Zakochany śledź
Heeej! Pikny pierwsy cerwca dzisiok momy. I pikny Dzień Dziecka. No to zgodnie z tradycjom Owcarkówki – trza piknie wyryktować tutok wpis dlo dzieci…
Jest taki rybak w mieście Darłowie,
Co bardzo troszczy się o swe zdrowie.
Dba o wątrobę, dba o serducho,
O lewe ucho, o prawe ucho,
A raz, przez morze płynąc wzburzone,
Mruknął: „Dbać muszę też o śledzionę.”
Obok przepływał akurat śledź.
Jakoś ominął zdradliwą sieć.
Lecz to, co rybak właśnie powiedział,
Zaciekawiło ogromnie śledzia.
„Śledziona? Nie znam takiego słowa.
„To pewnie jakaś Pani Śledziowa,
„Przepiękna, mądra i miła chyba,
„Skoro dbać o nią chce nawet rybak.
„Gdy zatem spotkam ową Śledzionę,
„Oświadczę jej się – postanowione!
„Ona się zgodzi, weźmiemy ślub
„I będę kochał ją aż po grób.”
Nawet lecąca wysoko mewa
Wnet usłyszała, jak śledź zaśpiewał:
„Gdzie się podziewasz, droga Śledziono?
„Piękna Śledziono, zostań mą żoną!”
Chęcią żeniaczki śledź uskrzydlony
Ruszył przed siebie szukać Śledziony.
Szukał pod Helem i pod Bornholmem,
Wokół Gotlandii i pod Sztokholmem,
W Zatoce Puckiej, pod wioską Rewal…
Szukał i szukał, a przy tym śpiewał:
„Gdzie się podziewasz, droga Śledziono?
„Piękna Śledziono, zostań mą żoną!”
Ryb rozmaitych napotkał wiele:
Dorsze, łososie, sole, makrele,
Flądry, węgorze, szprotki, belony…
Lecz ciągle nie mógł spotkać Śledziony.
Za to w Bałtyku każdy już wiedział,
Jak brzmiała tęskna piosenka śledzia:
„Gdzie się podziewasz, droga Śledziono?
„Piękna Śledziono, zostań mą żoną!”
Przeszukał morze od fal aż do dna.
„A może ona jest słodkowodna?” –
Nagle śledziowi przyszło do głowy.
I zaraz wpadł on na pomysł nowy:
„Muszę poszukać Śledziony w rzekach.
„Ruszam natychmiast, bo czas ucieka”.
Popłynął Wisłą, popłynął Rabą…
W Rabie, pod Rabką, spotkał się z żabą.
Żaba go pyta: „Jak pan się miewa?”
Śledź odruchowo wtedy zaśpiewał:
„Gdzie się podziewasz, droga Śledziono?
„Piękna Śledziono, zostań mą żoną!”
„Ach!” – woła żaba i bije brawo –
„Kim żeś, maestro? Światową sławą?
„Dla mnie to gratka nie byle jaka
„Tak wybitnego słyszeć śpiewaka!”
Co śledź na takie żabie gadanie?
Już wam wyjawiam, co odrzekł na nie:
„Pani ma za to cudowne oczy.
„A pani rechot – też jest uroczy!”
No i się stała rzecz niebywała –
Ta para w sobie się zakochała!
I nie minęło czasu zbyt wiele,
Jak się odbyło huczne wesele.
Odtąd oboje, choć was to zdziwi,
Mieszkają w Rabie i są szczęśliwi.
Żyją wśród sporej dzieci gromadki –
Część z nich to rybki, a część to żabki.
I tylko stare beskidzkie drzewa
Wciąż pamiętają, jak śledź ten śpiewał:
„Gdzie się podziewasz, moja Śledziono?
„Piękna Śledziono, zostań mą żoną!”
I hau!
Komentarze
A może Śledziona to tajna agentka, która śledzi, nurkuje koło naftoportu i śpiewa wciąż z rosyjskim akcentem:
„¿Dónde has ido, mi arenque?
„Hermoso arenque, ¡conviértete en mi marido!”
