Sposób na helikobaktera
Na mój dusiu! Takeście w swoik komentorzak w ostatni cwortek o helikobakterak sie rozpisali, ze jaz przestrasyliście Gazete Wyborcom! Nie wystarcy, ze pon Lepper jom strasy? A to, ze Gazeta Wyborco sie przestrasyła, wiem stąd, ze następnego dnia w conajmniej dwók miejscak o tym straśliwym helikobakterze napisała. A jo zrozumiołek, ze coby panika nie zatacała coroz syrsyk kręgów, muse wartko jakiś sposób na te bakterie wymyślić. Swoje działania zacąłek od przeglądania Wikipedii i to, co tamok wycytołek:”Helicobacter pylori (Hp, dawniej Campylobacter pylori) to gram-ujemna bakteria o spiralnym kształcie i wielkości od 0.5 do 3 mikrometrów, gnieżdżąca się w błonie śluzowej żołądka. Występuje u 70-80% populacji. H. pylori odpowiada za 4/5 przypadków choroby wrzodowej żołądka i 90% przypadków choroby wrzodowej dwunastnicy. Zakażenie tą bakterią może mieć też wpływ na rozwój nowotworów żołądka. Zakażenie H. pylori leczy się antybiotykami.”
Krucafuks! No to śpasów z tym helikobakterem nimo! Ale wiadomo, ze z antybiotykami tyz! Więc jak? Pozostoje wybór mniejsego zła? Naprowde nimo inksego wyjścia? Do tej pory moze rzecywiście nimo. Ale jeśli nimo, to nalezy je wymyślić, jak by pedzioł pon Wolter, kieby zajmowoł sie nie filozofiom, ino medycynom. No to jo chętnie wymyśle. A coby wymyślić, zacąłek dalej zapoznawać sie z tym, co Wikipedia o tym paskudztwie napisała:”Bakteria ta bytuje w warunkach niewielkiej dostępności tlenu.”
Aaa! Tu te beskurcyje mom! Ona tlenu sie boi! No to juz wiem, co trza zrobić! Trza dostarcyć zołądkowi telo tlenu, coby helikobakter udławił na amen! A jak dostarcyć tlenu zołądkowi? Od rozu pomyślołek, ze najlepiej przejść sie przez las i zajść jaz na Turbacz. To doskonały sposób na dotlenienie całego organizmu! A jak cały organizm sie dotleni, to zołądek tyz! Nie pozostało mi zatem nic inksego, jak zrobić wyciecke na Turbacz. Jeśli syćko pódzie tak, jako sie spodziewom, wyciecka ukatrupi syćkie helikobaktery w moim brzuchu, potem zołądek wyrzuci zwłoki do flaków, a flaki wyrzucom je … no, wiecie kany. Wej, ino jest jeden problem: jeśli jo tyk helikobakterów nimom, to nimom tyz cego ukatrupiać. A więc najpierw muse zbadać, cy te weredy siedzom w moim brzuchu, cy nie siedzom. Ba jak to zrobić? Borsucek godoł, ze za 28 złotyk mozno kupić w aptece jakiś test. Ino skąd jo wezme 28 złotyk? A poza tym ka jo znojde apteke, we ftórej bedom fcieli obsłuzyć owcarka? Niestety, w moim wypadku taki test odpado. Muse wymyślić coś, co nie odpado.
Znowu zacąłek sukać po internecie. Sukołek, sukołek, jaze znalozłek taki barzo ciekawy Portal Farmaceutycno-Medycny, ka pon gastrolog Janusz Ciok opisoł telo sposobów wykrywania helikobaktera, ze kozdy moze wśród nik znaleźć cosi piknego dlo siebie. No i dlo mnie najpikniejsy był test oddechowy. O, taki:”Badany spożywa posiłek zawierający specjalnie przygotowany związek chemiczny – mocznik. Jeżeli w żołądku znajduje się H. pylori, to mocznik jest rozkładany w reakcji chemicznej stymulowanej przez ureazę – enzym produkowany przez bakterię. Produkty tej reakcji można wykryć w próbkach wydychanego powietrza, które pobiera się kilka razy po spożyciu testowego posiłku.”
I teroz juz wiem, co robić! Zjem coś z mocznikiem, a potem chuchne i sprawdze, cy som w tym moim chuchu jakieś produkty ureazy, cy nimo zodnyk. Zaroz posełek do magazynu Felka znad młaki, ftóry jest najbogatsy we wsi i wykrodłek stamtąd nawozy śtucne. Dlocego? Ano dlotego, ze między inksymi właśnie nawozy śtucne zawierajom mocznik. Zacąłek to jeść. Świństwo! Wróciłek więc do nasej chałupy i wykrodłek z kuchni kiełbase jałowcowom. No! Z kiełbasom smakowało duzo lepiej! Teroz trza było sprawdzić, cy w wydychanym przeze mnie powietrzu jest coś, co ureaza wyryktowała. Wyciągłek ze skrzyni kapelus mojego bacy, nadmuchołek do tego kapelusa i od rozu swym owcarkowym nosem obwąchołek swoje własne powietrze. Niestety – nawet śladu najmniejsej, najmarniejsej ureazicki nie byłek w stanie wywąchać. Kozdy by sie od rozu uciesył: nimo ureazy – nimo helikobakterów. Ale jo sie zmartwiłek. Jak mom wynaleźć sposób na zwalcenie tyk bakterii, kie nimom na cym prowadzić swoik badań?Ale nagle cosik mi sie przybocyło – pewno knajpa w Nowym Targu, zabocono i przez Pona Bócka, i przez sanepid. Ale za to pod dostatkiem jest tamok helikobakterów, salmonelli i wselkiego inksego gastrologicnego plugastwa.
Porzuciłek kapelus bacy na środku izby i wydostołek sie z chałupy. Zanim sie oddaliłek, z wnętrza chałupy dobiegły do moik usu krzyki gaździny, ftóro złorzecyła, ze baca to sakramencki bałaganiorz, bo kapelus na podłodze zostawił.Dotorłek do Nowego Targu. Odsukołek te zapyziałom od cubka dachu po spód fundamentów knajpe. Na scynście, dzięki temu, ze grudzień momy barzo ciepły, okno na zaplece było otwarte. Hipnąłek przez to okno do środka, skostowołek tego i owego, a potem wartko hipnąłek z powrotem do pola, tym bardziej wartko, ze uwidziała mnie kucharka z tasakiem w dłoni. Ale choć tasakiem umiała wymachiwać nie gorzej niz zbójnik ciupazkom, a kląć to chyba jesce lepiej niz zbójnik, to w biegak nie była tako dobro jako jo, więc nie miała sans mnie chycić.
Wróciłek do wsi. Znowu wkrodłek sie do chałupy. Kapelus bacy był z powrotem schowany w skrzyni, więc znów musiołek go wyciągnąć. Cy teroz w powietrzu, ftóre wydychom, bedom wreście te produkty ureazy? Nachuchołek do kapelusa. Powąchołek … Nooo! Tym rozem mój nos wycuł całom armie tyk produktów! Kieby Napoleon mioł telo żołnirzów, kielo jo produktów ureazy, to podbiłby Rosje jaz po Alaske, a wte Hamerykanie w 1867 roku musieliby te Alaske od Francuzów, nie od Ruskik kupować!Ale nagle usłysołek, ze ftoś wchodzi do chałupy. Gaździna! Wartko schowołek sie pod stół.
– No, nie! No, nie! – jękła gaździna. – Jo juz z tym chłopem nie wytrzymom! Ledwo schowałak jego kapelus w skrzyni, juz go na nowo wyciągł i znowu na środku podłogi zostawił!
Gaździna podniosła kapelus, schowała w skrzyni i tym rozem zamkła jom na kluc.
– Nie umie chłop odłozyć kapelusa na miejsce, to teroz nie bedzie mioł go wcale! – mrukła gaździna.
Kluc do skrzyni schowała w kieseni kurtki, kurtke zaś narzuciła na siebie i posła do Janieli. No, krucafuks! Zostołek pozbawiony woznego narzędzia do badań nad helikobakterami! Jak jo teroz bede sprawdzoł, cy chuchom produktami ureazy? Kie juz myślołek, ze z powodu głupiego kluca nie uratuje ludzkości przed bezlitosnom bakteriom, wpodłek nagle na pomysł. Wnuk bacy i gaździny mo mikroskop! Dostoł go pare dni temu od Mikołaja! No to za pomocom tego mikroskopu moge piknie kontynuować swoje badania!
Wartko udołek sie do chałupy, we ftórej wnuk bacy i gaździny miesko Udało mi sie cichcem wynieść stamtąd potrzebny mi mikroskop. Teroz musiołek ino polecieć na Turbacz i sprawdzić, cy tako wyciecka dotleniła mnie wystarcająco, coby uśmierzcić helikobaktery w moim brzuchu. Z mikroskopem w zębak popędziłek na samiućki wiersycek Turbacza. Kie juz byłek na miejscu, postawiłek mikroskop pod smrekiem i zacąłek chrząkać na śkiełko mikroskopowe tak, coby wychrząkać ze swego zołądka przynajmniej kilka helikobakterów. Kie uznołek, ze nachrząkołek sie wystarcająco, obejrzołek te helikobaktery przez mikroskop.
