Duzo zupy prowdziwkowej
Ale – kruca – oberwanie chmury u nos było! Lało tak, jakby w pralce u Pona Bócka wąz odpływowy pękł i całom wodom na nasom wieś chlusnął. A kie dysc przeseł, ku nasej chałupie przycłapało dwoje ceprów: turysta z plecakiem wielkim jako Babio Góra i turystka z plecakiem kapecke mniejsym, jak Mało Babio Góra. Sympatycnie pachnieli. Ino po tej ulewie wyglądali jak dwa niescynścia! Przemoceni od stóp do głów byli! Podobno kozdy cłek w 75 procentak składo sie z wody – u nik w tej kwili wody musiało być 99 procentów. Nawet nie miołek sumienia na tyk bidoków nascekać, choć zwykle to robie, kie ftoś ku nasej chałupie przychodzi.
Akurat wroz z moim bacom wróciliśmy na kilka dni do wsi, bo latem więksość casu to my na holi z owieckami spędzomy. Ale ze na holi bacy ckni sie za gaździnom, no i za wnukami, to roz na jakiś cas zostawio on owce pod opiekom juhasów i schodzi w dół, a po paru dniak znów na hole idzie.
Turyści nieśmiało zapukali do chałupy. Otworzyła im mojo gaździna.
– O, Jezusicku! – zawołała na ik widok. – Ale wos ten dysc zmocył! Wejdźcie wartko do środecka i ogrzejcie sie w kuchni!
Cało mojo gaździna! Godała jakby do storyk dobryk znajomyk, a przecie pierwsy roz w zyciu ik widziała! Turyści wesli do sieni, ściągli przemocone buty i kurtki, posli do kuchni i zaroz po kubku góralskiej herbaty dostali. Zacęli godać z bacom i gaździnom. Okazało sie, ze ostatniom noc w schronisku na Turbaczu spędzili, a teroz sukali w nasej wsi kwatery, coby jom na dwa tyźnie wynająć.
– A może tutaj moglibyśmy się zatrzymać? – spytała turystka.
– A pewnie ze moglibyście – od rozu zgodziła sie gaździna. – Zaroz zaprowadze wos do pokoju. Ale najpierw pytom piknie na obiad, bo juz za kwile bedzie gotowy.
Na obiad była zupa prowdziwkowo. Ze śmietanom własnej produkcji. Na mój dusiu! Jedliście kiesik zupe prowdziwkowom ze śmietanom wyryktowanom przez wiejskom gaździne z mleka od własnej krowy? Jeśli tak – juz widze, jak wom ślinka cieknie, uwazojcie ino, coby na klawiature nie skapła. Jeśli nie – to przykro mi, ale nie do sie opowiedzieć, jak tako zupa smakuje. To trza samemu spróbować!
Turyści jedli z apetytem. I nie mogli sie tej zupy nakwolić! Ochom i achom nie było końca! Kie gaździna zaproponowała im dolewke – wartko sie zgodzili. Za to baca kapecke sie zmartwił, bo w ten sposób mniej zupy było dlo niego. Ale i tak najbidniejsy to byłek jo, bo zawse dostawołek do miski restki zupy. Tym rozem nie mogłek licyć nawet na restki restek. Niekze ta. Zjem inksym rozem. A strate wynagrodze se wykradając dodatkowy kawałecek kiełbasy.
Kie turyści se pojedli, gaździna zaprowadziła ik do pokoju gościnnego. Tamok rozpakowali sie i siedli, coby odpocąć. A z wiecora … gaździna znów zaprosiła ik do kuchni. Bo mojo gaździna jest barzo gościnno, a skoro dowiedziała sie, ze jej zupa prowdziwkowo piknie przypadła gościom do gustu, to znowu im tej zupy naryktowała. Turyści kapecke sie zdziwili, bo nie spodziewali sie zupy na kolacje, ale ze smakowała im, nie prociwiali sie, coby jesce jej zjeść. Ino kie juz zjedli, gaździna ponownie talerze im napełniła. Kie znów zjedli, gaździna postanowiła napełnić im talerze po roz trzeci. Turyści pedzieli, ze w ostatecności mogom zjeść po pół talerza, no to gaździna wlała im tak, ze to „pół” jakoś dziwnie wyglądało zupełnie tak samo jak cały talerz. Pikno zupa piknom zupom, ale przy tym trzecim talerzu to turyści musieli juz jom w siebie wmusać. Kie gaździna zaproponowała im po cwortym talerzu, turyści pedzieli, ze barzo chętnie, ale po dzisiejsym dniu som barzo zmęceni i musom juz iść spać. Piknie podziękowali za zupe i – z pewnym trudem – wtascyli swe brzuchy na piętro, ka był ik pokój.
A rankiem … ledwo gaździna usłysała, ze obudzili sie i zacęli krzątać po pokoju, pobiegła i zapukała do nik. Jak tylko padło słowo: „Proszę”, otwarła drzwi i oznajmiła radośnie:
– Dzień dobry! Zupa prowdziwkowo juz ceko!
– Zupa? Jaka zupa? – zdziwił sie turysta.
– Jak to jaka! Ten cworty talerz zupy, ftórego wcora nie zjedliście! Specjalnie zek dlo wos piknie odgrzała!
– Ależ … – zacęła turystka, ale nie dokońcyła. No bo kie gaździna specjalnie dlo nik odgrzała te zupe, głupio było odmówić.
– Ależ … oczywiście, bardzo dziękujemy, zaraz zejdziemy na dół – pedziała turystka.
No i zesli na ten cworty talerz, a okazało sie ze zupy i na piąty starcyło. Turyści po roz kolejny piknie podziękowali, choć tym rozem miołek wrazenie, ze te podziękowania były bardziej grzecnościowe niz scyre.
No a potem wybrali sie na wyciecke na Lubań. Kie wrócili – juz cekała na nik nowo zupa prowdziwkowo. Dzień później posli na Gorc. Wrócili i – zaroz gaździna znów zupom prowdziwkowom ik nakarmiła. Nazajutrz rano pojechali do Szczawnicy i wesli se na Prehybe. Po południu, kie wrócili … w progu powitoł ik zapach zupy, zgadnijcie jakiej. Mogli odmówić zjedzenia? Nie mogli. Godom wom, ze nie mogli. Bo kie gaździna kogoś cęstuje, to okazuje przy tym telo serdecności, ze najcorniejsy diask nie miołby serca odmówić.
Wielkom ulge turyści poculi, kie usłyseli, ze cały zapas susonyk prowdziwków juz sie w chałupie skońcył. Barzo wielkom ulge poculi! Sancta simplicitas (to akurat nie po góralsku, ino PRAWIE po czesku)! Choć było dosyć późno, gaździna chyciła worecek i posła do lasu sukać nowyk prowdziwków.
– No przecie jak gościom moje zupy tak smakujom, to jo nie moge sprawić im zawodu – pedziała wychodząc.
Długo nie wracała, jaz baca zacął sie niepokoić. Wziął więc mnie ze sobom i posliśmy do lasu jej sukać. Barzo dobrze, ze baca mnie zabroł, bo sam to pewnie sukołby do rana, a z mojom pomocom nolozł gaździne od rozu. Prózno jednak baca próbowoł namówić jom do powrotu. Gaździna uparła sie, ze nie wróci, dopóki nie bedzie miała worecka pełnego prowdziwków. Nie było inksej rady, pomogliśmy jej w grzybobraniu, zwłasca jo, bo w środku nocy mój nos był bardziej przydatny niz ludzki wzrok. Ale i tak wróciliśmy do chałupy dopiero wte, kie na wschodzie niebo było juz jasne jako spód prowdziwka, choć na zachodzie – ciągle jesce ciemne jako wierch prowdziwka. Zblizając sie do chałupy baca z gaździnom tego nie zauwazyli, ale jo tak – przez otwarte okno, przy zgasonym w środku świetle, pozirała ku nom naso turystka i podsłuchiwała nos.
Rano nasi turyści zesli do kuchni i pedzieli … ze wyjezdzajom.
– Juz? – zdziwiła sie gaździna. – Ojej! A godaliście, ze bedziecie u nos dwa tyźnie!
– Tak planowaliśmy – pedzioł turysta. – Ale właśnie dostaliśmy sms-a … Wynikła pewna bardzo pilna sprawa i niestety musimy szybko wracać do domu.
– Straśno skoda! – zmartwiła sie gaździna. – Jo fciałak jesce telo zupy prowdziwkowej wom naryktować …
– Nam też jest bardzo przykro – pedziała turystka rumieniąc sie kapecke. – Gdybyśmy mogli, to byśmy zostali i zjedli jeszcze dużo, dużo tej zupy.
No i turyści posli do swego pokoju, coby sie spakować. A gaździna … rzuciła syćko i pospiesnie wzięła sie za ryktowanie zupy z „nocnyk” prowdziwków.
Do najblizsego autobusu PKS były ponad dwie godziny, więc turyści nie musieli sie spiesyć. Kie wreście sie zebrali, znieśli plecaki na dół. A potem posli pozegnać sie z bacom i gaździnom i zapłacić za pobyt u nos. Przy pozegnaniu dostali od gaździny prezent – śtyry wielkie słoje zupy prowdziwkowej, coby po powrocie do domu odgrzali se i zjedli.
***********************
Tego samego dnia wroz z bacom wróciliśmy ku owieckom na holi. A nazajutrz odwiedził mnie Borek, zaprzyjaźniony kundel, tyz ze wsi pod Turbaczem, ale inksej.
– Co u wos, krzesny? – spytoł.
– Po storemu – pedziołek. – A to Smadnego Mnicha od bacy wykrodne, a to kanapke od cepra idącego na Turbacz wyłudze. Cyli w sumie dobrze. A co u wos?
– U mnie ciekawo rzec – pedzioł Borek. – Wcora wynajęła u nos pokój para turystów, takik sympatycnyk całkiem. Ale kie mojo gaździna spytała ik, cy fcom wynająć pokój z wyzywieniem cy bez, to pedzieli, ze moze być z wyzywieniem, ale bez zupy prowdziwkowej, bo oni oboje majom straśnom alergie na prowdziwki. Słyseliście, krzesny, coby mozno było alergie na prowdziwki mieć?
– To tylko ludzie – pedziołek lekcewaząco. – W dodatku miastowi. Tacy to na syćko mogom mieć alergie.
– No to posłuchojcie, krzesny, co jesce wom powiem. Jo uwidziołek tyk turystów pół godzinki wceśniej, zanim jesce przysli ku nom. I wiecie, co zrobili? Zacepili robotników remontującyk skołe i zaproponowali im śtyry litrowe słoiki zupy prowdziwkowej. Tamci nie fcieli, wte turyści pedzieli, ze mogom oddać te zupe za darmo. Tamci nadal nie fcieli, wte turyści pedzieli, ze kozdemu robotnikowi dadzom po 10 złotyk na piwo, jeśli zgodzom sie te zupe przyjąć. Robotnicy zdziwili sie kapecke, ale w końcu wzięli te śtyry słoiki wroz z obiecanymi dutkami. No i cy wy coś rozumiecie z tego, krzesny? Umiecie wytłumacyć, odkąd to w ludzkim handlu płaci ten fto sprzedoje, a nie ten, fto kupuje?
– Moze przelećmy sie do Nowego Targu? – zaproponowołek. – Słysołek, ze nowy sklep mięsny tamok powstoł. Warto sprawdzić, cy sklepowe som w nim na telo miłe, ze cęstujom psy, co pod sklep przyjdom i błagalnie pozirajom.
– Ha! Wiedziołek, krzesny, ze nie bedziecie umieli wyjaśnić tego niezwykłego zjawiska! – Uwadze Borka nie usło, ze zmieniłek temat.
– Idziemy do tego Nowego Targu cy nie? – spytołek zniecierpliwiony.
– Idziemy, idziemy – zgodził sie wreście Borek.
