Dawid – Goliat 2:0
Na mój dusiu! To juz jakiesi trzy tysiące roków minęło, jak biblijny Dawid stanął do pojedynku z filistyńskim ancykrystem Goliatem. Goliat był głupi, ale straśnie silny i myśloł, ze ta siła wystarcy, coby Dawida pokonać. No a jedynom broniom Dawida była proca i … pomocnik-owcarek. I kie Dawid i Goliat stanęli na wprost siebie, Dawid wykonoł pierwsy ruch – strzelił z tej swojej procy. Strzeloł celnie i w samom kufe Goliata trafił. Ale Goliatowi zodno krzywda sie nie stała, bo ten filistyński sietniok mioł tak zakuty łeb, ze kamyk z Dawidowej procy nawet guza nie mógł mu nabić. I zacął sie Goliat z Dawida śmiać. Jaz łzami sie zaloł ze śmiechu, a przez to nie zauwazył, ze owcarek zblizył sie ku niemu i zaseł go od tyłu, a jak zaseł, to z całej swojej owcarkowej sił ugryzł Filistyna w rzyć.– Słodki Baalicku! Wróg atakuje mnie od tyłu! Jestem otocony! – zawołoł zupełnie zaskocony Goliat i … z przerazenia zemdloł. No i dzięki temu, jak dobrze wiecie, Dawid bez trudu mógł amputować Goliatowi jego najgłupsom cynść ciała.
Wiem, wiem, fcecie mnie spytać, co jo tutok godom o tym Dawidowym owcarku, skoro nimo o nim w Storym Testamencie ani słowa? A jo na to spytom: cemu nimo w Storym Testamencie ani słowa o tym, ze Dawid mioł dwie ręce, dwie nogi i dwie dziurki w nosie? Odpowiedź jest prosto: nie było potrzeby, coby pisać o tak ocywistyk rzecak. No i z tym Dawidowym owcarkiem dokładnie tak samo: przecie to jasne ze jak Dawid był pasterzem owiec, to mioł pasterskiego psa do pomocy. I jasne ze pies, jako najwięksy przyjaciel cłowieka, nie mógł porzucić swego druha w niebezpieceństwie. A ze potem o tym owcarku zabocono – niekze ta, fto inteligentny ten i tak sie domyśli, ze owcarek musioł być tamok obecny i ślus.
Od casu tego pojedynku tak jakoś jest, ze syćka barzo lubiom, kie słabsy wygrywo z silniejsym. Podobo sie nom, kie sprytny Kot w Butak pokonuje potęznego carownika, kie bohaterowie Disnejowskik kreskówek rozprawiajom sie z zadufanymi w sobie osiłkami, abo kie maluśkie Smerfy (Grzesicek moze wom to potwierdzić :-)) dajom naucke straśliwemu Gargamelowi.
A o cym była więksość łesternów? Ano o tym, ze bioły charakter walcył z cornym, bioły był teoretycnie słabsy, a jednak to on ostatecnie wygrywoł, po cym odjezdzoł z ukochanom ku lepsej przysłości, mając przed sobom zachodzące słonko, a za sobom napis THE END. I to sie przez długie roki widzom na całym świecie barzo podobało.
A w sporcie to jak jest? Kie kibice nie wiedzom, komu kibicować, to kibicujom słabsemu. A jak sie ciesom, kie słabsy zwycięzo! Ciesom sie sakramencko!
Ka nie poźreć, tamok ciągle jakiś Dawid do walki z jakimś Goliatem stoje, a my całym sercem jesteśmy za Dawidem, choć na ogół nie barzo w jego zwycięstwo wierzymy. My nie wierzymy, ale Dawid wierzy i dlotego casem wygrywo ku nasej radości wielkiej, tym więksej, ze niespodziewanej.
No i niedawno kolejne starcie Dawida z Goliatem nastąpiło. I to nie ka indziej jak w nasym piknym kraju. Dawidem była poni Bożena Łopacka, Goliatem zaś sieć sklepów Biedronka. Swojom drogom to jo nimom zielonego (cyli ekologicnego) pojęcia, cemu ta sieć sklepów właśnie tak sie nazywo? Przecie biedronka to cosi maluśkiego. A ta cało sieć licy se 900 sklepów. I to mo być maluśkie? Tako sieć powinna sie racej nazywać Brontozaur, nie Biedronka. Choć przyznoje, ze w telewizyjnej reklamie śpiewka „Brontozaur! Ach! Brontozaur!” racej nie brzmiałaby tak wdzięcnie jak „Biedronka! Ach! Biedronka!”. No i o tym Brontozaurze musiołby śpiewać jakiś bas, a nie damski chórek. Tak samo nie rozumiem, cemu firma będąco właścicielem Biedronki nazywo sie Jeronimo i coś tam dalej? Przecie Jeronimo (u Hamerykanów: Geronimo) to hyrny wódz indiański, ftóry walcył o ślebode dlo Apaczów. Cy firma Jeronimo i coś tam dalej o cyjomkolwiek ślebode walcyła? Coby znaleźć odpowiedź na to pytanie, wesłek nawet na strony internetowe tej firmy. No i na temat walki o ślebode nie nalozłek tam nic. Nalozłek ino zapewnienie, ze „będąc odpowiedzialną społecznie firmą, w szczególny sposób interesujemy się sprawami naszych pracowników.” Ha! Wyglądo jednak na to, ze sprawami poni Łopackiej zainteresowali sie kapecke za mało. Ta poni bowiem pracowała w Biedronce od 2000 do 2002 rocku, no i potem zarzuciła swoim pracodawcom, ze roboty dawali jej telo, ze musiała brać nadgodziny, ale płacić za te nadgodziny to juz nie fciało im sie. Moze owa firma licyła na to, ze jej pracownica nie bedzie sie buntowała, ino bedzie siedziała cichutko jako mysy w chałupie mojego bacy, kie w poblizu krynci sie kot? Tego nie wiem. Wiem za to, ze casem jednak zdarzajom sie mysy tak siumne, ze harcujom nawet wte, kie kota cujom. No i oto Dawid alias Łopacka zamiast ino popiskiwać kasi w kąciku nad swojom niedolom hardo podnosi głowe i wytaco Goliatowi alias Biedronce sprawe w sądzie. I co? I Dawid wygroł! Sąd w Elblągu (bo tamok sie sprawa tocyła) przyznoł Dawidowi racje i nakazoł Goliatowi wypłate dutków za syćkie nadgodziny. Goliat sie jednak nie poddoł, odwołoł sie do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Sąd Apelacyjny uchylił wyrok, ale nie telo przyznoł racje Goliatowi, co polecił sądowi elbląskiemu rozpatrzyć sprawe jesce roz. No to sąd elbląski rozpatrzył. I znów Dawid wygroł! W ubiegłym tyźniu zapodł pikny wyrok: za prace w godzinak nadlicbowyk Goliat mo zapłacić Dawidowi 26 tysięcy złotyk! Tak w ogóle to jo se myśle, ze kieby Dawid popytoł o pomoc Janosika, ten zabrołby Goliatowi jesce więcej (ocywiście syćko, co zabrołby Goliatowi, oddołby Dawidowi). Ale 26 tysięcy to tyz niezło sumka. Kieby wymienić jom na słowackie korony i pojechać do nasyk południowyk sąsiadów, to z 15 tysięcy flasek Smadnego Mnicha mozno by kupić.
No, w kozdym rozie, co by nie godać, po dwók procesak jest 2:0 dlo Dawida. Cy na tym mec Dawid-Goliat sie skońcy? Moze? Moze Goliat bedzie woloł, coby hyr o jego przegranej nie rozchodził sie więcej i do tej sprawie spokój? Ale moze jednak, ufny w swojom moc, bedzie odwoływoł sie do wyzsej instancji? W końcu potęzny Goliat jest potęznym Goliatem, a wątły Dawid ino wątłym Dawidem. Potęzny Goliat, jak ino bedzie fcioł, rzuci przeciwko adwokatowi Dawida stu dobryk adwokatów. Dwustu dobryk adwokatów! Telo dobryk adwokatów, kielo trzy tysiące roków temu licyła cało filistyńsko armia! Ale cóz … w dwók poprzednik procesak Goliat mioł takie same mozliwości, a mimo to wierchowoł Dawid. Piknie wierchowoł! No to brawo Dawid! Brawo syćkie Dawidy! Daaawid gooola, Daaawid gooola, taaaka jest kibiiiców wooola! Hauuuu!
P.S. Powitać nowyk gości w nasej budzie! Igiełecke, Cornom Alecke i Kotke Zuziecke! Jak juz zauwazyła Alecka, naso budo jest barzo rozciągliwo (sam sie zacynom zastanawiać, z jakiego rodzaju drewna baca mi te bude wyryktowoł?), więc nowo trójka zmieści sie bez najmniejsego problemu 🙂
Komentarze
Biedronka jest wredna i sąd jej nie zmieni.
Przeczytałek, dołączam się do śpiewu, skomentuję wieczorem, bo lecę do babci.
Mrrrał!
‚Brawo syćkie Dawidy!’
Taż pewno!
Ale coś mi się tak zdaje, że bez kibiców to i żaden Dawid szans by nie maił.
A temu biblijnemu kibicowała cała izraelska armia 😉
Mrrrał
Z poważaniem
Blejk Kot
Owczarek pisze:
„wątły Dawid ino wątłym Dawidem.”
Wątły Dawid a Michałjanioł tak go wyrychtował co wyglondo na takiego co jak w kufe palnie to jamen w pacierzu.
A co to beło ze trzy tysiące roków to musi takie chłopy drzewiej beli. (Mocne chłopy to nie słabe,taki to bez renkawicy gołom renkom zgniecie żabę – jak kiejsi jedyn śpiwoł).
Wychodzi , że Dawid wystapił przeciwko tubylcom (tambylcom)hamerykańskim cyli Jeromino (Geromino).
Cyli Dawid walcył o ślebode dlo swego narodu a Geromino lo swego, indiańskiego, narodu. Na koniec walcyli napseciw siebie.
Moze lepij coby razem wystompili pseciwko jakiemu Romburakowi (Biedronce – Brontozaurowi).
Grześ wita i potwierdza, że smurfy zawsze wygrywają z biednym Gargusiem, Grzesiowi jednak wcale się to nie podoba, bo Garguś jest słodki, nie mówiąc już o Klakierze, a głos Wiesława Drzewicza to po prostu chyba każdego do Gargamela przekonać potrafi. I mi zawsze tego Gargamela szkoda, bo on już prawie te sprytne smurfy ma, ale jednak się nie udaje mu.
Ale Grześ się w dodatku oburzył, Owczarku jakie podobało przy westernach? Skad ten czas przeszły, dalej się podoba i podobac będzie. Nie ma to jak po raz kolejny oglądać jakiś western wiedząc z góry jaka treść będzie, znając wszelkie sztuczki, wiedząc kto wygra, no i zawsze ten sam klimat cyniczno-ironiczno-gorzko-patetyczny. Oczywiście trochę się zmieniło, antywestern wkroczył, Indian zrehabilitowano, w międzyczasie już western pogrzebano,ależ czy jest coś przyjemniejszego jak zasiąść w fotelu przed telewizorem i na Johna Wayne`a, Clinta Eastwooda czy innego Gary Coopera spozierać i ich przygodami się emocjonować?
