Veľká chyba
Jánošík ako symbol vznikol cez povesti o boji proti sociálnemu útlaku a každý národ si takéto legendy stráži a udržiava – pedzioł niedawno w Terchovej, rodzinnej wsi Janosika premier Słowacji pon Robert Fico.
A bola by veľká chyba, keby Slováci stratili túto legendu, ktorá bola s nimi vždy spojená – pedzioł jesce. A słowa te, jo se skopiowołek stąd i wkleiłek tu 🙂
Nie wiem, cy trza to z języka nasyk południowyk sąsiadów tłumacyć. Kieby ftoś fcioł skorzystać z drobnej pomocy naukowej, to na dole wpisu nojdzie słownicek słowacko-polski.
O co w ogóle ponu Fico idzie? On twierdzi, ze o to, coby dlo dobra Słowacji prociwić sie badacom, co to syćkim próbujom Janosika obrzydzić. Natomiast przeciwnicy pona Fico twierdzom, ze on godo to, co godo, bo mo w tym swój brzyćki politycny interes. Fto mo racje? I fto w związku z tym – jak Jędrzejecek niedawno zauwazył – kolacje musi postawić? Nie wiem. Słowacja to jest kraj barzo sympatycnyk ludzi. Ale cy pon Fico jest równie sympatycny jako więksość jego rodaków – tego pedzieć nie umiem, bo jo tego pona nie znom. Jednak w sporze o Janosika jo bez wahania stoje po jego stronie. Bo jo tyz uwazom, ze kieby Janosikowom legende zniscono, to veľká chyba by była. Sakramencko veľká chyba! Pewnie byście sie zreśtom barzo zdziwili, kiebyk godoł inacej. Przecie na tym blogu kwoliłek siumnego harnasia nie roz.
Ino widzicie… jo to jo, taki zwykły pies pasterski. A pon Fico to nie taki zwycajny Słowak, ino Słowak barzo wozny. Jako pon Tusk u nos. A kie jest sie kimś barzo woznym, to najcynściej nie jest sie bidokiem, ino bogacem. No i teroz wyobroźmy se, ze w tym 1713 rocku hajducy wcale Janosika nie ułapili. Mało tego! Hyrny zbójnik wynolozł sposób na długowiecność! I zyje do dzisiok! I cały cas chodzi na zbój wroz z kompanami swymi! Teroz pon Fico odwiedzo Terchovom, a Janosik juz ryktuje na niego napad, bo tak mu nakazuje zbójnicki honor: kie ftosi bogaty w poblizu sie krynci, trza na niego napaść i ślus, coby potem móc zdobyte bogactwa bidnym rozdać. Juz, juz zbójnicy majom rusyć do ataku, a tu pon Fico zacyno nagle to swoje przemówienie, we ftórym Janosika barzo kwoli, godo o nim jaki to siumny i ślachetny cłek… Harnaś uświadamio se, ze nie moze napaść na kogoś, fto go kwoli tak piknie – bo to z kolei byłoby z honorem zbójnickim niezgodne. No i co zrobić z takim bogacem, na ftórego napadać honor zbójnicki nakazuje i jednoceśnie zakazuje? Jest jakiesi wyjście? Jo widze ino jedno: pon Fico musiołby Janosika wyręcyć. Musiołby napaść na samego siebie, a dutki, ze ftóryk by siebie obrabowoł, oddać bidnym. Ino cy pon Fico lubi Janosika jaz tak barzo, coby jaz tak sie dlo niego poświęcić? Tego nie wiem, bo – chyba juz wom o tym godołek? – jo tego pona nie znom. Kieby pon Fico był skłonny do tak piknyk poświęceń, to by znacyło, ze jest bogacem wyjątkowym. No tak, ale nawet kieby tak było, to przecie som jesce inksi bogace, ftórzy tyz Janosika kwolom! I kielo z nik to tyz bogace wyjątkowi? Jeden procent? Dwa? A co z reśtom? Reśta nigdy w zyciu nie zgodziłaby sie na siebie napaść! A tym samym bidnego Janosika z kłopotu by nie wybawiła.
No i wychodzi na to, ze to dobrze, ze wte, kie Janosik zył, syćka bogace go potępiali. Bo kieby jacyś go kwolili, jako dzisiok kwolom, harnaś miołby straśny zgryz: napodłby na przychylnego mu bogaca – splamiłby swój zbójnicki honor, nie napodłby – tyz by splamił. A wte nawet nifto nie musiołby go łapać i za poślednie ziebro wiesać. On sam by sie powiesił z rozpacy, choćby Maryna ze łzami w ocak błagała go, coby sie nie wiesoł, bo jeśli sie powiesi, to bedzie veľká chyba. I to jak veľká! Hej! Mioł ten Janosik scynście, ze za jego zycia nie lubił go zoden bogac. Naprowde mioł wielkie scynście. Hau!
P.S. A tutok jest obiecany słownicek słowacko-polski:
cez – przez
chyba – błąd
čerstvy – świeży (tego słowa jo we wpisie nie uzyłek, ale podoje je, cobyście sie nie pomylili, kieby wos kiesik na Słowacje rzuciło, bo na przykład świeze piecywo to po słowacku bedzie: čerstve pečivo)
povesť – legenda, opowieść
si – sobie
strážiť – pilnować, strzec
šukať – … (tego słowa tyz w swoim wpisie nie uzyłek, ale korzystom z okazji, coby wos ostrzec, cobyście na Słowacji nigdy nie godali, ze cegoś szukacie, bo šukať – wymawio sie szukat ze zmiękconym t – to jest po słowacku barzo brzyćkie słowo)
udržiavať – utrzymywać
útlak – ucisk
vzniknúť – powstać
Komentarze
Chyba nie chyba, jutro tłusty Czwartek, nie zapomnijcie o pączkach! A wpis przeczytam, jak dokończę pracę. Około mojej północy, jak dobrze pójdzie…
Owczarku
A Janosik jadal te nasze czwartkowe delicje, czy tylko bunca i oscypka?
W Hameryce poncki coraz modniejsze. Popatrz jednak co te hamerykanskie w srodku maja.
http://en.wikipedia.org/wiki/Paczki
I ciasto okropne, zeby bola od samego patrzenia. Drozdzowe ciasto to sztuka zrobic. Ale sie staraja jak moga. W naszych sklepach nawet wymowe chca przyblizyc. Dobra zabawa bo wymyslili „punch key”.
U nas na szczęście mogę w Baltic Deli kupic polskie, kiedys bywały z konfitura z róży, a teraz tylko z powidłami śliwkowymi, ale i tak dobre. I prawdziwe, drożdżowe!
Co do Janosika, to niech sobie tam badacze gadają, my wiemy swoje 🙂
Chyba pójdę do wyrka. Dobranoc!
I dzień dobry, gdyby ktoś nie spał już 🙂
Wszystko pięknie, Owczarku…
Ale przecież do polityki się idzie po to, by się obłowić. Jeśli nie kasą bezpośrednio – bo to nie wszędzie możliwe – to koneksjami, coraz większą wagą ‚doczepioną’ do nazwiska (stąd te późniejsze honoraria za wykłady czy uczestnictwa w radach nadzorczych, jak choćby ostatnio pana-Blairowe).
Zatem p. Tiso z łatwością udowodni (Janosikowi i wszystkim innym), że na razie to on jest biedny jak mysz kościelna (a nawet – Felek znad młaki 😉 ). A rabować to on i owszem będzie i pomoże: przedsiębiorców na ten przykład.
Fico… Nie wiem, skąd ten Tiso. A właściwie, wiem… 🙁 Never mind…
Owczarku!
Rzeczywiście Janosikowi łatwiej by się żyło jakby jedni go lubili a drudzy nie! 🙂
Jemu by woda sodowa do głowy nie uderzyła, że jest przez wszystkich kochany, jak to się zdarza różnym politykom. A i Pan Premier nie musiałby wyczyniać różnych łamańców i napadać sam na siebie.
U nas jest zupełnie inaczej! 🙁 Są tacy, którzy z urzędu nikogo nie lubią i bez przerwy o tym gadają. Nawet w telewizji publicznej stworzyli specjalny program od nielubienia. Nazywa sie to Misja specjalna! 🙁
Znielubili Pana Brzechwę, Pana Szczypiorskiego, Pana Wańkowicza.
Jak przeczytają Twój tekst, mogą znielubić Janosika i ogłosić, że był na usługach…
A i Ciebie mogą zlustrować; zbyt otwarcie piszesz czasami, kogo lubisz bardziej a kogo mniej.
Uważaj! 🙂
Hej!
A jesteś pewien Owcarku, że te wszystkie dutki należą do pana Fico?? A może on mieszka w domu swojej żony, jeździ służbowym samochodem, a cięzko zarobione pieniążki oddaje rodzicom, bo nie ma założonego konta w banku, może nawet skarpetki pożycza od swego sekretarza…
I może właśnie dlatego biedny, choć bogaty pan Fico lubi i broni Janosika!
Ech, zbieram się do roboty, a po drodze wstąpię (jak to słusznie przypomniała Alicja) po jakieś pączule…
Smacznego dnia wszystkim 😀
basia pisze:
Ale przecież do polityki się idzie po to, by się obłowić.
I gdzie tu piekna idea wynikajaca ze służby publicznej? Wszak ministrowanie znaczy służenie dla dobra kraju.
Z tej kwadratury koła 😉 (napadał – niehonorny, napadł – niehonorny, powiesił się – niehonorny) to już może lepiej co napadał i zbójował .Dutki rabował a biednym dawał. Zbójnika rzecz i honor ginąć w słusznej sprawie na haku, na polowaczce , za buczkami , na Luptowie. 😉
Masz rację, Owczarku, Janosik miał wielkie szczęście, że wszyscy bogacze go nie lubili, bo te rozterki moralne wykończyłyby go jak nic. 🙂
P.S. No to co z tą kolacją? 🙂
Owczarku, jaka telepatia – oba nasze wpisy z nocy, u mnie trochę po czesku, tu trochę po słowacku 😀
Hehe, przygody ze słowem „szukać”… Byłam kiedyś z moim dawnym damskim zespolikiem wokalnym na Morawach; małe tournee załatwił nam wysiadujący wtedy na placówcew Pradze Andrzej Jagodziński. Pojechał z nami oczywiście na te Morawy. W pewnym miasteczku, gdzie miałyśmy wystąpić następnego dnia, po południu był jakis wernisaż, na który Andrzej poszedł. Koleżanki szefowe (na nas pięć było ich dwie 😀 ) miały do Andrzeja jakiś interes. Poszły tam więc. I jedna z nich weszła i wypaliła: „Szukam…”, po czym zarumieniła się i wypadła, bo właśnie zdała sobie sprawę z tego, co właściwie powiedziała 😆
Byłam w Terchovej. Kocham te okolice. Żebyście se nie myśleli, że ten Janosik to chłopak z Tatr – to Mala Fatra. Przepiękne górki, chętnie bym tam wróciła – ech, nostalgia ogarnia…
PS. Andrzej Jagodziński – oczywiście tłumacz, nie pianista ;-D
A Małą Fatrę widziałem tylko z Wielkiej Raczy! 🙂 Ech,…nostalgia! 😉
Owczarku, a dlaczego badacze usiluja nam Janosika obrzydzic? Coz tam znowu wybadali???
