Wdzięcność mrówki
Heeej! Ale zaduło wcora pod Turbaczem! No, moze nie jaz tak znowu straśnie, ale wystarcająco, coby jednom mrówke do potocka zdmuchło. No i zaroz przysłaby po niom mrówkowo śmierzć z maluśkom kosom, ale na scynście od rozu dwie wyprawy ratunkowe rusyły. Jedno wyprawa to byłek jo, a drugo – para turystów, dziewcyna i chłopak. Ta drugo wyprawa była blizej potoka, więc nolazła sie przy mrówce sybciej. Z braku koła ratunkowego chycili jakisi patyk i wsadzili go do wody. A mrówka piknie sie tego patyka złapała i wnet wróciła na suchy ląd. Po kwili dziewcyna z chłopakiem posli se dalej, a jo podesłek ku mrówce.
– Ej, krzesno – zagodnąłek ku niej – powinniście chyba jakosi podziękować tym ludziom. Przecie oni zycie wom ocalili!
– A to nie wystarcy im satysfakcja ze spełnienia dobrego ucynku? – spytała mrówka.
– Wystarcy, nie wystarcy… – pedziołek. – Wypadałoby pedzieć chociaz: „Dziękuje”.
– No i co z tego, ze im to powiem? – odparła mrówka. – Ludzie mrówkowego języka nie znajom, więc i tak nie zrozumiom, co do nik godom.
Hmm… co prowda, to prowda. Ani dziewcyna, ani chłopak nie wyglądali mi na pona doktora Dolittle, a słownika mrówko-polskiego pewnie ze sobom nie mieli. Zatem słowne podziękowania niestety odpadały. No ale przecie istnieje jesce cosi takiego jak komunikacja niewerbalno.
– Wiecie, co krzesno? – pedziołek. – Nasej psiej mowy tyz ludzie nie rozumiom, ale my jednak momy swoje sposoby, coby okazać im wdzięcność. Na przykład merdomy ogonem. Abo lizemy ludzi po kufie.
– A widzieliście, krzesny, mrówke lizącom cłowieka po kufie? – spytała mrówka. – Ludzie racej nie lubiom, kie owady im po kufak łazom. A merdać ogonem nie bede, bo go nimom.
Wte cosi mi zaświtało we łbie.
– Mom pomysł! – zawołołek. – Wykrodne mojemu bacy oscypka i wy, krzesno, w podziękowaniu za ocalenie zycia, wręcycie tego oscypka turystom.
– Niekze ta – pedziała mrówka. Nie była chyba pewno, cy mój pomysł jest dobry, ale nie prociwiała sie. Wlazła mi na kark, coby wroz ze mnom sybciej dostać sie do bacówki. Pohybołek ku holi. Oscypka wykrodłek bez trudu. A tak w ogóle to piknie sie składało, bo nasi turyści sli ślakiem, co to nieopodal nasej bacówki przechodzi. Wystarcyło zatem stanąć na drodze i pockać, jaz przyjdom ku nom.
– Krzesny – zagodnęła ku mnie mrówka. – A jak jo tym ludziom tego oscypka podom?
– Jak to jak? – Nie rozumiołek, o co jej idzie. – Zwycajnie!
– Ale przecie jo tego nie udźwigne!
Ano prowda! Dlo takiej zywinki udźwignąć wielkiego oscypka to tak jak dlo cłowieka udźwignąć cały Turbacz! No to zjodłek połowe tego piknego sera, coby mrówce było lzej. Ale wy, ludzie, połowy Turbacza tyz nie udźwigniecie. I tak samo dlo mrówki pół oscypka to nadal był zbyt wielki cięzar. No to zjodłek połowe tego, co zostało. A potem jesce połowe. A potem jesce… I wcale nie narzekołek, bo oscypek był barzo smacny. Na mój dusiu! W taki sposób to jo nawet codziennie mógłbyk jakiejsi mrówce pomagać!
Wreście z oscypka zostoł ino maluśki okrusek, ftóry mrówka mogła juz dźwignąć. I oto nagle zza zakrętu ta dziewcyna z chłopakiem wysli. No to mrówka stanęła z tym swoim okruskiem na środku drogi i cekała, jaz podejdom ku niej. Jo siodłek se obok mrówki i tyz cekołek. Heeej! Ale sie tym turystom kufy roześmiały, kie uwidzieli, ze tako maluśko mrówecka z maluśkim serkiem na nik ceko!
– Zobacz! – zawołoł chłopak.
– Coś cudownego! – ciesyła sie dziewcyna.
I zaroz sybciej do przodu pohybali! Zatrzymali sie tuz przed mrówkom. A potem przykucnęli i… zacęli mnie głaskać. Krucafuks!!! Teroz dopiero zrozumiołek, ze oni sie uciesyli nie na widok mrówki z oscypkiem, ino na widok owcarka! Mrówki nawet nie zauwazyli! Głaskali mnie po łbie, drapali za uchem i wołali:
– Jaki piękny piesek! Śliczny!
