Orzeł spod Turbacza
Witojcie! Syćka piknie witojcie! Cemu tak długo nie ryktowołek nowego wpisu? Bo nie mogłek. A cemu nie mogłek? Bo, jak pewnie bocycie, zapowiedziołek, ze spróbuje se hipnąć z Wielkiej Krokwi. No i spróbowołek. A teroz opowiem wom, jak było.
Ocywiście najpierw musiołek zaopatrzyć sie w jakieś narty. A fcąc mieć narty trza je abo kupić, abo samemu wyryktować, abo kasi ukraść. Kupić nie miołek jak, bo nimom dutków. Mój baca mo, ale mi nie pozycy, bo nie domyśli sie, ze jo ik potrzebuje. A nawet kieby sie domyślił, to by zaroz pedzioł, ze to bez sensu, coby jego pies na nartak skakoł. Ocywiście baca nie miołby racji, ale co jo na to poradze?
Ryktowanie nart samemu tyz odpadało. Moze pies jakiegoś stolorza umiołby takie narty wyryktować, jo nie. Nie miołek zatem inksego wyjścia – trza było te narty ukraść. Ale kraść mozno na dwa sposoby: tak ze mo sie grzych przeciw siódmemu przykazoniu abo tak coby grzychu nie mieć. A coby grzychu nie mieć, trza ukraść jak zbójnik, cyli ukraść komuś bogatemu, a potem oddać komuś bidnemu. I jo se tak właśnie wymyśliłek: ukrodne narty, hipne se z Krokwi, a potem, jak te narty nie bedom mi juz potrzebne, oddom je jakiemuś bidokowi.
No i kie juz dosłek do Zakopanego, to udołek sie na Krupówki, rozejrzołek za najokazalej wyglądającym sklepem sportowym i wlozłek do środka. Sprzedawcy fcieli mnie od rozu wygonić, ale wystarcyło kapecke poscekać i powarceć, coby stanęli wystraseni pod ścianom i przestali przeskadzać mi w zbójowaniu. Wybrołek śtyry najpikniejse narty, po jednej na kozdom noge i spokojnie wysłek ze sklepu.
Niełatwo mi było targać śtyry narty od Krupówek jaz ku Krokwi. Jesce turyści – kruca! – ciągle mi przeskadzali, bo myśleli, ze owcarek z nartami to taki specjalnie wytresowany owcarek do robienia zdjęć pamiątkowyk. Dlotego wartko skręciłek w mniej ucynscanom ulice Galicy, potem w Grunwaldzkom, potem w Droge do Białego, no na koniec i w Droge pod Reglami, ftórom piknie dostołek sie pod Krokiew. Wreście wlozłek na samiućki wierch skocni. No i tutok zrozumiołek, ze mom jesce jeden problem – jak jo te narty przycepie se do łap? Butów narciarskik nimom, a nawet kiebyk mioł, to przecie wy, ludzie, nosicie takie buty, ze z moik końcyn od rozu by one spadły. Zostawiłek narty koło skocni i zlozłek ku miastu w nadziei, ze moze w dole nojde jakiesi rozwiązanie? Kie nolozłek sie pod Krokwiom, poźrełek na ciągnące sie wzdłuz ulicy Czecha stragany z suwenirami. Na jednym z nik jakiś pon sprzedawoł miody ze Słowacji. Miołek pomysł! Nie miołek ino pewności, cy ten pon jest bogaty cy bidny. No bo jeśli bidny – to nie godzi sie go okradać. Podesłek ku straganowi. Zacąłek smutno pozirać roz na te miody, a roz na sprzedającego je pona. No i on na scynście piknie mnie zrozumioł! Zacął sie śmiać, pedzioł, ze pierwsy roz w zyciu widzi owcarka lubiącego miód, ale doł mi pikny słoik, na ftórym napisane było po słowacku: VCELI MED.
Teroz miołek juz syćko, cego było mi trza do zostania pierwsym na świecie psem uprawiającym skoki (bo pierwsym zwierzęciem nie – kozdy, fto dobrze zno historie polskiego narciarstwa, wie, ze 74 roki temu na zakopiańskiej skocni piknie hipnął sam koziołek Matołek). Wróciłek na Krokiew. Nolozłek tamok jakiegoś drąga, ftóry przydoł mi sie, coby zrobić z niego belke startowom. Otworzyłek słój z miodem, wysmarowołek łapy i przycepiłek do nik narty. Miód to moze nie jest najlepsy klej, ale na wykonanie jednego skoku powinno wystarcyć. Wgramoliłek sie na skocnie. Poźrełek w dół. Tamok, ka narciorze hamujom, stała scena przykryto płóciennym dachem. Stały tyz głośniki, ze ftóryk sło jakiesi disko polo na przemian z poniom Marylom Rodowicz i ponem Krzysztofem Krawczykiem. Pod scenom bawił sie tłum Krystyn. Cemu Krystyn akurat? A bo był to 13 marca, imieniny Krystyny. Nie wiem, cy wiecie, ze od dziesięciu roków kozdego 13 marca odbywo sie ogólnopolski zlot Krystyn. No i w tym roku odbył sie on w Zakopanem. Na pocątku ubiegłego tyźnia piknie ściągły pod Giewont Krystyny z całego kraju, z poniom Czubównom i poniom Prońko na cele. Zebrały sie one w hotelu Hyrny, potem urządziły na Krupówkak taki pochód, jakiego Zakopane chyba dawno nie widziało, no a potem posły pod Krokiew, ka wystąpił zespół regionalny, kie zaś skońcył, Krystyny zostały pod scenom, coby se jesce potańcować. Niek tańcujom, pomyślołek, mnie to nie wadzi, jak bede lądowoł, skręce tak, coby je ominąć.
Zacąłek gotować sie do skoku. Ocami wyobraźni uwidziołek tłumy wiwatującyk kibiców. Usami wyobraźni usłysołek komentorz pona Szaranowicza, ze teroz oto owcarek podhalański, reprezentant Polski bedzie skakoł. Zlozłek z belki startowej (wiem, ze powinienek nie złazić, ino odepchnąć sie, ale jak?) i zacąłek zjezdzać. Będąc na progu mocno odbiłek sie tylnymi nogami. I … poooleciołek. O, Dziadku Marusarzu! Jo lece! Piknie lece!
Pozirołek na skoki narciarskie nie roz. Widziołek, jak narciorze w locie sie zachowujom, więc teroz naśladowołek ik najlepiej, jak umiołek Ale to był błąd. To był sakramencki błąd! Bo jak sie syćko prawidłowo zrobi, to kielo metrów na Krokwi mozno hipnąć? 120, 130, pon Hanawald nawet 140 hipnął. A jak mo sie śtyry narty zamiast dwók? Dwa rozy telo krucafuks! No i zrozumiołek, ze jak wartko cegoś nie wymyśle, to zaroz prasne w stojący przed skocniom pawilon dlo vipów Nie wiedziołek, fto jest patronem skocków, ale właśnie do niego wznosiłek teroz pośpiesne a gorące modły o ratunek.
Zacąłek wymachiwać syćkimi śtyrema nogami. No i od tego wymachiwania narty odkleiły mi sie od nóg i spadły w dół, a jo … spodłek na płócienny dach nad tom scenom wyryktowanom na zlot Krystyn. Dach jakoś słabo był zamocowany, bo zarwoł sie pod moim cięzarem, a jo bidny zaplątołek sie w te wielkom płachte i rozem z niom poturlołek ku tańcującym Krystynom. Na mój dusiu! Zaroz i one sie zaplątały! Zamiesania narobiło sie co nie miara. I jo, i te syćkie Krystyny samotaliśmy sie, coby sie wyswobodzić z tego płótna. Jakosi Krystyna niefcący nadepła mi na łape, wte jo odruchowo ugryzłek, ale przez pomyłke nie te, co nadepła, ba jakomsi inksom, za co jom teroz piknie przeprasom. Zreśtom co kwila było słychać okrzyk „Auuu!”, więc chyba nie ino jo byłek nadepnięty. No ale w końcu udało sie nom syćkim spod tego pierońskiego materiału wyleźć. Przez pierwse pół minuty byliśmy osołomieni i błędnym wzrokiem poziraliśmy kasi w przestrzeń. Jako pierwso dosła do siebie poni Krystyna Prońko. Wskazała na mnie palcem i spytała:
– A kto to taki?
Poni Krystyna Czubówna dosła do siebie jako kolejno i pedziała:
– Zdaje się, że to on właśnie wpadł na nas?
– Pewnie że on! – pedziała poni Prońko. – Ale kto to jest?
– To musi być Adam Małysz – pedziała poni Czubówna. – Z całą pewnością tylko Adam
Małysz jest w stanie tak skoczyć, żeby aż tutaj dolecieć.
– Jakiś niepodobny – pedziała poni Prońko. – Wygląda bardziej na psa niż na Małysza.
– Widocznie przebrał się, żeby nierozpoznany przez nikogo w spokoju sobie trenować – pedziała poni Czubówna.
Wiadomość, ze sam Adam Małysz trenuje na Krokwi wartko otrzeźwiła syćkie pozostałe Krystyny.
– Adam Małysz jest tutaj! – zawołała jedno z nik. – Ja chcę mieć jego autograf!
– Ja też chcę! – zawołała jakosi inkso Krystyna.
– Ja też! Ja też! Ja też! – zawołały syćkie pozostałe Krystyny. I syćkie naroz rzuciły sie na mnie, coby dostać ode mnie autograf, ale – hehehe – nie mój, ino Małysza. Kie usłyseli to syćko ludzie kręcący sie w poblizu, tyz wartko pognali po Adasiowy autograf. Na mój dusiu! Wiedziołek, ze skoki narciarskie to barzo niebezpiecny sport, ale nie myślołek, ze jaz tak! Groziło mi, ze tłum ludzi pogruchoce mi moje bidne owcarkowe kości. Z najwięksym trudem udało mi sie spod tłumu małyszomanów wycołgać. Na scynście w tym całym tumulcie nifto nie zauwazył, ze jo byłek teroz z boku. W duchu piknie przeprosiłek syćkie Krystyny za to całe zajście, złozyłek im najserdecniejse zycenia z okazji imienin i spokojnie sie oddaliłek.
– Ładnie to tak? – spytoł nagle jakiś kundel, ftóry wyrósł przede mnom jak spod ziemi, kie juz wysłek na pobliskom ulice Piłsudskiego.
– Ładnie to tak pod nasego Adasia Małysza sie podsywać? – spytoł jesce roz.
– Jo nic nie winien – zacąłek tłumacyć. – Jo sie nie podsyłek, ino zostołek podsyty przez inksyk.
– Tyz prowda – pedzioł kundel. – Syćko widziołek.
– Ale ten skok to wom zupełnie nie wyseł – dodoł po kwili.
– Nie wyseł? – zdumiołek sie. – Pobiłek rekord skocni!
– No, ze dwieście metrów toście skocyli* – pedzioł kundel, a potem ze znawstwem zacął wprowadzać mnie w tajniki punktacji za skoki.
– Za osiągnięcie punktu konstrukcyjnego dostoje sie 60 punktów, za kozdy dodatkowy metr 1,8 punkta. Na Krokwi punkt konstrukcyjny jest na sto dwudziestym metrze, no to mocie – kundel zacął licyć w pamięci – dwieście śtyry punkty.
– Dwieście śtyry punkty! – krzyknąłek zakwycony. – Przyznocie chyba, ze to niemało?
– Pockojcie, krzesny, pockojcie – pedzioł kundel. – To som punkty za sam skok. Ale opróc tego som jesce od sędziów punkty za styl. Was styl w locie nie był jesce taki zły, ale telemark … na mój dusiu! Was telemark był tak tragicny, ze od sędziów dostalibyście – minus dwieście trzy punkty! W sumie takim skokiem zdobylibyście ino jeden punkt i w kozdyk zawodak ostatnie miejsce byście zajęli.
Kundel wyglądoł na bywalca okolic Krokwi i prowdziwego znawce skoków. Dlotego jo wierze w to, co pedzioł. Tak więc w rozie cego wytłumoccie ponu Lepisto, ze z moim telemarkiem niek racej nie licy na to, ze bede Orłem spod Turbacza, godnym następcom Orła z Wisły.
Aha, wiecorem wróciłek ku Krokwi i odsukołek swoje narty, bo przecie nie zabocyłek, ze zgodnie ze zbójnickim prawem powinienek oddać je komuś bidnemu. Podrzuciłek je storej Jaśkowej, ftóro jest najbidniejso w mojej wsi. Jaśkowa, kie je znalazła, barzo sie uciesyła i przybiła je do płota tamok, ka brakowało śtachet. Jeśli więc kasi w Gorcak uwidzicie płot ze śtyrema nartami-śtachetami, wiedzcie, ze majom one w zyciorysie piknom przygode na Wielkiej Krokwi. Hau!
