Kanada pachnąco oscypkiem
Cy Kanada musi podpisywać umowy z Uniom Europejskom? Moim zdaniem nie musi. Skoro Kanadom rządzi królowa Anglii, a Anglia nalezy do Unii, to znacy, ze Kanada tyz nalezy. Bez względu na to, cy nojduje sie na europejskim kontynencie cy na inksym. Bajako. Tak sie jednak jakosi złozyło, ze ani władze kanadyjskie, ani unijne potela nie zauwazyły tej jakze ocywistej rzecy i niedowno zupełnie niepotrzebnie podpisały nowom umowe handlowom. No ale niekze ta. Umowa zreśtom – sama w sobie – jest całkiem pikno. Wiecie cemu? Z róznyk powodów. Choćby z takiego, ze dzięki niej – jak tutok napisano – UE zniesie cła na większość kanadyjskich towarów rolnych, od pszenicy po syrop klonowy.
No… na temat psenicy to jo zbyt wiele do powiedzenia nimom. Mysy harcujące po polak w mojej wsi z pewnościom lepiej znajom sie zbozu niz jo. Natomiast kie idzie o syrop klonowy – to nawet jo wiem, ze jeśli na ten hyrny kanadyjski przysmak mo zostać zniesione cło, to jest to tak radosno wiadomość, ze jaz do świąt Bozego Narodzenia radośniejsej nie bedzie. Moi ostomili, cy jedliście kiesik lody z tak piknym dodatkiem? Jeśli nie, to piknie wom radze – kupcie se w sklepie jakiesi dobre lody i oryginalny kanadyjski syrop klonowy. Potem w domu piknie polejcie lody tym syropem. I skostujcie. Kie skostujecie – to juz bedziecie wiedzieli, cemu jo tak barzo sie ciese, ze temu piknemu produktowi łatwiej bedzie teroz płynąć z Kanady do Europy niz potela (a do omletów cy inksyk naleśników – ten syrop tyz jest pikny). Haj.
Co tak poza tym z tej umowy wyniko? Ano na przikład to, ze Kanada zobowiązała się chronić regionalne produkty żywnościowe, które w UE mają status chronionej nazwy pochodzenia – tak jak np. podhalański oscypek.
I właśnie ta ochrona oscypka, ostomili, to jest najwozniejso rzec, jako z tej umowy wyniko. Z cego jo to wnioskuje? To proste. Poźrejcie na tytuł artykułu, do ftórego dołek wyzej linka. Jakie produkty som w tym tytule wymienione? Ino jeden – oscypek właśnie. A to nie moze oznacać nicego inksego jak ino to, ze teroz w stosunkak handlowyk Europy z Kanadom oscypek bedzie najwozniejsy. Najwozniejsy i ślus. Widocnie Kanadyjcycy docenili go piknie. I nalezy sie spodziewać, ze juz wkrótce w caluśkiej Kanadzie – od Frederiction po Vancouver i od Toronto po Wyspy Królowej Elzbiety – wsędy bedzie mozno piknie nabyć importowanego z Polski oscypka (ocywiście w Aleckowym i Jerzoreckowym Kingstonie tyz). A w tym kraju wsędy pikny oscypkowy zapach zawierchuje. I barzo dobrze! Bo wprodzie wyryktowane przez pona Fiedlera określenie „Kanada pachąco zywicom” jest barzo pikne, ale… po kilkudziesięciu rokak mogło sie juz ono wielu ludziom opatrzyć. Dlotego przydałoby sie zastąpić je cymsi nowym. I sie zastąpi! Juz wkrótce o ojcyźnie Ani z Zielonego Wzgórza i pona Leonarda Cohena bedziemy mogli godać: Kanada pachnąco oscypkiem. Hau!
Komentarze
Kto by to pomyślał, że oscypek będzie najważniejszym produktem w handlu między UE a Kanadą ) Widać coś w nim jest takiego, że wszystkie inne produkty muszą się podporządkować ) Poza tym faktycznie, za czasów pana Arkadego to wycinano drzewa i Kanada pachniała żywicą. Dzisiaj te powycinane polany najchętniej przyjęłyby nasze owieczki, a i niejeden baca miałby co wyrabiać z tego owieczkowego dobra ))
Myślę, ze z tymi oscypkami byłoby dużo łatwiej niż u nas, gdyż w Kanadzie nikt nie będzie od bacy wymagał żadnych instruktarzy, jak ma hodować i jak produkować bundz i oscypek )) No i jeszcze Gaździna Owczarka nie będzie musiała nadsłuchiwać, czy dzwoni jakiś audio telefon, tylko wszelkie nadwyżki oscypka prześle do Kanady, a tam już będą wiedzieć jak to z zyskiem sprzedać ))
Niech też mają oscypkowe niebo w gębie ))
A zatem, podczas każdego spotkania polsko-kanadyjskiego na stole powinny pojawiać się oscypki polane syropem klonowym! Jako symbol przyjaźni!
