Pikny powód do dumy
Jakisi cas temu godołek tutok w Owcarkówce, ze cytom ksiązke pona Wajraka o wilkak. No i – juz przecytołek. Na mój dusiu! Fciołbyk pedzieć, ze ksiązka jest barzo pikno. Ale powiem tak: owsem, jest pikno, ba nie do końca. Jednak to „nie do końca” w zodnym wypadku nie jest winom autora! To jest, ostomili, wina ludzi, przez ftóryk wilki furt ginom od karabinowyk kul abo jesce gorzej – od wnyków. Pon Wajrak zaś… cóz… musioł o tyk niewesołyk rzecak opowiedzieć, bo inacej jego ksiązka byłaby po prostu wybrakowano.
Krucafuks! Precki z polowackami na ślebodne wilki! Wiadomo wprowdzie, ze casem som to niezłe beskurcyje, bo na owiecki mojego bacy dybiom, ale – jak wiecie choćby z mojego bloga – jest to problem, ze ftórym jo i moi owcarkowi kompani doskonale se radzimy. Ludzko „pomoc” nie jest nom tutok ani kapecke potrzebno. Zreśtom sam pon Wajrak pado, ze choć więksość psów cuje przed swoimi dzikimi krewniakami wielkiego stracha, to som wyjątki, takie jak owczarki podhalańskie, które pilnują owiec i nie boją się wilków. Pewien baca w Bieszczadach opowiadał mi, że owczarki potrafią znakomicie bronić owiec, bo wilki zwykle uciekają na widok wielkiej białej ujadającej bestii. A żeby naprawdę mieć z wilkami spokój, trzeba mieć przynajmniej kilka takich psów. Bo jeśli jest tylko jeden, to część wilczej watahy odciąga go od owiec, a druga część je porywa. Gdy zaś owczarków jest kilka i są od maleńkości zżyte z owcami, wilki nie mają szans.* Piknie napisane! Jo i moi kompani – Dunaj, Harnaś i Modyń – piknie dziękujemy ponu autorowi za te słowa uznania dlo nos! Haj.
Ba to syćko nie zmienio faktu, ze cało naso cwórka piknie wilki sanuje. Walcymy z nimi – ale je sanujemy. A co więksość Europejcyków o nik myśli? Ano to, ze som one krwiozercymi potworami, ftóre nie robiom nic inksego, jak ino furt sukajom jakiegosi Cyrwonego Kapturka i jego babci, coby je obie zjeść. Tymcasem prowda jest tako, ze jeśli jakikolwiek Cyrwony Kapturek spotko w lesie choćby i całom watahe, to zanim zdązy pomyśleć „O, Jezusicku!” – wilki ucieknom. Ucieknom wartko, bo tak straśnie bojom sie cłowieka, ze nawet w kupie nie odwazom sie go zaatakować. Zreśtom zwykły cłek nimo prawie zodnyk sans na spotkanie z tymi drapieznikami. One wolom schodzić wom, ludziom, z drogi, zanim je zauwazycie. Więkse sanse mo tutok doświadcony tropiciel – ale i on musi sie nieźle natrudzić, zanim uwidzi nie ino wilce ślady, ale tyz tyk, co te ślady ryktujom. Haj.
Od starodownyk casów wilki bezlitośnie tępiono. A skutek tego tępienia jest taki, ze na zachód od Polski prawie juz ik nimo. Bocycie pewnie jak Anecka niedowno godała, jako wielko sensacja była w całej Holandii, bo po roz pierwsy od wielu, wielu roków uwidziano w tym kraju wilka. Bajako.
Kapecke tej zywiny zyje na Półwyspie Skandynawskim. Ale w porównaniu z Polskom – naprowde ino kapecke. Mimo to – ci potomkowie walecnyk Wikingów trzynsom sie przed nimi jak jakosi galaretka. Najgorzej jest podobno w Norwegii. Gdy byłem tam w 2008 roku – zbocowuje pon Wajrak – rząd, aby uspokoić ogarniętą strachem opinię publiczną, zaplanował wielkie polowanie na wilki. A żyło ich wówczas w tym […] kraju około 30. Zapytałem norweskiego ministra środowiska Erika Solheima, czy urządzanie odstrzału przy tak niewielkiej liczbie zwierząt nie jest wielkim błędem, a wręcz absurdem. Odpalił, że my w Europie nie mamy pojęcia, co to znaczy żyć wśród dzikich zwierząt. Na moment mnie zatkało, ale po chwili złośliwie poinformowałem ministra, że owszem, wiemy, bo w promieniu 20 kilometrów od mojego domu żyje tyle wilków co w całej Norwegii.**
Haha! Pon Wajrak nie napisoł, co na te słowa pedzioł pon minister, ale podejrzewom, ze nic, bo dolno scęka opadła mu pewnie jaz do samej ziemi, przez co bidok nic juz nie mógł godać, ino wartko musioł hybać do śpitala, coby przywrócili mu kufe do stanu uzywalności. Haj.