P.S. Ciągnięcie śtyrek nart ku mojej wsi kapecke casu mi zajęło. I dlotego wróciłek dopiero po tyźniu. Teroz widze, ze w lekturze komentorzy do mojego bloga straśne zaległości mi sie porobiły. Ale pomalućku je nadrobie 🙂 Zdązyłek jednak zauwazyć, ze mom dwók nowyk gości: Alfredicka i Misiecka. No to witom piknie! 🙂
* Jeśli rzecywiście skocyłek 200 metrów, to nie telo pobiłek rekord skocni, co wyrównołek rekord wspomnianego wyzej koziołka Matołka (K. Makuszyński, M. Walentynowicz, Przygody koziołka Matołka, Poznań 1998, s. 29-30).
Komentarze
Pięknie! – czyli scenariusz Testeqowy + Motylkowy scalone i zmodyfikowane tak, że już nic więcej nie napiszę bo oczy mam pełne łez 😥 😀
Noty za styl: dwie skrajne się odrzuca, zatem -203 dzielimy przez trzy, z czego wychodzi średnio -67.666666 na (sędziowską) twarz. Dużo (tzn mało 😉 ) Coś mi te Kundlowe ekspertyzy podejrzanie wyglądają (nie mam nic przeciwko kundlom, ale… 😉 )
Gratulacje Owcarku! Telemark telemarkiem, aleś telo dole hybnoł, ze zoden cłek tak nie umioł. Licy sie. Koziołek Matołek to sportowiec był pirsoklaśny, jakeś wyrównoł jego rekord, mos powody do dumy.
Ja też mam zamiar dzisiaj lecieć w stronę Turbacza. Co prawda nie na nartach tylko samolotem, ale z walizką i dzieckiem na rękach, trudno byłoby inaczej. (aerodynamika i te sprawy 😉 ) Trzymajcie za nas kciuki, bo to pierwszy raz…
Acha, spóźniłam się strasznie, ale i tak serdeczne zyczenia wszystkiego najlepszego dla Zbysecka.
No pięknie, Owcarku! A ja wątpiłam w Twoje umiejętności hipania! Biję się w pierś! 😉 A raczej będę się biła, kiedy przestanę rechotać po lekturze Twojego wpisu.. 😆
Witaj Owcarku !!!
Ze skokami trza straśnie uwazac bo se mozna zrobić krzywdę . Moja zaprzyjażniona gażdzina z Kościeliska ma straśnie wielkiego malamuta i ogrodzenie z żelaznych prętów. Pies jak to pies lubi se polatać , owce sąsiada zjeść ,ciele nastrasyć , gazdę przeciągnąć przez głogowe krzaki, jednym słowem okropny hulaka. Miesiąc temu śniegu napadało po pachy Bart jak zwykle chciał se polatać, zrobił duży rozbieg, skoczył i zawisł na żelaznym płocie . Gażdzinka prze trzy tyżnie robiła okłady z rumianku ,nie powiem gdzie…
Przed chwilą zadzwoniłek telefonicnie do gażdzinki , Mówi co pies już zdrowy ale do płotu jakoś nie chce podejść. Ale ma inksy problem bo chłop się zapodział za granicą i będzie go posukiwać przez interpol. Jak byście widzieli starego gazdę w cerwonym busie dojcie znać natomiast.
No to przybywaj, Jagusiecko, przybywaj. Niech ta się wszyscy Twoim dzieckiem ucieszą. Życzę Ci miłego pobytu i bezpiecznego lotu. Kciuki, ma się rozumieć, są w robocie.
Owczarka najbardziej podziwiam za spryt i pomysłowość, dzięki którym wychodzi cało z każdej opresji.
Miód na łapy! Muszę wypróbować.
I nie zawahał się, kiedy spozirał z góry. Naprawdę jestem pod wrażeniem.
Tak czy siak, cieszę się, ze już jesteś, smutno było bez Ciebie.
A Don Alfredecek nie napisał, ka jest to jezioro ze zdjęć.
Koty za to masz piękneeeeeeeeeeeeeee. To są zaprawdę stworzenia doskonałe. Słyszę, jak mruczą.
Zauważę tylko praktycznie, ile to roboty z takim futrem w całym domu.
Jeszcze jedno, zauważyłam krosna na zdjęciu Don Alfredecka.
To ozdoba, czy są używane?
Taka jestem ciekawska.
Gratulacje, Owczarku, nie tylko za skok, ale i zbójowanie! Całkiem jak Janosik!
Obśmiałam się serdecznie i od razu ten ponury dzień zrobił się jaśniejszy.
Ech! Żal i tęsknica ścisnęły mi duszę, kiedy popatrzyłam na zdjęcia Owczarka.
Dzięki Owczareczku, pozazdrościłam Ci.
Mało rozgarnięta jestem, bo nie mogłam się zorientować, co to za „Malolackie” widoki. Gugle od razu się połapało, że o Małołącką chodzi. To taki humorek.
Idę jeszcze popatrzeć!
U Basiecki już wiosna, a u mnie dość ponuro i kwiatecków nijakich nie widzę.
Może na pola trzeba się wybrać, są po drugiej stronie drogi, tylko pogoda nie zachęca.
Czy może wiesz, Owczareczku, czym konserwują drewno w tym starym kościółku w Zakopanym? Czy to możliwe, że kwasem solnym? Coś chyba mi się pokręciło.
Witajcie!!
Choć cieleśnie siedzę w pracy, to duchowo udałam się na wagary…
Nadrobiłam zaległości w czytaniu, wytwarzaniu endorfin i podziwianiu zdjęć 🙂 Hm… widzi mi się, że ten „nowy” to jakiś aryskotkrata…
Owcarku! Historyjka spod skoczni po prostu w dechę 😉 Troszkę żałuję, żem nie Krystyna…
Jaguś! spokojnego lotu bez turbulencji 🙂 Trzymam kciuki!!!
Ej Owcarku owcarku Ty tam na nartach skoces a tu oscypek drozeje . Moze to i lepiej bo bacowie bedom teroz mogli loscypki robis z porzadnego mlyka.
Szanowny Owczarku,
pod Twoja nieobecnosc zagniezdzilem sie w Budzie, bo to Buda ciepla i przytulna, a Budowicze kotom, psom i wszelkiemu stworzeniu zyczliwi. Zagladalem do Pana Passenta i innych, ale tamtejsi budowicze na noze ze soba ida i ujadanie takie sie rozlega, ze futro sie ze stresu filcuje.
A propos futra, to z wiosna i tak z nim problemy. Na szczescie Pan ma cierpliwosc i dobra reke do grzebienia i szczotki, wiec co wieczor na wyscigi staram sie pierwszy wskoczyc mu na kolana, bo Vito i Maurizio z racji starszenstwa wypychaja mnie z kolejki. Wczoraj Pan powiedzial do Pani, ze psy to maja swoich panow, a koty – personel. Pan kiedys chcial miec psa, ale stwierdzil, ze jego rozkazow i tak nikt nie slucha i byc rzadzonym przez koty jest mniej deprymujace, niz przez psa. A ja pytam – ktory pies pojdzie sam na spacer (pomijajac niewychowane malamuty z Koscieliska) i wroci, albo zostanie sam na dwa dni (dluzej nie lubie i sie obrazam), no ktory?
Do mt7,
basia dobrze typuje, jezioro jest konfederacyjne, ale w germanskojezycznej czesci.
… znaczy Czterech Kantonów, Don Alfredo? – jesli tak, to był mój pierwszy typ (byłam tam parę razy 🙂 ), ale EMTeSiódemeczce zgadywałam, skąd piszesz* a mniej – dokąd chodzisz na wycieczki (Helwecja mała) 🙂
*tylko na podstawie nicka 🙂
Jestem pełna podziwu koteczku Alfredicku, że lubisz się czesać. Mój Cyrus nidgy nie zaakceptował takiego zamachu na kocią godność. Wolał łykać sierść ( ze wszystkimi tego skutkami) niż dać się wyczesać. Dość trudny miał charakter ale baaaaaardzo się lubiliśmy.
Basia, osoba bywała ma dobre oko. Podziwiam.
basiu,
to jest jezioro jednego kantonu i chodze tam dosc czesto, bo to tylko 2,5 km stad, gdzie stoi moj (Panstwa) komputer.
Jezioro 4K jest ca 70 km stad odlegle i rzadziej odwiedzane. Moj nick mam z racji mego pochodzenia, sono Italiano di Napoli (Pompei). Don Vito na ten przyklad urodzil sie w Locarno (tez nad jeziorem).
mt7,
te krosna sa niestety uzywane do tkania, choc sa ulubionym miejscem mojej (i nie tylko) sjesty. Kiedys to tkanie stalo dlugo, dlugo napoczete i sobie na nie zawsze wskakiwalem bez patrzenia. Az tu razu pewnego przelecialem z hukiem (no moze plasnieciem, bo my koty nie halasujemy) na parkiet. Pani niespodzianie poczula wene i dokonczyla dziela sprzatajac watek wraz z osnowa! Po tym bolesnym doswiadczeniu wskakuje zawsze najpierw na rame…
Don Alfredo, stwierdzenie o kocim personelu genialne! Nareszcie wiem, kim jestem, bo do tej pory mówiłam, że mam kicię, co było ewidentną bzdurą! 🙂
Powiem Ci, Owczarku, że w miarę czytania Twojej nadzwyczajnej relacji coraz szerzej otwierały mi się oczy 🙂
Ciekawa jestem, czy to aż tak fartowny (dla obu stron 🙂 zbieg okoliczności, że akurat TEN dzień wybrałeś na swoje Wielkokrokwiowe eksperymenty, czy była w tym jakaś premedytacja? Cokolwiek to było, każdy przyzna, że o wiele przyjemniej dokonuje się wielkich czynów na oczach licznej (i nietuzinkowej) widowni, nieprawdaż? 🙂
Ideologicznie sprawiłeś się świetnie (zbójowałeś, owszem, ale z przymusu i szlachetnie), a że technicznie nie do końca dobrze wyszło? To już doprawdy drobiazg. Zresztą, jak taki telemark na cztery łapy miałby wglądać?? Moim skromnym zdaniem telemarki w psich skokach wyglądają całkiem inaczej niż w ludzkich – jest zatem duża szansa, że nie było aż tak źle, jak Ci wmówiły kundelki (skądinąd znane z ponadprzeciętnego sprytu 🙂
Jeszcze a propos tytułu Twojego wpisu – niedawno przez przypadek (w księgarni) oglądałam Słownik peryfraz (zwrócił moją uwagę, bo taki wyspecjalizowany – fajna rzecz!), gdzie trafiłam m. in. na hasło BATMAN Z WISŁY. Być może w następnej edycji znajdziemy hasło ORZEŁ SPOD TURBACZA? 🙂
Pozdrawiam Wszystkich
Don Alfredo, od paru lat mam zaszczyt należeć do ulubionego personelu pewnej ślicznej kici. Ani przez chwilę nie miałam złudzeń, że może być odwrotnie 😉
Owcarku,dobrze ze caly „doleciales” do budy!!! 😉
Moze lepiej by bylo w ramach bezpieczenstwa,skoki wykonywac ze spadochronem na grzbiecie? Ten bylby ci miekkie londowanie zapewnil 😀
Mysle,ze do twoich lap bylyby bardziej pasowaly takie krociutkie narty?
Sama nigdy na nartach nie szusowalam,wiec tak tylko sobie glosno dumam.A Ciebie za odewage podziwiam!!
Ps A kundelki sa sakramencko madre,to dla tych ,co jeszcze watpia!!
Dzień dobry!
Po pierwsze primo, słońce – ale -5C
Po drugie primo, ja przepraszam, ale ta moja galeryja-program nie uznaje znaków diakrytycznych, więc musiałam zmienić, żeby w ogóle cokolwiek było czytelne. No trudno, trzeba sobie te znaki w rozumie dodać.
Po trzecie primo, UWAGA UWAGA dla wszystkich, co nie doczytali w poprzednich wpisów, w Galerii Budy są nowości :
-u Owczarka Zakopane oraz Tatry w sepii
-u Basi Przedwiośnie w Krakowie
-u Don Alfreda (nowa teczka!) kotki i myszki
Dla wszystkich nowoprzybyłych uwaga praktyczna, do Galerii Budy wskakuje się, klikając na mój nick.
Po czwarte primo, idę sobie zaparzyć herbaty.
