Siumny starusek
Jakosi nie było wceśniej okazji, coby zbocyć tutok o pewnyk piknyk urodzinak pod Tatrami. Bo najpierw wypadało wyryktować nagrody ostomiłym zwycięzcyniom krzyzówkowego konkursu. Trafił sie tyz wpis z okazj okazji Dnia Zadusnego. No ale co sie odwlekło, to nie uciekło i powiem wom o tyk urodzinak teroz. Moi ostomili, w Tatrak zyje se pewien siumny, dziarski starusek, o ftórym na pewno słyseliście, ale nie wiem, cy wiecie, ze niecałe dwa tyźnie temu skońcył on… równo sto roków! Dokładnie 29 października je skońcył. Przyznocie chyba, ze to barzo pikny wiek? Jo nawet fciołek zadzwonić do jubilata i złozyć mu zycenia. Tak sie bowiem składo, ze znom jego numer telefonu. W końcu nie zadzwoniłek, ale to ino dlotego, ze kiebyk zacął scekać do słuchawki, to nie wiem, cy byłbyk dobrze zrozumiany.
Cy kie byliście w Tatrak, to udało wom sie zetknąć z tym staruskiem? Na mój dusiu! Barzo mozliwe, ze tak! Bo na tatrzańskik ślakak i inksyk perciak barzo cęsto on bywoł. I bywo nadal! A co on w ogóle w tyk Tatrak porabio? Ano… ratuje turystów i taterników. Cy słonko przypieko, cy dysc pado, cy holny duje, cy kurniawa saleje – on na wieść, ze ftosi w górak pomocy potrzebuje, o kozdej porze dnia i nocy, w kozdom pogode bez wahania na ratunek ruso. Nie wse udawało mu sie zdązyć na cas, nie kozdego bidoka zdołoł uratować. Zdarzało sie, ze śmierztecka była sybso od niego. Wielu ludzi jednak piknie ocalił. Jak wielu – tego dokładnie nie wiem. Ba pewne jest to, ze kieby ftosi fcioł wyryktować liste syćkik uratowanyk przez nasego stulatka niescynśników, to najpierw powinien zadać se pytanie: „Cy jo mom benedyktyńskom cierpliwość?” Jeśli odpowie se: „Nie”, to lepiej niek do ryktowania takiej listy sie nie biere. Bo nawet do połowy jej nie wyryktuje.
Jak sie ten starusek nazywo? Juz godom: Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Tak, tak, ostomili. To właśnie dzieje tego Pogotowia zacęły sie równo sto roków temu. A to głównie dzięki ponu Mariuszowi Zaruskiemu, ftóry piknie sie w Tatrak rozmiłowoł, a w 1904 rocku zamieskoł w Zakopanem. Tamok jego zona, poni Izabela, wyryktowała pikny pensjonat „Krywań”, co to stoł przy ulicy Ogrodowej 5. Teroz ten adres jest inksy – Zaruskiego 6. Przyznoje, ze jakosi nigdy nie sprawdziłek, co sie obecnie pod tym adresem nojduje. Przy najblizsej okazji muse tamok zajrzeć. Chyba, ze ftosi zajrzy przede mnom, to wte mi powie, co uwidzioł.
W pocątkak XX wieku te nase Tatry nie były jesce tak straśnie zatłocone jako dzisiok. Ale jednak juz wte piknie kusiły licnyk turystów. A ci turyści – tak jak ci dzisiejsi – od casu do casu abo w przepaść spadali, abo gubili droge, abo jakiesi inkse niescynścia im sie przytrafiały. No i kie długo nie wracali z gór, to ik krewni sli do „Krywania” i błagali: „Ostomiły ponie Zaruski! Ratujcie nasego bidnego kuzyna, co to w góry poseł i słuch po nim zaginął! Pewnie lezy kasi bidocek ranny, głodny i wystrasony. O, Jezusicku! Po co on tam seł? Ponie Zaruski! Pon zno te góry tak dobrze jako mało fto! Pytomy więc piknie, posukojcie i uratujcie tego bidocka!” No i zacny pon Zaruski nie mioł sumienia takim prośbom odmawiać. Zbieroł ochotników, pakowoł zapas zywności – i rusoł na ratunek. Ale w końcu pomyśloł se, ze skoro tak wiele wypadków w Tatrak sie zdarzo, to moze przydałoby sie jakiesi pikne górskie pogotowie ratunkowe wyryktować? Pedzioł o tym swojemu przyjacielowi, ponu Mieczysławowi Karłowiczowi, co to był hyrnym kompozytorem i tyz pod Tatrami mieskoł. No a ten pon Karłowicz od rozu zawołoł, ze pomysł pona Zaruskiego jest pikny! I wzięli sie we dwók za organizowanie tego pogotowia. Ba potem przyseł dzień 8 lutego 1909 rocku. I stała sie straśno rzec: kie pon Karłowicz seł z Holi Gąsienicowej ku Małemu Kościelcowi – spadła na niego lawina. Następnego dnia do pona Zaruskiego przysła matka kompozytora, zaniepokojono, ze jej syn straśnie długo do chałupy nie wraco. Pon Zaruski, kie to usłysoł, zaroz popytoł o pomoc tatrzańskiego przewodnika Staska Gąsienice-Byrcyna. I wartko wroz z nim wyrusył na posukiwania. Sli obaj śladami nart, pozostawionymi – jak słusnie sie domyślali – przez pona Karłowicza. Pod Kościelcem natrafili na świezy ślad po lawinie. Wte od rozu odgadli, co sie stało. Jaz do wiecora przesukiwali to sakramenckie lawinisko – ale bez skutku. Wreście pon Zaruski posłoł Staska w dół, coby sprowadził dodatkowom pomoc. Sam zaś postanowił spędzić noc w schronisku na Gąsienicowej. Ba nijak nie mógł usnąć. W końcu wziął latarke, wrócił pod Kościelec i znów zacął sukać. Sukoł całom noc, zywiąc reśtecki nadziei, ze moze nojdzie przyjaciela zywego? Nad ranem przysła więkso grupa ratowników. Wśród nik hyrny Klimek Bachleda. No i wreście pona Karłowicza noleziono. Ale niestety… on juz nie zył.
Na wieść o nagłej śmierzci wielkiego artysty całe Zakopane pogrązyło sie w załobie. I cały polski świat kultury. Zarozem wypadek ten był dowodem, ze góry mogom być niebezpiecne nie ino dlo lekkomyślnyk turystów, ba dlo tyk doświadconyk tyz. Sam pon Zaruski zaś umocnił sie w przekonaniu, ze górskie pogotowie jest barzo potrzebne. Podwoił więc wysiłki w celu jego utworzenia. Opracowoł jego statut, ftóry potem specjalno komisja kapecke poprawiła. Zacął tyz zbierać środki na sprzęt ratownicy. Na scynście nie zabrakło ludzi, co chętnie oddawali swe dutki na wsparcie tak ślachetnego przedsięwzięcia. Swojom drogom ciekawe, cy w dzisiejsyk casak tyz by takik ludzi nie zabrakło?
