W górak – to Polak naprowde potrafi

Mocie ochote, ostomili, odwiedzić w nasyk Tatrak jakiesi nietypowe schronisko? Jeśli tak, to wiedzcie, ze tamok nietypowe schronisko to takie, ka kierownikiem jest… chłop. Nic nie zmyślom! Prowde godom! W dzisiejsyk casak w schroniskak tatrzańskik chłopy poprzekazywały gazdowanie babom! W artykule z miesięcnika Elle (gaździna specjalnie przyniesła go na hole, coby baca właśnie ten artykuł se pocytoł) pisom, ze jaz cztery z siedmiu tatrzańskich schronisk PTTK prowadzą kobiety. Trzy pozostałe również panie, tyle że do spółki z mężczyznami.* Na mój dusiu! To som dopiero kobiety pracujące, co to zodnej pracy sie nie bojom! Haj.

A bocycie, jak 5 marca łońskiego roku pisołek o tym, ze Maryna Krywaniec została demokratycnie wybrano na harnasia nasej zbójnickiej kompanii? Mozliwe, ze wte komusi zdało sie to dziwacne – baba harnasiem? A tymcasem sami widzicie: nic dziwacnego w tym nie było, ino to znak casów, ostomili, znak casów.

Co te ponie kierujące tatrzańskimi schroniskami robiom? Ano właściwie syćko: wykonujom prace kierownice, budowlane, elektrycne, kucharskie i wiele inksyk. Musom tyz zadawać sie z takimi turystami, co to na górskik wędrowców nadajom sie tak, jako jo na baletnice w Jeziorze Łabędzim. Na przykład takiej poni Iwonie Haniaczyk, gaździnie schroniska na Holi Kondratowej, przytrafiło sie cosi takiego:

Późno wieczorem na Kondratową przychodzi małżeństwo z dwojgiem wycieńczonych dzieci. Przekonują, że mają rezerwację. W górskim schronisku rezerwacja to świętość. Tymczasem pokoje są pełne, a ich nazwisk nie ma na liście. Awantura, oburzenie, wyzwiska. Iwona przeprasza, a turystka wrzeszczy na męża: „Uparłeś się na ten Ornak, to teraz masz”.**

Pikno historia! Krucafuks! Sakramencko pikno! Bywalcy Tater ocywiście wiedzom, a syćkim pozostałym piknie wyjaśniom, ze schronisko na Kondratowej i Ornak to dwa zupełnie rózne schroniska. Dosyć od siebie odległe. Z jednego do drugiego trza by iść abo przez Cyrwone Wierchy, abo przez Ściezke na Reglami. I jednom, i drugom trasom wędrówka zajęłaby ładnyk pare godzin. No, zaprawionemu piechurowi moze by dwie wystarcyły, ale sybciej – to juz byłby barzo pikny wycyn. Tak więc jeśli owo małzeństwo, ftóremu Kondratowo kapecke pomyliła sie z Ornakiem, dotarło w to pierwse miejsce dopiero późnym wiecorem, to juz jasne było, ze do tego drugiego przed północom juz nie zdązom. No chyba ze po drodze spotkaliby niedźdwiedzia – wte mogliby zdązyć. Niedźwiedzie zreśtom podobno nierzadko nawiedzajom okolice schroniska poni Haniaczyk, ona sama jednak, zamiast licyć na ik pomoc, zdecydowała sie przenocować pechowyk turystów na karimatak w słuzbówce. A Ornak… no cóz, pewnie był niepociesony, ze nie zascyciła go swym noclegiem rodzina tak wytrawnyk zdobywców gór. Ba moze inksym rozem tamok trafiom? Na przykład kie bedom sukali schroniska w Dolinie Pięciu Stawów?

A mi od rozu przybocowuje sie ten wiers pona Waligórskiego o wycieckowicu, co to wybroł sie na Kasprowy i… trafił na Everest. Gwarzyłek o tym we wpisie z 19 lutego 2010 rocku. Ba teroz przyznom sie wom, ze wte miołek pewne wątpliwości, cy aby na pewno pon Waligórski opisoł jakiesi prowdziwe wydarzenie? A moze jednak syćko zmyślił? Ba po przecytaniu tego artykułu w Elle – juz bardziej jestem skłonny uwierzyć w prowdziwość historii z tego wiersa. Bo krucafuks! Polak to jednak potrafi! Moze nie wse, ale w górak – to naprowde potrafi niejedno. Hau!

* A. Frątczak, Kobiety górą, „Elle” 2011 nr 8 (203), s.58.
** Ibidem, s. 61-62.