Słychać wokoło jak tak śledź śpiewa
Nikt się nie nudzi i nikt nie ziewa
Grunt ,że uniknął tej sieci śledź
Siedzenie w Rabie to jego rzecz 😉
Śliczny wiersz, Owczarku.
Duuuuuużo miłości dzieciom małym i dużym 🙂
Ja rozummiem, że nad Rabą i w Rabce maestrycznie pięknie śpiewają
ale…
Czyżby Raba była aż tak zasolona?…
(Co piszę obserwując, jak niefrasobliwie co poniektórzy przenaważają 😉 gleby ogródków swych – to nie są nawozy sztuczne, to są ekologiczne nawozy miiiineralneee!… — 🙄 )
Anyway, przeczuwając, że właśnie szlifujesz wierszyk o śledziu, wczoraj wieczorem nabyliśmy drogą kupna sześć ślicznych filetów śledziowych „z wiaderka” – słonych dość, ale nieprzesadnie. Pomoczyły się, przed chwilą wylądowały w słojach w towarzystwie cebulki, rodzynek i czego tam jeszcze (im potrzeba), a ja piszę stosownie zaśledziowanymi palcami…
Za jakieś 2 tygodnie przejdą przez śledzionę… śledzie i reszta, nie moje palce, ma się rozumieć 😀
@Basia:
Myślę, że Żabka ma różne produkty na półkach, i sól jakaś się znajdzie dla śledzia, nawet nad Rabą 🙂
…o tym nie pomyślałam… 🙄 🙂 😮
Do PAKecka
„A może Śledziona to tajna agentka, która śledzi, nurkuje koło naftoportu i śpiewa wciąż z rosyjskim akcentem”
Ogólnie rzec bierąc: mogło tak być. A scególnie rzec bierąc – to chyba tytułowo bohaterka piosnki My Darling Clementine. Bo cy ta Clementine moze śpiewać po hispańsku? Pewnie ze moze! Przecie pochodzi z Kalifornii, ka po hispańsku godo wielu. A moze z rosyjskim akcentem? Moze! Przecie przed Hamerykanami próbowali skolonizować Kalifornie Ruscy (choć im to – na scynście – nie wysło). No dobrze, a co jom łący ze śledziami? Ano to, ze jej obuwie to przecie Herring boxes without topses. Ba na tym nie koniec. Bo tamok jest tyz informacja: Drove she ducklings to the water. W świetle opisanyk wyzej okolicności – to chyba sprawa dlo tej komisji od badania ruskik wpływów w Polsce. Pon prezydent, kie podpisywoł ustawe o tej komisji, to chyba słów tej piosnki nie znoł. Ba poznoł je śtyry dni później i właśnie dlotego zacął tak nagle, na chybcika, zgłasać poprawki 🙂
Do Zbysecka
„Grunt ,że uniknął tej sieci śledź
Siedzenie w Rabie to jego rzecz”
Swojom drogom, jeśli prowdom jest, ze przycynom armagedona ichtiologicnego w Odrze było jej zbytnie zasolenie, to moze worce namówić ryby morskie do wyryktowania dlo ryb rzecnyk kursów przetrwania w słonej wodzie? 🙂
Do Jagodecki
„Duuuuuużo miłości dzieciom małym i dużym”
Bajuści! I tym małym, i tym duzym, i tym, we ftóryk dziecko śpi, a casami, worce właśnie, coby sie piknie obudziło 🙂
Do Basiecki
„wczoraj wieczorem nabyliśmy drogą kupna sześć ślicznych filetów śledziowych ‚z wiaderka'”
Basiecko, kot mojej gaździny pyto, cy na pewno docie rade te syćkie śledzie zjeść. A jeśli nie docie rady, to cy jest tako mozliwość, ze wyśles to, co Wom ostonie, do packomata, ftóry niedowno stanął w mojej wsi, obok sklepu spozywcego nalezącego do Felka znad młaki. Bo jeśli tak, to som dwie mozliwości:
a) wroz z kotem sami domy rade otworzyć te packomatowom skrytke
b) nie domy rady, ba wte o pomoc popytomy jakiegosi niedźwiedzia 🙂
Czy na pewno damy radę? — Allleż bez dwóch zdań, z nas rybożercy nie gorsi od kotów i misiów! Ale jednak szkoda, żeśmy nie wiedzieli, iż ktoś chciałby być poczęstowanym naszymi specjałami – podrzucilibyśmy (troszkę 😆 ) w niedzielę osobiście lub w jakieś umówione turbaczańskie miejsce…
Wiem, wiem, jeśli idzie o 4.6.2023 – wypada się chwalić tylko spacerowaniem stołecznym… my jednak byliśmy na Turbaczu z Koninek… 😳
https://photos.app.goo.gl/UzNuf5ABg3ovyPWs9
No ale to juz chyba wies, Basiecko, ze kiebyście owego 4.06.2023 przijechali do tej Warsiawy, to bylibyście tamok zupełnie samiusieńcy, bo nifto na ten „spacer” nie przyseł, ino syćka pohybali do zoo 😀
P.S. Sakramencko pikny fotoreportaz z sakremencko piknej wyprawy w sakramencko piknom pogode 🙂
A frekwencja też była ogromna na szlakach i pod schroniskiem – nawet z samego ranka, gdy tam dotarliśmy!
