Jesce jeden dowód na to, ze góry som pikne
No i skońcyło sie lato. Jakie ono było? Ano… kie idzie o pogode, to drugo połowa była chyba lepso od pierwsej. Bo w tej pierwsej bocycie, co sie działo? Krucafuks! Furt hulały straśliwe trąby powietrzne! To tu, to tam, to na Mazurak, to nad Borami Tucholskimi, to koło Olkusza… Zanim zdązyli my ochłonąć po wiadomości o jednej trąbie – media juz donosiły o kolejnej.
Skąd to plugastwo sie w ogóle biere? Cy grozi nom to, ze i u nos zacnom sie ryktować tornada, ftóre salejom po Hameryce Północnej i niscom syćko, co napotkajom na drodze? Na to pytanie odpowiado pon Artur Surowiecki z organizacji „Łowcy burz”. On – w rozmowie z portalem ekologia.pl – na scynście nos uspokajo i pado tak:
U nas jest to rzadsze zjawisko niż w USA, a tylko dlatego, że mamy blokadę w postaci Alp. Łańcuch górski blokuje napływy gorących mas powietrzna, które mogłyby się zetknąć z masą chłodniejszą polarno-morską. W związku z tym jest mniejsze prawdopodobieństwo, że powstanie gwałtowny front atmosferyczny, w którym często dochodzi do zafalowań i wytworzenia nowych układów niskiego ciśnienia, co potęguje tworzące się na nim burze.
Widzicie, jakie dobrodziejstwo ryktujom nom te Alpy? Na mój dusiu! Wse godołek, ze góry som pikne! Ba teroz – dzięki ponu Surowieckiemu mom kolejny powód po temu, coby tak godać! Co te trąby nom niscom, to niscom, ale okazuje sie, ze niscyłyby duzo więcej, kieby nie to, ze pewne góry stojom im na przeskodzie! Pikne góry z Mount Blankiem i inksymi siumnymi wiersyckami. No to powinniśmy furt dziękować Alpom za to, ze tak piknie nos przed kataklizmami chroniom. Haj.
Hamerykanom pozostoje zaś zycyć, coby łańcuch tyk ik Gór Skalistyk jakosi sie rozciągnął w taki sposób, coby tyz zagrodził droge tym pioruńskim gorącym masom powietrza. I zaroz te tornada w Hameryce tyz wreście przestanom sie panosyć. I ślus.
A co z polskimi górami? Tutok, ostomili, mom dobrom wiadomość: Tatry robiom sie coroz wyzse. Na tej oto stronie Forum Akademickiego – musicie ino zjechać w dół ekranu i pozirać na prawom strone – uwidzicie krótkom notke o profesorze geologii ponu Jerzym Lefeldzie, ftóry przez wiele roków barzo starannie mierzył te nase pikne Tatry. Mierzył je i mierzył, jaz odkrył, ze… one rosnom! Pół milimetra rocnie! Bajako! Cy takie pół milimetra to duzo? Mozno by pedzieć, ze nie. Ale jak to godajom, ziorko do ziorka, połówka milimetra do drugiej połówki – jaz Tatry Zachodnie kiesik przeinacom sie w Tatry Wysokie, a Wysokie – w Sakramencko Wysokie. Wroz z Tatrami z pewnościom urosnom tyz Beskidy, bo przecie i to Karpaty, i to Karpaty, więc procesy geologicne w obu przypadkak musom być takie same. Haj.
Tak więc mojo barzo długoterminowo prognoza pogody jest optymistycno: nase pikne karpackie wiersycki urosnom tak wysoko, ze gorące powietrze z południa nijak nie bedzie mogło sie do Polski wedrzeć, a potem – jak jakisi głuptok – zderzyć cołowo z chłodnym powietrzem z północy. Tym samym te sakramaneckie trąby powietrzne nie bedom miały warunków po temu, coby u nos powstawać. Bajako. I kiesik, w przysłości, dzięki nasym górom, bedziemy mogli śmiało tym syćkim trąbom pedzieć, zeby pocałowały nos w nos. Bajuści: nos w nos. Abo… wiadomo w co. Hau!