29 października 1909 rocku statut Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego zostoł zatwierdzony przez cysorsko-królewskie namiestnictwo galicyjskie. I w ten oto sposób Pogotowie piknie zostało powołane do zycia.* Od rozu sie okazało, ze jest ono jesce pikniejse niz jego alpejski odpowiednik. Bo kie w Alpak rodzina zaginionego turysty pytała ratowników o pomoc, to od cego zacynała sie tamok akcja ratownico? Ano od ustalania zapłaty za te całom akcje. Kie rodzina zaginionego była bogato – wte w miare łatwo dobijano targu. Ale kie była bidno i nie miała telo dutków, kielo ratownicy ządali… Na mój dusiu! Wte dochodziło do długik, trudnyk negocjacji! A cenny cas uciekoł! Natomiast ratownicy od pona Zaruskiego robili inacej: najpierw rusali na pomoc. I dopiero po powrocie z ratownicej wyprawy wystawiali rachunek. A bywało i tak, ze kie okazywało sie, ze uratowany turysta jest bidokiem, to w ogóle dutków nie brali. Bo Pogotowie pona Zaruskiego było nie ino OCHOTNICZE, ale tyz HONORNE. Bajako.
Heeej! Roki mijały. Ci najpierwsi toprowcy pomalućku przenosili sie na Niebieskie Wierchy: w 1910 rocku przeniesł sie Klimek Bachleda, w 1941 – pon Zaruski, w 1967 – Stasek Gąsienica-Byrcyn… Ale sam TOPR zyje dalej! I chyba śmiało mozemy pedzieć, ze to jego dotykcasowe zycie było barzo pikne. Cego zatem dzisiok zycyć zasłuzonemu stulatkowi? Dalsego piknego zycia – to na pewno. I na pewno tyz tego, coby jak najrzadziej musioł rusać na ratunek w góry. A kie juz bedzie rusoł – to niek wse wraco bez gałązek kosodrzewiny.** Tego nasemu siumnemu tatrzańskiemu staruskowi piknie zycmy. Zdrowie tego staruska! Hau!
* H. Stępień, Mariusz Zaruski, Warszawa 1997, s. 68-73. A wspomniena pona Zaruskiego z posukiwań pona Karłowicza mozno pocytać se tutok.
** U tatrzańskik ratowników jest taki zwycaj, ze kie nojdom martwego turyste, narciorza cy taternika, to odłamujom od najlbizsej napotkanej kosówki gałązke i przycepiajom jom do nosy, ftórymi transportujom bidoka w dół. W ten sposób bidok ten zabiero kawałecek gór ze sobom.
Komentarze
Owczarku…
piękny wpis.
Zdrowie Staruszka ❗
Owczarku,
Alicja mnie ubiegla, ale powtarzam a Nią; piękny wpis. Czytalam go ze wzruszeniem.
I następnych stu lat !
Ładny wpis Owczarku 🙂 czyli świętujemy dzisiaj podwójnie
zdrowie naszej Niepodległej! 🙂
i spóźnione urodzinowe! 🙂
Trochę pooglądałam i cóż… wcale mi się nie podoba ta nowa strona Polityki.
Mrrrał!
Na scynście nie zabrakło ludzi, co chętnie oddawali swe dutki na wsparcie tak ślachetnego przedsięwzięcia. Swojom drogom ciekawe, cy w dzisiejsyk casak tyz by takik ludzi nie zabrakło?
Baaa!
Dobrrre pytanie.
I trrrudne.
Ale nie będziemy się dzisiaj turrrbować.
Zdrrrowie starrruszka 😀
I oczywiście naszej Szanownej Jubilatki dzisiejszej takoż 😀 😀 😀
Przecie tylko kilka lat młodsza, nie?
Pozdrrrawiam
Blejk Kot
Tak! Piękny wpis, Owczarku. Zdrowie Jubilata!
O, tak – zdrowie ‚siumnego staruska’ i oby nigdy nie zabrakło ochotników!
Ale mnie to czasami szlag nagły trafia, gdy słyszę/czytam o durnych turystach, którzy z powodu własnej bezmyślności/ głupoty/braku wyobraźni narażają życie ‚siumnych’ ratowników TOPR.
Cześć i chwała ‚staruszkowi’ !
Trzeci raz wpisuję ten sam tekst, coraz bardziej okrojony:
Emi, mnie też zupełnie nie podoba się nowa strona Polityki.
Owczareczku, Zaruskiego 6 to naprzeciwko Domu Turysty PTTK, mnie się wydaje, że ta teraz jest parking dla autokarów.
TOPR to pikna organizacja i chwała Bogu, że są chętni do pracy w niej.
100 roków…. haj.. piykno rocnica… Jo mom kilka wspominek… Przytocym dwie… Piyrso to jakosi tak w lutym 1999, siedzimy z chłopcami w Sopie u Zatora w Zokopanym … Wchodzi „ujek” Tadek (Gąsienica – Giewont).. Dlo tyk co nie wiydzom fto on… – „Słynny przewodnik i ratownik tatrzański. Grywał jako skrzypek w kapelach podhalańskich, m. in. był założycielem Zespołu Regionalnego im. Klimka Bachledy w Zakopanem. Od 1990 był członkiem honorowym Związku Podhalan.” -…. Przysiod się ku nom… Jo miałek wtedy Paniusie Naucycielkę, ze sobom… bom przewodnicył górsko jednyj grupie…. a Paniusia fcioła poznac jakiegosi słynnego przewodnika…
Ny i poznała…. Nojlepse było to ze „Ujek” juz wtedy mało co widzioł… ale humor mioł do końce :)… Popijając ciaj ze śpyrytusem opowiadoł przypadki swe z przewodnicenia….. Na ten moment przyseł Zator i opowiedzioł jedną słynną ze słynnyk historyjek o „Ujku”….