😎 😮 😯
PS, ooo, Ty też nazywasz „wyprawą” spacer z Koninek na Turbacz?
…Zawada na Everest i Lhotse, Jacek, Wacek i Placek na Leskowiec… 🙄
No, my byliśmy wyprawą — udaliśmy się w podróż z wyposażeniem, tj. termosem, butelką z wodą, bananem, obuci i z kijkami 😛
BTW:
https://goryiludzie.pl/2016/10/jak-zdobyc-mount-kraka-w-stylu-alpejskim.html
No bo przecie, Basiecko i PAKecku, to juz pon Waligórski piknie udowodnił, ze wejście na Everest wcale nie jest trudniejse niz na Kasprowy https://teksciory.interia.pl/olek-grotowski-spotkanie-na-szczycie-tekst-piosenki,t,572267.html 🙂
Premier powinien brać przykład z Basi i Paka, a nie wykorzystywać rządowy samolot do wylotów na msze, dwie jednej niedzieli 👿
Iga górą!
Świetny tekst piosenki, Owczarku 🙂
A Pierwsze Zimowe wejście na Everest należy do Krzysztofa Wielickiego i Leszka Cichego, 43 lata temu, 17 lutego.
Pamiętam to jak dziś. Teraz na Everest może „włoić” każdy, zwłaszcza drogą pierwszych zwycięzców, sprawa kasy 😉
Ambitni wspinacze trzymają się z dala od Everestu.
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,24840635,kolejki-w-drodze-na-mount-everest-wladze-nepalu-rozwazaja-zaostrzenie.html
@Alicja:
Primo, jak dla kogoś zbyt banalny Everest, to może poszukać drogi na Łeverest (Basia ostatnio wyszukała). O ile na Everest są firmy przewodnickie, to na Łeverest nie…
@Alicja:
Secundo, jako Krakusy z wyboru, czytaliśmy Krakauera. No i sorry, to takie banalne nie jest. Nawet wczoraj na Rysach były trzy akcje ratunkowe, a tu śmigłowiec nie doleci, szanse przeżycia może limitować butla z tlenem, a pogoda bardziej radykalna niż Menzen po dwóch piwach…
PS.
Owczarku, proszę o usunięcie. Wpis mi wylądował w moderacji, bo użyłem dwóch linków. Rozbiłem na dwa i już zmoderowanego nie potrzebuję.
