Kontrola
Dowiedziołek sie, ze Felek znad młaki, co to jest najbogatsy w mojej wsi, kupił se pięć skrzynek jakiejsi barzo dobrej markowej whisky. Na mój dusiu! Na co mu jaz pięć skrzynek? Śtyry wystarcom! Byłek ciekaw, jak ta whisky smakuje, więc namówiłek inksego owcarka, wabiącego sie Dunaj, cobyśmy rozem zesli do wsi, wykradli Felkowi jednom skrzynke i zaciągli jom na hole. Łatwo nie było. Ale udało sie! Zdobytom skrzynke ukryli my między jałowcami. Kie bedzie jakosi pikno okazja – to se skostujemy.
No a z wiecora siedłek se przy laptopie jednego z nasyk juhasów. Zacąłek cytać komentorze pod swoim blogiem, a tamok… Na mój dusiu! Widze, ze 20 cyrwca o godzinie 11:27 Basiecka napisała: Owczarku, czy masz świadectwo szczepienia? A Twój Baca aktualną książeczkę zdrowia? – Bo zaczynają się kontrole bacówek (przynajmniej w powiecie Tatrzańskim, gdzie ich jest nieco ponad 30… ale pewnie i do Nowotarskiego prędko dojdą…)
Basiecka wcale nie śpasowała! Zacąłek sukać po Guglak i nolozłek cosi takiego:
Ruszają kontrole tatrzańskich bacówek. […] Które bacówki odwiedzą kontrolerzy – to będzie wiadomo dopiero w dniu kontroli. Będą oni sprawdzać przede wszystkim czystość bacówki, książeczkę zdrowia bacy, szczepienia psów, badania owiec. Na terenie powiatu tatrzańskiego jest ok. 30 bacówek. Po przyszłotygodniowej wizycie zaczną się prawdziwe kontrole. Wtedy na baców nie stosujących się do przepisów czekają kary, także finansowe. Najwyższa to nawet 5 tys. zł.
O, krucafuks! No to faktycnie pewnie i do Nowotarskiego prędko dojdą. Muse zrobić syćko, co w mojej owcarkowej mocy, coby mojemu bacy nie groziło płacenie tyk 5 tysięcy! Zwołołek pozostołe owcarki z holi: Dunaja, Harnasia i Modynia.
– Powiedzcie mi, krześni – zacąłek – aktualne scepienia przeciwko wściekliźnie mocie?
– Jo mom – pedzioł Dunaj.
– Jo tyz mom – pedzioł Harnaś.
– A jo, hehe! – zaśmioł sie Modyń – Nie ino mom, ba jesce przy tym scepieniu ugryzłek pona weterynorza dwa rozy! On zaś zascepił mnie ino roz. Mozno więc pedzieć, ze wygrołek 2:1.
– No dobrze, a mocie te scepienia potwierdzone w swoik ksiązeckak scepień? – spytołek.
– A na co nom takie ksiązecki? – spytoł Harnaś.
– Na to, ze moze tutok przyjść kontrola – odpowiedziołek. – I jeśli nie nojdom dowodu, ze nos zascepiono, mogom kazać nasemu bacy zapłacić 5 tysięcy złotyk kary!
– A jeśli nie zapłaci? – spytoł Dunaj.
– Cy jo wiem? – zastanowiłek sie. – Mogom jego i syćkik nasyk juhasów zamknąć w hereście. A nos – w schronisku dlo psów.
– O, Jezusicku! – przeraził sie Modyń. – Kieby nos w schronisku PTTK zamkli – to by było jesce pół bidy. Syćka turyści by nos tamok piknie karmili. Ale w schronisku dlo psów?
Modyń tak donośnie zawył, ze syćkie owiecki na holi przezornie podesły blizej nos, bo pomyślały, ze takie wycie, to ostrzezenie przed zblizającymi sie wilkami.
– Nimo co wyć, ino trza działać! – pedziołek. – Kie nikogo nie bedzie w bacówce, zakrodniemy sie tamok i sprawdzimy, cy som te nase ksiązecki cy ik nimo.
No i kie ino nadarzyła sie okazja, wesli my do bacówki i zacęli jom przesukiwać. Na scynście syćkie nase ksiązecki były! I we syćkik było odnotowone, ze jesteśmy piknie zascepieni! Ino kany my je ponojdowali! Krucafuks! Ksiązecke Dunaja noleźli my w torbie na laptopa, tego, na ftórym jo teroz ten wpis ryktuje. Ksiązecke Harnasia noleźli my w starym kalosu mojego bacy. Ksiązecke Modynia – jak sie okazało – baca uzywoł w charakterze zakładki do Ulissesa pona Joyce’a, ftórego zabroł w tym roku na hole. Z jakiegosi powodu postanowił, ze wreście te ksiązke przecyto. Moze podświadomie cuł, ze jo juz przecytołek i nie fcioł być mniej ocytony niz jego własny pies? No a jeśli idzie o mojom ksiązecke – to ona lezała se na stoliku i słuzyła bacy jako podstawka pod Smadnego Mnicha.