No i … krucafuks! Nie udało sie! Beskurcyje po dawce tlenu cuły sie kapecke gorzej, ale zyły! Widocnie wyciecka na Turbacz nie wystarcy. Trza zołądek dotlenić cymś jesce. Ino cym? Na mój dusiu! Cym? I … przybocył mi sie komentorz KaeSicki, ftóro zaproponowała lecyć helikobaktera Smadnym Mnichem. No jasne! Jak mogłek wceśniej na to nie wpaść! Przecie piwo opróc wielu inksyk zalet mo i takom, ze zwiękso dotlenienie płuc! Jak w płucak znojdzie sie więcej tlenu, to i do krwiobiegu dostonie sie go więcej, a z krwiobiegu do zołądka! Ta cało zgraja helikobakterów tak dostonie w rzyć, ze wartko syćkie wylądujom w piekle za to, ze telo zła cłowiekowi, ftóremu jestem najlepsym przyjacielem, pocyniły! To jednak na rozie była ino teoria. Potrzebowołek sprawdzić, jak to bedzie w praktyce.
Ukryłek mikroskop w lesie. Wróciłek na dół, napiłek sie Smadnego Mnicha i znowu pobiegłek na Turbacz. Znów wychrząkołek helikobaktery na sybke mikroskopu. A potem poźrełek przez okular. Ha! Teroz juz lepiej! Jedno-trzecio helikobakterów była zdechło! No to jesce dwa rozy zbiegłek na dół i z powrotem na Turbacz. A potem kolejnom porcje helikobakterów wychrząkołek. Spojrzołek przez mikroskop – tym rozem syćkie ancykrysty były martwe! Wychrząkołek całom reśte helikobakterów z mojego brzucha. Reśta tyz była martwo! Piknie! Po prostu piknie! Jestem dobrocyńcom ludzkości!Zadowolony juz fciołek zabrać mikroskop i wrócić sie do wsi, kie nagle uwidziołek, ze ftoś ku mnie idzie. To nie jest pora, kie po Gorcak wyciecki chodzom, ale okazało sie, ze od strony Rabki sła dwunastoosobowo grupa goprowców, ftórzy mieli jakiś obóz kondycyjny abo coś w tym rodzaju. Dotarli oni na wierch Turbacza akurat, kie zakońcyłek swój medycny eksperyment. Goprowcy musieli usłyseć moje chrząkanie, bo tak zacęli godać między sobom:
– Słyszałem, że ktoś tu jakby chrząkał albo kasłał.
– Ja też słyszałem, ale nikogo tu nie ma.
– Jest pies!
– Myślisz, że to on te dziwne dźwięki wydawał?
– Skoro nikogo innego tu nie ma, to chyba on.
– Ale co mu się mogło stać?
– Może chory?
– Eee, raczej na zdrowego wygląda.
– Bo pokrywa go białe futro, ale pod tym futrem może być kompletnie zabiedzony!
– Rzeczywiście może tak być. Może głodny i charczał tak z braku sił?
– Biedak! Dam mu swoją kanapkę.
– Ja też dam mu swoją kanapkę!
– Ja też!
– Ja też!
– Ja też!
I kozdy z pozostałyk goprowców tyz pedzioł: „Ja też!” Na mój dusiu! Ale dobrze mi było! Dwunastu goprowców oddało mi swoje kanapki! Ale nalezało mi sie! Przecie dopiero co cierpiołek na helikobaktera, a teroz byłek rekonwalescent, więc musiołek dobrze jeść, coby siły odzyskać. Kie sie najodłek, mogłek wreście wrócić do chałupy. Całe scynście, ze droga z Turbacza ku mojej wsi wiedzie w dół. Do wierchu cięzko by mi było iść z dwunastoma kanapkami w brzuchu.
No, w kozym rozie mojo kuracja na helikobaktera jest gotowo: codziennie Smadny Mnich i wyciecka na Turbacz. Mom ino prośbe – o tym, fto te kuracje wymyślił, godojcie kozdemu, ino nie Swedom. Bo Swedzi, jak sie dowiedzom, to od rozu bedom fcieli mi dać nagrode Nobla z medycyny. Jo to nawet moge tego Nobla mieć. Nobel wprowdzie nie jest tak smacny jak kanapki od dwunastu goprowców, ale niekze ta. Ino słysołek, ze na urocystości, ka tego Nobla wręcajom, to laureat musi stawić sie we fraku. A fraki som dlo owcarków podhalańskik straśnie niewygodne. Hau!
Komentarze
to ja już wiem czemu nie mam Baktera. Alkohol jest silnym utleniaczem, a ja co dzień przed snem wysączam na palec żołądkowej gorzkiej ze szklaneczki. I ubiłem gada :-)))
Owcarku!
Sprawdzoj wdercka, cy po zjedzeniu tyk 12 kanapek na nowo te weredy, helikobaktery ci sie nie zalengły! Przeca nie znołeś tyk goprowców i nie wiys cy ik kanapki przypodkiem tyk bakterii nie zawierały! Bo kieby zawierały, musiołbyś całom kuracje powtorzać. Na scyńscie, wiys juz jak, a bez ciebie i my tyz juz wiymy.
Lece do sklepu po jakie piwo. Ino ka jo bede lotoł? Przeca wiycie jakie w Krakowie powietrze! Tlenu jak na lykarstwo! Krucafuks! W moim przypodku kuracja owcarka odpado. Moze by pomogło, kieby wypiłbyk wode utleniono?, abo co inksego zawierającego tlen?
Profesorku – mądrzy jesteśmy mądrością naszego ludu,a co lud nasz powiada w takiej sytuacji?
KTO PIJE I PALI,TEN NIE MA ROBALI
Koniec i kropka i skończona szopka.
Abstynentom z miejsca odpowiem na zarzuty-kto nie pije i nie pali
-tyż umrze,ino trochę zdrowszy.
Juz wiym co bede pił! Posukołek w sieci i znalozłek. C2H5OH – po nasemu – śpirytus! Przeca zawiero tlen, to powinno pomóc. A coby nie było takie ostre, bede miesoł z sokiem malinowym, cyli wrócilimy do Taty z Mamom! Mom nadzieje ze tako kuracja odniesie skutek, bo przeca nawet jak śpirytus syćkik tyk helikobakterów nie zabije, to musowo bedom przynapite, a takie pewnikiem nie som groźne, bo śpiom. Wiadomo, ze jak fto jes przynapity, to mu sie kce spać, nie?
Po prostu tekst roku 🙂
Podziwiam Twoje, Owczarku, zaangażowanie w rozwój medycyny… i pojemność. Dwanaście kanapek, a wcześniej nawóz sztuczny, jałowcowa i butla Mnicha.. No, no. Te bakterie to może zadusiły się z braku miejsca? 😉
Profesorku! znowu spirytus??? Dlaczego prawie każda dyskusja ostatnio schodzi na Tatę z Mamą? 🙂
O tych pastoralkach pana Kaczmarskiego… Otoz jest to program „Szukamy stajenki”, wydany bodajze w roku 94, do ktorego wspaniale aranzacje muzyczne zrobil Zbyszek Lapinski. Plyta jest rejestracja koncertu, w ktorym wziela rowniez udzial Elzbieta Adamiak.
Wham’ow i Bing’ow Crosby’ch dosc jest w radio i tv, wiec
dla mnie jest to, obok koled w wykonaniu Slaska, Mazowsza i Poznanskich Sloikow pozycja obowiazkowa.
Bardzo goraco polecam.
Co Profesor to Profesor, krótko i logicznie potrafi przedstawić jedynie słuszne rozwiązanie. Gratuluję!
A co jo Ci, Kapisonecku poradze, kie zaś sie okazuje, co bez śpirytysu zyć sie nie daje…
Porządni ludzie zawsze pamiętają to co dobre było w ich życiu,tylko weredy pamiętają głównie to co złe—dlatego też temat Taty z Mamą
wraca nieustannie i będzie wracał bo to jest nie tylko smaczny temat,ale
również zdrowy temat .
Tak, tak Motylku i Profesorku 🙂 Nie głupi wymyślił, że „przysłowia są mądrością narodu”. Znaczy pij, bo picie to zdrowie i życie? Zaraz, to chyba nie tak szło? 😉
kwoli ścisłości i prawdy historycznej, pozwolę sobie przypomnieć mój sposób, opisany na samej górze – żołądkową gada Baktera :-). Nie przez próżność, ale dla lepszego samopoczucia walczących z Bakterem, bo żołądkóweczka pycha 🙂
http://wiadomosci.onet.pl/1377445,242,kioskart.html a tu wywiad z gościem co Baktera wynalazł. W żołądku znaczy.
Fragment:
„Człowiek może złapać te bakterie już w dzieciństwie i przez całe życie być ich nosicielem, zarażając nieświadomie ludzi ze swego otoczenia. Dlatego należałoby upowszechnić badania na obecność Helicobacter pylori i leczyć osoby, u których je wykryto. W przeciwnym wypadku bakterie mogą u niektórych osób doprowadzić nawet do raka żołądka.”