No i posliśmy. Hau!
P.S.1. A nie zabocmy w poniedziałek tortu urodzinowego wyryktować, bo w poniedziałek Basiecka sie nom urodzi! Sto lat, Basiecko! 🙂
P.S.2. I nie zabocmy tyz wypić za zdrowie nasyk nowyk gości w budzie: Mikołajecka i Podgrzybecka. Powitać piknie! 🙂 🙂
Komentarze
Bo taki to już jest ten współczesny człowiek, że za urozmaiceniem goni… 🙁
W mojej rodzinnej miejscowości też jest sporo takich osób (starszego, średniego i całkiem młodego pokolenia), które deklarują, że tę czy ową potrawę mogą jeść na okrągło – i się im nie znudzi…
…ale to miastowe były 🙂
Ciekawe, jak wyjaśniają ten ‚fenomen’ specyjaliści od kubków smakowych? (że dla wielu osób, ale nie dla wszystkich, zbyt dużo dobrej rzeczy staje się złą rzeczą) 🙂
1..Jo zech jest uculuny ino na trujunce rydzyki, prowda rzec – jino na jednygo, ale jo zech jest teroz z Mazowsa.
2. Chciołbych napotkać Wileńcuka uculunygo na bimber, Ruskiego uculunygo na gorzołke [w kazdy postaci], Ślunzoka uculunygo na piwo…
3. Nade syćko jydnak chciołbych wpaść na ksindza uculunygo na dutki i wino.
4. Chciołbych widzić posła uculunygo na głupote… No, nie idzie napotkać!!!
Pirsy roz jo prubuje pisać po wasymu, darujcie – piknie prosim.
Pan z Wami [to dla pańskich]
Hej…bydźcie zdrowi [to la bezpańskich]
Chyba każdy kiedyś taką „zupę prawdziwkową jadł,niektórzy nawet gotowali.Mnie się kiedyś przydarzyło „dwa w jednym”,gotowałem i jadłem.
A bylo to tak:
Wybraliśmy się kiedyś,w bardzo dawnych czasach, z takim jednym Jackiem,na Halę Gąsienicową żeby pojeżdzić na nartach i trochę „ponawspinać”.Był przełom lutego i marca,zima piękna,śnieg po pas.Żyć nie umierać!Był tylko jeden mankament;mieliśmy „sakramencko mało dutków”!
W związku z powyższym,żeby się odżywiać tanio i kalorycznie,wcześniej w Krakowie,koło dworca,kupiliśmy 5kg kaszanki „w bloku”,2kg cebuli i 1kg wedzonego boczku.
Mieszkaliśmy kątem w szałasie,który był „filią” Księżówki i dwa razy dziennie,na wczesne śniadanie i późny obiad zasuwaliśmy kaszankę na boczku.
Wystarczyło na dwa tygodnie,w końcu trzeba było wracać.
Do Poznania przyjechaliśmy w nocy,jaknajszybciej do domu i pod domową kołderkę.
Rano,koło południa budzi mnie znajomy zapach!Do pokoju wchodzi Babcia i z promiennym uśmiechem oznajmia:
-Jędrusiu!Na śniadanie przygotowałam Ci coś,co bardzo lubisz;kaszaneczkę na cebulce…
Babci się nie odmawia! 🙂
Hej!
Owcarecku Ostomiły !
Pzybocył mi się śpac o młodych turystach co udali się w podróż poślubną do Dzianisa. Wynajeli kwaterę u gazdy tak jak i twoi turyści z plecakami jak Babia Góra. Cały tydzień nie wychodzili z chałupy. Na siódmy dzień wyglądają przez okno i witają się z gazdą co to trawę kosił pod chałupą. Gazda zadaje pytanie czym się odżywiają bo do sklepu nawet po chleb i bułki nie chodzą. A turyści na to: Gazdo , przecież żyjemy owocami miłości…Gazda na to : Tylko mi nie wyrzucajcie skórek bo mi się kacka zadławiła…
nalezione na blogu W. Kuczyńskiego:
Zofia Says:
sierpień 1st, 2007 at 9:13 pm
Plagiat
Właśnie oglądnęłam reklamówkę przedwyborczą PiS z pluszakiem , w ramach walki z obłudą. I dziwnie kogoś mi on przypomina:
http://sylvester.tabbie.net
Mam słabość do kota Garfielda, Sylvester, to jeden z jego uroczych filmowych konkurentów.
Nie wiedziałam, że sie zatrudnił jako propagandzista u Kaczyńskiego!
Tak przy okazji – jak z prawami autorskimi do wizerunku tego kota? Kot się zgodził?
Koty do roboty . Protestować i wysłać list do właściciela znaku towarowego.
Koty wszystkich krajów łączcie się!!!
Piotr Adamczewski pyta, co gotujemy, Owczarek Podhalański odpowiada:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/27.jpg
Owcarku,
pikna opowiesc,ino ze mnie zadna expertka a propos grzybow!!
Jam chyba jak ulomna,bo grzybow prawie nie jadam i nie przepadam,chyba ze w occie plywaja 🙁
Turystow,wiec troszke rozumiem,bo od nadmiaru dobrego tyz mozna sie rozchorowac 😉 Ale grzyby lubie zbierac, bardzo przyjemne zajecie!!
Pozdrawiam i lece na sasiednie blogi,bo zaleglosci mam ogrom…
Tadeusz Rydzyk w Toruniu mieszka
czarną sukienkę ma ten koleżka.
Uczy prostaczków noce i ranki
ze swej maryjnej radioczytanki.
Leje na serce miód swoim gościom
beret z antenką czesząc z lubością.
geja i Żyda czuje z daleka
niewiernych ściga niczym bezpieka.
Kościół do góry wierzchem wywraca
Psoci, figluje – to jego praca.
Glemp grozi palcem: Rydzyk -łobuzie,
Tadzio z uśmiechem nadyma buzie.
Pieronek błagaaj na wstrzymanie,
a on rozkręca nową kampanię.
Życiński prosi: raz odpuść sobie,
a Rydzyk: z radiem co zechcę – zrobię.
Lech go popiera, Jarosław chwali
a sztab ministrów pokłony wali.
A gdy mu ktoś gębę zamknąć próbuje
armię beretów mobilizuje.
Mohery wielbią swego pasterza
Bez jego radia – nie ma pacierza
I mnie już Tadziu zamącił w głowie
Wspieram go w myślach, uczynku,mowie.
I wciąż pracuję na swe zbawienie
Pompując rentę w jego kieszenie.
Zagłaskanie na śmierć to koszmarny paradoks.
Owczarku, całkiem romantyczna historia! Pragmatyczna gaździna uchwycona w chwili autentycznej prawdziwkowej ekstazy, biegająca w nocy po lesie w obsesyjnym pragnieniu wypełnienia koszyczka po same brzegi…
Wszystkim nam czasem Pan Bóg rozum odbiera, żebyśmy mogli robić rzeczy niepojęte 😉
pozdrawiam sierpniowo (dziś pierwszy czwartek sierpnia!)
Alicjo,piekny wierszyk wyrychtowalas!!!
My zainstalowalismy na stronie wejsciwej do komputera pieknego bohatera, nowego animowanego filmu pt „Ratatouille”.Ten szczurek jest tak sympatyczny,ze robi sie od razu na duszy lzej,jak sie na niego choc troszke popatrzy!!!! 😉
A swoja droga o ilez byloby lzej, gdyby w Polsce zamiast tych-tlustych,pierzastych,maloglowych,krotkonogich,jajoniosow,zoltkow,
wylinialych ptaszydel,rzadzil sympatyczny i inteligentny SZCZUR!!!???
Proponuje,zeby gazdzina na obiadek podsmazyla z pare tuzinow Kaczek,no moze za wyjatkiem Kaczki Dziwaczki 😉
Hej.
A czy ta zupa nie była przypadkiem z Radomia?
Ana,
ja tylko przytaczam – nie znam autora, J. mi podesłał w mailu, autor nie był podany. Wiesz, jak mieszka w Polsce, to może niech sie lepiej nie ujawnia, bo demokracja demokracją, ale wiadomo to?!
Zła wiadomość, działka naprzeciwko mnie nad jeziorem została sprzedana 🙁
Na pewno ktoś nie kupił dla podziwiania przyrody, mogę się spodziewać, że lada tydzień zaczną się roboty i jakaś stodoła wyrośnie :((((((
I jak tu podglądać piratów?! Wczoraj wieczorem wpłynęli:
http://alicja.homelinux.com/news/Pirates_of_Collins_Bay/
TesTequ, nie kumata jestem! Dlaczego z Radomia?
Owczarku, myślisz, że gaździna nic naprawdę nie wyczuła?
Nie mogę tego Twojego opowiadania komentować, bo zbyt osobiście mi się kojarzy. 🙁
Alecko, jak już ta stodoła wyrośnie, to właściciele przeca będą z niej podziwiać przyrodę.
mt7,
a ja?! Toż mój widok zostanie zastawiony!!! 🙁 🙁 🙁
Nikt nie kupuje działki za 300 tys. żeby ją ot, tak sobie mieć, tym badziej, że tam brzeg jest już wzmocniony, wybetonowany mur od jeziora, czy jak to zwać i wybudowany domek na łódz. Tak, że nie mam złudzeń, bye-bye lake view… 🙁
Poprzednich właścicieli (Polacy zresztą) nie było stać na stodołę, a niedawno starszy pan przeniósł się do innego świata, i dlatego rodzina to wystawiła na sprzedaż.
Do Basiecki
Ale potrawy, Basiecko, mogom być fizycne i duchowe. I cy te duchowom tyz mozno jeść na okrągło, tego pewien byk nie był. No, weźmy jakisi duchowy przykład z podwórka Poni Dorotecki. Niek ftoś wgro se na empetrójke ulubionom piosnke. I niek se przez tydzień słucho tej piosnki na okrągło, bez zodnyk przerw (dopuscalne bedom co najwyzej półminutowe przerwy, coby zuzytom baterie wymienić na świezom). Jeśli taki ftoś po tyźniu nie znienawidzi tej piosnki – to bedzie zuch nad zuchy 🙂
Do Podgrzybecka
„Jo zech jest uculuny ino na trujunce rydzyki, prowda rzec – jino na jednygo”
O, dobrze, ześ to zaznacył, Podgrzybecku – ino jednego. Bo przecie te rydzyki, co je w lesie zbieromy, nie som nicemu winne. Tak jak kacki: z całom odpowiedzialnościom stwierdzom, ze domowe kacki biegające u mnie po wsi i dzikie kacki pływające se po Dunajcu som barzo, barzo sympatycne bez względu na pewne skojarzenia z sytuacjom politycnom.
A uculenie na dutki? Łońskiego roku we wpisie z 30 października gwarzyłek o jegomościu, co był na dutki uculony. Ale co prowda to prowda: dutki bardziej działajom jako narkotyk niz jako alergen. Tym więkso kwoła tym, co majom na nie uculenie! 🙂
Do Jędrzejecka
„Babci się nie odmawia!”
Święto prowda, Jędrzejecku! O babcinej trosce gastronomicnej pisołek juz kiesik tutok:
http://owcarek.blox.pl/2006/04/WIZYTA-WNUKA.html
Nawet zastanawiołek sie, cy ta dzisiejso opowieść nie jest za barzo podobno do tamtej. Ale zawse moge pedzieć, ze te dwie opowieści to dyptyk pt. „Gaździna karmiąco” 🙂
Do Misiecka
Dzięki za śpasa, Misiecku. Od rozu przybocyło mi sie pare inksyk góralskik śpasów, ftóre som od 18 roków i nie wiedziołek, cy je tu opowiadać cy nie. To jo opowiem takiego, ftóry jest moze nie od osiemnostu, ale powiedzmy … od sesnostu roków.
Idzie se przez hole para turystów z plecakami wielkimi jako Babio Góra.