No a jak to jest z nasymi polskimi wilkami? W sumie – całkiem nieźle. A w porównaniu z inksymi krajami – barzo piknie! Wprowdzie u nos jesce w casak PRL-u mozno było na nie bezkarnie polować. A państwo nawet wypłacało nagrody za ik zastrzelenie! Ba od casów gierkowskik – pomalućku, pomalućku prawo w tej materii zacęło sie przeinacać na korzyść wilków. Po upadku komunizmu zaś – było jesce lepiej! Jaz w rocku 1998 całkowicie zakazano polowań na te zywine. Pon Wajrak nimo wątpliwości, ze to zasługa prężnie działających organizacji chroniących przyrodę, ale też nastrojów społecznych. – Pamiętam, że w uzasadnieniu do rozporządzenia obejmującego wilki ochroną w pierwszych zdaniach było napisane, że dzieje się tak również z woli społeczeństwa, które domaga się jego ochrony – opowiadał mi niedawno miłośnik wilków prof. Andrzej Bereszyński. Coś w tym jest. Sympatia była wtedy i myślę, że wciąż jest całkowicie po stronie wilków, które są symbolem niezależności i nieokiełznanej wolności, a nie po stronie uzbrojonych w sztucery i często powiązanych z władzą panów w niby-tyrolskich kapeluszach.***
Na mój dusicku! Jeśli tak właśnie jest – to momy tutok pikny powód do dumy! Pikniejsy niz wiele inksyk. No bo z cego Polacy som dumni? Ano… jeśli wierzyć temu sondazowi , to przede syćkim z gościnności, patriotyzmu i polskiej kuchni. Ba kie idzie o gościnność, to jo wcale nie jestem taki pewien, cy wierchujemy tutok nad inksymi narodami. Z tego, co gwarzom rózni bywali w świecie ludzie, wyniko, ze… hmm… niekoniecnie. A patriotyzm? Krucafuks! Po pierwse to niestety niekany jest więcej nacjonalizmu i ksenofobii niz patriotyzmu. A po drugie, bocujmy o jednej z polskik cech narodowyk – zamiłowaniu do kombinowania. Przecie to nase polskie kombinowanie barzo cynsto dzieje sie ze skodom dlo kraju! Mniejsom lub więksom. Więc skoro wielu Polaków barzo lubi skodzić krajowi, to kany ten patriotyzm? Z kolei kuchnia polsko – owsem, bywo pikno. Ba cało bida w tym, ze coby w kuchni wyryktować jakomsi potrawe, to najpierw w jakimsi sklepie trza kupić pikne składniki (no, nieftórzy sami se je ryktujom, ale ino nieftórzy). A w sklepie spozywcym, w dzisiejsyk casak, wcale nie tak łatwo o składniki, ftóre nie miałyby w sobie ani gumy guar, ani oleju palmowego, ani antybiotyków, ani benzoesanu sodu, ani jakisik sakramenckik polepsacy, ftóre tak naprowde powinny nazywać sie pogarsacami. Straśnie duzo jest tego plugastwa w tym sklepowym jedzonku. Oj, straśnie! I dlotego właśnie choć nadal mozno o polskiej kuchni pedzieć wiele dobrego, to niestety nie to, ze jest ona tak samo pikno jak drzewiej.
Tak więc widzicie, ostomili, niby som powody do dumy, ba kie pośpekulować nad nimi kapecke – to zaroz ryktujom sie wątpliwości: cy rzecywiście jest sie cym kwolić? Kie jednak idzie o podejście Polaków do wilków – to owsem, jest! Kwolmy sie zatem piknie! Kwolmy sie, ze więksość z nos jest przeciwno wybijaniu tej dzikiej i ślebodnej zywiny. Ze w walce myśliwyk z wilkami piknie kibicujemy tym drugim! I ze jednom z najbardziej porusającyk nos piosnek jest Obława pona Kaczmarskiego. Niek zyjom sympatycy wilków! Cyli – niek zyjemy my! Hau!