Borsucku!
Z tom zołondkowom to mos racje. Nawet nazwa jes tako pasująco, pewnie wynalazca ty gorzałki wiedzioł wceśni na co óna pomogo.
No… ładnie to tak owczarku podkradac jałowcową? Bo trzeba przyznać ,że na kanpaki sobie uczciwie zapracowałeś 😉
I uważaj abyś się nie pozbył wszystkich bakterii… wszak to zawsze bogatsze życie wenętrzne 🙂
Ja nie mogę. Borsuczku… przestańże straszyć mnie tym rakiem. Jak mam Baktera, to mam.. zawsze to jakieś „życie wewnętrzne” 😉 Więc nie będzie ani kuj-kuj, ani badania ureazy (rany, ale wyraz), ani spirytusu – przez jakiś czas przynajmniej.
A żołądkówki nie piłam, więc się nie wypowiadam. Zresztą marny ze mnie znawca tematu 🙂 Po Motylkowym Tacie z Mamą Pan_Kapiszon ma niezły oręż na ucinanie wszelkich dyskusji..
W ktoryms z zeszlorocznych numerow Wiedzy i Zycia byl artykul o tym Bakterze, no i w tym artykule pisza, ze jego usuniecie z organizmu zwieksza ryzyko raka przelyku… Wiec co? usuwac/nie usuwac? Ja tam mysle, ze co ma byc, to bedzie, i nie mnie decydowac czy mnie rak, czy inny skorupiak do grobu posle.
A taka kuracje Smadnym, czy jakim kto ma pod reka to zawsze na inne chorobska mozna sobie zafundowac :)!
Ile razy muszę wbiec i zbiec z mojego dwunastego piętra, żeby skutecznie zastosować terapię Owczarka? Poproszę o zniżkę emerycką.
Tlen chyba u mnie jeszcze jest, bo na skraju miasta mieszkam, chociaż 20 minut na rowerze od centrum.
Z drugiej strony ulicy hen po horyzont pola i pola.
To się niedługo zmieni, bo tzw. przedstawiciele ludu postanowili, że ulica, przy której mieszkam, będzie jedną nitką w czteropasmowej trasy, która połączy przyszłą obwodnicę Warszawy i będzie strategicznym korytarzem…..
Przewidziany koszt realizacji 389.653.000+134.812.000.
Konsultacje społeczne odbyły się w szkole na kilka dni przed upływem terminu na złożenie protestu. Jeżeli projekt wejdzie w życie będę mieszkać na rondzie z 7 odnogami. Bajka!
Dowcipnisie zakomunikowali, że postawią ekrany. Ulica, o której mowa biegnie pod oknami wysokich budynków. Ekrany w tym wypadku będą wyrzuceniem pieniędzy w błoto. A najśmieszniejsze jest zakończenie informacji o inwestycji.
Cytuję, bo warto przeczytać:
„W związku z poprawą warunków ruchu w rejonie inwestycji i na przyległych ulicach, po oddaniu do eksploatacji całego odcinka ul. Nowo-Lazurowej, rozbudowę należy traktować jako poprawiającą ogólny stan środowiska”
Ze strachu przed tą poprawą trwa prawdziwa ucieczka mieszkańców z mojego budynku.
No to tyle smutków.
O bakterii napiszę później, bo co za dużo, to….
Mam poważne obawy o zdrowie Owczarka.Zgodnie z tym do czego sam się przyznał,w ramach badań naukowych spożył co następuje:
-Nawozy sztuczne w ilości nieustalonej
-Jałowcową,dobra jest to pewnie sporo tego było
-To i Owo w knajpie w Nowyn Targu,kucharka goniła z tasakiem,więc chyba było za co.
-Trzy butelki Smadnego-wersja oficjalna
-Dwanaście kanapek goprowskich-nie sądzę by goprowiec jadał kromkę chlebka z serkiem topionym,raczej ze schabowym na zimno.
Jednocześnie w badaniach mikroskopowych stwierdził całkowity pomór
flory bakteryjnej z Helikobakterią na czele.
Mam,Owczarku drogi ,poufne infprmacje,że w najbliższym czasie złoży
Ci kilkudniową wizytę pan MAX von ZENTNERSCHWER STOLETZ.
Znam dość słabo faceta,dawno już mnie nie odwiedzał, ale z praktyki
wiem,że uwielbia wprost kiedy przyjmuje się Go Herbatką PARACELSUS
co to przeczyszcza łagodnie nie przerywając snu.
HMmm imho na wszytkie choroby najalepso jest woda …
Dwie, trzy krople na szklanke wódki i wypic
Moi Drodzy Pogromcy Baktera, aż strach pomyśleć co by się działo, gdyby te 80 proc. populacji (jak to pisał Borsuk) wzięło sobie Wasze rady do serca 🙂
Już widzę te nagłówki: Pociągi nie kursują, Fabryki stanęły, Paraliż komunikacji miejskiej, Nęka nas notoryczny brak węgla, Gospodarka mleczna zagrożona itd…
Oj by się działo…
PS. Sprostowanie do wcześniejszego posta.. Owczarek spożył nie jedną, a trzy butle Mnicha coby helikoptra wykurzyć (A uwagę zwrócił na to niezawodny – jak zwykle – w swojej skrupulatności, tudzież niezwykle matematycznie do wszelkich spraw podchodzący Motylek 🙂 , którego serdecznie pozdrawiam i mam nadzieję, że się za ten prztyczek nie pogniewa)
Nie pogniewam się bo:
Po pierwsze primo-nie mam takiego zwyczaju
Po drugie primo-nieeleganckie to jest
Po trzecie primo-to się nie opłaca bo jak się pogniewam to:
-będzie mi smutno
-jak będzie smutno,to będzie mi żal
-jak będzie mi żal,to pójdę w miasto
-jak pójdę w miasto,to na jednym piwie się nie skończy
-jeśli po tych piwach wrócę do domu,to będę gadał „po wielkiemu cichu”
-no to się jeszcze bardziej rozżale i pójdę w miasto……no to już było
-a wogóle, to obrażony nie będę pisał na blogu , a to jest absolutnie
niedopuszczalne rozwiązanie – kto się będzie tak pięknie ze mną
spierał? No powiedzcie Kto?
http://musik.tdconline.dk/servlets/2452306090224Dispatch/19/call?htmltemplate=./album/viewalbum.htm&albumid=2561973
Jakby kto chcial posluchac… I juz koniec o tych pastoralkach, obiecuje :).
A propos muzyki: hitem dzisiejszego dnia u mnie w pracy jest pieśń hiphopowa autorstwa Grupy Operacyjnej pt. „Niczego nie będzie”, zamieszczona na stronie „Dziennika”. Jak tylko przekroczyłam próg biura, powitał mnie nią jeden z przełożonych, a potem, dzwoniąc w służbowej sprawie, przyłożył słuchawkę do głośnika i udostępnił pieśń swemu rozmówcy (podejrzewam, że dobrze zna owego rozmówcę i był pewnie, że ów się nie obrazi na takie dictum:).
Tak czy siak, dzień rozpoczął mi się całkiem miło :).
Aha, link do pieśni owej poniżej:
http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=24647
Owczarku, Szwedom ani mru-mru. Jeszcze by Cie w tym fraku wzieli za Jamesa Bonda, do Londynu wywiezli i byloby nam tu bardzo, bardzo smutno. Ale dyrekcji Smadnego Mnicha moze by szepnac slowko pod katem jakichs prowizji lub chociaz darmowych dostaw do Twojej budy? To by sie gazda ze szwagrem zdziwili! Pozdrowienia.
mt7 pisze:
„rozbudowę należy traktować jako poprawiajcą ogólny stan środowiska”
-No to możesz się spodziewać podwyżki czynszu, a jak dobrze pomiary
wyjdą / a z pewnością wyjdą/, to jeszcze dodatek klimatyczny trzeba
będzie uiścić. Stara zasada powiada ” Jeśli Państwo mówi Ci,że robi
dla Ciebie dobrze,to znaczy że grzebie przy Twoich pieniądzach”-wersja oryginalna była zbyt niecenzuralna – i to się sprawdza.Wygląda na to,że
wprawdzie czynsz w górę,ale będziesz mogła Szanowna 12-piętrowa
emerytko KURACJUSZY przyjmować,mało tego,państwo pozwoli Ci
zasilić ubogi budżet dodatkowym podatkiem- za prowadzenie wysokogórskiego pensjonatu klimatyczno-leczniczego dla nosicieli
HELIKOBAKTERA.
Plumbum, posłuchałam i takie to… „kaczmarczykowe” 🙂 Szczerze mówiąc wolę „Moje kolędy na koniec wieku” Preisnera (jedna z nich służyła mi nawet za kołysankę do czasu kiedy mój roczny wówczas Mały_Ignorant spojrzał mi głęboko w oczy i powiedział: Mama.. la la nie. – do dziś nie wiem, co to niby miało znaczyć)
Olu, piosenka jak piosenka.. może byłaby i niezła, ale ja mam do tej całej afery z Kononowiczem stosunek ambiwalentny. Takie nabijanie się kosztem tego nieszczęśnika chyba niespecjalnie mnie bawi, choć staram się mocno wierzyć, że posłużył – jako pretekst – do przekazania ważnej treści (tylko po co go „wplatali” na końcu?). Poza tym płyta hip-hop, na której się moje zainteresowanie tym gatunkiem zatrzymało to „W 63 minuty dookoła świata” Kalibra, więc rok – o ile pamiętam – 99 albo 98.