Pozdrawia miłośnik westernów, Indian i smurfów.
Howgh!
Witaj Drogi Owczarku !
Może biedronki są maluśkie, ale nie zawsze miluśkie.
Byłam kiedyś latem w Rewalu i miała tam miejsce istna inwazja biedronek.
Wszystkie nasłonecznione miejsca były nimi pokryte jak czerwonym dywanem. W dodatku te „niewiniątka” gryzły (no może nie demonizujmy raczej szczypały). Od tego czasu odnoszę się do nich z pewnym dystansem . Może jest więc coś na rzeczy w tej nazwie?
Bardzo serdecznie pozdrawiam Ciebie Owczarku oraz wszystkich Gości Twojej budy
Zdaniem docenta Marka Moskały, ordynatora kliniki neurotraumatologii krakowskiego szpitala, stan zdrowia Mazocha jest na tyle dobry, że w najbliższych dniach może opuścić lecznicę i wrócić do Czech. Moskała uważa, że przy pomyślnym przebiegu rehabilitacji czeski zawodnik może wrócić do uprawiania skoków narciarskich.
http://sport.gazeta.pl/skoki/1,65075,3882565.html
Jest to bardzo oczekiwana wiadomość. Hurrrra!!!!
Piękna opowieść , ale pani Łopacka to jak narazie pierwszy i jedyny
Dawid w tym kraju. Pytanie podstawowe brzmi:
-Co robi Państwowa Inspekcja Pracy?
-Kto pilnuje przestrzegania Prawa Pracy?
-Dlaczego oczywistych należności,pani Łopacka była zmuszona dochodzić
przed Sądem RP?
Te pytania można by mnożyć,nie jestem prawnikiem,zastanawia mnie jednak,dlaczego w państwie gdzie jednym z najwyższych dostojników
jest profesor prawa pracy,pracownik wynagrodzenie za przepracowane
nadgodziny,musi egzekwować za pośrednictwem sądu.
Ładnie brzmi-Sąd przyznał wynagrodzenie,pracownik wygrał sprawę–
—sprawa będzie wygrana jak pani Łopacka weżmie do ręki te
przysądzone dudki,jak znam życie –poczekamy na taką informację
jeszcze bardzo,bardzo długo.
Przewiduję nagły wysyp Dawidów w sądach,pewnie nastąpi zator
urzędniczy i wszystko będzie w normie.Zarobi skarb państwa,adwokaci,
Urzędy Skarbowe –reszta pozostanie po staremu.
Jedyna pozytywna informacja to ta,że Owczarek gryzł Goliata w rzyć!
Tylko — ilu trzeba Owczarków do tej roboty,bo rzyci goliatowych
do gryzienia jest niesamowicie dużo,to są ilości nie do przerobienia.
Mam jednak nadzieję na optymistyczne rozwiązanie–na poczatek
proponuję BECIKOWE dla OWCARKA/od czegoś trza zacząć/
Przeczytałem to co napisałem i taka mnie myśł zuchwała naszła:
-Jaki profesor-takie i prawo.
No to po dyskusji, ale Rzyciowe Becikowe dla Owcarka -popieram.
Ja tylko na chwile wpadlem do budy zzeby wam pokazac zdolnosci politykow
http://www.polskieradio.pl/trojka/srebrneusta/ 🙂
pozdrowka dla wszytkich musze kiedys odrobic lekcje z czytania zaleglych wpisow 🙂
Srebrne usta słabe w tym roku, poza oczywiście Hong Kongiem posła Gadzinowskiego, który jest niesamowity, mam nadzieję, że wygra.
Owcarku,
pikna opowiesc! Zycze tej pani,coby dostala nalezyta ilosc dudkow!
Ale jak znam zycie,wredoty goliatowe zawsze znajda sposob,zeby z tych dudkow cos uszczknac.Moj maz tez dostal zasadzone przez sad dudki,ino fiskus uzarl az 52%!!!!
Niestety czesto walka z Goliatem konczy sie tak,jak w mojej opowiastce nizej:
„Myszka siedzi w dziurze i rozmysla:Wyjsc,czy nie wyjsc? Oto jest pytanie?
Nagle slychac szczekanie.Myszka mysli:Jesli jest tu pies,to znaczy,ze nie ma kotow.Wybiega z dziurki,a kot,ktory tam czekal,zjada ja.Potem,z przebieglym usmiechem,mowi:Widzicie,co to znaczy znac jezyki obce?”
Zeby nie konczyc tak pesymistycznie,musze sie pochwalic,ze jutro mamy male swieto-nasza 18-a rocznica slubu!Smadny Mnich juz sie mrozi……..
Serdecznie pozdrawiam budagosci.Ana
Serdeczne życzenia,ukłony i nastepnych szczęsliwych Osiemnastek!!!
PS.Nie mrozic Smadnego-schłodzić!!
Alicjo czorna,
odpisuję tutaj do Twojego wczorajszego postu, z którego grozą powiało… Homo homini lupus? Gdybyśmy tak do sprawy podchodzili, to od dnia narodzin każdy z nas powinien się zamknąć w jakiejś warowni, oczywiście każdy z osobna, bo jak lupus, to lupus! Lista osób, które znają mnie z imienia, nazwiska, adresu, nr.telefonu, wygłaszanych opinii, działalności takiej i owakiej i mnóstwo innych szczegółów jest dosyć spora, gorzej, że różne instytucje też posiadaja wiedzę o mnie i co miesiąc przysyłają rachunki, psiekrwie jedne.
Człowiek mówi o sobie tak dużo lub tak mało, jak uważa za stosowne i to nie ma w ogóle znaczenia, czy mówi to w internecie czy w tzw.realu. Ta wiedza jest banalna, pocisku z tego nie ulepisz i mnie nie nim nie zranisz, ani Ty (o takie niecne zamiary Cię bynajmniej nie podejrzewam!) ani nikt inny, bo nic w tej wiedzy nie ma takiego, co by można obrócić przeciwko mnie. Nie jestem tak nieroztropna, jak Ci się wydaje, internet znam od lat i wydaje mi się, że potrafię się poruszać po tym grząskawym czasami terenie, nic mnie złego z tej strony nie spotkało – po prostu trzeba wiedzieć, gdzie się zatrzymać i z kim warto nawiązać bliższą znajomość. Poznałam sporo ciekawych ludzi z różnych zakątków świata i wielu z nich poznałam „w realu” – okazali się takimi ludzmi, jakimi ich sobie wyobrażałam, dyskutując z nimi via internet. Gdybym była nieufna i podejrzliwa, w ogóle bym nie odzywała się na sieci. Kiedy po raz pierwszy spotykasz jakiegoś człowieka, też go nie znasz, chyba że ktoś Ci go przedstawi i coś o nim opowie. My tu w Budzie już się zdążyliśmy trochę obwąchac 🙂
A moja rodzina? Och, rodzina ochroni się sama, to są dwa całkiem dorosłe, śwarne chłopy, dadzą sobie radę!
A kogo i w co ugryzł owczarek Pani Łopackiej? Wszak to dawidowe owczarki przechylają szalę zwycięstwa w tych pojedynkach, a nie ich właściciele. Może ugryzł Pana Jeronimo, albo jego adwokatów, a może – nie daj Boże – sędziego?
Ana,
życze wszystkiego dobrego, najlepsze lata przed Wami!
Jak będziecie celebrować, poza zimnym Smadnym, oczywiście?
Długiego wspólnego pożycia!
Ale czasami to Goliat wygrywa… W innej niedawnej sprawie sądowej (Wanda Gąska-emerytka contra min. Wassermann i jego wanna) emerytka przegrała i musi zapłacić ministrowi za pomówienie go…
Niby nic takiego, (bo gdzie ministrowi – nawet z taką wanną – do koncernu Jeronimo) ale szary, zwykły człowiek zawsze z władzą przegra. Szkoda emerytki, bo z góry było wiadomo (sama tak mówiła po procesie), że tutaj raczej to Dawid polegnie, a Goliat… cóż, zostanie z wanną – jedyna pociecha, że zepsutą… :).
Wróciłam ślizgiem z podróży i wyhamowałam – udało się jednak! – przed komputerem. Patrzę, a tu rekordowa chyba liczba wpisów pod poprzednią Owczarkową opowieścią. Ale się dzieje! (nie tylko na drogach): smok łazi po ulicach grodu Kraka, biedronki atakują, Dawidy wygrywają, Dawidy przegrywają… A Ana świętuje. Wszystkiego najlepszego!
Ana,
gratulacje i zyczenia dalszych szczesliwych, wspolnych, dlugich lat 🙂
Do Motylka
stokrotne dzieki za zyczenia! Oczywiscie masz racje,ze Smadnego trzeba schlodzic!Ale dzisiaj diabel polozyl swoj ogon i wyobraz sobie,ze przyrzadzilam obiad zapominajac o ziemniakach………Bylo, wiec miesko i fasolka „zagryzana” deserem(ha,ha).Ostatnio daje prawdziwego „czadu” w kuchni!
Do Alicji,
Tobie rowniez dziekuje za pamiec!Mamy zamiar pojechac na maly obiad do Utrechtu.I jak tylko starczy czasu postaram sie zrobic kolejne fotki z Krainy Wiatrakow i sympatycznych gosci z budy Owczarkowej ,oprowadzic po Niderlandach.
Gosiczek,dziekuje za zyczenia i pozdrawiam.
Ana
Witam wszystkich cieplutko i za chwilę sama będę się delektować ciepełkiem Owczarkowej Budy… już czuję: oj, jak przytulnie, oj, jak zacisznie!…
Słodki Baalicku – toż to kolejne Owczarkowe wyprowadzenie na gładki dukt historyj, które uwięzły były w koleinach… Oczywiście, dobrze gdy Dawid poczuje, że ma swego owczarka: czy to w postaci pojedynczego przyjaciela, czy grupy kibiców, czy wreszcie – zrywu samotnej straceńczej odwagi typu ‚co mi szkodzi, raz kozie śmierć’.
A może by tak strzelać do Goliatów z procy pociskami endorfinowymi (w cieniusieńkiej folii, użytej jednak w stanie wyższej konieczności więc ekolodzy powinni wybaczyć)… bo nic tak nie obezwładnia osiłka jak śmiech i śmieszność… A nuż jeszcze autoironii ‚się nabawi’?… to byłby prawie cud, ale cuda chodzą po ludziach 🙂
A teraz idę poczytać, co Szanowni Owczarkowi Komentatorzy ponawypisywali przez te parę dni 🙂 🙂 🙂
Ana,
Pięknego świętowania i wieeelu lat w zdrowiu i radości życzy Wam basia
🙂 🙂 🙂
http://fotoforum.gazeta.pl/3,0,473455,2,1.html
O, byłabym zapomniała, całe mnóstwo kwiatów od plumbumbecki, do wyboru, do koloru! Ana, wstawiaj do wazonu, jutro będą jak znalazł! http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Plumbum/Ladne_kwiatki/
Anecko,
ja Wam życzę, coby tyn wirsycek Pona Ildefonsa spełnił się w Waszym życiu:
Ile razem dróg przebytych?