Nagle pozirajom – za bacówkom jakisi story górol siedzi w kucki.
– Co wy tu robicie, baco? – pytajom.
– Srom.
– To czemu nie ściągnęliście portek?
– O … krucafuks!!!!
Koty … no, zreśtom momy tutok wystarcająco duzo kotów, coby wystąpiły we własnym imieniu 🙂
Do Alecki
„Piotr Adamczewski pyta, co gotujemy, Owczarek Podhalański odpowiada”
Otrzymołek, Alecko, zapewnienie od politykowej redakcji internetowej, ze układ tyk dwók tytułów to dzieło przypadku. Jeśli więc ftoś świadomie te zbiezność wyryktowoł, to siła wyzso.
A moze dogodoj sie z tymi piratami, coby uniemozliwili zasłonięcie Ci tego lake view? Pikny w ogóle ten ik statek! Ino ci piraci chyba zabocyli, ze piracko flaga to jest z trupiom caskom, a nie z cyrwonym klonowym listkiem 🙂
Do Anecki
„grzybow prawie nie jadam i nie przepadam,chyba ze w occie plywaja”
To kiebyś, Anecko, trafiła na mojom gaździne, nie przyznawoj sie do tyk grzybków w occie, jeśli nie fces, coby zaroz obdarowała Cie dziesięcioma słoikami. Co najmniej dziesięcioma! 🙂
Do Dydyjecki
„Wszystkim nam czasem Pan Bóg rozum odbiera, żebyśmy mogli robić rzeczy niepojęte”
Skoro to Pon Bócek odbiero, to zawse mozno licyć, ze w krytycnym momencie znowu go oddo. Gorzej by było, kieby rozum odbieroł diask 🙂
Do TesTeqecka
Nie bede, TesTeqecku, oryginalny, bo juz EMTeSiódemecka to pytanie zadała, ale jo je zadom tyz: cemu z Radomia? 🙂
Do EMTeSiódemecki
„Nie mogę tego Twojego opowiadania komentować, bo zbyt osobiście mi się kojarzy.”
Nic dziwnego, EMTeSiódemecko! Jako jest naso polsko gościnność – wiadomo. A ze casem ta gościnność przechodzi w hipergościnność … 🙂
Nawet nie gościnność miałam na myśli, tylko uszczęśliwianie kogoś na siłę wg własnej koncepcji. Intencje teoretycznie dobre mogą innym zamienić życie w piekło i bardzo ważą na wzajemnych relacjach nieraz bardzo bliskich osób. Dlatego nie mogę komentować.
Z tymi piratami to trochę podkolorowałam…
Co roku w sierpniu kadeci ze szkoły wojskowej mają ćwiczenia, rodzaj szkółki morskiej – tydzień ćwiczą na Collins Bay, a potem wypływają w rejs po Jez. Ontario.
Faktycznie, pikna łajba, szkoda, że nie było wiatru i nie rozwijali żagli.
Ugotowanam. Obiecują, że jutro będzie kapkę chłodniej. To znaczy, nie 34C, a 29C? 🙂
Do EMTeSiódemecki
„Intencje teoretycznie dobre mogą innym zamienić życie w piekło”
Inksymi słowy, EMTeSiódemecko, chęć przychylenia komuś NIEBA moze zamienić zycie w PIEKŁO. No cóz, nieba tyz trza umieć przychylać 🙂
Do Alecki
A moze wyobroź se, Alecko, ze te 34 stopnie to nie pona Celsjusza, ino pona Farenhajta. 34F to mniej niz 34C 🙂
Idę spać, kolorowych, wesołych snów życzę Wam i sobie.
Pa. 🙂
Dobranoc wszystkim śpiochom życzy ugotowana na miękko
Alicja
p.s. W takich warunkach wyobraznia nie działa z tą zamianą Celsjuszy na Farenheity, nawet oglądając doniesienia dziennika tv, że Ruchole próbują zam zagrabić Biegun Północny. A cholera by ich wzięła!
Jeszcze czego!
Na razie stosowny minister dał odpór – Kanada uważa, że Biegun jest nasz, i taka trochę sarpacka z Danią od czasu do czasu wybucha, czyje to je, ale Ruchole?!
Dobranoc (i dzień dobry rannym ptaszkom po drugiej stronie Kałuży i świata)
‚Ale potrawy, Basiecko, mogom być fizycne i duchowe. I cy te duchowom tyz mozno jeść na okrągło, tego pewien byk nie był’ – pisze Owczarek.
I teraz czas postawić pytanie kluczowe:
jaki jest status (ontologiczny 😉 ) smadnego i jałowcowej?
A co do dalszej części Twego, Owczarku, wywodu: najbardziej denerwuje mnie w ‚sieczkowych’ radiostacjach fakt, że one tak kiepską pamięć muzyczną zakładają u słuchacza. W zasadzie amnezję muzyczną zakładają. Bo ja mogę – z różnych powodów – rozsmakować się (przez maleńką chwilę) i w kanadyjskiej Celinie, i w Rubiku, i w Rickim, i w… no, może w Michale Wiśniewskim to jednak nie… – ale jeśli gostkowie od układania playlist myślą, że po dwudziestu powtórzeniach dziennie jeszcze nie znam na pamięć tych kilkunastu nutek… to to mnie obraża, uraża i znieważa… 😉 – i uciekam gdzie pieprz rośnie… czyli do RMFClasic (gdzie też playlista… i też dość wąska 🙁 )
🙁 😉 🙂
mt7 pisze: „TesTequ, nie kumata jestem! Dlaczego z Radomia?”
owcarek podhalański pisze: „Nie bede, TesTeqecku, oryginalny, bo juz EMTeSiódemecka to pytanie zadała, ale jo je zadom tyz: cemu z Radomia?”
No trochę się, kurczę, na Was zawiodłem. Kabaret Ani Mru Mru ma słynny skecz pod tytułem „Chińska restauracja”, w którego finale występuje chińska zupa z Radomia. Takie pochodzenie tej zupy w torebce jest jej atutem, bo wcale nie smakuje, jak chińska.
Alicja pisze: „Zła wiadomość, działka naprzeciwko mnie nad jeziorem została sprzedana”
Trzeba było nie lekceważyć mojego zainteresowania, tylko zwiększyć wysiłki marketingowe. Cóż, tymczasem znalazłem fajne oferty na Nowej Zelandii…
basia pisze: „ale jeśli gostkowie od układania playlist myślą, że po dwudziestu powtórzeniach dziennie jeszcze nie znam na pamięć tych kilkunastu nutek… to to mnie obraża, uraża i znieważa”
Playlisty są tworzone przez programy komputerowe. Częstotliwość powtarzania utworów wynika z badań statystycznch dotyczących skuteczności wbijania muzyki i reklam do głów targetu.
lawina bieg od tego zmienia
po jakich toczy się kamieniach
Cóż, tymczasem znalazłem fajne oferty na Nowej Zelandii?
Oooo, a gdzie? Moze mojom starom chałupe moz zamiar kupić? Jak se jes nad zatokom i nojblizsy sonsiod misko 5km dalij, to jes tako szansa.
Owcarku cobyś ty wiedzioł jak mi sie cni haw za lassem i zbiraniem grzybów… 🙁 Ech…
Cóż, tymczasem znalazłem fajne oferty na Nowej Zelandii?
Oooo, a gdzie? Moze mojom starom chałupe moz zamiar kupić? Jak se jes nad zatokom i nojblizsy sonsiod misko 5km dalij, to jes tako szansa.
Owcarku cobyś ty wiedzioł jak mi sie cni haw za lassem i zbiraniem grzybów… 🙁 Ech…
jaguś pisze: „Moze mojom starom chałupe moz zamiar kupić?”
Jak w fajnym miejscu, gdzie świeci dużo słońca, można uprawiać windsurfing, jest ładny pagórkowaty krajobraz, duża działka, może widok na morze, to chętnie wezmę pod uwagę. A grzybów nie lubię zbierać i rybów nie lubię łowić.
Miejsce fantastyczne. Marlborough Sounds. Na górce nad zatoczką. 5 km plaży na własny użytek. Delfiny często przypływają się popluskać. Wokół lasek manukowo-niebardzowiemjaki. ( native bush, a ichnia flora baaaardzo rózni się od wszystkiego innego) Tereny windsurfingowate niedaleko, jakieś 30 min samochodem, tam, gdzie już otwarty Pacyfik dociera, a brzegi są zarzucone pniami drzew wyrzuconymi przez ocean i agatami. Mój były współlokator miał fioła na punkcie surfingu, łódek, nurkowania itp, więc nawet wiem dokładnie, gdzie są najlepsze miejsca 🙂
Domek też niczego sobie. Nie duży, jakieś 200m2. Z salonu i kuchni widok na zatokę ( coraz bardziej zarastający manukami i buttle brush trees). Właściwie cała ściana salonu (9 metrów długości) to było jedno wielkie okno.
Niestety domek nie należał do mnie, a na dwa lata, kupować nie było sensu
A tak w związku z ostatnimi zdjęciami Alicji, to może ktoś będzie od 4 sierpnia w Szczecinie i zrobiwszy parą fotek prześle je do naszej galerii.
Bardzo proszę 🙂
Ma tam gościć przeszło 100 najpiękniejszych i największych żaglowców świata
na finale The Tall Ships’ Races 2007.
Szkoda, że nie obejrzę tego na żywo. Czy jest coś piękniejszego od parady takich majestatycznych stworów z piramidami żagli.
Może ktoś poratuje fotograficzną relacją 🙂
Tymczasem Ponury Totem znowu miesza w kanonie lektur. Ten gość nie bawi mnie od dawna (o ile bawił kiedykolwiek – nie przypominam sobie).
Jedno tylko, co ma z nim związek, rozśmiesza mnie do łez – jak sobie wyobrażę to długie jak brzoza chłopię czytające Gombrowicza, po prostu pękam ze śmiechu (widzę to wysilone czoło, przetwarzające z mozołem, słupiejące i ogromniejące, i ta bezdenna próżnia w oku – Totem w całej okazałości, cały on 😉
TesTeq napisał:
No trochę się, kurczę, na Was zawiodłem. Kabaret Ani Mru Mru ma słynny skecz…
Rozczaruję Cię jeszcze bardziej, nie oglądam kabaretu Ani Mru Mru, jak też i innych aktualnie funkcjonujących.
I jeszcze jedno:
Takie pochodzenie tej zupy w torebce jest jej atutem, bo wcale nie smakuje, jak chińska.
A jak smakuje chińska i czym się chiński smak charakteryzuje?
Szerszy komentarz:
Teraz podobno jest globalna wioska.
Pani Donna Leon twierdzi w swoich książkach, że w Wenecji sprzedaje się koronki wytwarzane w Chinach, a szkło weneckie robione w Czechach.
Basia prezentowała chińską świecę wyprodukowaną kajsi w Hameryce. W Zakopanym sprzedają chińskiej robocizny kierpce. Tak już jest. 🙁
Gdzież to, Jagusiecko, nie mieszkałaś? To chyba pięknie jest taki kawał świata nieźle poznać. Może poopowiadaj tu trochę, ja baaaardzo chętnie poczytam i ew. zdjęcia obejrzę. 🙂
Może najwyższy czas zmienić metkową konwencję i do informacji Wyprodukowano w… dorzucać jeszcze „Ale kupiono w… „. Z jakąś pieczątką najlepiej dla uwiarygodnienia 😉
Witaj Budowa Rodzinko!
Bogatsza o siostrzenicę i 2 torby jedzenia „made in mama” wróciłam do Warsiawy kilka dni po zapowiedzianym terminie.
I zgadnijcie, gdzie skierowałam swe pierwsze kroki po długiej i uciążliwej podróży??
No jasne, że głupie pytanie!!