– O, Jezusicku! – krzyknęła tymcasem mrówka. – Oni mnie zaroz rozdepcom!
Rzecywiście – mogli przez nieuwage rozgnieść bidocke wielkim turystycnym buciorem!
– Uwazojcie! – zawołołek. – Tutok jest maluśkie stworzonko! Nie nadepnijcie na nie!
W psim języku to zabrzmiało: Hau! Hauu! Hau!!!
Po takim sceknięciu dziewcyna i chłopak nagle zbledli.
– Oj – pedziała dziewcyna – piesek ładny, ale groźny.
– Lepiej już idźmy – zaproponowoł chłopak.
No i zacęli sie ode mnie ostroznie oddalać. To jo pohybołek za nimi.
– Pockojcie! – wołołek. – Pockojcie! Tutok mrówka fce wom podziękować za uratowanie zycia!
Ocywiście jo to syćko wołołek w psim języku. A oni, słysąc moje wołanie… puścili sie biegiem. No krucafuks! Cemu więksość z wos ludzi myśli, ze kie pies sceko, to wyłącnie we wrogik zamiarak? Turyści dojrzeli nasom bacówke i wte skierowali sie właśnie ku niej. Wpadli do niej z cwortom prędkościom kosmicnom i z takim hukiem zamkli za sobom drzwi, ze to chyba cud boski, ze bacówka w drobne drzazgi sie nie rozleciała. A w środku akurat mój baca siedzioł.
– Co sie stało? – spytoł na widok niespodziewanyk gości. – Wyglądocie, jakbyście przed niedźwiedziem uciekali.
– Prawie! – odpowiedzioł roztrzęsiony chłopak. – Jakiś pies chciał nas zagryźć!
– Pies? – zdziwił sie baca i ostroznie uchylił drzwi.
– Uważajcie, baco! – ostrzegła dziewcyna. – Może być wściekły!
– O tego psa wom idzie? – spytoł baca, kie przed wejściem uwidzioł mnie z wywalonym na wierch jęzorem i z merdającym ogonem.
Dziewcyna z chłopakiem bojaźliwie wyjrzeli do pola i potwierdzili, ze to jest właśnie ten „wściekły” pies. Wte baca tak głośno sie roześmioł, ze po roz drugi w tym dniu tylko dzięki jakiemusi cudowi bacówka sie nie rozpadła. A potem usłysołek od mojego bacy, jako to jo jestem werada, fudament i beskurcyja, ze bidnyk turystów strase i ze to nieładnie. Kie wreście skońcył prawić mi morały, to wrócił do bacówki i doł dziewcynie i chłopakowi po wielkim oscypku – w ramak przeprosin za „brzyćkie zachowanie psa”. A więc cel mrówki i mój był osiągnięty! Za uratowanie maluśkiej zywince zycia turyści zostali nagrodzeni piknym owcym serkiem!
Pohybołek wartko nazod ku mrówce. A ta bidocka… ciągle jesce stała na drodze z tym oscypkowym okruskiem, bo nie wiedziała, cy nadal mo cekać na swoik wybawców, cy tyz moze juz wreście se póść. Pedziołek jej, ze sprawa chyba załatwiono, bo turyści dostali juz nagrode. I odniesłek zywinke ku jej mrowisku.
A po tej całej przygodzie pomyślołek se, ze ta mojo mrówka z tym okazywaniem wdzięcności ludziom to chyba jednak miała racje. Tak więc, ostomili ludzie, kie uratujecie zycie jakiejsi mrówce, abo biedronce, abo konikowi polnemu, to pozwólcie, ze ocalone przez wos owady nie bedom wom dziękowały. Niek własno satysfakcja wom wystarcy. No i mały plusik u Pona Bócka. Hau!
P.S.1. To wom powiem jesce, ostomili, ze kie ta mrówka wróciła do swojego mrowiska, to cały cas miała ze sobom ten oscypkowy okrusek. I wte jej syćkie mrowiskowe współlokatorki, pedziały, ze ten okrusek pachnie sakramencko piknie! No to niekze ta. Wróciłek na hole, wykrodłek bacy jesce jednego oscypka i zaniesłek mrówkom. Ale miały radość! Ogromnom! Bo wsadzania kija w mrowisko to one barzo nie lubiom, ale oscypek w mrowisku – to juz zupełnie inkso sprawa.
P.S.2. A juz w najblizsy poniedziałek trza sie piknie weselić, bo bedziemy mieli urodziny Mietecki. I miejmy nadzieje, ze Mietecka, gdziekolwiek teroz jest, tyz bedzie w tym dniu sie weseliła. I nie tylko w tym ocywiście 😀
Komentarze
Bez kagańca piesek biega:
W turystycznych strach szeregach!