O slowie „szukac” opowiem Wam, co przezyla pewna znajoma, mila siostra zakonna. Prowadzila ona przez jakis czas gospodarstwo arcybiskupa w Pradze. A ze na poczatku jej znajomosc jezyka czeskiego byla znikoma, wiec zdarzylo jej sie uzyc tego slowa i to w towarzystwie bardzo dostojnych gosci ksiedza arcybiskupa! Towarzystwo zmartwialo, ksiadz arcybiskup usilowal tlumaczyc, ze siostra od niedawna dopiero w Pradze i nie zna jeszcze czeskiego. Biedna siostrzyczka zorientowala sie, ze palnela jakas gafe i zaczela z zapalem zapewniac, ze nic zlego nie miala na mysli , i ze na pewno zaraz sie poprawi! Na to ksiadz arcybiskup wpadl w poploch rozumiejac, ze siostra zamierza niezwlocznie sie powiesic, bo to ponoc znaczy po czesku „poprawic”!
Jędrzeju – ja też widziałam z Wielkiej Raczy, ta góreczka też zdeptana… Ech…
W czasach studenckich jeździłam chętnie na obozy wędrowne Słowację, bo wiadomo, komuna była, nigdy się nie wiedziało, czy za chwilę jakiegoś nowego szlabanu nie będzie. Łaziłam więc po Slovenskim Raju, Slovenskim Rudohoriu, Malej Fatrze… I absolutnie popieram Owczarka, że to kraj bardzo sympatycznych ludzi. I lubili Polaków, chętnie nam pomagali. Raz dosiadł się nam do ogniska gajowy, poczęstowaliśmy go czym namiot bogaty, czyli zupą z proszku, ale był zadowolony. I mówił, że lubi polskie zupy, bo są „huste” (gęste), a ich polivki są takie rzadkie 😀 A innym razem w Koszycach szukaliśmy długo miejsca, żeby się rozbić, w końcu trafiliśmy na tereny przy bocznicy dworca kolejowego. Wieczorem mieliśmy odwiedziny sąsiadów z pobliskiego osiedla. Przyszli do naz ze wzmocnioną herbatką w termosie…
Ech…
Ach, te wspominki..
Kiedyś w prehistorii szliśmy uliczkami Tatrzańskiej Łomnicy w harcerskich mundurkach i czapkach-rogatywkach.
Nagle słyszymy okrzyki; Niech żyją Polacy. Wiwat hallerczycy, itd, itp…
Stareńki Słowak był w Armii Hallera, zaczął nas ściskać, chciał piwem częstować; był rozanielony, zobaczył polskie rogatywki…
Dawno to było, ale było… 🙂
Hej!
Moj personel wspomina przyjaciela z czasow studenckich, ktory w latach siedemdziesiatych usilowal zakupic swiezy chleb w Liptowskim Mikulaszu. Wszedl do jednego sklepu i pyta: Macie chleb? Ano, czerstwy! – pada odpowiedz. No, to dziekuje! – i wychodzi do nastepnego sklepu. W drugim to samo. Wnerwiony wchodzi do trzeciego – piekarni i z daleka czuje zapach swiezego chleba. Na pytanie, czy ten chleb jest swiezy, pada odpowiedz: Ano, czerstwy! Zdenerwowany do ostatecznosci wybiega wykrzykujac: Co wy, k… Polakow nie lubicie?!
Antypolonizm 😆
Dziś gdy Harnaś w drogę wejdzie
Jakiemu z bogaczy
Nim ciupagi swej dobędzie
Sfora go osaczy
Ochroniarze wdepczą w ziemię
Zbójnika dumnego
I już będzie żył z brzemieniem
Zbója pobitego
Bohaterem nowych legend
Stał się dziś wielmoża
Pan na włościach oraz regent
Od morza do morza…
Co za czasy dziś nastały,
W borach zwierza nie ma
Wokół same aferały
Z wyrokami trzema….
Ano , należy tylko westchnąć: o tempora, o mores 😆
A po co rabowac bogatemu, zeby oddac biednemu? Nie lepiej jest pojsc do bogatego i powiedzec: Sluchaj, Kocie, taka sprawa – tam po dachu garazu chodzi taki jeden zabiedzony kot, chyba nie ma na lososia, a nawet na Kittycata, moze bysmy sie tak zrzucili, albo zaprosili go do siebie? Jako, ze jestesmy bardzo przyzwoite koty.
Wtedy ten bogaty mowi: No, moze… Zanies mu troche moich puszek, tych z sosem, a nie z galareta, bo te z sosem juz mi sie znudzily. No i mam jeszcze takie suche jedzenie, troche przedatowane, ale jeszcze calkiem dobre. Moze porozmawiam z Moimi i oni tego biednego gdzies urzadza….
No i przyprowadza pozniej ten bogaty kot biednego do Swoich, a Swoi mowia: ooo, biedny kotku, chodz wyszczotkuje ci pchelki i spryskam… oooo… nie masz obrozki i nie wiadomo skad jestes… ooo, znamy taka jedna pania, ktora bardzo sie ucieszy, jak bedzie mogla wziac cie do siebie, ale najpierw musisz sie najesc…Czy moze chcesz wiecej?…
I wtedy wszyscy sa zadowoleni: Bogaty kot, ktory sie podzielil swoimi puszkami, biedny kotek, ze nie naruszyl prawa, no i ludzie, ktorzy zrobili dwa dobre uczynki naraz: znalezli dom dla biedbego i znalezli wiernego towarzysza dla kogos, kto go nie mial.
A Nasza twierzdi, ze dzis biedni sa jak nie maja rolexow. Kiedys poszla do sklepu Medical Aid for Poland, ktory jest blisko naszego domu. Zaniosla dziewiec par NIE noszonych szwajcarskich butow Bally’ego w rozmiarze 36 – po likwidacji sklepu firmowego, sobie zostawila jedna pare . A pani w sklepie MAfP od przyjmowania towaru spojrzala i mowi z dezaprobata: Obcas juz niemodny!
Nasza bez slowa zabrala buty, wyszla ze sklepu i wrzucuila je do skrzynki Armii Zbawienia. Niech wysla do Afryki, gdzie sa prawdziwi biedni. Bo MAfP nie pomaga juz biednym, tylko wysyla ich do Lourdes. W odroznieniu od Armii Zbawienia, ktora pomaga.
No, ale nie byłoby opowieści o zbójnikach…Trochę żal. 😉
Pickwicku,
nieprawdopodobna historia, aż się wierzyć nie chce.
A tak a` propos – jak Ci się podobają nowe okiennice, o których pisaleś? Mialeś podzielić wrażeniami. I jeszcze jedno, czy Twoje drugie imię to Samuel?
Mrrrał!
A ja myślę, że dobrze, że w dzisiejszych czasach
Nie ma już Janosika, co się krył po lasach
i górach. I bogaczy łupił bez litości.
Natomiast biednym ludziom przysparzał radości
i Nadziei. Na rychłe bytu poprawienie.
Niejednemu się z piersi wyrwało westchnienie
„Ach, ten nasz Siumny Harnaś zadba o nas przecie
Czy ktokolwiek z nas kiedyś marzył o karecie
co lśni złotem? On łupi tylko Wielkich Panów
(na przykład takich jak Pan Fico z Topolczanów)
A biedaków nie rusza.” No bo i faktycznie
Jakby to wyglądało? No niepolitycznie
Dzisiaj ten nasz Siumny Harnaś byłby trochę dziwny.
Po co rabować? Jest podatek progresywny!
Wszakoż Urząd Skarbowy Nadziei nie daje.
Co bogatym zabiera, biednym nie oddaje 🙁
Nadzieja jest sierotką, potomstwo ma liczne
A męża wcale. To też nie jest politycznie
poprawne. Ale za to bardzo żyć pomaga.
Zwłaszcza jeżeli ktoś jest życiowa łamaga. 😉
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Pan Jozek (Yousoof) przyszedl wczoraj i wymierzyl, potem dlugo o czyms z Nasza rozmawiali i ogladali probki okiennic, potem Nasza poszla z westchnieniem glebokim i wyciagnela z biurka ksiazeczke czekowa, cos tam pisala nie przestajac wzdychac, potem ten czek wreczyla panu Jozkowi i umowili sie, ze pan Jozek zadzwoni w polowie marca, zeby sie umowic na instalacje okiennic, ktore musza byc zrobione wedle miary.
POtem jak Pan Jozek wyszedl, to nasza poweselala i powiedziala, ze te okiennice beda kosztowaly mniej niz myslala i ze dala zadatku polowe calej sumy, co moze nie bylo do konca roztropne, ale trzeba ufac ludziom i Yousoof wyglada na przyzwoitego faceta, a firma jego jest znana.
Samuel jest oczywiscie jednym z moich imion. Pozostale sa tajne, jak slusznie odnotowal najsz Najwiekszy Poeta:
… Ale na tym nie koniec, nie! W najdalszej gdzies dali
TRZECIE imie majaczy: my bladzi
Ze znuzenia, daremnie sto lat bedziem pytali,
Gdyz kot tylko je zna – i nie zdradzi!
Totel ilekroc ujrzysz, ze twoj kot na tapaczanie
W cos w rodzaju sfinksa sie przemienia,
POwod jest zawsze jeden: blogie kontemplowanie
Wlasnego sekretnego trzeciego kociego
Upojnie tajemnego,
Utopiotajnionego,
Nie upodobnionego do niczego innego
I upodobanego najbardziej imienia.
Drugim po Eliocie naszym Najwiekszym wieszczem jest niewatpliwie Blejk. Taki Slowacki do Mickiewicza, mozna powiedziec.
TRzecim jest Blake (taki Krasinski) ktory ladnie pisal o duzym kocie -Tygrysie.
Nie nalezy raczej mylic Blejka z Blake’iem
Fearfull Symmetry – to o mnie.
. 🙂
…rozbójnik 😉 🙂
Prześliczny! 😀
Emi: mina rozbojnika, ale czy to nie jest dziewczynka?
Mrrrał!
Nie nalezy raczej mylic Blejka z Blake?iem
Oczywiście, że nie.
