli ci dostrzec to, co najbardziej w nim kochasz.”
(-) Khalil Gibran
Ja mówię o jemiole. Jemiołę podwieszam pod moje drewniane żyrandole, pod nimi składamy sobie życzenia.
Choinki od zawsze mam żywe i nie mam wyrzutów, bo widziałam pola hodowlane choinek, również p;o drugiej stronie mojej ulicy na polach. One mają tylko tyle miejsca, żeby urosnąć do określonej wysokości i ładnie się ukształtować. Widocznie taki rodzaj działalności opłaca się właścicielom. W Warszawie jest bardzo dużo drzewek skandynawskich, wcześnie bardzo je zwożą. Przechowywane na dworzu trzymają się kupy, przyniesione do domu po kilku dniach się sypią, a jak nie sypią to podwijają pod siebie skręcone gałązki.
Świeża choinka w wodzie stoi długo i pięknie pachnie. Teraz kupuję trochę mniejsze niż pół mieszkania. 🙂
A mnie reka boli od pisania!! Wlasna „renkom”wypisalam juz 21 kart z zyczeniami switecznymi!!! Zeby mi tylko poczta nie nawalila!!!
Wszystko wysle grubo przed czasem,wiec zadnych usprawiedliwin nie przyjmuje 😉
A Gazdzina powinna mocno do serca Owcarka przytulic,to gorac Go taki otuli,ze wyzdrowieje w trymiga 😆
Hej
U mnie w domu jest przeokropnie sucho, a do tego wiadomo, kominek w święta to nieodzowny akompaniament, bo dom (domek raczej) mam stary i kominek stary. Prawdziwa się sypie biegiem, nawet w naczyniu z wodą.
Dzieciaki kiedyś wymyśliły taka choinkę (sztuczną):
http://alicja.homelinux.com/news/hpim3204.jpg
Pełno na niej suchych kwiatów i różnych takich.
W tym roku będą tylko 22-23, więc dlatego kombinuję, co by tu…
Poza tym, jeśli już o kominku mowa, to i kominkowi sie dostaje, ale sznureczek wrzucę potem, bo dwa w kupie będą czekać w nieskończoność.
U nas jeszcze choiki w pokoju nie ma ,ale jak bedzie wysle zdjecie.
A kominka zawsze wszystkim zazdroszcze,bo bardzo,bardzo lubie!!
teraz uciekam,bo kawa stygnie………..
mialo byc choinki!!
Suszone kwiaty i owoce pięknie się dają wykorzystać w kompozycjach świątecznych, ale raczej nie dużych.
Ja z tą choinką się morduję, bo „taka mała ta choinka, co to za choinka, syneczkowi żałujesz”. 🙂
To nie mogę żałować, niech tam.
To znaczy ja też bardzo lubię choinkę, ale mogłaby już być całkiem średnia.
To tyle na tyle.
Nie duży pisze się chyba razem. Nieduży? Może.
… no więc co do prawdziwych, to takie rok w rok wieszam nad kominkiem, ze świeżych gałązek świerków, jodełki i takiego czegos bardzo cyprysowatego o niebieskich jagódkach, ja to nazywam cyprysem, bo jest bardzo podobny, moja siostra zobaczyła i powiada – ale macie tutaj wielkie tuje, i tyle ich! Wplatam też gałązkę przemarzniętej jarzębiny i czego tam. I wieszam trochę świecidełek. Sypie sie po 3 dniach, ale wystarczy, żeby nam święta oprawić zapachem. Tutaj smarkate wyraznie czekają, kiedy wreszcie będzie ta kolacja!!! W lewym górnym rogu choinka ich ubierania, ta sztuczna, ale zbliżenia nie mam. P.S. drobny – sztućców to ja nie rozkładałam, ani stołu nie ubierałam. Zauważyłam oszybki, ale co tam szczegóły 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Wigilia-2006/img_0969.jpg
U Heleny lirycznie literacko, u Alicji lirycznie kolorowo, a u mnie dzisiaj nostalgicznie. Tak zawsze przed świętami. Nie będzie u mnie w tym roku żywej choinki (nie ma już od kilku lat( tylko stroiki z żywej sosny, chojny, jodły żeby w domu pachniało, a choinka mała, sztuczna. Wzięło się to stąd, że duża , żywa choinka jest b.ciężka. Przywieźć jeszcze ją jakiś zaprzyjaźniony człowiek przywiezie, ale potem goły kikut wynieść do śmietniksa, nie ma kto. I nie ma w moim domu dzieci, a mówcie sobie co chcecie, ale bez dzieci nie ma prawdziwych świąt.. Jest ciepło, rodzinnie, smacznie i śpiewnie, ale brakuje odrobiny zachwyconego zdziwienia, odkrycia, oczekiwania. No, mówię, że nostalgicznie.
W zeszłym roku kupilem choinkę ukorzenioną,w plastikowej donicy(ok.1,8m).
W marcu przesadziłem ją na wybrukowane,”skaliste”,podwórko koło domu.Rośnie i ma się dobrze! 🙂
Jestem zdecydowanym przeciwnikiem wycinania pięknych,wielkich świerków i ustawiania ich w reprezentacyjnych punktach miast;wszystko jedno,czy jest to Plac Św. Piotra,czy rynek w Zamościu. 🙁
Hej!
Alicjo, to z niebieskimi jagodkami, to mogl byc jalowiec. Z tego sie robi kielbase, ukochana przez naszego kosmatego Gospodarza.
PS. A Smadnego Mnicha pedzi sie z mlodych zakonnikow, kazdy smadny.
To są rzeczywiście nadzwyczajnie piękne drzewa. Myślę, że tu spokojnie mogłyby jakieś sztuczności stać. Nie koniecznie choinki, tylko jakieś ciekawe konstrukcje choinkowe ładnie podswietlone.
Ja mam do drzew, pisałam to pewnie ze sto razy, silny stosunek emocjonalny. Rozumiem dlaczego w niektórych wierzeniach czci się stare drzewa.
Nie z przymiotnikami razem, mt7, ale Ci wspaniałomyślnie wybaczamy tak ogromny błąd 😀
Co roku Norwegia posyla nam do Londynu przepiekna duza choine, chyba z 10 pieter wysokosci. ktora staje na placu Trafalgar w centrum miasta. Dzieje sie tak od 1945 r. i jest to szczegolne podziekowanie narodu norweskiego za Wyzwolenie przez wojska brytyjskie. Pamiec co znaczy ta choinka na Trafalgarze zawsze mnie wzrusza. I taka ich wiernosc, tych Norwegow. Zapalanie swiatel na tej choice jest zawzze wielka radosna uroczystoscia z udzialem tlumow, ktore skanduja odliczanie wsteczne: Ten nine, eight…. three, two…. uaaaaaaaaa! I leca korki od przyniesionych butelek z szampanem.
Niech zyje Norwegia! Niech zyja Norwegowie!
Errata: Od 1947 r, a nie 1945. Tu jest tegoroczna choinka i opis tradycji:
http://www.london.gov.uk/trafalgarsquare/events/xmas.jsp
Jak już się tak choinkowo zrobiło,to posłuchajcie najtradycyjniejszego wykonania White Christmas… 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Env4WWg0Avs
Kolęd posłuchamy pod choinką…
Jak dla mnie to trochę za wcześnie o tych choinkach… myślałam sobie, że jeszcze dwa tygodnie wolnego, ale nie, nie ma lekko – nieznani sprawcy już dostarczyli mi nową porcję świecidełek, zupełnie nie wiem po co 😉
No to na osłodę puchaty kotek, a jak ładnie umie się zapakować… 🙂
To tak, jak Holendrzy przysyłaja rok w rok Kanadyjczykom million cebulek tulipanów do zasadzenia na Parliament Hill na wiosnę, z taka sama podzięką.
Heleno, czyś Ty aby pewna tych młodych zakonników względem Smadnego ? 😯
O, czekaj – to z niebieskimi to jałowiec.. chyba? Bo to są drzewa, niewysokie, ale stare. A jałowiec mi się zawsze z krzakami kojarzy. Zrobie zdjęcia przy sprzyjającej pogodzie.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Juniperus_phoenicea.jpg
To JEST to! Tuje też mamy.
Wszystko to ładnie pachnie. Też lubię stroiki , zwłaszcza u siebie w domu. Dzieci już stare, nie chce im się, leniwe takie to. No to mnie wystarczy to co jest i te kilkanaście świeżych gałązek.
Tak, to jest jalowiec. Jalowce bywaja rozne – z igielkami lub bez, krzaczaste lub drzewiaste. A ten ma nazwe juniperus, to z cala pewnoscia jakowiec. Rozgryz, powachaj.
Ja chce takiego kotka!!!!
I tego rexa tez!!!!!!!
Oh, shut UP!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1111
hortensja pisze: „Tes Teq, przyznam się, że myslalam o tym żeby kupić nowe oprogramowanie, bo faktycznie tego śmiecia jest za dużo, ale jak widzidz, EMTeSiódemeczka podpowiedziala, co zrobić, no więc trzeba wykorzystać bezplatną metodę”
1. Życzę Ci z całego serca, żeby pomogło, ale doświadczenia wskazują, że Windows ma tendencję do nieodwracalnego zamulania się na skutek wielokrotnych instalacji i deinstalacji oprogramowania.
2. Ubuntu Linux jest bezpłatny! Zawiera funkcjonalne odpowiedniki wszystkiego, co ma Microsoft Windows i Microsoft Office.
Oczywizda, że bezpłatny.
I można sobie po prostu dystrybucje ściagnąć. O, stąd dla naprzykładu:
http://www.ubuntu.com/getubuntu/download
Pomoc fachowa też działa na polskim forum Linux, ale nie wrzucam drugiego sznureczka, bo mi wpis będzie stał dęba dłuuuuuuugo!
P.S.Osobiście jestem wierna najstarszej dystrybucji, Slackware. Ubuntu na drugim komputerze.
U znajomej Kurpianki od której kupowaliśmy śmietanę i sery, rósł jałowiec rekordzista którego pień w obwodzie miał ponad półtora metra. Doczekał się nawet miana Pomnika Przyrody. Niestety pobliska fabryka papieru i elektrownia spowodowały że usechł 🙁
http://ubuntu-club.cal.pl/index.php?q=node/11
Można oczywiście kupić sobie dystrybucję na dyskach, ale po co, jak można za darmo ściągnąć, legalnie?
My kupujemy Slack, bo to zaledwie 40$, wychodzi nowa wersja raz na jakis czas (co rok -dwa), a Patrick jest godny wspierania (rzecze J.).
Zdolny jestem nieslychanie czy patentowany matol?
http://picasaweb.google.com/janusz515/FirstAlbum/photo#5141320992545736306
Brawo! Brawo! Bravissimo!
Ładne! Ale co to jest?Podpisz! 🙂
Heleno
Co tam kotek, Miś tylko Miś. Posprząta, obiad ugotuje, masż zrobi jak w najlepszym SPA 🙂
Kotku, dzieki ale nie do konca tak mialo byc. Masz jakas rade?
Zdolny jesteś! Chcemy więcej!!! Teraz nie masz wyjścia, wiemy, że potrafisz!
Heleno, mam ten krzaczasty w lesie, a ten drzewo przed domem, oba samce junipery.
Z krzaczastego zbieram owoce do zasuszenia, bo z tego drzewa są malutkie i ozdobne raczej, a krzaczasty to ten pospolitus, owoce suszone można kupić w sklepach z przyprawami itd.
Misiu, rozumiem, ze probujesz sie wkrecic. Nie musisz. Masz standing invitation. Jak bardzo chcesz posprzatac i ugotowac, to wsiadz w samolot i przylec.
jan33:
na picassie
Maria zna się 🙂
(mt7)
Kociaka cudowna!!! Tez takiego chce……….:(
Heleno-nasze miasto dostaje rowniez w prezencie,co roku z Norwegii,piekna choinke.
Juz niedlugo zacznie sie w Goudzie swieto swiatla.Jednego dnia Goudy centrum, oswietlone jest tylko swieczkami.Takze uroczyscie zapala sie lampki na choinie.Jesli pogoda dopisze sprobuje wszystko uwiecznic i przeslac zdjecia do budy.Chociaz nocna pora nie zawsze sie udaja,ale sprobowac nie zaszkodzi!!
Tymczasem zegnam,zyczac dobrej nocy.Pa Ana
Janicku TrzydziestoTrzeci co to za piękne zdjęcie?
Jeszcze nie poczytałam komentarzy, ale zobaczyłam album/ 😀
Emi, spoko, tak się zgadało, tworzymy nastrój. Ja jeszcze nie zaczęłam oglądać się za prezentami. Alicja mówi o pierogach, no ale sama rozumiesz 200 szt, to trzeba miesiąc lepić i mieć wielką zamrażarkę. Ty się nic nie denerwuj, święta to tylko trzy dni rzaem z Wigilią. 😀
Nie z przymiotnikami, oczywiście, ale czasami mi nie pasi. 😀
Zima ze śniegiem i słońcem, to jest bardzo piękna pora roku. Zupełnie bajkowa, jak u Uherecka. 😉
Ja też chcę takiego kotka!!!! Co to jest, chyba nie pers, chociaż młode mają krótką pokrywę. Ten japoński! 🙂
Dziewczyny, w miastach duże choinki z powodzeniem mogą zastąpić świateła na siatce.
A jaki problem ma Janicek z e zdjęciami?
Ten kociak nazywa sie birmanczykiem. Poki jest maluchem, to nie widac jeszcze zbyt wyraznie „syjamskiego” ubarwienia koniuszka nosa, uszek i ogonka. Ale juz widac biale skarpeteczki – typowe dla kotow rasy birmanskiej.
Moja i Kota M Mama byla wlasnie birmanka i miala nawet taka wstazeczke z pokazu kociej pieknosci. A tata byl zwyczajnym sasiadem bez wstazeczek, zato z szybkim refleksem….
Mysle, ze na tym blogu wszyscy powariowali z tym kociakiem, zapomianjac o minimum taktu i dobrych manierach. W koncu tu tez zjawiaja sie wybitnie piekne koty, z solidnym doswiadczeniem zyciowym i olejem w glowie..
A Nasza jeszcze pozaluje.
Pikuś, daj spokój. Ta Wasza świata poza Wami nie widzi. Przecz to nie chodzi o to jak kto wygląda, ale kto serca skradł.
Śpij spoko kotku. Wszystko jest w porzo! 😀
Ale birmańczyki tu mają inne umaszczenie:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kot_birma%C5%84ski
Tamten był śnieżny z delikatnymi prążkami.
Ufff… nareszcie przeczytałam zaległości. Zacznę od końca- Pickwicku, kociak jest cudny, ale Twoją i Brata urodą i inteligencją już od dawna wszyscy na tym blogu się zachwycają. 🙂 Nie bądźcie więc wredni i oddajcie Waszej ten BIAŁY KABELEK, żeby oprócz innych przesłała nam i Wasze zdjęcia!
Tu jest drugi filmik ze strony własciciela chyba. Niestety po japońsku:
http://www.flipclip.net/clips/nanachannanachan/2ca76303a0a02f4c00e370b2e58e5498/popup
Zapomniałam o białym kabelku. Ale przecież Helena pokazywała już swoje koty w kuchni i w sypialni z pięknym metalowym łóżkiem.
O rany, to w Japonii też znają polkę „Dziadek”? A może nie daj Boże słuchają „Lata z radiem”??? 😯 😆
No właśnie! Śmiesznie. A kot dalej nierozpoznany. 😉
Mario nie wiedzialem jak posylac zrobione zdjecia wiec zaczalem podgladac jak to robicie. Wiekszosc bywalcow budy uzywa Google i Picasa. Zaczalem szperac i udalo sie 🙂 .
Ale chyba nie do konca, bo jest inny format i znikl podpis pod zdjeciem.
Dla tych co pytali, jest to zdjecie jeziora Lake Placid z wierzcholka gory White Face.
Tak jest – co Mis to Mis ! Prawie jak „miso” i bialy japonski kotek. Dzis rocznica Pearl Harbour 12.07.1941. A w 1945 wykrecilismy kota ogonem – Hiroshima i Nagasaki. Lepiej by oni zmienili nazwe zupki na „Mis”, a kotka na Misia. Lykne sobie sake za Misia !
A propos Pearl Harbour. Jadac rano do pracy sluchalem radia NPR, jedna z najlepszy publicznych radiostacji nadajaca na caly obszar Stanow. Redaktor ciekawie przypomnial historie ataku, a na zakonczenie byl taki pasus. Na drugi dzien Prezydent Roosevelt wyglosil slynne przemowienie w Kongresie i zaczela sie II Wojna Swiatowa.
Albo musze przyjac ze nie znam historii, lub Jankesi nie sa zdolni zobaczyc cos poza koncem wlasnego nosa.
Jan33
A jak Ty myslisz – jestes „Jankesem” czy Nie jestes ?
Okon
Genetycznie jedna polowa linii przodkow miala nosy „greckie” jesli chodzi o profil, druga powiedzmy zadarte. Stety czy niestety ja i rodzenstwo nalezymy do pyrkatych. Przynajmniej mnie moj pyrkol nie przyslania widoku.
No to chyba jasna odpowiedz.
janie33,
to rzut beretem ode mnie, jakieś 350km. Bywaliśmy nieraz, niektórzy nawet na nartach (nie uprawiam).
http://alicja.homelinux.com/news/Lake_Placid1.jpg
Tu są koty Heleny, ale nie zwalnia to jej z nadsyłania dalszych. Pickwick, nie wygłupiajcie się z tym kabelkiem!