P.S.1. A wiecie, co jesce w tej ksiązce wycytołek? Ze kieby ftosi spotkoł w lesie wilka i fcioł zrobić mu zdjęcie, to powinien wartko zasłonić swojom kufe aparatem fotograficnym. Cemu? Bo – jak wyjaśnio pon Wajrak – ludzka twarz to jest to, czego zwierzęta najbardziej się boją i co najlepiej widać w lesie.**** Przy okazji wyjaśnio sie, cemu wilki nie cytajom blogów Polityki – bo w kozdym z tyk blogów widać twarz autora. Mojego tez nie cytajom, bo owcarków – jako juz wiecie – tyz sie bojom. Tak więc jesce jedno dobro rada: jeśli fcecie ryktować bloga cytanego przez wilki – nie umiescojcie tamok swoik zdjęć!
P.S.2. I jesce jednom ciekawom rzec tamok wycytołek. O ponu profesorze Shipmanie z Pensylwanii. Ale… to juz jest racej temat na osobny wpis.
P.S.3. Piknie przybocowuje, ze w najblizsom środe, 18 maja, bedom urodziny PonioBlejkKocickowe, Heleneckowe i Misieckowe. No to zdrowie Poni BlejkKocikowej, Helenecki i Misiecka! 🙂
P.S.4. A następnego dnia, 19 maja, to na Niebieskiej Holi bedzie pewnie pikne przyjęcie, pełne piknyk smakołyków. Bo jo nie wierze, coby Pon Pieter, mający w tym dniu swoje urodziny, nie wyryktowoł na takom okazje cegosi specjalnego. Ale my, tutok na ziemi, tyz wte wypijmy piknie zdrowie Pona Pietra! 🙂
P.S.5. A 25 maja – kolejne pikne urodziny, Margeckowe tym rozem. No to zdrowie Margecki! 🙂
P.S.6. I… z urodzin przerzucomy sie na imieniny. 26 maja bedom imieniny nasej Plumbumecki. No to nie próznujemy w tym dniu, ino zdrowie Plumbumecki pijemy piknie! 🙂
P.S.7. 29 maja z kolei – Mageckowe imieniny obchodzimy. Piknie obchodzimy i piknie pijemy zdrowie Magecki! 🙂
P.S.8. A maj końcymy piknym świętowaniem Mieteckowyk imienin. Ostomili, zdrowie Mietecki! 🙂
* A. Wajrak, Wilki. Agora, Warszawa 2015, s. 166.
** Ibidem, s. 70.
*** Ibidem, s. 123.
**** Ibidem, s. 258.
Komentarze
Ja od literackiej strony – ale nie do końca, bo mimo, że to jest beletrystyka, to jednak oparta na nauce.
Mówię o książce Marii Nurowskiej „Nakarmić wilki”. Historia dzieje się w Bieszczadach, studentka do pracy magisterskiej obserwuje wilki, mając „bocianie gniazdo” na jednym z drzew.
Obserwacje są na podstawie prawdziwych obserwacji kogoś, kto rzeczywiście to robił.
Ja polecam tę książkę, naprawdę jest ciekawa!
Wilki zajęły się polityką i finansami.
Nie wiem, czy Wajrak w temacie wilków jest the best (jego książkę „Wilki” połknęłam błyskawicznie z zachwytem, z czego się zresztą TU zwierzałam).
Ale mój przyszywany zięć, leśnik, jest wahający się w ocenach Wajraka, że on niby trochę nawiedzony jest wielbiciel natury.
Ja tam chętnie wierzę, że wilki są ludziom jeśli nie przyjazne, to na pewno nie wrogie.
Gary Larson to miejscowy artysta (cartoonist). Bohaterami jego rysunkow jest przewaznie zywina w roznych stresujacych sytuacjach. Na przyklad, podczas rozprawy w sadzie koty zapelniaja wszystkie krzesla wpatrzone w oskarzonego podejrzanego o zabojstwo kota. Oskarzonym jest pies. Obronca jest pies. Na lawie przysieglych siedza koty. Sedzia to kot.
