Bąbel Trzaskowski
Heeej! Minął juz ponad tydzień od kwili, kie ogłosono wyniki wyborów i dlo syćkik stało sie jasne, fto wygroł, a fto przegroł. Ba niekze wom, ostomili, opowiem, co w związku z tymi wyborami wydarzyło sie na mojej holi.
Było to pare tyźni przed pierwsom turom. Siedziołek se przed bacówkom mojego bacy i piknie wygrzewołek sie w późnowiosennym słonku. Nagle uwidziołek, jak drogom od Kowańca idzie ku mnie jakisi buldozek francuski. No krucafuks! Róznom jo juz zywine spotykołek na gorcańskik wierchak: wilki, sarenki, zające, rysie, niedźwiedzie… Ba takiego cudoka, ftóry niby jest psem, ale cynściej godo „Chrum-chrum” niz „Hau-hau”, to jo moze widziołek kiesik na deptoku w Szczawnicy abo inksym Zakopanem. Ale nie na wysokości ponad tysiąca metrów nad poziomem morza! Bajako.
– Hej, krzesny! – zawołołek. – Fto wy jesteście? I skąd zeście sie tutok wzięli?
– Nazywam się Bąbel Trzaskowski – przedstawił sie buldozek. – I jestem psem pana Rafała Trzaskowskiego.
– Ale heca! – zaśmiołek sie. – Was pon nazywo sie dokładnie tak samo jak kandydat na prezydenta!
– Bo mój pan jest kandydatem na prezydenta – usłysołek w odpowiedzi.
– Ze co??? – Nie wiedziołek, cy ten niepilok prowde godo, cy próbuje mnie wyonacyć. Podejrzewołek, ze racej to drugie.
– Jestem psem kandydata na prezydenta pana Rafała Trzaskowskiego – powtórzył buldozek. – Przybyłem tutaj, drogi owczarku, bo mam prośbę, żebyś pomógł mojemu panu w kampanii wyborczej.
– Na mój dusicku! – zawołołek. – Niby jak miołbyk pomóc? Jo sie znom na pilnowaniu owiec, nie na ludzkik kampaniak.
– Czytam twojego bloga w Polityce – rzekł tajemnicy stwór, ftóry, jak sam twierdził, mioł na imie Bąbel. – I stąd wiem o twoich zdolnościach. Wiem, że umiesz patrzeć na turystów tak błagalnym wzrokiem, że żaden z nich, nawet najbardziej zagorzały wróg psów, nie odmówi ci poczęstunku swoją kanapką – choćby sam umierał z głodu, a oprócz tej kanapki nie miał do jedzenia nic! Czy mógłbyś więc, drogi owczarku, nauczyć mojego pana takiego błagalnego spojrzenia? Gdybyś tego dokonał – byłoby super! Miliony wyborców nie byłyby w stanie odmówić mu swego głosu!
– Cóz… – pedziołek. – Jeśli naprowde jesteście tym, za kogo sie podojecie…
– Wnet się przekonasz, że jestem – Bąbel weseł mi w słowo. – Mój pan za chwilę tu się zjawi.
– Znacy sie… fto? – spytołek kapecke oniemiały. – Pon Rafał Trzaskowski mo sie zjawić tutok?
– Właśnie on! Sam go tu sprowadziłem – oznajmił z dumom buldozek.
Za barzo mnie zatkało, coby spytać, jak tego dokonoł. Ale on chyba wycytoł to pytonie z mojej kufy, bo sam zacął opowiadać:
– Wystarczyło posłużyć się małym fortelem. Otóż za każdym razem, gdy mój pan siadał przy jednym z naszych regałów z książkami, ja regularnie ściągałem stamtąd jeden z tomów starej encyklopedii PWN-owskiej. A konkretnie – tom zawierający hasło „Turbacz”. Otwierałem tę wielką księgę na stronie z tym właśnie hasłem, przykładałem swój nos dokładnie do tekstu o tym pięknym gorczańskim szczycie i żałośnie skamlałem. Mój pan długo zastanawiał się, co ja wyprawiam, ale w końcu uznał, że pradawny zwierzęcy instynkt musi mi podpowiadać coś bardzo ważnego. Chcąc dowiedzieć się, co to może być, postanowił wybrać się na ten Turbacz. Spakował plecak, zabrał mnie ze sobą do samochodu i pojechaliśmy razem do Nowego Targu. Dojechaliśmy do osiedla Oleksówki pod Długą Polaną i zostawiliśmy samochód pod domem państwa War***ów. A potem ruszyliśmy zielonym szlakiem w górę. Szliśmy, szliśmy, szliśmy… aż dotarliśmy tutaj. Z tym że pod koniec drogi ja wysforowałem się nieco naprzód, żeby jak najszybciej spotkać ciebie i uprzedzić cię o swoim pomyśle. Ale mój pan Rafał jest niedaleko. Lada chwila też tu będzie.
