Niedokońcony wpis o Magdzie i Machoneyu
Kie wpisujecie w Gugle słowa: schronisko roztoki górne, to co wom sie wyświetlo? Bo mi jako pierwse wyświetliło sie takie jedno forum turystycne. I kie wesłek na to forum, to na samiućkim wierchu uwidziołek komentorz internauty, co to sie podpisuje: Machoney. A komentorz jest taki:
Witam!!
Ostatnio nocowałem w Bieszczadach w schronisku w Roztokach Górnych i muszę powiedzieć że nie polecam tej budy. Chamski i problemowy właściciel. Było nas 30 osób każdy zapłacił za nocleg i za obiad a koleś po ognisku ok. 1-2 w nocy nie chciał nas do schroniska wpuścić i cały czas miał do nas jakieś problemy.
Najlepsze jest to że miał do czynienia z przyszłymi przewodnikami którzy mogliby mu wozić tu kiedyś turystów… koleś o tym wiedział i to jest jego największy kretynizm…
Po za tym żarcie bez rewelacji, jakieś niedoprawione wszystko, jedyny plus to okolica ale góry same się bronią…
A co mi sie wyświetliło na drugim miejscu? Ano strona poświęcono piknym Bieszczadom. Forum dyskusyjne jest tamok tyz. A na tym forum ftosi ów komentorz Machoneya zacytowoł. I wte internautka o niku Magda odpowiedziała tak:
Ja będę twardo bronić schroniska w Roztokach Górnych;)Pokoje przytulne i ciepłe (remont trwa, więc niedługo do użytku będą przeznaczone także pokoje na drugim piętrze;). Jedzenie jest smaczne, a porcje dość duże, więc pomimo tego, że najbliższy sklep jest w Cisnej nikt nie będzie chodził o głodzie:) Obsługa bardzo sympatyczna, miła atmosfera (wręcz ‚domowa’). Właściciele chętnie służą pomocą i radą:P Jedyne, co można im zarzucić to fakt, iż nie potrafią robić ORIGAMI:P ale i w tym zapewne dojdą do wprawy:)Piękna okolica, cisza, spokój, doskonałe warunki do wypoczynku – polecam:)
Na mój dusicku! Cy Machoney i Magda na pewno o tym samym schronisku gwarzom? Chyba tak, bo w tyk Bieszczadak, ftóre jo znom, Roztoki Górne som ino jedne. A kie wnuk mojego bacy był u nos w chałupie i przed klasówkom z geografii ucył sie nazw gór, to nic nie zbocowoł, coby kasik jesce jakiesi inkse Bieszczady istniały. A zatem… Krucafuks! Nie mom inksego wyjścia, jak po roz sam juz nie wiem ftóry powtórzyć hyrne powiedzenie najsłynniejsego góralskiego filozofa, jegomościa Tischnera z Łopusznej: krowa i koza jednom trowe zrejom, a gówno inkse. Machoney i Magda jedno schronisko zwiedzili – a wrazenia jesce bardziej inkse! Skąd sie wzięła tako odmienność zdań? No skąd?
Moze Magda syćko widzi w rózowyk kolorak?
A moze na odwyrtke? Moze to Machoney syćko widzi w kolorak cornyk? Chociaz być w piknyk górak i widzieć syćko w cornyk barwak? Dziwne to by było zjawisko. Ale podobno casem sie zdarzo.
A moze personel schroniska mioł wyjątkowo dobry dzień, kie odwiedziła go Magda abo wyjątkowo zły, kie odwiedził go Machoney?
A moze między wizytom Machoneya a wizytom Magdy personel schroniska sakramencko sie zmienił?
A moze nieumiejętność ryktowania origami jest dlo Machoneya nie drobnym niedociągnięciem, ino tak sakramencko paskudnom wadom, ze nawet sto najpikniejsyk zalet nie moze jej przesłonić?
A moze Magda to tak śwarno dziewcyna, ze kozdy chłop w kozdym schronisku od rozu stoje sie barzo, ale to barzo uprzejmy?
A moze w tym schronisku jest nie jeden gazda, ino dwók? I gazdujom na zmiane? Przy cym jeden jest barzo fajny, a drugi to wereda?
A moze wyjaśnienie tkwi w tym, ze według Machoneya jedzenie było niedoprawione, a Magda nic takiego nie zbocowuje? Moze casem zawodzi tamok dostawa przypraw? A kie zawodzi, to moze personel tak sie z tego powodu złości, ze jest dlo turystów mniej miły niz zwykle?
A moze właściciel schroniska nie lubi mieć zbyt duzego tlumu klientów, więc piknie popytoł Machoneya, coby napisoł o tym schronisku jak najgorzej?
A moze ten właściciel schroniska jest tak samo nieuprzejmy jak kapitan z Przyjaciela wesołego diabła jest okrutny?* Ino moze nie kozdy umie odgadnąć, co sie pod tom pozornom nieuprzejmościom kryje?
A moze Magda i Machoney to jedno i ta samo osoba, ftóro dlo śpasu roz o tym schronisku napisała piknie, a roz brzyćko?
A moze właściciel schroniska ryktuje prace doktorskom na temat: „Wpływ obsługi schronisk górskik na komentorze internautów”? Oznacałoby to, ze zarówno nieuprzejme zachowanie wobec Machoneya, jak i uprzejme wobec Magdy to był po prostu eksperyment naukowy.
A moze…
Na mój dusiu! Kielo to moze być przycyn, dlo ftóryk Magda i Machoney majom o jednym schronisku dwa odmienne zdania? Cy jo wiem? Chyba z milion! A jo dopiero dwanoście wymieniłek… No to przydałoby sie kiesik wymienić pozostałe 999988. I wte dopiero bedzie mozno pedzieć, ze wpis ten zostoł ukońcony. Hau!
P.S. I nie zabocmy Motylecka, co to kiesik tak piknie nos tutok rozśmiesoł. We środe urodziny jego bedom. Zdrowie Motylecka! 😀
* Jak sie ten kapitan nazywoł, to ocywiście na pewno syćka doskonale bocom. Więc jo ino tak dlo formalności powiem, ze nazywoł sie on Escamillo Miguel Juan Antonio Sanchez Rodrigo Fernando Basilio Alfons Manuel Ildefons Diego Carlos Martinez Huerta Amadeusz Alvarez Pedro Lopez Wincenty Garcia Baltazar Iglesias Gaspar Estebanze, dwadzieściorga pięciorga imion don Toros y Vanilla de la Malaga a Quichote da la Mancha y Xeres, hrabia Colorado y Campos de Sevilla y Castro, książę Camforra y Strada y Centos Pesetas y Lampadas, markiz Gallardos y Punsa y Guadalquivir y Colomba de las Bujdas y Cavallos y Levapienta y Carramba de la Corrida y Calafonia de la Arabesca y Capichos del Tintero Large y Hervamatte y Nevada y Menzanares y Banderillos y Conchaucha de las Gembas y Fuertos y Gitaros de la Serenada y Mantilla et caetera, et caetera (K. Makuszyński, Przyjaciel wesołego diabła, Lublin 1990, s. 173).
Komentarze
Ooo, jest! 😀
Ale już na jutro zostawię, Pieseczku.
Dobrej nocki!
Z tego wszystkiego to najbardziej mi sie podoba Levapienta y Carramba, też tak bym sie chciała nazywać 😉
Alicja Irena de la Levapienta y Carramba. A co!
Idę spać, o waszym prawie poranku chyba….
Nie rozumiem, jak to możliwe, żeby gospodarz schroniska nie chciał wpuścić swoich gości. 😯 Ale że „miał do nich jakieś problemy”, być może uzasadnione, jeśli przy tym ognisku było za dużo herbaty z prądem albo innego grzańca.
Zaiste, krowa i koza jedną trawę….
Grzecznie nie wymieniłeś najistotniejszej przyczyny, że przyszły 😯 przewodnik górski to człek źle wychowany, nie liczący się z innymi.
Nie musieli się uczestnicy ogniska upić, żeby wszystkim zaleźć za skórę.
Przeżyłam raz w życiu taki koszmar pod tytułem grill pod oknami nad Zalewem Czorsztyńskim.
Lato, okna otwarte, a tu noc w noc dym, zapachy kulinarne i głośne rozmowy. Ludzie nawet sympatyczni, ale do głowy im nie przyszło, że w nocy należy rozmawiać cicho pod oknami innych, próbujących spać.
Ooooo! Nie zapomnę tych wywczasów.
Poza tym przypuszczam, że schronisko zamyka się na noc o określonej godzinie i nie widzę powodu, dla którego gospodarz schroniska miałby się zrywać w nocy, bo jaśniepaństwo się bawi, kiedy im przyjdzie ochota.
Wszystko można załatwić i uzgodnić, jeżeli człek ma dobrą wolę i ‚troszkie kultury’.
Konstatuję z przykrością, że podczas zabawy wiele osób traci hamulce i wzgląd na innych. 🙁
Do EMTeSiódemecki
O, to kapecke muse stanąć w obronie przewodników, bo wśród tyk, co sie ze Studenckiego Koła Przewodników Beskidzkik wywodzom to owsem, som tacy, co barzo lubiom nie ino ciche BIESCADY, ale tyz głośne BIESIADY. Som jednak i tacy, co za zodne skarby świata nie fcieliby uprzykrzyć zycia bliźniemu. To znacy storse pokolenie przewodnickie takie jest. Bo młodse to jo znom słabiej 😀
Do Alecki
„Alicja Irena de la Levapienta y Carramba”
Nooo! To nareście, Alecko, wiem, jakie jest Twoje panieńskie nazwisko! 😀
Do TyzAlecki
„Zaiste, krowa i koza jedną trawę”
A jegomość nie zbocył o owieckak, co tyz jednom trowe jedzom i g… jesce inkse zz tego wychodzi nik krowie i kozie 😀
W sprawie tego co wychodzi, nie wiem które najbardziej we znaki się daje.
Jak już się człek znajdzie w środku dzieła, to chyba akurat to. 😀
Owczarku,
moje panieńskie to musiałbyś po miesiącach szukać (coś około czwartego…). A na końcu i tak wylądowałam jako Adwent 😯
Zamienił stryjek… 😉
mt7 🙂 , już myślałam, że tylko ja mam szczęście do dobrze bawiących się sąsiadów 😉 wtedy nawet chamski i problemowy koleś – właściciel kładący temu kres potrafi być obiektem marzeń 🙂
Od rana w opowiastce owczarkowej dopatruję się jakiegoś drugiego, albo jeszcze bardziej dennego dna, ilustrującego przez metaforę stosunki międzyludzkie.
Nic sentencjonalnego nie udaje mi się wymyśleć! 😉
Politycy przyzwyczili nas do tego, że to, co jest białe dla jednych, dla innych jest całkiem czarne.
Po raz pierwszy jednak spotkałem się z tak rozbieżnymi opiniami dwojga niezależnych od siebie wyrażaczy w sprawie obiektywnie istniejącej rzeczywistości, jaką jest schronisko w Roztokach Górnych.
A może Machoney i Magda nie są zupełnie niezależni, może są poprostu małżeństwem?
Bo tak mi się wydaje, że oprócz polityki, to właśnie w stadle małżeńskim ludzie niejednokrotnie różnią się swymi opiniami na ten sam temat, w sposób diametralny.
Problem nie jest nowy!
Opisał go już około 150 lat temu nasz Wieszcz; Adam Mickiewicz w wierszu:
Golono, strzyżono
U nas, kto jest niby chory,
Zwołuje zaraz doktory;
Lecz czując się bardzo słaby
Prosi chłopa albo baby.
Ci ze swego aptekarstwa
Potrafiają i podagrze,
I suchotom, i głupotom
Radzić. A i u nich wszakże
Nie masz na upór lekarstwa.
Mieszkał Mazur blisko Zgierza,
Któremu zginęła suka,
Straż domostwa i spichlerza.
Gdy jej z żalem i kłopotem
W okolicy całej szuka,
Wróciła się tydzień potem.
Ledwie poznał, że to ona:
Bo była wpół ogolona.
” O zbóje! żeby ją skryli,
Używają takich figli,
Że biedaczkę wygolili! ”
” Powiedz raczej, że ostrzygli,-
Robi mu uwagę żona-
Bo psów nie golą, lecz strzygą „.