Ooj Motylku, słodzizna lukrowana z wisienką na szczycie 😉 A z tym powrotem „z miasta” u mnie wystarczy rzucić hasło: Idź przez zboże, we wsi Moskal stoi (stara, dobra Lipińska zresztą) – znaczy na paluszkach i nie wchodzić w drogę.. i wszystko gra.
mt7, rzeczywiście sprawa z rondem kiepska (jak ja nienawidzę betonu!), ale z tym ‚podatkiem za prowadzenie wysokogórskiego pensjonatu’ to już w ogóle przerąbane.. Zawsze jednak możesz się pochwalić, że góralka jesteś nizinna 🙂
Zdaje sie, ze Owcarek strasznie sie zmeczyl tymi badaniami – a i prosze, jak to sie poswiecal! Zwlaszcza ciezko mu ten Smadny wchodzil, az 3 butelki! No ale dla nauki trzeba sie poswiecac, inaczej niczego sie nie odkryje! Takze tego tam… helikoptra.
Motylek, a Ty jeszcze palisz?! Skrzydelek Ci nie oparzalo?! Lepiej sobie zaserwuj dodatkowego Smadnego, a ze do domu wrocisz nie tak calkiem po wielkiemu cichu, no to co? Przynajmniej pluca bedziesz mial czyste!
Do Borsucka
„I ubiłem gada”
A jo, Borsucku, właśnie jestem ciekaw. Bo dlo cłowieka nazwanie kogoś gadem jest obelgom. Ale jeśli ftoś stoi na drabinie ewolucyjnej nizej niz gad? Tako bakteria na przykład? To dlo niej miano gada bedzie obelgom cy komplementem? 🙂
Do Profesorecka
Na scynście nawet jesli po tym tuzinie kanapek znów helikobakter mnie chycił, to kuracja jest duzo przyjemniejso niz na przykład picie ziółek.
A dlo CH5-OH myśle ze helikobaktery gotowe by były pójść z cłowiekiem na ugode. Bo jak cłowiek, we ftórego brzuchu siedzom, umre, to fto bedzie im gorzały dostarcoł? 🙂
Do Motylecka
„Koniec i kropka i skończona szopka”
Akurat z tym, Motylecku, to jo byk polemizowoł. Przecie Święta nawet jesce nie przysły! To jak sopka moze być skońcono?
Ale o moje zdrowie słusnie sie obawios. Bo kielo rozy próbuje wymówić to MAKS FON CNTNRSZWSZW … telo rozy cuje, ze to grozi połamaniem zębów 🙂
Do Kapisonecki
„Te bakterie to może zadusiły się z braku miejsca?”
Bo jo wiem? Moze i tak? Ale nad tym niek juz ludzcy naukowcy popracujom. W końcu za co im płacom? 🙂
Do Plumbumecki
Po roku 1989 mój baca i mojo gaździna tak jakby stracili kontakt z twórcościom barda. Dzięki więc za linka do nadrobienia strat!
A ftóry rak lepsy: zołądka, cy krtani? Ocywiście … rak dusony w winie! 🙂
Do Nadiecki
„No? ładnie to tak owczarku podkradac jałowcową?”
Tym rozem, Nadiecko, było to dlo dobra nauki. Tym rozem … 🙂
Do EMTeSiódemecki
Rozbudowa drogi poprawi ogólny stan środowiska? To nawet EMTeSiódemcko, jest mozliwe. Ino pod jednym warunkiem: ze przed kozdym wjazdem na te trase stonie taki znak drogowy:
http://osk3.pl/prawo_jazdy/znaki_drogowe/74
A tak w ogóle … jeśli w 20 minut z krańca Warsiawy jedzies na rowerze do Centrum, to myśle, ze sam pon Szurkowski by sie takiego wyniku nie powstydził 🙂
Do Sebastianicka
Ino trza uwazać, Sebastianicku, coby tyk kropel wody nie było za duzo, coby nie przedawkować 🙂
Do Olecki
„Tak czy siak, dzień rozpoczął mi się całkiem miło”
I to SŁUZBOWO miło! No, no! 🙂
Do KaeSicki
„Jeszcze by Cie w tym fraku wzieli za Jamesa Bonda”
To by było straśne! Miołbyk zamienić Smadnego Mnicha na Martini? Choćby wstrząśnięte niezmiesane? Nigdy!!! 🙂
Do Kapisonecki
„mt7, (…) Zawsze jednak możesz się pochwalić, że góralka jesteś nizinna”
Abo ceperka górsko. W zalezności od potrzeb 🙂
Do Alecki
„Zwlaszcza ciezko mu ten Smadny wchodzil, az 3 butelki!”
Cięzko mi wchodził ino z jednego powodu: zol mi było, ze flaski robiom sie coroz bardziej puste 🙂
Pozirać i stosówać wedle wskazań!
http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=1356&wid=8641169&rfbawp=1165955399.127
Do Profesorecka
No to znacy, ze alkohol jest po prostu lekarstwem! Bo kozde lekarstwo brone w nadmiarze skodzi: od antybiotyku jaz po zwycajnom aspiryne 🙂
święte słowa Owcarkowe. Kiedyś horyłku zwali Aqua Vitae, po naszemu łokowita. I była w tym wielka mądrość 🙂
A gad znaczy had, tak z ruska, bo tu Ruś Czerwona niedaleczko 🙂
No dobra. Jak lekarstwo, to trza będzie pić. Ale wychrząkiwać helikoptrów potem nie będę, żeby ktoś nie pomyślał, że to „kłaczek” czy coś.. 😉
Do Borsucka
A cemu whisky nazywo sie whisky? Bo po irlandzku to znacy dokładnie to samo, co AQUA VITAE po łacinie. O, tutok
http://tygodnik.onet.pl/1545,1131190,dzial.html
jest cały artykuł na ten temat 🙂
Do Kapisonecki
Nie musis wychrząkiwać, Kapisonecko. No chyba ze akurat byłabyś na Turbaczu i miała ochote na tuzin kanapek 🙂
Dobra whisky nie jest zła, szczególnie jeśli to bourbon 🙂
Przybyszewski zachęcał ponoć Wyspiańskiego: ‚Panie Stanisławie, niech się pan napije, pod humorek!’ Na co ten: ‚Dobry humor to ja mam zawsze a od wódki to mnie glowa boli’
-moja przekora wrzuca powyższe jako kontrapunkt do Wielce Szanownych Państwa Blogowiczów eksperckich ekspertyz w ekscytującym temacie (eufonia zgloskowa zamierzona).
Tu następuje kontrapunkt drugi (i ostatni więc fuga kiepskawa): Kilkanaście dni temu zrobiłam sobie drinka dokładnie według Motylkowej receptury. Pełny sukces; praca wieczorna poszła jak z płatka, z do-poduszkowej lektury (N. Davies, Europe. A History) pamiętałam następnego poranka dosłownie wszystko (padło na kilkusetletnią walkę Holendrów z morzem i powódź, która zniszczyła im 200 lat wysiłków) – aliści… W ostatnią sobotę, na krótko przed przybyciem kolejnych imieninowych gości, miałam zrobić ostatnie slodkie rękodzieło – kuleczki czekoladowo-kokosowe ze spirytusem. Sięgam jak w ciemno po butelkę (zawartość której slużyła mi do niedawna wyłącznie do cukierniczych popisów) i, oczywiście, widzę suche dno.
Czyli, jak w Motylkowych postulatach, okazałam się egzemplarzem co pamięta dobro a nie pamięta złego. Albo – punktem wyjścia do dysertacji jak z niepamięci cudu robi się niepamięci kłopot. No, kłopocik.
Profesorku, te włoskie limity z polecanego artykułu są ze dwa razy niższe od brytyjskich (tu dla kobiet jest jedna jednostka 4-5 razy w tygodniu) 🙂
Owczarku, bardzo się cieszę, bo tuzin kanapek to by mi na tydzień starczył (no, prawie 😉 ). A jeśli byłyby rzeczywiście z „kotletem schabowym na zimno”, to przed upływem tych kilku dni, część mogłaby mi zwyczajnie nawiać 🙂
Po lekturze artykułu.. nie wiem czemu Piotr I twierdził, że „z wszystkich win irlandzki trunek jest najlepszy”.. albo miał tak wyparzone rosyjską wódką gardło, że wino pił jak wodę (znaczy bez smaku), albo whisky JEST rzeczywiście winem i to ja się zupełnie nie znam, albo w ten wyrafinowany, a mnie – jak zwykle – nietrybiącej niezrozumiały sposób, car robił jej reklamę.