Komentarze
nase pikne karpackie wiersycki urosnom tak wysoko, ze gorące powietrze z południa nijak nie bedzie mogło sie do Polski wedrzeć
No wiesz, żebyś nie przedobrzył w swoich życzeniach! 😛 Bo ja ciepełko lubię… corocznie… Zimno też akceptuję, boć wiadomo, w jakiej strefie klimatycznej ludź żyje.
…Tylko teraz chcielibyśmy czasem, by wszystko – z dowolną pogodą włącznie – mieć na żądanie, do kupienia w supermarkecie albo i biurze podróży (najchętniej last minute). Utrzymująca się suchość (posucha!) może jest dobra dla wędrowców, drepczących w połowie września Słowacki Raj, ale już dla okołorajskich farmerów – zdecydowanie mniej.
Gwałtowne zdarzenia pogodowe były zawsze; teraz wiemy o wszystkich z powodu liczny i wszędobylskości tudzież sensacjonalistycznej natury mediów… oraz – w skali planety – pilnie podnosimy prawdopodobieństwo występowalności zawirowań pogodowych… wiadomo, w jaki sposób podnosimy… ➡ Więc w sumie cieszmy się, żeśmy w Polsce jak u PB za piecem — nawałnice szaleją we Francji, Niemczech, do nas dochodząc mocno osłabione… najczęściej 🙂
Zaś góry rosną dlatego, że ludzie jedzą coraz więcej i potem muszą to gdzieś spalić. Zobaczysz, jeszcze pod koniec bieżącej dekady Karpaty będą przybierać 10 cm rocznie… A Góry Skaliste – metr! Nie żartuję, ani tyci! 😐
.
.
.
😉 😀
Pół milimetra rocznie? Wyjaśnienie jest proste:
Na szczytach gromadzi się kurz, którego nikt nie sprząta i stąd ten przyrost.
U mnie w pokoju pół milimetra kurzu bez problemu gromadzi się w ciągu miesiąca, ale w górach są większe przeciągi.
Nie tylko gory Owcarku rosna, ale chyba wszystko. Progi niektorych znajomych, kawezniki czy pietra. Nie tak dawno wbiegalem sobie na 14 pietro, a dzis dostaje zadyszki po wejsciu na 5 pietro. Tak UROSLO! I dlatego oburza mnie, ze sa paraolimpiady dla mlodych byczko, a nie ma staraolimpiad dla emerytow! Dla tych powyzej setki wymyslilem konkurencje: wyscigi w workach. Plastikowych. Wymyslilem to po obejrzeniu w tv nieplnosprawnego zdobywajacego Kilimandzaro: z pieciu Murzynow wciagalo wozk z niepelnospanym na szczyt. Tak to i emeryci moga, czego sobie i Wam zycze.
To czego nam konkretnie życzysz, Tubylcu – niepełnosprawności, emeryctwa, …? 🙂
Nieprawda, że nie dostrzega się chęci, energii, radości życia i wysiłku seniorów… — a już w górach inni wędrowcy dostrzegają na pewno!!! 😀
…że się stara, że się nie daje… 🙂
Nie ogolę się, przygarbię
I na górską wyjdę perć,
Żeby Basia mnie dostrzegła,
Zanim przyjdzie po mnie śmierć…
Oczywiscie Basiu zycze wszystkim zeby dozyli emerytury i zeby bylo ich stac na wynajecie 5 osilkow i zdobywanie KilmandzarO
Jeżeli góry zaczynają się wypiętrzać i „rosną” o milimetry (dzisiaj) to jest to wszystko nasza wina (( Jemy coraz więcej i stajemy się otyli. Już w szkole okazuje się, że dzieci mają dużą nadwagę do swojego wzrostu ( Wobec czego naciskamy mocniej na tę naszą ziemię i te piękne góry rosną nam, gdyż tak jak w prawie Archimedesa – ciało zanurzone w cieczy wypiera tyle ile zostało pod wodą, tak i nasze łakomstwo powoduje to samo z górami ! Czyli w Ameryce Góry Skaliste będą „rosnąć” szybciej, nasze Tatry i okolice, trochę wolniej, ale i tak mamy problem ))
O tak wszystko rosnie,moja stopa tyz urosla.O caly numer sie wydluzyla 😮
A traby powietrzne paskudy szaleja,szkody czynia….Zagladam dzisiaj do ogrodka,a tam donica,zamiast przykladnie wisiec,lezy do gory nogami w rabacie z chryzantemami.Dobrze,ze te ostatnie nie ucierpialy 🙁 Ale czemu sie dziwic,wszak tutaj nie ma gor!!!