Piesek wyrwał się z zagrody
I przestraszył dwoje młodych!
Mrówka mała, ale mądra. Ma rację ludzie „racej nie lubiom, kie owady im po kufak łazom”. Ja na pewno nie lubię. 😐
Miłego dnia!
Moja kolej na zaśmiecanie 🙂
Owczarku, czuję się zawstydzona, nie dość, że nie uratowałam żadnej mrówki to jeszcze wyperswadowałam im – skutecznie – pomysł wprowadzenia się do mojego domu i korzystania z zapasów miodu.
…co jeszcze smutniejsze, swojej postawy nie zamierzam zmieniać 😉
Jakie to dziwne! Owczarek pisze o mrówce, a ja właśnie przysiadłam po walce z inwazją latających mrówek. Napadła mnie jak szarańcza, spłynęła ogromną masą na balkon. ;(
Teraz przeczytałam, że tzw. rójka jest normalnym cyklem w życiu mrówek.
Nigdy jednak do tej pory nie widziałam takich ilości. Musiałam zamknąć okno, bo nie dają się niczym odpędzić.
Owczarku, znam miejsce, w którym jest wiele mrówek do ocalenia a nie ma oscypków. Może wpadniesz na III Międzynarodowy Zjazd blogu „Gotuj się!”. Tym razem w sobotę i niedzielę zjeżdżają się łasuchy z kilku kontynentów i spotykają u Starej Żaby w Żabich Błotach. A Ty?
E, Piotrze, jak nie ma oscypków, to co to za łasuchy? 😯
Jestem wielbicielką oscypków, więc rozumiem pomocnego Owcarka 😉
Niedawno z przyjaciółką (z mojego blogu) odkryłyśmy w knajpie góralskiej na Ursynowie placki ziemniaczane ze szpinakiem i oscypkiem na wierzchu. Pychota! Tylko to dość ciężkie, sycące jedzonko, czteroplackowa porcja wystarczyła na nas dwie 🙂
Jakby to było, gdym zagadała do inwazjonistów
– Ej, krzesne, chyba wam się kierunki świata pomyliły. Tutaj są same kamienie, a ziemi, co kot napłakał. Na Zachód trzeba dążyć, tam jest obszarów dosyć do kolonizacji i pokarmu ulubionego przez mrówki pod dostatkiem. Fruńcie na zachód do ziemi mrówkom przeznaczonej.
Czy zrozumiałyby ludzki język i przyjęły dobre rady, jak myślisz Owczarku?
Lepiej znasz żywinę. 🙂
A pogłaskać po łepetynie, to ja też bym chciała. 😀
Pani Dorotecko, cztery placki na dwóch? 😯
Chyba, że były jak patelnia każdy.
A to są jakieś knajpy na Ursynowie? 😆
Coś wyjątkowo nie lubię tej dzielnicy, tak jak i Bródna. Tak samo mi się kojarzy, kupa klocków bez dyszy.
Zastrzegam, że są to bardzo powierzchowne wrażenia, ale takie mam.
Bry!
Łasuchy już od wczoraj zjeżdżają się do Żabich Błot, Pyry i Haneczki chyba już tam są, ja za parę godzin, póki co odczyniam, żeby się całkiem rozpogodziło 🙄
Pozdrawiam Budę i idę się sposobić. No właśnie Owczarku – może byś chociaż zdążył na kolację? Na pewno nie pójdziemy spać z kurami 😉
„Na pewno nie pójdziemy spać z kurami” – to i chyba dobrze, bo Owczarek wraz ze Zjazdowymi Łasuchami kurom na grzędzie by przeszkadzali 😀
Cie choroba,jak mawial Kierdziolek-nie dosc,ze oscypkiem „moich” mrowek nie poczestowalam,to kupilam uniwersalny kit,zeby zapacykowac „ichni” wedrowny szlak,biegnacy w mojej lazience!!!
Nastepnym razem,uracze czym chata bogata 😉
Ps.Ciekawa jestem,gdzie nasza blogowa Mroweczka sie podziewa,jak jej zdrowie??Moze smialo zagladac,koty poki co, gdzies sie wynoisly 😉
Latajace mrówki kojarzą mi się zawsze z latem spedzanym u Babci. Bezustannie tepione mrówki i tak uwielbiały zakładać sobie gniazda dookoła domu, a gdy była zmiana pogody (szły deszcze) wylatywały z tych gniazd, wdrapywały sie po ścianach, istny kataklizm. Trzeba było zawsze wszystko szczelnie zamykać i traktowac je bynajmniej nie oscypkami. 😉
Nie przepadam za mrówkami 👿 😯 , każdej wiosny z nimi walczę za pomocą chemii, a potem gdy orzech wypuści liście, wykladam liście orzecha wszędzie tam, gdzie wędrują mrówki. Jak na razie z dobrym rezultatem. Pono mrówki nie cierpią liści orzecha, co w przypadku „moich” mrówek się zgadza. 😀
Cosik mnie zamrowczylo,bo przecie chodzi i nasza Myszeczke???
