Pomidor!

Addio pomidory,
Addio ulubione,
Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół.
Nadchodzą znów wieczory sałatki niejedzonej,
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół.

Pikno piosnka! Jak kozdo piosnka Starsyk Ponów zreśtom. Ino jo se myśle, ze smutku jest w niej więcej niz potrzeba. Jo wiem, ze pomidory przemijajom wroz z jesiennym wiatrem. I potem w sklepak mozno uwidzieć co najwyzej jakiesi cyrwone cudoki, co to ino udajom, ze som pomidorami. Ba przecie wystarcy pockać, jaze letni wiater zawieje. I z tym letnim wiatrem nowe pomidory przyjdom! A wte pon Michnikowski bedzie mógł zaśpiewać tak:

Buongiorno pomidory,
Buongiorno odrodzone,
Słoneczka me wschodzące nad mój lipcowy stół.
Wracają cudne pory sałatki wymarzonej,
Rozkoszy siegającej aż po żołądka dół.

Ale jest tyz, ostomili, tako jedno pomidorowo rzec, co odesła i nie wiem, cy jesce kiesik wróci. Wiecie o cym godom? O zabawie w pomidora. Bocycie te zabawe? Wyglądała ona tak, ze kie ftosi pytoł wos, jaki momy dzisiok dzień, to wy odpowiadaliście: „Pomidor!” Kie ftosi spytoł, jako jest stolica Urugwaju, odpowiadaliście: „Pomidor!” A spytani o imie ulubionego wodza Indian tyz odpowiadaliście: „Pomidor!” Nie wolno było odpowiedzieć inacej, bo wte byście przegrali i musieli wręcyć pytającemu jakiegosi piknego fanta.

Choć kieby tak siąść i pomyśleć, to przychodzi do głowy tako myśl, ze w sumie ta gra była straśnie monotonno. Nie powinna sie więc nikomu podobać. A jednak w starodownyk PRL-owskik casak – a moze w jesce downiejsyk tyz? – ludzie barzo jom lubili, zwłasca dzieci. Na mój dusiu! Jakiz to urok sie w niej krył? Cy to hodujący pomidory badylorze zręcnie manipulowali społeceństwem, coby nigdy nie zabocyło o tym warzywku? Cy downiej pomidor ryktowoł jakiesi feromony, ftóre nakazywały ludziom cały cas o nim myśleć? A moze popularność tej zabawy podtrzymywały sprytne dzieciaki, wymigujące sie od odpowiedzi na kłopotliwe pytania? Wracoł taki mały spryciorz ze skoły, rodzic pytoł go: „No i co dostołeś z klasówki z matematyki?”, a mały spryciorz odpowiadoł: „Pomidor!” I wte była jakosi sansa – przynajmniej maluśko – na odwrócenie uwagi rodzica od niestety niezbyt piknego stopnia z klasówki. Godom tutok ocywiście o stopniu, co to za PRL-u w gwarze ucniowskiej nazywoł sie lufom abo laskom. Właśnie tak! Laska to była kiesik dwója, a nie śwarno dziewcyna. Kie zaś w drugiej połowie roków osiemdziesiątyk znacenie laski sie zmieniło, to był znak, ze ustrój politycny tyz sie wkrótce zmieni.

No ale wracając ku tej storodownej zabawie, to jo wos fce, ostomili, piknie uprzedzić: pod niniejsym wpisem na syćkie, absolutnie na syćkie komentorze bede udzieloł jednej i tej samej odpowiedzi: Pomidor 😀 . W ten sposób zafunduje syćkim takom małom podróz w casy, kie ta zabawa była barzo popularno. A młodsi internauci lepiej uwidzom, na cym ona polegała.

No to… pomidor! 😀

P.S.1. I jesce jedno. Jak juz wielu zauwazyło, w Owcarkówce nowy gość sie pojawił – Danusiecka. No to powitać piknie! 😀

P.S.2. A komu marzy sie święty spokój, ten w najblizsy weekend musi go mieć. Musi i ślus! Bo przybocuje, ze to Weekend Świętego Spokoju bedzie 😀

P.S.3. Pomidor 😀