Ćma
Na mój dusiu! Mom wrazenie, ze nie dalej jako tydzień temu było Świętego Wojciecha, dzień, we ftórym posłek z bacom, juhasami i owieckami na hole. A tutok – juz momy Świętego Michała! Trza bedzie zatem sie zbierać, zamykać bacówke, sałasy i pognać owiecki w dół. A hola – bedzie musiała na nos pockać do następnej wiosny.
Ostatnie dni na holi wse skłaniajom do rozmyślań o pasterskim zywobyciu. A wcora pod Turbaczem był cichy, spokojny wiecór, przy kosarak paliła sie pozostawiono przez juhasów watra, wokoło pachniało jesieniom – w takik warunkak tym bardziej fciało sie takie rozmyślania snuć… Ba nagle jedno rzec popsuła cały nastrój! Jakosi ćma wyleciała z lasa, przefrunęła mi koło nosa i pognała ku watrze.
– O, Jezusicku! – wołała zakwycono. – Jaki pikny ogień! Jaki niebiańsko pikny ogień!
– O, Jezusickuuuuuuuuu!!! – Zaroz zawołała znowu, ale tym rozem nie zakwycono, ino przerazono. Ba wy tyz byście tak zawołali, kiebyście sie pośród gorącyk płomieni noleźli. Nie mogłek na to pozirać! Wartko hipłek ku watrze i przedniom łapom prasłek ćme w kufe. A potem natychmiast te łape cofłek, coby samemu sie nie poparzyć. Ćma upadła na ziem obok watry. W pierwsej kwili nawet nie byłek pewien: zyje cy nie? Zyła!
– O, Jezusicku… o, Jezusicku… o, Jezusicku – stękała dochodząc powoli do siebie. – Dziękuje wom, krzesny! Zycie mi uratowaliście!
– Drobiazg – odpowiedziołek. – Ciągle ratuje owce przed wilkami, to roz dlo odmiany moge uratować ćme przed ogniem. Ale wyjaśnijcie mi, co wom strzeliło do głowy, coby tak w ogień sie pchać?
– Jo sama nie wiem, co mi do głowy strzeliło – przyznała ćma. – Uwidziałak te watre. Takom piknom ona mi sie zdała! Takom cudnom! Takom boskom! Nie mogłak sie powstrzymać, coby w niom nie hipnąć!
– No to teroz juz wiecie, krzesno, cym grozi nadmierny zakwyt piknom watrom – pedziołek. – Na przysłość uwazojcie.
– Ocywiście, bede uwazała. Jesce roz piknie dziękuje wom za ocalenie!
Ćma poderwała sie do lotu. Frunęła ku lasowi, ale zanim do tego lasa dotarła, zerkła ukradkiem ku watrze. I…
– O, Jezusicku! – wykrzyknęła. – To naprowde barzo pikny ogień!
I zaroz nolazła sie w płomieniak po roz drugi!
– Aj! Aj! Parzy! Ratunku!
Co miołek zrobić? Nie fciołek być pierwsym w historii Podhola owcarkiem, ftóry wołania o pomoc nie posłuchoł. Znowu prasłek tego sakramenckiego owada w kufe. Ćma znowu wyleciała z ognia i legła nieprzytomno na ziemi.
– Dziękuje wom, krzesny! Dziękuje! – pedziała, kie odzyskała świadomość.
– Drobiazg – odpowiedziołek tak jakosi cując, ze teroz lepiej niz kiedykolwiek wceśniej wiem, co to jest deża-wi. – Ba po coście drugi roz w ten ogień sie pchali? Przecie wiedzieliście juz, co wos tamok ceko?
– No, wiedziałak, wiedziałak – pedziała ćma cyrwieniąc sie. Nie byłek ino pewien, cy ze wstydu sie cyrwieniła, cy to płomienie ogniska tak jom oświetlały.
– Tak mi sie jednak ten ogień spodoboł – godała dalej – takiego zakwytu on naryktowoł w mojej owadziej dusycce, ze zupełnie zabocyłak, co mnie przed kwileckom spotkało.
– Wiecie co, krzesno? – odpowiedziołek. – Mom dlo wos dobrom rade. Polećcie wy wartko ku lasowi i nawet nie próbujcie na te watre pozirać. Bo od pozirania na niom cosi wom sie w głowie kiełbasi, a wte jo muse wos ratować. Tymcasem jo miołek na te noc kapecke inkse plany niz bicie rekordu świata w ratowaniu komuś zycia.
– Mocie racje, krzesny, mocie racje – pedziała ćma. – Kie nie mozno sie pokusie oprzeć, to najlepiej jej unikać. Lece do lasa, a na ten ogień nawet nie poźre.
I poleciała ku lasowi. Jednak kie doleciała do drzew, chyciła jom tęsknica za tymi płomieniami, ftóre dlo niej były chyba równie cudne jako dlo Felka znad młaki cudne som dutki. Postanowiła jesce ten jeden, jedyny roz poźreć na juhaskie ognisko. Ino z daleka. Z bezpiecnej odległości, coby znowu jej nie podkusiło. No i poźreła.
– Ten ogień jest coroz pikniejsy! – zawołała i… jak opętano pognała ku watrze z takom prędkościom, ze F-Sesnoście nie mogłoby sybciej. Wartko stanąłek na wprost niej. Zacąłem machać ogonem. Kie ćma nolazła sie nade mnom, wyryktowany przez mój ogon wiaterek sprawił, ze wpadła w turbulencje. Tor jej lotu kapecke sie zmienił: zamiast dolecieć do ognia, wylądowała w kubku z zyntycom, ftórej za dnia mój baca zabocył dopić. Od paru godzin ten kubek stoł se w trowie i jakosi ani baca, ani juhasi go nie zauwazali.
– Ratunku! Nie umiem pływać! – zawołała ćma, choć powinna sie racej ciesyć, bo przecie jej lot mógł sie skońcyć duzo tragicniej. W końcu dlo samolotów pewnie tyz byłoby lepiej, kieby od awarii nie rozbijały sie o ziemie, ino wpadały do wielkiego, pełnego zyntycy basenu.
– Po coście, krzesno, zawracali? – spytołek. – Mieliście lecieć do lasa.
– Nie spodziewałak sie, ze tutok wpodne! – padła odpowiedź ze środka kubka. – Fciałak polecieć ku ogniu, a nie ponieść śmierzć w odmętak zyntycy!
– Aha, rozumiem, ze w ogniu to byście śmierzci nie ponieśli? – Nie mogłek sie powstrzymać od tej kapecki złośliwości.
Ale zaroz nachyliłek sie do kubka, ostroznie chyciłek ćme w zęby i wyciągłek jom z tego, co przecie powinno słuzyć jako napój, a nie jako pułapka na owady. A potem poniesłek ćme w las. Wypuściłek jom dopiero wte, kie uznołek, ze juz jesteśmy wystarcająco daleko od holi, coby temu głuptokowi nie fciało sie ku niej wracać.
– No to jo lece – pedziała zaroz ćma i frunęła do wierchu.
– Kany? – spytołek.
– Do tego piknego ognia! – odpowiedziała ćma.
Krucafuks! Za wceśnie jom wypuściłek! Trza było póść z niom przynajmniej do Obidowca i dopiero wte ślebode jej zwrócić!
– Spalicie sie, krzesno! – próbowołek jom ostrzec.
– Nie spale sie, bede ostrozno – usłysołek w odpowiedzi.
I ćma pognała ku holi. Nie mogłek jej – kruca – chycić, bo za wysoko leciała. Mogłek ino biec za niom, ba wiedziołek, ze zaroz bede bezradnie pozirać, jak bidocka ginie w ognisku. Dotarli my do krańca lasa. Zaroz zacynała sie hola.
– Psio mać! – zaklęła nagle ćma. Zatrzymała sie i przysiadła na gałęzi smreka.
– Co sie stało? – spytołek.