Oczywista, że do Budy, która jakby w przedsionek PanPiotrowy się zamieniła 😉
Po lekturze „zupki” szybko zatelefonowałam do mojej mamy, a że zdążyłam przed gotowaniem obiadu, to nasi letnicy dziś ponoć jakby mniej zieleni na twarzach 😉
(dla sprostowania: w naszym domu taką flagową zupką jest pomidorówka na słodko, oczywista z dodatkiem śmietany „prosto od babiny”)
Co tam nowego słychać?? Zaraz będę się wczytywać, choć na pierwszy rzut oka zauważyłam, że nasza Emtesiódemecka tak gdzieś niefortunnie wystawiła rzyć, że aż jej w płucach zagrało.
Jak się czujesz Maryś? Lepiej??
Skoro o zupkach mowa, to przywiozłam taki rosołek z prawdziwego koko, która chwilę przed umiejscowieniem się w garze, biegała po ogródku…
W sam raz dla rekonwalescentki! Myj łapki i siadaj do stołu! Zaraz podaję 😀
Oj tak mieciowo, swojski rosołek z kury nie ma sobie równych. Tylko o te kury niezbyt łatwo. Emtesiódemeczka na pewno w mig wyzdrowieje po takiej kuracji 🙂
A jak smakuje chińska i czym się chiński smak charakteryzuje?
Zgaduję: glutaminian sodu? Azjaci uważają toto za piąty podstawowy smak, ale dla Europejczyków to nie do zidentyfikowania.
rozśmiesza mnie do łez – jak sobie wyobrażę to długie jak brzoza chłopię czytające Gombrowicza, po prostu pękam ze śmiechu a wiesz, że ja też 😀 Ileż on się musiał biedak namęczyć zanim przebrnął przez ten Trans-Atlantyk 😀 Trzeba mu było „Opętanych” podsunąć, z pewnością pisarz bardziej by mu się spodobał…
Emtesiódemeczko, lista miejsc w których mieszkałam jest wciąż znacznie krótsza od list miejsc w których nie mieszkałam 😉 Zdjęcia z NZ zostawiłam chyba w domu w Australii niestety, a kiedy tam mieszkałam nie dysponowałam jeszcze aparatem cyfrowym, ale postaram się „conieco” zdobyć od kolegi z którym objechałam kraj do okoła.
Mniam, Mniam. Pycha! Od razu mi lepiej. 🙂
Witaj, Mieteckowo, witaj!
Czułabym się pewnie lepiej gdym mogła spokojnie pochorować.
Od środy (dzisiaj drugi dzień) przychodzi pani z opieki społecznej i jestem w najwyższym stopniu zdegustowana. Cały czas mówi o pieniądzach i swojej sytuacji rodzinnej, telefon wyłaczyła jej synowa, więc prosi, żeby mogła dzwonić od mamy. Prosiła o pieniądze, bo nie ma z czego żyć. A dzisiaj zadzwoniła do mnie, że powinnam jej płacić za każdy dzień pobytu.
Płaci się na koniec miesiąca po otrzymaniu informacji z ośrodka opiekuńczego.
Ja rozumiem, że tego rodzaju pracy podejmują się różne osoby i zdaję sobie sprawę z ich mizerrii finansowej, ale o ewentualnych dodatkowych gratyfikacjach zadecyduję po upływie miesiąca.
Jestem z lekka przerażona, tym bardziej, że mama dysponuje pewnymi kwotami, a część ma pochowane nie wiadomo gdzie. Nie wiem naprawdę, jak się zachować. Mało mam problemów.
Poczekam jeszcze trochę, ale jak to się nie zmieni, będę musiała podziękować. A myślałam, że moja znajoma, która ma już 20-tą opiekunkę od maja, zdziwaczała i nikt nie może z nią wytrzymać.
Może nie będzie tak źle :/
Margo, do Szczecina na żaglowce pojechała moja koleżanka licealna – zamówiłam u niej zdjęcia z tej imprezy i mam nadzieję, że się podzieli nimi z nami… W tym pięknym mieście chyba przebywa też obecnie moja inna koleżanka (uczelniana), muszę sprawdzić, czy ma w planach żaglowce i czy posiada sprawny aparat :). Szansa na zdjęcia więc jest – sama żąłuję, że nie mogę tam pojechać…
mt7 pisze: „Rozczaruję Cię jeszcze bardziej, nie oglądam kabaretu Ani Mru Mru, jak też i innych aktualnie funkcjonujących.”
W przypadku najsłynniejszych produkcji Ani Mru Mru, Mumio i Kabaretu Moralnego Niepokoju – moim zdaniem – dużo tracisz. Ani Mru Mru to humor obyczajowo-sytuacyjny, zaś Mumio to humor abstrakcyjny i reklamy Plus GSM – praktycznie żadnych żartów na bieżące tematy polityczne.
Cieszę się TesTequ, że lubisz kabarety i masz okazję się pośmiać.
W dziedzinie śmiechu twórcom jest pewnie szczególnie trudno.
A w zalewie „śmieszności” łatwo się zniechęcić.
Wierzę na słowo. Reklamy Plusa trochę widziałam. Nie jestem targetem.
Pozdrawiam. 🙂
Ola. Piszesz, że do Szczecina pojechała Twoja m ł o d a koleżanka. To chyba oczywiste, że jeżeli jest młoda – ma sprawny a p a r a t .
Mt7
Większość tego co można kupić jako pamiątki z Zakopanego wytwarzana jest na Ukrainie. Góralom już się nie opłaca pracować i strugać kozikiem, wolą żyć z wynajmu lub sprzedaży kolejnych parcel. W 1982 roku gdy zaczynałem naukę zawodu jako rzeźbiarz w Zakopanem i okolicach było zarejestrowanych 400 zakładów „Rzeźba w drewnie”
Robiono kasetki , meble , talerze , rzeżby. Teraz zostało kilka . Słynnej szkoły hafciarskiej założonej prze Helenę Modrzejewską już nie ma . Mamy za to Mc Donaldsa i KFC
Olu to świetna wiadomość 🙂
Mam nadzieję, że aparaty okażą się sprawne, a koleżanki skłonne do użyczenia zdjęć. Będzie na co popatrzeć, a zapowiada się pięknie.
Z góry dziękuję 🙂
Owcarku Roztomiły…
Zabacyłech Ci rzec, ze te z lasa to oni som rydze [smacne, jodalne, idealne na zagryche – jeźli wis o co chodzi], a tyn z Torunia to un jes podróbka, tyle ze nie chińska, tajwajska ani ruska, jino nasa polska – toruniańska. Cłek, a moze być co i pies [bo poniechtórny to ci bardzi od cłeka jintyligintny, sobaka!!!], całkim od zezarcia tego cipieje, jako nie przimiwerzajunc – wsypoloki, elpyyrzynta lubo samoobronne. Cy u wos bywajum jesce zbójniki? Może by dalo sie zatrudninie jakijś watazce zorganizować?
Dydyja…
Ten -sam wiesz kto – co go zwiesz `Ponury Totem`, to w sferach internetowych ma miano `Człowiek Zwany Koniem`, a to od typu urody – nie od – broń Boże – inteligencji [konia to ja w życiu nie obrażę]. Chociaż od czasu, gdy popaskudzily mu sie – stara szkapa, nasza szkapa i Łysek z pokładu Idy, to sądzę, że może pochodzić co najwyżej od upośledzonego praprzodka konia Przewalskiego.
Miś 2….
Nie ma w Zakopanem szkoły hafciarskiej, a jest za to McDonalds? No i dobrze… Czy Ty wiesz, jak się po jego produktach `haftuje`? Dwa w jednym!!!
Hej?bydźcie zdrowi [to la kochajuncych ślebodę]
Pan z Wami [to la potzebujuncych mić Pana]
Owcarku Roztomiły…
Zabacyłech Ci rzec, ze te z lasa to oni som rydze [smacne, jodalne, idealne na zagryche – jeźli wis o co chodzi], a tyn z Torunia to un jes podróbka, tyle ze nie chińska, tajwajska ani ruska, jino nasa polska – toruniańska. Cłek, a moze być co i pies [bo poniechtórny to ci bardzi od cłeka jintyligintny, sobaka!!!], całkim od zezarcia tego cipieje, jako nie przimiwerzajunc – wsypoloki, elpyyrzynta lubo samoobronne. Cy u wos bywajum jesce zbójniki? Może by dalo sie zatrudninie jakijś watazce zorganizować?
Dydyja…
Ten -sam wiesz kto – co go zwiesz `Ponury Totem`, to w sferach internetowych ma miano `Człowiek Zwany Koniem`, a to od typu urody – nie od – broń Boże – inteligencji [konia to ja w życiu nie obrażę]. Chociaż od czasu, gdy popaskudzily mu sie – stara szkapa, nasza szkapa i Łysek z pokładu Idy, to sądzę, że może pochodzić co najwyżej od upośledzonego praprzodka konia Przewalskiego.
Miś 2….
Nie ma w Zakopanem szkoły hafciarskiej, a jest za to McDonalds? No i dobrze… Czy Ty wiesz, jak się po jego produktach `haftuje`? Dwa w jednym!!!
Hej?bydźcie zdrowi [to la kochajuncych ślebodę]
Pan z Wami [to la potzebujuncych mić Pana]
Owcarku Roztomiły…
Zabacyłech Ci rzec, ze te z lasa to oni som rydze [smacne, jodalne, idealne na zagryche – jeźli wis o co chodzi], a tyn z Torunia to un jes podróbka, tyle ze nie chińska, tajwajska ani ruska, jino nasa polska – toruniańska. Cłek, a moze być co i pies [bo poniechtórny to ci bardzi od cłeka jintyligintny, sobaka!!!], całkim od zezarcia tego cipieje, jako nie przimiwerzajunc – wsypoloki, elpyyrzynta lubo samoobronne. Cy u wos bywajum jesce zbójniki? Może by dalo sie zatrudninie jakijś watazce zorganizować?
Dydyja…
Ten -sam wiesz kto – co go zwiesz `Ponury Totem`, to w sferach internetowych ma miano `Człowiek Zwany Koniem`, a to od typu urody – nie od – broń Boże – inteligencji [konia to ja w życiu nie obrażę]. Chociaż od czasu, gdy popaskudzily mu sie – stara szkapa, nasza szkapa i Łysek z pokładu Idy, to sądzę, że może pochodzić co najwyżej od upośledzonego praprzodka konia Przewalskiego.
Miś 2….
Nie ma w Zakopanem szkoły hafciarskiej, a jest za to McDonalds? No i dobrze… Czy Ty wiesz, jak się po jego produktach `haftuje`? Dwa w jednym!!!
Hej?bydźcie zdrowi [to la kochajuncych ślebodę]
Pan z Wami [to la potzebujuncych mić Pana]
Ach, któż potrzebuje lokalnej sztuki! Turyści!!!
U nas Mohawk Indianie w Deseronto (40km. stąd) maja piękny sklep pod tytułem „native art” – turysta chce zazwyczaj kupic jakąś małą rzecz typu miniaturka wyrzezbionego i ręcznie pomalowanego totemu, albo cos w tym stylu. Nasi przyjaciele kupili taki totemik, po przyjezdzie do domu . „Made in Taiwan”, bo 20 lat temu wszystko było „made in Taiwan”, teraz jest made in China”. Bywamy tam czasem z naszymi turystami, ale sprawdzamy, co kupują, a i to nie jesteśmy pewni autentyczności.
Malarstwo indiańskie jest unikalne, ale bardzo prosto się tego nauczyć, dlatego nie ręczyłabym za autentyk. Mogłabym bardzo łatwo to podrobić.
Miało być: „Po przyjezdzie do domu spojrzeliśmy na „metkę” pod spodem.