Przecież chcielibyście się częściej prezentować na łamach, prawda?
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/ZOO/Koty/Kontrola_BHP%20i%20inne/
Rocznica Pearl Harbour! A mnie przypomniał się film z dzieciństwa,kiedy jeszcze takie filmy były w PRLu dozwolone;”Pięciu zuchów”! Czy ktoś to pamięta? 😉
Dawno nie czytalam tak przenikliwego komentarza politycznego, jak ten, ktorym wyrwal mnie dzis z porannej sobotniej gnusnosci redaktor Rzeczopospolitej. nieoceniony Palwel Lisicki:
http://blog.rp.pl/blog/2007/12/08/pawel-lisicki-w-klubie-jednej-slusznej-mysli/
Dla tych komu sie nie chce czytac, choc serdecznie polecam, pisze on, ze obecna ekipa nieustannie chce sie przypodobywac Unii Europejskiej, dlatego przeglosowala ustanowienie Dnia Przeciw Karze Smierci, zas jakakolwiek debata publiczna na temat skutecznosci kary smierci jest wlasciwie nie do pomyslenia w Europie, choc nawet w liberalnym NYTimesie zamieszczono wyniki stosownych badan.
I tu musialam z redaltorem Lisickim sie zgodzic ( o czym go poinformowalam wpisem). Mieszkam w Unii Europjskiej juz od ponad cwierc wieku i nie przypominam sobie zadnej spolecznej duskusji na wiele innych tematow. Np. skutecznosci walenia zony po pysku jesli na to zasluzyla. Zatajono tez przed nami badania przeprowadzone przez prestizowe placpwkli naukowe w polnocnym Sudanie na temat prewencji kradziezom polegajacej na odcinaniu rak zlodziejom.
Ani innych badan prowadzopnych od lat w Arabii Saudysjkiej dotyczacych wzmocnienia instutucji malzenstwa i zapobiegania malzenskim zdradom dzieki stosowaniu dekapitacji cudzolozczyn.
Polityka Tuska polegajaca na podlizywaniu sie Brukseli nie zaprowadzi daleko. Beda mieli Warszawe za frajerow. A przeciez Polska byla szanowana w Europie jeszcze niedawno, kiedy jej przywodcow przezywano kartoflami. Znaczy to, ze sie jej bali.
Miło mi, że kotek się spodobał 🙂
Mt7, tak – to jest to samo towarzystwo, jedni są obfuterkowani za dwóch, a inni marzną ( i muszą nosić wełniane wdzianka, co widać w końcówce pierwszego filmu ) 🙂
Pikuś, co ty – być zazdrosnym o takiego małego, ślicznego, puszystego – że aż kici kici kociaka 😉
Powiedz sobie eee… tam, gdzie mu do Mnie, normalnie nie ta liga 🙂 i podstawiaj grzbiet do głaskania
Misiu – Misie są dobre na wszystko, ale to już chyba inna bajka 🙂
A Bajka to Bajka, prawda Jędrzeju 🙂
Heleno, ale wstaliśmy z kolan, czy to nie wystarczy za wszystko inne 🙂 😉
Dla jasnosci. Uczucie „zazdrosci” jest mi tak obce jak turystyka do Laplandii. Natomiast bylem n i e c o wnerwiony.kiedy Nasza lekka raczka napisala „Chce takiego kotka”. Nie napisala „jestem gotowa dac dach nad glowa takiemu kotkowi jesli jest bezdomny i skazany na ponioewierke, choc mam w domu dwa Wspaniale Koty. stare i chore, wymagajace solidnej opieki i bezgranicznej milosci”. Nie. Napisala „chce takiego kotka”.
I bylo to, najdelikatniej mowiac, niezbyt dobrze przemyslane.
Moj brat tez tak uwaza. I zeby zademonstrowac swa skrajna dezaprobate takiej postawie Naszej, zarzygal jej dzis schody i ona w to wdepnela. Pan Bog nierychliwy, ale Sprawiedliwy. Sprawe uwazam za zamknieta.
Tak, wstalismy z kolan. Drzewa umieraja stojac.
Pikus, chodz do kuchni, Porozmawiamy przy misce organicznego lososia. Obudz tez Brata.
Jedrzej,
Nie pamieta. Co to bylo ?
Heleno,
🙂 🙂 🙂
Dla Hortensji (i innych chętnych):
http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=143#comment-41723
co ja zrobiłam?! TO NIE TO !!!! Zagapiłam się :
http://gospodarka.gazeta.pl/technologie/1,81012,4735203.html
emi!
Bajka to Bajka! Oczywiście! Niedługo pokażę Bajkę,jak była małą dziewczynką (chłopczykiem?)! 🙂
Okoniu!
Bardzo lubiłem chodzenie do kina z moją Mamą! Zostało mi to aż do dorosłości ale najdawniejsze „dorosłe” filmy,to lata 1947/48! Oglądane właśnie z Mamą w Piotrkowie,w kinie koło dworca.
A były to; „Pięciu zuchów”-o pięciu braciach od maleńkości do śmierci w Pearl Harbour;”Mściwy jastrząb”-o bohaterskiej załodze bombowca w walce z japońcami;”Bohaterki Pacyfiku”-o dzielnych sanitariuszkach w walce j.w.;”Syn Tarzana”-o…synu Tarzana! 🙂
Niektóre sceny z tych filmów pamiętam do dzisiaj!
Potem dopiero nastała era filmów radzieckich,z których niektóre także miło wspominam,np. „Spotkamy się o 6tej po wojnie”,czy „Śmiali ludzie”.
No to sobie powspominałem! 🙂
Hej!
Jedrzeju,
Ja wstydzilem sie chodzic z Mama nawet ulica, bo wszyscy mysleli, ze jestem taki maly, ze sie mna trzeba opiekowac. A pierwszy film to byl kolorowy Disney’a o siedmiu krasnoludkach, potem Swiat sie Smieje z Utesovym, Tarzan, potem ruski Zwariowane Lotnisko. Kino to byl swoisty western: konie, policja, poczworna kolejka, wchodzenie tylnymi drzwiami kiedy po filmie ludzie wychodzili, pchanie i klotnie, czasem stalo sie po 3-4 godziny. Byli czasy…
Masz racje! To były czasy! ;)…To se ne vrati! 🙂
Jedrzej,
a pamietasz co to bylo kupic trampki ? Spod laty, po znajomosci, ale trampki musialy byc !
Dlatego ten Bazar. Tam bylo wszystko. Od czesci rowerowych przez trampki do jinsow pozniej. Wiesz, wydaje mi sie, ze dzieki tym warunkom pozniej, w doroslosci, bylismy znacznie odporniejsi niz nasze dzieci. Ja do tej pory mowie synowi: mientki jestes, koles, oj mientki…
Trampki! „Pepegi”!…Mam nawet gdzieś takie zdjęcie,jak się w pepegach wspinam na Zawrat! 🙂
Chłopaki, przestańcie, ludzie tak długo nie żyją 😉
zeen!
Już Ci to kiedyś powiedziałem,że jesteś nieprzyzwoicie młody i,…że Ci zazdroszczę! 😉
Dobra, dobra, bo Ci powiem jakie wino piłem z Noem….
„Noe zasadził winnicę, a gdy spożył z niej wina odurzył się i spał nagi w namiocie. Wszedł tam jego syn Cham, a ojciec Kanaana i doniósł o tym co widział dwu swoim braciom. Oni wzięli płaszcz, weszli do namiotu tyłem, aby nie widzieć nagości swego ojca i przykryli go. Gdy potem Noe dowiedział się o tym przeklął Kanaana, a pochwalił Sema i Jafeta.”
zeen! Naprawde tam byłeś? 😀
Jędrzej i Okon a nie zbieraliście i zanosiliście, jeszcze przypadkiem, butelek do skupu, aby zebrać pieniądze na bilety 🙂 To nieodzowna część opowieści o kinie, którą słyszę w domu 🙂
Nie…? Za to stonkę zbierałem! 🙂
To za stonkę też płacili ? 🙂 😉 Moja mama ma zdjęcie z takiego zbierania. Cała klasa została zawieziona na jakieś pole ziemniaków, przedtem pokazano im jak taka stonka wygląda i obława ruszyła. Niestety nic nie znaleziono, choć dla pierwszego znalazcy miała być nagroda 🙂 Miało to swój urok 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=0CYKU9jmBK0 😀
Pamiętam stonkę z odległego dzieciństwa i zaraz potem musiała uświerknąć, bo nie pamiętam jej pózniej. Sama zbierałam z ziemniaków z naszego poletka na ogródku.
I nikt mi nie zapłacił 🙁
I posypywało się ziemniaki (krzaki) jakimś, o ile mnie pamięć nie myli – AZOTOXEM !!!
Ze ja jeszcze żyję…
A tam, stonka się dobrze miewa jeszcze dzisiaj, w każdym razie w Polszcze 🙁
Alicjo
To z mijajacej jesieni zdjecia. Bylysmy tam pierwszy raz, zwykle ciagnie nas na dziki zachod. Zauwazylas ze miasto lezy nad innym malym jeziorem (Lake Mirror) zreszta swietnie wkomponowane w nature.
Jedrzeju
Usmialem sie z twojej „propagandy”. Ale kto mieczem wojuje ten od miecza ginie. Japonczycy nie byli gorsi od wstretnych Amerykanow i spuscili im Japanese Beetle.
http://en.wikipedia.org/wiki/Japanese_beetle
Ladniejsze od pospolitej stonki, zreja na potege kwiaty i liscie kwiatow. Nizej na dolaczonej stronie jest host plants lista.
No tak bez kwiatow mozna przezyc, bez ziemniakow trudniej.
Ja się ‚przyłanczam’:
Chłopaki, przestańcie, ludzie tak długo nie żyją 😆
Ja was sorry, ale w komunie trampek nigdy nie brakowało, więc nie wygłupiajcie się , pepegów też.
Coś chłopaki pamięć Wam szwankuje. I przestańcie robić z siebie stuletnich dziadków. Popatrzcie na Pana Bartoszewskiego, kombatantem na pewno nie jest.
Uherecku, nie daj się prowokować Okoniowi! 🙂
A do Okonia mam pytanie: Co tak kadzisz temu Misiowi, to niezdrowo.
Janicku 33-ceci
wszystko jest w porzo! Ja żadnej picaassy nie ściągałam na komputer. Wchodzę do albumu, wybieram opcję „Prześlij zdjęcia” wskazuję pliki na komputerze i resztę robi już gugle.
Rzeczywiście nie zachowuje pierwotnych rozmiarów, ale ciągle to są rozmiary większe niż potrzebuje internet. Ja mam ustawione zdjęcia na rozmiar kartki A4 przyzwoita wielkość 1,7 MB. Są ludzie, którzy robią większe, ale ja nie zamierzam robić wielkich plakatów ze swoich zdjęć. Te moje zdjęcia, są kompresowane do rozsądnych rozmiarów pikseli 1200×1600. Widzę, że oryginały w większych rozmiarach mają po kompresji większą ilość pikseli. Generalnie, jest to rozsądne działanie, a na powiększeniach (lupa) można obejrzeć dużo szczegółów.
Zdjęć nie podpisuj wcześniej dopiero w albumie. Nie przenosi podpisów. Więc już wszystko wiesz, ładuj zdjęcia. 😀
Witam!
Stonka 1:
w latach 60-ych brałem udział w akcji: młodzież polska ratuje ziemniaki. Chodziliśmy całymi klasami na plażę i zbieraliśmy stonki do słoiczków. Wyniki zbiorów były publikowane w gablocie szkolnej gazety.
Stonka 2:
u wujka na wakacjach w Opaleniu też „polowałem” na stonkę. AZOTOX nie był stosowany (ochrona natury i zdrowia zjadaczy ziemniaków). Wujek wręczał każdemu dwa płaskie kamienie (kawłki dachówki) … procedury nie będę opisywał.
Stonka 3:
w Sopocie mieliśmy co roku nalot/najazd stonki, wszystko wyjadała co można było kupić w sklepach. Sopocianie w ten sposób określali turystów przebywających na wakacjach w Sopocie.
Ta stonka była pod ochroną i nie była tępiona. Była natomiast wykorzystywana w celu wzbogacenia się jej kosztem: skoki do wody z mola za wrzucanymi monetami, sprzedaż bursztynów, wiersze pisane przez Petera Konfederata, zdjęcia wakacyjne z Parasolnikiem oraz odpłatne opowieści Kanady o jego pobycie w kraju pachnącym żywicą ( w Złotym Ulu).
Emi,
mój syn zbierał butelki i nosił do punktu skupu, bo tak wychowywał go ojciec. Informuję, że ja tego nie akceptowałam. Twarde wychowanie ( w późniejszym okresie już bez ojca) zaowocowało, że w wieku 18 lat założył agencję reklamową, opłacił swoje studia, i praktycznie od tamtego czssu sam się utrzymuje, a dochodów mogę mu tylko pozazdrościć. Wspiera finansowo mnie i moją mamę.
Teraz z perspektywy myślę, że twarde wychowanie może nie jest złe, mnie w tym wszystkim brakowało ciepła i miłości.
mt7
Od tego kadzenia zrobiło mi się niedobrze. Ministrant kadził księdzu 🙂
A niech tam…Rzeczywiście nie warto dalej,ale…
„Kto ma dobrą pamięć, temu łatwiej o wielu rzeczach zapomnieć.”
(-) Stanisław Jerzy Lec
a także:
„… w komunie trampek nigdy nie brakowało!”
(-) Marysiecka
Hej! 😉
Ja nadal zbieram butelki, niestety za darmo. Odnosze je do budki naprzciwko mojego domu. My to nazywamy recyclingiem i uwazamy za objaw dobrej ekologicznej swiadomosci. Bardzo mnie ucieszylo kiedy zobaczylam w Polsce podobne budki.
Tak samo ucieszylo mnie, ze Tusk polecial do Wilna rejsowym samolotem, oszczedzajac kilka tysiecy ton dwutlenku wegla nad Polska, Bialorusia i Litwa, na co nikt uwagi nie zwrocil. Brytyjski rzad nie ma wlasnego samolotu, bo jakby mial nie mialby zadnego moralnego prawa namawiac nas do recyclingu ani zadnych innych dobrych praktyk ekologicznych. Nie mowiac o tym, ze komentatorzy prasowi zmieszaliby ten rzad z blotem, calkiem slusznie.
Co do trampek. Wprawdzie chyba pierwsze w zyciu trampki kupilam dopiero w Anglii, ale nie przypominam sobie w PRLu zadnego kryzysu trampkowego. Moze zreszta mialam swiadomosc zajeta polowaniem na wegierskie szpilki. 450 zl, jedna trzecia mojej pierwszej gazy teatralnej. Raz bylismy na jakims wyjezdzie, wracalismy noca do Warszawy, na oblodzonych drogach lezal snieg i w pewnym momencie musielismy pchac nasz autobus. Wtedy mi z torby lezacej przy drzwiach wypadl jeden but na szpilce, co odkrylam dopiero nazajutrz rano. Byl to dramat, bo buciki byly kompletnie nowe, mialam je pare razy na nogach. Na drugie nie bylo mnie juz stac, wiec jakis czas chodzilam w zdeptanych starych szpilkach. W koncu zlitowala sie nade mna Pani Ida Kaminska i przyznala mi specjalna zapomoge na nowe szpilki, bless Her heart. Bala sie, ze sobie nogi polamie w starych.
Heleno, szpilki – szpilkami, ale nie odpowiedziałaś mi na temat rasy kota. Co ty na to, że on jest biały w ‚letkie’ prążki?
Całkiem niezłe buty można było KIEDYŚ kupić w NIEKTÓRYCH sklepach na Rutkowskiego.
Za pierwszą pensję (całą) nabyłam francuską torbę skórzaną w Modzie Polskiej. Z wierzchu była w łsosiowym kolorze, miała z boku złote okucia i piękny złoty zamek, a w środku była wykończona mięciutką, cieniutką skórką z wieloma kieszonkami i przegródkami. Piękna była! 🙂
Moguncjuszu, chyba coś zmyślasz, przepraszam, w latach 60. zbierałeś stonkę w ramach akcji. Alcje to były parę lat po wojnie, ja tylko pamiętam plakaty o imperialistycznej stonce, którą nasłał na nas stale czuwający wróg.
Do Hortenjsecki
„niestety na razie mój komputer jest wlaśnie nowiutki i na razie nie mogę go zmienić i chyba jeszcze dlugo pozostanie zaśmiecony, chyba że nauczę się…”
Jo se myśle, Hortensjecko, ze to komputer musi sie wiele naucyć! Skoro jest nowiutki, to znacy, ze to jesce niemowlak 🙂
Do Misiecka
„Niech żyją Święte Mikołaje , niech żyją!!!”
Zbyt wielu ludziom byłoby skoda, kieby Świętyk Mikołajów zabrakło. No to jest pikno sansa, ze jesce długo, długo nom pozyjom, Misiecku!
„U znajomej Kurpianki od której kupowaliśmy śmietanę i sery, rósł jałowiec rekordzista którego pień w obwodzie miał ponad półtora metra”
Na mój dusiu! To pewnie inkse jałowce myślały, ze to zawodnik sumo! 🙂
Do Janicka
„Gdy go zobaczysz to popros by uzupelnial kolejnie wydania slownika”.
Tak se myśle, ze to i owo Mikołaj ciągle bedzie do tego słownika dopisywoł. Nie tylko w Mikolajki.