A gdziez ona sie podziewa?Czy wszystko OK????
Zdecydowanie nie należy przesadzać z okazywaniem wdzięczności! 🙂
A najgorzej na tym wszystkim to chyba Baca wyszedł. 🙂
Pustki w Budzie – czyżby wszyscy wyruszyli na jakieś misje ratunkowe? 😉
No, to zaśmiecę tradycyjnie – miłego dnia! 🙂
Nie słyszałam o liściach orzecha, a miałam dwa lata temu problem z mrówkami, które chciały wynieść mi dom. Skończyło się na chemii… 🙁
Do TesTeqecka
„Bez kagańca piesek biega:
W turystycznych strach szeregach!
Piesek wyrwał się z zagrody
I przestraszył dwoje młodych!”
Nie jest to znów takie fajne
Bycie pieskiem-Frankenśtajnem,
U nieftóryk jednak ludzi
Pies niegroźny tyz strach budzi 😀
Do Małgosiecki
„Mrówka mała, ale mądra. Ma rację ludzie ‚racej nie lubiom, kie owady
im po kufak łazom’. Ja na pewno nie lubię.”
Nie ino mądro, ale tyz kulturalno, Małgosiecko. Nie fciała robić
ludziom tego, cego oni nie lubiom.
„Trzeba było zawsze wszystko szczelnie zamykać i traktowac je
bynajmniej nie oscypkami”
I moze to był błąd, Małgosiecko? Moze potraktowane oscypkami dałyby
wom spokój? 😀
Do Emilecki
„Owczarku, czuję się zawstydzona, nie dość, że nie uratowałam
żadnej mrówki to jeszcze wyperswadowałam im – skutecznie – pomysł
wprowadzenia się do mojego domu i korzystania z zapasów miodu.”
Emilecko, tutok miałaś całkowitom racje. O miód niek one pytajom
pscoły, a nie Ciebie 😀
Do EMTeSiódemecki
„Jakby to było, gdym zagadała do inwazjonistów
– Ej, krzesne, chyba wam się kierunki świata pomyliły. Tutaj są same
kamienie, a ziemi, co kot napłakał. Na Zachód trzeba dążyć, tam
jest obszarów dosyć do kolonizacji i pokarmu ulubionego przez mrówki pod dostatkiem. Fruńcie na zachód do ziemi mrówkom przeznaczonej.
Czy zrozumiałyby ludzki język i przyjęły dobre rady, jak myślisz
Owczarku?”
Wselko zywina barzo Ciebie lubi, EMTeSiódemecko, mrówki tyz, więc
niestety nie jestem pewien, cy jest jakikolwiek sposób na to, coby Cie
tak chętnie opuściły 😀
Do Pona Pietra
„Tym razem w sobotę i niedzielę zjeżdżają się łasuchy z kilku
kontynentów i spotykają u Starej Żaby w Żabich Błotach. A Ty?”
Hauuuuuuuuu! Nie dom rady, Ponie Pietrze. I mój wysłannik niestety tyz
nie. Ale piknie zyce syćkim Zjazdowicom w Zabik Błotak, coby zyli
smacnie i scynśliwie 😀
Do Poni Dorotecki
„Niedawno z przyjaciółką (z mojego blogu) odkryłyśmy w knajpie
góralskiej na Ursynowie placki ziemniaczane ze szpinakiem i oscypkiem na
wierzchu. Pychota! Tylko to dość ciężkie, sycące jedzonko,
czteroplackowa porcja wystarczyła na nas dwie”
A bo, Poni Dorotecko, na tym Ursynowie opróc knajpki góralskiej powinni
wyryktować jesce pare wiersycków, coby było kany spalić to sycące
jedzonko 😀
Do Alecki
„Na pewno nie pójdziemy spać z kurami ;)”
Alecko, a jesteś pewno, ze skoro telo łasuchów zbiere sie w jednym
miejscu, to zostonie tamok choć jedno zywo kura? 😀
Do Zbysecka
„Owczarek wraz ze Zjazdowymi Łasuchami kurom na grzędzie by
przeszkadzali”
Kieby wśród tyk kur, Zbysecku, była pewna kwoka, co to
traktowała świat z wysoka i mówiła z przekonaniem: Grunt – to dobre wychowanie, to pewnie pedziałaby nom: Trudno… wszyscy się wynoście 😀
Do Anecki
„Ciekawa jestem,gdzie nasza blogowa Mroweczka sie podziewa,jak jej
zdrowie??”
(…)
„Cosik mnie zamrowczylo,bo przecie chodzi i nasza Myszeczke???”