– To sie stało, ze jakisi fudament właśnie niscy te piknom watre! – odpowiedziała ćma jaze trzesąc sie z gniewu.
Poźrełek ku holi. Nad watrom stoł Wojtek Murzyn i gasił jom polewając wodom z wiadra.
– To jeden z nasyk juhasów – pedziołek.
– Chyba jeden z frasów! – Ćme ogarnioł coroz więksy gniew. – Oby mu takie prysce na kufie wyskocyły, jakik zodnym Klerasilem nie do sie usunąć! Oby takiego łupiezu dostoł, jakiego nawet wielko becka Nizoralu nie wylecy! Oby…
– Oj, krzesno, krzesno. Widze, zeście źli jako osa – przerwołek te litanie klątw.
– Fciałabyk być jako osa! – wypaliła ćma. – Mogłabyk wte przynajmniej tego ancykrysta uządlić!
– Powinniście mu być wdzięcni – odpowiedziołek. – Kieby nie zrobił on tego, co zrobił, ta watra byłaby teroz wasym grobem.
– Eee, tam – odparła ćma. – Tym rozem byłabyk ostrozniejso. A co byk se pośród tyk cudnyk płomieni pobyła, to byk se pobyła! Heeej! Pobyła byk se, kieby nie ta ludzko wereda! O, Jezusicku! Jaki pikny ogień to był! Jaki pikny!
No i jak miołek z tom ćmom godać, skoro nie przekonało jej nawet to, ze przed kwileckom dwa rozy o mało co nie zginęła w ogniu? Ona wiedziała lepiej i ślus. Na mój dusiu! Wy, ludzie, gwarzycie, ze najlepsom naukom to jest nauka na własnyk błędak. Ale wyglądo na to, ze ta ćma to nawet na błędak nie moze sie nicego naucyć. Zreśtom… nie ona jedno. Hau!
P.S.1. Co u Profesorecka? Co u Waweloka? Tego nie wiemy. Ba bocymy, ze we środe Wawelok mo urodziny, więc w tym dniu jego zdrowie jak najbardziej bedziemy pili! 🙂
P.S.2. A we cwortek, moi ostomili, Alecka i Jerzorecek na ślubny kobierzec hipnom. Zdrowie Młodej Pary! A ze Hortensjecka, ftórej przez kilka dni w Owcarkówce nie bedzie, pytała mnie, cobyk i w jej imieniu pikne zycenia Nowozeńcom złozył, to składom je i w jej imieniu i swoim owcarkowym 🙂
Komentarze
Ćmi się w głowie człowiekowi,
Że w ognisku szczęście złowi,
Niczym ćma do ognia wpada,
Gdzie podziela los owada.
A w Górach już jesień (a nawet zima).
Wróciłem wczoraj z Chochołowskiej. Pogoda była „górska” czyli mgły,, mżawka, błoto śniegowe.
Wbrew przestrogą Owczarka już pierwszego dnia „złoiłem” Grzesia. Biedny Grzesio 🙁
Dalej i wyżej to już nie było sensu. Oblodzenie Długiego Upłazu i widoczność do 15 metrów. Koleżanka-małżonka przemoczona a młiodociany kolega dostał głupawki – tak podobało mu się zjezdżanie na butach.
Następnego dnia na Trzydniowiański przez Krowi Żleb – zawsze łgodniejsze podejście. Śnieg dopiero w okiolicach kosówki. Powrót przez Doline Jarząbczą z porykiwaniem jeleni w tle.
W kolejnym dniu mieliśmy pójść do Zakopanego i zobaczyć wystawę w Cyrankiewiczówce. Uszliśmy jakiś kilometr atu jaknie lunie. Trochę przeczekaliśmy wkolebie no i wróciliśmy do schroniska.
W piatek sie trochę poprawiło to z młodym człowiekiem poszliśmy na Iwaniacką Przełęcz (szanowna małżonka dostała sensacji żołądkowych).
U bacy Andrzeja Gali „Zięby” nabyliśmy , przed powrotem na niziny, kilka rozszczepków (zwanych też oscypkami).
Tak oto minęło tych kilka dni.
SZkoda tylko , że była tak słaba widoczność i z panoramek nici 🙁
Nic to , może kolejnym razem.
Pozdrawiam pięknie 🙂
Ćma
„Fotel i książki, i świeca z cieniem
i nagle w świecy jęk pełen skarg:
To ćma płonie jasnym płomieniem
jak sama Joanna D’Arc…” (-) Maria Jasnorzewska – Pawlikowska
A to dlatego, że Owczarka przy tym nie było … 🙂
Turbulencje od Owczarkowego ogona… 😮 😐 …
Hmmm, bogaty masz repertuar środków perswazyjnych, Owczarku! 😀
Ponieważ w góry mam teraz trochę daleko, korzystając z pięknej pogody wybrałam się do … Szwajcarii Kaszubskiej. Jak by nie było przynajmniej z nazwy trochę z górami ma coś współnego. Poza tym też są szlaki i też niejedno wzniesienie co słabszym turystom pozwoli złapać zadyszkę. A i piękne jeziora w których odbija się niebo i pierwsze kolorowe liście są takie jak w górach. /no prawie/ Poza tym muszę powiedzieć, że na łąkach tu i ówdzie pasą się owce, także kochany Owczarku – myślę, że mógłbyś poczuć się tutaj jak w domu. A jak by ktoś już zawitał w te strony – to koniecznie niech odwiedzi Szymbark i zobaczy „najdłuższą deskę”, „odwrócony domek” i inne cudeńka.
A tak swoją drogą, ciekawe Owczarku, po jakiemu dogadałbyś się z miejscowymi psami – po góralsku czy po kaszubsku?
@Zbyszk, godz. 09:16
Kiedyś schodziłem z Trzydniowiańskiego z wybitym kolanem, przez poplątaną kosówkę, potem Krowim Żlebem. Wrogowi nie życzę! 😉
Przepraszam, zgubiłem literkę! Oczywiście miało być; Zbyszek! 😉
Faktycznie kosówka jest tam niezła.
Dla jasności dodam ten młody człowiek , o którym pisałem jest w dojrzałym wieku 4 lat i 3 miesięcy.
Pod górkę to jakoś idzie jednak z góry na dół to „sama przyjemność”. Tak mu się podoba „dupozjazd” , że chciałby tak cały czas. Ubłocenie i przemoczenie to prawie nic. Najgorsze jest jak mnie podcina.
Nic to dla Ciebie Ojczyzno 😉
Pisze Owczarek …juz momy Świętego Michała!
Ano mamy, a przecież po Świętym Michale pustoszeją hale! 😉
Ubawiłam się, jak zwykle przy czytaniu Owczarkowych tekstów. 🙂
TesTeq poetycko wyraził moje odczucia po lekturze – ćmy są podobne do ludzi ( a może na odwyrtkę?).
Zaimponowały mi i zachwyciły niebanalne przekleństwa ćmy. 🙂
Miłego dnia wszystkim życzę.
Jędrzeju, nie otwiera mi się. 🙁
Krucafuks! Mnie też się nie otwiera, a się otwierało… Dlaczego? 🙁
Może teraz? Po Świętym Michale pustoszeją hale.
Hej, Gromadko Owczarkowa! 🙂
Jestem już w domu. Wymokłam się i wymarzłam w Zakopanem, ale trochę pozbierałam się w kupkę.
Obejrzałam też wystawę, którą polecał Owczarek.
I na temat owieczek na hali też mam przemyślenia i reportaż, ino muszę te zdjęcia obglądnąć i przysposobić.
A dodam jeszcze, że niesłychanie piękne i kolorowe wróbelaszki kłębiły się koło domu, w którym mieszkałam, niestety, wszystkie cierpiały na ADHD i żadnego nie odało mi się sfotografować. 🙂
Może posegreguję trochę zdjęć.
Cieszę się, że tak sobie tu siedzicie. To fajnie, wrócić na swoje stare, wypróbowane miejsce.