Owczarku,
coś mi się nie chce wierzyć, że syrop klonowy staniałby po zniesieniu ceł na produkty kanadyjskie. Jak do tej pory, to nie zauważyłam aby produkty zachodnioeuropejskie po wejściu Polski do Unii staniały, wręcz przeciwnie! Z syropem i produktami kanadyjskimi będzie to samo, zobaczysz. 🙁
Do Wawrzecka
„Poza tym faktycznie, za czasów pana Arkadego to wycinano drzewa i Kanada pachniała żywicą. Dzisiaj te powycinane polany najchętniej przyjęłyby nasze owieczki”
Bajuści, Wawrzecku! To jest pikne wytłumacenie, cemu Kanada miałaby przejść od zapachu zywicnego do oscypkowego! 😀
Do TesTeqecka
„A zatem, podczas każdego spotkania polsko-kanadyjskiego na stole powinny pojawiać się oscypki polane syropem klonowym! Jako symbol przyjaźni!”
Symbolem przyjaźni polsko-kanadyjskiej mógłby tyz być skrzizowany kanadyjski kij hokejowy z góralskom ciupagom 😀
Do Hortensjecki
„Jak do tej pory, to nie zauważyłam aby produkty zachodnioeuropejskie po wejściu Polski do Unii staniały, wręcz przeciwnie! Z syropem i produktami kanadyjskimi będzie to samo, zobaczysz.”
No to bedziemy śledzić, Hortensjecko, ceny syropu klonowego. Jeśli nie spadnom – naso zbójnicko kompania wkrocy do akcji 😀
Hej, bardzo aktualny temat… Amerykańskie Kartele rolnicze sprzedają swój towar po cenach dumpingowych jednocześnie domagając się tzw ‚wolnego handlu’ I zniesienia wszelkiej kontroli I taryf w krajach docelowych. Jest to możliwe bo już od paru dziesiątków lat dostają ogromne subsydia od swoich rządów, od banku WTO, od krajów pośredniczących (którym zależy na investycjach I część pieniędzy ‚oddają’ jako subsydia) – oczywiście po doprowadzeniu do ruiny rolnictwa kraju docelowego, ceny produktów rolnych zaczynają rosnąć (I zostaje uruchomina propaganda medialna na ogromną skale na temat dobroczynności I szlachetnych pobudek Kraju pochodzenia produktów I wielkich zalet wolnego handlu) ale subsydia są nadal utrzymywane :)…
Partia A Leppera ‚Samoobrona’ powstała właśnie jako wyraz sprzeciwu przeciw takim praktykom… Podobnie było z Janosikiem czy z Robin Hoodem I pewnie dziesiątkami innych rozbójników na całym świecie. Nie znam szczegółów tego nowego amerykańskiego traktatu (ale jak mówią australijczycy, to już z daleka śmierdzi mi szczurem) – mam nadzieję że dzisiaj w dobie internetu, blogów i emailów nie będzie łatwo zamieść pod dywan różnych przekrętów, oszustw, eufemizmów etc…
Wasz emerytowany rewolucjonista – piff Paff
Kanada to dziwny kraj () Z jednej strony olbrzymie przestrzenie, przepiękna przyroda, setki kilometrów bez człowieka, a jednak dziwna.