No i co nas przed trabami ochroni??????
Hej.
No wie Maestro — i to tak w przededniu?… poradzę z wysoczyzn i perci moich, iż powinien Szanowny w sieci najpierw wykorzystać efekt dwudekadowej młodszości, a dopiero potem zacząć ewentualnie przemyśliwać o się-strojeniu w Nestorowe piórka… 😛 😀
…Jednak żeby nie było, żeśmy jeszcze nie całkiem gotowi do słuchania Nestorów po różnych perciach prze-naj-niesamowitszych!… — to i drugie kolejne 🙂
Tubylcu, nie masz kaski, odpuść sobie… – jak nie Kilimandżaro to niech chociaż Rabka i Maciejowa z niej… albo Wysoki Zamek… albo… — grunt to się nie dać i chłopaki nie płaczą nawet jak niewiele płacą! 😉 😀
Do Basiecki
„No wiesz, żebyś nie przedobrzył w swoich życzeniach! Bo ja ciepełko lubię”
Do sie to załatwić. Wystarcy podgrzać powietrze nadchodzące z północy. Tubylecek, ftóry – jak juz wielu tutok w budzie zdązyło sie dowiedzieć – jest prowdziwom złotom rąckom, na pewno jest w stanie wyryktować jakiesi urządzenie, ftóre bedzie piknie podgrzewało północne masy powietrza.
„jak nie Kilimandżaro to niech chociaż Rabka i Maciejowa”
Maciejowom zdobyć – tyz piknie. I mozno to zrobić z takom fantazjom, ze jaz ponu Hemingwayowi zrobi sie łyso, ze napisoł „Śniegi Kilimandżaro” zamiast „Śniegów Maciejowej” 😀
Do TesTeqecka
„Na szczytach gromadzi się kurz, którego nikt nie sprząta i stąd ten przyrost.”
Fakt jest faktem – ze rosnom. I dlotego ten, fto w tym roku weseł na Rysy cy inksom Świnice, dokonoł więksego wycynu, niz ten, co weseł na te wierchy rok temu. Bo w tym roku trza było sie wspiąć pół milimetra wyzej 😀
Do Tubylecka
„Nie tylko gory Owcarku rosna, ale chyba wszystko. Progi niektorych znajomych, kawezniki czy pietra.”
Mo to i swoje dobre strony. Na ten przikład podobno diabeł tkwi w scegółak. No to kie te scegóły urosnom – bedzie sie je łatwiej zauwazało 😀
Do Wawrzecka
„Już w szkole okazuje się, że dzieci mają dużą nadwagę do swojego wzrostu ( Wobec czego naciskamy mocniej na tę naszą ziemię i te piękne góry rosną nam, gdyż tak jak w prawie Archimedesa – ciało zanurzone w cieczy wypiera tyle ile zostało pod wodą, tak i nasze łakomstwo powoduje to samo z górami”
Bajuści, Wawrzecku. Tak więc kieby pon Archimedes zamiast siedzieć w wannie, poseł na wyciecke w góry, to tyz odkryłby to swoje prawo i tyz by zawołoł: Eureka! 😀
Do Anecki
„Ale czemu sie dziwic,wszak tutaj nie ma gor!!!
No i co nas przed trabami ochroni??????”