” A no patrzajcież no mi go,-
Odpowie Mazur z przekąsem-
Jakaś ty mi dyć uczona!
Mając gołe jak pięść lice,
Chcesz nauczać nas pod wąsem,
Co jest brzytwa, co nożyce?
Przecież dobrze, suko miła,
Żeś tu jest, chodź ogolona ”
” I jam rada, że wróciła,-
Odpowiada na to żona-
Chodź wróciła ostrzyżona „.
” A nasz pan, co mu łysina
Przyświeca się jak ta psina!
Myślisz, że jest postrzyżona?… ”
” A wąsiki ekonoma,-
Odpowiada zaraz żona-
Co mu wiszą jak u soma,
A błyszczą jak namaszczone,
Sąć golone czy strzyżone? ”
” Bierz – ci licho tego soma
I pana, i ekonoma,-
Doświadczony Mazur rzecze-
Dobrze, że suka jest doma,
Choć tak szpetnie ogolona „.
” Prawdę mówisz, mój człowiecze,
Toć i jam się ucieszyła,-
Odpowiada zaraz żona-
Że się suka powróciła,
Choć tak szpetnie ostrzyżona „.
” Głupiaś z twymi nożycami! ”
” I ty z twoimi brzytwami!… ”
” Że golona, przypatrzże się! ”
” Że strzyżona, pokaże się:
A dyć to nierówne cięcie,
Co jak kosa trawę siecze „.
” A dyć to w skórę zarżnięcie,
Jak doktorskie, aż krew ciecze „.
Tak się kłócą mąż i żona;
Miasto Zgierz całe się zbiega,
A krzyk wkoło się rozlega:
” Ogolona! ostrzyżona! ”
Idzie sąsiad:” Niechaj przyjdzie,
Niech się wpatrzy i przekona „.
Jedzie Żyd: ” Podejdź no, Żydzie,
Czy golona, czy strzyżona? ”
Od Żyda aż do plebana,
Od plebana aż do pana,
Sprawa zapieczętowana;
Co sąsiad i Żyd dowodził,
Na to się ksiądz i pan zgodził:
Że wygra męska strona,
Że suka jest ogolona.
Wracają do domu strony.
Po drodze chłop pyta żony:
Czy wyroku treść pamięta?
Ona milczy jak zaklęta.
U progu suka ich wita;
” Pódź tu, moja ogolona! ”
Woła mąż. A zaś kobieta:
” Pódź tu, moja ostrzyżona! ”
Mazur wściekł się, już nie gada
Ani żonie odpowiada,
Tylko wziąwszy pod rękawki
Wlecze ją wprost do sadzawki
I topi jak kadź ogórków.
Ona, nienawykła nurków,
Już się zachłysnęła nieraz;
On, trzymając za ramiona,
Gnębi krzycząc: ” A no teraz;
Czy golona, czy strzyżona? ”
Biedaczka, ze śmiercią w walce,
Czując skonu paraliże,
Wytknęła tylko dwa palce
I na odpowiedź palcami
Jakby dwiema nożycami,
Mężowi pod nosem strzyże.
Na ten widok uciekł z wody.
Ona poszła do gospody,
On się puścił aż do Zgierza
I tam przystał za żołnierza.
No, to sobie ponawymyślałem! 🙂
Jędrzejecku, co za horrory w niedzielę nadajesz?
No, a Ty, jak uważasz? Golona, czy strzyżona? 😆
Przypuszczam, ze gdyby zrobic „badanie opinii” na temat schroniska wsrod osob je znajacych wyszloby na to, ze czesc z nich podpisalaby sie pod opinia Magdy a czesc pod ta druga opinia, malo pochlebna.
Zdarzylo mi sie juz zarowno korzystac ze wskazowek znajomych, jak i polecac adresy wyprobowanych miejsc noclegowych. I tylko w bardzo niewielu przypadkach nasze opinie byly podobne. Na ogol mielismy wrazenie – konfrontujac nasze opinie o tych miejscach -, ze mowimy o zupelnie roznych rzeczach!
Alicjo Ireno de la Levapienta y Carramba, ja zapalalam miloscia do Colomba de las Buydas, nie wiem tylko, jak przekonac babowego do zmiany nazwiska? 😉
Oooo, mnie też Buydas oczeń nrawiłsja 🙂
Baydos Adelaydos,
Baydos Cavallos,
Centos Camfforos,
…
A mnie bardzo się podoba Don Toros y Vanilla de la Malaga, brzmi bardzo machoistycznie! 🙂
To sie przyjmie, Jedrzeju don Toros de la Malaga 😀
Widzę też możliwość dla pani Dorotecki: Dolores y Gitaros de la Serenada y Mantilla 😀
Witajcie!!
Wreszcie dobrnelam do budy 🙂 Zbiegiem okolicznosci ogladalam przed chwila reportaz z Banska w Bulgarii.Pokazywali piekne schronisko,gdzies wysoko w gorach,narciarze i turysci popijali gorace napoje na slonecznych tarasach,a z megafonu……………………………”wyla” jakas rockowa rabanka 🙁 Nie wiem,co za czasy nastaly,ludziska zamiast podziwiac piekno natury,cieszyc sie widokami i cudowna cisza,delektuja sie muzyczna rabanka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie bede ukrywac,ze ze mnie prawdziwa „rewolucjonistka” i gdyby to ode mnie zalezalo-jak dalabym tym wszystkim pseudoturystom i wlascicielom tych turystycznych przybytkow „kopa w d…………….e” i poslala ich do wszystkich diablow!!!
A schroniska,bez luksusow,z prostym zarciem i lozkiem zarezerwowane bylyby dla tych,co swiat i nature miluja 🙂
Dla reszty-prosze bardzo- u podnoza gor niech stawiaja co chca.Moga nawet se megafon na leb wsadzic!!!!!!!!!!!
Sama niestety mialam wielokrotnie watpliwa przyjemnosc spedzac wakacje posrod stada „chamow”i ze smutkiem skonstatowac,ze czasy nastaly podle 🙁
Hej.
Ana, nie raz i nie dwa widziałam ludzi, którzy ruszają w góry albo z magnetofonem w ręce (dawne to były czasy, ale były), albo z komórą w ręce – a muza leci przez głośnik, albo na jakimkolwiek szczycie ze słuchawkami na uszach odwróconych plecami od widoków. Widocznie dźwięki natury takich zabijają. 🙁
To ja jestem Don Alfredo Conte Almaviva Defensore Amoroso y Furioso de la Brama y Balcone 😉
„Furioso de la Brama y Balcone” :shock” 😆
Pani Dorotecka też mniam. 🙂
Lecę na ostanią mszę w mieście. Taki jestem leniwiec.
Za to zajmie mi to ze 3 do 4 godzin, zamiast 1,5. 😀
To już sama nie wiem.
‚Od rana w opowiastce owczarkowej dopatruję się jakiegoś drugiego, albo jeszcze bardziej dennego dna, ilustrującego przez metaforę stosunki międzyludzkie.
Nic sentencjonalnego nie udaje mi się wymyśleć!
(…)
Po raz pierwszy jednak spotkałem się z tak rozbieżnymi opiniami dwojga niezależnych od siebie wyrażaczy w sprawie obiektywnie istniejącej rzeczywistości (…)
Jak to, Jędrzeju?… 😮 A podział ludzi na optymistów, starających się żyć i dać pożyć innym… oraz tych drugich, wiecznie szukających dziury w całym (czasem już z góry pesymistycznie nastrojonych)?…
W tym sensie nie ma rzeczywistości obiektywnej a tylko intersubiektywnie dostepna poznaniu i uzgodnieniom okołopoznawczym… 😉 😉 😉
(Ileż razy zdarzało mi się wprowadzić kogoś w ekscytującą moim zdaniem działalność, grupę osób, lekturę… a ten/ta – że beznadziejne 🙁 )
***
Na początku maja 2000 poszliśmy z kolegą w Pasmo Jaworzyny. Jednym z zarezerwowanych noclegów była legendarna Łabowska.
Upalna ‚wyrypa’ (może pamiętają Państwo ten wielkanocny ‚tropik’, utrzymujący się aż do maja?… opalaliśmy się podczas wędrówki na miejscach, gdzie dzień wcześniej leżał śnieg a jaszczurki czasem szukały wejscia do/wyjścia ze swych zimowych norek…)
…Dochodzimy na Łabowską_Szarlotką_Słynącą (i kwiatami przecudnymi… już były!) a tam oblężenie… rajdy, zlot uczelniany jakowyś, indywidualni. Mimo, iż zarezerwowaną mieliśmy (od dawna) dwójkę, coś się podziało i dostaliśmy nocleg ‚awaryjny’ w ekstra pokoiku medycznym. Kolega, z lekarskiej rodziny, obejrzał fachowo szklane szafki i ‚padnięci’ – szybko zasnęliśmy. Za kolejne szybko zbudziło nas walenie w drzwi kanciapy: jakieś rękoczyny miały miejsce i potrzebna była pomoc ambulatoryjna. Aliści ratownik (a może ktoś z obsługi schroniska) nie był w stanie panować nad pionami i poziomami (nie mówiąc o palcach) i mój towarzysz wybierał co trzeba, teatralnie podając łacińskie nazwy medykamentów i para- (zawsze powtarzał z radochą wielką, że przepchnął był swego młodszego brata przez medycynę… niby że się razem anatomii uczyli i innych takich). A potem pobiegli ratować życie ludzkie a ja zasnęłam… Lepszy fachowiec wziął się do dzieła (może samozwaniec, kto wie? 😉 ) – harcerka nie musiała podejmować nadludzkich wysiłków spionizowania się.
🙂 🙂 🙂
Dlatego też moim ideałem schroniskowym, o czym już kilka razy pisałem, jest schronisko na Wielkiej Raczy, w wydaniu zimowym we wczesnych latach 60tych.
http://www.beskidy24.pl/app,member_gallery,i,4086,schronisko-pod-szczytem-wielkiej-raczy.asp
Wtedy istniała tylko ta mniejsza i niższa, prawa część. Było cudnie!
– widoki, jak na załączniku,
– woda do picia reglamentowana; noszona wiadrami z niezamarzającego źródełka,
– woda do mycia; ze śniegu,
– elektryczności brak; oświetlenie świecowe,
– ogrzewanie; żelazne kozy na drewno,
– rozrywki dzienne; narty,
– rozrywki wieczorne; gitarowe śpiewania i brydż przy świecach,
– łączność ze światem; radio Szarotka.
To były czasy! 🙂
Moge pedzieć, ze w 1994 rocku wielko-raczowe schronisko nadal było pikne! A potem to juz niestety nie wiem.
Zaroz lece w zacisu budy obmyślać nowy wpis, do ftórego niefcący dzisiok natchnęli mnie nasi piłkorze ręcni. No chyba ze przez noc to natchnienie mi przejdzie – to wte nowy wpis bedzie nieco później 😀
Piękna ta Twoja Racza, Jędrzejku. 🙂
Idę spać, bo rano mam oddać krew do badań.
Siemanko! 😀
A Anecka tak się rozsierdziła, że to alfredeckowe Furioso, jak najbardziej do Niej pasuje:
Copanessa Furioso de Duposo la Expedichenti de Diabollo. 🙂
Po mojimu to Owcarek łozwijo tutok mondrości Jindrzka Chmury z Pyzówki co ucył, ze syćko jes ze sobom w poprzyk, naroz i takie i siakie, a coby jesce zamoncic to w tyn som cas se płynie jako tyn pantalej cy inksy panta rej, abo tak jakosik i nie koniecnie w potoku. Hej
Mogę powiedzieć, że we wrześniu 1999 Wielka Racza była OK (moje jedyne zahaczenie o tę górę), ale Rycerzowa, gdzie nocowaliśmy, sto razy fajniejsza… ten widok niebiański o wschodzie ku Tatrom, ponad mgiełką leciutką… 😉
http://kulikowski.aminus3.com/image/2009-02-02.html
Ale sie porobiło 😯
Alicja Irena de la Levapienta y Carramba
Baba Colomba de las Buydas
Don Toros y Vanilla de la Malaga
Dolores y Gitaros de la Serenada y Mantilla
Don Alfredo Conte Almaviva Defensore Amoroso y Furioso de la Brama y Balcone
😯
basiu!
