Kiełbaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaasa

Na mój dusiu! Cyzby spełnił sie sen syćkik psów? Ten sen, o ftórym tak piknie pon Gałczyński napisoł, a pon Chyła zaśpiewoł? No bo dowiedziołek sie, ze daleko, daleko na południe od Turbacza wyryktowano tak wielkom kiełbase, ze mozno by jom jeść, i jeść, i jeść, i jeść, i jeść… i nawet połowa nie byłaby jesce zjedzono! Posłuchojcie:

Kilkuset mieszkańców chorwackiego miasta Vinkovci w Slawonii mogło poczęstować się kawałkiem grillowanej kiełbasy o długości 530 metrów. Była to zapewne najdłuższa na świecie kiełbasa, a zrobili ją miejscowi masarze licząc na pobicie rekordu świata. Ok. 400 kg mięsa wieprzowego, 10 kg soli, 2,5 kg papryki w proszku, 3,5 kg czosnku użyto, by w ciągu dwóch dni wyprodukować ten monstrualny przysmak.

Napisali o tym na Onecie, w Gazecie, w Wirtualnej Polsce i mozliwe, ze jesce kasi, ale juz dalej nie sukołek. Na mój dusiu! Taki wyrób to juz nawet trudno kiełbasom nazwać! To jest racej kiełbaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaasa!

Kie jo o tym przecytołek, o tej kiełbasie ogromnej (to znacy kiełbaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaasie, ale juz dlo uproscenia bede w skrócie pisoł), to od rozu zbocyłek ten storodowny mit grecki, jak to poni Ariadna podarowała herosowi Tezeusowi kłębek nici. Z niciom tom pon Tezeus weseł do wielkiego labiryntu, w środku ftórego grasowała beskurcyja Minotaur. Wędrując po labiryntowyk korytorzak nieustrasony Grek cały cas rozwijoł otrzymany od poni Ariadny kłębek, piknie w ten sposób zaznacając se droge powrotnom. Jaze nagle poziro – zza rogu wychodzi ten obleśniok Minotaur! Beskurcyja ocywiście fciała pona Tezeusa pozreć, ale ten miec chycił i tak jom tym miecem prasnął, ze ancykryst podł niezywy na ziem. Zwycięski heros, dzięki tej piknej nici, bez trudu trafił do wyjścia z labiryntu. I potem od rozu poseł do śwarnej poni Ariadny, ftóro tymcasem zdązyła wpaść mu w oko, a on jej. Heeej! Pikny mit! Ale kieby poni Ariadna zamiast nici dała ponu Tezeusowi te kiełbase z Vinkovców – to byłby jesce pikniejsy! Bo tak długaśnom kiełbasom tyz przecie mozno by było zaznacać droge powrotnom. A pon Tezeus, po zwycięstwie nad Minotaurem, nie ino by nie zabłądził, ale jesce przy okazji piknie by sie najodł. Tym samym poni Ariadna trafiłaby do serca herosa nie inacej jako przez zołądek – i wte na pewno historia ik miłości nie skońcyłaby sie tak smutno, ze jaz nie fce mi sie tutok o tym godać.

A wiecie o cym jesce pomyślołek, kie przycytołek o tym niezwykłym osiągnięciu masorzy z Vinkovców? Ano o tym, coby sie zaroz tamok wybrać. Ba nie w celak turystycnyk, ino zbójnickik. Posełbyk jo – pomyślołek – ku tej Slawonii, zakrodłbyk sie do tej masarni, coby te 530-metrowom kiełbase wykraść. A potem rusyłbyk ku domowi, z dumom ciągnąc za sobom zdobyc tak długom, ze kieby postawić jom pionowo, to nawet nad Tajpej, cyli najwyzsom chałupom świata by wierchowała! Fto wie? Moze kiebyk tak seł, to mieskańcy mijanyk przeze mnie miast wychodziliby na ulice, coby z kwiatami i orkiestrom mnie witać? Moze burmistrzowie wygłasaliby na mojom ceść pikne przemówienia i nadawali honorowe obywatelstwo ik miejscowości? W końcu w więksości miast nie co dzień widuje sie psa z ponadpółkilometrowym kiełbasianym ogonem.

Ale jo wcale nie dlo hyru i nie dlo honorowyk obywatelstw te kiełbase byk porwoł. Jo pomyślołek racej o tym, coby pocynstować gości Owcarkówki! Jak myślicie? Cy te 530 metrów biezącyk kiełbasy wystarcyłoby dlo syćkik? I dlo tyk komentującyk, i dlo tyk, co komentorzy nie ryktujom, ale cytajom? Jo se myśle, ze by starcyło.

Cemu jo zatem do tyk Vinkovców nie posłek? No, cemu? A bo, moi ostomili, w tym, co jo o tej kiełbasie wycytołek, nie nolozłek najwozniejsej informacji. Rózne wozne nolozłek, ale najwozniejsej – nie. Jako widzicie, w tej wiadomości, co wom tutok powtórzyłek, podali nazwe miasta, we ftórym ten specjał wyryktowano, podali, jakik uzyto składników, ba nic nie pedzieli o tym… cy to było smacne! Owsem, padło określenie przysmak, ale cosi mi sie widzi, ze autor tekstu uzył go ino po to, coby nie powtarzać zbyt cynsto słowa kiełbasa. Nie rozumiem cemu zreśtom – przecie to takie pikne słowo!

No w kozdym rozie, ostomili, jo wole pocynstować wos wypróbowanym jadłem, cyli wykradzionom gaździnie jałowcowom. Bo kie jakiegosi jedzenia jest duzo, to nie musi wcale znacyć, ze ono jest smacne. Niby pon Karol Marks pedzioł, ze ilość przechodzi w jakość, ale to świadcy ino o tym, ze pon Marks chyba nigdy nie jodł kiełbasy.

Jo nie godom, ze ilość nie jest wozno. Ocywiście ze jest. Ale jakość wozniejso! No bo pobić taki rekord długości kiełbasy właściwie mógłby kozdy – wystarcy krótki kurs jej ryktowania, odpowiedni sprzęt, odpowiednio duzo surowca, no i cierpliwość. Wprowdzie takim barzo pocątkującym masorzom wysłoby pewnie jakiesi niejadalne paskudztwo – ale to nic nie skodzi. Sło przecie o długość, nie o smak. Natomiast kieby sło o smak właśnie, kieby ftosi zrobił kiełbase smacniejsom od najsmacniejsej – oooo! – to juz byłaby śtuka! Dlotego jo piknie gratuluje tym, co najdłuzsom kiełbase świata wyryktowali. Ale kie dowiem sie, fto wyryktowoł najsmacniejsom – temu pogratuluje jesce pikniej. Hau!