Ile ścieżek przedeptanych ?
ile deszczów, ile śniegów
wiszących nad latarniami?
Ile listów, ile rozstań
ciężkich godzin w miastach wielu?
I znów upór, żeby powstać
i znów iść, i dojść do celu.
Ile w trudzie nieustannym
wspólnych zmartwień,
wspólnych dążeń?
ile chlebów rozkrajanych?
Pocałunków? Schodów? Książek?
twe oczy, jak piękne świece,
a w sercu źródło promienia.
Więc ja chciałbym twoje serce
ocalić od zapomnienia.
„A ze potem o tym owcarku zabocono…”
Pociesz się Owczareczku, że to tacy jak Ty, cisi bohaterowie naprawdę kształtują dzieje świata. Co taki leonNapo by zdziałał sam? Nic. Więc słusznie masz poczucie spełnienia dziejowych misji.
„tak jakoś jest, ze syćka barzo lubiom, kie słabsy wygrywo z silniejsym”
Ja też tak mam i do tych por myślałam, że to dobrze o mnie świadczy.
Ale teraz uświadomiłam sobie, że to może raczej niechęć do „gwiazdy”, do „lepszego”, chęć dokopania „mędrolowi” mną powoduje, a nie współczucie dla słabszego.
Nie wiem i trochę się zatrwożyłam.
Trza nad tym zacuwać!
Mrrrał!
Ana!
Coby Was nigdy szlag nie trafił!
A jakby, co nie daj Boże, jednak trafił, to cobyście się szybciutko pozbierali i żeby było nie gorzej niż przedtem.
No chciałem Wam złożyć jakieś bardziej wyrafinowane życzenia, ale nie będę kombinował.
Te są szczere 🙂
Z poważaniem
Blejk Kot
Ana „DIAMENTOWYCH GODÓW”
Kwiaty plumbumniecki przepiękne zwłaszcza te bzy.
Alicja mam filmik kotek w słoiku chętnie przysłałabym do galeri budowiczów tylko nie wiem czy go przyjmiesz?
Owczarku,to oczywiste,że pasterz jest ze swoim psem i naturalnie ,że twoja w tym zwycięstwie Dawida z Goliatem zasługa jakaś jest.Nawet bardzo duża.Poparcie obecnością też dużo znaczy.
Dobranoc filemonka
Mysh-a, Tobie stokrotne dzieki za zyczenia!
Basiu-cudowne roze! Dziekujemy!!!!!!!!!!!!!
Alicjo-przepiekne kwiaty.Stale zagladam do galeryjki.
mt-7-podziekowania za zyczenia z dedykacja!
Blejk Kot- zyczenia bardzo ,bardzo orginale!
Nawet nie wiecie moi Mili ,ile radosci Nam sprawiliscie dzisiaj Swoimi zyczeniami! Do podziekowan dalacza sie calym sercem moj szanowny malzonek!
Zycze wszystkim dobrej nocy i do „zobaczenia”-Ana
A Kotce Fiolmence tez dziekujemy!
Mrrrał!
Alicjo!
Albo lepiej:
Alicjo Czerwona i Alicjo Czarna!
Wasza dyskusja spać mi nie daje.
Coś mi chodzi po łebku, ale jeszcze nie na tyle, żeby się świadomie i adekwatnie wpisać.
Tymczasem mam Bardzo Poważne Pytanie do MOTYLECZKA!!!
Motyleczku!
Czy my pozostajemy w ‚stosunku towarzyskim’ ?
Bardzo przepraszam za wyrażenie.
To nie ja. To Ustawodawca 😉
Pozdrawiam
Blejk Kot
Blejk Kocie!
Jeśli Ustawodawca cos mówi,to mówi,a że nie mówi co mówi i dlaczego
to mówi,to tego już nie mówi.
Dlatego mamy prawników,choć szczerze mówiąc efekt jest ten sam.
Nie czuję się na siłach odpowiedzieć -czy my pozostajemy w stosunku
towarzyskim,myślę,że najlepiej zrobi to Profesorek.
Jakiś czas temu wyjaśniał tu taki ustawodawczy bełkot,wprawdzie w dość
skomplikowany sposób ale dowcipnie i wesoło / dało się czytać/
Prywatnie , nie mam nic przeciwko towarzyskim stosunkom z Kotem takim
jak Ty,sama przyjemność,a jak to sklasyfikuje ustawodawca jest mi
doskonale obojętne,czyli używając barwnego języka budowlańców–
klasyfikacja ta wisi mi swobodnie jak kilo kitu-ot co!
Jesce jo! Jesce jo!
Jo tyz fce sie dołoncyć do zyceń dlo Any!!!
Syćkiego naj!
🙂
A teroz fciołbyk Wom przedstawić dalsom cęść wyciecki po krakowie z Wawelokiem…
Skóńcylimy na zdaniu:
Noi my pośli…
Wyślimy przez krate do pola, na bulwary wiślane. Ocywiście piyrsom rzecom, ftórom Wawelok uwidzioł, beł jego własny pomnik ziejący ogniem, wyryktowany przez pona Chromego.
– A co to jes? – zapytoł mnie Smok
– To jes twój pomnik – powiedziołek, wiedząc ze musi to byc dlo niego kapecke dziwne.
– BŁUHAHAHAHA! EHEHEHEE! UHUUHUHUU! – zawył ze smiechu i przewrócił sie na ziemie, śmiejąc sie sakramencko głośno i przebierając łapami.
– Psiokrew uspokój sie, bo jesce my nika nie pośli, a juz sie ludziska za nami oglądajom! – powiedziołek po cichu ostrym głosem, bo mnie wcale do śmiechu ne beło. Rzecywiście, kie sie tak rozdarł, ludziska sie zacęli dziwnie na nos patrzeć.
Wstoł, i kapecke sie uspokoił, ale ino na telo, coby w miare cicho sie chichrać.
-Hihi, to mom być jo? Cy to cosi, co stoi na tym kamieniu, przypomino choć kapecke mnie? – zapytoł dali rozbawiony
– No moze i nie, Ale nie wiys skąd artysta rzeźbiorz mioł wziąć miare? Przeca społeś, a fotografii Twoik nima! – odpowiedziołek
Moze i mos racje, ale przeca toto zodnego smoka nie przypomino! – powiedzioł z dezaprobatom. To jes jakisi jascur a nie smok! A cemu ón mo tak opalonom kufe?
– Bo to jes pomnik smoka ziejący ogniem – wytłumacyłek mu. Kie sie wyśle esemesa pod wskazany numer, smok zacyno ziać ogniem, ftóry sie biere z rurek gazowyk doprowadzonyk do jego pascy.
– Wy ludzie, to, kruca, mocie pomysły! Idziemy dali Profesorku, ba jaze mnie poli z ciekawości, co mi jesce pokozes!
Poślimy bulwarami w strone ulicy Powiśle. Wytłumacyłek mu, co tu robiom przycumowane barki i ze to nie som barki ino restauracje. Dziwił sie niepomiernie. Dali, z Podzamcza weślimy na ulice Kanonicom, jako wiadomo, najstarsom w mieście. Trza przyznać, ze Smok bocył jak mo kroki stawiać, i jesce zodyn cłek sie nie zorientowoł w nasy mistyfikacji. Zacąłek mu objaśniać co sie ka znajduje.
– Widzis, Smoku, tutok po lewy w tym budynku jes Papiesko Akademia Taologicno. Kiesik w tym budynku mieskoł Jan Długosz. A dali po prawy stronie jes najdrozsy hotel w mieście. Tutok społ pon Busz, kie odwiedzoł Kraków. Dali momy plac św. Marii Magdaleny i widać kościół św. Piotra i Pawła przy ul. Grodzkiej
– Piykne miasto tyn Kraków. Parzo mi sie podobo! – powiedzioł z uznaniem.
Z Kanonicej prześlimy ulicom Hetmańskom do Grodzkiej i dali ślimy w kierunku placu Wszystkik Świętyk. Ludzi beło o wiele wiyncy niż na Kanonicej. Pozirali z ciekawościom na Smoka, ale my nic nie dawali poznać po sobie i z obojętnymi minami zwiedzalimy dali.
– Teroz jesteśmy na placu Wszystkik Świętyk. – tłumacyłek mu. W tym budynku na lewo jes magistrat i urzęduje w nim pon prezydent miasta. Obok, kapecke dali, jes kościół Franciszkanów, we ftórym znajdujom sie witraze wyryktowane przez pona Wyspiańskiego. Wiys Waweloku co to som witraze?
– Wiym, cytołek przeca o tym w jedny encyklopedii – odpowiedzioł
– Ano tak, zabocyłek ze mos doskonałom pamięć! To idziemy na rynek!
Weślimy w drugom cęść ulicy Grodzkiej, ftóra prowadzi do rynku. Na ty ulicy stali nieruchomo artyści poprzebirani w najrózniejse stroje i sie nie rusali, dopóki ftosi im jakiegosi dutka do kapelusa nie wzucił. Barzo sie Wawelok temu dziwowoł.
– Moze i ja stane i nie bede sie rusoł, jaze mi ftosi dutka nie do? – zapytoł.
– Nie mozes, bo kieby Straz Miejsko nos złapała, toby nom wlepiła mandat za zebractwo, a w nojlepsym razie za prowadzenie działalności gospodarcej na ulicy be z zezwolenia – powiedziołek do niego cicho.
– Jak to, to u wos, zeby dutki zarabiać, trza mieć zezwolenie?
– W niektóryk przypadkak trza mieć!
Ale akurat doślimy do rynku i zacąłek mu tłumacyć:
– Widzis? to jes krakoski rynek. Nojwiynksy w Europie! Na środku stojom Sukiennice, ka kupiłek Ci tom copke. Obok stoi wieza ratusowo. Kiesik stoł caluśki ratus, ale sie zawalił, cy go rozebrali, juz nie boce. Tamuk na wprost jes maluśki kościółek św. Wojciecha, nojstarsy w mieście, a tamuk dali jes Bazylika Mariacko, nojwiynksy kościół w mieście. W nim stoi wyryktowany przez pona Wita Stwosza słynny ołtarz. A przed Sukiennicami stoi pomnik pona Mickiewicza, ftóry beł nojwiynksym polskim poetom.
– O kruca! Ładnie tutok! – zawołoł Wawelok
Do ty pory sycko przebiegało spokojnie. Ludziska mijali nos obojętnie, mimo ze spodziewołek sie jakisi rozróby. A ocywiście niedługo trwała tako kwile, bo wte podlecioł do nos jakisi chłopocek i zacon sie drzeć:
– Mamo! Mamo! Prawdziwy smok! Mamo, choć zobacz, prawdziwy Smok Wawelski!
Krucafuks! Bedzie krewa! – pomyslołek. Trza ratówać sytuacje. Odezwołek sie do małego:
– Idź chłopocku, bo Cie mamusia woło!
A do Smoka sepnąłek:
– Do bramy, wartko!
Ucieklimy do nojblizsy bramy i znaleźlimy sie na Brackiej. tutok beło kapecke spokojniej.
– Mos, psiokrew, swoje zwiedzanie! O mało my nie wpodli! – powiedziołek do Waweloka ze złościom.
– Udało sie, nic sie nie mortw Profesorecku. tyn dzieciok nimóg mnie przeca poznać.