Obronca mowi: „Czy to jest twarz zabojcy kotow? Moze gonic koty, ale kto tego nie robi?”
http://data.whicdn.com/images/10808467/large.jpg
Gary mowi, ze inspiracja do jego rysunkow sa doswiadczenia z dziecinstwa ze starszym bratem imieniem Dan. Dan lubil zamykac Gary w piwnicy i go straszyc.
Gary Larson wydal wiele ksiazek ze swoimi rysunkami. Najpopularniejsza jest seria zatytuowala „The Far Side”.
Zalaczam kilka rysunkow w wilkiem w roli glownej.
„Chwileczke, czy jest tu prawdziwa owca?”
‘http://1.bp.blogspot.com/-osRpf2U96MQ/TkMI59kF-gI/AAAAAAAAACs/fsdMZJjd9dQ/s1600/FarSideSheep.png
—
Wilk podczas wizyty o psycho-terapeuty lezy na kanapie
„To miala byc historia o dziewczynce i wilku… ale od wtedy czasami zaczalem sie przebierac za babcie.”
‘http://www.exlibrisbitsy.com/wp/wp-content/uploads/2010/04/wolf1.jpg
—
I na koniec rysunek o znikajacyh owcach i znikajacym piwie.
„Nagle farmer McDougal zrozumial przyczyne znikajacych owiec, znikajacego piwa i niezwykle sympatycznego nowego psa pasterskiego”
‘https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/88/34/97/883497ab3f963330e5e74c9c7435a045.jpg
Zapytałem norweskiego ministra środowiska Erika Solheima, czy urządzanie odstrzału przy tak niewielkiej liczbie zwierząt nie jest wielkim błędem, a wręcz absurdem.
Tak, ktoś odróżniający liczbę od ilości i stosujący to rozróżnienie w praktyce godzien jest wywiadowania norweskich ministrów! 😎
Dla mnie wilki były i nieustannie są piknym powodem do dumy.
Gdy tylko górale, leśnicy, inni turyści, pracownicy tartaków, rolnicy na polach, …, zoczą wędrującą białogłowę albo dwie (bo dwoje to już nie 😛 ) — zapytują (ją/je, nie norweskich ministrów), czemu tak same do lasu, rozbijają namiot, podróżują samochodem (właściwe zakreślić) i czy nie boją się wilków, rysi, niedźwiedzi (niepotrzebne skreślić).
A ją lub je duma rozpiera (w odpowiedzi), że jednak nie, nie boją się 😎
Wilkami, rysiami i niedźwiedziami straszą takie znaki drogowe w Beskidzie Biskim:
https://picasaweb.google.com/108271870011088271461/EmkowszczyznaPolskaCd#5631144602227186770
…Gdzieś powinnam mieć wszystkie trzy typy…
Do Alecki
„Mówię o książce Marii Nurowskiej ‚Nakarmić wilki’. Historia dzieje się w Bieszczadach, studentka do pracy magisterskiej obserwuje wilki, mając ‚bocianie gniazdo’ na jednym z drzew.
Obserwacje są na podstawie prawdziwych obserwacji kogoś, kto rzeczywiście to robił.
Ja polecam tę książkę, naprawdę jest ciekawa!”
Myśle, ze kiesik piknie przecytom. Ale… na wselki wypadek nie bede tego robił tego przy owieckak, coby mi sie przipadkiem nie zestresowały 🙂
Do TesTeqecka
„Wilki zajęły się polityką i finansami.”
Na pewno wilki, a nie hieny?
Kie zaś idzie, TesTeqecku, o Twój najnowsy wpis, to jo nawet myśle o opcji wygrany-wygrany-wygrany-wygrany-wygrany… – a to pod kątem zblizającej sie olimpiady. Na mój dusiu! Niek syćka złote medal zdobędom! 🙂
Do Magecki
„Ale mój przyszywany zięć, leśnik, jest wahający się w ocenach Wajraka, że on niby trochę nawiedzony jest wielbiciel natury.”
Z tej jego ksiązki – i inksyk jego tekstów – tyz mozno takie wnioski wysnuć. Ale… lepsi tacy nawiedzeni jak pon Wajrak niz tacy nawiedzeni jak… na przikład ten pon minister, specjalista od wybuchającyk parówek 🙂
Do Orecki
„‚Chwileczke, czy jest tu prawdziwa owca?’