Basiu, skoro po Motylkowym drinku jeszcze byłaś w stanie cokolwiek przeczytać, to masz wyjątkowo ‚mocną głowę’, czego Ci zazdroszczę, rzecz jasna 🙂
Kapiszonku,
no nieee! – czytałam i popijałam (jak likierek). A głowę mam – mówią – mocną (lecz nigdy nie testowałam ekstremum+ tej mocy) 🙂
Basiu, ja też piłam nie jak ‚czystą’ 🙂 Ale wiesz, TiM jest tak pyszne, a spirytusu się nie czuje, że wytrąbiłam z dwiema przyjaciółkami całą butelkę. Skutkiem były deklamacje wierszy patriotycznych (rany nawet nie wiedziałam, że je znam!), a Pan_Kapiszon do dzisiaj każdą próbę polemiki ucina: „I kto to mówi..” – kiwając z pożałowaniem głową.
Także mimo wszystko zazdroszczę 🙂
Kapiszonku,
Tak, faktycznie T&M jest przepyszne 🙂 Ale co miałoby być złego w katalizacji pewnych zakątków pamięci przez C2H5OH? Widzę tylko plusy (plusy dodatnie, ma się rozumieć) 🙂
Basiu, w samej katalizacji nic.. pod warunkiem, że przebiega zgodnie z powyższymi zaleceniami i nie wspomaga eksploracji zakątków od dawna uśpionych (ku uciesze gawiedzi 😉 ). Bo spirytus jest jak kochanka.. dobry, póki w umiarze.. później zdradzi, sponiewiera i zostawi 🙂
Kapiszonku,
Piękny aforyzm! (nie znałam) – a gawiedzi można dać od czasu do czasu jakąś uciechę (itp. satysfakcję). Nieprawdaż? 🙂
Wy ta sobie nie myślcie, miła gromadko, że ja sobie żarty z mojego dwunastego piętra robię. To jest poważne miejsce do treningu. Parę roków temu, kiedy wybierałam się do Ziemii Świętej przez Egipt i Synaj, a zwłaszcza na nocną wycieczkę na górę Horeb, postanowiłam, że wejdę na tą górę, pomimo mojej (hm) wagi i wieku cokolwiek zaawansowanego.
I trenowałam właśnie na moich piętrach. Zaczęłam od trzech w tą i z powrotem i kolejno dodawałam piętra. Potrenowałam 3 miesiące i wlozłam bez nicego. Problem główny polegał na tym, że ksiądz przewodnik – młody człek – gnał, jak gęś wyścigowa i na dodatek po ciemku w nocy. Jak księżyc nie wystarczył, to można oczami iskry krzesać. To byłoby na tyle w sprawie wspinaczki wysokopiętrowej na nizinach.
W sprawie jazdy na rowerze.
Nie przeczę lubię jeździć i traktuję też rower, jako praktyczny środek lokomocji. Tyle, że dwa rowery już mi ukradli, a do trzeciego prawie się skutecznie dobrali.
Owcarek napisał, że 20 minut, to Pon Szurkowski by się nie powstydził. Wiesz, Owczareczku, normalnie to ja sobie jadę, rozglądam się, kwiatki wącham, niczym Fernando, zatrzymam się, posiedzę i popatrzę, nie spieszę się. Ale zdarza się, że muszę dojechać szybko, więc jeżeli autobus z mojej wsi jedzie 20 minut, często zatrzymując się i tkwiąc w korkach, to ja – spiesący się- jadę jak popadnie, po ulicy, po chodniku, na skróty, więc też dojadę w tym czasie.
Ale życie po to przecież jest, żeby pożyć, a nie pędzić na złamanie karku, więc podałam czas tylko po to, żeby określić moje położenie od centrum. Miasto rozrasta się jakoś nierównomiernie.
Do Motylka:
Ja tam jestem emerytka zaprawiona w bojach z fiskusem i nie tylko, więc nie tak prędko zasilę ubóstwo kasowe.
Może te władze tak się sobą, że inwetycja się nie ziści. Chociaż, ja sama myślę, że drogi są potrzebne i oczywiście nikt ich nie chce pod oknami. Tylko akurat w tym przypadku przez 20 lat w planach zagospodarowania przestrzennego ta trasa biegła dużo dalej przez pola, moja ulica miała być drogą lokalną. Pola jak były tak są, a trasa przesunęła się planach do licznych osiedli po drodze. Myślałam, że może chodzi o oszczędności, że wykorzysta się jako część trasy istniejącą już ulicę, ale nic z tego. Drogę się zerwie, wytnie stare duże drzewa przy ulicy i przesunie 6 metrów dalej. Nie mam już sił na wojny, bo się w swoim czasie nawojowałam społecznie i chciałabym wreszcie trochę odpocząć.
Przepraszam, że ja tu Wam ciągle przynudzam, ale może jedą ciocię Marysię, jakoś zniesiecie.
Pozdrawiam miłą gromadkę 😉
poprawiam błędy:
„Może te władze tak się sobą zajmą, że inwestycja się nie ziści”
i ciocię jedną.
Pozdrówko.
Basieńko, szczerze mówiąc, ja do 22.39 też nie… Może to ten śpiryt tak na mnie działa? 😉 – jeśli tak, to zacznę popierać Motylka w radosnej demoralizacji społeczeństwa (Boże, JA to napisałam?)
Mt7, widzisz, jednak na coś się te schodki przydały 🙂 A tak poważnie, to z tymi drogami nie ma żartów. Kilka mies. temu przenieśliśmy się na obrzeża miasta, żeby blokowisk i samochodów uniknąć, i co? OBWODNICĘ chcą nam budować. Pfffff. Mam nadzieję, że ich prędzej coś trafi, albo lokalizację zmienią 🙂 Na razie trwają „konsultacje społeczne”…
A znacie Kochani co to jest tzw.”Efekt Motyla”, ja jestem tylko Motylek
i troszeczkę pomachałem skrzydełkami a efekty? Palce lizać, przez wrodzoną skromność nie będę cytował co celniejszych wypowiedzi
Szanownych Przedmówców,ale serce rośnie , no nie wytrzymam–
-„radosna demoralizacja społeczeństwa” -cymes nad cymesami!!!
Motylku drogi, powyżej kilkanaście wypowiedzi, a Ty się znowu mojej, nieszczęsnej czepiasz.. Zaczepki Waść szukasz.. 😉
Alicjo-używam TiM kiedy mogę,palę kiedy mam ochotę,jako abstynent
miałbym szansę umrzeć zdrowszy, a na ten temat mam swoją teorię
którą najlepiej tłumaczy natępująca historyjka:
Do faceta,który skończył 102 lata,przyjeżdzana wywiad dziennikarz..
NIech Pan opowie co Pan robił,że dożył tak pięknego wieku?
-Widzi Pan,całe życie pracowałem fizycznie,na świeżym powietrzu,mięsa nie jadam,ostrych przypraw nie używam,kawaler jestem,nie palę, nie piję
człowiek jestem zgodny itd.itp. ale zza ściany dochodzą jakieś krzyki
typu-wynoś się do mamusi,jakieś wyrazy powszechnie uważane za nieprzyzwoite,jednym słowem – karczemna awantura……..
Panie , pyta dziennikarz , co to jest?
A niech pan redaktor nie zwraca uwagi,tam mieszka taki facet, no margines społeczny,pijak,babiarz,ciagłe awantury..
A kto to jest?
Wstyd powiedzieć,ale to mój starszy brat,ma 112 lat i jeszcze hula.
Każdemu się pali jego świeczka,nie należy jednak ustawiać jej w przeciągu!!
Jezusiku , ja się nie czepiam , ja chwalę,wszak lubisz Aśćka słodkości z wisienką na czubku,nieprawdaż?
Wiecie co, moi drodzy? Tak sobie pomyślałam, że, gdyby jakiś cudem jeszcze niezdemoralizowany młody człowiek zaczął czytać nasze powyższe wypowiedzi nt. różnych rodzajów używek alkoholowych i sposobów ich degustacji tudzież porad, jak przy ich pomocy wyleczyć to i owo, uznano by mieszkańców Owczarkowej Budy za demoralizatorów właśnie i propagatorów podpadających pod ustawę o wychowaniu w trzeźwości. I pewnie by zamknęli nasi włodarze Owczarkową Budę wraz z całym wesołym towarzystwem w ciupie. Piszę tak pomna na dzisiejszą rocznicę i jej skutki.
Ale pewnie nikt z włodarzy naszego kraju nie zagląda tutaj, bo to przecież wraże miazmiaty się tu szerzą i bywają tylko wiadome osobistości z wiadomego układu. Naprawdę powinniśmy się cieszyć, że nie słychać już w słuchawce miłego głosiku obwieszczającego, iż nasze „rozmowy kontrolowane” są (Bareja znów się kłania:). A że teraz mamy już inne, ciekawsze zagadnienia (vide posty mt7 np.), to trzeba podsumować to zawsze aktualnym słowem mistrza KIG: Chcieliście Polski, no to ją macie, skumbrie w tomacie pstrąg!
To pisałam ja, Ola, mająca 13 XII 1891 r. tak mniej więcej pół roku życia za sobą :).