A janiołki, z tego co wiem, roznosom prezenty na podstawie umowy-zlecenia podpisanej z Mikołajem 🙂
Do Alecki
„A do mnie nawet listonosz nie przyszedł”
A to beskurcyja! A powinien zadzwonić! I to dwa rozy!
Motylecek, Profesorecek… a Mietecki i Olecki tyz jakosi ostatnio nie widać 🙁
„O psiakość (pardon, Piesku)!”
Tak przy okazji mom pytanie: co wy, ludzie, mocie na myśli wołając: „Psia kość”? Kość, ftórom jo dostoje do jedzenia, cy kość wchodzącom w skład mojego śkieleta.
„Czy wysłałeś Pania Owczarkową pomyszkować (haha?) po kuchni gazdziny za imbirem i miodem?”
Wysłołek. Miód poni owcarkowa nolazła bez trudu. Imbiru to pewnie jaz w Nowym Targu bedzie trza posukać 🙂
Do Jędrzejecka
„Jak kto myśli,że zmienimy
Mikołaja na Allegro,
Ten na haku bedzie wisiał
Za najpośledniejsze żebro.”
Ot co! Nawet nie za poślednie, ale właśnie za NAJPOŚLEDNIEJSE! 🙂
Do Anecki
„nie dosc,ze mam do komputera ‚pod gore’,to jeszcze maszyna wydaje praawie ostatnie tchnienie i zawodzi!!!”
Uuu! Ale moze, Anecko, Twojo masyna przejdzie reinkarnacje i w następnym zyciu bedzie nowym piknym niezawodnym komputrem?
„A mnie reka boli od pisania!! Wlasna ?renkom?wypisalam juz 21 kart z zyczeniami switecznymi!!!”
Bo znajomyk nigdy za duzo, chyba ze… jest cas pisania kartek świątecnyk 🙂
Do Okonicka
„Misie tyz podoba i imsie i wamsie podoba i namsie podoba i cisie podoba i jejsie podoba i jemusie podoba !!!”
Tak zastanawiom sie, jak jest bardziej prawidłowo: cisie cy tobiesie? 🙂
Do Emilecki
„Fajnie spotkać ludzi, którzy reagują na hasło fajny film wczoraj widziałem”
HASŁO: Fajny film wczoraj widziałem.
ODZEW: Momenty były? 🙂
Do EMTeSiódemecki
„wykichaj na jakąś choinkę całą chorobę”
Cynściowo juz wykichołek, EMTeSiódemecko. Ino nie na choinke, ba w kosmos. Posłołek te besurcyje-wirusy w podróz międzyplanetarnom. Niek lord Wejder sie z nimi uzero 🙂
„Jak myślicie, czy Yves Montand był lepszym piosenkarzem, czy aktorem?”
Dzisiok na filmie z poniom Merlin Monroł mozno to było ocenić.
„Mój pierwszy mąż miał na drugie nimię Eustachy”
Na mój dusiu! A jo próbowołek wymyślić jak najrzadse imie! 🙂
Do Basiecki
Jeśli baca we współpracy z Mikołajem miołby jakiś liścik wyryktować, nalezałoby to zrobić barzo ostroznie, coby radosne zaskocenie gaździny nie zagroziło jej zdrowiu. Był taki film hamerykański, jak pon Pol Niumen doł jednej zebracce tak duzo dutków, ze ta… pomarła z radości.
I dodatkowo Twoje zdrowie, Basiecko, z okazji Twojo-budowej rocnicy! 🙂
Do Helenecki
„Ale nie wiedzialam i mialam cudny dzien!”
To rzecywiście musioł być cudny dzień – taki prezent, ftórego nie do sie ani zapakować w papier, ani do pońcochy wcisnąć. Pikne pozdrowienia i dlo koncertującyk, i dlo biorącyk udział w zrzutce dobrodziejów, i dlo tej 80-rocnej poni, ftóro – jako widać – duchem mo duzo mniej niz 80 roków!
„”Kot M., ktory mial wtedy 1 rok i 3 miesiace tylko na to czekal.”
Ha! Ciekaw jestem, jak te samom historie opowiedziołby nom Mordechajecek!
Historia o ponu Pawle Łysku tyz pikno! Smutno, ale pikno! Skoro słowo „zywobycie” jom Tobie, Helenecko, przybocyło, to dobrze, ze na rozie jest ono ostatnie i zwróciło na siebie uwage. Bo właśnie przybocyło mi sie słowo, ftóre alfabetycnie powinno sie noleźć za zywobyciem. To jest
słowo „żołnirz” – osobliwe o telo, ze jest to jedno z nielicnyk słów, ka górole nie zamienili „ż” na „z” 🙂
Do Jagusicki
„Acha, niech zyje Mikolaj! (i juz )”
Tym bardziej, ze to jego imieniny przecie były! A tutok bidok musi prezenty rozdawać, zamiast je przyjmować!
Jagusiko, kiebyś miała propozycje jakiego piknego góralskiego słówka do słownika góralsko-ceprowskiego, to myśle, ze Mikołaj z przyjemnościom je dopise 🙂
Do TesTeqecka
„śmietnik pozostaje nawet po odinstalowaniu każdego programu”
A kieby MPO wezwać, coby posprzątało?
A prokurator Eustachy Petronelski nimo iksego wyjścia jak list gońcy za mnom wysłać. Ino jak te bidoki, co spróbujom mnie przed prokuratorskie oblice zaprowadzić, poradzom se z wałkiem mojej gaździny? 🙂
Do Zbysecka
„”Mama lubiła MIkołaja ale mnie się trochę śpieszyło. Bałem się,że mnie prezenty ominą”
To było z Twojej strony, Zbysecku, barzo rozsądne. No bo kiebys sie zagapił i 7 grudnia urodził… miołbyś w zyciu o jedne Mikołajki mniej! 🙂
Do Jarutecki
„żywa choinka jest b.ciężka. Przywieźć jeszcze ją jakiś zaprzyjaźniony człowiek przywiezie, ale potem goły kikut wynieść do śmietniksa, nie ma kto”
A trza tutok dodać, ze zawse jakoś tak zol rozstawać sie z tym usychającym juz kikutem i na smietnik wywalać 🙂
Do Pikwicka
„Oh, shut UP!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!”
Cy tutok, Pikwicku, sło o to, ze Twojo Pancia fce nowego kotka? Nie martw sie! Zdoje sie, ze Twojo Pancia jakomsi miske łososia ryktuje. Cyz to nie jest pikny lek na wselkie frustracje! 🙂
Do TyzAlecki
„Ufff? nareszcie przeczytałam zaległości.”
Jo tyz! A kapecke sie ik narobiło 🙂
Do Poni Dorotecki
„A może nie daj Boże słuchają ‚Lata z radiem’???”
Jeśli tak, to Lato z Radiem popełnio błąd: zawse na pocątek podoje wiadomości w kilku językak, a po japońsku nie 🙂
Do Zeenecka
„Chłopaki, przestańcie, ludzie tak długo nie żyją”
Bo jo wiem, Zeenecku? Taki pon Matuzalem to tyz był cłek 🙂
Do Moguncjusecka
„w latach 60-ych brałem udział w akcji: młodzież polska ratuje ziemniaki.”
W dzisiejsyk casak hasło prędzej by brzmiało: młodziez polsko ratuje frytki 🙂
Marysiu, E. uwaza. ze kotek jest dlugowlosa burmilla. Bo sa tez krotkowlose:
http://www.burmilla.net.au/id30.htm
Ja dalej upieram sie, ze jest to birmanczyk
Nize E, ma racje, zreszta. Tu jest zdjecie dlugowlosego kociaka rasy burmilla. Pod sam koniec strony:
http://www.burmilla.net.au/id41.htm
@mt7
Nie zmyślam, w podstawówce w V klasie (1966r.) odbyła się wyżej wspomniana akcja. Plakaty o imperialistycznej stonce znam tylko z opowiadań Ojca, ale wśród uczniów krążyły dowcipy na temat „imperialistycznej stonki” podobno rozrzucanej nad Polską z samolotów …..
Narysiu, niech to zostanie miedzy nami…..
http://www.youtube.com/watch?v=xSIECHaA3gM
Kojaku,
to Ty taki stary?! 🙂
Podziękuj E., to jest rzeczywiście dlugowlosa burmilla.
Oglądałam wczoraj w Wiki, ale było tylko jedno zdjęcie i przypominało puchatego sjama.
Śliczne są. Wszystkie zresztą, zwłaszcza małe i własne, są piękne.
Kiedyś chodziłam przez jakiś czas do lekarza i na podwórku starej kamienicy, w której przyjmował, był przesympatyczny śnieżnobiały kotek. Był nieduży, chociaż chyba już nie bardzo młody. W życiu nie widziałam takiej przylepy, wydawało mi się, że nie może się ze mną rozstać. Aż wreszcie właścicielka za którymś razem poinformowała mnie, że to jest jej ukochany kot i żeby mi nie przyszło do głowy go zabrać. Przyznam, że trochę mi przyszło, bo on cały czas był na dworzu i wybiegał za mną na ulicę. Interwencja była w porę. 🙁
@Alicja
Alicjo, dlaczego tak się dziwisz?
To ja jestem zdziwiony, cały czas byłem przekonany, że należę do „frakcji młodych” na tym blogu, ale jak się okazuje tylko stażem, ale nie wiekiem.
Dzięki Heleno, można te koty oglądać w nieskończoność. Bardzo piękne.
To prowda! Pikno ta kocio młodziez!!! 🙂
A teroz juz dobranoc, pchły na noc, karaluchy pod poduchy, a stonki… na mrozonki. Abo na wędzonki, tyz sie rymuje 🙂
Młody jesteś Moguncjuszu, młody. Alicja żartuje. 😀
I znowu zaraz przybiegnie Pikuś i zapyta, co nam zrobił, że pcheł mu życzymy. 😆
Wzajemnie, Owczareczku, i dużo zdrówka.
Zresztą Wszystkim, bo ja też udaję się w objęcia M. 🙂
Kocie lobby w Budzie jest przytłaczjące! 😉 Nawet Owczarek…
Trzeba by tym kotom pogonić kota! Prawda Bajeczko?
Helenko, można powiedzieć, ze obie miałyście rację:
„Koty Burmilla powstały w wyniku przypadkowego skojarzenia kotki burmańskiej o imieniu Sanquist z perskim kocurem szynszylowym zwanym Faberge. Do krzyżówki doszło w Wielkiej Brytanii w 1981 roku. Obydwa koty oczekiwały na parterów swoich ras w dwóch różnych pomieszczeniach. Pewnej nocy sprzątaczka zapomniała zamknąć drzwi. Z tego nietypowego ?związku? przyszły na świat cztery ciemne kocięta o krótkim włosiu. Ponieważ cała czwórka była niemal identyczna, postanowiono rozpocząć hodowlę nowej rasy. W 1984 roku powstał pierwszy klub kotów burmilla, a w 1990 roku w Wielkiej Brytanii rasa została dopuszczona do konkursów.”
ze strony: http://pl.euroanimal.eu/Burmilla
A dlaczego, Jędrzeju chcesz kogoś pogonić? Nikt nie mówi o psach, że trzeba je pogonić. 🙁
Heleno, mądrzę się, a Ty to wszystko doskonale wiesz.
Dzięki za podpowiedź. Syta kocich widoków idę spać. Pa! 🙂
G.OKON,
„Ja do tej pory mowie synowi: mientki jestes, koles, oj mientki? ” Rzeczywiście Pan tak mówi do syna?
G.OKON,
„Ja do tej pory mowie synowi: mientki jestes, koles, oj mientki? ” Rzeczywiście Pan tak mówi do syna?
G.OKON,
„Ja do tej pory mowie synowi: mientki jestes, koles, oj mientki? ” Rzeczywiście Pan tak mówi do syna?
G.OKON,
„Ja do tej pory mowie synowi: mientki jestes, koles, oj mientki? ” Rzeczywiście Pan tak mówi do syna?
Dla mnie ten kotek to jest British Longhair
http://pagesperso-orange.fr/olljosy/Longhair/Images_Vanille/vanille25.jpg
G.OKON,
„Ja do tej pory mowie synowi: mientki jestes, koles, oj mientki? ” Rzeczywiście Pan tak mówi do syna?
Marysiu – koty burmanskie to nie to samo co birmany (po ang. burmese v, Birman). Pierwsze to krotkowlose, birmanczyki zas sa dlugowlose, maja „points” czyli zabarwienie jak u sjamow, oraz biale cudne skarpetki – sa to swiete koty Birmy, a skarpetek dostaly wtedy kiedy ukochany kot jakiegos waznego mnicha stanal na nim po smierci i jego lapki zbielaly.
O.
Burmill e sa krzyzowka tych burmanskich czyli krotkowlosych oraz persow szynszylowatych.
Puszyste niby syjamy z bialymi skarpetkami sa birmanczykami, jak Mama naszych Chlopcow, bless them both.
Teresa Stachurska
Czasem. Jak n.p. wzywa AAA zamiast samemu zmienic kolo.
-Co tam Panie w polityce?
-Kaczyńscy trzymają się mocno?
-No! 🙁
Dzień dobry!
Znowu mnie obudziło o 4-tej nad ranem 🙁
Jeszcze pociagnę temat stonki: Kojaku Moguncjuszu, ja do dzisiaj mówię „stonka” na stonkę typu sopockiego 🙂
A czy to był azotox czy jaki inny diabeł – nie wiem, ale sypano czymś białym (proszkiem) niezachęcająco pachnącym. Może nie wszędzie.
Butelki się zbierało i pamiętam, złotówkę za jedną, chyba się nie mylę, bo to skojarzenie przyszło do głowy automatycznie. Też „robiłam” w butelkach!
Makulaturę się zbierało – tutaj już systemem szkolnym, zbieraliśmy żeby dopłacać do wycieczek szkolnych. Jak było naprawdę, gdzie i na co te pieniądze (niewielkie) szły, nie wiem, ale tak byliśmy motywowani. Na wycieczki i tak niewiele osób było stać. Teraz jak patrzę, ile niechcianej makulatury mi przynoszą tydzień w tydzień darmo, diabli mnie biorą – a wtedy miałam pretensje, że Tata za mało gazet prenumeruje. Oczywiście jego „Motor” był święty i nietykalny. Przypomniała mi się podstawówka 🙂
Recykling mam we krwi od tamtych czasów – nic się nie marnowało. Tutaj wprowadzono to (nie wszędzie) od kilkunastu lat, co za ulga na sumieniu, że nie wyrzucam słoika (ileż tych słoików moge zbierać na potrzeby własne!) czy butelki do śmieci! Za butelki wziął się ostatnio monopol spirytusowy (no, my mamy tutaj taki, wierzcie mi!) i odebrał to recyklingowi, bo obywatele i tak połowę butelek wyrzucali do smieci. O, i jeszcze puszki po piwie! Za butelki zwracane Monopol płaci 20 centów, za puszki 10. I co się okazało? Nagle obywatelom zaczęło się opłacać zbierać wszystko w jakimś pudle i odwozić do sklepów monopolu! Niby jakieś tam grosze, ale dla większości i grosz się liczy.
Ja boleję nad nadmiarem opakowania, które potem idzie do śmieci (z którymi nie wiadomo co robić, bo nikt nie chce mieć insyneratora (?) w sąsiedztwie), ale nie będę już Was nudzić z niedzielnego rana.
Dzien Dobry Alicjo ! Nie wiem co jest, ale ze spaniem wszystko sie pokrecilo. Pamietasz afere zurkowa ? Zlozylo sie tak, ze za puste butelki po zurku placono wiecej niz za butelke napelniono. Zrobil sie wielki szum wokol pani,ktora masowo wykupywala zurek, wynajela ludzi do plukania butelek, ktore sprzedawala z zyskiem. Niewiarygodne, ale w peerelu w latach piecdziesiatych bylo i to.
W latach 50-tych, nie tych najpierwszych zresztą, tylko środkowych, to ja się dopiero urodziłam, Okoniu 🙂
Nie pamietam pani z żurkiem, słowo daję!
Ale wierzę Ci na słowo 😉
A propos…
http://www.youtube.com/watch?v=mxayFv8q8ZY&feature=related
Temat jakby na czasie…
http://www.youtube.com/watch?v=WrZZTFSHRn8&feature=related 😉
Jędrzeju, my właściciele psów też trzymamy się mocno 🙂 to tyle w sprawie przewagi lobby kociego 😉
nie opakowania szklane tylko butelki – dobre 🙂
emi,
ja Ci radzę, nie bądz taka pewna , kto tu jest kogo właścicielem. Ci od kotów juz doszli do wspólnego zdania, że są *personelem*.
Podejrzewam silnie, że z wiosną chipmunki zawłaszczają nas i, przyznajmy się bez bicia, trzymają nas w garści.
Dowody:
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/ZOO/Zoo/
Odmówisz takiemu, ze zdjęcia nr 3 ???
emi!
Nareszcie głos w sprawie psów! 😀
Może zaczniemy uprawiać psi lobbing i przyłączą się inni! Kiedyś Grześ chwalił się piesami,można było obejrzeć Herę od Oli!
A teraz co?Bajka i Bajka,inni się pochowali.
„Piesoentuzjaści wszystkich krajów łączcie się!” 😀
http://aparaty.pcworld.pl/artykuly/41182.html
O.