Do EMTeSiódemecki
„kolorowych, wesołych snów życzę Wam i sobie”
W jednym naukowym artykule cytołek, ze nimo snów kolorowyk, som tylko corno-biołe, choć śniący myśli, ze som kolorowe. Ale moze kłamali? 😉
Na scynście nic nie napisali o tym, coby nie było snów wesołyk.
Opieka … Skąd, jo to znom, ze ciągle opiekunów trza zmieniać 🙁 Ale jeśli, EMTeSiódemecko, słanie pozytywnyk fluidów cosi pomoze, to bedziemy słać 🙂
Do Alecki
W sprawie bieguna północnego, Alecko, jo tam wierze ponu Milnowi: odkrywcom tego bieguna jest Kubuś Puchatek, więc jest on własnościom mieskańców Stumilowego Lasu. I ślus.
Podobno, Alecko, Indianie do Hameryki przybyli z Azji. No to moze właśnie z tej Azji przynieśli ze sobom rzecy Made in Taiwan i Made in China i teroz handlujom tym, co pare tysięcy roków temu ze sobom przynieśli? 🙂
Do Basiecki
„jaki jest status (ontologiczny ) smadnego i jałowcowej?”
Po zjedzeniu/wypiciu przeze mnie – juz zoden, rozpływajom sie one w mojej owcarkowatości. A przed? Przed zjedzeniem/wypiciem jo je widze tak krótko, ze nie zdązom sprawdzić ik statusu.
„najbardziej denerwuje mnie w ?sieczkowych? radiostacjach fakt, że one tak kiepską pamięć muzyczną zakładają u słuchacza”
Tyz prowda. Kie słyse w radiu muzycke, ftóro wydoje mi sie nieznanom, to juz zastanawiom sie, cy nie powinienek zacąć łykać bilobila 🙂
Do TesTeqecka
Ty sie na nos, TesTeqecku, nie zawiodłeś. Co najwyzej Ani Mru Mur sie na nos zawiodło 🙂
Do Jagusicki
„Owcarku cobyś ty wiedzioł jak mi sie cni haw za lassem i zbiraniem grzybów”
Som jednak i złe strony zbierania grzybów, Jagusicko. Bo apetyt rośnie w miare jedzenia: najpierw na grzyby, a potem to juz fce sie na lwy-by, patrzysz samiec, więc go trach, a tu lwica tonie w łzach, no i wyrzuty sumienia zostajom. Pon Wasowski z ponem Przyborom juz to przerabiali … oooo! … cy ftoś juz pytoł Poniom Dorotecke, coby wpis o piosnkak Storsyk
Ponów wyryktowała?
„lista miejsc w których mieszkałam jest wciąż znacznie krótsza od list miejsc w których nie mieszkałam”
Jeśli wziąć pod uwage cały wsekświat, to moze i krótso, ale jeśli wziąć pod uwage ino nasom piknom planete, to niekoniecnie, Jagusicko 🙂
Do Margecki
„Czy jest coś piękniejszego od parady takich majestatycznych stworów z piramidami żagli.”
A pewnie, Margecko, ze jest: mojo poni Owcarkowa! 🙂
Do Dydyjecki
No prose, Dydyjecko, a jednak nawet minister Ponury Totem umie rozśmiesyć! Choć jeśli idzie o rozśmiesające kamienne twarze, to jo jednak wole, coby rozśmiesoł mnie pon Baster Kiton 🙂
Do Mietecki
To jo tyz chętnie, Mietecko, ten rosołek se zjem. Ale EMTeSiódemecka pierwso, bo chorzy majom pierwseństwo 🙂
Do Olecki
„sama żąłuję, że nie mogę tam pojechać? ”
Jak tym zaglowcom sie u nos spodobo, to moze przypłynom jesce nie roz? I moze jak nie w tym, to w inksym roku, bedzies mogła, Olecko, osobiście zawołać tym zaglowcom: „Ahoj!” 🙂
Do Podgrzybecka
„Cy u wos bywajum jesce zbójniki?”
Nawet, kie ik nimo, to som ik potomkowie. No to przynajmniej pare kropel zbójnickiej krwi w nik płynie. Trza ik ino kapecke moze podskolić i jesce bedom z nik zbójniki, bedom 🙂
Do Misiecka
„Robiono kasetki , meble , talerze , rzeżby.”
A malunki na śkle? Tak se myśle, Misiecku, cy jakiego malunku na śkle w budzie se nie zawiesić 🙂
„… sny kolorowe, pomaluj moje sny-y…”
(Zajrzyjcie do /audio/muzyka)
Na szkle malowane też było… 🙂
Owczarku,
podobno, z tymi Indianami – Azjatami, ale nikt do niczego się nie chce przyznać i się wypiera, że przywędrował. Ja tam przywędrowałam, a nawet przyleciałam, i się nie wypieram 🙂
Pozdrowienia dla Jaguś, dawno Cię tu nie było, szaławiło!
Mnie „Tall Ships” regaty zawsze omijały, bo albo prosto Atlantykiem do Nju Jorka, albo jakoś tak, a do nas zawitały pomniejsze, bo doki za płytkie. Ale to jest piękne wydarzenie i polecam wszystkim!
Mniejsze, jak Pogoria i Zawisza Czarny oglądałam u mnie, a te duże w telewizji, ale pamietam, jakie wrażenie robił Dar Młodzieży (replika Daru Pomorza chyba). Określano go jako jeden z najpiękniejszych na świecie. A Zawiszę i Pogorię mam gdzieś na zdjęciach w doku kingstońskim, chyba trzykrotnie.
Czekam na zdjęcia!
Dobranoc śpiochom!
To jo dołącom do ww. śpiochów i tyz dobre nocki zyce 🙂
Nikto się nie odzywa, to ja wam macham na przywitanie, kończę gotowanie i lecę do babci (tzn. mamy).
Hej! Dobrego dnia wszystkim życzę.
Rosołek był pyszny i wspomógł moje udręczone ciało i duszę.
Dzięki! 🙂
A u mnie wreszcie przewiało duchotę!
Jest rano, 23C i piękne słoneczko, i rześko!!!
Miłego zapiątku wszystkim!
Wiatr rozwiany miał być dzisiaj,
Lecz omdlały całkiem zdychał
Pod ciężarem chmur zszarzałych –
Deski dziś nie popływały
W ślizgu po Zalewie gładkim.
Znane takie są przypadki…
Alicjo., a ja na Pogorii 4 lata temu spedzilam 10 dni krazac miedzy Genua, Monte Carlo, Elba, Francja i cos tam jeszcze bylo po drodze. Na szczescie nie musialam latac po masztach, tylko statecznie prowadzilam zajecia ze studentami dziennikarstwa – razem z Renatka, bo to byli jej studenci. Przezylismy straszny nocny sztorm, ale udalo mi sie nie rzygac. Dostalam od kapitana wspaniale „swiadectwo” niepospolitej dzielnosci i dobrego humoru 😉
A poza tym ogladalysmy z Renatka z okna redakcji w New Jersey przybywanie do nowojorskiego portu wysokich zagli 4 lipca 1976 roku (Operacja Zagiel) Mielismy wtedy t.zw. Bicentennial, czyli dwochsetlecie narodzin USA. To bylo widowsiko na cale zycie. Wsrod licznych statkow byl jeszcze Dar Pomorza. Sliczny.
Heleno,
Ja te tall ships troszkę mniejsze oglądałam u nas w ’85 roku po raz pierwszy, a potem ze dwa razy. Nawet taka mała Pogoria czy większy deczko Zawisza Czarny robił wrażenie w kingstońskim doku.
Graba za niezarzyganie pokładu, ja niby nigdy nie rzygam, ale nie lubię huśtania na wodzie – pewnie bym sie…. 🙂
A co do Daru Pomorza, to chyba po tym rejsie, o którym wspominasz z ’76 roku, poszedł na zasłużoną emeryturę i teraz działa Dar Młodzieży, równie piękny, bo replika. Tak pomyśleć, to chyba nie nadaję sie na wilka morskiego, chyba, że teoretycznego !
Hau, miau, jestam kto?
Czemu wody w usta nabrali.
TesTeqowi wyrażę swoje wyrazy z powodu braku odpowiedniego wiatru. 🙁
Znałam kiedyś parę przyjaciółek Helenę i Renatę i nawet wiek ten sam, ale para inna. Obie kończyły socjologię. 🙂
Do Basiecki:
Ja myślę, że jałowcowa i smadny, to jest baaardzo duchowa strawa.
Do Jagusiecki:
To ja mam na koncie jeszcze więcej miejsc, w których nie byłam. 😀
Jak tam choróbska winorośli? Pogoda ma chyba wpływ na rozwój różnych pleśni i grzybów.
Ty się im nie daj, Jaguś, byle wereda będzie Cię do kąta zaganiać!
Do Owczareczka:
W jednym naukowym artykule cytołek, ze nimo snów kolorowyk
To ja jestem wyjątkiem, albo uny nie wiedziały, co piszą.
Prawdą jest, że nie lubię swoich kolorowych snów, bo śnią mi się wtedy koszmary.
I nie wiem, czy pamiętam kolory, bo pamiętam koszmar senny, czy może inne też są kolorowe, tylko nie mogę sobie przypomnieć, co mi się śniło. 🙂
Mołego dnia wszystkim życzę! Trzymajcie się! 😀
Witajcie,
siedze sobie i dumam,co za fatum na mnie ostatnio spada??!!
Wierzcie albo nie.Przez prawie 20-cia lat nie zlapalam gumy w rowerze!!
Zawsze litowalam sie nad innymi nieszczesnikami i nie moglam nadziwic,ze ich co i rusz taki pech dopada.Az tu ostatnimi dniami nadrobilam wszystko, 3-dziurawe opony 🙁 I to stale w tym samym kole!
Obejrzalam je ze wszystkich stron,detke rowniez i niczego dopatrzec sie nie moge.Dziwne.Jakies sily nieczyste paskudza mi humor……..
Ale jeczec nie bede,wyciagam stara „koze” i ruszam w swiat,bo pogoda piekna.Wam tez zycze slonca i ……..tymczasem 😀
Ana
Średnia ilość dziur w oponie, przypadająca na jedno życie, może się skumulować. 😀
Szerokiej drogi i pięknych widoków, Anecko.
My tu wszystko widzimy . I pracujemy ugotowawszy obiad. Obrazów pięknych od niedzielnej pracy w całej Polsce przybędzie 🙂
Bry bry!
Znowu pięknie dzisiaj, żyć się chce i oddychać się chce. Miłej niedzieli wszystkim!
‚Ja myślę, że jałowcowa i smadny, to jest baaardzo duchowa strawa’ – pisze EMTeSiódemeczka
Owczarek zgrabnie odmówił zajęcia się meritum… 😥
Duchowa czy cielesna – wiadomo, że jedno niepostrzeżenie przechodzi w drugie 😎
Ale skoro zupa prawdziwkowa może wyczerpać swe smakowo-zapachowe moce – to również… aż boję się pomyśleć (znając Owczarkową mono-dietę)… 😮 😯 ❗
Lecz jeśli odpowiedź poszłaby zdecydowanie w kierunku sugerowanym przez EMTeSiódemeczkę – sprawy komplikują się jeszcze bardziej. Bo był sobie pewien Mistrz, który przestrzegał przed obżarstwem duchowym! 😀
Ja powiem nie na temat. Basiecki na razie nie widzę.
Znowu z wielkością tekstu coś się porobiło. Blog zmalał, a czerwone linki z boku zrobiły się dwa razy większe, jak dla słabo widzących.
Na innych blogach nie widzę takich zmian. :/
Idę do Pani Dorotecki, bo o Starszych Panach mowa.
mt7, faktycznie coś się rozjechało na blogach… ale to chyba nie nasza wina tym razem :).
U Pani Dorotecki też byłam, wpis zostawiłam. A na relację fotograficzną z Tall Ships Races wciąż czekam – koleżanki jeszcze odsypiają :).
