Co zrobić z Narodzinami narodu?

Kie w ostatni piątek zajrzołek do Wikipedii, to w dziale Wybrane rocznice uwidziołek store zdjęcie barzo śwarnej poni. Skądsi jom znom – pomyślołek se. I zaroz wyjaśniło sie skąd, kie ino zacąłek cytać:

1993 – zmarła Lillian Gish, amerykańska aktorka, gwiazda kina niemego; wystąpiła w „Narodzinach narodu” i „Nietolerancji” Dawida W. Griffitha.

Heeej! Widziołek oba te filmy. Ten drugi był pikny. A ten pierwsy… sakramencki. Sakramencki, cyli jaki? Dobry cy zły? Ano właśnie. Nie do sie jednym słowem na to pytanie odpowiedzieć. Film powstoł w 1915 rocku. Opowiado o Hameryce, we ftórej wojna secesyjno wybucho. Potem wojna sie końcy, ale na Południu nadal jest niespokojnie: wsędy ino chaos i bezprawie. Jakiesi chłopy ryktujom formacje o nazwie Ku Klux Klan. No i myślicie, ze jak tyk chłopów pokazano? Jako ancykrystów z piekła rodem? Na mój dusiu! Zdziwilibyście sie jako jo sie zdziwiłek! Oni som tamok siumnymi i ślachetnymi bohaterami, co to piknie broniom biołyk przed bandami dzikik i okrutnyk Murzynów! Murzynów, ftórym od zniesienia niewolnictwa to sie ino w głowak poprzewracało!

Tak więc pon Griffith straśnie tamok syćko pokiełbasił. W dodatku – chyba ino po to, coby pokiełbasić jesce bardziej – do głównyk murzyńskik ról wziął biołyk aktorów. Ba trza oddać rezyserowi sprawiedliwość: „dobrzy” Murzyni tyz tamok som, mało widocni, ale som. A nawet ci „źli” nie wygladajom jaz tak straśnie, jako w ksiązce, na podstawie ftórej ten film powstoł.* Sam pon Griffith godoł zreśtom, ze kocho Murzynów.** Był więc rasistom cy nie był? Jo byk pedzioł tak: wydawało mu sie, ze nim nie jest.

Kie juz te Narodziny narodu stały sie hyrne na cały kraj, to wielu Hamerykanów – cornyk i biołyk – domagało sie, coby zakazać wyświetlania tego filmu. Niekany zreśtom lokalne władze tak właśnie zrobiły. Zakazano go na przykład na terenie całego stanu Kansas. Ale było tyz wielu takik, zwłasca w stanak południowyk, co to barzo ten film kwolili właśnie za takom, a nie inksom treść. Pokwolił go nawet pon prezydent Woodrow Wilson! Tak jest! Ten sam Woodrow Wilson, co to u nos jest bohaterem za trzynosty spośród swoik hyrnyk śtyrnostu punktów! Ten sam, co mo plac swojego imienia w Warsiawie, park w Poznaniu i ulice w paru inksyk miastak! Ale cóz… Tako to juz jest ta historia pokryncono: jedno i ta samo historycno postać moze być męzem stanu w jednej rzecy, a głuptokiem w inksej.

Hyr, jaki zyskały Narodziny narodu, wyryktowoł skutki, jakik pon Griffith sie nie spodziewoł. I mozliwe nawet, ze wcale ik nie fcioł. Oto nastroje rozbudzone tym filmem przycyniły sie do tego, ze odrodził sie Ku Klux Klan. I od rozu stoł sie barzo potęzny! W 1925 rocku jedni godali, ze ku-klux-klanowców som juz śtyry miliony, a inksi – ze jaz siedem milionów! Krucafuks! Oznacałoby to, ze do tej organizacji przystąpił co dziesiąty dorosły Hamerykanin! Cyli było tamok wcale nie lepiej niz w Europie, ka właśnie fasyzm sie rodził. Zreśtom nie wiem, cy wiecie, ze Ku Klux Klan był nie ino antymurzyński, ale tyz antysemicki, antykatolicki i w ogóle anty-syćko-co-nie-anglosaskie. Cy ta formacja mogła zawładnąć Hamerykom? Ano mogła, moi ostomili, mogła. Ale na scynście przodek mojego bacy do tego nie dopuścił. Jak tego dokonoł – to wom przy inksej okazji opowiem. Na rozie wróćmy do filmu pona Griffitha.