Acha, i przychylam się do tego, co napisała dydyja, kundelek z czystej psiej zazdrości nawyliczał Ci Owczarku jeden punkt. Oczywiście, że masz 204, a jeszcze za taki skok w dechę bez desek powinno doliczyć się z 20 osobnych punktów. Czyli 224!
Co tam telemark, a co, za czasów Marusarza były jakieś telemarki?! Nawet tele nie było…
Dzień dobry w ten ponury dzień :). Przeczytałam tytuł Owczarkowego wpisu – Orzeł spod TurNacza – i zastanawiałam sie przez chwilkę, o co tak właściwie chodzi… ale potem spojrzałam na klawiaturę i już wiem – sama często robię takie literówki :).
mt7, dziękuję za sznureczek do wycinków – aż mi się miło zrobiło z samego rana, jak zobaczyłam, żem cytowana (ależ rymy częstochowskie…). Media prześcigają się w ilości cytowań, no to i ja zapisuję niniejszym w swym CV „cytowana w „Wycinkach i przycinkach” w dniu… o godz… :). Dziękuję raz jeszcze :).
Owczareczku, a tego miodu słowackiego nie zostało Ci troszkę? Na taką pogodę to tylko herbata z cytryną i miodem się nadaje :).
Owczareczku:
Spod Turbacza czy Turnacza,
skakać trzeba, taka praca.
Dobrze jednak , że wróciłeś,
wszystkich nas rozweseliłeś.
Zima wnet pójdzie do morza,
bo wszak było już Grzegorza.
Teraz będzie koniec lotów,
dla nart lecz nie samolotów.
Jaguś leci do nas slicznie,
z dzieckiem i areodynamicznie.
Ja od pracy sie wyrwałem,
i do Budy też zajrzałem.
Teraz wracam znów do pracy,
bo bez niej nie ma kołaczy.
Kołacz łaczy mi się z miodem,
tak se wspomnę mimochodem.
Miodek ze Słowacji jest pyszny zawsze jak jestem w Zakopanem to jadę do Chochołowa a potem za granicę na dziesięć minut do sklepiku i zaopatruję się w miód , wino ,koniak i wracam jako mrówka. Ciekawe jest to ,że wino zakupione na Słowacji smakuje zupełnie inaczej niż to samo w takiej samej butelce kupione w Polskim sklepie.
Misiu, to normalne, zapewniam Cię, że zupełnie inaczej smakuje to samo wino pite w towarzystwie nielubianego szefa albo ukochanej osoby. W Twoim przypadku wiąże się to z „na własnym grzbiecie dźwigałem zza granicy”. (Wolę założyć, że to nie wynik jakiegoś szwindla)
No uciekam, bo się spóźnimy.
A próbowałeś kiedyś, Misiu, przemycić batoniki typu corny właśnie w Chochołowie? Celnik dostał ataku śmiechu i nie zajrzał na spód, a tam … wiadomo co! 🙂
Skacza i skacza,a grawitacja robi swoje,gdyby choc raz skoczyc i nie wyladowac.
Niestety Framcuzy nas cyganią jak mogą i wlewają do butelek co innego . Sprawdziłem . To samo jest z kawą . Potem tłumaczą ,że mamy inny gust smakowy niż Niemcy -sprawa Jacobsa . Na szczęście nima celników na granicy i nic im do tego co kupuję w sklepiku na Słowacji , za złotówki z resztą (ładnie powiedziane)…
No to wysokich lotów, Jaguś,
a nie trza Ci było wczoraj z Tuluzy na przykład hipnąć nowym aerobusem wielgim do Los Angeles? Albo z Paryża takim samym do Nowego Jorku? Kaaaaaaaawał maszyny, aż dziw, że lata!
O, Alicja czorna się zameldowała! Gdzieżeś to bywała, czorna owco?! Już się stesknilim!
A propos Francuzów, nie podejrzewam ich o oszukaństwa, natomiast na pewno podejrzewam o oszukaństwa krajowe rozlewnie wina bułgarskiego czy węgierskiego, bo to wino jest chrzczone jak nic. Niby są też wina butelkowane przez producenta, kapkę droższe, a ma to gwarantowac banderola czy jakoś tak. Tymczasem ja tym banderolom nie wierzę i już…
Egri Bikaver kupiony w Czechach smakował zupełnie inaczej, niż ten tańszy, butelkowany w Polsce, i inaczej, niż ten niby oryginalny, butelkowany na Wegrzech, co miała banderolka gwarantować. Ja rozumiem, że rocznik od rocznika się różni i tak dalej, ale różnica smaków pomiędzy krajowymi butelkami, a zakupionymi w Czechach
była znaczna, na korzyść Czech. Co na to powiedzieć – nie wiem. Tak chyba nie jest, że wszyscy nas oszukują, po prostu oszukujemy się sami, rodak rodaka.
Alicjo,praca-praca,o pracy,z pracy i tak jakos zeszlo.A tu wiosna tuz,tuz.
Bedziemy pokazywac nagie cialo:),no nie tak calkiem ,od kolan w dol.
Alicjo ,wysłałem do ciebie maila , nie wiem czy doszedł.Chciałbym zamieścic trochę zdjęc na twojej stronie. Jestem póżnym dzieckiem neostrady i nie bardzo wiem jak to zrobić . Parę wskazówek i przy pomocy mojego sąsiada może się uda.
Jaguś na winach zna się na pewno…
Z cyganieniem jest duży problem ale się poprawia. Najważniejsza jest konkurencja i nasze zasobniejsze portfele.
Wkrótce wyślę płytę dvd bo jpgi duże 4 Mb każdy
Tak jest, odebrany emil, odpisany, Misiu2
A cóż to tak pusto o tej porze? Ja, niestety, muszę odejść od komputra, więc życzę wszystkim miłego wieczoru i dobrej nocy. 🙂
Uprzejmie informuje, ze w lekturze komentorzy do poprzedniego wpisu dosłek do 16 marca i zacynom 17. Spraw było wiele, więc pokrótce odpowiem, ze sprawa głosowania chłopów pod cujnym okiem bab w wiadomym helweckim kantonie piknie przybocuje mi to, co juz mistrz Krasicki pedzioł: „My rządzimy światem, a nami kobiety.” Jednoceśnie dementuje, jakobyk mioł cokolwiek wspólnego z trójkowym Owczarkiem i w ogóle jakimkolwiek cłekiem mającym na nazwisko Owczarek, ale to miło ze strony ludzi, ze wymyślili se nazwisko od nazwy mojego gatunku. No i jeśli idzie o mnogość kotów w mojej budzie: kogoś, fto zyje w wielkiej przyjaźni z dwoma literackimi przedstawicielami najwięksyk kotów na świecie – brykającym Tygrysem i Richardem Parkerem – tako mnogość kotoów moze ino ciesyć 🙂
A teroz sprawy biezące.
Do Basiecki
Dopiero dzisiok przecytołek, co TesTeqecek o Krystynie pisoł. No i wyglądo na to, ze nas
TesTeqecek wiedzioł, ze dzwoniom, ale nie wiedzioł, we ftórej Krystynie! 🙂
Jeśli idzie o punkty za skok: 204 – 67,7 = 136,3 (pozwoliłek se to 67,66666666… zaokrąglić). Z tego co sie zorientowałek, w nieftóryk konkursak wystarcyłoby na zajęcie pierwsego miejsca. Dzięki za pociesenie, Basiecko 🙂
Do Jagusicki
„Telemark telemarkiem”
Tyz prowda. Zreśtom słowo to wzięło sie od nazwy regionu w Norwegii. A zatem na Krokwi lądujący narciorz powinien wykonywać nie TELEMARK, ino PODHALE.
Skoda ze wceśniej nie wiedziołek o Twoim locie, to byk na Turbaczu postawił transparent z napisaem „Witoj, Jagusicko” tak wielki, coby z samolotu było go widać 🙂
Do Gosicki
„A ja wątpiłam w Twoje umiejętności hipania!”
No, ale jeśli miałaś wątpliwości co do mojego ww. telemarku, to jednak miałaś racje, Gosicko 🙂
Do Misiecka
Jeśli kiedykolwiek trafie do Kościeliska i uwidze malemuta, to bede bocył, ze powiedzenie: „Podejdź do płota” bedzie nietaktem. I ocywiście bede mioł oko na cyrwone busy.
A w tej Suhej Horze to rzecywiście mozno piknie złotówkami płacić. A niek jakiś Polak słowackimi koronami zapłacić spróbuje – zdziwienie na kufe suhohorskiej sklepowej bedzie niezmierne 🙂
Do EMTeSiódemecki
„Miód na łapy! Muszę wypróbować.”
Ino trza to robić w tajemnicy przed Kubusiem Puchatkiem, EMTeSiódemecko, bo za takie traktowanie miodu sakramencko by sie na nos obraził.
A tłumacenie Szekspira przez Translatike jest tak pikne, ze od tej pory nie bede sie juz zawracoł se głowy przekładami pona Słomczyńskiego cy inksego pona Barańczaka, ino wyłącnie Translatiki bede uzywoł 🙂
Do TyzAlecki
„Gratulacje, Owczarku, nie tylko za skok, ale i zbójowanie! Całkiem jak Janosik!”
Mom ino cichom nadzieje, ze w odróznieniu od tego siumnego harnasia moje poślednie ziebro nie wejdzie w blizsom znajomość z zodnym hakiem 🙂
Do Mietecki
„Choć cieleśnie siedzę w pracy, to duchowo udałam się na wagary”
No to, Mietecko, ucciłaś w ten sposób wigilie Dnia Wagarowicza! 🙂
Do Sebastianicka
Co do oscypków, to w ubiegłym tyźniu uwidziołek, ze na Krupówkak nieftórzy całkiem kulturalnie je sprzedajom w takik fajnyk wózkak. I nawet nazwisko bacy i nazwa miejscowości som na tyk wózkak wypisane. Ze ftórego wózka oscypki som najlepse? Mom swojego faworyta, ale nie powiem, bo syćkik oscypków nie powąchołek, więc mógłbyk wydać niesprawiedliwy werdykt 🙂
Do Alfredzicka
No to rozgość, sie Alfredzicku, w nasej budzie. I cęstuj sie jałowcowom ze Smadnym.
Co do kociego personelu, to wiem, ze z psów jamniki umiom tak ludzi wyryktować, coby piknie im słuzyli. Boce nawet takom widokówke z napisem: „Nie błądzi, kto sądzi, że jamnik nim rządzi” 🙂
Do Dydyjecki
Moge przysiąc, Dydyjecko, na syćkie wypite przeze mnie Smadne Mnichy, ze dopiero 12 marca dowiedziołek sie o tym całym zjeździe Krystyn pod Tatrami, a o tym, ze bedom sie one bawić właśnie pod Krokwiom, dowiedziołek sie dopiero wte, kie sam tamok dotorłek. Parafrazując znane powiedzenie mozno rzec: Hipnij ze skocni, a widownia zawse sie nojdzie.
A teroz przejdźmy od parafraz do peryfraz i do tego Batmana .. Pozirom na nasego Adasia i zbocowuje wielki skocków z ostanik roków: pona Szmita, pona Hanawalda, pona Ahonena,
pona Jande. Kozdy z nik był wielki, ale ino przez jakieś 2 abo 3 sezony. A nas Adaś? Cy wygro puchar po roz cworty? Jesce nie wiemy, ale wiemy, ze jest wielki, nawet jeśli jakiemuś głupiemu wiatrowi w Holmenkolen to sie nie podobo. Więc chyba trza w tym słowniku poprawić, ze to nie Adaś jest Batmanem z Wisły, ino pon Batman jest Adasiem z Hameryki 🙂
Do Anecki
Na spadochronie, Anecko, skakołek w opowieści o F-Sesnoście, więc nie fciołek sie powtarzać. Na scynście był ten płócienny dach. Tyz piknie 🙂
Do Alecki
Alecko, muse pedzieć, ze faktycnie wklejos zdjęcia do Galerii Budy z prędkościom błyskawicy. Kieby jednoceśnie nas Adaś skakoł ze skocni, a Ty dostałabyś nowe zdjęcia do Galerii, Twoje zdjęcia ukazałyby sie sybciej niz Adaś by wylądowoł.