Na mój dusiu! Teroz to juz nie miołek zodnyk wątpliwości, ze choć to nie jest pierwsy kwietnia, ta chrumkająco beskurcyja najwyraźniej próbuje mnie w cosi wkryncić. Zaroz pewnie zawoło: „Uśmiech proszę! Jesteś w ukrytej kamerze! Dałeś się wrobić ekipie kręcącej śmieszne filmiki do pieskowego Youtube’a!”
O, nie! Nie pozwole, coby cało gorcańsko zywina oglądała potem w internecie filmik, jak jakisi ceprowski buldozek robi ze mnie głuptoka!
– Hehe! Krzesny – zaśmiołek sie – wy naprowde myślicie, ze jo wom uwierze, ze za kwile zza tamtyk smreków wylezie na te hole pon Rafał Trzaskowski?
Ledwo wypowiedziołek te słowa, zza smreków wylozł… o, krucafuks! Właśnie on! O, Jezusicku! To cud, ze w tej kwilecce nie zemdlołek! A zarozem pikny dowód naukowy na to, ze cuda sie zdarzajom.
– Bąbel! Tu jesteś! – uciesył sie tymcasem nowy gość na mojej holi. – Już się martwiłem, żeś mi się gdzieś zapodział.
Bąbel, zamiast pohybać ku swemu ponu, zacął biegać dookoła mnie, furt przy tym powtarzając to swoje buldogo-francuskie „Chrum-chrum”.
– Oho! Widzę, że znalazłeś sobie kumpla! – oześmioł sie pon Trzaskowski. – Bardzo ładny piesek.
– Hauuu, hau! – pedziołek, co w tłumaceniu na język ludzki znacy: „Piknie wom dziękuje, panocku, za komplement. Ale nie po to Bąbel przyprowadził wos tutok, cobyśmy se godali o ładnyk psak. Momy duzo wozniejsom sprawe do załatwienia.”
– Nie bardzo rozumiem, co mówisz, piesku – pedzioł ku mnie pon Trzaskowski. – Ale pewnie masz ochotę na jakiś przysmak? Poczekaj chwilkę, zaraz coś się dla ciebie znajdzie.
To powiedziawsy, pon Trzaskowski ściągnął plecok, pogrzeboł w środku i zaroz wyciągnął wielkom piknom kanapke, fórom podoł mi, godając:
– Smacznego, psinko.
– Hau, hauu-u! – odpowiedziołek, co w tłumaceniu na ludzki znacy: „Dziękuje, barzo pikno kanapka. Ale my tutok naprowde powinniśmy pogodać o woznej sprawie. Idzie o zblizające sie wybory!”
— Nie smakuje ci tak kanapka? – zafrasowoł sie pon Trzaskowski. – Nie szkodzi! Poszukam czegoś innego.
I zaroz wyciągnął z plecoka piknom kiełbase. Jałowcowom! Powstrzymołek sie jednak od złapania jej w zęby i pedziołek:
– Hau! Hau! H-au!
Co po ludzku znacy: „Ostomiły ponie Trzaskowski. Kiełbasecka – pikno rzec! Ale my musimy zająć sie teroz wyborami, nie jedzeniem. Pon przecie jest ponem Rafałem Trzaskowskim, a nie poniom Magdom Gessler. Skupcie sie, pikie pytom i spróbujcie zrozumieć, co jo ku wom godom.”
– Kiełbasa też ci nie leży? – zdziwił się pon Trzaskowski (cyli znowu mnie nie zrozumioł!) – No to poszukam jeszcze czegoś innego. Na pewno coś znajdę. Różnych smakołyków w swoim plecaku mam dość.
W tej kwilecce… zmarscył coło i znieruchomioł…
– Moment, moment… – mruknął. – Co ja takiego przed sekundą powiedziałem?
– Godoliście, panocku, o jedzonku – przybocyłek uprzejmie. – I pedzieliście, ze w swoim plecoku mocie go dość.