Ostatnio czytałem jak to urzędnicy, kazali zastrzelić jelonka, który garnął się do ludzi ) Był podobno jak pies, który z radości łasi się do człowieka. Oni – urzędnicy uznali, że należy go zastrzelić, bo zagrażał ludziom ?? Oburzona pani weterynarz zrugała urzędników za bezduszność, wobec zwierzęcia, które mogło być złapane i odesłane w takie miejsce, gdzie nie zagrażałoby nikomu. Ale łatwiej zastrzelić, niż coś zrobić ((
Druga sytuacja to mężczyzna spacerujący po plaży, który zauważył duszącego się rekina na plaży. Z pomocą drugiego spacerowicza wyrwał kawał łososia z paszczy rekina i zepchnęli go do wody, a po chwili rekin pomachał im ogonem i odpłynął ))
Wniosek taki, że nic nie należy donosić urzędnikom, bo spaprają !! Chyba jest to jakieś uniwersalne przesłanie )) Link do rekina: http://wyborcza.pl/1,75476,15003171,Kanadyjczycy_uratowali_rekina_polarnego__ktory_udlawil.html
Musze chyba poprosic Stara aby z najdalszego zakamarka lodowki wyciagnela ledwo napoczeta butelke syropu klonowego sprzed lat (troche sie lepi) i wyslala Tobie, Piesku. Syrop byl prezentem z Nowej Anglii i jako taki nie moze byc wyrzucony, jak jakie pospolite opakowanie jogurtu sprzed trzech miesiecy czy zeschnieta nie zakrecona dobrze musztarda dijonska.Dlatego syrop zamieszkal w lodowce na kilka pokolen. Lodowki przychodzily, psuly sie i byly zmieniane, ale syrop pozostawal.
Podonno jest bardzo dobry do marynowania calej szynki z koscia z dodatkiem gozdzikow i soku pomaranczpwego. I jako taki jest bardzo przydatny w gospodarsytwie mojej Starej. Ale poniewaz nie pamieta kiedy kupowala ostatni raz cala szynke z koscia, to moze ten syrop poda dalej.
Lud amerykjanski, zwlaszcza w Nowej Aglii lubi tez polewac tym syropem nalesniki, ale podejrzewam, ze nasz antyczny syrop moze juz skamienial do stanu, kiedy sie nie wyleje z butelki.
A butelka jest bardzo piekna, kamionkowa. To znaczy ona pewnie kamionkowa udaje, a w rzeczywistosci jest z plastyku, ale jak jej nie wezmiesz do reki, to sie nawet nie zorientujesz.
No wiec jak, Owczarku, reflektujesz? Postawisz sobie w lodowce i poczekasz na nastepny zakup calej szynki z koscia. Jak bedziesz sie z nia obchodzil z taka pieczolowitoscia jak moja Stara, to jeszcze bedziesz mogl ja wnukom w Testamencie zapisac.
…”będziesz mogl ja wnukom w Testamencie zapisac.”
Kocie w Starym czy Nowym Testamencie? 😉
Kanada – tak, oscypek – tak, syrop klonowy – tak, kartele, subsydia, dumpingowe ceny – nie, lody – tak, lody z syropem klonowym – nie, oscypek i syrop klonowy – tak, ale osobno 😀
Pozdrowienia z Buenos Aires (pada :evil:).
Lody z syropem klonowym, racuchy z syropem klonowym, niektórzy dodawali nieco syropu klonowego do czystej wódki i sobie chwalili. Jam niesłodka, więc nie używam.
Z tą Kanadą pachnącą zywicą to już pisałam – owszem, ale to od Gór Skalistych na zachód, aż do Vancouver, bo od Gór Skalistych na wschod nie ma żadnych lasów, prerie ciagną się aż do granicy z Ontario (jakieś 2000km. tych prerii), a potem skałki, jeziorka, krzaki – i tak do końca, lasów prawie wcale.
Wawrzek pisze: Kanada to dziwny kraj () Z jednej strony olbrzymie przestrzenie, przepiękna przyroda, setki kilometrów bez człowieka, a jednak dziwna.
Z tego, co pamiętam ze szkoły, w Kanadzie olbrzymie przestrzenie są z obu stron – lewej i prawej, tyle, że u góry. 😀
Wawrzku,
nie znam sprawy z tym psem, co to kazali zastrzelić, widocznie był powód. Tutaj nie ma zwierzyny domowej bezpańskiej, już o tym pisałam kiedyś. Jest za to sporo zwierzątek typu chipmunki (Chip and Dale!), wiewióry, szopy pracze i inne, one żerują na śmietnikach i mimo, że mamy te śmietniki i kompostery zakręcane (my już nie zakręcamy, otwarta restauracja leśna, ten nasz komposter, bo z szopem praczem nie wygrasz!), zwierzeta leśne i w ogóle okoliczne wiedzą, gdzie jest jedzenie. Teraz wyobraź sobie domowe zwierzęta puszczone luzem. Tutaj często zdarza się, że zwierzęta leśne przywloką skądś wściekliznę, mimo że raz na jakiś czas helikoptery rozrzucają po okolicznościach przyrody szczepionkę przeciw wsciekliźnie w formie jakichś przysmaków zwierząt leśnych. Z wścieklizną nie ma żartów, zwłaszcza przy takim nagromadzeniu zwierzyny.