😀 😀
Nb, Alicjo, do kościoła chadzamy piechotą (zawsze to dodatkowe 3 km dnia! – w obie strony, powrót dalszą drogą 😎 ), ale 2 razy [na 3 i pół roku] zdarzyło się autkiem własnym: raz rzutem na taśmę po wycieczce słowackiej, pierwszej w pandemii 2020; drugi raz w ostatni czwartek (Boże Ciało) – tuż przed wycieczką…
Nie liczę kościołów cudzych (=poza-parafialnych)… — dziś może zawitamy do takowego… 😎 ❓ …
@Basia & Alicja:
Rozumiem, że chodzi o to, że jakby premier M.M. wziął z nas przykład i poszedł z Warszawy do Radomia na mszę piechotą, a potem piechotą wrócił, to by rządził 2 dni krócej. A gdyby chodził tylko 8 godzin dziennie, to zajęłoby mu to tydzień roboczy. Tydzień bez premiera — bezcenny zysk dla kraju :LOL:
Owczarku,
Moze Ciebie zainteresuje historia tej ksiazki.
https://komonews.com/news/offbeat/library-patron-returns-65-years-overdue-first-edition-copy-of-1984-multnomah-county-library-george-orwell-library-association-of-portland-cleared-conscience#
Trochę z poślizgiem, ale się udało. Mam cyfrową Politykę! Tylko muszę pamiętać, kiedy się rok skończy, coby była dalej!
Wiersz, jak zawsze psze,psze,pszefajny!
Macham Wszystkim! :-))))
Ojej!
Fusila! Witam na łamach 🙂
Paku, basiu,
Ja od wielu, wielu lat nie chodzę do kościoła i nawet za to nie przepraszam – nie umiem wierzyć w coś, o czym nie wiem, że istnieje albo nie.
Ksiądz, który nauczał nas religii w szkole podstawowej, bił nas, po prostu. Dziewczyny omijał, ale bił chłopaków. Po jednej z takich religii wyszłam i nigdy nie wróciłam. A była to malutka wiocha, w której natentychmiast uznano, że jestem tak zwana „kocia wiara”, skoro nie chodzę na religię.
Chociaż potem poznałam kilka osób, które mnie „nawracały” – nigdy się ani nie obejrzałam za kościołem.
A kościół dzisiaj to jest jakaś partia, – uczepiło się gueno do statku i mówi – plynieny! Jestem rozczarowana Polską, jeśli chodzi o te sprawy, rączka w rączkę z klechem, nieważne, że tak skompromitowany.
Fusilla,
nie musisz pamiętać – oni Ci przypomną o prenumeracie : )
Lubię cyfrową, bo wszystko jest natychmiast podawane do sieci
Alicja-Irena 19 CZERWCA 2023 6:45
„Nie umiem wierzyć w coś, o czym nie wiem, że istnieje albo nie”.
Jeżeli w XXI wieku, jakaś osoba nie wie czy istnieje Bóg, to wynika to zazwyczaj z tego, że nie jest ona zainteresowana poznaniem prawdy na ten temat, i po prostu wierzy w to, w co chce wierzyć. Dlaczego można tak powiedzieć? Dlatego, że wokół nas jest mnóstwo dowodów istnienia Stwórcy.
Jakie to dowody? Za odpowiedź niech posłużą słowa apostoła Pawła. O Bogu napisał on: „Choć jest niewidzialny, to Jego przymioty — Jego wieczna moc i boskość — są wyraźnie widoczne już od stworzenia świata. Można je dostrzec dzięki temu, co zostało stworzone. Dlatego tacy ludzie są bez wymówki”.
Jak wynika z tej wypowiedzi, ludzie od samego momentu stworzenia mogą w dziełach Stwórcy dostrzegać Jego przymioty. Wystarczy tylko się rozejrzeć. Przymioty Boga nie są ukryte, lecz „wyraźnie widoczne”. Dzieła stwórcze jednoznacznie wyjawiają nie tylko to, że Stwórca istnieje, ale też że wyróżnia się wspaniałymi cechami.
Czy oznaki inteligentnego zaprojektowania tak łatwo dostrzegalne w przyrodzie nie są świadectwem mądrości Boga? Czy rozgwieżdżone niebo lub rozhukane fale morskie nie świadczą o Jego mocy? Albo czy różnorodność żywności sprawiającej rozkosz naszym podniebieniom, bądź piękno wschodów i zachodów słońca nie mówią o Jego miłości do ludzi? Świadectwo to jest tak dobitne, że ci, którzy go nie dostrzegają i w rezultacie odrzucają wiarę w Boga, „są bez wymówki”. Jako stworzenia rozumne, naprawdę jesteśmy w stanie je dostrzec.
