Sposób na helikobaktera

Na mój dusiu! Takeście w swoik komentorzak w ostatni cwortek o helikobakterak sie rozpisali, ze jaz przestrasyliście Gazete Wyborcom! Nie wystarcy, ze pon Lepper jom strasy? A to, ze Gazeta Wyborco sie przestrasyła, wiem stąd, ze następnego dnia w conajmniej dwók miejscak o tym straśliwym helikobakterze napisała. A jo zrozumiołek, ze coby panika nie zatacała coroz syrsyk kręgów, muse wartko jakiś sposób na te bakterie wymyślić. Swoje działania zacąłek od przeglądania Wikipedii i to, co tamok wycytołek:”Helicobacter pylori (Hp, dawniej Campylobacter pylori) to gram-ujemna bakteria o spiralnym kształcie i wielkości od 0.5 do 3 mikrometrów, gnieżdżąca się w błonie śluzowej żołądka. Występuje u 70-80% populacji. H. pylori odpowiada za 4/5 przypadków choroby wrzodowej żołądka i 90% przypadków choroby wrzodowej dwunastnicy. Zakażenie tą bakterią może mieć też wpływ na rozwój nowotworów żołądka. Zakażenie H. pylori leczy się antybiotykami.”

Krucafuks! No to śpasów z tym helikobakterem nimo! Ale wiadomo, ze z antybiotykami tyz! Więc jak? Pozostoje wybór mniejsego zła? Naprowde nimo inksego wyjścia? Do tej pory moze rzecywiście nimo. Ale jeśli nimo, to nalezy je wymyślić, jak by pedzioł pon Wolter, kieby zajmowoł sie nie filozofiom, ino medycynom. No to jo chętnie wymyśle. A coby wymyślić, zacąłek dalej zapoznawać sie z tym, co Wikipedia o tym paskudztwie napisała:”Bakteria ta bytuje w warunkach niewielkiej dostępności tlenu.”

Aaa! Tu te beskurcyje mom! Ona tlenu sie boi! No to juz wiem, co trza zrobić! Trza dostarcyć zołądkowi telo tlenu, coby helikobakter udławił na amen! A jak dostarcyć tlenu zołądkowi? Od rozu pomyślołek, ze najlepiej przejść sie przez las i zajść jaz na Turbacz. To doskonały sposób na dotlenienie całego organizmu! A jak cały organizm sie dotleni, to zołądek tyz! Nie pozostało mi zatem nic inksego, jak zrobić wyciecke na Turbacz. Jeśli syćko pódzie tak, jako sie spodziewom, wyciecka ukatrupi syćkie helikobaktery w moim brzuchu, potem zołądek wyrzuci zwłoki do flaków, a flaki wyrzucom je … no, wiecie kany. Wej, ino jest jeden problem: jeśli jo tyk helikobakterów nimom, to nimom tyz cego ukatrupiać. A więc najpierw muse zbadać, cy te weredy siedzom w moim brzuchu, cy nie siedzom. Ba jak to zrobić? Borsucek godoł, ze za 28 złotyk mozno kupić w aptece jakiś test. Ino skąd jo wezme 28 złotyk? A poza tym ka jo znojde apteke, we ftórej bedom fcieli obsłuzyć owcarka? Niestety, w moim wypadku taki test odpado. Muse wymyślić coś, co nie odpado.

Znowu zacąłek sukać po internecie. Sukołek, sukołek, jaze znalozłek taki barzo ciekawy Portal Farmaceutycno-Medycny, ka pon gastrolog Janusz Ciok opisoł telo sposobów wykrywania helikobaktera, ze kozdy moze wśród nik znaleźć cosi piknego dlo siebie. No i dlo mnie najpikniejsy był test oddechowy. O, taki:”Badany spożywa posiłek zawierający specjalnie przygotowany związek chemiczny – mocznik. Jeżeli w żołądku znajduje się H. pylori, to mocznik jest rozkładany w reakcji chemicznej stymulowanej przez ureazę – enzym produkowany przez bakterię. Produkty tej reakcji można wykryć w próbkach wydychanego powietrza, które pobiera się kilka razy po spożyciu testowego posiłku.”

