Co dalej z Rusnakowom Polanom?

Nie roz juz godołek przy róznyk okazjak o tym, jak to najsłynniejsy góralski filozof, jegomość Tischner z Łopusznej odprawioł pikne góralskie mse na Polanie Rusnakowej pod Turbaczem. Ba chyba jesce nigdy nie zbocyłek o gaździe tamtejsej piknej kaplicy. No to niekze opowiem o nim teroz. To ksiądz Kazimierz Krakowczyk z zakonu sercanów. Przybocył mi sie on, bo w jednym z ostatnik numerów „N.p.m.-u” ukazoł sie z nim pikny wywiad. A w tym wywiadzie mozno wycytać, co sie na tej Rusnakowej działo przez ostatnie kilkadziesiąt roków. Heeej! Jak na zwycajnom gorcańskom polane – to działo sie wiele. Bajako.

Kie zacęła sie przygoda księdza Krakowczyka z tym miejscem? Mozno pedzieć, ze 11 listopada 1978 rocku. Była wte okrągło rocnica odzyskania niepodległości. Beskidzcy przewodnicy wpadli na pomysł, coby w tym dniu wyryktować okolicnościowe plenerowe sympozjum. A na miejsce tego sympozjuma upatrzyli se właśnie Rusnakowom. No i zaprosono tyz tamok księdza Krakowczyka, ftóry w tym casie był kapelanem w nowotarskim śpitalu. Jegomość odprawił mse i wygłosił stosowne kazanie. To syćko tak barzo spodobało sie właścicielowi polany, ponu Czesławowi Pajerskiemu, ze zaroz po msy podeseł do księdza i zaproponowoł mu odprawienie w tym samym miejscu pasterki.

No a w następnym roku poseł hyr, ze Jan Paweł II wybiero sie z pielgrzymkom do Polski i ze bedzie między inksymi na Podholu. Wte pon Pajerski, wpodł na pomysł, coby na tej swojej polanie wyryktować poświęconom papiezowi kaplice. Skrzyknął paru góroli i w trzy miesiące powstała tamok nieduzo drewniano budowla na planie krziza Virtuti Militari. Kstałt miała taki, a nie inksy, bo poświęcono jom nie ino papiezowi, ale tyz partyzantom, co to za okupacji w Gorcak walcyli. Stąd tyz nazwy tej niewielkiej budowli som dwie: Kaplica Papiesko i Kaplica Partyzancko. Ba oficjalnie nie była to zodno kaplica, ino… sopa na siano. Cemu? Bo pon Pajerski – wiedząc w tamtyk casak, ze nie bedzie łatwo o zgode od władz na wyrykotwanie obiektu sakralnego – zgłosił, ze fce postawić zwycajnom sope. A że ma kształt Krzyża Virtuti Militari? – śmieje sie dzisiok jegomość Krakowczyk – Cóż, w zezwoleniu nie napisano, że szopa musi być kwadratowa.* I ślus.

Wkrótce pon Pajerski zaproponowoł księdzu Krakowczykowi, coby właśnie on zacął tamok gazdować. Ksiądz piknie sie zgodził. Jego zakonny przełozony tyz sie zgodził. I w ten oto sposób jegomość Krakowczyk stoł sie jednym z najwyzej pracującyk księdzów w Polsce. I tak jest do dzisiok. Bajako.

Przed pierwsom papieskom pielgrzymkom do Polski kaplica stała juz gotowo. 8 cyrwca 1979 rocku na Rusnakowej zebrała sie grupa góroli i turystów. Wyryktowano tamok wielki napis: PASTERZOWI – PASTERZE. W tym dniu papiez lecioł helikopterem na nowotarskie lotnisko. Zebrani licyli, ze helikopter przeleci tuz nad polanom i ze papiez piknie ik z góry pozdrowi. Godano nawet, ze na kwilecke wyląduje. Niestety, nic z tego nie wysło, helikopter tamok nie przelecioł.** Za to dwa roki później – inkso pikno rzec miała sie na tej Rusnakowej wydarzyć. W lipcu 1981 rocku przyseł na te polane jegomość Tischner. Krakowczyka akurat nie zastoł. Ba ostawił kartecke z prośbom o mozliwość odprawienia tamok msy dlo ludzi gór. Krakowczyk, kie dowiedzioł sie o tej prośbie, wyraził piknom zgode. No i w pierwsom niedziele sierpnia msa została odprawiono. Tak właśnie zacęły sie te hyrne Tischnerowskie mse pod Turbaczem. Mse, na ftóre ściągały tłumy góroli i ceprów, fcącyk posłuchać, jak hyrny ksiądz-profesor po góralsku godo i po góralsk
u śpasuje. A wierchowała tamok tako pikno śleboda, ze nawet władza musiała cuć wobec niej respekt. Bo przez całe roki osiemdziesionte mozno było tamok wygadywać na rząd, kielo sie ino fciało – i nifto sie nie boł, ze za takie gadonie pódzie do hereśtu. Jacysi tajniacy owsem, przychodzili na te mse, ale – jak zbocowoł ksiądz Krakowczyk – nie było legitymowania uczestników czy innych represji.*** Haj.

