W dalsym ciągu kochojmy Syrenki

Ftóry samochód w casak PRL-u był najpikniejsy? Racej nie Warszawa. Te marke, choć całkiem swojsko sie nazywała, dostali my od Związku Radzieckiego. A to, co my dostawali od Związku Radzieckiego, zazwycaj nie było pikne.

Trabanta tyz racej trudno uznać za najpikniejsego. W ogóle było to cosi straśnie dziwacnego: niby-samochód ryktowany przez niby-Miemcy. Haj.

Dlo nieftóryk całkiem fajno była czesko Škoda. Ino tutok wse istniała obawa, ze sprawdzi sie zasada „nomen omen” i ze od jazdy tym samochodem naryktujom sie jakiesi skody.

Całkiem pikne były Fiaty: więksy 125p i mniejsy 126p, bardziej znany pod pseudonimem motoryzacyjnym Maluch (a co! – som pseudonimy literackie, to motoryzacyjne tyz mogom być). I trza przyznać, ze ten Maluch był niesamowity: niewiele więksy od mojej owcarkowej budy, śpasów na jego temat powstało co niemiara (choćby taki, ze po japońsku nazywo sie on: A-cio-to), a jednak wielu kierowców przywiązało sie doń piknie. Co ciekawe, wbrew pozorom i wbrew potocnej nazwie, był barzo pojemny. Potrafił zmieścić kilkuosobowom rodzine z całom kupom walizek i jesce zabierać autostopowiców po drodze. Jak to mozliwe, ze do cegosi tak małego mogło wejść telo ludzi i bagazu? Tego zjawiska chyba potela naukowcy nijak wytłumacyć nie umiom. Ale tak właśnie było. Kozdy, fto w pe-er-elowskik casak choćby kapecke sytuacje na nasyk drogak obserwowoł, moze to piknie potwierdzić. Haj.

Jednak Maluch, choć piknie związoł sie z historiom nasej motoryzacji, chyba nie do końca pasowoł do nasej polskiej ziemi. Bo duse mioł cynściowo włoskom. Jo nie godom, ze włosko dusa jest gorso od polskiej. Nie godom tyz, ze jest lepso. Jest po prostu inkso. Bajako.

A cy było jakiesi auto z prowdziwie polskom dusom? Ano było. Jakie? Nieftórzy z pewnościom bocom – Syrenka. Pikno Syrenka, ftórej imie piknie rozsławiła komedia Kochajmy syrenki, z ponem Fedorowiczem i ponem Łazukom w rolak głównyk. Wielu wzięło se do serca to, do cego tytuł tego filmu nawoływoł i piknie to auto pokochało. Bo było za co jom kochać. Psuła sie casem, bo sie psuła, robiła casem straśnie głośne pyr-pyr-pyr, bo robiła, kurzyła casem z rury wydechowej nicym Wawelok z gymby, bo kurzyła, ale… miała te piknie swojskom sarmacko-husarsko-ułańskom duse. Duse, jakiej zodne auto dzisiok nimo. Haj.

Syrenka jednak jakosi nie miała u nos scynścia. Jej produkcja nie dotrwała nawet do końca PRL-u. W dodatku – choć miała swoik wielbicieli – to miała tyz przeciwników, ftórzy widzieli w niej twór stalinizmu. No cóz… prowdom jest, ze jej historia zacęła sie od tego, ze – jak pado Wikipedia – decyzja o rozpoczęciu prac projektowych nad nowym polskim samochodem małolitrażowym została podjęta w maju 1953 roku przez ówczesne Prezydium Rządu. A maj 1953 rocku to był cas, kie towarzys Stalin juz wprowdzie nie zył, ale nie zdązył jesce na dobre ostygnąć. No ale krucafuks! Cy naprowde nalezy z tego wnioskować, ze Syrenka to auto komunistycne? Jeśli ftosi powie, ze tak, to jo od rozu piknie zapytom: a kany w IPN-ie som jakiekolwiek dokumenty świadcące o tym, ze Syrenka świadomie współpracowała z komunistycnymi władzami? No kany? Ha! Nika! W takim rozie dość juz lustrowania tego auta! Nawet jeśli komuniści faktycnie licyli na to, ze ono bedzie na ik usługak, to sie przelicyli. Przelicyli i ślus. Dlotego jeździli Wołgami, nie Syrenkami. Bajako.

Skoda, ze teroz o tej Syrence mozno godać ino w casie przesłym. Ale – na mój dusicku! – niedowno dowiedziołek sie, ze… jest sansa, ze to sie zmieni. Nolozłek tutok artykuł, ka napisali:

Coraz więcej dzieje się wokół projektu wskrzeszenia Syreny. Kilka miesięcy temu marka trafiła w prywatne ręce…
Przypominamy, że obecnym właścicielem marki Syrena jest Arkadiusz Kamiński – polski biznesmen i projektant przemysłowy mieszkający na stałe w Toronto.
W rozmowie z „Dziennik.pl” Kamiński zdradził kilka nowych faktów dotyczących kolejnego wcielenia legendarnego polskiego samochodu. Wiadomo już, nowy model marki Syrena otrzyma nazwę Meluzyna.

No krucafuks! A więc autko, ftóre teoretycnie juz przeminęło z wiatrem… moze jednak piknie ku nom wrócić! Cóz, wiatrom to sie przecie zdarzo, ze zmieniajom kierunek. Więc fto wie? Moze ten, ftóry zabroł stela Syrene, teroz właśnie zmienił kierunek i przywieje jom nazod? Jo w kozdym rozie trzymom kciuki, coby ponu Kamińskiemu powiodły sie jego plany i coby za jakisi cas niejedno Syrena Meluzyna mogła do mojej wsi pod Turbaczem zajechać. Fajnie bedzie, jeśli zapocątkowanom przez pona Fedorowicza i pona Łazuke tradycje kochania Syrenek bedzie mozno piknie kontynuować. Tak, tak, ostomili, kochojmy Syrenki! W dalsym ciągu je kochojmy! Hau!

P.S. Momy w budzie nowyk gości – Rózecke Wigelandecke i… być moze Jotecke. Godom „być moze”, bo nie jestem pewien, cy to ta samo Jotecka, co juz tutok kiesik komentorze ryktowała, cy inkso. W kozdym rozie powitać nowego gościa/nowyk gości barzo piknie! Bez względu na to cy w licbie pojedyńcej cy mnogiej! 😀