Najlepszy skaner do negatywów za rozsądne pieniądze ( w USA )
http://www.amazon.com/Nikon-CoolScan-ED-Film-Scanner/dp/B0001DYTVW
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/ZOO/Piesy/Paciorek.jpg
! 🙂
Wiesz Alicjo, co racja to racja. 🙂 Zbyt wychowawczo to z tym moim psem nie postępowałam, ale jak tu dodatkowo zmusić resztę rodziny do konsekwentnego zachowania wobec psa. Co jakiś czas musiałam przeprowadzać akcję sprowadzania psa na jego miejsce w hierarchii rodzinnej i robić za czarny charakter 😉 A odchudzanie psa – tu to dopiero się nasłuchałam…
Jest taka teoria, że to nie człowiek oswoił wilka, ale wilk człowieka 🙂
No to może pies felices 🙂 oczywiście dlatego, że pies 😉
A propos Alicji i chipmunków:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=52#comment-4460
😀
Coś się stało 🙁
Już ok, to dobrze 🙂
Z calego serca dziekuje:
Owcareckowi – za zyczenia i caloksztalt 🙂
Alicji i Panu J. – za zyczenia i toast
Jedrzejowi – za zyczenia, konterfekt i piosenke
Don Alfredowi – za zyczenia i imieninowa serenade
mt7 – za piekna karteczka, zyczenia i piosenke Wodeckiego
TezAlicji – za toast i zyczenia
emi – za zyczenia i piosenke Rinn i Czyzewskiego
Pani Dorotecce – za zyczenia
janowi33 – za zyczenia z grzancem
Misiowi 2 – za zyczenia i toast
Anie – za zyczenia
Helenie – za zyczenia
Jarucie – za zyczenia ze Smadnym Mnichem w tle
hortensji – za zyczenia
basi – za zyczenia i roze przecudnej urody
Blejkowi – za rymowane zyczenia nie wprost
Pickwickowi – za lekarstwo na nerki 😀 (oby sie nigdy nie przydalo) 🙂
Orca & pozostali Budowicze – za zyczenia zdrowia
basi – za wszystkie dobre fluidy, ktore, jak sie okazalo, zdzialaly cuda 🙂
Basi z okazji Imienin przesylam spoznione, ale serdeczne zyczenia wszystkiego co w zyciu najlepsze!!!
Zbyszkowi z okazji Urodzin przesylam wiele serdecznosci!!!
I nie myslcie, moi Mili, ze przyjecie imieninowe Was ominelo 😀
http://img223.imageshack.us/img223/6610/ratones4cn.gif
Ana,
pytalas czy w Zach-Pom mozna kupic oscypki. MOZNA – w kazdym niemalze szczecinskim supermarkecie 😀 😀 😀 Nie zartuje, powaznie 😀
Ale ja, jesli przyjdzie mi na nie ochota, zaopatruje sie w nie w Zakopanem 😀 Na szczescie apetyt na oscypki przychodzi mi niezbyt czesto, do czego w obecnosci Owcarka nie smiem sie przyznac 😀
Myshecko, jakie to szczęście, że już jesteś. Ze zdziałanych cudów rozumiem, że wieści z frontu są dobre. Nasi górą? 🙂
Trzymaj się Mysiu, tort imieninowy znakomity.
Cieszę się, że jesteś. 😀
Buziaki tylko dla Ciebie!
myshko!
Jesteś! 😀 To dobrze! Wszystkiego dobrego!
Ale fajny tort;porcje lecą do gości,a tortu nie ubywa… 🙂
Daj przepis!
Myshko_b! Witamy serdecznie! Koty tez zadowolone, bo moga wreszcie solidnie sie wyspac, nie martwiac sie o Twoje nerki.
No, to opowiadaj… 🙂 🙂 🙂
Witajcie „wszystkie w budzie”!!!!
Troszke mnie nie bylo.Nadrobilam zaleglosci w czytaniu.Ciesze sie,ze Owcarek ma sie lepiej 🙂
Nasza mysha tez ozdrowiala i nawet tort podrzucila 😉 Dzieki za informacje a propos oscypkow!
Wczoraj byla ladna pogoda, to spedzilam sporo czasu na lonie natury.Widzielismy wiele kolorowych bazantow.Chyba z 10 szt.Panie bazantowe nie lubia widac sie stroic i takie szaruchne skradaly sie tu i owdzie.Dzisiaj tez bylo piknie, ino strasznie zimny wiatr,przeto „pozieralam”,jak fikal p.Adam.Ano jeszcze nie jest w doskonalej formie 🙁 Ale wierze,ze bedzie lepiej 🙂
Teraz sie zegnam wpadne pozniej,bo pora obiad szykowac.
Pozniej zapodam pewna wiadomosc,niestety niezbyt mila.Powinna szczegolnie zainteresowac Alicje! cdn.!!!
Ana
Myshko, lece do sklepu po taki domek do lapania. Moze upoluje ciebie z tym tortem.
Duzo zdrowia.
Alicjo , dziękuję, wypróbuję Linuxa, ale boję się co będzie jeśli nie będę umiala zainstalować sobie Mozilli? Jak ja się wtedy dostanę na bloga?
Owczareczku, oczywiście, masz rację, mój komputer to niemowlak, ale najgorsze jest to, że ja przy nim też zachowuję się jak niemowlak. Niestety z kuf mimo najlepszych chęci nie nauczylam się do tej pory korzystać ;-), co widać na zalączonym obrazku.
myshko_b dobrze, że już jesteś, a tort jest wyśmienity.
Na mój dusiu, wyszlo na to, że jestem klamczucha, a ja przypadkowo wpadlam na to jak korzystać z kuf, hurra!:-)
TesTeq, po tym doświadczeniu z kufami, chyba jednak zdecyduję się na Linuxa, tym bardziej, że uspokoileś moje serce, że jest bezplatny
cd-tutaj,
Kiedys Alicja wspominala,ze energia atomowa nalezy do najbezpieczniejszych.Zawsze na takie wiesci zaopatruje sie raczej sceptycznie.No i dzisiaj nasza prasa donosci co nastepuje-(streszczenie)
Dzieciom mieszkajacym w poblizu atomowych elektrowni,grozi wieksza zachorowalnosc na raka,w tym leukemie.Dotyczy to glownie dzieci do 5-lat.Badania Bundesmat fur Strahlenschutz,Niemieckiej sluzby do spraw ochrony przed promieniowaniem,potwierdzily zwiazek wzrostu zachorowalnosci na raka wsrod dzieci a odlegloscia od centrali atomowej!!
Naukowcy wykryli,ze w strefie 5km,w latach 1980-2003,zachorowalo na raka 77 dzieci,w tym na leukemie 37! Dla porownania-srednia statystyczna
dla kraju rowna jest 48 zachorowan na raka,w tym na leukemie 17!!
Wybaczcie,ze poruszam tak powazny temat,ale mysle,ze warto o tym pamietac!! Ja w kazdym badz razie wole wiatraki,nawet gdy stoja prawie pod moim nosem!!
Pozdrawiam.
Ps dane pochodza z nieopublikowanego jeszcze oficjalnie raportu w/w organizacji.
Owczareczku,co się stalo? wszystkie moje wpisy wcięlo, a byl tam i do Ciebie i Myshki, Alicji i TesTeq’a
hortensja, pewno piszesz politically incorrect teksty 🙂 . Cenzura dziala.
http://www.conservativecartoons.com/index.php
Ale najważniejsze, że przy okazji nauczylam się chyba korzystać z kuf, to byl najprawdziwszy przypadek, aż mi się wierzyć nie chce 😀
jan33, gdzie mi dzisiaj do polityki, jestem w dobrym nastroju, bo koty nareszcie wyzdrowialy, a przez parę dni mialam niezly mlyn.:grin:
Mrrrał!
A co Was tak pogięło?
Prrrrostujemy…
Ufff
Owczareczku , masz rację, mój komputer to niemowlak, a najgorsze jest to, że ja przy nim jestem jak drugi niemowlak:sad:
Myshko_b cieszę się, że wrócilaś do zdrowia. Mam nadzieję, że Ci już nic nie dolega, pozdrawiam mile.
Alicjo, a co będzie, jeśli ściągnę Linuxa, a nie będę umiala zainstalować Mozilli? jak wtedy wejdę na bloga? -:
TesTeq, chyba się zdecyduję zainstalować Linuxa, tym bardziej, że uspokoileś moje serce, że jest bezplatny, a Alicja podala nawet skąd można go ściągnąć:smile:
jan33, chyba nie bylo w tych tekstach nic zdrożnego, jak myślisz?:roll:
Witaj, mysha!
I siedz na ogonku, z Budy się nie ruszaj!
Ana,
ja do niczego nie przekonywałam, powtarzałam tylko to, co na obronę elektrowni atomowych usłyszałam od znającego się na rzeczy starego przyjaciela, który pracuje nad bezpieczeństwem tychże. Raz wpuściliśmy się w interes, to sobie trzeba radzić.. Co do niego, przytaczam:
http://www.wme.pwr.wroc.pl/wywiad_Kulik.htm
.. a rzeczony kawałek dotyczy od podtytułu „Hasło numer jeden: Safety First!” (Bezpieczeństwo na pierwszym miejscu!)
Statystyki powinno sie robic w Kanadzie, bo my tu mamy nad jez. Ontario dwie, Pickering i Darlington, a następną nad jez. Huron Bruce Power Station, gdzie nasz kumpel pracuje. Z jednej strony wszyscy chcą mieć więcej światła, z drugiej strony, żeby wszystko było bezpiecznie. A tu się nie da.
Powiem Wam przy okazji, jak doskonale oszczędza sie energie elektryczną na przykład w Pradze, dosłownie wszędzie. W hotelu nie mieliśmy kluczy, tylko karty plastykowe – tym się otwierało, a żeby włączyć światło czy tv, trzeba było kartę umiescić w specjalnym takim czymś. Wychodząc – zabierasz kartę-klucz, czyli nie mam mowy o pozostawieniu zapalonej lampy. To jedna rzecz.
Druga, spacerowaliśmy nocą po Starej Pradze, neony czy światła uliczne nie oślepiały, mnie nawet uderzyło to, że jakos tak półmrokowo i nastrojowo. A jednak o nic się nie potkniesz, wszystko dobrze podświetlone jak trzeba, światełko wbudowane w chodnik, takie punkty świetlne – z tym spotkałam się po raz pierwszy, to samo we Wrocławiu, Krakowie i Berlinie. Nocą jest akuratnie wyraznie, a nie taka rozpusta elektryczna, jak tutaj, idziesz nocą po Toronto i daje ci po patrzałkach jak trza.
Ja chyba jestem z głębokiej prowincji zwariowanych konsumentów pod tytułem „po nas choćby potop”, chociaz sama do nich się nie zaliczam, bo z natury jestem oszczędna i nie marnuje niczego. Może zdrowie? 😉
Ja mysle ze twoje wpisy wrocily. Czyli cenzura poszla po rozum do glowy. Albo cenzura ma jeszcze wyzsza cenzure. Taka drabina hen do gory.
Hortensjo,
namawiam na linux. Mój syn zwykł mawiać, że żeby „zepsuć” komputer, musiałabym w niego walnąć młotem. Poza tym linux ma różne powaby, których Windows nie posiada 🙂
Krótko: to Ty panujesz nad komputerem, a nie komputer nad Tobą!
No i masz serwer, jakby nie było 🙂
Zainstalować mozillę to żadne mecyje, wszystko jak w Windows czy Mac-u, tylko instalujesz wersje dla linuksa.
Nie ma się czego bać !
Informacja dlo Hortensjecki. Hortensjecko, Twoje komentorze trafiły do pocekalni, bo w adresie meilowym, jaki podałaś, zabrakło jednej literki i widocnie to sie masynie nie spodobało, ze adres meilowy sie zmienił. Zajrzołek do komentorzy od strony admina i syćkie Twoje komentorze z pocekalni wypuściłek na światło dzienne.
A potem odkryłek, ze posłałaś swoje komentorze jesce roz. Niekze ta. Jeśli fces, to dublety skasuje. A jeśli mogom zostać – niek se zostanom 🙂
A dzisiok Polsat podpodł mi straśnie! Miały być dzisiok „Przygody rabina Jakuba”, pikno komedia z ponem de Funesem. I z pewnym podtekstem jednoceśnie – o sacunku dlo inksyk kultur i wyznań. A zamiast tego puścili jakisi inksy film. Fuuuj! 👿
Alicjo, nie namawiaj na Linuxa zbyt mocno, wiele programów w tym mój księgowy pisany jest pod Windows. Możesz osobie, która ma małe doświadczenie narobić niezłrgo kłopotu. T musi działać ktoś, kto zna osobę, jej potrzeby i sprzęt.
Przeczytałem artykuł Qulika i zgadzam się że nie ma odwrotu od energetyki jądrowej. Niestety mieszkam w pobliżu dwóch dużych elektrowni węglowych i skutki ich działania dla środowiska są opłakane wystarczy spojrzeć w Google earth i zobaczyć jak ogromne są składowiska popiołów. To już trzecie ogromne składowisko w pobliżu Ostrołęki. Zajmują setki hektarów . Zniknęły bezcenne przyrodniczo dębowe łęgi będące siedliskiem rzadkich dziś ptaków. Mimo zabiegów przeciwdziałających pyleniu ze składowiska w wietrzne i suche dni nad wsiami otaczającymi składowisko unosi się szary pył a woda ze studni w promieniu kilometra nie nadaje się do picia . Do pełni nieszczęścia mamy wielką fabrykę cellozy i papieru , która daje tysiącom ludzi pracę ale skutki dla zdrowia ludzi są opłakane. Nie da się niestety wyeliminować procesu ługowania drewna ani powstającego przy tym merkaptanu i siarkowodoru, o innych substancjach chemicznych nie wspomnę. Badań epidemiologicznych niestety nikt nie robił i skutków działania ostrołęckiego przemysłu praktycznie nikt nie zna . Wiadome jest tylko, że bardzo wiele osób choruje na schorzenia górnych dróg oddechowych.
Hortensjo, musisz porozmawiać z kimś, kto jest obyty z komputerami i potrafi je formatować. Rozezna Twoje sprawy i poradzi.
A na Kulturze Właśnie Leci Kabarecik – młoda Pokora, Fronczewski, panna Basieńka (tandeta jedna), Kobuszewski, Łazuka – no, teksty, podteksty, żarty, kuplety , eeeech…..
Dobry wieczór,
cudne te Mikołajowe rymowanki. Kiedy Mikołaj dotarł do mnie (a może u mnie dopiero się rozkręcał, bo przecież z północy teoretycznie powinien iść) rymować mu się nie chciało, ale za to zostawił mi nowe kapciuchy i szlafrok… czyżby drobna sugestia co do niezbyt osiadłego ostatnio trybu życia??? Pan_Kapiszon zarzeka się, że nic na ten temat nie wie..
A tak w ogóle, to witajcie wszyscy po małej przerwie i zazdrrrrrrośćcie, bo idę zaległości nadrabiać 🙂
Pozdrowienia!!
mt7,
nie namawiam mocno, bo wiem, o co biega – dlatego Windows RULEZ, jak powiadają , bo najwcześniej w potrzeby rynku wlazł. Ale dla normalnego użytkownika to jest doskonała rzecz, linux.
Linux też wpisał się w potrzeby rynku, ale jednak wszyscy obstają przy Windows. Niech im będzie.
Jeżeli nie będziesz potrzebowała Windows, głowę daję, że znajdziesz się świetnie w w linuxie, bo… bo podstawy działania są podobne. A reszta – miodzio 🙂
Misiu2,
Qlik naprawdę jest człowiekiem nadzwyczaj ekologicznym i stara się patrzeć bardzo trzeżwo na wszelkie technologie, dzieli je przez współczynnik i tak dalej. Siedzi w temacie od lat. Na temat elektrowni atomowej ciagle rozmawiamy, a jak byliśmy tam jeszcze przed 9/11, to zwiedziliśmy. Niespecjalnie wszystko mi w głowie utkwiło, dlatego podrzuciłam ten sznureczek, ale wiem, że Bogdan do rzeczy nie podchodzi „letko”. Jego zdanie się dla mnie liczy (w końcu on fachowiec) bardziej, niz media ogłaszają jakąś sensację co jakis czas, że w pobliżu elektrowni atomowych pływaja ryby z trzema *okami* 🙂 Zauważyłeś, co pisze o faunie? Oj, tam by myśliwi chcieli zapolować, a nie da się, bo teren chroniony i zagrodzony!
Alicjo,ja nie przytoczylam,zadnej sensacji z jakiejs tam gazetki!!
A fragmet jeszcze nie publikowanego raportu,bardzo szacownej organizacji.Zajmujacej sie ochrona zdrowia obywateli niemieckich.
To dla uscislenia faktow!
Mrrrał!
Coś ostatnio przez ten blog jako ten meteorrrr przelatuję.
Zaległe zdrrrowie Zbyszeczka piję 😀
Mysheczka znalazła nam się pozdrrrawiamy :mniam:
A tu się ciekawe dyskusje toczą…
O Linux-ie co go kocham (a ostatnio to chyba nawet z wzajemnością)
O energii atomowej i bzdurach które ludzie o niej wygadują
O ekologii i jak wyżej…
A tu trzeba iść spnać 🙁
No to może tylko w temacie Św. Mikołaja.
Ale to za chwileczkę…
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Mrrrał!
Ajajaj! 😳
No jasne, że nie taka kufa.
