Ftóry medal jest pikniejsy?

Kie nasi sportowcy bierom udział w jakikś mistrzostwak abo inksej olimpiadzie, to fcemy, coby jaki medal zdobyli? Ocywiście złoty! A jeśli na złoty nimo sans, to wte jaki? Wy, ludzie, godocie, ze srebrny. Ino… cy rzecywiście srebro wse jest od brązu lepse? No, casem tak. Ale tylko casem: na przykład kie Adaś Małysz próbuje hipnąć jak najdalej, abo poni Monika Pyrek jak nawyzej, abo kie poni Justyna Kowalczyk fce pobiec na swyk nartak jak najsybciej, abo pon Tomasz Sikora tyz fce pobiec na nartak jak najsybciej, ino on to przy okazji fciołby se jesce kapecke postrzelać. Tym sportowcom piknie zycymy zwycięstw, a jeśli nie zwycięstw – to przynajmniej drugiego miejsca.

No ale teroz przybocmy se niedzielny mec piłki ręcnej, kie nasi z Duńcykami o trzecie miejsce grali. Tak w ogóle to jo nie barzo rozumiem, cemu ta dyscyplina sportowo bywo nazywano scypiorniakiem – przecie zawodnicy rzucajom tamok piłkom, nie scypiorkiem! Ale sam mec był pikny! Pikny nie ino dzięki nasej wygranej, ale tyz dzięki kulturze obu druzyn. Faulowali jedni i drudzy – to prowda, ale cy ftosi sie spodziewioł, ze fauli w mecu o takom stawke nie bedzie? Kie jednak po takim faulu piłkorz na ziem praskoł, to piłkorz druzyny przeciwnej zaroz wyciągoł ręke i pomagoł przewróconemu bidokowi wstać. I widać było, ze zodnej wrogości tutok nimo. Zaciętej sportowej walki widzieli my w tym mecu pod dostatkiem, ale agresji – zodnej. I za to wielkie fer-pleje obu reprezentacjom sie nalezom!

A w mecu – jak wiadomo – zdobyli my jaz 31 bramek! Śmiało mogli my zdobyć ik o 7 mniej – a i tak by my wygrali, bo Duńcyki ino 23 gole nom wbiły. No i brązowy medal trafił ku nom! Heeej! Radość była wielko! Piłkorze sie radowali, pon trener Wenta sie radowoł i radowali sie kibice – ci siedzący na trybunak i ci pozirający na telewizor. A cy dwa roki temu, kie naso druzyna zdobyła medal srebrny, to tyz była tako radość? Chyba nie. A cemu? Przecie teoretycnie srebro wierchuje nad brązem! Dwa roki temu ino jedno druzyna na świecie była lepso od nasej, a teroz – jaze dwie! Ino jak widać, moi ostomili, wozne jest nie ino to, jaki medal sie zdobyło, ale tyz to, cy ostatni mec mistrzostw był wygrany cy przegrany. To piknie, ze przed dwoma rokami wywalcyli my srebro, ba wte nasom radość zatruwała goryc, ze ten ostatni mec, mec o mistrzostwo, nom sie nie udoł. I kie nasi piłkorze nalezne im srebrne krązki odbierali, to widać było, ze ciesom sie, ba jednoceśnie martwiom, bo jesce dwie godziny wceśniej licyli na to, ze te krązki bedom złote. Teroz było inacej. Juz od piątku z wiecora wiadomo było, ze w finale nie zagromy, więc mieli my całom sobote i pół niedzieli, coby sie z tym pogodzić. Przystępując do gry z Duńcykami nasi wiedzieli, ze mistrzostwa i tak nie zdobędom, ale niekze ta – teroz był nowy cel: brązowy medal. I ten cel osiągnąć sie udało! I w to niedzielne popołudnie tylko to sie licyło! Bajako!

Bo tak to juz jest w takik imprezak sportowyk, ka w finale walcy dwók najlepsyk, a w mecu o trzecie miejsce – dwók takik, co tylko od finalistów som słabsi. Najlepiej mo złoty medalista – on wygroł swój ostatni mec i on jest mistrzem! Kapecke gorzej mo brązowy medalista – on tyz wygroł swój ostatni mec, telo ino, ze mistrzem nie zostoł. A spośród tyk, co na podium stanęli, to najgorzej mo medalista srebrny – ani ostatniego mecu nie wygroł, ani tytułu mistrzowskiego nie zdobył. Ostoł mu sie ino medal.

Wkrótce przed nomi ciąg dalsy eliminacji do mistrzostw świata w piłce – tym rozem noznej. Cego zatem nasym reprezentantom zycyć? Ocywiście tego, coby przez te eliminacje przebrnęli. A cego im zycyć, jak przebrnom? Wiadomo! Pierwsego miejsca! A jeśli nie pierwsego – to trzeciego. I dopiero w następnej kolejności – drugiego. Dopiero w następnej kolejności. Hau!