Z księgi natury rzeczywiście można się sporo dowiedzieć o Stwórcy. Ale istnieje też inna księga — księga, która zawiera o Nim znacznie więcej informacji. Chodzi o Biblię. Wnikliwa analiza Biblii, pozwala nabrać głębokiego przekonania nie tylko o istnieniu Stwórcy, ale także o tym, ze żywo interesuje się On naszą pomyślnością.
„Ksiądz, który nauczał nas religii w szkole podstawowej, bił nas, po prostu”.
Czy ktoś uczęszczał na lekcje religii, na których duchowny nigdy nie bił dzieci?
To doświadczenie pokazuje, czym się różni religia rzymskokatolicka od biblijnego chrystianizmu. Kiedy brakuje siły argumentów, sięga się po argument siły.
Pierwsi chrześcijanie, jak zgodnie przyznają historycy, nigdy
nie stosowali żadnych środków przemocy, ani do szerzenia swych poglądów, ani do swojej obrony.
Notak — jak człowiek wierzy, to nie musi stosować siły, prosz: Dz. 5:1-11.
PAK
„Dz. 5:1-11”.
Gdybyś poprosił autora Biblii o pomoc, a potem uważnie przeczytał przywołany fragment, mógłbyś zrozumieć, że zawiera on lekcję skierowaną do wszystkich osób podających się za naśladowców Jezusa. Wynika z niej, że Jahwe uznaje kłamstwo za sprawę bardzo poważną.
Ananiasz i Safira zaplanowali, że oszukają apostołów, żeby sprawić wrażenie bardziej hojnych, niż naprawdę byli. Ale Jahwe widział, co zrobili, i ich ukarał. Oboje zginęli z Jego ręki, a nie apostoła.
Kilka lat wcześniej, Jezus przestrzegał swoich uczniów: „Uważajcie, żeby nie afiszować się swoją prawością przed ludźmi (…) Kiedy więc dajesz dary miłosierdzia, nie trąb o tym, bo tak robią obłudnicy w synagogach i na ulicach, żeby ludzie mówili o nich z zachwytem. (…) Ale gdy ty dajesz dary miłosierdzia, niech twoja lewa ręka nie wie, co robi prawa, żeby twoje dary pozostały w ukryciu”.
Jak wynika z tych słów, chrześcijanin powinien być znany z tego, ze chętnie usługuje swoim bliźnim nawet wtedy, gdy pozostaje to niezauważone. Jeśli to możliwe, nasze dobre uczynki powinny pozostawać „w ukryciu” — nie chcemy się z nimi obnosić. Ananiasz i Safira postąpili inaczej. Zamiast cieszyć się, że mogą coś zrobić dla innych, bezczelnie wyolbrzymili wartość swojego daru, za co spotkała ich surowa kara.
Ależ dezerterze, ja rozumiem na czym polegał ich grzech. Sugeruję jedynie, że jeśli jesteś pewien, że Bóg kogoś surowo ukarze, to nie musisz mu sam czynić krzywdy. Ja tu przepraszam, ale mam takie głupie skojarzenie:
https://www.youtube.com/watch?v=lOfZLb33uCg
Miło Cię znów widzieć, Dezerterze83! 🙂
basia
Ja także pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. 🙂
dezerter83
20 CZERWCA 2023
9:56
„Pierwsi chrześcijanie, jak zgodnie przyznają historycy, nigdy
nie stosowali żadnych środków przemocy, ani do szerzenia swych poglądów, ani do swojej obrony”.
Dezerterze, wyjaśnij ciemnemu pombockowi, jak jezusowa zasada niesprzeciwiania się złu przemocą
ma się do karania za zło przez jego domniemanego tatę Jahwe.
dezerter83
20 czerwca 2023
9:56
Alicja-Irena 19 CZERWCA 2023 6:45
„Nie umiem wierzyć w coś, o czym nie wiem, że istnieje albo nie”.