Już chyba z kilka razy opisywałam, jak to biedne dwa niedźwiadki malutkie zabłąkały się na moją ulicę (prawdopodobnie matka padła, a one przedostały się przez autostradę przejściem „podziemnym” przy jakimś trakcie wodnym). Dosłownie były z 300m od mojego domu na trasie Za Róg, siedziały na drzewie i płakały rzewnie. Ludziska zawiadomili odpowiednie służby, niedzwiadki uśpiono (spadały z drzewa na rozłożoną siatę) i przewieziono je daleko na północ. Czy przetrwały – nikt nie wie, miejmy nadzieję, że tak.
Inna historia, to Kaczka Dziwaczka, która na terenie kampusu uniwersyteckiego miała gniazdo. Z wiosną wykluło się spore stado kaczątek. Studenci bardzo szanowali prywatność Dziwaczki, dyskretnie podsuwali jakieś kąski dla urozmaicenia menu.
No i przyszedł czas, kiedy Dziwaczka postanowiła wyprowadzić stadko z kampusu na szerokie wody jez. Ontario. A tam droga, dość ruchliwa. Całe miasto od południowej strony stanęło, przyjechała policja, wstrzymała ruch, kaczka ze swoim stadkiem spokojnie przeszła do jeziora, dumna i blada. Całość była w tv. pokazana, Jerzor widział na żywo, bo jechał do pracy, to była pora, kiedy sporo ludzi tamtędy jechało do pracy. Ludzie pospóźniali się godzinę czy półtora – wszyscy usprawiedliwieni!
Kanada szanuje zwierzynę, naprawdę. Jeżeli coś się dzieje, to albo mus, bo nie ma wyjścia, albo jakiś wredny człowiek, co zdarza się wszędzie.
Tymczasem popijam tutejszego smadnego pod tytułem „Iguana cerveza” 🙂
Gdzie mu tam do Smadnego…ale może być!
Nie wychylam sie ostatnio,bo jestem jak ten Siuks…………….i boje sie,ze mnie do jakiegos skansenu zapisza 😆
Ale o oscypkach i klonowym syropie poczytalam.Jakos mi sie tutaj w oczy syrop z Kanady nie rzucil 😮 Jutro wdzije czapke niewidke i udam sie na poszukiwania w okolicznym samie.
Poki co zauwazylam,ze czlowiek od czasu do czasu poprobuje czegos nowego,wzbogaci kuchnie o insze przyprawy,ale po jakims czasie i tak wraca sie do tego, co swojskie…………..do oscypkow oczywiscie!!! 🙂
Hej.
Alicja pisze: Wawrzku,
nie znam sprawy z tym psem, co to kazali zastrzelić, widocznie był powód.
Ja zrozumiałem, że to był jelonek, który udawał psa!
Wawrzku, co to było za stworzenie, które zamordowali bezlitośni Kanadyjczycy?
Znowu dzisiaj podsylam kopiejke z wczorajszego i zastanawiam sie, jak to bedzie dzisiaj, bo za oknem szaro, buro i ponuro. Byle nie padalo! Dzisiaj ostatni dzien.
Della
25 listopada o godz. 21:11
Otóż Buenos.
Przestało padać, więc udaliśmy się na miasto. Dzisiaj jest święto, o dziwo, miasto wyludnione, bardzo dziwne wrażenie, bo najczęściej byliśmy sami na ulicach. Sklepy pozamykane, żaluzje spuszczone, nawet wystawy nie widzisz, bo zasłonięte. Robi to dość ponure wrażenie.
Jak jest święto, to oczekujesz, że ludzie chodzą na spacery, kawiarnie są otwarte i restauracje, tymczasem mało która jest otwarta 😯
Jedynie w porcie wzdłuż wybrzeża jest kilometrowy (e, więcej!) ciąg kafejek i restauracji, sporo ludzi. Nabrzeże bardzo przyjemne, zwiedziłam Museo Fragata de Sarmiento. Bardzo czcigodna staruszka.