Bedzie dobrze, Anecko. Przecie jak my niedowno tutok w Owcarkówce ukwalowali – jacysi górole i góry w Holandii tyz som. A jak som góry – to one tyz kiesik urosnom 😀
basia
25 września o godz. 8:56
Dostrzegają przewaznie inni ale nie ci z ktorymi seniorzy sie tłuka po ściezkach. W czasie wiosennego wypadu w Tatry spotkałem na ścieżce z Małej Łąki na Giewont 86 letniego Pana którego wedrówka była uciążliwa dla towarzyszek(niektórych). Ja w rozmowie m. inn. z nimi skomentowałem parafrazując za Stasiem W.” ino by sie kciało kciec”
Powalająca wprost jest precyzja tych badań – pół milimetra w ciągu roku! 😯 Trzeba się pospieszyć z tym zdobywaniem szczytów, bo niedługo będą już faktycznie tylko dla alpinistów. 😉
Kolejny dowod na to, ze gory sa pikne.
Kilka dni temu „park ranger” opowiedzial nastepujaca historie. Ranger spotkal na szlaku gorskim malzenstwo. Malzonkowie wygladali na wiek miedzy 95 -100. To znaczy kazdy z malzonkow. To nie jest suma ich wieku. Wedrowiec zapytal rangera, czy zna nazwe tej piknej gory widocznej z miejsca, gdzie stali. Ranger odpowiedzial, ze nie zna nazwy tej gory. Pan wedrowiec z duma powiedzial, ze gora nazywa sie Mount Fitzhenry. Nazwa gory jest od nazwiska jego ojca.
Tu historia sie nie konczy. Wedrowiec powiedzial, ze 10 lat temu, kiedy byl mlody i mial 85 lat, wszedl na szczyt tej gory, aby uhonorowac pamiec swojego ojca. Wedrowiec przyznal, ze wszedl na Mount Fitzhenry w towarzystwie swojego lekarza. Przypuszczam, ze lekarz jest mlodszy of Mr. Fitzhenry, Jr.
Mount Fitzhenry jest polozony okolo 2000 metrow npm i jest piknie widoczny z doliny rzeki Elwha.
Tu jest zdjecie
http://content.lib.washington.edu/cdm4/item_viewer.php?CISOROOT=/nps&CISOPTR=816&CISOBOX=1&REC=1
Ja zabieram sie za trening, aby w wieku 85 lat wejsc na Mount Fitzhenry.
Do Jestrecka
„W czasie wiosennego wypadu w Tatry spotkałem na ścieżce z Małej Łąki na Giewont 86 letniego Pana”
Cyli mógł być młody. Mógł być… Co wyniko choćby z opowieści tego wędrowca, o ftórym zbocyła w swoim komentorzu Orecka 😀
Do Alsecki
„Powalająca wprost jest precyzja tych badań – pół milimetra w ciągu roku!”
Cyli chyba wiem, jak sie nazywo ta dziedzina geologii, we ftórej specjalizuje sie ów pon profesor – geologia precyzyjno 😀
Do Orecki
„Kilka dni temu ‚park ranger’ opowiedzial nastepujaca historie.”
I pikno jest ta historia! Ba co do „rangera”, to przybocyło mi sie, jak to nieftórzy tłumace z dzikozachodniego na polski majom chyba casem kłopoty z odróznieniem „park rangera” od „Texas Rangera”. Widziołek roz takom jednom hamerykańskom kreskówke, ka występowała tako jedno mys, co to była Texas Rangerem. No i tłumac filmu przetłumacył to Texas Ranger na… teksański leśniczy 😀
Pożegnanie… 🙁
http://www.youtube.com/watch?v=L_jgIezosVA
Teksański leśniczy 🙂 tyz piknie. Tyle ze to bylby „park ranger” z Teksasu a nie Texas Ranger. Na przyklad w Davy Crockett Ranger Station, ktora miesci sie na terenie Davy Crockett National Forest jest kilku „park rangers”, ale nie ma tam Texas Rangers.