– No to chyba mozemy odetchnąć? – odezwoł sie Modyń.
– Niezupełnie – pedziołek. – My te ksiązecki jakosi odsukali, bo mieli do pomocy nas psi węch. Ale baca psiego węchu nimo. I myślicie, ze kie przyjdzie ta kontrola, to on nojdzie cokolwiek w tym bałaganie?
– Ano… chyba nie nojdzie – zgodziły sie syćkie owcarki.
– To co proponujecie, krzesny? – spytoł Harnaś.
– Cóz – pedziołek. – Mozemy pozbierać te ksiązecki i kasi je pochować. Kie przyjdzie kontrola, to je wyciągniemy i podrzucimy do bacówki.
Moi owcarkowi kompani uznali, ze to dobry pomysł. Pozbierali my te śtyry ksiązecki i włozyli do takiego foliowego worecka, ftóry noleźli my kasi wśród bacowyk maneli. A potem zanieśli do lasa i zakopali pod smrekiem.
– Gotowe! – uciesył sie Dunaj.
– Moze powinniśmy oblać udanom akcje? – zaproponowoł Harnaś.
– Cemu nie! – zgodził sie Modyń. – Jest okazja, coby otworzyć te whisky od Felka!
– Whisky! – zawołołek. – Niedobrze!
– Co niedobrze? – spytoł Dunaj.
– To niedobrze, ze kie przyjdzie kontrola i te whisky nojdzie, to uzno, ze nalezy ona do bacy i juhasów! I wte pomyśli, ze oni tutok nic nie robiom, ino pijom na umór! Ponowie! Sytuacja jest powazno! Trza jesce te skrzynke whisky kasi ukryć!
– No przecie jest ukryto – zauwazył Dunaj – między krzakami jałowców. I to krzakami tak gęsto rosnącymi, ze zoden zwykły cłek nie bedzie mioł ochoty tamok sie pchać.
– Jako zeście pedzieli, krzesny – odpowiedziołek – zoden ZWYKŁY cłek. Ale to nie bedzie ZWYKŁY cłek! To bedzie KONTROLA! A tako to wsędy zajrzy!
No to wyciągli my te whisky z jałowców, a potem upatrzyli se wielkiego, piknego smreka, pod ftórym zakopali my syćkie flaski z nasej skrzynki. To znacy… syćkie z wyjątkiem jednej. Bo uznali my, ze nalezy nom sie po pare łyków za nas wysiłek. Jak to smakowało? Cóz. Powiem wom, ostomili, ze Smadny Mnich to nie jest. Felek moze spać spokojnie – nie bedziemy mu więcej tego trunku wykradać. No ale skoro my juz te tak drogom flaske otworzyli, to zol było nie skońcyć. Wypili my więc syćko. To chyba było jednak za duzo na nase owcarkowe łby. Następnego dnia rano głowy bolały nos tak sakramencko, ze przechodzącyk przez hole turystów pytali my nie o kanapki, ino o aspiryne. Niestety syćka turyści słabo znali psi język i uparcie dawali nom kanapki, a potem cudowali, cemu nie fcemy ik jeść.
– Najgorse jest to – pedziołek do Dunaja, Harnasia i Modynia – ze po tym całym pijaństwie nie boce, kany ześmy te nase ksiązecki scepień zakopali.
– Oj, nie pytojcie mnie o to krzesny, bo jo tyz nie boce – pedzioł Harnaś.
– Ani jo – pedzioł Modyń.
– Ani jo – pedzioł Dunaj.
– Niekze ta – pedziołek. – Na rozie te kontrole chodzom ino po Tatrak. Zanim zacnom chodzić po Gorcak, zdązymy odnoleźć.
Krucafuks! Ledwo wypowiedziołek te słowa – na hole wesło dwók ponów w garniturak, z teckami zamiast plecaków! Jeden pon był taki juz niemłody, a drugi – barzo młody, chyba świezo po maturze. Obaj podesli ku mojemu bacy. Pokazali jakiesi legitymacje i pedzieli, ze som z kontroli i sprawdzajom stan higieny w bacówkak.
– Ooo! – zdziwił sie baca. – Ze po Tatrak chodzom takie kontrole, to wiedziołek. Ba nie wiedziołek, ze po Gorcak tyz!