A to jo sie i tak, Anecko, piknie domyśliłek! A ku Mysecce to jo muse
posłać zapytanie, kany sie podziewo. Bo ze zdrowiem, mom nadzieje, ze
jest nie ino piknie, ba tyz coroz pikniej! 😀
Do Hortensjecki
„wykladam liście orzecha wszędzie tam, gdzie wędrują mrówki. Jak na
razie z dobrym rezultatem. Pono mrówki nie cierpią liści orzecha, co w
przypadku ‚moich’ mrówek się zgadza”
No to jo byk, Hortensjecko, z tymi Twoimi mrówkami polemizowoł, bo dlo
mnie orzechy tyz som pikne. Chociaz… nie! Nie bede polemizowoł. Bo
jesce byk je przekonoł do tego orzecha, a tego byś chyba nie fciała 😀
Do Alsecki
„A najgorzej na tym wszystkim to chyba Baca wyszedł.”
Jo tyz nienajlepiej, Alsecko. Dostołek od bacy bure, a przecie fciołek
dobrze. No… ale z drugiej strony oby dlo kozdego psa najwięksym
zmartwieniem był właśnie taki wykład umoralniający, jakiego jo od
bacy wysłuchać musiołek 😀
Ja nie wyruszyłam na misję, mam trochę zajęć ekstra.
Przyjemnej soboty wszystkim życzę! 🙂
Obawiam się, że mrówkom u mojej Babci orzech w ogóle nie przeszkadzał. Rósł wielgachny zaraz obok! 🙁 Choć fakt, liści do gniazd nikt im nie wtykał…..
Owczarku,
Przekonałes mnie. Nastepnym razem będę częstować oscypkiem. 🙂
Bardzo mi się spodobało przyrzeczenie Any:
„Nastepnym razem,uracze czym chata bogata” 😆
Taki kod cddd, co by mógł znaczyć?
A nie znacie przypadkiem jakiegos sposobu na slimaki???
Bo te u mnie, w ogrodzie tabunami wedruja!! 🙁 I zeby tylko wedrowaly,ale one sa jak nienasycone glodomory i zra co im na drodze stanie.A najczesciej moje niewinne kwiatki
Ana, to wszystko dlatego, że pożałowałaś nam widoku swoich niewinnych kwiatków. 🙁
Wybrałam się na koncert i nie wzięłam zaproszenia, a na dodatek obraziłam się, że mi nie uwierzono, ze zaproszenie posiadam. 🙁
No i dobrze! Poszłam sobie do pierogarni, wzięłam dwie porcje „pierogów szwagra” na wynos i teraz zajadam, popijając winkiem.
Pycha! 🙂
Mt7,
A z czym te pierogi? 🙂
Pierogi szwagra – a cóż to takiego?!
Nie znam sposobu na ślimaki. 🙁
Znużona jestem, a jutro też ciężki dzień od świtu się zapowiada, więc już teraz dobrej nocy i pięknych snów życzę, mili moi. 🙂
Jeszcze jakieś głupoty poczytam do poduchy i …. do jutra. 🙂
/1
Bry!
Ja już najedzona i znowu na poligonie, a i wyruszamy dzisiaj na południe bardziej, zatrzymamy się w Poznaniu.
Zjazd łasuchów był pyszny, jeszcze się odbywa, ale my troszkę skróciliśmy pobyt, bo taka potrzeba. Obszerna relacja za jakiś czas, zdjęcia też.
Marysiu-niczego nie pozalowalam i w odpowiednim czasie wrzuce „widoki” z moimi jeszcze nieobjedzonymi kwiatkami ,ino czekam, az mnie wena najdzie!!!
Alicjo,baw sie dobrze.Szerokiej drogi,hej 🙂
Tu są ‚pierogi szwagra’, którymi wczoraj pocieszałam się wieczorkiem:
http://picasaweb.google.com/maria.tajchman/OwczarkowaBuda#5380879882094476098
Najbardziej je lubię, ale myślę, że nieodzownym składnikiem są przepyszne, aromatyczne skwareczki z boczku.
Jest na pewno jajko i szpinak, innych składników nie rozpoznaję.
To jest bardzo przyjemne miejsce, o specyficznym klimacie.
Przyjemnej niedzieli i smakowitego jedzonka! A co? 😀
porada dla Any na pozbycie się ślimaków
W piątej pozycji: poradnik ogrodniczy, chyba mają niezłe pomysły na ślimaki:
„Właściciele niewielkich ogródków mogą ręcznie wyłapywać ślimaki. Najlepiej robić to wieczorem, bądź wczesnym rankiem, gdy ślimaki znajdują się poza kryjówkami. Niestety ta metoda jest zbyt pracochłonna dla posiadaczy większych ogrodów i działek. Z pomocą przychodzą pułapki w postaci desek czy dachówek, położonych w zacisznym i wilgotnym miejscu, pod które wykładamy liście kapusty, sałaty, resztki ziemniaków czy marchwi albo otręby. Zbieranie ślimaków zwabionych do tak przygotowanych pułapek jest znacznie mniej pracochłonne.”