To jedyne w swoim rodzaju góralskie święto kontynuowane jest na Rusnakowej do dzisiok. Telo ze juz bez Tischnera niestety. No i teroz ryktowane jest ono w drugom niedziele sierpnia, nie w pierwsom.

Ba wróćmy sie do nasego księdza Krakowczyka. Jak mu sie na tej polanie gazduje? Pocątkowo – był on tamok właściwie ino takim gazdom niedzielnym. Roz w tyźniu dojezdzoł do tej Papieskiej Kaplicy z Domu Zakonnego w Stadnikak. Potem niedaleko kaplicy górole postawili mu bacówke. I do dzisiok ta bacówka jest jego mieskaniem. Ale ani wody, ani prądu tam nimo. Więc, kie późnom porom ksiądz fce se cosi pocytać – to ino przy świecak. A kie potrzebuje wody – to musi pohybać do pobliskiego źródełka.

Poza tym mo pokoik w pobliskim schronisku na Turbaczu, ka miesko zwłasca zimom. Fcioł za ten pokoik płacić, ale kierownictwo schroniska ani myślało sie na to zgodzić. Więc ksiądz postanowił, ze bedzie płacił w inksy sposób – stojąc w kuchni i zmywając nacynia po stołującyk w schroniskowym bufecie turystak. I tak właśnie zrobił. Choć przy takiej robocie – przy jego niskim wzroście w dodatku – nie roz z wysokiej bufetowej lady zwalała sie na niego wielko piramida talerzy z reśtkami bigosu i inksej fasolki. On jednak pracowoł na tym zmywaku wytrwale. Na mój dusiu! Nie wiem, jak wom sie widzi taki ksiądz, ale mi – widzi sie piknie. Bajako.

Cało bida w tym, ze cas płynie nieubłaganie. Teroz jegomość Krakowczyk mo 78 roków. Ze zdrowiem nie jest juz u niego najlepiej, cierpi na cukrzyce, nie słysy na jedno ucho, mo zaburzenia błędnika. Bolą mnie plecy – pado redaktorowi „N.p.m.-u” – msze muszę skracać, a kazań prawie nie wygłaszam, bo trudno wytrzymać mi przy ołtarzu dłużej niż pół godziny.
To co stanie się z Kaplicą Papieską, gdy Księdzu sił już zabraknie? – pyto pon redaktor.
Boję się – odpowiado jegomość – […] że gdy stamtąd odejdę, jakiś młody, zaradny ksiądz diecezjalny kupi sobie terenowy samochód, pojedzie pod Turbacz raz w tygodniu, odprawi mszę, zbierze dutki i czym prędzej wróci na swoją ciepłą plebanię.****

Na mój dusiu! Tak to właśnie mo być? Tako mo być przysłość tego niezwykłego miejsca? Cóz, jest to niestety mozliwe. Jest to mozliwe, ze juz nigdy na tej Rusnakowej nie bedzie atmosfery podobnej do tej, jako ryktowała sie tamok za sprawom jegomościa Tischnera, jegomościa Krakowczyka i im podobnyk zapaleńców. Panta rhei krucafuks!

Ba przybocowuje se, jak to jegomość Tischner zacytowoł roz pod Turbaczem takie stare góralskie przysłowie: Wse wiyrchowoł nie bedzies, ale byłoby źle, kieby cłowiek nigda nie wiyrchowoł.***** Ucestnicy tamtyk msy mogom se więc pedzieć: „Wse takik niezwykłyk wydarzeń przezywoł nie bede, ale byłoby skoda, kiebyk nie przezył ik wcale”. I to jest święto prowda.

A tak poza tym… fto tam moze wiedzieć, jako bedzie przysłość? Moze jednak za rok, za pięć, abo za dziesięć nojdzie sie nagle jakisi jegomość, ftóry bedzie fcioł włozyć w to miejsce więcej serca, niz wyciągnąć zeń dutków? Moze jednak jesce niejedno msa zostonie odprawiono tamok barzo piknie, a nie byle jak? Moze? Ano… obacymy, co bedzie. Obacymy. Hau!

P.S.1. Przez najblizsyk pare dni nie bedzie mnie w Owcarkówce. Ostawiom więc pikny zapas kiełbasy jałowcowej i Smadnego Mnicha, coby nifto nie cuł sie głodny ani spragniony wte, kie mnie tutok nie bedzie.

P.S.2. Zaś w najblizsom środe, 16 maja, Jędrzejeckowe imieniny bedom. No to zdrowie Jędrzejecka! 😀

P.S.3. A piątek, 18 maja, to bedzie dzień urodzin PonioBlejkKocickowyk, Heleneckowyk i Misieckowyk. A więc zdrowie Poni BlejkKocickowej, Helenecki i Misiecka! 😀

* K. Krakowczyk, Młodzi księża nie chcą się poświęcić, rozmowę przepr. J. Terakowski, „N.p.m. – magazyn turystyki górskiej” 2012, nr 4 (133), s. 64.
** J. Tischner, Boski młyn, Oficyna Podhalańska, Kraków 1992, s. 7; J. Tischner, Słowo o ślebodzie. Kazania spod Turbacza 1981-1997, Znak, Kraków 2003, s. 141.
*** J. Tischner, Słowo o ślebodzie, s. 143.
*** K. Krakowczyk, op. cit., s. 65.
**** J. Tischner, Słowo o ślebodzie, s. 19.