– Hahaha! – zaśmioł sie starsy kontroler. – Na tym właśnie polega skuteczność naszych działań! Na efekcie zaskoczenia! Gdyby nie to, wszyscy bacowie-chytruski skrzętnie ukryliby wszelkie niedociągnięcia i udawali niewiniątka!
– Czy wszystkie tutejsze psy – odezwoł sie młodsy kontroler – są szczepione przeciwko wściekliźnie?
– Som, syćkie śtyry – pedzioł baca.
– Książeczki szczepień tych psów poproszę – pedzioł słuzbowym głosem starsy kontroler.
– Juz wom pokazuje, panocku – pedzioł baca. – Zaprasom do środka.
Baca weseł do bacówki. Za nim obaj kontrolerzy. Baca od rozu chycił torbe od laptopa i zacął w niej sukać ksiązecki Dunaja. Sukoł, sukoł… ba ocywiście nie nolozł.
– To dziwne – mruknął baca. – Byłek pewien, ze ksiązecka jednego z psów nojduje sie w tej torbie.
Starsy kontroler mrugnął okiem do młodsego tak, jakby tym mrugnięciem fcioł pedzieć: „Mamy go!”
– Pockojcie, panocku – godoł dalej baca. – Za kwilecke tej ksiązecki posukom. A na rozie wyciągne ksiązecke scepień drugiego psa, ftórom mom w starym kalosu. Boce to dobrze, ze roz wpadła mi ona do tego kalosa, a potem zabocyłek jej stamtąd wyjąć.
Baca wziął swój kalos. Ba – jako wiecie – tej ksiązecki juz tamok nie było.
– Coroz bardziej to syćko dziwne – stwierdził baca. – Ba w takim rozie najpierw pokaze wom trzeciom ksiązecke. Mom jom w tym opasłym tomie Ulissesa.
Ocywiście tej trzeciej ksiązecki tyz nie było tamok, ka baca spodziewoł sie noleźć. Nie nolozł tyz cwortej, choć był pewien – słusnie zreśtom – ze jesce wcora lezała ona na stoliku. A my, śtyry owcarki, pozirali do bacówki przez uchylone drzwi i nie wiedzieli co robić. Mimo nasyk najlepsyk chęci dalej nie mogli my se przybocyć, kany te ksiązecki zostały zakopone.
Bidny baca zacął syćkie zakamarki w bacówce przeglądać. I pod swym wyrkiem sukoł, i w kotlikak, i między oscypkami… Syćko na prózno!
– Zupełnie nie rozumiem, co sie z nimi stało! – Baca siodł bezradny na swym wyrku.
– Pewnie kosmici je zabrali! – zaśpasowoł starsy kontroler i sam sie ze swojego śpasu zaśmioł, młodsy zaś jakosi dziwnie sie uśmiechnął. – Nawet nie będziemy przeprowadzać dalszej kontroli! Brak książeczek szczepień psów jest wystarczającym przewinieniem! Nakładamy na pana karę w wysokości 5 tysięcy złotych!
Kontroler wyciągnął z tecki jakisi blocek. Cosi tamok nabazgroł, wyrwoł kartke i wręcył bacy. A potem wroz ze swym młodsym kolegom wyseł z bacówki i obaj rusyli ku dołowi.
– Krucafuks! – zawołołek. – Właśnie se przybocyłek, pod ftórym smrekiem zakopali my te nase ksiązecki!
– Juz za późno – pedzioł zasmucony Dunaj.
– Wcale nie! – zaprzecyłek.
Pohybołek za kontrolerami. Chyciłek tego starsego kontrolera za portki i zacąłek ciągnąć ku temu smrekowi, ka ześmy wcora nase ksiązecki zakopali. Kie juz go tamok zaciągłek, to puściłek wreście jego portki i zacąłek kopać w ziemi.
– O co temu psu chodzi? – zdziwił sie młodsy kontroler, ftóry podeseł do tego smreka w ślad za mnom.
– On chyba chce nam coś pokazać – stwierdził starsy. – Pomóż mu kopać.
Młodsy kontroler przykucnął obok mnie i zacął rękami odgarniać ziemie.
– A to co?! – zawołoł nagle, kie na cosi natrafił.
O, krucafuks!!! Pomyliłek smreki! Tutok nie były zakopone nase ksiązecki scepień! Tu były flaski whisky od Felka! Bocyłek, ze my cosi tutok zakopali, ba nie bocyłek co!
Tymcasem młodsy kontroler dalej ziemie rozgarnioł i coroz to kolejne flaski wydobywoł na wierch. Zaś ocy tego starsego – godom wom – zacęły świecić jak jakiesi dwie pikne gwiazdecki!