W Teksasie jest chyba duzo wiecej miejsc z Davy Crockett w nazwie. Jesli w Teksasie jest miasto Odessa, a w tym miescie jest Baca Drive to w Teksasie wszystko jest mozliwe.
Wydaje mi sie jednak, ze Texas Ranger i Park Ranger z Teksasu chodza innymi drogami.
Zdjecie do wjazdu Davy Crockett National Forest Ranger Station
http://en.wikipedia.org/wiki/File:Stelprdb5274359.jpg
Inne dosyc zaskakujace tlumaczenie (interpretacja?) przychodzi mi do glowy. Chodzi o nazwe Louisiana Purchase. Z ksiazki pod tytulem „Asfaltowy Saloon” dowiedzialam sie, ze Louisiana Purchase to byl zakup terenu obecnego stanu Louisiana. Louisiana to dosyc maly stan gdzie jest polozone pikne miasto New Orleans. Nie podam nazwiska autora tej ksiazki, bo tak jak napisala kiedys Mieciowa „ja tam nazwisk podawac nie bede”.
Zajrzyj Owczarku na polke z ksiazkami bacy i na pewno znajdziesz duzo informacji na temat Louisiana Purchase. Mozesz rowniez sprobowac u Felka. Felek na pewno ma wiele ksiazek na ten temat na swoim najnowszym Kindle. Tylko nie jestem pewna, czy Felek pozyczy Tobie swoj Kindle, z ktorego pewnie i tak nie korzysta. Ale Kindle na pewno wyglada „cool” w kieszeni skorzanej kurtki Felka.
No i jak tu przetlumaczyc „cool” z dzikozachodniego jezyka na jezyk polski?
Orca 😀
Ja też dość często myślę, co można zrobić i co JA mogę zrobić, by w wieku, gdy radość, równowaga-harmonia oraz euforia nie przychodzą już tak ‚samoczynnie’, jak obecnie – móc i chcieć to i owo… mentalnie i fizycznie…
Na szlakach górskich (rozumiem przez nie ambitniejsze trasy, nie klepiska-dojściówki ani nawet nie górskie doliny jak ta prowadząca do Piątki) seniorów (=po 75 roku życia) spotykam bardzo często. Najczęściej wędrujących samotnie, by nie opóźniać tempa (ew.) towarzystwu.
Jeśli gdzieś – w dolinkach czy wyżej – zdarzą się ludzie korzystający z fizycznego czy moralnego wsparcia, z opieki — też dobrze… bardzo dobrze! I dobrze, by owa opieka umiała w pełni stanąć na wysokości zadania, skoro się już go podjęła… Inaczej zachowuje się nielojalnie (tak jak z lekka nielojalna* była zaproponowana o 8:10 parafraza klasyka) —
— Nb, ciekawe, gdyby opiekun tego (młodego) turysty zaczął jojczyć, co to będzie, gdzie oni się zapchali, za chwilę ulewa, tempo marszu wolne i w ogóle kaplica… ❓ — jakoś tak jest, że powyżej pewnej wysokości pewnego typu postaw się nie spotyka (w ogóle lub prawie)… I mam nadzieję, że ci dwaj z fotki nie zmokli wówczas za bardzo, na Przełęczy Lodowej albo na Czerwonej Ławce…
_______
*albo powiedzmy mocniej — całkowicie wypaczająca przesłanie i cały kontekst pierwowzoru… 🙂
Nb, w sierpniu spotkaliśmy turystę* schodzącego samotnie z Połoniny Wetlińskiej przy użyciu dwóch kul! Całkiem sprawnie sobie radził i wyglądał na ogólnie-kompetentnego (to się widzi, wie, czuje!), lecz nie wątpię, znając rodaków, że w wielu spośród nieadekwatnie obutych (wysokie koturny też się zdarzały!!!) i przypadkowych ale „sprawnych” sapaczy doschroniskowych, mógł budzić wyższościowe myśli… gdzież się taki pcha i po co…
_______
*pozdrowiliśmy go ochoczo (jako wyjątek – w takim tłumie „cześć” i „dzień dobry” nie mają najmniejszego sensu, no chyba że jako odpowiedzi na zasapane zagajenia małolatów, którym mama lub pani powiedziały, że tak w górach wypada ;))
basia: schodzącego samotnie z Połoniny Wetlińskiej przy użyciu dwóch kul!