– Mam dość! Powiedziałem: mam dość! – zawołoł.
Na mój dusiu! Sam se przybocył cy zacął wreście rozumieć mojom mowe?
– „Mam dość!” – to znakomite hasło na kampanię wyborczą! – wykrzykiwoł. – Chodź, Bąbel. Nie mam pojęcia, jak to możliwe, ale skądś wiedziałeś, że właśnie tu, pod Turbaczem, wpadnę na pomysł, pod jakim hasłem startować do wyborów. Pora wracać i brać się do roboty. Idziemy.
Pon Trzaskowski chycił plecok i wartko rusył ku dołowi, nazod do Nowego Targu. Bąbel rusył za nim.
– Krzesny! – zawołołek ku buldozkowi. – A co z tym kursem ryktowania błagalnej miny?
Bąbel przystanął. Obyrtnął ku mnie łeb i pedzioł:
– Jak niestety widać, bariera komunikacyjna w stosunkach psio-ludzkich jest jednak zbyt trudna do przezwyciężenia, żeby dało się zaaranżować ten kurs. Ale pomysł z hasłem „Mam dość!” – też jest świetny! Warto było, owczarku, spotkać się z tobą, bo inaczej mój pan nigdy by na to hasło nie wpadł. Dzięki wielkie! Wracamy teraz do Warszawy, ale kto wie? Może kiedyś znów się spotkamy? W piękniejszych czasach niż te obecne?
– Moze? – westchnąłek. – Trzymoj sie, chrumkający przyjacielu! Zyce wom obu powodzenia!
I Bąbel Trzaskowski pohyboł gorcańskom perciom za swym ponem Rafałem. Wnet obaj znikli za zielonymi smrekami.
A teroz… no cóz… tak mi sie widzi, że trza było jednak jaz do skutku próbować nakłonić tego siumnego kandydata do odbycia u mnie kursu ryktowania błagalnej miny. To hasło „Mam dość!” było wystarcająco pikne, coby być o włos od wygranej, ale… nie na telo pikne, coby właśnie jesce tego włosa chycić. Ba kiesik juz zbocowołek tutok jednom piknom myśl pona Pilcha i niekze zboce jom jesce roz: trzeba tak długo przegrywać, aż się zacznie wygrywać. I ślus.
A kieby w przysłości jakisi kandydat – na prezydenta abo na cosi inksego – zgłosił sie do mnie na te nauke ryktowania błagalnej owcarkowej miny, to prose piknie, jestem do dyspozycji. Ba jest jeden warunek – mój kursant musi być miłośnikiem ślebody, a nie jej niscycielem. Jeśli bedzie miłośnikiem – to pomoge. Jeśli bedzie weredom niscącom ślebode, a tym samym i nasom wspólnom Polske, i nasom wspólnom Unie Europejskom – to nie pomoge ani kapecke, ino od rozu kaze takiemu iść do diaska. Hau!
P.S. Krucafuks! Jest to sakramencko niesprawiedliwe, ale jakosi niewiele jest w internecie o Bąblu Trzaskowskim. Jeśli jednak ftosi miołby ochote noleźć o nim choćby małom wzmianke, to nojdzie na przikład tutok.
Komentarze
❗ 😎 😎 😎
Ledwo wypowiedziołek te słowa, zza smreków wylozł… o, krucafuks! Właśnie on! O, Jezusicku! To cud, ze w tej kwilecce nie zemdlołek! A zarozem pikny dowód naukowy na to, ze cuda sie zdarzajom.
nie dość, Owczarku, że trzaskoski kult jednostki rozkręcasz, to jeszcze nas w to wkręcasz… 🙄
…A wiesz Ty, że czego jak czego, ale kultu jednostki to jest naprawdę dość… tylko się po forach rozejrzeć… fejsikach różnych, itp. (zrobiłam to już po wyborach, na szczęście… z podejściem socjo-antropolo-etno… i zdumieniem mimo to nie mniejszym…)
@basia:
> rozkręcasz…wkręcasz
Nie znam z fizyki zasady zachowania wkrętu, ale może coś takiego właśnie odkrywamy?
To nie zasada wkrętu, tylko wkręcania 😉
Dla mnie wkręt to tak zwana śrubka, ta co to się ją wkręca śrubokrętem 😉
A tymczasem bociany w Ustroniu już zaczynają naukę latania!