– Wiycie Ujek mioł roz wyciecke… same Paniusie…. jakisi zakład pracy…. Baby jak to baby na górolskom urode łacne 🙂 …. Ne i cepiła siy Ujka Tadka tako jedno … wielgo …. rycąco pięcdziesiątka… Herod Baba … Nie dowała inksym ani się zapytac o nic, ani podejśc…. Nic ino – „Panie Tadeuszu a jak to, Panie Tadeuszu a jak tamto”…. a było jedno fajno dziywcyncie… co sie Ujkowi uwidziało i fcioł ku niyj zagadnąc… Zagaił ze dwa razy ku niyj – „Moja Czarodziejko, moja Czarodziejeczko”… Na co ta Hrubo nie wytrzymała i rzekła..- „Panie Tadeuszu, jaka jest różnica między czarodziejką a czarownicą?”…a Ujek niewiela myśląc pado, zerkając ku niyj …”A ze 30 roków”….
To bylo moje ostatnie spotkanie z „Ujkiem”… Dwa miesiące potym, juz po holak niebieskik se chodził….
Drugie, to ostatnie spotkanie z moim kolegom… Markiem Mają Łabunowiczem… Wiycie , to był dobry muzyk – prymista z Kościelisk i ratownik Topru… Zginął z kolegom w 2001r., w nocy w akcji ratownicej pod Szpiglasową Przełęcą…. Razem my grali na koncercie w Gryficach…. Nie bedym siy rospisywoł o co posło, ba i nie ma po co… Jako to między chłopami… była zwada… gorście się zwarły… zymbiska zgrzytneły… baby siy przylynkły 😉 … Późnij złośc przesła … i miołek ku niemu zakryncic.. a wiycie jako to zyciu… wozniejse sprawy … rózne zajyncia … jaz rano przedzwonił ku mnie kolega i pado ze – „Maja nie zyje”…
… Od tej pory trzymom siy jednyj zasady… ” Jak siy powadzis z kolegom a potym przejdzie, niecekoj, ba ratuj dobre kamaractwo, jak przystało na prowdziwego ratownika?…”
Jo od trzek roków we Wrocławiu siedzym…. nei casami mi siy luto robi za Tatrami. Na scynscie w Sudetak tyz piyknie jest… moje ulubione miejsce Masyw Śnieżnika…
Do Alecki
„piękny wpis.”
Dziękuje, Alecko. I ponu Zaruskiemu tyz dziękuje, bo przecie ten wpis to przede syćkim jego zasługa 😀
Do TesTeqecka
„Zdrowie Staruszka”
Zdrowie! Po roz pierwsy ocywiście! 😀
Do Hortensjecki
„Czytalam go ze wzruszeniem.”
Bo tacy to byli chłopcy, byli – chłopcy toprowcy ocywiście – ze som powody do wzruseń, kie zbocowuje sie to, co oni robili. Heeej! Piknie by było, kieby jak najwięcej sło w ik ślady 😀
Do Kiciafecki
„I następnych stu lat !”
A potem jesce następnyk stu! Ba zarozem jak najmniej koniecności wyrusania na ratunek 😀
Do Emilecki
„Ładny wpis Owczarku czyli świętujemy dzisiaj podwójnie zdrowie naszej Niepodległej!”
Tyz prowda! Przecie Śwarnom Jubilatke dzisiok momy! No to jasne, ze i Jej zdrowie, i tego niedownego Jubilata! 😀
Do BlejkKocicka
„Zdrrrowie starrruszka
I oczywiście naszej Szanownej Jubilatki dzisiejszej takoż
Przecie tylko kilka lat młodsza, nie?”
To prowda, róznica w rokak niewielko. A Jubilatke z Jubilatem łący jesce jedno – oboje narodzili sie dzięki ofiarności wspaniałyk ludzi. Choć dokładniej to: Jubilat sie narodził, a Jubilatka – ODRODZIŁA 😀
Do Małgosiecki
„Zdrowie Jubilata!”
Zdrowie! W dalsym ciągu po roz pierwsy! 😀
Do Alsecki
„Ale mnie to czasami szlag nagły trafia, gdy słyszę/czytam o durnych turystach, którzy z powodu własnej bezmyślności/ głupoty/braku wyobraźni narażają życie ‚siumnych’ ratowników TOPR.”
Tak to niestety jest. Kieby ci durni turyści narazali ino siebie – to byłby ino ik problem. Ba przez tek ik bezmyślność potem toprowcy musom swoje zycie narazać! No to pijmy i za zdrowie Staruska, i za zmądrzenie durnyk turystów 😀
Do EMTeSiódemecki
„Owczareczku, Zaruskiego 6 to naprzeciwko Domu Turysty PTTK, mnie się wydaje, że ta teraz jest parking dla autokarów.”
No właśnie niby chodziło sie tamok nie roz, a teroz, kie zastanowiłek sie, co tamok obecnie stoi – to nie wiem. Jak to trza sie ucyć przez całe zywobycie! Nawet o tym, co mo sie pod nosem! 😀
Do Yanocka
Jaki to świat mały, Janocku! Ocywiście o tym wypadku pod Szpiglasowom słysołek i cytołek. I do głowy mi nie przysło, ze spotkom kogosi znającego ofiary tego wypadku. Tak, tak, dobrze o tym bocyć: niecekoj, ba ratuj dobre kamaractwo.
A za „Ujkiem” to sie pewnie teroz janiołki uganiajom, coby jego śpasów słuchać 😀
Żeby zilustrować muzycznie…
http://www.youtube.com/watch?v=GKHOYIrg-6Q
Ratownicy TOPR-u uratowali od śmierci mojego przyjaciela, a drugi…nie, nie dlatego, że był durny, lina trzasnęła, a nie powinna była, sprawdzona… tak też się czasem zdarza.
Od razu zaznaczam, że wspomniani przyjaciele to wspinacze, nie turyści – wystarczy małe załamanie pogody, jesteś w połowie Żabiego Mnicha i… no właśnie. Niby powinno się to brać pod uwagę, i bierzemy, ale czy naprawdę możemy przewidzieć, że lina sprawdzona jest naprawdę tak mocna, jak nam się wydaje.
Na Pęksowym Brzysku w Zakopanem niejeden Śwarny spoczywa. Chwała im.
Pon Karłowicz otworzył liste tyk nie-durnyk górskik wędrowców, ftórzy zginęli w górak nie przez lekkomyślność, ba dlotego, ze zabrakło im kapecki scynścia. Kolejny był Klimek Bachleda – zginął próbując uratować zycie rannego taternika. Potem były śwarne (dosłownie i w przenośni) siostry Skotnicówny, ftóre zginęły na Zamarłej Turni ino dlotego, ze wygiął sie hak, do ftórego była przycepiono ik lina. Potem byli kolejni… Kwoła tym syćkim Śwarnym! 😀
…nasuwa się pytanie – po kiego łazimy po górach, skoro takie niebezpieczne?!
A bo są piękne, odpowiadam sobie.
