Felkowo strzelba

Felek znad młaki, co to jest najbogatsy w mojej wsi, ryktowoł jakieś biznes-party dlo inksyk bogacy. No i na to party fcioł kupić od mojego bacy oscypki, coby stołownikom piknym regionalnym jedzeniem zaimponować. Baca był akurat na holi. Ale kie Felek na komórke do niego zadzwonił, baca postanowił zejść do wsi, coby dokładniej o scegółak transakcji pogodać. A jo posłek za bacom, bo jesce nigdy nie widziołek chałupy Felka od środka. Moze teroz sie udo?

Kie dosliśmy do Felkowego obejścia, ten wyjrzoł ku nom przez okno i zawołoł:

– Witojcie, baco! Zaroz wos wpusce, ale pies musi zostać przed chałupom.

Poźrełek na bace najsmutniej jako umiołek.

– A cemu pies nie moze wejść? – spytoł baca. – Bedzie mu sie kotwiło samemu.
– Niek sie kotwi – pedzioł nieubłagany Felek. – Taki duzy pies moze mi straśnie w chałupie nabrudzić.
– E, nie nabrudzi – pedzioł baca. – A jeśli cosi zbroi, to jo ci, Feluś, za syćkie skody podwójnie zapłace.
– Podwójnie? – Felkowi ocy sie zaświeciły. – Yyy … właściwie to mocie, baco, racje. Psu sie bedzie kotwiło. Skoda zwierzaka. Przecie to tyz boze stworzenie. Niek wchodzi.

No i rozem z bacom wesliśmy. Felek zaprosił bace do salonu i zacęli godać o straśnie nudnyk rzecak, cyli o interesak. Jo połozyłek sie koło bacy i zacąłek wokoło rozglądać. Na mój dusiu! Tamok wsędy rózne głowy na ścianak wisiały! Głowy jeleni, głowy saren, głowy lisów, głowy dzików, głowy niedźwiedzi, głowy rysiów … Dobro wiadomość dlo nasego Borsucka: głowy borsuka tamok nie uwidziołek 🙂 Uwidziołek za to głowe krowy, ftórom Felek trafił na jednej łące, kie do skradającego sie ku niej wilka celowoł. Krowa to moze nie barzo typowe trofeum myśliwskie, ale dlo Felka jest ono scególnie cenne, bo ta krowio głowa nalezała do jedynego zwierzęcia, ftóre Felek ustrzelił osobiście. Cało reśta głów to była kupiono od inksyk myśliwyk.

Był tyz tamok kominek. A nad kominkiem umocowane były wielkie rogi jelenie, tak wielkie, ze chyba mozno by je było oprzeć na dwók przeciwległyk brzegak Dunajca, coby piknie słuzyły jako kładka Na rogak wisiała strzelba firmy Łinczester. Tak, tak, to ta samo firma, ftóro dawno temu ryktowała broń do zdobywania Dzikiego Zachodu.

Strzelba była pikno! Barzo pikno! I to, ze odkąd nolazła sie w mojej wsi, ino te jednom zwycajnom krowe upolowała, to nie jej wina, ino wynik zdolności strzeleckik jej właściciela.

Wstołek, podesłek ku kominkowi, siodłek, zadorłek głowe do wierchu i pozirołek na te strzelbe. Sam nie wiem, kie ogon sam mi zacął merdać, choć wcale go o to nie pytołek, w kozdym rozie nie przybocuje se, cobyk pytoł.

Cas mijoł. Baca z Felkiem dalej o nudnyk rzecak godali. A strzelba wisiała se nad kominkiem. Wisiała i wisiała. Ale nawet kie nic nie robiła, ino zwycajnie wisiała, jakosi duma biła z niej. Hej! Niejeden myśliwy, co Felkowom chałupe odwiedził, mioł wielkom ochote te strzelbe kupić. Ale zoden nie mioł takik dutków, coby Felka do jej odsprzedania namówić. I potem kozdy taki myśliwy wychodził od Felka wzdychając: Ech, mogłaby se tako strzelba powisieć u mnie, mogłaby…

A strzelba nic se z takik westchnień nie robiła. Ona była ponadto. Westchnienia myśliwyk ani ziębiły jom, ani grzały. Wyraźnie wystarcało jej to, ze ona samo zno swojom wartość. Na mój podziw tyz nie zwracała zodnej uwagi. Zdziwiłbyk sie, kieby zwracała. Skoro była niewzrusono, kie słuchała komplementów od znawców broni, to niby cemu miołby jom wzrusać podziw zwykłego psa, w dodatku nie myśliwskiego, ino pasterskiego? Tak se rozmyślołek. A strzelba wisiała, wisiała, wisiała…

No i wiecie, co sie w końcu wydarzyło? Otóz … nic. Wyobrazocie se? Po prostu NIC! Ot, baca z Felkiem dobili targu i posliśmy se z powrotem na hole. A w momencie, kie opuscaliśmy salon, strzelba wisiała dokładnie tak samo jak wte, kie tamok wesliśmy. Przyznocie, ze to bez sensu! Przecie prawo pona Czechowa wyraźnie godo: jeśli w pierwsym akcie nad kominkiem wisi strzelba, to w ostatnim musi ona wystrzelić! A tako pikno strzelba jako Felkowo to powinna tak huknąć, ze połowe ściany z chałupy powinno wyrwać! Tak ostatni akt tej śtuki w Felkowej chałupie powinien wyglądać! A jeśli tutok ftoś mi powie, cobyk nie wymyśloł, ze w Felkowej chałupie była jakosi śtuka teatralno, jo od rozu przybocuje: przecie cały świat jest teatrem, więc chałupa Felka tyz. A jeśli ftoś ze zdaniem tego hyrnego pisorza, co pedzioł, ze świat jest teatrem, sie nie zgadzo, niek spróbuje stworzyć równie wielkie dzieło jako on i wte podyskutujemy.

Cemu więc ta Felkowo strzelba nic nie zrobiła? Bubel! Jakisi straśny bubel musi to być! Kieby firma Łinczester wyłącnie takie buble ryktowała, to Dziki Zachód mógłby spać spokojny, ze nigdy nie bedzie zdobyty!

I poźrejcie ino: niby ten Felek jest najbogatsy we wsi, niby stać go na same najlepse rzecy, ten domecek w sąsiedztwie Alecki to on pewnie mógłby kupić wroz całym jeziorem Ontario i pływającym po nim statkiem pirackim … a strzelbe mo zupełnie do rzyci. Hau!