Jak to sie zacęło?

Na mój dusiu! Poni Agnieszka wyryktowała artykuł o psak! Wiecie, ftórom Poniom Agnieszke mom na myśli? Ano te samom, co tutok w Owcarkówce piknie wklejała moje wpisy, pokiela nie naucyła mnie robić to samemu. Tak więc nifto Autorce nie bedzie mógł zarzucić, ze pisała o zywinie, ze ftórom nie miała do cynienia. Bo miała! I mo nawet doświadcenie w gazdowaniu psim blogiem. Haj.

O cym dokładnie jest ten artykuł? Między inksymi o tym, ze w róznyk cynściak świata, na róznyk uniwersytetak, siedzom mędrole i śpekulujom, jak i kany to sie stało, ze cłowiek i pies przestali zyć osobno, a zacęli rozem. Na przykład dwa roki temu pon Peter Savolainen z Kungliga Tekniska Högskolan w Sztokholmie, po analizie genotypu 1500 europejskich i azjatyckich psów, jako miejsce ich pochodzenia wskazał Chiny, gdyż tamtejsze psy są najbardziej zróżnicowane genetycznie. Uczony wyliczył, że do udomowienia musiało dojść gdzieś między 16 a 5,4 tys. lat temu.

No ale zaroz noleźli sie tacy, co pedzieli, ze pon Savolainen bździny godo. Wśród nik pon Adam Boyko z Cornell University, w stanie Nowy Jork. Pon Boyko po przebadaniu genów psów z Egiptu, Ugandy oraz Namibii stwierdził, że ich DNA jest równie zróżnicowane jak psów z Dalekiego Wschodu. Według niego, do ich udomowienia mogło dojść nawet 40 tys. lat temu.

A poni Alicja Lasota-Moskalewska z Uniwersytetu Warsiawskiego pedziała tak: Obliczenia Savolainena pasują do tego, co widzimy w kościach, jednak jestem sobie w stanie wyobrazić, że wilka przygarnięto dużo wcześniej, ale na powrót zdziczał – jak dingo czy pariasy – gdy z jakichś powodów wyginęli jego opiekunowie. Nie wątpię natomiast, że pies mógł się pojawić niezależnie w różnych miejscach. Jestem jednak zwolenniczką krótkiej chronologii, w której do ostatecznego udomowienia doszło jakieś 14 tys. lat temu.

No krucafuks! Kozdy cłek mo inksom teorie! Więc jak to w końcu było? Jakie były pocątki tej piknej (chociaz… casami jednak tyz brzyćkiej) wspólnej ludzko-psiej historii? Powiem wom, ostomili.

To sie działo w starodownyk casak epoki lodowcowej. Zimno było wte straśnie, a przez to, ze było zimno, roślinki rosły barzo płóno. Zywina roślinozerno narzekała więc, ze straśnie trudno o pozywienie. Zywina mięsozerno z kolei narzekała, ze trudno sie najeść zywinom roślinozernom, ftóro przez to, ze furt nie dojado, to chodzi wychudzono i jej mięso mo nienajlepse wartości odzywce.

Była tyz jesce zywina syćkozerno, z gatunku homo sapiens, ale ona to akurat wse na syćko narzekała, więc na jej narzekania juz od downa nifto nie zwracoł uwagi.

No i zdarzyło sie roz, ze kasi na pokrywającym całe kontynenty śniegu spotkały sie dwa stada psów.
– Witojcie, krześni – zawołało jedno stado do drugiego.
– A, witojcie – odpowiedziało drugie stado. – Jak tam polowacka?
– A, do rzyci. A u wos?
– Tyz do rzyci. Juz nie wiemy, co robić. Moze trza by wyryktować jakomsi światowom konferencje, coby ukwalować jakisi sposób na to globalne ochłodzenie?
– E, na takiej konferencji to syćka sie ino pokłócom i nicego nie ukwalujom.
– A mocie jakisi lepsy pomysł?
– No, tak se myślimy… coby spróbować oswoić cłowieka.
– Oswoić cłowieka? Po co?
– Cłowiek moze sie nom piknie przydać. Widzieliście, jakie on mo ręce? Rózne rzecy moze w nie piknie chytać. Jeśli w przysłości zostonie wynolezione cosi takiego jak łuk abo strzelba, to cłowiek bedzie mógł zrobić z nik pikny uzytek i zapolować na cosi. A my co? Jak swoimi zębami abo łapami obsłuzyliby my strzelbe? Dlotego godomy wom: lepiej oswoić tego cłowieka i wte nie bedziemy juz musieli zdobywać se zywności, ino on bedzie jom zdobywoł nie tylko dlo siebie, ale dlo nos tyz.
– Ino fto bedzie w takim związku ludzko-psim wierchowoł? Pies nad cłowiekiem cy cłowiek nad psem? Bo jak cłowiek nad psem, to my tak nie fcemy. Lepsy na wolności kąsek lada jaki niźli w niewoli… Krucafuks! Chyba juz kiesik ftosi to pedzioł!… A moze… powie dopiero w przysłości?
– Spokojnie, krześni. Trza ino cierpliwości. Popracujemy przez pare pokoleń i jakosi tego cłowieka urobimy. Z casem dojdzie nawet do tego, ze dręcenie psa przez cłowieka bedzie karalne. Przynajmniej w tyk bardziej demokratycnyk krajak. Haj.
– Jakiesi bojki dlo grzecnyk scyniaków godocie.
– To nie som zodne bojki! Obacycie, jak tyk ludzi urobimy. Wyryktujemy ik tak, ze przestanom wreście zyć jak małpy, ino zacnom dokonywać róznyk piknyk wynalazków. Kiesik nawet w kosmos zacnom latać.
– Co wy, jasnowidzami jesteście?
– Racej analitykami. Dokonujemy kompleksowej ludzko-psiej analizy behawioralnej. I na podstawie tej analizy ryktujemy prognozy stosuków ludzko-psik na najblizse kilkadziesiąt tysięcy roków.
– Wiecie, kany mozecie se wsadzić te prognozy?
– Mocie na myśli miejsce, we ftóre mozecie nos pocałować?
– Racej wy nos!

No i kozdy pozostoł przy swoim zdaniu. Jedne psy posły oswajać ludzi, ba drugie wolały trzymać sie od nik z dala. Te drugie przestały nazywać sie psami, a zacęły wilkami. Bo „wilk” to jest po prostu skrót od: „wole ignorować ludzi, krucafuks!”

Tak, tak, ostomili. To nie psy wywodzom sie od wilków, ino wilki od psów. Dowód nojdziecie zreśtom w dowolnej encyklopedii: wsędy pisom, ze wilki nalezom do rodziny psowatyk, a nie ze psy do wilkowatyk.

No a poza tym, to sami widzicie, jak to było: to nie wy, ludzie, oswoiliście nos, psy, ino my, psy, oswoili wos, ludzi. I dlotego właśnie ludzcy badace nijak nie umiom dojść, w jaki sposób zacęło sie to wspólne zywobycie cłowieka z psem. Oni cały cas wychodzom z błędnego załozenia, ze to cłowiek był oswajającym, a pies oswajanym. A skoro punktem wyjścia dlo tyk badań jest błędne załozenie, to dziwicie sie, ze one furt prowadzom na manowce? Hau?