Miało być:
Mysheczka znalazła nam się pozdrrrawiamy 😀 😀 😀
Oj, to ja już idę spać…
Z poważaniem
Blejk Kot
No,
jak koty myszki myszki pozdrawiają, to już nie wiem, co może być lepszego 🙂
A ja wiem co: – jak myszki zaczna pozdrawiac koty – i to juz sie chyba stalo 🙂
A swoja droga ladnie Blejkowi z tym rumiencem 🙂
Ano – ja ani ganię, ani bronie, ja tylko powtarzam za Qlikiem, bo zupełnie sie w temacie nie rozeznaję, mam nadzieje, ze nie zrozumiałaś mnie na opak. Swoja drogą zapytam Qlika (obecnie na urlopie tygodniowym w Meksyku) czy tutaj są jakieś badania i jeśli, to zeby mnie skierował do właściwych zródeł.
A od siebie dodam, ze tyle wiatraków, ile wystawili sobie Niemcy, to chyba nigdzie nie ma – spaskudzili krajobraz jak nie wiadomo co, no to będą bronić ich do upadłego 🙂
Mysho droga,
może nie upajajmy sie pozdrowieniami Blejka, teraz właśnie zwróciłam uwagę (spojrzyj wyżej na wpis z 22:30 :
*Mysheczka znalazła nam się pozdrrrawiamy :mniam:*
No, ja bym raczej sceptycznie do tego „mniam” się odniosła!
Lepiej bądz czujna, dopóki Blejk sie jednoznacznie nie zdeklaruje, jak on względem myszek się poczuwa!
Alicjo,
brak czujnosci przypisuje ostatnim przezyciom. Ale jak sie okazuje fraza: „Przyjaciol poznajemy w biedzie” nie jest na wyrost, gdyby nie Ty… nie chce nawet myslec 😯
Teraz bede czujna, zwarta i niekoniecznie gotowa… na wszystko 😀
Mrrrał!
Taż przeprosiłem 🙄
Nie czepiajcie się kota za odrrruchy.
A w kwestii wiadomej to ja już się kiedyś wyrażałem.
Nie będę powtarzał, bo to pssst! ➡ Ściśle tajne
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Oczywiście w szczególności pozdrrrawiam Mysheczkę.
Już bez żadnych odruchów.
Ach. Co prawda, to prawda! No, to milczę.
Ja jestem zajęty(a) człowiek(czka?) pracy, więc witam wszystkich przyjaźnie i znikam. 😀
Luknę za niebawem. 😉
„Z czysto pijarowskich względów opłaca się przynajmniej tych kilka sztuk na swoim terenie tolerować .”
Hmmm… Ale faktycznie, nie ma sie co czepiac, bo a nuz Kot sie zdenerwuje i zmieni zdanie. W koncu lepiej byc tolerowana – mniejsze zlo -niz zjedzona – dla myszy lepiej, a Kot i tak sobie poradzi. Personel Go nakarmi. A kto nakarmi myszke? – zapytam juz tak calkiem na marginesie 😀
Myszko, akurat znam kogos, kto nakarmi. Nazywa sie E.
Kiedys poznym wieczorem i bardzo zmeczona wracam z pracy i widze, ze drzwi do salonu sa zamkniete. Pytam dlaczego. – A no, slysze odpowiedz, Kot P. przniosl myszke z ulicy, myszka byla w calkiem dobrej formie, nie zdazyl nic jej wyrzadzic, wiec myszke wyjelam mu z buzi (sic!) i zomknelam ja w pokoju…
Trzesac sie ze zlosci (czeka mnie calonocne szukanie myszki, w pokoju z gleboka szaga w scianie, zapchana rzeczami), ostroznie otwieram drzwi do living roomu.
A tam posrodku pokoju na podlodze rozstawiony bankiet: miseczka z woda, miseczka z kawalkiem drogiego parmezanu oraz miseczka z pokruszonym croissentemm moim zostawionym na sniadanie.
Myszki nigdy nie znalazlam. Mysle, ze do dzis mieszka sobie szcesliwie w mojej szafoie w scianie. Moze nawet ma potomstwo. Wole o tym nie myslec.
Dzis wieczorem ide na przyjecie z okazji 75 rocznicy Serwisu Swiatrowego BBC. Zazwyczaj spotykamy sie z kolegami na pogrzebach. Wiec dla odmiany….
To ja Wam powiem jak bylo NAPRAWDE. Gleboka noca, kiedy E spala, Nasza zakradla sie do living roomu i wpuscila mnie z bratem, zamykajac za nami drzwi.
The rest is History.
mt7,
„Modlitwa i praca ludzie sie bogaca” – czyli widoki na przyszlosc sa obiecujace. Pracuj dalej 🙂
Heleno,
ale E daleko… 🙁
Pickwicku,
czy Ty musisz byc az tak do bolu szczery? Moglabym powiedziec, ze to co opisales to HORROR, ale teraz moda nakazuje powiedzic: MASAKRA. Wczoraj w TV chyba ze 100 razy ta nieszczesna masakra zostala uzyta. A trzeba wiedzic, ze nie jestem nalogowym ogladaczem telewizji, czyli ze czestotliwosc byla zatrwazajaca 😯
Mysho, nie przesadzaj z obawami i nieufnoscia, ale badz ostrozna, gdy Cie jakis kot zaprosi na kolacje 😯 Ostrzegam tak, z sympatii…
http://youtube.com/watch?v=vlwamWwZzQY
BAJKA PACYFISTYCZNA O KOCIE I MYSZY
„Mysz, pacyfizmu ideą tknięta,
Opracowała pacta conventa
I do podpisu kotowi dała –
Za co jej chwała!
Bardzo się sprawą przejął kocurek,
Już do podpisu wyjął pazurek,
Traktat pokoju podpisać gotów
W imieniu kotów.
Lecz gdzie atrament? Nie ma go – biada!
Więc mysz ofiarna na pomysł wpada
I proponuje: – Drogi kocurze,
Mą krwią ci służę?
Nie trzeba było zachęcać kota,
Czyż mu pierwszyzna taka robota?
Podpisał krwią jej pacta conventa –
Po czym zjadł myszkę i ? dokumenta!” (-) J.T
Hej! 😀
Aha, Jedrzeju
pytales o przepis na moj imieninowy paczkujacy tort. Niestety, przepisu nie mam – to byl (jest 😀 ) prezent. Ale moze usatysfakcjonuje Cie stoliczek, co to sam sie nakrywa? Bedzie na nim wszystko o czym tylko zamarzysz, nawet tort 😀 Popros ktoregos z braci Grimm, moze Ci podrzuci z nieba – po co im on tam? 😀
Widze, ze Jedrzej bardzo uradowany z obrotu sprawy 🙁 , jakby co najmniej sam byl kotem 😀
Ale nic to, wezme sobie do serca przestrogi Don Alfreda mimo ze ta troska o zycie myszy wydaje mi sie mocno podejrzana. Kot co prawda nie jest tak przebiegly jak mysz – co udowodniono na tym filmiku – ale jednak 😀
Ps Mysz ma mniejszy mozg od kota (podobnie jak kobieta od mezczyzny), ale za to bardziej pofaldowany, czyli porownujac wielkosc powierzchni sa gora. Stad tez sprytem i inteligencja przewyzszaja plec meska o niebo 😉
Na wszelki wypadek proponuje nie poddawac tego pod dyskusje 😀 😀 😀
A teraz zmykam 🙂
‚Stad tez sprytem i inteligencja przewyzszaja plec meska o niebo’ pisze Mysha_B
…zawsze mi się wydawało, że ten spryt i inteligencja polega przede wszystkim na tym, by ‚ich’ trzymać w nieświadomości naszych przewag… 😉
ale pewnie czasem nie można wytrzymać… 😀
Serdecznie Cię Mysho pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do pełni zdrowia i sił! 🙂 🙂 🙂
Owczareczku, dobrze, że nie puścileś dubletów, przecież nie ma sensu zanudzać Bywalców Budy. Ja się tylko cieszę, że przy okazji nauczylam sę przypadkiem korzystać z kuf, a moją radość zrozumialbyś, gdybyś widzial jak się męczylam, żeby rozgryzć instrukcję Alicji. Po prostu jeszcze jako użytkownik komputera jestem, co Ci już napisalam, niemowlak :wink:. Pozdrawiam.
EMTeSiódemeczko, 09.12. g.21;10 – sęk w tym, że ja naprawdę nie mam kogo się zapytać, co z tą piekielną maszyną zrobić. Po prostu, przeprowadziliśmy się z miasta /nawet dużego/ na wieś. A o moim administratorze nie chcę się wypowiadać, bo brzydkie wyrazy cisną mi się na usta. Moje Szczęście na komputer nawet patrzeć nie chce i muszę do wszystkiego dochodzić sama. :smile:, ale na pewno się nie poddam :wink:. Pozdrowienia.
Alicjo. 09.12. g.19.16 -jak tylko bardziej się oswoję z moją maszynką, to na pewno zainstaluję sobie Linuxa; czytalam nawet, że ponoć jest bezpieczniejszy od Windowsa i to mnie najbardziej zachęca. I podzielam zdanie Twojego syna, że komputrowi trzeba by bylo niezle przywalić, żeby go zepsuć 😉 . Pozdrawiam.
Witam wszystkich po zapiątku. Pusto jakoś. Jak miło spotkać niemowlaka komputerowego! 😀 Ja robię za kompletnego matoła, komputerowe mądrości stałych bywalców wpędzają mnie w kompleksy. Walczę dzielnie i całe szczęście, że naprawdę trzeba się postarać, żeby zepsuć komputer, ale co mam przygód, to ho, ho… Pozdrawiam. 😀
Hortensjo,
samouczek kuf opracował niejaki Blejk Kot w czasie wolnym od uganiania się za myshami i spania (bo już Pickwick, Mordechaj i Alfredo uświadomili nam, ze koty wysypiają się do wypęku).
hortensjo,
ja się jeszcze zorientuję, ale pamietam, że parę lat temu był tak zwany knoppix – był to linux na dyskach, mając Windows na komputerze „butowało” się knoppix z dysku i maiło się „dwa w jednym”. Dam Ci znać w sprawie, może warto od tego zacząć obmacywanie linuksa 🙂
Witajcie,
obawiam sie,ze Owcarek jakas influence po blogach rozniosl i nam buda-goscie zaczynaja chorowac! 🙁 Na sasiednim blogu wydalo sie,ze Misiu2 zalegl w lozku!!
Trzeba chyba jakies czary-mary zamowic,zeby zaraza dalej sie nie rozniosla 😉
Pozwolcie,ze teraz sie ewakuuje,bo straaaaaaaaaach!!!!!!!!
Hej.
Ana,
żadne czary mary – bańki Misiowi spuścić!
…eeeee… tego…. postawić 🙂
A jo melduje, ze przygotowuje sie ostatecnej rozstrzygającej bitwy przeciwko wirusom smarkania i kichania. Mom nadzieje, ze bój to bedzie mój ostatni. Przynajmniej na rozie.
Ino kruca przez to syćko nowego wpisu nie zdązyłek na dzisiok wyryktować. Moze na jutro sie udo?
No, a teroz juz pędze na pole bitwy 🙂
O, matkozcórkom, aleśta namachali tych wpisów!!! Kiedy ja to wszystko nadrobię?!
Gosicek,
żebyś Ty wiedziała, ile miałam czytania po miesięcznych wakacjach w Polsce! Tam z doskoku czytywałam, ale głównie wrzucałam to i owo, więc jak wróciłam, to nadrabiałam. I to 3 blogi ! Oczywiście te najbardziej niepolityczne z „Politycznych” blogów.
Trzeba systematycznie, systematycznie!
O rany! Oglądam Szymona Majewskiego, a w programie Doda, ktora dotychczas występowała tylko jako osoba parodiowana. Po raz pierwszy widzę ją i słyszę „na żywo”. O rany! A może ja za głupia na to ajkju…
Ja chyba raz widziałam tego Szymona Majewskiego szoł (u Ciebie, TeżAlicjo?) i niejakiego Michała Koterskiego (tak, syna Adasia Miauczyńskiego).
Tak durnego faceta to ja dawno nie widziałam (Koterski), a jeszcze jak poczytałam jakieś wywiady z nim… Ludzie, co za język, co za… nie powiem już co, niech lepiej gra tego syna w kolejnych filmach taty?!
A najlepiej niech się ożeni z tą legendarną Dodą, o której wszędzie pełno, a jak pusto, to już ona wymyśli, żeby było pełno. Byłaby to para nie do pobicia.
czasem to już mnie denerwują te „świętaczne” reklamy. Wszyscy tylko poakzują, jak to się troszczą o świąteczny klimat, pam ietają o Bożym Narodzeniu, a i tak wiadomo, że wszystko to dla kasy – tylko i wyłacznie. A duch świąt, to oni mają w ……… Pisać tego słowa nie będę, by się brzydko nie wyrazić. 😉 A najgorsza to chyba nowa reklama RedBulla – co to podobno dodaje skrzydeł, ale jakoś nie dodała umysłom twórców reklamy, bo mało tam polotu, z ato kupczenie tym, co święte dla chrześcijan.
No, owszem, Alicjo, coś mi się majaczy, ale nie pamiętam, czy to był Sz. M.
Młody K. żałosny, to prawda.
A. bo zapomniałęm – zajrzyj na http://www.mjakkmysli.blox.pl – może podpatrzysz ode mnie jakieś dobry temat. Ostatnio sporo pisze zwłąszcza o homoseksualistach i lesbijkach. Wiesz – tak sobie myślę, że jak człowiek wymyślił wtyczkę i kontakt, to w konkretnym celu, aby do siebie pasowały… Czy ktoś kiedyś próbował wtyczkę z wtyczką połączyć? No, kontakt z kontaktem prędzej, ale prądu dzieki temu to nie będzie. I ja tak sobie myślę, że Pan Bóg to sobie tak odpowiednio wszystko wykombinował jak ten, co wymyślił wtyczkę i kontakt, dlatego śmieszą mnie próby innych połączeń. 😉 A niestety ostatnio nasz kraj bierze kurs na „poprwanosć” zamiast na zdrowy rozsądek.
Oops – dwa „k” wyskoczyły zmaiast jednego – poprawny link: http://www.mjakmysli.blox.pl
To był jak nic ten szoł, TeżAlicjo, bo pamiętam, że słyszałam o takim gościu (Majewskim) i zwróciłam uwagę na niego. I to chyba było u Ciebie. Miałam kiedys dobry zwyczaj spisywać w kalendarzu krótkie notki, co każdego dnia w podróży, ale zarzuciłam ten dobry zwyczaj – a szkoda, bo pamięć coraz gorsza!
Alicjo, 10.12.g.20.05, przepraszam Cię, nie zwrócilam uwagi, ale patrzylam, że Instrukcja jest na alicja.homelinux, stąd ta pomylka. Jeśli chodzi o knoppixa, to „ja na to, jak na lato”, czyli bardzo chętnie, dziękuję Ci bardzo. Pozdrawiam mile.
TeżAlicjo, 10.12. g. 19.59. I ja mam kompleksy, gdy patrzę jak Towarzystwo jest komputerowo oblatane, ale mam nadzieję, że niedlugo i Ty, i ja, też do nich dolączymy, przecież na pewno nie jesteśmy mniej zdolne, :wink:nieprawdaż? Pozdrowienia.
Ciiiii….cichutko…Nasza ma lekkiego Katzenjammera po wczorajszych naduzyciach… chociaz co wspolnego maja z tym Katze nie do konca rozumiem… Wszystko opowie, wszystko opisze, jak dojdzie do rozumu…
Moze nawet puszke wyda biednym zglodnialym kotom, ktorym wczoraj nawet tabletek nie dala, co jest granda.
Rozni juz w Budzie goscie bywali. Widze, ze zawital pan Koltun piszacy cos elegancko i odkrywczo o wtyczkach i kontaktach. Witam Pana Koltuna zanim Nasza bedzie dostatecznie silna, aby sie z nim rozprawic.
Ide troche pohalasowac w kuchni, moze ja to wyrwie ze snu.
Oj, biedna Helena… 🙁 Podobno najlepszym lekarstwem jest klin, co Jej możesz zasugerować, Pickwicku. Niech szybko dojdzie do siebie i opowie o tym spotkaniu na szczycie. 🙂
Hortensjo, do komputerów to ja jestem ‚zdolna inaczej’, ale nie poddaję się.
Pozdrowienia i miłego dnia wszystkim. 🙂
Nie wiedzialam, ze Helena i Pickwick to UKLAD. Kaczory sie tyle ukladow naszukaly z zadnym skutkiem, a UKLAD u Owczarka w Budzie sie zakamuflowal. Sprytnie 😀
Nie zwazajac na dzisiejsza lekka niedyspozycje, wczorajszy wieczor byl nadzwyczaj udany i pelen wzruszen spwodowanych spotkaniem z kolegami, z ktorymi kontakt urwal sie juz dosc dawno, bo rozbiegli sie po swiecie i zajeli sie czyms innnym.