Choćby dlatego, że ja się barrrdzo ładnie odmieniam 😉
M. Blejk Kot
D. Blejka Kota
C. Blejkowi Kotowi
B. Blejka Kota
N. Blejkiem Kotem
Msc. Blejku Kocie
W. Blejku Kocie!
A niech ktoś spróbuje zrobić to samo z Blake?iem
Mrrr mrrry
(Znaczy „chi chi 😉 „)
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Mrrr…
No właśnie.
Skąd ja ją znam?
Ech te Wasze wspominki, przypomniały mi czasy harcerstwa ze szczenięcych lat: rajdy, zloty, obozy… Człowiek spał pod dziurawym enesem, albo u życzliwego gospodarza na sianie w stodole, pił z metalowego kubeczka- za każdym łykiem parząc ryło, latał w krzaki za potrzebą, za drobne przewinienie ganiał z całym majątkiem po majdanie i wracał do domu śmierdząco-brudny, ale szczęsliwy…
Dzisiejszy harcerz wieczorem gania na disco, zamiast na ognisko, mieszka w domku campingowym i ma trudności w odróżnieniu śladów człowieka od sarny… 😐 I jakie oni będą mieli wspominki na jesieni życia 🙁
Jak śpiewała Maryla „ale to już było i nie wróci więcej…” 🙁
Żal…
PrzeslicznA – bo szylkretowa, a szylkretowe sa w naszym plemieniu tylko dziewczynki. Taka osobliwosc genetyczna.
Mieciowo: a zamiast seksu maja gry komputerowe.
No to rozbójniczka. Albo – Ronja, córka zbójnika… 😀
Pickwicku u nas (oficjanie) też nie było seksu, że o grach komputerowych nie wspomnę 😉
Hi, hi… 😀 kazali mi pod komentarzem wpisać kod „61fe”…
świętoszki 😉
U Was nie bylo seksu???????????????? Boze, to coscie robili jak padal deszcz?
Oficjalnie nazywało się to „zacieśnianiem socjalistycznych stosunków z zaprzyjaźnioną młodzieżą z Uljanowska”… oni przyjeżdżali do nas, my do nich i ogólnie było… wesoło i to nie tylko w dni deszczowe 😉
Hauuuu! A mi ten rozbójnik od Emilecki otworzyć sie nie fce 🙁
Ale moze jutro zakrodne sie do Felka znad młaki i z jego komputra sprobuje 🙂
A bo zdaje się, że jak emilecki skrzynka jest wyłączona z sieci, to nie ma się co otwierać? Bo u mnie napisano, że sienie da rady połączyć.
No masz, miecowa zacieśniała stosunki, ładne rzeczy!
A Ty Pickwicku co się dziwisz, co Ty o seksie ludzi możesz wiedzieć, hę?! Czyzbyś podglądał?!
A, słuchajcie, co Wam powiem. Otóż w poważnym dzienniku usłyszałam dzisiaj, że na poczatku wszystkie ludziska mieli ciemne (brązowe, czarne) oczy. Dopiero jakieś plus-minus 10 tys. lat temu pojawił się dziwoląg z niebieskimi oczyskami. I wszyscy z niebieskimi/szarymi oczami pochodzą od tego dziwoląga. Ciekawa jestem, jak uczeni na to wpadli…
Alicjo,
to ja jestem od dziwoląga? 😳 , nie żaluję 😉
Blejk Kot pisze: „Choćby dlatego, że ja się barrrdzo ładnie odmieniam
M. Blejk Kot
D. Blejka Kota
C. Blejkowi Kotowi
B. Blejka Kota
N. Blejkiem Kotem
Msc. Blejku Kocie
W. Blejku Kocie!”
A może:
C. Blejku Kotu 🙂 ?
A do emi też nie mogę się dostać 😥
A na mnie wcora wiecorem Neostrada sie wypięła i juz nika nie mogłek sie dostać. Teroz lece powyjadac gaździnie to, co zostało po Hrubym Cwortku, a dzisiejsego wiecora mom nadzieje, ze więcej se tutok pogodom 🙂
Owcarecku ostomiły
Mój gazda mawiał ,że zdecydowanie lepsza była od Janosika jego Maryna, bo dawała biednym i bogatym.
Nie wiem dlaczego u niektórych ta ‚moja’ rozbójnica się nie otwiera, ale że warta jest obejrzenia więc muszę ją pokazać w inny sposób 🙂
Jej ‚policyjne’ zdjęcie znajduje się pod koniec prezentowanych na tej stronie zdjęć. Nie da się go przegapić ani pomylić – to spojrzenie mówi samo za siebie 🙂
ps.
i tak miałam Wam podesłać całość tych zdjęć, bo po prostu trzeba je zobaczyć 🙂 No to teraz mała przerwa w pracy i miłego oglądania 😉 🙂
Emi, zmiłuj się! Ja mam szybką neostradę, ale Twoje 139 zdjęć ładuje się tak długo, że ja nie mam cierpliwości i czasu dotrwać do końca.
Przykro mi. 🙁
Poczytam sobie później wszystko. Teraz idę popracować.
Gitara i narka!
(usłyszane w autobusie, jedyne zrozumiałe słowa z rozmowy)
PROŚBA O POMOC !
Potrzebna krew grupy A Rh- dla umierającego dziecka.
Tel. 604 947 367
Właśnie mi zabrali mieciowego do szpitala z bardzo wysokim ciśnieniem i powiedzieli, że prędko nie oddadzą. Postaram się do Was zaglądać, ale wybaczcie, jak się to mi nie uda…
TeżAlicjo, jestem od wielu lat honorowym dawcą, ale moja grupa krwi to BRh+, jeśli można oddać zamiennie, to się zaraz skontaktuję!
pozdrawiam Budowiczów i do zobaczenia 😀
Witajcie,
jakas influenca mnie gryzie! Niech to licho porwie.Ale walcze i nie poddaje sie………… :-X
Po przeczytaniu owcarkowej opowiesci,bede chyba wielkim lukiem omijac Slowacje,bo strach tam „gebe”otworzyc.Moga pobic,a juz na pewno za chama wezna 😉
Ps. niestety nie moge pomoc,bo mam BRh- 🙁
Mieciowo- trzymam kciuki za pomyslne leczenie Mieciowego!!
Trzymaj sie 🙂
Mieteckowo, ja też tak mam.
Może dobrze, że Mieciowy znalazł się w szpitalu, tam są większe szanse na właściwe ustawienie leków.
Wszystko będzie dobrze, trzymajcie się!
TyżAlecko, mam nadzieję, ze znajdzie się szybko krew o właściwych parametrach.
Same smutne wieści.
Oj, mieciowo, trzeba Twojemu mieciowemu zmienić styl życia! Cisnienia mu się zachciewa…
TeżAlicja,
Alicjo, ja nawet nie mam pojęcia, jaką mam grupę krwi. 🙁
Mieciowo,
też trzymam kciuki, wszystko będzie dobrze.
Wcięło mi wpis, więc jeszcze raz. Ten apel o pomoc to fałszywka – ktoś się tak zabawia w sieci. Jestem tak wstrząśnięta i oburzona, że brak mi słów.
Mieciowo, trzymam kciuki za mieciowego i Ciebie.
No to ładnie. Juz się wystraszyłam, że chodzi o kogoś znajomego, a nawet niechby nieznajomego. Nie czytaj byle czego, TeżAlicjo.
Wpadam na chwilę i lecę dalej, ale już z zaciśniętymi za mieciowych kciukami. Będzie dobrze! 🙂
Jakiesi dwa roki temu rozsyłano maila ze zdjęciami poparzonej dziewcynki. W tym mailu była prośba, coby przesłać go do jak najwięksej licby znajomyk, bo jakosi tam firma niby zobowiązała sie, ze za kozdego takiego maila przeznacy ileś tam złotyk na operacje. Więc ludzie w dobrej wierze słali tego maila dalej. Jaz w końcu sie okazało, ze maila wyryktowali osuści, ftórzy w ten sposób kolekcjonowali se adresy do wciskania spamów!
Ale zdjęcia dziewcynki były prowdziwe! Kie jej rodzice sie o tym dowiedzieli, byli zszokowani, ze ftoś dramat ik dziecka wykorzystoł dlo własnyk interesów! Oj, takik fudamentów to jo byk porządnie w rzyć ugryzł! Porządnie!!!
Te maile niestety ciągle krążą – już pisałam o tym na sąsiednim blogu. Właśnie poparzona dziewczynka trafiła do mnie w zeszłym roku. Rozpoznałam spam od razu, bo ze mnie za stary wróbel…
Znalazłam coś takiego: http://www.gazetka.be/undercategory,72.html
Do Alecki
„nie zapomnijcie o pączkach!”
Jo takik problemów wcora nie miołek. Wystarcy ze baca z gaździnom bocyli!
„w poważnym dzienniku usłyszałam dzisiaj, że na poczatku wszystkie ludziska mieli ciemne (brązowe, czarne) oczy. Dopiero jakieś plus-minus 10 tys. lat temu pojawił się dziwoląg z niebieskimi oczyskami. I wszyscy z niebieskimi/szarymi oczami pochodzą od tego dziwoląga. Ciekawa jestem, jak uczeni na to wpadli”
Moze w jakiejsi grocie Lascaux było to zapisane i wystarcyło przecytać? 🙂
Do Janicka
A jak poni Madonna śpiewo: „Bye, bye, American pie”, cy jakosi podobnie, to moze ona mo na myśli to, ze fce pozegnac z hamerykańskimi pajami, a powitac z nasymi pąckami? 🙂
Do Basiecki
„Ale przecież do polityki się idzie po to, by się obłowić.”
A wędka do obłowienia sie nie wystarcy? Nieftórym widocnie nie 🙂
Do Jędrzejecka
„A i Ciebie mogą zlustrować”
Hihihi! A wyniki lustracji ka zarejestrujom? Na laptopie pona Ziobry?
„A Małą Fatrę widziałem tylko z Wielkiej Raczy!”
Głowy nie dom, ale wydoje mi sie, ze mozno tyz na odwyrtke: uwidzieć Wielkom Fatre z Małej Raczy. 🙂
Do Mietecki
„A jesteś pewien Owcarku, że te wszystkie dutki należą do pana Fico?? A może on mieszka w domu swojej żony, jeździ służbowym samochodem, a cięzko zarobione pieniążki oddaje rodzicom, bo nie ma założonego konta w banku, może nawet skarpetki pożycza od swego sekretarza”
Wte musiołby napaść na swojom zone, swoik rodziców i swojego sekretorza. I rozdać całom zdobyc bidnym – ze skarpetkami swojego sekretorza włącnie
„pił z metalowego kubeczka- za każdym łykiem parząc ryło”
No, zdarzało sie, Mietecko, ze nie za kozdym. Co oddoje taki śpas. Wchodzi turysta do bacówki i pyto: Baco, macie wrzątek?