Pływakowi też czasami tej „kapecki scyńścia” zabraknie, i utonie. A okoliczności wód są także zarówno przepiękne, i grozne, i kto pływa (normalnie, wpław), ten czuje bluesa 🙂
Jo kiesi setknołem siy z takom reakcyjom jednego gościa z wyciecki… com ją prowadził w górak …. – Panie przewodniku, po co my idziemy na tą drugą górę, kiedy z niej będzie widac tę górę na której żeśmy byli….
Widno są tacy dla ftóryk z góry lepiyj widac świat i som tacy, ftórym świat góry przesłaniajom…
Alicjo, ja na Twoje pytanie „po kiego łazimy po górach, skoro takie niebezpieczne?!” – odpowiedział bym troszeczkę inaczej- chodzimy bo SĄ.
Chcę też zwrócić uwagę, że od stu lat obowiązuje w TOPR taka sama przysięga, w której jest powołanie na honor (..dobrowolnie przyrzekam pod słowem honoru, że póki zdrów jestem..). Czyli Pogotowie jest i Honorne i Honorowe 😉
Napisz kiedyś Owczareczku może coś o Mariuszu Zaruskim – człowieku renesansowym o wielu talentach i zainteresowań.
Zbysku,
ja to tylko troszkę rozszerzyłam – nie dość, że są, to jeszcze są pikne 😉
Wychowałam się w cieniu niewielkich Gór Złotych, a tu mam tylko Górkę za domem, takie 3 metry w porywach 🙁
Ale dobre i to 😉
Za to wody – „do zerzyganio”, jak to mawiają Krakusy 😉
Owczareczku, doszły mnie słuchy, że zbaraniałeś
( http://basiaacappella.wordpress.com/2009/11/10/czegoz-potrzeba-strzelcowi/#comment-13835 ) –
– zatem skrajnie zaniepokojona przybiegłam na ratunek…
… a tu – taki piękny i ważny wpis!!!
🙂 🙂 🙂
Nb, tablica upamiętniająca stulecie Pogotowia pojawiła się na Rysach już w maju tego roku…
http://picasaweb.google.pl/acappellasupernova/KrywanRysyMWysoka#5378408353665381970
…A w sierpniu 2010 stulecie śmierci Króla Tatrzańskich Przewodników. Szóstego…
(Zob. tablicę w albumie „Symbolicky Cintorin)
Yanocku, wzruszająca jest Twoja opowieść, dzięki, że zechciałeś podzielić się nią z nami.
Góry pewnie i z tego powodu są pociągające, bo niebezpieczne, mają swój groźny, fascynujący urok.
Do Alecki
„nasuwa się pytanie – po kiego łazimy po górach, skoro takie niebezpieczne?!
A bo są piękne, odpowiadam sobie.
Pływakowi też czasami tej ‚kapecki scyńścia’ zabraknie, i utonie.”
A jak to ochotniccy górole godajom: kie ftosi mo pecha, to mu w drewnianym kościele cegła na łeb spodnie. Bez chodzenia po niebezpiecnyk górak i bez pływania po niebezpiecnyk wodak 😀
Do Yanocka
„Jo kiesi setknołem siy z takom reakcyjom jednego gościa z wyciecki…com ją prowadził w górak … . – Panie przewodniku, po co my idziemy na tą drugą górę, kiedy z niej będzie widac tę górę na której żeśmy byli”
To musiała być z gatunku tyk wyciecek, o ftórej cytołek we wspomnieniak jednego przewodnika. Przewodnik ten zbocowoł, ze zabroł roz jednom wyciecke na Gubałówke. Tamok pado, ze ta Gubałówka lezy na wysokości 4 tysięcy metrów. Poźreł – nifto z wycieckowiców nie wyraził zdziwienia 😀
Do Zbysecka
„po kiego łazimy po górach, skoro takie niebezpieczne?! – odpowiedział bym troszeczkę inaczej- chodzimy bo SĄ.”
Tak jak to pierwsi zdobywcy Everesta tłumacyli, pytani, po co sie na ten wierch pchajom. A prowda jest tako, ze kozdy wiersycek, nawet niewielko grapa, moze być dlo kogosi piknym Everestem.
Klimek Bachleda? Jak zauwazyła Basiecka, wkrótce setno rocnica jego śmierzci. To moze faktycnie przydołby sie wpis? 😀
Do Basiecki
„Owczareczku, doszły mnie słuchy, że zbaraniałeś”
A bo twórcy tyk słuchów syćko pokiełbasili. Przecie pon Tuwim wyraźnie napisoł, ze zbaraniołek nie jo, ino indyk!
A fotka z tom tablicom, we ftórej wiersycki jako w lusterku sie odbijajom – to wysło sakramencko piknie! 😀
Do EMTeSiódemecki
„Góry pewnie i z tego powodu są pociągające, bo niebezpieczne, mają swój groźny, fascynujący urok.”
Jan Paweł II gwarzył, ze naso śleboda jest pikno – bo kostuje. Zdobywanie gór tyz kostuje – więc tak to moze być, ze w tyk kostak kryje sie ik krasa 😀
Smutne i tragiczne sa te historie o wyprawach w gory. Na szczescie sa one nieliczne i moze dlatego czytamy o nich w gazetach i ksiazkach.
Pracownikom TOPR zyczymy, aby nudzili sie dzien i noc i tylko liczyli owiecki skaczace przez plot bacy.
Oto, niestety tragiczna, historia pilota U.S. Navy, ktory ukochal Olympic Mountains w stanie WA. William McCool, ‚Cool Willie’, byl pilotem w Whidbey Island Naval Air Station w latach 1986-1992. Wolny czas spedzal chodzac po Olympic Mountains.
W 1996 zostal przyjety na trening pilotow NASA. 16 stycznia 2003 razem z zaloga wsiadl do wahadlowca Columbia, jako jeden z dwoch pilotow. Zabral ze soba w podroz duzy bazaltowy kamien ze swoich Olympic Mountains. Lot Columbia skonczyl sie tragicznie 1 lutego 2003.
Oto zdjecie ‚Cool Willie’ trzymajacego kamien z Olympic Mountains.
http://seattletimes.nwsource.com/news/nation-world/columbia_disaster/the_crew/mccool.html
Napisali tamok z bocku, ze ten astronauta mioł trójke dzieci. Słysołek kiesik, ze NASA najchętniej wysyło w kosmos astronautów zonatyk i dzieciatyk, bo tacy kie wiedzom, ze ceko na nik rodzina, to w rozie awarii majom więksom motywacje, coby postarać sie wrócić na Ziemie. Podobno w misji Apollo 13 to sie sprawdziło. Swojom drogom film o tej misji był niezły 😀
Bardzo mozliwe, ze NASA bierze pod uwage stan rodzinny zalogi w celach motywacji. John Swigert z Apollo 13 byl pierwszym pilotem, ktory nie byl zonaty i nie mial dzieci. Niezle sobie poradzil, on i zaloga, z rozwiazywaniem dlugiej listy problemow!