Witojcie! Z przykrościom informuje, ze cosi sie stało niedobrego z komputrem mojego bacy 🙁 cosi w nim straśnie zacęło burceć, chyba wiatracek chłodzący, ale pewności nimom. Na wselki wypadek coby nie narazać komputra, ze coś w nim praśnie zupełnie, chyba nie bede go uzywoł, dopóki baca nie wezwie jakiegoś mędrola od takik rzecy.
A coby ten komentorz wyryktować, musiołek zakraść sie do nasej wiejskiej skoły i ze skolnego komputra skorzystać. Jak dobrze pódzie – jutro znów sie zakrodne i pośle nowy wpis.
A coby nie było w tym komentorzu samyk ino przykrości to …
z przyjemnościom składom Basiecce zycenia w dniu jej urodzin, zyce duzo piknej muzyki, duzo piknyk podrózy i w ogóle duzo piknyk rzecy! 🙂
Poki co, daruję Wam swoje miasto – wysledzilam Piratow, a jakże!
Ja wiem, ze świt blady, ale spać nie mogę, cytując Konwickiego, pamietam, że było (jest!) gorąco!
Siedzę sobie, obrabiam te zdjątka, coby nie za duże byłu, a tu katem oka widzę, że jakis stworek sobie niedaleczko… uwierzycie, że najprawdziwsza mysha?! Nawet sie nie wystrachała, dostojnym krokiem odeszła gdzieś. Niestety, czeka ją łapka. Nie znoszę myśli, że takie coś mi po stole może chodzić (a może! dowody zostawiła!).
Life is brutal – and then you die! (Zycie jest brutalne i w końcu umierasz)
http://alicja.homelinux.com/news/Kingston/
Ocywiście podpis powinien być „owcarek podhalański” nie „owcarek_podhalanski” – z rozpędu podpisołek sie moim mailowym adresem. Właśnie hipłek do wpisu Poni Dorotecki, znowu zajrzołek tutok i znowu do Poni Dorotecki hipne wyryktować komentorz, zanim ftoś mnie nakryje, ze jo ze skolnego komputra korzystom 😀
Alicjo, to do Twojej myshy: Life is brutal and full of zasadzkas!
Napisołek o komentorzu, ftóry … kasi wcięło!!!!
Na wypadek kieby sie nie odnalozł, pise jesce roz.
Pierwso informacja jest smutno: komputer mojego bacy sie zepsuł 🙁 (teroz zakrodłek sie do nasej wiejskiej skoły, coby ten komentorz wyryktować) i trza pockać, jaz baca nojdzie takiego mędrola, co ten komputer naprawi.
Spróbuje jutro znów zakraść sie do skoły i nowy wpis wysłać. Mom nadzieje, ze sie udo.
Drugo informacja jest wesoło: dzisiok urodziny Basiecki momy, to jo jej piknie zyce duzo piknej muzyki, duzo piknyk podrózy i w ogóle duzo syćkiego co pikne!!! 🙂
Baśki naszej urodziny!
Wszystkiego najlepszego, wszystkiego, czego tylko chcesz!
No dobra, byle nie za dużo, Biegun Północny ma być mój!
Pięknego dnia, ładnej pogody w Londeku – i przede wszystkim zdrowia!
Uściski z Kingston Upon Lake Ontario!
Don Alfredo,
gdyby nie to, że u mnie pełno kłębków włoczki, a i wyjazdy gdzieś tam co rusz, jak do Polski na przykład zaniedługo, sprawiłabym sobie kota. Ten by trzymał myszki w rządku i porządku może. Gdyby te myszki zechciały sobie w piwnicy, i nie wyłazić mi na pokoje. A juz niech tam, byle tylko nie do kuchni. A one tam włażą, i myszkują. Rozumiem, że to też istota, ale umowy nie ma między nami 🙁
Zasadzkas bedzie, trudno !
Basieńce, moje życzenia:
http://picasaweb.google.co.uk/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5095527666623652514
Nie mogłam dobrać kolorów. Trudno, są, jakie są, ale z serca. 🙂
Ooooo! Pojawił się mój ulubieniec! Don Alfredo. Co słychać w kocim towarzystwie? Może jakieś zdjęcia podrzucisz? Nie mam kogo pogłaskać, to może chociaż popatrzę na kocie piękności. 🙂
„Basia, Basia, Basia, Basia, Basia, Basia, Baś
Basia, Basia, Basia, popatrz, co dla Ciebie mam”
http://picasaweb.google.co.uk/mieciowa/WBudzie/photo#5095265138674358530
Urodzinowe serdeczności,
zdrówka i radości 😀
Nie ma Blejka? To może ja zacznę, wszak już po trzynastej… 😉
Zdrrrrrrrowie Basieńki po raz pierrrwszy 🙂
http://picasaweb.google.com/don.alfredo.almaviva/Zyczenia/photo#5095547832958166370
Budowej Basi z zyczeniami i spiewem choralnym rozpoczetym przez mieciowa 🙂 Wszystkiego najlepszego!
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin dla Basi.
No i pozdrowienia dla budowiczów i owczarka, co jakies brewerie przed szkolnym komputrem wyprawia.
mt7, dzieki za cieple przywitanie, mrucze w Twoim kierunku 😉 Na razie nie mam czasu (musze tankowac cieplo na sloneczku), ale jak tylko spadnie deszcz, to rozbuduje moja galerie. Nasz Nestor, Don Maurizio tez potrzebuje mojego wsparcia. Gluchy jak pien, nie slyszy, gdy wolaja na kolacje, a ten spaslak Don Vito uszy ma jak amerykanski radar…
Seeeerdecznie dziękuję – Owczarku, Alicjo, EMTeSiódemeczko, Mieciowo, Grzesiu, Don Alfredo 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
EMTeSiódemeczko – piękne życzenia (i ten wysmakowany błękit, jaskółka i róża!…) – ale mi jedna rezydencja (‚pozyskana tą głowką i temi ręcami’) w zupełności wystarczy 🙂 Wyobraź sobie to sprzątanie… albo jeszcze gorzej – jego zlecanie [tu powinna być kufa symbolizująca skrajne przerażenie 😉 ]
Mieciowo, bursztyn i słoneczniki to ponoć kolory lwów (‚na lwy by’ – śpiewają od rana miłośnicy pewnych Panów na sąsiednim blogu… ja im pokażę!!! 😉 🙂
Don Alfredo, bardzo lubię wszelkie odcienie fioletu. Lubiłam jeszcze zanim mi powiedziano, że to kolor osób wyrafinowanych 😕 😉 🙂
Zdrowie Wszystkich Miłych Gości!!! I lecę po jakieś niewielkie uzupełnienie ajrysz krim (także na drapiące gardło… właśnie zażyłam ostatnią pigułę… więc chyba wieczorem już będzie wolno skosztować rzeczy prawdziwie leczniczych? 😀
BASI-skladam serdeczne zyczenia z okazjii Urodzin 😀 Duzo,duzo zdrowia i coby Twoj glos nigdy cie nie zawiodl,samych sukcesow i szczescia zycze-Ana.
Ps.a za Twe zdrowko wkrotce wzniose stosowny toast,tymczasem STO LAT,
STO LAT niech ZYJE,ZYJE nam……………….. 😀
Alicjo pospacerowalam sobie po Twoim „rodzinnym” miescie.Kawal roboty odwalilas,zbiegalas cala wies 😉 Bardzo ladnie tam u Ciebie,a zwlaszcza te wiktorianskie domy!!!!!!!!
Lece zara kupic los,bo taki jeden z balkonami sobie upatrzylam,wiec mamaony potrzeba……..
Tymczasem!
Basiu wszystkiego najlepszego w dniu urodzin .
Dla Ciebie ulubiona piosenka moich kanarków :
http://www.youtube.com/watch?v=aSxt7BNYYZc&mode=related&search=
Ana, to tylko kawałeczek wsi. Najważniejsze, że jest Princess Street, obowiązkowa w każdej wsi, a potem lecą pomniejsze King Street i Queen Street, wynika z tego, że Princess rządzi. I bardzo dobrze!
Swoją drogą, strasznie się tu zasiedzieliśmy. I nic mnie nie rusza! Niestraszni mi Piraci i tacy tam!
Miłego tygodnia wszystkim życzę, u mnie ciągle długi weekend, szkoda tylko, że wróciła duchota 🙁
Nieustające zdrrrrrrrrrrrowie Szampańskiej Jubilatki, na razie herbatką miętową, ale nie bój nic, niech tylko południe trzaśnie!
Niech nam żyje (po raz pierwszy oczywiście) Nasza Basia Kochana 😀
A właściwie trzeba by zaśpiewać a cappella:
Happy birthday to you…
Mrrrał!
No to ja się dołączę do śpiewu…
Ale żeby nie było, że się tu z kocią muzyką pakuję,
to będzie takie cichutkie murmurando.
Mru mrry mre mrrry mrru-mru!
Mru mrry mre mrrry mrru-mru!
Mru mry mre mry-mrrrrr Basieczka! 😀
Mru mrry mre mrrry mrru-mru!
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
O nie, nie!
Tu a capella się odśpiewa STO LAT, żadne tam birthday! U mnie jeszcze z dziesięć minut, żeby przyzwoitość zachować…
Mrrrał!
No to ja jeszcze, za pozwoleniem, „rzutem na taśmę” krótki komentarz do Wpisu Głównego.
➡ Owczarku
Nie ulega wątpliwości, że góralska gościnność jest wręcz legendarna.
(choć zarazem jak najbardziej rzeczywista)
I faktycznie, w pewnych, specyficznych warunkach może spowodować pewien eee…
przesyt?
Mam natomiast, przy okazji, drobny apel, czy raczej sugestię.
(ale to już nie do Ciebie, Owczarku, tylko do ludzi)
Szanowni!
Jak będziecie w górach, to zwróćcie uwagę, jak bardzo gościnne są góralskie zwierzęta!
I to nie tylko do ceprów-ludzi!
Dla ceperskich zwierząt też.
Doprawdy, miło pozirać 😉
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Może dlatego don Maurizio nie słyszy anonsów na wieczerzę, bo woła się go w nieodpowiedni i niemiły dla ucha sposób?
Że niby „kici, kici” i micha? Fe! Nieładnie!
Na jego miejscu też bym nie przyszła 😉
Póki co puchary w dłoń 🙂
Niech nam żyje sto lat
niech nam żyje sto lat
Niech nam żyje, niech nam żyje
niech nam żyje sto lat!!
Pani Dorotecko!
Koło północy,śladem mt7 ,zakradłem się do Pani i przeczytałem świetny zapis o Starszych Panach.Wspaniały fragment ze spełniającym się „proroctwem” Starszych Panów! 🙂 🙂 🙂
Pozdrawiam! 🙂
Basiu – również i ja dołączam się do wszystkich powyższych życzeń, śpiewów i toastów 🙂
Wszystkiego najlepszego z okazji Urodzin 🙂
Mrrrał!
No nieźle 😀
Kroi się impreza na trzy blogi 😉
No to zdrrr… uuups :O
Lecę po zakupy
Zarrraz wrrracam
Blejk Kot
Toasik wnaszam, za zdrówko Basine i biegnę porządki robić w książkach i innych kasetach. Zdrówko! 🙂
Do Alfredecka, ja w życiuuuu nie widziałam głuchego kota!
Myślę, że Don Maurizio udaje pień z sobie wiadomych powodów. A ile nestor ma lat?
A ja może jakis obiad?! Zara towarzystwo z Ottawy przyjeżdża i będzie głodne!
Bilety na wyjazd zamówione, zaklepane, ale com sie usmiała, tom się, opisałam na sąsiednim blogu kulinarnym. U nas tymczasem +30C i pochmurno.
Duchota wróciła, cholera ją by sparła….