Jerzor klął nad jakością chodników boskiego Buenos, no faktycznie?jak te paniusie lawirują w swoich szpilkach po tych chodnikach, to ja nie wiem.
Ja z trudnością w trampkach, musiałam patrzeć pod nogi!
Jak wspomniałam, restauracje pozamykane, a my koło południa głodni. W naszej hotelowej restauracji wyboru wielkiego nie ma, zjedliśmy średnio-dobry sandwicz z szynką serrano, serem brie, pomidorem i sałatą. Grubaśne to było dzieło, do tego frytki. Zauważyłam, że oni tu wszystko solą bez pytania, np. niepotrzebnie solone frytki, sama posolę, jak chcę.
Szynka słona, ale tak ma być ? krojona grubo, wolałabym cieniznę, taką, żeby przez plasterek Kraków można było widać.
Nie, żebym narzekała, notuję obserwacje. Mięso króluje przede wszystkim, ale dobrze zrobione, na przykład ten stek u Steve?a, niebo w gębie, chociaż dla mnie nie do przejedzenia.
Jutro ostatni pełny dzień, pojutrze wieczorem wylatujemy. Mam nadzieję, że nie będzie padało i uda się zrobić trochę zdjęć miasta z ludźmi 🙄
I z wystawami sklepowymi etc. Bo dzisiaj to wyglądało dość ponuro, oprócz portu. Z Argentyny najmilej wspominam pobyt u Steve?a, ale wiedziałam, czego się spodziewać, znam okoliczności przyrody i tym razem zobaczyliśmy więcej. Jerzor pobiegł w góry i porobił trochę zdjęć, jeszcze ich nie ogladałam.
Popijamy malbeca, którego Jerzor z dużym trudem dzisiaj nabył (zamknięte sklepy!), no i spokojnie sobie odpoczywamy, czego i wam zyczymy.
Pyra
Alicjo-kiedys podobnie,trafilismy do Gandawy zaraz po swiecie miasta.Straszno i brudno bylo,no i panowal wielki upal.Przeszlismy ulicami miasta,wszystko pozamykane,ludzi niet….
Ucieklismy do hotelu,zeby chociaz „tylki”w basenie pomoczyc 😆
Mam nadzieje,ze Buenos jeszcze sie” obudzi” i zachwyci swa uroda-Hej.
TesTeq – trochę musiałem poszukać, ale znalazłem )) Sprawa dotyczy młodego jelonka, czyli młodego jelenia. Jest nawet krótki film z nim ) Szkoda, że urzędnicy nie posiadają wyobraźni ((
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15006133,Jelonek__zbyt_przyjazny_ludziom__zabity___Stwarzal.html
Alicjo – wiem, że piwo produkuje sie z chmielu i zbóż, ale żeby aż z iguany ??
I pamiętaj, by następnym razem, gdy przybędziesz do Buenos, koniecznie zabierz ze sobą jakieś porządne buty trekingowe )) najlepiej z wysoką cholewką by ochronić nogi przed uszkodzeniem ))
Szczęśliwej dalszej podróży )))
Dzięki za rady, Wawrzku,
jakoś przezyłam i nawet sporo połaziłam (patrząc pod nogi!), dzisiaj już się nigdzie nie wybieram, a jutro w południe na lotnisko i do domu.
Oraz kopiejka z dzisiejszego dnia:
Della
26 listopada o godz. 17:13
Dzisiejsze Buenos okazało się nadal pochmurne, ale już bardzo ruchliwe. Zaraz po sniadaniu udaliśmy się przemaszerować w centrumie ile się da, no i dobrze, bo w południe zaczęła się wspomagana wiatrem mżawka, taka po skosie trochę.
Rozległe jest to centrum, Avenida 9 de Julio jest tak szeroka, jak paryskie Champs Elysee, ale nie tak długa i nie tak dobrze zagospodarowana.
Brak mi zieleni, są tu i ówdzie parczki, ale nie parki sensu stricte, przynajmniej tutaj, w centrum. Trochę pięknie kwitnących drzew (szafirowe, podobne do wisterii, ale to nie to), żółte i czerwone, ale mogłoby być więcej zieleni.Teraz czekamy, żeby ta mżawka przestała siekać, bez odwiedzenia dzielnicy La Boca głupio z Buenos wyjeżdżać.