– A to szczwana bestia z tego bacy! – zawołoł.
– Że co? – spytoł młodsy. – Chyba nie bardzo rozumiem?
– Bo za krótko pracujesz w tej branży, żeby rozumieć! – odrzekł starsy. – Ten baca dał nam w prezencie whisky, żebyśmy zapisali w papierach, iż z jego bacówką wszystko jest O.K.
– Czyli łapówka? – zauwazył młodsy.
– Pozostańmy przy słowie „prezent” – zaproponowoł starsy.
– Ale dlaczego nie on, tylko jego pies zaprowadził nas do tej whisky? – dociekoł młodsy.
– Oj, młody, młody… – westchnął starsy. – Jak ty wiele jeszcze musisz się nauczyć! Przecież to jasne, że trzeba jakoś przechytrzyć tych, którzy wszędzie tropią korupcję! Ten stary baca jest bardzo sprytny. Wiedział, że gdyby wręczył mi tę whisky osobiście, ktoś mógłby nas podejrzeć i gdzieś donieść. Dlatego specjalnie wytresował swego psa, żeby doprowadził nas do tej whisky!
– Aaa! Teraz już rozumiem – pedzioł młodsy.
– No widzisz, jaki pojętny chłopak jesteś! – odrzekł starsy. – Jeśli mi pomożesz znieść to wszystko na dół, odstąpię ci jedną flaszkę.
Zanim jednak kontrolerzy wzięli te whisky, wrócili jesce na kwilecke do nasej bacówki. Starsy kontroler uścisnął mojemu bacy ręke, poklepoł go po ramieniu i pedzioł:
– Brawo, baco! Brawo! Z tą karą to był oczywiście żart! Przecież obaj wiemy, że prowadzicie swoją bacówkę wzorowo! Inni bacowie powinni brać z was przykład! Osobiście wystąpię do swoich przełożonych o nadanie wam specjalnego wyróżnienia!
I zaroz starsy kontroler wroz z młodsym nazod posli w dół, zostawiając na holi zupełnie juz skołowonego bace.
– Cyli nie bedzie kary? – spytali juhasi.
– Wychodzi na to, ze nie bedzie – pedzioł baca.
– Najpierw strasom nos karami, a teroz obiecujom wyróznienie… – dumali juhasi. – Cy wy cosi z tego, baco, rozumiecie?
– Nic a nic nie rozumiem – odpowiedzioł baca drapiąc sie po głowie.
I dobrze! Bo fto pedzioł, ze wy, ludzie, musicie syćko rozumieć?
Ale to wom powiem, ostomili, ze był to chyba najdziwniejsy przypadek korupcji, jaki znom. No bo z tom korupcjom to najcynściej jest tak, ze jedno strona doje łapówke, a drugo jom biere. Bywo tyz tak, ze jedno strona doje łapówke, ba drugo nie fce jej przyjąć (co zreśtom tej drugiej stronie piknie sie kwoli). No ale coby jedno strona nie dawała zodnej łapówki, a drugo i tak jom wzięła – to jo jesce o cymsi takim nie słysołek. Hau!
P.S. Przybocowuje, ze w poniedziałek Madgareckowe urodziny som. No to zdrowie Madgarecki! 😀
Komentarze
Cała historia jest dwuznaczna moralnie, ale najbardziej podoba mi się hasło:
Nimo co wyć, ino trza działać!
(owczarkowa mantra aktywnego podejścia do życia)
Wstret mnie wstretny wzial i do komputra nie dopuszcza. Nawet z Mamusia nie pisze, o co WW na pewno sie gniewa. Ale pogoda u nas cudowna, a roboty duzo. Wzielam sie za remonty. I po kazdym dniu ciezkiej pracy musze dwa dni odpoczywac, najlepiej z ksiazka w ogrodzie! Telewizor i komputer maja wakacje.
Dziecka tez czasu wymagaja. Sara w srode konczy przedszkole. I ogrodek wola. Kochanie zrobilo palenisko i co drugi dzien kielbaski z ogniska pojadamy. A niedlugo do Polski bedziemy jechac. I tak do Budy mi ciezko zajsc.
Alicjo, to nie byly moje imieniny, bo ja w Dzien Matki obchodze. Ale wg Owczarka mozna swietowac kilka razy w roku, wiec swietujmy!
Co do maszyny zrzucajacej kurczece udka, to nie polecam. Jesli macie mozliwosc, obejrzyjcie ‚Cloudy with a Chance of Meatballs’ (nie znam polskiego tytulu), zrozumiecie dlaczego. 🙂
To milego dnia i jeszcze milszego zapiatku wszystkim zycze Do uslyszenia. Pa
Acha, a Ty Owczarku lepiej znajdz te ksiazeczki szczepien, zebys nie musial raz jeszcze napoju alkoholowego na K (krzynka whisky) Felkowi zwedzic, jak tym skorumpowanym urzednikom zasmakuje i wroca po wiecej.