– Tak cy siak, wracomy do Jamy! Jo mom za słabe nerwy na zwiedzanie Krakowa z Tobom! – postanowiłek. Próbowoł mnie jesce namawiać, cobym mu uniwersytet pokozoł, ale jo nie dołek sie przekonać. Fciołek, coby Smok Wawelski znaloz sie jak nojsybci u siebie!
Nie dane nom jednak beło dokóńcyc w spokoju wyciecki. Zaroz, kie rusylimy w droge powrotnom, zza winkla wypadło jakisik dwók chacharów, w dresak i z łysymi łbami. Oba wyglondali, jak jakiesi mastodonty! Chodnik wąski, my z jedny strony, a óni z drugi! I kieby trafiło na mnie, przejechaliby po mnie jak walec, ino óni pechowo trafili na Waweloka… Bidocki, równie skutecnie mogliby forsować betonowy mur! Jo stanołek jak wryty, Wawelok stanoł jak wryty, bo tyz nie barzo wiedzioł co sie stało. Kie my tak stali, a óni lezeli pokotem pod nasymi nogami, zza tego samego winkla wyleciało dwók strazników miejskik, a zaroz za nimi jakosi starso poni, ftóro darła sie wniebogłosy, ze ji ukradli torebke. Teroz dopiyro uwidziołek, ze rzecywiście jedyn z tyk lezącyk trzymo w gorści damskom torebke…
No to jes juz po nos! Ocami wyobraźni widziołek piyrse strony jutrzejsyk gazet: ?Prawdziwy Smok Wawelski żyje!? ?Bohaterski Smok odzyskuje torebkę!? ?Sensacja w Krakowie? , ?M.Giertych miał rację!? i jesce inkse…
– Dzień dobry! To panowie zatrzymali tych dwóch? – zapytoł nos jedyn ze strazników.
– Eee, my tak jakosi przypodkiem, panie władzo…- powiedziołek nie barzo wiedzonc co godać
– Panowie z Zakopanego?
– Eee, no… Tak, tak, my panocku ze Zokopanego, ino juz musimy wartko lecieć, bo nom autokar ucieknie! – próbowołek ratówać sytuacje. Bywojcie w zdrowiu!
– Chwileczke! – przystopowoł nos. Temu Panu w przebraniu należy sie nagroda! Dokumenty poproszę!
Mnie juz po plecak płynyła rzeka potu!
– Panie władzo, kie my akurat zostawili, dokumenty w autokarze! Naprowde musimy juz lecieć! A kolega bez nagrody jakosie sie obejdzie…
– Panowie! Ja panom bardzo dziękuję! Że też jeszcze takich dżentelmenów mozna spotkacna ulicy! ? odezwała sie ta poni od torebki
Krucafuks, Wawelok, mógby cosi powiedzieć…- pomyslołek. Kie nie trza, to godo jak nakryncony, a kie trza mi pómóc, to sie robi milconcy! Rzecywiście caluśki cas stoł obok z głupiom minom i ino przebiyroł nogami. A straznicy nie dawali za wygranom. Teroz odezwoł sie tyn drugi i zapytoł:
– A ten kolega, to czemu tak przebrany? Czy wy aby na turystach nie zarabiacie? Zezwolenie jest?
Wawelok nogle poszarzoł, cyli po ludzku zblodł. Sytuacja zrobiła sie tragicno!
– Panie władzo! Ka mielibymy na turystak zarabiać! My som z amatorskiego teatru i kolega jes przebrany do roli smoka, bo akurat skóńcylimy przedstawienie…
Świenci Janieli! Bede Wom cheba do kónca zywota dzienkowoł za zesłanie tego pomysłu!
– Dobra Józek, zostaw juz panów, chodź zajmiemy sie tymi dwoma! – powiedzioł jedyn do drugiego – Do widzenia panom i dziękujemy za obywatelską postawę!
– Jo mom dość! – krzycołek na Waweloka kie juz my dośli do jego chałupy. Słysys?! Jo mom dość Twoik pomysłów! Jo fce emerytury w spokoju dozyć, a nie pomrzeć w kwiecie wieku na zawał serca!
– Uff,goronco beło, ale syćko dobre co ino sie dobrze kóńcy! – pociesoł mnie Wawelok. Ciekawym, co tyz mogłek dostać jako nagrode? Nie wiys, Profesorecku, co óni dajom za takie bohaterskie cyny?
– Wiys, co? ty se rób co fces, mozes nawet zwołać konferencje prasowom na ftóry ogłosis, ze zyjes i mos sie dobrze, ale jo ide ku chałupie i wartko tutok nie przyjde! Jo muse od Ciebie zrobić se przerwe!
– Fajnie beło, Profesorecku! A na drugi roz polecimy se na wyciecke do Włoszczowy!
Ale jo juz na scyńście nie dosłysołek ty ostatni wypowiedzi…
Do Any!
Ponieważ moje pierwsze życzenia były dość stereotypowe,sprowokowany
przez Blejk Kota trochę je podrasuję:
Szanownym Jubilatom szczęśliwego i pogodnego DOŻYWOCIA
w małżeńskim stanie życzy długoletni skazaniec!!!
Mrrrał!
Motylek!
Krótko i na temat.
Chcesz ‚wyspa.mp3’?
Zastanów się i odpowiedz jutro.
Bo ja już idę spać.
Poooooozdrrrrrrawiam!
Blejk Kot
Alicjo,kamien z serca mi spadl,masz dwoch ochraniarzy,to dobra wiadomosc.A juz mialam zamiar powiadomic Kanadyjska Krolewska Policje Konna:)
Mowiac serio ,chlopcy Maciarewicza moga zalozyc ci teczke i za dwadziescia lat dowiesz sie,ze bylas agentem wywiadu WSI.
Dosc z tym absurdem.
Bylam dzisiaj w kinie film pt :Notes on a scandal z Judi Dench i Cate Blanchett,film taki sobie,Judi Dench dobra jak zwykle,a Cate Blanchett panowie co za kot;)
No, no, wyprawa do Włoszczowy to by dopiero było coś, Smok by zdetronizował z pozycji najsłynniejszego dobroczyńcy tego miasta samego posła Gosiewskiego pewnie. Ale i w Krakowie było ciekawie. Brawa dla bohaterskiego smoka i dla towarzysza jego Profesorka.
Dziś w naszego spotkania rocznicę
Pozawrzemy szczelnie okiennice,
By powtórzyć wśród nocnej ciemnoty
Dawne nasze, najpierwsze pieszczoty.
Dawne słowa z dni pierwszych kochania,
Chociaż każde dziś ustom się wzbrania,
Każde się snem nieśmiałym kolebie,
Nas niepewne i niepewne siebie.
Lecz stłumiwszy nieufność rozsądku,
Powtórzymy wszystkie od początku.
Ano z krainy Wiatraków! pozwól, że i ja dołączę się do jubileuszowych życzeń 🙂
A że kwiatki nam zasypało, w zamian przyjmij oscypka… Będzie pasował do schłodzonego, nie mrożonego smadnego
Ano droga i Małżonku Any również Drogi!
Dołączam się i ja do życzeń z okazji osiągnięcia ;pełnoletności pożycia małżeńskiego :). Jeśli macie jakieś rady dla młodej mężatki (7 miesięcy po ślubie dopiero…), zamieniam się w słuch :).
mt7, jako fanka KIG, który 23 stycznia miał urodziny (102 już…), cieszę się, że cytujesz go jako życzenia rocznicowe dla Any. Jednakowoż nie byłabym sobą, gdybym nie wprowadziła małego sprostowania: cały wiersz (a właściwie część III z „Pieśni” KIGa) brzmi następująco:
Ile razem dróg przebytych?
Ile ścieżek przedeptanych?
Ile deszczów, ile śniegów
wiszących nad latarniami?
Ile listów, ile rozstań,
ciężkich godzin w miastach wielu?
I znów upór żeby powstać
i znów iść, i dojść do celu.
Ile w trudzie nieustannym
wspólnych zmartwień, wspólnych dążeń?
Ile chlebów rozkrajanych?
Pocałunków? Schodów? Książek?
Ile lat nad strof tworzeniem?
Ile krzyku w poematy?
Ile chwil przy Bethovenie?
Przy Corellim? Przy Scarlattim?
Twe oczy jak piękne świece,
a w sercu źródło promienia.
Więc ja chciałbym twoje serce
ocalić od zapomnienia.
Mała różnica jednak – podałaś wersję Grechutową tego wiersza… Ilekroć go czytam, zawsze słyszę w uchu głos pana Marka…
Pozdrawiam wszystkich :).
Do Blejk Kota!
Serdeczne dzięki za dobre chęci,ale nie skorzystam.
Powód jest bardzo prosty.
Moja stertyczała psychika żle znosi „Wyspę”,słuchanie tego utworu
jest dla mnie swego rodzaju masochizmem.Mam go w pamięci,zapis
tkwi gdzieś w kompie,ale słucham bardzo rzadko,nie lubię być
w smutnym nastroju wywołanym przez Artystę i biologię.
To taka fanaberia starszego pana,wybacz.
Mrrrał!
Motyleczku! Chciałem dobrze 🙂
A na poprawę nastroju …
Oto tragiczna pieśń o przemijaniu 😉
http://www.kabaret.art.pl/ayoy/filmy/mp3/piesn_cyganska.mp3
Na mnie działa barrrdzo terapeutycznie.
Pozdrawiam
Blejk Kot
Do Owcarka
…”Niee! Lepiej owcarków w łapy nie bośkać, bo to, po cym owcarki chadzajom, to nie jest dywan świezo w Waniszu wyprany”
Ech Owcarku! Lat wiele już pracuję… czasem by utrzymać stanowisko trzeba było ucałować szefa w pierścień, połę płaszcza, czubek buta… a i zdarzała się oferta ucałowania dyrektorskiej rzyci…
Uwierz mi, że po tym wszystkim łapy Twe, nieskażone Waniszem z dywanu, małmazyją dla ust mych stać się mogą! 🙂
Do Profesorka
To już teraz wiem, co było powodem wielkiego zakorkowania miasta Krakowa, gdyśmy ze stolycy na naszą stronę Turbacza jechali…
Z niecierpliwością oczekuję na dalsze dzieje Waszmościów, mając tylko jedną prośbę maleńką- wybierajcie się na przechadzki po bulwarach nie w godzinach szczytu 😉
Mrrrał!
Profesorku!
A to ze specjalną dedykacją dla Waweloka!
Skoro pomnik tak go rozbawił, to i to powinno 😉
http://www.kabaret.art.pl/ayoy/filmy/mp3/szewc_dratewka.mp3
Pozdrawiam
Blejk Kot
Blejk Kocie !!
Konsekwentny jestem do bólu:
Nic tak życia nie upiększy
Jak kieliszek,jeden,głębszy!!
Oleńko miła-moja rada jest taka,każdego wieczora,powtarzaj wierszyk
Mieciowej z 11.02,z uczuciem! I wcielaj w życie,też z uczuciem!!
Mrrrał!