Buziaki dla WSZYSTKICH!
Ciao amici!!!
Nie bylo mnie ponad tydzien,wiec nadrabiam zaleglosci 🙂
Spoznione acz serdeczne zyczenia pomyslnosci dla Dorotecki,niech nam zyje dlugo i szczesliwie 😀
Ogladnelam wszystkie zdjecia podrzucone przez Alicje i co widze?! Ano to,ze mamy wielce przystojnego wyslannika owczarkowgo 😉
Skoro cmy,to porzypomnial mi sie taki dowcip:
Rozmawiaja dwaj koledzy.Jeden mowi,dziwny sen mialem.Snilo mi sie,ze sto cmow zabilem!
Ciem!!
Papuciem 😆
Hej.
Hura! Hura!
Wróciła Marysieczka i się uśmiecha! Witaj w domu! 🙂
Owczarku, obawiam sie, ze ta cma jednak sobie znajdzie jakas watre, teraz, jesienia jest ich duzo i chyba juz nikt jej nie powstrzyma, niestety 🙁
Witajcie, mtSiodemeczko i Ano, milo Was widziec 🙂
Mnie tez milo znowu zasiasc w budzie,blisko budowniczych!!
Ciesze sie,ze i Marysienka wrocila 🙂
Babo pozdrowka!!
„Lech Wałęsa zuch! Starczy na tych dwóch!” Coś takiego wygłosił disiaj Bronisław Komorowski. 🙂
A Lech Wałęsa skończył dzisiaj 65 lat. Jego Zdrowie! 🙂
Kiedyś mnie wkurzał, ale to mały pikuś wobec 2xK.
Niech mu będzie na zdrowie! 🙂
Pani Dorotecce też spóźnione i najserdeczniejsze życzenia najlepszych lat życia ciągle przed sobą. 🙂
Jędrzejku, Twój album ‚Owczarkowe władanie’ nie jest albumem publicznie dostępnym i pewnie dlatego są problema. Spróbuj zmienić na publiczny (tylko nie dom). 😀
Dzięki za przywitanie! 🙂
I ja witam EmTeSiódemeckę i dzięki, także Anie, za spóźnione (nie szkodzi) życzenia! W zamian życzę – i w ogóle wszystkim – możliwie mało stresującego wchodzenia w jesień 😀
Trochę pięknych listków jesiennych:
http://www.youtube.com/watch?v=io1o1Hwpo8Y
Gdzie jak gdzie, ale w Budzie Owczarka Podhalańskiego trzeba pokazać 😉
To są czworonogi, napotkane przeze mnie w tym roku w Polsce – znajome czworonogi, o innych nie mówię.
http://alicja.homelinux.com/news/Polska-2008/Piesy/
Wystawa w Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce poświęcona V Pułkowi Ułanów Zasławskich . Fotografie zrobione i oprawione Temi Ręcami 🙂
http://picasaweb.google.pl/Marek.Kulikowski/WystawaVPuKUAnW?authkey=YirXsBMzdcs#slideshow/5249583206269638578
Bardzo przyjemne ‚Autumn’. 🙂
Ja jestem jesienna dziewczyna i lubię jesień, ale….
deszcz codziennie i bez przerwy 🙁 brrr.
Za to kolory jesieni ( tu rozmarzona kufa) 🙂
Zwierz na Aleckowych zdjeciach niemożebny! 🙂
Cześć Alicjo z wiadomej Krainy! 😀
Te rence są nie tylko pracowite, ale i wielce utalentowane! 🙂
A te panie czemu takie smutne?
A z tą ćmą, to ja mam pewne wątpiwości. 😉
Nie jestem pewien, czy ona tak ciągnęła do ogniskowych płomieni, czy tak się jej spodobało owczarkowe ratowanie, nadzwyczaj ofiarnie powtarzane.
Popatrzcie tylko; noc, płonąca watra i ich dwoje! 🙂
Znałem parę takich ciem, które uwielbiały latać wkoło …
mt7 🙂
Alicjo- a co to za rudy uszatek przed Franciszką ? 🙂
O rany, to uchate jest nieprawdopodobne! Nie ma takich piesów! 😆
Dzień powitalny, to i ja powituję-pomerduję! 🙂
A listki od Pani Dorotecki cudne, tylko jak ja posłucham jakiejkolwiek ich wersji, to na koniec i tak mi się zawsze chce klasycznego Montanda:
http://www.youtube.com/watch?v=kLlBOmDpn1s&feature=related
Jedrzeju, to nasz Owczarek 😯 ?
No, trochę zziajany tą bieganiną. 😉
Ale dlaczego ta cma taka wielka?
Przecież za małą by nie latał! 🙂
Witaj mt7 :)))
Pani Dorotecko, ja też myślałam, ze nie ma takich piesów, ale są , taki małowioskowy urwis pod sklepem mojej znajomej. Skrzyżowanie liska-chytruska z piesem?!
Wszystkie kundelki na wsiach mnie zdumiewaja, kiedyś jakoś były wpisane w krajobraz i ich nie zauwazałam, teraz zauważam, bo u nas piesy nie biegaja luzem.
Ten lisek zaatakował wioskowego piwosza siedzacego przed sklepem i popijającego piwo, złapał go za buta i tak szarpał (warcząc okrutnie), ze myślelismy – jak nic stopę piwoszowi odgryzie. Należało mu się, bo drażnił pieska. Wszystko skończyło się dobrze, okazało sie, że znajomi, ot, takie ćwiczenia 🙂
Alicjo, piesy fajne, ale Franciszka!!! Najlepsze na koniec.
W ramach nostalgicznych nastrojów „Stary kościół i cmentarz Pęksowym Brzysku” http://picasaweb.google.com/maria.tajchman/StaryKoCiICmentarzPKsowymBrzysku#slideshow
Wszystkie zdjęcia były robione podczas większego lub mniejszego deszczu przy bardzo zachmurzonym niebie i sporych ‚gmłach’. Są niedoświetlone i ziarniste, ale można sobie luknąć. 🙂
Alicjo,
obejrzwszy sobie zwiedzanie Warszawy 😯 ale macie parę i siły! Kawał świata żeście oblecieli i jeszcze znaleźliście czas na posiedzenie i pogawędki. Jestem pod wielkim wrażeniem, do głowy mi nie przyszło, że tyle zdążycie zobaczyć. O pogodzie nie wspominam.
Mieteckowa dziouszka jest niesamowita, bardzo ją lubię! 🙂
Może w przyszłym roku się uda.
mt7,
gdyby nie deszcz (wypadło nam jakieś 2 godziny z groszem, az ruszylismy w Lazienki mimo wszystko), zaliczylibysmy jeszcze Wilanów, tak w planach miała Mieteckowa. To było naprawdę zaznaczenie punktów ważnych, niektórych nie ma na zdjęciach, bo lało albo coś. I to był jeden dzień! Mieliśmy bilety na wszystkie środki lokomocji (te dobowe, za 9 zł) i jak było coś za daleko do przejścia, a czas ważny, to przejeżdżalismy tramwajami i autobusami stąd dotąd, a po drodze Mieteckowa tłumaczyła, co własnie mijamy. Stare Miasto obejrzelismy trochę w niedzielę pod wieczór, jak przyjechalismy. W końcu mielismy Stare Miasto pod nosem. Bez Mietecki nie widzielibysmy i cwierci tego, co widzielismy, nie znając zupełnie Warszawy i nie mając pojęcia, od czego zacząć.
Lecę do łożnicy (jak mówi Mieteckowa). 🙂
Buźka od Jóźka!
Kto śpi, temu pięknych, miłych snów,
kto wieczór zaczyna, temu smacznych jedzonek i napitków oraz takich atrakcji, na jakie ma chęć.