Hej, Plumbumku miły, fajnie, że zajrzałaś! 😀
Kochanie przysposobiło ogródek, to nie dziwota, że lubicie posiedzieć.
Z tego wynika, że pogoda Wam dopisuje, bo nas coś opuściła od kilku dni.
A poza tym mało słoneczny ten rok, co na smaku owoców bardzo się odbija.
O cenach nie wspomnę.
Nie udało mi się dostać ani jednej smacznej truskawki. 🙁
Zajrzyj czasami, jak Cię wstręt odpuści. 🙂
Mnie niby też trzyma, ale ciekawość jest silniejsza. 😆
Buziaki dla całokształtu! 😀
mt7 pisze: „Nie udało mi się dostać ani jednej smacznej truskawki.”
O to dziwne, bo w moja żona kupuje truskawki tonami. Z części robi dżemy na zimę, a część zostawia na podwieczorek i nie powiem, smakują mi bardzo ❗
Jeszcze jedno pytanko, bo na Ponopietrowym blogu czeka na akceptacje. Nie zna ktos jakiegos taniego hotelu kolo dworca w Poznaniu? Bo mi pilnie potrzebny.
Owczarku, a może coś zostało tej whisky?
Bo jak cię kiedyś budowicze odwiedzą, to wiesz, trza być przygotowanym, no:)
TesTequ, może dlatego, że nie kupuję tonami. 😆
Te kilka prób skutecznie mnie znięchęciło, wyrzucałam całe łułbianki, a truskawki kupowałam na tzw. targach lub prywatnych budkach warzywnych, gdzie towar jest dobrego gatunku.
Może w mojej okolicy tak mają.
Ja truskawki jem bez żadnych dodatków.
Tu widzę coś niedrogiego, niedaleko dworca w Poznaniu:
http://glowapio.spanie.pl/
Muszę pędzić!
Może zależy od regionu. W mojej okolicy też truskawki w tym roku „słodkie inaczej”, czyli albo kwaśne albo bez smaku praktycznie. Sporo wody , brak słońca. 🙁
Paula,
wkleiłam wpis do Łasuchów, tam jest trochę Poznaniaków, na pewno coś wymyślą. A ja popytam swoich z Poznania – szkoda, ze warunki mają raczej „ciasne”, bo by Was przechowali 🙁
Kiedy jedziesz do Polski?
Plumbum :
# jotka pisze:
2010-06-25 o godz. 16:33
Alicjo,
najtańszy nocleg znaleziony z marszu: Dom Akademicki UAM Jowita – Akumulatory (część hotelowa), ul. Zwierzyniecka , tuż przy Rondzie Kaponiera i Hotelu Hilton.
Dzwonić w poniedziałek rano + 48 61 829 3401
Jedynka ze śniadaniem 117, 70 zł. Niestety nie bedzie mnie już w poniedziałek w Poznaniu żebym mogła załatwic znizkę (79,40)
„5 tysięcy złotyk kary” – a tam, dokąd linkujesz piszą:
Na razie nie będzie kar, a jedynie pouczenia.
Kary nastaną po co najmniej tygodniu: Po przyszłotygodniowej wizycie zaczną się prawdziwe kontrole – zalinkowany tekst ma datę 20 czerwca, stąd wniosek, że Owczarek wybiegł daleko w przyszłość. Oto, jakie cuda czyni whisky! A może zapomnieliście, że głowy bolały Was przez kilka pięknych poranków z rzędu? 😉
(I tak nastał wieczór i poranek, dzień siódmy). 🙂
Stała czytelniczka i wielbicielka serdecznie pozdrawia dowcipnego Autora! 🙂
Dzieki Alicjo. Ostatnio nocowalismy w Orbisie chyba jakims, przeplaconym niepotrzebnie, bo to takie niezaplanowane bylo. Teraz juz wiemy lepiej :). A jade z dzieckami 15 lipca. Na niecale 3 tygodnie, bo tatus bedzie tesknil i na wiecej sie nie zgadza rozlaczyc :).