A baca na to: Mom, ino zimny.
„latał w krzaki za potrzebą”
A o tym był taki śpas (cy jo juz go przypadkiem kiesik nie opowiedziołek?): idzie turysta przez las i widzi widzi kucającego pod krzakami bace.
– Co wy tu, baco, robicie?
– Srom, panocku.
– To dlaczego nie ściągnęliście portek?
– O, krucafuks!!!!!
„za drobne przewinienie ganiał z całym majątkiem po majdanie”
Abo zywina ganiała. Niekoniecne za przewinienia. Roz jeden turysta spytoł górola:
– Gazdo, czy mogę przejść przez wasze pole? Bardzo mi zależy, żeby zdążyć na autobus o 10.50.
– A idźcie, panocku, idźcie. A jeśli spotkocie po drodze mojego byka, to nawet na ten o 10.30 zdązycie!
I duzo, barzo duzo zdrowia dlo Mieteckowego! Niek Ci go wartko oddajom z piknym ciśnieniem! 🙂
Do Zbysecka
„Zbójnika rzecz i honor ginąć w słusznej sprawie na haku, na polowaczce, za buczkami , na Luptowie”
I podcas wisenia na haku kurzyć se fajecke najspokojniej w świecie. Jako Janosik se kurzył. I zoden badac nie wmówi nom, ze tak nie było! 🙂
Do TyzAlecki
„No to co z tą kolacją?”
Wyglądo na to, ze akurat w sprawie Janosika racje mo słowacki premier. No to on stawio kolacje! Jeśli jest honorny jako ten starodowny harnaś – musi postawić! 🙂
Do Poni Dorotecki
„I jedna z nich weszła i wypaliła: ‚Szukam’, po czym zarumieniła się i’wypadła, bo właśnie zdała sobie sprawę z tego, co właściwie powiedziała”
I takik historii zdoje sie, ze jest sporo. Widze ino jedno wyjście: syćkie drogi prowadzące ku Słowacji i Czechom na co najmniej 20 kilometrów przed granicom trza gęsto obstawić tablicami informacyjnymi, ze „szukać” to jest po słowacku: „hladať”, a po czesku: „hledat”.
„Mala Fatra. Przepiękne górki”
I to kolejny dowód na to, ze Janosik był ślachetny. Przecie jakze ftoś z tak piknej krainy mógłby zostać weredom! 🙂
Do Babecki
Babecko! Ta historia z zakonnicom, ftóro najpierw szukała, a potem sie poprawiała, jest tak pikno, ze godno uwiecnienia na jakimsi trwolsym materiale niz ulotny internet! 🙂
Do Alfredzicka
Nie mozno wyklucyć, Alfredzicku, ze jakisi Słowak mioł w Polsce przygode na odwyrtke niz przyjaciel Twojego Personelu. Być moze złościł sie na Polaków, ze nie fcom mu dać piknego cerstwego piecywa 🙂
Do Zeenecka
„Dziś gdy Harnaś w drogę wejdzie
Jakiemu z bogaczy
Nim ciupagi swej dobędzie
Sfora go osaczy
Ochroniarze wdepczą w ziemię
Zbójnika dumnego”
A jak nie wdepcom z ziemie, to nabijom w butelke i potem bedom sprzedawać jako piwo „Harnaś” 🙂
Do Hortensjecki
„Ano , należy tylko westchnąć: o tempora, o mores”
Teroz juz mozno! Z tego, co jo sie orientuje, pon Cycero pomorł więcej niz 75 roków temu, więc praw autorskik ani on, ani jego spadkobiercy do tego westchnienia juz nie majom 🙂
Do Pikwicka
Kieby, Pikwicku, Janosik dalej zył, to fto wie? Moze pocyniłby jakiesi innowacje w swoim zbójnickim rzemiośle? Moze przyjąłby metody podobne tym, o jakik Ty gwarzys? Ino ocywiście – jak to zauwazył Jędrzejecek – musiałoby sie to odbyć bez skody dlo opowieści o zbójnikak 🙂
Do BlejkKocicka
Wiersem swym uświadomiłeś mi, BlejkKocicku, ze teroz wielu marzy sie racej taki Janosik, co to zabierołby urzędom skarbowym i oddawoł podatnikom.
Jeśli idzie o odmienianie Ciebie przez przypadki, to fto nie moze sie naucyć, niek odmienio w skrócie. I wte bedzie tak:
M.: B.K.
D.: B.K.
C.: B.K.
B.: B.K.
N.: B.K.
Msc.: B.K.
W.: B.K.! 🙂
Do Emilecki
No i, Emilecko, ten rozbójnik niestety nie otwiero mi sie i nie otwiero. Z drugiej strony co to byłby za rozbójnik, ftóry otwierołby sie ot tak na zawołanie? 🙂
Do Misiecka
„Mój gazda mawiał ,że zdecydowanie lepsza była od Janosika jego Maryna, bo dawała biednym i bogatym.”
Kieby, Misiecku, nie jeden scegół, to zgodziłbyk sie z zacnym gazdom, ze Maryna była najlepso. Kieby nie ten scegół, ze zadenuncjowała Janosika… 🙂
Do EMTeSiódemecki
„Gitara i narka!”
Skoda ze nie „skrzypce i narka” – Poni Dorotecka potrzebuje skrzypiec. Dała o tym znać u siebie 🙂
Do Anecki
„bede chyba wielkim lukiem omijac Slowacje,bo strach tam ‚gebe’otworzyc.Moga pobic,a juz na pewno za chama wezna”
Prędzej za chama wezmom, bo jako pedziołek, a Poni Dorotecka z Jędrzejeckiem potwierdzili – Słowacy som barzo sympatycni. Ale myśle, ze nawet to nie. Teroz wielu Polaków odwiedzo Słowacje, i przez to pewnie wielu Słowaków wie, ze u Polaków szukanie jest zupełnie niewinne.
Inkso rzec ze… nawet bez tego słowa „szukać” nieftórzy Polacy na Słowacji tak sie zachowujom, ze casem wstyd sie tamok przyznać, ze jest sie ik rodakiem 🙁
A co za influenca przycepiła sie ku Tobie? Precki z niom! 🙂
Do Gosicki
„Wpadam na chwilę i lecę dalej, ale już z zaciśniętymi za mieciowych kciukami. Będzie dobrze!”
Juz nie roz budowe fluidy zadziałały. A zatem musi być dobrze! 🙂
Owczarku!
Wczoraj u Piotra z sąsiedztwa było o piwie, a ja zabocyłam Ci przybocyć, że powinienes cos o Smadnym napisać!!! Moze to jest do odrobienia, co?
Mieciowo, my tu wszyscy cala rodzina bardzo o Was myslimy. Nasza mowi, ze dobrze, ze PanaMieciowe cisnienie jest teraz monitorowane i ze doprowadza go do porzadku, bo ci lekarze dzisiaj to swietnie jednak robia. A ja tylko przypomonam te badania, ktore mowia ponad wszelka watpliwosc, ze glaskanie kota obniza cisnienie. A jak nie ma kota, to moga byc rybki w akwarium.
No i ogolnie chcielibysmy cos Wam dobrego zamruczec, ale wiemy, ze Ty i tak sie bardzo denerwujesz, cokolwiek zamruczymy. Wiec poprostu slemy dobre mysli.
Pikus, od glaskania rybek to moze cisnienie spadnie, ale mozna dostac reumatyzmu 🙂 Mieciowo, dolaczam sie z dobrymi myslami i fluidami i zycze spokojnej nocy.
Kiedy mielismy ogromne akwarium na 100 litrow wody, to pare razy udalo mi sie rybki poglaskac, a nawet wycalowac od serca. Niestety Nasza zaimstalowala pozniej jakies zabezpieczenia i kontaktowalismy sie przez szybe. Rybek juz od dwoch lat nie ma, przeprowadzily sie do cyganskiego taboru – podobno.
Taaaa….
juz widzę, jak się Pikuś całuje z rybkami…. że mu się udało *pogłaskać*, wierzę. Ale się wysmyrgły były spod szponów! 😯
Mieciowo, będzie dobrze. Niech no ten Twój Mieciowy wróci do domu, to go zaraz uzdrowimy. Są sposoby!
Owczarku, do słowniczka słów i wyrażeń, które mogą stać się pułapkamim w dziele umacniania przyjaźni polsko-słowackiej, trzeba jeszcze chyba dodać ‚zachód’. Niby nie ma on aż takiej siły rażenia, jak te słówka, które już wymieniłeś, ale w pewnych kontekstach też może nieźle namieszać… 😉
Niedawno, chyba przedwczoraj, znalazlam na GG wiadomość od nieznajomego:” cześć, chcesz zrobić kawal znajomym?” i jakiś odsylacz. Jak się okazuje, pomyslowość i glupota ludzka nie zna granic. 🙁
Owczarku, napisałeś
I podcas wisenia na haku kurzyć se fajecke najspokojniej w świecie. Jako Janosik se kurzył. I zoden badac nie wmówi nom, ze tak nie było!
…to muszę przypomnieć o innym acz podobnym wypadku:
Azja Tuhajbejowicz
Ej, cały oddział się uśmiał, aż niektórzy wołali „Ojeja!”,
Gdy srogi wachmistrz Luśnia pochwycił Tuhajbeja…
… przepraszam, jego syna, mrucząc: – Aż ty burasie,
Ty ześ, wredna gadzino, porwał nam panią Basię.
I chciałeś z nią figo-fago, aleś się wkopał w ambaras
Coś ty jej uczynił, zgago, to my ci uczynim zaraz.
Co rzekłszy na pal go nasadził, ustawił ten pal pionowo,
Sumiaste wąsy przygładził, spojrzał i rzekł: – Prawidłowo.
Tu z okrutnego bandyty zaczęli drwić całą paczką,
Że niby taki przebity jak rolmops wykałaczką,
Że może na flet futerał zrobić się z niego uda,
A on wciąż nie umierał i ziewał – U, ale nuda.
Potem się w konwersację wdał z kompanijnym kuchcikiem:
– Hej, co tam na kolację? – Gorzałka i kaszka z mlikiem.
Luśnia, widząc, ze coś nie klapuje, spytał z uszanowaniem:
– Jak pan się właściwie czuje, wielce szanowny panie?
A ów cynik i deprawator odrzekł bez zająknięcia:
– Jak się czuję? Jak izolator linii wysokiego napięcia.
– Czy to pana nie boli w ogóle? – jęknął zacny wachmistrz w zdumieniu.
– Nie, my nie takie rzeczy w Stambule przerabiali na szkoleniu.
A. Waligórski
. 🙂
Alicjo, jakie znasz sposoby? Jestem osobiście zainteresowana.