Jesce jedno uwaga ino: na tyk fotkak, ka widnieje data 2 marca w rzecywistości był to 13 marca (cyli dzień imienin Krystyny właśnie) i m.in. fotek spod Krokwi to dotycy, ale nie zorientowołek sie w pore, ze datownik w aparacie mom źle ustawiony – prawdopodobnie podcas wymiany baterii cosi mu sie zgłupło 🙂
Do Olecki
Popytołek poniom Agnieszke o zmiane nazwy najwyzsego wierchu w Gorcak z Turnacza na Turbacz. I jak widać piknie poprawiła, za co pikne podziękowania poni Agnieszce sie nalezom, bo teroz to ona moimi wpisami sie opiekuje 🙂
Tego miodu niestety juz nimom, ale jakby co, to na ulicy Czecha nieopodal Wielkiej Krokwi ten stragan ze słowackimi miodami stoi. Ocywiście wcale nie twierdze, ze nase polskie pscoły dobrego miodu ryktować nie umiom.
No i tyz piknie gratuluje zaistnienia w Wycinkak 🙂
Do Zbysecka
„Kołacz łaczy mi się z miodem,
tak se wspomnę mimochodem.”
A jedyny znony nom powód robienia miodu, to ten cobyśmy my go jedli – ze tak se pozwole kapecke rozsyrzyć nieśmierztelnom Puchatkowom myśl 🙂
Do Cornej Alecki
„Skacza i skacza,a grawitacja robi swoje,gdyby choc raz skoczyc i nie wyladowac.”
Nimo lądowania – nimo telemarku. Nimo telemarku – nimo puntków od sędziów. I właśnie dlotego, Corno Alecko, myśle, ze syćka skockowie wolom jednak lądować 🙂
Napisołek „kotoów”, ocywiście powinno być „kotów”. To juz lepiej byk zrobił, kiebyk napisoł „kotoow”, wte to podwójne „o” cytałoby sie jak po angielsku 🙂
Słowo się rzekło, kobylka u płota (a raczej pierogi na stole)
Wyszło 120 sztuk, więc kto głodny??
http://mieciowa.fotosik.pl/albumy/153489.html
A nawiązując do strawy cielesnej: w naszej budzie od czasu do czasu zapodawane są interesujące i smaczne przepisy: a to na piernik, a to na nalewkę mleczno-cytrynową, tatę z mamą, czy inne cuda… Składam wniosek pod głosowanie- utwórzmy teczkę z buda-menu, do której każdy będzie miał dostęp szybki, łatwy a jakże przyjemny???
Kocórki można pisać przez dowolną ilość oooooooooo. 🙂
Przyjemnie znowu pogawędzić z Tobą, Pieseczku miły.
Obawiam się, że zamęczymy Alicję.
A pierogami dobiłaś mnie kompletnie.
120 szt? Mieteckowo najdroższa! Ile to robiłaś? Masz jakąś metodę na pierogi? To podaj, proszę.
PO 10 latach tytul mistrza polski w hokej wrocil na Podhale. Brawa dla druzyny PODHALA Nowy Targ , Tychom i Cracovi gratulujemy pieknej gry
HEJ HEJA HEJA PODHALE MISTRZEM HOKEJA
Muszę jeszcze raz przeczytać „Życie Pi”, zupełnie zapomniałam o Richardzie Parkerze. Tak ją szybko połknęłam, że nie zapamiętałam takich szczegółów.
Ach mt7, pierogi to moja specjalność- ja je kocham robić, a moja rodzina kocha je jeść. Przepis jest jeden: wyrzucam wszystkich z mieszkania, zapuszczam muzykę i oddaję się szaleństwu lepienia. Potem otwieram lokal, zapodaję ręce do całowania i nastawiam się na odbiór peanów na swoją cześć 😉
Mnie tam nikt nie zamęczy – do usług, otwieramy stronę kulinarną, a co! Zara przy pobiedniej lampce wina się za to zabieram…
Sebastianicku, hokej? Kanada!
A kto pamięta, że jutro pierwszy dzień wiosny i święto wagarowicza???
Jak mieszkałam z drugiej strony Turbacza, to często się uciekało w taki dzień do Nowego Targu podziwiać naszych hokeistów 🙂
Oj mieciowo,przestanze bliznich dreczyc!!!!!
Ja juz od paru lat zbieram sie do zrobienia pierogow,ale mi cierpliwosci nie starcza 🙁
Teraz zegnam……….ide snic o pierogach! Ach …………..Dobrej nocy zycze!
A co do strony kulinarnej budy,to ja jestem jak najbardziej za!!!!!!!!!
Pozdrowka.Ana
Dobrej nocy Ano 🙂
Myślę, że w pierogach najważniejsze jest ciasto. Są tacy, którzy nie dodają jajek. A Mieteckowe ciasto jak się robi?
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Jedzonko/
Włożyłam parę moich – zapraszam wszystkich do wrzucania swoich, ale zdjęcia musicie do mnie wysłać, nie mogę ściagnąć tych od mietecki, bo onet i te inne mają jakieś zabezpieczenia. Teczka ?jedzonko powstała w 2 minuty, a reszta zależy od Was!
Ja naprawdę dam Wam znać, jak będzie za dużo!
No to… zapraszam.
ciasto mieteckowej: mąka+ciepła woda. Szybko zagnieść, rozwałkować i gotowe. Żadnych jajek i soli nie dodaję 🙂
Toś mi natchnieniem Alicjo 🙂 W sobotę zostaję w Warsiawie, to spróbuję wykonać gołąbki Teresy… To będzie mój debiut gołębiany 😉
Ajajaj! jak miło wieczorkiem w budzie posiedzieć 🙂
Ja jestem jakaś niekumata. Co tam u Alicji w gołąbkach na pierwszym zdjęciu stoi w ciemnym płynie zanurzone.
Jest kasza, jest kapusta, cebula, kartofle i ?
Mieciowa,a przeslijcie do mnie jedna stolnice z pierogami,ano rychlo bo w brzuchu burczy.A jak ladnie wygladaja,jak z tasmy.
Te moje pierogi z kasza gryczaną są zawinięte w ciasto z mąki niewybielanej, z wszelkimi paprochami – i ja za tym.
Na gołabki pasuje mi kapusta włoska, delikutaśna bardzo! I takiej używam. A ciasto:
górka mąki, rozbełtać jedno jajko w dołku, dobrze wymieszać z mąką, kapkę soli do ciasta, nalać wrzątku do dołka, mieszać widelcem. Nie za dużo nalać, potem zawsze można dopełnić. To najlepiej robić w misce, wyrobić ciasto i wstawić do lodówki, przynajmniej na 2 godziny. To ciasto jest miękkie i nigdy sie nie rozkleja w gotowaniu! A poza tym, bywając na blogu Adamczewskiego się dowiedziałam, że takie ciasto to można pare dni w lodówce trzymać!
Kumata jesteś, mt7 – w małej miseczce są prawdziwki od Teresy-szwagierki z Polski , zaraz je podgotuję, bo już się moczyły przez noc 🙂
Sama zaczęłam, ale teraz nie wiem gdzie jestem u Owcarka, czy na sąsiednim blogu u państwa Adamczewskich 😉
Pora zmrużyć oczęta, bo rankiem wstać trzeba do roboty.
Bywajcie 🙂
Alicja gotuje:A poza tym, bywając na blogu Adamczewskiego się dowiedziałam, że takie ciasto to można pare dni w lodówce trzymać!
Ciasto na pierogi mozna zamrozic w zamrazalniku,nawet na pare miesiecy,stara metoda.
Metody to był brat Cyryla.
Dzięki za oświecenie. Też już lecę w stronę łoża.
Kłaniam wsię i polecam łaskawej pamięci.
Ciągle myślę o pięknych kotach w domu Don Alfredecka.
A sam Alfredecek do mojego Cyrusa podobny.
No dobrze, dobranoc, koty na noc! Fru, mru, gru, mrrrrr 🙂
Kalendarzowa wiosna, astronomiczna wiosna a za oknem biało – to może by tak na jakieś wagary?! Nie, nie nad Wisłę oczywiście. I raczej nie dziś, niestety – może dopiero jutro 🙁 😀
Wierszyk na Wiosnę:
Są tacy , którzy dają
uczuć wyrazy najszczersze
Jesienne chwalą góry,
jesienne piszą wiersze
Być może jest to prawdą
lecz jakże pięknie wiosną
Zieleń pokrywa łąki
i drzewa się rozrosną
A przyszła do nas ze słońcem
gdy spadła pierwszym deszczem
Kwiatom udziela barwy,
po zimie przyszła …Wreszcie
Daj Boże, Zbysecku, tego słonka i kwiatów jak najwięcej.
Dobrego dnia wszystkim życzę i zbieram się w drogę.
U mnie wiosna dopiero o 19-tej zero coś tam, ta kalendarzowa, więc daję jej szansę, tym bardziej, że ciemno i nie wiem, jaki dzionek będzie. Powyżywam się na niej pózniej, a tymczasem dzień dobry wszystkim!
I idę dospać, a co!
Do Owczarka
Jasiu Palka usmial sie do rozpuku jak przeczytalem mu twoje „cmoje boje” ( nad literka „c” powinna byc kreseczka) o skakaniu na Krokwi i smarowaniu lap miodem. Powiedzial tylko ze przychodzi wiosna i nosi cie na BABY.
Dawno temu mialem w domu swojego Mopsika ktory wiosna urywal sie na dluzej z podworza. Jak mial cos na oku na drugim koncu wsi to nie widzial nikogo tylko rwal przed siebie i tyle go bylo. Mijajac mnie po drodze grzecznie odwracal leb i przed siebie . Po eskapadie nie bylo konca laszenia sie i poszczekiwania.
Gdy mu sie zdechlo to przez wiele nastepnych lat slady jego wedrowek poznawalem po krzywych lapach ciapkow biegajacych po obejsciach . Byl pies na baby. Cos mi sie wydaje ze w przyszlym roku pod Krokiew zawitaja Bozenki.
Okazuje się, że nie tylko u Alicji, w Warszawie też są kaki, które zakładają gniazda i wychowują potomstwo na ulicy:
http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,4001899.html?nltxx=1077927&nltdt=2007-03-21-04-06
Aj! Ulicznice jakieś! 🙂
U nas na kampusie uniwersyteckim kaczki, a jakże, a te gęsi (specjalna odmiana, tzw. kanadyjska gęś) z serii zdjęć Silly goose to od kolegi z Ottawy, zdjęcia robił sukcesywnie, z okna swoje go biura. Dobrze, że mi przypomniałaś mt7, muszę go zapytać, jak tam w tym roku. W Ottawie jest zawsze zimniej o parę stopni, niż w Kingston, bo ja tu nad jeziorem, a oni w głębi lądu trochę, pewnie gęsi się jeszcze nie gęszą. W zasadzie gęś kanadyjska emigruje na południe jesienią, gdzieś się szlaja po Karolinach północnych i wraca z wiosną na kanadyjską północ, ale jakaś niewielka część zaadoptowanych zimowo gęsi zostaje, jak te w Ottawie, a i my w Kingston mamy spore stadko.
Te kaczki na kampusie rok w rok paraliżują ruch całego miasta, kiedy się już przenoszą na wodę – póki co, skute lodem jezioro, więc jeszcze potrwa, ale to jest cały cyrk: policja blokuje drogi, pół miasta wylega i dogląda, czy kaczkom się nic nie dzieje i jak dzielnie sobie radza małe, pokonując krawężniki.
I tak powinno wszystko wyglądać, nieprawdaż?!
A tymczasem homo homini lupus.
Miś2,
Gra i buczy, idzie całkiem niezle, właśnie przyuważam!
Z tego co widzę transfer w granicach 80kb/sek
Czyli bardzo przyzwoicie!
Pierwszy motylek wzleciał nad łąką,
W locie radośnie witał się ze słonkiem.
W górze zabłądził w chmurkę i mgiełkę
Sfrunął trzepocząc białym skrzydełkiem.
A gdy już dość miał tej gonitwy
Pytał się kwiatków, kiedy rozkwitły?
Pytał się dzieci, kiedy podrosły?
Tak mu upłynął pieerwszy dzień wiosny
Swoją drogą dawno nie widziałam naszego Motylka 🙁
Radosnego pierwszego dnia wiosny(???) i udanego dnia wagarowicza(!!!)
Alicjo nawet długo nie musiałem czekać.
Przesłałem parę fotek na próbę teraz nie mogę dalej się tym zajmować bo obrazki do oprawy czekają.
Cieszę się ,że się udało.
Wkróce zrobię parę folderów i wyślę zdjęcia w mniejszym formacie i z opisami.
Ja tu parę mogłabym opisać… o ile się nie mylę, Czarny Staw, a i Morskie widać po drodze do Czarnego Stawu – mogę się mylić, bo tę drogę pokonywałam sto lat temu, jeden raz. Oraz Paryż Ci się przyplątał 🙂
Ja to zmniejszę i wsadzę do Budy, a podpisy dorobimy potem, w każdym razie połączenie dziala i transfer jest szybki.