Ani to gwara, ani polszczyzna, ani literatura, ani kicz, ani grafomania, a co… propaganda pisana na kolanach, komsomolska prawda. Nie da się czytać.
https://www.youtube.com/watch?v=zH68LYBNL-o
ps. Owczarku,
a czy to czasem nie była „kiełbasa wyborcza”? 😉
O, komsomolska prawda cenzuruje! Pięknie. Gorzej niż pisowcy….
Alicjo,
kiełbasa byłą ostatnio passe. W tym sezonie wyłącznie musztarda wyborcza.
Nie wiedziałam… musztarda po obiedzie, rozumiem 😉 *
Do Basiecki
„trzaskoski kult jednostki rozkręcasz”
A konkretniej – kult Bąbla Trzaskowskiego. Cóz, z kultu jednostki ludzkiej nigdy nic dobrego nie wysło. Ale fto wie? Moze z kultem jednostki psiej bedzie inacej? 🙂
Do PAKecka
„W tym sezonie wyłącznie musztarda wyborcza”
To prowda. Mom ino wątpliwości co do mustardy francuskiej. Cy jest sens włącać w ogólnomustardowom obnize VAT-u mustarde wywodzącom sie z kraju, ze ftórego kiesik jeździły do Polski licne delegacje na nauke posługiwania sie widelcem? 🙂
Do Alecki
„a czy to czasem nie była ‚kiełbasa wyborcza’?”
Mozno pedzieć, ze była. Ale ze względu na cas, kie dosło do tego mojego spotkania z Bąblem Trzaskowskim, mozno tyz pedzieć, ze to była kiełbasa przedwyborco. Abo wcesnowyborco.
„https://www.youtube.com/watch?v=zH68LYBNL-o”
Ano… kolejno przeprowadzka na Niebieskie Hole nastąpiła… Ale co nom pon Ładysz naryktowoł przyjemności swoim piknym śpiewaniem – to nase 🙂
Do Ontariecka
„Ani to gwara, ani polszczyzna, ani literatura, ani kicz, ani grafomania, a co… propaganda pisana na kolanach, komsomolska prawda. Nie da się czytać.”
Barzo piknie ześ nom to syćko wyjaśnił, Ontariecku. Twoje zdrowie 🙂
Owczarku, Owczareczku — ogólnie i szczególnie jesteś 😎 ❗
I tej wersji się trzymajmy! 😉
I nawzajem, Basiecko 🙂 PAKecek ocywiście tyz jak najbardziej JEST 🙂
@Basia & Owcarek:
To jest jakiś pegassus na komputery, że widzicie mój uśmiech, choć ja nie włączyłem kamery? 🙂
Bąbel sympatyczny . Jego opiekuna też lubię.
Cieszę się, że opiekuje się też Warszawą.
Pozdrowienia dla bywalców. <3
Pozdrowienia, mt7,
dawnoś tu nie wpadała 🙂
Do PAKecka
„To jest jakiś pegassus na komputery, że widzicie mój uśmiech”
Jo se myśle, PAKecku, ze to dlotego, ze pegassus w poprzednim zyciu był programem nie śpiegowskim, ino kulturalnym. Jeśli zatem uśmiech jest KULTURALNY, to on go piknie rozpoznoje 🙂
Do EMTeSiódemecki
„Bąbel sympatyczny . Jego opiekuna też lubię.”
A opiekunka Bąbla – tyz chyba barzo fajno. Moze kapecke onieśmielono na tyk wiecak była, ale fajno. No i przez wzgląd na niom tyz skoda. Tak niewiele brakowało, a nas kraj znów miołby Pierwsom Dame, ftóro umie mówić 🙂
Do Alecki
„Pozdrowienia, mt7,
dawnoś tu nie wpadała”
Bajuści! Barzo piknie nazod tutok widzieć nasom EMTeSiódemecke 🙂
Owczarku,
a ja z takim interesem. Otóż nie zrobiłbyś jakiś szkoleń z ruchu drogowego dla psów?
Bo dzisiaj jednego potrąciłem.
Spokojnie — rowerem, nie samochodem; i to rowerem nie rozpędzonym. Więc jak masa razy prędkość, to raczej sama masa.
Ale mimo wszystko, uczucie organizmu plus minus empatycznego, gdy wjeżdża kołem w żywą istotę, tuż za przednią łapą… Cóż, mój ból jest większy niż Prezesa i Kazika razem wziętych. I co z tym zrobić?
