Jak strugnąć lufe w kufe i nie wyjść na beskurcyje?

Do niedowna nie wiedziołek, ze istnieje takie casopismo, co to mo tytuł „Grazia”. Ale teroz juz piknie wiem. I nawet miołek niedowno w swoik łapak jeden z ostatnik numerów. Nolozłek tamok felieton poni Pauliny Młynarskiej. O cym on był? Ano o tym jak to jest z róznymi pretensjami wśród góroli, a jak wśród ceprów. U góroli wyglądo to tak, ze kie dochodzi tu do konfliktów – a z uwagi na wrodzony temperament Podhalan dochodzi, i to często – można stać się świadkiem spięcia słownego, którego kwiecistość i pomysłowość przechodzi wszelkie ceperskie pojęcie. Gdy to nie wystarcza, zawsze można, a nawet trzeba „strugnąć” przeciwnikowi „lufe w kufe” […] i raczej nie słyszy się o tym, że ktoś się na kogoś obraził, strzelił lub strzeliła focha i nie wiadomo o co mu/jej chodzi. Wiadomo i to od razu.*

Jak zaś według felietonistki majom sie te rzecy u ceprów? W sumie dosyć dziwnie. Ceper, ftóry mo jakisi zol do inksego cepra, nie wyjaśni, o co mu idzie, ino bedzie chodził obrazony i nabzdycony. A zapytany, co sie stało, odpowie, ze nic… i dalej bedzie sie nabzdycoł. Haj.

Kielo racji jest w tym felietonie – rózni róznie mogom ukwalować. Ale prowdom jest, ze obrazalscy istniejom. Jedni mogom godać, ze jest ik duzo, drudzy, ze mało. Jedni mogom twierdzić, ze som tyz obrazalscy górole, drudzy, ze nie. Ale faktem jest, ze obrazalscy istniejom na tej plancie i ślus. Nie ino ludzie – psy, koty i konie tyz, o cym pewnie wielu z wos miało okazje piknie sie przekonać.**

No i poni Młynarska pedziała, ze syćka obrazalscy draźniom jom straśnie. Ja już wolę „lufe w kufe” – wyznała – oczywiście nie dosłownie, tylko słownie*** Hmm… ino cemu słownie? Pytom cemu, bo problem w tym, ze słownie chyba sie nie do. Prowdziwo lufa w kufe musi być dosłowno. Inacej to bedzie podróba. I do prowdziwej, dosłownej lufy bedzie sie miała tak ja miód śtucny do pscelego. Haj.

Tak więc, ostomili, kie spotkocie poniom Młynarskom kasi na ślaku i przez jakisi przypadek dojdzie między womi a niom do jakiegosi nieporozumienia, to mozecie mieć problem. Bo co wte powinniście zrobić? Strugnąć lufe w kufe? To by było nieładnie. A kieby jesce w dodatku tym strugającym był chłop – no to juz skaranie boskie! Przecie dzentelmen nie bedzie damy bił. Ba z drugiej strony… poni Młynarska wyraźnie o te lufe w kufe pyto…

Krucafuks! I tak źle, i tak niedobrze. Cy jest jakiesi trzecie wyjście? Na scynście jest! Moi ostomili, jeśli traficie w okolice, ka poni Młynarska cynsto sie krynci, cyli na przykład do Kościeliska, to wse miejcie przy sobie dwa maluśkie plasterki oscypka. Cemu dwa? A bo w starodownyk casak, kie najgorsym stopniem w skole była nie jedynka, ino dwója, to ucniowie róznie na te dwóje godali, między inksymi nazywali jom lufom. Więc w rozie cego – dojcie poni Młynarskiej, te dwa plasterki, inksymi słowy: dojcie jej lufe plasterków. I popytojcie jom, coby skostowała. Jeśli zje, to tym samym wsadzi je do swej kufy, cyli cel bedzie piknie osiągnięty – dostonie od wos lufe w kufe, ale kulturalnie, bez robienia krziwdy. Ocywiście mozecie te poniom pocęstować tyz cymsi inksym, niekoniecnie oscypkiem. Ale wozne, coby tego cegosi były dwie śtuki. Ino wte owom „lufe w kufe” bedzie mozno uskutecnić. No… moze mozno w jesce jeden sposób – zaprosić do korcmy na lufe, cyli na kielisecek gorzołki. Bajako.

I jesce jedno fciołbyk pedzieć. Ftosi moze próbować dowieść, ze zoden sposób dawania w kufe nie jest kulturalny, bo niekulturalne jest samo słowo „kufa”. Ba jo byk sie z tym nie zgodził. To znacy owsem, jest ono niekulturalne w języku ceprowskim. Ba w góralskim – moim owcarkowym zdaniem – słowo „kufa” jest pikne. Sakramencko pikne i ślus! Hau!

* P. Młynarska, Republika obrażonych, „Grazia” 2014, nr 1 (30), s. 37.
** Naprowde konie tyz umiom sie obrazić. Pod Turbaczem na przikład był kiesik taki jeden koń, chyba pracoholik, bo obrazoł sie na swego gazde wte, kie… ten gazda do pracy w polu zamiast konia, broł traktor. To jest fakt autentycny. Haj.
*** P. Młynarska, op.cit., s. 37.