Nudy piekielne
Cy wielkanocny nastrój juz wom przeseł? Jeśli nie, to barzo dobrze. Bo jo fce w tym wpisie tak luźno jesce do Wielkanocy nawiązać. Luźno ino – ale jednak. Rzec w tym, moi ostomili, ze kie w niedziele rano baca z gaździnom posli na rezurekcje, to jo posłek za nimi i pod kościołem se siodłek. A w kościele ludzie tak głośno śpiewali, ze na polu było ik doskonale słychać. Zwyyycięzca śmieeerci, piekła i szataaana… Tak śpiewali. A jo zwróciłek uwage na słowo piekło. No bo uświadomiłek se, ze my juz pare rozy gwarzyliśmy w nasej budzie o tym, jak to jest w niebie. Nawet ustaliliśmy ponad wselkom wątpliwość, ze som tamok góry, owiecki i oscypki. Ale jak jest w piekle – o tym jesce chyba nie gwarzyliśmy.
A zatem jak to piekło wyglądo? Co w nim takiego sie dzieje, ze przebywanie tamok jest barzo nieprzyjemne? Postanowiłek to wyjaśnić, zanim rezurekcja sie skońcy. Pobiegłek do domu, wlozłek do chałupy i zacąłek obwąchiwać bacowom safe z ksiązkami. Cy zgadniecie, ftóro ksiązka zapachniała odpowiedziom na moje pytanie? Jo byk nie zgodł – Pod gołym niebem pona Marka Tłejna! Ściągłek te ksiązke z półki. Otworzyłek na tej stronie, ze ftórej najmocniej bił posukiwany przeze mnie zapach. Była to strona z rozdziału o klimacie Kalifornii i miasta San Francisko. Posłuchojcie, co pon Tłejn tamok pedzioł.
Przez osiem miesięcy w roku niebo jest błękitne, bezchmurne i nie spada ani jena kropla deszczu. Ale gdy nadejdą pozostałe miesiące – trudno, trzeba ukraść parasol, bo bez parasola nikt tu nie da rady. Parasol jest potrzebny nie przez jeden dzień, ale przez sto dwadzieścia – dzień po dniu, z małymi przerwami. Jeżeli ktoś wybiera się na wizytę, do teatru albo do kościoła, nie patrzy nigdy w niebo i nie zastanawia się, czy będzie padało; jeżeli jest lato, nie będzie padało i nie ma na to żadnej rady. W San Francisco nie używa się piorunochronów, ponieważ nie zdarzają się tam nigdy grzmoty ani błyskawice. A gdy przez sześć czy osiem tygodni słyszy się szmer tych posępnie monotonnych, spokojnych deszczy, człowiek zaczyna pragnąć, żeby grzmot chociaż raz zadudnił, żeby chociaż raz błyskawica rozdarła posępny firmament, i choć na ułamek sekundy rozświetliła go oślepiającym blaskiem. Dałoby się wiele, żeby usłyszeć kochany, dobrze znajomy grzmot i zobaczyć błyskawicę uderzającą – w kogokolwiek. W lecie, kiedy nieszczęsny mieszkaniec od czterech miesięcy cierpi pod bezchmurnym niebem i jaskrawym słońcem, gotów jest paść na kolana i błagać o deszcz, grad, śnieg, pioruny i grzmoty, o cokolwiek, co by przerwało monotonię; ostatecznie gotów jest się nawet zgodzić na trzęsienie ziemi.*
Pikny opis. W końcu pon Tłejn nie tylko o Tomku Sojerze piknie pisoł. Ale mój węch chyba tym rozem zaśpasowoł se ze mnie. No bo jo tutok mom prowdziwie powazne pytanie o transcendentny system penitencjarny, a ten najwozniejsy dlo psów zmysł jakomsi opowiastke o pogodzie mi wynojduje! Krucafuks! Wcale nie fce przez to pedzieć, ze nie uzoliłek sie nad dolom sanfranciskańcyków w casak pona Tłejna. Jak najbardziej sie uzoliłek. Naprowde skoda mi ik, ze tako monotonia meteorologicno ik gnębiła. I tak dobrze, ze przez pół roku mieli oni słonko, a przez drugie pół dysc. Bo kieby przez cały rok mieli tylko słonko abo tylko dysc, to by dopiero byli nudom umęceni! Wielkom, nie końcącom sie nudom… I kie o tej nudzie se pomyślołek – nagle mnie olśniło! Miołek ochote zawołać „Eureka!” Nie zawołołek ino dlotego, ze po pierwse nie nazywom sie Archimedes, a po drugie siedziołek nie w wannie, ino przed safom z ksiązkami. Nuda, monotonia, syćko cały cas takie samo, zodnej zmiany ani na lepse, ani na gorse! To jest dopiero męcarnia straśno! Męcarnia prowdziwie PIEKIELNO!
Godajom, ze w piekle potępieńcy w ogniu sie smazom, paskudny zapach siarki wdychajom, a ik rzycie przez rogate diaski kłute som bezlitośnie. Cy to prowda? Moze i prowda. Ale cłek to takie stworzenie, ftóre do kozdej niedogodności jest w stanie sie przyzwycaić. Cy moze cłek przyzwycaić sie do przypiekania ogniem? Co by mioł nie móc! Mozliwe, ze zajmie mu to kilkaset roków, abo nawet kilka tysięcy, ale w końcu sie przyzwycai. I jak wte bedzie cierpioł przez reśte wiecności? Na kłucie diabelskimi widłami mozno sie piknie uodpornić (pomijom juz ten drobiazg, ze kie masochista pódzie do piekła, to on z takiego kłucia ino sie uciesy). Nieustannie kłuto rzyć zrobi sie w końcu twardo jako skały andezytowe we Wdżarze. I wte nawet lucyperskie widły nie bedom jej straśne. Siarkowy zapach tyz moze być przykry ino na samiućkim pocątku piekielnej odsiadki. Po pewnym casie zapach ten – jak kozdy inksy – po prostu przestoje sie cuć i telo. Ale nuda – do tego przyzwycaić sie nie mozno. Im dłuzej nuda trwo, tym bardziej jest dokucliwo, tym więksom męcarniom sie stoje. A więc jest to coś w sam roz na nigdy nie końcące sie infernalne męki!