Gdybyś zobaczyła widok z Wielkiej Raczy na Małą Fatrę i cały kosmos w Noc Sylwestrową, kiedy śniegu było 2m a na termometrze ok. 30 minusów, a księżyc był w pełni, przyznałabyś, że nie ma nic piękniejszego!
🙂
Pozdrawiam przy poniedziałku!
Alicjo!
Jak już mnie gdzieś wypatrzyłaś jako bruneta niewieczorową porą, 😉 to muszę nosić adekwatne miano! 🙂
Jeszcze dopisałam ochrzczona przez Marysię naszą Anę Wiatrakową. Furioso Diabollo 😯 Drżyjcie, narody!
Alicja Irena de la Levapienta y Carramba
Baba Colomba de las Buydas
Don Toros y Vanilla de la Malaga
Dolores y Gitaros de la Serenada y Mantilla
Don Alfredo Conte Almaviva Defensore Amoroso y Furioso de la Brama y Balcone
Copanessa Furioso de Duposo la Expedichenti de Diabollo
Nie wiem, co ja tu robię o mojej prawie czwartej rano… Przechodziłam mimo, potem zaczęłam przeglądać fotki, potem coś tam… dobrze, że jestem na zasłużonej emeryturze i nie muszę do pracy wstawać!
Pewnie większość już te zdjęcia widziała, ale podsyłam, bo piękne okoliczności przyrody karkonoskiej, dostałam wczoraj od mojej koleżanki (ma się tych szpiegów tu i tam…;) )
A zdjęcia piękne. Koleżanka to ta uwalona pod drzewami blondyna. Narta jej się omskła, no co!
http://alicja.homelinux.com/news/Czeskie_Karkonosze/
Proponuję powołanie Centralnej Komisji Turystycznej, która będzie wydawała Kartę Turysty i Kartę Gospodarza Schroniska. Tylko posiadacze takich kart mogliby – odpowiednio – turystować i gospodarzyć. Kurs kosztowałby 950,- zł. i byłby organizowany przez Ochotnicze Straże Pożarne (tu liczę na poparcie Pana Wicepremiera). Przy Centralnej Komisji Turystycznej powołałoby się Policję Turystyczną i Krajową Radę Kontroli Turystyki, które egzekwowałyby przestrzeganie przepisów turystycznych.
No, Boże Narodzenie się skończyło! Tradycyjnie na Gromniczną rozebrana choinka i wyzbierane igiełki! 😉
Teraz już trzeba wiosny wypatrywać!
Moja już wcześniej rozebrana, żeby zielonego nie uszkodzić, na słońcu zielone ogonki zwisają:
http://picasaweb.google.com/lh/photo/OvDJtQauGnNC9LSoxZlmuA?feat=directlink
później prostują się. Dziwne, takie duże drzewko.
Hej, rebiata! 🙂
Takie „machanie zielonymi kitkami”. 🙂
Moja choinka też tak robiła, jeszcze długo po posadzeniu na podwórku.
Pewnie,ze Furioso Diabollo 🙂
Popieram pomysl TesTeq-a,bez stosownych kursow,fora ze dwora!!!!!!!!!!!
Jak sie taki kandydat na turyste nie umie zachowac na lonie,to paszol won!!!!!!!!!!!!!!!!!! Trzeba „wespolwzespol ” ratowac,co sie da,bo nas zadepcza 🙁
Choinki nie rozbieralam,za to pol dnia w szpitalu przesiedzialam.Teraz wiem,ze moge dopiero za dwa miesiace z powrotem sie pokazac.Oczywiscie,jak dobrze pojdzie!
Nad to zatesknilam za wiosna,wiec przesadzilam dwie orchidee.Druga wyladowala w smieciach,bo tylko udawala,ze rosnie 😆
To byloby na tyle,tymczasem……………………………………………………
Ale pustki! Ja miałam dzisiaj ‚babciowy dyżur’, jutro zresztą tez będę miała.
Odrabiałyśmy lekcje, było o rodzinie – serce mi się ściskało, bo Natalka z tzw. rozbitej rodziny i to chyba trudny temat dla ośmiolatki, chociaż nic nie mówiła(wolałabym, żeby mówiła). Szkoła zupełnie nie nadąża za rzeczywistością – już nie mówię o tym, że na ilustracji babcia z siwym koczkiem na glowie(prędzej bym się pochlastała!), a rodzice w otoczeniu chyba czworga dzieci – coraz więcej dzieci jest z takich ‚rozbitych rodzin’ i bez rodzeństwa, więc jak dzieci mają zrozumieć świat, w którym żyją? A w szkole rok temu nie było obchodów z okazji Dnia Matki i Ojca, tylko Dzień Rodziny! Pół biedy, gdy rodzice żyją w zgodzie i jakoś się dogadują, ale gdy jest na odwyrtkę (a u Natalki własnie tak), to jest to koszmar.
Oj, ale nasmęciłam! Przepraszam! W międzyczasie gadałam przez telefon, więc minęłam się z Aną.
Też, oczywiście, popieram pomysł TesTeqa – tylko niech nie robi żadnych castingów, bo znowu przepadnie! 🙂
Jak se pomne, juz kiesik wygnali owiecki bo srały po górak i rzondowo trowe bez papirów na to zarły. Juści prziseł cas na ceprów i góroli. Paskudzo a góry takie piekne. Daleko widać. Pozierać przebirajency w miejscu girami a nie styrmać sie i zadeptywać. Bo kaz sie bedziemy ratować, kie sie wody wysy podnieso i przyndzie nowy potop?
Zol ino Owcarka jak baca nie do mu roboty.
Sluchajcie-przed chwila ogladalam wiadomosci,a w nich podano,ze w Anglii napadalo ok.20cm sniegu i…………………………………………….wszystko stanelo 😮 Pekam ze smiechu,21 wiek,cuda techniki,a troszku sniegu i wszystko lezy plackiem 😀 .Ciekawam co by sie dzialo, za takiej zimy stulecia,co u nas byla chyba w 62????
Ps.Tyz Aalicjo,mysle,ze takich dzieci z rodzin rozwiedzionych jest coraz wiecej. Szkoly powinny miec na uwadze,ze w zyciu czesto jest inaczej,niz w bajce!!
Pozdrwaiam,hej 🙂
Józefku, w Holandii, gdzie Ana mieszka, ludzie chodzą po i siedzą na trawnikach. Trawa jest piękna, zielona i soczysta, chodzi tam też sobie różne ptactwo.
U nas deptać trawników nie można, a naokoło ubita polepa lub ledwie, ledwie zipie zielone.
Kanaływidzę czyste, wory śmieci nie walają się na brzegach, do lasu i na pola pewnie też można wejść bez obrzydzenia.
Myślę, że byłoby czego się uczyć od innych.
I nie jest to żaden powód do natrząsania, ZWŁASZCZA w naszym kraju, że ktoś gwałtownie staje w obronie przyrody.
Do TyżAlecki,
poruszyłaś trudny temat. Ja na przykład myślę sobie często, że brak odwagi do założenia rodziny u mojego syna jest wynikiem złych doświadczeń.
Każdy ma pewno własnych problemów pod dostatkiem, ale to też jest symptomatyczne – nie wypada mówić o kłopotach.
A dlaczego nie, jeżeli ktoś może pomóc, dobrą radą lub nawet czynem.
Dlaczego nie mamy się organizować wokół problemów, a jak się dowiesz o problemach, jeżeli o nich nikt nie mówi.
A w sprawie postrzegania starszych osób. 🙁
Stoczyłam parę potyczek na forach Gazety, ale działanie raczej syzyfowe.
Masz rację, jak zaczynają współczuć emerytowi, to mnie się kozik w kieszeni otwiera. Nie ma żadnego zniuansowania świata.
Nie ludzi pogodnych, ciekawychb życia, mobilnych, rozwijących zainteresowania, a wreszcie normalnie żyjących.
Emeryt jest biedny, chory, ślepy, głuchy, nieporadny, wykorzystywany.
Skansen jakiś.
Nooo! Przecytołek wreście syckie zaległe komentorze spod wpisu o komediak. No i… cy rzecywiście ftosi tutok boi sie godać, co myśli o „Seksmisji’? Eeeee, chyba nieeeee 😀
A co do komediowyk łesternów to opróc „Kasi Ballou” jesce jeden był pikny – „Złoto Alaski” (w oryginale: „North to Alaska”) z ponem Johnem Wayne. Ino stacje telewizyjne jakosi nie palom sie, coby ten śmiechotwórcy łestern nadać.
A teroz juz sprawy biezące.
Do EMTeSiódemecki
„W sprawie tego co wychodzi, nie wiem które najbardziej we znaki się daje.”
Jo se myśle, EMTeSiódemecko, ze to, we ftóre sie wdepnie.
„Stoczyłam parę potyczek na forach Gazety, ale działanie raczej syzyfowe”
Ale właściwie to by trza, EMTeSiódemecko, sprawdzić, co u storego Syzyfa słychać? Moze jednak wreście dopiął swego i juz wepchnął ten sakramencki głaz na wiersycek, ino nikomu sie nie pokwolił? 😀
Do Alecki
„Owczarku, moje panieńskie to musiałbyś po miesiącach szukać (coś około czwartego…).”
Koło cwortego jest z jednej strony trzeci, a z drugiej piąty. Cyli, Alecko, Twojej panieńskie nazwisko to było Marzec abo Maj!
A jakie nazwisko mos, Alecko, dlo Pona Pietra? Moze: Paella y Tortilla de la Patelnia?
„Narta jej się omskła, no co!”
O to zdjęcie idzie?
http://alicja.homelinux.com/news/Czeskie_Karkonosze/P1030263.JPG
To jo se myśle, ze zodno narta jej sie nie omskła, ino ten stojący obok bałwanek noge jej podstawił 😀
Do Emilecki
„już myślałam, że tylko ja mam szczęście do dobrze bawiących się sąsiadów wtedy nawet chamski i problemowy koleś – właściciel kładący temu kres potrafi być obiektem marzeń”
A u mnie, Emilecko, wystarcy mojo gaździna z wałkiem 😀
Do Jędrzejecka
„Po raz pierwszy jednak spotkałem się z tak rozbieżnymi opiniami dwojga niezależnych od siebie wyrażaczy w sprawie obiektywnie istniejącej rzeczywistości, jaką jest schronisko w Roztokach Górnych.”
Jaze sie prosi, Jędrzejecku, coby zbadać to schronisko naukowo!
„No, Boże Narodzenie się skończyło!”
Jesce nie, Jędrzejecku! Jesce nie! Dopiero kie sie 2 lutego skońcy! A u Alecko skońcy sie on dopiero za pare godzin. A u Orecki – jesce później 😀
Do Babecki
„Przypuszczam, ze gdyby zrobic ‚badanie opinii’ na temat schroniska wsrod osob je znajacych wyszloby na to, ze czesc z nich podpisalaby sie pod opinia Magdy a czesc pod ta druga opinia, malo pochlebna.”
To by była, Babecko, cynśc tyk badań, o ftóryk pedziołek Jędrzejeckowi. I teroz juz nie myśle, ze byłby to temat na prace doktorskom. Racej na habilitacyjnom! 😀
Do Gosicki
„Widzę też możliwość dla pani Dorotecki: Dolores y Gitaros de la Serenada y Mantilla”
Nifto z nos nigdy nie widzioł dowodu osobistego Poni Dorotecki. Moze właśnie tak mo tamok zapisane? 😀
Do Anecki
„A schroniska,bez luksusow,z prostym zarciem i lozkiem zarezerwowane bylyby dla tych,co swiat i nature miluja”
A pewnie, ze takie som najpikniejse, Anecko! I jo nawet moge pedzieć, co na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego jest dlo mnie najwięksym paskudztwem – hotel górski na Kalatówkak. I pomyśleć, ze jesce przed wojnom, ftosi wpodł na pomysł, coby cosi takiego wyryktować…
A tom z STRAŚLIWOM KLĘSKOM ŚNIEGOWOM w Anglii to jo tyz sie, Anecko, uśmiołek piknie! 😀
Do Alfredzicka
„To ja jestem Don Alfredo Conte Almaviva Defensore Amoroso y Furioso de la Brama y Balcone”
A Parapete, Alfredzicku? Cy na pewno Parapete nie jest jednym z cłonów Twojego nazwiska? 😀
Do Basiecki
„A podział ludzi na optymistów, starających się żyć i dać pożyć innym? oraz tych drugich, wiecznie szukających dziury w całym”
Abo trawestującyk pona Woltera: jezeli w całym nimo dziury – to nalezy jom wyryktować!
