Pon Dąbrowski cy Herr Dąbrowski?

Jako ze święta były całkiem niedowno, to takik rzecy jak wielkanocne mazurki mocie pewnie na rozie dosyć? W takim rozie nie bede dzisiok o wielkanocnyk mazurkak godoł. Pogodom za to o Mazurku Dąbrowskiego. A właściwie o jego tytułowym bohaterze.

Jako ze mój baca i mojo gaździna o barzo róznyk rzecak ze swymi gośćmi ukwalowujom, to byłek świadkiem juz niejednej rozmowy na temat nasego hymnu. No i podcas jednej z takik rozmów usłysołek pewnom ciekawom rzec. Usłysołek, jak ftosi sie zaśmioł: „Haha! Nas hymn jest pikny. Nawet barzo pikny. Ale cy wiecie, ze ten cały pon Jan Henryk Dąbrowski, co to z ziemi włoskiej do Polski mioł tak piknie maserować, to w ogóle polskiego języka nie znoł? Bajako! On po miemiecku ino godoł! Ino po miemiecku!”

Prowda to cy bździna? Postanowiłek sprawdzić. Ino potem zabocyłek, ze to postanowiłek. Potem se przybocyłek, potem nazod zabocyłek, no i tak przybocowołek se i zabocowołek pare rozy. Jaz wreście niedowno w stosie gazet kupionyk przez mojego bace i mojom gaździne natrafiłek na taki pikny historycny dodatek do Gazety Wyborcej. A tamok był artykuł pona Stanisława Mancewicza o tym nasym hymnowym generale. I cego sie z tego artykułu dowiedziołek? Ano tego, ze dziadek i ojciec pona Dąbrowskiego walczyli w wojskach saskich, matka nazywała się Maria von Lettow i prócz niemieckiej płynęła w niej też krew szkocka. […] Jan Henryk wyjechał do Saksonii, gdy miał 11 lat […] Jako szesnastolatek został saskim podchorążym i przez blisko 20 lat mozolnie się piął po szczeblach kariery, służąc w wojskach elektorskich. […] Siłą rzeczy nie szlifował tam polszczyzny.

I dalej, ostomili, jest napisane to, co nos najbardziej w tej kwili interesuje. Uwaga, uwaga: do końca życia ledwie mówił po polsku. Bajako! Ba to jesce nie syćko. Bo okazuje sie poza tym, ze on: klął tylko po niemiecku.* No, krucafuks! Naprowde? Naprowde nie zdarzyło mu sie choć roz piknie po polsku zakląć? No to faktycnie musioł znać nas język barzo, ale to barzo słabo.

Ciekawe w takim rozie, cy on w ogóle umiołby zaśpiewać po polsku Mazurka o sobie samym? Moze? Ale nawet jeśli – to odśpiewołby z akcentem. Z takim barzo wyraźnym akcentem miemieckim. Haj.

Co z tego syćkiego wyniko? Cy tako a nie inkso znajomość języków u pona Dąbrowskiego jest przeskodom po temu, coby był on nie ino nasym bohaterem narodowym, ba tyz bohaterem nasego hymnu? Jeśli ftosi uwazo, ze cosi takiego zodnom przeskodom nie jest – to po prostu potraktuje informacje z niniejsego wpisu jako zwykłom ciekawostke i telo.

Ale jeśli ftosi jest zdania, ze to jest barzo powozno przeskoda, to… krucafuks! Ten ftosi nie bedzie mioł inksego wyjścia jak wyrzucić pona Dąbrowskiego z nasego hymnu i juz nidy nie zgodzić sie na to, coby pod przewodem tego pona łącyć sie z narodem. Ino kim wte pona Dąbrowskiego w hymnowym refrenie zastąpić? No kim? Moze nikim, ino przeinacyć ten refren na melodie bez słów? A co zrobić z tytułem utworu? Moze słowo Dąbrowskiego zamienić na wielokropek i od tej pory tytuł bedzie brzmioł: Mazurek …? No, bedzie mioł problem kozdy bidok, dlo ftórego cłek bardziej miemieckojęzycny niz polskojęzycny nie nadoje sie do polskiego hymnu. Bedzie mioł prowdziwie wielki problem. Hau!

P.S.1. Barzo piknym dniem bedzie najblizsy wtorek. Bo w tym dniu urodzi nom sie Gosicka. No to zdrowie Gosicki! 😀

P.S.2. Ocywiście barzo piknym dniem bedzie tyz środa. Bo w tym dniu z kolei Alecka nom sie urodzi. A zatem zdrowie Alecki! 😀

* S. Mancewicz, Mason, Niemiec, bohater. „Ale Historia. Tygodnik Historyczny”, dodatek do Gazety Wyborczej z 19 marca 2012, s. 13.