Kie ftoś w upalny dzień pado, ze jest gorąco jak w piekle, to jo nimom pewności, kielo w takim stwierdzeniu jest racji. Skąd w ogóle wiemy, ze w piekle jest gorąco? A moze jest zimno? Moze kozdy potępieniec przechodząc na tamten świat powinien wręc zabrać ze sobom śpiwór puchowy, barani kozuch i grube wełniane gacie? Natomiast kie ftoś powie: „Nudno jak w piekle”, to jo moge sie zgodzić, ze w takim zdaniu jakisi sens jest. Ocywiście, fto tak powie, ten grubo przesadzi, bo kany nudom ziemskim do nudów piekielnyk! Ale jako hiperbola to takie zdanie moze być. Bo nimom juz wątpliwości, ze na pytanie, jak jest w piekle, prawidłowo odpowiedź brzmi: sakramencko nudno. Tak nudno, ze jo teroz boje sie tego piekła bardziej niz do tej pory. Hau!
* M. Twain, Pod gołym niebem, przeł. K. Tarnowska, Warszawa 2006, s. 325.
Komentarze
Owczarku,
Dziekuje za slowo o Tłejnie!
‚Dying man couldn’t make up his mind which place to go to – both have their advantages, heaven for climate, hell for company!’
Jesli umierajacy czlowiek zdecyduje sie na San Francisco, bedzie mial jedno i drugie.
Hmmm, Owczarku, różni dywersanci 😉 utrzymują zazwyczaj (emfatycznie!), że to w niebie będzie nudno… A Ty tutaj… pyk – i przeredagowałeś piekielne straszycielstwa pod kątem obaw ‚człowieka 21 wieku’… No, no 😉 😀
Kiedy nudzisz się piekielnie,
Zaproś majstra, co ma kielnię
I rozpocznij remont budy –
Z miejsca skończą się twe nudy.
Owczarku,
Twain napisal również bardzo piękną miniaturkę pt „Pamiętnik Adama”i „Pamiętnik Ewy”. Oczywiście pamiętniki opisują życie w raju. Szukalam tego w mojej biblioteczce, ale nie mogę znalezć. Pożyczylam komu czy co? 😉
😳 , mialo być 😯
Hortensjo, może te miniaturki są tak małe, że trudno je dostrzec i dlatego nie możesz ich znaleźć. 🙂
Pozwolę sobie skomentować ten wpis słowami Agnieszki Osieckiej:
Idzie diabeł ścieżką krzywą pełen myśli złych,
Nie pożyczył mu na piwo, nie pożyczył nikt.
Słońce praży go od rana, wiatr upalny dmucha,
Diabeł się z pragnienia słania, w ten piekielny upał.
Idzie anioł wśród zieleni, dobrze mu się wiedzie.
Pełno forsy ma w kieszeni, i przyjaciół wszędzie.
Nagle przystanęli obaj na drodze pod śliwką,
Patrzą, a tu browar idzie naprzeciwko.
Nie ma szczęścia na tym świecie ni sprawiedliwości,
Anioł pije piwo trzecie, diabeł mu zazdrości.
Postaw kufla – mówi diabeł – Bóg ci wynagrodzi.
My artyści w taki upał żyć musimy w zgodzie.
Na to anioł zatrzepotał skrzydeł pióropuszem.
– Dam ci nawet całą dychę w zamian za twą duszę.
Musiał diabeł duszę wściekłą aniołowi sprzedać,
I stworzyli sobie piekło z odrobiną nieba
Owczareczku najmilejszy.
Tak się jakoś porobiło, że moje córki od 20 lat pałętające się po rozmaitych górach polskich ani razu, ani jednego razu, nie zawadziły o Gorce. Tak się szlaki ułożyły, że te Gorce zawsze gdzieś na marginesie zostawały. Aż tu towarzystwo włóczęgowskie rzuciło w tym roku hasło – w majówkę wielką spotykamy się w Gorcach, w schronisku „Na skałce”. Co Ty, Owczarku, w końcu tuziemiec wiesz o tej budzie? Dobrze tam leniwcom miastowym będzie obudzić sie z zimowego snu?
TesTeq’u,
zgadza się, miniaturka jest rzeczywiście maleńką , niebieską książeczką formatu A5 /bo oba pamiętniki są w jednej książce/ i ona ginie między książkami. Ale do tej pory jakoś się do niej dokopywalam, a dzisiaj nie mogę. 😥
Zbyszku,
rzeczywiście, na ziemi jest pieklo z odrobiną nieba. 🙂
hortensjo!
Książeczki nie znalazłem, za to znalazłem taki cytat z niej:
Mark Twain ? Pamiętniki Adama i Ewy ? Adam (Dziesięć lat później)
„Po wszystkich tych latach widzę, że na początku myliłem się co do Ewy. Lepiej żyć z nią poza Ogrodem, niż w Ogrodzie bez niej.”