Co do „oblęzeń, rajdów, zlotów ucelnianyk jakowykś”, to jo boce międzynarodowy zjazd ekologów w okolicak Tworylnego (tamok, ka zył ten Wojciech Dziubas, o ftórym z półtora roku temu pisołek). Na mój dusiu! Jesce nigdy w historii Tworylnego nifto nie zdewastowoł środowiska tak jak ci ekolodzy właśnie!!!!
😀
Do Józeficka
„Po mojimu to Owcarek łozwijo tutok mondrości Jindrzka Chmury z Pyzówki co ucył, ze syćko jes ze sobom w poprzyk, naroz i takie i siakie, a coby jesce zamoncic to w tyn som cas se płynie jako tyn pantalej cy inksy panta rej”
Heeej! Jindrzej Chmura z Pyzówki to był wielki mędrol! Kieby nie był, to by go przecie hyrny Jegomośc z Łopusznej nie zbocowoł. Ino nie barzo wiem, jak tego pantareja przetłumacyć na polski. Wiem za to, jak to sie tłumacy na czeski: To se ne vrati!
„Zol ino Owcarka jak baca nie do mu roboty”
Wse jest sansa, ze wte mojo gaździna cosi wymyśli 😀
Do Misiecka
Na mój dusiu! Jo sie domyślołek, Misiecku, ze ta Wielko Racza w ciągu ostatnik 15 roków mogła sie zmienić. Ale za jaz tak – tego sie nie domyślołek! No bo zakładom, ze fotka, do ftórej dałeś linka jest ilustracjom do poprzedzającego ten link komentorza Basiecki o Wielkiej Raczy 😀
Do TesTeqecka
Jo se myśle nawet, TesTeqecku, coby tako Centralno Komisja Turystycno odgórnie decydowała, ftóry turysta kie i we ftórym schronisku bedzie nocowoł. No bo tak jak jest teroz – kie kozdy nocuje tamok, kany fce, to sie bałagan ino robi krucafuks! 😀
Do TyzAlecki
„Oj, ale nasmęciłam!”
Tutok, TyzAlecko, nika nie jest napisane: „Smęceniu wstęp wzbroniony”. A kie ftosi wpodnie ku nom, posmęci, podzieli sie swymi troskami z inksymi, a potem mu sie choć kapecke lzej na dusy zrobi – to przecie tym lepiej! 😀
Przepadł mój komentarz, więc tylko dziękuję za dobre słowa i pięknych snów życzę, mili moi. 🙂
owcarek podhalański pisze: „Jo se myśle nawet, TesTeqecku, coby tako Centralno Komisja Turystycno odgórnie decydowała, ftóry turysta kie i we ftórym schronisku bedzie nocowoł.”
Znakomity pomysł ❗
Dzięki temu wyrównałoby się „obłożenie” schronisk i szlaków turystycznych ❗
I ta komisja powinna jeszcze określać kolor ubrań poszczególnych turystów, żeby – w czasie ich wędrówki – na górach pojawiały się patriotyczne obrazy i napisy ❗
:shock!
A raczej: 😯 ❗
Idę dospać. Ale ładne koty 😉
Owczarek sie nie obrazi, i zaprosi!
http://alicja.homelinux.com/news/Koty_Magdaleny/
Faktycznie, piękności puszyste, ale ile roboty z wyczesywaniem.
Od razu kładę się na plecach i podnoszę cztery łapy do góry.
ładne 🙂
Jakie piekne koty, tez chce takiego!
Chyba mi balkon urwie z 12-tego piętra.
Po prostu czuję, jak nim potrząsa. 😯
Odbyłam rozmowę telefoniczną, z której wynika, że mam stanąć na kilka godzin pod gabinetem lekarza i prosić o dodatkowe przyjęcie w celu otrzymania skierowania na badanie mammograficzne.
Od dwóch lat obowiązuje skierowanie od specjalisty, a do specjalisty czekam półtora miesiąca, jak pójdę w dniu wizyty 13 lutego, to dostanę skierowanie, zapiszę się na badanie i na następną wizytę do lekarza i będziemy mieli chwalić Boga kwiecień.
Zadzwoniłam w przerwie do spółdzielczej przychodni radiologów i tu też okazuje się trzeba mieć skierowanie.
Wszystko w ramach walki z rakiem i wczesnego wykrywania.
Kobieta się zmiłowała i zapisała mnie pod warunkiem dostarczenia skierowania po wizycie 13 lutego.
Sorki, że o tym piszę, ale uważam to za szczyty absurdu.
W różnych publicznych akcjach nawołuje się kobiety do systematycznych badań, a kto przy zdrowych zmysłach nie mając żadnych kłopotów i podejrzeń będzie miesiącami czekał na wątpliwą przyjemność miażdżenia piersi.
Jeszcze niedawno zapraszano w okresie letnim co dwa lata na mammografię, tłumacząc potrzebę kontroli.
Widać potrzeba się skończyła, bo płacimy wyższe składki. Ha! Ha! Ha!
Babecko, polecam Maine Coony:
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/ZOO/Koty/Koty_mt7/
Tu w Wiki:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Maine_Coon
Syn z przyjaciółką nabyli. Z miejsca zakochałam się ze wzajemnością w Dyziu. Dotąd boli mnie serce, bo nie mam już z nim kontaktu.
Cały czas słyszę, że dziecko kupi mi takiego kociego i łamię się.
Kacper Magdaleny to właśnie ‚meinkun’, rudzielec chyba też, tylko jeszcze młody. 🙂
Hej!
Już więcej nie gadam.
Slodki Dyzio, MtSiodemeczko, wcale sie nie dziwie.
Takie maincoony widzialam ubieglej jesieni na wystawie poznanskiej. Przepieknej urody wszystkie. Ale zakochalam sie w takim koteczku:
http://www.bengal-ac.de/
Cena zaporowa, zwlaszcza, ze sa szalenie zywotne i wymagaja ustawicznie towarzystwa, wiec powinny byc dwa, zeby sie nie nudzil jeden samotny.
Ale i tak gruszki na wierzbie wobec mojej kociej alergii 🙁
moje dziecko obiecalo mi kota antyalergicznego – jak sie tylko rozpowszechnia i stanieja 😉
Wiec czekam
No właśnie, zwierza powinny być dwa, żeby człowiek, wbrew naturze, nie był ich jedynym towarzyszem.
Mam tu na myśli różne zwierzęta.
Jak kiedyś nocowałam w kocim apartamencie, bo państwo wyjechali, to Dyzio spał ze mną, a Mały chował się w tysięcznych kryjówkach.
Miałam kota (persa) 25 lat i bardzo przeżyłam konieczność uśpienia. Kocia demencja sięgała zenitu.
Obiecałam sobie już nigdy więcej, tym bardziej, że to obowiązek i kłopot.
Ale ta muzyka i miłość kudłata.
Nie wiem.
…no to donoszę a propos mt7 wpisu z 14:48.
Badania mammograficzne co 2 lata, i to człowieka telefonami bombardują. Wstyd nie pójść (chodzę,byłam, chyba pisałam). Ponadto jestem w tzw. grupie podwyższonego ryzyka z powodu historii rodzinnej, jelito i te rzeczy – pismo zapraszające już przyszło, na 12-go lutego, wcale mi sie nie chce iść na te badania, ale nie lekceważę i tym bardziej pójdę, bo to naprawdę nie byle co, swoje kosztuje (mnie jako podatnika, bo u nas lekarze darmo) i tak dalej.
Zdroworozsądkowe podejście jest proste – zapobiegać, wykrywać wcześnie. No ale to takie pobożne życzenia, bo nawet jak sie ma badania za darmo, to połowa ludzi lekceważy -„wolę nie wiedzieć”.
25 lat MtSiodemeczko? Niezwykla dlugowiecznosc. Moj kocur przezyl zaledwie 13 lat. Przez 12 lat walczylam z alergia. Ale opcja „pozbyc sie zwierza” nie wchodzila w gre. Minelo juz ponad 20 lat a nadal zal. Choc teraz juz moglby pojawic sie nastepca. i gdyby nie ta alergia na pewno juz bylby, albo i dwa.
Alicjo, niestety, niestety. W Polsce, jak to w Polsce. Teoria piekna, ale z ta praktyka. Najlepiej, gdyby wystarczyla teoria.
Np. w Poznaniu okazala sie wlasnie, ze nie dosc, ze aparatura wadliwa, to jeszcze i lekarze nie wiedza co robia, tzn. sa niedouczeni i n ie potrafia prawidlowo odczytywac wynikow. No i tyle o prakyce.
W Niemczech funkcjonuje, podobnie, jak u Ciebie. Tez wlasnie dostalam zaproszenie!
No, a ja mam od października pilną potrzebę. 🙁
I na potrzebie się kończy.
babo ,
Ja wiem, że to potrwa. ALE… pamietam też taką rzecz, ze w Polsce robiono (3-4 lata temu?) badania mamograficzne dla kobiet, porozsyłano zaproszenia… tych zaproszeń było tysiące, – 17% kobiet skorzystało, chyba w „Polityce” nawet to wyczytałam. I zdumiałam się. Jak to, nie skorzystać?!
No i widzisz, babo, doceniam co mam i latam na te tam, chociaż niekoniecznie lubię, ale żivot je cudo , a mnie sie jeszcze chce pożyć 🙂
Ja chodziłam, ale zapraszali, jak nic się nie działo.
Od jakiegoś czasu nie zapraszają, a chętni mają przynieść skierowanie, chyba od specjalisty.
Ja nie mam cierpliwości do służby zdrowia, zwłaszcza po doświadczeniach z moją mamą.
Marysiu…
na tym to polega, ze latasz kiedy zapraszają, i jak nic sie nie dzieje – prewencyjne działania, żeby nie było za pózno, i żeby sie nic nie działo jak najdłużej. I ewentualnie wykryc jak najwcześniej jakąś zarazę, kiedy jeszcze mozna cos zadziałać.
Wiecie co…
nomen omen… o tym gadamy, a tu przed chwilą Jerz przyniósł pocztę… i patrzcie, co w poczcie. Zaproszenie na.
http://alicja.homelinux.com/news/Zaproszenie.jpg
… ja w tym uczestniczę od lat. Ktos musi, a zwłaszcza ci „podwyższonego ryzyka”, czyli jak leci w rodzinie. W ten sposób uczestniczy sie w badaniach i ewentualnie cos tam do nauki dodaje, statystyka i takie tam. Mamografia to nic w porównaniu z kolonoskopią (o, do tego doba przygotowań, niejedzenia i tak dalej!), ale ja nie mam za złe. Niech będzie, byle komuś uratowało parę lat życia.
No dobrze, nazłościłam się i już mi przeszło.
Każdy żyje w takich warunkach, jakie mu wypadły.
Nie ma co deliberować. 🙂
… a dobrze jest tak podeliberować (wyzłościć się, i owszem, zwłaszcza w urzędach!), bo to jest wymiana myśli. Z tego często wychodzi cos dobrego dla ogółu.