Mieciowo, też zauważyłam, że Motylka nie ma ostatnio – a czy nie uważasz, że on juz się na zapylanie wybrał? No właśnie… on motylek, swoje obowiązki zna!
Witam serdecznie,
z ranca jechalam do szpitala.W pewnym momencie widze,ze wszystkie auta stoja!Patrze co sie dzieje,a tu elegancko srodkiem pasow dla przechodniow przechodza kolejno-para labedzi i dwie gesi!!
Widok super! A i ludziska tacy cierpliwi,ze dziw……………..
Oj idzie wiosna ino teraz mamy gradobicie 🙁
Ps.”widoki” w kulinarnej budzie bardzo smakowite! 🙄
Nie wiem jak u was, ale u mnie za oknem paskudnie… jeszcze rano było całkiem znośnie, jakieś słoneczko prześwitywało przez chmurki, ptaszki ćwierkały, aż się chciało wyjść do pracy :). A teraz – szkoda gadać, aż się nie chce wychodzić z tej pracy w taka aurę…
W najbliższy weekend zmieniamy czas, godzinka krócej spania… żeby chociaż warto było wstawać tę godzinę wcześniej – a w taką pogodę to tylko pod kołdrę głowę schować i spać spać spać…
Ana pisze: „z rańca jechałam do szpitala”
Ano co z Tobą?? jaki szpital?? Wszystko w porządalu???
Mieciowo wszystko jest OK!!! 😀
Dziekuje za okazana troske.Bylam na kontroli. Wlasciwie tylko dla swietego spokoju.Wiecej nie musze juz tam chodzic.Nie cierpie szpitali brrrrrr 🙁
Teraz nareszcie zajme sie obiadkiem!!
Pozdrawiam serdecznie.
jednym słowem taki po-zimowy przegląd techniczny 😉
ależ Wy potraficie napisać! 🙂
Szkoda że Stara Żaba tu nie bywa już, bo pewnie by się Jej to spodobało:
http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070321/AKTUALNOSCI/70321027/-1/RSS
a może pozostali Budowicze zabawią się w wybór imienia dla żrebaczka?
Jaki po-zimowy, Mieciowo? Śnieg pada! Ja protestuję! Co to ma być – marzanna porządnie utopiona, a zima teraz sobie przypomniała?! 🙁
Badger to – jak się dorozumuję/-iewam po Dzienniku Wschodnim – nasz Borsuk (i Badger z innych Politykowych blogów? 😀 )
Dla córki Temidy proponuję imię (porażająco oczywiste) – Impossibilia 😉
P.S. Przyrzekam uroczyście, że słów na ‚p’ i ‚o’ nie użyję (tu ani nigdzie indziej) aż do Wielkanocy! Co tam – do Zielonych Świąt!!! 🙂
Oczywiście żartowałam (z Marka Jurka i nie tylko) – żeby nie było, iż* czarnych literków na białym ekranie przeczytać uważnie nie potrafię 🙂
Ale zawsze miło usłyszeć o Roztoczu. Wszystko. Cokolwiek.
*ISZ – jak pisze komentatorski klasyk, Jasiu Śmietana 😆
Basiu, jak piszą autorzy artykułu:
PROPOZYCJE IMION TAKŻE DLA INNYCH ŹREBAKÓW PROSIMY PRZYSYŁAĆ POCZTĄ ELEKTRONICZNĄ DO NASZEJ REDAKCJI: redakcja@dziennikwschodni.pl, DOPISKIEM? IMIĘ DLA KONIKA?
zapraszam 🙂
Mieciowa-skoro wiesz to po co pytasz???????? 😀
Jak się dobrze wystartuje na początku pracy,to potem jest lżej—
—najwazniejsze jest pierwsze wrażenie,potem opinie robi
Jaśnie Wielmożna Pani Plotka /oby żyła wiecznie/ 😀 😀 😀
A taka,propos mojej roboty,czyli tzw.zapylania,skoro mamy
chronić życie poczęte od poczęcia/bez obaw,nasz sejm wszystko
uchwali,jak ziemia ma być płaska – to będzie,uchwałą sejmu/
to należałoby wystąpić o zasiłki rodzinne na dziecko od 😀
MOMENTU POCZĘCIA 😀 -wydaje mi się to absolutnie
logicznym wnioskiem.
Bogiem a prawdą-ale byłoby fajnie niektórym zapylającym 😀
-o zapylanych ,przez grzeczność nie wspomnę 😀
To Markowi Jurkowi pod rozwagę,niech chłop myśli
ile to dodatkowego szmalu za zapylanie!
I do syta i bez grzechu–jak powiedziała stara zakonnica do młodej
nowicjuszki po zgwałceniu przez zdziczały motłoch męski/co trzeba
mieć w głowie,żeby z zakonnicą,przemocą,ciemną nocą/????????
Do nie.lacha–coś jest na rzeczy,z tymi babami,jako-że ,istnieją
zasadnicze różnice w wersji naocznego świadka skoków
Owczarka na Krokwi,spisane wcześniej,niz oficjalna wersja
podana przez w/w Owczarka na blogu. 😀
Należałoby zażadać wyjasnień od Owczarka,niech udowodni,że
nie jest wielbłądem. A jeśli brak dokumentów,tym gorzej dla
faktów–brak dokumentów te fakty potwierdza/jest to w końcu
rządowa wersja interpretacji podobnych wydarzeń/ 😀
Moja wersja została w końcu upubliczniona dobę przed wersją
oficjalną,mało tego,Basia jest świadkiem. Jeśli zaprzeczy,to
oznacza,że jest skorumpowana i usiłuje upiec własną pieczeń
przy tym jasnym i oczywistym zrelacjonowaniu wydarzeń przez
było nie było naocznego świadka,któremu nomen omen nikt
nie zaprzeczył,nawet Alicja z dalekiej Kanady pośrednio potwierdziła-
/do sprawdzenia dla dociekliwych/
Wychodzi na to, że nie.lach będzie przeprowadzał 😀 DEBABIZACJĘ
naszego Owczarka!Ciekaw jestem wyniku 😀
Motyl! Ty się nie przechwalaj, tylko do roboty!!! 😉
Bo coś ta wiosna nam ucieka 🙁
Mieciowa-tak jestem zarobiony,że nie mam czasu wyjaśniąć
dlaczego brak mi czasu na wyjaśnienia 😀 😀 😀
I tak trzymać 😀
Proponuję imię Tallo. Uzasadnienie:
„Hory – w mitologii greckiej boginie strzegące ładu między ludźmi i rytmem natury, uważane także za personifikację trzech pór roku; córki Zeusa i Temidy, siostry Charyt i Mojr. Nosiły imiona: Eunomia (praworządność), Dike (sprawiedliwość) i Ejrene (pokój). W Atenach znano je pod imionami: Tallo (bujna),, Aukso (rosła) i Karpo (owocna).”
Może być jeszcze: Tabita (gazela)
Dopiero teraz zauważyłam dopisek Borsucka.
A co tam. Wysłałam! Co im będę żałować.
A co ony (TE CHŁOPY) takie zarobione.
Wszyscy bilanse ryktują? Bo to dla księgowych czas gorączkowy.
A może jakie wirusy pracowitości podłapali.
Chłopaki, na takie przypadłości najlepszy Smadny z wiadomą zakąską. 😀
Anecka napisała:
„Nie cierpie szpitali brrrrrr”
A kto lubi, Anecko, zwłaszcza w Polsce.
Temat rzeka. Też powiem: brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr! 🙂
Motylku,
dawno chcialam Cie zapytac,czy masz swoje ulubione kwiatki,ktore zapylasz? 😉 😀
W moim ogrodzie,jak w malpim gaju,moc kwiatow.Sa tu roze,clematisy,floksy,lobelie,bzy-jednym slowem raj dla ciebie!!
Przybywaj Motylku,bezrobocie ci nie grozi…………hej 😀
Ana.
Borsuczku dostałam taką odpowiedź z Twojego adresu:
Your message
To: Wiejak Krzysztof
Subject: imię dla konika
Sent: Wed, 21 Mar 2007 21:53:47 +0100
did not reach the following recipient(s):
Wiejak Krzysztof on Wed, 21 Mar 2007 21:53:39 +0100
The recipient was unavailable to take delivery of the message
MSEXCH:MSExchangeIS:Lublin:EDYTOREXCH
Wygląda na to, że tylko my z Anecką zostałyśmy.
To ja hop do łóźka, czego i Wam życzę.
Pozdrówka. 😉 🙂
A ja jeszcze jakąś Marzannę utopię i też pędzę w piernaty 🙂
Słodkich snów wszystkim!
nie mam pojęcia, czemu nie doszło. Spróbuję jutro do nich zadzwonić i się dowiedzieć, czemu odpingują maile.
No to słodkich snów idącym spać 🙂
Melduje, ze nadrobiłek zaległości w cytaniu komentorzy do poprzedniego wpisu. W odpowiedzi na apel Grzesicka posłołek komentorze pod te dwa hamerykańskie psie blogi. Kie ostatnio pozirołek, komentorz w jednym blogu jesce sie nie ukazoł, a w drugim ukazoł sie w dwók egzemplorzak.
Ustosunkowanie sie do Motyleckowej wersji mojego skoku z Krokwi – ponizej.
Do Mietecki
„Wyszło 120 sztuk, więc kto głodny??”
Na pikne pierogi jo zawse jestem głodny! Wyryktuje se ino skwarek ze słoninki z gaździninej śpizarni i juz biere sie do jedzenia. Mniam mniam!!!
„ale teraz nie wiem gdzie jestem u Owcarka, czy na sąsiednim blogu u państwa Adamczewskich”
Sługom dwók panów poodbno być sie nie do. Ale sługom … pardon! … gościem dwók blogów – cemu nie? 🙂
Do EMTeSiódemecki
„Kocórki można pisać przez dowolną ilość oooooooooo.”
No to ci Anglosasi som jednak bez serca, bo pisom „cat” abo „puss”. I jedno, i drugie bez „o”.
A dowód na to, ze jo zyje w piknej przyjaźni z Richardem Parkerem jest tutok:
http://www.znak.com.pl/book.php?id=1334
Ino trza zejść kapecke w dół strony, coby ten dowód uwidzieć 🙂
Do Sebastianicka
A w rokak siedemdziesiątyk w bufecie nad lodowiskiem Podhala tako straśnie fajno poni pracowała. Była tak fajno, ze to na pewno ta jej fajność wyryktowała fundament (nie mylić z fudamentem!) pod dzisiejsy sukces druzyny Podhala 🙂
Do Alecki
„hokej? Kanada!”
Tyz prowda. W piknym filmie „Sportowiec mimo woli” z 1939 roku (przy okazji oglądania filmu na pikne przedwojenne Tatry mozno se pozirać!) pon Dymsza podsywoł sie pod kanadyjskiego hokeiste i godoł, ze jak sie urodził, to zamiast smocka trzymoł w kufie kij hokejowy, cy coś tam w tym stylu godoł.
„A tymczasem homo homini lupus”
W odóznieniu od wilków. Wilk wilkowi w zodnym wypadku nie jest wilkiem 🙂
Do Anecki
„Ja juz od paru lat zbieram sie do zrobienia pierogow,ale mi cierpliwosci nie starcza”
Jo znom barzo prosty przepis na pierogi! Póść do sklepu i kupić gotowe! No tak … ale to nie to samo co domowe jednak 🙂
Do Cornej Alecki
„Mieciowa,a przeslijcie do mnie jedna stolnice z pierogami”
Juz od dawna twierdze, ze wymyślenie, jak przysyłać jedzenie przez internet, to jest kolejne wyzwanie, jakiego powinni sie podjąć informatycy spod pona Billa Gejtsa 🙂
Do Basiecki
„Kalendarzowa wiosna, astronomiczna wiosna a za oknem biało”
Moze to od bazi wielkanocnyk?
A Ty tyz, Basiecko, cytos Jasia Śmietane? Jo zbierom sie i zbierom, coby jakiś wpis mu poświęcić, ale jakoś zebrać sie nie moge. Jeśli nigdy sie nie zbiere, to niek chociaz w tym miejscu pokwole go za to, ze tym swoim „to skandal isz …” niejednokrotnie zmienił mój dobry nastrój na jesce lepsy 🙂
Do Zbysecka
„Są tacy , którzy dają
uczuć wyrazy najszczersze
Jesienne chwalą góry”
Jo kwole góry jesienne, wiosenne, zimowe i letnie. Ale od dzisiok jaz do Nocy Świętojańskiej – kwole góry wiosenne 🙂
Do NieLachecka
No to, NieLachecku, Twojego Mopsika imie nigdy nie zaginie, ani na wiyrsycku, ani na dolinie.