Teraz wiem, kto był prekursorem Dnia KObiet! 🙂
Z mądrości poświątecznych: nieważne, co się piekło, jeśli wyszło niebo w gębie! 🙂
Jędrzeju,
Adam na zakończenie, na grobie Ewy powiedzial: „…gdziekolwiek byla ona, tam byl raj”.
I co panowie na to? 🙂
Bobiku, jesteś stanowczo zbyt madry jak na swój wiek 😉
Uważaj: jak się zorientują, to Cię w psiej szkole przeniosą do wyższej klasy w połowie roku szkolnego (albo cały każą przeskoczyć)… i całkiem sporo dzieciństwa (psiństwa? 😮 ) i harców jego niepotrzebnie stracisz… 😉 🙂
Basiu, ja już gdzieś zawiadamiałem,ale może nie tu, że postanowiłem zostać psim Piotrusiem Panem i nie dorastać w ogóle. Rozbrykanie jest stanowczo zbyt przyjemne, żeby się go lekkomyślnie wyrzec. 🙂
Ach so! 😉
…I potem Ci pomnik postawią tuż obok tego*… 😈
___
*plus dwa następne
Bobiku!
Nie wiem, jak to jest wśród piesków; ale wśród ludzi, nie ma gorszego widoku, jak rozbrykany 60-letni ramol, który nigdy nie dorósł! 😉
A zdarza się…
Z pomnikami to nie wiem jak będzie, bo dziś właśnie Rodzina stwierdziła, że coś mi futro zbrązowiało i trzeba by mnie odbrązowić. Boję się, że w ramach odbrązowiania nożyczki pójdą w ruch. I jak się tu potem na pomniku pokazać? 🙁
Jędrzeju, spoko! Pieski 60 lat nie dożywają! 🙂
Pamietnik Adama
Teraz chyba rozumiem, po co jest cały tydzień: po to, żebym miał czas wypocząć po trudach niedzieli.
Tu http://www.gutenberg.org/browse/authors/t#a53 można znaleźć teksty i pliki do słuchania dzieł Marka Twaina w oryginale. Cały „Pamiętnik Ewy” i fragmenty „Pamiętnika Adama”.
Hortensjo, 10.600 info dot. Pamiętników Adama i Ewy
http://www.google.pl/search?hl=pl&q=Mark+Twain+Pami%C4%99tniki+Adama+i+Ewy+&btnG=Szukaj&lr=
😆
Tekst jak zwykle dobry, tak sobie próbuję przypomnieć czy ,,Pamiętnik Adam” twaina czytałem, bo mnie budowicze zaciekawili nim, ale nie pamietam.
No niedobrze ze mną, ale Twaina różne rzeczy czytało się i już pamięć nie ta 🙂
A czy za grzeszne teksty się do piekła tyż idzie, bom napisał jeden, zapraszam jakby co,m choć lojalnie uprzedzam, że grzesznie jest 🙂
http://www.tekstowisko.com/tecumseh/53884/grzeszny-swiat-czyli-grzes-o-grzechu-po-grzesiowemu-wiec-nonsensownie
MT7,
dzięki za sznureczek, bo niestety książkę chyba muszę spisać na straty. Chyba diabel ją przykryl ogonem wg stwierdzenia Alicji 🙁
Grzesiu,
uważam, że tekst wcale, ale to wcale nie jest grzeszny. Wlaściwie to masz rację z tymi grzechami, prawie wszystko jest grzechem, więc wniosek bylby tylko jeden: życie też może być grzechem. 😆
Drogi Owczarku,
Mark Twain niewątpliwie jest wielkim pisarzem, a nawet bajkopisarzem, co zaraz udowodnię. Wiem, że mieszkał i pracował w San Francisco jakiś czas (sprawdziłam biografię, bo uwierzyć nie mogłam, że tam kiedykolwiek był), ale powiadam Ci Owczarku, łże jak…hm 😯 , jeśli chodzi o pogodę. Upały są ale NAOKOLO San Francisco, nie od parady przydomek San Francisco to FOG CITY (fog = mgła).
Poniżej moje wspominki z podróży – był to rok ’88 (poznaję po Smarkatym i kretyńskiej fryzurze, jaką sobie wtedy zafundowałam). Odwiedzaliśmy znajomego w Stanford, rzut beretem na południe od San Francisco, a Steve mieszka tam od urodzenia. Ja przed wyjazdem od niego do S.F cała zadowolona, że ah, jaka piękna pogoda, tym razem porobię zdjęcia, bo 3 lata wcześniej jak byliśmy, strugi deszczu z nieba i guzik widzieliśmy. Steve spojrzał na mnie z politowaniem i powiedział, żebym się nie napalała. Następnie opisał, co nas czeka. Droga ze Stanford do San Francisco wyglądała dokładnie tak, jak opisał. Ze w okolicach San Bruno będę widziała chmurę, której gdyby nie było, widziałabym San Francisco. Chmura niestety, była. Przykrywała czapą San Francisco aż za Gull Rock, dopiero jak przejechaliśmy kawałek dalej, znowu wychynęło słońce i grzało przyzwoicie. Piekło to są pustynie Arizony (wiem, przeszłam udar cieplny!) Californii oraz Nevady, w porywach Utah (latem), ale nie San Francisco!!! W tej mgle jest chłodno! Nawet dresik na siebie wciagnęłam!