Z bliskiego podwórka to jo znom dwa przypadki raka piersi. Przypadek pierwsy – poni chodziła regularnie na mammografie. I regularnie doktory godały jej, ze jest zdrowo. Jaz pewnego dnia podcas samokontroli wykryła w swojej piersi guza. Wkrótce okazało sie, ze to rak. Rak, ftórego mammografia powinna była wykryć duzo wceśniej! Poni niestety zmarła. Przypadek drugi – poni, ftóro tyz wykryła u siebie guza podcas samokontroli piersi. Od rozu poleciała sie przebadać. Zrobiono jej mammografie i doktory pedziały, ze nic jej nie jest. Ale ona upierała sie, coby zbadano jom dokładniej. Doktory jom wyśmiały. Ona jednak dalej sie upierała i prawdopodobnie ten upór uratowoł jej zycie. Nie mogąc sie od niej opędzić doktory wreście dlo swiętego spokoju wzięły jom na dalse badania. No i w końcu okazało sie, ze to ona miała racje – to był nowotwór! Mozno pedzieć, ze te dwie historie to tako ilustracja do tego, co pedziała Babecka, a co ostatnio tyz prasa nagłośniła: cała kupa mammografów w Polsce jest niesprawno. No i jesce to, ze personel medycny nie umie cytać wynikow takik badań. Jo tyz niedowno cytołek rozwazania, cemu Polacy nie badajom sie profilaktycnie? Rózne powody wymieniano, ba jakosi nifto nie zbocył o braku zaufania do takik badań, braku zaufania wynikającego z wadliwości aparatury i niedoucenia doktorów. A jo se myśle, ze to jest jedno z głównyk przycyn. Cemu jo o tym deliberuje? A bo jo tak jak Alecko myśle se, ze z takiego deliberowania jest sansa, ze wyjdzie cosi dobrego dlo ogółu.
A! Koty! Ocywiście ze sie nie obrazom! Obrazić to jo sie moge co najwyzej na Magdalenecke za to, ze nie zabrała tyk kotów ze sobom do Chłopskiej Zemsty i nie przedstawiła ik mojemu wysłannikowi 😀
Pozwole sobie dorzucic odrobine do dyskusji.
Mnie na szczescie mammografia pozwolila na wylkuczenie powaznych klopotow. Ale rownoczesnie jak o leczenie nowotworu piersi chodzi… Kilka miesiecy temu zmarla moja tesciowa. Dokladnie 5 lat po pierwszej biopsji. Mam kontakt z kilkoma organizacjami chorych na nowotwory zlosliwe z Australii i USA. Wg statystyk (ktorych oficjalnie oczywiscie za zadne skarby swiata nikt publikowac nie chce) osoby, ktore nie zgodzily sie na biopsje (lekarze czesto bardzo na nie nalegaja) tylko od razu poddaly zabiegowi chirurgicznemu albo leczeniu zyja znacznie dluzej. Nie znam nikogo kto po biopsji przezylby dluzej niz te 5 lat. Nie znaczy to, ze rzeczywiscie taka jest prawidlowosc i takich osob nie ma, ale znam ludzi, ktorzy dostali od lekarzy wyrok – jeszcze kilka miesiecy – 20 lat temu. Zmiana trybu zycia diety pozwolila im na poradzenie sobie z choroba. Sama bym w to nie wierzyla ( mam badz co badz medyczne wyksztalcenie), ale ja tych ludzi widzialam na wlasne oczy.
A to akurat o trybie zycia i diecie mozes chyba, Jagusicko, pare słów pedzieć. Tyz dlo dobra ogółu!
Hipne jesce sprawdzić, co u Poni Dorotecki i ide lec w budzie. Dobrej nocki! I zdrowej! 😀
Dzięki, Jagusiu i Owczarku, że się odezwaliście.
Ja myślę, że to jakowaś inna przypadłość mnie chyciła, tylko próbuję od października dowiedzieć się o co chodzi i nie mogę.
Dobrze do połowy lutego sprawy się wyjaśnią nareszcie.
Jestem w tej chwili wytrącona z równowagi, bo musiałam zablokować kartę kredytową.
Można powiedzieć, że jestem stara, a głupia.
Chciałam ściągnąć sobie film Mondo Cane, bo udało mi się znależć polskie napisy.
Znalazłam stronę, gdzie można ściągnąć ten film z serwerów w różnych krajach świata. Za zalogowaniem i niewielką opłatą miałam uzyskać kod dostępu do ściągnięcia.
Zapłaciłam kartą kredytową i otrzymałam aż trzy kody…
do stron pornograficznych coraz bardziej obrzydliwych.
Ponieważ podałam wszystkie dane mojej karty Bóg wie komu, musiałam ją pilnie zablokować i poprosić o nową.
Nie będę się ciągle denerwowować, że mi ktoś konto wyczyści.
Dobra to jest nauczka, żeby nie korzystać z byle jakich stron.
Świetna dobranocka/
Wiecie co?
Do mnie idzie zimno i zamróz 🙁
A z tymi badaniami… na wszelki wypadek nie zawadzi, jak można zrobić, i ze swoim lekarzem rozmawiać. Mojego znam od 27 lat i wiem, że nigdy by mi nic złego nie poradził. Deliberujemy, Owczarku 😉
To nie znaczy, ze za chwilę (puk-puk-puk w niemalowane) coś mi sie nie zdarzy, ale to, że ma sie lekarza pierwszego kontaktu znajomego od lat, chodzi sie na badania coroczne i tak dalej – to jest pociecha. Tak powinno być i może będzie wszędzie. Czego wszystkim serdecznie życzę.
Szlachetne zdrowie…
http://kulikowski.aminus3.com/image/2009-02-04.html
Misiu Kurpiowski
dałam sobie na wstrzymanie przedwczoraj (choć tekst był już całkowicie gotowy)… wieczorem Owczarek skierował do Ciebie wiele mówiące słowa:
‚Na mój dusiu! Jo sie domyślołek, Misiecku, ze ta Wielko Racza w ciągu ostatnik 15 roków mogła sie zmienić. Ale za jaz tak – tego sie nie domyślołek! No bo zakładom, ze fotka, do ftórej dałeś linka jest ilustracjom do poprzedzającego ten link komentorza Basiecki o Wielkiej Raczy’
Wcześniej dwa razy zadał pytanie o Twój styl komunikowania się z Autorem i Gośćmi Blogu TesTeq.
U Pana Adamczewskiego też pamiętam zapytania typu ‚ale czy to jest na temat?’ (bodaj Echidna… ktoś jeszcze…)
Więc wklejam ten przedwczorajszy, ‚wstrzymany’ tekst – niech się dzieje co chce! 😉 😉 😉
***
Misiu Kurpiowski,
jak Cię lubię…
…Czy nie uważasz jednakowoż, że wejście do czyjegoś saloniku autorskiego (a takim czymś jest blog w wersji klasycznej, np. Owczarkówka) zobowiązuje…
1. Do wypowiedzenia się na temat wpisu, któremu Gospodarz/Gospodyni poświęcili nierzadko kilka-kilkanaście godzin (o wieeeeloletnim zdobywaniu pisarskiej wprawy nie wspominając).
2. Jeśli już uszanowaliśmy tego, który nas tu podejmuje – można a nawet trzeba (jeśli się tylko ma czas i ochotę) odnieść się do tematów, na jakie aktualnie lub trochę wcześniej gawędzą, dyskutują, gorąco się spierają członkowie Społeczności, która – dzięki Owczarkowym (lub innych autorów) talentom, wcześniejszym publikacjom, zaproszeniu do Polityki – miała szansę powstać pod danym blogiem. Inaczej rzecz ujmując ? My, (w różnych konfiguracjach), mieliśmy szansę spotkać się (online i nie tylko) dzięki temu, że Owczarek pisze tak dobrze, jak pisze.
3. Przy okazji można przemycić-powiedzieć naprawdę wiele o sobie. I nawet się sprytnie ‚podpromować’, jeśli ktoś ‚naprawdę musi’ 😆 – właśnie stylem komentowania wpisów i udziału w dyskusjach: pogodą ducha, poczuciem humoru, wiadomościami, błyskotliwością, precyzją, pomysłowością, zwartością/gawędziarstwem stylu, sprawnością rymowania, ilustrowaniem swych wypowiedzi ‚mediami’ własnej lub cudzej produkcji… itd., itp.
4. Ale jeśli ktoś notorycznie popełnia takie wejścia, jak Ty przez wiele ostatnich miesięcy – ‚goły’ link do jakiegoś własnego wytworu – to nazwać to trzeba wreszcie tym, czy każdy, kto ma oczy i kilka szarych komórek to widzi: lekceważeniem Autora i Komentujących; zaśmiecaniem i tanim lansem, odstraszaniem nowych komentatorów (niektórzy mający coś ciekawego do powiedzenia ‚w temacie, ale nie dysponujący dużym czasem, bardzo baczą na to, w jakim towarzystwie komentują)!
Blog Owczarka to nie witryna reklamowa.
Każdy, komu podoba się to, co robisz, na pewno dawno już zapisał sobie Twój adres w takich czy innych zakładkach i potrafi do Ciebie trafić. Ale zważ, że będą i tacy, jak ja: być może zainteresowałabym się, gdybyś – jak inni blogerzy – ukrył jakąś swą ‚stronę główną’ pod nickiem, a w cudzych salonikach robił to, co minimum kindersztuby nakazuje. Widząc co widzę – nie kliknęłam jeszcze ani razu, bo taki styl mnie po prostu ‚odpycha’ 🙁
Przepraszam, jeśli za ostro… 😳 Tak to jest, gdy człowiek miesiącami trzyma język za zębami…
Śpieszę się, więc tylko westchnę w obronie Misia.
Znamy Marka tak długo, że widocznie uważa, że obywamy się bez słów.
Sami pytaliśmy się, gdzie zdjęcia, kiedy przez pewien czas nie umieszczał niczego nowego i nie dawał znaku życia.
Pewnie, że miło by było, gdyby zagadał od czasu do czasu, ale zawszeć to jakiś kontakt. 🙂
Taki jest mój ogląd i pogląd.
Myślę, że blogi po okresie fermentu i wrzawy wypalają się trochę.
Wyjątkiem są może te, gdzie omawiane są burzliwie najnowsze wydarzenia.
Pędzę!
Nara! 😀
Za ” zaśmiecanie ” Owczarkowego blogu przepraszam. Całe swoje dorosłe życie komunikowałem się poprzez obraz .Najpierw były to obrazy potem ikony teraz są to moje zdjęcia. Wydawało mi się ,że więcej o mnie mówią niż dwa czy trzy zdania napisane bo wypada. Okres w którym strzelałem sławami jak z karabinu mam za sobą .
Przepraszam jeszcze raz i znikam . Bawcie się dobrze.
Hej, Misiu , blagam, nie znikaj! Dla mnie Twoje zdjecia sa ogromny wzbogaceniem. I nie wierze, ze Gospodarz tego blogu widzi to inaczej. Nie wiem, dlaczego Basia tak kategorycznie wyrazila tutaj swoja opinie. Nie rozumiem i Nie popieram.
Jeszcze raz prosze – nie znikaj!
Misiu!
No nie wygłupiaj się!
Twoje zdjęcia są, co prawda, off topic, ale mnie by ich brakowało gdybyś znowu wlazł na chójkę!
Brakuje mi zresztą także cytowanych przez Ciebie gawęd Pana Leszka Czyża!
A więc powtórzę, jak na wstępie: Misiu nie … 🙂
A może wiesz, co dzieje się z Małgosią, nie zagląda od jakiegos czasu?
Czyżby też ochota na blogowanie jej się wypaliła?
Ja najczęściej tylko czytam Gospodarza i Budowych Gości, ale obrazkowe widzenie urody świata, jakie prezentuje Miś Kurpiowski mi nie przeszkadza. On )w pewnym sensie) na temat się wypowiada. Przywykłam, że Miś nie ma czasu pisać tylko pokazuje to, co zobaczył. Nie prowadzi galerii swoich zdjęć, nie poblikuje i o lansie nie ma mowy. Dzieli się z nami. Bobik wiersze składa, ktoś tam pisze reportaże, a Miś fotografuje. I niech tak zostanie.
Jo tyz sie ciese z Misieckowyk fotek! Moze kieby dawoł po 100 linków pod kozdym z moik wpisów, to wte zacęłoby mi przeskadzać. Ale jaze telu ik nie doje, więc jo sie ciese 😀 A ta mojo ostatnio odpowiedź dlo Misiecka to była ino dlo śpasu. Tylko i wyłącnie 😀
Co nie zmienio faktu, ze to co napisała Basiecka, doje do myślenia. Nie idzie ocywiście o to, cy zgodzić sie cy nie, ale przemyśleć warto. No i nie wolno zabocować, ze Basiecka wyraźnie napisała Misieckowi: Cię lubię i to jest z całom pewnościom prowda, bo przecie juz kapke nasom Basiecke znomy i wiemy, ze dwulicowom osobom to ona na pewno nie jest! A przyjaźń – jak przecie wiadomo – nie powinno polegać tylko i wyłącnie na prawieniu sobie komplementów – od taki rzecy to som nie przyjaźnie, ino kółka wzajemnej adoracji 😀
A teroz uciekom, bo baca fce sie do komputra dorwać, ale mom nadzieje, ze później znów tutok zajrze. Wroz z nowym, sportowym wpisem 😀
Ja się zgadzam, Owczarku, że Basię może denerwować taka milcząca obecność Misia, ale pamiętam, że sami prosiliśmy o fotki.