No i sprawdziłek, kie som imieniny Bozeny i … krucafuks! Okazuje sie, ze moze byc kłopot z odróznieniem Bozenki od Krysi! 🙂
Do Misiecka
„Przesłałem parę fotek na próbę teraz nie mogę dalej się tym zajmować bo obrazki do oprawy czekają.”
No to wartkiego i sprawnego oprawiania obrazków zyce, bo na tatrzańskie fotki chętnie se poźre. I chyba nie ino jo! 🙂
Do Olecki
„W najbliższy weekend zmieniamy czas, godzinka krócej spania?”
🙁 🙁 🙁 🙁 🙁
Te smutne kufy to z powodu tego krótsego spania. Ale juz za pół roku znów zmiana casu i pośpimy se o godzinke dłuzej! 🙂
Do Badgerecka alias Borsucka
Zabecka zdoje sie, ze zapadła w sen zimowy. Ale wiosne juz momy, choć na rozie chyba ino teoretycnie, ba kie bedziemy mieć jom tyz praktycnie, to moze sie Zabecka zbudzi? 🙂
Do Gosicki
„Śnieg pada!”
Roz w jednym radiu usłysołek, ze wiosnom to juz pado nie śnieg, ino manna z nieba. Moze to właśnie tak jest? 🙂
Do Motylecka
Ano, Motylecku, jak juz odrobiłek zaległości w cytaniu komentorzy, to przybocyło mi sie, ze później hipłek z tej Krokwi jesce roz i rzecywiście było to zblizone do Twojej relacji.
„Markowi Jurkowi pod rozwagę,niech chłop …”
Racej CHŁOPIEC, Motylecku. CHŁOP to byłby JERZY, nie JUREK. A jako chłopcu, nie chłopu, mozno mu kapecke wyrozumiałości okazać 🙂
Odpowiadam Anie-wszystkie kocham i Niezapinajmajtki,i Pieścichłopy
i Róże małe i Róże duże,i chciałaś Bez to masz Bez–wszystkie są warte zachodu , teraz ,na wiosnę ręce mam pełne roboty , by ten smutny
świat był piękny jak co roku 😀 😀 😀
Ale wracając do ledwie trąconego tematu ochrony życia od momentu
poczęcia do naturalnej śmierci,to zmuszony jestem przyznać,iż ROMAN
WIELKI realizuje z żelazną konsekwencją starą rzymską zasadę
Tacyta”Im bardziej chore państwo-tym więcej praw”z pełną korzyścią
dla taniego państwa,albowiem,skoro mamy chronić życie od poczęcia
do naturalnej śmierci,to absolutnie zbędnym staje się ministerstwo
zdrowia i jakiekolwiek leczenie kogkolwiek , jako sprzeczne z NATURALNYM
ZGONEM.Ileż oszczędności w budżecie,do płacenia pozostają tylko
i wyłącznie zasiłki rodzinne na dzieci od chwili poczęcia 😀
A ile wydatków spada z budżetu,wszak całą służbę zdrowia będzie
można wyeksportować do Unii–same korzyści 😀 😀 😀
Przypomniało mi się takie najprostsze ćwiczenie z logiki:
Jeżeli kretyn jest ssakiem 😀
A każdy Elpeerowiec jest bezprzecznie ssakiem 😀
To absolutnie prawdziwe jest twierdzenie,że:
1.Kretyn jest elpeerowcem?
2.Elpeerowiec jest kretynem?
Co oczywiście,każdy początkujący logik obala w 3 sekundy,ale na przeprowadzenie tego dowodu brak mi odpowiednich dowodów
logicznych/nic dziwnego,skoro szkoły kończyłem za tzw.głębokiej
komuny/ 😀
To by było na tyle,jeśli chodzi o rozrywkę,udaję się na spoczynek–
–jutro od świtu,pełne ręce roboty,WIOSNA 😀
‚A Ty tyz, Basiecko, cytos Jasia Śmietane?’ – pisze Owczarek.
Pasjami, Owczareczku, pasjami (jeśli tylko mam czas). I Jasiowych komentatorów też 😉 (Naturalnie, klasyk ma wejścia genialne, średnie i takie sobie…) 🙂
Borsuczku, moja propozycja była tylko efektem popołudniowego przesycenia PEWNĄ tematyką; nie będę zawracać głowy wątpliwymi żarcikami poważnej gazecie 🙂
Motylku, wciąż są pytania co do szczegółów Owczarkowej relacji z okolic Krokwi (miał cały tydzień trenować a tu – jeden-jedyny skok… no, dwa skoki, jak się poprawił przyciśnięty do muru 😉 ). Wiele wyjaśniają zdjęcia, ale myślę, że jeszcze niejednego się dowiemy (albo i nie) 😉
Dobrze, że nie stanę przed Budowym wysokim sądem. I nie zostanę zasądzona za krzywoprzysięstwo, korupcję, itp. Brrr – między Motylkiem a Owczarkiem… to byłoby pięć razy gorzej niż między młotem a kowadłem – jaka ulga, że Owczarek uwolnił mnie z potencjalnej opresji 🙂
Dziś 50te urodziny Jacka Kaczmarskiego – guru mojego pokolenia (świadków – jako dzieciaki lub wczesna młodzież – pierwszej Solidarności i stanu wojennego).
W pamięci kołacze się (oprócz licznych ‚klasycznych’ songów) strofka-przestroga usłyszana kiedyś przez radio
Bo nazywałem szczęściem nieodmiennie
co było zadowoleniem z siebie
i nawet teraz bardzo mi przyjemnie
kiedy tak w własnych watpliwościach grzebię
Oj, pod nie-najlepszymi auspicjami zaczyna się Planica: ‚Katastrophaler Sturz’, ‚Aehnlich wie Jan Mazoch in Zakopane’ – transport helikopterem potrzebny… (tako rzeką na Skispringen) 🙁 Miejmy nadzieję na najlepsze dla Słoweńca …
Drogi Owcarku Podhalański !!!
W pierwsych słowach mego listu chciołek ci piknie podziękować ,że przyjołeś mnie Misia 2 dawniej Jedynego Kurpia na Podhalu, pod swe łapki do twej Budy . Właśnie mija piętnaście roków jak musiołek wrócić z Zakopanego do chałupy i od tego casu straśnie ckni mi się do gór do Jacka co mu Hela zhrubła , do Heli co jest dalej najpikniejso w Kościelisku ,do Gażdzinki co ma Malamuta Hulakę i chłopa tyz… Do Michała i Hanki z Walowej Góry co mają ślady w izbie do tej pory na podłodze po mojej jeżdzie na rowerze dziecięcym bez opon… . Trza by duzo godać i wspminać .
Casem tylko, dwa razy na rok, mogę pojechać w Zakopane i pobyć ze syćkimi których lubię . Czasu brak i dutków, by można na dłużej… Ale cieszę się straśnie ze dzięki Tobie Owcarecku mogę mieć kontakt z tym co w góralscyżnie najlepse .Może dzięki tobie przbocę sobie jak sie piknie goda po Góralsku. Sciskom śtyry łapki .Hau!!!
Dzień dobry.
Uprzejmie się uprasza o nie poruszanie tematu wiosny.
A poza tym wszystko dozwolone.
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Mis2/
Dzień dobry w drugim dniu wiosny :). Słoneczko postanowiło chyba pokazać, że jednak mamy już astronomiczną wiosnę i wychynęło zza chmur – przynajmniej za moim oknem w pracy. A jutro już piątek i pierwszy wiosenny weekend przed nami – ciekawe, czy sprawdzi się powszechnie znana obserwacja, że pogoda najczęściej psuje się w weekendy? Poniżej sznureczek do onetowego artykułu z wczoraj na ten temat (i dla fanów Jasia Śmietany, którzy się ujawnili w Owczarkowej Budzie, jest też pod spodem Jasiowy komentarz 🙂 :
http://wiadomosci.onet.pl/1505670,69,item.html
A tak w ogóle, to w prognozy pogody dłuższe niż kilkudniowe wierzyć nie należy – raz, że na więcej niż dwa-trzy dni do przodu pogody i tak nie da się przewidzieć, a dwa, że lipiec roku minionego deszczowy miał być, a w pierwszy dzień tego zacnego miesiąca pogoda była wymarzona do… – zajrzyjcie do kalendarza budowego u Alicji, to będziecie wiedzieli, co się takiego wtedy wydarzyło i co nadal miło wspominam :).
Pozdrowienia wiosenne dla Owczarkowych Gości – mimo chmurek, które w trakcie pisania niniejszego komentarza raczyły się pojawić na niebie za moim oknem – pogoda jak kobieta zmienną bowiem jest, a zwłaszcza pogoda wczesnowiosenna :).
Ups, Alicjo, Twój wpis pojawił się jak skończyłam mój – zatem cofam wiosenne pozdrowienia :). Rozumiem, że w Kanadzie wiosny jak na razie brak? 🙂
Alicjo dziękuję ślicznie. To moje pierwsze zdjęcia w internecie. Ciągle przymierzam się do założenia własnej strony ale jakoś takoś…
Alicjo jakiej wiosny 😕
Rano siąpił deszcz ze śniegiem, jest szaro, zimno, a ludziska u mnie w biurze przysypiają po kątach 🙁
Ja się pytam – kto nie utopił wczoraj Marzanny???
O! Jakie ładne Misiowe zdjęcia… a te z ludziskami perfekcyjnie uchwycone! Misiu zapodaj więcej 🙂
Alicjo,
Umieść u siebie te moje dwie wypociny rymowane 😀
Piknie Cie pytom.
Tak mnie wena wziena co cud!
Tyn jeden o tym co napisac nie moge bo pytałaś coby otem nie mówić. (z 21.03.2007r)
Może i tyn o łapaniu chwil. Napise go roz jesce.
Chwytaj chwile w swoje żagle,
chwytaj , bo przychodzą nagle,
Na czas jakiś starczyć muszą
póki inne ich nie głuszą.
Każda radość niech zabłyśnie
jak zieloną wiosną liście.
Do lat późnych tak zdążają
Pod jesień jak liście spadają.
A bo to wiadomo kiedy jesce mnie chyci poezyja? 😮
Owcarku, narozrabiales pod Krokwia, teraz czas na odpoczynek 🙂
http://www.icq.com/img/friendship/usercreated/static/card_940_r.jpg
Dzieńdoberek wszystkim. 🙂
Misiowe zdjęcia i owszem pikne, jeno proszą się poniektóre o podpisy.
Wszystkim życzę słonka wewnątrz.
Do Owczreczka:
Podziwiam, faktycznie Richard Parker wielce Cię poważa.
Kto by się spodziewał, że galant taki. 😉
Zdjęcie Owczarka przekazane przez Myshę-b wyjaśnia rzeczywiście
całe KROKWIOWE zamieszanie .Jak się spadło na namiot pełen
świętujących imieniny Krystyn,to rzeczywiście można doznać
częściowej amnezji i parę faktów pamiętać niezbyt dokładnie 😀
Owcarek wygląda na bardzo zmęczonego,widać warto było 😀
Wczoraj byłem na pogrzebie znajomego,wiek słuszny,bo 82lata,śmierć
też łaskawa,bo zasnął i już się nie obudził—ale , bez obaw,nie będzie
smutno.Przeżyłem wypowiedziane przez Proboszcza na trumną Zmarłego
aluzyjne uwagi na temat aborcji/ taka widać obowiązuje linia polityczna
Ojca Dyktatora/,ale na cmentarzu , to już był pełen wypas.
Proboszcz,przemawiając nad grobem,/bardzo zresztą do rzeczy/,na
zakończenie palnął mniejwięcej coś takiego:/cytat z pamięci,ale w miarę
dokładny/…
„W imieniu św.pamięci Zygmunta,chciałbym serdecznie,z całego serca
podziękować wszystkim tu obecnym za przybycie,na tę uroczystość.
Jednocześnie chciałbym w imieniu św.pamięci Zygmunta wyrazić
niepłonną nadzieję,że wszyscy tak licznie tu zebrani spotkają się
w najbliższym czasie ze św.pamięci Zygmuntem w tym lepszym
ze światów,gdzie On już przebywa .Amen”
Formalnie mnie usztywniło,własnym usszom nie wierząc,ale ……….
Jak pamiętam św.pamięci Zygmunta to kawalarz był z niego
przedni,zawsze i wkażdej sytuacji,zaczynam podejrzewać,iż będąc
już w tym lepszym ze światów,postanowił wyciąć żałobnikom
ostatniego szpasa,i podpowiedział Proboszczowi ostatnie zdania
mowy pogrzebowej. 😀
W tej sytuacji,konsolacja do smutnych raczej nie należała,a o to
chyba Zygmuntowi chodziło 😀
Odwołuję to o pogodzie. Chmury się rozeszły, slońce wyjrzało, na termometrze +7C. No, to rozumiem!