‚http://1.bp.blogspot.com/-osRpf2U96MQ/TkMI59kF-gI/AAAAAAAAACs/fsdMZJjd9dQ/s1600/FarSideSheep.png'”
Na mój dusicku! Była hyrno piosnka pona Młynarskiego, ze „czasami najtrudniej jest rozpoznać bandytę, gdy dokoła są sami szeryfi”. Tutok – mozno by zaśpiewać, ze casami najtrudniej jest rozpoznać owieckie, kie dokoła som same wilki 🙂
Do Basiecki
„ktoś odróżniający liczbę od ilości i stosujący to rozróżnienie w praktyce godzien jest wywiadowania norweskich ministrów!”
To jo sprawdziłek, jak jest po norwesku „licba”. No i – „nummer”. Następnie sprawdziłek „ilość” – tyz „nummer”! A więc – na mój dusiu! – mało, ze strachajom sie paru wilków, to jesce licby od ilości nie odrózniajom!
„Gdy tylko górale, leśnicy, inni turyści, pracownicy tartaków, rolnicy na polach”
Nimo w tej grupie owcarków? Cyli one bez pytania piknie wiedzom, ze sie nie boicie 🙂
Owczarku,
Wspominasz pona Mlynarskiego. Kiedys pisalismy na blogu o pannie Krysi i o panu Mietku co sie „przed chwila przysiadl”.
Dzisiaj przeczytalam poranne wiadomosci. O wilku na razie nie bylo, ale jest o parku Yellowstone gdzie mieszka duzo piknych wilkow i innej zywiny. Dowiedzialam sie, ze tata i syn podczas wizyty w Yellowstone zobaczyli baby-bison, ktoremu, ich zdaniem, bylo zimno. Tata postanowil posadzic bizona na tylnym siedzeniu samochodu, aby bizon sie ogrzal.
Przyjechal park ranger, bizona odwiozl w miejsce, z ktorego zostal wczesniej zabrany przez tate, a tata zaplacil kare za zblizanie sie do zywiny.
Nie pisza skad byl ten turysta. Podaja tylko, ze z innego kraju. I bardzo dobrze, ze nie podali tej informacji. Jestem pewna, ze obaj nauczyli sie czegos nowego.
Zgodnie z przepisami turysci musza przebywac w odleglosci przynajmniej 100 metrow od niedzwiedzi i wilkow. Od bizona: 25 metrow.
Baby-bison na tylnym siedzeniu samochodu
http://content.king5.com/photo/2016/05/15/babybison2_1463360732056_2289507_ver1.0.jpg
Biedne te wilki. Nie dość, że się brzydko o nich mówi i porównuje (np. do ludzi „człowiek, człowiekowi…”) to jeszcze sie chce do nich strzelać.
Tak jak owczarek potrzeby jest do pilnowania stada owiec tak i wilk jest potrzebny aby owczarek miał zajęcie.
Jeden z polskich producentów piwa zaznacza , że część zysków ze sprzedaży piwa przeznacza na ochronę szarego wilka w Tatrzańskim Parku Narodowym.
Zdrowie Helenecki i Pani Blejkocikowej!
Zdrowie Misia wzniosłam już u Łasuchów.
Zbysku,
powiedzenie „człowiek człowiekowi wilkiem” jest całkiem niezasłużone jeśli chodzi o wilki. Natomiast całkiem zasłużone jest „człowiek człowiekowi człowiekiem”. Żadne zwierzę nie jest bez powodu tak agresywne wobec swojego pobratymca, jak człowiek wobec człowieka.
Kiedys, przez gory i doliny, dotarly do mnie slowa Helencki (cytuje z pamieci):
„Ooorca, amerykanskie ptaki nie spiewaja”.
Przyjelam to jako wyzwanie i od wtedy kiedy slysze ptasi spiew mysle o Helenecce.
Niech Wam, majowym solenizantom, spiewaja ptaki po polsku, po angielsku (z kazdym akcentem) i w kazdym innym ptasim jezyku.
Do Orecki
„Nie pisza skad byl ten turysta. Podaja tylko, ze z innego kraju.”
W kozdym rozie na pewno nie z Polski. Bo w Polsce bizon kojarzy sie z kombajnem. Zatem zoden Polak nie weźmie małego bizonicka do auta, bo by sie boł, ze ten bizonicek urośnie i rozsadzi kozdy samochód, nawet cięzarowy.
„Kiedys, przez gory i doliny, dotarly do mnie slowa Helencki (cytuje z pamieci):
‚Ooorca, amerykanskie ptaki nie spiewaja’.