Nie znam statysk dotyczacych rodzin astronautow, ale takie zalozenie ma sens.
‚statystyk’,
‚statistics’
Kiedy na kamerze stopi sie lod zobaczycie, jak wygladaja w tym momencie ukochane gory ‚Cool Willie’
Sakramencko dlugi jest ten ‚link’.
http://www.nps.gov/pwr/customcf/apps/webcam/dsp_image.cfm?webCamURL=http://ns.www.nps.gov.edgesuite.net/olym/photosmultimedia/webcams/current_ridgecam.jpg&refreshRate=30&title=76878680A59D8E7159930F8E891EB8&width=750&height=563&altText=489B9185EC989D70519315929F0BB47C479CAC36A9A7C8A992&description=&asPopup=1&0.8774715194212941
To piekna idea i warto,zeby Tatrzanskie Pogotowie istnialo kolejne 100 lat!!
Inna rzecz,ze glupcy czesto pchaja sie na wierchy,narazajac tych szlachetnych ludzi na wielkie (niepotrzebnie) niebezpieczenstwo 🙁
Powiadacie jeszcze,ze ludziska wspinaja sie na gory,bo one SA!?
Fajnie,ale byloby jeszcze lepiej,gdyby ci „milosnicy”natury,bo za takich sie uznaja,zabierali caly SMIETNIK,jaki po sobie zostawiaja np.w Himalajach,czy Alpach!!!!!”Wizytowki”,jakie tam zostawiaja,wzywaja o pomste do nieba!!
Mam nadzieje,ze Owcarek nie ma mi za zle,ze troche „posmiecilam”,ale taka moja paskudna natura 😉
A nowa strona „Polityki”,tyz mi sie nie spodobala 🙁
Chyba sobie pojde,zanim oberwe ciupaga!!
Hej amici.
…no to nie powiem wam, ile mam książek o tematyce górskiej u siebie, bo sporo, oprócz kilku albumów (wiadomo, fajnie chociaż poogladać!), to oprócz tego sporo z serii Iskier „Dookoła świata”, prawie wszystkie albo i nawet wszystkie z polskich wypraw w Himalaje. Z moich najpiekniej wydana jest książka-album „Himalaje – polskie wyprawy alpinistyczne” Zb. Kowalewskiego i Andrzeja Paczkowskiego z 1989 roku, oj podejrzewam, że jest już coś nowszego, toż 20 lat minęło, ale tamto jest piekne.
Mam też kilka albumów z Tatr, ale nic takiego nowego, rozejrzę się następnym razem, jak bedę w Polsce. Tatry to nie Himalaje, ale robią wrażenie. Pewnie juz tu klepałam, ze mnie się też marzyło i nawet próbowałam taternictwa, ale wyszło inaczej…
I wyobrazcie sobie, jestem w listopadzie 1980 roku (poczatek miesiaca) w Morskim Oku. Autobusu nie ma, akurat ostatni odjechał o 18-tej. Śnieżyca, Morskie zamkniete na 4 spusty, bo koniec sezonu, trza się dostać do Zakopanego na piechotę. No to idziemy z przyjacielem. Zlezliśmy do schroniska w Dolinie Roztoki, bo już normalnie się iść nie dało, taka zawierucha. Pukamy, na poczatku nie chcą nas wpuscić, bo nie ma miejsc, impreza zamknieta itd. Zaparliśmy się – jak to, mają sumienie nas nie przyjąć podczas takiej zawieruchy?! Przyjęli. Kto imprezował? A…. Wyobrazcie sobie moje szczęście i mojego kumpla, oboje entuzjaści alpinizmu i w ogóle ho-ho, kiedy trafilismy na członków wyprawy w Himalaje w roku 1980 – własnie celebrowali powrót, urządzili sobie spotkanie, by poogladać zdjecia, filmy itd 🙂
Widziałam z tej wyprawy wszystkie zdjęcia, i to w sporym formacie, pokazywali tez filmy i przezrocza, a w wyżej wspomnianej książce jest sporo zdjęć z tej wyprawy, głównie robionych przez Andrzeja Zawadę.
O… i miałam zaszczyt, jak już zawierucha trochę się uspokoiła, wypić ze wszystkimi członkami wyprawy kielicha przy ognisku. Sam szef napełniał (piliśmy z jednego kieliszka!) i po kolei każdego częstował… wiecie, co polewał? Oj, nie zwykłą ognistą, tylko żywy ogień, oczy mi na wierzch wyszły o tak 😯 ale strzymałam! Niestety, nie miałam wtedy aparatu fotograficznego 🙁
Mówisz Anecko, że w Himalajach i Alpach też? 🙁
To ja nasłuchawszy się opowiadań, może udam się w objęcia, bo od 2. tygodni nie mogę rano zwlec osobistości na krwiobranie.
Codziennie nastawiam budzenie i codziennie odwracam się na drugi bok.
Jakby kto tęsknił za dobranocką, to może być szwedzka:
http://www.youtube.com/watch?v=UKZ_1TRFqt4
Miłych snów! 🙂
Oto zdjęcia, zrobione przez mojego przyjaciela w Himalajach i mniej wiecej pod Everestem też, bo doczłapał do Base Camp, skąd wszystkie wyprawy na Everest i nie tylko wyruszają. Wrzuciłam to do komputera dość dawno temu i trzeba sie naklikać, zeby obejrzeć, ale warto.
Bogdan jest z włóczykojów , nie tych wspinaczkowych. Sporo naprawde pięknych zdjęć.
http://alicja.homelinux.com/news/Qlik/2006-10-11-Himalayas-Qlik1/images.html
Też mnie zaskoczyło, że w Alpach i Himalajach śmiecą!
U mnie zaczyna nieśmiało się przejaśniać. Uważajcie na piątek 13! 😉
Miłego dnia! 🙂
Wstyd powiedzieć, najwięcej śmiecą ci, co deklarują, ze kochaja góry nad zycie – czyli alpiniści 😯
Ogladałam kiedyś program o wyprawach na Everest… Wnosic butle tlenowe to oni i owszem, wnoszą, ale myślicie, że znoszą?! HA !
ZGROZA!