Dlatego, przy całym szacunku dla Pana Twaina – łgał!!! No ale to pisarz, to mu wolno 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Ala/San_Francisco/
P.S. Pardon za zdjęcia, te zółte smugi to niestety, starzenie się zdjęć, dlatego od tygodni siedzę i skanuję draństwo – trzymałam w suchości i ciemności, więc jaki diabeł?! I jak to jest, że zdjęcia moich Rodziców sprzed 50-60 lat, czarno-białe, trzymają się świetnie?! A nawet przedwojenne zdjęcia moich Dziadków, też są piękne.
Zółte smugi Smarkaty ma usunąć jakimś czary-mary fotoszopem, ja i tak się napracuję skanując to wszystko. Niech i on się przyłoży do rodzinnego albumu na CD.
Witajcie,
mnie sie tyz daje we znaki „marcowo monotonia meteorologiczno”!!!!
Leje i leje.Nie przypominam sobie tak paskudnej pogody w mojej krainie.Marzec byl jak dotad zawsze cieply,z niewielkimi wyjatkami.No,ale zeby az tak moooooonoooootonie bylo,nigdy- powiadam Wam.
I nuda tez zieje z kazdego kata,czy to juz pieklo?? 😉 A moze przedsionek??
Alicjo- mnie sie bardzo podobasz w krotkich wlosach!!!! 😀
A ja sobie przemyślałem owczarkowe opowiadanie i doszedłem do wniosku, że w piekle rzeczywiście panuje straszna nuda. Są na to dowody…
Wystarczy przykład trzech znanych wszystkim diabłów; Mefistofelesa, Boruty i Rokity.
Nudziło im się w piekle okrutnie, postanowili w końcu dać z piekła drapaka.
Jak postanowili, tak zrobili!
Wyleźli z piekła przez krater wulkanu, który leży w owczarkowej okolicy i teraz nazywa się Wdżar. Ludzie mówią nawet, że jest to Kraina Śpiącego Wulkanu. Wylot krateru zatkali andezytową skałą i…poszli w Polskę!
Mefisto szlajał się po karczmach z Panem Twardowskim, co niejaki Goethe wykorzystał i napisał później Fausta.
Boruta zatrudnił się jako dozorca w łęczyckim zamku i pilnował cudzych pieniędzy.
Rokita nic nie robił; łaził po polach i bagnach; błądzących pijaczków na manowce wodził. Mieszkał w wypruchniałych wierzbach i wiązał miotły z wierzbowych witek. Musiał to być niezły interes, bo jego potomek nawet posłem podobno został.
Jaki z tego wniosek? Ano taki, że nie można dopuścić żeby personel nudził się w pracy, bo przychodzą im do głowy głupie pomysły, a skutki bywają straszne. 🙂
Hej!
Oczywiście; wypróchniala wierzba, a nie…
To wszystko przez Rokitę; wereda jedna! Przepraszam! 🙁
Owcarku, Dante już dawno stwierdził, że w piekle jest zimno! Czym bliżej środka, tym zimniej! Ciekawe, bo na nudę tam raczej nie narzekał… 😀
Mrrrał!
Wiem, że większość Blogowiczów to raczej humaniści niż technicy, ale…
No po prrrostu nie mogę sobie odpuścić okazji do pewnego cytatu.
Uprzedzam, że przydługi, ale warrrto 😉
„Czy piekło jest egzotermiczne, czy endotermiczne?
Potwierdź swój wywód dowodem”*
Jest to tekst przysłany przez absolwenta wydziału inżynierii chemicznej University of Oklahoma. Podaje on jedno z pytań, jakie dr Schlambaugh zadał studentom na egzaminie końcowym w 1997 roku. (Dr. Schlambaugh znany jest z pytań takich jak: Dlaczego samoloty latają?) Całe pytanie brzmiało: Czy piekło jest egzotermiczne (wydziela ciepło), czy endotermiczne (absorbuje ciepło)? Poprzyj odpowiedź dowodem. Większość studentów dowodziła swoje przekonanie posługując się prawem Boyle’a (gaz traci ciepło, kiedy się rozszerza i nagrzewa się, kiedy jest sprężony). Jeden ze studentów napisał co następuje:
Przede wszystkim musimy wiedzieć, jak masa piekła zmienia się w czasie. Musimy więc znać tempo przybywania dusz do piekła i tempo opuszczania piekła. Sądzę, że możemy bezpiecznie założyć, iż dusza, która raz znajdzie się w piekle, nigdy go nie opuści. Tak więc żadne dusze nie opuszczają piekła. Jeśli zaś chodzi o liczbę dusz wchodzących do piekła, to spójrzmy na różne religie istniejące na świecie dzisiaj. Niektóre z tych religii stwierdzają, że jeśli nie jesteś członkiem ich religii, pójdziesz do piekła. Ponieważ istnieje więcej niż jedna taka religia i ponieważ ludzie nie należą do więcej niż jednej religii, możemy przewidzieć, że wszyscy ludzie i wszystkie dusze idą do piekła. Przy istniejącej liczbie narodzin i śmierci możemy oczekiwać, że liczba dusz w piekle wzrasta wykładniczo.
Spójrzmy teraz na tempo zmiany objętości piekła, ponieważ prawo Boyle’a stwierdza, że dla utrzymania stałej temperatury i ciśnienia piekła, objętość musi się rozszerzać w miarę dodawania dusz.
Wynikają z tego dwie możliwości:
1. Jeśli piekło rozszerza się w wolniejszym tempie niż to, w jakim dusze wchodzą do piekła, temperatura i ciśnienie w piekle będą wzrastać, aż piekło rozerwie się w diabły..
2. Oczywiście, jeśli piekło rozszerza się w tempie szybszym niż wzrost liczby dusz w piekle, to temperatura i ciśnienie będą spadać, aż piekło zamarznie.