Podpisy Miś2 musi mi zapodać, bo nie chcę niczego pochrzanić, a zdjęcia rzeczywiście pikne. Sekwanę i Paryż oczywiście rozpoznajecie? A te dziołchy to góralki? Hm… nie znam się na strojach ludowych, niestety. Krakowianki to i owszem, rozpoznam.
Wena poetycka zanotowana.
W GW wyczytałam, że Ważne Osoby są przez niepokornych internautów lżone na sieci (szarej?), ale niedługo tego, bo znalazł się gorliwy PiSaty, który odpowiedni wniosek złożył Zioberku. Oj, a ten jak już złapie niuch, to pokaże brzydkim internautom, oj pokaże! Przy okazji, jak to jest w Polsce z ochroną danych osobowych? U nas nie wolno ujawniać nazwiska osoby, do której należy dane IP. Tak chcieli zrobić z ludzmi, którzy wymieniali się muzyka i tak dalej, sąd najwyższy popatrzył w przepisy, w konstytucję – i uznał za nielegalne podawanie policji czy komuś tam takich danych.
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34397,4005056.html
Motylku co Zygmunt sam ma mieszkać w lepszym ze światów?
Opowiem wam o zdarzeniu które miało miejsce w pracowni rzeźbiarskiej w której pobierałem nauki.
Razem ze mną mieszkał i pracowal absolwent Liceum Plastycznego w Krakowie Pan Romek . W wolnych chwilach między tym co kazał robić szef , Romek na desce w kształcie litery Y zrobił postać naturalnych rozmiarów ukrzyżowanego Chrystusa . Rzeżba miała wyjątkowo dramatyczny wygląd .Głowa z ze złotą koroną w blesnym grymasie , Otwarta klatka piersiowa z wystającymi żebrami z drutu we wnętrzu pęknięte krwawiące złote serce . Biodra przepasane tkaniną nasączoną w gipsie. Rozcapierzone przebite dużym gwożdziem palce u rąk i nóg ..
Do pracowni przychodził syn sąsiadów pięcioletni Sławek , dawaliśmy mu tępe dłutko i coś tam sobie próbował wystrugać w lipowej deseczce.
Kilka dni po tym jak Romek skończył swoją rzeżbę i postawił w ciemnym kącie aby spokojnie mogła wyschnąć, przyszedł mały Sławuś, chodzi po pracowni i nagle słyszymy krzyk przerażonego dziecka stojącego z zadartą głową pod krzyżem: Jezu ale diabeł !
Witajcie,
nie bylo mnie troche, bo pozazdrosciwszy Owczarkowi wasokich lotow i wrazen z tym zwiazanych, odbylem serie skokow rownie udanych, a moze jeszcze lepszych, bo po powrocie do domu zastalem nastepujaca instrukcje:
JAK DAC KOTU TABLETKE
Wziac kota w ramiona jak male dziecko.Przy pomocy kciuka i srodkowego palca prawej reki nacisnac lekko pyszczek po obu stronach, az kot go otworzy.Wlozyc tabletke i pozwolic kotu zamknac pyszczek.
Podniesc tabletke z podlogi i wyciagnac kota zza kanapy. Wziac znowu w ramiona i powtorzyc procedure. Przyniesc kota z sypialni i wyrzucic zasliniona tabletke.
Wziac nowa tabletke z opakowania, kota w ramiona i trzymac lapy lewa reka. Zmusic do otwarcia pyszczka i wsunac tabletke do nasady jezyka. Zamknac kotu pyszczek i policzyc do 10.
Wylowic tabletke z akwarium, sciagnac kota z garderoby.Zawolac meza z ogrodu. Ukleknac na podlodze i scisnac kota kolanami. Trzymac przednie lapy. Zignorowac burczenie kota. Poprosic meza, by przytrzymal leb kota i wsunal mu do gardla linijke. Spuscic tabletke po linijce i pomasowac kotu szyje.
Wysuplac kota z firanki. Wziac nowa tabletke z opakowania. Zanotowac: kupic nowa linijke, zacerowac firanke.
Zawinac kota w duzy recznik. Pigulke umiescic w koncowce slomki do napojow. Poprosic meza, aby tak trzymal kota, by tylko jego leb wystawal ze zgiecia ramienia. Wywazyc kotu szczeke przy pomocy dlugopisu i wdmuchnac tabletke do gardla.
Sprawdzic na opakowaniu, czy tabletka napewno nie jest szkodliwa dla ludzi.Wypic szklanke wody, by usunac smak tabletki. Opatrzyc ramie mezowi i przy pomocy zimnej wody i mydla usunac plamy krwi z dywanu.
Przyniesc kota z altanki sasiada. Wziac nowa tabletke. Wsadzic kota do szafy i przymknac drzwi na wysokosci karku tak, ze tylko lebek wystaje. Wywazyc pyszczek przy pomocy lyzeczki i wstrzelic tabletke do gardla za pomoca gumki-recepturki.
Przyniesc z garazu srubokret i wstawic drzwiczki w zawiasy. Polozyc zimny kompres na twarz i sprawdzic date ostatniego szczepienia przeciw tezcowi. Wyrzucic zakrwawiona koszulke i przyniesc nowa z sypialni. Poprosic straz pozarna o zdjecie kota z drzewa po drugiej stronie ulicy.Przeprosic sasiada, ktory wjechal w plot wymijajac kota.
Wyjac przedostatnia tabletke z opakowania. Sznurem od bielizny skrepowac kotu przednie i tylne nogi i przywiazac je do nog stolu w jadalni. Zalozyc rekawice ogrodowe, otworzyc pysk kotu przy pomocy pilnika. Wsadzic tabletke, popchnac sporym kawalkiem poledwicy, poplukac woda.
Kazac mezowi zawiezc sie do szpitala. Siedziec spokojnie, podczas gdy lekarz zszyje palec i ramie i usunie tabletke z oka. W drodze powrotnej zatrzymac sie przy sklepie meblowym i zamowic nowy stol.
Polozyc tabletke na podlodze. Kot jest wystarczajaco inteligentny, by ja sam polknal.
😆
A było zacząć od końca?! 🙂
Popłakałam się ze śmiechu, Don Alfredo! Polecam wszystkim „Kota w stanie czystym” T. Pratchetta – podobne klimaty. Tak, to ten od Świata Dysku (jeśli ktoś oprócz mnie to czyta…).
Don Alfredo, a czy jest jakiś sposób na zniechęcenie kota do niszczenia kanapy? Ja nawet wydałam niebagatelną kwotę 25 zł. na stosowny „psikacz”, ale on podziałał na moją Kicię wręcz na odwyrtkę! Będę wdzięczna za sugestie. 🙂
Powyrywać Kici pazury, ot co! Na żywca i obcęgami!
A tak serio, to moi znajomi obkleili taśmą klejącą przezroczystą, taką dość szeroką, narażone na Tygrysię fotele, na poziomie jej łapek, jak się próbowała na fotel wspinać. Poza tym w salonie stanął niewielki pniaczek całkiem zgrabny i Tygrysia tam sobie ostrzy z upodobaniem pazurki. Może pniaczek walnąć gdzieś?
Poziom łapek mojej Kici nie zna granic ni kordonów – musiałabym zafoliować całą kanapę, a wtedy na co mi ona? Pniaczków i drapaczek ci u nas dostatek – rozumiem więc, że nie ma rady na moją Kicię. Właściwie to już się z tym pogodziłam dawno, tak tylko pytałam… 🙂
Moja znajoma przykleiła pasek taśmy tak jak mówiłam, na poziomie Tygrysinych przednich łap, jak się wspinała na fotel – i Tygrysi przeszła chętka, taśma wyraznie jej podziałała na nerw. Może warto spróbować? Bo foliować to rzeczywiście nie bardzo – chociaż mam innych znajomych, którzy zapraszali na kanapę w foliowym pokrowcu, „bo się zabrudzi”, także samo dywan mieli przykryty folią. Fuj!
Witam wszystkich w budzie!
MOTYLKU- mysle,ze Twoj sp. kolega Zygmunt nie chcial(jak w zydowskim dowcipie) popsuc Wam calej „przyjemnosci” 😉 Milo z jego strony!
Misiowatemu2- gratuluje pieknych zdjec.Moj malzonek tez pozieral,bo tam nigdy nie byl i bardzo mu sie spodobalo 😀
Don Alfredo-usmialam sie jak norka,czytajac twoj wpis 😆
Przypomnialam sobie nasze zmagania z kociskiem,kiedy biegalismy za nim z lekarstwami!!
Tez Alicjo- kot zawsze sam decyduje ,gdzie siada,wiec wszelkie dywagacje na temat sa zbedne.Nalezy sie przystosowac i nie marudzic,ot co 😉
Z Krainy Wiatrakow -Ana
Ana, toż nie czepiam się siadania – chodziło mi o przerabianie obicia kanapy na frędzle. Przystosowałam się, ale na wszelki wypadek pytałam.
Anecko, tyś chyba specjalistka od ogrodów na tym blogu – poradż mi, proszę, obcinać hortensje do ziemi czy nie?
Don Alfredo, BOSKA ta instrukcja ! Jeszcze leżę i kwiczę! 😆
TezAlicjo,
Alicjo droga nigdy nie obcinac do ziemi!!!Tylko,gdy hortensja jest bardzo duza,mozesz pare zdrewnialych galezi wyciac.Jesli chcesz zapobiec duzemu wzrostowi hortensji,mozesz odkopac korzenie i je przyciac.Wtedy krzak nie bedzie rosl jak szalony!
Ja zaraz po przekwitnieniu lekko przycinam wszystkie galezie.Trzeba to szybko zrobic,zeby nie obciac zalazkow nowych kwiatostanow.Chociaz nalezy wlasciwie kwiatostany pozostawiac do polowy kwietnia,zeby chronily paki nowych przed przymrozkiem.Ale u nas sa lagodne zimy,wiec ja sie nie patyczkuje!
Powodzenia.
Ana 😀
Dzięki, Ana – jestem początkującą ogrodniczką, a w poradnikach gazetowych miałam sprzeczne informacje. Raz mi kwitły jal szalone, a w ubiegłym roku odmówiły współpracy. Pozdrowienia 🙂
Tez Alicjo, jesli hortensje w poprzednim roku odmowily wspolpracy,to byc moze byly za duzo przyciete.Wtedy trzeba rok czekac na nowe zalazki kwiatow.Wierze,ze w tym roku beda bogato kwitly!
😀
Cholera. Musiałam maszynę wyłączyć, bo jakiś haker (nick: hacker!) z Korei chyba, IP by wskazywało się tu włamał. Nie szło go wywalić, trzeba było zrebootować. Teraz się zastanawiam, co zaraza tu nawrzucała, bo wyraznie coś wrzucała, nie pobierała. Przy okazji Jerzor dołożył pamięci, więc teraz mamy ponad 1GB RAM-u.
I o wiośnie – otóż godzinę temu sprawdziłam termometr na zewnątrz, +12C, tyle, że leje jak z cebra. Ale za to wymywa śnieg! I tak trzymać proszę, tak trzymać!
Do Motylecka
„nic dziwnego,skoro szkoły kończyłem za tzw.głębokiej komuny”
Cy kstałcili Cie przy tym, Motylecku, naucyciele z ZNP? Jeśli tak, to zdoje sie, ze niedługo bedzies mioł obowiązek, coby odciąć sie od tego wykstałcenia.
A śp. Zygmunt, skoro śpasy sie go trzymały, to moze dalej je bedzie ryktowoł tak, coby tutok, na ziemi było je cuć? 🙂
Do Basiecki
No to jo teroz, Basiecko, syćko podsumuje.
12 marca. Posłek do Zakopanego
13 marca. W imieniny Krystyny ukrodłek śtyry narty ze sklepu na Krupówkak, a potem skocyłek z Wielkiej Krokwi.
14-16 marca. Wlokłek narty ku mojej wsi, coby podrzucić je storej Jaśkowej. No, przyznoje, wpodłek po drodze do paru psik kamratów na Smadnego.
17 marca. Podrzuciłek narty storej Jaśkowej.
18 marca. Posłek do Zakopanego jesce roz i śyćko, co opowiedzioł Motylecek, jest zgodne z prowdom, z wyjątkiem tego, co jest licencjom poetikom 😉
19 marca. Wiecorem ukońcyłek opowieść o moim pierwsym skoku z Wielkiej Krokwi i wysłołek do poni Agnieszki z Polityki.