Moze ktos juz podawal ,a mi umknelo, ale jesli nie to prosze : http://wiadomosci.onet.pl/1449354,16,item.html
pozyteczna informacja o tym ,ze picie alkoholu z umiearem moze przedluzyc zycie 😀
Chcialam zaznaczyc ,ze trzy butelki mnicha to jednka juz nie byl chyba umiar 😉
A tak wogole.. jak ty sie wabisz Owczarku? Wszak nie chciałabym aby ktos sie do mnie zwracal per „czlowieku”.. 🙂
do Olenki:
juz myslalam, ze my prawie rowiesniczki, ale doczytalam, ze Ty troche bardziej leciwa :)… gratuluje tak pieknego wieku!!
do Owczarka:
jak sie nietrudno domyslec po tym co wyzej, w tym roku 1989 moj rozklekotany magnetofon czesciej tasmy z Fasolkami i Natalka odtwarzal niz z panem Kaczmarskim, wiec pewnie stad zainteresowanie jego pozniejsza, bardziej zaangazowana zyciowo niz politycznie tworczoscia… polecam zwlaszcza „Pochwale Lotrostwa” i jeden z ostatnich programow – „Dwie skaly”
acha i do Oli jeszcze:
tak mi sie jakos wydaje, ze wszyscy, ktorzy do owczarkowej budy zagladaja sa juz dosc powaznie zdemoralizowani, co widac po calym wachlarzu wymienianych i polecanych trunkow, wiec chyba nie ma sie o co martwic 🙂
pozdrawiam, zwlaszcza Mamusie, bo tez czyta, a jest daleko BUZIACZKI 😀
Motylku, wszystko dobre, oby z umiarem. Bo jak słodkości za dużo.. nadwaga, cukrzyca i amen 😉
Nawiązując do Oli i odchodząc od tematów ‚spożywczo-monopolowych’ .. dzień dzisiejszy kojarzy mi się z pierwszą Wigilią bez mojego Brata i smutkiem. Cała Rodzina siedziała za stołem i próbowała się uśmiechać, z trudem powstrzymując drganie brody.. Kiepsko raczej. Niestety nie będę dzisiaj oglądać ani przemówień, ani wspomnień, ani nic innego, bo po co nerwy psuć oglądając pana_równego_wzrostem..
Poza tym mam dzisiaj w pracy „Spotkanie opłatkowe”… więc ciekawie będzie.
Ozór na szaro, ozór na szaro, chrzan 🙂
pzdr
Do Basi!
Ależ jestem wolnomyślący egzemplarz,wszak wszystkie Twoje przygody
z TiM powstały w związku z Imieninami – wobec tego składam
bardzo szczere życzenia wszystkiego najlepszego,zdrowia,szczęścia
i wszelakiej pomyślności.Spóżnione bo spóżnione ale zawsze !
Nadiecko!
Kciolek Ci wytłumacyć, ze tam ka owcarek miesko 3 butelki Smadnego to tela co nic! A o jego imieniu pisalimy syćkie cheba przy poprzednim wpisie owcarkowym i som owcarek tyz sie wypowiadoł ne tyn temat
Profesorku :
odnosnie imienia widocznie mi umknelo zaraz sprawdze co tam napisane bylo 🙂
A odnosnie smadnego.. opieram sie na doswiadczeniu mojego sznaucerka (ktory juz odszedl do krainy wiecznej jalowcowej 🙁 ), i jemu wystarczyl kradziony kieliszek wina czy maly kufelek piwa by potykac sie o wlasne lapy… ale moze górlskie psy mocniejsze glowy mają 🙂
Szanowna i Dostojna Jubilatko Oleńko!
Mam niewątpliwą przyjemność i zaszczyt złożyć Ci,Dostojna Jubilatko
najserdeczniejsze życzenia ZDROWIA ,wszelkiej pomyślności,pociechy
z wnuków,prawnuków,praprawnuków z okazji ukończenia 195 roku
życia/słownie stu dziewięćdziesiątego piątego/
Zywię niepłonną nadzieję,iż rozpoczętyprzed paroma miesiącami 196 rok
życia,będzie równie szczęśliwy i zdrowy jak 195 minionych lat!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pozostając z poważaniem i należnym szacunkiem
małolat Motylek
Profesorku-„telo co nic”-a znasz Ty starą definicję „co to jest NIC po
polsku??? NIC po polsku to jest pół litra na dwóch
/Polonistki naze kochane jak się pisze- na dwu, czy na dwóch???/
Prawidłowa odpowiedz brzmi-na trzech,bo ja też mam ochotę.
„To pisałam ja, Ola, mająca 13 XII 1891 r. tak mniej więcej pół roku życia za sobą” – znaczy, uwzględniwszy czeski błąd, młodzieńka ta nasza Oleńka 🙂 I „letnia”.. podobno najinteligentniejsi ludzie przychodzą na świat wczesną wiosną lub latem. Dlaczego? Ano naukowcy stwierdzili, że mały organizm nie traci wtedy sił na walkę o przetrwanie, tylko wszystko ładuje w mózg.
Ale o odwadze kobiety, która przyznała się do wieku pisać nie będę, bo w TYM wieku jeszcze się przyznać można. Prawda?
Motylku kochany, ja Ci chyba nicka zmienię na Granat F-1 😉 A z tym dwu/dwóch to jest tak.. starsze jest dwu (bo pochodzi z ps. dwoju), potem w wyniku uproszczenia fonetycznego wyszło ‚dwóch’ (analogia do np. naszy-ch). Używa się obu form. – a jak mi jeszcze raz jakieś pytanie zadasz, to jak Boga kocham, nastukam.. – i tu jezyk bym Ci nieelegancko pokazała, ale u Owczarka tak nieparlamentarnych znaków nie ma.
A z tą półlitrówką, to ja bym mocno polemizowała.. No chyba, że się chce przejść w „wyższy stan świadomości” 🙂
Pytanie, znaczy, „polonistyczne”.. nie chcę za jakąś harpię tudzież megierę nietykalską uchodzić 😉
Motylku,
zgłasza się do raportu polonistka (bardzo wierząca lecz nieregularnie praktykująca): „[Ludziskom nobardziej siedzi w głowie ta pustać, to pół nicego, nicość, to takie nic. Leonowi Korkosowemu z Łopusnej ukozało sie toto we flasce. Powiem więcej: ono wysło z flaski. Chlopi przi gorzołce medytowali, co by to mialo być, to ‚nic’. Leon im pedzioł: to jest pół litra na dwók'” (J Tischner, Historia filozofii po góralsku).
Więc tak i tylko tak się ‚toto’ pisze… i tej wersji się trzymajmy 🙂
A teraz agape satanas bo
1) trzeba popracować
2) mlodzież już jest zbulwersowana stopniem naszej demoralizacji, co mnie – harcerce beztrunkowej do 23 roku życia i (poza wszystkim) reprezentantce tych głupców, co umrą raczej z niedoboru alko niż z jego nadmiaru – wydaje się wizerunkową perwersją zbyt daleko idącą (a młodzieży nie należy wpuszczać w maliny – a nawet sok malinowy – 13 grudnia) 🙂
Wielkie dzięki za życzenia! 🙂
motylku, Ty to chyba juz to nic na trzech podzieliles i swoja czesc skonsumowales, co? mam tylko nadzieje, ze to dzielenie poszlo lepiej niz odejmowanie od 2006 1891 🙂
pozdrawiam serdecznie i sie nie czepiam… tak tylko sobie zwracam uwage 🙂
Ach ty Motylu złośliwy!!! Tak właśnie, Motylu, a nie Motylku!!! Jeju, literówki każdemu się zdażają, Tobie też, a jakoś Ci ich nie wytykam. Ale chyba zacznę… Nie gadam więcej z Tobą i proszę Gospodarza Budy o nałożenie na Cię sankcji za wyzłośliwianie się – w postaci pozbawienia Cię Smadnego i jałowcowej aż do Gwiazdki.
kapishonku, jest jeszcze „karp po żydowsku, śledź” (w temacie parodii wiersza KIGa „Skumbrie w tomacie”) -pewnie znasz i to, a jak nie, to kiedys podeślę :). Proponuję bojkotować Motylka, co Ty na to? Będziemy dwie polonistyczne megiery na jednego niepolonistycznego Motylka, a co! :). Dziekuję też za komplement o inteligencji – zawsze powtarzam, że Bliźniaki to najinteligentniejszy znak zodiaku :).
Apage [nie „agape”, Basiu – bo to uczta miłości jest po grecku, wracając do literówek:). Ale miłować szatanów też można… wszak to stworzenia Boże jako i my grzesznicy;)], Motylu paskudny :).
„Ino słysołek, ze na urocystości, ka tego Nobla wręcajom, to laureat musi stawić sie we fraku. A fraki som dlo owcarków podhalańskik straśnie niewygodne.”