Jadę zaraz do Mamy i wrócę późnym wieczorem, to masz sporo czasu na odpowiedź. 🙂
Przyjemnego, słonecznego dnia wszystkim życzę. 🙂
Dużo do czytania o nadciśnieniu i się sprawdza, czyli pomaga skutecznie i smacznie – http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?action=search2 . W odróżnieniu od medycyny konwencjonalnej. Zaświadczam.
Link zawiódł. Ponawiam: http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?action=search2 .
Nie działa ten link, więc inny: http://forum.dr-kwasniewski.pl/ . W wyszukiwarkę należy wpisać: nadciśnienie. Potem klikać na kolejne lub wybrane wątki i czytać.
http://www.we-dwoje.pl/nadcisnienie;-;zmiana;stylu;zycia,artykul,2704.html
A choćby to, co w powyższym artykule, Mario. To są rzeczy, którymi można wpłynąć samemu na obniżenie cisnienia, niezależnie od leczenia farmakologicznego.
Chciałem zauważyć, że czeka nas jeszcze 6 tygodni zimy – tako rzecze świstak Phil z Punxsutawney ( http://www.groundhog.org/prediction/ ).
Hau, hau!
Ledwie patrzę na ślepia, bo się ostatnio dość wydatnie karnawaliłem. Niby teoretycznie nie jestem wielkim zwolennikiem, ale w Nadrenii czasem nie da się tego uniknąć. Ale dzięki temu odkryłem, gdzie się zadekował Janosik. Otóż tutaj w karnawałowym pochodzie jadą wielkie wozy, z których w naród rozrzucane jest dobro wszelakie, od cukierków i batoników począwszy, aż po gąbki do mycia garów. Biedni, zwöaszcza jak są szybcy i przebojowi, mogą całkiem spory koszyk tego nazbierać. (Bogaci też, ale zwykle im się nie chce). Nie wierzę, żeby organizacją tego wszystkiego kierował kto inny, niż nasz zbójnik.
Mieciowym też życzę jak najszybszego uporania się z nadciśnieniem, tylko na temat metod polemizowałbym z kotami. Są dane statystyczne świadczące o tym, że to personel psów cieszy się zdrowiem lepszym od przeciętnej. 🙂
Jedzej Ucherski,
Tez tam byles?
Mam cudowne wspomnienia z kursu narciarskiego z naszej Politechniki. Tego nigdy nie zapomne, dojazd jakas dwutorowka, godziny czekania na autobus, maszerowanie z nartami i plecakiem na Gorna Racze juz nie wiem ile , ale dluuuuugo, a potem bylismy pod chmurami, jak w bajkach!
Ech, czy te czasy sie wroca?
TesTequ,
już pisałam na sąsiednim blogu, wkleję stosowny kawałek tutaj. Swistaka to sobie musicie poszukać, żeby Wam krajową zimę określił. Cóż to, w Polsce brak świstaków czy co, amerykański musi być? A co on wie o pogodzie w Polsce, ha?!
Moi Drodzy,
Punxutawney Phil nie przepowiada zimy dla całego świata, ani nawet dla Kanady, tylko wyłącznie dla US of A. Nie wiem, kto wymyślił głupotę, że od Phila zależy długość zimy w Warszawie, pod Eigerem czy w Paryżu, a nawet w ogródku Pana Lulka.
W Kanadzie obowiązki te wypełnia Wiarton Willie :
http://cnews.canoe.ca/CNEWS/Canada/2008/02/02/4809235-cp.html)
WIARTON, Ont. – The severe winter that has ravaged most regions of Canada will give way to an early spring, the country?s two celebrity groundhogs are predicting.
Wiarton Willie, Canada?s most famous weather prognosticating rodent, failed to see his shadow when roused from his slumber Saturday morning in the small southern Ontario community.
W skrócie – cienia nie zobaczył i będziemy mieli wczesną wiosnę. Ja to zanotowywam, ponieważ patrząc za okno, wierzyć mi sie nie chce, że za miesiąc wszystko stopnieje. Przepowiednia Phila mnie nie obowiązuje, niech on tam sobie oglada swój cień, ja się trzymam tego, co Willie powiedział.
Dodam jeszcze, że w Kanadzie znane są dwa świstaki – przepowiadacze, nowoszkocki Shubenacadie Sam, ale on daleko i mnie jego przepowiednia nie obowiązuje. Ale podobnie jak Willie, cienia nie zobaczył, więc ja nie wiem, co ten Phil. Może mu coś w oczkach, jakieś zwidy. Sciemnia. Zreszta, jak dla mnie, zima w Stanach może sobie być, byle u mnie wcześniejsza wiosna 🙂
Jeszcze raz o skutecznym leczeniu nadciśnienia i nie tylko.
Leczenia farmokologicznego dobrze jest się w możliwie najkrótszym czasie pozbyć ze względu na skutki uboczne. Ważne jest utrzymywanie proporcji dla spożywanych Białek-Tłuszczów-Węglowodanów. Tak, proporcji. Dowolność, czyli przypadkowość skutkuje chorobami.
Podawałam wyżej link umożliwiający przyjrzeniu się diecie optymalnej/tłustej, kiedy na 1 g białka należy jeść 3,5 g tłuszczu i 0,5 g węglowodanów. Można również rozważyć dietę japońską: http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?topic=1341.0 , gdzie na 1 g białka należy zjadać 0,5 g tłuszczu i 3,5 g węglowodanów. A! Wszystkie cukry proste są na indeksie.
Gdybyśmy się chcieli tego nauczyć nie byłoby problemu pn ochrona zdrowia…, a i bylibyśmy w o wiele lepszej kondycji. Nauczyć się trzeba liczenia BTW i konsekwencji, co nie jest bardziej uciążliwe od cierpienia w chorobie.
W Polsce rolę świstaka spełniają Najstarsi Górale.
Może zatem należy zapytać Owczarka, czy nie doszły go jakieś słuchy?
Jak tam Owczarku? Czy Najstarszy Góral zobaczył dziś swój cień? 🙂
Teresa Stachurska pisze: „Ważne jest utrzymywanie proporcji dla spożywanych Białek-Tłuszczów-Węglowodanów. Tak, proporcji. Dowolność, czyli przypadkowość skutkuje chorobami.
Podawałam wyżej link umożliwiający przyjrzeniu się diecie optymalnej/tłustej, kiedy na 1 g białka należy jeść 3,5 g tłuszczu i 0,5 g węglowodanów. Można również rozważyć dietę japońską, gdzie na 1 g białka należy zjadać 0,5 g tłuszczu i 3,5 g węglowodanów.”
Nie rozumiem. Proporcja 1:3,5:0,5 jest diametralnie różna od 1:0,5:3,5. Czy to nie jest zbyt duża dowolność, czyliprzypadkowość?
Pytam jako laik usiłujący dotrzeć do sedna problemu.
P.S. W dodatku Phil opowiada, że nigdy się nie myli. Nieprawda! Myli się. Ale wtedy cwanie przyjmuje taką linię obrony – a co, czyż w Nowym Orleanie nie wiosna?
Lub – czego chcecie, mówiłem, że zima będzie długa? Przecież zima na Alasce! Willie natomiast jak się pomyli (co mu się zdarza), przeprasza i powiada, że w następnym roku się poprawi.
Pomyślcie o tym, jak będziecie przeprowadzali rozmowy wstępne na to ważne stanowisko.
Leno!
Oczywiście! Bywałem! Kiedyś to nawet u Owczarka opisałem, łącznie z przepisem na koktajl strażacki, który może być pity tylko na Wielkiej Raczy! 🙂
Hej!
Leno!
A o jakiej Politechnice wspominasz?
Niektóre z argumentów przeciw diecie Kwaśniewskiego
Wiem, że zapalonych zwolenników jego metody i biznesu to nie przekona. Są czymś w rodzaju sekty. Ale może pozwoli innym spojrzeć na sprawę w nieco bardziej zbalansowany sposób.
Nb Robert C. Atkins, do którego metody dieta J. Kwaśniewskiego wykazuje wiele podobieństw, zmarł (2003) na wieńcówkę, ze sporą nadwagą. Oba te fakty usiłowali ukryć przed opinią spadkobiercy jego imperium dietetycznego…
Ja jak zwykle późno komentuje opowieści Owczarka. Ale wiadomo, lepiej późni niż…
Janosik dla mnie od razu się kojarzy z Robin Hood’em, Zorrem i innymi tego typu obrońcami biednych i uciśnionych. Dobrze, że naród słowacki ma takiego bohatera narodowego (choć zbója), my możemy im troszkę pozazdrościć… Chociaż ja osobiście dla podbudowania się zawsze twierdzę, że my słowianie to jedność i on nasz bohater jest! Słowian.
PS. Także późno – zauważyłem jaka tu ilość kotów się udziela na forum komentatorskim. W blogu imć Owczarka szanownego, bądź co bądź psa.
Pochwalę się, że jestem posiadaczem uroczej Bernardynki – choć czasami mam wrażenie, że to ja jestem w posiadaniu jej.
Pozdrawiam psiaki i koty.
Kot behemott!
behemotcie!
A czy jesteś czarodziejem?
Jak byłem mały (he!he!he! 😉 ), bardzo lubiłem Zaczarowaną królewnę Or-Ota.
Oprócz wiedźmy Hula-Babuli, był tak kot czarodziej, który:
„… prał, prasował, tańczył, służył,
pił gorzłkę i z gwiazd wróżył!”
Też tak masz?
Ksiażki nie czytałem..z praniem mam tyle wspólnego, że znam obsługę pralki, tańczę salsę, służe (pomocą dla przyjaciół i nie tylko), piję gorzałkę (ale preferuję piwo i wino) .. no a wróżę z gwiazd pierwszorzędnie. Głównie z gwiazd mercedesa.
A więc też tak mam ! 🙂
Pozdrawia
beHEMott
Czy ta Bernardynka też się tu czasem odezwie? Ja właśnie wszedłem w wiek, kiedy zaczynam interesować się suczkami, a w budzie rzeczywiście łatwiej o kontakt z kotką, niż przedstawicielką własnego gatunku. Kotki, nie przeczę, urocze, ale wiadomo, gdzie psa ciągnie natura… 🙂
Uwaga Westernolubni Budowicze! Dzisiaj wieczorem w TVP1 – Siedmiu Wspaniałych!
http://www.youtube.com/watch?v=NJnrc25iltU&feature=related
Mieciowo, Mieciowemu szybkiego powrotu do zdrowia i domu!
Moje kochanie tez jutro chore bedzie, bo na urodziny poszedl. A ja siedze i sie nudze… troche po sieci latam, w naszej klasie znajomych szukam, no i ogladam (z braku jakichkolwiek innych propozycji) final dunskiej Eurowizjii. I tak sie zastanawiam, czemu tego Janosika za zebro powiesili? Duzo lepiej by sie stalo, gdyby fundusze na ta impreze zlupil i biednym oddal, albo nawet bogatym – wsio rawno – byleby te fundusze gdzies zginely. Brrr…. Okropna to muzyka!