Od nas to 7.5 km., ale my już mamy w nogach dobre 10 -12km.
Weźmiemy taksówkę, jakby co.
W Centrum teatr na teatrze siedzi i teatrem pogania, Teatr Tango jest dość daleko od nas i raczej nie jesteśmy zainteresowani. w pobliżu jest Teatr Cervantesa, Teatr Colon i jeszcze kilka innych.
Podobają mi się stare kamienice z początków ubiegłego wieku (i starsze), widać, że to było bogate miasto. Wszystko dobrze utrzymane, zadbane, przejeły to głównie bogate korporacje na biura, instytucje państwowe, ekskluzywne hotele.
Miejscami jest naprawdę ładnie, miejscami tak sobie, architektura miesza się, stara obok nowej.
Popijamy malbeca i odpoczywamy, byle tylko przestało mżyć po skosie?18C, może być.
Pyra
26 listopada o godz. 17:32
Alicja ? a jaki jest nastrój tego miasta? Jego koloryt? Oni jeszcze nie wiedzą, że zieleń stanowi tło dla ludzi i architektury? Tam wiosna, a trfiliście na porę deszczową. Opowiedz więcej.
Della
26 listopada o godz. 19:37
Wróciliśmy z La Boca. No, tam jest koloryt miasta, też ale brud i ogólne zaniedbanie. Jest to dzielnica artystów, przynajmniej tak podają przewodniki.
Sama dzielnica artystów, ta z kolorowymi kamieniczkami, jest malutka, przeszliśmy ja w pół godziny.
Uwaga, Danuśka!
Przy niektórych restauracyjkach profesjonalne pary tańczą tango, chyba po to, by zachęcić do wejscia do restauracji. Nic mnie nie zachęcało, ta ?dzielniczka? ma spory potencjał, bo jest wesoła i artystyczna, ale odpycha uliczny brud i kamieniczki oblazłe z farby, tak jakby nikt o to nie dbał. Sporo też opuszczonych, zaniedbanych kamieniczek. Szkoda 🙁
Można zerknąć tu:
https://www.google.com.ar/search?q=caminito+en+la+boca+buenos+aires&client=ubuntu&hs=Bv3&channel=fs&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=nOKUUtLdMonWkQemoIHYCw&ved=0CDkQsAQ&biw=988&bih=423
Niby fajnie, ale na żywo widzi się to sponiewieranie i zaniedbanie. Ale byłam, widziałam, porobiłam sporo zdjęć. Dzielnica z pomysłem, a jakby bez godpodarzy, dbajacych o porządek. Podstawowy, bo za dużo porządku to też niedobrze 😉
O 20-tej wszystko się zamyka na 4 spusty, bo bywa tam niebezpiecznie.
Nie jest to paryska dzielnica artystów, gdzie dobrze po połnocy życie wre na ulicach przy kawiarnianych stolikach. Ale to jest inny styl życia i inny temperament, podejrzewam. Nie mam nikogo tutaj za przewodnika, jedynie taksówkarz lub ktoś na ulicy może coś podpowiedzieć. Jerzor zaczepił taka jedną panią w średnim wieku, zapytał o coś?pani natychmiast przeprowadziła śledztwo, skąd, dokąd, jak na imię, wyściskała nas i wycałowała (słowo!) i chciała nam opowiedzieć całą historię Buenos i chyba historię swojego zycia też. Miłe, ale nie mielismy na to czasu. Pani była przystojna i zadbana, dodam.
Pyro,
już pisałam ? centrum Buenos to nieprzytulny kolos, brak parków z prawdziwego zdarzenia i nie ma tu na nie miejsca, niestety. Widzisz park i od razu prześwituje ci po drugiej stronie jego koniec. Kilka kamiennych ławek, trawy prawie wcale i tylko te przepiekne kwitnace drzewa ratują sytuację. Ciekawe miasto, ale dla mnie zbyt betonowo-szklane. Podejrzewam, że stare stylowe domy były poprzedzielane zielonymi terenami, potem to wycięto i przyszła era żelbetu i szkła.