I teroz juz wiem, co robić! Zjem coś z mocznikiem, a potem chuchne i sprawdze, cy som w tym moim chuchu jakieś produkty ureazy, cy nimo zodnyk. Zaroz posełek do magazynu Felka znad młaki, ftóry jest najbogatsy we wsi i wykrodłek stamtąd nawozy śtucne. Dlocego? Ano dlotego, ze między inksymi właśnie nawozy śtucne zawierajom mocznik. Zacąłek to jeść. Świństwo! Wróciłek więc do nasej chałupy i wykrodłek z kuchni kiełbase jałowcowom. No! Z kiełbasom smakowało duzo lepiej! Teroz trza było sprawdzić, cy w wydychanym przeze mnie powietrzu jest coś, co ureaza wyryktowała. Wyciągłek ze skrzyni kapelus mojego bacy, nadmuchołek do tego kapelusa i od rozu swym owcarkowym nosem obwąchołek swoje własne powietrze. Niestety – nawet śladu najmniejsej, najmarniejsej ureazicki nie byłek w stanie wywąchać. Kozdy by sie od rozu uciesył: nimo ureazy – nimo helikobakterów. Ale jo sie zmartwiłek. Jak mom wynaleźć sposób na zwalcenie tyk bakterii, kie nimom na cym prowadzić swoik badań?Ale nagle cosik mi sie przybocyło – pewno knajpa w Nowym Targu, zabocono i przez Pona Bócka, i przez sanepid. Ale za to pod dostatkiem jest tamok helikobakterów, salmonelli i wselkiego inksego gastrologicnego plugastwa.

Porzuciłek kapelus bacy na środku izby i wydostołek sie z chałupy. Zanim sie oddaliłek, z wnętrza chałupy dobiegły do moik usu krzyki gaździny, ftóro złorzecyła, ze baca to sakramencki bałaganiorz, bo kapelus na podłodze zostawił.Dotorłek do Nowego Targu. Odsukołek te zapyziałom od cubka dachu po spód fundamentów knajpe. Na scynście, dzięki temu, ze grudzień momy barzo ciepły, okno na zaplece było otwarte. Hipnąłek przez to okno do środka, skostowołek tego i owego, a potem wartko hipnąłek z powrotem do pola, tym bardziej wartko, ze uwidziała mnie kucharka z tasakiem w dłoni. Ale choć tasakiem umiała wymachiwać nie gorzej niz zbójnik ciupazkom, a kląć to chyba jesce lepiej niz zbójnik, to w biegak nie była tako dobro jako jo, więc nie miała sans mnie chycić.

Wróciłek do wsi. Znowu wkrodłek sie do chałupy. Kapelus bacy był z powrotem schowany w skrzyni, więc znów musiołek go wyciągnąć. Cy teroz w powietrzu, ftóre wydychom, bedom wreście te produkty ureazy? Nachuchołek do kapelusa. Powąchołek … Nooo! Tym rozem mój nos wycuł całom armie tyk produktów! Kieby Napoleon mioł telo żołnirzów, kielo jo produktów ureazy, to podbiłby Rosje jaz po Alaske, a wte Hamerykanie w 1867 roku musieliby te Alaske od Francuzów, nie od Ruskik kupować!Ale nagle usłysołek, ze ftoś wchodzi do chałupy. Gaździna! Wartko schowołek sie pod stół.

– No, nie! No, nie! – jękła gaździna. – Jo juz z tym chłopem nie wytrzymom! Ledwo schowałak jego kapelus w skrzyni, juz go na nowo wyciągł i znowu na środku podłogi zostawił!

Gaździna podniosła kapelus, schowała w skrzyni i tym rozem zamkła jom na kluc.

– Nie umie chłop odłozyć kapelusa na miejsce, to teroz nie bedzie mioł go wcale! – mrukła gaździna.

Kluc do skrzyni schowała w kieseni kurtki, kurtke zaś narzuciła na siebie i posła do Janieli. No, krucafuks! Zostołek pozbawiony woznego narzędzia do badań nad helikobakterami! Jak jo teroz bede sprawdzoł, cy chuchom produktami ureazy? Kie juz myślołek, ze z powodu głupiego kluca nie uratuje ludzkości przed bezlitosnom bakteriom, wpodłek nagle na pomysł. Wnuk bacy i gaździny mo mikroskop! Dostoł go pare dni temu od Mikołaja! No to za pomocom tego mikroskopu moge piknie kontynuować swoje badania!

Wartko udołek sie do chałupy, we ftórej wnuk bacy i gaździny miesko Udało mi sie cichcem wynieść stamtąd potrzebny mi mikroskop. Teroz musiołek ino polecieć na Turbacz i sprawdzić, cy tako wyciecka dotleniła mnie wystarcająco, coby uśmierzcić helikobaktery w moim brzuchu. Z mikroskopem w zębak popędziłek na samiućki wiersycek Turbacza. Kie juz byłek na miejscu, postawiłek mikroskop pod smrekiem i zacąłek chrząkać na śkiełko mikroskopowe tak, coby wychrząkać ze swego zołądka przynajmniej kilka helikobakterów. Kie uznołek, ze nachrząkołek sie wystarcająco, obejrzołek te helikobaktery przez mikroskop.