Swiecilismy, jak to ladnie nazwala Korpopracja, „75 lat niesienia Wolnego Slowa”. Wszystko odbywalo sie w pieknym starym nudynku RIBA (Krolewski Instytut Brytyjskich Architektow), gdyz w naszym domu rodzinnym Bush Housie pewnie bysmy sie nie zmiescili, a zreszta nie mileibysmy takich ladnych pomieszczen. RIBA znajduje sie dokladnie na wprost Ambasady Chin, o czym nie wiedzialam, wiec bylam troche zaskoczona, kiedy dochodzac do budynku, gdzie mielismy swiecic 75 lat Wolnego Slowa niesionego narodom swiata, zobaczlam ma chodniku calkiem pokazna demonstracje. Kilkadziesiat osob trzymalo transparenty i zapalone swieczki domagajac sie uwolnienia Tybetu, poszanowania praw czlowieka i zaprzestania przsladowan politycznych i religijnych (Falun Gong) w Chinach. Bylam jeszce bardziej zaskoczona, kiedy dowiedzialam sie od nich, ze demonstruja w tym miejscu CODZIENNIE od wrzesnia 2000 r. Nie czytalam o tym w gazetach, nie widzialam tego w telewizji. A oni przychodza codziennie i kompletnie pokojowo demonstruja, cos tam spiewaja, cos tam skanduja i zapalaja swieczki. Moze gdyby podkladali bomby, wysadzali w powietrze dyskoteki, wysylali swoje dzieci aby zostaly meczennikami… no… moze wtedy warci byliby doniesien w mediach. Ale swieczki przemawiaj ciszej niz bomby.
Wracajac zas do 75 lat Wolnego Slowa.
Bylo nas kilkaset osob, swobodnie przemieszczajacych sie z kieliszkiem wina (nieustannie uzupelnianego prze dyskretnych kelnerow) i rozlicznymi zakaskami roznoszonymi na tacach po licznych wytwornych pokojach.
Byly tez stoliki. Jeden z nich, duzy i okragly zostal natychmiast zaklepany przez polski kontyngent. Spedzilam przy nim pare minut. W koncu widze ich na kazdym pogrzebie.
Natomiast wzruszyly mnie spotkania z innymi ludzmi: z Markiem Brayne’m, niegdys fenomenalnym korespondentem BBC na Europe wschodnia, kiedy Europa wschodnia nie wydawala naszym korespondentom akredytacji. Siedzial wowczas w Wiedniu i nadsylal stamtad madre, przenikliwe depesze, opwiadajac co dzieje sie w Polsce, Czechoslowacji, Rumunii. POtem zostal szefem Serwisu Europejskiego i Naczelnym dwu znakomitych cyklicznych programow po angielsku „Europe Now!” oraz „Europe Today”, zas mnie dal kompletnie wolna reke do kilkunastominutowych „wkladow” ilekroc mialam ochote. Po kazdym swoim programie dostawalam od niego entuzjastyczna, strannie przygotowana i niezykle pomocna mi w pracy recenzje. Dzis Mark kompletnie zmienil zawod i robi to, co naprawde chcial robic cale zycie (choc za znacznie mniejsze pieniadze) – jest psychoterapeuta.
Spotkalam swpjego najlepszego nauczyciela w zyciu – Michaela Kaya, ktory otworzyl mi oczy na wielosc form radiowych i uswiadomil, ze moge eksperymentowac i robic w radiu rzeczy szalone, nie ogladajac sie na nikogo. Michael, doswiadczony i fenomenalnie utalentowany radiowiec, wyklada dzis na uniwersytecie.
Spotkalam Dirana Magrebliana, niegdys Naczelnego Programow Publicystycznych w Serwsie Rosyjskim BBC, ktory kiedys wypozyczyl mnie na dwa tygodnie z mojej rodzimej redakcji i stworzyl krolewskie warunki do pracy. Dzieki niemu na dobre zaprzyjaznilam sie i nawiazalam stala wspolprace z Rosjanami. Spotkalam Natasze Rubinstein, jego nastepczynie, ktora byla najlepszytm redaktorem, z jakim kiedykolwiek mialam do czynienia i z ktora razem robilysmy programy o Miloszu, Szpilmanie, Herbercie, Mickiewiczu, Mrozku, Gombrowiczu i o Solidarnosci. Natasza tryskala pomyslami dla mnie i nie wszystkie zdazylysmy zrealizowac. Ale to ona przyniosla mi z domu Fausta Goethego i tomik poezji niemieckiej w przekladzie na rosyjski mojego pra-pradziadka po stronie Matki i pwiedziala, ze przeklad ten jest dzis kanonem na wszystkich rosyjskich uniwersytetach.
Spotkalam tez nasza naczelna pielegniarke, Sister Wong, ktora ratowala nas przed zawalami serca, wylewami krwi do mozgu, chrypka i uzaleznieniem od alkoholu. Jest to urocza Chinka i umowilysmy sie na obiad.
Spotkalam licznych technikow, ktorzy poprawiali moje niechlusjtwa przy nagrywaniu i ratowali mi honor i reputacje. Byli tez czesto pierwszymi recenzentami programow, keidy jeszcze mozna bylo cos poprawic i zmienic.
Bylo jeszcze mase innych spotkan, radosnych i emocjonalnych i dlatego byc moze stracilam rachube ile razy moj kieliszek byl uzupelniany. Stracilam rachube bodaj przy piatym.
PS. Jak przystalo na impreze organizowana przez radiowcow dla radiowcow, wysiadly nam mikrofony i dlatego przemowienia byly krotkie i nikt na nie uwagi nie zrwacal. Tak robic, chlopaki!
Miałam niespodziewaną wizytę koleżanek, dlatego dopiero teraz mogłam wrócić do komputera. Heleno, piękna opowieść! Kilkaset osób, no,no…Bardzo wzruszające te Twoje spotkania po latach, ale mnie najbardziej podobało się P.S. – odlot! 😀 Zdrowia życzę!
Heleno jak wnosze z twojej blogowej aktywnosci swietnie sobie radzisz z hangover.
A propos wieloletniej demonstracji, biedni ci ludzie zadnego zainteresowania ze strony mediow. Teraz widac jak srodki przekazu moga manilpulowac i tam i tu.
A teraz czym prędzej do kotów 🙂
Janku, to, ze o tej demonstracji nie wiemy, nie wynika z manipulacji lub checi utajnienia, tylko z tumiwisizmu. Grupa Chinczykow i Tybetanczykow z czerwonymi od mrozu nosami jest mniej fotogeniczna i mniej wazna niz tlum fanatykow domagajacych sie kary smierci dla nauczycielki, ktora spolecznie naucza biedne dzieci w kraju swiatowego zadupia.
Mimo to zrobilam Tybetanczykom troche zdjec i sprobuje wyslac do Alicji.
Janku, to, ze o tej demonstracji nie wiemy, nie wynika z manipulacji lub checi utajnienia, tylko z tumiwisizmu. Grupa Chinczykow i Tybetanczykow z czerwonymi od mrozu nosami jest mniej fotogeniczna i mniej wazna niz tlum fanatykow domagajacych sie kary smierci dla nauczycielki, ktora spolecznie naucza biedne dzieci w kraju swiatowego zadupia.
Mimo to zrobilam Tybetanczykom troche zdjec i sprobuje wyslac do Alicji.
Janku, to, ze o tej demonstracji nie wiemy, nie wynika z manipulacji lub checi utajnienia, tylko z tumiwisizmu. Grupa Chinczykow i Tybetanczykow z czerwonymi od mrozu nosami jest mniej fotogeniczna i mniej wazna niz tlum fanatykow domagajacych sie kary smierci dla nauczycielki, ktora spolecznie naucza biedne dzieci w kraju swiatowego zadupia.
Mimo to zrobilam Tybetanczykom troche zdjec i sprobuje wyslac do Alicji.
Sorry. Palec mi sie opsnal.
Heleno, gwoli scislosci nalezy dodac mniej wazna dla tych mediow. Wiec jest to subiektywizm. Obiektywnie wyobrazam sobie jak trudno wystrzec sie go w tym zawodzie.
Pewno masz doswiadczenie.
To są skutki tych toastów wczorajszych, Heleno! Podeślij Tybetańczyków, umieszczę w przerwach od zajęć. Od lat obserwuję, jak Richard Gere się w to zaangażował, no i własnie – może tym londyńskim Tybetańczykom przydałaby się jakaś celebrity, żeby narobić więcej szumu? Gere robi to z przekonania i jako znany aktor potrafi wydobyć te sprawy na światło dzienne, dość regularnie pojawia się w tv i innych mediach. Inna sprawa, że rząd amerykański nie chce drażnić Chińczyków i poza jakimiś zdawkowymi deklaracjami po cichu zresztą, ma to wszystko w nosie i ma z Chińczykami układy. Jestem zła za tę olimpiadę, nie dałabym im i już. A tu jeszcze kamień (bo nie kamyk to był!) przyłożył Benedykt, nie przyjmując Dalaj Lamy na audiencję. Wstyd.
Komunikat dla Hortensji:
wypytałam znawców i mowią, że po cholerę Knoppix, jak Ubuntu mozesz też zabutować z dysku i jak Cię do się przekona, zainstalować na dysk twardy (jest tam opcja, tylko kliknąć na install”). Można mieć i Windows i Ubuntu na twardym dysku, tylko… po co?
http://ubuntu.pl/
Tutaj masz sznureczek do wszelkiej wiedzy w temacie, pobrania Ubuntu darmo etc, możesz nagrać na dysk, wystarczy Ci zwykłe CD 700MB. I wtedy możesz sobie butować z dysku, kiedy Ci się zachce – a potem zainstalować, jak Cię przekona do siebie. Oczywiście wszystko powoli, bez presji, bo presja zniechęca, ale sznureczek podaję za pamięci.
Jestem dzisiaj w kuchni, robię farsz do pierogów z kapustą i grzybami, do uszek już zrobiłam, oj jak zwykle wyszło mi na kompanię wojska…
A Ty TeżAlicjo nie sierotkuj-marysiuj tutaj, żeś taka niezaradna w komputerach – przecież używasz?! Najważniejsza zasada – Smadny z daleka od klawiatury!!! Ja też jestem tylko użytkownikiem, a nie jakimś znawcą, uczę się tylko tego, co mi potrzebne, jak nie wiem, to się pytam tych mądrali, co to 24/7 siedzą i grzebią w maszynach. Ja mam co robić, a poza tym wolę pogadać z Wami 🙂
Spadam do kuchni, najpierw tej obok, blogowiskowej, potem niestety, do garów!
P.S.Owczarku,
jak tam, wracasz z placu boju z tarczą, czy nadal na tarczy pod kołderką?
Heleno
Pozazdrościć spotkania w znakomitym gronie . Na wczorajszą promocję książki p. Adamczeskich nie dotarłem bo zaniemogłem oskrzelowo . Dziś już jest znacznie lepiej. Mogę normalnie pracować.
Leżąc w łóżku oglądałem film dokumentalny o Arturze Rubinsteinie. Było też o córce Ewie mojej ulubionej fotografce będącej dla mnie niedościgłym wzorem. Czy wiesz co teraz robi ? Pewnie znasz osobiście.
Na tarczy pod kolderka? Co na to Pani Owczarkowa?
Bylem na spotkaniu z DL w pazdzierniku na naszym Uniwersytecie. Rok temu byl tu zreszta Lech Walesa. Z obydwu spotkan wynioslem pewien niedosyt.
Z DL byl ostry system sprawdzania. trzeba bylo przyjsc 2 godziny wczesniej i zabierali wszystko, zegarki, telefony komorkowe itp. DL mial rowniez jak Lechu tlumacza, ale po kilku minutach powiedzial ze sobie sam poradzi, zwlaszcza jesli ludzie pozwola mu sciagnac buty. No i zasiadl na krzesle z bosymi stopami w pozycji kucznej. Troche smieszne bo nalezalao zwracac sie do niego Jego Swietobliwosc.
Wyslalam do Alicji zdjecia, ale nie jestem pewna czy zdjecia czy wszystkie moje prywatne dokumenty. Tych zdjec powinno byc ok. siedmiu.
Droga Alicjo, jesli Ci poslalam moje prywatne files, prosze Cie, zjedz i nikomu nie pokazuj. Love and kisses.
Ani Artura, ani Ewy nigdy nie spotkalam. Natomiast jego syna (imienia nie pamietam) ogladalam kiedys w teatrze na sztuce, ktora nazywala sie bodaj „Whose life is it, anyway?” albo jakos tak podobnie. To dobry aktor.
http://alicja.homelinux.com/news/Demonstracja.jpg
Gra i buczy, Heleno.
Kurcze blade, co ja znowu zrobilam? Daczego widze tylko jedno i to w kawalkach? Czy jest gdzies granica mojego becwalstwa?
Heleno,
jak na razie, to doszło jedno zdjęcie (40 minut temu, mówi mi maszyna), które zamieściłam. Zadnych dokumentów, czyli dobrze idzie 🙂
Nie w kawałkach – ja nie zmniejszałam go, tylko wsadziłam dosyc duże, takie jak podałaś, (prawie 1MB), Twoja przeglądarka powinna je pokazać w całości… zara zrobię druga wersję, czekając, aż mi sie kapucha ugotuje.
http://alicja.homelinux.com/news/Demo_10.jpg
A teraz?
Teraz jest perfecto. Biedni mlodzi idealisci. Z grzancem trzeba do nich przychodzic codziennie przynajmniej w zimie. W lecie moze byc gin z tonikiem.
Sorry za smiecienie. Pierwsze tez jest dobre tylko trzeba mysza poklikac po nim co pozwala zoomowac.
Nie rozumiem, o co chodzi z tymi zdjęciami – u mnie wyświetlają się bez problemów.
Heleno, skoro znalazł sie biały kabelek, to ja BARDZO PROSZĘ o foto Twojego antycznego biurka.
Czy mnie się wydaje, czy mt7 gdzieś zaginęła?
Franio Okoń też zniknął 🙁
Pewnie moja wina …
Ano z tarcom wróciłek, z tarcom. Ino przez ten cas, kie z wirusami musiołek sarpacke uprawiać, telo zaległości sie nazbierało, ze nimom kie nowego wpisu ukońcyć. Wcora sie nie udało, dzisiok tyz nie wiem, cy sie udo. To jo juz lepiej nie bede godoł, kie ten nowy wpis sie pojawi. Po prostu: kie bedzie, to bedzie.
Mom nadzieje, ze tak skutecnie wytłukłek te wirusy, ze juz nikogo inksego w budzie sie one nie chytajom? 🙂
Misiu, Okon zniknął po tym, jak uzyskał adres sklepu z oscypkami 🙂 ciekawe, prawda 🙂
Take it easy, Pieseniu. Wpis nie zajac. My sie tu bardzo dobrze bawimy i poczekamy sobie spokojnie az Caly ozdrowiejesz.
Herbata z miodem, cytryna i utartym imbirem powinna postawic Cie na lapy. A jesli jeszcze zdolasz wykrasc bacy troche koniaku i tez kapke do tej herbaty wlac, to powiem Ci, ze nie masz lepszego lekarstwa. I weselszego.
A to samo dotyczy Misieczka i kto tam jeszcze chory w Budzie.
Ja sie wczoraj tez sporo leczylam czerwonym winem (raczej tanim niz dobrym) i powiem Ci, ze lepiej bylo przyniesc wlasny koniak i spod stolu pociagac. Dopiero teraz mija mi bol glowy po tym sikaczu sakramenckim.
A ja Wam powiem co ja w miedzyczasie zrobilam. Zadzwonila do mnie kolezanka, ktora uczy studentow dziennikarstwa tu, w Londynie. I namowilam ja, aby wyslala swych studentow na reportaz do tych Tybetanczykow, w ramach pracy semestralnej. Zadna to publicity, bo oczywiscie to tylko studenckie prace, ale niech sie uwarazliwiaja. Beda musieli sporo o tym Tybecie i o Dalaj Lamie poczytac, zanim beda mogli zadawac pytania demonstrantom.
PS. A metody z utartym imbirem na kaszel, przeziebienia, a takze na klopoty zoladkowe (wtedy trzeba dodac jeszcze mietry) nauczyla mnie dawno temu Siostra Wong, ktora wczoraj na bankiecie sciskalam. Swieta kobieta, Siostra nasza Wong. Zas dodanie koniaku do tych konkokcji to juz moj wlasny wklad do Madrosci Wschodu.
Heleno
Bóg zapłać za przepis który stosuję od wczoraj. Zamiast koniaku stosuję wisniówkę własnego wyrobu. Jest dużo lepiej 🙂
Mysle, ze wisniowka wlasnego wyrobu moze byc jescze skuteczniejsza ze wzgledu na zawartosc witaminy C i tego czerwonego skladnika, ktory jest bardzo zalecany przez lekarzy.
Zdrowiej nam Misiu!
SeMaFor 🙂
Na Placu Zamkowym systematycznie odbywają się wiece o wolność Białorusi, w których udział biorą Białorusini i Polacy. Trochę ludzi popatrzy chwilę i pójdzie. Może gdzieś na 10 stronie u dołu w jakiejś gazecie pokaże się wzmianka. W zeszłym roku odbył się koncert w sprawie jak wyżej też na placu jak wyżej. Nie wiem, czy uczestnicy byli zainteresowani hasłem. Tam ciągle odbywają się jakieś koncerty i ciągle zbierają się jacyś widzowie, którzy nieustannie się przemieszczają, jedni wychodzą, drudzy wchodzą.
Doszłam do wniosku, że jeżeli samemu narodowi nie zależy na wolności, to nikt im tej wolności na tacy nie przyniesie.
Ale cieszę się ze stacji telewizyjnej dla Białorusi.
Mrrrał
No i znowu jako ten meteorrrr…
Mysha jakieś dwuznaczności tu sugerowała?
Mysheczko!
Bez żartów.
Nie przypuszczam, aby zaszła taka potrzeba, ale…
Jakby ktoś coś to wystarczy cichutko pisnąć.
Już ja mu 😕 😡 👿 😈
Można mieć i Windows i Ubuntu na twardym dysku, tylko? po co?
To może mieć sens. Mój Kolega 😉 tak ma i sobie chwali.
W pracy używa Windowsów (bo musi), a w domu Ubuntu (bo lubi).