Jeżeli w XXI wieku, jakaś osoba nie wie czy istnieje Bóg, to wynika to zazwyczaj z tego, że nie jest ona zainteresowana poznaniem prawdy na ten temat, i po prostu wierzy w to, w co chce wierzyć. Dlaczego można tak powiedzieć? Dlatego, że wokół nas jest mnóstwo dowodów istnienia Stwórcy.
Jestem zainteresowana poznaniem prawdy – ale dowodów istnienia Boga nie widzę.
Gdyby istniał, pewnie by trzasnął jakimś pieronem w tę dziwną odmianę polskiego kościoła katolickiego.
Bóg, jeśli istnieje, nie zniósłby tego, co wyczyniają w jego imieniu ludzie.
Bardzo proszę, wskaż mi te „mnóstwo dowodów istnienia Stwórcy”.
PAK4
11 czerwca 2023
5:42
@Alicja:
Primo, jak dla kogoś zbyt banalny Everest, to może poszukać drogi na Łeverest (Basia ostatnio wyszukała). O ile na Everest są firmy przewodnickie, to na Łeverest nie…
Secundo, myśmy sobie czytali Krakauera
Otóż Jona Krakauera też mam w swojej bibliotece „wysokogórskiej”fajnie opisuje swoje przygody. Niebanalne, bo to jest światowej sławy wspinacz, a nie turysta, którego wniosą na dowolną górę świata.A ja zyskuję, bo leżąc na dowolnie wybranym boku czytam, a się nie trudzę (już) łażeniem po górach, a cóż dopiero o wspinaniu mówiąc…. I dlatego prawdziwi wspinacze szukają nowych wyzwań, nowych dróg i tak dalej, tam gdzie stonka jeszcze nie jeździ.
Wracając do naszych baranów – może gdyby premier Mateusz wsiadł na rower i objechał parę parafii, skoro tak w Boga wierzy i musi był tu i tam… no przecież to jest jakaś satyra, ciągnięcie łacha z suwerena…
Moim zdaniem rząd jest po to, żeby rządzić, a nie drżeć przed jakimś prostym posłem, który właśnie bez żadnego trybu ogłosił się wicepremierem i zwolnił pozostałych, a premier w jego ręku jest nikim.
Polską od dobrych paru lat rządzi dzisiejszy wicepremier. Wszyscy o tym wiedzą?
„Moja chata z kraja, ja się polityką nie interesuję…”
https://photos.app.goo.gl/DDaLar71sMyKWydL7
Gorzki humor….
https://photos.app.goo.gl/zoe54WQwTrjJLNZZ7
@Alicja-Irena:
> naszych baranów
Nie przyłączam się do posiadania. W ogródku najbliższe baranów co mamy to ropuchy. No chyba, że zaskrońce — niby ewolucyjnie nawet bliższe, ale ropuchy przynajmniej, jak barany, chodzą na czterech łapach…
pombocek
„Jak jezusowa zasada niesprzeciwiania się złu przemocą ma się do karania za zło przez Jahwe”.
Od około dwóch tysięcy lat, Jahwe nie kara nikogo za złe postępowanie. Od kiedy Jezus i jego pierwsi naśladowcy zaczęli pokazywać światu, jak można z pomocą zasad biblijnych ulepszać relacje międzyludzkie, Bóg cierpliwie toleruje zło.
Apostoł Paweł tak to uzasadnił: „Bo ustalił dzień, w którym zamierza w prawości sądzić świat za pośrednictwem tego, którego sam wyznaczył. A gwarancję, że tak się stanie, dał wszystkim ludziom przez wzbudzenie go z martwych”.
A zatem wskrzeszenie Jezusa stanowi rękojmię, że nastąpi dzień sądu nad ludzkością. Spełnianie się na naszych oczach proroctw biblijnych dowodzi, że ów dzień jest bliski. Kiedy on już nadejdzie – na ludziach, którzy wtedy będą żyć na ziemi, spełni się cudowna obietnica: „Bóg otrze z ich oczu wszystkie łzy. Nie będzie już śmierci, smutku, krzyku ani bólu. To, co było kiedyś, przeminęło”.