Ja tam będę chrapać, a co! 😀
Na dobranoc…
No to jo juz w chałupie jestem. W górze puste hole zostały. Owiecki juz wróciły do właścicieli, jako w tej piosnce, co to na zalinkowanej od Jędrzejecka fotce jest śpiewano. A ten mój baca – krucafuks! Pedzioł, ze tak sie stęsknił za stawianiem pasjansów na komputrze, ze zapowiedzioł, ze przez cały wtorek nic nie bedzie robił, ino stawioł te pasjanse! Jeśli więc do końca wtorku jo sie nie odezwe – bedzie to znacyło, ze baca dotrzymoł słowa 🙂
Do TesTeqecka
„Ćmi się w głowie człowiekowi,
Że w ognisku szczęście złowi,
Niczym ćma do ognia wpada,
Gdzie podziela los owada.”
Ale na tym świecie som tyz takie ludzie,
Ze jeden za drugim chętnie w ogień pódzie.
A potem som spory zazarte salenie:
Cy to jest heroizm, cy to jest zaĆMIEnie? 🙂
Do Zbysecka
„Wbrew przestrogą Owczarka już pierwszego dnia ‚złoiłem’ Grzesia. Biedny Grzesio”
Zajrzołek, Zbysecku, na blog Grzesicka i uwidziołek, ze wcora pojawił sie u niego nowy wpis. A skoro jest w stanie nowe wpisy rytkować, to znacy, ze mimo syćko nas Grzesicek trzymo sie nieźle!
„U bacy Andrzeja Gali ‚Zięby'”
Ten baca Zięba to w Chochołowskiej? Bo z kolei u wylotu tej doliny, na Siwej Polanie znacy sie, jest Ziębowo leśnicówka ( http://www.lesniczowka.pl/ ). Ino niestety tanio podobno nie jest. Ba z
kolei na wprost tej leśnicówki stoi nieduzo budka, tyz Ziębowo – i tamok juz mozno sie za niewielkei dutki najeść. A słysołek, ze pikne wątróbki tamok ryktujom 🙂
Do Jędrzejecka
„Kiedyś schodziłem z Trzydniowiańskiego z wybitym kolanem”
A bo, Jędrzejecku, z Trzydniowiańskiego, jak samo nazwa wskazuje, trza schodzić 3 dni. Sybse schodzenie grozi wypadkiem – na przykład wybiciem kolana.
Zaś nase zejście z hol – tak jest! Właśnie tak ono wyglądało jako na Twoimk linku! Tamok z tyłu za stadem – widać mnie. A ten górol, to ocywiście Wojtek Murzyn – jeden z nasyk juhasów.
„Nie jestem pewien, czy ona tak ciągnęła do ogniskowych płomieni, czy tak się jej spodobało owczarkowe ratowanie, nadzwyczaj ofiarnie powtarzane.”
Krucafuks! Teroz to jo juz sam, Jędrzejecku, nie jestem pewien 🙂
Do Basiecki
„Hmmm, bogaty masz repertuar środków perswazyjnych”
I trza to jasno, Basiecko, pedzieć – środków przymusu tyz. Bo niestety mojo opowieść o ćmie jest opowieściom, we ftórej przemocy kapecke jednak było 🙂
Do Sygilarecki
„wybrałam się do … Szwajcarii Kaszubskiej. Jak by nie było przynajmniej z nazwy trochę z górami ma coś współnego. Poza tym też są szlaki i też niejedno wzniesienie co słabszym turystom pozwoli złapać zadyszkę.”
Pewnie znos, Sygilarecko, legende, jak Pon Bócek Kaszuby ryktowoł? Opowiem, bo moze inksi nie znajom. A było to tak, ze kie Pon Bócek świat tworzył, to wziął do wielkiego worka góry, lasy, jeziora i rózne inkse cuda przyrody zywej i nieozywionej. No i na koniec wziął sie za ryktowanie
kaszubskiej krainy. Ba okazało sie, ze w worku… zostały mu juz ino okruchy! Co mioł więc zrobić? Ano wziął worek i te syćkie maluśkie okruski gór, lasów i syśkiego inksego na ziem powytrząsoł. I dlotego właśnie Kaszuby to małe pagórki, małe laski, małe jeziorka itd. No wej.. małe, ale jakie pikne!!!
„A tak swoją drogą, ciekawe Owczarku, po jakiemu dogadałbyś się z miejscowymi psami – po góralsku czy po kaszubsku?”
Pomalućku próbuje ucyć sie kaszubskiego. Nieftóre słowa zreśtom wcale nie som trudne. Juz wiem, ze „leno” po kaszubsku znacy to samo, co „len” po słowacku 🙂
Do TyzAlecki
„Zaimponowały mi i zachwyciły niebanalne przekleństwa ćmy.”
Właściwie, TyzAlecko, nic, co ludzkie, nie jest ćmie obce. Przekleństwa tyz. No, moze z jednym wyjątkiem: przekleństwa „motyla noga” z hyrnej komedii pona Bareji ćmy jakosi nie uzywajom 🙂
Do EMTeSiódemecki
„Jestem już w domu. Wymokłam się i wymarzłam w Zakopanem, ale trochę pozbierałam się w kupkę.”
Ooo! I EMTeSiódemecke juz pośród nos momy!!!!! Skoda kapecke, ześ musiała wymoknąć i wymarznąć, ale zebranie sie do kupy – to najwozniejse!
„Są niedoświetlone i ziarniste, ale można sobie luknąć”
Jo lukom z najwięksom przyjemnościom! 🙂
Do Anecki
Ooo! Jo nawet miołek, Anecko, rozterke, cy jako aneksu do tej opowieści nie dać tego śpasu o zabicu stu ĆMÓW. Niniejsym – wyręcyłaś mnie piknie i teroz juz tej rozterki nimom 🙂
Do Babecki
„Owczarku, obawiam sie, ze ta cma jednak sobie znajdzie jakas watre, teraz, jesienia jest ich duzo i chyba juz nikt jej nie powstrzyma, niestety”
Na scynście, Babecko, watr tyz nie bedzie, bo bacowie juz na dół ześli. No chyba, ze turyści jakomsi by rozpalili. To moze wilki popytać, coby pilnowały te ćme? Teroz, kie owiecki som juz we wsi, owcarki i wilki nie som sobie wrogami 🙂
Do Poni Dorotecki
„W zamian życzę – i w ogóle wszystkim – możliwie mało stresującego wchodzenia w jesień”
Dlo mnie stresująco była co najwyzej ta sakramencko ćma. Ale ze względu na jej rozmiary rzecywiście była MAŁO stresująco 🙂
Do Alecki
„To są czworonogi, napotkane przeze mnie w tym roku w Polsce”
Dwunogi tu i ówdzie tyz sie na tyk fotkak trafiły.
„Skrzyżowanie liska-chytruska z piesem?!”
Sądząc po usak – chyba jesce z nietoperzem 🙂
Do Misiecka
„Fotografie zrobione i oprawione Temi Ręcami”
Gratulacje dlo Ciebie, Misiecku, a w scególności dlo Twoik Rąk! 🙂
Do Emilecki
„a co to za rudy uszatek przed Franciszką ?”
On sam przedstawił sie jako – cytuje: „Cwaniaczek z Dolnego Śląska” 🙂
Do Bobicka
„Dzień powitalny”
Dlo mnie, Bobicku, Święty Michał to dzień pozegnalno-powitalny: zegnom sie holom, a witom sie na nowo z mojom wsiom 🙂
Dzień dobry,
Cieszę się, że Mt7 już wrócila 🙂
‚I trza to jasno, Basiecko, pedzieć – środków przymusu tyz. Bo niestety mojo opowieść o ćmie jest opowieściom, we ftórej przemocy kapecke jednak było’
Nie chciałam tego tak wprost mówić, Owczarku.
Ale są przecież okoliczności, w których przemoc jest usprawiedliwiona… 😉
Czyli Basiecko: gwałt niech sie gwałtem odciska?