A odpalić można faktycznie bez instalacji.
Owczarrrek nam zdrrrowieje 🙂
No to zdrrrowie Owczarrrka 😀
Pozdrrrawiam Wszystkich
I już odlatuuuuuuuuuuję…
Dobrrranoc
Blejk Kot
Frrrruuuuu….
Mrrrał!
Jeszcze szybkim przelotem…
Misie i rrreszta zwierząt i ludzi.
Nie dawajcie się tym bakcylom!
A niech się drrrobiu czepiają, a nie nas 😛
wwwiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiizzg…
Za wszystkich naszych chorenieskow!
http://www.youtube.com/watch?v=STKkWj2WpWM&feature=related
Haloooo,
witam,nie bylo mnie prawie dwa dni i nastrzelaliscie kuuuuupe komentarzy,ze czasu potrzeba multum na przeczytanie wszystkiego!
Najwazniejsze,ze Owcarek juz ma sie lepiej i insi buda goscie rowniez 🙂
Tak trzymac!!
Rowniez zauwazylam,ze jakis koles chyba z glebokiego zascianka do nas zawital 😮 Nie wyganiam,moze przy nas zmadrzeje,kto wie????
Roboty mam ostatnio sporo.Znaczy zaczelam porzadki swiateczne.Jutro dalsza czesc.Teraz musze bardzo dobrze opanowac liczebniki po wlosku,bo w poniedzialek konkurs.Gramy w bingo,kto wygra dostaje od lektorki nagrode!!
Lece kochani i do uslyszenia pozniej.Pa
Myslisz o Panu Koltunie, Ana? O tym od „wtyczek i kontaktow”? Poszczulem na niego Nasza. Zadzialalo, chwalic Kota Wszechmocnego.
Alicjo,dziękuję za sznureczek, pozdrawiam.
Kocie Pickwicku,
nie sądzisz, że taki tylko czeka, żeby podjąć z nim… no właśnie, co? Zadna dyskusja, bo z kim?
Ja bym wzorem Kota Blejk Kota powiedziała eeee tam…
Taki się u nas w Budzie nie uchowa, my go zwyczajnie olejemy.
Co prawda, to prawda.
Proszę Państwa, w Polsce odbył się pierwszy ślub humanistyczny: http://wiadomosci.wp.pl/kat,48996,wid,9479633,wiadomosc.html?ticaid=14fc1 .
No to,póki co,mam szczęście! 🙂
Ale muszę uważać,Alicja mnie do kalendarza budowego nie zapisała,nigdy nic nie wiadomo! 😉
Pani Tereso!
Ślub humanistyczny,ciekawe!
Natomiast fragment przysięgi mówiący,że nowozaślubieni bedą sie dzielić m.in. ….”myślami i materiałem genetycznym” brzmi dziwnie,żeby nie powiedzieć groteskowo!
Jędrzeju,
słuszny wytyk, ale ja tu na cztery ręce… to jest 18.05 ?
potwierdz, zaprzecz, napisz datę.
Wracam do pierogów.
Alicjo! Daj pieroga! 😀
Alicjo, to ty dalej te pierogi…?! To już chyba na pół Kanady wystarczy! 😆
Alicjo,
imieniny Jedrzeja 16.05 🙂 Oto Jego wlasne slowa:
„Jam jest Jędrzej,polski ale niebardzo święty,Tfu!Na psa urok!Bobola.
A do kalendarza nikt mnie nie zapisał,maj,tuż za Zośką.”
O!myshka przyszła mi w sukurs! Dzięki! 😀
Zapisano. ta data juz była z innych względów.
Kocie Pickwicku!
Ten „nasz”koles,to pewnie elektryk,bo mu sie wszystko z kontaktami i wtyczkami kojarzy 😉 A moze to jakas wroga wtyczka??????????????
Pfi, mysmy mieli sluby felinistyczne od pokolen. A przysiega brzmi nastepujaco: bedziemy sie dzielic materialem genetycznym i miejscem na kanapie, ale niczym wiecej. Kazdy mial bedzie swoja wlasna miske i wlasna kuwete, wlasny medalik z adresem i wlasna ksiazeczke weterynaryjna. Bedziemy szanowac przestrzen drugiego wspolmalzonka i kazda mysz zlowieona przez jednego tylko do niego (lub niej) nalezy, chyba, ze postanowi inaczej. Bedziemy respektowac sprawiedliwa kolejnosc wchodzenia na kolana i szczotkowania. Tak nam dopomoz Kot Wszechmocny, Wszechdobry i Wszechsprawiedliwy!
Wam tez tak radze. Sprawdzone.
„Nu!Prosił,prosił,…i wyprosił” 😀 Dziękuję Alicjo i przepraszam za molestowanie! 🙂
Jędrzeju,
wszystkiego nie spamiętam, trzeba i należy się upomnieć, jak coś nie wskoczy.
Pierogów nie ma bo je lepię, natomiast mogę podrzucić wczorajsze (i dzisiejsze ostatki) uszka, sztuk dwieście coś.
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/uszka/
No, mówiłam, ze co najmniej dla połowy Kanady!
Pickwicku,
no nie wiem, czy mozna te Twoje rady odniesc do myszy? Chocby taka rzecz: kolejnosc wchodzenia na kolana. Mysz na kolana? Mysz najczesciej laduje w kociej paszczy. O czym z rozbrajajaca szczeroscia sam wspominasz. A przeciez juz dawno powiedziano, ze w domu wisielca nie mowi sie o sznurze. Brrrrrrrr 😯
Droga mysho_b. Szczerosc jest moim drugim imieniem. Na moje kolana mozesz wchodzic o dowolnej porze i nie pytajac o pozwolenie. Smuci mnie jednak, ze sadzisz, iz obce mi sa wyzsze uczucia i chodzi mi w zyciu jedynie o zaspokojenie apetytu. I to do Kota, ktory gotow byl Ci oddac ostatnia tabletke fortekoru-5!
Co innego jednak sa myshy zaprzyjaznione i pisane przez sh, a co innego anonimowe szare stwory zyjace w garazu, te same, ktore Naszej zjadly co do kruszyny drogie francuskie mydla z zapachem miodu i lipowych kwiatow, kiedy w czasie remontu kuchni przeniosla do garazu rozne zapasy. Mydlana piana leciala mi potem z pyska przez pare tygodni.
Czyszczenie garazu z garazowek nalezy do moich i Kota M swietych obowiazkow, ktore wykonujemy z ochota, entuzjazmem i poczuciem misji. There!
Nie licz, Pickwicku, na wspolczucie wzgledem tej piany z pyska 😀 O ile sie nie myle nadmiar higieny jeszcze nikogo nie zabil, tak wiec jeszcze pozyjesz w zdrowiu i humorku – ktory jak widze nigdy Cie nie opuszcza – jeszcze dlugo, dlugo 😀
A tak w ogole to tylko pogratulowac tych garazowek. Myszy z takim gustem! Nie rzucily sie na byle co 😀 Powinienes je holubic, a nie tepic 🙁
A swoja droga, Pickwicku, gdzie to kot ma kolana ???????????? 😀
Niedlugo Pickwicku nie bedziesz musial nawet kupra podnoscic,zeby mysze zlowic.Jak nas informuje TV,w Japoni wyhodowano genetycznie zmanipulowana mysze,ktora nie wyczuwa kota.No,po prostu sama w lapy wchodzi!!!!! 🙄
Ano!
W Japonii też działa konkurencja i napewno niebawem zmodyfikują genetycznie kota i będzie przed myszami uciekał.
A sowją drogą;Pickwick uciekający przed myszą! To mogłoby zabawnie wyglądać! 😀
No, nie wstrzymuj oddechu, Jedrus, bo bedziesz musial dlugo czekac na taki widok.
Ana,
nie wchodzi, nie wchodzi 😀 Owszem, mysz ma zmodyfikowane zwoje mozgowe, ale polega to na tym, ze mysz nie boi sie kota . Nie czuje jego zapachu, wiec przestaje sie go bac i nie ucieka tylko dzielnie stawia mu czola 😀 No co, Dawid tez pokonal Goliata 😀
http://www.pb.pl/Default2.aspx?ArticleID=56527812-2a1f-462b-85f4-577dfe2db836
A jak się czujesz Myshecko? Z wpisów i humoru sądząc chyba nieźle?
A dlaczego jesteście tak nietolerancyjni?
Haereticusecek przynależy do naszej budy o ma prawo do swoich poglądów, jak również do wygłaszania ich.
To bardzo nieładnie, że chcecie poganiać kogoś, kogo poglądy Wam nie odpowiadają.
Piękna wolność, nie ma co!
Marysiecko!
Wydaje mi się,że nie tyle poglądy p.H wywołały „nietolerancyjne” reakcje komentatorów,ile sposób wyrażania tych poglądów. W moim pojęciu dosyć obskurancki! 🙁
mt7,
dzieki, Slonko, za troske, staram sie dzielnie sprostac przeciwnosciom losu i nie mazgaic sie 🙂
Mam nadzieje, ze ta przygana o nietolerancji nie dotyczyla mnie. Nie to zebym umywala rece, ale nie zrobilabym krzywdy Heretykowi, chociazby ze wzgledu na stara znajomosc. Pewnie zaraz sie na mnie zdenerwuje, ze pisze o nim Heretyk – bardzo tego nie lubi i juz kiedys, na innym forum mi to wytknal. Ale ja jestem przekorna bestia i troszke sie z nim podraznie, oczywiscie z sympatii wielkiej 😀
Uherecku, ludzia mają różne style i różne poczucia humoru. Sama nafukałam na Okona w swoim czasie, ale go nie poganiałam.
Wiesz, Myshecko, jak to jest. Jak nie z własną słabością i kłopotami, to najbliższych i przyjaciól, ciągle jest co dżwigać i z czym się mierzyć.
Trzeba ze wszystkich sił ucha i ogon do góry.
Uśmiecham się do Ciebie nie tylko na rysunku. 🙂
mt7,
tak, koniecznie ogon do gory, tym bardziej, ze zyczylas mi imieninowo pieknej kity, a zyczenia od dobrych ludzi zawsze sie spelniaja, wiec jest sie czym pochwalic 😀 Teraz bardziej przypominam wiewiorke niz mysh, ale to tez adekwatnie do imienia 😀
Dobrej nocy, Myshecko.
Pora spać.
Alicji wydajnej mocy pierogowej i przyjemnego wieczoru, jak i wszystkim po tamtej stronie Wielkiej Kałuży.
A po tej zmrużcie już oczka i smacznie chrapcie.
Owczareczkowi składam dzięki.
Pa! 🙂
Marysiu, jak slusznie zauwazyla Alicja, sa „poglady” z ktorymi sie nie dyskutuje, zwlaszcza gloszone jezykiem plugawym, pogardliwym i nietolerancyjnym. Nie kazdego przeciez chcialabys miec przy swoim stole czy pod swoim dachem. Ja na przyklad nie wpuszczam do domu antysemitow i rasistow, ktorzy tez przeciez maja „prawo do pogladow”.
Jest mi dobrze w Budzie i czulabym sie bardzo zle, gdybysmy tu zaczeli rozprawiac o wtyczkach i kontaktach, chociaz to naprawde nie bylo jeszcze najgorsze. Ale jest tego wiecej, uwierz.
… mnie opadły ręce (dziennika naszego słucham mimo), ale już nie będę dzisiaj smucić bywalców Budy.
mt7,
ja jestem za tolerancją, niech sobie przyłazi kto chce i gada co chce – tylko opowiedziałam się w sprawie….eeee tam…
Przecież wiesz, po co przylazł. I wiesz, że nikt z nas go nie zamknie i nie pogoni. Ale nam też wolno się wypowiedzieć, co o nim myślimy.
Ja mam na to jeden sprawdzony sposob: przemilczec! Czasami brak slow „mowi” wiecej niz ich potok 🙂
A teraz ide dalej ogladac zdjecia mt7. Wszystkim spiochom zycze spokojnych, pieknych snow 🙂
„Przecież wiesz, po co przylazł.” – napisala Alicja.
Kochane moje, przyszedl, bo nieraz bywal u Owcarka w Schronisku im. Smadnego Mnicha. Bylo to stare Owcarkowe forum. Zawsze byl oryginalem, ale… „Gosc w dom, Bog w dom” – nikt go nie wyganial, byl mile witany i prawdopodobnie tego samego spodziewal sie tutaj.
Poglady ma jakie ma, ale nikogo nie obraza ad personam. No chyba ze ktos sie poczuje obrazony jego wypowiedziami, czego nie mozna wykluczyc, ale z takim stanem rzeczy spotykamy sie przeciez co krok, wiec nie pozostaje nic innego jak podejsc do tego z filozoficznym spokojem. Nie uciekniemy od takich sytuacji, nie zamienimy sie w eremitow 🙂 Oczywiscie kazdy ma prawo powiedziec co o takich pogladach mysli, ale „bez nerw” 😀
Uwaga, uwaga! Biere sie wreście wklejanie nowego wpisu. Ino kapecke to zajmie, bo linków bedzie sporo do wklejania. A te linki posłuzom za dowód, ze bedzie to historia w kozdym scególe prowdziwo 🙂
To Wam teraz opiszę, co mnie nosi i czegom w nerwach.
Wyobrazcie sobie, rodzina z Pakistanu emigruje do Kanady. Rodzą się dzieci. Są posłuszne rodzicom. Trzeba nosić te tradycyjne ubiory – noszą. Do czasu. Córka się zbuntowała, 16-latka. Ojciec ją ZABIL.
Zwyczajnie, własnymi rękami, z pomocą brata tejże.
Cała Kanada poruszona.
Moje myślenie takie : przyjeżdżasz do Kanady, respektuj tutejsze prawa. A przede wszystkim prawo do bycia sobą, i nienarzucaniu nikomu religii i co ma mysleć, ani w co się ubierać.
http://cnews.canoe.ca/CNEWS/Crime/2007/12/12/4720458-sun.html
Straszne !
U nas na Wyspach tez sie te rzeczy zdarzaja wlasnie w rodzinach pakistanskich i nazywa sie to „honorowym zabojstwem”. Jest nawet jakas kobieca organizacja, ktora udziela schronienia tym dziewczynom jesli sie boja, ze moze je to spotkac ze strony ojca czy brata. Takze zmuszanie dziewczat do zamazpojscia wbrew ich woli nie jest rzadkoscia.
„i nienarzucaniu nikomu religii i co ma mysleć, ani w co się ubierać.” – Alicjo, ale oni rozumuja identycznie i tu sie wlasnie zaczyna kwadratura kola.
Witaj Owczarku!
Spóźnione życzenia z okazji Mikołaja, ale za to punktualne życzenia na Boże narodzenie i Nowy ROK!!! Wiele zdrowia i pogody ducha, pomyślności i życzliwości ludzkiej oraz dobrych zapasów w spiżarni.
A teraz A teraz trochę wiadomości z wielkiego świata, a mianowicie moje sprawozdanie z uroczystości noblowskich.
Rozdanie nagród jak zwykle odbyło się w gmachu filharmonii, który leży w sercu Sztokholmu. Oczwiście nawiększą uwagę wszystkich tu zgromadzonych gości przyciągały kreacje królowej oraz jej córek. Królowa jak miała wspaniałą intensywnie czerwoną suknię, zaprojektowaną przez znanego projektanta mody japończyka, który zaprojektował jej wytworny strój na uroczystość noblowską również w zeszłym roku. Najbardziej jednak przyciągał wzrok jej diamentowy diadem oraz naszyjnik w kształcie krzyża, który według komentatorów telewizyjnych był bardzo stosowny do kreacji.
Jej młodsza córka Magdalena, uznana niedawno za najpiękniejszą księżniczkę świata, miała bardzo skromną suknię, pomijając obnażone ramiona i duży dekolt. Reprezentuje ona w pewnym sensie współczesne trendy mody zarówno w strojach jak i fryzurze. Sądząc po jej fryzurze modny na nowo jest tzw kok w bok, czyli wysoko upIęte włosy oraz bardzo dyskretny makijaż. Zarówno Magdalena, jak i jej starsza siostra Wiktoria – następczyni tronu- nosiły sukienki w kolorze czarnym z jasnymi akcentami.
Ale oczywiście najważniejsi byli nagrodzeni laureaci. W przerwach między odczytywaniem nazwisk zasłużonych profesorów i wręczaniem przez Króla Karola Gustawa nagrody oraz medalu można było słuchać muzyki klasycznej oraz śpiewu przepięknej młodej sopranistki.
W czasie wyczytywania nazwisk kamerzysta pokazywał siedzących na widowni bliskich laureata. Niektórzy z nich poprzywozili ze sobą dość liczne rodziny. Dwa lata temu jeden z amerykańskich laureatów przywiózł ze sobą blisko 50 osób! Wszystcy zostali zakwaterowani w wytwornym hotelu i podjęci obiadem noblowskim. Jednak od tej pory są pewne ograniczenia dotyczące liczby gości, których laureat może zaprosić na swe święto (najwyżej 16 osób).
A więc można było zobaczyć ocierające łzy wzruszenia małżonki, roześmiane buźki wnuków i prawnucząt oraz utemperowane miny dzieci.
Po otrzymnaiu nagród towarzystwo zostało przewiedzine do Ratusza, do słynnej Bla hallen czyli Błękitnej sali. Tutaj znalazło się miejsce dla 1500 zaproszonych na wytworny obiad noblowski gości.