Przyjelam to jako wyzwanie i od wtedy kiedy slysze ptasi spiew mysle o Helenecce.”
Ten ptok – śpiewo. A przynajmniej próbuje 🙂
Do Zbysecka
„Jeden z polskich producentów piwa zaznacza , że część zysków ze sprzedaży piwa przeznacza na ochronę szarego wilka w Tatrzańskim Parku Narodowym.”
A roz jeden z nasyk juhasów rzucił w wilka zblizającego sie ku nasym owieckom flaskom po piwie. Jeśli to była akurat ta marka chroniąco wilki – juhas popełnił błąd, bo od tej pory wilk moze uciekać przed piwem, ftóre go chroni 🙂
Do Alecki
„Zdrowie Helenecki i Pani Blejkocikowej!
Zdrowie Misia wzniosłam już u Łasuchów.”
Osiemnosty maj właśnie minął – ale zdrowie ostomiłyk Solenizantów!
„powiedzenie ‚człowiek człowiekowi wilkiem’ jest całkiem niezasłużone jeśli chodzi o wilki”
To prowda. Ale cy to znacy, ze to przysłowie nalezy wyrzucić precki? Niekoniecnie. Wystarcy zmienić jego znacenie. Uzywać go wte, kie godo sie o ludziak sobie zycliwyk, a nie o ludziak wrogik sobie nawzajem 🙂
Owczarku,
🙂 🙂 i jeszcze raz 🙂
Helencka miala racje – amerykanskie ptaki nie spiewaja.
No to próbujmy dalej. W końcu kacor to tyz ptok 🙂
Donald Duck?
Czy za tym imieniem i nazwiskiem cos sie kryje, czy to przypadek?
http://www.abc.net.au/news/image/7016028-3×2-940×627.jpg
Nieprawda. Ptaki śpiewają w Kanadzie, zaledwie świt blady się szykuje…
Na weekend zalaczam „The Duck Song”
https://www.youtube.com/watch?v=sHi6LCx6Lx8
„A duck walked up to a lemonade stand
And he said to the man, running the stand
„Hey! (Bum bum bum) Got any grapes?”
The man said
„No, we just sell lemonade. But it’s cold
And it’s fresh
And it’s all home-made. Can I get you
glass?”
The duck said,
“I’ll pass.”
Then he waddled away.
(Waddle waddle)
‚Til the very next day.
(Bum bum bum bum Bum da-dum)
…
Do Orecki
„Czy za tym imieniem i nazwiskiem cos sie kryje, czy to przypadek?”
Racej przipadek. Bo Donalda D. i Donalda T. (i wcale nimom tutok na myśli Donalda Tuska) racej nic nie łący. Tak mi sie natomiast widzi, ze rózni ik to, ze Donald D. byłby duzo lepsym prezydentem.
„Na weekend zalaczam ‚The Duck Song'”
Jakosi tak skojarzyło mi sie ze starodownym śpasem, jak to krasnoludek przychodzi do cukierni i pyto: Cy jest ciastko ze śledziem?
Cukiernik pado: Nimo.
Następnego dnia krasnoludek znów przychodzi i pyto: Jest ciastko ze śledziem?
– Nimo!
I tak ze dwajścia rozy. W końcu cukiernik myśli: Cóz, skoro tak mu na tym ciastku ze śledziem zalezy, to niekze ta, zrobie mu.
Przychodzi krasnoludek następnego dnia.
– Jest ciastko ze śledziem?
– Jest.
– Hehehe! No to ciekawe kto to od pana kupi! 🙂
Do Alecki
„Ptaki śpiewają w Kanadzie, zaledwie świt blady się szykuje”
Ale Kanada jest krajem dwujęzycnym. Więc moze to jest tak, ze syćkie śpiewające kanadyjskie ptoki śpiewajom wyłącnie po francusku? 🙂
owcarek podhalański pisze: Racej przipadek. Bo Donalda D. i Donalda T. (i wcale nimom tutok na myśli Donalda Tuska) racej nic nie łący. Tak mi sie natomiast widzi, ze rózni ik to, ze Donald D. byłby duzo lepsym prezydentem.