Nie podoba mi się, że Basia nie pisze o swoich uczuciach, tylko ocenia intencje Marka i poucza go, jak wyglądają dobre maniery.
Maniery mamy różne, ale dopóki nie wyrządzamy sobie krzywdy i nie ranimy siebie, to w tak małym gronie nie powinno być problemów.
Lubię Basię i lubię Misia, każde z nich jest inne i bezcenne, bardzo mi przykro, że tak to wygląda.
Dosyć to zniechęcające.
Jako pedziołek, EMTeSiódemecko, jo tyz jestem ZA TYM, coby Misiecek przed nomi swoimi zdjęciami sie kwolił 😀
Natomiast Basiecka według mnie potraktowała swoje słowa do Misiecka jako przyjacielskom porade (cy słusnom, cy nie – to zupełnie inkso para kierpców). Chociaz ocywiście, co autor mioł na myśli, to najlepiej moze wyjaśnić… sam autor 😀
No w kozdym rozie, kie Basiecka napisała, ze Misiecka lubi, to jo wierze, ze to prowda 😀
Owczarku,
Wspolczesna historia z Dzikiego Zachodu.
Mieszkaniec Cody w stanie Wyoming otrzymal mandat za jazde w stanie nietrzezwym na bialym koniu podczas burzy snieznej.
Slaba widocznosc i wolno poruszajacy sie kon stwazaly niebezpieczne warunki jazdy dla kierowcow.
Jezdziec zostal aresztowany, a bialym koniem zajal sie znajomy.
http://seattlepi.nwsource.com/national/1120ap_odd_drunken_riding.html?source=mypi
Już tyle razy ustalaliśmy jak jesteśmy inni, w jak różny sposób potrafimy odbierać swoje słowa, a mimo to lubimy tu przychodzić i spotykać się. Jeżeli coś nas zabolało lub zirytowało w jakimś komentarzu, najprościej jest o tym powiedzieć – i najlepiej od razu, aby nie urosła wokół tego śnieżna kula. W miarę spokojnie i nie raniąc tej drugiej osoby. Rozumiem zastrzeżenia Basi ( nie ma tu znaczenia, czy je podzielam), ale punkt 4 to był nokaut. Mówimy Misiowi, żeby wracał – mam nadzieję, że to zrobi, …ale pomyślmy chwilę czy łatwo się pozbierać po takich słowach skierowanych do siebie, …nawet ‚z przyjaźni’
***
a zmieniając temat 🙂 to:
Owczarku, czy o tych zawodach będzie mowa ?
http://www.boston.com/bigpicture/2009/02/tough_guy_challenge_2009.html
może choć mała wzmianka 😉 🙂
emi,
…jak jesteśmy inni…
Dziekuje za te slowa.
Oglaszam konkurs! Ile bledow popelnilam w historyjce o bialym koniu?
Zwyciezca otrzyma podziekowanie. 🙂
Warning: This is just a joke.
Chcialabym wiedziec, Orca, kto wlasciwie byl nietrzezwy – jezdziec, kon, czy reporter?
Ponawiam apel do Misia – wracaj! Razem z Twoimi zdjeciami!
Orca!
Nie wiem ile błędów popełniłaś, ale nie zrozumiałem do końca, kto był „drunken”; koń, czy jeździec?
Jeżeli koń, byłby to evenement wart newsa. Jeżeli jeździec, a po nazwisku potomek sławnego rodu producentó whiskey z Tennesey, to nie byłoby nic dziwnego! 🙂
Ha, Jedrzekju – Lajza 😀
Przypuszczam, ze znajomy 😉
🙂
Lubię oglądać zdjęcia Misia. Podzielam zdanie Jaruty, że Miś – z braku czasu, o czym sam wspominał – w ten sposób zaznaczał swoją obecność na blogu.
Ciao amici,tutti brutti 😉
wczoraj odcielo mnie od swiata,przeto mogliscie ode mnie troszke odpoczac!!
Widze,ze w ferworze dyskusjii zapomnieliscie 😮 o swiecie Motylka!!!
„Ach Motylku,bylo siedziec na tylku,
w ktoras to kraine sie udal????
Nektar kwiatkow spijasz i z
buda-goscmi sie mijasz” (w tym miejscu ukradkiem wycieram lezke zalu)
Motylku jesli jestes,i zagladasz(ukradkiem) przyjmij usciski i zyczenia powodzenia 😀 😀 😀
Nadto pozwole sobie zauwazyc,ze na badania powinno sie chodzic,ino brac pod uwage,ze nigdy nie ma pewnosci w 100 %!! Samemu trzeba byc czujnym.Co do diet,hmmmmmmmm w mojej Krainie bardzo znana redaktorka uwierzyla w diete i podobne historie i „przeniosla” sie do raju w expresowym tempie!!!!!!!!!Chociaz przypadki cudow znane sa medycynie,ale chyba nie jest to norma?!
Ps.zdjecia wszelakie podziwiam i ogladam.Mysle,ze kazdy po swojemu „bywa” w budzie i fajnie jest.Nie musimy wszyscy byc jednacy 🙂
Hej z deszczowej Krainy Wiatrakow,pisze…………………………………
No, właśnie, Ano, dzięki za przypomnienie!
Sto lat dla Motylka, gdziekolwiek fruwa! 🙂
Bialy kon mial bardziej wyrafinowany gust i pil whisky White Horse. Stac go bylo na lepszego prawnika i jest wolny.
Ja tam lubię Jackie’go Danielsa! 🙂
Motylku, kolorowych i pachnacych kwiatkow 🙂
O mamma mia, caramba! Zabyłam o Motylku!
Dzięki Anecko za przytomność. 🙂
Motylku, zagladasz, nie zaglądasz, trudno, z jednakową sympatią składam Ci najserdeczniejsze życzenia długich, udanych lat życia w zdrowiu, wśród przyjaznych dusz i ze stosowną miarką dukacicków.
Wpadłbyś poczęstować ‚tatą z mamą’. 😀
Twoje zdrowie!
baba i Jędrzej Uherski,
W tym roku zima w polnocnej czesci kraju jest tak uparta, ze nawet kon wypil drinka.
Ja go rozumiem! 😉
Jaki wyrozumiały ten nasz Jędruś. 😆
Dała nom przykład Anecka, ze świętować urodziny Motylecka momy. Zdrowie Motylecka po roz pierwsy! 😀
A ten jeździec to moze nie był zoden Benjamin Daniels, ino nas generał Anders, ftóry kapecke zabłądził i zamiast do Polski trafił do stanu Łajoming? No w kozdym rozie przynajmniej bioły koń sie zgadzo 😀
Wpis sportowy bedzie ze scególnym uwzględnieniem jednej dyscypliny sportowej (ale nie tej „komandoskiej” 😀 ), ba w sumie to bedom rozwazania nie o konkretnej dyscyplinie, ino o medalak 😀
Jędrzeju, ten śwarny koń specjalnie dla Ciebie… 😆
http://www.youtube.com/watch?v=DhoKDbY-L-w
Konik wrabiający ludzi w konia. Pikne! 😀
Uprzejmie informuje, ze teroz zdrowie Motylecka mozno pić zarówno po tym wpisem, jak i pod nowym, przed kwileckom wklejonym 😀
Przeczytałam z uwagą opinie Państwa.
Wiążący jest dla mnie komentarz Gospodarza tego miejsca z 18:10. (Zwłaszcza drugi akapit 😀 )
Misia lubię i będę lubić (nawet go gdzieś ‚broniłam’ podczas nagonki ‚za Seksmisję’ 😉 )
Proszę jednak zważyć, że blog literacki to coś zupełnie innego, niż luźne forum dyskusyjne: to jest przedsiewzięcie autorskie. Blogowanie w miejscu tak eksponowanym, jak ‚Polityka’ nakłada dodatkowe zobowiązania i na Autora i na Komentujących. To zaś, co się dzieje pod blogiem, może zachęcać bądź zniechęcać do współudziału w komentowaniu. Ja życzę Autorowi z całego serca nowych Czytelników i Komentatorów: ceniących górską, optymistyczną, wolnościową tematykę Jego wpisów. Mających dobrą wolę wypowiedzenia się na temat i z sensem.
Tylko dlatego napisałam to, co napisałam i tak, jak napisałam.
Szersze objaśnienie wrzucę tu gdy dopracuję – wymaga czasu! 😀
(Jeśli mogę ‚w międzyczasie’ prosić o uważne przeczytanie mojego komentarza z 11:41 Gosci Owczarka ‚oburzonych’ albo mających odmienne zdanie – będę bardzo zobowiązana).
Zalinkowany komentarz Owczarka polecam przczytać co najmniej trzykrotnie 😉
Pozdrawiam!
🙂 🙂 🙂
A, zapomniałam – proszę też koniecznie zerknąć do Konstytucji tego miejsca. I – kto może – (a każdy może!) – przypomieć sobie przesłanie wynikające z komentarzy i całościowej postawy jej Autora: tak bardzo młodego duchem, Niezapomnianego Motylka!!!
🙂
Właśnie se owom Konstytucje odświezyłek w mojej owcarkowej pamięci. Przybocyłek se to i owo, na przykład zapis, ze nie przewiduje sie apokalipcy… i z przyjemnościom pragne poinformować, ze w dalsym ciągu sie jej nie przewiduje 😀
A tak w ogóle to mos kondycje, Basiecko! Jo jedyne, co byłbyk w stanie napisać o 5.40 cy o 5.58, to: „błe, błe, błe, błe, błeee, chrrr, chrrr, chrrr…” 😀
Z faktu, że Basia życzy Owczarkowi (tłustym drukiem) nowych czytelników i komentatorów wynika, że dotychczasowi nie dorośli do tej roli, gadają o byle czym, nie na temat, nudnie, bez dowcipu, złą polszczyzną.
No może i prawda. I może pora wziąć to pod uwagę.
Owczarku, że ‚apokalipsy się nie przewiduje’ przyjęto 😉 😐
Kondycję do rannego wstawania faktycznie mam: jeśli się położę między 22:30 a 23 – jestem w stanie wstać o 4:00 albo i przed (jak wczoraj i dziś) Budzik mam nastawiony na 4:55. A dosypiam troszkę w weekend (no, chyba, że za ładna pogoda (=wysokie ciśnienie) mnie zbudzi… albo jakiś wyjazd, albo co inne 😀 )
EMeSiódemeczko, sama zasugerowałaś wyżej, że nie-używanie słów przez Misia może być spowodowane długim okresem zażyłości… czymś na kształt wypalenia, znudzenia. Tak się często dzieje nie tylko pod wpisami blogowymi czy na forach czatach (na zadnych nie byłam ani razu, ale znam badania 😉 ); tak się też czasem zaczyna ‚układać’ w realowych kręgach towarzyskich, firmach, wspólnotach religijnych. Więc dopływ nowych, autentyczne otwarcie na nich jest pożądane a może i niezbędne. Także, by nieco ‚odświeżyli się’ ci Zakotwiczeni… By mieli o czym rozmawiać… By nie musieli wrzucać tekstów typu ‚czemu nikogo nie ma?’…
Lecz do tego otwarcia jest parę warunków (things have to change to stay the same), o czym nie chciałabym się rozpisywać, zanim nie odpowiem Misiowi, Jarucie, Emi i Wszystkim (na co znów nie mam czasu… bo to wczesne wstawanie to nie dla blogów… one troszkę ‚wybudzają’ (mam niskie ciśnienie, muszę się rozkręcić), ale prawdziwego skupienia domagają się całkiem inne sprawy).
Więc może koło niedzieli… pamiętając no apocalypsis (cum figuris)! 😉 😎
Do EMTeSiódemecki
„dotychczasowi nie dorośli do tej roli, gadają o byle czym, nie na temat, nudnie, bez dowcipu, złą polszczyzną.”