A film… cóz… dzisiok juz mozno by było o nim zabocyć, kieby nie jedno rzec – to było jednak arcydzieło. We wceśniejsyk filmak fabularnyk ryktowano ino takie prościutkie i głupiutkie historyjki. Natomiast Narodziny narodu były jednoceśnie narodzinami ambitniejsego kina. Kozdy znawca dziesiątej Muzy piknie kwoli ten film za rozwiązania technicne, ftóre dzisiok ocywiście nie imponujom, ale w tamtyk casak były piknom nowościom. Piknej dramaturgii tyz tamok nie zabrakło. A sceny finałowe to juz ryktowały napięcie więkse niz niejedno elektrownia! Bo oto w końcówce „źli” Murzyni atakujom chałupe, we ftórej schronili sie ślachetni bioli. „Dzielny” Ku Klux Klan nadciągo jednak z odsiecom! No i potem na przemian roz widzimy pędzącyk chłopów z Ku Klux Klanu, a roz oblęzonyk biołyk, z coroz więksym trudem odpierającyk ataki murzyńskiej bandy. Cy odsiec zdązy na cas? Wydoje sie to coroz bardziej wątpliwe. Jaze wreście Murzyni wdzierajom sie do wnętrza chałupy i… w tej samej sekundzie zjawio sie Ku Klux Klan. Ocalenie przychodzi w ostaniej kwili!

W tym drugim hyrnym filmie pona Griffitha, Nietolerancji, momy cosi podobnego: bidok niesłusnie skazany za morderstwo idzie na egzekucje, a w tym samym casie jego przyjaciele zdobywajom dlań ułaskawienie od gubernatora. No i potem roz widzimy tego bidoka zblizającego sie ku straśliwej siubienicy, a roz jego przyjaciół pędzącyk z gubernatorskim papierem ku hereśtowi. Bidok juz stoje pod siubienickom! Jego przyjaciele pędzom dalej! Kat zakłado bidokowi pętle na syje! Przyjaciele som juz barzo, barzo blisko… ale cy na telo blisko, coby zdązyć? Zdązyli! Ufff!!!

Nie bede wos, ostomili, pytoł, cy znocie tego typu zakońcenia, bo znocie je na pewno. I to z niejednego filmu! A to właśnie pon Griffith je wymyślił. Kiesik nawet zakońcenia takie nazywano „finałem a la Griffith”.***

Rezyser ten piknie przyciągnął do kin bardziej wykstałconyk Hamerykanów, ftórzy do tej pory uwazali, ze film to ino cheap shows for cheap people.**** Na góralski mozno by to było przetłumacyć jako: bźdiny dlo bździochów. A kiesik jeden pon doktor, ftóry teroz juz jest ponem profesorem, napisoł o Narodzinak narodu tak:

Dla dziejów sztuki filmowej pokaz dzieła Griffitha stanowił istotną cezurę. Odtąd filmu nie traktowano już jako jednej z wielu jarmarcznych sztuczek, prezentowanych ku zabawie spragnionej rozrywki gawiedzi, lecz uznano, że stać się on może źródłem prawdziwych doznań artystycznych*****

No i co robić z takim filmem, ftóry z jednej strony jest wybitny, a z drugiej – głosi idee, ftóre kwoły jego twórcy nie przynosom? Pokazywać go ino adeptom śtuki filmowej i historykom? Pokazywać go syćkim, ale z odpowiednim komentorzem? Pokazywać bez komentorzy, zakładając, ze dzisiok juz nifto nie do sie nabrać na bździny o ślachetności Ku Klux Klanu? No co z takim filmem robić? Oto jest pytanie. Hau!

P.S. A w sobote imieniny Profesorecka bedom. Kany on teroz jest – tego nie wiemy. Ale i tak jego zdrowie bedzie mozno piknie wypić 😀

* A ta ksiązka to The Klansman pona Thomasa Dixona. Był to zatwardziały południowiec, ftóry straśnie sie wściekoł na powieść Chata wuja Toma. Godoł, ze ta powieść to same kłamstwa i dlotego on, pon Dixon, bedzie pisoł „prowdziwe” ksiązki. No i napisoł między inksymi takiego Klansmana właśnie (E. Niderost, The Birth of a Nation, „American History” 2005, vol. 40, iss. 4, s. 64).
** Ibidem, s. 67.
*** Cz. Michalski, Western i jego bohaterowie, Warszawa 1972, s. 42.
**** E. Niderost, op. cit., s. 62.
***** K. Michałek, Na drodze ku potędze. Historia Stanów Zjednoczonych Ameryki 1861-1945, Warszawa 1991, s. 218.