Co na to dietetycy?

Fto pado, ze Dziki Zachód sie skońcył, ten jest w błędzie, ostomili, w wielkim błędzie! Ostatnio w Kalifornii wydarzył sie prowdziwy łestern! Taki prowdziwy, klasycny, ze jaz skoda, ze nimo juz ani pona Johna Wayne’a, ani pona Jamesa Stewarta. Bo oni na pewno piknie zagraliby w filmie, ftóry w oparciu o te historie mozno by było wyryktować. Było tamok statecne małzeństwo ucciwyk, pracowityk Hamerykanów, był corny charakter, ftóry na chałupe tego małzeństwa napodł i był dzielny seryf, ftóry piknie stanął w obronie słabsyk i pomoc ku nim wysłoł. No i jak to w kozdym porządnym łesternie, syćko dobrze sie skońcyło: corny charakter sromotnie uciekł, a sprawiedliwość zatriumfowała. Haj.

A! I jesce jedno! Nazwisko seryfa wskazuje na to, ze moze słońca on nie wstrzymoł, Ziemi nie porusył, ale jak najbardziej polskie plemie go zrodziło. Posłuchojcie, ostomili, relacji agencji AP:

Moze to juz wiecie, a moze jesce nie wiecie, o cym w San Antonio Heighst w Kalifornii policjanty gwarzom. A gwarzom o tym, jak to w okręgu San Bernardino jakisi niedźwiedzi łasuch najpierw włamoł sie do jednej chałupy, a potem dobroł sie do pudła cekolady, ftórom pewne małzeństwo trzymało se w lodówce.
Dzielny seryf pon sierzant Tom Alsky pedzioł, ze było pikne sobotnie popołudnie, kie to bidne małzeństwo wróciło do chałupy, a tamok… o krucafuks! Ta beskurcyja obzerała sie w ik kuchni, ze ino jej sie te kosmate usy trzęsły! Małzonkowie zaroz za telefon chycili o ratunek piknie pytając.
No i dzielny seryf wartko oddział swyk zastępców na odsiec wysłoł. Ba kie ci przybyli na miejsce, to tego zarłoka juz tamok nie było.
Pon Alsky pedzioł, ze niedźwiedź z pogardom odepchnął lezące w lodówce warzywa, ino od rozu dobroł sie do dwufuntowego pełnego słodkości pudła.
Ale to jesce nie syćko! Bo wiecie, co jesce pedzioł pon Alsky? Ano to, ze miś próbowoł tyz otworzyć flaske sampana. Próbowoł – ale jakosi nie doł se z niom rady. Bajako.

Kieby ftosi fcioł, moze to se przecytać w oryginale. Moze, ale nie musi, bo jo te całom historie przetłumacyłek słowo w słowo.

No… moze na pocątku wpisu kapecke przesadziłek. Włamywac nie był znowu jaz tak barzo cornym charakterem. To była ino bidno zywina, ftóro fciała zjeść i wypić cosi dobrego. Wypić nie wypiła, ale przynajmniej se pojadła. Ale nie warzywa! Choć miała je przecie w zasięgu swej niedźwiedziej łapy! Wzgardziła nimi! Wzgardziła warzywami, ftórymi syćkie doktory i dietetyki kazom sie bez przerwy opychać! Przecie w telewizorak, radiak i gazetak ciągle poucajom: fces długo zyć? – jedz duzo warzyw!; fces być zdrowym – jedz duzo warzyw!; fces mieć piknom cere? – jedz duzo warzyw! Nie zdziwie sie, jak przecytom kiesik, ze coby mieć dobrom posade, pikne auto i trafić sóstke w totolotka, nalezy jeść duzo warzyw.

Cemu wos ludzi do jedzenia tyk warzyw trza namawiać? A bo podobno cywilizacja pokiełbasiła wom smaki i dlotego sami juz nie wiecie, co jest tak naprowde wasym organizmom potrzebne. Jo sie nie bede tutok wypowiadoł, bo my psy juz telo tysięcy roków z womi zyjemy, ze nom pewnie tyz juz cywilizacja pokiełbasiła to i owo.

Ale niedźwiedź? Na mój dusiu! On przecie zyje w stanie dzikim! On te całom cywilizacje mo w rzyci! Jemu zatem instynkt powinien bezbłędnie podpowiadać, co jest dlo niego zdrowe, a co nie. I on wybroł cekolade! Cekolade i flaske sampana! Zreśtom to, ze nijak tej flaski otworzyć nie mógł, to najlepsy dowód, ze ludzko cywilizacja nie skaziła go ani kapecke.

No to cemu ten niedźwiedź nie fcioł warzyw? Skoro ik jedzenie jest takie zdrowe, to cemu ten zyjący w całkowitej zgodzie z naturom zwierzok ik nie fcioł? Niek dietetycy odpowiedzom na to pytanie. Niek nie obrazajom sie na niedźwiedzia, ze niedźwiedziom przysługe ik teoriom wyświadcył, ino niek piknie odpowiedzom. Hau!