Seria programów nazywa się „Everest”, zaraz poszukam na ten temat…
http://dsc.discovery.com/convergence/everestbeyond/everestbeyond.html?dcitc=w99-502-ah-0088
O! To jest chyba z 8 odcinków czy cos takiego. Mnie wyszło, ze guzik tam miłość do gór, oni chcą wyleżć za wszelka cenę, a potem chramolą, co tam po nich zostanie… a jak juz widziałam przepychanki na wąziutkiej półce pod szczytem miedzy dwoma zespołami, taka mijanka, kedni schodzą, drudzy wchodzą, i nikt nie chce ustąpić, a tu przepaść pod półką 600 metrów, snieg, lód, każdy moze spaść, a i wszyscy, bo przecież powiązane zespoły ubezpieczają sie linami… tu sie niestety kończy ten górski romantyzm z czasów Hillary’ego i Tenzinga.
A fotka z tom tablicom, we ftórej wiersycki jako w lusterku sie odbijajom – to wysło sakramencko piknie!
Dzięki, Owczarku. Odbiła się prawdopodobnie Grań Baszt… A światło tam było tak mocne, że odbicia (w tym czerwonawe mojej bluzeczki, z prawego brzegu) dostrzegłam dopiero w domu, podczas komputerowego oglądania dokumentacji wędrówki 🙂
… Co do śmiecenia i innych przejawów złych czy roszczeniowych postaw – to przecież oczywiste, że chęci i troszkę wstępnej kondycji nie przerobią od razu zjadaczy chleba w aniołów… tylko przez kontakt z wysiłkiem, zapierającym dech w piersiach pięknem, górskim powietrzem.
Jednak te jakości przychodzą z czasem: i pokora wobec własnych możliwości, sił, planów, i szacunek dla przyrody, osiągnięć poprzednich zdobywców. I podziw dla rodziny zbierającej śmieci po drodze z Koprowego. I refleksja „a może ja też powinnam?…”
Wielu wraca z gór zmienionymi. I wielu tęskni/wraca do gór*, by się tam ciągle zmieniać, dorastać, szukać podobnych sobie.
Ważne, by zrobić pierwszy krok, kolejne kroki; jednak iść, dawać sobą pojedynczym świadectwo, że da się inaczej, dostrzegać wielu porządnych, nie tylko złych, opowiadać o tym, przeciwstawiać te relacje czarnym wizjom (bo bakcyl dżumy nie umiera 😉 …a radość przyciąga (i generuje) radość, a zachwyt wzbudza zachwyt a przynajmniej zaciekawienie „może coś w tym jest”, „spróbujmy!”)…
…Bo może wygodniej jest siedzieć w domu i narzekać, ile wszędzie okropności.
I znajdować w tym tysiąc jeden usprawiedliwiń dla swej bierności. Bierności każdego typu – i obywatelskiej, i w pracy nad własną osobowością, charakterem, sprawnością i estetyką ciała… i nawet – bierności w planach i decyzjach relaksowych – takiego czy innego wykorzystania urlopu, itd.
Ale ileż się przez taką pasywną postawę samemu traci!
A życie ucieka…
___
*forma archaiczna celowo – por. „Dziennik podróży do Tatrów” 🙂
…no właśnie, ale to się chyba z domu wynosi, naukę, że nie należy śmiecić? Mnie by nie przyszło do głowy zostawić papierka od dropsa nawet, gdziekolwiek, choćbym była tam sama w promieniu wielu kilometrów i nikt by nie widział. Po prostu odruch.
I często zbieram śmieci po innych, a jakże.
Wiycie coz robiom koledzy speleolodzy, jak w dziurak siedzom, bez tydziyń casu ? Sam to robiłek 🙂 tyz .
Po piyrwse primo, som lampki karbidówki, ftore światło dajom…ba nie leje sie w nik wode… idzie się na bocek nei „śrutownice” siy wyciąga i sika siy w dziurke… i momy piykny płomiń na 3 godziny… Baby majom z tym wiynksy problem… jale dajom rade (przechodny plastikowy lejek jest zawdy pod rękom :))….
Po drugie .. secudno… jak siy zafce „zrobic miśka: , cyli kupe, kozdy porządny speleolog mo ze sobą plastikowe worecki… baby tyz… do nik się sro… a potym pakuje w wiynkse worki i na końcu sycko siy na wiyrch wynosi …
Nie obsrywa się jaskinek… :))) Przewiew mały… to kieby siy nie dbało… po roku nikt by nie wloz do środka:)))
Yano 😆
Otoz to Yano!!!
Mnie juz przeszlo sprzatanie po innych,bo mialabym zajecie do konca zycia. 🙁
Moze lepiej zaczac poprostu od siebie,a i nie zapomniec o wychowywaniu swoich dziatek w szacunku do natury.Mnie sie udalo,moim rodzicom rowniez,to i inni moga sprobowac.Na nauki nigdy za pozno!!!!!!!!!!!!!!!
Chyba przed paroma tygodniami poinformowano,ze zniesiono z gor himalajskich 40 ton smieci! 😮 I dlatego na mnie zadne,nawet najslawniejsze nazwisko nie robi wrazenia,poki Smieciarzem jest!
Hola,wlasciwie chcialam o czym innym.Tak sie jakos zlozylo,ze w tubylczej prasie sporo bylo o Polsce.W dodatku turystycznym np. napisano caaaaaaaaaly felieton o Poznaniu.Byly same ochy i achy.Wychwalali zabytki,tramwaje(podobno z Amsterdamu),wogole komunikacje miejska,rogale,kawiarenki,restauracje i centra handlowe.No jednym slowem oczekujta najazdu Holindrow 😉
A dzisiaj prawdziawa niespodzianka,bo zamieszczono wielki wywiad z W.Mysliwskim 🙂 Opowiadal o swoim ‚Traktacie”.Ciekaw byl tlumaczenia na holenderski.Mysle,ze bedzie dobre,bo ksiazka zostala przetlumaczona,przez swietnego tlumacza,pana Lesmana,ktory ma na swoim koncie np. HLaske,czy Szymborska 🙂
Marysiu-mnie sie udalo z wyrka zwlec,to i Tobie tyz 😉
Salute amici.