20 marca. Poni Agnieszka umieściła te opowieść na moim blogu.
21 marca. Przecytołek relacje Motylecka z mojego drugiego skoku i tym sposobem dowiedziołek sie, ze juz nie muse go opisywać w kolejnym wpisie.
22 marca. To sie dopiero okaze, bo 22 marca jesce sie nie skońcył … 🙂
Do Misiecka
To jeśli jakoś byk znów trafił w okolice Kościeliska, piknie pomerdom ogonem ku Twoim znajomym.
Nie wiem ino, cy to dobrze przybocować se mowe góralskom wedle mojego bloga. Dokładniej to we wpisie z 11 września wyjaśniłek, jak to z mojom „gwarom” jest. Wprowdzie zaprzyjaźnieni górole z Ochotnicy Górnej (jak najbardziej realni, nie wirtualni) cytali moje wpisy i godali, ze nie majom do mojej „gwary” zastrzezeń, ale to świadcy ino o tym, ze górole z Ochotnicy Górnej som barzo, ale to barzo uprzejmi.
I zgadzom sie z opiniami, ze fotki – i tatarzńskie, i pozatatrzańskie – pikne som! 🙂
Do Alecki
„Uprzejmie się uprasza o nie poruszanie tematu wiosny.”
Ale, cemu, Alecko?
„Odwołuję to o pogodzie.”
A! To juz lepiej.
„haker (nick: hacker!) z Korei chyba”
Z Północnej? Jeśli tak, to moze być sam Ukochany Przywódca 🙂
Do Olecki
Z tym prognozami, Olecko, to sie kruca porobiło, ze nawet ludowe sie nie sprawdzajom. Łońskiego roku na przykład i Barbara była po wodzie, i Boze Narodzenie. A kwiecień-plecień nic nie przeplatoł, bo cały cas tak samo zimno było. Dobrze ze jest jesce choć jedno meteorologicne przysłowie ludowe, ftóre sprawdzo sie zawse: Po Świętym Marcinie będzie deszcz albo i nie 🙂
Do Mietecki
„Ja się pytam – kto nie utopił wczoraj Marzanny???”
Przyznoje, ze jo nie. Bo Marzanna to tyz cłowiek, a pies jest najwięksym przyjacielem cłowieka, no to przecie nie bede swojego najwięksego przyjaciela topić 🙂
Do Zbysecka
„Chwytaj chwile w swoje żagle,
chwytaj , bo przychodzą nagle,”
Jo, Zbysecku, chytom i zakopuje pod lasem. Jak biezącyk mi zabraknie, to bede mioł zapas 🙂
Do Mysecki
„Owcarku, narozrabiales pod Krokwia, teraz czas na odpoczynek”
Jes! Jes! Jes! To sie dopiero nazywo odpocynek, Mysecko!:-)
Do EMTeSiódemecki
No bo ten Richard Parker to w sumie porządny chłop: mógł zjeść bidnego Pi, a nie zjodł. No chyba ze był inteligentny i wiedzioł, ze bez Pi nie przezyje. Ale jeśli był inteligentny, to tyz dobrze o nim świadcy 🙂
Do Alfredzicka
O! To jo tyz kiesik widziołek piknom instrukcje, jak zapakować prezent, kie miesko sie rozem z kotem. Moze mozno jom kasi w internecie noleźć? 🙂
Do TyzAlecki
„a czy jest jakiś sposób na zniechęcenie kota do niszczenia kanapy?”
To proste. Trza kupić drugom kanape, ftóra bardziej sie kotu spodobo 🙂
Do Anecki
„Przypomnialam sobie nasze zmagania z kociskiem,kiedy biegalismy za nim z lekarstwami!!”
I mo racje! I kotu mojej gaździny, i mnie weterynorz same świństwa kaze łykać. A niek sam se łyko krucafuks! 🙂
Do Gosicki
„BOSKA ta instrukcja”
W końcu kot to stworzenie BOZE, więc instrukcja musi być analogicno 🙂
Ano, jeśli Twoja wiara i moja nadzieja się zejdą, to będzie naprawdę pięknie.
Dziękuję jeszcze raz. 😀
Owczarku, TeżAlicja będzie sie musiała udać na poszukiwanie kanapy razem z Kicią, no bo Kicia ma to zaakceptować 🙂
Już to widzę oczyma duszy swojej, haha ha! I nawet mrrrrałmrrrał…
Orzelku spod Turbacza, ty mordo slodka. Szkoda, ze nie jestes kotem.
Owczarku, zwaliłeś mnie z nóg swoją kanapową radą. 😀
Oby ci smadnego i jałowcowej nigdy nie zabrakło! 🙂
Jest:
http://kosma.jogger.pl/2006/10/31/jak-zapakowac-prezent-czyli-krotka-historia-z-kotem/
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Jedzonko/jalowcowa.jpg
Smadny Mnich tamże.
Drobne p.s.
Zaniedługo będzie trochę zdjęć od Misia2, tym razem z Warszawy. Poczekam, aż wrzuci wszystko (podglądam, caaaaałkiem fajne zdjęcia!)
Do TyzAlecki
„Oby ci smadnego i jałowcowej nigdy nie zabrakło!”
Cały cas pilnuje bacy i gaździny, coby nie zabrakło 🙂
Do Alecki
Coby se ułatwić, TyAlecka moze pokazać Kici jakisi katalog meblowy i Kicia wybiere se kanape z katalogu.
A fotka kiełbasiano … mniammm! 🙂
Do Mordechajecka
„Szkoda, ze nie jestes kotem.”
Ale mom kocie znajomości. Choćby w tej budzie 🙂
Do EMTeSiódemecki
O to to! To dokładnie ta instrukcja! 🙂
O masz. Mordechaj sie zakochał w naszym piesku!
Koty, psy… jeden diabeł!
I jesce mysy, motyle i borsuki, o smokak nie wspominając 🙂
a szczególnie psy. Za ich dobroduszność (dla kotów) 🙂
Coś Wam podrzucę na rozweselenie 🙂
http://mario73.wrzuta.pl/audio/cjQt9aZ9um/pomylki_radiowe
Trza powiedzieć, co wszyscy zapewne wiedzą, że mają koty też swoje autorytety.
Po kilku kontaktach mojego Cyrusa (vel. Cyryla) z weterynarzami i zbieraniem tych ostatnich z sufitów, po nieudanych próbach przeprowadzenia badań lub podania leku, trafiliśmy raz na jednego Autoryteta.
Ten dobrodziej spojrzał głęboko mojemu kotu w oczy i wygłosił do niego mowę:
Słuchaj przyjacielu, to jest mój teren i ja tu rządzę. Zrozumiałeś?
Kot zmalał, położył uszy po sobie i ani pisnął, kiedy ? o zgrozo ? wsadzono mu termometr w wiadome miejsce, obcięto paznokcie, zajrzano bezceremonialnie we wszystkie możliwe otwory, zeskrobano kamień z zębów itp., itd. Naprawdę ani pisnął. Przygotowane koce, rękawice i inne środki okazały się zbędne.
Miałam szczęście zobaczyć Prawdziwego Kociego Autoryteta.
Trza powiedzieć, co wszyscy zapewne wiedzą, że mają koty też swoje autorytety.
Po kilku kontaktach mojego Cyrusa (vel Cyryla) z weterynarzami i zbieraniem tych ostatnich z sufitów, po nieudanych próbach przeprowadzenia badań lub podania leku, trafiliśmy raz na jednego Autoryteta.
Ten dobrodziej spojrzał głęboko mojemu kotu w oczy i wygłosił do niego mowę:
Słuchaj przyjacielu, to jest mój teren i ja tu rządzę. Zrozumiałeś?
Kot zmalał, położył uszy po sobie i ani pisnął, kiedy – o zgrozo – wsadzono mu termometr w wiadome miejsce, obcięto paznokcie, zajrzano bezceremonialnie we wszystkie możliwe otwory, zeskrobano kamień z zębów itp., itd.
Naprawdę ani pisnął. Przygotowane koce, rękawice i inne środki okazały się zbędne.
Miałam szczęście zobaczyć Prawdziwego Kociego Autoryteta.
Pfy! Ten Word Press to chyba u kotów nauki pobierał.
mt7, daj namiary na tego Autoryteta!!!!! Ale poza tym to też byłaś personelem, co? Dodaj otuchy, proszę! 🙂
TyzAlecko, mój Cyrus-Cyryl nie żyje już od 7 lat (pożył sobie trochę – ok.25).
Myślę, że weterynarz nie może bać się zwierzęcia.
Będzie dobrze! 🙂
My jakoś przeżyliśmy te ćwierć wieku, kanapę zmieniłam później. Ale ciągle wspominam kociego.
http://alicja.homelinux.com/news/img_1568.jpg
Se zobaczcie, że Collins Bay chociaż ciągle po lodzie, to pod lasem mgła się zbiera, zrobilam to zdjęcie 20 minute temu, troszki ciemno… ale i pochmurny dzień!
Widziałam dzisiaj ludzi łażących po tym lodzie, czyli jest solidny. Ja bym się bała…
Miś2 ciągle podrzuca fotki, tak że cierpliwości, w porównaniu do pierwszego transferu jest to kapke powoli. Ale chodzi o efekt końcowy!
Hm. O weterynarzach trochę wiem. Miałam Tatę, Mamę i Wujka Gienka, wszyscy weterynarze.Pamietam jako dziecko, kiedy jakiś gospodarz przyprowadził konia schorowanego okropnie, jakaś fatalna kolka czy coś, a Tata wysłał chłopa do wsi po dwie półlitrówki wódki czystej z czerwoną kartką. Jedna po to, zeby koń miał jakieś znieczulenie (słowo honoru, wlano mu na siłę do gardła!), a drugą półlitrówkę Tata z chłopem wypił, oczekując na rezultat kuracji bolesnej. Koń przeżył, muszę dodać. Może się powtarzam, ale tak było, pamiętam to jak dziś, wczesne lata 60-te
No to może kotu zadać jakiejś brandy, jakby co? 🙂
mt7 – 25 lat?! To niezwykłe i nieprawdopodobne! Musiał bardzo cię kochać, skoro tak długo był z tobą.
To jeszcze wspomnę, zanim udam się na spoczynek.
Najbardziej lubił leżeć na parapecie okiennym. W zimie rozkosznie grzało i widok na cały świat, a zwłaszcza na ptaszki, zapewniony. Kiedy ja siadałam na kanapie stojącej pod oknem, kocurkiewicz zsuwał się z parapetu na mój kark i robił za mruczącą etolę. Miłość kwitła aż furczało.
Czemu wcześniej kocurki wyszły mi jak kocórki nie wiem 🙁
starość pewnikiem 🙂
Dobranoc wszystkim stworzeniom małym i dużym, już czas na sen dla mnie, bo rano mam obowiązki. 🙂
********to są gwiazdki***** i księżyc (
Pięknych snów. 🙂
Właśnie Neostrada (fto wie? moze po roz setny jubileusowy?) zawiesiła mi komputer. No to pędze do lasu. Cemu? Wyjaśnienie w jutrzejsym wpisie.
A teroz tyz zyce syćkim dobrej nocy 🙂
Jasna dupa! Pogoń kota tym neostradom, Owcarecku!
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Mis2/Niedziela_w_Warszawie/
Dzień dobry,
póki co około zera, a ma być 10C. Plus! Wczoraj po południu hipnęło do +12C, no ale niestety, się rozpadało. A tutaj co taka cisza? To ja zza Wielkiej Kałuży otwieram dzień? Toż u mnie 4:20 zaledwie i noc ciemna! Dla usprawiedliwienia dodam, że niechcący przedwcześnie usnęłam przy nudnej lekturze i zdążyłam się wyspać.
http://www.youtube.com/watch?v=TZ860P4iTaM
Miłośnikom kotów podrzucam od tajemniczej miłośniczki naszego blogu 🙂
Kocia muzyka , rewelacja !!!
Nie lubie domowej neostrady , nie wszystko poszło… i się zresetowało
‚No to jo teroz, Basiecko, syćko podsumuje’ – zaczyna swe wyliczenie Owczarek
Owczareczku, mam ‚nieodparte wrażenie’, że ta litania to bardziej dla Pani Owczarkowej 😀 Ale rozliczyłeś się pięęęknie 🙂
Witaj Owcarku, wieki cale tu nie bylam, wybacz mi to. Z przyjemnoscia przeczytalam Twoja opowiesc o lisie gesi i Twoim polowaniu na uciekajacego lisa.
Pozdrawiam cieplo 🙂