plumbum
jeszcze jedno:
# Pyra pisze:
2010-06-25 o godz. 18:24
Zupełnie tanio, Alicjo, jest w schronisku PPTK przy ul. Berwińskiego (budynek szkolny, 1 przystanek od worca, tuż przy Parku Wilsona) W zależności od tego czy to większa sala zy pokój, nocleg 25-40 zł/doba. Łazienki, kuchnia dostępne. Niewygoda? Budynek zamykany na klucz o 22.00
O, a ja nie doczytałam do końca, Paulino, załozyłam, że ruszacie wszyscy razem 🙂
Jeśli pod koniec sierpnia żaden cholerny huragan nie nawiedzi Fanoe Island, to może zawadzimy o Was? Wybieramy się znowu do Hamburga, potem Skandynawia (Szwecji nie darujemy!), a u Was mieliśmy pogodę jaką wiesz – moze tym razem będzie więcej szczęścia? Bo w sumie w tych strugach deszczu mało co widzieliśmy 🙁
Ależ zbójnicka opowieść, Owczarku! 😆 Dwuznaczna moralnie jak najbardziej, ale jak się zbójnikuje, to jaka niby ma być? 😉
Dobrze, że ten starszy kontroler to człowiek rozgarnięty i kumaty, bo mogło być naprawdę niefajnie! 😉 Mam tylko nadzieję, że nikt z CBA nie zagląda do Budy.
A u nas truskawki i czereśnie pyszne!
Anonimowa Celebrytko – witaj! 🙂
A to Ty nie wiesz, że prasa kłamie? 🙂
Jestem mordercą. Bym się podzieliła z robaczkami i i kto by tam chciał moje porzeczki, maliny i inne jagody, ale ja sobie wypraszam, ale ja przepraszam, to ponad moje siły. Wypraszam se!!!
Takie klimaty sprzed 10 minut…
http://alicja.homelinux.com/news/img_3023.jpg
Witajcie w słoneczny poranek. Od wczoraj babciuję na pełny etat, więc koniec wylegiwania się i dosypiania.
plumbum – znaleźliście Luxtorpedę, skoro przybywasz na dworzec?
Alicjo, co to za białe dzyndzołki na niebie? Czyżby UFO?
Tradycyjnie zaśmiecę – miłego dnia! 🙂
Alicjo, to czekamy pod koniec sierpnia. A dokladniej kiedy wiesz? Bo troche gosci mi sie zjezdza w sierpniu wlasnie, to sobie poustalam co i jak i kiedy.
Alsa 🙂
Milego dnia!
Te dzyndzolki to mewy, jest tu tego trochę… i paskudnie wrzeszczą czasami.
Plumbum,
dam Ci daty, jak je ustalimy, prawdopodobnie na poczatku sierpnia ustalimy i zabukujemy lot – i bynajmniej się nami nie przejmuj, bo my takie, co to nic nie muszą. Na teraz mogę Ci powiedzieć tyle, że na pewno będziemy chcieli lecieć gdzieś koło 25-go, nie wcześniej. Jerzoru leży na sercu Sztokholm, do którego nie dojechalismy przez tę ulewę – ja wiem ze wy sie śmiejecie, ale dla nas odległości typu 700 km to betka, wszak po sąsiedzku 😉
Danii szkoda, nawet tej plaży nie zobaczyliśmy w pełnej krasie. Ale wszystko jest do zrobienia, jak nie w tym roku, to gdzieś… kiedyś, po drodze do 🙂
😀 😀 😀 😀 😀
Ale to wom powiem, ostomili, ze był to chyba najdziwniejsy przypadek korupcji, jaki znom. No bo z tom korupcjom to najcynściej jest tak, ze jedno strona doje łapówke, a drugo jom biere. Bywo tyz tak, ze jedno strona doje łapówke, ba drugo nie fce jej przyjąć (co zreśtom tej drugiej stronie piknie sie kwoli). No ale coby jedno strona nie dawała zodnej łapówki, a drugo i tak jom wzięła – to jo jesce o cymsi takim nie słysołek.
Owczarek coś kombinuje… relatywizuje, przedefiniowuje… odwraca kota ogonem… zastrzega i kwalifikuje, że niby nie słyszał… badacz obiektywny i ostrożny nowych zjawisk i tryndów społecznych…
Ha, ale ja zwietrzam pismo nosem jeszcze zanim pismo wysłane do adresata…
– Ty startujesz w drugiej turze wyborów!…
z dziką kartą!!!…
i obietnicami cudów, o jakich wszyscy ci, co to „nikt ci tyle nie do, co łon ci łobieco” nawet nie słyszeli…
To ja się mianuję szefową sztabu wyborczego, rzecznikiem prasowym i kierowcą Owczarkobusa:
Przebrała się miarka, głosuj na Owczarka!!!