Jak więc jest?
Jeśli zaakceptujemy twierdzenie przekazane mi przez pannę Therese Banya podczas pierwszego roku moich studiów, że: ?Prześpi się ze mną kiedy w piekle będzie chłodniej” oraz weźmiemy pod uwagę fakt, że nadal nie odniosłem sukcesu w tej dziedzinie, to (2) nie może być prawdą, a więc piekło jest egzotermiczne.
Ten student, jako jedyny, otrzymał najwyższy stopień: A.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
*Jest cała masa źródeł w Internecie.
Ja opierałem się głównie na tym
Do Orecki
„Jesli umierajacy czlowiek zdecyduje sie na San Francisco, bedzie mial jedno i drugie.”
Moze więc, Orecko, nie ino złoto ciągło kiesik ludzi ku Kalifornii, ale cosi jesce… 🙂
Do Basiecki
„różni dywersanci utrzymują zazwyczaj (emfatycznie!), że to w niebie będzie nudno”
To niek najpierw ci dywersanci obalom mój dowód na to, ze w niebie som góry. Bo ka som góry, tam nie moze być nudy 🙂
Do TesTeqecka
„Kiedy nudzisz się piekielnie,
Zaproś majstra, co ma kielnię
I rozpocznij remont budy –
Z miejsca skończą się twe nudy.”
Ale do cego kielnia, TesTeqecku, skoro mojo buda jest drewniano? No chyba ze fces jako ten Kazimierz Wielki zastać mojom bude drewnianom, a zostawić murowanom 🙂
Do Hortensjecki
„Twain napisal również bardzo piękną miniaturkę pt ‚Pamiętnik Adama’ i ‚Pamiętnik Ewy'”
Jo nimom wątoliwości, Hortensjecko, ze te pamiętniki to Adam i Ewa osobiście wyryktowali. Pon Tłejn to przetłumacył ino na angielski 🙂
Do Zbysecka
A te piosnke, Zbysecku, o wyryktowaniu piekła z odrobinom nieba, to kiesik turyści przy gitarze śpiewali, kie rozbijali se namioty niedaleko mojej wsi i rozpalali pikne ognisko. Hej! Boce te casy… cy ftoś wie jak sie ryktuje nostalgicnom kufe? 🙂
Do Jarutecki
Skałka! Pikne miejsce na dolinom Ochotnicy! Nie wiem ino, cemu to miejsce Skałkom sie nazywo, bo jo se tamok zodnej skałki nie przybocuje. Ale miejsce pikne 🙂
Do Jędrzejecka
„Teraz wiem, kto był prekursorem Dnia KObiet!”
Myślis, ze Adam, Jędrzejecku? Moze i tak. Chociaz wiem ino telo, ze Ewa dała prezent Adamowi – jabłko. Natomiast cy Adam doł kiesik Ewie jakikolwiek prezent – nic mi o tym nie wiadomo.
No a to, diaski rózne rzecy ruktujom z nudów, to pewnie tak jest. Kie diask Adama i Ewe kusił, to tyz pewnie dlotego, ze nudziło mu sie sakramencko i fcioł se wyryktować jakomsi rozrywke 🙂
Do Bobicka
„postanowiłem zostać psim Piotrusiem Panem i nie dorastać w ogóle. Rozbrykanie jest stanowczo zbyt przyjemne, żeby się go lekkomyślnie wyrzec.”
Jeśli bedzies, Bobicku, rozbrykany, to jo nie jestem do końca pewien, kim zostonies: Piotrusiem Panem cy Tygrysem. Choć w sumie i jedno, i drugie jest barzo przyjemne.
„Pieski 60 lat nie dożywają!”
To dotycy psów zyjącyk dotykcas. Jak bedzie z psami zyjącymi obecnie – jesce nie wiadomo 🙂
Do Alfredzicka
„Teraz chyba rozumiem, po co jest cały tydzień: po to, żebym miał czas wypocząć po trudach niedzieli.”
I ten kawałek pamiętników Adama, kapecke mnie, Alfedzicku, zastanawio. Bo przecie Pon Bócek, po tym jak świat wyryktowoł, to odpocął se w sobote, nie w niedziele 🙂
Do EMTeSiódemecki
„info dot. Pamiętników Adama i Ewy”
Sporo tyk infów, EMTeSiódemecko! 🙂
Do Grzesicka
„A czy za grzeszne teksty się do piekła tyż idzie”
Za takie, jakie Ty ryktujes, Grzesicku, to chyba nie. Ale za takie teksty, jakie ryktuje pewien dziennik powiązany z pewnym radiem i pewnom telewizjom… od nik owsem, cuć jakisi piekielny zapaszek…
Ino, Grzesicku, na Twojej liście grzychów nimo najcięzsego – tego, co kiesik na flasce Smadnego Mnicha był wypisany 🙂
Do Alecki
Nie wiem, Alecko, na kielo zmienił sie kalifornijski klimat od casów pona Tłejna. A zmienić sie mógł, bo na przykład na Wielkik Równinak wkrótce po wojnie secesyjnej zacęło padać więcej dyscu (a ze w tym casie wielu farmerów ściągnęło na Wielkie Równiny, wysnuto z tego hyrny w tamtyk
casak wniosek: „rain follow the plough”). A pod koniec wieku XIX znowu dyscu zacęło być tamok telo, co kot napłakoł.
Natomiast co do upałów arizońskik to pon Tłejn twierdził podobnie. Zbocył on, ze kie roz pewien grzysny arizońcyk po śmierzci do piekła poseł, to zaroz wysłoł z tego piekła depese z prośbom o dostarcenie mu paru kocy.