Wcale mnie nie deprymuje,
Jak się owad konserwuje
Motyleczku miły! Wierszyka już zaczynam uczyć się na pamięć, a ostatnio nawet z Twojej niegdysiejszej rady udało się skorzystać… Poczekamy na efekty, choć pewnie nie będą one natychmiastowe – jak sam napisałeś, w próbach nie należy ustawać… Przeto nie ustajemy :). Pozdrawiam i ściskam odnóża wszystkie Waszmości :).
Oleńko- i tak trzymać!!!
Niestety sobotnia pogoda pokrzyżowała nam plany dotarcia na Turbacz, brutalnie zawracając ze szlaku 🙁
Kilka zdjęć posyłam do budo-kolekcji. Jak nasza naczelna budo-informatyk dośpi, to może „pomiędzy zaparzeniem herbaty i zrobieniem kromuchy chleba zaserwuje i wrzuci do galerii…” – Wtedy zapraszam do oglądania Gorców szykujących się do śnieżycy…
Jedynie co się udało, to przywiezienie kontrabandy w postaci koszyczka wypełnionego smadnym i oscypkami…
Jeśli ktoś miałby chętkę, to zapraszam pięknie 🙂
hrr hr hr hrrr hrrrrr hr hr hr… 🙁
Mrrrał!
Hej, Borsuczku!
A tobie co?
hrrr gardło boli. Chyba grypa mnie dopadła. Idę, sieknę żołądkowej i kładę się spać
Dospałam, ale co to było za spanie! Jesteś w wielkim mieście, w jakimś przedziwnym magazynie mody i przekonujesz koleżankę, że ta ślubna sukienka jest jak obszył na nią, niech bierze, bo padasz z sił i spóznisz się na pociąg. Koleżanka gdzieś niknie w czeluściach magazynu, więc po jakimś czasie wyruszasz na poszukiwania koleżanki, ale zapominasz, że zostawiasz na krzesełku torebkę. W torebce mastercard, portfel z ok.170$, karta zdrowia, wszelkie tutejsze socjalne PIN-y i takie tam podobne, prawo jazdy, certyfikat obywatelstwa, notes z adresami, telefonami, kontaktami.
Oczywiście śladu po koleżance, śladu po torebce, a wszyscy wokół jak gdyby zapomnieli ludzkiego języka w gębach i kompletnie ignorują pytania o kierunek, o pomoc, o wyjście z cholernego budynku. Na ulicy chlapa, a ty wylazlaś z tego magazynu – a jakże! – w długiej kiecce zakupionej na ten ślub, nawet trochę za długiej, bo plącze ci się pod nogami i zamiata mokrą bryję z chodnika. W jakimś zaułku spotykasz siostrę, chwała Bogu! A siostra powiada, że tu niedaleko jest takie wyjście, tylko trzeba wdrapać się na skarpę. Wdrapałaś się, siostra jednakże odpada, leży poobijana i nieprzytomna, wokół pętaja się jakieś dzieciaki i nie reagują na prośby, żeby zadzwonili po pogotowie, do jasnej cholery! Podsumowujesz: torebki nie ma, dokumentów, pieniedzy także zarówno, adresów i telefonów nie pamiętasz (to chyba na wszelki wypadek, gdyby „służby” chciały…), siostra ranna, wokół jacyś nieprzyjazni troglodyci, Jezus Maria, co robic?!
I tu się budzę spocona, z trudem, ale wreszcie uświadamiam sobie, że w wielkim mieście byłam jakieś 3 m-ce temu, w magazynie mody takim wielkim tajemniczym chyba nigdy, a torebka… o! Torebka wisi na miejscu. Czyżby ten sen miał coś wspólnego z przestrogami Alicji czornej, czy to kromeczka z kabanoskiem przed pójściem spać sprawiła? Ale to było pół kromeczki, tyci!!
A serio, to z tym snem było toczka w toczkę, tylko wydaje mi się, że to trwało cała noc, wedrówki, poszukiwania i te wszystkie straszne rzeczy.
Zdążyłam już dwie herbatki i kromeczkę, przy okazji wrzucając Gorce do szufladki Mieciowej, no – pogody pozazdrościć, że też się tak katowaliście!
U mnie -22C z rana, zabieram się za robotę.
Profesorku, powolutku uzupełnie porządnie opowieści ze Smoczej Jamy, bo do komputera to ostatnio z doskoku, nagle mi się zwaliło troche…
P.S. W tym programie chyba tylko „ó” działa, musiałam pozbyć się ogonków i reszty, bo wychodziły krzaczki.
Alicjo, dobrze wszystko jest, o co chodzi?
A Borsuczek chrapie.
Ja snów nie pamiętam, ale ostatnio śnił mi się tak okropny, że nie mogę o nim nie tylko mówić, ale i myśleć.
Skąd takie koszmary mogą człekowi przyjść do głowy.
Ano, różne takie siedzą w człowieku. Następcy Freuda pewnie by mieli sporo do powiedzenia na temat snów…
Witojcie! Straśno gorącka chyciła mnie wcora, co miało te dobrom strone, ze gaździna pozwoliła mi siedzieć w chałupie i barzo troscyła sie o mnie, a te złom, ze nie miołek nawet siły siąść do komputra. Ale dzisiok juz jest lepiej.
Do Motylecka
„-Co robi Państwowa Inspekcja Pracy?
-Kto pilnuje przestrzegania Prawa Pracy?
-Dlaczego oczywistych należności,pani Łopacka była zmuszona dochodzić
przed Sądem RP?”
Na pierwse i ostatnie pytanie, Motylecku, mojo odpowiedź brzmi: nimom pojęcia. Na środkowe: pon mecenas Lech Obara i jemu podobni zapaleńcy. Pon mecenas Obara podjął sie reprezentowania przed sądem interesów poni Łopackiej NIE BIERĄC ZA TO ZODNYK DUTKÓW!
A becikowe dlo owcarków? Moze być! Ino trza je ukwolić po cichu, coby lobby Goliatów sie nie zorientowało 🙂
Do EMTesiódemecki
„dołączam się do śpiewu”
To dobrze, EMTeSiódemecko, bo mój śpiew to jes taki, ze pon Pavarotti by pewnie zemdloł, kieby mnie śpiewającego usłysoł. Basiecka zreśtom tyz.
„że to może raczej niechęć do ‚gwiazdy’, do ‚lepszego’, chęć dokopania ‚mędrolowi’ mną powoduje, a nie współczucie dla słabszego.”
Casem i tak jest. Ale wiele rozy przez skóre cujemy, ze słusno sprawa jest po stronie Dawida, a to ze Dawid jest słabsy, nie rodzi nasej sympatii ku niemu, ino jom powięsko 🙂
Do BlejKocicka
„A temu biblijnemu kibicowała cała izraelska armia”
Ano kibicowała, ale przedtem nifto z tej armii nie odwazył sie stawić coła Goliatowi. Tym więkso kwoła nalezy sie Dawidowi, ftóry sie odwazył 🙂
Do Zbysecka
„Wątły Dawid a Michałjanioł tak go wyrychtował co wyglondo na takiego co
jak w kufe palnie to jamen w pacierzu.”
No bo w starozytności te chłopy były jakieś mocarniejse, Zbysecku. Juz w takiej Iliadzie pon Homer pare rozy zbocowoł, jak to wojownicy pod Trojom byli duzo silniejsi niz chłopy zyjące w późniejsyk casak 🙂
Do Grzesicka
„Grześ wita i potwierdza, że smurfy zawsze wygrywają z biednym Gargusiem”
Wygrywajom bo som słabse. Niek Gargamel zrobi coś, coby być słabsym, wte role sie zamieniom, Gargamel bedzie Dawidem, a smerfy Goliatem i Gargamel wygro 🙂
„czy jest coś przyjemniejszego jak zasiąść w fotelu przed telewizorem i na Johna Wayne`a, Clinta Eastwooda czy innego Gary Coopera spozierać i ich przygodami się emocjonować?”
Dlo mnie nimo. Jo dalej moge pozirać nie ino na nik, ale jesce na Dżejmsa Stjułarta, Henrego Fonde, Roberta Tajlora, Erola Flyna, Kerka Daglasa, Roberta Miczuma, Glena Forda, Riczarda Łidmarka iiii tak dalej. Ale roz jeden dość znany felietonista napisoł mi w mailu, ze niedawno jednemu znanemu wydawnictwu zaproponowoł wydanie materiałów źródłowyk do dziejów
Dzikiego Zachodu i … wydawnictwo nie było zainteresowane. A 30 roków temu to by po rękak go całowało za taki pomysł! Nota bene cały cas boce, ze mom kiesik wyryktować wpis i bitwie na potockiem Little Big Horn. cały cas boce 🙂
Do Margecki
No to zaprasom pod Turbacz, Margecko, bo pod Turbaczem biedronek jest nie za duzo, nie za mało, ino telo, kielo trza. A przynajmniej do ostatniego lata tak właśnie było 🙂
Do Sebastianicka
Sam nie wiem, komu Srebrno Kufa najbardziej sie nalezy. Jo byk chyba na Irasiada, ftóry jest zdenerwowany, zagłosowoł, ale tego akurat wśród nominacji nimo 🙂
Do Anecki
Syćkiego najpikniejsego z okazji tak piknej rocnicy!
I dzięki za śpas. A językowy śpas u góroli jest taki.
Siedzi se dwók baców przed korcmom, nagle podjezdzo pikne zagranicne auto. Z auta wychodzi chłop w garniturze i zagaduje jednego z baców:
– Do you speak in English?
– Cooo? – pyto baca nic nie rozumiejąc.
– Parlez-vous francais?
– Cooo?
– Sprechen sie deutsch?
– Cooo?
– ……….. [tutok wpis, Anecko, po holendersku, bo ten chłop to był chyba z Holandii :-)]
– Cooo?
Chłop zrezygnowany machnął rękom, wsiodł do samochodu i se pojechoł.
Na to drugi z baców godo:
– No i widzicie, baco? Kiebyście znali obce języki to byście so pogodali.
– Eee tam! On znoł obce języki. I co? Pogodoł se? 🙂
Do Alecki
„Patrzy – porządek wszędzie,
Nic złego się nie dzieje,
A torba wisie na grzędzie
I z Ali się śmieje.”
Tak by, Alecko, pon Julian Tuwim opisoł Twoje przebudzenie. Abo jakoś podobnie 🙂
Do TesTeqecka
„A kogo i w co ugryzł owczarek Pani Łopackiej?”
Owcarkiem poni Łopackiej był ww. pon mecenas Obara 🙂
Do Olecki
„Ale czasami to Goliat wygrywa? ”
Chyba nawet cynściej niz casami. Barzo nos ciesom zwycięstwa Dawidów, ale cynściej jednak wygrywajom Goliaty. Ba z drugiej strony, niek syćkie upajające sie swymi zwycięstwami Goliaty bocom, ze Pon Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy! 🙂
Do Gosicki
„Wróciłam ślizgiem z podróży i wyhamowałam – udało się jednak! – przed komputerem.”
Dobrze, ze PRZED, a nie NA, Gosicko. Witomy znowu w nasej budzie 🙂
Do Mysecki
Ze Smadnym Mnichem – Anecka mo długie roki gwarantowane! 🙂
Do Basiecki
„A może by tak strzelać do Goliatów z procy pociskami endorfinowymi”
Basiecko! Właśnie odkryłaś, cym mozno napełniać kulki do gry w peintbolla! Bo dotykcas ino farbom sie je ładuje, a przez to tylko prania jest zawse duzo 🙂
Do Filomenecki
„Poparcie obecnością też dużo znaczy.”