(… a tak między nami… zwiększ zapasy tej whisky… koniecznie…)
Jaką whisky próbowaleś z przyjaciólmi, Owczarku, że tak ci nie smakowala? 😀
Plumbumku
a oglądałaś miejsce blisko dworca z wpisu:
mt7 pisze:
2010-06-25 o godz. 14:08
Prawda! Owczarek spryciarz, jak kilka sztabów wyborczych razem wziętych, a kufa niewinna niczym na obrazku 😆
Chętnie dołączę do komietu wyborczego.
Może zdjęcie też się przyda.
Modyfikuję na życzenie wg. propozycji. 😀
Hortensjo, jak rozumiem, nie chodziło o rodzaj whisky, a o moc trunku.
Nabiłam rękę na wielki kolec kaktusa dwa dni temu i coś mi się ze stawem, czy palcem zrobiło,
Bardzo mnie boli przy próbie poruszenia. Nie wiem co się stało, nic nie widać poza niewielką opuchlizną, a ból okropny. 🙁
Mt7,
nie chcę krakać, ale pewnie zostało Ci coś z tego kolca – zbieg okoliczności, ja sobie wbiłam drzazgę przedwczoraj, myślałam, ze wyciagnęłam wszystko, a wczoraj okazało się, że nie, palec spuchł, bolał i pojawił się jakiś płyn w tej „dziurce” po drzazdze. Dopiero jak dobrze to oczyściłam i wydobyłam dosłownie nie4mal niewidoczne kawalątko drewna, przestało mnie boleć i dziś jest w porządku.
Maryna na prezydenta!
Owczarek na szefa rządu!
Hasło wyborcze:
„Smadny dla każdego” 😀
Alicjo,
nic mi nie siedzi.
Kaktus ma kolce jak mocne, długie gwoździe.
Ręka obciążona ciężką donicą nabiła mi się na takie kolce z boku.
Zamarłam z bólu, nie byłam w stanie poruszyć się.
Mam nadzieję, że to tylko mocno dziabnięte kolcami miejsce.
Aż mi głupio, że tak boli z powodu kaktusa.
Myślałam, że mam uszkodzony staw w dłoni, bo nie mogłam poruszać dłonią.
Już mi lepiej, ale przy nieostrożnym ruchu przeszywa mnie przejmujący ból.
Nie rozumiem, co się stało. 🙁
Do TesTeqecka
„podoba mi się hasło: Nimo co wyć, ino trza działać!”
Jaz zawyłek, TesTeqecku, z zakwytu, ze podobo Ci sie hasło, ze nimo co wyć 😀
Do Plumbumecki
„Co do maszyny zrzucajacej kurczece udka, to nie polecam. Jesli macie mozliwosc, obejrzyjcie ‚Cloudy with a Chance of Meatballs'”
Filmu nie widziołek, Plumbumecko, ale mom jednak nadzieje, ze on nie był barzo straśny? Bo my z kotem juz sie kapecke napalili na ryktowanie tej masyny…
„Acha, a Ty Owczarku lepiej znajdz te ksiazeczki szczepien, zebys nie musial raz jeszcze napoju alkoholowego na K (krzynka whisky) Felkowi zwedzic”
Ano muse noleźć! Bo moze i nie dlo psa kiełbasa, ale tyz… nie dlo kontrolera Felkowo whisky! 😀
Do EMTeSiódemecki
„Nie udało mi się dostać ani jednej smacznej truskawki.”
Juz wiadomo, EMTeSiódemecko, cemu – syćkie smacne truskawki wykupiła poni TesTeqeckowa. Ftórom zreśtom piknie pozdrawiomy!
A moze jakosi maść o właściwościak ściągającyk na miejsce ukłucia by sie przydała? Opuchlizna i tak powinna przejść, ale z zastosowaniem środka ściągającego przesłaby sybciej 😀
Do Grzesicka
„Owczarku, a może coś zostało tej whisky? Bo jak cię kiedyś budowicze odwiedzą, to wiesz, trza być przygotowanym”
W rozie cego, Grzesicku, jo piknie boce, kany Felek te whisky trzymo. Wse moge po niom hipnąć 😀
Do Małgosiecki
„W mojej okolicy też truskawki w tym roku ‚słodkie inaczej’, czyli albo kwaśne albo bez smaku praktycznie. Sporo wody , brak słońca.”
Widocnie ftosi zabocył posłozić dysc! Bo kieby nie zabocył, to truskawki byłyby piknie słodkie! 😀
Do Alecki
„wkleiłam wpis do Łasuchów, tam jest trochę Poznaniaków, na pewno coś wymyślą.”
