To wyrwiemy zęby i będzie Witkacy!

Tak jak zapowiedziołek w łońskom środe – ten wpis bedzie o ponu Witkacym. Wielu z wos na pewno wie, co działo sie z tym ponem po jego samobójcej śmierzci. Hyrny zakopiański formista zostoł pochowony w miejscowości Jeziory, ftóre przed wojnom nalezały do Polski, teroz nalezom do Ukrainy, a w 1988 rocku – nojdowały sie na terenie Ukraińskiej Socjalistycnej Republiki Radzieckiej. I właśnie w owym 1988 rocku władze ZSRR postanowiły przekazać bratniemu narodowi PRL ciało hyrnego Polaka. Trumna ze scątkami autora Szewców piknie przewędrowała z Jezior do Zakopanego. Była pikno urocystość i pikny pochówek w miejscu, ftóre dlo takiej postaci było najwłaściwse, cyli na Pęksowym Brzyzku. No i krucafuks! Było tak piknie! A potem… okazało sie, ze to wcale nie pon Witkacy lezoł w tej trumnie… Nie on, ino jakosi młodo poni! Kany więc podzioł sie załozyciel hyrnej Firmy Portretowej? Tego potela nie wie nifto. Coby sie dowiedzieć – trza by pewnie cały smyntorz w Jeziorak przekopać. A być moze i to by nic nie dało. Haj.

O tym syćkim jo juz od dosyć downa wiedziołek. Ba dopiero ostatnio – kie przecytołek zbocowanom w poprzednim wpisie ksiązke Zakopane – nie ma przebacz! – dowiedziołek sie nowej rzecy. Mianowicie takiej, ze wąptliwości co do autentyności zwłok pojawiły sie nie w Polsce, ba juz na Ukrainie, kie przekazywano je polskiej delegacji. Fto w skład tej delegacji wchodził? Jak pisom poni Sabała-Zielińska i poni Młynarska, była to kilkunastoosobowa grupka przedstawicieli Ministerstwa Kultury i Sztuki, Pagartu, ZLP, dziennikarze z kroniki filmowej i PAP-u oraz sekretarz ideologiczny Komitetu Miejskiego PZPR w Zakopanem. Niejako na przyczepkę i z pewnym ociąganiem zaakceptowano też obecność stryjecznego wnuka Witkacego, Macieja Witkiewicza, oraz Stefana Okołowicza, witkacologa.* No i kie pon Maciej Witkiewicz wroz ponem Okołowiczem uwidzieli wykopane z jeziorskiego grobu ciało, to od rozu zauwazyli, ze cosi sie tutok nie zgadzo. Obaj bowiem wiedzieli, ze pon Witkacy to był cłek, ftóremu nie brakowało talentów artystycnyk, natomiast straśnie brakowało mu zębów (jaz bidok musioł nosić śtucnom scęke). Tymcasem u postaci, na ftórom pozirali, widać było piknie komplente uzębienie! Obaj ponowie ocywiście podzielili sie swym odkryciem z pozostałymi cłonkami delegacji. Co na to ci pozostali cłonkowie? Ano… abo uwazali, ze darowanemu nieboscykowi – tak jak koniowi – nie zaglądo sie w zęby, abo nie cując, ze komunizm właśnie dogorywo, nie za barzo mieli ochote wytykać radzieckim towarzysom, ze cosi pokiełbasili. Woleli zrobić dobrom mine do złej gry i udawać, ze syćko jest w piknym porządku. A jeden z nik mioł stwierdzić: To wyrwiemy zęby i będzie Witkacy! (zeby było ciekawiej, ten pon obecnie jest dyrektorem jednej z wozniejsyk instytucji kulturalnyk we Warsiawie).

Witkacy czy nie, ekshumacja ma się udać – ironizujom poni Sabała-Zielińska i poni Młynarska – a trumna ma jechać do Zakopanego. Już czeka narodowa feta!**

Heeej! Wyrwiemy zęby i bedzie Witkacy! Na mój dusicku! Kie to przecytołek – od rozu pomyślołek o ponu… George’u Washingtonie. Cemu właśnie o nim? A bo kie w piknym 1789 rocku zostoł on pierwsym hamerykańskim prezydentem, to wiecie, kielo mioł własnyk zębów? Jednego! Jednego, jedynego bidnego ząbka.*** Tak więc zanim w Hameryce pojawiły sie westerny z samotnymi jeźdźcami, to najpierw był tamok prezydent z samotnym zębem. Bajako.

Zacąłek śpekulować: skoro wyrwanie komusi syćkik zębów (abo prawie syćkik, dokładnie nie wiem) mo wystarcyć, coby ten ftosi stoł sie Witkacym, to moze wyrwanie syćkik opróc jednego sprawi, ze cłek stonie sie Washingtonem? A przynajmniej męzem stanu na jego miare? O, kruca! Kieby tak właśnie było – to byłby dopiero śpas! Przecie w Hameryce (i nie tylko tamok zreśtom), kie som prezydenckie wybory, to syćka kandydaci usilnie dbajom o to, coby mieć piknie wypielęgnowane, bieluśkie, zdrowiusieńkie ząbecki. A tymcasem… wychodziłoby na to, ze trza robić dokładnie na odwyrtke! Kandydat fcący takie wybory wygrać i stać sie wybitnym przywódcom, nie powinien o swoje zęby dbać, ino powinien se je piknie powyrywać. I ślus.

Kieby okazało sie, ze powyzso teoria jest prowdziwo, mogłoby być ciekawie. Telo ino, ze… kie cosi jest ciekawe, to niekoniecnie musi być dobre. No bo wyobroźmy se: momy rok 2016, w Hameryce odbywajom sie wybory na następce pona Obamy. Republikanie i Demokraci wystawiajom swoik kandydatów. Kandydaci obu partii wyrywajom se syćkie zęby, ostawiając ino po jednym. Skutek tyk zabiegów jest taki, ze w wyścigu do Biołego Domu momy jaz dwók George’ów Washingtonów. No i właśnie – cy kieby Hameryka miała dwók Washingtonów naroz, to byłoby korzystne? Dlo Hameryki i w ogóle dlo świata? Tego – kruca – nie byłbyk taki pewien… Hau!

P.S.1. W następny piątek – bedziemy mieli urodziny Anecki Schroniskowej. No to zdrowie Anecki! 😀

P.S.2. A tak w ogóle to na jakiesi dwa tyźnie Stasek Kowaniecki pozyco swego laptopa śwagrowi. A ze jest to jedyny laptop na holi – to pokiela nie wróci, jo nie bede mógł zaglądać do Owcarkówki. Ba jak zwykle w takik przypadkak – ostawiom telo Smadnego i jałowcowej, coby starcyło dlo syćkik, pokiela tutok nie wróce. No to do zobacenia we wrześniu, ostomili! 😀

* B. Sabała-Zielińska, P. Młynarska, Zakopane – nie ma przebacz!. Pascal, Bielsko-Biała 2014, s. 201.
** Ibidem, s. 202. Worce tutok dodać, ze informacje o tym pomyśle z wyrwaniem zębów ponie S.-Z. i M. zacerpły z ksiązki poni Joanny Siedleckiej Mahatma Witkac. Jo tej ksiązki nie cytołek, ale podobno jest pikno. Więc mom nadzieje, ze kiesik przecytom. Haj.
*** J.T. Flexner, Washington – człowiek niezastąpiony, przeł. P. Amsterdamski. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1990, s. 366.