Bobiku, Bernardynka mam nadzieję, że nie zajrzy. Każde jej zajrzenie do salonu oznacza tzw. żywą ozdobę dywanu. Dla Bernardynki przeznaczone są w domu pewne pomieszczenia w których włada niepodzielnie, ale pokój komputerowy do nich nie należy. Zresztą Colla (tak się wabi) uwielbia świeże powietrze i do domu ją ciągnie tylko wieczorami…
TesTeq,
proporcje się różnią o rodzaj źródła energii. W diecie japońskiej tym źródłem są węglowodany. Organizm człowieka te węglowodany przerabia (opisane w podręcznikach do biochemii) na tłuszcz, następnie – na energię. Im więcej się jada węglowodanów, tym więcej należy zjadać białek. Brak zachowania proporcji degeneruje organizm, niestety. Stąd np choroby z niedoboru białka (np SM), albo jego nadmiaru (np łuszczyca).
W diecie optymalnej (Kwaśniewskiego) do jedzenia jest tłuszcz, by nie wymuszać na organizmie zbędnej pracy, dodatkowo zyskując mniejsze zapotrzebowanie na białko (bo enzymy do przetwarzania węgowodanów trzeba zbudować z białek…), co znakomicie odciąża od wysiłku nerki i wątrobę, także serce. Oczywiście tu też z braku umiejętności można jeść za mało, lub za dużo białka, choć kontrola stanu rzeczy jest chyba łatwiejsza. Tu je się mało białka i mało węglowodanów.
Behemocie, czy nie można by Colli kupić laptopa i wynosić na świeże powietrze? 🙂
Bobiku, ze sie tak wtrace, a czy pobyt na swiezym powietrzu nie jest atrakcyjny wlasnie ze wzgledu na brak laptopow, telewizorow itd?
Hej, heeej! Z tym zachodem na Słowacji to prowda! Jeśli na Słowacji powiecie, ze wybierocie sie na zachód, to Słowak zrozumie, ze idziecie do kibelka 🙂 Tak więc jak by co zachód to po słowacku zapad.
Cy widziołek dzisiok swój cień? Przez kwilecke widziołek, bo na kwile słonko na Turbaczem wyjrzało, ale o tym w następnym wpisie (o słonku, co na kwile wyjrzało, nie o moim cieniu).
No i faktycnie zaroz momy „Siedmiu wspaniałyk”. No to jo juz lece im pomóc, bo choć som oni wspaniali, to jest ik ino siedmiu, zaś bandytów, ftóryk majom zwalcyć – jaz śtyrdziestu! 🙂
Pewnie by można było… ale naprawdę, wolę jak Colla nie jest skażona tym światem elektroniki i internetu, ją naprawdę cieszy możliwość poganiania własnego ogona, wytarzania się w śniegu czy sprawdzania jak długo można drzemać na podjeździe do garażu, patrząc jak wróble wyjadają smakołyki z jej miski…a nie jakieś tam „internety”.
Basiu,
nie wiem jak zmarł R.Atkins, wydawało mi się, że zginął w wypadku.
Dieta Atkinsa różni się od diety Kwaśniewskiego diametralnie. Tam się je dużo białka, którego nadmiar najpierw przetwarza (biochemia) na węglowodany, a te następnie na tkankę tłuszczową, bo w diecie Atkinsa tłuszcz się też jada. Z tłuszczu organizm wytwarza energię, a ten wyprodukowany przez siebie z białek odkłada na zapas.
Na czym mógł zarobić Jan Kwaśniewski? Na książkach, które wydawał? Pewnie coś zarobił. Lekarze, dietetycy, którzy się od JK uczyli nie płacą mu nic za używanie jego teorii, pacjentów chyba nie przyjmuje. Odpowiadał (gratis) na listy na łamach „Dziennika Zachodniego”, jeśli się nie mylę. Nawet na stronie internetowej reklam nie zamieszcza.
Korzystam z diety Kwaśniewskiego, sporo sobie dzięki niej pomogłam (konwecjonalna medycyna nie była w stanie), skutków ubocznych leczenia dietą nie doświadczam. Nikt spośród znajomych, ani rodziny tej diety długo, długo nie używał, oglądano mnie z niedowierzaniem.
Ostatnio widzę więcej zainteresowania (znajoma zdaje się dzięki diecie donosi ciążę, po kilku poronieniach), a druga z migreną się dowiaduje, ale do książek się nie zabiera, koleżanka próbuje na łuszczycę i druga na depresję. Obawiam się że nic z tego nie będzie z powodu nonszalancji. Stronę internetową znalazłam przez przypadek (szukałam informacji nt ang. prof.med. Lutza) na początku grudnia 2007.
Byłam w Arkadii w Jastrzębiej Górze dwa lata temu i tam widziałam sporo osób, które sobie rzeczywiście pomogły. Budujące. Mnie się też powiodło.
Nadciśnienie jest łatwe do wyleczenia, więc się odezwałam.
Na stronie, którą podałam można założyć własny wątek, może ktoś się podzieli doświadczeniem. Piszą tam i lekarze.
Osób z kłopotami zdrowotnymi wokół jest masa, ale te osoby mniej się obawiają swoich chorób i skutków ubocznych od leków na te choroby, niż zmiany diety. Ja się odważyłam
Behemocie i Plumbum,
czy imputujecie mi, że mnie nie cieszy możliwość poganiania własnego ogona i wytarzania się w śniegu? Odsyłam do krótkiego filmiku, który parę wpisów temu wysłałem do budy. Ale ewentualność międzypłciowej korespondencji po psiemu wydaje mi się równie atrakcyjna!
Robert Atkins w chwili smierci wazyl 116kg przy 182cm wzrostu. Okolicznosci smierci sa niejasne. Jedne zrodla podaja, ze zmarl na chorobe wiencowa, inne, ze z powodu komplikacji po upadku na oblodzonym chodniku.
Problem z dieta Kwasniewskiego jest taki, ze propagowana jest w sekciarski sposob. Jesli komus nie pomoze, to sam sobie winien, nie byl dostatecznie konsekwentny, nie liczyl bialka, weglowodanow i tluszczu wystarczajaco dokladnie, mial „nonszalanckie” podejscie itp 🙁
Owczarku, dostalem kiedys zdjecie stacji kolejowej w czeskim Nachodzie. Na budynku widnialy trzy tablice: Nachod (nazwa stacji), Vychod (wyjscie) i Zachod (toaleta). Moj personel postanowil sprawdzic to osobiscie i powtorzyc zdjecie. I co sie okazalo? Na stacji byly tabliczki: Nachod, Vychod i WC 🙁
Alfredo, myślałem, że pod Eigerem również znany jest reklamowy tekst „Katzen würden Whisky kaufen…” Jak ma się do tego dieta Kwaśniewskiego? 🙂
Zachod – miejsce do zachodzenia 😀
Ale że w tym zachodzie jeszcze odchody… 🙂
Ojej, Pani Dorotecko, ja nie mam skłonności koprolalicznych. Ale małym pieskom tak się zdarza, jak spotkają kogoś, kogo bardzo lubią 🙂
„Szum medialny” na temat Atkinsa chcąc niechcąc słyszałam (bo w każdym dzienniku poważnym, prime time było) i wyszło, że zmarł na chorobę wieńcową, i to wyszło jakiś rok po jego śmierci. Pierwsza wersja to był wypadek, a wiadomo ponad wszelką wątpliwość, że to usiłowania rodziny, żeby zachować mit nieomylnego guru i żeby biznes się kręcił i książki wznawiały i wydawały, ku radości spadkobierców. Nie łudzmy się, nikt nie robi niczego bezinteresownie.
W rok po śmierci roztrząsano to szeroko w tv, bynajmniej nie tabloidalnej, natomiast co z tego zostało zapisane i skorygowane – nie wiem.
Nie łudzmy się, nikt nie robi niczego bezinteresownie. Pan Kwaśniewski, bynajmniej nie „doktor”, także. Niech każdy zarabia jak potrafi, rzecz w tym, żeby nie szkodzić. I tutaj mam problem z panem Kwaśniewskim i jego wyznawcami. Dlaczego duża grupa osób nie uda się do jakiegos bezstronnego grona lekarzy i nie zaproponuje – O.K. i tak jemy według Kwaśniewskiego, jest nas tysiace – zgłaszamy się na obserwację na rok, dwa, ile tam będzie trzeba, udowodnimy, że to działa.
Tereso,
z całym szacunkiem, ale takie poglądy uważam za wysoce szkodliwe:
„Gdybyśmy się chcieli tego nauczyć nie byłoby problemu pn ochrona zdrowia?”
Powiadasz, że dieta optymalna leczy wszystko i lekarz jako taki nie byłby nam potrzebny? Gdyby tak było, ktoś przed Kwaśniewskim już by dawno to wykrył i żylibyśmy sobie długo, zdrowo i szczęśliwie.
Bobiczku, i łapki się rozjeżdżają? 😀
Szanowny Behemocie. Zwracam Laskawcy uwage, ze koty liczone sa na liczbe, a nie na ilosc. Na ilosc to sie liczy pchly oraz piasek w kuwecie.
I nie uwazam ze na tym blogu jest za duzo kotow. Jest w sam raz. A nawet jeszcze sie paru zmiesci, zwlaszcza plci pieknej jak ta szylkretowa z fotki.
PS Czu ktos wie co sie dzieje u Mieciowej? Bo nie przestajemy myslec p niej z troska.
Pani Dorotecko, w Nordrhein-Westfalen w karnawale łapki się rozjeżdżają z natury rzeczy, nawet młodzieży, bo wszelkie ustawy o wychowaniu w trzeźwości zostają zawieszone na kołku. 🙂
Za to z Pickwickiem poglądy na temat płci pięknej nam się zjeżdżają, tylko co do gatunku ośmieliłbym się mieć inne zdanie. Ale jak ta Colla jednak nie dostanie laptopa, to nie wiem, czy nie będę musiał przekonać się do szylkretowej! 🙂
Ale Colla, jak rozumiem, jest dużą psą…
Po pierwsze, płeć piękna zawsze usiłuje nas przekonać, że nie chodzi o rozmiar, tylko o uczucie. A po drugie, nie jest to wcale rzadkością, że niewielcy wzrostem uwielbiają duże kobiety. I ponoć ma to nawet biologiczne uzasadnienie!