Owcarku drogi, wyslij po nagrode Pania Owcarkowa. Juz jeden taki wyslal zone po Pokojowa Nagrode Nobla – byla bez fraka(zona), ale dali 🙂
a jest jakas Pani Owczarkowa bo nigdzie nie zauwazylam wzmainki (chyba ze znow mi cos umknelo co nie jest wykluczone) 🙂
A swoja drogą , podejrzewam ,ze Pani Owczarkowej tez by nie usmiechalo sie występować w galowej sukni 😉
Oleńko,
literóweczkę zauważylam (jak też niechlujne acz bez konsekwencji znaczeniowych nie-domknięcie nawiasu kwadratowego w cytacie Tischnera) ale nie popędziłam z erratą bo pomyłka jest niezłą opalizacją znaczeniową ;-( (choć egzorcyzm słabnie nieco… C2H5OH, nie Motylka – gdzieby zaś!) 😀
Myszeczko,
też pomyślalam o Pani Owczarkowej ale nawet gdyby nie zechciała pojechać to myślę, że możemy reklamować Owczarkowy renesansowy umysł wszędzie, Szwecji nie wyłączając. Po pierwsze, casus tych Australijczyków, którzy dostali Nobla za helikopterka (2005) poucza, że od odkrycia bakterii (starszy stopniem naukowym, 1982) poprzez pełne poświęcenia samo-zarażenie się paskudą (młodszy, 1985) aż po honory upłynęło nieco wody w rzekach. Nasz Owczarek ma szansę zmienić zdanie a projektanci – wyszykować taki frak, że hej! 🙂
Nadiu, jak najbardziej Pani Owcarkowa jest i juz nie raz pjawiala sie wzmianka o Niej – widocznie Ci umknelo, albo, co bardziej prawdopodobne, wzmianka pojawila sie wczesniej, nim Ty pojawilas sie wsrod nas 🙂
A co do tej sukni, niewygody i Pani Owcarkowej – usmiechalo, nie usmiechalo, jestem pewna, ze dla Owcarka nie zawahalaby sie ani przez moment. Takie juz jestesmy, my, zony 🙂
Basiu, no to i koszula z muszka musi byc – nie mylic z myszka 🙂
nie wiem jakie sa zony bo meza jeszcze niet 🙂 Ale wydaje mi sie to mocno niewychowawcze.. bo niby czemu ona ma sie meczyc a Owczarek tylko zajadac jalowcowa?? Chyba ze Owczarek zajmie sie gospodarstwem domowym (czyt. budą 😉 ) a pani pojedzie na gale i bal…
Nadiu, wydaje mi sie, ze dopoki zony „poswiecaja sie” z wlasnej i nieprzymuszonej woli – wszystko jest OK.
Niemniej bardzo mi sie podoba taka opcja – on(jakis on) do garow, a ona – gale i bale 🙂 🙂 🙂
Oleńko-jak bojkot to bojkot,dlatego też nie napiszę Ci,że spokojnie
dorzuciłem 80 lat do Twego wieku,195 to bardziej matuzalemowe,niż
115-szkoda tylko,że nie było sprostowania.Czyżby Blizniacy nie byli
w stanie sprawdzić prostego odejmowania?
Pozostaję nieutulony w żalu,bojkotowany Motylek / spod znaku Wodnika/
No to mi mozecie zazdrościć!
Po piyrse tego, ze mom urlop jaze do kóńca roku!
Po drugie tego, ze mom wspaniałom poniom Profesorkowom, ftóro dała mi dzisiok na wiecór wychodne. I tego mozecie mi zazdrościć po trzecie, bo ide z kamratami walcyć z helikobakterem, wiadomym sposobem!
to kibicuj Profesorku skutecznie (i zwalczaj Baktery przy okazji) 😀
motylku, nie wiem czy ja niewidoczna sie zrobilam, czy co, bo sprostowywalam 🙁
przepraszam, Motylku 🙂
Oleńko, bojkotować pytania Motylka będę, ale tylko te „przepytujące” moją wiedzę. Motyl, zwierz ulotny i ‚krótkotrwały’, więc może w kolejnej odsłonie NASZ Motylek trochę złośliwości straci (ale jaka szkoda by była). Poza tym Olu, „kto się czubi…” 😉
Parodię Swinarskiego znam, ale najbardziej lubię Tuwima.. może z sentymentu do samego, świetnie bawiącego się słowami poety.
A Bliźniaki to ja mam dwa w domu (jeden 9., drugi 14. czerwca). Ja spod Raka, więc godzić muszę często te moje „Kochane_Potworki”.
Profesorku, ale Ci dobrze… ale zazdrościć Ci za bardzo nie będę, cobyś się nie zadławił podczas eksterminacji helikoptrów 🙂 Wypij tylko, proszę, moje (nasze?) zdrowie.
PS. Jak tak sobie poczytałam te ostatnie i przedostatnie wpisy, to doszłam do wniosku, że wyglądamy na uciekinierów z klubu AA… Ale co tam 😉
Ja proponuje na helibaktera wino czerwone. Moze byc butelka na glowe, byle tylko zasiadlo sie w zacnej kompanii i przy dobrze zastawionym stole, zadne tam fast foody na chybcika!
Kapishon, mam przyjaciela, nalezacego do klubu AA. Wyglada to tak, ze teraz zamiast sciskac butelke, sciska AA, przez co nie starcza mu czasu na wlasna rodzine, jak kiedys nie starczalo przez rzeczona butelke. No dobra, po pijaku juz nikogo nie walnie jadac samochodem, to mu sie nigdy zreszta nie zdarzylo, a poszedl do AA, bo wlasnie tego sie bal, ze moze sie zdarzyc. Tyle, ze tak samo zatracil proporcje z ta przynaleznoscia do AA (a trwa to juz 5 lat), jak kiedys zatracil z butelka. Nalog czy co?
Bardzo mi sie spodobal ktorys z wczesniejszych wpisow, nawiazujacych do Stefanii G. Nalezy w miare wczesnie pojac w zyciu, ze tak naprawde to sie nic nie musi… chyba, ze sie chce! Te ksiazeczke niewielka mam na polce kolo lozka, bo jak czlowiek zaczyna narzekac na wszystkie plagi egipskie i zawziety los, to wystarczy siegnac, poczytac i dac sobie spokoj!
A Owcarek na imie ma Owcarek, czyz to nie jasne?
Chyba nie bedziemy go na sile uczlowieczac, popatrzcie na jego kufe – podobna do owczarka podhalanskiego? Podobna! A futro ma? Ma!
I o Pani Owcarkowej tez wspomina czasami, nigdy w tych wspominkach nie stalo, ze Pani Owcarkowa poswieca sie dla Owcarka.
Owczarku, co Ty znowu z tymi F-16 kombinujesz??
Nie moglam dlugo znalezc zadnej motywacji,zeby dolaczyc do kuracji
Smadnym Mnichem.Bowiem razu pewnego tak sie kurowalam Orzechowka,ze o malo nie umarlam!
No,ale teraz gdy tak pozieram jednym okiem na mecz naszej Wisly z Feijenordem,to chyba wyciagne sluszny zapasik,zeby ta sromotna przegrana zapomniec jak najszybciej!!!!!!
Pozdrowienia z Krainy Wiatrakow.Ana
Do Borsucka
Ale muse Ci pedzieć, Borsucku, ze kiesik degustowołek oryginał oraz polskom podróbe Dżoniego Łokera i … polsko podróba była smacniejso! 🙂
Do Basiecki
„Przybyszewski zachęcał ponoć Wyspiańskiego: ‚Panie Stanisławie, niech się pan napije, pod humorek!’ Na co ten: ‚Dobry humor to ja mam zawsze a od wódki to mnie glowa boli'”
No i poźrej, Basiecko: pon Przybyszewski zył o 21 roków dłuzej niz pon Wyspiański!
A co do „apage satanas” fce ino zwrócić uwage, ze nieftóre satanasy som całkiem sympatycne, na przykład ten z siódmej klasy.
Aaaa! I słusnie Motylecek zauwazył, ze imieniny niedawno miałaś! Syćkiego najpikniejsego! 🙂
Do Kapisonecki
„nie wiem czemu Piotr I twierdził, że ‚z wszystkich win irlandzki trunek jest najlepszy'”
Mnie to wcale nie dziwi. Skoro wielu chłopów godo, ze dlo nik najsmacniejsym ciastkiem jest … śledź, to dlo jego wieliczestwa równie dobrze najlepsym winem mogła być łiski 🙂
Do EMTeSiódemecki
Takom ciągłom i w sumie syzyfowom uciecke przed cywilizacyjnym zgiełkiem mozno by nazwać syndromem Daniela Boone’a. Ten bidok Daniel Boone miłowoł zycie wśród dzikiej przyrody. Kie tam, ka mieskoł, dotarła hamerykańska cywilizacja, postanowił przenieść sie dalej na zachód. Ale po paru rokak do jego nowego miejsca zamieskania tyz dotarła cywilizacja. No to pon Boone jesce dalej na zachód sie przeniósł, ale tamok tyz w końcu cywilizacja go dopadła.
Cy był niescynśliwy? Moze niekoniecnie, bo godoł, ze cłekowi do scynścia potrzebne som ino trzy rzecy: dobro zona, dobry koń i dobro strzelba. Ty, EMTeSiódemecko, z racji swej płci dobrej zony nie potrzebujes. Zamiast dobrego konia mos dobry rower. A skoro z bojów z fiskusem wychodzis zwycięsko, to i jakomsi dobrom strzelbe musis mieć 🙂
Do Motylecka
„Każdemu się pali jego świeczka,nie należy jednak ustawiać jej w przeciągu!!”