Albo dla właścicieli szkolenia… pardon, personelu… 🙄
I tak dzięki wybrednemu smakowi Owczarka, powstało hasło na ostatnie wybory! :-))))
Nic nie zrobić. Winien nie jesteś, jeśli ktoś puszcza psa luzem w terenie, gdzie jeżdżą samochody, rowery i takie inne – to on powinien sie poczuć źle, nie zadbał o bezpieczeństwo psa. Pies jest jak malutkie dziecko, nie zna zagrożeń.
Wyszkolone piesy w Polsce? Znam tylko dwa takie. Chodzą przy nodze jak trzeba, a gdzie im wolno pobiegać, to sobie hasają 😉
Koty natomiast… to zupełnie insza inszość, nie da się ich poddać tresurze 👿
Rozpoznają wydaną komendę tylko wtedy, gdy coś dobrego z tego dla nich wynika.
Takie cwane!
Do PAKecka
„Otóż nie zrobiłbyś jakiś szkoleń z ruchu drogowego dla psów?”
Cóz. Chyba tak. Myśle ino, cy to mo być skolenie zdalne cy zwycajne. Za tym pierwsym przemawio fakt, ze byłby to pikny akt solidarności z womi ludźmi, ftórzy teroz mozecie sie skolić ino na Teamsak abo inksyk Google Meetak 🙂
Do Fusillecki
„I tak dzięki wybrednemu smakowi Owczarka, powstało hasło na ostatnie wybory!”
Skoda ino, ze nie do końca skutecne. Ale moze do następnyk wyborów zdołomy wroz z Bąblem cosi lepsego wymyślić? 🙂
Do Alecki
„Winien nie jesteś, jeśli ktoś puszcza psa luzem w terenie, gdzie jeżdżą samochody, rowery i takie inne – to on powinien sie poczuć źle, nie zadbał o bezpieczeństwo psa”
Jeśli nauka nie pódzie w las – ten psiok bedzie teroz wiedzioł, ze na rowery trza uwazać. I moze dzięki temu uniknie w przysłości kolizji z rowerzystom, ftóry nie jeździ tak ostroznie jak nas PAKecek? Wte piknie potwierdziłoby sie przysłowie, ze nimo tego złego, co by na dobre nie wysło 🙂
@Alicja & owczarek:
Właściciel był obok. No instruował pieska, by ten szedł przy nodze, ale pies był mocno asertywny.
Ale wiecie co, może tak z dystansu było najgorsze? Że jak się przejąłem i zapytałem, czy psu się nic nie stało, właściciel odparł flegmatycznie, że nie. To zabrzmiało, jakby wpadanie pod rowery było normą.
Cóż, dziś też jadę tą drogą… Chyba zatrzymam się i przeprowadzę rower obok, jak ich spotkam.
PAK4,
trudno, tak bywa, może piesek był w trakcie nauki i nie pojmował, o co chodzi.
Ale ale…
zachwyciłam się tym:
https://www.youtube.com/watch?v=HwYDxCcfzcA&feature=youtu.be&fbclid=IwAR1y4NaP6iesnT-ZJsKFfWWKfwdOjiS0my6BNBxT5joPbJ6gxM9TJCtRC84
Więcej tu – do czytania:
https://www.biznesistyl.pl/lifestyle/podroze/3711_hobbitowa-wyrosla-z-marzen,-slomy,-gliny-i…-korzeni-wierzby.-doslownie.html
https://photos.app.goo.gl/m8f5vf7rqN9YJg8F9
Do PAKecka
„jak się przejąłem i zapytałem, czy psu się nic nie stało, właściciel odparł flegmatycznie, że nie. To zabrzmiało, jakby wpadanie pod rowery było normą.”
Wychodzi na to, PAKecku, ze chyba lepiej by było, kieby ten pies był właścicielem tego pona, a nie na odwyrtke.
A nad nauko przepisów drogowyk dlo psów – juz myśle 😉 🙂
Do Alecki
„Więcej tu – do czytania:
https://www.biznesistyl.pl/lifestyle/podroze/3711_hobbitowa-wyrosla-z-marzen,-slomy,-gliny-i…-korzeni-wierzby.-doslownie.html”
Na mój dusicku! Zycmy światu jak najwięcej takik ponów Pękalskik! Bo im bedzie ik więcej – tym pikniejsy bedzie ten świat 🙂