Słyszałam o podobnym przypadku u znajomych mieszkających w Podkowie Leśnej. Mieli oni dużego, przemiłego kundla o wdzięcznym (i odpowiednim dla psa muzykologa) imieniu Zagraj. Tenże zakochał się bez pamięci i z wzajemnością w jamniczce z sąsiedztwa. Oddzielała ich siatka. I co się stało? Zagraj wykonał podkop do swojej ukochanej i rzecz skonsumowali. Znajomy, który zdążył ich nakryć in flagranti, pytany potem, jak to się stało, odpowiadał wzruszony: „Na kolanach!” 😆
Bobiku, ja sie sklaniam raczej ku „Katzen würden whisky saufen” 😉
Ja znam jednego kundelka odmiany niskopiennej, przygruntowej, bardzo zakochanego w pewnej wynioslej damie rasy dog niemiecki. Osobnik ten jest zwykl czatowac na nia na lawce parkowej…
jest zwykl 😳 co za gramatyka 😯
Pani Dorotecko, Colla jest dość dużą psą – powiedzmy, że robi wrażenie. A co do laptopa Bobiku, myślę że muszę jej sprawić jakiś taki większy bo może łapą w klawisze nie trafić.
Mój wspaniały poprzednik o literackim z kolei imieniu Puszkin, kudel średniej wielkości, zakochał się był na zabój w ogromnej niemieckiej owczarce i to do tego stopnia, że w ogóle nie zwracał uwagi na jej mniej lub bardziej podniecające okresy, tylko wyrywał się z domu kiedy popadło, wszelkimi możliwymi metodami, siadał pod domem ukochanej i wyśpiewywał tęskne pserenady. Wzruszony personel wilczycy nie przeganiał śpiewaka, tylko lojalnie informował rodzinę (w międzyczasie wymienili numery telefonów) i nieszczęsny Puszkin był ciupasem odbierany i zawożony do domu. Przyjmował to z godnością, ale wiadomo było, że następna wyrywka jest tylko kwestią czasu.
Zaznaczam, że owczarka wcale nie była przeciw i tylko ludzka nieczułość spowodowała kres namiętności. Obie rodziny się przeprowadziły i trop się zagubił…
Alfredo, z saufen masz oczywiście rację. Ale właśnie ten czasownik jest winien mojej niedokładności…
A u nas powazna prasa (Times, Daily Telegraph) wlasnie doniosla w zeszlym tygodniu, ze Atkins mial racje all along i ze trzeba bedzie zmienic nieco zalecenia dietetyczne.
Faktem jest, ze na Atkinsie sie traci. Tu pare lat temu zrobiono (pod okiem naukowcow) taka probe. Na statek zabrano grupe osob (chyba piec w sumie) , z ktorych kazda miala inna diete, w tym te zalecana przez ministerstwo.
Wszystkie osoby byly na starcue tej samej wagi i mniej wiecej w tym samym wieku. Wydawano im tylko to, co nakazuje kazda z tych diet.
Po miesiacu wszystkich zwazono. Facet na Atkinsie (dziennikarz) stracil 4 kg, inni nieporownanie mniej – od pol kg do poltora.
There is a good science behind Atkins Diet. Oczywoscie nie jest to dieta na cale zycie i ma ona rozne skutki uboczne, choc niegrozne. Nalezy ja zatem stosowac przez pare miesiecy, dojsc do wlascowej wagi i potem starac sie te wage utrzymac rozsadna kontrola porcji i unikaniem zbyt duzej ilosci klusek , ziemniakow, ciastek.
Ja od trzech dni (odkad przecztalam potwierdzenie teorii naukowych Atkinsa) wrocilam na te wlasnie diete. Czyli naprawde uwazam na cukry zlozone. No i dzis weszlam do Marksa i Spencera, aby kupic sobie swietoszkowata kielbase z sarniny, a tu buchnela mi w nos wanilia! Oni ja chyba rozpylaja po sklepie! Myslalam, ze sie przewroce. Bardzo szybkim krokiem przeszlam przez dzial z pieczonymi na miejscu ciastkami i skierowalam sie w strone tluszczow i bialek, oraz roslin w kolorach semaforowym: zielonych, czerwonych i pomaranczowych.
Wiec dzis byla sarnina z czerwona kapusta i zielona salata oraz frytki z patatow (sweet potato). Pataty sa juz zakupione na przyjazd ( w srode) Renaty-diabetyczki, to idealne jedzenie jak sie ma cukrzyce.
„pserenady” 😆
Z psich form muzycznych mam na składzie jeszcze psalmy 🙂
Mogłyby być jeszcze psonaty i psymfonie 😉
Bobik, juz rozne tlumaczenia slyszalam, ale gramatyka nikt sie chyba jeszcze nie zaslanial! 😆
Tu już moglibyśmy się wdać w kwestię perpsyflażu i wylądować w Psymperofolu! Nie wiem, czy to bezpieczne?
A czy słowo „psocić” też pochodzi od psa?
Pochodzi czy nie pochodzi, jest w każdym razie jednym z ulubionych zajęć. Niewinnym zresztą. Ale poważnie zastanawiam się nad psuciem!
Przepraszam, no i prosze, gramatyka sie zemscila, a gdzie wolacz babo? 😳
Poradnik: „Psy: psychologia psocenia i psucia” 😉
Idę pspać, dobranoc 😀
Pani Dorotecko: bon nuit souhaite le chtcheniaque. Tym razem transkrypcja nie angielsko-francuska, tylko, mam nadzieję, czysto francuska.
Babo! Wołacz jest moim ukochanym przypadkiem!
Oczywiście bonne nuit! Nadmiar soku z winogron!
Heleno,
oczywiście że Atkins/Kwaśniewski jest dobry na zrzucanie wagi na pare tygodni, względnie miesiecy, nikt tego nie podważa! Ale lekarze mają zastrzeżenia do robienia z tego diety na całe życie. Ciekawy i niedługi jest ten sznureczek, który podesłała wyżej basia, tam są za/przeciw argumenty i dlaczego.
Nie do przyjęcia jest dla mnie teza, że dieta Kwaśniewskiego leczy wszystko – depresję, bezsenność, raka, przerost prostaty, bezpłodność, miażdżycę (sic!), choroby takie śmakie i owakie (you name it – it cures!), i jak napisała Teresa, gdybyśmy stosowali, tobyśmy nie chorowali. Prosi się o Nobla taka teza. I twórca takiej diety. Sprawdzonej w badaniach liczonych na tysiące osób i przez długi okres czasu.
Ja mam dobrze, na mnie wanilia nie działa ani inne słodkie 🙂
Za to pochłaniam duże ilości owoców i za to nie przepraszam. Lubię. Również przefermentowane winogrona (Bobik, przyznaj się, ten sok był przefermentowany, co?).
Oczywiscie, ze Atkins nie jest na zycie. Coz to byloby za zycie bez croissantow i pasty carbonary, bez panetone i bez plackow ziemniaczanych? Bez tiramisu? To juz lepiej od razu do grobu!… Jestem gotowa zrezygniwac na reszte zycia z seksu, ale nie z tiramisu.
Dlatego chce sie tylko troche odchudzic na lato i procz Atkinsa zamierzam niebawem wrocic na wuef, a przynajmniej na plywalnie.
A teraz ide psac. Dobranoc.
Tereso,
stosowalam dietę Kwaśniewskiego, przez parę lat. Wprawdzie do chorujących nie należę, ale postanowilam spróbować /z lenistwa/. Dieta mi nic nie dala, po paru tygodniach mialam dość, bo ani chlebka, ani ciasta, ani żadnej z tych tak przyjemnych rzeczy. Nawet to, że nie trzeba gotować, nic nie dawalo. Dieta jest nudna jak flaki z olejem, za czlowiekiem ciągle chodzily smaki. Poza tym, zaczęlam mieć klopoty z wagą, co utrzymalo się do dzisiaj. Żebyś Ty wiedziala, co ja się muszę „nagimnastykować”, żeby utrzymać prawidlową wagę. 😥 . A mojemu mężowi wcale na nadciśnienie ta cudowna dieta nie pomogla. Efekt jest taki, że wrócilo się z radością /”wścieklą”/ do tradycyjnego jedzenia. 😀
A ja jem na co mam ochote, bo lubie! A ze lubie jesc wszystko, to i zroznicowana diete mam. Diety zabraniajace jedzenia czegokolwiek sa okropne i okrutne, lepiej na rowerku pojezdzic. I od tego jezdzenia (nie jedzenia ;)) schudlam w 4 m-ce 13 kg. 😀 Polecam!
plumbum,
ja w tej chwili też jem na ogól to na co mam ochotę. I efekt jest taki, że caly czas mam do zrzucenia parę kilogramów /niezbyt dużo/. 😀 A rowerka nie lubię, tak samo jak gimnastyki wszelkiej. Wolalabym schudnąć bez wysilku, to znaczy: bez ograniczania jedzonka i bez gimnastyki. 😉
Hortensjo,
kiedyś koleżanka sprawiła mi lustro, bardzo tanie zresztą. Wściekła się, ze nie mam lustra, w którym widziałaby się w całej postaci, stąd sprawunek, 120x40cm czy jakoś tak, moze nawet dłuższe.
Oparłam to lustro „chwilowo” o ścianę, zupełnie niezamierzenie pod takim katem, że osoba przeglądająca się nagle urastała o jakieś 20 cm, a w biodrach i wszędzie traciła, ile trzeba. Wszystkie koleżanki uwielbiały to moje lustro, w końcu po latach trwania „chwili” dojrzałam do powieszenia go. Troche się zmieniło, urastam już tylko 10 cm i nie jestem aż taka wiotka, ale jednak dalej to lustro cos w sobie ma.
Spełnia pobożne życzenia – jeść, co się chce, do diabła z gimnastyką, a wygląda się całkiem niezle – w lustrze 🙂
p.s.Lustro Ela kupiła w IKEI za 10$
Hortensjo,
czemu nie trzeba gotować? Ja gotuję, piekę i smażę.
Kłopotów ze zdrowiem nabawiłam się przez przekonanie, że nic mi nie zaszkodzi, a człowiek nie po to żyje, żeby jeść. Dużo pracowałam, jadałam „po drodze”, aby prędzej, dużo węglowodanów (ciastka w tym sporo drożdżówek – głównie z jagodami i makiem, pączki, czekolada, makarony, czasem ryż), mięsa niewiele, sporo śmietany, owoce. Bardzo mało gotowałam, nawet to co jadłam w domu w większości przynosiłam gotowe.