Na mój dusiu! EMTeSiódemecko! Kiebyk mioł telo złotówek, kielo istnieje dowodów, ze wcale tak nie jest, to jo ze swojej własnej owcarkowej kieseni mógłbyk zazegnać ten światowy kryzys gospodarcy! I jesce na miliard flasek Smadnego Mnicha i miliard ton kiełbasy jałowcowej by mi zostało 😀
Do Basiecki
„Więc może koło niedzieli”
Moze być niedziela! Moze być dowolny inksy termin! Mom ino jednom prośbe, Basiecko – nie pod tym wpisem, ftóry nastąpi bezpośrednio po wpisie „Ftóry medal jest pikniejsy”? Cemu nie pod tym akurat? A to właśnie w owym wpisie bedzie piknie wyjaśnione :kufa z selmowskim uśmieskiem: 😀
Owczarku, Szanowni Państwo,
Pamiętam o odpowiedzi, jaką tu jestem Państwu winna…
…tylko…
wciąż zastanawiam się, czy powinna ona przyjąc postać krótką (odpowiedzi na uwagi Państwa bedące reakcją na mój ‚wytyk’ w kierunku Misia)
… czy też – nieco szerzej – objąć nieporozumienia i zarzuty (implicite i explicite), jakie się w ‚międzyczasie’ pojawiły pod moim adresem.
Jak to przekazać – wymaga zastanowienia. Póki co – powiem jedno: cokolwiek czytamy od innych, może nas pobudzić do myślenia i poszerzyć nieco ogląd: „hmmm, tak też można widzieć sprawy i problemy… są ludzie, którzy mają taki punkt widzenia”. Może też usztywnić, skłonić do trwania w urazie i obrazie, unoszenia się honorem, nawet delikatnego szantażykowania odejściem (bo tak ważni i niezastąpieni jesteśmy na tym łez padole… niejednokrotnie – w szczytnym dziele wiecznego łez toczenia 😉 )
Co do zakładania własnych form ekspresji – jestem absolutnie i emfatycznie za!!! 🙂 🙂 🙂
Rozwijają intelektualnie.
Pobudzają i odświeżają wszystkie podstawowe umiejętności pisarskie.
Ogniskują energię, uwagę, pamięć.
Poszerzają wyobraźnię a zwłaszcza umiejętność popatrzenia na tekst (i komentarze!) z kilku różnych, nawet przeciwstawnych, punktów widzenia.
Dają zupełnie nowe, wyższe jakościowo poczucie odpowiedzialności za słowo i klimat w blogu.
I tak dalej…
Gorąco polecam każdemu. To tylko kilka minut procedur założycielskich… i już się jest blogerem!!!
Absolutnie nowa jakość wypowiedzi/ekspresji online!
Pozdrawiam serdecznie Wszystkich Państwa!
🙂 🙂 🙂
Reakcja na komentarz Małgosi spod wpisu bieżącego w momencie publikacji tej mojej wypowiedzi.
Małgosiu,
To jest też pytanie – jacy ‚My’?… Kto ma prawo mówić ‚My’ zamiast zwykłego, skromnego ‚ja’?
-Czy obecne kilka osób, jakie zdominowały dyskusję-gawędę?…
-Czy te, które bywały często a teraz pojawiają się rzadko albo wcale (każdy zawsze powie, że zajęty, niewątpliwie-naturalnie… tylko kto dziś nie zajęty (prócz emerytów i pań przy mężu)? I czy mamy prawo sądzić, że do nas zawsze powinno się stosować zupełnie inne – łagodniejsze – kryteria, niż do całej reszty świata?…
-A jeszcze inni ‚My’ to ci potencjalni nowi, których może zachęcać bądź zniechęcać treść i styl komentarzy obecnych. (O tym przecież pisałam!). Czy chcemy ich tutaj, tych nowych? Jakichkolwiek? Czy wolimy dogorywać jak staw stojącej wody, gdzie przez moczarkę kanadyjską, rogatek, rzęsę wodną i inne ziele już (czasem) absolutnie nic nie widać?…
Niektórym tak wygodnie bo się przyzwyczaili. Więcej – może pojawienie się jakiejś jednej czy drugiej ‚nowej gwiazdy’ zburzyłoby ich poczucie bezpieczeństwa, zasiedzenia? Wpędziło w kompleksy?…
Ja zawsze jestem za absolutnie przejrzystymi warunkami do przyjścia i włączenia się w dyskusję każdego, kogo interesują gawędy stylizowane na góralszczyznę, optymistyczne, radosne, wolne podejście do życia.
Znam kilka(naście) osób (choćby studentów PAT, wędrowców górskich, itd.), którzy czytają, ale nawet nie otwierają komentarzy, ‚bo bywają one przygnębiające albo obciachowe’ (cytat sprzed ok. 3 tygodni). Nie wiem, czy Owczarek nie zasługuje na to, by się jednak włączyli – stale włączali nowi?… Choćby dlatego, by nie było aż tak bardzo widać, gdy ktoś z Zakotwiczonych zechce sobie (co najnaturalniejsze pod słońcem) dać urlop od Owczarkówki. Cichy i niedemonstracyjny, albo i teatralnie obwieszczony…
Ufff… tak bardzo chciałam wyważyć, ale mnie sprowokowałaś Małgosiu do spontanicznej odpowiedzi. Ale przynajmniej ruch myśli będzie, a nie narzekania, że znów inni mniej napisali komentów, niż oczekiwaliśmy.
Bo o to chodzi, o postawienie pytań i refleksję…
Tylko o to.
Aż o to.
*****
___
*co do braku czasu u Misia (miałam systematycznie jak PB przykazał odpowiedzieć Jarucie et all): był taki jeden poranek, gdy tu wrzucił tylko ‚goły’ link, u Adamczewskiego zaś link, słowa i jeszcze dwa dodatkowe komentarze. Więc różnie to bywa z tym brakiem czasu na różnych blogach. Nie pofatygował się odpowiedzieć TesTeqowi na dwa zapytania o związek linków fotkowych z tematem, natomiast błyskawicznie znalazł czas na ‚obrazę majestatu’ gdy stanowczo i dobitnie się o takim stylu jego ‚obecności’ wypowiedziałam. Prosty wniosek – na kogo nie działają delikatne aluzje i krótkie, grzeczne zapytania – na tego trzeba (w końcu, po długim, cierpliwym oczekiwaniu i namyśle) użyć troszkę wyrazistszych środków. Wchodząc w przestrzeń dyskusji każdy się przecież musi liczyć z tym, że nie zawsze będzie to TWA.
A Misiowe peregrynacje po Europie świadczą o tym, że ma czasu znacznie więcej, niż przygniatająca większość znanych mi panów w jego wieku.
Kwestia, kogo zaszczyca swym bezcennym czasem bardziej a kogo mniej lub wcale.
Btw, nigdy nie rzucałam moich linek zdjęciowych bez słowa komentarza do nich. I najczęściej były na temat (górski, okolicznościowy – wydarzeń w Owczarkówce, itp.)
Kwestia ‚podniesienia się’ po krytyce? Hmmm używajmy polszczyzny precyzyjnie. „Podnieść” to się trzeba i się musi po nagłej śmierci bliskiej osoby, pożarze domu, bankructwie firmy… – tej rangi wydarzeniach.
A przecież nikt inny jak właśnie Miś wrzucił w sąsiedztwie słynny cytat, który do łagodnych nie należał (mi nie przeszkadzał, ale dyskutujące tam starsze panie mógł dotknąć). Mimozą więc nie jest, ani innym słabeuszem polemicznym; na chójce już był; jeśli teraz wejdzie do igloo – mogę się wybrać i mu potowarzyszyć z najczulszą empatią 😐 : zaśpiewać że zima zła, świat wredny a kobity podłe z natury. Troszkę odosobnienia dobrze wpływa na duchowość 🙄 Jakoś wszyscy żyliśmy i towarzystwo mieliśmy także przed erą blogów 😉 🙂 😀
Przeczytałam dopiero teraz. O.K. Twoje Basiu zarzuty pod kreską przyjmuję i zgadzam się z nimi. Na Gotuj się nie bywam od jakiegos czasu. Nie mogę porównywać. Jesli ktoś moze w tamtym miejscu prowadzić dialog z blogowiczami to i tu może. Racja. To oznacza, ze nie chodzi o brak czasu. Odwołuję tęczęść argumentacji.
„My” to oczywiście ci, co zamieszczaja różne zdjęcia i linki, a takich jest trochę. Trudno, żebym pisała o tych, którzy nie zaznaczaja tu swojej obecnosci.Nie wyrażałam opinii w imieniu innych osób tylko stwierdziłam fakt. To różnica! O.K. to prawda, zdjęcia Misia nie wiele mają wspólnego z prowadzona na blogu dyskusją. Zgoda.
Przyznam, ze nie bardzo rozumiem Twoje intencje, zawarte pod koniec komentarza? Tzn. chciałabyś za Owczarka przegonić Towarzystwo, które sie polubiło i tu codziennie zagląda, ew. reglamentować ich obecność w tym, miejscu? Zrobic plebiscyt i podporządkować ten blog, komuś kto nie ma ochoty tu jawnie się wypowiadac? Nie rozumiem……Czy to musi gdzieś zmierzac? Ja myslałam do tej pory, ze wielką siłą Owczarkówki jest otwartość, spontaniczność i zyczliwość. Nie jakaś wydumana kreacja. Moze się myliłam….Jak wielką ilość komentarzy Twoim zdaniem Basiu można jednorazowo zamieścić pod jednym wpisem Owczarka, by nie być postrzeganym przez Ciebie, jako ktoś chcący zdominować i narzucić się reszcie? Troszkę mi namieszałaś w głowie. Dodam, ze jestem jeszcze ciut przed czterdziestka wiec nie na emeryturze i nie taka znów stara. Jednak słynny cytat bardzo mnie zdenerwował, a tu pojawiam się dość często bo pracę mam w domu. Dałaś mi do myslenia. Rozumiem, ze wiele znanych Ci osób drażni zażyła dyskusja ludzi, którzy sie polubili?
To takie tylko moje przemyślenia na goraco i mam nadzieje, ze Cię nie uraziły. 🙂 🙂 🙂 🙂
Nic mnie nie uraziło, Małgosiu! Piszesz tak, jak widzisz sprawy i to jest cenne 🙂 🙂 🙂
Co do komentarzowych proporcji, służących otwartości blogu bądź jego ewolucji w kierunku coraz to większej ‚klanowości’, ‚zamknięciu’ – są na ten temat od dawna teorie – chałupnicze lub mniej*. Terminu ‚zamulanie blogu/forum’ używają od dawna admini (w tym mój brat, podczas szkoleń innych adminów, nauczycieli, itd.).
Gdy nie miałam jeszcze własnego blogu i ciągnęło mnie bardziej do wywnętrzania się tutaj – niech nawet optymistycznego i na temat – zadawałam sobie sama „szlaban”: liczba moich komentarzy, wrzuconych tygodniowo nie może być większa, niż jedna dwudziesta całości… bo na tyle minimum (20) marzyło mi się towarzystwo uczestniczące w mniej-więcej tym samym czasie w dyskusji. ‚Z doskoku’ jest i być może takich osób znacznie więcej.
To są tylko takie wspominki, służące uwrażliwieniu Państwa (jeśli zechcą przyjąć je za dobrą monetę), że czasem nawet najbardziej pozytywnej osobowości potrzebna jest pewna hmmm… autocenzura:
-Jeden nie wróci szybko do miejsca, gdzie wieczór po wieczorze wałkowane są tematy przykre (bo ma tego dość w realu i pod Owczarkowym, radosnym wpisem chciałby się choć trochę odprężyć)
-Drugi nie czuje się komfortowo z wciąż tylko przebojami z lat 60-tych i całą ‚oldskulową’ klimatyką (bo nawet jego rodzice cytują mu późniejsze
-Trzeci widząc tylko linki bez słów (mimo, iż zagląda od dwóch miesięcy) powie: „czemu nikt nie wyrzuca tego spamu?… a gdybym ja wrzuciła, bez słów, reklamę agroturystyki mojej mamy… albo hotelu wujka w górach… albo moje bieszczadzkie grafiki i pastele… – to by było OK?…
I tak dalej.