Znająć zycie, pewnie nie telo poznaniacy znajom sie na tanik noclegak w Poznaniu, co ftosi, fto w Poznaniu nie miesko, ba cynsto tamok jeździ. Ale ocywiście moge sie mylić…
„wiem ze wy sie śmiejecie, ale dla nas odległości typu 700 km to betka”
W Kanadzie moze i betka. Ale kie Twojo stopa, Alecko, stonie na europejskim lądzie, to mos obowiązek zacąć uwazać, ze to sakramencko daleko 😀
Do Anonimowej Celebrytecki
„zalinkowany tekst ma datę 20 czerwca, stąd wniosek, że Owczarek wybiegł daleko w przyszłość.”
A bo widocnie, Celebrytecko, tylko dlo Tater kontrole miały sie odbywać na rozie bez kar. Gorce nie majom tak dobrze. Ktoś płaci, żeby nie płacić mógł ktoś… 😀
Do Alsecki
„Mam tylko nadzieję, że nikt z CBA nie zagląda do Budy.”
Jeśli, Alsecko, CBA jest dobrze poinformowone, to wie, ze mojom gaździnom lepiej nie zadzierać. A kieby próbowali zrobić cosi mojemu bacy, to musieliby mieć z gaździnom do cynienia 😀
Do Basiecki
„Owczarek coś kombinuje… relatywizuje, przedefiniowuje… odwraca kota ogonem”
Moze i kombinuje, moze relatywizuje i przedefiniowuje. Ale do obyrtania kota ogonem to jo sie nie przyznoje, Basiecko, bo mi gaździna mi nie pozwalo.
Zgodnie ze znonom prowdom, ze ka owcarek nie moze, tamok Maryne pośle, w dalsym ciągu jo proponuje, coby to Maryna prezydentem została 😀
Do Hortensjecki
„Jaką whisky próbowaleś z przyjaciólmi, Owczarku, że tak ci nie smakowala?”
Ano… Jaś Wędrowniczek, Hortensjecko. Hyrem to moze i wierchuje on nad Smadnym. Ale nie smakiem! Przynajmniej jak na mój owarkowy gust 😀
Taż widać, że Maryna to deputy a w porywach sekretarz stanu… spójrzmy prawdzie w oczy… 😐 🙄 😀
Z mniej smacznych (=kwaśniejszych?) truskawek można przecież zrobić powidło… a gdy jeszcze dodać trochę agrestu i/lub płatki z róży*… – mniaaaaaammmmm!!!
(Imagine luty i kontrolę towarzyską znajomych w ostatki albo walentynki… i takie ciasteczka-pączki… 😉 😛 – znaczy ‚obliż’ a nie coś brzydkiego 🙂 😉 )
…albo zmiksować z kefirem, bananem i odrobiną cukru… mniammmmmmmmmmmm
😀 😀 😀
___
*gdy się pojawia wcześniej, albo była okazja zbioru – urzeć z cukrem i włożyć do zamrażarki, niech poczeka 🙂
…kocham truskawki… jako dziecko, nie mogąc się doczekać na pierwsze, byłam w stanie zbierać (i natychmiast zjadać) nawet białe – lekko różowiejące… ❗ 😀
Bry!
Ja myślałam, że na lokalne truskawki muszę poczekać, bo ciągle tylko ze Stanów, a tu się okazuje, że lokalne już były, tylko… nie było ich właściwie.
Słońce owszem, niby jest, ale leje tak często , że truskawki po prostu diabli wzięli, nie obrodziły, a te które próbowały dojrzeć, zgniły 🙁
A nie ma to, jak truskawka prosto z ogródka lub farmerskiego pola, nagrzana słońcem… ah!
Do Basiecki
Basiecko, jo mom nadzieje, ze Maryna jest wystarcająco wykwalifokowonom orlicom do kozdej funkcji, a nie ino do deputy tej funkcji. Ino wse trza jom piknie pytać, coby sie zgodziła 😀
Do Alecki
A jo, Alecko, myślołek, ze najbardziej to Ty lubis o te truskawki
http://www.youtube.com/watch?v=cpyZo7NTrSE&feature=related
😀
O, północka wybiła… Owczarek obchodzi imieniny, Pieter mu na drugie 🙂
Twoje zdrowie Owczarku!
O, ale żeśmy się łajza minęli, Owczarku! 🙂
A te truskawki też lubię!
Zamiast Smadnego, lampką czerwonego (z truskawkami sie dobrze kojarzy!) – zdrowie!
Owczareczku miły,
żyj długo i szczęśliwie!
Niech Ci się darzy i wszystko układa wedle życzenia.
100 lat!!! 😀
Barzo piknie dziękuje, Alecko i EMTeSiódemecko! I juz ryktuje Smadnego Mnicha na dzisiejsy dzień. Takze z okazji imienin Paffeckowyk – o cym zreśtom mowa za kwilecke 😀