Problem w tym, że to nie wybór między Donaldami, ale – według wicepremiera polskiego rządu, ministra Mateusza Morawieckiego – między dżumą a cholerą. Tak czy inaczej polski prezydent i rząd powinni rozpocząć szczepienia profilaktyczne. 🙂
Nad jeziorem ptaszory drą dzioby już od trzeciej nad ranem! :-)))))) Teraz za to sekundujemy łabędziej parze z sześcioma łabędziądkami, z których dwa zawsze pływają na grzbiecie taty-łabędzia, a reszta już baraszkuje w wodzie do woli! 🙂
Pikne powody do dumy?
Są kolejne. Na przykład z dobrze wykorzystanego czasu relaksowego.
Ostatnim punktem w linku jest przedwczorajsza wycieczka w Worek Raczański, gdy w jednym dniu zrobiliśmy zwyczajową trasę dwudniową (i jeszcze sporo czasu zostało 😎 )
Wilków nie widzieliśmy. Znaków ostrzegających przed nimi – też nie. Ludzi a nawet małych dzieci – mnóstwo!
W sobotę natomiast byliśmy – m/in – w największym rezerwacie Śląskiego – Łężczok chwali się, że żyje w nim połowa gatunków polskiego ptactwa 🙄 — oj, jak one się wydzierały, te gatunki i osobniki!
Oooo!
A propos żywiny i jej podglądania – mieliśmy ostatnio powody do dumy lub brak powodów…
W pelargonii (mej fundacji zresztą… i nic to, że zeszłorocznej fundacji 😉 ) zagnieździły się kosy. Zobaczyłam je na żywo (tzn. zza firanki) tuż przed wyfrunięciem z gniazda czyli w ostatni weekend. Lecz pod tym zdjęciem jest link do całego dziecięctwa.
Fascynujący proces! 😎
Ponoć można się spodziewać kolejnego lęgu…
Basiu,
sprawdź, bo mnie się nie wydaje, żeby to były kosy, kosy są czarne, natomiast ten ptak przypomina mi jakiś tutejszy, ale bij-zabij, nie pamiętam nazwy. Jak gdzieś znajdę na zdjęciu, to podeślę.
Ale żarłoki one są, to przedszkole, czy nawet żłobek raczej 🙂
To są orły karłowate, koronne, podpalane. Orlus Minimus Royalus Plomykus.
Z tego, co jo wiem o ptokak (ba nie wiem syćkiego, bo z wykstałcenia jestem przecie cłowiekologiem, nie ornitologiem) to kos-chłop jest rzecywiście corny jak smoła. Natomiast poni kosowa jest tako… no… kapecke jakby saro… kapecke jakby brązowo… Yyy… dokładnie nie boce. Ale moze być faktycnie jak na Basieckowym zdjęciu – jeśli to jest właśnie poni, a nie pon. O gatunku Orlus Minimus Royalus Plomykus nie słysołek, ale skoro TesTeqecek pado, ze jest taki – to znacy, ze jest 🙂
A w ciągu długiego łikendu mom nadzieje, ze dokładniej na komentorze poodpowiadom 🙂
Owcarku;
jest dobrze, a nawet jeszcze gorzej.
Oto właśnie, niepatriotyczne media informują, że pewien góralski góral spode samiuśkich Tater, wziął i zatłukł swego owcarka.
Zatłukł na ament, porządnie, po góralsku.
Czemu? Pytany objaśnił: „a bo za wolno chodził…”
„Chłop żywemu nie przepuści…”
A juści, nie przepuści !
http://www.bociany.edu.pl/
„Ptaki” Hiczkoka miały dynamiczniejszą akcję od „Bocianów”, które są typowym, polskim filmem.
MAMOŃ
Ja w ogóle nie lubię chodzić do kina. A szczególnie nie chodzę na filmy polskie w ogóle…
Nudzi mnie to po prostu…
Zagraniczny to owszem. Pójdę sobie.
Bo fajne są filmy zagraniczne. Wie pan?
Jakoś tak można, wie pan… Jakoś tak…
No ja wiem no… Przeżyć to. Przeżyć. Wie pan… Przeżyć.
A w filmie polskim proszę pana to jest tak: nuda… Nic się nie dzieje proszę pana. Nic. Taka proszę pana… Dialogi nie dobre… Bardzo nie dobre dialogi są.
Proszę pana… Yyyy… W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje.