To miałam na myśli mówiąc o wdzięczności dla Owczarka i o dobru JEGO Blogu… Bo tak czy owak możliwości społecznościowych zachowań są pod Tym Miejscem niesłychanie szerokie.
Można postępować jakkolwiek. Nawet na przekór… Owczarek nie zabanuje i nie bedzie w najmniejszym stopniiu niegościnny.
Ważne, by widzieć skutki, jakie to przyniesie za pół roku, za rok.
Gdy w okolicach długiego weekendu 2007 dostrzegłam po raz pierwszy niepokojące (klasyczne!) symptomy dominacji 3-4 osób pod Owczarkowym blogiem (długi weekend) – rzuciłam lekko i żartobliwie (w reakcji na jakąś uwagę MT7), że jej czy Alicji w liczbie wrzucanych komentarzy przebić się nie da… Taki mały alarmik to był… Nie wiem, czy dostrzeżony 😉
Czytać genialne wpisy Owczarka każdy może. Tak czy owak. Cokolwiek się stanie. W jakimkolwiek kierunku ‚to’ wyewoluuje…
Ale niech te moje uwagi i ta moja troska pozostaną jako świadectwo. I może choć troszeczkę dadzą do myślenia tym, których stać na zareagowanie na krytykę w trybie bardziej zróżnicowanym, niż tylko wciąż obrażalstwa.
Małe wspomnienie:
Czy komukolwiek z Państwa dało trwalej do myślenia ‚najście’ blogu (sprzed roku) przez trzy albo cztery nieznane nicki? (Lukrecja, itd).
Byłam momentami przerażona arogancją (nieuprawnioną ze strony nowych) tego wejścia.
Ale najbardziej zastanowiło mnie, czemu ani Politykowi admini, ani sam Owczarek, nie usunęli ani nie zabanowali tych komentów. Bardzo brzydkich, bardzo personalnych momentami. (Proszę odszukać… koniec stycznia albo luty 2008…)
Czemu?
Ano, odpowiedź dla mnie jest prosta:
Bo one miały NAM dać do myślenia.
Już wtedy.
A im później, tym trudniej…
__
*o zarastaniu niczym staw (stamtąd metaforyka roślinna), obojętnieniu a następnie – toksycznym wyradzaniu się takich grup wirtualnych (a też – jak temu zapobiegać) uczono mnie po raz pierwszy na kursach medialnych w Londynie w 2002… nie miałam wtedy nawet codziennego dostępu do kompa z szybkim netem, ale teorię opanowałam perfekcyjnie 😉
Pozdrawiam serdecznie Wszystkich Państwa. Zwłaszcza tych, dla których ten styl patrzenia na wirtual i ‚zycie podblogowe’ jest szokującą nowością.
To nie musi być dla nikogo mantra i 10 przykazań. Dobrze jednak pomyśleć spokojnie, czy coś nie jest na rzeczy… w minimalnym stopniu.
Pozdrawiam raz jeszcze!!!
🙂 🙂 🙂
Basiu, muszę kilka słów bo czułabym się podle. Dlaczego nie pomyślisz, że to co Ciebie drazni, innym moze sie podobać? Osobiscie widzę różnicę między , jak zaznaczasz doskonale opanowaną przez Ciebie teorią a praktyką. Coś tam sobie naukowcy wymyślają, a życie to weryfikuje. Na blogach są LUDZIE. Kazdy inny. Ja tu zostałam i przywiązałam się do tego miejsca również za przyczyną między innymi mt7 czy Alicji. O wyjatkowości tego miejsca nie tylko świadczą wspaniałe wpisy Owczarka,ale i blogowicze zżyci ze soba, a dokładnie – połączenie jednego i drugiego więzami serdecznosci. Cóż teraz z tym począc? To , co stanowi dla mnie wartość , Ciebie irytuje i (jak wnioskuję z Twojego komentarza) nie przystaje do teorii dobrego bloga? Cóż z tym począć, gdy np. moja osoba dobrze się czuje w tym miejscu? Właśnie ze względu na sposób uczestnictwa nie tylko Owczarka, ale i bugowiczów, w tym i Ciebie? Co zrobić z faktem, ze polubiłam ludzi, których na oczy nie widziałam? Pisze o sobie, bo przyjmuję Twoją krytykę pisania w liczbie mnogiej. O.K. jest tylko o moich odczuciach. Czy jednak tak ostro traktując blogowiczów na blogu Owczarka nie popełniasz przypadkiem tego samego grzechu, który mi zarzuciłaś? 😉 🙂
Dość często nie klikam na linki bo niestety nie mam czasu. Bardzo żałuję z tego powodu. 🙁 Nie wiem, jak teoria, ale wydaje mi się, że tak samo moze robić każdy, kto nie lubi muzyki, cudzych zdjęc etc, prawda? Czytać tylko to, co mu sprawia przyjemność. Nie ma nakazu śledzenia wszystkiego dokładnie. Jak to pogodzić? Czułabym się nieszczęśliwa, gdyby nagle przestali tu pisać mt7, Alicja, Ana, baba, Jędrzej, TeżAlicja, Blejk Kot,emi, Grzes, Józef…………a także Ty. Jeśli kogoś z tego towarzystwa nie lubisz, mozesz nie czytać jego komentarzy, ale pamiętaj, że ostentacyjnie zwracajac komuś uwagę, możesz sprawić przykrość….
Małgosiu, bardzo pięknie wyraziłaś to, co i ja chciałam powiedzieć – blog tworzą różni ludzie, którzy chcą być ze sobą. Mnie odpowiada atmosfera Owczarkówki i lubię tych, którzy tu piszą.
Basiu, nie sądzę, żeby pojawienie się ‚nowej gwiazdy’ mogło zburzyć czyjeś poczucie bezpieczeństwa lub wpędzić kogoś w kompleksy – zupełnie tego nie rozumiem.
Do Basi.
Moja świętej pamięci Babcia często powtarzała:
kto sam taki, w innym szuka smaki.
Coś w tym jest.
Zastanawiałam się, kiedy napiszesz o podróżach Misia. No i jest! Czyżby brzydkie uczucie zawiść?
Piszę o tym śmiało, bo widzę, że nie gardzisz insynuacjami.
Nawet Cię rozumiem. Oto człowiek, niezbyt wykształcony, który pozyskuje przez umiejętny ? jak to określasz – ?tani lans? przyjaciół/protektorów w różnych częściach świata i jeździ sobie, używając życia, podczas gdy inni ciężką, wytężoną harówą muszą zdobywać możliwość wyjazdu.
Twój tok rozumowania (lans, prestiż, etc.) żywo mi przypomina wypowiedź Jaruty/Pyry.
Ogromną przyjemność sprawiało mi popracowanie nad różnymi życzeniemi-obrazkami, nieraz po wiele godzin, żeby sprawić, miałam nadzieję, równą przyjemność obdarowanemu.
Cała przyjemność skończyła się wraz z komentarzem Pyry, że ?u nas i tak lepsze były życzenia? (chodziło o wierszyki Bobika).
Wszystko zapewne zależy od wrażliwości, mnie nie przyszło do głowy, że z kimś rywalizuję, że chodzi o ? pożal się Boże ? prestiż bloga, a nie zwykłą życzliwość i sympatię.
Z Tobą Basiu jest dokładnie tak samo.
Nie bierzesz pod uwagę, że być może starsi, samotni ludzie znaleźli tu swoją przytulną przystań, a w moim przypadku, nie do przecenienia w katastrofalnej życiowej okoliczności.
Twój sposób myślenia, Basiu, i postrzegania świata nie jest jedynie możliwy i właściwy, a jak napisałam wyżej budzi zasadne wątpliwości czystości intencji.
W prawie młodych ludzi. Podobno młodość ma to do siebie, że jest przekorna i odważna.
Proszę, niech to udowodni, niech się ujawni i z otwartą przyłbicą podejmie dialog.
Jeszcze jedno! Nie wiem, dlaczego czujesz się upoważniona do przemawiania w imieniu Autora tego blogu. Uważasz, że jest zbyt grzeczny i sam nie wyartykułuje swoich myśli?
Czy gdyby ktoś na Twoim blogu tak się szarogęsił w Twoim imieniu, uważałabyś, że jest w porządku?
Masz wyjątkowy dar ranienia ludzi i przechodzenia z nonszalancją dalej.
Każesz nam się nas sobą zastanawiać, ja Ciebie proszę o to samo.
Co sie to nie wyrobio. Kiesik, do wojny, cłek był młody i po karcmak chodzić lubioł. Kozdo była niby inkso, ale w zodny aryndorz nie pytoł cyś ty zyd, luter cy katolik i nifto mu ni mioł prawa pedzieć, ze tyn ni mo być wpuscony a tamrego trza pognać. Mozna beło narzykać, ze napitki osukane, na borg nie kcom dać, przitupować, śpiwać, pyskowac, abo i nic nie godać, nawet bijatyke zaconć. No ino aryndorz móg kogosik wykidać. Kie Abramowi kcieli porzondzić, rzykoł- rzondzić to se bedziecie na swoim.
Ino zaś, kie kozdy bee mioł karcme, fto sie przyndzie napić? Przecie bee musioł stoć przi swim synkwasie. I psinco.
Dzisiok Owcarkówka, ze smadnym i jałowcowom, jes lo mnie jako kiesik karcma, bee se chodził kielo bee kcioł. Wyciepnoć, jego prawo, moze mie Owcarek, a nie jakiesik ucone myndiolne teoryje.
Józefie – :D:
Miało być 😀
Basiu,
oszczędzanie cudzych pieniędzy, „urządzanie” cudzego domu, wyznaczanie ram cudzego blogu itp. z dobrych chęci ale bez zlecenia, rzadko na zdrowie wychodzi 😉
Mimo Twoich zapewnień o sympatii powiało chłodem 🙁 A już szufladkowanie według wieku i czasu do dyspozycji… 🙄
Roślinność bagienna i bagno jako takie ma niesłychane walory ekologiczne, a torfowiska są piękne o każdej porze roku 🙂
Ja zrobię wzorem Józefa, będę bywał, kiedy mi się zechce i jak często mi się zechce 😎
Cyli chyba syćka som zgodni co do tego, ze zol by było, kieby ftokolwiek z bywalców Owcarkówki opuscił nasom ferajne. Tak jak zol nom, ze kasi podzioł sie Motylecek, Profesorecek, Kapisonecka, Olecka i inksi (bo Jagusicka, Mietecka i Plumbumecka, choć casu majom mało, przynajmniej okazyjnie zaglądajom ku nom), to zol byłby, kieby ftórykolwiek z Budowiców jesce odeseł. Za barzo my sie tutok polubili, coby nie było zol.
Chyba tyz nifto nie prociwio sie temu, coby nowi goście do Owcarkówki zaglądali. Róznica zdań natomiast, jak rozumiem, dotyko tego, co, jak i na kielo cynsto majom komentować dotykcasowi Budowice. Ale cóz… cy ftosi spodziewoł sie, ze w takiej gromadzie syćka bedom mieli w kozdej kwestii identycne zdanie? Na 99,999999 procentów – nifto 😀
Aha! A jeśli idzie o moje ponocć”genialne” wpisy, to od rozu godom, ze zoden z nik genialny nie był 😀 . Ale dobrze. Niekze ta. Jeden genialny wpis wyryktuje :juz po roz drugi kufa z selmowksim uśmieskiem: Ino nie ten następny, bo następny to bedzie wpis medycny. No to – jesce następny 😀
Dopiero teraz dotarłam do budy 🙂 Nie ma sensu powtarzać tego co zostało już powiedziane, ale nie chcę udawać, że nie było rozmowy lub jest mi to obojętne. To co myślę na ten temat wyraziła już Małgosia :
http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=240#comment-70444
Zastanowienie się nad sobą zawsze jest cenne i wskazane 🙂 niestety rzadziej stosowane niż zastanawianie się nad innymi 😉
Hi, I would like to subscribe for this blog to obtain hottest updates, thus where can i
do it please help out.
Uważam, że książka broni się merytorycznie i jest w niej sporo ccawekyih tekstf3w, trzeba tylko odpowiedni się nastawić i nie oczekiwać gotowych rozwiązań a raczej garści rf3żnych informacji.