O! A tutok nolozłek pare piknyk fotek z najdowniejsej historii TOPR
http://narty.onet.pl/67311,galeria.html
Do Orecki
„Kiedy na kamerze stopi sie lod zobaczycie, jak wygladaja w tym momencie ukochane gory ‚Cool Willie'”
Kie jo poźrełek, lód do końca sie jesce do końca nie stopił, ale widocek juz odsłonił. Pikny widocek! 😀
Do Anecki
„Inna rzecz,ze glupcy czesto pchaja sie na wierchy,narazajac tych szlachetnych ludzi na wielkie (niepotrzebnie) niebezpieczenstwo”
Abo som kasi indziej niz mieli być, nikogo o tym nie powiadamiając. Hyrno była kilka roków temu historia, jak toprowcy posukiwali pary nastolatówk w miejscu wskazanym przez jasnowidza. Zdoje sie, ze sami ratownicy nawet za barzo temu jasnowidzowi (podobno znakomitemu! hehe!) nie ufali. Ale ulegli naciskom zrozpaconyk rodziców. No i posli w góry, sukali, sukali, sukali … A potem okazało sie, ze te nastolatki siedziały se w czeskiej Pradze. Ot, drobno pomyłka pona jasnowidza. O kilkaset kilometrów zaledwie…
A Holindrów piknie zaprasomy i do Poznania, i do inksyk polskik miast i miastecek i wiosecek 😀
Do Alecki
„no to nie powiem wam, ile mam książek o tematyce górskiej u siebie”
A
takom
ksiązke, Alecko, mos? Co by nie godać, to tyz jest ksiązka o tematyce górskiej? 😀
Do EMTeSiódemecki
„Jakby kto tęsknił za dobranocką, to może być szwedzka”
Co by nie godać, szwedskaja kołysanka tyz pikno! 😀
Do Alsecki
„Uważajcie na piątek 13! Miłego dnia!”
No to skoro momy, Alsecko, piątek trzynostego, to ten dzień na pewno bedzie MIŁY. Nie widze inksej mozliwości 😀
Do Basiecki
„Bo może wygodniej jest siedzieć w domu i narzekać, ile wszędzie okropności.”
Ino jak sie od tego odzwycaić? Moze powinien być jakisi plasterek narzekaniowy? Tak jak som plasterki nikotynowe dlo próbującyk rzucić kurzenie? Wprodzie nie znom nikogo, fto by dzięki temu plasterkowi wyzbył sie nałogu. Takik, co sie wyzbyli – znom, ba zoden z nik nie zawdzięco tego zodnym nikoretom. Ale moze plasterek narzekaniowy byłby skutecniejsy niz tytoniowy? 😀
Do Yanocka
Cóz, Yanocku. Moim owcarkowym zdaniem nalezom sie speleologom słowa uznania zarówno za pierwse primo, jak i za drugie secundo. Ale na wselki wypadek znajomym niedźwiedziom Maryny Krywaniec nie bede godoł, co w języku jaskiniowym znacy „zrobić miśka: 😀
🙂 hej, tys prowda, bo zaroz zejdziemy na temat klonowania :0
Do kamery przymarzl widok zachodzacego slonca. Zachodzi od wczoraj i zajsc nie moze. A podobno dzisiaj juz nowy dzien!
Ladne te czarno biale zdjecia TOPR i ladne stroje goralskie. Pomyslec, jak sprzet narciarski zmienil sie od wtedy.
No, niestety! Ocuciłam się o dziewiątej. 🙁
Muszę w poniedziałek nastawić budzenie na ósmą, to może o planowej 8:30 uda mi się otworzyć oka, bo za chwilę skierowanie będzie przeterminowane.
W Polsce troszku Holendrów osiedliło się na wsiach, z tego co pamiętam, twarde uparte ludzie, a jednocześnie życzliwe i chętne do pomocy innym.
Niech im się wiedzie, bo cosik dużo ziemi ugorem stoi.
Niby Unia płaci za ugorowanie, ale, jak jedzie się przez tą Unię poza Polską, to wszędzie raczej pola uprawne.
Powierzchowne to może obserwacje, ale tako mi się widziało.
Góry Basieckowe piękne, jak zawsze. 🙂
Widzę, że Yanocek może nam duuużo piknych opowieści opowiedzieć i podejrzewam, wiele piknych fotografii pokazać.
To niech nie każe się zbyt długo prosić. 😀
Ogladam te stare zdjecia.
Przy pierwszym myślę, co za potężne kije biedny chłopina w góry niesie. Na nosze nie wyglądają.
A jednak, niezwykłe, ale nosze.
Próbuje też podejrzeć, co mają górale na nogach (stopach) w górach, bo na dole w kierpcach chodzą.
Chyba kamasze, nie widać dobrze.
No i rację ma Orecka, taki ten sprzęt prymitywne, zwykły sznur, tym większy podziw i uznanie.
‚Robić miśka’ to jednak zupełnie co innego, niż ‚niedźwiadki’. 😉
Fantastyczne te stare fotografie!
Kończą mi się dobranocki niebawem, a gdzie reszta?
To może dzisiaj ukraińska:
http://www.youtube.com/watch?v=fwEtAwXgeaQ
Piękne zdjęcia Owczarku…
Nareszcie piękny, słoneczny dzień! 🙂 Kto może, na spacer!
Miłego dnia! 🙂
Wybieram się, wybieram, tylko muszę sie odkleić od komputra.
Miłego!!! 😀
1111- takiego kodu nie można zignorować.
Jak tam po spacerach w ten piękny dzień? Podobno czeka nas jeszcze kilka dni słonecznej pogody – oby prognozy się sprawdziły! 🙂
Mam nadzieję, że nie zapomnę o ‚Zdesperowanych kobitkach’ dzisiaj.
Also,
Słuchałaś chyba wersji optymistycznej. Moje radio zapowiada deszcze. 🙁 Dziś było też średnio ładnie, że się tak wyrażę…
Piękny, ale krótki! O trzeciej już zachodzi, a ledwo co wyjrzało. 🙁
U nas jutro już znowu szaro i buro na następne dni, jak wszystkie poprzednie listopadowe. Dzisiaj też zresztą przymglone to słońce, ale radość, że było.
Przy okazji zobaczyłam, że jeden z moich kaktusów wypuścił obiecujący pąk:
http://picasaweb.google.pl/lh/photo/GRIkphvcsb5yJRU-2bgD7A?feat=directlink
Nie wiem, jak będzie wyglądał, bo jeszcze nie kwitł. Czekam z niecierpliwością.
Porobiłam trochę zdjęć starego cmentarza prawosławnego i małej cerkwi na tymże, ale to tylko część zdjęć, które mam zamiar zrobić.
Chciałam wypróbować mój filtr polaryzacyjny, tzn. porównać zdjęcia z i bez.
Nie zachowałam jednak porządku i teraz nie wiem, które są z filtrem. 🙁
Różnice są nawet znaczne, ale muszę to zrozumieć w różnych warunkach.
To sprawozdałam. ;D
Małgoniu, na południu i zachodzie ojczyzny naszej ma być ładnie.
Mt7,
W takim razie chociaż część narodu będzie się cieszyć promieniami słonecznymi. 🙂 Poproszę o zdjęcie kwiatka w pełnej okazałości. 🙂
Do Yanocka
„hej, tys prowda, bo zaroz zejdziemy na temat klonowania”
Bajako. A co my mozemy wiedzieć o klonowaniu? Co inksego u Alecki, ka klon jest – mozno pedzieć – drzewem narodowym 😀
Do Orecki
„Do kamery przymarzl widok zachodzacego slonca.”