Jak się schodzi samotnie, to rzeczywiście warto mieć przy sobie (a właściwie załadowane do strzelby) dwie kule na wypadek spotkania jakiegoś groźnego zwierza.
…tych do się wspierania (rehabilitacyjno-ortopedycznych… nie pamiętam, czy podramiennych, czy łokciowych) – nie do grania, strzelania ani czego innego… 🙂
A na szlaku z Przełęczy (Wyżniej) do Chatki Puchatka najgroźniejszą zwierzyną jest oczywiście i bez jakiegokolwiek porównania homo erectus…
basia: Jak tak wysoko wejdzie, to chyba już z nie jest erectus, ale sapiens!
Oczywiście, że sapiąc! Ja tylko stosuję asekurancką terminologię (Dra Abnegata.ltd) z ostrożności procesowej… Zawsze lepiej niedocenić sapiącego homa a potem mu oddać, co należne, niż go musieć degradować! (tak znacząco :cool:)
Zresztą z Przełęczy Harasymowicza (=Wyżniej) do Schr. na Połoninie Wetlińskiej nie jest daleko czy trudno. Stąd te koturny, tenisówki, itp.
Dla niechodzących – sapanie i szarpanie ścieżki zrywami (idzie szybciej niż może – staje, sapie, dyszy, dmucha – i tak ad infinitum) – to znak wędrowczego lamerstwa… — gdy skończyliśmy 25 lat* – szukamy (pilnie) własnego oddechu, tempa, sposobu na pagór – dla naszego dobra, wizerunku, świetlanego przykładu, ogólnej estetyki wszechrzeczy a zwłaszcza pięknych okoliczności przyrody… ;/
_______
*młodsi chodzą zrywami z nielicznymi wyjątkami 🙂 – ale im wolno (niektórzy się jeszcze nauczą), a nawet czasem jest do twarzy…
Ostatnio TV Arte raczy nas pieknymi widokami Alp,okolicznych uzdrowisk i innych pieknych miejsc.Dobrze,ze mozna sobie po gorach pochodzic nie ruszajac sie ze stolka 😉
Alicjo-odszedl kolejny z wielkich 🙁
Posluchalam paru pieknych piosenek A.Williamsa………..
Dwa tygodnie temu pozegnalam na zawsze tate.Byl milosnikiem Sinatry,Williamsa,Amstronga……moze teraz,gdzies tam w przestworzach,przysluchuje sie ich spiewom!?
Chodząc w góry i po górach, trzeba mierzyć siły na zamiary, a nie kierować się głupią zasadą, że pochwalę się, gdzie to ja nie doszedłem i jaki to szczyt zdobyłem.
I dotyczy to każdego wieku ! Chodzenie w szpilkach, trampkach, czy innym obuwiu niewłaściwym dla wspinaczki, nawet nie wysokogórskiej, jest głupotą. Tak samo nie zważanie, że w każdej chwili może zepsuć się pogoda, lub np. może zejść jakaś lawina, czy inne nieszczęście.
Poza tym widząc, jak staruszkowie maszerują po górach, jest dla mnie straszne. Niedawno widziałem staruszka, z jednym płucem (pochwalił się) jak wędrował w kierunku Gubałówki i chciał iść potem dalej ((
Zapominamy, ze góry, każde, są niebezpieczne i mimo oglądanej wokół wspaniałości należy zachować olbrzymią pokorę wobec nich, a nie udawać, ze już ileś tam lat chodzę i wiem wszystko !
Wybaczcie, to co napiszę, ale olbrzymia ilość ludzi chodząca po górach powinna dostać tak wielkie mandaty, by raz na zawsze zapomnieli o tym, by wyjeżdżać nawet w okolice wyższych pagórków.
Ze zrywem jej do twarzy,
Gdy słońce ją przysmaży.