Seeeeeerdeczne dzięki: Ana, Misiu, Pani Doroto, Blejk Kocie, Margo 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Misiu, wyrafinowany gust mają te Twoje kanarki, szelmy jedne 🙂
Pani Redaktor, a ja dziś nie w formie… Tourdion niby sobie pół-nucę przygotowując późną przekąskę dla dwóch Koleżanek, co to się przed-wczasowo nie chcą objadać… ale… 🙂
Blejk Kocie, pięęękna piosenka-mruczanka. I – nie wiedzieć jakim cudem – wszystko zrozumiałam 🙂
Alicjo, śpiewać każdy może. I w każdym jezyku może. Nawet – o horrorze! – po niemiecku 😉 Dopiero co odsłuchałam przedziwności, jakie nadesłali niezawodni w takich okazjach Niemcy (a raczej Bawarzy) 🙂
***
Niech żyją, żyją, żyją nam
niech żyją Mili Goście nam,
niech żyją nam,
VIVANT!!!
Nieeeech żyją naaaaam!
🙂 🙂 🙂
Na urodzinay Basi znalazłem taki tajemniczy wierszyk Kazimiery Iłłakiewiczównej”
BARBARA
„Obca śród swoich, struchlała zawsze, gotowa z lęku do walki,
bezbronna wobec dziecka, służącej i rywalki,
lubi pokoje, w których słońce na grubych pokładach kurzu leży,
lubi ciszę, ciasnotę i mur gruby – tak by było coś na kształt wieży.
Szuka męczeństwa, brnie wszędzie, gdzie trud, znój i opór,
i patrzy tylko, gdzieby głowę położyć pod topór.
Lgnie do biednych, brudnych, chorych i nieporządnych,
wielbi uczonych, i śmieje się cicho z przesądnych.
Rzuca się jak lew w niebezpieczeństwo i lęka się pająka, myszy i kwiatu
Barbara męczennica, obca sobie i światu.”(-)K.I.
Byłażby to prawda?….Najlepsze życzenia urodzinowe! 🙂
Uczonych wielbi
kurzu nie cierpi
męczennicą bywa (hmmm… zdarzyło się… raz)
niebezpieczeństwo? – tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono…
lubi przestrzeń, świetlistość, wypolerowane szkło
estetką raczej jest, ale nie zapomina o ciemnej stronie rzeczywistości
…
teraz ucieka na moment do telefonu 😉
Dzięki serdeczne, Jędrzeju 🙂
Zdrrrrrrowie Basieńki !
O matko, aleś sobie wiersz znalazła! Dużo przeciwieństw tam, bo niby tu jak lwica, a tu się pająka boi. Nie przystaje! Nieprawda!
Mrrrał!
Zdrrrowie Basi!
(po rrraz pierrrwszy oczywiście)
Blejk Kot
Mt7, sedziwy don Maurizio ukonczyl byl 1 lipca 19 lat, choc wcale na tyle nie wyglada. Jednakowoz z tym sluchem chyba szwankuje, bo od jakiegos czasu nie reaguje na wolanie, odkurzacz i strzelanine fajerwerkow w swieto narodowe. Ja tez nie reaguje, bo pod Wezuwiuszem nie takie halasy zwyklem znosic z godnoscia, ale Vito z uszami jak amerykanski radar zaszywa sie w najciemniejszym kaciku pod lozkiem w sypialni i wychodzi tylko na dzwiek otwieranej lodowki. Ja oczywiscie tez wtedy biegne do kuchni, bo nie chce, aby mu nadmiar jedzenia zaszkodzil 😉 Pan daje zawsze dla trzech.
Zdrowie wszystkich Miłych Gości!!! 🙂 – teraz i wirtualnych i realnych. Owczarkowemu Blogowi przybywają właśnie dwie Czytelniczki (w tym – sympatyczna Słowaczka 🙂
Po tej stronie – ‚hiszpańską Rezerwą w złotej siateczce z 2000r’* pijemy zdrrrrrowie własne i Wszystkich Bywalców Owczarkowej Budy 🙂 🙂 🙂
—
* tak odpowiedziała druga z moich Koleżanek na pytanie, jakie wino sobie życzy na dzisiejszy wieczór 😉
Mrrrał!
Oczywiście, że pilnowanie aby domownicy nie nadużywali lodówki jest jednym z podstawowych obowiązków każdego szanującego się kota 😐
Ale a propos…
Zdrrrowie Basi
(po raz pierwszy)
Może jakąś muzyczkę zapodamy?
W ramach prezentu – Bombonierka
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Witam wszystkich i cieszę się, że zdążyłam na obchody. Wszelkiej pomyślności Basi życzę i dołączam się do toastów i śpiewów.
Sluchajcie,czy u Was tez tak komary zra i gryza?!
Jak tworzyli ten swiat,to o jedna bestje za duzo!!!!!!
„Gotsimiki” nie wytrzymam………………….
I chociaz zagryzionam jest, wznosze jeszcze raz toast za Nasza Basienke-
NIECH ZYJE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Niech!!!!! 😀
A dlaczego komary? Mieszkasz nad wodą? W tym roku akurat, czy zawsze?
Są różne odstraszacze, ale jestem sceptyczna.
Biedna Anecka.
Pożegnam już zacne towarzystwo, bo pora na mnie. 🙂
Jeszcze raz zdrowie Basi i wszystkich mieszkańców naszej budecki.
Głupie pytanie z tą wodą. W Holandii? Hi, hi, hi! 😀
mt7-czko,no wody to u nas nie brakuje!!
Ja tyz uciekam,bo nie wytrzymam,tak tna!!
Dobrej Nocy zycze,pa.
Zdrowie Basi po raz kolejny pierwszy! 😀
Jędrzejowi U. dzięki za odwiedziny i zapraszam nieustająco wszystkich.
Komary w Finlandii, to jest dopiero przeżycie! Co do odstraszaczy, to mam sprawdzone – off działa. Nie chcę wiedzieć, jakie to dla mnie szkodliwe, grunt, że te wredne dranie nie tną. Dobrej nocy wszystkim.
Pani Dorotecko, cały wieczór spędziłam na Pani blogu i słuchaniu KSP. Cudo! Dzięki!
No dobrrrrrra! Wypiliśmy za zdrowie Basi jakieś Cotes z doliny Rodanu, jeszcze chwila została do północka Waszego, możemy wznosić!
Zdrrrrrrrrrrrrrrrrrowie!
Zaraz niestety jadę na windsurfing. Zmuszają. Jak trzeba, to trza.
Mrrrał!
No to jeszcze przedostatnie zdrrrówko Basieczki 😀
I siuuup! Na monitor (póki ciepły) 8)
A komary u nas latoś faktycznie, jako te nietoperze-wampiry latają 😯
Brrrr
Pozdrrrawiam
I dobrrranoc
Blejk Kot
Kolejne zdrowie Miłych Gości 🙂 😀 🙂 – z bliska, sąsiedztwa, dalsza; ujawnionych i nieśmiałych (nie lękajcie się 🙂 ). Moje nieśmiałe Koleżanki twierdzą (zapoznawszy się pobieżnie z ostatnimi komentarzami u Pani Doroty i u Owczarka), że musiałyby wymyślać swoje uwagi przez pół dnia. Na co ja odpowiadam, że pierwszą może tak, ale jakie to rozwijające, jakie to motywujące 😆
Ale byłyby i plusy ujemne – jak dotąd nie mam wśród Politykowych i okolicznych Komentatorów nikogo, kogo spotkałabym osobiście. I to jest tajemniczo-fajne 🙂
…a może poza życiem online nie ma już życia? (rzucam tylko pytanie, tak jak o ‚przed Starszymi Panami na kolanach’ 😈 )
…i oddalam się na chwilę – pozmywać naczynia i szkło 😀
No to przedostatnie zdrówko Basi!
Alicjo, naprawdę będziesz latać po jeziorze na desce z żaglem?! Nie napomykałaś wcześniej, że uprawiasz…
Zdrówko Miłych Gości – rezerwą Rezerwy 😎
ale mamy inne rezerwy… 😎
Niech Im gwiazdka pomyślności nigdy nie zagaśnie!!! 🙂
Czy naprawdę komuś trzeba już ‚strzemiennego’ nalewać?… 😮
wszystko przez ten British Summer Time… 🙁
Jakiego ‚strzemiennego’? Jeszcze jeden mazur dzisiaj! 😀
No, to już lepiej, TeżAlicjo 😀
…tylko mi się od razu skojarzyło: ‚Do mazura stań wesoło robotnicza wiaro…’
ach te fiksacje z dzieciństwa! 😀
…a słuchamy Strawińskiego od Pani Doroty…
Mrrrał!
…nim porrranek świta!
Ale ja już ostrożnie.
Bo jak z monitora spadnę to będzie obciach na trzy blogi.
To tylko tak po cichutku…
Zdrrróweczko 😉
Blejk Kot
…tu godzinę temu zaszło słońce 😉 a poranek zaświta, nie ma obaw 😈
(w mojej bojowej młodości fasonem było – po przetańczonym do piątej weselu – biec na cały upalny dzień w góry… a potem zimny prysznic i prosto na poprawiny… 😀 )
Zdrowie Kotów wygrzewających się na monitorach… i ich Kolegów… 🙂
I zdrrrrrowie Basi!
A teraz zdrowie wszystkich tych Miłych Gości, dla których szósty sierpnia trwać będzie jeszcze pięć godzin (i dwadieścia osiem minut) !
Alicjo, na ręce Waćpani perswaduję 😀
Ach perswaduj sobie (mnie?!) szampańska Jubilatko, u mnie ciagle słońce wysoko!
Jest co jeść, jest co pić, czekamy, aż ten, co na desce się szlaja zjedzie powolutku do chałupy. Chwilowo herbatka. Ale zdrowie!
Nieustające!!!
Pięknych snów i oby bez ‚zespołu dnia następnego’.
No pewnie, że bez zespołu – to się nazywa bhp (bezpieczeństwo i higiena picia) – w odżywianiu: kkk (kultura każdedgo kęsa; copyright BM) 😉
Pięknych snów – ja do pracy na ósmą – mnóóóóóstwo czasu na kolorowe sny… ach… niech żyje starszość 😉
Oj, bo mi się chyba pozajączkowało – to chyba ‚dnia poprzedniego’ winno być?
Dopiero teraz wpadlem do Budy i zobaczylem ze trwaja obchody Basiowe. Wiec my z Nasza i Bratem tez przylaczamy sie do najlepszych zyczen, a przy okazji wznosimy spoznione zdrowko Moryca, co ma 19 lat i tez jest nieco przygluchy. Musze powiedziec, ze moj brat Mordka tez nie tez ostatnio nie bardzo w dziedzinie audio. A mamy przeciez zaledwie 17 lat i w pazdzierniku skonczymy po 18. Nasza teraz tez coraz bardziej sie wydziera, jak wola Mordechaja na kolacje. Wstydzi sie krzyczec na podworku wiec wpadla na pomysl zeby wygwizduywac Don Giovanniego (Tum- tuturum tum tum tum…), co on z jakichs powodow lepiej slyszy. Moim skromnym zdaniem niepotrzebnie sie wysila. Nie chce jisc, niech nie ji, jak slusznie mawial nieboszczyk Toncio Figelfangel z Lwowskiej Fali, a nasz mily sasiad z Ealingu. Co gorsza Mordka sie zrobil bardzo wybredny i nieustannie kaze sobie wymyslac nowe specjaly i podloga w kuchnia cala jest zostawuona miskami ledwo tknietymi.
No dobra, ide sprawdzic czym chata bogata, bo juz moja godzina wypoczynku sie zbliza. Mnie, chwalic B.ga, apetyt dopisuje jak dawniej.