Cała uroczystość nawiązywała w swej artystycznej części do 100 letniej rodznicy urodzin słynnej pisarki szwedzkiej Astrid Lindgren, twórczyni znanej Pippi Langstrump – Pończoszniczki, ulubionej przez dzieci na całym świecie rudowłosej, łobuzerskiej małej dziewczynki, której ojciec podróżuje na dalekich morzach, a mama razem z aniołkami fruwa w niebie.
Pippi, Lotta, Rullgardina, Pepparmynta… mieszka samotnie w żółtej willi na skraju swego małego miasteczka. Ma łaciatego konia, małą małpkę o nazwie her Nilsson oraz całą skrzynię złotych monet.
W chwilach przerw między poszczególnymi daniami odbywały się tańce artystów opery baletu królewskiego nawiązujące do wydarzeń w życiu Pippi. Wszystko miało charakter żartobliwy. Pippi rozrzucała wśród rozbawionych gości złote monety (czekoladki).
Obiad rozpoczął się tradycyjnie od toastu wzniesionego przez Króla na cześć fundatora nagrody – Alfreda Nobla.Wypito ten szampański toast. Poczym wniesiono wytworną zakąskę. Obsługa licznych gości zaproszonych na obiad następuje niezwykle sprawnie. Prawie w jednej i tej samej chwili wszyscy zarówno, ci przy stole honorowym jak i inni goście otrzymują swe dania.
W tym roku daniem głównym był młody kogut, specjalnie przyrządzony przez najlepszych szwedzkich kucharzy , którzy bywają zaproszeni na tę uroczystość ze wszystkich stron Szwecji. Według relacji smakoszy było to danie wyśmienite. Na deser podano lody waniljiowe z przeróżnymi dodatkami oraz kawę. Stoły udekorowane były wspaniałymi kompozycjami kwiaitowymi, kwiatami sprowadzonymi specjalnie na tę uroczystość aż z San Remo.
Teraz nastąpiła chwila, którą laureaci przeżywają najbardziej, mianowicie pora na ich wystąpienia. Krótkie przemówienia. Najbardzie przypadł mi do serca laureat nagrody z dziedziny fizyki Albert Fert. Powiedział on że wiele w swym życiu, również nagrodę Nobla, zawdzięcza słynnemu reżyserowi szwedzkiemu Ingmarowi Bergmanowi. Fert jako młodzieniec marzył o karierze fotografa i reżysera . Perfekcyjność Bergmana była jego drogowskazem. Wspomniał też najlepsze filmy Bergmana, między innymi Tam gdzie rosną poziomki, które osobiście uważam za jeden z najlepszych filmów, które kiedykolwiek zrealizowano. Rozczulił on ponadto wszystkich , gdyż wyłosił wsą mowę po angielsku z typowym akcentem oraz typową dla Francuza wymową „h”.
Laureat z dziedziny medycyny, którego najukochańszymi zwierzętami są myszy, na których eksperymentuje, wspominał z łezką w oku o swych najważniejszych nauczycielach, a więc nauczycielu matematyki oraz między innymi o nauczycielu latania. Chciał się nauczyć latać samolotem, gdy skończył lat 50 (obecnie ma około osiemdziesiątki). Przeżywał jednak ogromny lęk w związku z lataniem i zapamiętał sobie słowa swego nauczyciela, a mianowicie: wiedza przezwycięża lęk. Jest to obecnie jego dewiza życiowa.
Z innych ciekawostek mogę dodać, że na ten bardzo ostro strzeżony bankiet dostał się niezaproszony przez nikogo gość. Był on ubrany w elegancki frak i tańczył ogniści na balu, który kończy całą imprezę. Jednak będąc w stanie mocno podchmielonym zwierzył się z faktu iż jest na gapę jednemu z pracowników telewizji i przez policję został odtransportowany na posterunek. Przenocowano go w izbie dla nietrzeźwych. Według opinii jednego z dyżurnych pracowników aresztu , nigdy nie nocowano tam tak elegancko ubranego gościa.
świąteczne i światowe pozrowienia
Haśbietka
Witaj Owczarku!
Spóźnione życzenia z okazji Mikołaja, ale za to punktualne życzenia na Boże narodzenie i Nowy ROK!!! Wiele zdrowia i pogody ducha, pomyślności i życzliwości ludzkiej oraz dobrych zapasów w spiżarni.
A teraz A teraz trochę wiadomości z wielkiego świata, a mianowicie moje sprawozdanie z uroczystości noblowskich.
Rozdanie nagród jak zwykle odbyło się w gmachu filharmonii, który leży w sercu Sztokholmu. Oczwiście nawiększą uwagę wszystkich tu zgromadzonych gości przyciągały kreacje królowej oraz jej córek. Królowa jak miała wspaniałą intensywnie czerwoną suknię, zaprojektowaną przez znanego projektanta mody japończyka, który zaprojektował jej wytworny strój na uroczystość noblowską również w zeszłym roku. Najbardziej jednak przyciągał wzrok jej diamentowy diadem oraz naszyjnik w kształcie krzyża, który według komentatorów telewizyjnych był bardzo stosowny do kreacji.
Jej młodsza córka Magdalena, uznana niedawno za najpiękniejszą księżniczkę świata, miała bardzo skromną suknię, pomijając obnażone ramiona i duży dekolt. Reprezentuje ona w pewnym sensie współczesne trendy mody zarówno w strojach jak i fryzurze. Sądząc po jej fryzurze modny na nowo jest tzw kok w bok, czyli wysoko upIęte włosy oraz bardzo dyskretny makijaż. Zarówno Magdalena, jak i jej starsza siostra Wiktoria – następczyni tronu- nosiły sukienki w kolorze czarnym z jasnymi akcentami.
Ale oczywiście najważniejsi byli nagrodzeni laureaci. W przerwach między odczytywaniem nazwisk zasłużonych profesorów i wręczaniem przez Króla Karola Gustawa nagrody oraz medalu można było słuchać muzyki klasycznej oraz śpiewu przepięknej młodej sopranistki.
W czasie wyczytywania nazwisk kamerzysta pokazywał siedzących na widowni bliskich laureata. Niektórzy z nich poprzywozili ze sobą dość liczne rodziny. Dwa lata temu jeden z amerykańskich laureatów przywiózł ze sobą blisko 50 osób! Wszystcy zostali zakwaterowani w wytwornym hotelu i podjęci obiadem noblowskim. Jednak od tej pory są pewne ograniczenia dotyczące liczby gości, których laureat może zaprosić na swe święto (najwyżej 16 osób).
A więc można było zobaczyć ocierające łzy wzruszenia małżonki, roześmiane buźki wnuków i prawnucząt oraz utemperowane miny dzieci.
Po otrzymnaiu nagród towarzystwo zostało przewiedzine do Ratusza, do słynnej Bla hallen czyli Błękitnej sali. Tutaj znalazło się miejsce dla 1500 zaproszonych na wytworny obiad noblowski gości.
Cała uroczystość nawiązywała w swej artystycznej części do 100 letniej rodznicy urodzin słynnej pisarki szwedzkiej Astrid Lindgren, twórczyni znanej Pippi Langstrump – Pończoszniczki, ulubionej przez dzieci na całym świecie rudowłosej, łobuzerskiej małej dziewczynki, której ojciec podróżuje na dalekich morzach, a mama razem z aniołkami fruwa w niebie.
Pippi, Lotta, Rullgardina, Pepparmynta… mieszka samotnie w żółtej willi na skraju swego małego miasteczka. Ma łaciatego konia, małą małpkę o nazwie her Nilsson oraz całą skrzynię złotych monet.
W chwilach przerw między poszczególnymi daniami odbywały się tańce artystów opery baletu królewskiego nawiązujące do wydarzeń w życiu Pippi. Wszystko miało charakter żartobliwy. Pippi rozrzucała wśród rozbawionych gości złote monety (czekoladki).
Obiad rozpoczął się tradycyjnie od toastu wzniesionego przez Króla na cześć fundatora nagrody – Alfreda Nobla.Wypito ten szampański toast. Poczym wniesiono wytworną zakąskę. Obsługa licznych gości zaproszonych na obiad następuje niezwykle sprawnie. Prawie w jednej i tej samej chwili wszyscy zarówno, ci przy stole honorowym jak i inni goście otrzymują swe dania.
W tym roku daniem głównym był młody kogut, specjalnie przyrządzony przez najlepszych szwedzkich kucharzy , którzy bywają zaproszeni na tę uroczystość ze wszystkich stron Szwecji. Według relacji smakoszy było to danie wyśmienite. Na deser podano lody waniljiowe z przeróżnymi dodatkami oraz kawę. Stoły udekorowane były wspaniałymi kompozycjami kwiaitowymi, kwiatami sprowadzonymi specjalnie na tę uroczystość aż z San Remo.
Teraz nastąpiła chwila, którą laureaci przeżywają najbardziej, mianowicie pora na ich wystąpienia. Krótkie przemówienia. Najbardzie przypadł mi do serca laureat nagrody z dziedziny fizyki Albert Fert. Powiedział on że wiele w swym życiu, również nagrodę Nobla, zawdzięcza słynnemu reżyserowi szwedzkiemu Ingmarowi Bergmanowi. Fert jako młodzieniec marzył o karierze fotografa i reżysera . Perfekcyjność Bergmana była jego drogowskazem. Wspomniał też najlepsze filmy Bergmana, między innymi Tam gdzie rosną poziomki, które osobiście uważam za jeden z najlepszych filmów, które kiedykolwiek zrealizowano. Rozczulił on ponadto wszystkich , gdyż wyłosił wsą mowę po angielsku z typowym akcentem oraz typową dla Francuza wymową „h”.
Laureat z dziedziny medycyny, którego najukochańszymi zwierzętami są myszy, na których eksperymentuje, wspominał z łezką w oku o swych najważniejszych nauczycielach, a więc nauczycielu matematyki oraz między innymi o nauczycielu latania. Chciał się nauczyć latać samolotem, gdy skończył lat 50 (obecnie ma około osiemdziesiątki). Przeżywał jednak ogromny lęk w związku z lataniem i zapamiętał sobie słowa swego nauczyciela, a mianowicie: wiedza przezwycięża lęk. Jest to obecnie jego dewiza życiowa.
Z innych ciekawostek mogę dodać, że na ten bardzo ostro strzeżony bankiet dostał się niezaproszony przez nikogo gość. Był on ubrany w elegancki frak i tańczył ogniści na balu, który kończy całą imprezę. Jednak będąc w stanie mocno podchmielonym zwierzył się z faktu iż jest na gapę jednemu z pracowników telewizji i przez policję został odtransportowany na posterunek. Przenocowano go w izbie dla nietrzeźwych. Według opinii jednego z dyżurnych pracowników aresztu , nigdy nie nocowano tam tak elegancko ubranego gościa.
świąteczne i światowe pozrowienia
Haśbietka
Witaj Owczarku!
Spóźnione życzenia z okazji Mikołaja, ale za to punktualne życzenia na Boże narodzenie i Nowy ROK!!! Wiele zdrowia i pogody ducha, pomyślności i życzliwości ludzkiej oraz dobrych zapasów w spiżarni.
A teraz A teraz trochę wiadomości z wielkiego świata, a mianowicie moje sprawozdanie z uroczystości noblowskich.
Rozdanie nagród jak zwykle odbyło się w gmachu filharmonii, który leży w sercu Sztokholmu. Oczwiście nawiększą uwagę wszystkich tu zgromadzonych gości przyciągały kreacje królowej oraz jej córek. Królowa jak miała wspaniałą intensywnie czerwoną suknię, zaprojektowaną przez znanego projektanta mody japończyka, który zaprojektował jej wytworny strój na uroczystość noblowską również w zeszłym roku. Najbardziej jednak przyciągał wzrok jej diamentowy diadem oraz naszyjnik w kształcie krzyża, który według komentatorów telewizyjnych był bardzo stosowny do kreacji.
Jej młodsza córka Magdalena, uznana niedawno za najpiękniejszą księżniczkę świata, miała bardzo skromną suknię, pomijając obnażone ramiona i duży dekolt. Reprezentuje ona w pewnym sensie współczesne trendy mody zarówno w strojach jak i fryzurze. Sądząc po jej fryzurze modny na nowo jest tzw kok w bok, czyli wysoko upIęte włosy oraz bardzo dyskretny makijaż. Zarówno Magdalena, jak i jej starsza siostra Wiktoria – następczyni tronu- nosiły sukienki w kolorze czarnym z jasnymi akcentami.
Ale oczywiście najważniejsi byli nagrodzeni laureaci. W przerwach między odczytywaniem nazwisk zasłużonych profesorów i wręczaniem przez Króla Karola Gustawa nagrody oraz medalu można było słuchać muzyki klasycznej oraz śpiewu przepięknej młodej sopranistki.
W czasie wyczytywania nazwisk kamerzysta pokazywał siedzących na widowni bliskich laureata. Niektórzy z nich poprzywozili ze sobą dość liczne rodziny. Dwa lata temu jeden z amerykańskich laureatów przywiózł ze sobą blisko 50 osób! Wszystcy zostali zakwaterowani w wytwornym hotelu i podjęci obiadem noblowskim. Jednak od tej pory są pewne ograniczenia dotyczące liczby gości, których laureat może zaprosić na swe święto (najwyżej 16 osób).
A więc można było zobaczyć ocierające łzy wzruszenia małżonki, roześmiane buźki wnuków i prawnucząt oraz utemperowane miny dzieci.
Po otrzymnaiu nagród towarzystwo zostało przewiedzine do Ratusza, do słynnej Bla hallen czyli Błękitnej sali. Tutaj znalazło się miejsce dla 1500 zaproszonych na wytworny obiad noblowski gości.
Cała uroczystość nawiązywała w swej artystycznej części do 100 letniej rodznicy urodzin słynnej pisarki szwedzkiej Astrid Lindgren, twórczyni znanej Pippi Langstrump – Pończoszniczki, ulubionej przez dzieci na całym świecie rudowłosej, łobuzerskiej małej dziewczynki, której ojciec podróżuje na dalekich morzach, a mama razem z aniołkami fruwa w niebie.
Pippi, Lotta, Rullgardina, Pepparmynta… mieszka samotnie w żółtej willi na skraju swego małego miasteczka. Ma łaciatego konia, małą małpkę o nazwie her Nilsson oraz całą skrzynię złotych monet.
W chwilach przerw między poszczególnymi daniami odbywały się tańce artystów opery baletu królewskiego nawiązujące do wydarzeń w życiu Pippi. Wszystko miało charakter żartobliwy. Pippi rozrzucała wśród rozbawionych gości złote monety (czekoladki).
Obiad rozpoczął się tradycyjnie od toastu wzniesionego przez Króla na cześć fundatora nagrody – Alfreda Nobla.Wypito ten szampański toast. Poczym wniesiono wytworną zakąskę. Obsługa licznych gości zaproszonych na obiad następuje niezwykle sprawnie. Prawie w jednej i tej samej chwili wszyscy zarówno, ci przy stole honorowym jak i inni goście otrzymują swe dania.
W tym roku daniem głównym był młody kogut, specjalnie przyrządzony przez najlepszych szwedzkich kucharzy , którzy bywają zaproszeni na tę uroczystość ze wszystkich stron Szwecji. Według relacji smakoszy było to danie wyśmienite. Na deser podano lody waniljiowe z przeróżnymi dodatkami oraz kawę. Stoły udekorowane były wspaniałymi kompozycjami kwiaitowymi, kwiatami sprowadzonymi specjalnie na tę uroczystość aż z San Remo.
Teraz nastąpiła chwila, którą laureaci przeżywają najbardziej, mianowicie pora na ich wystąpienia. Krótkie przemówienia. Najbardzie przypadł mi do serca laureat nagrody z dziedziny fizyki Albert Fert. Powiedział on że wiele w swym życiu, również nagrodę Nobla, zawdzięcza słynnemu reżyserowi szwedzkiemu Ingmarowi Bergmanowi. Fert jako młodzieniec marzył o karierze fotografa i reżysera . Perfekcyjność Bergmana była jego drogowskazem. Wspomniał też najlepsze filmy Bergmana, między innymi Tam gdzie rosną poziomki, które osobiście uważam za jeden z najlepszych filmów, które kiedykolwiek zrealizowano. Rozczulił on ponadto wszystkich , gdyż wyłosił wsą mowę po angielsku z typowym akcentem oraz typową dla Francuza wymową „h”.
Laureat z dziedziny medycyny, którego najukochańszymi zwierzętami są myszy, na których eksperymentuje, wspominał z łezką w oku o swych najważniejszych nauczycielach, a więc nauczycielu matematyki oraz między innymi o nauczycielu latania. Chciał się nauczyć latać samolotem, gdy skończył lat 50 (obecnie ma około osiemdziesiątki). Przeżywał jednak ogromny lęk w związku z lataniem i zapamiętał sobie słowa swego nauczyciela, a mianowicie: wiedza przezwycięża lęk. Jest to obecnie jego dewiza życiowa.
Z innych ciekawostek mogę dodać, że na ten bardzo ostro strzeżony bankiet dostał się niezaproszony przez nikogo gość. Był on ubrany w elegancki frak i tańczył ogniści na balu, który kończy całą imprezę. Jednak będąc w stanie mocno podchmielonym zwierzył się z faktu iż jest na gapę jednemu z pracowników telewizji i przez policję został odtransportowany na posterunek. Przenocowano go w izbie dla nietrzeźwych. Według opinii jednego z dyżurnych pracowników aresztu , nigdy nie nocowano tam tak elegancko ubranego gościa.
świąteczne i światowe pozrowienia
Haśbietka