Gdy słońce ją zbąbluje,
Swą skórę pozrywuje.
Do Alecki
„Pożegnanie…
http://www.youtube.com/watch?v=L_jgIezosVA”
W pewnym sensie pozegnonie… Ba w inksym sensie – nimo zodnego pozegnania, bo pon Andy Williams jest nieśmierztelny i ślus! 😀
Do Orecki
„Chodzi o nazwe Louisiana Purchase. Z ksiazki pod tytulem ‚Asfaltowy Saloon’ dowiedzialam sie, ze Louisiana Purchase to byl zakup terenu obecnego stanu Louisiana.”
Zakup terenu obecnego stanu Louisiana? To sie autor tego „Asfaltowego saloona” popisoł! Przecie w tamtym casie Luizjana była duuuuzo więkso niz dzisiok – obejmowała obsar od Zatoki Meksykańskiej jaz do dzisiejsej Kanady. Pocątkowo była ona francusko (stela nazwa – na ceść jednego z francuskik Ludwików), potem hispańsko, a potem Napoleon wymógł na Hispanak, coby jom mu nazod Francji oddano. Zobowiązoł sie przy tym ten Napoleon, ze zodnegmu inksemu krajowi juz tej Luizjany nie oddo. I niemalze w kwile po tym zobowiązaniu… odsprzedoł jom Hamerykanom 😀
Do Basiecki
„w takim tłumie ‚cześć’ i ‚dzień dobry’ nie mają najmniejszego sensu”
Zamiast „cześć” i „dzień dobry” moze być cosi inksego. Roz na przykład wędrowała kiesik przez owe biescadzkie połoniny grupa trzek chłopaków, ftóro zblizając sie do idącyk z naprzeciwka turystów, wołała chórem: „Kupujcie w Baltonie!” Następnie, kie tyk idącyk z przeciwka juz mijali, to wte – juz kozdy z osobna – godoł: „Wesołych świąt!” Choć najblizse święto to wte był chyba 15 sierpnia (wte jesce zreśtom w kalendorzu nie było ono na cyrwono i racej mało komu sie śniło, ze bedzie) 😀
Do TesTeqecka
„Jak się schodzi samotnie, to rzeczywiście warto mieć przy sobie (a właściwie załadowane do strzelby) dwie kule na wypadek spotkania jakiegoś groźnego zwierza.’
Rozumiem, TesTeqecku, ze idzie Ci o śklane kule, coby wywrózyć se z nik, co wyniknie z takiego spotkonia ze zwierzem? Ta drugo kula to ocywiście zapasowo 😀
Do Anecki
„Ostatnio TV Arte raczy nas pieknymi widokami Alp,okolicznych uzdrowisk i innych pieknych miejsc.Dobrze,ze mozna sobie po gorach pochodzic nie ruszajac sie ze stolka”
Jako juz zostało, Anecko, ustalone, góry holenderskie rosnom. A zatem niebawem uwidzis wysokie góry, nawet bez włącania telewizora 😀
Do Wawrzecka
„I dotyczy to każdego wieku ! Chodzenie w szpilkach, trampkach, czy innym obuwiu niewłaściwym dla wspinaczki, nawet nie wysokogórskiej, jest głupotą. Tak samo nie zważanie, że w każdej chwili może zepsuć się pogoda, lub np. może zejść jakaś lawina, czy inne nieszczęście.”
Dorzuciłbyk do tego jesce chodzenie tak, ze potem nawet sie nie wie, ka sie jest. Na mój dusicku! Kielo to jo juz napotkołek tu i ówdzie turystów, co to myśleli, ze som w Dolinie Kościeliskiej, a byli w Lejowej, abo takik, co myśleli, ze som w Gorcak, a byli w Beskidzie Wyspowym (naprowde!)… Na mój dusiu! Zeby to sie juz nawet nie fciało kupić mapy, coby wiedzieć, kany sie lezie. Moze faktycnie jakisi mandacik za bezmyślność by sie tutok przydoł? 😀