Wieszcz miał racje 😉
Gwałt niech się gwałtem odciska… Na ćmie? To co z niej zostanie? 😉
Zostanie tylko cień z tych ciem gdy sie przemoc wywrze kapciem.
😉
Byle tylko nie została za-ćma! 🙄
Bobiku!
Ty sobie z zaćmy nie żartuj; dopiero co się jej pozbyłem! 🙂
No toć właśnie mówię – jak nie została, to chwała Bogu! 😉
Bry.
Ponuro, chociaż wcale nie tak zimno, 15C.
Zaćmie mówimy precz. A co do ćmy, to ona jakaś taka przyćmiona (może dymem?), ciagle do tego ognia.
Na youtubie znalazłam naszą Figę i tutaj znacznie lepiej wyglada na deskorolce, niż na moich zdjęciach. Że też piesu się chce… ale na finiszu widać, że na coś czeka 😉
http://www.youtube.com/watch?v=1NOHN7fSRzg
Witam,
w mojej krainie ponuro,szaroburo,leje jednym slowem ………………………………………………holenderska pogodka!!
Obejrzalam wszystkie fota.Kosciolek przepiekny, takoz cmentarz.Zreszta polskie cmentarze nie maja sobie rownych.Tutaj, te protestanckie zwlaszcza, sa takie „gole” surowe i ubogie,ze az przytlaczaja swoim smutkiem!
Przypominam sobie moj lot z Warszawy,bylam na pogrzebie ks.Popieluszki.Lecialam poznym wieczorem.Pod nami rozposcieral sie niesamowity widok,rozjarzonych ognikami polskich cmentarzy.To byla jedna wielka luna swiatla,jedno w swoim rodzaju misterium!!Tego widoku i skupienia w samolocie ,nigdy nie zapomne.
A zwierzaki ze zdjec Alicji,miluskie takie,ze chcialoby sie je do serca przytulic 🙂 Chociaz nie wiem,czy z Franczeska byloby sie udalo 😉
Nie udałoby Ci się Ano pewnie nie tylko z Franciszką (ona niespecjalnie przytulna), ale i z tym Nietoperkowatym, jego tylko włascicielka sklepu może dotykać. Waleczny on ci, oj waleczny!
Jaga też ma swoje humory, jest ogromnie ruchliwa i najchętniej by zadeptała i zalizała (nie cierpię!) człowieka na smierć. I nie słucha w ogóle żadnych komend, nie chce człowieka zostawić w spokoju, bardzo męcząca. Dopiero po jakichś dwóch dniach przestaje się podniecać tak bardzo, ze jacyś nowi są. Ale i tak mimochodem niby to rozpędzi się, tu liznie, tam trzepnie ogonem po nogach, a potem udaje, że to przez przypadek.
Jutro są Urodziny Wawelocka, więc dzisiaj skladam Mu piękne życzenia – wszystkiego najlepszego! 🙂
Przy okazji chcialam powiedzieć do widzenia Owczarkowi i wszystkim Budowiczom. Jutro wyjeżdżam; nie będzie mnie na Blogu chyba z tydzień. Do zobaczenia 🙂
Owczarku,
proszę, zerknij do poczty. 🙂
Hortensjo, poniewaz trudno sobie wyobrazic, aby nie-bycie w Budzie mialo byc przyjemne, wiec zycze Ci znosnego nie-bycia w Budzie! Albo po prostu milej podrozy! 😀
Wszystkie nieduże ciałem mają zazwyczaj waleczne dusze. 🙂
Przykładów nie będę podawać. 😀
Hej, trochę mam biegania i załatwiania różnych spraw.
Żywię nadzieję na trochę spokoju w przyszłym tyźniu.
Póki co ładuję zdjęcia. Nie mam czasu ich opisywać, tytuły mówią wszystko. Te akurat zrobiłam w dniach, kiedy trochę się przetarło i dały się chwilowo zobaczyć kawałki gór. Poza tym obiektywy z zimna i wilgoci miałam ciągle zaparowane, więc smuteczkowe obrazki są, ale pokazuję je, chociaż to nie są góry Basine, bo może przyjemnie będzie komuś popatrzeć.
http://picasaweb.google.com/maria.tajchman/DolinaBiaEgoIDolStrYska092008#
Ciąg dalszy nastąpi. 🙂
Oglądanie nie jest obowiązkowe. 😀
To teraz ‚Młoda Polska w Zakopanem’, wystawa, o której pisał Owczarek. Zdjęcia można robić bez flesza, a bliki świała na płótnach i szkłach nie dały robić poprawnych zdjęć. Zresztą chodzi raczej o impresję, ogólną atmosferę:
http://picasaweb.google.pl/maria.tajchman/MOdaPolskaWZakopanem#
Hi, hi, hi, jeszcze trochę mam różnistych zakopiańsko-widoczkowo- owieczkowych, ale trzeba je trochę opisać. 🙂
Hortensji macham na chwilowe rozstanie.
Teraz coś chrupnę i zobaczę, co ja tu mam jeszcze.
Witajcie! O, widzę, że Mt7 wróciła! Tak ładujecie te zdjęcia, że aż mnie zazdrość bierze, bo nie mam czasu tego zrobić ze swoimi…
A z Owczarkową ćmą to ja się zadziwiająco często spotykam – zazwyczaj ma ludzką postać, ale też do niej nic nie trafia… 😉
Gosicku! 🙂 Przeca wystarczy tylko wskazać 500 zdjęć, kliknąć przekaż i iść sobie na spacer.
Póżniej można obejrzeć, pousuwać niepotrzebne, ździebko opisać i już. 🙂
Najgorzej z tym opisem.
Zdziebelko zdjecia z wystawy wyszly wszystkie w kolorze sepii??
Bardzo lubie Wyczolkowskiego,Malczewskiego i Boznanska.Szkoda,ze tak rzadko polskie malarstwo trafia do mojej krainy 🙁
Ehhhh juz nie bede sie uprzykrzac jak ta cma!
Ano!
To pooglądaj sobie przynajmniej tutaj! 🙂
http://www.pinakoteka.zascianek.pl/index.htm
Emtesiódemeczko,
świetne zdjęcia szczególnie te z wystawy. Szkoda ,że nie udało sie mnie ich „na żywca” zobaczyć. Może innym razem.
Owczareczku,
faktycznie przy wylocie/wlociwe Doliny Chochołowskiej jest przybytek gastronomiczny. Chciałem tam zostawić samochód jednak spotkałem się ze zdecydowaną (dość nieuprzejmą) odprawą. A ja tylko uprzejmie pytałem (nawet w znaczeniu gwarowym).
Bacówka , o której mówiłem znajduje się około 500 m. od schroniska tuż przy wylocie Jarząbczej. To w niej zatrzymał sie Jan Paweł II w 1983 roku.
Miłegio dnia wszystkim 🙂
Jeszcze a propos malarstwa polskiego i owczarkowych … fascynacji:
Ćma nocna.
🙂
Dopiero dzisiaj obejrzałem marysieczkową, zamgloną Dolinę Białego. Bardzo ją lubiłem, nie tylko aklimatyzacyjnie, chociaż parę razy nas tam nieżle „zabami wypraskało”.
A jeszcze poziomki ze śmietaną w leśniczówce niedaleko od wylotu doliny …
Pycha! 🙂
Nieustajace zdrowie Waweloka po raz pierwszy!
mt7,
będę miała do Ciebie sprawę potem, moja picassa działa na ćwierć gwizdka, może coś pomożesz. Nie wyswietlają się wszystkie zdjęcia – niewazne, czy to ja je załaduję, czy na przykład otwieram Twój album. Ki diabeł? mniej więcej 1/3 zdjęc się nie otwiera. Białe prostokaty. I slajd też nie rusza. 🙁
Masz jakiś pomysł? Niekompatybilność z linuxem? Ale przecież jakiś czas działała bez zarzutu …Teraz muszę się oddalić, ale będe za jakieś 2 godziny.