Sam pon Gary Cooper mógłby to potwierdzić, bo przecie w filmie „W samo południe” najwięksym jego zmartwieniem było nie to, ze sam musioł walcyć z śtyrema ancykrystami, ino to, ze całe miasto sie na niego wypięło – całe scynście, ze w ostaniej kwili śwarno Grace Kelly zrezygnowała z wypinania sie i dzięki temu Cooper wygroł 🙂
Do Profesorecka
Ufff! Rzecywiście było groźnie, Profesorecku, kie zeście sie z tymi straznikami spotkali, ale na scynście udało sie wom! Ino teroz, jak bedziecie jechać do tej Włoszczowy, to musicie uwazać, coby w pociągu pon konduktor sie nie przycepił 🙂
Do Cornej Alecki
„Bylam dzisiaj w kinie film pt :Notes on a scandal z Judi Dench i Cate Blanchett,film taki sobie”
A, w takim rozie jak bedom to grać w Nowym Targu, to nie bede próbowoł do kina sie zakraść 🙂
Do Mietecki
„Ech Owcarku! Lat wiele już pracuję? czasem by utrzymać stanowisko trzeba było ucałować szefa w pierścień, połę płaszcza, czubek buta? a i zdarzała się oferta ucałowania dyrektorskiej rzyci?”
Niek dyrektory, ftóre lubiom być całowane w rzyć uwazajom. Prędzej cy później nojdzie sie ftoś, fto zamiast ucałować – ugryzie
„Niestety sobotnia pogoda pokrzyżowała nam plany dotarcia na Turbacz”
No to następnego Smadnego Mnich pije na pohybel sobotniej pogodzie 🙂
Do Olecki
„jako fanka KIG, który 23 stycznia miał urodziny (102 już?)”
Za dwa tyźnie mom w planie złozyć zycenia pewnemu ponu, co juz nie zyje, to ponu Konstantemu Ildefonsowi właściwie tyz moge złozyć: sukcesów w pracy twórcej po tamtej stronie i wselkiej pomyślności w osobistym zyciu pozagrobowym 🙂
Do Borsucka
„hrrr gardło boli.”
O, krucafuks! Ode mnie ześ sie, Borsucku, zaraził? Herbatke góralskom wartko bier i pod pierzyne! 🙂
O kruca Owcarecku!
To i ciebie gorącka nie omijo? poproś Bace, abo Gaździne, abo poniom Owcarkowom, coby Cie do dochtóra zaprowodzili! Niekze Ci przepise jakiesi syropy, pastylki i maści i niek Ci wypise L-4 na co nojmni dwa tyźnie!
Przeca musis sie wykurować, a i tobie przydo sie kapecke odpocynku, jaki L-4 danie, nie?
A kiebyś nie fcioł dochtórowi casu marnować, to podgrzej se Smadnego z miodem, goździkami i imbirem, wypij duskiem, następnie wymoc nogi w gorący wodzie ze solom i pod ciepłom kołdre!
I nie choruj nom, bo co bez Ciebie zrobimy???
W kozdym razie, Owcarecku, zyce Ci duuuuuzo zdrowia! 🙂
A do zodny Włoszczowy ze Smokiem sie nie wybiyrom, o cym mu oznajmie przy nostępny okazji 🙂
Ondosnie snow,sprawdzaja sie oj tak,jestem pewna.Alicjo z twojego snu wyszlo na to ze chcialabys wszystko sprzedac i przeznaczyc dla biednych,to siedzi gdzies w twojej podswiadomosci.
Gdy pozbedziesz sie wszystkich swoich materialnych dobr,wyzwolisz sie od swoich kolezanek.A slubna sukienka oznacza ze twoj slubny cie nie opusci.
Czorno to widze:(
Owczarku, zdrowiej szybko (i nie siadaj do komputra nim się nie wykurujesz). Jakoś to przetrzymamy 🙁
P.S. Rad medyczno-dietetycznych nie daję bo 1) pieski ponoć robią sobie w takich razach głodówkę (a ja się na nich wzoruję) 2) gdyby jednak nie – Gaździna i Profesorek to najlepsze konsylium (i pielęgnarium), jakie można mieć 😀
Zdrówka!!! 🙂 🙂 🙂
Owczarku, obszczekaj seliniejakie weredy mikroby, coby Cię z daleka omijały!
Alicjo czorna,
te moje doczesne dobra funta kłaków warte, a jak wszystko wyprzedam, będę musiała na jakiś socjal iść i społeczeństwu wskoczyć na garb, oszczędzę bliznim takiego ciężaru! Jeszcze chwała Bogu dwie ręce mam, i z pomocą ślubnego zarobię na utrzymanie kurnej chaty i miskę strawy…
A ślubny że mnie nie opuści? Tym lepiej, jeszcze musiałabym jakiego nowego szukać, kiedy starego tak dobrze znam, za leniwam na nowinki! Poza tym nie takie sny mi się nie sprawdziły, co do jednych – bardzo dobrze, ale drugich żal, oj żal!
Profesorku, bój Ty się Boga, co Ty radzisz Owcarkowi, tabletki?! Toż nie lepiej Motylkową aspirynkę, dwa w jednym – Tata z Mamą?!
I spiryt dla ducha, i maliny dla ciała, żeby się dobrze wypocić. A co Wy tam tak po kolei tak słabujecie, ha? I borsuczek, i Owcarek, a i parę innych osób nie tak dawno z wyrka się zwlokło…
Zdrowia borsuckowi i Owcarkowi!
Profesorku, chyba uporządkowałam Opowieści ze Smoczej Jamy, tylko widzi mi się, że z chronologią może nie tak, zajrzyj z łaski swojej.
P.S.Filomenka bodaj pytała, czy filmik podesłać o kotach – można podesłać!
Alicjo!
Podsyłom poprawki w emalii! 🙂
Dbajcie o zdrowie chłopcy i dziewczyny
Bo nie znacie dnia ni godziny.
Owczarku!
Nie zadbałeś sam o siebie-nieboże
Tata z Mamą Ci pomoże!!
„Nie spać, nie spać! Spacerować!”
Co to, kruca, sie dzieje?
Ze kie Owcarek chory, to syckie juz cujom sie zwolnieni od pisanio na blogu? A co jo mom cytać w robocie?
Jedyn Motylek ino napisoł wiersyk, a reśta śpi. Ale Ci w inksyk strefak casowyk tyz śpiom?!
DZIEŃ DOBRY Z RANA!
Ja JESZCZE nie śpię! Dzień dobry z wieczora! Grzesiu obiecywał, że się będzie nadprodukowywał, bo ma wolny tydzień, ale mało się produkuje. Czyżby i on chory? Pospaceruję to ja sobie za chwilę do wyrka, bo druga dochodzi… w nocy, w nocy!
http://wiadomosci.onet.pl/1475823,69,item.html
Ocywiście prowdziwe powody zmian som kapecke inske, ale cheba nie muse Wom tłumacyć jakie, nie?
Obiecołek ze bede Smoka chronił?
No!
Od razu się domyśliłam, oglądając wczoraj Teleexpress, że w tym palce maczałeś Profesorku, ale rozgadywać nie będziemy, cicho sza!
Właśnie się wybierałam do wyrka, ale widzę, że w kuchni Adamczewskiego umieszczono zagadkę cotygodniową, a ta książka-nagroda jeszcze nie stoi na mojej półce…
Ale zaraz spadam. Miłego dnia wszystkim życzę!
Jo tyz posłołek odpowiedź, ciekawe fto wygro…
Owcarek był chory
I leżał w łóżeczku
I przyszedł pan doktor.
-Jak się masz, pieseczku?
-Źle bardzo- i łapkę
wyciągnął do niego.
Wział za puls pan doktor
poważnie chorego
I dziwy mu prawi:
-Zanadto się jadło,
co gorsza nie czapi
lecz szyneczki, sadło;
Źle bardzo…gorączka!
Źle bardzo, pieseczku!
Oj długo ty, długo
poleżysz w łóżeczku
I nic jeść nie będziesz,
kleiczek i basta.
Broń Boże kiełbaski,
smadnego lub ciasta!
-Jałowcowej nie można?
spyta Owcareczek-
taki mały, pachnący
pyszny plastereczek?
– Broń Boże! Pijawki
i dieta ścisła!
Od tego pomyślność
w leczeniu zawisła.
I leżał pieseczek,
kiełbaski, kosteczki
nietknięte, choć głośno,
och głośno burczały kiszeczki
Patrzcie, jak złe łakomstwo!
Piesek przebrał miarę,
musiał więc nieboraczek
srogą ponieść karę!
Tak się i z Tobą
Borsuczku stać może:
od łakomstwa
strzeż was Boże!
Mieciowo,
🙂 🙂 🙂
P.S. Foteczki też bardzo fajne – zarówno Sublokatorzy jak i (pod)Gorce w (przed)śnieżnych chmurach. Btw – ja chyba znam tę trasę 🙂
P.S.’ Dla wszystkich narzekających na niedostatek komentatorskiej lektury: pozirajciez na fotki (Plumbumbecki, Jagusi, Profesorka, Mieciowej, Grzesia, MT7, Alicji, …) Jeśli wciąż nudno – można wrócić do poza-Galeryjnych adresów Kapiszonka, Borsuczka, Plumbumki, MT7…
Ja mogłabym tak kwadransami (gdybym mogła 🙁 ) 😀
Basieńko-dokładnie te (pod)gorce zwą się Kotliną Rabczańską,
a ta trasa, to chyba jedna z najłatwiejszych dróg prowadzących z centrum mojego miasta na Maciejową, Stare Wierchy i Turbacz
Dodać muszę, że w okresie letnim również i pyszna :)(maliny,jeżyny,borówki-czy jak kto woli czarne jagody)
Dzień dobry Szanownemu Towarzystwu 🙂
Oooooj, widzę, że pomorek mamy niewielki? I narzekamy (włącznie z moją niewielką osobą) na bolące gardło? Hmm. Kiepsko.. zwłaszcza, że pracować trzeba i w tym postanowieniu wytrwać do piątku przynajmniej.
A patom, tolka lieto i lieto 🙂 (znaczy chorowanie)
No, na tyle mi czasu starczyło.. poczytam wieczorem..
Do miłego.. 🙂
Jeden dzien mnie nie bylo,a tu same nieszczescia!
Slysze,ze pol budy choruje.No i jakies koszmary ludziskom sie snia……
Zycze ,wiec wszystkim chorym coby sie do kupy pozbierali i blog swoimi myslami wypelniali(nawet do rymu wyszlo)!
Chce jeszcze raz podziekowac Owczarkowi,Motylkowi,Profesrkowi i Oli za zyczenia.Serdeczne dzieki.Wczoraj rozpoczelismy kolejne lata Dozywocia”,jak je piknie nazwal Motylek.
Olecka prosi o rade…..Bardzo trudne pytanie.Mysle jednak,ze bez KOMPROMISOW nie ma udanego malzenstwa!
Ps.maszyna mi troszke nawalila,ale juz niedlugo podrzuce pare zdjec z pieknego Utrechtu!