Teraz gotuję, pilnuję proporcji i doświadczam poprawy kondycji. Kto by pomyślał? Ja – nie. Zobaczyłam w księgarni tytuł „Dieta optymalna” i wzięłam ją do ręki w przekonaniu, że tytuł to pomysł marketingowy dla 100 przepisów na babkę cytrynową (przepisów kulinarnych nie zbierałam, miałam jedynie „Kuchnię polską”, na wszelki wypadek)… Po otworzeniu książki i stwierdzeniu że to raczej beletrystyka kupiłam. Przeczytałam. Kupiłam inne. Poszłam na prądy selektywne, po których przestałam marznąć w ręce i stopy, dziw wielki, bo marzłam nieprzytomnie od zawsze. Sporo czasu jeszcze upłynęło zanim zdecydowałam się na rygory diety. Potem przeżyłam kolejne zaskoczenie (po dłoniach i stopach) z pozbyciem się kamieni z woreczka i nerki.
Kontynuuję, jestem zadowolona. Liczę na więcej.
Alicjo,
bardzo bym chciala mieć takie lustro, które by mnie wysmuklalo, bo moje ma raczej dzialanie odwrotne. Ale do Ikei mam za daleko, więc muszę poprzestać na tym, które mam. Zresztą mam i drugie, które przynajmniej nie znieksztalca postaci. 😀 A co do jedzenia, to ja niestety zaliczam się do lakomczuchów i raczej sobie nie odmawiam, baczę tylko, by nie przekroczyć ilości i by moja waga nie odbiegala od krytycznego punktu. 😉 .
Tereso,
ale Kwaśniewski podaje nieprawdopodobnie pracochlonne przepisy. U mnie skończylo się tak, że najpierw zaczęliśmy podjadać trochę chleba, ciastek, slodyczy, bo ten jego sernik też nie byl idealny, potem obiad normalny robilo się dwa razy w tygodniu, a wreszcie powiedzialam, że mam dość i przeszliśmy na normalną dietę. Zresztą mój mąż też po tych paru latach mial dosyć diety Kwaśniewskiego. Nie piszę tego, żebyCię zniechęcać, ale sam Kwaśniewski gdzieś tam przyznawal, że większość ludzi z tej diety rezygnuje po jakimś czasie. 😀
Tereso,
jeszcze jedno, ja też zaliczam się do zmarzluchów, ale niestety, dieta J.K. na to nie pomogla mi w ogóle. Na to, żebym przestala marznąć musialam zacząć się hartować, to znaczy po chlodnej kąpieli muszę brać możliwie jak najchlodnieszy prysznic. I nic innego mi nie pomaga, brr, ale przywyklam. 😡 🙄
Alicjo, wysłałam do Ciebie list 🙂
mam nadzieję, że tym sposobem uda mi się w końcu pokazać Owczarkowi i reszcie towarzystwa ową kicię o zbójeckim wejrzeniu 🙂 bo widzę, że pamięć o szylkretowej piękności wciąż żywa (mam nadzieję, że nie tylko u Pikusia), a do poprzednich prezentacji coś nie miałam szczęścia 🙁 …ale do trzech razy sztuka, może w końcu uda się u Alicji w Galerii
Hortensjo, lodowaty prysznic rano to nie żadne brr… ,ale jedyny sposób na powrót do krainy żywych, gdy się ma tak niskie ciśnienie jak ja 🙂
działa rewelacyjnie 🙂
…ale na przemarzanie jednak nie pomaga…
to tyle w kąciku medycznym 🙂
Emi,
zapewniam Cię, ze nie marznę tak jak kiedyś. 🙂 A chlodną wodą to ja mogę się ochlapać, ale lodowatą? ojoj…. 🙄
Emi, to dziwne, ale moje przeglądarki internetowe blokują strony, które podajesz. Raz tylko przy kolejnym podejściu wyświetlił się napis, że to jest witryna niebezpieczna, tzn. wyłudzająca dane.
Wpadnę wieczorem, mam nadzieję.
Czy ktos wiec co sie dzieje u Mieciowej?
Witajcie w piekna niedziele, 🙂 wiosna w natarciu, pagada stara sie sprawic wrazenie, ze to juz, zaraz i kwiecien wybuchnie – na dziesiejszym spacerze nie tylko przebisniegi ale i krokusy kwitnace znalezlismy! Czy zima jeszcze wroci? Tutejsze swistaki jakos nabraly wody w pyszczki i milcza…
Bobiku, na blogu kulinarnym przeczytalam wlasnie Twojej Pani Rozkosze rodzicielstwa (andrzej.jerzy z 15.25) Rozkoszne, „biec i poprawiac pylek na skrzydelkach”, ojej! 🙂
Helenko, to dopiero drugi dzień. Teraz jest łykend, od poniedziałku zacznie się dopiero życie w szpitalu. Zrobią badania, to może do końca tygodnia będą mogli coś powiedzieć. Bo materiał do badań wysyłany jest gdzieś na drugi koniec Polski, więc trzeba czekać. Piszę zgryźliwie, ale wiem z autopsji.
No nic, tak czy siak, zawsze to specjaliści (chyba).
Po szoku, jaki przeżyłam z moją mamą, której – z sepsą – najpierw pani doktor (?) na izbie przyjęć nie chciała przyjąć do szpitala, a później po tygodniu, kiedy oddano mi ją do domu i znowu wróciła gorączka, dreszcze i brak przytomności, dwukrotnie odmówiła ponownego przyjęcia, mam tragiczne wyobrażenie o lekarzach.
Uogólnienie oczywiście nie jest uprawnione, bo spotkałam świetnych, młodych lekarzy.
Może to ten szpital na Bródnie ma taką kadrę. Zastanawiam się, czy nie powinnam wystąpić oficjalnie przeciwko temu szpitalowi, może bym to zrobiła gdybym była w lepszej kondycji psychiczno-fizycznej.
Mieciowa nie mieszka na Bródnie, więc jest nadzieja na normalne traktowanie.
Narka! (jak mówią niektórzy współcześni Polacy)
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/ZOO/Koty/kicia.jpg
„I za co, za co?!” 😯
Olsniewajaca pieknosc. Ja tez chce taka!
(ale nie mowcie nikomu, jakby tu kto przechodzil…Tymczasem spi.)
Heleno, ten ktoś pewnie też by chciał… 😉
hm… Helena, Ty sobie biedy napytasz, przecież Pikuś tu zagląda 😯
hortensja pisze: „A rowerka nie lubię, tak samo jak gimnastyki wszelkiej. Wolalabym schudnąć bez wysilku, to znaczy: bez ograniczania jedzonka i bez gimnastyki.
Wysiłek fizyczny nie służy jedynie zrzucaniu wagi, ale utrzymywaniu organizmu, a przede wszystkim serca, w dobrym stanie.
Bo jak serce nie jest w dobrym stanie, to przedwcześnie stanie… 🙁
Polecam rowerek eliptyczny.
TesTeq,
co to jest rowerek eliptyczny?
Dla ruchofobów to on będzie raczej apokaliptyczny… 😉
Nooo! Wreście tego od kota-zbójnika uwidziołek! Potwierdzom, ze do Janosikowej kompanii piknie by sie nadoł! A i okrutny hak by pewnie taki kot w pore wykrodł i wte pony nie miałyby na cym harnasia powiesić 🙂
Jeśli idzie o mojom diete, to ona jest prosto: jeść syćko, co gaździnie z kuchni wykrodne. Ale cy sie od tego tyje, cy chudnie, tego nie wiem, bo wagi w budzie nimom.
Kasi zaś wycytołek, ze barzo skutecnom metode odchudzania wynolozł pon Burt Reynolds (ten sam, co był mistrzem kierownicy i uciekoł). Zrobił on se zdjęcie w samyk gacickak, przykleił to zdjęcie do swej lodówki i potem kielo rozy ku tej lodówce seł, jego wzrok na owym zdjęciu spocywoł. I od rozu ponu Reynoldsowi odefciewało sie zaglądać do środka! 🙂
Mrrrał!
No nie!
Kod źle wpisałem i wszystko mi wcięło 😥
No to tylko najważniejsze
Zdrrrowia Mieciowemu!!!
Pozdrrrawiam
B.K.
Owczarku, to chyba jest najskuteczniejszy sposób, tzn. zdjęcie w gacickach. 😆
To sobie teraz poczytam krzynę. 🙂
Bardzo dobry pomysł, ten ze zdjęciem. Jak to nie powstrzyma, to nic nie powstrzyma 🙂
Heleno, jak myślisz, czy gdyby człek spróbował na głowie odtworzyć to kocie umaszczenie, też by wszyscy byli zachwyceni? 😆
Alicjo, przydarzył mi się wypadek. Czytałam sobie Twoją książkę w drodze do Mamy i włożyłam ją do torby z pojemnikami z jedzeniem. Pech chciał, że zupa była uprzejma po raz pierwszy wydostać się z pojemnika, barszcz, na książkę.
Baaardzo zabawne.
Zamówiłam drugą i czekam, pewnie w tym tyżniu Ci wreszcie wyślę. 🙂
mt7!
No to co, że zupa się rozlała?! Trzeba było przepłukać gdzie zabarszczyło, podsuszyć i już! Nie wierzę, żeby była nie do czytania!
A ja mam zagwozdke taką – otóż kwitnie mi ta jerozolimska bogenvillea. Przygladam ci się ja parę dni temu, a tam coś na kształt jakby zielonych robaczków… przygladam ci się przez lupę, ROBALE jak byk! I to z nogami, zaiwaniają po łodyżce w strone kwiatka! Wydusiłam wszystkie zarazy, co mi w rekę wpadły – dzisiaj znów znalazłam kilka malutkich, bez miłosierdzia wydusiłam. To mi wyglada na mszyce – wyglada jak mszyce, ale zielone, na ogródku mszyce miewały raczej ciemne upierzenie. Może młode są zielonkawe.
Pytanie – skąd w środku zimy takie robale – ani żadnych roslin ostatnio nie doniesiono, dawno tez nie przesadzałam, nie uzywałam jakiejś nowej ziemi. Z powietrza się wzięły czy co?! 😯
Co z tym robić? Zagladam codziennie i zajmuję się mordem, niestety, ale nie mam zamiaru dopuścić, żeby mi zmarnowały moją kilkuletnia bogenvilleę, a jeszcze nie daj Boże przeniosły się na inne kwiatki!
Nalewka z czosnku jest dosyć skuteczna, tylko wszystko się póżniej klei, trzeba póżniej przepłukać.
To wygląda, jakby lakierem obsikał.
A może to nie są mszyce? Chociaż zielone to chyba tak. 🙁
Mszyce mają różniste kolory: zielone, żółte, pomarańczowe, czerwone do brunatnych.
Tylko niebieskich nie widziałam, he, he, jaka dowcipna jestem.
Nalewka z dużej ilości pokrojonego czosnku i gorącej wody. Musi postać ze dwa dni.
Ja w ogródku, kiedy go jeszcze miałam, wytłukłam mszyce na pomidorach w ten sposób.
I had a desire to make my company, nevertheless I did not have enough of money to do that. Thank goodness my fellow told to use the home loans. Hence I received the short term loan and realized my old dream.