No i hasta maniana z domu…podobno tam snieg 😯
U mnie również i minus 6 ((((
A u mnie +22. W mieszkaniu. 😀
Szczęśliwyś TesTeq-u )))
Do Paffecka
„mam nadzieję że dzisiaj w dobie internetu, blogów i emailów nie będzie łatwo zamieść pod dywan różnych przekrętów, oszustw, eufemizmów etc…”
To mozliwe. Bo przecie wbrew pozorom nifto w internecie nie jest anonimowy, więc przekrętom, osustwom i eufemizmom pewnie tyz trudno bedzie te anonimowość zachować 😀
Wawrzecka
„mężczyzna spacerujący po plaży, który zauważył duszącego się rekina na plaży. Z pomocą drugiego spacerowicza wyrwał kawał łososia z paszczy rekina i zepchnęli go do wody, a po chwili rekin pomachał im ogonem i odpłynął”
O tym wydarzeniu mozno by nakryncić film pod tytułem… „Antyszczęki”.
„Ostatnio czytałem jak to urzędnicy, kazali zastrzelić jelonka, który garnął się do ludzi”
Natychmiast pokazać nalezy tym urzędasom film „Bambi” pona Walta Disneya. Kie obejrzom – to tak ik sumienie zaboli, ze sie bedom wiły z bólu weredy. I to bedzie dlo nik zasłuzono kara 😀
Do Mordechajecka
„No wiec jak, Owczarku, reflektujesz?”
Jak najbardziej, Mordechajecku. Ale cobyś nie musioł sie kłopotać wysyłaniem tego syropu pod Turbacz – wyśle ku Tobie prywatny helikopter, ftóry wyląduje pod Twojom chałupom i wte wystarcy, cobyś ten syrop do tego helikoptera wrzucił. Cało akcja bedzie przeprowadzono ocywiście na kost Felka znad młaki 😀
Do Hortensjecki
„Kocie w Starym czy Nowym Testamencie?”
U nos psów – to praktykwoane som zazwycaj Testamenty Ustne 😀
Do Potworecki
„lody z syropem klonowym – nie”
Lody z syropem klonowym nie? Ale przecie one som pikne! Choć ocywiście nie jaz tak jak jałowcowo, bundz cy oscypek. Jeśli jednak ik nie fces, Potworecko, mozes mi je podrzucić 😀
Do Alecki
„Z tą Kanadą pachnącą zywicą to już pisałam – owszem, ale to od Gór Skalistych na zachód, aż do Vancouver, bo od Gór Skalistych na wschod nie ma żadnych lasów, prerie ciagną się aż do granicy z Ontario (jakieś 2000km. tych prerii)”
Cyli – 2000 km do przeinacenia na hole z owieckami. Piknie!
„Szynka słona, ale tak ma być ? krojona grubo, wolałabym cieniznę, taką, żeby przez plasterek Kraków można było widać.”
Aaaa… no bo właśnie fciałaś, Alecko, uwidzieć Kraków, to Argentyńcyki ukroiły grubo, bo wychodziły z załozenia, ze stamtela i tak nie uwidzis tego Krakowa. Kiebyś popytała o plasterek, przez ftóre widać jakiesi argentyńskie miasto – na przikład Rosario – to wte prędzej spełniliby Twoje zycenie.
„pani natychmiast przeprowadziła śledztwo, skąd, dokąd, jak na imię, wyściskała nas i wycałowała (słowo!) i chciała nam opowiedzieć całą historię Buenos i chyba historię swojego zycia też. Miłe, ale nie mielismy na to czasu.”
Hmmm… moze trza było tej poni zaproponować, coby historie Buenos i historie swojego zywobycia opisała na ftórymsi z politykowyk blogów? I wte przecytalibyście, kiebyście mieli cas 😀
Do TesTeqecka
„Z tego, co pamiętam ze szkoły, w Kanadzie olbrzymie przestrzenie są z obu stron – lewej i prawej, tyle, że u góry.”
To źle w tej skole ucyli. W Kanadzie olbrzymie przestrzenie som u dołu. U góry zaś – som sakramencko olbrzymie 😀
Do Anecki
„Jakos mi sie tutaj w oczy syrop z Kanady nie rzucil 😮 Jutro wdzije czapke niewidke i udam sie na poszukiwania w okolicznym samie.”
Mi, Anecko, tyz sie nie rzucoł, pokiela ftosi z Kanady nie uświadomił mi jego istnienia. Tak więc moze udo ci się ten syrop noleźć? Oby ino on tyz nie mioł na głowie copki-niewidki 😀