A te zółte smugi na Twoik fotkak to na pewno dymy z indiańskik ognisk. Nie przybocujes se, Alecko, cobyś jakikś Indian w tym San Francisko spotkała? 🙂
Do Anecki
Cyli zasada „w marcu jak w garncu” w Holandii sie nie sprawdziła? Trza jesce kapecke pockać, Anecko. Moze chociaz kwiecień-plecień sie sprawdzi 🙂
Do Gosicki
„Dante już dawno stwierdził, że w piekle jest zimno! Czym bliżej środka, tym zimniej! Ciekawe, bo na nudę tam raczej nie narzekał”
A bo pon Dante to był w piekle tak ino turystycnie. Ale ci potępieńcy ciągle musieli robić to samo. To juz na pewno było dlo nik nudne 🙂
Do BlejkKocicka
Kiesik ftoś mi juz podesłoł meilem ten wywód o piekle, BlejkKocicku. W kozdym rozie wyglądo na to, ze teologia z chemiom mogom mieć ze sobom wiele wspólnego 🙂
Jak wam nudno to i mnie nudno. I to z tych nudow tak mi sie zebralo, na poswietach:
DYNGUS I OSTRYGI
Odwiecznym staropolskim zwyczajem,
w przeddzien traciwszy sie Jajem,
z rana w morze dalismy susa
by umoczyc Dyngusa.
I choc Dyngus sie wcale nie speszyl,
(gdyz poczul ostryg moc)
z moczeniem sie wszakze nie spieszyl:
bo do czego ma sluzyc noc?
Fragmenty wiersza ‚Ode to Arizona’
The Devil wanted a place on earth.
Sort of a summer home:
A place to spend his vacation
Whenever he wanted to roam.
Se he picked out Arizona.
A place both wretched and rough.
Here the climate was to his liking
And the cowboys were hardened and tough.
He dried up the streams in the canyons
and ordered no rain to fall:
He dried up the lakes in the valleys,
Then baked and scorched it all.
Then over his barren desert
He transplanted shrubs from Hell.
The cactus, thistle and prickly pear
The climate suited them well.
(…)
Then he gazed on his earthly kingdom.
As any creator would:
He chuckled a little up his sleeve
And admitted that it was good.
‚Twas summer now and Satan lay
By a prickly pear to rest.
The sweat rolled off his wearthy brow.
So he took off his coat and vest.
‚By Golly, ‚ he finally panted
‚I did my job too well.
I’m going back where I came from
Arizona is hotter than Hell!’
Do piekła najlepiej wybrać się austostradą:
http://youtube.com/watch?v=erJc4dzZ3IA
Mt7 – mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku i sprawy układają się pomyślnie, trzymam kciuki i życzę Ci dużo sił
Jeśli znajdziesz czas by zajrzeć tu choć na chwilkę, to mam coś do obejrzenia przed snem 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=OlkzoAiAhBM&feature=related
ps.
… ten uśmiech na koniec 🙂
Tylko trzeba uważać, żeby się nie pomylić i nie wjechać na sześćdziesiątą pierwszą, bo można wylądować w całkiem innych rejoach… 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=aA-cFXz1tVY
Owcarku,
dobra robota 🙂
http://mfrost.typepad.com/.shared/image.html?/photos/uncategorized/2008/03/24/unknown1.jpeg
zeen, dobre ! 😉
Ciekawe, czy Owczarek sam te owieczki zaganiał, czy może Bobik swoje łapki w tym też maczał…
Kiedy miałam 10-12 lat wprawiłam w niejaki popłoch księdza – katechetę, tłumacząc Mu z całą powagą, że nie chcę iść do nieba. Tłumaczyłam, że w niebie jest zimno (wysokość), nuda (czyli świętość) i wszyscy są zachrypnięci (non-stop śpiewają Hosanna) Nie bardzo dawałam się przekonać. Z latami przyswoiłam sobie na dodatek powiedzonko, że przedkładam dobre towarzystwo nad dobry klimat. I teraz nie wiem, jak to mi będzie kiedyś liczone, bo nadal w głębi jestestwa te poglądy u mnie pokutują.
Alicjo. Owcarek chciał sam, ale nie dałem się odpędzić. Taka frajda nie co dzień się zdarza! 🙂
Jaruto, jeżeli przedkładasz towarzystwo nad klimat, to po prostu wylądujesz tam, gdzie będzie lepsze towarzystwo, bez względu na to, jak się to miejsce będzie zwało. Ale wtedy z klimatem będziesz się już musiała pogodzić, wyboru nie będzie! 🙂
Emi, właśnie przysiadłam, żeby zjeść i zajrzałam do Budy.
Jeszcze szykuję i kupuję różne rzeczy.
Jutro mój syn znajdzie dopiero czas, żeby nas przewieźć.
Każdy centymetr sześcienny ścian, mebli i nawet podłogi jest u mojej mamy zajęty świętymi obrazami, którym moja mama poszyła sukienki, porobiła naszyjniki i korony. Do tego tony sztucznych kwiatów. Planuję przenieść wystrój jednego pokoju o obłożyć nim pokój przeznaczony dla mamy. To z powodu tego, trudnego do wyobrażenia, nagromadzenia różności mama nie zgadzała się opuścić swojego mieszkania.