No, tak, ale z coby rozpalić w piecu abo watre, wte juz cug jest potrzebny. Moze ten 102-rocny chłop mioł świecke, a jego 112-rocny brat całom watre?
A Olecka nawet kieby urodziła sie w 1891 roku, to i tak nie byłaby najstorso wśród nos. Przecie Ty, Motylecku, bocys ere paleozoicnom. A jo z kolei boce casy Dzikiego Zachodu, ka pojechaliśmy za chlebem z przodkiem mojego bacy. Ów przodek zył tamok z przerabiania góralskik ciupag na indiańskie tomahawki, ftóre potem sprzedawoł wielkim wodzom cyrwonoskóryk. I powiem jedno: kieby nie te ciupago-tomahawki, bitwa nad potockiem Little Bighorn potocyłaby sie zupełnie inacej 🙂
Do Olecki
No i właśnie dlotego, coby nie gorsyć maluckik, we ftórymś z wceśniejsyk komentorzy zapowiedziołek powstanie drugiej budy – dlo Małego Profesorecka, dlo Małego Borsucka (abo Małej Borsucki – tego jesce nie wiemy :)) i tamok Smadnego nie bedzie ino mleko, ale za to prosto od krowy mojej gaździny.
Co do wyroku na Motylecka, to nie moze być za surowy, bo wte Motylecka weźmie w obrone i Komitet Helsiński, i Amnesty Internaszjonal. Ale sprawo jest na telo powazno, ze muse jej poświęcić pare słów w następnym wpisie 🙂
Do Nadiecki
„Chcialam zaznaczyc ,ze trzy butelki mnicha to jednka juz nie byl chyba umiar”
Ale, Nadiecko, na flasce Smadnego Mnicha wyraźnie jest napisane, ze najcięzszym grzychem jest niepicie dobrego piwa (w oryginale: „Najtezsim hriechom je nepit dobre pivo!”). A trzy Mnichy to trzykrotne wyrzecenie sie grzychu 🙂
Do Plumbumecki
A jeśli wziąć pod uwage, kielo roków zyje pies, to jo, bez względu na to, kielo roków miołek 13 grudnia 1981, dawno juz powinienek nie zyć. A tymcasem jo zyje, zyje i w ogóle sie nie storzeje. Cyli coś jednak łący mnie z Dżejmsem Bondem.
„Owczarku, co Ty znowu z tymi F-16 kombinujesz??”
Teroz … juz nic 🙂
Do Profesorecka
„ze tam ka owcarek miesko 3 butelki Smadnego to tela co nic”
Fciołek Ci, Profesorecku, przytocyć Tischnerowskom definicje nicego, ale Basiecka mnie uprzedziła. I opisała syćko tak obsernie, ze co jo moge do tego dodać? Chyba ino to, na ftórej stronie „Historii filozofii po góralsku” to było: na 15 🙂
Do Mysecki
No tak, ale w tamtym wypadku rozłąka była mniej bolesno, bo z Gdańska do Swecji blizej niz spod Turbacza 🙂
Do Alecki
Jak tak dalej, Alecko, pódzie, to Twój przyjaciel bedzie musioł zapisać sie do nowego AA: Anonimowyk Abstynentów 🙂
Do Anecki
Jo tyz nie przepadom za orzechówkom. A wyniku mecu Wisła-Fejernord jesce nie znom. Rozumiem, ze lepiej sie nie dowiadywać? 🙂
Plumbumie-oddaję honor,pierwsza zauważyłaś błąd w latach Oleńki,ale
skoro mnie się za to dostało/słusznie,bo wykorzystałem Twoją notatkę/
nie chciałem Ciebie narażać na atak. Pardon !!
Kapishonku-czy pytanie zadane przez prostego,prymitywnego Motylka
osobie biegłej w temacie pytania ,może być zbojkotowane przez
fachowca? Jak to się ma do tzw.etyki zawodowej, posiadaną wiedzą wypada się podzielić,że już nie wspomnę o niesieniu kaganka oświaty
w ten lud prosty .
Serdeczne dzięki za granat F-1, ale jest to granat obronny,a najlepszą formą obrony jest atak i tylko atak,tym niemniej doceniam dobre chęci.
Owcarku
Przyznam się w skrytości, że z tych mocniejszych trunków wolę naszą swojską żołądkową gorzką :-). Powiem wiecej, mój szwagier, Grek, też przedkłada ją nad inne trunki. Szczególnie po dobie mrożenia w zamrażalniku 🙂
Alicja napisała:
„mam przyjaciela, nalezacego do klubu AA… Tyle, ze tak samo zatracil proporcje z ta przynaleznoscia do AA (a trwa to juz 5 lat), jak kiedys zatracil z butelka. Nalog czy co?”
Wiesz, Alicjo, to jest bardzo poważny i trudny temat i pewnie kompletnie obcy posiadującym w owcarkowej budzie. Od dłuższego czasu słucham nocnej audycji piątkowej o uzależnieniach, mam też trochę znajomych młodych osób głęboko poranionych z powodu uzależnienia jednego z rodziców, więc trochę wiem na ten temat. Uzależnienie dotyka całej rodziny i to w sposób dla postronnych trudny do wyobrażenia. Często się właśnie zdarza, że rodzina, która przetrwała koszmar alkoholizmu nie może poradzić sobie z trzeźwieniem swojego członka. To jest skomplikowany, ale też typowy proces. Ci byli często w AA odnajdują akceptację i czują się potrzebni innym, bo dzięki ich świadectwu i wsparciu inni odnajdują siły, żeby powstać. Sama widzisz, że to ciężki kaliber. 😀
Motylek napisał:
„mądrzy jesteśmy mądrością naszego ludu, a co lud nasz powiada w takiej sytuacji? KTO PIJE I PALI,TEN NIE MA ROBALI”
Motylecku, kochanecku, powiada tyz: MIŁE ZŁEGO POCZĄTKI, LECZ KONIEC ŻAŁOSNY. 😉
Kapishonkowo owiecko, chyba jest kufa z wywalonym językiem tylko mała 😛
Do Basi-rany Boskie,ale wyszła heca -napisałem”ale jestem wolnomyślący
egzemplarz” w rozumieniu,że wolno myślę,ponieważ okazję imieninową
powinienem zauważyć wcześniej, w odpowiedzi złożyłaś deklarację
wiary,najserdeczniej przepraszam po stokroć za absolutnie nie zamierzone
zamieszanie,wychodzi na to,że niechlujna pisanina może zdrowo namieszać. I jak tu nie pytać fachowców,kłania się odwieczne :
„Co autor chciał nam przez to powiedzieć?”
tym razem tylko wiary polonistycznej, Motylku (analogicznie do ‚lekarz praktykujący’) bo zawezwałeś polonistki (którą jestem – po UJ – ale na chlebuś z masełkiem zarabiam odrobinę czym innym, stąd ‚nieregularnie praktykująca’ czy jak tam było). A że będzie heca, wiedziałam (polonistki tak mają). Inna sprawa, że przedświąteczny młyn nie sprzyja skupieniu, za co (wszelkie lapsusy) z góry i z dołu przepraszam, pozdrawiam i życzę dobrego dnia 🙂
Owczarku, ciągnąc temat.. są też i tacy, co twierdzą, że ze wszystkich warzyw najbardziej lubią szynkę.. 😉 .
A zmieniając wątek.. nie mógłbyś jakoś na pogodę wpłynąć (przez bacę może)? Coraz gorzej mi się funkcjonuje kiedy pada, ciemno, wiatr wieje.. ohyda. Żeby chociaż śnieg był, a tak narty zwarte i gotowe, ale po czym… po trawie??
Motylku, Ty mnie tu „kagankami oświaty” nie pochodź.. 😉 Nie będę służyć za encyklopedię (niedorobioną zresztą, bo z brakami w wiedzy). Nie znoszę kiedy ktoś mnie ‚wywołuje do odpowiedzi’, tak jak nie znosiłam, kiedy dziecięciem będąc słyszałam „No zagraj dla gości, kochanie”. Biała gorączka po prostu! Poza tym nie pracuję jako nauczycielka/wykładowca, bo się NIE NADAJĘ. Pan_Kapiszon mówi, że po pewnym czasie zarżnęłabym, albo zaszczekała adeptów polonistyki… Więc – z całym szacunkiem i sympatią – decyzję o bojkocie zamienić mogę jedynie na: „chętnie udzielaną odpowiedź, niekoniecznie związaną z tematem” 🙂 – chyba że chcesz umrzeć z nudów..
A z granatem F-1 to może masz rację, chociaż ja pamiętam jeszcze ze szkoły, że zakwalifikowano go jako ‚zaczepno-obronny’.
pzdr
wy tu sobie gadu-gadu, a helikobakter żołądek żre…
Borsuczku, nie ma to jak indoktrynacja o poranku 😉 (.. no może nie całkiem..). A tak na marginesie.. liczysz, że każdy kuj-kuj, czy że każdy ubić zwierza spróbuje?
mam nadzieję, że każdy się bakterem zajmie , tak jak woli, albo kuj-kuj, ablo utleniaczem go 🙂