Pozdrawiam Basie, pozdrawiam Moryca, pozdrawiam cala Reszte Towarzystwa w tym takze Gospodarza, ktoremu aby sie komputer szybko wyrychtowal.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie, Kocie Pickwicku. Który zawsze chadzasz swymi własnymi drogami. I tak trzymaj! 😉 😀
Basi zdrowie jakimiś resztkami z Doliny Rodanu, wreszcie udało mi sie wypchnąć politykujących facetów pod prysznic i do wyra. Nie ma to, jak nocne Polaków rozmowy!
Ale co się dziwić:
Wielkich wypraw pod Kraków…. nocnych rozmów rodaków… wysokopiennych lasów – i bardzo dużo czasu!
A! wygooglojcie sobie to hasło! No dobra, chłopaki poszły spać, to zamykam knajpę, muszą wstać bladym świtem. Ja nie muszę, niech sobie radzą. Lodówka jest w kuchni.
Jakby co, to ja już nie śpię. 🙂
Jadę do mamy. Zajrzę późnym wieczorkiem.
Trzymajcie się! 😀
Drogi Kocie Pickwicku, don Maurizio vel Moryc dzieki serdeczne przekazuje, takoz pozdrowienia Tobie i Bratu. Jezeli Wasza przyuczona juz jest do dbania o urozmaicone menu Jego Wybrednosci, to nie ma obawy, zeby dla Ciebie zabraklo 😉 Uwazaj tylko, by nie przeczytala porady, nad ktora moi wlasnie sie zastanawiaja :
http://kuchnia.na102.com/print.php?sid=578
Bardzo, bardzo, bardzo serdecznie dziękuję Wszystkim za niezapomniany wczorajszy dzień!
basia
http://picasaweb.google.com/basia.acappella/UOwczarkaPodhalaSkiego/photo#5095975602147825842
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Mrr 😯
Phhhhyyyyy 👿
➡ Don Alfredo!
Bój się Boga!
A cóż Ty za zberezieństwa rozpowszechniasz ❗
Czy Ty nie zdajesz sobie sprawy, że tutaj ludzie TEŻ zaglądają?
A jak jednemu z drugim strzeli coś do głowy i zechce kociomechanizację w łazience uskuteczniać (brrr) to kto będzie odpowiadał za straty materialne i moralne?
Pozdrrrawiam
(Mimo wszystko)
Blejk Kot
PS. Brrr
Dzień dobry.
Minął długi weekend i trza do roboty 🙁
Miłego dnia.
Blejku, to był pomysł psa Baskerville’ów, a wiadomo przeca, że to z piekła rodem stwór.
Nie denerwuj się, nie daj się ponieść niechęci do psiego rodu. 🙂
Basi dziękuję za dziękuję. 😀
Basiu, masz bardzo ładny charakter pisma.
Ty tak zawsze, czy tylko na pokaz? 😉
Alicjo czy te wychudzone literki na Twojej stronie, to jakaś kontra do Budy Owcarkowej?
Mrrrał!
➡ EmTeSiódemeczko!
Niechęć do psiego rodu absolutnie mi nie grozi 8)
Tym niemniej uważałem za swój ps… to jest przyrrrodzony obowiązek ostrrro zaprrrotestować przeciwko narrruszaniu ŚKN* 😉
A Basi pomysł i wykonanie faktycznie barrrdzo, barrrdzo.
Szkoda, że ja umiem tylko bazgrać jak kot pazurem 😥
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
*ŚKN = Święta Kocia Nietykalność
Dziś w TVN24 dla wszystkich miłośników kotów polecili pewien filmik http://www.youtube.com/watch?v=pIqhUCZgwXQ
Polecam włączyć głośniki 😀
Mieciowo, a na czym oglądasz?
Ja używam Mozilli (seamonkey, firefox), jest tam taka opcja: view-> increase.
Hm. Jeszcze lepiej…. pan J. uaktualnił stronę, od przedwczoraj nic nie chodzi dobrze, cierpliwości! Już ja się za to zabiorę….
W galerii miay byc zdjęcia – widze tytuły ( o tym mówię: http://alicja.dyns.cx/knitart/gallery.html). Jak się chłopa nie przypilnuje, to zaora wszystko….
Witajcie,
widze,ze nasz Owcarek caly czas mocuje sie ze swoim komputerem 🙁
Musimy uzbroic sie w wielka cierpliwosc!!
Korzystajac,wiec z chwili pozwole sobie pokrzyczec na DON ALFREDO-paskudo jedna,co za okropnosci wypisujesz fuj,fuj,fuj!!!!
Moj biedny Napoleon na pewno w grobie sie przewraca na taka prowokacje i zeby mi to bylo ostatni raz 😉
Ps.Basienko,milo bylo swietowac Twoje urodziny!Jak sie swieto obchodzi tak „Wespol w zespol” to dopiero przyjemnosc 😀
Pozdrawiam tych co pracuja i leniuchuja.Ja zaliczam sie do tych drugich,czytam sobie ksiazke Williama Kowalskiego „Eddie`s Bastard”-bardzo ladna powiesc.
No to na razie………..
fuj,fuj,fuj!!!!- o to, to, to!
Alfredo to znany prowakotor, ale kochany koteczek. 🙂
A czuim bastardem jest Eddie?
Przyjemnej lekturki, Anecko. 😀
Chciałam zrobić printskrina z ekranu, a tu się wszystko zresetowało 🙁
Alicjo ja (niestety) korzystam z IE. I u mnie Twoje literki są takie sakramencko anorektyczne, w przeciwieństwie do Owcarkowych wypasionych bukw 😉
A zdjęcia dzieł i modelki je prezentującej jako żywe 🙂
Tak, zmieniły się napisy na stronie Alicji.
Pojedyńcze pliki były chude i bez podkreśleń, chyba też kolor mały inny. Teraz wszystkie wyglądają tak samo i nie wiadomo, gdzie jest zbiór.
Niejasno chyba tłumaczę, ale też byłam zaskoczona.
Może nie jest źle, tylko człek się przyzwyczaił.
Nie lubię, kiedy w sklepie, który dobrze znam, nagle zmienią układ ekspozycji. 🙁
Oj, mieciowo!
Wykopaj IE, zainstaluj firefox. Wykopaj przez to choćby, ze to ryzyk fizyk i jakieś tam te wirusy, co to Wy od windows miewacie. http://www.mozilla.com/en-US/firefox/all.html
Na cholerę Ci EI !!!
Popatrzyłam na zwierzątka Mieteckowej i zauważyłam, że Badzielec podobny jest do rudzielca. 🙂
Idę spać. Dobranoc! Coś mnie znokautowało dzisiaj.
Zauważyłam, że wiele osób z Budy bywa u pani Dorotecki, gdzie rozmowa o Starszych Panach. Nocnym markom donoszę życzliwie, że w TVP 1 będzie odcinek „Zaopiekujcie się Leonem”. O 1.05, żeby ich kolka sparła!
P.S.
Poczkajcie chwila, zmieniło sie, bo ti J. uaktualnia……
Dzięki, TyżAlecko. Nie wiem, czy dotrwam. 🙁
Alicjo, większyły się bukwy. 🙂
mt7-czko,pytasz ,czyj to bastard??A no w tym tajemnica! Ja jeszcze nie wiem.Jak doczytam do konca to sie dowim 😉
Zycze slodkiej nocy 😀
Noooo! Komputer mojego bacy naprawiony 🙂
Przyseł komputrowy mędrol i zreperowoł. I jesce zaktualizowoł to i owo. Inkso rzec, ze kie juz se posel, to okazało sie, ze przez tom aktualizacje nijak nie dało sie napisać „ć”, bo przy naciskaniu alt-c zamiast „ć” wyskakiwało jakieś głupie ATI. Baca nie umioł se z tym poradzić, jo na scynście tak i juz po kłopocie. Ciekawe ino, co baca pomyśli, kie uwidzi, ze problem znikł. Coś tam pomyśli 🙂
No to skoro komputer juz zdrowy, to ryktowanie nowego wpisu skońcyć trza wreście 🙂
I za nadrabianie zaległości w cytaniu komentorzy wziąć sie trza 🙂
Straśne rzecy z mędrolami komputerowymi. Jeden taki zmienił mi płytę główną i nic nagrać od roku z radia sat nie mogę. To znaczy mogę nagrać i odtwarzać w komputerze ale na płytę się nie da. trzeszczy co chwilę i ze słuchania na odtwarzaczu cd nici. Pewnie jakiś szpieg z zaiksu. Ale jak się nagrywa z radia to można słuchać legalnie. FTA nie FOTA . I abonamentu nie trzeba płacić. Ale oni COŚ wymyślą, żeby z nas obedrzeć ze skóry.
Wykopię Alicjo przy najbliższych porządkach, ale instalować LiSa 😉 w domowym komputrze? Litości! Nie wystarczy jeden w polityce??
Basi i Emtesiódemecce zdrówka życząc oddalam się ku łożnicy. Jutro ponoć też jest dzień 🙂
mieciowa,
za tego foxa na ogienku Ci ręczę 🙂
Pogoniwszy mojego uaktualniającego, trochę ponaprawiał, ale założę się, że coś przy okazji wyskoczy. Co do mnie, a niech sobie uaktualnia i codziennie, tylko niech wszystko moje działa, jak ma działać! Norrrrrrmalnie (blejkocika copyright) szlag mnie trafia, jak otwieram cuś tam, a cuś nie istnieje, bo zmodernizowane.
To jest mój komputer i ma dla mnie działać, i niech się cieszy, że pozwalam mu uaktualniać i korzystać! Cholera… może kazać sobie płacić?! Miesięcznie?!
‚Basiu, masz bardzo ładny charakter pisma.
Ty tak zawsze, czy tylko na pokaz?’ – pyta bardzo podstępnie TesTeq
Na pokaz to w tym liście był papier czerpany. Nie zauważył Pan papieru czerpanego, Maestro? W takim razie trzeba kolejną skrajnie-profesjonalną fotkę wyrychtować 😉
Pismo to ja miałam kiedyś… (na tyle wyraźne, by wciąż pożyczać ‚okolicom’ notatki do kserowania) 🙂
Wczoraj… hmmm… oprócz ‚syndromu ery komputerowej’, w kaligrafowaniu przeszkadzały dreszcze przeziębieniowe (i po-kawowe), brak porządnego pióra (o miękkiej, szerszej linii), itd. 😉 Więc proszę się natrząsać do woli, ale – tak czy siak – list dziękczynny trzeba wysłać szybko po imprezie. (Księżna Diana od dziecka pisała podziękowania natychmiast po powrocie z przyjęcia, balu, itd. – mówią, że o trzeciej czy piątej nad ranem też… bo to arystokratka była 😉 )
Nie poszłam wczoraj na koncert Proms. Nie wyszystkie odpowiedzi wyfrunęły do Adresatów… I skończyć też nie skończyłam robótek, które się tego domagają… Alarm! – czas zerknąć na antyczną tekturkę i się przywołać do porządku…
Chcą mieć Państwo zabawę? (- no pewnie, że chcą! 😉 ) Problemy i zadania basi (Basi!) na przełomie (nie-najweselszym) ’93 i ’94 roku:
http://picasaweb.google.com/basia.acappella/SamoUlepszanie02?authkey=KcwsKvhTsOM
… to tylko a propos kaligrafii było… niewątpliwie, naturalnie 😉
Pobudka wstać, kotom michę dać 😉
Witam ze słonecznej i już bardzo upalnej Warsiawy 🙂
Alicjo cosik Ci mocniej namieszał ten Twój osobisty uaktualniający. Teraz oprócz tego, że chude, to malutkie…
Chyba się czepiam od samego rańca, a przecież nie ilość, ale jakość jest ważna.
Mówiłam już, że gorąco?
Ja tam nic nie chcę mówić, ale w środku nocy huk jak z armaty… „zasadzkas” zadziałała. No trudno, ja nie prosiłam myszy, żeby mi się do kuchni wtarabaniała i po stole łaziła. Idę dospać, pozdrowienia dla wszystkich już na nogach!