Teraz pedze robic golabki.Pozdrawiam cieplo Ana.
Mrrrał!
A to się porobiło!
Borsuk, Owczarek i Ty też Kapiszoneczku?
Chętnie bym Was wymruczał z choróbska, ale nie wiem tak przez blog to się uda?
A co mi tam!
Spróbuję.
Mrrr, mrrry, mrrru, mrrrał! Mrrr, mrrry, mrrru, mrrrał! Mrrr, mrrry, mrrru, mrrrał! Mrrr, mrrry, mrrru, mrrrał!
Choroba może być albo lekka,albo ciężka.
Jeśli lekka to są dwa wyjścia:
-leczona trwa tydzień i po sprawie
-nieleczona trwa siedem dni i też jest po sprawie
Jeśli jest cięzka to są dwa wyjścia:
-albo się zejdzie i wtedy jest po sprawie
-albo się wyleczy i wtedy są dwa wyjścia:
1. Leczenie w domu
2 Leczenie w szpitalu
-w wypadku leczenia w domu są dwa wyjścia
-zejście i jest po sprawie
-przeniesienie do szpitala
W przypadku leczenia szpitalnego są dwa wyjścia:
– nie przyjmą na oddział-wracamy do wersji leczenia w domu
-przyjmą na oddział i wtedy są dwa wyjścia:
-nie trafia z diagnozą i wtedy grozi nam
albo zejście i nie ma sprawy,albo
wariant domowy /omawiany wcześniej/
-trafią z diagnozą i wtedy są dwa wyjścia
— nie będą leczyć,bo komornik wszystko opieczętował co grozi zejściem,lub wersją leczenia domowego
–będą leczyć i wtedy są dwie możliwości:
-strajk głodowy średniego personelu medycznego i wtedy grozi nam
zejście lub wersja domowa czyli po sprawie
-średni personel pracuje i wtedy są dwie możliwości:
-hurtownie farmaceutyczne nie dostarczyły lekarstw i wtedy grozi
nam wersja –albo zejście albo dom
-hurtownie farmaceutyczne dostarczyły lekarstwa i wtedy są dwie
możliwości:
– lekarstwa są zanieczyszczone co grozi zejściemi jest po sprawie
-lekarstwa są prawidłowe i jeżeli nie jesteśmy na nie uczuleni,to
mamy szanse na wyleczenie i powrót do domu co było jedną z pierwszych
proponowanych mozliwości nie grożących zejściem.
Maksymalnie skróciłem historię chorowania ze względu na stan
psychiczny naszych licznych chorych,jest to najbardziej optymistyczne określenie stanu zdrowia w 3-stopniowej skali Ministerstwa Zdrowia,która
zawiera trzy etapy:
1 -Chory
2-Chorszy
3-Nieboszczyk
A dobry stan psychiczny chorego jest warunkiem wyzdrowienia co
usilnie starałem się osiągnąć.
Szybkiego powrotu do zdrowia!!!
Motylku,Twoj ostatni wpis jest jak balsam na dusze,bo kaze sie smiac,a jak wiadomo-Smiech to Zdrowie!
Mysle,ze juz wszystkim chorym sie ciut polepszylo.Trzymajcie sie i do szybkiego………
Ana
Panowie Muszkieterowie,Dartanian chory,trzeba Go godnie zastąpić
w myśl zasady „jeden za wszystkich,wszyscy za jednego”!
Do roboty Panowie ! Na blogu ma huczeć a Dartanian zdrowieć!
Melduje sie na rozkaz!
Uruchomiwszy nowy dział w Galerii, /Poezja/ – na początek tylko mieciowej dzisiejszy, ale w wolnym czasie cofnę się do tyłu, bo pamiętam, że mieliśmy takie zrywy i natchnienia, i tego już się trochę zebrało. Już kiedyś o tym myślałam, żeby pozbierać do kupy tę twórczość, cobyśmy nie musieli biegać po archiwach w razie czego. Co Wy na to?
Tymczasem idę herbatkę, u mnie słońce się schowało, temperatura się nieco podniosła (-5C), duje wiatr i podobno ma być z tego śnieżna dujawica. Aż mnie głowa rozbolała.
Profesorku, zdaje się, żeśmy solidarnie nic nie wygrali u Adamczewskiego, bo Pan Szymon to Ty chyba nie jesteś?
Nic to, następnym razem! 🙂
Alicjo!
To nie jo… skoda.
A pomysł z galeriom poetów barzo mi sie podobo!
Niek autorzy przysyłajom ku tobie swojom twórcość, tak jak jo przysyłom opowieści o Smoku!
Profesorecku, a ci, którzy nie mają talentów ani poetyckich, ani prozatorskich, ani fotograficznych, ani w ogóle… (o sobie mówię:), to co mają przysyłać Alicji? Wysłałam zdjęcia mojej Hery – ale tylko pies mój, a zdjęcia siostra robiła… To się liczy? :).
Licy sie licy, Olecko!
A Tyk co nie pisom i nie fotografujom, zapisemy do sekcji tańca!
A Tyk, co nie pisom, nie fotografujom i nie tańcujom, zapisemy do sekcji robótek ręcnyk!
A tyk, co nie pisom, nie fotografujom, nie tańcujom i nie robiom na drutak, zapisemy do sekcji malorzy!
(A Tyk, co nie pisom, nie fotografujom, nie tańcujom, nie robiom na drutak i nie malujom, zapisemy do sekcji robiącyk dzieci dzieci, zgodnie z przysłowiem „Nie mos co robić, to dzieci rób!”)
🙂
A jednak coś znalazłam! Wysłałam Alicji koty (bo psów nie obfotografowaliśmy) z Grecji – w czasie wakacyjnego wyjazdu hotelowe koty przychodziły posiedzieć z nami na hotelowym tarasie :). Pozdrowienia dla Blejk Kota i Filomenecki :).
Profesorku,Blejk Kocie!!
Proponuję ogłosić 24 godzinny konkurs „Szpas szpitalno-chorobowy”
Nagroda Główna i Jedyna/wirtualna oczywiście/:
„Potrójny Uścisk Prawicy Konkursowego Absolwenta”
w naszym,muszkieterów,wykonaniu.
Absolwent zostanie wyłoniony w powszechnych,demokratycznych wyborach.Od wyniku odwołanie – nie przysługuje!
Wyniki zostaną ogłoszone w ciągu 24 godzin od ostatniej daty wpisu
konkursowego szpasa.Wulgaryzmy dyskwalifikują uczestnika.
Jo sie zgadzom!
Ino, Motylecku napis wartko, cy muskieterowie, jako jurorzy, tyz mogom startować, cy som wyłąceni?
Zrobię początek.
Umiera stary żydowski sklepikarz.Rodzina w pełnym składzie stoi przy
łozu boleści.
-Czy jesteś przy mnie , moja ukochana żono?
-Oczywiście !
-A Ty ,Icek ,najstarszy mój synu?
-Tak , Tate
-A Ty Abramku najmłodszy?
-Oczywiście
-A Wy moje cztery córki/ze też Jahwe pokarał mnie taką ilością-westchnął cicho przyszły nieboszczyk.
-Jesteśmy,padło z tłumionym płaczem
-Czy i WY drodzy Teściowie stoicie koło mnie /dawno już powinni być tam gdzie ja się udaję-pomyślał/
-Tak Drogi Zięciu -padła odpowiedż
TO KTO DO CHOLERY STOI W SKLEPIE – zagrzmiało ze śmiertelnego łoża.
Profesorecku przeca ryzykujes ino tym, ze sie bedzies musiol ewentualnie som wyściskać 😉
Udział jak najbardziej wskazany,bo jak nie my to kto,natomiast wyłączeni
jesteśmy z konkursu i oczywiście z nagrody.
Alicjo,
przed chwila poslalam do Ciebie zdjecia,jakie zrobilam w Utrechcie.
Niestety nie ma tam wiatrakow,bo Utrech w nie ubogi.Nie wszystkie fotki wyszly tak jak trzeba,ale mam nadzieje ,ze choc w czesci pokazuja uroki tego miasta.
Zastanawiem sie ,czy nie lezysz juz tam w chacie przysypana nadmiarem wszelakiej wirtualnej korespondencji?!
Serdecznie pozdrawiam.
Alicjo-taka nieśmiała prośba,może – by zmienić „poezję” na „wierszyki”
-nie obrażajmy poetów.
Urwało facetowi na wojnie…(wiecie co)
Zawieźli go do szpitala, żeby zrobic przeszczep, ale w szpitalu były braki organów i mieli tylko protezy. W dodatku jedną drewnianą, a jedną metalową…
Ale co było robić, lekarz przyszył, pacjent wyzdrowiał i dostał wypis.
Po kilku latach,lekarz który go operował, rozpoznał go na ulicy. Poniewaz zapamiętał dobrze ten przypadek, podszedł do niego:
– Witam Pana, jak sie Pan czuje, co słychać?
– A dzien dobry Panie doktorze! Dziękuję wszystko w porządku, ożeniłem sie, mam dwójkę dzieci…
– DZIECI???! – zdziwił sie lekarz, pamiętając co przyszywał…
– No tak, Robocopek jest w trzeciej, a Pinokio już w czwartej klasie!
Nie było mie tu pore dni , a tu telo sie dzoło!
Najsompierw syćkiego dobrego na łokolicność rocnicy Anecki i Jej Ukochanego. Coby Wom sie dorzyło drugie osiemnoście roków i tzecie i cworte i tak dali. 🙂
Po drugie to na choróbska nojlepsy jes cosnek i grzaniec. jako dyplomowano farmaceutka (między innymi) unikom syćkik lykarstw jak łognia. I Wom tyz radze. No chyba, ze nimo wyńścio. Jakby co, to moge udowodnić, ze tyn sposób coby sie pozbyć syćkik wściekłyk mikrobów com go podała, to taki głupi na jaki wyglondo, nie jes. Nie dojcie sie choróbskom! Trzymomy za Wos kciuki. (momy wprawe)
Po czecie to nima co strasyć Alicji, ze ji tecke załozom, bo jus to pewnikiem downo zrobili. I co? I nic, niek sie ciesom. Moze nawe jij tecka koło mojij stoi?
Do Profesorecka
Jako ze moim pracodawcom jest mój baca, to obedzie sie bez L-śtyry. A jeśli juz to L-śtyry miałoby sie do cegoś przydać, to w pewnym barzo ludzkim, ackolwiek intymnym celu.
Wej! A juz myślołek, ze Smok burmistrzem Włoszczowy zostonie. Ale chyba lepiej dlo niego, coby nie zostoł? Tym bardziej, ze w jego wypadku nie barzo wiadomo, cy musiołby składać oświadcenie majątkowe swojej ukochanej, cy by nie musioł 🙂
Do Cornej Alecki
Mi roz sen faktycnie sie sprawdził. Pewnej nocy nic mi sie nie śniło i następnego dnia rzecywiście nie wydarzyło sie nic ciekawego 🙂
Do Basiecki
„1) pieski ponoć robią sobie w takich razach głodówkę”
No to tutok jo mom własne metody kuracji. Kie chorość mnie chyci, wyłudzom od gaździny więcej przysmaków niz zwykle. A gaździna, widząc mnie chorego, niemo serca mi odmawiać. Dlotego jak juz wyzdrowieje, to jesce przez kilka dni chorego udoje 🙂
Do Gosicki
Moze trza zastosować metode ze Studia 202: karmić wirusa, coby rósł i rósł, a kie juz tak urośnie, ze bedzie wielki jako Królik, to kark mu skryncić 🙂
Do Alecki
„Jeszcze chwała Bogu dwie ręce mam”
A jo ino śtyry nogi. Ale za to jakie zębiska! Ludzie mogom mi ino pozazdrościć!