Przypomniałam sobie film o hodowli ślimaków, właśnie na drewnianych paletach. To chyba dobry pomysł.
Pysznie wyglądają te ‚pierogi szwagra’! Na moim osiedlu jest też pierogarnia, ale zniechęciłam się do ich wyrobów – bardzo grube ciasto, a farsz do ‚ruskich’ składa się prawie z samych ziemniaków i pieprzu. Paskudne!
Byliśmy z Kicią u lekarza, ale to później opowiem, bo teraz lecę do kuchni – dzisiaj b. wcześnie obiad, bo R. wyjeżdża ok. 16. Przez dwa tygodnie ‚wolna chata’! 😉
http://evelcia.wrzuta.pl/audio/4t0lMAjztzd/zenon_laskowik_-_chata_wolna 😀
Marysiu-skreca mnie na widok takiej pierogarni.Sama bylaby jej stala klientka!!!A u nas ani pomarzyc 🙁
Co do slimakow,to zbieram je tyz co roku,ale gadziny z kazdym sezonem wracaja i zra 😮
Tutaj podrzucam obiecane kwiatki http://picasaweb.google.nl/Ana.aleksandra1/Ogrod2009#
Mam nadzieje,ze nie zasmiecam……………..hej 🙂
Zenon Laskowik -pyszny 😉 szkoda tylko,ze obrazu brak!!!
Also-koniecznie musisz opowiedziec,co z Kicia??!
Ana,
Piękne kwiaty! 🙂
Mt7,
Pierogi wyglądaja bardzo apetycznie. Muszę zajrzeć tam i spróbować przy najbliższej wizycie w Warszawie. 🙂
Przyjemny ten ogródek, aż ma się ochotę tam posiedzieć.
Różnorodnośc tych roślin tworzy smakowite kępy niezobowiązujące, a przez to przyjazne i miłe dla oka.
A Antkowie od dawna wpadają? 😀
Antkowie juz lata cale pomieszkuja okoliczne drzewo i u nas wyjadaja robaczki.Nie boja sie nas,bo wiedza,ze im kiedys dziecie uratowalismy 😀
Na slimaki dobre sa kaczki. Mozna pozyczyc pare na dwa-trzy dni, wypuscic w ogrodku i juz po slimackach. Albo kupic pare i jak zalatwia slimaki, to kaczki upiec.
Skoro juz jestesmy przy Vademecum ogrodnika, to poradzcie, co zrobic z kretem. Slyszalem, ze trzeba stanac w ogrodku o swicie z motyka nad glowa i czekac, az sie ziema poruszy, a potem… ale nie znacie jakiegos mniej czasochlonnego sposobu?
Jak pozbyć się kreta, jeżeli nikt nie ma lepszych pomysłów 😆
Lo Jezisicku kochany! Ale dziekuje anyway.
No, ten ostatni set podnosił ciśnienie!!! 🙂
Ano, piękny ten Twój ogródek! 🙂 Oby ślimaki i krety omijały go szerokim łukiem!
Kicia ma kolejny antybiotyk – trzy dni zastrzyki, później 1 i 1/2 tabletki 2 razy dziennie, do picia Lakcid w wodzie z miodem. Pani doktor pobrała w końcu próbkę na autoszczepionkę (nalegałam na to od początku), nie potrafi wyjaśnić bielenia, wymioty uznała za oczywiste po takiej dawce antybiotyków – sprzedała nam specjalną karmę za ciężkie pieniądze. Dała jeszcze jeden zastrzyk, bo Franciszka płakała, gryzła i drapała przy czesaniu – zaraz sprawdzę, czy to działa.
A moja ‚wolna chata’ to tak sobie wolna – Natalka chora, więc będzie u mnie, bo mama do pracy.
Małgosiu, mam nadzieję, że uda nam się razem spożyć te pierogi następnym razem. 🙂
Jerzyczku, poczytałam trochę o tych kretach i doszłam do wniosku, że lepiej nie będę Ci streszczać.
Ja bym spróbowała z rozdrobnionym czosnkiem.
A najbardziej podobała mi się porada, żeby ogrodzić posiadłość głęboko w ziemi, żeby kret się nie prześliznął. Pycha!
To masz, Also, szpital w domu.
Natalka pewnie szybko stanie na nogi, ale kocurkową to się martwię.
Daj spokój, tyle czasu i nic.
Nie wiem, co powiedzieć, bo mojemu gackowi zawsze jakoś pomagali skutecznie.
A ta autoszczepionka na czym polega?