Mt7, sprawa ze zdjęciami byłaby tak prosta, gdybym je miała w jpg…
Bobik obwiescil na sasiednim blogu o odejsciu kota Picwicka. Szkoda kocurka 🙁
Bardzo fajne te dolinkowe fotki, EMTeSiódemeczko… Ładne, realistyczne, nastrojowe.
Nasze góry znacznie częściej tak wyglądają, niż w ‚wysokogórskiej’, bezchmurnej wersji… W którą dobrze trafić… albo zamanewrować z szybkim zebraniem się, gdy pewna pogoda na horyzoncie. Ale nie zawsze się tak da, i wtedy można się pocieszyć, że pochmurne dni lepsze dla skóry (nawilżenie)… a i zapachy (żywicowe, wszelkie inne) się ‚niosą’…
A łopiany w Dol. Białego – te dopiero się niosą… 🙂
Po pierrrwsze Mrrrał!
A nawet mRRRRRRRRał 😀 😀 😀
(to do EmTeSiódemeczki)
Historrria o Ćmie rrrozbawiła do łez całe Blejkotostwo 🙂
Żegnam się na chwilę i pomykam na początek komentarze poczytać 8)
A tu tymczasem ➡ staje się październik
To narrra!
Blejk Kot
PS. Z poważaniem.
Oni te poziomki, Jędrusiu, nawet teraz zalecają jako aktualne. 😯 Nie sprawdziłam.
Tu są takie różne moje:
http://picasaweb.google.pl/maria.tajchman/RNeZakopane092009#
Ja niestety nie czułam się najlepiej i bez względu na pogodę ledwo nogi wlokłam. Tyle, że sobie odetchnęłam innym powietrzem i widokiem.
Alicjo, nie mam pojęcia czemu tak Ci się robi.
Mnie się kiedyś nie otwierały niektóre zdjęcia na normalnych stronach internetowych (również Twojej), bo miałam nieaktualną Javę. Pomogło, jak ściągnęłam upgrade. NIe wiem, co Ty tam w tym Linuxie. Może Twoja Jerzyna wie.
Gosicku, a dlaczego uważasz, że tylko jotpegi Picasa łyka?
Jeżeli chodzi o kota P., to jest jego wybór. Oczywiście, że szkoda, ale na to może tylko sama zainteresowana osoba wpłynąć. A może nie może, tym bardziej więc żal.
Włącyłek komputer i… pierwse, co mi sie rzuciło w ocy, to wieść o nasym Pikwicku 🙁
Zaroz zajrze na sąsiedni blog.
Zajrzołek. Rzecywiście były tamok smutne wieści od Bobicka 🙁
Co do zdjęć EMTeSiódemecki, to one potwierdzajom rzec, ftórom od downa godom: w nasyk górak kozdo pogoda jest pikno! 🙂
Co do nieuprzejmego potraktowania Zbysecka przez obsługe Leśnicówki, to… hmmm… do właścicielki tako nieuprzejmość jest racej niepodobno. Cyli nieuprzejmym musioł być ftosi inksy. Ino fto? Fto by to nie był, niek sie poprawi i ślus! 🙂
I zdrowie Waweloka po roz pierwsyyyyy!!! 🙂
Przepraszam, źle zrozumiałam wpis Babecki o kocie P.
Myślałam, że odszedł z blogów.
Odejście przyjaciela jest zawsze bolesną sprawą.
Bardzo mi jest przykro, Heleno.
Nie da się ukryć Marysieczko, ze swoimi fotkami potrafisz stworzyć jakiś taki niepowtarzalny nastrój…
Niby jesień z mgłą, deszczem i błotem a miło się z Tobą wędruje.
Szkoda domu Państwa Paryskich. Kiedyś mogłem go zwiedzić, ale mi się nie chciało …
No i już nie zwiedzę. 🙁
Nic nie mówię, ale wznoszę to zdrowie Waweloka i wznoszę, a WY ?! Jedynie Owczarek chycił za Smadnego!
ZDROWIE WAWELOKA !!!
Maryś,
Java jest , wszystko „na czasie”, tylko cosik chyba nie nadąża za czymsik. Z czasem dojdę 😉
Cholera z tymi komputrami… nie było ich, nie było zawracania rzyci…
Do toastow chetnie sie przylaczam, moze sie Wawelok kiedys tutaj znowu pojawi?
Wawelocku ostomiły, zdrówko Twoje i Profesorecka wznaszam.
Może byś tak czasami zajrzał do tej naszej Budecki, co? 🙂
Alicjo, a tego tam formanta aktywnego do przesyłania zdjęć zainstalowałaś?
U Pani Doroty był kiedyś problem, bo ładowała za duże zdjęcia i godzinę się otwierały. Jak się wybiera duży rozmiar, ale nie największy, to ładuje szybko i niezłej jakości.
Dołek znać Profesoreckowi, ze Budowicze pikne zycenia ku Wawelokowi ślom. Zdoje sie, ze teroz to oni we dwók piknie świętujom. Ale moze jutro jakisi odzew od Profesorecka bedzie? 🙂
Nie za wielkie zdjęcia mt7, takie 100-200kb, zawsze zmniejszam, bo wielkie się ładuja w nieskończoność. To nie to chyba… Moze tam coś poszło do przodu w picasie, a u mnie jeszcze nie nadążyło. Będę sprawdzać.
Ja mam wrażenie, że w picasie faktycznie coś się zmieniło. Nawet jest inny widok, jak się nakliknie pojedyncze zdjęcie – jakieś jest malutkie. Coś tam musieli podłubać 😯
A ja, EmTeSiódemecko, problem rozwiązałam ostatecznie po prostu dzięki zaniesieniu mojego laptopa do redakcji i zainstalowaniu wreszcie normalnego programu picasy. Teraz jest luz-blus, choć co się napracowałam nad zmniejszaniem istniejących już albumów, to moje 😀
Mrrrał!
Zdrrrowie Waweloka!!!
Po rrraz pierrrwszy oczywiście 🙂
I zdrrrowie Pickwicka!
Bo On już jest w… kolejnym życiu.
A tylko niektórym ludziom wydaje się czasami, że zwierzęta ot tak sobie odchodzą bez śladu…
Dobrrranoc Państwu!
Blejk Kot
Uwaga, uwaga! Myślołek, ze na dzisiok jo wyryktuje nowy wpis, ale… nie dom rady. I nic nie wskazuje na to, cobyk jutro doł. A jutro przecie Alecka wyjdzie za Jerzorecka! No to wkleiłek stosownego postrskriptuma. I jo tyz juz zyce dobrej nocki, ba od samiućkiego rana bede pił zdrowie Młodej Pary 🙂
Ja też już się pożegnam.
Dobrej, spokojnej nocy Wam życzę. 🙂
Poczytam sobie jeszcze.
Buziaki!
Może jeszcze padnę do Hoko pogłaskać kota, dawno nie głaskałam.
A Alicja z Jerzorem chyba w czwartek, nie w środę. 🙂
A Hoko właśnie już się dziś martwił, że dawno nikt kota nie głaskał 😉
A gdzie tego kota mozna poglaskac?
A, babecko, na blogu naszego Hoko. Można wejść ode mnie, przez jego nicka. Polecam – to moje jedne z najulubieńszych miejsc w sieci! 😀
Tu http://hokopoko.net/odjazd-koleja-zelazna/#comment-3233
trzeba wpisać :mru: i już się głaszcze. 🙂
W czwartek 🙂
Ale juz możecie wznosić, u Was już czwartek! 🙂
32 Lata 😯
Alicja z Jerzorkiem niechaj długo żyją
i w zgodnej kompani Smadnego wypiją
Przeciez te trzydzieści dwa lata
to nie jest znowu zbyt wielka data
Niechaj przebywają w Budzie razem z nami
Kurdesz , kurdesz nad kurdeszami 🙂
EMTeSiódemecka pedziała: „A Alicja z Jerzorem chyba w czwartek, nie w środę” i pedziała barzo słusnie 🙂
Dzięki za wskazanie pomyłki. Juz poprawiłek.