Zdrowie juz jakoś wraco sie ku mnie, ale – jako Basiecce pedziołek – coby jesce se pare smakołyków pojeść, jesce przez kilka dni poudoje przed gaździnom chorego 🙂
Do Motylecka
Tate z Mamom do sie u mnie wyryktować. Kapecke malin latem gaździna nazbierała, bo malin pod Turbaczem nie brakuje. A śpirytus? Nawet jeśli u nos zabraknie, to u śwagra mojego bacy nie zabraknie nigdy!
Jeśli idzie o te rozpiske róznyk wariantów chorości i jej lecenia, to – krucafuks! – jak ześ, Motylecku, uzyskoł dostęp do tajnyk dokumentów Ministerstwa Zdrowia?
No a skoro śpasy majom być bez wulgaryzmów, to dobrze. Opowiem śpas nie wymawiając ani jednego wulgaryzmu.
Baca wstoje rano, wychodzi z chałupy, rozglądo sie i woło:
– O jaki dziś pikny dzień!
A echo juz z przyzwycajenia woło:
– Mać! Mać! Mać! 🙂
Do Mietecki
To jo chyba, Mietecko, zmienie se doktora, bo ten od pona Jachowicza chyba złom kuracje stosuje. A za wiersyk dziękuje piknie!
Fotki gorczańskie pikne! Ino nie do sie ukryć, ze znaleźć biołego owcarka w biołym śniegu nie jest łatwo. Pikne pozdrowienia dlo Twoik psik towarzysy! 🙂
Do Kapisonecki
„Oooooj, widzę, że pomorek mamy niewielki?”
Miejmy nadzieje, ze rzecywiście NIEWIELKI. Jo juz zdrowieje. Nie wiem ino, co z Tobom, Kapisonecko i co z Borsuckiem 🙂
Do Anecki
„Teraz pedze robic golabki”
Te co same do gąbki wpadajom? Fajno! Od rozu cuje sie jesce zdrowsy! 🙂
Do Blejkocika
W moim wypadku piknie sie udoje! Moze wirusy nie lubiom wibracji od tego rrrrr? 🙂
Do Olecki
„tylko pies mój, a zdjęcia siostra robiła? To się liczy?”
Mom nadzieje, ze tak, bo ze zdjęć, ftóre jo Alecce dotykcas posłołek, ino 50% (cyli JEDNO – to ze Smadnym) zostoło pstryknięte osobiście przez mnie 🙂
Do Jagusicki
„jako dyplomowano farmaceutka (między innymi) unikom syćkik lykarstw jak łognia”
A to mi sie przybocył taki śpas zydowski. Icek opowiado: Jak zachoruję, to idę do lekarza. W końcu lekarz musi z czegoś żyć. Lekarz zapisuje mi lekarstwa i potem idę kupić te lekarstwa w aptece. Aptekarz też musi z czegoś żyć. A jak już kupie te lekarstwa, to wychodzę z apteki i od razu wylewam je do rynsztoka – ja przecież też muszę życ! 🙂
No, dobra, na razie grudniowe archiwum przejrzałam. Myślę, że śmiało możemy tam zamieszczać tego typu parafrazy jak Kurdesza według Motylka na ten przyklad, nikt nas za to nie bedzie ścigał, bo Galeria jest do użytku wewnętrznego naszego, a poza tym autorzy zaznaczaja, z czego czerpią.
Motylek, zmieniłam nazwę na /Poezyje , bez obrazy poetów! Jak macie uwagi jakieś, to piszcie, a ja idę po aspirynę -jednak! – bo czosnek ani T&M na ból głowy nie pomaga, a że ja rzadko coś pobieram, to może zadziała, już mi nadojadło i nie chce mi się czekać, aż samo przejdzie.
Owcarek napisoł:
„A jeśli juz to L-śtyry miałoby sie do cegoś przydać, to w pewnym barzo ludzkim, ackolwiek intymnym celu.”
Cy wy sie moze domyślocie, co ón mioł na mysli?
Owcarku!
Jeśli godomy o tym o cym Ty wiys, a jo sie domyslom, to nie zaboc gwizdąć w odpowiednim momencie! 🙂 😉
Profesorecku, ja obstawiam, że Owczarek myślał o ‚pewnym’ przeznaczeniu papieru, na którym owo L-styry jest (byłoby) nagryzmolone 🙂
Do Alecki
Apsiryna – dobro rzec. Juz pon Hipokrates cierpiącym na bóle wyciąg z wierzby dawoł, cyli takom apsiryne właśnie 🙂
Do Profesorecka
Racej miołek, Profesorecku, na myśli takom rzec, jakom sie casem robi w lesie kucając pod smrekiem. I to sie robi INDYWIDUALNIE. A na koniec tej cynności przydoje sie papier. Chocby takie L-4 🙂
Do Basiecki
O to, to, Basiecko! Ino kie pisołek powyzsy komentorz, to jesce Twojego nie było widać 🙂
W takim razie barzo przeprasom, jeśli ftosi pocuł sie urazony moimi kosmatymi myślami!
Alicjo, ten czosnek to na grypę miał być, nie na ból glowy. na głowę to ja aspirynę popijam kawą. kofeina wzmacnia dzialanie p/bólowe aspiryny. tylko jak ktoś ma kłopoty wrzodowe np to lepiej unikać. Poza tym działa.
Już mi przeszło. Poobijałam się troche po chałupie, starannie unikająć roboty, przejrzałam i uporządkowałam zdjęcia niektóre – i odeszło, zanim tę aspirynę wzięłam. Może wystarczy postraszyć? 🙂
Utrecht z Krainy Wiatraków w Galerii, ja chciałam jeszcze coś podrzucić z mojego ulubionego miasta do mojej szufladki, ale najpierw przerwa na obiad.
Jeść trzeba!
Hm, witam na wszelkie przeziębienia i grypy tylko grzaniec, nawet jak nie pomoże, to ile przyjemności, ach przez lata jak żem na studiach chorował, to grzańcem się kurowało i miło się wspomina teraz, w tym roku na szczęście jakoś wszelkie przeziębienia się z dala ode mnie trzymają, więc i grzańca mniej,aczkolwiek ochotę mam, teraz akurat taka pogoda chorobliwa, więc trza będzie jutro, a właściwie już dzisiaj miksturę sobie przyrządzić. Na ból głowy to wczoraj mi pomogła cola i zimna woda, którą się orzeźwiłem, choć z drugiej strony wczoraj byłem tak pełen pozytywnych emocji, że nawet ból głowy nie przeszkadzał. Pozdrawiam i spać idę za chwilkę.
Colę?! To świństwo, Grzesiu, by mi przez gardło nie przeszło… Zadziwiające, jakie metody ludzie maja na ból głowy! Miłych snów wszystkim śpiochom!
Jak śpasy to spasy:
Przychodzi mama Jasia do biura posrednictwa pracy, zeby synowi robote
jakas zalatwic:
– Pani, nie byloby dla Jasia jakiej roboty, bo pije chlopak i pije….
– A co Jasiu potrafi?
– No murowac umie, podstawówke skonczył…
– A to mamy: murarz, 4000 na rękę…
– Pani kochana! Toc przeciez Jasiu caly czas bedzie chodzil pijany,jak
tyle pieniedzy zarobi… A za mniej cos nie ma?
– No jest jeszcze – pomocnik murarza, 3000 na reke….
– No ale 3000? To przeciez bedzie pil i pil… A tak za 600-700 zlotych
to cos by sie nie znalazlo?
– 600-700… Hmmm… To by Jasio musial studia skonczyc…
KRUCAFUKS, trzeby było skończyc podstawówkę!!!!!!!!
O Motyla Noga! Zamiast Budy Owcarkowej jakaś nemocnica na skraji miesta nam sie porobiła!
A może by tak jakieś szamanie czary odprawić, by bakteryje, odpowiedzialne za wszelkie niedyspozycyje nasze przepędzić?
Udało się posłom sprowadzić deszcz, góralom śnieg, a i dzięki naszym kciukom Budowicze i ich rodziny sukcesy odnieśli…
Szansa jakaś jest…
A i czarnego kota już mamy…
Proponuję w łyk-end zebrać się przed Budą i o umówionej godzinie
wznieść kielichy, splunąć trzykrotnie przez lewe ramię, oraz wypowiedzieć
zaklęcie (treść dowolna), które złe duchy wygoni.
A ja pozostałymi pięcioma odnóżami skopie kostki tym.którzy używają
moją nogę do tego,do czego użyła jej Mieciowa/z Mieciową na czele/
Stary,słyszałem,że Twoja żona niebezpiecznie zachorowała.
Nie przesadzaj,niebezpiecznie to jest jak Ona jest zdrowa-pada odpowiedż
Panie doktorze,noga mi ze stawu wypadła.
Pokaż pan te nogę,skarpetkę chociaż trzeba zdjąć!
Kochany,nie wypadła ze stawu,tylko wpadła do kałuży!!
Mrrrał!
Zarobiony jestem tak, że nawet czytać nie mam czasu.
O kurcze! A tu dalej lazaret 🙁
No to tylko link z komentarzem do ostatniego wpisu motylka 😉
http://www.waligorski.art.pl/liryka.php?litera=r&nazwa=482
Mrrrał!
Pozdrawiam
BK
Aj!
Przedostatniego!
I tak to propagowanie gimnastyki
smutne daje czasem wyniki!!
To po przeczytaniu p.Waligórskiego
Motylku! Oczywista chodziło o Motylą nogę Tomka Mazura…
Coś mi się wydaje, że (…)”trzeba dać napis, żeby wpuszczać tylko w krawatach
Klient w krawacie jest mniej awanturujący się!” 😉
Od tej pory będę zasiadał do Owcarkowego bloga we fraku!
Tuż przed operacją chirurg odwraca się i szepce:
‚Dostaniesz, jak będziesz grzeczny’
‚Do kogo pan to mówi?’ pyta się pacjent.
Do tego kotka, który spaceruje tam pod oknem.
Panie doktorze! Ugryzł mnie pies!
A wściekły był?
Nooo
Na zadowolonego w każdym razie to on nie wyglądał!
Niech mi ktoś odpisze, jak wchodzicie na stronę Polityki, bo u mnie wyświetla się napis:
„Serwis jest czasowo niedostępny z przyczyn technicznych – przepraszamy
Proszę spróbować później”
MT7 u mnie identycznie-wejść się nie da! Trudno, spróbuję później.
Pozdrawiam
Uuups! Faktycznie. Ale blogi działają 🙂
Super ta opowieśc ,ale janosik , to on powinien odrypac goliatowi ten zakuty łeb !!
pozdro dla wszystkicz xxxxxxxdddddddd!!!!!!!!!!!!!!!