Tak dokładnie, to nie wiem, ale z tego, co wyczytałam, to wynika, że na podstawie wymazu okreslają dokładnie typ zarazka wywołującego chorobę i dopasowują do niego lek.
Jako chroniczna ‚zamartwiaczka’, boję się, czy aby Natalka nie zaraziła się tym draństwem. 🙁
Oj, nasmęciłam przed nocą beznadziejnie, przepraszam.
Cieszmy się sukcesami naszych siatkarzy! 🙂
Dobrej nocy i pięknych snów, mili moi! 🙂
To trzeba by lekarza zapytać, czy koci gronkowiec jest niebezpieczny dla człeka, zwłaszcza młodego.
Ja też bym się martwiła.
I tym optymistycznym akcentem pozegnam miłe Towarzystwo. 🙂
Jerzego chyba wystraszyłam.
😆
Mt7,
Też mam taką nadzieję. 🙂
Alsa,
Współczuję. Czyli i zwierzeta u nas się tak leczy- najpierw potruć antybiotykami, potem łaskawie zrobić porządne badania na ustalenie przyczyny. Koszmar! Niedawno znajoma z sasiednego bloku opowiadała, jak cała rodzina zaraziła się jakimiś robakami odkocimi (źródło- prawdopodobnie najmłodsze dziecko z podwórka przyniosło).To straszne ile ona sie nalatała, naprosiła i nasłuchała od nierychliwej służby zdrowia. Dzięki znajomościom wywalczyła w końcu wizytę w jednym ze szpitali podwarszawskich, gdzie zdiagnozowano paskudztwo. 🙁
Bry!
Also,
wpadniemy po drodze do Ciebie popoludniowa pora, zaraz wyjezdzamy z Poznania. Wszyscy maja swoje komorki i wychodzac, pozabierali 🙄
Dlatego tym sposobem nadaje komunikat.
Pozdrowienia dla bywalcow Budy!
O, to będę miała gości i to chyba już niedługo, skoro wyjechali z Poznania ok. 10.
Byłam z Kicią na zastrzyku – stresujące przeżycie. Jeszcze jutro, a później zabawa z podawaniem tabletek.
Miłego dnia! 🙂
Ja tu szykuję życzenia dla Mieteckowej, wiec się nie odzywam.
Ale czuwam. 😀
Mieteczkowo, nic mi nie wyszło z filmika dla Ciebie, no trudno, ważne są życzenia:
http://www.youtube.com/watch?v=4omkVr7UKUc
Pozdrawiam Cię najserdeczniej! 🙂
Ciesze sie,ze moj ogrodek spodobal sie! Ze mnie taka ogrodniczka………….ach szkoda gadac 🙁 Czesciej natura sama decyduje,co wyrosnie,niz ja.Chyba tak jest lepiej,bo jak sie nie potrafi,to nie pcha sie na afisz 😉
Krety na sczynscie omijaja moje „pastwisko”,za to inna szarancza dokonuje spustoszaenia!!
Chociaz nam sie Mieteckowa gdziesik zapodzaila,sle do Niej moje mysli i zyczenia Zdrowia i Pomyslnosci na dluuuuuuuuuuuuuugie lata 😀 😀
Also-przykro mi z powodu Twojej Kici.Nasze kocisko tez bylo nieudolnie leczone,przez jedna taka nie nazwe jej po imieniu.Potem znalezlismy innego,bardzo dobrego lekarza.Ten od razu odkryl ,co i jak.
Trzymam kciuki za leczenie Kici.Chociaz moze warto udac sie do innego lekarza.Co dwie glowy……………………………..
Ciao amici.
Ps.Tez sie bardzo ucieszylam z pieknego sukcesu Polakow w siatkowce 🙂
A Holendry dopiero siodme 😆
Mieciowej – radości z życia i czasu dla nas! 🙂
Ledwo kliknęłam, że zaraz pewnie będę miała gości, to już walili do drzwi!
Przy drugiej butelce wina doszliśmy do tego, że właściwie to nie muszą wyjeżdżać, więc zostają na noc. Na szczęście, moja wnuczka wciąż jeszcze w domu z mamą. Do jutra, mili moi, ale nie świtem bladym! 🙂
Dobrej nocy i pięknych snów już teraz, bo później nie będę miała szans! 🙂
Spóźnione życzenia dla Mieciowej: by miała czas na chwile wytchnienia! 🙂
Mrrrał!
Zdrrrowie Mieciowej 😀
Po rrraz pierrrwszy.
➡ Gosicku
No co Ty.
Przecie słowik to a nie skowrrronek się zrrrywa 😉
(A zrrresztą. Ja mu się zerrrwę 😈 )
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Mrrrał!
A jeszcze co do nierrrostrrropnej uwagi ➡ Any odnośnie „mrrrówek” to pozwolę sobie merrritum pominąć wymownym mrrrruczeniem 🙂
(ogon w kształcie rrrozciągniętej literrry „S”)
Zaś co do nieobecności kotów na blogu, to faktycznie, ostatnio trochę nas tu mało, ale… cóż.