Alicja-Irena
„Dowodów istnienia Boga nie widzę”.
Wyobraź sobie kierowcę, który ignoruje znak objazdu nakazujący skręt w lewo. Zatrzymuje go policjant i zaczyna wypisywać mandat. Kierowca próbuje się tłumaczyć, że nie zauważył znaku. Ale policjanta to nie wzrusza, bo znak stoi w eksponowanym miejscu i nic nie ogranicza widoczności. Poza tym kierujący pojazdem ma wręcz obowiązek zwracania uwagi na takie znaki i stosowania się do nich. Podobnie jest z widocznymi w przyrodzie dowodami na istnienie Boga. Te „znaki” rzucają się w oczy. Jako stworzenia rozumne, naprawdę jesteśmy w stanie je dostrzec.
Jeżeli zaczniesz rozmyślać nad porządkiem panującym we wszechświecie, pochodzeniem życia albo budową ludzkiego mózgu — najbardziej skomplikowanej struktury na naszej planecie — możesz dojść do wniosku, że musi istnieć Ktoś górujący nad człowiekiem.
W Biblii czytamy: „Oczywiście każdy dom jest przez kogoś zbudowany”. To logiczne. Żaden dom nie powstanie bez budowniczego.
Dookoła nas są rzeczy znacznie wspanialsze i bardziej złożone niż dom.
Kwiaty, drzewa, góry, doliny, jeziora, wodospady, ptaki i inne zwierzęta, jak również sam człowiek — dostarczają licznych przykładów niedościgłego piękna oraz mistrzowskiego zaprojektowania i wykonania.
Skoro dom wymaga architekta i budowniczego, a posiłek — sprawnych rąk, które go przygotują, to cóż dopiero wszystkie cudowne rzeczy we wszechświecie? Skoro więc uznajemy, że istnieją wynalazcy takich urządzeń, jak samoloty, telewizory albo komputery, czy nie powinniśmy też uznać istnienia Tego, który dał ludziom mózg, aby mogli to wszystko wymyślić?
Jednak natura nie mówi nam o Bogu wszystkiego. Widoczne w dziele stwórczym dowody na Jego istnienie przypominają odgłos kroków dobiegający zza zamkniętych drzwi. Wiesz, że ktoś tam jest, ale nie wiesz kto. Żeby się tego dowiedzieć, musisz otworzyć drzwi. Coś podobnego trzeba zrobić, żeby poznać Stwórcę.
Drzwiami do poznania Boga jest Biblia. Kiedy ją otworzysz i wnikliwie przeanalizujesz – znajdziesz kolejne dowody na istnienie Boga. Co więcej, z Księgi tej dowiesz się, jak On postępuje z ludźmi, i w ten sposób poznasz Jego osobowość.
Serdeczności…
Dezerter,
dziękuję. Drzwi codziennie otwieram, a nawet z domu wychodzę, widzę – ale gdzie ten Bóg? Nie sądzę, żeby okolicę obsypywał kwiatami tylko po to, żeby udowodnić, że istnieje 🙂
To sąsiedzi mają piękne rabatki, budują domy i tak dalej. Sąsiedzi owszem, istnieją – żeby kwiatki przetrwały, proszą czasem, by je podlać, jak wyjeżdżąją 😉
Mózg mamy – a czy to sprawka Boga, też nie wiem 🙄
A Ty – taki pewny jesteś? Gratulacje!
p.s.