Teraz też do końca nie wiem, jak się ułoży, ale to jest bardzo bezbronna, krucha osoba. Walczy dzielnie o swoją samodzielność i nie chce przyjąć do wiadomości złej rzeczywistości. Rozumiem to, staram się uszanować na ile się da. Z drugiej strony serce mi się kroi, kiedy słyszę pokorne zapytanie, czy może już położyć się do łóżka.
Jest jak małe, bezbronne dziecko, moja Mama.
Mam nadzieję Emi, że wszystko jakoś się ułoży.
Dzięki za pamięć. 🙂
Trzymajcie się!
Każdy ma jakieś swoje problemy, tylko ja jedna opowiadam o swoich. To wynika z faktu, ze nie ma w Warszawie grupy wsparcia, gdzie można wymienić doświadczenia i uzyskać pomoc.
Spotkałam niedawno znajomą, której nie widziałam od dłuższego czasu. Cień człowieka. Od roku ma u siebie mamę i przechodzi koszmar zderzenia ze starością, na którą nie była przygotowana.
Słuchając jej rozpaczy, widziałam siebie sprzed dwóch lat. Wydawało mi się, że mogę jej wiele pomóc, opowiadając o swoich doświadczeniach i udzielając rad na ten etap.
Kiełkuje mi w głowie, że takich osób mogących sobie wzajemnie pomóc w zakresie najbardziej podstawowych porad jest bardzo dużo, można by się skrzyknąć. Tylko jeszcze nie mam sił, ale postrzegam to jako ważny problem.
Teraz już naprawdę kończę.
Buziaki! 🙂
Witajcie,
wlasnie wrocilam z wizyty u mojej psiapsiolki.Mieszka za rzeka.Trzeba bylo pontonem do niej sie przeprawiac!! Ale warto bylo,bo cosmy sie nasmialy i bliznich „öplotkowaly”to nasze 😉
Teraz tylko sie martwie,czy aby mojej duszy nie przyjdzie, gdzies w zaswiatach sie blakac???????? 🙁
Mam nadzieje,ze mt7-czka zakonczyla szczesliwie operacje przeprowadzki mamy do swego domu!!
Powodzenia Marys!!
Hej
Mt7, trzymamy za Was! 🙂
Marysiu,
GRUPA WSPARCIA ! No właśnie, to juz nawet nie chodzi tylko o gadanie, ale wzajemnie można by było sie wyręczać w pewnych sprawach, pomagać i tak dalej. Bo przecież widać, że na pomoc instytucji nie ma co liczyć. U nas takie grupy wsparcia dostają granty rządowe (ja wiem, Kanadę na to stać), jakieś tam dofinansowanie, ale w Polsce wątpię. Trzeba by to jakoś ruszyć – ale właśnie, kto ma to robić, jak ludzie, którym by na tym zależało najbardziej, nie mają na to czasu, bo są zajęci jak nasza mt7 ?!
Powodzenia jutro. Ułoży się, zobaczysz.
P.S. Bobik, ja si od razu domysliłam 😉
Mt7 – Ja przeżyłam trzech takich chorych w rodzinie z tego dwoje w moim własnym domu, więc w razie czego mogę posłużyć doświadczeniem. Inaczej niestety pomóc nie mogę.
Mt7, może wcale nie będzie tak dramatycznie. Myśmy też dwa razy się tak trzęśli, przed przeprowadzką Babci i Cioci, a potem rzeczywistość okazała się wiele łagodniejsza niż nasze obawy. I ten stan bezradności i bezbronności w sumie był chyba łatwiejszy do zniesienia, niż poprzedzająca faza przekory i protestu na wszystko. Babcia np. miała okres, kiedy ciągle „uciekała” i bywało, że policja odnajdywała ją na wpół zamarzniętą 30 km od domu. I trzeba było wybierać: pilnować jej jak więźnia, czy uszanować jej godność, ryzykując że znowu zniknie. Więc jak potem była już całkiem bezradna, to nie ukrywam, że przyjęliśmy to z pewną ulgą. Tak się dziwacznie czasem w życiu składa.
Głowa do góry! Na pewno nie będzie idealnie, ale wierzę w to, że lepiej, niż się spodziewasz. Merdam Ci serdecznie! 🙂
Do Wersalecki
Chyba opisałaś nom Wersalecko, jakisi nowy gatunek Dyngusa – Śmigus Dyngus Ostrygus 🙂
Do Orecki
Dlo diaska z tego wiersa, Orecko, pomysł z Arizonom mógł być barzo korzystny. Teroz na przykład kieby trza zrobić remont piekła, to na cas tego remontu, diaski mogom przenieść potępione dusycki do Arizony właśnie 🙂
Do Alfredzicka
No tak. Jak widać, droga do piekła wiedzie nie ino przez syrokom brame, ale tyz przez piknom autostrade 🙂
Do Emilecki
Ha! Emilecko! Myślołek, ze język ojcysty pona Płaro był kapecke inksy. Ale widocnie źle myślołek 🙂
Do Bobicka
„Tylko trzeba uważać, żeby się nie pomylić i nie wjechać na sześćdziesiątą pierwszą”
Syćko, Bobicku, w rękak tyk, co drogowskazy ryktujom 🙂
Do Zeenecka
„Owcarku, dobra robota”
To jo? Tamok jakby jakieś nadmorskie okolice były. Ale pomysł pikny! Muse moje owiecki naucyć cegoś podobnego, ino musimy pockać, jaz baca na hole je wyprowadzi 🙂
Do Alecki
„Ciekawe, czy Owczarek sam te owieczki zaganiał, czy może Bobik swoje łapki w tym też maczał”
Jako juz sam sie przyznoł, Alecko, musioł macać. Po prostu musioł 🙂
Do Jarutecki
To kiesik na inskym forum, Jarutecko, niejaki Tubylecek spytoł mnie, cy mozno być ateistom w niebie. Jo stwierdziłek, ze cemu nie. Nie widze zodnyk przeciwskazań. Mozno być w niebie, piknie sie z Ponem Bóckiem przyjaźnić, chodzić z Nim na niebiańskie piwo – i przy tym syćkim cały cas być ateistom 🙂
Do EMTeSiódemecki
EMTeSiódemecko, ślemy ku Tobie telo pozytywnyk fluidów, kielo sie ino do! Niek Ci dopomogom! Moze jak Bobicek pado, groźniej to sie zapowiado niz bedzie w rzcywistości? Oby! 🙂
Do Anecki
„Trzeba bylo pontonem do niej sie przeprawiac!!”