Zdrowie Nowozeńców po roz pierwsy!!! 🙂
Alicja z Jerzorem
Niech jadą motorem
Przez życie wesoło –
Niech śmieją się w koło,
Niech będą nam zdrowi –
a my? a my?
do toastów gotowi:
Wiwat!
Jak kurdesz, to kurdesz! Uprasza się wszystkich o chóralne odśpiewanie na znaną melodię! 😆
Do picia zdrowia
Alicji i Jerza
chór Budowniczych
dzisiaj się przymierza.
Już się Smadnego
trącają kuflami –
kurdesz, kurdesz,
nad kurdeszami!
Pije Owcarek
z całą kompaniją
pewnie jezioro
całe dziś wypiją.
Całe jezioro
z wszystkimi rybami,
kurdesz,kurdesz,
nad kurdeszami!
Tak do wieczora
będą dzisiaj pili,
nawet szczeniaka
już przekabacili!
Pije i Bobik
z czarnymi kudłami,
kurdesz, kurdesz
nad kurdeszami!
Niech się Alicji
z Jerzorem do spółki
od pysznych rzeczy
uginają półki,
a już najbardziej
półki z napitkami!
Kurdesz, kurdesz,
nad kurdeszami!
Wielu im życzym
jeszcze wspólnych latek,
pociechy z własnych
oraz cudzych dziatek. 😀
Niech z nami siądą,
choć są za morzami,
kurdesz, kurdesz,
nad kurdeszami!
Ten Jerzor to jakaś szara eminencja. Nigdzie się nie odzywa, a wszędzie jest. 🙂
Życzę Wam, Alicjo, przede wszystkim ‚zgodnej kompanii’, nieustającej wzajemnej fascynacji i dużo, dużo przyjaźni.
Trzymajcie się razem 100 lat. 🙂
Toast wypiję późnym wieczorkiem, bo zajęta będę.
EmTeSiódemecko – raczej siwa eminencja, i przystojna do tego 😉
Państwu Alicjostwu 🙂 Wszystkiego naaaajlepszego 🙂 🙂 🙂
I ja wznosze toast za Alicje i Jerza – wielu, wielu najpiekniejszych lat moi drodzy 🙂 szczescia, zdrowia i humoru! Pogody w sercu, przyjaciol w domu, troche koniecznej mamony w kieszeni i dobrego wina na kazdy dzien. Sto lat!
MtSiodemeczko, Pani Doroto, kota Hoko odnalazlam, dzieki za wskazowki 🙂 Chetnie tez poglaskam zwierzaka od czasu do czasu.
Babo, nadstawiam się! 😆
Kochany Bobik! 🙂 no to juz pieseczku, chodz, podrapie Cie za uszkiem 😀
Mmmmmm…. To lubię! 😆
Właśnie skończyłam czytać „u źródła”, czyli w sąsiedztwie o Pikusiu Heleny, przykro mi, że na wszystkie Jej problemy nałożyła się jeszcze strata Zwierzaka-Przyjaciela. Zachowując wszelką rzeczy miarę, wiem, że odejście takiego domownika również bardzo boli.
A jaką wspaniałą kreacją był blogowy Kot Pickwick – 🙂 🙂 🙂 – to na wspomnienie o nim
Bobiku wiesz kiedy się zjawić 🙂 też Cię trochę przejadę przyjacielsko po futrze 🙂
Mmmmmm…. Dalej lubię! I poproszę jeszcze po brzuszku. O, tak, właśnie tu! 😆
Alicji i jej towarzyszowi życia wszystkiego najlepszego. Wielu kolejnych, szczęśliwych, wspólnie spędzonych lat 🙂 🙂 🙂
Jak to miło od rana poczytać życzenia 🙂
Dziękuję takze w imieniu Jerzora, który w pracy – wycięłam życzenia i przesłałam mu.
Wiersz Bobika przypomniał mi pierwszy nasz budowy Sylwester, kiedy był Motylek i pięknie wszystko spisał.
Jest to gdzieś w /Poezyjach
I Jaguś mi się przypomniała, która tak rzadko tu zagląda, a zawodowo prowadzi między innymi witrynę internetową pod tym tytułem http://www.kurdesz.com/
Przed nami cały dzień celebrowania 🙂
Dla Alicji i Jerzora dziś nieustające: Sto lat! Sto lat! Sto lat! 🙂
Uherski Jędrzeju – 🙂
Witajcie,znowu spozniona jestem i nie zdazylam z zyczeniami dla Waweloczka!!Niech uscisne mu wiekowa lape,majac nadzieje,ze zaszczyci nasza bude,jak tylko obudzi sie z glebokiego snu 😉
Skladam tez zyczenia Pomyslnosci dla Alicji i jej drugiej Polowy!!
Trzymajcie sie Zdrowo 😀 😀
Ps.Jedrzejowi wielkie dzieki,za podrzucenie strony do zascianka.Badzo piekna uczta malarska,bede tam czesto zagladac!!
Hej
Mnie tez smutno sie zrobilo na wiesc o smierci Kocurka Pickwicka 🙁
Kto wie, moze teraz Pickwick z moim Napoleonem po chmurkach fikaja!?
A mój Cyrus vel Cyryl to Rex?
Też zasłużył na poleżonko i fikołki na chmurkach. 🙂
Zajrzałam, bo czekam z obiadem na moje starożytne dziecko. Zaniedługo ma być a ja głodna. 🙁
Jędrzeju, ja też 😀 😀 😀
Toaścik już wypełniłam, ale nie powiedziałam ostatniego słowa. 🙂
O Bajce już nie wspomnę. Myślę, że one tam razem szczerzą się do nas serdecznie.
Wybacz, Jędrusiu, że w taki sposób o Twojej stracie wspominam.
Oczywiscie,ze wszystkie nasze kociska i psiska fikolki wywijaja na chmurkach i wiecznie im sloneczko swieci 😉
Winsuje: Wawelokowi pieknego goscenia sie ze swoimi i antołka przednij gorzołki z Owcarkiem. Niegze Go tyz Dziwisowe z Wawelu nie wyciepnom;
A Alecce i Jerzoreckowi coby se tak na tym ślubnym kobiercu co nojmni pienć pindziesiont roków ze sobom hipkali!/nie bedzie letko, wim to, jak cepry godajo, z autopsyji./
Alicjo!
Przepraszam! 😉 Pierwszy tekst wierszydełka poszedł bez korekty.
A tu będzie wydanie drugie, poprawione: Jubileusz! 🙂
A jak już wspominamy piękne zwierzaki, które zaglądały na ten blog i odeszły, to jeszcze Miś Markowy…
No i zdaje się, że Blejk od początku był już tylko wirtualny…
Nieustające zdrowie Bardzo Młodej Pary! 😉
No to ja jeszcze wspomne moich Ptysia i Brysia, juz od dawna w zwierzecym raju 🙂
Czas na toast – za zdrowie Alicjowstwa!
Dzisiaj wznosimy toasty za nieustajace szczescie Alicji i Polowicy piwkiem z ojczyzny, czyli Zywieckim !!!
Zapasik juz zostal mocno nadwatlony,ale czego nie robi sie dla budowniczych 😆
Uciekam juz w pielesze,bo jutro skoro swit trza wstac 🙁
Hej.
A w TVP1 zaczyna się „W samo południe”; w wersji kolorowej. 😉
Popatrzymy!