Właściwie to kie do kamery majom przymarzać pikne widock – niek przymarzajom! 😀
Do EMTeSiódemecki
„W Polsce troszku Holendrów osiedliło się na wsiach”
Jo chyba tyz cosi o tym słysołek. To moze wystarcy kapecke pockać i Polska tyz piknymi tulipanami obrośnie?
Gratulacje dlo kaktusa i… cekomy na dalse postępy. A te zdjęcia, na ftóryk wyraźniej widać obłocki, to powinny być te z filtrem. Chyba… 😀
Do Alsecki
„‚Robić miśka’ to jednak zupełnie co innego, niż ‚niedźwiadki'”
Nie wiem jak, ale jakosi znajome niedźwiedzie Maryny Krywaniec dowiedziały sie o tym zwrocie: „robić miśka”. I wies, Alsecko, co zrobiły? W rewanzu godajom teroz na te cynność: „robić cłowieka”.
Alseco, na wselki wypadek przybocowuje: za niecałe pół godziny ZDESPEROWANE KOBITKI 😀
Do Małgosiecki
„Moje radio zapowiada deszcze.”
A cy jest ono jesce, Małgosiecko, na gwarancji? Jeśli tak, to moze trza oddać do serwisu, coby za darmo przerobili na takie, co to zapowiado piknom pogode, a nie jakiesi dysce sakramenckie? 😀
Owczarku, a jak obłoków nie ma?
Na pewno jedno jest z filtrem, a drugie bez:
http://picasaweb.google.pl/maria.tajchman/CerkiewICmentarzPrawosAwnyNaWoli#5404067894289669970
ale które? 🙂
Muszę potrenować.
Czy myślisz, że wagę – na przykład – też można oddać do naprawy?
Moim zdaniem to ciemniejse jest z filtrem, ale pewności nimom. W kozdym rozie obie wersje pikne, takom zadume ryktujące, ale właśnie to ciemniejse bardziej mi sie podobo, bo bardziej skupio uwage na tym nagrobku na pierwsym planie.
Wage do naprawy – jak najbardziej! 😀
Jeśli jest tutok Alsecka, to przybocowuje, ze Zdesperowane – juz za kwilecke 😀
Yano,
Ja nie rozumiec, co Ty pisac. Google przetlumaczyl na angielski i nadal ‚me not understand nothing!’ 🙂
______________________________
Yano writes:
2009-11-13 chair. 15:56
Wiycie coz robiom speleologists colleagues, as dziurak siedzom without tydziyń casu? Sam is robiłek tyz.
After piyrwse primo, som karbidówki lamps, light ftore ba … dajom not pouring water in August of nik … goes on Bocek nei „śrutownice” siy pulls siy and peeing in a hole … and Momy piykny Plomin for 3 hours … Baby majom this issue wiynksy … jale dajom advice (przechodny plastic funnel is zawdy the hands:)) ….
Secondly .. secudno … how siy zafce „do Misiek:” cyli pile, kozdy decent spelaeologist can together plastic baby tyz worecki … … to be nik Ltd. potym … and packed into bags and wiynkse end sycko siy the wiyrch is …
Obsrywa not be jaskinek …:))) draft is a little … kieby siy not dbało … after a year you would not add to the measure:)))
A moze, Orecko, tako jest gwara góroli z Gór Skalistyk?
Najpikniejse w tym to jest to „do Misiek” 😀
Albo moze tak ‚Misiek’ godo, jak spadnie ze skalistej gory.
Ważne, że dobrze goda. 😆
Jak spadnie na leb, to przemowi wszystkimi jezykami i na koniec zawyje.
Przerwa na reklamy. Dziękuję, Owczarku – oczywiście, zapomniałam! Sprawdzałam, co tam nowego na blogu, a tu przypomnienie. 🙂
Coś krótkie te przerwy na reklamy o tej porze, więc na dłużej zamelduję się później (puszczają po dwa odcinki).
Ojej! A dobranocka?
Już lecę!
Japńska:
http://www.youtube.com/watch?v=fEF-ndP3NdY
Kosiasia i mate!
I jeszcze azerbejdżańska:
http://www.youtube.com/watch?v=pZWsHJTCrtA
Hena nańczaj, alalaj, alalaj.
Dobranoc! 😀
W sumie to fajny pomysł, coby tak te kołybelnyje mira do kupy pozbierać 😀
P.S. Fciołek „kołybelnyje mira” napisać bukwami, ale zamiast tego Łotrpress ino znaki zapytania ryktuje.
Jak juz spicie to napisze Wam, co z tymi ‚miśkami’ albo ‚pile’ robili na Dzikim Zachodzie. Suszyli je na sloncu, a po wyschnieciu zmienialy nazwe na ‚cow chips’. ‚Cow chips’ byly uzywane do palenia ogniska lub palenia w piecu.
‚Cow chips’ to obecnie nazwa popularnych ciastek z kawalkami czekolady.
Dobranocki posłucham sobie na sam koniec. 🙂
Na fotografowaniu znam się, jak kura na astronomii, więc na temat filtrów nie będę się wypowiadać. Ale razem z Małgosią będę czekać na zdjęcie kaktusa w pełnym rozkwicie. Mt7 – oprócz Ciebie, to znam tylko jedną osobę, u której kwitły kaktusy – to moja młodsza siostra Isia.
W czasie oglądania ‚Zdesperowanych’ zmuszona byłam rejestrować wzrokiem reklamę następnego programu (swoją drogą, do szału doprowadzają mnie te ‚zapowiedzi’ filmów, które mają być prezentowane kiedyś tam!) – tytuł tego, niewątpliwie wyjątkowego, dzieła, to „Teksańska masakra piłą mechaniczną”. Czyż nie zachęcające i kuszące? 😯
A tak w ogóle, to zepsuł mi się przed chwilą wiatrak w wyciągu kuchennym i jest to poważny problem, bo w domu obowiązuje zakaz palenia, ale mogłam do tego wyciągu, a teraz mam przerąbane. 🙁
No to wysłucham sobie ‚dobranocek’ , a wszystkim życzę
dobrej nocy i pięknych snów, mili moi! 🙂
Tak ślamazarnie piszę, że zdążyły nowe komentarze się pojawić.
Dobrze, że nie lubię słodkości. 😉
No to syćkim idącym spać zyce dobrej nocki. Jo tyz zaroz póde, ino niek najpierw wkleje nowy wpis 😀