Jako w Wenecji! A to Amsterdam cy nie Amsterdam? Bo słysołek od naocnyk świadków, ze Amsterdam to jak Wenecja, ale pod pewnymi względami lepsy, bo w Wenecji jest duzo brzyćkik zapachów, a w Amstedamie nie 🙂
Do Gosicki
„Mt7, trzymamy za Was!”
Trzymomy!!!!! 🙂
Marysiu,
wklep w google „warszawa + grupy wsparcia”. Zerknęłam tam i jest ich trochę, tylko nie wiem, pod jaką by sie Twoja sytuacja kwalifikowała. Jest tego sporo, powtarzaja się oczywiście, zerknęłam tylko pierwsze tytuły. Może coś znajdziesz, zobacz.
Marysieczko!
Sprawdź ten adres, może znajdziesz coś odpowiedniego…
http://www.samopomoc.boris.org.pl/grupy-online2.htm
Trzymaj się! 🙂
W sznureczku podanym przez Jędrusia chyba punkt IV zainteresowałby Marysię. Koniecznie tam zajrzyj, to może być to, mt7!!!
Trzymam kciuki za Marysię,
Wiem, że wszystko ułoży się!
Mt7 – 🙂
Witajcie,
dzisiaj bede miala sporo kosci,bo beda na obiad zeberka!! Moze jest jakis bezdomny psi kolezka?? Chetnie podziele sie.Znaczy ja zjem miesko,a on obrgryzie kosteczki 😉
Ale teraz powaznie.Mysle,ze w Polsce tez sa juz jakies organizacje wspomagajace.U nas jest ich sporo.Trzeba cierpliwie szukac.
Trzymamy nieustajaco za mt7-czke 🙂
Hej.
Zeberka bardzo chętnie, tylko proszę żeby były cielęce, bo wieprzowe mi szkodzą. 🙂
No masz, francuski piesek się znalazł, cielęce, bo inne mu szkodzą!
Właśnie mówię, że to co Jędrek znalazł, zwłaszcza punkt 4, to chyba byłaby właściwa grupa wsparcia. O Alzheimerze tam mowa, no ale demencja starcza to pokrewne.
MT7
może warto założyć stronę internetową, która pozwoli dzielić się doświadczeniem własnym i otrzymywać takie od innych ? Możnaby tam również zamieszczać różne pomocne (przedruki ze wskazaniem źródła?) opracowania. Pomyślałam tak przez skojarzenie z sytuacją na preclowastrona.org . Z grupą wsparcia to by nie kolidowało, raczej by ją poszerzało.
Wyrazy uszanowania – Teresa
MT7,
my blogowicze możemy adres strony „podać dalej” żeby do wymiany doświadczeń i wsparcia bliżej było.
Być moze taka strona juz istnieje, trzeba by poszperać.
Mam nadzieję, ze Marysia sobie jakos dzisiaj poradziła, a i wiadomo, ze przynajmniej pare dni zabierze, zeby się przystosować jakos.
Będzie dobrze.
Jestem. Jeszcze żyję, chociaż ledwo.
Mama niekoniecznie zachwycona początkowo, teraz jakby trochę lepiej. Śpi, mam nadzieję, że pośpi trochę, bo chodzi do łązienki co chwilę. Z łóżka ciężko się podnieś i reszta też trudna.
Zobaczymy. 🙂
Jedna ściana przyodziana w obrazy, figurki i kwiatki, pozostały jeszcze dwie na jutro.
Babcia posiedziała w foteliku, popatrzyła, powiedziała – pięknie.
W ciągu dnia kilkanaście razy mówiła:
– to tutaj to zupełnie jak u Marysi, takie same meble i też tak wysoko. Moje tłumaczenia, że jestem Marysią i to jest teraz nasze mieszkanie, raczej nie docierają.
Trzeba czasu.
Byłam w strachu, bo Mama była bardzo podejrzliwa i niechętna. Myślę, że z powodu Tomka, nie rozpoznaje już w nim ukochanego wnuczka.
Musimy się obie trochę przyzwyczaić, rozpoznać problemy, podjąć odpowiednie kroki i wejść w rutynę zachowań i zwyczajów.
Chciałabym się wyspać.
Ja już szukałam od dawna informacji o grupach wsparcia.
Coś niby jest, ale jak przychodzi do konkretów, to zostają tylko witryny internetowe z pobożnymi życzeniami.
Na razie musimu okrzepnąć. 🙂
Dzięki za wszystkie Wasze dobre myśli.
No to jedno przynajmniej mos, EMTeSiódemecko za sobom – przeprowadzke. Oby dalej sło to na telo dobrze, na kielo w Twojej sytuacji jest to mozliwe. A dobre myśly ślemy ku Tobie w dalsym ciągu! 🙂