Banan i rękawice

Ale zimno, ale mróz, ci heca z tem Celsjuszem! Ciągle minus a nie plus…śpiewoł pon Jarema Stępowski w przerwak między zbieraniem suchego chleba dlo konia a wozeniem ludzi jako warsiawski taksówkorz. W najblizsyk dniak racej nie bedzie okazji do zbocowania tej piosnki, bo w całym nasym piknym kraju ma być całkiem ciepło, nawet tamok, ka teroz jest jesce kapecka mrozu. Ino co potem? Krucafuks! Syćko mozliwe. Bocymy przecie, jak to w łońskim rocku syćka juz cekali na Wielkanoc… i wte dopiero zima sie zacęła! Jaz pisanki pozamarzały, a wielkanocny baranek wyglądoł jak Święty Mikołaj. Haj.

Tak więc, ostomili, na wselki wypadek jesce nie rezygnujcie z ciepłyk ubrań, ino miejcie je w pogotowiu. A moze worce rozejrzeć sie za jakimisi nowymi zimowymi ciuchami? Na przikład za rękawicami? Jak fcecie, moge wom piknie podpowiedzieć, jakie rękawice powinniście se kupić. W najnowsym „N.p.m.-ie” jest o nik cały artykuł. I mozno tamok noleźć takom oto rade:

Dobrze zaprojektowana i uszyta techniczna rękawica powinna […] mieć lekko łukowaty profil i przypominać swym kształtem banan. Tak uszyty model jest zgodny z naturalnym, anatomicznym wygięciem naszej rozluźnionej dłoni.*

Na mój dusiu! Jazek struchloł, kie przecytołek te słowa. Cemu? No bo banan, choć jest owocem istniejącym od starodownyk casów, to jednak w Europie rozpowsechnił sie dopiero w XIX wieku. A wceśniej? O, Jezusicku! Wceśniej musiało być straśnie! Syćkim Europejcykom musiały sakramencko marznąć dłonie, bo – z braku piknego bananowego wzorca – nie mieli bidoki prawidłowo wyryktowanyk rękawic! Jakie straty z tego powodu poniesła ludzkość? Na pewno niemałe. Z pewnościom pon Rubens namalowołby więcej piknyk obrazów, a pon Szekspir napisołby więcej piknyk dramtów, kieby nie to, ze w zmarzniętyk dłoniak trudno było utrzymać zarówno pędzel, jak i pióro. Łatwiej mieli Włosi, zyjący w takim klimacie, ka rękawice som rzadko potrzebne. I dlotego właśnie w epoce „przedbananowej” Włochy piknie wierchowały nad zimniejsom cynściom Europy pod względem ilości pisorzy, artystów i uniwersytetów. Natomiast dzisiok – kie dzięki bananom porządne rękawice som juz w powsechnym uzyciu – kultura i nauka w krajak północnej Europy, Północnej
Hameryki cy wschodniej Azji juz nie som tak barzo w tyle za kulturom i naukom Italii. Haj.

Tak więc jeśli fcecie posiąść naprowde dobre rękawice, to najpierw musicie wybrać sie do warzywniaka i tamok kupić banana. Potem idziecie z tym bananem do sklepu odziezowego i mozecie zacąć sukanie odpowiednik rękawicek. Porównujecie je z bananem. Jeśli kstałtem som one do tego owoca podobne – mozecie kupować. Jeśli nie – precki z takim plugastwem! Niek sprzedawca zwróci je producentowi, bo rękawice, ftóre nie som bananokstałtne, do nicego sie nadajom i ślus.

A po udanyk zakupak, kie juz w domu bedziecie – piknie mozecie se tego banana zjeść. Ino sie nie pomylcie! Zjedzcie banana, nie rękawice! W końcu skoro jedno bedzie kstałtem podobne do drugiego, to o pomyłke nietrudno. Bajako.

Bocujcie zarozem, ze banan – opróc wielu barzo cennyk składników – zawiero tryptofan, cyli aminokwas powodujący senność. Kiesik nie wzięli tego pod uwage zagranicni skockowie narciarscy, ftórzy podejrzeli nasego Adasia Małysza trzymającego bułke z bananem. Myśleli, ze on zje jedno i drugie. A tymcasem bułke owsem, Adaś mioł po to, coby jom zjeść. Ale w banana to on zaopatrzył sie nie w celak konsumpcyjnyk, ino po to, coby za jego pomocom noleźć se jak najlepse rękawice do wystąpienia na skocni. Zagranicne ekipy na to nie wpadły i zacęły karmić bananami swoik skocków. No i skockowie ci… senni wchodzili na skocnie, senni skakali i furt przegrywali z nasym Adasiem. Haj.

No, mom nadzieje, ze teroz juz wiecie syćko, jak prawidłowo nalezy grzać ręce w zimniejse dni. Jeśli takie dni nadejdom – trzymojcie sie ciepło, ostomili! I byle do wiosny. Do nie wymagającej rękawicek piknej wiosny. Hau!

P.S. A w najblizsy wtorek momy Motyleckowe urodziny. I gdziekolwiek on sie podziewo – zdrowie nasego Motylecka 😀

* J. Tomaszewski, Gdy marzną palce, „N.p.m. – magazyn turystyki górskiej” 2014, nr 2 (155), s. 63.