Są sprrrawy ważne, ważniejsze, najważniejsze i… kocie.
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
PS. Jeszcze odnośnie Mysheczki, co by nieporozumień nie było:
Mrrruknę cichutko i krrrótko ale zdecydowanie:
Przyjaciół się nie jada.
No, ja myślę, Blejku! 😀
Przerobię ten filmik z życzeniami dla Mieteckowej.
Miałam za mało czasu i przedobrzyłam, w efekcie z 30 klatek rysunków o zbyt dużym formacie wyszedł filmik o objętości (uwaga!) 2,6 GB.
Program się zawiesił, coś wypluł, czego nic nie mogło odczytać.
Wrzuciłam więc bez sensu zdjęcia do Makera Wind. i wyszło wielkie byle, co.
Muszę pozmniejszać formarty i dodać większe tło, może coś wyjdzie. 🙁 🙂
Uuu! Nie zdązyłek wpaść tutok przed północom. Ale i tak zdrowie Mietecki po roz pierwsy! 😀
I zdrowie Alseckowej Kici! Ciągle nie momy o niej dobryk wiadomości, ale… kiesik wreście musom zacąć byc dobre 😀
Pierogi śwagra to wyglądajom tak piknie, ze jaz fciało mi sie hipnąć w monitor, coby je zjeść 😀
Sposób na krety? Podobno te solarne odstrasace som niezłe. Ino przez pierwse 30 dni działajom one na odwyrtke – krety stajom sie nerwowe i zacynajom jesce bardziej ryć w ogródku. Dopiero potem dajom za wygranom i sie wynosom. Tak więc taki odstrasac jest dobry dlo ogrodnika, ftóremu cierpliwości starcy na więcej niz 30 dni 😀
Nie znom niestety sposobu na ślimaki. Ale… kieby Anecka zacęła chodzić wolniej jako one? Moze wte obraziłyby sie, ze ftosi robi im konkurencje i posłyby se precki? 😀
Coś będziesz wklejał, Owczarku?
Ja już idę spać.
Dobranoc. 🙂
Spóźnione ale szczere życzenia dla Mieciowej! 🙂
Najbardziej podobał mi się pomysł z tresowanym kretem 😀
Bry!
Gdzie jest MIECIOWA?!
Była w Warszawie rok temu i zaraz ją wcięło gdzies po naszym wyjezdzie (Alicja nadaje). Zaznaczam, ze nie mielismy nic wspolnego z tym zniknieciem.
Spoznione, ale szczere, Mieciowa pokazała nam Warszawę w jeden dzień, a to sztuka!
‚Tak tu cicho o zmierzchu’, jak i przez cały dzień. 😉
Kanadyjczycy wyjechali wczesnym popołudniem. Gadałyśmy do rana, więc dzisiaj mam zamiar iść spać naprawdę wcześnie – trzeba mieć niezłą formę przy małej chudej dziewczynce! 🙂
Miłego wieczoru! 🙂
A mnie jest szkoda lata 🙁 Takie ,jakies krotkie bylo?Juz odchodzi.Liscie zolkna,pada,temperatury nieprzyjazne,e do kitu z takim klimatem.Pora emigrowac w cieplejsze strony.Ale poki co, mamy bude ze Smadnym i Jalowowa 🙂
A ponad to, chodze dzisiaj dumna jak paw,bo przepowiedzialam finaly w Us Open.Moj mily nie wierzyl,ze Del Potro ogra Federera 😆 Federera bardzo lubie i zawsze go cenilam,no ale tym razem oko „znawcy”,czyli moje (dla niewtajemniczonych) ,nie zawiodlo!! 😉
Teraz pobiegam „po sasiadach”,tymczasem amici…………………………
Ja mam ten tydzień dosyć zajęty.
U nas – w Warszawie znaczy się – jest niezła pogoda, dosyć ciepło, słonko świeci, liście faktycznie tu i ówdzie leżą, ale świat wyglada przyjaźnie i zachęcająco.
Also, macie gadane! 😆
Zresztą po tej ilości rozmów telefonicznych widać, że lubicie.
Ja całkiem przeciwnie, powiedziałabym bardzo przeciwnie.
Może człek odzwyczaja się od mówienia?
Każdy jest inny i chwała Bogu. 🙂
No dobrze, to ja idę spać, bo ostatnio budzą mnie bladym świtem ptasie awantury.
Nie żartuję! Codziennie o brzasku jakaś wściekła szamotanina przy oknie i jazgot, bardzo głośny i długotrwały. Nie mam szans pospać.
Co te ptaki napadło?
Dobranoc. 🙂
Dobranoc… Chociaz nie… Najpierw nowy wpis, a dopiero potem dobranoc 😀