„Ptaki” to ulubiony film kota imieniem Giaco (to od Giacomo Puccini, o czym Giaco nie wie, bo nie jest takimi szczegolami zainteresowany). Kazdego wieczoru Giaco siedzi z tylu domu w fotelu i oglada ten film w formacie IMAX. Ekran wisi miedzy drzewami, a kamera jest skierowana na liczne karmniki. Giaco patrzy w bezruchu. Kazda projekcja, mimo ze to zawsze ten sam film, jest dla Giaco zrodlem nowych przezyc.
https://picasaweb.google.com/112949968625505040842/MovieNight#slideshow/6028307440795792850
Te sokoly maja cos waznego do powiedzenia. Tylko ja nic nie rozumiec.
http://explore.org/live-cams/player/great-spirit-bluff-falcons#disqus_thread
Moze sokolom jest zimno.
No jak to, one śpiewają:
Hej hej, hej sokoły
omijajcie góry lasy doły… 😉
Do TesTeqecka
„Problem w tym, że to nie wybór między Donaldami, ale – według wicepremiera polskiego rządu, ministra Mateusza Morawieckiego – między dżumą a cholerą.”
To jest ino dowód na to, ze ów pon powinien być nie ino ministrem od gospodarki, ale tyz ministrem zdrowia. Tak jak hyrny w swoim casie pon Albin Siwak przystępowoł do egzaminu doktoranckiego z chemii. Na egzaminie padło jedno tylko pytanie: „Prosimy podać przykład ciała lotnego”. Pon Siwak odpowiedzioł: „Ptok”. Komisja egzamonacyjna pomyślała, pomyślała i… postanowiła przyznać ponu Siwakowi tytuł doktora i z chemii, i z biologii (inkso sprawa, ze kie wrócił do domu pokwolić sie zonie, ta wysłuchała go, a potem pedziała: „No widzisz! A gdybyś odpowiedział ‚Ptak”, to byś jeszcze dostał doktorat z filologii polskiej!”) 🙂
Do Fusillecki
„Teraz za to sekundujemy łabędziej parze z sześcioma łabędziądkami, z których dwa zawsze pływają na grzbiecie taty-łabędzia, a reszta już baraszkuje w wodzie do woli!”
A jo sie zastanawiom, cemu pon Anderesen uznoł małe łabędziątko za brzyćkie kacątko. Przecie małe łabędziątka som pikne, a nie brzyćkie! 🙂
Do Basiecki
„W sobotę natomiast byliśmy – m/in – w największym rezerwacie Śląskiego – Łężczok chwali się, że żyje w nim połowa gatunków polskiego ptactwa”
Kiebyk był Noem, to byk pedzioł: „Phi, tylko połowa!” Ale ze nim nie jestem, to przyznoje, ze tako informacja – nawet jeśli kapecke przesadzono – robi wrazenie 🙂
Do Alecki
„No jak to, one śpiewają:
Hej hej, hej sokoły
omijajcie góry lasy doły…”
A w jednej ze zwrotek śpiewajom one „Wina, wina, wina dajcie”. No i kie tego wina dostanom, to potem pewnie majom jesce więksom ochote na śpiewanie 🙂
Do Tanakecka
„niepatriotyczne media informują, że pewien góralski góral spode samiuśkich Tater, wziął i zatłukł swego owcarka.
Zatłukł na ament, porządnie, po góralsku.
Czemu? Pytany objaśnił: ‚a bo za wolno chodził…’
‚Chłop żywemu nie przepuści…'”
No to kiebyk jo był sędziom i zdązyłbyk tego chłopa osądzić (godom: „zdązyłbyk”, bo przecie wse istniej mozliwość, ze po prezydent byłby sybsy i by go ułaskawił, zanim zacąłby sie proces), to skazołbyk go na 10 roków słuchania bez przerwy tejze właśnie piosnki pona Grześkowiaka. Bo wysłuchać jej roz – jest piknie. Wysłuchać dwa rozy – tyz piknie. Ale furt przez dziesięć roków… 🙂
kos-chłop jest rzecywiście corny jak smoła. Natomiast poni kosowa jest tako… no… kapecke jakby saro… kapecke jakby brązowo… Yyy… dokładnie nie boce. Ale moze być faktycnie jak na Basieckowym zdjęciu – jeśli to jest właśnie poni, a nie pon
Na kolejnej fotce (bezpośrednio po zalinkowanej 24 maja o 9:05) czyli tu: https://picasaweb.google.com/acappellanova/6287797855218188929?noredirect=1#6287762853891985298 jest właśnie pan kos karmiący kosięta 😎
Bajuści. Tutok nawet widać, jak kosięta wołajom do dorosłego kosa: Tato! 🙂