No i … krucafuks! Nie udało sie! Beskurcyje po dawce tlenu cuły sie kapecke gorzej, ale zyły! Widocnie wyciecka na Turbacz nie wystarcy. Trza zołądek dotlenić cymś jesce. Ino cym? Na mój dusiu! Cym? I … przybocył mi sie komentorz KaeSicki, ftóro zaproponowała lecyć helikobaktera Smadnym Mnichem. No jasne! Jak mogłek wceśniej na to nie wpaść! Przecie piwo opróc wielu inksyk zalet mo i takom, ze zwiękso dotlenienie płuc! Jak w płucak znojdzie sie więcej tlenu, to i do krwiobiegu dostonie sie go więcej, a z krwiobiegu do zołądka! Ta cało zgraja helikobakterów tak dostonie w rzyć, ze wartko syćkie wylądujom w piekle za to, ze telo zła cłowiekowi, ftóremu jestem najlepsym przyjacielem, pocyniły! To jednak na rozie była ino teoria. Potrzebowołek sprawdzić, jak to bedzie w praktyce.

Ukryłek mikroskop w lesie. Wróciłek na dół, napiłek sie Smadnego Mnicha i znowu pobiegłek na Turbacz. Znów wychrząkołek helikobaktery na sybke mikroskopu. A potem poźrełek przez okular. Ha! Teroz juz lepiej! Jedno-trzecio helikobakterów była zdechło! No to jesce dwa rozy zbiegłek na dół i z powrotem na Turbacz. A potem kolejnom porcje helikobakterów wychrząkołek. Spojrzołek przez mikroskop – tym rozem syćkie ancykrysty były martwe! Wychrząkołek całom reśte helikobakterów z mojego brzucha. Reśta tyz była martwo! Piknie! Po prostu piknie! Jestem dobrocyńcom ludzkości!Zadowolony juz fciołek zabrać mikroskop i wrócić sie do wsi, kie nagle uwidziołek, ze ftoś ku mnie idzie. To nie jest pora, kie po Gorcak wyciecki chodzom, ale okazało sie, ze od strony Rabki sła dwunastoosobowo grupa goprowców, ftórzy mieli jakiś obóz kondycyjny abo coś w tym rodzaju. Dotarli oni na wierch Turbacza akurat, kie zakońcyłek swój medycny eksperyment. Goprowcy musieli usłyseć moje chrząkanie, bo tak zacęli godać między sobom:

– Słyszałem, że ktoś tu jakby chrząkał albo kasłał.
– Ja też słyszałem, ale nikogo tu nie ma.
– Jest pies!
– Myślisz, że to on te dziwne dźwięki wydawał?
– Skoro nikogo innego tu nie ma, to chyba on.
– Ale co mu się mogło stać?
– Może chory?
– Eee, raczej na zdrowego wygląda.
– Bo pokrywa go białe futro, ale pod tym futrem może być kompletnie zabiedzony!
– Rzeczywiście może tak być. Może głodny i charczał tak z braku sił?
– Biedak! Dam mu swoją kanapkę.
– Ja też dam mu swoją kanapkę!
– Ja też!
– Ja też!
– Ja też!

I kozdy z pozostałyk goprowców tyz pedzioł: „Ja też!” Na mój dusiu! Ale dobrze mi było! Dwunastu goprowców oddało mi swoje kanapki! Ale nalezało mi sie! Przecie dopiero co cierpiołek na helikobaktera, a teroz byłek rekonwalescent, więc musiołek dobrze jeść, coby siły odzyskać. Kie sie najodłek, mogłek wreście wrócić do chałupy. Całe scynście, ze droga z Turbacza ku mojej wsi wiedzie w dół. Do wierchu cięzko by mi było iść z dwunastoma kanapkami w brzuchu.

No, w kozym rozie mojo kuracja na helikobaktera jest gotowo: codziennie Smadny Mnich i wyciecka na Turbacz. Mom ino prośbe – o tym, fto te kuracje wymyślił, godojcie kozdemu, ino nie Swedom. Bo Swedzi, jak sie dowiedzom, to od rozu bedom fcieli mi dać nagrode Nobla z medycyny. Jo to nawet moge tego Nobla mieć. Nobel wprowdzie nie jest tak smacny jak kanapki od dwunastu goprowców, ale niekze ta. Ino słysołek, ze na urocystości, ka tego Nobla wręcajom, to laureat musi stawić sie we fraku. A fraki som dlo owcarków podhalańskik straśnie niewygodne. Hau!