Chciałabym 🙂
Potem jedliśmy śledzie. Nasze, pyszne, choć powiedzieć, że jesteśmy w nich aż zakochani byłoby pewną przesadą 😀
Przedtem byliśmy na Romance. Taki pagór w Beskidzie Żywieckim. 1366 m npm, czyli wyższy od Turbacza. Gdzie jedliśmy kabanosy łososiowe (praktyczniejsze na szlaku od słoika śledzi w sosiku z rodzynek, cytrynek, cebulki, oliwy i przypraw, choć gdyby się uprzeć… – nie takie rzeczy ludzie nosili w góry – nawet w upale). 😀
Czy byliśmy w nich zakochani… – Nie w łososiach, w Beskidach …
[też pytanie 🙄 ]
Jutro będzie ciut cieplej jeszcze => czyli trzeba się zerwać ciut wcześniej (jeszcze), niż czwarta cztery?… O_O …Eeeetammm, na razie lody z domowymi borówkami (a leśne na szlaku?… – echhhh, powiedzmy, że te i tamte mają swe ogromne zalety tudzież aromaty) …i pyszne piwko (nie z browaru widocznego z podejścia 😆 ), i bierny tenis (kto obrobił już fotki 🙂 )… Po czym podlewanie ogródka i decyzja, czy czwarta cztery i 30 przeliczeniowych km rozgrzesza(ją) niedzielę… ❓
https://basiaacappella.wordpress.com/2023/06/14/co-wiemy-o-troi/#comment-100054
Wszystko ma swoje klimaty – najwyżej pójdę do piekła, za niewiarę w Boga.
W Pona Bócka jak najbardziej wierzę – jest przyjazny ludziskom. Nie wierzę w boga, który straszy ludzi piekłem – wszak bóg jest miłością, prawda?
https://www.youtube.com/watch?v=ajxXqYimorw
Po Turbaczu czwartoczerwcowym
dziś odwiedziliśmy Gorc i Jaworzynę Kamienicką.
Wędrówka zaczęła się o 5:00 by uniknąć żaru w podejściu (wstaliśmy o 3:33).
Było super, niech żyją Gorce!!!
https://basiaacappella.wordpress.com/2023/06/14/co-wiemy-o-troi/#comment-100167
😎 😎 😎
U mnie płasko, daleko i jeszcze dalej.
„Guronco” tak, że mimo powiewu z najmniejszego z Wielkich Jezior jestem w stanie przejść 3km wzdłuż jeziora, a potem przyjeżdża po mnie samochodem Jerzor. A jeszcze niedawno był to dla mnie spacer „Za Róg” 🙄
Nie żartuję – swego czasu miałam udar cieplny, ale to było na pustynii w Arizonie, ze 35 lat temu. Zapomniałam, że wtedy miałam mniej więcej 35 lat, no i u nas na północy takie temperatury pojawiały się sporadycznie. Ale od jakiegoś czasu.
A ja mam prawie 35 lat więcej, niż wtedy.
Mieszkamy w jednym miejscu 41 lat. Świat się zmienia u nas na podwórku też – zwłaszcza przez ostatnie kilka – może kilkanaście lat, ale te kilka są zauważalne. U mnie na podwórku 🙁
o, pięknie! Owczarek przywrócony po ataku na POLITYKĘ sieciową – brawo!!! —
😎 😎 😎
Psy mają kompetencje:
https://www.youtube.com/watch?v=tDQw21ntR64&ab_channel=CatersClips
No, taki psi performansicek, coby było jasne, ze psy tyz śtuke uprawiać umiom 🙂
Dziękuje piknie za syćkie komentorze i zarozem… przepytuje piknie, ze dopiero teroz nadrobiłek zaległości w ik lekturze 🙂
Bawię się z AI. Niestety, odmówiła wygenerowania obrazka, jak to Donald Tusk zabija smoka. Nie wiem, czy poszło o „zabija” (czyli punkt szerzenia przemocy w internecie), czy że Donald Tusk (czyli punkt szerzenia dezinformacji o znanym polityku). Cóż, poddałem się i sięgnąłem po tutejszą inspirację — śledź śpiewający o miłości, prosz:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBwKRLARK15TzWk319w0rui2o21wA_xiAJpV5SbLf8pHhWAfEPGTk_M1uD60FbkD3d9hfkGZaUA6kbQwqRthXDapmQesP6QQZZM4aYtDBdT6i9v0PRFGRhuVow1hLXlb-dtvwHs158jCmyjoyrzAquw1EVrvZxV6zBHZeHzGWFof6JEbeMsg74d-2qi1s/s1024/OIG.jpeg
A moze ten cały Ej-Aj sie zawiesił, bo nie mógł zrozumieć, cemu Tusk zabijający smoka mo na imie Donald, a nie Jerzy? 🙂