Mój baca mo corno-biołe na di-wi-di. Heeej! I pomyśleć, ze to „W samo południe” to miała być skromno niskobudzetowo produkcja. Na pona Coopera mogli se pozwolić, bo jego gwiazda wte juz przygasała, a na poniom Grace Kelly – bo jej gwiazda dopiero zacynała lśnić. A przecie oboje zagrali rewelacyjnie! Twórcy filmu nawet nie domyślali sie, ze film taki hyr zdobędzie. A powinni sie byli domyślać – to był naprowde majstersztyk ceniony nawet przez tyk, co za łesternami nie przepadajom 🙂
I cały cas zdrowie Alecki i Jerzorecka po roz pierwsy! 🙂
Tyle dziś na blogach imprezowania, że powoli łapy się zaczynają plątać. Czyje to dziś zdrowie? Alicji z Jerzorem, Waweloka, Ukochanych Zwierzaków… Jeśli kogoś przeoczyłem, to proszę złożyć na karb tych splątanych łap. Zdrowie! 😀
Wznaszam, wznaszam toasty za pomyślność Aleckostwo-Jerzorkostwa!
Teraz nalewką na tych tam, no jakże im, takich czerwonych, o sklerozo, nektarynkach. 🙁 Strasznie słodki, ale już niedużo zostało, bo mi się balon stłukł był. Może to i dobrze. 🙂
Zdrowie na budowie kanadyjskiej! Niech się Wam wiedzie jak najlepiej! 🙂
Przyłączam się do toastów! 🙂 Zdrowie Jubilatów!
W samo południe piękne, nawet w kolorze!
Powinnam mieć oryginalne plakaty z wyborów 1989 r. pt. „W samo południe”. Mogę Ci jeden wysłać, jeżeli faktycznie je mam. Wydaje mi się, że kilka różnych mi zostało.
Mówię do Jędrzeja.
Ale nie decyduj tylko z grzeczności. 🙂
Dobranockuję wszystkim, bo już nosem podpieram głowiznę. 😀
Oooo! Wszyscy jeszcze śpią? Pobudka! Wstawać śpiochy! 🙂
No dobrze, niech Wam będzie! Śpijcie!
Dobrego dnia wszystkim życzę, a jakby się ktoś odezwał byłoby miło.
A może tak gorliwie wznosiliśmy toasty za wiadomą parę, że kacyk teraz dokucza, hę? 🙂
Dzień dobry Marysieczko!
W nocy byłem na wojnie; też mam kacka. 😉
Pogoda się zepsiła; miało być ciepło i słneczkowo, a jest, jak jest. Dosyć byle jak; mokro i szaro.
No, rzeczywiście, coś pusto po wczorajszej imprezie 😉
Nie mogłam wczoraj świętować na blogu, bo jak wróciłam wieczorem do domu, to zaraz po rozmowie z Alicją wyłączyli nam prąd i nawet „W samo południe” w kolorze nie mogłam obejrzeć. 🙁
Zdrowia wszystkim życzę! 🙂
U nas Niemcy dziś świętują zjednoczenie i mam wrażenie, że z tego tytułu zachodniej części po części potężny kac dokucza, a jak jest ze wschodnią częścią, to nie wiem z autopsji, ale że też wcale nie wszystkim radośnie i optymistycznie, to jestem pewien. 🙄
No wlasnie, a pogoda przy tym tez nie sprzyja swietowaniu. Nawet Swieto Piwa jakos cicho sie swietuje (moze to zreszta kac polityczny, spowodowany kleska CSU, co w Bawarii rowna sie rewolucji!).
Wichry na jutrzejszy dzien straszne zapowiedzieli!!
Mam nadzieje,ze nie bedzie az tak zle,bo dzisiaj mialo byc gorzej,a bylo lepiej 😉
Poczytuje sobie zwieziona przez siostrzyce polska prase.No i musialam wrocic do zeszytow,bo rozpoczal sie kurs wloskiego.Drugi rok juz tak sobie po italiansku gadamy.Ino z rozmow wynika,ze ja jedna jeszcze tej krainy nie odwiedzilam,ale co sie odwlecze,nie uciecze!!!
A jak sobie czytam,to jest taki wyraz,ktory mnie do szewskiej pasjii doprowadza,a jest nim slowo-Wyluzowany 🙁
Jedna panienka w „Pani”,napisala,ze przed nia zasiadl „mlody,wyluzowany czlowiek”!!!!!!!!!
Gotsimiki wg mnie wyluzowac,to mozna np.kosci z ugotowanej kury,albo konia z zalozonej uprzezy!No,ale na mode nie ma sie nijakiego wplywu,ale i tak tej „zaby slownej” niezdierze
Hej.
Wyluzowany – to nie jest najgorsze. Myślę, że utworzone od określenia: ‚wrzuć na luz’.
Naprawdę zmorą w Polsce jest słowo ‚q..a’.
Tak mówią dorośli, młodzież i dzieci. Ostatnio na przystanku rozmawiało ze sobą dwóch panów, z treści przekazu wynikało, że lekarzy, co drogie słowo to rynsztok. NIC, A NIC nie zmyślam. Pomyślałam, że jeżeli takim językiem o sprawach zawodowych rozmawia elita, bądź co bądź, to czego oczekiwać od ‚ludu’?
Jadę w niedzielę do sióstr Loretanek za Wyszkowem, prowadzą tam dom opieki dla kobiet, środki mają bardzo ograniczone, ale serca wielkie. Przygarnęły w swoim czasie moją Mamę na trzy miesiące w krytycznym momencie, chcę więc im przekazać rzeczy i urządzenia, które kupiłam dla Mamy, a które przydadzą się innym chorym.
I jak to bywa w życiu, podniosłe i poważne miesza się z powszedniością i przyziemnością.
Może parę grzybów uda się znaleźć do ususzenia. Antek na sąsiednim blogu napisał, że są.
Ale najpierw trza na ryby, EMTeSiódemecko, a dopiero potem na grzyby. No a jesce potem to juz na lwy-by 🙂
Jak na ryby, to na ryby! 🙂 Może się zrobi trochę weselej?
Udanego zbioru grzybkow Marysience zycze!
Rybki lubie jesc,ale lowic………………..brrr 😉
Marysienko-niestety slowo na literka „k” jest jak drogowskaz!!!
Ono doprowadzi kazdego czlowieka do Polaka.I nie wazne pod jaka szerokoscia geograficzna sie zyje.Ono jest wszedzie.Niektorzy budza sie i zasypiaja z „k……………a” na ustach,takie czasy 🙁 🙁 🙁
Ja nawet łowiłam ryby i robaki na haczyki bardzo proszę, bez niczego, ale przerażało mnie wyciąganie żywym rybkom haczyków z gardła. Żadnej nie byłam w stanie zjeść. A chopaki i owszem, pożerały wszystko. 🙂
Idę spać, bo jutro muszę bardzo wcześnie wstać jak na mnie.
Mam nadzieję na przyjemny dzień.
A jutro jest Franciszka i imieniny Bobiczka i święto wszystkich Braci mniejszych.
Jaki miły dzień. 🙂
Dobranoc niewiasto. 🙂
No wiecie co?!
Toż jeszcze nie zmierzcha u mnie! Chciałabym zauważyc. ze przy Kalendarzu majstrowalismy niewąsko, żeby tego Smadnego, bo i okazji się nazbierało i wyszło nam okazjonalnie.
Maryś,
ja z Dziadkiem na ryby od pieluch prawie, na „rosówki” (hasło dla rybaków!) w ciepły, mokry czerwcowy wieczór lazłam i mnie to niestraszne, rosówy na haczyki, a potem rybie w łeb i na patelnię. Dziadek przynosił połów, ale muszę się przyznać, ze ja też poławiałam i wyciągałam te haczyki w myśl zasady – zjesz, albo będziesz zjedzony. Nawet sobie wtedy nie uswiadamiałam tego, ale było to naturalne. Łowi sie ryby po to, żeby je spożyć. Moja Babcia nie potrafiła ryby usmażyć, bo jej „skakała” na patelni.
A u nas Kanada-land) są przepisy. Łowić owszem, tylko 6 duzych ryb dziennie. Reszte mozna, tylko trzeba odhaczyć (!) i wypuścić. Juz o tym klepałam pewnie…
O, poganiają mnie tu….będę potem